W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

[Pustkowie Minosa > Aequitas] Kopalnia Mayfried Engineering

29 paź 2015, o 16:24

W końcu trafił na to czego potrzebował. Spojrzał na zdjęcie Bergta, co jak co ale wyglądał jak typowy cwaniaczek z Londynu. Przebieg służby też był interesujący, widać chłopak nie marnował czasu ,a przymierze inwestowało w niego grube hajsy. To zlecenie wydawało się być coraz większym wyzwaniem, spodziewał że koleś może być dobry ale że aż tak? I czym do cholery był ten cały projekt "Kłamca"? Wzruszył ramionami i wrócił do czytania.
-A to ciekawe.
Notka konfederacji, oraz kolejne imię i nazwisko do sprawdzenia. Wklepał je do wyszukiwarki. Alledra Sallahe, zawsze wolał wiedzieć o wszystkim z wyprzedzeniem. Ciekawe czy ją ruchnął? Gdybał sobie bo przecież to niemożliwe żeby ktoś w ciągu 2 lat współpracy nie zauważył nic dziwnego, więc opcje były dwie. Albo chłopak był genialnym szpiegiem albo ona była najgorszą kuratorką konfederacji. Musiał też sprawdzić dane Karla Rittera, na pewno musieli się jako tako dobrze znać. Może utrzymują kontakt? Warto sprawdzić. Przetarł oczy, stracił całkowicie rachubę czasu. Chęć zdobycia większej ilości informacji póki co wygrywał z ogólnym zmęczeniem. Jednak prędzej czy później będzie się musiał zdrzemnąć inaczej zaśnie na patrolu. Kolejną rzeczą która rzuciła mu się w oczy była współpraca Bergta z Teyrani.
-Pani Teyrani, czyżby coś pani przed nami ukrywała?
Spytał sam siebie, cholera niby była ich kontaktem tutaj ale nic o niej nie wiedzieli. Trzeba było aż zajrzeć w jej dane. Zaczął szukać wszystkiego o niej co znajdowało się w tym komputerze. Zastanawiało go, czemu zleceniodawcy postanowili wysłać ją do pomocy? Przecież to jeden z najgorszych pomysłów. Nigdy nie wybiera się do takich akcji ludzi którzy mają ze sobą jakikolwiek związek emocjonalny, już nie raz przez takie gówno status misji z stabilny przeistaczał się w pieprzony syf. Jeśli mieli współpracować drużyna musi wiedzieć co ich łączyło. Zazwyczaj mało go interesuje czyjeś życie prywatne, jednak jeśli dotyczy to misji. Oj wtedy prędzej czy później dowie się co jest grane. Chciał też otworzyć dowiedzieć się czym jest projekt „LTG” oraz o co chodzi z tym przedstawicielstwem? Cóż musiał poczekać aż komputer przemieli dane. Innym problemem który utrudniał pracę był brak dostępu do zablokowanych danych, więc trzeba będzie poprosić Dianę o zdobycie kart A1 lub V0. Najlepiej by było gdyby mógł patrolować teren przylotów towarów lub gości, ułatwiło by to trochę obserwację tych dziwnych przylotów. Zgasił papierosa i automatycznie odpalił następnego.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Pustkowie Minosa > Aequitas] Kopalnia Mayfried Engineer

30 paź 2015, o 18:47

Peter King
Jasne, każdy lubi bohaterów. A gdy przynoszą ze sobą alkohol? Tym bardziej! Nic więc dziwnego, że gdy tylko ucichła odśpiewywana przyśpiewka, zebrane przy stole towarzystwo - w sumie sześcioro mniej lub bardziej spracowanych przedstawicieli Mayfried Engineering - powitało przybycie Kinga odpowiednio entuzjastycznie. Zgodnie z zasadą, że prezentów odmawiać się nie powinno, postawioną kolejkę przyjęli z otwartymi ramionami - podobnie też jak jej fundatora. Ostatecznie każdy doceniał sponsorów, nie? Przynajmniej takich, barowych.
- O, panie, przy takim sposobie bycia łatka świeżaka nie będzie towarzyszyć ci nazbyt długo. - Uśmiechając się od ucha do ucha, zebrani prędko rozsunęli zajmowane przez siebie stołki w jedną bądź drugą stronę, by wygospodarować jeszcze trochę miejsca dla Petera. Dodatkowe siedzisko również znalazło się bez większych problemów i gdy zamówiona przez Kinga kolejka lokalnego piwa pojawiła się na blacie, nic nie stało na przeszkodzie, by powrócić do beztroskiego świętowania.
- Widzisz, Mairead? Niepotrzebne mówiłaś, że nie lubisz urodzin - kontynuował tymczasem ten sam mężczyzna, jednoznacznie wskazując, kto stał się dziś o rok starszym. Jubilatką okazała się być piegowata, niewysoka blondynka, podobnie jak większość tu zebranych odstrojona w średnio wyjściowy kombinezon roboczy. Najwyraźniej zwyczaj zahaczania o dom przed popołudniowym wyjściem do pubu jeszcze się tu nie przyjął.
- Potrzebnie, bo nie lubię. Co nie zmienia faktu, że doceniam gest. - Unosząc brwi lekko uśmiechnęła się leniwie do Petera i uniosła swój kufel w niedbałym toaście. - Za umiejących się zachować nowych. - Odpowiedzią na te słowa było parsknięcie śmiechem i entuzjastyczne dołączenie się do opijania zdrowia Kinga. Kiedy zaś uprzejmy rytuał dobiegł końca, przyszła pora na przedstawienie się.
- Mairead Guardi - zaczęła więc blondynka i ona też kontynuowała, uznając za stosowne zaprezentować wszystkich świętujących. - Timothy Lowther, zazwyczaj po prostu Tim. Alex, Leslie, Lars, Sebastian - wskazała więc kolejno, wymienieni zaś bez wahania wyciągali dłonie ku Peterowi, gotowi uścisnąć jego prawicę w geście pojednania. To był zdecydowanie punkt dla Kinga, co? Nie mógł znaleźć lepszego sposobu na gładkie wtopienie się w tutejsze środowisko.
W każdym razie - świętujący. Timem zwano tego, który w zespole odezwał się jako pierwszy. Wysoki, chudy, żylasty, w rdzawym kombinezonie wyglądał niemal jak typowy nerd. Brakowało mu tylko okrągłych okularków i stereotypowego przerażenia na szczurzej twarzy, które powinno jego gatunek cechować. Timothy był jednak osobnikiem uśmiechniętym od ucha do ucha, przebojowym i otwartym na ludzi, co skutecznie wyłączało go z kategorii informatyków-starych kawalerów. Dalej był Alex, mężczyzna o posturze niedźwiedzia. Nie mógł mieć więcej jak trzydziestkę, a gdyby nie starannie przycięta, szorstka broda, zapewne trudno byłoby dać mu nawet tyle, tak młodo wyglądał. Leslie, czarnowłosa i śniada, swe korzenie musiała mieć gdzieś na ciepłym wybrzeżu - Hiszpania? Portugalia? Może Brazylia? Ciemny, starannie nałożony na rzęsy tusz i karmazynowa szminka na pełnych wargach podkreślały naturalny wdzięk kobiety. Nie można było natomiast powiedzieć tego o jej stroju - surowy, prosty uniform przypominał Peterowi krój umundurowania lotników, choć brak było na nim jakichkolwiek szczególnych oznaczeń. Szarość przełamywało tylko logo Mayfried Engineering na plecach. Na koniec zaś - Sebastian i Lars, niewątpliwie bracia. Łudząco do siebie podobni, niezbyt wysocy blondyni mierzyli Kinga spojrzeniami pełnymi ciekawości, ale i ostrożności. Nic nie przeszkadzało im w sączeniu ufundowanego przez Petera piwa, tym niemniej ze wszystkich tu zebranych to właśnie po nich widać było największe zdystansowanie.
- A więc mówisz, że jesteś świeżakiem... Dokąd cię przywiało? - Korzystając z wolnego jeszcze dnia Peter nie paradował po kompleksie w przydzielonym mu uniformie, stąd zebrani nie mogli wywnioskować jego przydziału. To jednak dawało punkt zaczepienia do rozmowy, a że początki zazwyczaj bywały najtrudniejsze - posiadanie takiego tematu na start można było uznać za dobrą kartę. - I skąd?

Charles Striker
O tym, jak bardzo nietrafne okazały się być jego domysły dotyczące życia erotycznego Bergta, Striker przekonał się prędko. Ledwie wklepał nazwisko Alledry w lokalną wyszukiwarkę, jasnym stało się, że kontakty o podobnym podtekście były bardzo mało prawdopodobne. Alledra Sallahe był bowiem salarianinem, w dodatku - mężczyzną. Oczywiście, co kto lubi, tym niemniej podobne preferencje seksualne byłby skrajnym odchyłem od normy - i choć zawsze istniało jakieś tam prawdopodobieństwo, że Ivo jak najbardziej w salariańskich najemnikach gustuje, tak obecnie, bez żadnych dowodów, podobne domysły były bardzo naciągane.
W każdym razie, jeśli chodzi o samego kuratora, tutaj nie było większych niespodzianek. Oczywiście, samych danych nie było zbyt wiele - konfederaci nie uznali za stosowne odtajnić akt swego agenta, uznając, że z wątkiem jego uchybień poradzą sobie sami, stąd w zasobach komputera znaleźć można było jedynie podstawowe dane. Alledra Sallahe, miejsce urodzenia: Sur’Kesh. Obecnie dwadzieścia sześć lat, w szeregach Konfederacji od lat dziesięciu. Inżynier, szpieg, przydzielony do sektora technologicznego organizacji, od niedawna także agent II komórki terenowej. Żadnych szczegółów i cenniejszych informacji.
Jeszcze gorzej rzecz miała się z Karlem Ritterem, którego również Konfederacja nie uznała za powiązanego ze sprawą - lub zachowała dla siebie, jako, że wciąż był jej człowiekiem. Nazwisko czterdziestodwuletniego obecnie Niemca pojawiło się tylko dwa razy - we wspomnianej już nocie oraz przy okazji jakiegoś balu charytatywnego, w którym Karl uczestniczył z ramienia organizacji.
Kontakty z danymi osobowymi zakończyły się natomiast największą, ostateczną porażką jeśli chodzi o Teyrani. Poza banałami - rok urodzenia (2154), miejscem (Canberra) i stażem w Konfederacji (od 2172 roku) nie było tu nic, co można by uznać za interesujące, zupełnie nic. Malika znajdowała się poza sferą podejrzeń i jakichkolwiek domysłów nie snułby Charles w związku z zestawieniem nazwisk Teyrani-Bergt, Konfederacja widocznie ich nie podzielała.
Nieco inaczej miała się natomiast rzecz z LTG. Tutaj również materiałów nie było zbyt dużo, to, co było, wyjaśniało jednak ów nieurodzaj - Konfederacja nie zamieszała szafować żadnymi cennymi informacjami. Ktokolwiek sporządzał pakiet danych, który Charles miał teraz przed sobą, uznał, że ogólniki na spokojnie zespołowi wystarczą. Choć więc na dysku rzeczywiście znajdował się plik o nazwie LTG zarys projektowy, szybko okazało się, że jest to tylko jego okrojona wersja, pozbawiona chociażby specyfikacji technicznych. Pozostawiono jedynie zestawienie nazwisk - po otwarciu pliku wyjaśniło się, że była to lista inżynierów uczestniczących we wstępnym etapie prac - oraz bardzo lakoniczne wyjaśnienia. Striker dowiedział się więc, że LTG to skrót od Light Tactical Gun, prototypowej linii uzbrojenia opracowywanego przez inżynierów Przymierza dla linii T oraz S, oraz... Nie, nie było nic więcej. Dokładnie tyle informacji na ten temat pozostawiono do wglądu zespołu.
Ostatecznie wyszło więc na to, że jedynym zagadnieniem wyjaśnionym od początku do końca okazał się plik Przedstawicielstw. Po otwarciu go, tuż pod nagłówkiem - identycznym z nazwą pliku - widniało krótkie, jasne jednak wyjaśnienie, z czym mamy do czynienia:
delegaci handlowi w latach 2180-2190 Ze początkowo nie wyglądało to satysfakcjonująco? Być może, szybkie połączenie faktów pozwoliło jednak Charlesowi wysunąć dość obiecujący wniosek - delegaci handlowi byli nikim innym, jak przedstawicielami Konfederacji podczas odbywających się na terenie Mayfried Engineering Aequitas - lub może także innych placówek? - transakcji czarnorynkowych. Skoro wiadomo było, że teren kopalni był skrzyżowaniem licznych, alternatywnych traktów handlowych, można było z dużą dozą prawdopodobieństwa założyć, że właśnie o taką reprezentację tu chodziło. Ktoś w końcu musiał pilnować interesów organizacji, czyż nie?

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Heather Wade
Awatar użytkownika
Posty: 44
Rejestracja: 19 cze 2014, o 22:33
Miano: Heather "Sage" Wade
Wiek: 34
Klasa: szpieg
Rasa: człowiek
Zawód: Obecnie szpieg wynajęty przez Konfederację.
Postać główna: Hawkmaster 3000
Lokalizacja: Aequitas
Status: Agentka wywiadu o stopniu S4, podległa jedynie generalicji Przymierza, znana pod różnymi nazwiskami. Obecnie Diane Caldera
Kredyty: 9.530

Re: [Pustkowie Minosa > Aequitas] Kopalnia Mayfried Engineer

31 paź 2015, o 21:57

Obręb, jaki miała mniej więcej "ogarnąć", był ogromny, więc zdecydowała się na jedną, konkretną trasę. Nie patrząc zbyt wielu mijanym ludziom w oczy i starając się nie zwracać na siebie większej uwagi, po zajrzeniu do baraku mieszkalnego wyszła z powrotem na zewnątrz.
Skierowała się ku środkowi, centrum - "głównej alei", czyli sporej przestrzeni prowadzącej od sektora mieszkalnego do skupionych kilku lądowisk promów. W tym miejscu nikt nie powinien jej nagabywać, gdyż ostatnim razem mijali dziesiątki zajętych swoimi sprawami pracowników, nowych i starych, stąd nie powinna być żadną sensacją. Nie usiłowała też przebierać się już pierwszej nocy - w końcu jej obecna tożsamość uzasadniała chęć poznania okolicy bądź znalezienia konkretnego miejsca. Stąd też szła przed siebie póki nie dotarła do miejsca, w którym wysiedli z promów - wtedy skierowała się w prawo, ku magazynom o przeznaczeniu handlowym, idąc przez alejkę w środku ich sektora, by, po dotarciu do hangaru, wyminąć go i skierować się w stronę magazynów ogólnych. Takim kółkiem planowała minąć główny kompleks wydobywczy, przyjrzeć się mu w poszukiwaniu wszystkich wejść i wyjść, a także cech charakterystycznych, i trafić z powrotem do sektora mieszkalnego. Tam mogła już przejść go luźno, lecz również badając położenie centrum rekreacyjnego i innych punktów charakterystycznych, o których istnieniu dowiedzieli się jeszcze przed przybyciem.
Jej kolejnym celem było przejście obok trzech położonych obok siebie centrów, również starając się zwrócić uwagę na ich zewnętrzną budowę. Takie kółko powinno zabrać jej sporo czasu, ale też dostarczyć informacji.
Zwracala przy tym uwagę na cztery hale, koło których wyszła przez właz - próbując je znaleźć chciała zlokalizować możliwe przejście do ich kryjówki, jak i również drogę ewakuacyjną z niej na zewnątrz.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
CASUAL ARMOR THEME VOICE ⌥ MAN IS NOT WHAT HE THINKS HE IS, HE IS WHAT HE HIDES
ObrazekObrazek
+10% DO OBRAZEN W WALCE WRECZ » 75% SZANSY NA POWALENIE PRZY ATAKU OMNI-OSTRZEM
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [Pustkowie Minosa > Aequitas] Kopalnia Mayfried Engineer

1 lis 2015, o 16:38

No i to by było na tyle jeśli chodzi o przydatne dane od konfederacji, jedyne co mógłby teraz zrobić to podpytać Malike. Jednak męczyło go jedno, skoro Malika była przedstawicielka konfederacji tutaj oraz sam zleceniodawca ułatwił rekrutacje. Dlaczego wynajmowali kogoś z zewnątrz? Pamiętał że Yegor wspominał coś o braku ludzi i tak dalej. Co nie zmieniało faktu że jeśli byli dla siebie tak ważnymi partnerami to Mayfried raczej pomogło by załatwić „problem” i użyczyło by swoich zasobów. Robienie tego za ich plecami nie dość że było ryzykowne, to do tego głupie. Nie podobało mu się to ale to dopiero pierwszy dzień pracy. Może udzielała mu się paranoja że każdy chce go po prostu wyruchać? Nic już nie było takie same po dostaniu kulki w łeb od kolegi z zespołu. Odpalił kolejnego papierosa, raczej nic już nie mógł wyciągnąć z tego komputera. W sensie pewnie gdyby się sprężył i wiedział czego ma dokładnie szukać, cóż może by coś z tego było. Teraz jednak był zbyt zmęczony tym bezsensownym przeglądaniem plików, jeśli dowie się czegoś lub zrobią to jego towarzysze wtedy można będzie zrobić coś sensowniejszego. Wstał od biurka i złapał za hełm. Musiał wrócić do baraku mieszkalnego. Miał trochę czasu by wyczyścić broń i przygotować się do „pracy”. Przed samym wyjściem zgrał to co dało mu się wygrzebać na omni-klucz, chciał potem wszystko przekazać reszcie, może im to się bardziej przyda lub znajdą coś jeszcze. Wyłączył komputer, dogasił papierosa i wyszedł na zewnątrz zamykając szczelnie drzwi od kryjówki.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Peter King
Awatar użytkownika
Posty: 708
Rejestracja: 27 lut 2013, o 23:05
Wiek: 33
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Człowiek renesansu
Lokalizacja: Illium
Status: Freelancer, ex-sierżant Przymierza. Cerberus go nie lubi, bo ukradł im statek. Uważany za zmarłego.
Kredyty: 35.877
Medals:

Re: [Pustkowie Minosa > Aequitas] Kopalnia Mayfried Engineer

2 lis 2015, o 11:04

Czy był zaskoczony, że tak łatwo mu poszło? A czy papież robi kupę w lesie? Prawdę powiedziawszy nie miał pojęcia, ale podobno istnieje takie powiedzenie. W każdym bądź razie alkohol plus spracowani robotnicy to zawsze pewne zwycięstwo. Zabawne ile był w stanie wyciągnąć z tych wszystkich lat spędzonych na koloniach. Ile to razy za młodu próbował ukryć przed rodzicami jakiś ze swoich numerów, popychając flaszkę jakiegoś rzekomo wykwintnego trunku w odpowiednie łapska?
- Terra Nova - zaczął od końca. Jak zawsze w dobre kłamstwo wplótł trochę prawdy lub w tym wypadku - całą prawdę. Na szczęście ta planeta to obecnie korpo mrowisko, które skutecznie uciska klasę robotniczą, więc zawsze mógł liczyć na kilka życzliwych duszyczek łączących się z nim w bólu. - A co tu robię? Poza oczywiście upewnianiem się, że nie braknie wam alkoholu? - Tu przerwa na niezręczne "Ha Ha Ha" i łyk piwa, bo żart takich wysokich lotów, że w gardle zasycha. - Mam zająć się zabezpieczaniem tuneli. Krótko mówiąc pilnować, żeby nic nie zwaliło wam się na głowy.
No a przynajmniej taką przykrywkę otrzymał w prezencje od swoich postkomunistycznych pracodawców. Biorąc natomiast pod uwagę jak niewiele wiedział o tej pracy, zaczął po części współczuć swoim nowym znajomym. Był łebski i miał pojęcie o tym czy o tamtym, ale w tej pracy istniało sporo niuansów, których nie miał prawa znać. No nic, będzie musiał przyłożyć się do szkolenia, jak każdy grzeczny chłopiec i postarać się zakończyć tą misję bez wyraźnie zawyżonego licznika pozostawionych po sobie ciał.
- To może skoro już tak pijemy i rozmawiamy - tu dość ostentacyjnie machnął na barmana, coby ruszył swoje cztery litery i uzupełnił braki w płynach. Chciał mieć tu wszystkich odpowiednio nawilżonych i skorych do spowiedzi, więc nie miał zamiaru sobie żałować. - Macie jakąś radę? Gdzie, kto, co, na kogo trzeba uważać, w którym tunelu straszy i z którą sekretarką kierownik ma romans?
Wolał nie być zbyt subtelny, bo to nie zawsze odpowiednie podejście. Czasem do ludzi trzeba walić prosto z mostu, trochę pożartować, żeby się rozluźnili i dać im okazję do ponarzekania, plotkowania oraz innych tego typu aktywności. Ludzie uwielbiają narzekać i plotkować, nie? Asari mają biotykę, salarianie łepetynę nie od parady, turianie kij w dupie, quarianie kaszelki, a ludzie lubią sobie popierdolić. Ciężko więc winić Kinga, że postanowił to wykorzystać.
You called down the thunder, now reap the whirlwind.ObrazekObrazek[center]Theme Obrazek Voice Obrazek Outfit Obrazek Armor Obrazek NPC Obrazek GG: 7393255[/center][/size] Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: [Pustkowie Minosa > Aequitas] Kopalnia Mayfried Engineer

3 lis 2015, o 18:17

Heather Wade, łut szczęścia < 5
0

nie wierzę :o

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Pustkowie Minosa > Aequitas] Kopalnia Mayfried Engineer

5 lis 2015, o 16:08

Heather Wade
Zaplanowana wycieczka rzeczywiście miała być czasochłonna, z drugiej jednak strony - co innego mogli robić? Zapoznanie się z kompleksem było jednym z tych punktów, którego nie powinni pomijać, w związku z czym podobna przebieżka czekałaby ich prędzej czy później. Nie było jednak wątpliwości, że im szybciej rozeznają się w terenie, tym lepiej.
Wade nie pozostało więc nic innego, jak ruszyć w drogę. Pierwszy etap był prosty, za to obfitujący w bodźce - spora wolna przestrzeń robiła tu za główny ciąg komunikacyjny, całą kolekcję skrzyżowań i rozjazdów, który nawet teraz tętnił życiem. Idąc prosto przed siebie, Heather mogła rozglądać się dokoła bez obaw o jakąkolwiek demaskację - była tu nowa, każda ciekawość była też uzasadniona. Nawet, gdyby zapędziła się w rejony, w które nie powinna - cóż, to dałoby się wyjaśnić dokładnie w ten sam sposób. Nowa. Argument na wszystko, przynajmniej na razie, w obecnej roli.
Unikając spieszących się w różne strony robotników - część najpewniej na fajrant, inni na rozpoczęcie własnej zmiany - i kilku mechów Wade mogła więc poczynić pierwsze spostrzeżenia. Przede wszystkim - uniformy robocze. To, że stosowany jest tu jakiś kod kolorystyczny, było jasne właściwie od początku, teraz jednak Heather mogła zapoznać się z całą paletą barw. Były więc obfitujące w kieszenie rude kombinezony techników wszelkiej maści, były lekkie pancerze ochrony, były klasyczne zestawy urzędnicze oraz stroje grafitowe, granatowe i białe. I choć te trzy ostatnie nie nosiły na sobie żadnych szczególnych oznaczeń - ot, logo firmy i być może jakieś mniejsze, niezauważalne z tej perspektywy naszywki - to wnioskować można było o przeznaczeniu przynajmniej dwóch grup. Szare stroje nieźle pasowałyby na uniformy typowo górnicze, białe zaś - jeśli założyć, że zastosowano tu standardowe skojarzenie z tym kolorem - mogło sugerować służby medyczne. Jedyną prawdziwą zagadką pozostawały stroje granatowe - krojem przypominały mundury lotnicze, nie można było mieć jednak pewności, czy faktycznie mają takie zastosowanie.
Drugie spostrzeżenie dotyczyło natomiast mechów. Kroczące roboty pozornie zdawały się być maszynami topornymi, przeznaczonymi wyłącznie do prac wydobywczych, bystre oko Heather szybko wyłapało jednak pewne charakterystyczne punkty zaczepienia, niemal idealnie dopasowane do potencjalnej broni, jaką można by na tej kupie żelastwa zamontować. I choć na ten moment nie była to wiedza, którą można by do czegokolwiek wiedzieć, to znajomość możliwości wymiany wierteł na coś bardziej ofensywnego mogła okazać się przydatna.
Kolejnym punktem wycieczki były magazyny handlowe. Także i tutaj nikt Heather nie zaczepiał - każdy spieszył w swoją stronę, brak zainteresowania wymagał więc najpewniej z braku czasu. Ponadto można było spokojnie założyć, że jedyną, bardziej konkretną reakcję ze strony urzędujących tu magazynierów wywołać mogły dwie sytuacje - albo wizyty zbyt częste, sprawiające, że twarz Wade byłaby tu aż nadto znana, albo też obecność dziecka, które z pewnością przebywać tu nie powinno. Inne przypadki były zbyt mało ważne, by się rozpraszać, a skoro tak, to ponownie nic nie stało na przeszkodzie, by szpieg zerknęła sobie tu i ówdzie. W przeciwieństwie do głównej alei, ten sektor nie przyniósł ze sobą żadnych niespodzianek. Otwarte na oścież drzwi dwóch hal ukazywały dokładnie to, czego można by się spodziewać - starannie posegregowane stosy wydobytego surowca, rozdzielone zapewne pod kątem jakości i czystości. Trochę poustawianych pod ścianą narzędzi, gdzieś jakaś lista - być może określająca, gdzie co jest składowane, słowem wszystko to, co powinno znajdować się w magazynie.
Za to prawdziwa niespodzianka czekała na Heather w sektorze magazynów ogólnych. Przechodząc właśnie od magazynu III do V (w tym pierwszym, przez otwartą śluzę, dostrzec mogła pozorny chaos - od starszych modeli skycarów, przez różnej wielkości pudła i skrzynki, aż po nieoznakowane jeszcze imiennymi naszywkami, zapewne nowo zakupione uniformy różnych kolorów) całkiem odruchowo rzuciła okiem na przerwę pomiędzy nimi i...
W okolicach drugiego garażu dostrzegła dobrze znaną sylwetkę. To znaczy, inaczej - postaci nie znała osobiście, ale profil mężczyzny aż za dobrze pasował do tego, którego poszukiwali. Rozczochrane, czarne włosy, kolczyk, wzrost też chyba by się zgadzał.
Łut szczęścia czy zwykły zbieg okoliczności, nadmierne podobieństwo do Bergta? Z jednej strony trudno było uwierzyć, by Ivo - będąc poszukiwanym - pozwalał sobie na tak beztroskie spacerowanie po kompleksie i pogaduszki z pracownikami (z tej perspektywy Heather rozmówcy Bergta dostrzec nie mogła, nie było jednak wątpliwości - podparty o stojący pomiędzy garażami 2 i 1 skycar mężczyzna ewidentnie pogrążony był w dyskusji), z drugiej jednak czy naprawdę powinni lekką ręką odrzucać myśl, że uciekinier po prostu ma podstawy do dość swobodnego zachowania? Z tego, co mówił im Feliks, eks-szpieg Przymierza miał być przeciwnikiem cwanym i niełatwym do schwytania. To, że tak łatwo było go znaleźć po raz pierwszy wyraźnie kolidowało z tą opinią - pytanie więc, czy zdanie Yegorova było przesadzone, czy po prostu nie wiedzieli jeszcze wszystkiego, co pozwoliłoby im trafnie ocenić zbiega.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Peter King
Na wzmiankę o Terra Novie przynajmniej dwoje świętujących - Alex i Leslie - pokiwało głową ze zrozumieniem, przy czym ta druga swe współczucie wyjaśniła jeszcze w kilku krótkich słowach.
- Moja siostra wyniosła się tam za swoim mężem i kategorycznie zabroniła mi szukać tam szczęścia. Jak gdyby tu było lżej, lepiej - parsknęła cicho, Alex uśmiechnął się krzywo, Tim zawtórował cichym śmiechem.
- Hej, nie jest aż tak źle. Dlaczego nikt z was nie widzi pozytywów? Dobrze nas karmią, na przykład. Nie macie pojęcia, jakie to szczęście! Nie każdy może powiedzieć, że pracując w korporacji dostaje na obiad porcję, którą faktycznie może się najeść i której obrzydliwego smaku nie musi pozbywać się przez kolejny tydzień.
Dzisiejsza jubilatka pokręciła głową z rozbawieniem i nie siląc się na żaden komentarz - coś w odpowiedzi wymruczał za to siedzący obok Timothy’ego Lars, ale zrobił to tak cicho, że sens wypowiedzi zrozumiał tylko jej bezpośredni adresat, czyli Tim właśnie - ponownie zwróciła swą uwagę na Petera. Było nie było - to ona pełniła tu dziś funkcję gospodarza, przynajmniej oficjalnie. Jej święto, jej goście - zgadza się?
- Zabezpieczenia, co? To nie najgorsze miejsce, gdzie mógłbyś trafić - rzuciła więc lekko Mairead, gdy przebrzmiał już kurtuazyjny śmiech po średnio udanym żarcie Kinga. - Niewiele się u nas dzieje, tunele są w stanie raczej niezłym, więc... - Wzruszyła lekko ramionami. - Więcej z tym biurokracji niż faktycznej roboty w terenie, nie, Tim?
Zagadnięty skinął głową i posłał Peterowi szeroki uśmiech.
- Zabezpieczenia to mój rewir. To znaczy, w pewnym sensie, po prostu też w tym siedzę. - Dźgnął palcem rdzawy uniform, jak gdyby ten wszystko wyjaśniał. - Faktycznie brzmi to gorzej niż rzeczywiście wygląda. Skoczysz na kilka kursów, trochę połazisz po ścieżkach, wypiszesz milion raportów dla góry. Raczej nie przewidujemy konieczności ratowania świata, przynajmniej nie w najbliższym czasie. - Uśmiechnął się z rozbawieniem. W jego spojrzeniu widać było już całkiem jawne zainteresowanie nowym kolegą po fachu. - W każdym razie, skoro łapiesz się na ten etat, to musisz mieć sławetne „inż.” przed nazwiskiem. Skąd masz papiery? - Rozpierając się wygodniej na wątłym krzesełku, Timothy wlał do gardła kilka pozostałych łyków piwa, z lubością śledząc przy tym poczynania Petera. Tak, King zdecydowanie wiedział, jak wkupić się w łaski tutejszej społeczności.
- Rób swoje tak, żeby nie było się do czego przyczepić. Warunki pracy nie są tu najgorsze, ale odpowiedzialność ciąży jak cholera. Myślałby kto, że robotnik dołowy to taka ważna fucha... No, ale tutaj trochę tak jest. Bezpieczeństwo swoje i innych, bla, bla. I normy. Podliczają nas pięknymi zestawieniami numerków, więc staraj się nie wypaść najgorzej. Być ostatnim na liście to nic przyjemnego. - Gdy przyszło do rad, tu ożywiło się już całe towarzystwo. Z promiennymi uśmiechami aprobaty przygarniając nową kolejkę, rwali się do odpowiedzi jak uczniowie, którzy wciąż mają jeszcze ambicje by zostać prymusem. I gdy rady jednych - jak na przykład Alexa - były oczywiste i poważne, tak inni sięgnęli po mniej znane, ale równie istotne zasady. Takie, które często ratują tyłek bardziej niż standardowe banały.
- To każdy wie, Al - rzucił Sebastian, tym samym pokazując, że jednak mówić umie. - Nikt natomiast nie wie o tyłku Sally. - Pochylając się teatralnie nad stołem, zniżył głos do konspiracyjnego szeptu. - Każdy by go chciał, ale dostaje tylko jeden. I nie jest to żaden z nas. - Blondyn uniósł brwi znacząco, na co, po chwili napiętej ciszy, towarzystwo roześmiało się donośnie.
- Dobrze mówi. - Tim wyszczerzył zęby szeroko. - Sally Mayfried, przecudne trofeum Thomasa Mayfrieda, jednego z naszych kapitanów. Na papierach są kuzynostwem, ale nie trzeba być bystrzakiem, by zauważyć, że mamy tu do czynienia z miłością nie tylko rodzinną. Wiesz, o co chodzi. Nawet ten tutaj to zauważył... - Szturchając Alexa, inżynier uśmiechnął się niewinnie. - A to znaczy, że sekret jest już tajemnicą poliszynela.
- Ale o tym też ani słowa - wtrąciła się Leslie, nie kryjąc rozbawienia. - Bo, jak wspomniał Sebastian, nikt o tym nie wie. W końcu Mayfriedowie to taka porządna rodzina, podobne skandale absolutnie nie są w ich stylu - parsknęła cicho.
- Z nimi to w ogóle ostrożnie - dorzuciła swoje trzy grosze Mairead. - Z Mayfriedami. Nie wyrzucają wprawdzie za każdy krytyczny komentarz na ich temat, ale łaska pańska na pstrym koniu jeździ. W firmie jest ich trochę, i w szefostwie, i w szeregach. Nie ważne, z kim z nich się zetkniesz, nie szarżuj za bardzo. - Wzruszyła lekko ramionami.
- Dokładnie, bo jeszcze trafisz do naszej cudownej opieki zdrowotnej. Czasem odnoszę wrażenie, że jednym z kryteriów przyjęcia jest stopień niespełnionych marzeń co do katowskiego stanowiska. Albo takiego, wiecie... Inkwizytorskiego. Tyle dziwnych narzędzi, ile jest w ich posiadaniu, nigdzie nie uświadczysz. I, Bóg mi świadkiem, żadne z naszych wierteł nie robi takiego wrażenia, jak ich kolekcja. - Alex pokręcił głową, wyraźnie niechętnie wspominając jakieś przygody związane z tutejszą opieką zdrowotną.
- Nie wierz mu, Al ma syndrom białego fartucha. - Klepiąc niedźwiedzia po plecach, Leslie mrugnęła znacząco do Kinga. - A prawda jest taka, że dobrze czasem trochę się uszkodzić, by trafić pod czułą opiekę naszych siostrzyczek. Dobre dupy to są, uwierz na słowo. Albo sprawdź sam.
Na te słowa Lars parsknął cicho i pokiwał głową.
- Święte słowa, Leslie wie co mówi. Szczerze mówiąc, zna się w tym temacie jak mało kto. - Wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu, w ostatniej chwili unikając karcącego trzepnięcia w blond czuprynę, jakie zafundować zamierzała mu kobieta.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [Pustkowie Minosa > Aequitas] Kopalnia Mayfried Engineer

6 lis 2015, o 00:02

Kiedy wszedł do mieszkania był trochę zaskoczony, nie wyglądało to tak źle jak sobie wyobrażał. Mała kuchnia wraz z wyposażeniem oraz pokój w którym miał spędzić jakoś czas wyglądały naprawdę dobrze.
Usiadł na kanapie i położył obok hełm. Czuł w brzuchu pustkę, już troszkę minęło od ostatniego posiłku więc trzeba było zapełnić czymś tą pustkę. Postanowił że zajrzy do lodówki cóż była ona całkowicie pusta, więc czekała na niego jakże ważna misja zrobienia zakupów.
-Kurwa.
Powiedział sam do siebie, coraz częściej mówił do siebie. Nie mówiło to nic dobrego o jego psychice. Złapał znowu za hełm i wyszedł na zewnątrz. Miał nadzieje że znajdzie jakikolwiek sklep, bo z mapki którą dostał od Maliki gówno mógł wywnioskować. Przechadzał się więc między budynkami w strefie mieszkalnej w nadziei na znak. Gdy nagle tuż przed nim wyrosła ONA, pieprzona sieciówka "Galactic Food". To chyba było wszędzie, średniej wielkości markety z żywnością. Miał nadzieje że chociaż mają jakieś dobre zaopatrzenie. Wszedł do środka i aż go to przeraziło. No po prostu kopia sklepu jakby był gdzieś na ziemi, a nie w pieprzonej kopalni. Złapał za wózek i ruszył między regały. Oczywiście większość owoców i warzyw byłą w puszkach, ale jakieś świeże też się zdarzały. Brał wszystko co uważał za potrzebne , a że mały nie był więc żarcia brał naprawdę dużo. W sumie ułatwiało to także zabranie jedzenia dla reszty, nikt przecież nie będzie się przyglądał mu że wynosi tyle jedzenia jak dla małego batalionu. Pieczywo, makarony, ryż czyli podstawa ich przyszłego jedzenia. Do tego oczywiście jakieś przeciery, warzywa i owoce w puszkach. Cytryny wyglądały całkiem dobrze więc wziął od razu kilo. Ziemniaki też nie wyglądały źle więc wziął ich ze 2 kilo. Włożył do koszyka parę dżemów, każdy inny smak żeby potem nie płakali że takiego nie lubią czy coś. Kolejne regały kolejne rzeczy. Nie powinien kupować jedzenia, bo wydaje na nie za dużo jak zawsze zresztą. Kiedy wózek był prawie pełny zostało mu tylko mięso więc klasycznie pierś z kurczaka oraz inne wędliny. Już miał odchodzić, lecz jego wzrok przyciągnął Comber Jagnięcy. Skąd oni do cholery mieli jagnięcinę? Zaskoczył się ale wziął ją całą, pieprzone dwa kilo pewnie się zesra jak zobaczy ile będzie musiał zapłacić na końcu bo mina sprzedawcy była nieziemska. Zapłacił przy kasie prawie płacząc ale jakoś starczyło. Kupił jeszcze wagon fajek i obładowany torbami wracał do mieszkania.
Na miejscu położył wszystko na blacie musiał się przebrać. Chodzenie w pancerzu jak najbardziej pochwalał ale gotowanie w nim nie należało do najprzyjemniejszych. Założył na siebie koszulkę na ramiączkach oraz krótkie dresowe spodnie. Teraz mógł brać się za swój ulubiony moment dnia czyli robienie szamy. Oczywiście za nim mógł zacząć pochował wszystko po szafkach i w lodówce. Chłodził już piwka. Może ktoś się skusi jak wróci. Wyjął patelnię, rondelek oraz zwykły garnek. Piekarnik ustawił na 150 stopni. Przyjemność czyli przygotowanie Comberu zostawił na koniec, teraz musiał zająć się bardziej przyziemnymi rzeczami czyli obieraniem ziemniaków. Najpierw wstawił wodę oraz ją osolił, obrane ziemniaki wrzucił do środka. Potem w rondelku ciągle mieszając zagotował składniki sosu (ocet balsamiczny miód, sok z cytryny, rozmaryn). Gotował go na tyle długo aż naturalnie zgęstniał. Teraz nadszedł czas na mięso. Zastanawiał się jak radzi sobie reszta zespołu. Wyciągnął papierosa i go odpalił, włączył wyciąg żeby wciągał dym papierosa. Mięso podsmażał równomiernie, musiał je wcześniej przekroić na pół bo inaczej nie zmieściłoby się na patelni. Będzie musiał robić to na dwa razy, bo zaraz po tym jak mięso się podsmażyło włożył je do piekarnika na 30 minut. Kiedy ziemniaki się dogotowały mógł wylać wodę z garnka i zabrać się za puree. Niby mógł kupić je w proszku, ale to nie było to samo i dla niego smakowało jak papka z posmakiem ziemniaka. Dodał mleka i kawałek masła, wszystko zaczął ze sobą mieszać. Kiedy skończył miał chwilę dla siebie, dopalał spokojnie papierosa stojąc obok okapu.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Peter King
Awatar użytkownika
Posty: 708
Rejestracja: 27 lut 2013, o 23:05
Wiek: 33
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Człowiek renesansu
Lokalizacja: Illium
Status: Freelancer, ex-sierżant Przymierza. Cerberus go nie lubi, bo ukradł im statek. Uważany za zmarłego.
Kredyty: 35.877
Medals:

Re: [Pustkowie Minosa > Aequitas] Kopalnia Mayfried Engineer

6 lis 2015, o 14:15

Taką pracę to rozumiał. Ostatecznie co mogło być lepsze niż wypełnianie swojej roboty, a jednocześnie popijanie piwa w dobrym towarzystwie? King musiał przyznać, że otwartość z jaką zachowywali się jego nowi koledzy i koleżanki była naprawdę przyjemną odmianą po niedawno odwiedzanym Illium. Zresztą informacje choć nie były niczym co mogło im pomóc w tym małym polowaniu, mogły okazać się przydatne w niedalekiej przyszłości. Ostatecznie potencjalnym hakiem na tutejszą arystokrację ciężko pogardzić, ewentualnie tak po prostu mieć pojęcie czego po nich oczekiwać. Dopiero pytanie na temat jego wykształcenia nieco ściągnęło go na ziemię.
- To się zgadza, ale jeśli mam być szczery pracowałem głównie w koloniach. Tam mało kto zwraca uwagę na papiery, zbyt desperacko szukają ludzi znających się na rzeczy - odbił piłeczkę dostarczając możliwie jak najmniej szczegółów. Ostatecznie po co ryzykować, że akurat poda nazwę uniwersytetów, którą zaraz ktoś skojarzy i tylko wkopie Petera jeszcze bardziej? W razie gdyby Tim miał okazać się bardziej dociekliwy, zawsze miał do dyspozycji sporo uniwersytetów na Ziemi czy nawet szkolenie w trakcie służby wojskowej. Był więc spokojny, ale to wcale nie oznaczało, że miał rzucać konkretami na temat swojego fałszywego życia gdzie popadnie.
Zresztą rozmowa szybko powędrowała ku nieco luźniejszym tematom, więc mógł w miarę bezpiecznie zignorować ciekawość swojego nowego kolegi po fachu. Zresztą temat o przedstawicielkach płci pięknej był znacznie ciekawszy. Peter przez chwilę rozważał czy może nie spróbować szczęścia z którąś z pań, ale ponieważ miał tu spędzić trochę czasu udając czyjegoś faceta, mogłoby wyjść z tego więcej komplikacji niż korzyści. Właśnie wtedy też zdał sobie sprawę z jednej dość istotnej sprawy - nie miał na palcu obrączki. Diabeł jak zwykle musiał tkwić w szczegółach. Skrzywił się nieco, ale nie mogąc więcej poradzić, zwyczajnie musiał coś powiedzieć.
- W jednym czy drugim przypadku i tak muszę spasować - odwołał się do uwag na temat tyłka Sally albo urody przedstawicielek tutejszej służby zdrowia. - Tak się jakoś składa, że ktoś już mnie zaklepał.
Wzruszył ramionami z lekkim uśmiechem. Ponownie nie wychodząc na zbyt skrytego, a jednocześnie nie zdradzając niepotrzebnych szczegółów.
- Tak czy siak dzięki za informacje, na pewno się przydadzą - uniósł lekko piwo w formie pozdrowienia, a następnie wziął większy łyk. - Coś mi się wydaje, że nie będę się tu nudził.
W zasadzie nie chciał być zbyt dociekliwy i atakować zebranych serią pytań. Sami z siebie byli dość rozgadani, więc wolał poczekać na to co mu zaserwują. Kto wie co może wyciągnąć z tej rozmowy jeśli pozwoli świętującym trochę nią pokierować?
You called down the thunder, now reap the whirlwind.ObrazekObrazek[center]Theme Obrazek Voice Obrazek Outfit Obrazek Armor Obrazek NPC Obrazek GG: 7393255[/center][/size] Wyświetl wiadomość pozafabularną
Heather Wade
Awatar użytkownika
Posty: 44
Rejestracja: 19 cze 2014, o 22:33
Miano: Heather "Sage" Wade
Wiek: 34
Klasa: szpieg
Rasa: człowiek
Zawód: Obecnie szpieg wynajęty przez Konfederację.
Postać główna: Hawkmaster 3000
Lokalizacja: Aequitas
Status: Agentka wywiadu o stopniu S4, podległa jedynie generalicji Przymierza, znana pod różnymi nazwiskami. Obecnie Diane Caldera
Kredyty: 9.530

Re: [Pustkowie Minosa > Aequitas] Kopalnia Mayfried Engineer

7 lis 2015, o 14:25

Jej odkrycie było... zaskakujące. Wywołało istną lawinę pytań, która zalała jej głowę w sekundzie, w której kobieta dostrzegła znajomy jej profil. Pozwoliła sobie na jeszcze kilka sekund ukradkowego i badawczego spojrzenia, nim przeniosła je na wprost.
Stanęła przed ciężką decyzją zrobienia czegoś z tym teraz, co wiązało się z ogromnym ryzykiem i, cóż, działaniem na własną rękę, lub pójścia dalej. Szybko podjęła tę decyzję, nie zwalniając tempa a jedynie raźno wymijając mężczyznę i postanawiając kierować się dalej wytyczoną sobie trasą.
Jeśli Yegerov miał rację, to zbyt wiele ryzykowałaby, jako nowa dziewczyna podchodząc akurat do Bergta i pytając go, załóżmy, o drogę. Miał on być cwanym i przebiegłym przeciwnikiem, nawet z jej umiejętnościami mogłaby go łatwo spłoszyć i zniszczyć całą ich akcję. O próbie podrzucenia mu podsłuchu również nie było mowy - jako uciekinierka dbałaby o takie rzeczy jak o własne życie, gdyż często jedno decydowało o drugim. Chciała jeszcze tylko dostrzec twarz rozmówcy...
Mogła upaść i rozejrzeć się przy tym, ale przykułaby swoją uwagę. W tak wielkim tłumie w ośrodku gdyby Bergt zobaczył ją jeszcze drugi raz zbyt szybko, pewnie nabrałby podejrzeń. Stąd odeszła na kilka kolejnych metrów aktywując swój omni-klucz i przeglądając na nim pierdoły, by po chwili, przechodząc koło innego mężczyzny, idącego w drugim kierunku, delikatnie trącić go ramieniem, przez nieuwagę. Natychmiast odwróciła się do tyłu, by na niego spojrzeć i bąknąć ciche "przepraszam", a przy tym rzucić okiem na tyłu, na rozmówcę Bergta. Przezorny zawsze ubezpieczony.
Po tym ruszyła z powrotem trasą wcześniej wyznaczoną, zapamiętując miejsce, w którym widziała mężczyznę. Zakładając, że to nie był jego dobry brat. Zanotowała również jego pancerz - jego charakterystyczne cechy i kolor, który może im później pomóc w znalezieniu go w jego kategorii pracowniczej.
CASUAL ARMOR THEME VOICE ⌥ MAN IS NOT WHAT HE THINKS HE IS, HE IS WHAT HE HIDES
ObrazekObrazek
+10% DO OBRAZEN W WALCE WRECZ » 75% SZANSY NA POWALENIE PRZY ATAKU OMNI-OSTRZEM
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: [Pustkowie Minosa > Aequitas] Kopalnia Mayfried Engineer

7 lis 2015, o 19:52

Heather Wade, spostrzegawczość < 65
0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Pustkowie Minosa > Aequitas] Kopalnia Mayfried Engineer

8 lis 2015, o 13:51

Heather Wade
Dochodząc do wniosku, że nawiązywanie jakiegokolwiek bezpośredniego kontaktu z Bergtem byłoby w tym momencie co najmniej ryzykowne, Wade podjęła decyzję najlepszą z możliwych - ocenić, zapamiętać i wykorzystać później. Prosty plan obejrzenia się na rozmawiających tak, by nikt nie zwrócił na nią większej uwagi nie był żadnym wyzwaniem, stąd po krótkiej chwili Heather widziała już wszystko, co chciała. Rozmówca Bergta nie był nikim charakterystycznym - przeciętnie wyglądający mężczyzna w białym uniformie, ciemnoskóry, ścięty na krótko - nieco inaczej było natomiast z pancerzem samego Ivo. Ten rzeczywiście odbiegał krojem od standardowo używanych tu ciuchów, trudno było mówić jednak o większych różnicach. Dla Wade - jako kobiety - wychwycenie niuansów takich jak nieco ciemniejsza szarość zbroi mężczyzny niż ta powszechnie tu używana czy zauważenie pasków i magnetycznych zaczepów tam, gdzie tutejsze pancerze ich nie miały nie było wyzwaniem, czy jednak mogła liczyć na podobną spostrzegawczość należnych do zespołu mężczyzn? Cóż, to zapewne wyjdzie w praniu. Nie zmieniało to jednak faktu, że na płytach lekkiej zbroi brak było bardziej charakterystycznych elementów - oznaczeń, zadrapań, jaskrawych kolorów. Jedynym, co mogło rzucić się w oczy od razu, był po prostu brak logo Mayfried Engineering, które zauważało się u niemal każdego pracownika.
W każdym razie, późniejszy etap wycieczki minął już bez większych niespodzianek. Zaczynając od okrążenia głównego kompleksu wydobywczego, Heather zwróciła uwagę na cztery najłatwiej zauważalne wejścia do budynku. Trzy położone względnie blisko siebie wyraźnie różniły się przeznaczeniem. Szeroka, wzniesiona łagodnym skosem pochylnia była oczywistym podjazdem dla pojazdów transportowych czy podejściem dla mechów. Kolejne wejście - rozmiarowo odpowiednie zarówno dla pieszych pracowników, jak i tutejszych robotów - było połączone bezpośrednio z platformami wind, które Wade mogła dostrzec przez otwartą na oścież śluzę. Dwa widoczne dźwigi mogły służyć zarówno za windy towarowe, jak i osobowe, trzeci zaś przeznaczony był wyłącznie dla pracowników. Wejście numer trzy, w pobliżu którego również mieściła się winda, służyło już wyłącznie dla pieszych, natomiast czwarte, największe było oczywistym wejściem głównym, przystosowanym zarówno dla ruchu transportowego jak i pracowniczego. Wszystko to były najbardziej oczywiste wejścia do budynku, by jednak dostrzec ścieżki mniej uczęszczane, należałoby podejść bliżej - z obecnej perspektywy kompleks wydobywczy był niemal litą bryłą bez jakichkolwiek sugestywnych załomów czy wyszczerbień.
Ostatnim odkryciem, kończącym wycieczkę Heather, było natomiast zlokalizowanie wyjścia z kryjówki. Podczas, gdy oględziny trzech kolejnych centrów nie przyniosły nic więcej niż ujawnienie oczywistych wejść głównych czy ewentualnie mniej powszechnych ścieżek przez okna - tych we wszystkich budynkach było całkiem sporo - to już poszukiwania miejsca, gdzie kończył się podziemny tunel zakończyło się pełnym sukcesem. Okazało się, że wyjście znajduje się względnie blisko, natomiast w miejscu o tyle przystępnym, że mało uczęszczanym. Samej klapy wyjściowej Wade nie znalazła (to jednak raczej dobrze, prawda? najwyraźniej odpowiedzialni za budowę tej ścieżki znali się na swej robocie i wiedzieli, jak zalać płytę, by stała się niemal jednością z surowym chodnikiem), ale już oznaczenia hal były dowodem na to, że właśnie tu musi się ona znajdować. Cztery dostrzeżone już przedtem budynki zwrócone były tyłem ku stojącej teraz w specyficznym narożu Heather i poza przytłumionymi głosami dochodzącymi z drugiej strony zabudowań w okolicy nie było śladu czyjejkolwiek obecności.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Peter King
Timothy nie był zbyt wścibski - przynajmniej na razie. Dość ogólnikowa, wymijająca odpowiedź Kinga na ten moment go usatysfakcjonowała i to na tyle, by mężczyzna kwestii tej już nie drążył. Skinieniem głowy przyjął do wiadomości to, co Peter chciał mu przekazać, potem zwracając się już ku luźniejszym wątkom towarzyskim.
- Dziewczyna? Narzeczona? Może żona? - zapytał tymczasem bez wahania Sebastian. Teoretycznie to z kobiet są większe plotkary, ale umówmy się - jakiekolwiek środowisko ludzi spędzających ze sobą nieprzyzwoitą liczbę godzin w równie nieprzyzwoitych warunkach pracy szybko mit ten obalało. Plotkowali wszyscy po równo, bo była to rozrywka najłatwiej dostępna, a przy tym wciąż całkiem zabawna.
- Może chłopak? - dorzuciła więc swoje trzy grosze także Leslie i uśmiechnęła się szeroko. Jej pytanie nie było przy tym w żaden sposób napastliwe - to były już te lata, w których tolerancja wykroczyła poza ścisłe, archaiczne ramy. Dopuszczało się bardzo wiele rzeczy, wszystko kwitując zwyczajnym co kto lubi.
O samej obrączce - czy raczej jej braku - nikt natomiast nie wspomniał. Albo po prostu nikt nie zauważył (to wciąż było możliwe, nawet uwzględniając wrodzoną ciekawość obecnych w towarzystwie kobiet), albo też nie uznawali tego za ich sprawę. A może po prostu chodziło o to, że ten brak rozumieli - wielu przedstawicieli przeróżnych zawodów nie nosiło przecież złotej obróżki po prostu dlatego, że bez niej było im wygodniej lub obawiali się ją zgubić.
- Na pewno nie - stwierdził tymczasem Tim, prezentując silne przekonanie we własne słowa. - Nuda to ostatnie, co mogłoby ci tu grozić. Może na to nie wygląda, ale nasza firma jest jak jeden wielki serial kryminalny. - Sięgając po teatralnie filozoficzny ton, mężczyzna uniósł brwi znacząco. - Jakby ktoś zechciał, mógłby spisać całkiem sporo historii, gdzie morderstwa w afekcie byłoby tylko czubkiem góry lodowej.
Lars parsknął cicho i potrząsnął lekko głową. Podobne porównanie najwyraźniej nikogo nie zdziwiło, co więcej, wyglądało na to, że jest w dość powszechnym użyciu.
- Dokładnie tak - przyznał więc jeden z braci. - Aż dziwne, że Mayfriedowie nie zatrudnili jeszcze kogoś ze swej licznej rodziny do spisania sagi własnej instytucji. Mogliby się na tym nieźle dorobić, a jaki marketing!
- Zresztą, sam zobaczysz - podsumował Tim. - Jak nie dziś, to jutro, a jak nie jutro to i tak w najbliższym czasie. Pewnych rzeczy po prostu nie da się przegapić, jeśli tylko nie jesteś ślepy na to, co się wokół ciebie dzieje. Co więcej, można się też dorobić, jeśli jest się wystarczająco... obrotnym. Na przykład...
- Tim, nie zanudzaj nam świeżaka. Ja wiem, że jesteś niespełnionym przewodnikiem wycieczek, ale Peter doskonale sam się we wszystkim rozezna. Nie psuj mu niespodzianki. - Mairead dość stanowczo ucięła monolog inżyniera i choć w jej głosie słyszalna była delikatna pobłażliwość, trudno było nie zastanawiać się, czy nie było to wrażenie stworzone sztucznie, celowo. Czy naprawdę chodziło tylko o to, by nie zagadać Kinga na śmierć?
- Ale ja tylko... No, może masz i rację. - Chwilowo zbity z tropu Timothy ostatecznie wzruszył tylko ramionami i uśmiechnął się szeroko. - To co, może jakaś urodzinowa partyjka w kości? Mamy niby kwazara... - Ruchem głowy wskazał obecne w lokalu automaty. - ...ale to nie to samo co porządna partyjka w coś bardziej tradycyjnego.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [Pustkowie Minosa > Aequitas] Kopalnia Mayfried Engineer

9 lis 2015, o 23:06

Mięso powoli dochodziło do siebie, czekała go przygotowanie jeszcze drugie tyle tyle. Cóż sam pewnie zje z kilo,a resztę zostawi im. O ile będą chcieli coś zjeść. W razie zje to rano jako śniadanie, dobrego mięsa nigdy nie za wiele. Uklęknął przed piekarnikiem, z mięsa spływały soki wraz krwią. Cóż będzie można to dodać do sosu. Będzie trochę bardziej tłusty wiec będzie lepiej przenosił smak. Otworzył piekarnik wyciągając patelnię przy pomocy rękawicy i położył na płycie. Mięso przełożył na deskę by mogło trochę odetchnąć. Złapał za drugi kawałek i rzucił na patelnię, tym razem smażył przy pomocy rękawicy bo nie chciał żeby stał się patelnioręki. Zapach jedzenia rozchodził się po pomieszczeniu. Sprawiało to że Charles był spokojniejszy, gotowanie to była jedna z niewielu z czynności która pozwalała mu poczuć się normalnym. Epizody psychotyczne mimo że zdarzały się coraz rzadziej mimo wszystko zawsze wracały. Cóż czasy się zmieniły. Nie musiał już żreć leków jak wtedy kiedy pracował dla Rosenkova. W sumie to proszki były jedyną rzeczą które pozwalało mu trzeźwo myśleć. Znaczy się wtedy, teraz ich nie potrzebował. Znaczy tak sobie wmawiał. W więzieniu nie brał nic, jakoś sobie poradził chociaż to co robił nie było zbyt hmm dobre dla innych skazańców. W głowie zawsze miał wspomnienia najbrutalniejszych akcji, takich które bardzo szybko potrafią przeważyć szalę z "całkiem spoko koleś" do "nie zbliżaj się ty jebany psychopato". Czy czuł się samotny? Można powiedzieć że tak, jednak on tego aż tak nie odczuwał. To był bardziej problem braku zrozumienia. Był młody, głupi i pełny testosteronu teraz czuł się tylko jak wrak. Było mu już bez różnicy wielu rzeczy jednak zawsze chciał...
-Kurwa mać
Lekko przypalił mięso, dla większości było by to niezauważalne ale dla jego kucharskiego perfekcjonizmu było to spieprzenie sprawy po całej linii. Złapał za mięso i położył obok drugiej sztuki mięsa. Musiał poczekać aż patelnia lekko ostygnie za nim wsadzi ją do piekarnika. Kiedy ta już ostygła wsadził wszystko do piekarnika. Teraz następowała ta cała ceremonia krojenia i układania jedzenia na talerzu. Striker urodził się po prostu w złym miejscu i w złym czasie. Mógł być wyśmienitej klasy kucharzem, skończył szkoły kucharskie i może nawet założyć własną restauracje. Po eksperymentował by może nawet z jedzeniem innych kultur, ale cóż tego raczej się już nigdy nie dowie. Zresztą kto by go przyjął? Pierdolony olbrzym o wyglądzie rasowego mordercy, wytatuowanego jak typowy więzień wiezienia typu ultramax i do tego blizny plus poparzenia szpecące ciało wraz z twarzą. Pewnie gdyby nie to że kroił mięso na idealne kotleciki jagnięce pewnie by znowu o tym wszystkim myślał. Jednak teraz był skupiony.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Pustkowie Minosa > Aequitas] Kopalnia Mayfried Engineer

12 lis 2015, o 18:15

Charles Striker
Niby poważne zlecenie, niby konieczność zaplanowania obławy na niebezpiecznego uciekiniera - ale hej, to był dopiero pierwszy wieczór w nowym miejscu. Czy naprawdę należało aż tak się ze wszystkim spieszyć? Niekoniecznie. Nic więc nie stało na przeszkodzie, by zająć się czymś znacznie przyjemniejszym od uganiania się po terenie kopalni - szczególnie, że od wrażenia tracenia czasu chronił Charlesa fakt, że pozostała dwójka zajęła się zadaniami ściślej związanymi z wątkiem, który ich tu sprowadził. Gdy więc i Heather, i Peter powoli zapoznawali się z terenem, Striker mógł z czystym sercem skoczyć do sklepu a następnie stanąć za kuchnią. Bo chyba wszyscy mamy świadomość, że posiłki to rzecz równie ważna, co wszystkie inne czynności, prawda? I jak od następnego dnia mieli mieć już pełen dostęp do robotniczej stołówki, tak tego wieczora musieli zatroszczyć się o siebie sami... Albo po prostu mieć w ekipie kogoś, kto zajmie się nie tylko sobą, ale od razu całą grupą. I właśnie taką osobą był w tej chwili Charles.
Przez kilka długich chwil nikt ani nic nie zakłócało celebrowanego w kuchni czasu. Oddając się swej pasji, Striker mógł niemal zapomnieć gdzie i po co się znajduje. Mieszkanie wypełniało się powoli smakowitymi zapachami dojrzewającej potrawy, przyjemna cisza pozwalała marzyć o tym, jak inaczej mogłoby wyglądać jego życie, gdyby urodził się w innym miejscu, o innym czasie, gdy...
Dźwięcznego śmiechu i następującego po nim syknięcia oraz karcącego tonu nie sposób było nie rozpoznać. Dzieci. Gdzieś w okolicy kręciła się dwójka podrostków.
- Cicho! - Pełen oburzenia głosik należał do dziewczynki, ale, jak to w przypadku dzieci, trudno było określić wiek po samym jego brzmieniu. Mówiąc mogła mieć zarówno lat osiem jak i czternaście. - Chcesz, żeby nas usłyszał?
- Przepraszam. - Dziewczynce odpowiedział chłopiec, berbeć wyraźnie przed mutacją. - Ale nie rób mi tak, to bolało.
Cieniutkie głosiki obydwojga były całkiem nieźle słyszalne a wypowiadane słowa w pełni zrozumiałe, co kazało podejrzewać, że malcy przykleili się do którejś ze ścian modułu. Do której? To szybko wyszło na jaw. Wystarczyło zerknąć na jedyne okno obecne we wspólnej części modułu - otwór mieścił się w takim miejscu niewielkiego saloniku, że ujawniał zarówno sporą część pokoju dziennego, jak i fragment kuchni - by dojrzeć za nim czubek rozwichrzonej, kasztanowej czupryny jednego z dwóch nieudolnie ukrywających się szpiegów.
- Co to będzie, jak myślisz? - Drugie ostrożne zerknięcie za okno pozwalałoby zaobserwować, jak w ślad za nieokiełznaną grzywą pojawiają się duże, brązowe oczy i zadarty, chłopięcy nos. Po chwili dołączyło do niego także drugie, dziewczęce, piegowate lico.
- Nie wiem, ale na pewno coś dobrego. Bądź cicho to zobaczymy.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [Pustkowie Minosa > Aequitas] Kopalnia Mayfried Engineer

14 lis 2015, o 20:00

Ze skupienia wyrwały go...dzieci? Kurwa, dzieci to on nie widział od czasów przed więziennych. Życie w "cywilu" powróciło, a czasami trudno mu było się do tego przyzwyczaić. Przesiąknął Rosenkovem i pierdlem do tego stopnia że musiał się uczyć wszystkiego życia na nowo, nie w sensie że nie wiedział jak wygląda życie, bardziej musiał sobie przypomnieć o funkcjonowaniu w nim. Pamiętał że przed opuszczeniem ośrodka karnego został oceniony jego postęp resocjalizacji oraz opinia psychologiczna. Nie muszę chyba mówić o tym że gdyby nie wysoka wpłata od nieznanego "wybawcy" zapewne przenieśli by go do jeszcze gorszego więzienia. Do jednego z tych więzień gdzie zamykają cię w celi 2x2 metry tylko po by po kilkudziesięciu latach zostało ci tylko założenie pętli na szyję? Cóż Charles miał farta. Zastanawiał się co zrobić z tymi dzieciakami, spojrzał na ilość jedzenia którego było naprawdę dużo. Mógłby się podzielić. Więc wyjął dwa dodatkowe talerze i zaczął układać na nich jedzenie. Kiedy skończył podszedł do okna pod którym przebywali wyjątkowo słabi małoletni szpiedzy i zapukał w nie. Machnął ręką by weszli do środka i uśmiechnął się najbardziej uprzejmie jak potrafił. Wyglądał niczym młodszy brat świętego mikołaja który zabłądził gdzieś w drodze na biegun północny, lądując gdzieś w ruskich slumsach. Złapał za talerze i przeniósł je na stół. Miał nadzieje że gówniarzom będzie smakować, chociaż sam wiedział ze w ich wieku już wyjątkowym frykasem były frytki czy inne fast foodowe gówno. Drzwi zostawił otwarte po czym sam się udał do aneksu kuchennego wyciągając kolejnego papierosa, trzymał go w ustach kiedy wrócił do przygotowania własnego talerza na który wpakował o wiele więcej kotlecików.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Pustkowie Minosa > Aequitas] Kopalnia Mayfried Engineer

18 lis 2015, o 19:23

Charles Striker
Reakcją na zapukanie w szybę było doskonale słyszalne, gwałtowne wciągnięcie powietrza przez jedno z dzieci i zaskoczone piśnięcie drugiego. Rozwichrzone czupryny znikły na chwilę z pola widzenia, potem znów się pojawiły, nad poziomem parapetu ukazały się dwie pary dużych, zdumionych oczu.
- Mamy nie pozwalają nam rozmawiać z nieznajomymi - stwierdził powoli chłopiec, śledząc poczynania Charlesa jeszcze zza względnie bezpiecznej bariery w postaci okna modułu.
- Nie pozwalają - przyznała z wahaniem dziewczynka. - Ale przecież się nie dowiedzą.
Chłopiec milczał przez dobrą chwilę, zaprzestając wreszcie obserwacji Strikera i spoglądając na swą towarzyszkę.
- Wygląda smacznie - stwierdził uprzejmie, gdy na talerzach pojawiły się już dwie wydzielone porcje.
- To prawda - zgodziła się z rozmysłem dziewczynka, wreszcie westchnęła głęboko i wyprostowała się za oknem. - Chodźmy, w domach ani na stołówce tak nas nie nakarmią.
W kolejnej chwili stali więc już na progu otwartych drzwi mieszkania i zaglądali ostrożnie do środka. Splatając ręce za plecami, dziewczynka, jako ta starsza, weszła pierwsza i choć jedzenie wyraźnie ją do siebie wołało, to nie rzuciła się na nie jak wygłodniałe zwierzę tylko przystanęła kawałek za plecami Charlesa. Zdaje się, że byli jego gośćmi i kultura wymagała, żeby się przywitać.
- Dzień dobry - powiedziała więc grzecznie rudowłosa nastolatka (widząc ją, można było ostrożnie założyć, że lat ma około dwunastu), biorąc na siebie rolę przedstawicielki małoletniego duetu. - Jestem Zina, a to Tim. Nie chcieliśmy przeszkadzać.
Przedstawiony chłopiec zerknął na Strikera z szerokim uśmiechem, potem jednak całą swą uwagę przenosząc na wypełnione jedzeniem talerze. Widać było, że czeka na przyzwalający gest dziewczynki, ale też że przychodzi mu to z wielkim trudem - jego nozdrza drgnęły, gdy wciągnął głęboko aromatyczne powietrze znad dań.
- Jest pan tu nowy, prawda? - Siłą woli zmuszając się do ponownego zerknięcia na Charlesa, Tim przyjrzał mu się ciekawie. W pewien sposób odstraszająca aparycja Strikera nie robiła na nim tak dużego wrażenia, by powstrzymać dziecięce zainteresowanie. - Dwa dni temu jeszcze nikogo tu nie było.

Ankar Gomesh
Najlepsze okazje podobno przychodzą same i Ankarowi trudno było się z tym nie zgodzić. Po zakończeniu ostatniej roboty perspektywy miał może nie marne, ale z pewnością niesprecyzowane. To zresztą zawsze tak wyglądało, prawda? Kończysz jedną pracę i potrzebujesz czasu, by znaleźć - lub dostać - drugą. Nauczonemu doświadczeniem Gomeshowi przez myśl nawet nie przyszło, że tym razem może być inaczej. Udając się na zakupy, by wydać zasłużenie zarobione pieniądze, nie brał pod uwagę tego, że jeszcze tego samego dnia będzie musiał znaleźć się zupełnie gdzieś indziej z nowym, odgórnie wyznaczonym zleceniem.
Po opuszczeniu „Serca Kimy” zdążył przejść jeszcze kilka długich kroków, nim jego nowo nabyty, zaopatrzony już w podstawowe identyfikatory omni-klucz zasygnalizował przybycie wiadomości.
  • Jesteś wolny? Wiem, że jesteś. A to się bardzo dobrze składa, bo właśnie załatwiłem Ci nowy etat. Będziesz musiał wprawdzie opuścić na chwilę stare śmieci, ale jestem przekonany, że będzie warto.
    Konfederacja S.I.A. kompletowała sobie zespół i jedno miejsce jest skrojone dla Ciebie. Stanowisko już Ci zaklepałem, musisz tylko udać się na miejsce. Aequitas, kompleks Mayfried Engineering. Jak się pospieszysz, zdążysz jeszcze na najbliższy lot.
    W załączeniu masz wszystko, co udało mi się zdobyć. Oficjalna odprawa miała miejsce na Cytadeli, już się odbyła, ale usprawiedliwiłem Ci nieobecność. Tak czy tak powinieneś być poinformowany tak samo, jak reszta, postarałem się oto.
    Aha, jeszcze jedno. Na pewno o tym wiesz, ale nie zaszkodzi przypomnieć. Konfederacja Konfederacją, ale pracujemy przede wszystkim dla siebie, nie? Standardowo.
    Baw się dobrze. Sam bym poleciał, gdyby stary nie usidlił mnie zleceniami na miejscu.
Nadawcą stosunkowo pokaźnego listu był dobrze Ankarowi znany, również tutejszy agent Handlarza Cieni, Simon Dunbar, z którym zdarzało mu się już współpracować, w załączeniu do wiadomości zaś rzeczywiście znajdował się plik materiałów. Oficjalne ogłoszenie rekrutacyjne na początek, poza tym kilka podstawowych informacji i ogólnikowych rad, jakie padły zapewne na Cytadeli*. Ponadto krótka nota na temat przeznaczonej dla Ankara roli - tailor, czyli po prostu strateg zespołu. Przykrywka? Kierownik zmiany w dziale logistyki kopalni.
Materiały mogły nie być satysfakcjonujące, należało więc wychodzić z założenia, że więcej stanie się jasne już na miejscu. Ankarowi nie pozostało więc nic innego, jak spakować manatki i faktycznie załapać się na najbliższy prom - dzięki temu na Aequitas znaleźć miał się jeszcze tego samego, późnego wieczoru.
Sam lot, oczywiście, nie był niczym fascynującym - obyło się bez dodatkowych atrakcji, starć z piratami czy czymkolwiek innym, równie mało przyjemnym. Pokład promu także nie był przepełniony, co w ogólnym rozrachunku mogło tworzyć całkiem wygodne okoliczności - gdyby Gomesh mimo wszystko nie chciał poprzestać na informacjach, które otrzymał od Simona, nic nie stało na przeszkodzie, by przeprowadził jeszcze swój własny, mniej lub bardziej oficjalny research. Lot nie miał być długi, czasu jednak i tak było aż nadto, by ewentualnie przygotować się nieco lepiej na czekające go zadanie. Już na miejscu warunki mogły sprzyjać temu odrobinę mniej, przynajmniej na początku - należało przecież odwiedzić kadry, ulokować się w wyznaczonym mieszkaniu czy chociażby zapoznać z zespołem, z którym miał pracować.

Wyświetl wiadomość pozafabularną


Wyświetl wiadomość pozafabularną
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [Pustkowie Minosa > Aequitas] Kopalnia Mayfried Engineer

19 lis 2015, o 02:59

Spojrzał na dzieciaki. Ah ta niewinność i beztroska na ich twarzach, sprawiła że samemu chciałby znowu być dzieciakiem. Nacieszyć się znowu plażami Florydy, poczuć znowu zapach latynoskiej kuchni na ulicach lub po prostu posłuchać szumu oceanu. Wspominał dni kiedy wraz z ojciec odwiedzali Kennedy Space Center za każdym razem kiedy starszy Striker przewoził broń i zaopatrzenie do bazy lotniczej Cape Canaveral. Pamiętał jego uśmiech kiedy Charles opowiadał mu że kiedyś poleci w kosmos i zostanie odkrywcą. Niestety los chciał inaczej chociaż może i lepiej, mimo że tęsknił za rodzicami oraz wiedział że jeśli pokaże im że jednak żyje, cóż różnie mogło by się to skończyć. Cholera nawet nie wiedział co u nich, co się z nimi dzieje nic. Zaciągnął się i w końcu się przedstawił.
-Forest Locke, ale proszę mówcie mi po imieniu.
Dokończył szybko papierosa, odkręcił wodę i zgasił go. Kiepa wrzucił do śmietnika. Złapał za ścierkę którą przerzucił na ramię. Zabrał swoje jedzenie i usiadł przy stole. Jak zawsze zaczął od mięsa. Złapał za kość ręką i w końcu mógł się nacieszyć swoja pracą po pierwszym kęsie kontynuował odpowiedzi na zadane przez gości pytania.
-Dzisiaj dopiero przyjechałem więc mam dzień wolny. Jutro dopiero dowiem się jaki mam przydział od szefa ochrony.
Skończył pierwszy kotlecik, odłożył go na talerz i wytarł rękę o ścierkę. Spojrzał na nie i spytał.
-Widzę że naprawdę musi tutaj być nudno skoro szpiegujecie mieszkańców, co?
Parsknął śmiechem, mimo że to tylko dzieci mógł je podpytać o to co się dzieje w barakach mieszkalnych. Wyciąganie informacji od takich jak one miała ogromny plus czyli łatwe wyciąganie informacji oraz to że są ufne. Wiadomo trzeba było potem robić odsiew bo niektóre informacje w ogóle się do niczego nie przydawały.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Ankar Gomesh
Awatar użytkownika
Posty: 56
Rejestracja: 14 wrz 2015, o 14:40
Miano: Ankar Gomesh
Wiek: 33
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Barman/Agent Handlarza Cieni na Omedze.
Lokalizacja: Omega, Zaświaty
Kredyty: 1.500

Re: [Pustkowie Minosa > Aequitas] Kopalnia Mayfried Engineer

20 lis 2015, o 15:05

W czasie podróży zastanawiał się nad tym wszystkim czego dowiedział się z materiałów. Pozostała część ekipy była już na miejscu. Interesująco przedstawiał się dobór całego zespołu. Ankar przez dłuższą chwilę studiował informację - niesamowicie skąpe - na temat każdego z nich.
Zastanawiał się czy na miejscu będzie czekać na niego agentka Konfederatów, czy wszystkim będzie musiał zająć się sam.
No i interesujące było, czy pozostali byli uprzedzeni o jego przybyciu.
Całość zapowiadała się niezwykle interesująco, z racji tego, że ich cel był niezwykle przebiegły i ostrożny. A Ankar lubił wyzwania.
A ta robota zdawała się być niesamowicie wymagająca. Przykrywka, planowanie, skąpa ilość informacji. Wszystko zależało od dobrego rozpoznania terenu i ludzi. A także zależności, ale to już kwestia nieco drugorzędna.
W tej chwili było zbyt wiele niewiadomych - nieznane miejsce, nieznani współpracownicy, nieznany cel. Dodatkowo nie miał dostępu do informacji które już udało im się zebrać. Na podstawie tychże będzie w stanie stwierdzić jak dobrzy są jego nowi koledzy i koleżanka z zespołu.

Na rozmyślaniach minęła mu cała droga.
Kiedy wysiadł na miejscu w kopalni, rozejrzał się ciekawie, wypatrując Teyrani.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek +20% premii technologicznej | +10% do obrażeń w walce wręcz | 75% szans na odrzut
+20% do pancerza | +20% do tarcz
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Pustkowie Minosa > Aequitas] Kopalnia Mayfried Engineer

25 lis 2015, o 21:50

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Galaktyka”