Gdy Matt nagle coś zmarkotniał, Irene zaczęła zastanawiać się, czy powiedziała coś nie tak. Nie chciała zepsuć nastroju niewłaściwym tekstem, którego przecież nie rzuciła na poważnie. To był zwyczajny żart, najwyraźniej nie na miejscu. Zmieszała się i oparła łokciami z powrotem o stół, opuszczając twarz od słońca. Wyciągnęła dłoń w stronę mężczyzny, ale nie złapała go za rękę, położyła ją gdzieś w połowie stołu. Nie czuła potrzeby nagłego kontaktu i on pewnie też nie, po prostu miał być to gest sympatii.
- Przepraszam - wzruszyła lekko ramionami. - Nie chciałam... czasem palnę coś bez sensu. To miał być żart.
Słaby drink jej nie przeszkadzał, zresztą w jej głowie wciąż gdzieś majaczyła wizja większej imprezy dziś wieczorem. Wiedziała, że wtedy z całą pewnością znajdzie sobie towarzystwo do picia czegoś ciekawszego. I nie będzie się oszczędzać z procentami. Potrzebowała tego od bardzo dawna.
Nie było tak, że Irene nie miała pojęcia czym zajmuje się Fergusson Engineering. Dane które dostała przed wyjściem z pokoju chyba wspominały o tym, a nawet jeśli nie, to była prawie pewna że kiedyś napadli jeden z ich statków. Ale wolała pozostawać w roli głupiutkiej dziewczyny z administracji, która ledwo ogarnia co się wokół niej dzieje. Tak było wygodniej, zawsze lepiej było udawać głupszą niż było się naprawdę. Zaskoczenie na twarzach ludzi później jest bezcenne. Zresztą Tarczansky nie zdawał sobie najwyraźniej sprawy z tego, że kogoś może to zwyczajnie nie interesować. Producent silników okrętowych. Na cholerę taka wiedza była potrzebna Evie? A czy on słyszał o producencie olejków do włosów z korzeni thessiańskich roślin? Sprawą Venus też się według swojej przykrywki nie zajmowała. Mogliby w tym statku zamontować i silniki z drewna napędzane zaprzęgiem varrenów, co do tego miały pionki z administracji? Życie w maszynowni wśród samych facetów musiało mu zmienić lekko postrzeganie świata.
Podążyła wzrokiem za spojrzeniem mężczyzny i zmrużyła lekko oczy. Sylwetka z daleka wydawała się znajoma, ale Irene nie była w stanie jasno określić dlaczego. Może spotkała ją już w hotelu?
- Jakaś twoja znajoma? - spytała. - Też z Venus?
Uniosła lekko okulary, tak, by odsłonić sobie jacht i jeszcze bardziej skupiła się na kobiecie, do której Tarczansky machał. W międzyczasie uniosła drinka do ust i kiedy zorientowała się kim jest blondynka, zamarła tak, ze słomką między zębami.
- Nie... - mruknęła. - Całkiem cię pogrzało? Do radnej machasz?
Nie wiedziała, czy Matt zwariował, czy faktycznie ją znał, ale w końcu parsknęła śmiechem i dopiła szybko drinka do końca, podnosząc się w końcu z krzesła. Zgarnęła ręcznik i przewiesiła go sobie przez ramię. Prawdę mówiąc nie do końca wiedziała co z nim zrobić biorąc pod uwagę jakie miała teraz plany. Pewnie rzuci na jeden z leżaków przy brzegu.
- To chodź się przywitać, a nie tak machasz. Zawsze chciałam ją poznać osobiście - uśmiechnęła się szeroko i wskazała wodę. Będą musieli trochę przepłynąć, ale nie widziała w tym problemu.