Reszta eskadry, mniej lub bardziej chętnie co prawda, potwierdziła przyjęcie rozkazów i z wolna zmieniła swoje kursy, kierując się na fregatę. Każdemu nie podobała się cała ta sytuacja i Accthan wiedział o tym doskonale. Nie mógł ich też winić - to nie tak, że dla niego znaleźli się w okazji do wykazania się i powinien myśleć tylko i wyłącznie o pozytywach. Pilot eskortowanej przez nich fregaty milczał, komunikacja została zerwana. Nawet najlepszy dowódca na miejscu Ja'antiana miałby opory przed podjęciem każdej decyzji i to, na swój sposób, uspokajało porucznika w tej jednej kwestii.
- Wrogie jednostki otworzyły te dwie dziury na pokładzie 1 i pokładzie 2. Centrum Informacji Bojowych znajdziemy na pokładzie 2, ale w cieniu jest ta niższa - zauważył Desperado, gdy byli w połowie drogi, już zasłonięci sojuszniczą fregatą. - Będziemy musieli pokonać cały pokład żeby dotrzeć do windy, chyba, że podzielimy się na zespoły i część wykorzysta korytarze serwisowe...
- Powinniśmy się rozdzielić - nagle odezwał się Marine, znowu ze śmiałą propozycją. - Mamy dwa zespoły poruszające się po fregacie. Z korytarzy serwisowych część z nas może obserwować i przekazywać informacje, a w razie potrzeby zaatakujemy z dwóch kierunków.
Oczywiście, to by zakładało, że udałoby się im samym nie pozostać wykrytym przez wrogie jednostki, co też nie było sprawą prostą. Nie wiedzieli ilu jest przeciwników w jednym oddziale i ilu zostało zabitych przez ochronę fregaty.
- Gdzie uderzamy najpierw? - głos ponownie zabrał Desperado. - Powinniśmy poszukać żołnierzy fregaty, żywych. Sami nie mamy wiele szans w walce z oddziałem najemników, czy piratów.
Z wolna każdy z nich podszedł do sporej wyrwy w, jak się zdawało, pomieszczeniu technicznym. Prawdopodobnie to ten cios zniszczył generatory barier w sojuszniczej fregacie.
Pomieszczenie było puste, a śluza po drugiej stronie zamknięta. Mogli z wolna i ostrożnie przyczepić się do powierzchni pancerza fregaty, wciąż jednak czekał ich krótki marsz po jego pancerzu do środka dziury i na pokład - za pomocą butów magnetycznych.
- Nie podoba mi się to - mruknął cicho Nel w chwili, w której, po upewnieniu się, że ich hełmy są szczelne, każdy niechętnie odbezpieczał funkcje blokujące ich wyjście z myśliwca. - Mogli zostawić za sobą ludzi pod drzwiami. Mogą na nas czekać.
Nie mogli jednak ostrzelać śluzy wewnątrz pokładu i Accthan to wiedział - torpedy dysrupcyjne nie tylko ciała wrogów rozdarłyby na strzępy, ale sporą część korytarzy wokół pomieszczenia. Wpuszczenie ich do środka, przez dziurę, byłoby tragiczne w skutkach.