W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

[Rdzawe Morze -> Karath] AZ-99

6 sty 2016, o 21:58

Wyświetl wiadomość pozafabularną Valokarr westchnął, odwracając się na moment i podchodząc do jednej z półek. Zabrał tajemniczy, podłużny przedmiot i zastanowił się chwilę przed odpowiedzią na pierwsze pytanie Vexariusa.
- Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia. Większość pracowników ochrony nosi jakieś stare uzbrojenie Przymierza i lekkie pancerniki. Odebrana nam broń z czasów Incydentu trafiła wyłącznie do kierownictwa. Możliwe, że jeden z naszych karabinów spotkacie u szefa ochrony. Z tego co wiem, nazywają go Verne. Nie wiem, czy to imię, czy nazwisko.
Turianin odwrócił się wreszcie, trzymając... ziemskiego batona. Oczywiście nie był on żadnym snickersem dwudziestego drugiego wieku, lecz batonikiem proteinowym, który najpewniej smakował tak źle, jak te obecnego, zunifikowanego standardu galaktycznego. Adiustor szybko go pochłonął, nie krzywiąc się ani odrobiny. Wyraźnie takie rzeczy dostawali do jedzenia normalnie. Nie umarł ani nie wyrzuciło mu flaków na drugą stronę - definitywnie prawoskrętny pokarm.
- Korytarze. Jeśli byłoby nam mało, pod nami mamy siatkę nieużywanych szybów kopalnianych. Zawsze część się zawalała, ale ostatni incydent musiał zainicjować reakcję łańcuchową. Zapadają się coraz szybciej kolejne.
Gdy Vex poruszył kwestię Olgi, Valokarr wyraźnie się napiął. Rozchylił już żuwaczki, gotów to skomentować, kiedy w nieco innym świetle kwestię tą ukazał Vergull - Olgi jako możliwego arbitera. Wtedy też, choć wciąż niechętnie, skinął głową.
Pozostali turianie z oddziału wciąż patrzyli na nią z nieukrywaną nienawiścią, a teraz również na Vexa spoglądali nieufnie.
- Pozostaniemy w kontakcie, kapitanie.
Omni-klucz turianina aktywował się, gdy ten ustanowił pomiędzy dwoma zespołami łącze komunikacyjne.*
Pokierowani przez Adiustora i jego zespół, dotarli po krótkiej chwili do zawalonego, ciemnego korytarza. Przed opuszczeniem ich, generał za salutował.
- Ku chwale Hierarchii! Powodzenia, kapitanie.
W tej podniosłej atmosferze, w świetle latarek, zostali pozostawieni sami w ciemnym korytarzu pełnym zawalonych, metalowych płyt oraz odłamków skał. Choć przedarcie się przez ten labirynt w pełnym opancerzeniu i z bronią w ręku, w dodatku mocno pod górę, często wspinając się, nie należało do prostych zadań (nagle zobaczyli jeden, mały plus tak wątłej budowy turian zamieszkujących ten kompleks), po kilkunastu minutach udało im się dotrzeć do pozornie dobrze zachowanego odłamka, tuż przy końcu.
- Weszliśmy do strefy "H". Na razie żadnych śladów mieszkańców. Po przejściu przez nią, powinniśmy wejść do strefy "S" od drugiej strony niż wy. - zameldował generał przez komunikator, mówiąc ściszonym tonem. Słyszeli przy tym jego głośny, chrapliwy oddech, gdy, prawdopodobnie, kryli się przed możliwym wrogiem.
W tym momencie zresztą i oni podeszli pod drzwi, które, z tego, co powiedział im generał, powinny prowadzić na korytarz przy strefie "G" - laboratoriach badawczych.
W momencie otworzenia drzwi, wszyscy podskoczyli na raz, słysząc wystrzał karabinu szturmowego. Dopiero po sekundzie ich mózg zaakceptował fakt, iż to nie ich ciała znalazły się na muszce broni - wystrzał brzmiał w ich hełmach, a był odgłosem prawdopodobnie należącym do karabinu generała.
Znaleźli się w znacznie czyściejszym korytarzu niż te na poziomie więziennym. Oczywiście, brakowało plam krwi. Od posadzki odbijało się światło lamp, a na ścianie widniał, oprócz loga Przymierza i cytatu, również drogowskaz. "Do laboratoriów badawczych".
Korytarz był pusty, co było co najmniej podejrzane. Skradając się w kierunku laboratoriów, jako pierwszy zza rogu wyjrzał Vergull. Dostrzegł tam, oczywiście, śluzę - przejście z napisaną na drzwiach literką "G", przy której stała dwójka, uzbrojonych mężczyzn. Mieli na sobie dość niemodne pancerze, a sylwetki wydawały się być małych gabarytów, co sugerowało, że pancerze same w sobie były lekkie i cienkie. W dłoniach obu znajdowały się karabiny nieznanego kapitanowi modelu. Obydwoje na głowach mieli hełmy, wszystko w ciemnych barwach.
Nie dostrzegli turianina, więc grupka miała gwarantowaną przewagę w razie jakiegoś ataku. Pytanie, czy nie chcieli spróbować wykorzystać swojej szansy na poznanie sytuacji z drugiej strony? W teorii mogliby samą liczebnością zmusić ochroniarzy do zdania broni i ich wypytać, lecz odgłosy walki w ich hełmach, pochodzące od walczącego generała i jego zespołu.
Do decyzji zmusił ich okrzyk pochodzący z drugiej strony korytarza, lecz niosący się echem tak, jakby źródło dźwięku znajdowało się metr obok.
- Naprzód, naprzód, naprzód! - krzyczała jakaś kobieta z kolejnym zakrętem, wywołując u nich chęć schowania się z powrotem do korytarza.
Instynkt jednak podpowiadał im, że na razie nie mają czego się obawiać. Jakikolwiek oddział był popędzany po drugiej stronie korytarza, prawdopodobnie kierował się ku generałowi, nie im. Co po namyśle nagle okazało się jeszcze większą motywacją - bo kto wie, ile generał wytrzyma?

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-99

7 sty 2016, o 00:09

Porucznik miał tyle taktu, by przemilczeć naganę kapitana. Odezwał się za cały oddział, więc Vallokius miał rację co do swojej uwagi, chociaż wszyscy z pewnością wiedzieli, że Olga i tak musiałaby odzyskać broń. I Vex był tego świadomy. Normalnie po prostu ubrałby swoje stwierdzenie w jakieś ładniejsze słowa, być może z jakimś ukrytym znakiem zapytania albo delikatną sugestią, która sprawiłaby, że zdanie wyglądałoby jak propozycja, a pomysł leżał tylko w gestii dowódcy. Ale ostatnie obrazy nadwątliły nawet jego zdolności dyplomatyczne. Stres wyciągał z niego wewnętrzną niesubordynację i niezależność rodziny Viyo.
Nie był to pierwszy, a prawdopodobnie i nie ostatni, raz.
Gdy pozostała grupa turian odeszła, odprowadzając go nieufnymi spojrzeniami, z trudem powstrzymał potrzebę zamknięcia oczu i potarcia nasady nosa. Czego i tak nie mógł zrobić z powodu hełmu.
- Ruszamy, kapitanie? Muszę coś zastrzelić - mruknął pod nosem. Kiedy zaczęli przemieszczać się skrytym w mroku korytarzem, bez słowa podał Sidorchuk jej karabin, a potem przesunął się na swoje miejsce w pochodzie.

Wyjście do czystych, oświetlonych korytarzy było jak powrót z grobowca do świata żywych. Teraz jednak błyszczące przejścia i pomieszczenia zdawały się śliskie, nieprzyjazne, hermetyczne. Porucznik zajął pozycję za Vergullem (chyba, że jego wcześniejsze wytyczne brzmiały inaczej), gdy zbliżyli się do zakrętu. Odgłos wystrzałów w słuchawce hełmu oznajmił, że druga grupa dużo szybciej napotkała opór, a następujący chwilę po tym ludzki okrzyk poinformował o drugim oddziale.
"Powinniśmy poinformować generała, że od naszej strony zmierza do nich kolejny nieprzyjaciel", przemknęło mu przez głowę. Nie wyraził jednak tej myśli na głos, nie kiedy tak blisko znajdował się nieprzyjaciel. Zamiast tego zwrócił maskę hełmu w stronę kapitana, czekając na rozkazy.
W końcu nie chciałby za niego decydować.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Olga Sidorchuk
Awatar użytkownika
Posty: 147
Rejestracja: 8 sty 2014, o 19:04
Miano: Olga Sidorchuk
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: służbistka SOC, pion Nadzwyczajnego Reagowania
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 18.570

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-99

7 sty 2016, o 17:19

Miała być arbitrem? Odbierając swój karabin z rąk porucznika Viyo odetchnęła bardzo powoli głową i skinęła głową w niemej aprobacie. Nie, żeby ktoś pytał ją o zdanie, ale naprawdę miała dość zupełnej bezczynności. Poza tym wizja bycia negocjatorką była znacznie bliższa temu, czym zajmowała się na co dzień - no, a przynajmniej jeszcze przed zaciągiem do SOC. Akcja zakładnicza to wprawdzie nie to, z czym miała teraz do czynienia, tym niemniej ewentualne pertraktowanie z drugą stroną było po prostu inną stroną dyplomacji. Umiejętność rozmowy z ludźmi zdenerwowanymi, wręcz - spanikowanymi też mogła się tu przydać. Ostatecznie - to nie była zła decyzja. Mogła podjąć się tego zadania, mogła przynajmniej spróbować.
Tak czy inaczej nie zdobyła się na zwerbalizowanie swych myśli. Dało się wyczuć, że spotkanie z turiańskimi weteranami poskutkowało napięciem także wewnątrz zespołu, napięciem, któremu żadna dyskusja raczej nie mogła pomóc. Idźmy i róbmy swoje - z tą myślą Sidorchuk zajęła swoje miejsce w grupie i w milczeniu ruszyła wraz z resztą na spotkanie tego, co miało ich czekać.

Sterylne, jasne korytarze były miłą odmianą krajobrazową po ostatnio widzianych obrazach - czy raczej byłyby, gdyby nie kojarzyły się teraz tak jednoznacznie. Placówka badawcza, plac eksperymentalny. To nie pozwalało cieszyć się pozornie estetyczną ścieżką. Z drugiej jednak strony - przecież i tak nie mieli się z czego cieszyć. Przecież, przynajmniej teoretycznie, byli na terytorium wroga, o czym przypomniał im najpierw odgłos wystrzałów dobiegający ze słuchawek, a potem także widok uzbrojonych mężczyzn i głos członkini kolejnego zespołu. Cóż... Zatrzymując się za ścianą zakrętu, poza zasięgiem wzroku nieprzyjaciół, spojrzała na Vallokiusa pytająco. Jeśli ktoś tu miał prawo decyzyjne, to tylko on.
so much grenade!

ObrazekObrazek
75% na odrzucenie przy walce wrecz
+ 10% do obrażeń w walce wrecz
- 10% zmniejszony koszt użycia mocy
+ 10% celności broni przy użyciu celownika (+ 2 PA)
- 20% cen w sklepach

Vergull Vallokius
Awatar użytkownika
Posty: 254
Rejestracja: 30 cze 2013, o 00:06
Miano: Vergull Vallokius
Wiek: 37
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Wojskowy
Postać główna: William Kraiven
Lokalizacja: Karath
Status: Ex-kapitan 10. Oddziału Specjalnego / Kapitan jednostki Zwiadowczo-Uderzeniowej
Kredyty: 56.550
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-99

7 sty 2016, o 17:26

Jakby jeszcze było za mało wrażeń związanych z ludźmi, to jeszcze musieli zwracać uwagę na to co działo się pod ich nogami. W pewnym sensie wspomnienie o tunelach kopalnianych przypomniało kapitanowi o wcześniejszym możliwym ich wykorzystaniu do ewakuacji z piramidy. Jednakże usłyszawszy o ich niestabilności spowodowanych incydentem, to już raczej nie wchodziło w grę. Właśnie o jakim incydencie była mowa? Vallokius zastanowił się na chwilę, chcąc przeanalizować przekazane przez generała informacje. Niestety jego przemyślenia zakłócił Viyo, wyrażając szczerą chęć jak najszybszego wyruszenia w bój. Vergull nie skomentował tego pośpiechu do zabijania ludzi. Doskonale wiedział co czuł turianin - Formować szyk. Wyruszamy - zapakował z powrotem minę zbliżeniową wraz z bombą, którą generał nie przyjął. Widać musiał wiedzieć, że odniosą bezwarunkowe zwycięstwo bez poświęcania. Taka wola walki to przykład do naśladowania. Morale się zwiększyły, popychając każdego z obecnych tu turian do działania. Takiego zastrzyku właśnie było potrzeba zarówno żołnierzom generała jak i kapitanowi.
Vallokius zasalutował znakiem Hierarchii, życząc powodzenia generałowi nim ich drogi się rozeszły. Ustawił odpowiednią częstotliwość na omni-kluczu by mieć kontakt z turianinem, po czym sięgnął po swój karabin, sprawdzając jej stan i załadowaną Amunicję drążącą. Upewniwszy się, że wszystko było w porządku, ruszył ku ich nowemu miejscowi przeznaczenia. Nie zajęło długo na dotarcie do skrzyżowania dróg prowadzących do strefy G. Valokarr również wtedy dotarł na swoje miejsce po przekazaniu wiadomości komunikacyjnej. Vergull nie odpowiedział na tą informację, zachowując ją jednak na uwadze. Musiał zachować ciszę, gdyż po wychyleniu za rogu, dojrzał dwóch strażników pilnujących wejścia do laboratoriów. Przekazał drużynie gestami żołnierskimi o swoim odkryciu, nie spoglądając po nich. Nie wyglądało na to by ludzie spodziewali się ataku. Wydawać się mogło, że wszystko pójdzie znacznie łatwiej niż przewidywano, ale tak jak kapitan przeczuwał, nigdy nie jest za łatwo. Świadczyć o tym mogła nagła wywiązana walka generała, którą doskonale słyszał przez komunikator. Do tego skierowała się do niego druga uzbrojona po zęby grupa ludzi. Z jednej strony nie zauważyli przebywających w cieniu drugiego korytarza oddziału Vallokiusa, ale za to Valokarr znajdował się w niebezpieczeństwie. Musieli działać szybko i zdecydowanie. Nie było czasu na negocjacje. Będąc przyklejony plecami do ściany, spojrzał na drużynę, przekazując im żołnierskimi gestami następującą rzecz - "Podejdę ich. Unieszkodliwić z dystansu na mój znak. Ogień skoncentrowany". Miało to na celu zdjąć tarcze przeciwnikowi z zaskoczenia, bądź nawet zabić ich po ostrzale w ten sam cel. Nie było co ryzykować, zakładając, iż przeciwnik mógł dysponować słabszymi generatorami tarcz. Nie można było nie doceniać przeciwnika. Taktyka na stworach się udała, to i tutaj ją wykorzystają. Gdyby zaś się nie udało, Vergull dokończyłby dzieło, uniemożliwiając ochroniarzom na ucieczkę przez śluzę. Przekazawszy polecenia, odkleił się od ściany, uruchamiając kamuflaż taktyczny, przechodząc po przekątnej na drugą stronę korytarza. Nie miał najmniejszego zamiaru dostać salwą po plecach od swojej drużyny. Kierując się wzdłuż ściany, zatrzymał się po chwili. Stojąc jakieś 5 metrów od przeciwników, przycelował w jednego z nich, uruchamiając tym samym Implant Sagittarius. Towarzyszące uczucie ukucia igły w czaszkę znów dało o sobie znać. Był gotowy.
- Teraz - odparł po cichu przez komunikator do drużyny, odczekując jeszcze chwilę, aż rozpoczną zmasowany ostrzał zza rogu ściany w stronę ludzi. Kiedy padną serie, sam włączy się do walki, oddając jedną serię w jednego ochroniarza, a potem w drugiego. Ewentualnie obie w jedną osobę jeśli drużyna zdoła wyeliminować tylko jednego człowieka, nienaruszając przy tym jego kolegi.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek BONUSY: 20% zniżki przy zakupach [implant] | Raz podczas walki auto.sukces podczas testu na trafienie [implant]
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-99

7 sty 2016, o 19:25

Porucznik tylko bez słowa skinął głową na rozkaz kapitana, następnie przenosząc wzrok na Olgę i Vasir. Również przeszedł na system migowy, rzucając krótkie "Lewy, prawy?" z kolejnością atakowania ochroniarzy. Jeżeli otrzymał potwierdzenie, przyklęknął przy rogu korytarza, opierając karabin luźno przy barku, ale z opuszczoną lufą. Sytuację można było rozegrać na wiele sposobów, ale nie kwestionował tego, że Vergull wybrał najprostszy. Ich wystrzały z pewnością zwrócą uwagę ludzi po drugiej stronie drzwi laboratorium, zmniejszając ich przewagę zaskoczenia nawet jeżeli zdążą błyskawicznie zabić obydwu strażników. Były alternatywy, ale żadna nie była idealna i było już na nie za późno. Mogli zastraszyć żołnierzy, ale ryzykowali, jeszcze większe odkrycie, gdyby ci zdążyli krzyknąć przez komunikator o ich obecności. Mogli też wykorzystać Olgę, by krzykiem zwabiła ich do zakrętu, a tam wyeliminować ich bezgłośnie, przy pomocy omni-ostrzy - i tak pewnie zrobiłby to on, gdyby był ze swoim oddziałem specjalnym. Mogli... było wiele "mogli". Ale błyskawiczny szturm był nie gorszy od reszty - zaatakować szybko, bezlitośnie, wykorzystać przewagę zaskoczenia do oporu.
Po turiańsku.
Porucznik odczekał na sygnał od Vergulla, po czym wychylił się w przyklęku za róg korytarza, unosząc lufę karabinu, obierając na cel lewą sylwetkę i oddając w jej stronę dwa strzały.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Olga Sidorchuk
Awatar użytkownika
Posty: 147
Rejestracja: 8 sty 2014, o 19:04
Miano: Olga Sidorchuk
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: służbistka SOC, pion Nadzwyczajnego Reagowania
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 18.570

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-99

7 sty 2016, o 20:14

A więc tak mieli to rozwiązać. Tak, jak się obawiała. Jednostronnie. Po turiańsku... Pewnie, że tak. Odetchnęła ciężko, bardzo ciężko. Zacisnęła zęby i w myślach odliczyła do dziesięciu - szybko i wcale nie relaksacyjnie.
Szlag. By. To. Trafił.
Poprawiła jednak ułożenie karabinu w dłoni, aktywowała amunicję dysrupcyjną i gdy tylko Viyo wskazał, od którego żołnierza mieli zacząć, Olga posłusznie go namierzyła. Bo tak ją uczono, respektować rozkazy. Zresztą, nawet gdyby obudził się w niej teraz buntownik - co miałaby zrobić? Zasłonić nieznajomych własną piersią? Dołączyć do drugiej strony, co i tak niewiele by dało? A może zacząć się awanturować, eliminując tym samym element zaskoczenia i jednocześnie od ręki podpisując na siebie wyrok? Nie było dobrego rozwiązania. Nie było dobrego rozwiązania dla niej.
Czując więc, jak w gardle rośnie jej gorzka, dławiąca gula, ustawiła się przy ścianie tuż za Viyo by w odpowiednim momencie wychylić się i ponad turianinem wycelować w człowieka po lewej stronie. Pomknęła pierwsza rzeź, potem kolejna - ta druga dokładnie w tego samego bojownika lub, gdyby nie było to już konieczne, w drugiego.
so much grenade!

ObrazekObrazek
75% na odrzucenie przy walce wrecz
+ 10% do obrażeń w walce wrecz
- 10% zmniejszony koszt użycia mocy
+ 10% celności broni przy użyciu celownika (+ 2 PA)
- 20% cen w sklepach

Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-99

9 sty 2016, o 11:34

here we go again
TURA 1 Wyświetl wiadomość pozafabularną
W tej akcji Vex powinien mieć jeszcze krytyka, bo miał, aczkolwiek nie zmieni to nic bo pan sobie już umarł, a ja przypomniałam sobie teraz, więc nie dodaję. <3
TURA 2 Wyświetl wiadomość pozafabularną

TURA 3 Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wyświetl uwagę administratora
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-99

9 sty 2016, o 15:48

Wyświetl wiadomość pozafabularną Drużyna Vergulla miała definitywny element zaskoczenia. Vex zaatakował jako pierwszy, a jego salwa celnie trafiła jedną z pierwszych postaci - tą samą uderzył pocisk Rzezi. Mężczyzna nie miał nawet czasu na reakcję - spojrzał jedynie w ich kierunku, uniósł broń wyżej, po czym został dobity przez kapitana.
Asari również nie zwlekała. Widząc, jak mężczyzna po prawej gotów jest zareagować, natychmiast otoczyła się błękitną poświatą. W ułamku sekundy wyminęła ich, znajdując się obok mężczyzny i powalając go na ziemię, a jedyne, co Vex i Olga mogli zaobserwować, to znikający, biotyczny "ogon" Vasir.
Następne salwy wymierzone w już leżącego i jęczącego mężczyznę natychmiast pozbawiły go tarcz, choć, gdy wstawał, udało mu się uniknąć wybuchowego pocisku Rzezi, jaki wymierzyła w niego Sidorchuk.
Omni-klucz Vasir zabłysnął, gdy ta postanowiła zaatakować natychmiast - pomarańczowy blask wysuwanych omni-płytek, które uformowały się w okrągłą, najeżoną kolcami pięść wokół dłoni asari, rozświetlił twarz wstającego delikwenta, gdy ten został uderzony z ogromną siłą i rzucony na drzwi, przed którymi stał. Nie stracił jednak równowagi, na co kobieta liczyła. Ryknął, gdy jego urządzenie się włączyło i natychmiast posłał ku stojącej najbliżej asari ładunek przeciążenia. Ten, niemal całkowicie zdejmując jej tarcze w jasnym rozbłysku, odbił się, uderzając następnie ze znacznie mniejszą siłą Vergulla, który stał za kobietą.
Vasir warknęła coś pod nosem, nie dezaktywując omni-pięści, lecz, z wyraźnym wysiłkiem, wpakowując w kolejny atak jeszcze więcej serca niż wcześniej. Pięść wycelowana w hełm mężczyzny uderzyła go z impetem, który zwalił go z nóg. Kolce poharatały mu szybkę pancerza, gdy upadał na ziemię, obezwładniony i, z pewnością, zszokowany. Staromodny karabin wyleciał mu z dłoni, tuż obok ciała lezącego właściciela.
Jego pancerz był zdruzgotany i wyraźnie wgnieciony w miejscach, gdzie uderzyły go kule. Mężczyzna jednak nie krwawił. Leżał, sięgając ręką do swojego hełmu, jakby bardzo chciał podrapać się właśnie po nosie. Przetarł szybkę, unosząc głowę ponad podłogę i spojrzał na stojącą nad nim Vasir, następnie przenosząc swój wzrok na Vallokiusa.
- Ludzkość przede wszystkim - wycharczał, a jego głos ociekał wręcz jadem. Zatrząsł się nagle, głowa opadła mu na ziemię, uderzając o posadzkę, gdy zastygł w nienaturalny sposób.
Vasir uniosła brew zza szybką hełmu, przenosząc swój wzrok na Vergulla.
- Nie zabiłam go - rzuciła krótko, kopiąc czubkiem buta bezwładne ciało, w formie sprawdzenia stanu rannego. - Chyba nie żyje.
Nieco dokładniejsze sprawdzenie funkcji życiowych mężczyzny w istocie ukazało, iż mężczyzna jest martwy. Nie mogli znać jednak przyczyny jego śmierci, a przynajmniej bez rozbierania go z pancerza - możliwe, że jakiś krwotok wewnętrzny dokończył ich robotę mimo starań asari, by obezwładnić żołnierza, lecz nie zabić. Jego śmierć mimo wszystko wydawała się być dość specyficzna - coś tutaj było nie tak.
Drugi, "tej po lewej" mężczyzna leżał na ziemi, wciąż ściskając karabin w jeszcze ciepłych dłoniach. Szybka jego pancerza była pęknięta - któryś strzał dostał się do środka, a pocisk Rzezi skutecznie zniszczył mu napierśnik. Pod ciałem z wolna powiększała się kałuża wypływającej z niego krwi.
- Posiłki! - krzyk generała przedarł się przez ogólną wrzawę w komunikatorze, a następował go odgłos karabinowej salwy. - Zabiliśmy... czterech, pięciu? Chyba sześciu. Jesteśmy przed wyjściem do strefy S, ale próbują nas zepchnąć do tyłu... Argh! - kolejna seria z karabinu i odgłos dyszenia. Adiustor się przemieszczał.
- Żołnierzu, wstawaj na równe nogi! - ryknął do któregoś z kompanów Valokarr. - To rozkaz! Słyszycie?! Żołnierzu... - nagle zamilknął, a uszy wypełniły im odgłosy walk - na pewno jednak nie samego generała. Jego karabin, będący bliżej komunikatora, zawsze głośniej terkotał niż inne. - Niech duchy mają was w swojej opiece - cicho, prawie zagłuszony przez broń w tle, wyrzekł pożegnanie turianin, przekazując je również w komunikatorze.
Jego ryk zagłuszyła długa salwa jego własnego karabinu, która nastąpiła potem.
- Generał nie utrzyma się długo, jeśli się nie pospieszymy - rzuciła asari, głosem, który nie brzmiał tak przekonywająco, jak wydawały się wypowiadane słowa.
Otrzymując skinienie głowy od Vergulla, po szybkim przeszukaniu mężczyzn, jeśli chcieli w ogóle się tego podjąć (ochroniarze nie wyglądali, jakby mieli przy sobie coś wartościowego. Ich karabiny były dziwnej budowy i wydawały się być gorsze od wyposażenia drużyny), Vasir przystanęła po prawej stronie drzwi, czekając, aż ktoś zajmie miejsce po lewej. Następnie otworzyła przejście.
Laboratorium było podłużnym, skąpanym w niebieskawym blasku pomieszczeniem z kolejną parą drzwi naprzeciw, oraz jedną kierującą się na lewo - oba przejścia po drugiej stronie pomieszczenia. Rząd łóżek wyposażonych w dziwny sprzęt zajmował miejsce po lewej, i prawej ścianie. Sporadycznie porozrzucane były stoliki na kółkach, na których leżał sprzęt medyczny. Niektóre stanowiska były zajęte, lecz pierwszym, co przykuło ich uwagę, była jedyna, ocucona w tej chwili osoba - stojący przy drzwiach mężczyzna. Jego włosy były już siwe, a na czubku głowy nie było ich wcale. Nie miał na sobie pancerza, jedynie biały uniform z małą literką "G" wyszytą powyżej nazwiska, którego z takiej odległości nie mogli odczytać. Na nosie miał okulary, zza których spoglądały na nich przerażone oczy. W dłoni miał staromodną, twardą podkładkę z klipsem, którym przypięte były do niej papiery.
Na ich widok natychmiast rzucił się do ucieczki, znikając w drzwiach naprzeciw zanim zdążyli go trafić. Panel na drzwiach zmienił swój kolor na pomarańczowy.
Mieli chwilę na rozejrzenie się. Siedem na dwadzieścia łóżek miało swoich lokatorów. Z boku posłań wychodziły metalowe, automatyczne zatrzaski, trzymające potencjonalne ofiary w możliwie jak największym bezruchu. Leżący najbliżej nich, dorosły turianin był martwy, lecz jego truchło było jeszcze ciepłe. Musiał zginąć niedawno.
- Nie żyją - skomentowała sytuację Vasir, która wypruła do przodu, badając wszystkie ciała.
Istotnie, każdy z turian, choć nie nosił żadnych, widocznych ran, był martwy. Większość była młoda, lecz dopiero przy końcu dostrzegli dziecko - małego chłopaka, na oko w wieku umożliwiającym mu zaciągnięcie się do wojska za rok lub dwa.
Jednakże prawdziwym szokiem było dostrzeżenie na znajdującym się niemal przy samym końcu łóżku... ludzkiej kobiety. Miała na sobie uniform z wyszytą literą "A". Zatrzaski uniemożliwiały jej poruszenie się, tak jak i fakt, iż była nieprzytomna.
- Sprzęt pokazuje funkcje życiowe w normie - asari wskazała na skaner dołączony do każdego takiego stanowiska. - Z nią nie zdążył skończyć - dodała, mrużąc oczy i przenosząc swój wzrok na stojący najbliżej stolik na kółkach. Znajdowało się na nim kilka strzykawek, z czego większość była pusta.
- Powinniśmy ją obudzić - zaproponowała, wiedząc, że z pewnością doprowadzenie kobiety do stanu używalności zajmie im trochę cennego czasu.
Przejście sie po pomieszczeniu ukazało im, iż drzwi naprzeciw, którymi uciekł naukowiec, prowadzą wgłąb strefy G, przez którą musieli przejść by dostać się do S. Mogły zostać z łatwością otworzone przy pomocy kilku minut grzebania w panelu przez średnio uzdolnionego technika. Drzwi po lewej za to również były zamknięte, lecz prowadziły do "biura dr. Stevensa".
- Możemy dowiedzieć się tam, co próbowali tutaj zrobić - dorzuciła Vasir, widząc innych spojrzenie na drzwi do biura.
Z drugiej strony, możliwie odpowie im na to również kobieta. Paski mocujące niefortunnie zamykały się na jej klatce piersiowej w miejscu naszywki z imieniem, lecz intuicja podpowiadała im, iż może to być ta "oczekująca na egzekucję" osoba, która pomogła generałowi.
Obie te czynności jednak, której by nie wybrali, kosztowały ich czas, tak cenny w chwili, gdy generał tracił swoich ludzi w walce z posiłkami wysłanymi ze strefy S. Kto wie, czy przeżyje starcie, jeśli będą odpowiednio długo zwlekać? Zegar tykał, wymuszając szybkie decyzje. Musieli wiec podjąć je natychmiast.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-99

9 sty 2016, o 20:35

Kiedy ostatnia seria przebrzmiała w korytarzu, Vex sprawnie przeładował swój karabin, a następnie podniósł się na nogi i zbliżył do leżących ciał, celując w ostatniego żywego mężczyznę. Jego ostatni komentarz, zakończony gwałtownym zgonem, nie pozostawiał wątpliwości co do usposobienia tutejszych ludzi odnośnie obcych. Ale czy ktokolwiek miał jakiekolwiek wątpliwości po tym co zobaczyli na dole?
- Musimy się spieszyć - odezwał się na głos, chociaż niepotrzebnie. Coraz bardziej rozpaczliwe komunikaty w ich słuchawce były niczym trzask bicza po jego karku. Gdzieś po drugiej stronie kompleksu S toczyła się walka z dużo liczniejszym przeciwnikiem, który stopniowo wygrywał. Porucznik podejrzewał, że drugi oddział może nie wyjść żywy z dywersji, którą zapewniał, ale nie mogli na to pozwolić.
Przekroczył nad martwymi ochroniarzami (chociaż jego umysł traktował ich jak terrorystów - bestialskich morderców współodpowiedzialnych za rzeź poziom niżej), dołączając do Vasir po lewej stronie drzwi. Po szybkim skinięciu głowy, gdy otworzyła przejście, wkroczył do następnego pomieszczenia, omiatając je lufą karabinu. Łóżka, ciała, narzędzia medyczne; jego wzrok szybko przesuwał się po strzykawkach, przestarzałych monitorach i przypiętych pasami pacjentach, a umysł usilnie ignorował myśli tłoczące się za tamą dyscypliny. Gwałtowny ruch zwrócił jego uwagę na uciekającego doktora, ale zareagował niewystarczająco szybko. Mężczyzna zniknął, a panel rozbłysnął kolorem blokady.
- Zajmę się otwarciem przejścia - rzucił od razu turianin, podbiegając do świecącego pomarańczem terminalu. Oparł swój karabin o ścianę i przyklęknął, aktywując własny omni-klucz.
- Mail o jej egzekucji był datowany na tydzień wstecz. Nie spieszyli się - powiedział znad holograficznego narzędzia, próbując podłączyć się z antycznym mechanizmem. Miał na myśli leżącą, nieprzytomną kobietę. - Też uważam, że powinniśmy ją ocucić, kapitanie. Nie mamy wiele czasu, ale możemy wziąć ją ze sobą i wypytać w drodze, jeżeli będzie w stanie chodzić lub w ogóle funkcjonować. Wróg mojego wroga... - Nie dokończył, sięgając do panelu i zdejmując zabezpieczającą go pokrywę, żeby dostać się do wnętrza. Skrzywił się po słowach asari.
- Biorąc pod uwagę wojskowy charakter placówki, ograniczenie pacjentów do turian i metody, którymi się posługiwali? Coś, co pomogłoby im w wojnie, w której myśleli, że żyją - stwierdził ponuro. - Nielegalne badania nad istotami żywymi z reguły mają dwie podstawy - stworzenie lekarstwa albo stworzenie choroby. A wątpię, żeby nasi gospodarze pracowali tu nad jakimś antybiotykiem. Cokolwiek starano się tu opracować przez trzydzieści lat, nie może być dla nas dobre i chociaż jest szansa, że w gabinecie znajdziemy informacje o przeznaczeniu tego miejsca, to obecnie bardziej potrzebujemy informacji taktycznych, które może zapewnić nam ta kobieta. Sir.
Chociaż porucznik mówił pewnym głosem, sprawa nie była tak prosta. Skupiając się na pokonywaniu zabezpieczeń panelu, porucznik obracał w głowie inną myśl. To nad czym pracowali tu ludzie miało znaczenie w globalnej perspektywie, a zignorowanie tego mogło okazać się katastrofalne w skutkach, szczególnie jeżeli nie zdążą wrócić i cały kompleks ulegnie zawaleniu. Ale podejrzenie i pesymistyczne przeczucia były niewystarczającym powodem, by poświęcić turiański oddział oraz zaryzykować fiasko całego przedsięwzięcia. Równie dobrze w gabinecie mogło nie być żadnych istotnych informacji.
Informacji, którymi kobieta również mogła dysponować.
- Poza tym jestem pewien, że ten doktor, który uciekł, może wiedzieć coś na temat tych badań. A ja z przyjemnością go o to zapytam.
Coś w głosie porucznika łagodnie sugerowało, że przyjemność z pewnością byłaby jednostronna.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Olga Sidorchuk
Awatar użytkownika
Posty: 147
Rejestracja: 8 sty 2014, o 19:04
Miano: Olga Sidorchuk
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: służbistka SOC, pion Nadzwyczajnego Reagowania
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 18.570

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-99

9 sty 2016, o 21:35

Szybko poszło, łatwość pozbycia się przeciwników wcale jednak Sidorchuk nie ucieszyła. Co więcej, nie zrobiło tego także skojarzenie hasła, jakim postanowił pożegnać się z nimi jeden z zamordowanych. Teoretycznie powinno, bo połączenie tych trzech słów mogłoby ułatwić jednoznaczne określenie się po stronie turian i ostateczne osądzenie działającej tu ludzkiej organizacji, ale... To nie było takie proste. Nigdy nie było takie proste, cholera.
Opuszczając powoli lufę karabinu nie mogła nie poświęcić chwili na przeanalizowanie ścieżki, jaką podążyły jej myśli. W posępnym milczeniu podążając wraz z resztą do laboratorium zacisnęła zęby i prześledziła kolejne, wiążące się nici. Niejednemu psu rasizm na imię, ale trudno było nie wskoczyć w oczywiste - przynajmniej dla niej - koleiny prowadzące wprost ku Cerberusowi. Cerberusowi, który przecież takim właśnie mottem podpisywał swe działania. Z drugiej jednak strony ludzkość przede wszystkim to wciąż hasło uniwersalne. Takie, które może niezależnie zrodzić się w umysłach kilku osób. Nie było tajemnicą - przynajmniej dla służb bezpieczeństwa, które pojęcie na ten temat mieć musiały - że początki Cerberusa sięgają Przymierza, ale... Czy naprawdę powinna zakładać, że tu, w zapomnianym przez świat zakątku mają do czynienia z protoplastami przyszłych rasistów nad rasistami? Nie. Chyba nie powinna.
Ostatecznie swe przemyślenia zatrzymała dla siebie - podrzucanie turianom dodatkowych, niesprawdzonych argumentów przeciw ludzkości byłoby błędem - skupiając się na tym, gdzie trafili i co widzieli. Laboratorium. Naukowiec, którego nie zdążyli powstrzymać, a którego ucieczka zwiastowała kolejne kłopoty. Ciała, sprzęt medyczny i... Kobieta? Ludzka? Czyżby to ta skazana, ta, która pamiętała jeszcze o czymś takim jak moralność?
- Może moglibyśmy się podzielić - zaproponowała wreszcie, odzywając się po raz pierwszy od dłuższego czasu. - Poruczniku Viyo, proszę spróbować z kodem... 4139. Był zanotowany na kartce w poprzednim pomieszczeniu, tym biurze. - Odetchnęła cicho, po chwili przenosząc spojrzenie na Vallokiusa. - Zdaję sobie sprawę, że nie mamy zbyt wiele czasu, ale moglibyśmy spróbować i dostania się do gabinetu, i obudzenia kobiety. Mogłabym się nią zająć, może... - Ruchem głowy wskazała na nieprzytomną i wzruszyła lekko ramionami. - Może mogłaby nam cokolwiek powiedzieć, wyjaśnić... Albo ostrzec. - Informacje były w cenie, wszyscy chyba zdawali sobie z tego sprawę.
so much grenade!

ObrazekObrazek
75% na odrzucenie przy walce wrecz
+ 10% do obrażeń w walce wrecz
- 10% zmniejszony koszt użycia mocy
+ 10% celności broni przy użyciu celownika (+ 2 PA)
- 20% cen w sklepach

Vergull Vallokius
Awatar użytkownika
Posty: 254
Rejestracja: 30 cze 2013, o 00:06
Miano: Vergull Vallokius
Wiek: 37
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Wojskowy
Postać główna: William Kraiven
Lokalizacja: Karath
Status: Ex-kapitan 10. Oddziału Specjalnego / Kapitan jednostki Zwiadowczo-Uderzeniowej
Kredyty: 56.550
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-99

11 sty 2016, o 20:50

Wszystko wyszło niemal zgodnie z planem. Jedynie przeoczył fakt wykorzystania zdolności biotycznych asari. Nie wziął tego kompletnie pod uwagę. Po zgrabnym wyeliminowaniu pierwszego celu, liczył, że to właśnie asari wykończy drugi cel dzięki swojemu dziwnemu karabinowi. W istocie czytał kiedyś o możliwym wykorzystaniu prądu elektrycznego zdolnego wystrzelić dzięki akceleratorowi masy. Nie wiedział do kogo należała ta technologia. Jednak wnioskując po dziwnym kształcie i słabym wytwarzaniu pola elektromagnetycznego wystrzeliwujący prąd, zakładał iż to dzieło salarian albo quarian. Tyle, że w głowie by się nie mieściło by kosmiczni śmieciarze byli w stanie opracować taki cud techniki. Gdyby turianie mogli zbadać jak działa ta technologia, być może opracowaliby o wiele potężniejszą broń. Może nawet już się tym zajmowali. Nie mniej, widmo nie skorzystało z karabinu, a właśnie ze swojej biotyki. Vergull nie miał absolutnego doświadczenia w ich wykorzystaniu na polu bitwy. Wiedział już na pewno, że będzie musiał nadrobić te braki, a nic tak nie uczy jak pole bitwy. Z tego całego zaskoczenia wraz ze skutkami użycia implantu, kapitan wystrzelił całą serię na oślep byleby nie trafić przypadkowo asari. Chcąc czy nie chcąc, obserwował jak walczyła z ostatnim z ochroniarzy, który po powaleniu przez nią, wycharczał jakieś niezrozumiałe słowa, milknąc po tym zupełnie. Vallokius podszedł bliżej drzwi, upewniając się co się stało. Dopiero słowa widma wyjaśniły wszystko. Odebrał sobie życie jakąś trucizną. Przynajmniej nie musieli się martwić co należałoby zrobić z jeńcem. Fanatyczność rasy ludzkiej rozwiązało problem. Tym samym, że Vexarius właśnie wtedy podbiegł, poganiając pochód. Nim wbiegli do środka, kapitan zabrał za sobą jako trofeum ludzki złom nazywający się "karabinem". Przyczepiając do zaczepu na plecach kombinezonu, wywołał generała, zdając mu raport o poczynaniach jego grupy - Wchodzimy do strefy G - po przekazaniu krótkiej informacji, weszli do środka. Ponownie zastali tam martwych turian, na których przeprowadzano eksperymenty oraz ludzką kobietę. Niestety za późno zorientowali się o naukowcu, znikającym zaraz za drzwiami. Vergull rozszerzył żuwaczki, zaciskając zęby w irytacji na widok pomarańczowej diody. Nie mogli tym bardziej teraz zwlekać jeśli tamten pobiegł zawiadomić swoich o zbliżającym się oddziale z flanki. Kapitan nie odpowiedział nic na słowa Vexariusa o złamaniu zabezpieczeń. Porucznik wiedział od razu co należało zrobić. W tym wypadku, zbędny byłby komentarz. Po tym spojrzał na widmo oraz Olgę, które stały przy zapiętej ludzkiej kobiecie. Jeśli rzeczywiście to była ta, która czekała na egzekucję, jej zasób wiedzy o ośrodku będzie teraz przydatny. Nie mieli również czasu na zbadanie biura naukowca. Skrywające się tam dane będą musiały poczekać do czasu zabezpieczenia strefy S. Mogło też być tak, że nic by tam nie znaleźli. Nawet Viyo potwierdził to swoją uwagą.
Vallokius sięgnął po ludzki karabin, odłączając go ze swojego zaczepu na plecach, aby zaraz po tym rzucić go Oldze - Zbudzić, odwiązać, wprowadzić w sytuację. Macie pół minuty - odpowiedział do Siderchuk - W razie problemów, unieszkodliwić - ostatnie zdanie dokończył, spoglądając na Vasir. Po tym, skierował się już do drzwi, gdzie Viyo skutecznie walczył z zamkiem. Przystanął obok niego przy ścianie, aby po otwarciu, od razu wychylić się i sprawdzić czy wróg nie czaił się po drugiej stronie. Jeśli będzie bezpiecznie, odczeka tą chwilę na resztę drużyny, poganiając ich czym prędzej do wymarszu.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek BONUSY: 20% zniżki przy zakupach [implant] | Raz podczas walki auto.sukces podczas testu na trafienie [implant]
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-99

14 sty 2016, o 20:58

Wyświetl wiadomość pozafabularną Kod podany przez Olgę, a wstukany przez Vexariusa, niestety nie zadziałał - drzwi wciąż jarzyły się pomarańczowym blaskiem i wymagały szczególnego podejścia od technika. Tym okazał się turiański porucznik.
Otworzenie ich i jednoczesne dotarcie do gabinetu lekarza nie było możliwe. Podjęli więc decyzję, stawiając przejście dalej wyżej na liście swoich priorytetów. Odgłosy walki przedostające się przez ich komunikatory z pewnością pomogły w tym sporze.
Sidorchuk dostała zadanie wybudzenia pacjentki. Posługując się interfejsem łóżka, na którym leżała, z łatwością mogła przerwać sztucznie podtrzymywany u niej sen, wywołując jej powolne wybudzanie kilka minut później.
Pasy oplatające ją zostały wsunięte w odpowiednie komory wewnątrz łóżka, po prawej i lewej stronie. Olga dostrzegła naszywkę - Lindsay Foster. Przeznaczona do egzekucji zdrajczyni Przymierza, o której mówił Adiustor.
Przez pierwszą chwilę kobieta była wyraźnie półprzytomna i zdezorientowana. Mamrotała nierozpoznawane przez Sidorchuk słowa, nie kojarząc jej. Złapała się za głowę, odgarniając poplątane, brązowe włosy z twarzy i podnosząc się z cichym jękiem.
- Ile spałam? - spytała Olgę, przecierając oczy i jeszcze nie przyswajając informacji, iż coś jest nie tak.
Monitor przy jej łóżku pokazywał dwie i pół godziny.
Kobieta podniosła wzrok, przenosząc go na asari. Później na dwójkę stojących przy drzwiach turian - Vex właśnie kończył otwieranie drzwi. Zamrugała kilka razy oczami, a na jej twarzy pojawił się szok.
- Jesteście ludźmi Valokarra?! - spytała podniesionym, zdenerwowanym tonem. Natychmiast podjęła próbę wstania na własne nogi, nieco się chwiejąc. Przeniosła spojrzenie na Telę. - Nie, zaraz... Ciebie nie znam. Czemu jesteś niebieska?
- Za dużo do tłumaczenia. Jesteśmy z zewnątrz. Przylecieliśmy na tę planetę i znaleźliśmy ośrodek - pokrótce wytłumaczyła Vasir, niecierpliwym tonem. - Valokarr i jego ludzie w tym momencie próbują dostać się do strefy S. Podobno im pomogłaś...
- O Boże, walczą? - zlękła się kobieta, rozglądając się. Nie mogła wyjść z szoku. - O nie, o nie, nie... Nic się nie zmieniło. Nie!
Panikując, wstała, sięgając ku szafce w rogu pomieszczenia, skrytej za jej łóżkiem. Przetrząsała jej zawartość, by po chwili odwrócić się w ich stronę ze strzykawką w dłoni. Asari natychmiast uniosła ku niej broń gotową do strzału, lecz Foster wbiła sobie igłę w ramię, aplikując nieznany środek.
- Musimy iść. Musimy szybko iść! Podłoże niestabilne, dlaczego jeszcze nas nie ewakuowano? Boże, Mat!
Mamrotała pod nosem dalej, gdy Vex wreszcie uruchomił panel. Drzwi rozsunęły się, prezentując im bardzo podobne pomieszczenie do tego, w którym znaleźli się teraz. Mniej łóżek, więcej dziwnej, medycznej aparatury, w tym kilka inkubatorów - na szczęście dla ich nerwów pustych. Zero ciał, zero żywych.
Lindsay Foster potrąciła porucznika, który ledwo powstrzymał się przed zaatakowaniem jej w odwecie. Nie zrobiła jednak tego intencjonalnie - pognała do przodu, wypruła wręcz do następnego pomieszczenia, krzycząc coś niezrozumiałego w ich stronę. Dotarła do następnego panelu i zaczęła przy nim grzebać, nie rozbierając go jednak na części tak, jak robił to Vex.
Tymczasem w ich komunikatorach rozległ się cichy, pełen bólu krzyk generała, a od strony drzwi, przy których stała ludzka kobieta, usłyszeli strzały.
- Dostali się do S - rzuciła cicho asari, przechodząc również, nie czekając na rozkaz, do następnego pomieszczenia, za ludzką kobietą.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vergull Vallokius
Awatar użytkownika
Posty: 254
Rejestracja: 30 cze 2013, o 00:06
Miano: Vergull Vallokius
Wiek: 37
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Wojskowy
Postać główna: William Kraiven
Lokalizacja: Karath
Status: Ex-kapitan 10. Oddziału Specjalnego / Kapitan jednostki Zwiadowczo-Uderzeniowej
Kredyty: 56.550
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-99

14 sty 2016, o 22:24

Kapitan nie przejął się jakoś specjalnie wrzaskiem kobiety, skierowanej prawdopodobnie w jego stronę jak i Vexariusa. Spojrzał tylko na nią kątem oka, by po chwili ponownie zwrócić swoją uwagę na porucznika oraz drzwi. Wolał być bardziej skoncentrowany na tym, aby ubezpieczać turianina, oczekując aż zhakuje owe drzwi. Choć pomimo, że rozmowę jako tako mógł usłyszeć, to zignorował ją kompletnie. Nie obchodziło go to co mówiła, aż do czasu wspomnienia o obiekcie eksperymentalnym zwanym jako "Mat". Słysząc to, momentalnie spojrzał na nią ponownie, chcąc zapytać o tego osobnika oraz zatrzymać ją gdy ta kierowała się ku turianom. Niestety nie zdążył tego zrobić, gdyż od razu usłyszawszy jak drzwi się otwierają. Instynktownie wychylił się przez nie, mierząc z karabinu w pomieszczenie. Spoglądając i celując tak w prawo i lewo, opuścił phaestona dopiero wtedy gdy upewnił się, że było czysto. W tym samym momencie usłyszał również odgłosy wystrzałów w dalszej części strefy S. W komunikatorze zaś, rozległy się odgłosy zaciekłej walki w połączeniu z bólem generała. Vallokius przez to jeszcze bardziej poczuł się niezręcznie. Czuł, że powinien się śpieszyć nim będzie za późno. Dla niego już nie liczyło się to co strefa S kryła za tajemnicę. Wybór między danymi, a życiem bohatera turiańskiego było nie do porównania. Tylko jego życie obecnie się liczyło. Reszta zeszła na dalszy plan. Nim przekazał reszcie drużyny by się przemieścili, zobaczył tylko jak ludzka kobieta pomknęła pędem przez korytarz.
- Stój kobieto! - krzyknął do niej, choć w jego przypadku, brzmiało to bardziej jak normalne słowa bez większych emocji. Rozszerzył żuwaczki w irytacji, zerkając na widmo, które poinformowało go o tym o czym już doskonale wiedział. Wyminął widmo, które na spokojnie przeszło przez drzwi. Idąc nieco szybszym krokiem w stronę Foster, znów się odezwał w jej kierunku - Powiedziałem byś się zatrzymała - podszedł do niej, łapiąc ją silnie za ramię i wręcz odsuwając od drzwi z zamiarem wywrócenia jej na ziemię. Był zirytowany, iż widmo oraz Olga, obojętnie podeszli do poczynań człowieka. Jeszcze brakowało tutaj wariatki, która pędziła w strefę walki. Czy ona zdawała sobie z tego co robi? A może liczyła na to, że ominie batalię bądź ją przerwie? Jeśli tak, wolałby usłyszeć co zamierzała zrobić niż wygadywać jakieś niezrozumiałe słowa - Chyba nie zdajesz sobie sprawę z powagi sytuacji. Jesteśmy w strefie walki - odparł chłodnym cichym głosem, spoglądając na nią srogo oraz chwytając sprawniej swój karabin - Masz trzymać się z tyłu i robić to co każe - następnie zwrócił się do drużyny - Zająć pozycję, a ty - wskazał palcem na Olgę - Masz jej pilnować i dać karabin do obrony - przekazawszy wytyczne, spojrzał raz jeszcze na Foster, czekając oraz upewniając się czy się dostosuje do sytuacji. Jeśli tak, zajmuje pozycję przy ścianie drzwi, oczekując aż Vexarius je otworzy by wkroczyli do środka.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek BONUSY: 20% zniżki przy zakupach [implant] | Raz podczas walki auto.sukces podczas testu na trafienie [implant]
Olga Sidorchuk
Awatar użytkownika
Posty: 147
Rejestracja: 8 sty 2014, o 19:04
Miano: Olga Sidorchuk
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: służbistka SOC, pion Nadzwyczajnego Reagowania
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 18.570

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-99

14 sty 2016, o 23:20

Niewiele zdążyła zrobić. Kobietę rzeczywiście udało się wybudzić oraz, przy okazji, zidentyfikować, porozumienie się nie było już jednak tak proste. Foster rozumiała, co się do niej mówiło, komunikowała się też względnie wyraźnie, ale... Nie. Nie dało się uzyskać tego, co by chcieli. Informacji, choćby szczątkowych. Ostrzeżeń. Nic. Oczywiście, z jednej strony to było do przewidzenia - kobieta była zdezorientowana, miała do tego prawo - z drugiej strony trudno było jednak nie uważać, że właśnie wybudzili histeryczkę. Wyjaśnienia udzielone przez Telę niby pomogły - ale tylko chwilowo. W kolejnym momencie świeżo wybudzona zareagowała bowiem zupełnie inaczej, niż powinna.
- Stój, do cholery! - Szlag by to trafił! Ostatnim, czego było im potrzeba przy i tak napiętej już atmosferze była szalejąca jeszcze kobieta. Bogowie, przecież Vallokius i Viyo mogli właśnie rozważać rozstrzelanie jej samej, Olgi - przeszkoda w postaci znerwicowanej ludzkiej kobiety mogła tylko przyspieszyć podjęcie decyzji i podpisać wyrok. Szlag. By. To. Trafił!
Nie dopadła kobiety przed turiańskim kapitanem, dorwała się do niej jednak już w kolejnej chwili, gdy tylko Vallokius dał jej spokój.
- Uspokój się - syknęła do kobiety tak cicho, by nikt się w ich rozmowę nie wtrącał. Umówmy się, to był ten moment, kiedy ingerencja obcych ras niekoniecznie była potrzebna. - Rozumiem, że jesteś w szoku, że gdzieś tam masz może swoich bliskich, ale chyba nadal nie zdajesz sobie sprawy, w jakiej sytuacji się znajdujesz. Znajdujemy. Chcesz sobie pomóc? Chcesz pomóc innym, na których ci zależy? To weź głęboki oddech, odlicz do dziesięciu i przestań histeryzować. Jeszcze jeden taki numer a gwarantuję ci, że... - Zacisnęła zęby, odetchnęła głęboko. Zastraszanie kobiety nie było dobrym rozwiązaniem, nie, kiedy dziewczyna i tak miotała się w burzy emocji. Nie, nie tego uczono Olgę. Argument siły i strachu to ostatni, po jaki powinno się sięgać, chcąc nakłonić kogoś do współpracy.
- Zrobimy co w naszej mocy, by ci pomóc. By pomóc wszystkim, którzy tego potrzebują. To profesjonaliści, Lindsay. Świetna ekipa. Ale nie utrudniaj im pracy. Nie utrudniaj jej nam.
Odetchnęła głęboko. Dłoń zaciśnięta na karabinie, który miała przekazać Foster zadrżała lekko. Sidorchuk nie uśmiechało się wkładać w rękę histeryzującej choćby widelca, nie mówiąc już o pełnoprawnej broni - z drugiej strony wiedziała jednak, że nie mają wyjścia. Jedynym rozwiązaniem, które umożliwiałoby im nieuzbrajanie kobiety, byłoby po prostu spacyfikowanie jej i pozostawienie tam, gdzie ją znaleźli - ale tego chyba nikt nie brał pod uwagę. Przynajmniej jeszcze nie.
- Pomóż nam a pomożesz i innym - mruknęła cicho, znacznie spokojniej, wyciągając wreszcie archaiczny karabin w kierunku Lindsay. - Sama nic nie zdziałasz, wiesz o tym. Razem mamy znacznie większe szanse. - Zmrużyła powieki przez krótką chwilę przyglądając się kobiecie intensywnie zza maski hełmu. - Co powinniśmy wiedzieć? - Ostatnie pytanie, najbardziej rzeczowe, zadała dopiero wtedy, gdy zaistniały jakiekolwiek szanse, że sens zagadnienia do Foster dotarł - i że kobieta będzie skłonna im na to konkretnie odpowiedzieć.
Tak czy inaczej, zacisnęła zęby, skinęła głową na rozkaz Vallokiusa i, odciągając także Lindsay, zatrzymała się pod jedną ze ścian. Nie pozostało im nic innego jak zaczekać na otwarcie wrót, do których Vex zapewne zabrał się już podczas całego zamieszania. Ostatecznie nie mieli czasu do stracenia, co zduszony krzyk generała sugestywnie im przypomniał.
so much grenade!

ObrazekObrazek
75% na odrzucenie przy walce wrecz
+ 10% do obrażeń w walce wrecz
- 10% zmniejszony koszt użycia mocy
+ 10% celności broni przy użyciu celownika (+ 2 PA)
- 20% cen w sklepach

Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-99

15 sty 2016, o 22:50

Porucznik naturalnie skorzystał z kodu Olgi, ale wyświetlacz tylko zakrzyczał na niego czerwienią, wielce oburzony jego nieudaną próbą.
- Może przy następnym - skwitował poradę kobiety, wzruszając ramionami i wracając do dłubania w przewodach terminalu. Swoją uwagę dzielił na łamanie mechanizmu oraz przysłuchiwanie się procesu wybudzania Lindsay Foster, starając się ignorować odgłosy walki w komunikatorze. Spieszyli się jak mogli, ale pośpiech był przyjacielem błędów, a tych musieli unikać.
- Hej, Vasir? Jak będziesz tłumaczyć dlaczego jesteś niebieska, to też chcę posłuchać - rzucił przez ramię, rozpoczynając ostatnią sekwencję na swoim omni-kluczu. Zaskoczenie Lindsay miało sens. W końcu jedyną rasą, którą ludzie spotkali podczas Incydentu Przekaźnika 317, byli właśnie turianie. Nie bez powodu nazwali całą tą sytuację "Pierwszym Kontaktem"... a dla osób uwięzionych na tej planecie przez trzydzieści lat, był to najwyraźniej "Jedyny Kontakt".
Lampka terminalu zaświeciła się zielenią i turianin zaczął podnosić się na nogi.
- Kapitanie, przejście otwar... - zaczął, ale zakończył wypowiedź przekleństwem, gdy oswobodzona kobieta przepchnęła się obok niego. Odruchowo zacisnął dłoń na kolbie karabinu, będąc tyle (tu by pokazał "tyle" na palcach) od strzelenia jej w kuper i tylko jej przerażenie o los innego turianina sprawiło, że jego irytacja stopniała. Bez słowa zajął swoją pozycję w szyku, wchodząc za nią do następnego pokoju, które jednak okazało się puste - szczęśliwie dla niej.
Gdy kapitan surowo odciągnął kobietę od następnych drzwi, on zastąpił jej miejsce. Za swoimi plecami słyszał rozdrażnioną wymianę zdań, ale postanowił jej nie komentować, żeby nie wzbudzać jeszcze większego chaosu. Foster była w szoku, za drzwiami rozgrywała się bitwa, w której ginęli turianie, a oni nie mieli ani czasu na pytania, ani co gorsza - na odpowiedzi. Póki co, jak miał nadzieję.
- Dziewczyna może wiedzieć co robi, przynajmniej jeżeli chodzi o archaiczne terminale - powiedział wprost, obracając głowę do kapitana. Fakt, zareagowała impulsywnie, ale niewykluczone, że miała większą wiedzę o działaniu starych zamków od niego. A każda sekunda była cenna dla żołnierzy Hierarchii przebijających się do sekcji S. - Otworzę go, sir, ale może ona zrobi to szybciej. To jej epoka. Co ty na to, panno Foster? Znasz się na tym? - rzucił, gotowy odsunąć się na bok, jeżeli miało to kupić im dodatkowy czas.
I odciągnąć kobietę, jeżeli otworzy drzwi i spróbuje znowu przez nie zaszarżować do przodu. Na wszelki wypadek.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-99

16 sty 2016, o 00:12

Wyświetl wiadomość pozafabularną Kobieta sprawnie operowała przy panelu, wyraźnie nie chcąc, by ktokolwiek jej w tym momencie przeszkadzał. Nieszczęśliwie nie uznała autorytetu kapitana, który natychmiast pozbawił ją złudzeń. Wysłuchała z szeroko otwartymi oczami wszystkiego, co każde z nich miało jej do powiedzenia, a w czasie trwania tego jej dłonie zacisnęły się w pięści.
- To ty nie rozumiesz, turianinie, co tutaj w ogóle się dzieje! - warknęła, wyrywając swą rękę z żelaznego uścisku i rozmasowując obolały mięsień. - Nie ma czasu! Ośrodek jest zamykany, WSZYSTKO zamykają. Dlatego się wali! Ale mieli nas wcześniej ewakuować, coś musiało pójść nie tak... - mamrotała, usilnie wracając do operacji otwierania zamka.
Dopiero słysząc kolejne ponaglenia i żądania odpowiedzi, westchnęła, na moment odwracając się znowuż do nich twarzą. Nie przyjęła staromodnego karabinu.
- Zabierają się z planety i nie pozostanie ślad po tej placówce, nie rozumiecie? Ślad! Zamierzają pogrzebać wszystkich niższych rangą i wszystkie obiekty. Poza Matem - zatrzęsła się, jakby jej ciałem na moment owładnęły dreszcze. Z chwili na chwilę zaczynała się uspokajać - czyżby podany przez nią jej samej środek zadziałał?
- Kim jest Mat? - spytała asari, agresywnym wręcz tonem, a żądza odpowiedzi jaśniała w jej oczach, przysłoniętych szkiełkiem hełmu.
Forest przeniosła nań swój nieobecny dość wzrok. Jako, że Vasir miała na sobie hełm, nie mogła widzieć jej macek na głowie - pewnie tylko dlatego zachowała jeszcze jako takie zmysły. Ostatecznie asari w pełnym opancerzeniu wyglądały bardzo podobnie do ludzkich kobiet.
- Unikalny. Oparł się... Turianin. Znaczy się. Nie znam jego prawdziwego imienia, nigdy nie mogłam porozmawiać z jego rodzicami. Ma siedem lat. Wykazał odporność na nasz... ich środek. Jako pierwszy. Jedyny.
Kobieta przeniosła spojrzenie na turian w tej załodze, następnie na Olgę. Wydawała się być dość zdesperowana i mocno niechętnie przystąpiła do tłumaczenia się.
- To... przedsięwzięcie. Projekt Exodus. Studium teoretyczne i praktyczne mające za cel dokładne poznanie biologii turian. Rasy Zero. To był jeden z... pierwszych jego etapów. Obserwacja obiektów doświadczalnych na przestrzeni lat dała nam wiele informacji o ich budowie, szczególnie ten niesamowity, lewoskrętny kod DNA...
Kobieta odwróciła wzrok, nie mogąc spojrzeć Vergullowi w oczy. Wróciła do otwierania panelu.
- Projekt przewidziany był na maksymalnie trzy lata, lecz okazało się, że inne DNA wiąże się z zupełnie nowym odłamem biologii, zbyt wieloma różnicami... Cel ostateczny nie mógł zostać osiągnięty w tak krótkim czasie, a bez jego wypełnienia nie mogliśmy opuścić planety.
- Co było celem ostatecznym? - wyrwała do przodu z pytaniem asari, ze zniecierpliwieniem oczekując puenty historii.
Ludzka kobieta pochyliła głowę, jak gdyby bojąc się, że ją straci. Przez kilka sekund milczała i kiedy Vasir już otwierała usta by ją pospieszyć, Lindsay westchnęła.
- Exodus. - martwym wręcz, pełnym smutku tonem wyrwała jej się odpowiedź. - Wirus oparty na piranozowym RNA. Unikalna matryca genetyczna mająca na celu wyparcie dekstro-proteinowego gatunku opartego na lewoskrętnym DNA. Zaprogramowany do użycia w postaci broni biologicznej przeciwko turianom.
Głos jej drżał, gdy wypowiadała te słowa, klęcząc na ziemi przy panelu, jak gdyby zaraz oczekiwała egzekucji.
- Szczepionka niemożliwa. Nie z naszą technologią przynajmniej, wirus działa na własnym kodzie genetycznym. Wypiera gatunek. Jak w wyższym stopniu ewolucji. Pożera minerały nosiciela, wypłukując go ze składników odżywczych i witamin.
Odgłosy walki za drzwiami nasiliły się. Drżąca dłoń kobiety zawisła nad panelem, co sugerowało, że wystarczy jeden jej ruch, by drzwi się otworzyły.
- Cztery miesiące temu mieliśmy już wracać. Ale jeden z obiektów, Mat, wykazał... odporność. Exodus koegzystował z jego własnymi komórkami, nie zabijając nosiciela. Nie mogli rozwiązać tego problemu. A przynajmniej próbowałam tym skurwielom skutecznie przeszkodzić. Nie wiedziałam, że będą chcieli pogrzebać własnych ludzi i zabrać go ze sobą.
Gdyby dostrzegli jej twarz, widzieliby, jak po jej policzkach spływają łzy. Mówiła jednak ze złością, z nienawiścią niemal tak podobną, z jaką Valokarr wypowiadał się o tych ludziach.
- Mają go tam, mogą go zabić! - krzyknęła, nie mogąc znieść słuchania odgłosów walki i terkotu karabinów, który dobiegał z wnętrza strefy S. Jej dłoń uderzyła w panel, rozświetlając go na zielono. Wyświetl wiadomość pozafabularną Drzwi rozsunęły się, a dźwięk przedostał się przez otwarte przejście uderzając w nich falą. Krzyki ludzkie ledwo przebijały się przez odgłosy walki - światła, połowicznie wyłączone, zapewniałyby nieco większą widoczność gdyby nie dym wypełniający pomieszczenie. Przed drzwiami leżała trójka ciał w białych kitlach - w jednym, najdalej od małej wnęki, w której znajdowały się drzwi, rozpoznali naukowca, który umknął im w pierwszej sali laboratoryjnej. Leżał twarzą w dół w kałuży krwi, a w jego plecach widniała rana wylotowa.
Niczym w spowolnionym tempie, ludzkie, opancerzone postaci z wolna wycofywały się w tym wąskim dość korytarzu. Większość chowała się za skrzyniami po prawej stronie od ich przejścia, kiedy po lewej, kilkanaście metrów dalej, pod przejściem do strefy mieszkalnej, również za skrzyniami, dostrzegli oddział generała, uszczuplony o trzech członków.
- MAT! - wrzasnęła Lindsay, wychodząc nieco dalej.
Kapitan z pewnością ponownie chciał ją powstrzymać. Możliwe, że podjął próbę również Vex czy Olga. Lecz wypełniona strachem, złością i adrenaliną kobieta wyrwała się z wręcz nieludzką siłą, niczym rozszalałe zwierze wbiegając prosto w środek walki. Wtedy też dostrzegli do kogo krzyczała - na końcu korytarza dwie, ludzkie sylwetki pospiesznie wycofywały się do kolejnego pokoju, wlokąc za sobą małe, turiańskie ciało stawiające opór na widok biegnącej ku niemu Forester.
Kobieta wyłącznie cudem nie padła na ziemię potrącona o zabłąkaną kulę - przemknęła obok skupionych na turianach ochroniarzy, przeskoczyła nad martwymi ciałami, pokonała trzy stopnie w górę i dotarła do drzwi, za którymi zniknął tak ważny dla Przymierza obiekt. W ostatniej chwili zatrzymała zamykające się skrzydła dłonią, wpadając do środka i pozostawiając zespół pomiędzy walczącymi oddziałami.
- Kapitanie! - krzyknął generał, wychylając się na pół sekundy zza skrzyni by złapać kontakt wzrokowy z Vergullem. - Najwyższa pora!
Pozostała trójka żołnierzy w czarnych pancerzach głównie chowała się za osłonami prowadząc ogień zaporowy, często nie patrząc, gdzie w ogóle strzelają. Zupełnie tak, jakby chcieli kupić sobie więcej czasu, lecz równie dobrze to leżące zwłoki towarzyszy mogły odebrać im nadzieję.
W tym miejscu nadzieja zdecydowanie umierała pierwsza.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-99

17 sty 2016, o 14:06

Porucznik słuchał w ciszy opowieści kobiety, a z każdym kolejnym słowem lodowate szpony zaciskały się coraz bardziej na jego trzewiach i sercu. Gdy opisała działanie wirusa, bezwiednie zacisnął dłonie na uchwytach swojego karabinu. Naturalnie, nie zrozumiał wielu z naukowych słów, ale wyjaśnienie było na tyle szczegółowe, że z łatwością połączył całą resztę. Exodus. Choroba zdolna wyplenić cały gatunek.
- Na duchy, czasami nienawidzę mieć racji - mruknął cicho.
Uważaj czego sobie życzysz, bo może się spełnić. Dostali swoje odpowiedzi.
Implikacje nowych informacji zaczęły zalewać jego głowę, a żadna nie była pozytywna. Być może wynalezienie szczepionki było rzeczywiście niemożliwe z trzydziestoletnią technologią ludzi, ale i tak nie mieli pewności, że w obecnych czasach uda się to zrobić dostatecznie szybko. Jeżeli taki wirus wydostałby się na wolność w jednym z układów Hierarchii, zanim udałoby się go opanować... Straty byłyby ogromne.
Vex z trudem powstrzymał wisielcze parsknięcie śmiechu, ostatni podryg jako generatora emocjonalnych tarcz. Turianie zaatakowani wirus eliminującym całą rasę - było to niemal poetyckie, biorąc pod uwagę, że sami wypuścili coś podobnego na ojczystą planetę Krogan. Życie miało jedyne w swoim rodzaju poczucie humoru.
Zielony blask terminala i gwałtowny syk otwieranych drzwi wyrwał go z własnych myśli. Lindsay zerwała się z miejsca i nie zdążył zareagować w porę, otrzymując tylko niegroźny cios w hełm kiedy próbował ją przytrzymać. Chwilę później z rozpaczliwym okrzykiem rzuciła się pod grad kul, między żołnierzy, prosto w walkę. Vex zaklął.
Uniósł karabin i nisko pochylony wkroczył na korytarz, otwierając ogień do ludzkich ochroniarzy i przemieszczając się za najbliższą osłonę. Na końcu przejścia na chwilę dostrzegł wyrywającego się młodego turianina - osławionego Mat'a - ale kilka sekund później zarówno on, jego oprawcy jak i Lindsay zniknęli za zamykającymi się skrzydłami drzwi.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Olga Sidorchuk
Awatar użytkownika
Posty: 147
Rejestracja: 8 sty 2014, o 19:04
Miano: Olga Sidorchuk
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: służbistka SOC, pion Nadzwyczajnego Reagowania
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 18.570

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-99

17 sty 2016, o 20:06

Wysłuchała opowieści w milczeniu, czując, jak z każdą chwilą, z każdym kolejnym słowem Foster zastygają jej kolejne mięśnie twarzy. W czasie wojny milczą prawa. Mówiąc mniej wzniośle - wszystkie chwyty dozwolone. Tylko czy to naprawdę tak dziwne? Gdy chodzi o dobro własnej grupy - rodziny, dzielnicy, miasta czy całej społeczności, całego gatunku - etyka ulega przewartościowaniu. Czy raczej - po prostu odsuwa się na dalszy plan. Bo walczysz o swoich bliskich. Bo chcesz jak najszybciej i jak najskuteczniej zapewnić im bezpieczeństwo. To w pewnym sensie... W pewnym sensie da się to zrozumieć. Co więcej, w pewnym sensie da się to zaakceptować.
Zresztą, historia przecież znała już taki przypadek. Kroganie, czyż nie? Zakuci w łańcuchy mniej więcej w taki sposób, w jaki chcieli to zrobić ludzie turianom.
Tak czy inaczej trudno było... Trudno było tak po prostu pokiwać głową i stwierdzić czasem tak trzeba. Nie, kiedy widziało się skutki, kiedy miało się je na wyciągnięcie ręki. Póki wszystko pozostawało na papierze, na schematach, w teoretycznych dyskusjach - póty łatwiej było przytaknąć, zgodzić się, stwierdzić że innego wyjścia nie ma. Ale nie teraz, nie po tym wszystkim, co zobaczyli.
W efekcie gdy przyszło do kolejnej walki wahała się mniej niż wcześniej. Uniosła karabin jak automat i otworzyła ogień. To było proste, naprawdę łatwe. Przemieszczając się do pierwszej osiągalnej osłony naciskała spust do oporu, tyle, ile mogła, przeładowując, jeśli było trzeba. I... Nie, nie doznała nagłego objawienia, przekonania, że postępują dobrze. Po prostu odzyskała pełną neutralność, pozbawioną owego rozdrażnienia jednostronnością turian. Znów robiła po prostu to, co musiała - co musieli w danej sytuacji.
Wszystko, co zdołali zobaczyć, aż prosiło się o głębsze przemyślenie, zestawienie z własną hierarchią wartości i pakietem zasad moralnych. Ale nie teraz. Teraz byli w terenie, mieli zadanie i, ostatecznie, cel najwyższy - zabrać się stąd w jednym kawałku. Tylko tyle. Aż tyle. Wystarczająco, by się nie zastanawiać.
so much grenade!

ObrazekObrazek
75% na odrzucenie przy walce wrecz
+ 10% do obrażeń w walce wrecz
- 10% zmniejszony koszt użycia mocy
+ 10% celności broni przy użyciu celownika (+ 2 PA)
- 20% cen w sklepach

Vergull Vallokius
Awatar użytkownika
Posty: 254
Rejestracja: 30 cze 2013, o 00:06
Miano: Vergull Vallokius
Wiek: 37
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Wojskowy
Postać główna: William Kraiven
Lokalizacja: Karath
Status: Ex-kapitan 10. Oddziału Specjalnego / Kapitan jednostki Zwiadowczo-Uderzeniowej
Kredyty: 56.550
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-99

18 sty 2016, o 16:50

Gdyby kobieta nie była ważna, to pożałowała by swoich słów skierowanych w jego stronę. Zacisnął mocniej prawą rękę na karabinie, pozwalając jej kontynuować. Vergull myślał, że już nic go nie zaskoczy w związku z eksperymentami na turianinach, ale znowu był w wielkim błędzie. Teraz poznał prawdę o ośrodku badawczym i o tym, co tutaj udało się stworzyć. Te wszystkie tortury, zmuszanie jego pobratymców do czynów niegodnych ich naturze, wszystko to miało na celu stworzenie wirusa zdolnego wyrządzić niewyobrażalne szkody. Przymierze wciąż obawiało się turian skoro w taki sposób działali w cieniu. W pewnym sensie jemu również przypomniała się historia z kroganami. Jednakże tutaj był zupełnie inny przypadek. Tam ratowano galaktykę, tutaj tworzono broń, która zostanie użyta kiedy wojna pomiędzy dwoma rasami znów się zacznie. Takie działania podchodziły pod tchórzostwo, ale w jednym ludzie mieli słuszność. Pokój to tylko wstrzymanie ognia do czasu, aż obie siły zgromadzą dostateczną siłę aby ponownie uderzyć. Problem tylko stanowiła przynależność do społeczności galaktycznej, która monitorowała poczynania ras na tle politycznym, gospodarczym, a także wojennym. Mimo to wystarczy pokazać dowód na to, że dana rasa nie nadaje się bycie w systemie, a wtedy...Nie, za bardzo o tym rozmyślał. Nie w jego intencji leży decydowanie o takich sprawach. Był żołnierzem. Wystarczy mu kompromitacja ludzi i po raz kolejny udowodnienie innym, że przynależność do społeczności z nimi to jakaś pomyłka. Ta ludzka kobieta wyciągnie brudy Przymierza na światło dzienne oraz pomoże Hierarchii opracować lek. Już on o to zadba. Nie mniej, po wysłuchaniu słów Forest, drzwi zaświeciły się na zielono. Nie trzeba było długo czekać na decyzję Vallokiusa.
- Trzymaj się z tyłu, a teraz naprzód - odparł do kobiety, a następnie do drużyny, zerkając po nich i rozpoczynając po chwili bieg wzdłuż korytarza. Unoszący się dym oraz słabo zapalone światła, zmusiły kapitana do zapalenia latarki. Bitwa, która toczyła się przed nimi, była doskonale słyszalna. Mimo to, nie powstrzymało to jego bieg. Dopiero, gdy zauważył leżące ciała, wiedział, że dotarli do miejsca gdzie toczyła się walka. Przyległ do jakiejś osłony, starając się wypatrzeć ludzkich żołnierzy, a zarazem turiańskich. Kiedy ich zaś wypatrzył, w tym samym momencie Forest wykrzyknęła imię turiańskiego chłopca. Niczym strzała, wyłamała się z szyku, przebiegając przez środek bitwy w stronę dwójki ludzi. Ciągnęli za sobą owego chłopczyka, starającego się wyrwać oprawcom. Kapitan rozszerzył żuwaczki w złości, widząc jak ludzie zniknęli zaraz za drzwiami wraz z Lindsay. To był jej ostatni zignorowany rozkaz turiańskiego żołnierza. Nie odpowiedział nic przez wywołującego go generała, a jedynie zerkając w jego kierunku. Nie było co zwlekać, toteż od razu podjął stosowne działania w tej sytuacji. Nie można było zostawić samych walczących, ale też uciekinierów.
- Zapewnię wam z Olgą osłonę, biegnijcie za Forest i zabezpieczcie ją wraz z turiańskim chłopcem. Nie możemy pozwolić im go zabrać - odparł dosyć głośno przez komunikator głosowy do porucznika i widma, po czym wywołał generała, odpowiadając - Generale, wstrzymajcie na chwilę ostrzał, dwójka moich ludzi będzie przebiegać przez środek - przekazawszy wytyczne, włączył kamuflaż taktyczny, wychylając się zza osłony. Następnie wycelowawszy ze swojego phaestona w stronę ukrywających się ludzi, wykorzystał ponownie Implant Sagittarius, wystrzeliwując dwie serię w pierwszego widocznego ludzkiego żołnierza. Tym razem, Vallokius znacznie bardziej odczuł działanie implantu. Zamgliło go nieco, ale na szczęście tylko na chwilę. Ból głowy trochę mu doskwierał.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek BONUSY: 20% zniżki przy zakupach [implant] | Raz podczas walki auto.sukces podczas testu na trafienie [implant]
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-99

19 sty 2016, o 08:14

Gdy padł rozkaz od strony kapitana, Vex zaniechał drugiej serii i opuścił karabin. Błyskawicznie ocenił swoje szanse dotarcia do drzwi pod ostrzałem, szacując czy komenda była wykonalna bez ryzyka otrzymania kilku nowych, nadmiarowych wywietrzników w pancerzu, po czym spojrzał krótko na asari i skinął głową, dając znać, że jest gotowy.
- Powodzenia, kapitanie – rzucił przez komunikator, po czym gdy Vergull wraz z pozostałymi otworzyli ogień zaporowy, bez wahania zerwał się ze swojego miejsca i ruszył biegiem tą samą trasą, którą wcześniej obrała ludzka kobieta. Wierzył w swój pancerz technologiczny, wzmacniający kinetyczne warstwy na witalnych elementach kombinezonu, ale w biegu i tak aktywował swój omni-klucz. Po pierwszych pociskach od strony przeciwników, które rozbiły się na jego tarczach, nie zwalniając posłał w stronę najbliższego program transferujący energię jego generatora do własnego*, będąc gotowy do odtrącenia lub potraktowania omni-ostrzem tego, kto stanie mu na drodze. Jeżeli udało mu się przedostać, przeskoczył nad tymi samymi ciałami, które wcześniej ominęła Lindsay, dopadł do schodów i ruszył w pogoń za uciekinierami.


Wyświetl wiadomość pozafabularną
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Galaktyka”