W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Mgławica Ateny>Karis>Pina

30 sty 2016, o 23:47

Czy bał się? Oczywiście, że tak. W takich sytuacjach zawsze trzeba liczyć się z tym, że już nigdy nie otworzy się powiek. Niemniej jednak, nie zamierzał okazywać swojego strachu przed resztą. Czuł odpowiedzialność za tych ludzi i miał wrażenie, że ich przetrwanie zależy od niego. Od jego poczynań, od jego silnej osobowości, którą niewątpliwie posiadał. Musiał się wziąć w garść, pomimo tego, że jego bebechy były właśnie wywracane na wszystkie strony i to nie tylko z powodu miotania jachtem przez ogromną falę. To przez paraliżujący strach, który odczuwał. Jednak jego podświadomość nie pozwalała w żaden sposób odebrać mu władzy nad własnym umysłem i ciałem.
W myślach odmierzał czas od uderzenia fali, kolejnego obrotu, starając się określić odległość jaką właśnie przebyli i oszacować miejsce lądowania, chociaż i tak za wiele mu to nie powie, bowiem nie znał tej planety. Niemniej jednak...To robił. Sam nie wiedział dlaczego. Jego umysł podpowiadał mu, że będzie to konieczne do dalszych działań. Co prawda, nie był komandosem, nie znał się na sztuce przetrwania, ale myślał logicznie. Mając zestaw najpotrzebniejszych danych, wysnuł już pewne wnioski. Niestety, aby współpraca z tą załogą toczyła się dobrze, musiał podzielić się nimi. Wiedział, że będzie to dla nich trudne, zresztą...Dla niego też to jest cholernie trudne. Miał tu wypocząć przed jedną z najważniejszych batalii w swoim życiu, a wygląda na to, że będzie musiał stoczyć kolejną bitwę o swoje życie. W sumie, nie tylko swoje.
Kurwa...Pogubiłem się...
Mowa tu o liczeniu, które tak skrupulatnie uskuteczniał. W końcu jacht uderzyła w wodę łagodniej, później jeszcze raz...Zwiastowało to, że najgorsze minęło i powoli zaczynają procedurę lądowania. Kiedy w końcu osiedli, najprawdopodobniej w wodzie, sądząc po jakości lądowania, niezbyt szarpiącego i łagodnego. Podniósł to i spostrzegł, że znajduje się nad turianinem, Iris i częścią załogi tego statku. Wyglądało to trochę zabawnie.
-Siemanko.-Rzucił pogodnie, tak jakby właśnie nic się nie stało. Co prawda, była to tylko gra jego umysłu, oszukującego się, że wcale nie jest tak źle, mając pełną świadomość tego, że miała miejsce ogromna tragedia. Niemniej jednak, dla mechatronika szklanka zawsze jest do połowy pełna i za wielkie osiągnięcie uważał fakt, że przeżyli. Rozejrzał się na boki i przeliczył osoby znajdujące się pod pokładem. Dziesiątka. Jasna cholera, to nie były dobre informacje. Świadomość tego, co się stało, strasznie go dobijała, skrzywił usta...Najwyraźniej bardzo mocno się zastanawiał. Nad czym? No właśnie...To się jeszcze okaże. Po chwili chwycił się jedną ręką za nagłówek, następnie drugą odpiął pasy i po chwili powoli, bezpiecznie zeskoczył na dół.
-Od czego by tu zacząć...Drodzy państwo, jesteśmy w tak czarnej dupie, że nawet sobie tego, kurrrrrrwa, nie wyobrażacie.-Mruknął do wszystkich znajdujących się w pomieszczeniu. Miał nadzieję, że okuli te ściany ołowiem. W przeciwnym razie, mieli jeszcze bardziej przerąbane.
-Jak pewnie zauważyliście...Elektronikę szlag trafił. Jak ja teraz udostępnię nowy status na FaceNecie? W każdym razie, wszystko to za sprawa porządnego impulsu elektromagnetycznego. A to oznacza, że nic nie działa. Radia, omni-klucze, ani ten zajebisty system podtrzymywania życia, którym, pewnie pokładaliście OGROMNE nadzieje. Serio, on też nie działa. Jest nas dziesięciu, biorąc pod uwagę objętość tej kajuty...Mamy powietrza gdzieś na...Hmmm...trzy godzinki.-Powoli zaczął zbliżać się do totalnie przerażonej Evy. Nie był najlepszym pokrzepicielem serc, co było widać właśnie w tej chwili, jak z pełną swoboda i radością ducha uświadamiał swoich towarzyszy o tym, jak bardzo są udupieni. Pociągnął nosem i po chwili wyciągnął ręce w górę, po to, aby złapać rudowłosą kiedy ta odepnie pasy.
-Dawaj, złapię Cię.-Rzucił do niej, puściwszy oczko, starając się trochu rozluźnić tą spiętą. Był przygotowany. Po chwili odwrócił się w stronę turianina i skrzywił usta. Obstawiał, że oboje wiedzieli co było przyczyną EMP i ogromnej fali, która nadeszła później. Niemniej jednak, postanowił wziąć pełną odpowiedzialność za swoje orzeczenie, które pewnie zabrzmi jak wyrok. Tak czy siak musieli opuścić to miejsce, by mieć choćby cień szansy na przeżycie.
-Ja mam im powiedzieć, czy Ty to zrobisz?-Tu zwrócił się do Septusa. Jednak było to pytanie retoryczne. Matthew już i tak podjął decyzję, że musi wziąć ich życie na klatę. Na szczęście, wokół siebie miał ochroniarzy i osoby przygotowane do ewentualnego starcia z niedoszłymi topielcami. Inżynier w tym czasie będzie miał czas na wymyślenie planu komunikacji z ewentualną pomocą. W końcu musiał wysłać jakiś znak życia do pobliskich planet, być może spróbować skontaktować się z Cytadelą, Przymierzem. Powoli w głowie tworzył już schemat prowizorycznego nadajnika, który zamierzał zbudować do tego celu. Mniejsza z tym, czas powiedzieć o najważniejszym.
-No i...Pierdolnęła atomówka. Także...No...Mam nadzieję, że zabraliście ze sobą jakieś ołowiane płyty.
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Mgławica Ateny>Karis>Pina

31 sty 2016, o 01:11

And my heart beats so...
Kiedy nawet omni-klucz nie chciał się włączyć, Irene ogarnął absolutny bezwład. Nagle straciła siłę, żeby chociaż głowę trzymać uniesioną. Jej długie, wciąż jeszcze mokre włosy zasłoniły ciemną falą zrozpaczoną twarz. Nie mogła się nawet z nikim skontaktować. Nie to, żeby miała z kim, bo przecież w całej tej pieprzonej galaktyce nie było nikogo, kto by się teraz o nią martwił. Była tu sama, z grupą nieznajomych, składającą się z szalonego mechatronika, radnej, turianina z jachtem i jeszcze kilku obcych, z którymi nie zdążyła się nawet poznać. Powinna się cieszyć, prawda? Miała wielkie szczęście, że znajdowała się akurat tam, nie na plaży. Stamtąd fala by ją zmiotła i roztrzaskała o ścianę wulkanu, albo po prostu by się utopiła, zalana ścianą wody. Ale teraz wcale nie czuła się dobrze. Nie, to co się z nią działo było cholernie daleko od dobrze. Czuła, że robi się jej zimno, chyba z przerażenia, bo przecież tutaj wcale nie było jakoś szczególnie chłodno. Wiedziała, że nad nią czekają hektolitry wody. Jak puszka Pandory, tylko zamiast wypuścić śmierć i zniszczenie w świat, ta po otwarciu ściągnie śmierć na nich.
...that I can hardly speak.
Nawet nie podniosła głowy, gdy Matt zaczął mówić. Być może w innej sytuacji jego beztroska reakcja rozbawiłaby ją, ale trauma z przeszłości była zbyt wielka. Nie potrafiła znaleźć w sobie silnej kobiety, która umiała poradzić sobie ze wszystkim. Nie mogła. A przecież na co dzień właśnie taka była. Co by się nie działo, wybuchy, lejąca się krew, płonący ludzie pełzający w jej stronę, śmierć najbliższych, nawet Hound, wszystko potrafiła znieść... ale nie to. Nie wodę. Z nią nie miała jak walczyć, nikt nie miał jak.
And I seem to find the happiness I seek...
Nie potrzebowała Tarczanskiego, by wiedzieć, że są w czarnej dupie. Wyobrażała sobie to chyba lepiej, niż ktokolwiek z tu zebranych. Tak, jej wyobraźnia pracowała na najwyższych obrotach, prawie czuła już jak w ciemności i gęstej wodzie nie może wziąć oddechu. Jej dłonie, kurczowo zaciśnięte na pasach, trzęsły się jakby faktycznie była Evą, która odchodziła od biurka tylko po to, żeby zrobić sobie kawę i do niego wrócić. Ostatnie trzy godziny jej życia, które miała spędzić w metalowym boksie na dnie morza.
Słysząc obietnicę Matta, zmusiła się by coś ze sobą zrobić. W miarę możliwości obróciła się na fotelu bokiem, by nie spaść twarzą w dół i po zdecydowanie zbyt długiej szamotaninie z zapięciem pasów udało się jej je rozpiąć. Z nieszczególnie wielką gracją wpadła mężczyźnie w ramiona i jakoś długo nie mogła się zebrać, żeby stanąć z powrotem na podłodze. Ścianie znaczy. Która była teraz podłogą. Kiedy w końcu ją odstawił, pozbawiając chwilowego uspokajającego ciepła swoich ramion - obcych co prawda, ale Irene jakoś w tym momencie było wszystko jedno - sama objęła się rękami, próbując chociaż na moment przestać drżeć. Była żałosna i zdawała sobie z tego sprawę, ale nie potrafiła się otrząsnąć. W głowie wciąż grała jej ta jedna nieszczęsna piosenka.
When we're out together...
Dopiero gdy padła informacja o atomówce, uniosła wzrok na posłańca złych wieści. To świetnie, atomówka, a ona stała tutaj w kostiumie kąpielowym z pieprzonych plecionych sznurków. To świetnie, że w hotelu było wszystko, co posiadała. Wszystko. Nie miała nic więcej, nic poza tą jedną wielką torbą którą targała za sobą po całej galaktyce. Czy to znaczyło, że teraz nie ma już absolutnie nic, poza tymi dwoma białymi kawałkami plecionki na sobie? Czy może hotel przetrwał falę na tyle, by mogła po to wszystko wrócić?
Dying cheek to cheek.
Nogi ugięły się pod nią i usiadła na pierwszym lepszym miejscu - czy to był pusty kawałek ściany, czy jakiś wolny zagłówek, nawet nie wiedziała. Czym ona się przejmowała? Bagażem? Kradzionym pancerzem? I tak tu umrze. Było jej wszystko jedno.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2045
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Mgławica Ateny>Karis>Pina

1 lut 2016, o 11:37

Nawet nie chciała na to patrzeć.
Zacisnęła mocno powieki, a kiedy odważyła się je unieść, Eva oraz Matthew znajdowali się nad nią, a sama Iris miała wrażenie, jakby wieczność siedziała przypięta do tego fotela, jako że czuła nieprzyjemny ucisk w każdym, nawet najmniejszym mięśniu w ciele.
Podążając za instrukcjami turianina, wymacała niewielki nożyk. Oczywiście najpierw próbowała pasy odpiąć, dopiero kiedy te odmówiłyby posłuszeństwa, bez litości przecięła je i wyswobodziła się z ich upięć.
Nie wstała od razu. Z cierpliwością godną Radnej, odgarnęła pojedyncze pasma włosów sprzed oczu, a następnie zaczęła te jeszcze mokre i już suche rozczesywać palcami, aby jakoś okiełznać loki i nie spędzić ostatnich godzin swojego życia z szopą na głowie. Akompaniamentował jej Matthew, który wygłaszał swój monolog. Nie czuła potrzeby, aby mu przerywać; jeśli wierzyć psychologii, jednych dopada słowotok - patrz Tarczansky - inni trzęsą się jak osika - najbliższa była temu Eva - z kolei inni sprawiają wrażenie nieobecnego duchem - Septus, no, prawie.
W końcu jednak i Iris, kiedy jej dłonie leżały już swobodnie na kolanach kobiety, rozerzała się po twarzach tu obecnych, zatrzymując na dłużej swe zagadkowe, dwukolorowe oczy na gospodarzu jachtu.
- Przepraszam...
A kiedy już zwrócił na nią swoją uwagę, dodała.
- Znajdzie się tutaj coś do ubrania? Cokolwiek, bo jakby na to nie patrzeć, z Evą mamy na sobie tylko bikini... A wolałabym ostatniej godziny swojego życia nie spędzić w hipotermii. Ona zapewne również nie. I szampan. Albo wino. Cokolwiek, najlepiej różowe i musujące. Kieliszków nie szukaj, nie kłopocz się.
Uśmiechnęła się, aby dodać pożądanego efektu prośbie, która mogła się wydać... Cóż. Mało odpowiednia. Ale Iris miała w tym najwyraźniej jakiś ukryty cel.
A Ionto mi nie wierzył, kiedy mówiłam, że umrę w morskiej toni...
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Mgławica Ateny>Karis>Pina

2 lut 2016, o 22:21

-Nawet jeśli to była bomba atomowa nie możemy tu zostać – Spetus nie omieszkał dołożyć swoich trzech groszy do – jak słusznie zauważył mój przedmówca, powietrze skończy się na długo przed tym zanim ktoś nas znajdzie.
Ochroniarze nie wyglądali na specjalnie przerażonych, a przynajmniej starali się nie sprawiać takiego wrażenia. Korporacyjne szychy zwykle nie zatrudniały ludzi z przypadku więc można było mieć niemal pewność iż mają oni za sobą wiele równie nieciekawych sytuacji. W niknącym powoli świetle glowsticka Matt, Irene i Iris zdołali dokładnie przyjrzeć się istotom z którymi dzielili metalowy grobowiec. Oprócz gospodarza, przebywało tu pięciu ochroniarzy; czterech ludzi i salarianin oraz ludzki mechanik, który podobnie jak Irene wybrał strategię kulenia się w kącie.
-Myślę, że jesteśmy podobnej budowy – jeden z nich, istotnie nie grzeszący wzrostem azjata uprzedził Septusa taksując wzrokiem radną. - Ale wszystkie ubrania są w kajutach – machnął głową w stronę wciąż zamkniętych drzwi.
W tym momencie leżący na środku świecący patyczek znów wyzionął ducha. Kilka sekund później gospodarz wyciągnął kolejną sztukę ponownie rozpraszając egipskie ciemności.
-Obawiam się, że niestety nie dysponuję chwilowo szampanem, ale mam coś innego. - otworzył sprytnie ukryty pod siedzieniem schowek i wyciągnął ciasno zapakowany pakunek. W słabym świetle dostrzegli wyraźnie pełny plecak w kolorze oczojebnej pomarańczy, oraz przyczepioną do niego maskę wraz z parą okularów wodnych w łatwym do dostosowania kształcie – Pod każdym siedzeniem jest taki pakiet – powiedział szybko, bardziej do gości niż pracowników. - Ta maska to dodatkowa godzina powietrza, sądzę, że powinniśmy je założyć zanim otworzymy drzwi – stwierdził ewidentnie mając na myśli iż nie są w stanie w żaden sposób ocenić uszkodzeń kadłuba i ewentualnego zalania jachtu.
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: Mgławica Ateny>Karis>Pina

4 lut 2016, o 22:05

Głowa Matta pracowała przez cały czas, analizując wszystkie opcje...Rozważając różne plany działania. Co prawda, nie był specem od przetrwania w takich warunkach, jednak wydawało mu się, że z tej zebranej tutaj licznie ekipy jest na tyle rozgarniętym człowiekiem, by móc wziąć odpowiedzialność za Radną, biznesmena, biedną pracownicę administracji i kilku twardogłowych. Siebie zepchnął w tym momencie na boczny tor, wiedząc, że zapewniając im bezpieczeństwo, robi to również sobie, mając nadzieję, że grupa przetrwa przez jakiś czas. Przynajmniej do czasu realizacji jego bardzo ambitnego planu. Oparł się o ścianę, zamilkł...Głośny wdech i wydech. Wiedział, że powietrza nie starczy im na zbyt długo. Wiedział, że jak najszybciej muszą opuścić to miejsce. Jednak bez lokalizacji, bez możliwości nadania jakiegokolwiek sygnału do floty Przymierza czy Rady było to trudne. Ba! Prawie, że bezcelowe. Szczególnie, biorąc pod uwagę fakt, iż więcej osób mogło przeżyć katastrofę i włączył im się tzw. typ sępa. Zdał sobie sprawę, że po raz kolejny znalazł się w dżungli i trzeba zastosować prawo najsilniejszego osobnika. Przewodnika stada...
Kurwa, że też taką fuchę zawsze muszę brać na siebie. Dalej moje owieczki, jam jest owczarek i was wyprowadzę...W pole, kurwa mać...
Pogrążony w myślach mechatronik mógł wydawać się przez chwilę nieobecny. Słyszał jakieś rozmowy, które docierały do niego...Przyjmował je do wiadomości, ale w tym momencie był zajęty obmyślaniem planu na kolejne godziny. Przynajmniej on nie mógł tutaj usiedzieć, wiedząc, że gdzieś w tym milionowym miejscu po przecinku jest ta jedynka określająca ich szanse na przeżycie. Chociażby dla tej jednej, samotnej pośród zer jedynki, warto było zaryzykować. To dla niego było jak najbardziej naturalne, świadome...Śmierć w tak głupi sposób? TFU! Już wolałby zginąć będąc pieprzniętym przez wysokie napięcie, albo zostać wciągniętym przez turbiny w maszynowni. Nie z powodu braku tlenu, nie na dnie oceanu...A już na pewno nie w sytuacji, kiedy istniała ta iskierka nadziei na to, że...Mogą jednak się uratować.
-Septus dobrze gada, nie ma opierdalania się. Nikt nie zginie, nikt nie będzie ryczał po kątach, ani prosił o winko czy szmaty do ubrania. Przeżyjemy i chuj, tego się trzymajmy...Jak słyszę takie pesymistyczne pierdolenie, to kurwicy serca dostaję. Pomyślmy jak statki, które do nas lecą. Będą ślepe, bo żadne omni-klucze nie działają...-Zaczęło się. Wielkie planowanie. Myśli Matta mknęły z prędkością światła, tworząc ogólny zarys ucieczki tego piekła w raju. Na pewno nie obędzie się bez jego wiedzy technicznej. Skrzywił usta. Pociągnął nosem i ruszył się z miejsca.
-No po prostu nie umiem siedzieć na dupie, kiedy wiem, że jeszcze coś może się udać. Evka, do chuja...Nie wiem dlaczego siedzisz jak mysz pod miotłą, ale wyleź stamtąd, bo musimy uratować swoje dupska, bo nikt za nas tego nie zrobi. A już na pewno nie alkoholicy...-Tu siłą rzeczy wskazał na Iris, co było raczej lekkim uszczypnięciem w celu zmobilizowania, niż złośliwością. Tu znowu chwila przerwy na zebranie myśli. Myślał, że jego towarzysze są wystarczająco zmobilizowani do tego, aby wziąć sprawy w swoje ręce, a nie siedzieć bezczynnie i czekać na zagładę.
-Robimy tak...Rozbiorę ten system podtrzymywania życia, skoro nie działa...To na nic sie nam nie zda. Wyciągnę z niego wszystko, co się nie spaliło przez EMP...A później wyjdziemy. Po wyjściu, nie drzemy mordy po pomoc...Bo prędzej jakaś grupka rekinów nas zeżre i tyle będzie z naszego ocalenia, po wejściu na ląd...Też nie moczymy pizd ze strachu, ani nie krzyczymy...Bo nie chcemy rozgłosu. Po pierwsze, nie mamy na razie czasu na nowe małpy w tym cyrku, a po drugie...Nie ufamy nikomu spoza tego pomieszczenia...To chyba jasne, nie? Ognisko sobie odpuszczamy, to raczej zwabi sępy. Połowa będzie chciała nas zabić za te zajebiste złote gatki naszego turiańca a druga połowa, czego wcale się nie dziwię, będzie chciała ostatnie chwile swojego chujowego życia spędzić w upojnych objęciach naszych dwóch, niezwykle szanownych dam. Idziemy w stronę zabudowań, bo tam mamy większą szansę na odnalezienie więcej elektroniki, może jakieś anteny, która przetrwała falę. Zrobimy nadajnik...Będziemy nadali na częstotliwości Venus. Każdy statek Przymierza i Rady na pewno go usłyszy. Łapiecie czy coś jeszcze trzeba wyjaśnić?-W końcu się zamknął, ale jako jedyny chyba miał jakiś plan postępowania na następne kilka godzin. Aby jednak rozmontować ten system podtrzymywania życia, potrzebował narzędzi. Nie miał zamiaru marnować siły na wyrywanie blachy. To kosztowałoby go zbyt wiele, a już na pewno za dużo tlenu, którego mieli w deficycie. Podszedł do blachy przykręconej kilkoma śrubami do poszycia, wiedząc z doświadczenia, że tam właśnie kryje się układ zarządzający systemem. Spojrzawszy na niego, podumał i w końcu zadał magiczne pytanie.
-Ma ktoś nóż?
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2045
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Mgławica Ateny>Karis>Pina

6 lut 2016, o 21:54

- Matt...
W pewnym momencie Iris nieznacznie pochyliła się do przodu, opierając dłonie na kolanach. Matthew wypluwał z siebie słowa w tempie, które ledwo co rejestrowało ludzie ucho, dlatego też jej słodki głos, całkiem spokojny, trochę flegmatyczny, idealnie kontrastował z nakręconym Tarczanskym.
- Z całej sympatii do Ciebie, uznam, że tego nigdy nie powiedziałeś. Tak samo jak Ty, w związku z sympatią jaką żywisz do mnie, więcej się tak do mnie nie zwrócisz, prawda?
Wiele potrafiła zrozumieć; zarówno strach, jak i panikę, także empatię i wszelkie zrywy heroizmu, acz nic nie usprawiedliwiało pominięcia szacunku. I wcale nie chodziło o jej pozycję - bo Matthew wiedział, że Iris z natury nie zadzierała nosa - tylko o osobę. Pewne żarty i żarciki są nie na miejscu. Tak samo, jak zwracanie się do Fel, jakby była jego kolegą - Rosjaninem tudzież kumplem - hackerem. Może w sytuacjach stresowych zapominał się, może zbyt wiele czasu spędzał w maszynowni Venus. Nieistotne. Po prostu niech sytuacja będzie klarowna, jako że siłą rzeczy są na siebie z góry skazani.
- Zanim cokolwiek zaczniesz rozbierać i składać, a nas wyślesz do rozpalenia ogniska czy budowania szałasu, pragnę zauważyć, że znajdujemy się wciąż pod wodą. Wydostańmy się najpierw na powierzchnie, a dopiero później ustalajmy co dalej i grzebmy w elektronice. Mało rozsądne jest ją odcinać i wyrywać jakiekolwiek podzespoły, jeśli wciąż tkwimy nie wiadomo jak bardzo poniżej poziomu morza.
Doceniała, naprawdę, że oczyma wyobraźni Tarczansky potrafił sobie wizualizować ich sytuację po zejściu na ląd, czego Iris nie była w stanie dokonać, acz ktoś musiał się w końcu odezwać jako głos rozsądku, bo w chwili obecnej nie były im potrzebne dalekosiężne plany, tylko wydostanie się z tej pułapki. Nie będą przecież nadawać na jakichkolwiek częstotliwościach, tkwiąc na dnie zbiornika wodnego. Małymi krokami do celu. Bez zakładania, czy rozsądnym będzie rozpalać ognisko. Przecież nawet nie wiedzą, gdzie ich wyrzuci. Jak wielkie są zniszczenia na powierzchni. A im więcej tego typu pytań sobie zadawała, tym większy prowokowała niepokój.
- No dobrze. Co możemy zrobić, aby się wynurzyć?
Gdzieś w tle, jej spojrzenie wyłapało Evę. Nie wyglądała, jakby słowa Matthewa podniosły ją na duchu. Kilkoma, lekkimi krokami, znalazła się przy kobiecie, którą delikatnie przygarnęła do siebie. Nie twierdziła, że Tarczansky był pozbawiony empatii, acz fukanie na kogokolwiek nie pomorze. Dlatego też przytuliła Evę do siebie. Nie chciała składać jej obietnic, których nie będzie pewna dotrzymania, nie powiedziała więc nic. Jedynie pieszczotliwie pogładziła jej ramię, co by dodać otuchy.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Mgławica Ateny>Karis>Pina

7 lut 2016, o 12:58

Nie ryczała. Bo to do niej chyba miało się odnosić, prawda? Ani jedna łza nie spłynęła po jej policzku. Po co płakać, jak już i tak nie ma się szans na przeżycie? Wiedziała o tym, przyjęła do wiadomości, więc po prostu straciła całą energię, jaką emanowała na co dzień i postanowiła nie wtrącać się w bezsensowne dyskusje, a to o ubrania, a to o rozpalanie ogniska. Po prostu siedziała. Nie rozumiała wybiegania planami w tak daleką przyszłość, która dla nich przecież i tak nie istniała. Matt czegoś chyba od niej chciał, ale szybko zainteresował się budowaniem szałasu i ją zignorował. I dobrze, nie miała siły ani chęci teraz na kłótnie, a farmazony na zasadzie "jak się sami nie uratujemy, to nikt tego nie zrobi" na nią nie działały. Nie teraz, nie tutaj, nie pod hektolitrami wody.
Uniosła wzrok tylko na turianina, gdy wspomniał o maskach z tlenem. Na co one im się miały przydać, jeśli po otwarciu drzwi woda ich po prostu zmiażdży? Nie miała na sobie nawet pancerza, jak na Shodan, który przyjąłby część uderzenia. Była praktycznie naga, wystawiona na niepowstrzymaną siłę żywiołu. Spojrzała w górę, na fotel do którego nie tak dawno była przypięta. Po co więc nakładać maskę? Żeby udusić się godzinę później? Wow, okazja życia. Pokręciła głową do swoich myśli i przyciągnęła do siebie kolana. Na jej ramionach pojawiła się już gęsia skórka, choć nie wiedziała czy z zimna, czy ze strachu przed nieuniknioną śmiercią. Wspomnienia, choć sprzed wielu miesięcy, były wciąż świeże. Przypomniała sobie, jak łapała ostatnie oddechy w pomieszczeniu z generatorem, jak brodziła w wodzie po kolana, po pas, uparcie szukając rozwiązania i drogi ucieczki. Cóż, nie teraz. Teraz jej nie było.
- Nic - odparła cicho na pytanie radnej. - Woda wciska nas w dno. Ktoś musiałby nas wyciągnąć na powierzchnię, a nikt nie ma pojęcia, że tu jesteśmy i tego pojęcia mieć nie będzie. Nie jesteśmy statkiem podwodnym, żeby teraz odpalić silniki i wypłynąć do góry. Nie mamy szans.
Drgnęła, gdy poczuła obejmujące ją ramię. Jej opuszczone spojrzenie uniosło się teraz na Iris. Jakoś fakt, że była radną, nie miał teraz najmniejszego znaczenia. Mogła oponować, żądać szacunku i respektu, ale prawda była taka że w chwili śmierci wszyscy byli równi. Nie będzie umierać inaczej, niezależnie od tego, czy Tarczansky w rozpaczliwej próbie rozluźnienia atmosfery rzuci tekst o alkoholikach, czy ucałuje jej dłonie i na własnych plecach wyniesie poza to pomieszczenie. I tak wszyscy skończą tak samo. Martwi.
- Przepraszam, ja... - zacisnęła zęby, odwracając wzrok. - Ja już to kiedyś przeżyłam. Cudem. Uratowało mnie Przymierze, a tutaj nie mamy się nawet jak z nikim skontaktować i nie umiem... nie potrafię tego zapomnieć, ta woda... - przetarła dłonią twarz. - Przepraszam.
Była beznadziejna. Ale przecież mieli innych, którzy czuli potrzebę brania wszystkiego w swoje ręce i wychodzenia z patowych sytuacji. Nikt jej nie potrzebował, a ona wiedziała, że nie minie dużo czasu i wszyscy zdadzą sobie sprawę ze swojego położenia. Bez szans. Pogrzebani przez morskie fale.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Mgławica Ateny>Karis>Pina

7 lut 2016, o 21:48

Na pytanie o nóż Septus, taktownie milczący podczas całej przemowy mechanika, niemal automatycznie sięgnął do plecaka.
- Trzymaj – powiedział podając Mattowi nieduży, jak na wojskowe standardy nóż bojowy oraz pakuneczek z całkowicie mechanicyzm multinarzędziem. W dobie całkowitej dominacji omnikluczy niewykluczone, że sprzęt wykonano na zamówienie. - To prawie jak omniklucz. Gdy byłem w wojsku mój dowódca zawsze powtarzał by w sytuacji awaryjnej nie polegać całkowicie na elektronice.- dodał jakby próbując usprawiedliwić brak bardziej zaawansowanych urządzeń.
Przy użyciu śrubokręta odkręcenie panelu chroniącego system podtrzymywania życia okazało się dziecinnie proste. Pewną nadzieję dawał również fakt iż odkręcenie pierwszej śrubki nie spowodowało wytryśnięcia strumyczka wody. Urządzenie wyglądało jak idealna, odpowiednio pomniejszona, kopia podobnych systemów zainstalowanych na statkach kosmicznych. Niestety w słabym światłe dogasającego glowsticka Matt nie był w stanie z całą pewnością odróżnić od siebie uszkodzonych i nienaruszonych części.
-To prawda, nie mamy jak poderwać statku z dna. Jednak opadaliśmy krótko więc, mamy góra kilkanaście metrów do powierzchni. Mamy maski tlenowe, a na zewnątrz są szalupy. Poza tym – Nieco niechętnie przyznał rację Irene, potwierdzając niedoskonałość swojego jachtu oraz jej najgorsze obawy. Następnie zawahał się lekko jakby szukając odpowiednich słów, kierując je raczej do Iris i rudowłosej niż swoich ochroniarzy, którzy wciąż nie okazując strachu wyciągali kolejne plecaki ze schowków – Nawet jeśli po otwarciu drzwi zmiażdżyłaby nas woda lub ciśnienie to lepsze to niż powoli się udusić – dodał mało pomocnie, ponownie koncentrując swoją uwagę na poczynaniach Matta.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: Mgławica Ateny>Karis>Pina

8 lut 2016, o 15:23

To nie tak, że gardził każdym znajdującym się na tym statku. Matthew po prostu widział szansę wartą wykorzystania i nie zamierzał się poddać. Słysząc słowa o śmierci na dnie morza, przypominało mu się Raitaro. Jedno z miejsc, które miał nieszczęście odwiedzić. Szansę na utratę życia w tym miejscu były tak ogromne, że w tym miejscu, przy tych warunkach, inżynier doszedł do wniosku, że to sielanka. W końcu jeszcze miał kontrolę nad sytuację, a jej brak spowodowałby u niego atak paniki. Być może było to pozorne uczucie, niezgodne z prawdą, ale mechatronik zawsze miał nadzieję. Może i był głupi, ale wola życia była w nim tak duża, że pod żadnym pozorem nie zamierzał umrzeć w tak beznadziejnych okolicznościach. Z braku tlenu. To brzmi śmiesznie, tym bardziej, że jeszcze mogli coś zrobić. Co pomyśleliby o nich, gdyby ich znaleźli?
Matthew Tarczansky, inżynier statku Rady...Spierdolił po całości, bo siedział na dupie i migdalił się z Radną...
Oczyma wyobraźni już widział nagłówki na pierwszych stronach serwisów informacyjnych. Co prawda, istniał cień szansy na to, że nawet nikt o nim nie wspomni, ale mimo wszystko. Sama możliwość sprawiała, że Matthew zamierzał działać.
-No dobra, przepraszam. Wymsknęło mi się, ale...Iris...My tu tracimy tlen i nie ma czasu na jakieś dyplomatyczne protokoły, łapiesz? Na powierzchni załatwię Ci bukiet alg na przeprosiny, okej?-Powiedział z przekąsem. W sytuacji, kiedy wszyscy siedzieli na dupie i czekali na swój marny los, Matthew był jedyną aktywną postacią. Dlatego też w jego mniemaniu nie na miejscu było zwracanie mu uwagi, chociażby dlatego, że jako jedyny ma plan na działanie. Przewiduje ruchy, próbuje zobrazować sobie sytuację na górze i przede wszystkim, zamierza skontaktować się z szeroko rozumianą centralą.
Odciął się na chwilę od dysput toczonych w pomieszczeniu. Przez lata pracy na okrętach kosmicznych, zdobył umiejętność wyciszania się na hałasy w tle i skupienia się tylko na jednym zadaniu. Rzucony przez Septusa multitool, znalazł się w dłoniach mechatronika. Doskonale wiedział co z nim robić, bowiem były tam narzędzia. A jak wiadomo, jako mechatronik, wiedział co z nimi zrobić, choć co prawda na co dzień nie miał z czymś takim styczności.
-Niezły bajer, przyda się.-Rzucił zadowolony i natychmiast przystąpił do odkręcania pokrywy. Szło to bardzo dobrze, biorąc pod uwagę jakość okrętu. Śruby, choć nieużywane od nowości nie były zapieczone, nie potrzebna była ogromna siła do ich wyciągnięcia. Zajrzał do środka. Rozglądał się za niespalonymi obwodami, tyrystorem, dławikiem oraz kilkoma zworkami. Gdyby znalazł jakąś dobrą cewkę byłby o wiele szczęśliwszym człowiekiem. Jednak. W tym świetle nie mógł jednak dostrzec niczego przydatnego. Miał nadzieję, że nie musiał mówić o tym, by rzucili nieco więcej światła na sytuację. W tym czasie miał czas na wyjaśnianie planu opuszczenia tego pomieszczenia reszcie.
-Fizyka jest brutalna, ale w tym wypadku nam pomoże. Uchylimy właz i zaczniemy napuszczać do środka wody. Jak sięgnie sufitu, to wyrówna się ciśnienie...Wtedy bez problemu otworzymy właz i wypłyniemy na powierzchnię. Główka pracuje.-Ruszył sugestywnie brwiami i popukał się lekko palcem w czoło.
Wyznanie Irene było przejmujące, to fakt, ale nie mógł zapomnieć o tym, że czuję odpowiedzialność za tą grupę. Nawet jeśli nie był wojakiem, to potrafił dowodzić ludźmi. W końcu swego czasu kierował załogą serwisową. Co prawda, nigdy nie byli w tak tragicznej sytuacji jak teraz, ale...Mimo wszystko, musiał wiedzieć kiedy pokazać swoją łagodną, altruistyczną naturę, a kiedy po prostu pokazać gdzie jest czyje miejsce. Westchnął cicho, bo robił to z wielkim żalem, ale niestety...Musiał właśnie pokazać Evie, że to nie czas i miejsce na użalanie się.
-Ta historia mnie tak urzekła, że aż mnie wzruszenie za dupę ściska. Zamiast pierdolić o tym, co spotkało Cię w przeszłości, to może wzięłabyś dupę w troki, do jasnej kurwy, wzięła glowsticka i przyszła mi tutaj przyświecić, co? Nie jestem pierdolonym nietoperzem i nie zobaczę, co da się wyciągnąć za pomocą echolokacji. I do chuja...Skoro cudem uszłaś z życiem, to dokonaj tego cudu jeszcze raz i mi pomóż. No chyba, że wolisz tutaj zdechnąć w tym białym wdzianku króliczka Playboya.-Musiał ją opierdzielić, zmusić do działania. Może dostanie teraz w twarz, wszystko było możliwe, ale jeśli to w jakiś sposób pozwoli jej się przełamać, to postanowił wziąć na siebie to ryzyko. Pokiwał później głową.
Z kim ja muszę pracować?
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Mgławica Ateny>Karis>Pina

8 lut 2016, o 17:25

Uniosła spojrzenie spod brwi na Matta, czując, jak ze złości robi się jej gorąco. Psycholog od siedmiu boleści się znalazł, kurwa mać. Przerażenie w jej oczach zniknęło, ustępując miejsca czemuś innemu. Czemuś nieprzyjemnemu. Zacisnęła zęby i lekkim ruchem ramienia zrzuciła z siebie rękę radnej, by podnieść się do pozycji stojącej. Przeczesała włosy, by nie wpadały do oczu i zrobiła dwa kroki w kierunku Tarczanskiego, zgarniając po drodze glowsticka z podłogi. Nie po to, by od razu posłusznie przyświecić mu w kablach, w których postanowił sobie akurat teraz pogrzebać, tylko by unieść go na wysokość twarzy. Stanęła dosłownie kilka centymetrów od niego, unosząc głowę i zmuszając go do spojrzenia na nią - jeśli musiała, odwróciła go w swoją stronę za ramię. W zielonym świetle patyczka jej wielkie, szeroko otwarte oczy wyglądały nieco upiornie.
- Co ty możesz wiedzieć - odwarknęła wściekle. - Grzebanie w kablach to dla ciebie rozwiązanie każdego problemu? To powinieneś mieć już wprawę i bez światła sobie poradzić, zamiast przypierdalać się do bogu ducha winnych ludzi, którzy może niekoniecznie radzą sobie z obecną sytuacją tak dobrze, jak ty. Ale widzę że pierwszy raz w życiu się wyrwałeś z maszynowni i mając dla odmiany styczność z prawdziwymi ludźmi, nie zdajesz sobie jeszcze sprawy z tego, że jest w nich coś więcej niż ciąg zero-jedynkowy.
Odwróciła się gwałtownie w stronę systemów podtrzymywania życia i przeszła do nich, z wściekłym sapnięciem opierając się o ścianę obok. Spoko, mogła świecić. Niech sobie rozbiera co chce. Nie miał pojęcia co przeżyła, nie miał prawa traktować jej jak rozdygotanej, głupiutkiej blondyneczki, która bała się wody bo rozmaże się jej makijaż. Nie wiedział co się wydarzyło na Shodan, nie widział tych wszystkich martwych ludzi, topielców, wisielców... Nie miał prawa jej oceniać, nawet mając ją za Evę, za którą się podała. Nawet ona, zwyczajna pracownica administracji, mogła mieć przeszłość której nie chciała pamiętać. Irene miała tego dużo, dużo więcej.
- Jeszcze nie tak dawno temu ci się podobało, Panie Krótkie Spodenki i Dywan Na Klacie - odgryzła się, spoglądając w dół. - Teraz zmieniasz zdanie?
Wszyscy wyglądali teraz dość komicznie, walcząc o życie w strojach plażowych. Jakiś absurd. Westchnęła i wreszcie trzeźwym okiem rozejrzała się po pomieszczeniu. Długo milczała. Może faktycznie uda im się wypłynąć, jeśli powoli wypełnią pomieszczenie wodą i dopiero wtedy otworzą właz na oścież. To nie znaczyło, że nie napawało jej to przerażeniem. Widziała tysiąc czarnych scenariuszy, jak chociażby spadająca z głowy maska w połowie drogi na powierzchnię albo radośnie przepływający w okolicy rekin, uznający ją za smaczny kąsek.
- Nie wiem na co ci te kable, jak suchych ich na powierzchnię nie doniesiesz, ale ok - odezwała się cicho. - Szalupy powinny wypłynąć z nami na powierzchnię bez problemu. Potem byle do brzegu... jakiegoś.
Nawet nie wiedzieli gdzie konkretnie są. Jak daleko od wyspy i w jakim stanie w ogóle ona jest. Tsunami nie przelewało się nigdy tak po prostu, zostawiając wszystko po staremu. Zacisnęła zęby i stała, nie odzywając się więcej. Atak Tarczanskiego dość mocno ją wybił z transu i przerażenia i wciąż jeszcze potrzebowała chwili, żeby się pozbierać, chociaż na dłuższą metę chyba wyszło jej to na dobre. Tylko do Irene to jeszcze nie docierało. Dla niej to było niesprawiedliwe, nie zasłużyła sobie na to.
Ale świeciła. Tak, jak kazał.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: Mgławica Ateny>Karis>Pina

9 lut 2016, o 15:08

-No tak...Przecież łatwiej siedzieć i użalać się nad sobą.-Wiedział, że to wszystko jest kwestią charakteru. Jednych stresowa sytuacja wręcz paraliżowała, w jego przypadku napędzała go do działania. Jedni mogli uznać to za dziwną przypadłość, jednak zależało to od instynktu samozachowawczego. Po prostu, nie potrafił działać inaczej. U niego każda akcja wymagała odpowiedniej w jego mniemaniu reakcji. Może w tym wypadku wyszedł na zimnego sukinsyna bez uczuć, ale uznał, że będzie to konieczne do "odzyskania" Evy. Jakby nie patrzeć jego chłodne, opryskliwe słowa zadziałały na nią tak jak oczekiwał. No proszę, może powinien zostać psychologiem? Nie, taka fucha zdecydowanie nie była dla niego.
-A wiesz jak to jest utknąć prawie cztery kilometry pod wodą? W rozpadającej się elektrowni geotermalnej, opanowaną przez popierdoloną do reszty obsługę? Co? Wiesz jaka to kurewska odpowiedzialność, kiedy wiesz, że jak pieprznie reaktor to zginiesz nie tylko Ty i Twoi towarzysze, ale cała pierdolona populacja wysp Galapagos?-Pękł. Został sprowokowany, tak sobie to tłumaczył. Jednak chodziło o to, że nie tylko Evka przeszła ciężkie chwile. Matthew wbrew pozorom nie był zwyczajnym inżynierem, choć całe życie starał się za takiego uchodzić. Niestety, życie cały czas zmuszało go do tego, aby walczyć o swoje. Może to dlatego jest teraz tak odpornym na stres człowiekiem.
-Na tej głębokości, to ciśnienie wyprułoby Ci flaki szybciej, niż Ty zdążyłabyś zrzucić sobie to wdzianko. I wcale nie powiedziałem, że przestało mi się podobać.-Odpowiedział. Miał dywan na klacie i nie wstydził się go. Co prawda, nie był owłosiony jak małpa, ale nie wyglądał z pewnością jak laluś, których w tych czasach było zdecydowanie zbyt dużo.
Zaśmiał się, gdy ta wspomniała o tym, że jego tak żmudnie poszukiwana elektronika nie przetrwa drogi na powierzchnie. A to dobre, problem polegał na tym, że elementy były bardzo małe i z pewnością zmieściły się w małej, wodoodpornej torbie, którą sponsorował nasz miłościwie nam bogaty Septus.
-A wodoodporna torba, geniuszu?-Po chwili odwrócił się w stronę systemu podtrzymywania życia. Jako, że wiedział jakie części chciał odzyskać. Co prawda, nie wiedział jakiego źródła zasilania użyłby do tego nadajnika, ale przynajmniej wiedział co zrobić, aby uzyskać sygnał o odpowiedniej częstotliwości. Miał nadzieję, że wszystko było jasne jak słoneczko i mógł się zabrać do pracy z Evką, która miała mu łaskawie przyświecić glowstickiem.
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2045
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Mgławica Ateny>Karis>Pina

9 lut 2016, o 21:56

- Żebym ja Ci zaraz nie wyliczyła ile tlenu zżarło Twoje gadulstwo.
Wymierzyła w Matthewa palcem, acz bez złośliwości czy na poważnie; Iris umiała się zdystansować do wielu sytuacji, nawet jeśli te dotyczyły ją osobiście. Naturalnie na naciskała, skoro większość uznała, że lepszym rozwiązaniem będzie wydostanie się z jachtu i po prostu wypłynięcie na powierzchnie niż czekać na to, gdzie wyrzuci ich woda. Pozostała więc łudzić się, że wcale nie są obecnie aż tak głęboko, bo... Szczerze? Iris była marnym pływakiem. I coś jej mówiło, że powinna o tym wspomnieć, ale później. Może przy okazji.
Dopóki nie znalazła się przy Irene, obserwowała Tarczansky'ego przy pracy, ale później większość jej uwagi skupiła się na kobiecie.
Ja już to kiedyś przeżyłam. Cudem.
Z małym grymasem, bo wciąż te wspomnienia nie miały pozytywnych zabarwień, Iris przyznała, że sama była w podobnej sytuacji. Nie sposób byłoby ich zliczyć na palcach rąk, a świadomość tego, budziła gorzki uśmiech. A wydawałoby się, że osoba, na którą dmucha cała galaktyka, jest bezpieczna. Jakie to było naiwne przekonanie.
- Weź głęboki oddech, Eva. Przeżyłam na Nolani, nie zamierzam więc zdychać tutaj, pod wodą.
Spojrzała znacząco na Matthewa, znad burzy rudych włosów kobiety, ale ten albo nie dostrzegł jej wzroku, albo nie chciał go zobaczyć; padły słowa. Znów za dużo słów. Nie próbowała nawet siłą zatrzymywać Evy, kiedy ta wzburzona doskoczyła na Tarczansky'ego. Iris opuściła ręce wzdłuż ciała i skomentowała to wywróceniem oczu, co dostrzec mógł Septus, bo ta dwójka raczej zajęta była sobą.
- Może być tutaj cokolwiek przydatnego?
Przerwała w końcu zalegającą ciszę, zwracając się do turianina, zaraz po tym, jak skróciła dzielący ich dystans. Palcami zgarnęła te wszystkie wysunięte z upięcia pasma na plecy, jakby to miało jakiekolwiek znaczenie, jak teraz wygląda. Najwidoczniej musiała czymś zająć swoje myśli oraz dłonie, kiedy prawdę nie dało się już tak wygodnie ignorować.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: Mgławica Ateny>Karis>Pina

10 lut 2016, o 22:38

Polowanie na części part 1.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
1. Obwód
2. Tyrystor
3. Dławik
4. Zworek
5. Cewka
0
Ilość
1
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Mgławica Ateny>Karis>Pina

10 lut 2016, o 23:07

Wszyscy obecni w pomieszczeniu uparcie ignorowali wymianę zdań między Mattem i Irene. Część osób zapewne doszła do wniosku, że to ich sposób na odreagowanie, pozostali postanowili się nie wtrącać.
Dzięki dodatkowej porcji światła, dostarczonego wspaniałomyślnie przez rudowłosą, mechatronik dojrzał wreszcie to czego szukał; jeden jedyny, nieuszkodzony obwód. Reszta elektroniki niestety nie przetrwała zderzenia z impulsem elektromagnetycznym zmieniając się w bezużyteczną kupę metalu.
- W tym pomieszczeniu? – turinin uściślił pytanie Iris – Poza plecakami i tym co twój współpracownik pozyska z naszego systemu podtrzymywania życia obawiam się, że nic. – to mówić otworzył szerzej pakunek i wyjął kilka szczelnie zapakowanych przedmiotów; koc termiczny, zapałki wraz z podpałką, ręczny filtr do wody, bezużyteczną latarkę, paczkę liny wspinaczkowej opakowanie z tubkami pasty odżywczej, pojemnik mediżelu, opakowanie żyłki oraz prawdziwy skarb, pistolet na race – To w wszystko co mamy, a jeżeli to faktycznie była bomba atomowa akcja ratunkowa może się opóźnić – nie musiał dodawać, że w tej sytuacji nie wiadomo jak długo przyjdzie im czekać na ratunek. - Nie wiemy jak bardzo uszkodzona jest pozostała część statku więc będę strzelał. W kuchni jest liofilizowana żywność, ale to powinno nam wystarczyć – postukał końcówką szponu w opakowanie z tubkami. Każdy kto miał do czynienia z wojskiem bez wątpienia kojarzył szarą breję o konsystencji pasty do zębów i smaku papieru wciskaną żołnierzom jako żelazne racje. Prawda, że pojedyncza porcja odpowiadała zapotrzebowaniu na wszystkie niezbędne składniki odżywcze nie przyćmiewała faktu iż nie umywała się do wykwintnych potraw do jakich przywykło podniebienie radnej. – Jeśli kajuty ocalały powinniśmy spróbować zdobyć jakieś ubrania, choćby dlatego, że nocami temperatura wyraźnie spada.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2045
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Mgławica Ateny>Karis>Pina

11 lut 2016, o 13:57

Z mieszanymi uczuciami przyglądała się rzeczom, które wysypywał z plecaka Septus. Z jednej strony to zawsze więcej, niż mieli bohaterowie katastroficznych vidów. Z drugiej, naprawdę marne pocieszenie.
- Pamiętasz manewry? Wtedy wydawało się, że to...
Tu wskazała dłonią na zawartość plecaka. Studenci medycyny w niczym nie byli bardziej uprzywilejowani, swoje musieli się na poligonie przeczołgać.
- ... To cały świat. Wiele oddałabym, aby mieć teraz te ich zatrzymujące ciepło mundury.
Zagryzła policzki od wewnątrz, co by zdusić cisnący się na usta grymas. Fel z westchnięciem wyprostowała się, oglądając przez ramię na pozornie zaabsorbowanych Matthewa i Irenę; dość często zerkała w ich kierunku, jako że tę dwójkę najbardziej szarpały nerwy, a kiedy wpadali w cug przekrzykiwania się argumentami, nic nie było w stanie ich uciszyć.
Przyznała rację Septusowi, kiwając głową na jego propozycje. Później będą żałować, jeśli nawet nie spojrzą, czy aby nie ma tam nic, co mogliby zabrać ze sobą. Nawet, jeśli to tylko bezsmakowe tubki jedzenia; dla wygłodniałego będą najsmaczniejszym posiłkiem w życiu.
- Powinniśmy dobrze przeszukać pozostałe części pokładu. Najlepiej rozdzielić się i część pójdzie do sypialni, a druga do kuchni, co zaoszczędzi nam trochę czasu na psychiczne przygotowanie się do wypłynięcia. Prawda, Matt?
Podniosła głos, co by i tamta dwójka usłyszała, a także wyraziła swoje zdanie, choć coś jej mówiło, że Eva również zastanawia się już od dłuższego czasu, skąd wziąć ubrania, aby nie być skazaną na ten marnie zakrywający ciało kawałek szmatki w zimną noc. W pewnym momencie Iris dyskretnie pochyliła się nad turianinem i dodała konspiracyjnym szeptem, choć dla osoby postronnej wyglądało to, jakby właśnie zarzucała kosmyk włosów za ucho. Umiała sprawiać dobre, niewinne pozory.
'Tylko tamtą dwójkę trzeba rozdzielić. Jeszcze zaczną się kłócić nad marynarką i pójdą na dno z jachtem, zanim się opamiętają.'
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: Mgławica Ateny>Karis>Pina

12 lut 2016, o 00:49

Inżynier przez chwilę był zawieszony w czasie i przestrzeni. Pogrążony w swoim małym, elektronicznym świecie, szperał w systemie podtrzymywania życia. Przerzucał to nadpalone elementy, wyciągał płytki drukowane, proste układy scalone i inne elementy. Na całe nieszczęście, niemal wszystkie elementy uległy uszkodzeniu, co z marszu dyskwalifikowało je do budowy nadajnika. Jedyne, co udało mu się odzyskać to obwód. Prosta, prawie nieznacząca wiązka. Co prawda, izolacja była lekko nadpalona przez przeciążenie elektromagnetyczne, lecz po usunięciu jej, inżynier wyciągnął z lufciku to półmetrowy odcinek obwodu.
-Zajebiste znalezisko, nie ma co...-Mruknął niezadowolony. Trudno było się dziwić, skoro to wszystko co ocalało to szanse na zbudowanie nadajnika malały. Co prawda, na pokładzie jachtu nie stosowano pewnie takich zabezpieczeń jak w zabudowaniach czy okrętach kosmicznych. Miał nadzieję, że na zewnątrz mu się poszczęści. Niemniej jednak ten niewielki obwód spełnia jego wszystkie wymagania co do połączenia wszystkich brakujących elementów w całość. Jego urządzenie nie miało być wielkie, miało mieścić się w dłoni, połączone ze zwykłą baterią miała nadawać sygnał na falach UKF, w tych czasach zapomnianych i niechcianych. Wiedział jednak, że na tym paśmie Rada oraz niektóre statki Przymierza, przeznaczone do ewentualnej pomocy Radzie nadają sygnały alarmowe. Po ataku piratów na Venus, Matthew zapoznał się z instrukcją bezpieczeństwa i poznał wszystkie obsługiwane częstotliwości, treści wiadomości oraz pasma łączności nadświetlnej. Tak na wszelki wypadek. Jak widać, ta wiedza mu się przydała. Przynajmniej wiedział w jaki sposób może próbować uratować wszystkich.
-Królestwo za kombinezon i skrzynkę z narzędziami...Hmmm?-Po powrocie do rzeczywistości, Matthew zwinął swoje cudowne znalezisko w sposób, aby go nie uszkodzić i wsadził go do torby z zaopatrzeniem. Oczywiście, w tym czasie całą swoją uwagę poświęcił również Iris, słuchając ją od joty do joty z pełnym skupieniem i analitycznym wyrazem twarzy, co w jego wypadku ujawniało się bardzo posępnie zmarszczonymi brwiami, uwidaczniającymi jego zmarszczki na czole. Przytakiwał jej, kiwał głową i skrzywił usta. Pomysł wydawał mu się niezbyt głupi, ale zawsze pozostawało pewne ryzyko. W tej sytuacji i tak mocno ryzykowali.
-Niby super, ale co jeśli wszystko wypłukało?-Pytanie chyba było oczywiste. Potęga żywiołu jaka spadła na tą planetę była przeogromna. Inżynier nie szacował zbyt wielkich szans na powodzenie, ale i tak...Działanie było lepsze od stagnacji. Co prawda, obawiał się tego planu, ale poza nadajnikiem nie przygotował nic, co mogłoby pomóc w przetrwaniu. Dla niego łachy nie były ważne, skoro w torbie znajdował się koc termiczny, na pewno nie zmarzliby na śmierć. Po krótkim zastanowieniu, usiadł na siedzisku i kiwnął głową.
-Spoko, brzmi jak plan...To jakie zespoły? Ty, ja...Majster, Iwan i Iwan drugi do kuchni. Złotomajtny, Evka i reszta Karków sprawdza kajuty. Wydaje mi się, że pół godziny powinno wystarczyć na ogarnięcie tematu, a później zbiórka przy szalupach. Pasuje wam?-Warto nadmienić, że Matt do swojego zespołu wybrał tutejszego mechanika i dwóch ochroniarzy, wyglądających mu ewidentnie na nosicieli imienia Iwan.
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Mgławica Ateny>Karis>Pina

12 lut 2016, o 13:58

Uśmiechnęła się jadowicie. Nie dlatego, że widziała, że Matt powiedział coś, czym nie powinien się chwalić. Implant pozwalał jej wyłapywać takie rzeczy. Nie dlatego, że to była jedna z rzeczy które mogłaby zawrzeć w swoim raporcie, jeśli uda im się przeżyć. Bo wyglądało na to, że nikt inny nie widział całej tej sytuacji w tak mrocznych barwach, jak ona sama, więc może to ona przesadzała ze swoim defetyzmem. Nie, uśmiechnęła się dlatego, że doskonale wiedziała jak to jest. Przez moment poczuła się, jakby Matt opisywał to, co przeżyli w Atlantis, tylko używając innych słów. Irene Dubois, zbawczyni galaktyki, tak to szło? Ale w przeciwieństwie do Tarczanskiego, ona nie zamierzała dać się sprowokować. Tylko Handlarz Cieni wiedział o tym, co się wydarzyło w podwodnej bazie i tak miało pozostać, a przynajmniej nikt nowy nie dowie się tego od Irene. Więc uśmiechnęła się tylko zjadliwie w zielonym świetle glowsticka.
- Wiem - odparła krótko. Wszystko to miała. Popierdoloną obsługę, rozpadającą się stację, odpowiedzialność. - Niespodzianka.
Była podminowana i nie mogła się uspokoić. Miała ochotę wetknąć Mattowi ten świecący patyk w twarz i pójść zająć się czymś innym, tylko za bardzo nic innego do roboty tu dla niej nie było, więc po prostu dalej stała, opierając się o ścianę. Okej, wodoszczelna torba, nawet nie wiedziała że mieli coś takiego. Głównie dlatego, że dopiero chwilę temu zaczęła zwracać uwagę na to, co się działo dookoła niej. Słuchać, co ludzie mówią. Reagować.
Chcieli zgarnąć co trzeba z kajut i kuchni, zalanych przez wodę. Francuzka znów uniosła wzrok na swój fotel, pod którym czekała jej maska tlenowa. Byle przeżyć otwarcie drzwi, potem już sobie poradzą. Prawda? Wszyscy wyglądali na optymistycznie nastawionych do opuszczenia tego pięknego pomieszczenia. Może i ona nie powinna pogrążać się w rozpaczy na wszelki wypadek. Gdy tylko Tarczansky skończył z grzebaniem w kablach, przeszła na środek i wyciągnęła do góry ręce, sięgając po maskę. Musiała sprawdzić, czy wszystko z nią w porządku, zanim powierzy jej swoje życie.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2045
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Mgławica Ateny>Karis>Pina

12 lut 2016, o 16:28

W planowaniu Matthewa nie zgadzał się jej jeden - dość ważny - szczegół, dlatego też kiedy ten skończył mówić, Iris wtraciła się, bez podnoszenia ówcześnie ręki; nie mogła oprzeć się wrażeniu, że Tarczansky miał wszystko dopięte na ostatni guzik, a ona rujnuje jego zamysł niczym w efekcie domino.
- Pięć osób nie wejdzie do ten małej kuchni na jachcie. Już dwie będą robić tłok. Lepiej, abyśmy poszli tam sami, podczas kiedy pozostała trójka...
Tu wskazała na mechanika i Iwanów.
- ... mogłaby przeszukać schowki i szafki na korytarzu, bo 'coś tam zawsze może byc' oraz łazienkę. Przyda nam się trochę środków czystości, coś do dezynfekcji, może jakaś apteczka się ostała i... pasta do zębów. Ponadto będą wystarczająco blisko, aby podawać im to, co ewentualnie znajdziemy i szybko spakować, prawda?
Spojrzała wyczekująco na pozostałych. Nie było głosów sprzeciwu, można więc było uznać, że decyzja zapadła. Co prawda Eva dziwnie zamilkła, acz Iris nie naciskała, bo prawdopodobnie wciąż przełykała to, co doniośle ogłosił Matthew oraz skomentował.
Poczekała cierpliwie, aż Tarczansky skończy swoje grzebanie w elektronice, aż wszyscy przytachają swoje plecaki mniej więcej pod drzwi, po czym sama sięgnęła po jedną maskę tlenową i sprawdziła jej sprawność.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: Mgławica Ateny>Karis>Pina

13 lut 2016, o 18:29

Matthew był bardzo szorstki w obyciu i jak widać na załączonym obrazku, czasami po prostu mówił za dużo. W żaden sposób nie chciał urazić Evy. Nie, nic z tych rzeczy. Po prostu przygnieciony problemem, ogromnie zestresowany Matt bywał bardziej szczery do bólu, niż zazwyczaj. Strzępił język, marnował tlen, a jego słownictwo nie należało do tych wyrafinowanych. To nic, bowiem najgorszą jego wadą był fakt, że za żadne skarby nie chciał przyznać się do błędu. Wiedział, że upokorzona i obrzucona błotem przy wszystkich Eva nie może czuć się komfortowo, ale...Inżynier po prostu uznał, że było to konieczne. Wolał, by była na niego wściekła, nienawidziła go i poprzez tą niechęć do niego była napędzana do trzeźwego myślenia, niż jakby miała siedzieć w kącie i zastanawiać się nad swoim losem. Nad wydarzeniami, które nie mają w tej chwili znaczenia i są tylko drobnostką w perspektywie zagrożenia, przed którym właśnie się znajdują. Matthew charakteryzował się dystansowaniem od spraw, które go w tej chwili nie dotyczą. Nie znaczy to jednak, że o nich nie myśli. Nie mógł w końcu zapomnieć o tym, że czeka go jeszcze rozprawa sądowa ze swoją byłą żoną, ale potrafił, szczególnie po rozmowie z Iris, spojrzeć na kłopot z dystansu. Tego samego oczekiwał zatem od reszty.
No cóż, Matthew nie na co dzień lawirował wśród wodnych jachtów. Porównywał sobie go raczej ze statkami kosmicznymi, a przede wszystkim tą cudowną mesą na Venus. Wydawało mu się, że jakością transport wodny nie odbiega od transportu kosmicznego. Jak widać, Iris w cudowny sposób, przypomniała mu o tym, a Matthew mruknął tylko.
-No tak...Pogrzało mi się coś.-Sięgnął po swoją torbę z wyposażeniem. Przejrzał jej zawartość i uznał, że jeszcze trochę rzeczy się do niej zmieści. Tym bardziej, kiedy wyciągnie oddycharkę z niej. Szczerze powiedziawszy, miał lekkie obawy. Od czasów Raitaro, inżynier miał lekką awersję do podwodnych wojaży. Co prawda, nie objawiała się u niego tak jak u Evy, ale...Mimo wszystko. Dyskomfort pozostawał. Podobnie jak z wychodzeniem w przestrzeń kosmiczną. Od kiedy zaplątał się w oprzyrządowanie i ledwo uszedł z życiem, również stroni od wykonywania prac na zewnątrz okrętów. Jednak, jest jedną z nielicznych osób na pokładzie Venus, które mogą dokonywać prac konserwacyjno-serwisowych w przestrzeni kosmicznej. Magia uprawnień i posiadanych certyfikatów, psia mać.
Sprawdził stan techniczny maski. Nie wyglądała na uszkodzoną, filtry działały i wszystkie drobniejsze elementy, w tym zawór wyglądał na sprawy. Wyglądało na to, że wszystko będzie dobrze. O ile nie znajdą pod wodą czegoś, co niekoniecznie chcieliby zobaczyć.
Przed oczyma właśnie zobaczył zmasakrowane, częściowo gnijące zwłoki znajdujące się na stacji Raitaro. Obraz, który często pojawiał się w jego snach. Przełknął głośno ślinę i po jego minie widać było, iż zmarkotniał, a nawet zrobił się odrobinę blady. Chwilę później przeniósł wzrok na Iris, uśmiechnął się blado i otrząsnął się, udając, że nic takiego się przecież nie stało.
-Właśnie! Majster, potrzebuje koszulki termokurczliwe. Przydadzą się, jak będę składał nadajnik.-Mechatronik wcale nie mówił o elemencie ubioru, jednak wiedział, że tutejszy mechanik go zrozumie i przynajmniej on będzie wiedział o co mu chodzi. Był gotowy na kolejny ruch, eksplorację kuchni.
Oddam królestwo za papierosa...
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: Mgławica Ateny>Karis>Pina

15 lut 2016, o 20:14

Rzuty na spostrzegawczość;
Iris; 30
3
0
Matt; 30
1
4
Irene; 30
2
5

Wróć do „Galaktyka”