W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Mgławica Ateny>Karis>Pina

13 sty 2016, o 22:15

Gdy Matt nagle coś zmarkotniał, Irene zaczęła zastanawiać się, czy powiedziała coś nie tak. Nie chciała zepsuć nastroju niewłaściwym tekstem, którego przecież nie rzuciła na poważnie. To był zwyczajny żart, najwyraźniej nie na miejscu. Zmieszała się i oparła łokciami z powrotem o stół, opuszczając twarz od słońca. Wyciągnęła dłoń w stronę mężczyzny, ale nie złapała go za rękę, położyła ją gdzieś w połowie stołu. Nie czuła potrzeby nagłego kontaktu i on pewnie też nie, po prostu miał być to gest sympatii.
- Przepraszam - wzruszyła lekko ramionami. - Nie chciałam... czasem palnę coś bez sensu. To miał być żart.
Słaby drink jej nie przeszkadzał, zresztą w jej głowie wciąż gdzieś majaczyła wizja większej imprezy dziś wieczorem. Wiedziała, że wtedy z całą pewnością znajdzie sobie towarzystwo do picia czegoś ciekawszego. I nie będzie się oszczędzać z procentami. Potrzebowała tego od bardzo dawna.
Nie było tak, że Irene nie miała pojęcia czym zajmuje się Fergusson Engineering. Dane które dostała przed wyjściem z pokoju chyba wspominały o tym, a nawet jeśli nie, to była prawie pewna że kiedyś napadli jeden z ich statków. Ale wolała pozostawać w roli głupiutkiej dziewczyny z administracji, która ledwo ogarnia co się wokół niej dzieje. Tak było wygodniej, zawsze lepiej było udawać głupszą niż było się naprawdę. Zaskoczenie na twarzach ludzi później jest bezcenne. Zresztą Tarczansky nie zdawał sobie najwyraźniej sprawy z tego, że kogoś może to zwyczajnie nie interesować. Producent silników okrętowych. Na cholerę taka wiedza była potrzebna Evie? A czy on słyszał o producencie olejków do włosów z korzeni thessiańskich roślin? Sprawą Venus też się według swojej przykrywki nie zajmowała. Mogliby w tym statku zamontować i silniki z drewna napędzane zaprzęgiem varrenów, co do tego miały pionki z administracji? Życie w maszynowni wśród samych facetów musiało mu zmienić lekko postrzeganie świata.
Podążyła wzrokiem za spojrzeniem mężczyzny i zmrużyła lekko oczy. Sylwetka z daleka wydawała się znajoma, ale Irene nie była w stanie jasno określić dlaczego. Może spotkała ją już w hotelu?
- Jakaś twoja znajoma? - spytała. - Też z Venus?
Uniosła lekko okulary, tak, by odsłonić sobie jacht i jeszcze bardziej skupiła się na kobiecie, do której Tarczansky machał. W międzyczasie uniosła drinka do ust i kiedy zorientowała się kim jest blondynka, zamarła tak, ze słomką między zębami.
- Nie... - mruknęła. - Całkiem cię pogrzało? Do radnej machasz?
Nie wiedziała, czy Matt zwariował, czy faktycznie ją znał, ale w końcu parsknęła śmiechem i dopiła szybko drinka do końca, podnosząc się w końcu z krzesła. Zgarnęła ręcznik i przewiesiła go sobie przez ramię. Prawdę mówiąc nie do końca wiedziała co z nim zrobić biorąc pod uwagę jakie miała teraz plany. Pewnie rzuci na jeden z leżaków przy brzegu.
- To chodź się przywitać, a nie tak machasz. Zawsze chciałam ją poznać osobiście - uśmiechnęła się szeroko i wskazała wodę. Będą musieli trochę przepłynąć, ale nie widziała w tym problemu.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: Mgławica Ateny>Karis>Pina

14 sty 2016, o 17:29

Nie powiedziała niczego szczególnego, jednak jej słowa wzbudziły u niego wspomnienia, z którymi od jakiegoś czasu musiał sobie radzić. Gdyby tylko mógł komukolwiek opowiedzieć o tym, co widział, o tym, co musiał zrobić by przetrwać. Nie miał siebie za potwora, wiedział, że wszystkie pociągnięcia za spust, wszystkie plazmowe pociski jakie wystrzelił jego omni-klucz były odpowiedzią na złe uczynki. Niemniej jednak, czuł pewien psychiczny dyskomfort. Nie był żołnierzem, nie radził sobie tak dobrze jak oni, osoby przygotowane do tego, by zabijać. Wielokrotnie w nocy miał koszmary, ale...Nikt nie był wstanie mu w tym pomóc. Był pozostawiony sam sobie z jego problemami. Tajemnice, wszędzie tajemnice. Jednak trzeba było robić dobrą minę, do złej gry. Uśmiechnął się i odłożył pustą butelkę na stół.
-Spoko. Powiedzmy, że go nie skumałem.-Rzucił na odczepne. Nie chciał drążyć tego tematu. Jeszcze za bardzo by się zapędził i Matthew wypaliłby wszystko, co widział w twarz. Może wtedy poczułby się lżej z tą całą sytuacją, jednak...Na pewno nie wpłynęłoby to dobrze na kontakty z przełożonymi, bo jak mniemał...Wszyscy od razu o tym by się dowiedzieli, a mechatronik stałby się jedną z gwiazd tego wyjazdu. Ech...Rozgłos nie był dla niego.
To nieprawda, że zawód inżyniera jest wyłącznie zarezerwowany dla mężczyzn. Coraz częściej w tym zawodzie pojawiały się kobiety i Matt nie ukrywał, że były one czasami lepsze od niego. Odrobinę, albo po prostu mówił tak z grzeczności. Zdawał sobie też sprawę z tego, że nie każdy musiał interesować się techniką tak jak on, lecz...Z jego punktu widzenia, znajomość tak powszechnych graczy na rynku przemysłu kosmicznego, wypada pamiętać. Tym bardziej, że na corocznych targach technologicznych, ścigają się coraz to nowszymi rozwiązaniami. Jak dzieci, ale ta rywalizacja wbrew pozorom jest dobra dla rozwoju galaktyki. W końcu jeszcze tyle zostało do odkrycia.
Czy Matt był szalony? Może odrobinę. Machając do Radnej właśnie to udowodnił, lecz...Przecież była jego znajomą. Gdyby ona go zauważyła, z pewnością również by się przywitała w podobny sposób. Co prawda, mogło to wyglądać trochę dziwacznie, lecz...Matthew na pewno nie należał do osób, które z powodu szczebli w hierarchii odczuwał jakiś dyskomfort. Traktował wszystkich równo, choć...W przypadku Iris było odrobinę inaczej. Ona była wyjątkiem potwierdzającym regułę, o. Tego się trzymajmy.
-No i co z tego, że macham? Przecież SOC mnie za to nie zamknie, nie?-Rżnął głupa po całości i jeszcze raz pomachał w jej stronę, śmiejąc się głupkowato. Wiedział, że Iris zinterpretuje to żartobliwie, a przynajmniej miał nadzieję na to.
Na jej propozycję zareagował uniesieniem brwi. No, trzeba przyznać, że była to dość specyficzna prośba. Przez chwilę myślał, że znajduje się w jakiejś ukrytej kamerze.
-Teraz to chyba Ciebie pogrzało, ale w sumie...Spoko, lecimy z tematem.-Rzucił i wstał z krzesła, zgarniając za sobą ręcznik. Pewnie też wyląduje na jakimś leżaku. Powędrował dziarskim krokiem do brzegu, gotowy do wypłynięcia w szalony rejs zasilany siłą jego mięśni. Chwila niepewności, oceny sytuacji. Niby trochę to zajmie, ale mina Iris będzie zaliczała się na cudowne zdjęcie. Nie pozostawało nic innego, jak po odliczeniu magicznego
-Trzy...Czte...RY!-Wbiec do wody, a po osiągnięciu odpowiedniej głębokości, po prostu zacząć płynąć w stronę jachtu.
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: Mgławica Ateny>Karis>Pina

14 sty 2016, o 22:15

Rzut MG
A<10<B<40<C<70<D<90<E
Matt
0
Irene
1
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Mgławica Ateny>Karis>Pina

14 sty 2016, o 23:52

Matt i Irene

Podnieceni widokiem sylwetki Iris na przepływającym nieopodal jachcie Matt i Irene na chwilę całkowicie zapomnieli o zdrowym rozsądku. Pozostawiając na plaży zdziwionych księgowych, którzy nie zdecydowali się im towarzyszyć w „pieszej” wędrówce do jachtu, rzucili się na fale. Mimo iż może było spokojne nie powstrzymało to mniejszych słonych fal zapamiętale ochlapujących im twarze a także chłodnych prądów co jakiś czas obiegających ich ciała niczym zimne macki.
Mimo iż żadne z morskich stworzeń nie zdecydowało się na próbę pożarcia dwójki zapaleńców, para szybko pożałowała zaniechania powrotu na przystać i zabrania skuterów.
W miarę zbliżania się do łodzi Matt coraz bardziej upewniał się, że kobieta opierająca się o burtę musi być Iris, jednak równie wyraźnie dostrzegał konkurencję w postaci ubranego tylko w kąpielówki turianina. Para wyraźnie wpatrywała się w nich być może zastanawiając się nad tożsamością szaleńców, którzy odważyli się rzucić wyzwanie morzu.

Iris

- Ubiłem niedawno korzystny interes i pomyślałem, że zrobię sobie małe wakacje w jakimś ładnym zakątku. - odpowiedział radosnym tonem.
Sto metrów jakie dzieliły ich od brzegu wyspy C nie pozwalały na dokładne rozpoznanie twarzy bez lornetki lub czegoś podobnego. Zwłaszcza w tłumie oblegającym plaże oraz miejscowe atrakcje.
- Tak... to jedna z najładniej... Co to jest? – zapytał retorycznie opierając się o barierkę i wskazując na pas morza oddzielający ich od wyspy. Nawet bez lornetki radna bez większego trudu dostrzegła płynące w ich stronę dwie ludzkie sylwetki.
Turianin przezornie dał załodze znam do zatrzymania silników i po chwili łódź stanęła niemal w miejscu, przepływając tylko dwadzieścia dodatkowych metrów. W miarę jak pływacy coraz bardziej zbliżali się do jachtu Iris z rozbawieniem pomieszanym ze zdziwieniem i przerażeniem rozpoznała twarz Matta w towarzystwie nieznanej jej rudowłwłosej kobiety. Dwójka dzielnie walczyła z falami i wszystko wskazywało na to, że w ciągu kilku minut znajdą się pod burtą.
- Tego jeszcze nie było – Septus wydawał się być nie mniej zdziwiony od radnej, jednak spuścił do wody prostą linową drabinkę dając jednocześnie znak ochroniarzowi by przygotował się, tak na wszelki wypadek – ciekawe czego chcą.
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: Mgławica Ateny>Karis>Pina

15 sty 2016, o 14:02

Dosłownie i w przenośni rzucili się na głęboką wodę. Co do tego, nie było chyba żadnych wątpliwości. Po kilkuset metrach Matthew zaczął żałować swojej decyzji. Co prawda, kiedy był młodszy, jego kondycja była o wiele lepsza. Nie to, żeby teraz miał na co narzekać. W końcu regularnie ćwiczył, a przynajmniej starał się dbać o swoją tężyznę fizyczną, niemniej jednak lata palenia papierosów przyniosły swoje skutki. Matt po prostu nie pływał tak dobrze jak kiedyś. Niemniej jednak, wiedział jaki cel mu przyświeca. Zaskoczenie Radnej, być może jej rozbawienie, dlatego też odnalazł siły na dalsze pływanie.
Zastanawiał się czyj był ten jacht. Mogła być to jednostka specjalnie podstawiona na potrzeby Rady. Oni przecież mogli mieć swoje zachcianki, swoje własne atrakcje, nieco rozbieżne od tych, które mają ich pracownicy. To jednak było dziwne, miał wrażenie, że Iris powiedziałaby mu o tym. Może nawet zaprosiłaby go na taki rejs. Zresztą...Mogła chcieć odpocząć od mordy inżyniera, którą tak często mijała. Na pokładzie Venus, jak i podczas przestojów, kiedy to w okolicach siedziby Rady, załoga debatowała na temat kolejnych podróży, stanu technicznego okrętu oraz najpotrzebniejszych serwisach, koniecznych modyfikacjach, etc, etc. Wbrew pozorom, praca Tarczansky'ego nie kończyła się wraz z zejściem z pokładu. Wręcz przeciwnie, ona była jeszcze bardziej mozolna, niż mogłoby się to wydawać. Obowiązki Matta były o wiele szersze, niż wydawało się innym załogantom. W końcu jako były pracownik Fergusson Engineering znał silniki najlepiej i był w pełni odpowiedzialny za ich stan. Był też łącznikiem między byłym pracodawcą a Radą. To on sporządzał zamówienia, to on konsultował serwisy i zgłaszał nieprawidłowości działowi technicznemu FE. Jakby nie patrzeć, miał ręce pełne roboty. Czasami żałował, że zostawił MJS, pomimo tego, że prawie cały rok spędzał na pokładzie statku, to wiedział, że po opuszczeniu pokładu, sprawy robocze zostawiał w tyle. Tutaj tak nie było. Niestety.
Po podpłynięciu do jachtu, zauważył turianina w kąpielówkach. Uniósł lekko brwi, to z pewnością nie był turiański radny, znany ze swojego poczucia służby w każdym momencie. Ten pewnie nadal dylałby w garniturze. Musiał być to ktoś inny. Tylko kto? Najprawdopodobniej, znajomy Radnej. Być może ktoś więcej? A może był na podobnym etapie znajomości, co Matt? Chciałby, ale nie wiedział jak się do tego zabrać. Niemniej jednak, mechatronik skatalogował turianina jako potencjalnego rywala do serca Radnej.
I masz wpierdol...
Pomyślał. Spodobało mu się to, że chociaż zatrzymał jacht i wypuścili drabinkę, aby dwójka mogła swobodnie wejść na pokład. Zdyszany, z wyrazem zmęczenia na twarzy, Matthew wydusił z siebie szeroki uśmiech i rzucił.
-Symulowaliśmy, co by było gdyby piraci mieli problem z budżetem. Cześć, Iris.-Machnął do Radnej i siłą rzeczy, chcąc czy też nie, skinął głową turianinowi. Ktoś mógłby pomyśleć, że zachowanie inżyniera było skrajnie nieodpowiedzialne. W końcu mogła ich dopaść jakaś lokalna fauna. Nie do końca przyjazna i skora do zabaw. No chyba, że owa fauna lubiła bawić się swoich potencjalnym posiłkiem.
-Trochę się nam nudziło na brzegu, więc jak Cię zobaczyliśmy to...Stwierdziliśmy, że Cię odwiedzimy. Zresztą...To jest Eva z administracji. Możemy wejść czy przeszkadzamy?-Miał nadzieję, że to Radna ma tutaj władzę i pomimo ich dość nietaktownego zachowania, wpuści ich na pokład. W razie otrzymania pozwolenia, Matthew oczywiście wejdzie. Błagał los o to, by pozwolono to zrobić. Był co najmniej wykończony.
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2038
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Mgławica Ateny>Karis>Pina

15 sty 2016, o 16:50

Przekrzywiła delikatnie głowę ku lewemu ramieniu, aby móc swobodnie spojrzeć na turianina.
- Ten jacht jest w pakiecie wakacyjnym? Czy to jednak Twoje własne cacko? Bo, jeśli jest to Twoja własność, obiecaj, że zdradzisz gdzie go zakupiłeś. Może po jeziorze na Cytadeli nie popływam, ale chętnie sprawdziłabym jak sobie poradzi z morzami w Europie.
To nie była jedna z wielu zachcianek. Fel potrzebowała chwili wygrzewania się w słońcu na pokładzie jachtu, aby nabrać pewności, że już wie na co wyskubie nieco oszczędności. Oczywiście osoba z jej pozycją mogłaby zażądać unikatu, którego wszyscy będą jej zazdrościć, acz nie zapominała w tym wszystkim o zdrowym rozsądku i wolała zaufać sprawdzonej marce.
- Co masz na myśli?
Obejrzała się przez ramię, kiedy tylko Septus nagle zainteresował się falami. W pierwszej chwili nie dostrzegła nic nadzwyczajnego, nie mniej wystarczyło na dłużej skupić swój wzrok na powierzchni wody, aby dostrzec dwie sylwetki. Z początku anonimowe, dopiero z opóźnieniem docierało do Iris, że nie do końca.
- Matthew!? Czy on postradał resztki rozumu!?
Fuknęła, zaciskając mocniej szczupłe dłonie na barierce i - jednocześnie - wychylając się bardziej za burtę. Nie dowierzała własnym oczom, aczkolwiek to nie był jakiś żart tudzież omamy wzrokowe. Tarczansky we własnej osobie, w towarzystwie jakiejś kobiety, był już blisko jachtu. Błogi wyraz twarzy zmienił się w mgnieniu oka, przez co wydawała się być co najmniej zniesmaczona.
- Ten mężczyzna to Matthew Tarczansky. Znamy się... Właściwie od zawsze. Od niedawna zaczął pracę jako jeden z inżynierów na korwecie dyplomatycznej... Kogo do nas prowadzi, nie wiem.
Zmrużyła oczy, wodząc spojrzeniem od wody, do Septusa.
- Może nie mógł wytrzymać i uznał, że musi mi przedstawić swoją lubą?
Pospieszyła za turianinem na dół, do wejścia na pokład, przy czym złapała dłońmi krańce materiału, aby przypadkiem nie zgubić pareo na wietrze. Wciąż nie docierało do niej to wszystko. Niecierpliwie bębniła palcami o biodro, w oczekiwaniu aż dwójka amatorów pływania znajdą się na jachcie.
- ... Symulowaliście, że co!?
Pokręciła z niedowierzaniem głową, aż burza jasnych loków nie osunęła się na ramiona i poliki radnej. Była bliska śmiechu, ale nie dlatego, że rozbawił ją ten żarcik na dzień dobry; to raczej z politowania.
- I zamiast jak cywilizowani ludzie wsiąść na skutery wodne, aby dopłynąć, musieliście pokonywać ten odcinek wpław, tak?
Chciała dodać, że ręce opadają, ale miast tego wykonała ten gest, twierdząc w duchu, że szkoda sobie strzępić języka. Oczywiście zwracała się w tym wszystkim do Tarczansky'ego, mając po cichu nadzieję, że kobieta, która została przedstawiona jako Eva, miała więcej oleju w głowie i jest tylko niewinną ofiarą nieprzemyślanego planu Matta.
Jako że gospodarzem był tutaj Septus, nie mogła się wypowiadać za mężczyznę, nie mniej spytana o zdanie, oczywiście odparła, że nie ma nic przeciwko.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Mgławica Ateny>Karis>Pina

15 sty 2016, o 18:49

Widok drabinki zjeżdżającej w ich kierunku sprawił, że odetchnęła z ulgą. To znaczy odetchnęłaby, gdyby nie była tak zasapana. Nie sądziła, by przepłynięcie stu metrów mogło tak ją zmęczyć. Co to była za odległość, dwa baseny? A przecież pływała całe życie. Nie wpadła tylko na to, że jednak w przypadku morza jest trochę inaczej. Fale, nawet niewielkie, nie ułatwiały dostania się do jachtu. Początkowo zastanawiała się nad zaproponowaniem kolejnego wyścigu, ale potem zorientowała się, że to nie byłby dobry pomysł. W końcu Tarczansky pierwszy dotarł do punktu docelowego i wdrapał się na drabinkę. Irene pojawiła się tam chwilę po nim, czując jak palą ją mięśnie rąk. Joga nie przyzwyczajała do tego rodzaju wysiłków.
Wchodziła jeszcze po drabince na górę, gdy usłyszała wyjaśnienie Matta, więc nie mogła się powstrzymać od parsknięcia głośnym śmiechem. No ok, to był szalony pomysł, ale póki co ona bawiła się przednio, a to zawsze był jej priorytet. Gdy w końcu weszła na pokład, rozejrzała się, ociekając wodą i zawiesiła wzrok na radnej. Rzuciła jej przepraszające spojrzenie, jednocześnie nie umiejąc się pozbyć rozbawionego uśmiechu i skinęła głową.
- Eva Blaise - przedstawiła się. Normalnie podałaby rękę, ale w tym momencie była cała mokra i nie sądziła, by radna miała z tego jakąkolwiek przyjemność. Przeciągnęła włosy na jedno ramię i wycisnęła je, a woda strumieniem popłynęła na pokład jachtu. - To zaszczyt, że mam możliwość... - zerknęła na Matta, wciąż z rozbawionym uśmiechem - ...poznać panią.
Nie zamierzała przyznawać się, że to był jej pomysł, zresztą nikt o to nie pytał. Przynajmniej nie konkretnie. Przywitała się też z turianinem, również oszczędnym kiwnięciem głową i splotła dłonie za plecami, nie chcąc się tu póki co za bardzo panoszyć.
- Przepraszam za to najście. Ja tu właściwie... tylko dla towarzystwa. Nie przejmujcie się mną - rzuciła właścicielowi statku dłuższe spojrzenie, zakończone ledwie zauważalnym uśmiechem. Uśmiechem, który mówił "wiem coś, czego nie wie nikt inny". Który intrygował i niepokoił. Nauczyła się go bardzo dawno temu. Nie to żeby miała jakieś plany wobec turianina, po prostu czasem robiła to bezwiednie. Bogaty jacht kusił wieloma rzeczami, które w innej sytuacji mogłaby stąd zwinąć, tym razem jednak kompletnie nie miałaby gdzie ich schować, więc rozglądała się tylko z zaciekawieniem.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: Mgławica Ateny>Karis>Pina

16 sty 2016, o 13:58

Po tym jak wszedł już na pokład jachtu, Matthew rozejrzał się po jego pokładzie. Szczerze zastanawiał się, co ludzie widzę w tych wielkich kajakach. Buja nim na wszystkie strony, ani to nie pływa specjalnie szybko. No chyba, że zawartość barku i kobiet w sypialni rośnie. To wtedy Matthew zwracał honor. Co prawda, był potwornie zmęczony. Czuł jak mięśnie rąk i nóg odmawiają mu posłuszeństwa, jak płuca walczą o każdy oddech...Mimo wszystko uważał, że było warto.
-Czy to było szalone? Tak. Czy to było nieodpowiedzialne? Tak. Czy postradałem resztki rozumu? Hmmm...Ostatnio straciłem, pijąc tą pieprzoną kawę w okręgu Zakera, ale czego to się nie robi dla nauki.-Żartował w najlepsze. Co prawda wiedział, że w ten sposób jeszcze bardziej denerwuje Radną, ale...Przede wszystkim liczyła się dobra zabawa. Najwyraźniej masażysta nie za bardzo się postarał, masując Iris, bo nadal wydaje się bardzo spięta. A może masował nie to co powinien? Kto wie. No właśnie, nikt poza Radną i masażystą. Poza tym, Iris jako lekarz powinna być dumna z tego, że jej pracownicy uprawiają sport. Pływanie do jachtu jest nawet taką aktywnością, rzekomo wydłuża życie, poprawia kondycje. Toż był to pomysł, który można było zakwalifikować do kategorii co najmniej genialnych.
-I wiem, powinienem mieć opaskę na oku i ten fikuśny kapelutek, ale...Właśnie mamy ograniczony budżet...-Biorąc pod uwagę obecny humor, mechatronika, można było odnieść wrażenie, że zaraz wyskoczy z tekstem o tym, że Rada powinna stworzyć specjalny fundusz socjalny dla piratów. W końcu oni też mają niepisane prawo do rabowania, picia i gwałcenia wszystkiego na morzach i lądach. Tego co się rusza i nie rusza, zresztą też. W końcu każdy robi, to co lubi.
-Oj, Iris. Nie denerwuj się...Co przecież mogło nam się stać? Mogliśmy jedynie utonąć, albo zostać pożarci przez lokalną fauną, gustującą w ludzkim mięsie. Poza tym złość piękności szkodzi, a skutery były daleko. Poza tym, mieliśmy ograniczony budżet piracki...-Ktoś mógłby odebrać to jako dziecinadę, ale kiedy Matthew miał już taki humor, nic nie mogło go powstrzymać od tego, aby kontynuować wątek, który mu się spodobał. Wiedział, że w ten sposób nie zaskarbi sobie serca Radnej. W jego przekonaniu, szukała kogoś innego jak Matt. Usytuowanego, poważnego, z bardziej wyrafinowanym poczuciem humoru, z bardziej wypasionym portfelem i z pozycją, dzięki której, Iris nie będzie miała wstydu pokazać się na ulicy. Odpada w przedbiegach.
-Fajne gatki.-Skomentował po chwili kąpielówki Septusa.
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Mgławica Ateny>Karis>Pina

17 sty 2016, o 00:25

- Jest cały mój, wprawdzie trochę kosztował, ale jest wart swojej ceny. Jak chcesz podam ci namiary na firmę, która buduje takie cacka, chociaż - zamyślił się – na twoim miejscu wstrzymałbym się trochę, zwłaszcza po tym artykule.
Zarówno turianin jak i jego załoga patrzyli na Matta i Irene jak na okazy na wystawie dziwolągów. Trudno było im się dziwić wszak nieczęsto widuje się szaleńców gotowych płynąć przez ocean do swojej szefowej.
- Zatrudniacie ciekawych ludzi – odpowiedział tonem z którego trudno było wywnioskować czy mówi serio czy jest to najzwyklejszy na świecie sarkazm. – Mówią, że kryzys dotknął wszystkie branże, a tak z ciekawości. Co spodziewaliście się zrabować? – zapytał wesoło, prawdopodobnie podskórnie wiedząc już, że pytanie powinno brzemiać nie „co” a „kogo”
- Cieszę się że ci się podobają – odpowiedział na uwagę o spodenkach tym samym nieodgadnionym tonem zarezerwowanym prawdopodobnie dla jego partnerów biznesowych – Tak właściwie co byście zrobili gdybyśmy się nie zatrzymali? – zapytał retorycznie. Jasne było, że czekałaby ich nie najłatwiejsza droga powrotna na plażę lub nawet wzywanie straży przybrzeżnej gdyby zabrakło im sił na powrót.
Chociaż Rada zapewne nie miała w planach na najbliższe tysiąclecie dofinansowań dla piratów to abordaż Matta i Irene można było uznać za wyjątkowo udany. Nie utopili się, nie zostali pożarci ani pozostawieni na środku oceanu. Zamiast tego mijali właśnie w pewnej odległości bajecznie kolorową wyspę D na luksusowym jachcie. Czego mogli chcieć więcej.
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2038
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Mgławica Ateny>Karis>Pina

17 sty 2016, o 22:00

- Matthew, wystarczy.
Przerwała mu w połowie monologu, nawet nie chcąc słuchać tej... niepoważnej paplaniny. Już wszyscy zdążyli zauważyć, iż nie ma sobie równych w paleniu głupa, jak to ktoś kiedyś idealnie podsumował; jeśli mimo wszystko Tarczansky miał zamiar mówić dalej, Iris gotowa była odwrócić się ostentacyjnie w stronę Irene, ignorując resztkę potoku słów. Obiecała sobie, że nic ani nikt nie zepsuje jej tego wieczora, kiedy w końcu zaczął nabierać jakiś cieplejszych barw.
- Iris.
Kiedy zwracała się do Evy, ton jej głosu był o wiele łagodniejszy, także samo spojrzenie bądź postawa. Najwyraźniej nie uważała, aby kobieta była współwinna... temu incydentowi.
- Nie przepraszaj. Dajmy już temu spokój.
Aż cisnęło się Fel na język, iż to nie Ty powinnaś, acz ugryzła się, zanim bezwiednie padłyby te słowa z jej ust. Z westchnięciem potrząsnęła głową. Miała wielką ochotę spiorunować Septusa za to pytanie, podżegając ogień, nie mniej uznała, że skoro chcą ciągnąc tę dysputę... To zdecydowanie bez niej. Delikatnie rzuciła zarówno okulary, jak i kapelusz na miękką poduszkę, leżącą na wydzielonych kanapach. Także pareo znalazło się obok, a sama Radna przeciągnęła się leniwie i już stawiała pierwsze kroki w stronę jacuzzi. Od początku ją intrygowało i prawdopodobnie, gdyby nie nagłe najście, już dawno wygrzewałaby się w ciepłej wodzie.
- Ale jeśli macie inne zdanie, proszę bardzo. Ja nie będę dłużej zwlekać i chętnie zanurkuje w tych bąbelkach.
Puściła perskie oczko Irene. Lekkim susem na palcach pokonała ostatnie, dzielące ją od wanny metry, aby następnie swobodnie wspiąć się po dwóch, może trzech szczebelkach i znaleźć się w środku. Niech mówią sobie co chcą, taki jacht znajdzie się w posiadaniu Iris. Bez dwóch zdań.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: Mgławica Ateny>Karis>Pina

18 sty 2016, o 19:28

Wystarczy...
Tylko tyle miała mu do powiedzenia. Przekaz był dla niego jak najbardziej zrozumiały, zamilkł w połowie słowa. Już żałował tego, że znalazł się na horyzoncie Radnej, skoro wszystko co miała mu do powiedzenia to nikomu niepotrzebne kazanie na temat nieodpowiedzialnego zachowania Matta. Inżynier zdawał sobie sprawę z tego, że czyn nie należał do rozsądnych. Tyle niebezpieczeństw czyhało po drodze. Tyle mogło się stać, ale do cholery...Byli na wyjeździe integracyjnym, który śmiało można było potraktować jako wymarzone wakacje w tropikalnym kurorcie. Mieli czas na wypoczynek, zapoznanie się ze sobą i zregenerowanie sił przed powrotem do szarej rzeczywistości. Wiąże się to z kontuzjami, leczeniem kaca, zabawą do oporu i ewentualnymi głupotami, które wpadną do głowy. W tym miejscu, w tych okolicznościach nikt nie powinien nikogo w ten sposób. A już na pewno nie w ten sposób, traktując go, jakby nie patrzeć, bliskiego znajomego, którego jak Iris sama świetnie określiła "znała od zawsze" w ten sposób. Jak wolny elektron, których miliardy we wszechświecie. Poczuł się co najmniej zrzucony na drugi plan, odrzucony i skarcony za nic. Co jak co, ale nie spodziewał się, że zostanie potraktowany jak zwyczajny śmieć...Tym bardziej przez osobę, na której mu cholernie zależało, o czym Iris powinna sobie przypomnieć swego czasu. Nie miał zamiaru poruszać już tematu budżetu. W ogóle, stracił chęci na gadanie. Został zgaszony, wypalony, a jego dotychczasowy dobry humor został dokumentnie spierdolony przez zachowanie "znajomej".
Mina mechatronika wyraźnie zmarkotniała, wyraz twarzy zrobił się nad wyraz poważny. Jedyne czego teraz chciał, to opuścić ten jacht. W najszybszy możliwy sposób, oddać się rozrywce, która w żaden sposób nie będzie kolcem w oczach zebranej tu "arystokracji". Uważał, że miał jeszcze czas na zabawę, na głupoty. Co z tego, że był rozwodnikiem, że płacił alimenty...Był wolny, był panem swojego losu i nie chciał być w ten sposób traktowany. Najwyraźniej, najlepszym sposobem na zebranie respektu wśród dyplomatów i polityków było umieszczenie metrowego kija w dupie. Niemniej jednak, Iris nadal nie była chyba świadoma tego, że gdyby Matthew należał do ludzi rozważnych, nie ryzykowałby własnego zdrowia i życia dla ratowania jej własnego życia. Mimo wszystko zrobił to. Cztery razy zastanowiłby się, zanim ruszyłby dla kogoś innego. Nawet dla innych Radnych, bo jak wiadomo, w oczach inżyniera każdy był sobie równy. Nie było dla niego społecznych podziałów, dlatego też w jego przekonaniu, nie ratował Radnej. Ratował osobę, na której piekielnie mu zależało, czyli Iris. W końcu polityka i destabilizacja galaktycznej elitarnej sceny była dla niego niczym. Jak widać...Widocznie przeliczył się z idealizowaniem pani Fel.
Odprowadził Iris wzrokiem do jacuzzi. Jakoś nie miał ochoty na to, by dołączyć do niej. Zdał sobie sprawę z tego, że towarzystwo turianina było dla niej bardziej wartościowe. Pieniądze, władza, czy wpływy...Miał to, czego on nie miał. Smutne, ale niestety prawdziwe. Trafiony prosto w serce, Matt odwrócił się w stronę rufy, obserwując fale tworzone przez napęd jachtu. Po chwili zwrócił się w stronę Septusa i podszedł do niego.
-Możesz mnie odstawić do hotelu?-Spytał, rzecz jasna odpowiednio cicho, aby żadna z obecnych dam tego nie usłyszała. Dyskrecja przede wszystkim. W końcu co miał zrobić? Siedzieć tu i myśleć? Lepiej po prostu zajrzeć do hotelowego baru i napić się z kimś.
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Mgławica Ateny>Karis>Pina

18 sty 2016, o 23:13

Trochę nie wiedziała, co się właśnie wokół niej dzieje. Okej, trudno było nie zauważyć, że Matta łączyły z radną bardziej zażyłe relacje, niż mogła się spodziewać kiedy zaczął do niej wymachiwać z plaży. To było całkiem ciekawe i zapisała sobie to w pamięci na później, jako warte rozważenia. Bo czy w takim razie załoga Venus faktycznie była najlepsza w swoim fachu, czy została zatrudniona po znajomości? Jak duża jej część w takim razie? Czy to znaczyło, że przez swoją zażyłość Tarczansky może okazać się dla HC trafem w dziesiątkę? A może wszyscy z Fergusson Engineering powinni zostać wzięci pod lupę?
Przez moment stała tak, ociekając wodą i przeskakując spojrzeniem z jednego na drugie. Matt nagle zmarkotniał. Cały jego humor, który Irene uznała za nieodłączną część jego charakteru, prysnął jak bańka mydlana. Co tu się właśnie wydarzyło? Radna nie wyglądała, jakby czymkolwiek się przejęła. Przeskoczyła sobie do jacuzzi i tylko Tarczansky nagle zamilkł. Francuzka kompletnie nie miała pojęcia, czy powinna pójść za Iris i skorzystać z propozycji wspólnego spędzenia czasu, czy dowiedzieć się od swojego dotychczasowego towarzysza co tu się do cholery właśnie stało.
- Chętnie, tylko... moment, przepraszam - wzruszyła przepraszająco ramionami i w kilku długich krokach dogoniła inżyniera, by stanąć obok niego na rufie. Uniosła na niego pytające spojrzenie, ale ją zignorował, udając się z jakąś sprawą do właściciela jachtu, więc przestąpiła tylko z nogi na nogę i krzyżując ręce na klatce piersiowej utkwiła w nim wzrok. Czekała. W końcu z nią wyszedł z hotelu i z nią pił drinka na plaży. I z nią przepłynął wpław drogę dzielącą ich od jachtu. Skoro nie chciał zostać usłyszany - w porządku, może mieli jakieś męskie tajemnice, ale jeśli coś się właśnie stało, Irene chciała wiedzieć.
Czuła się, jakby ktoś ją wrzucił w sam środek kłótni starego małżeństwa. Co miała zrobić, stanąć po którejś ze stron? Nie, czekała. Po prostu. Chociaż kusiło ją, by z powrotem wskoczyć do wody i mimo zmęczenia wrócić wpław na plażę. Może znaleźć Scootera. Jakoś miała wrażenie, że w jego towarzystwie czułaby się mniej zagubiona.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2038
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Mgławica Ateny>Karis>Pina

19 sty 2016, o 11:20

Już stawiała krok na ostatnim stopniu, będąc bliska zanurzenia się w tej kuszącej, gorącej wodzie z bąbelkami, kiedy zawahała się.
Dostrzegła, że Matthew gwałtownie zamilkł, po czym więcej się nie odezwał oraz odsunął się na bok. Znali się zbyt długo, aby mogła to zignorować, mówiąc sobie, że przecież nic nie jest na rzeczy. Tarczansky, nawet jeśli coś poszło nie po jego myśli, nie tłamsił się w taki sposób. Poza tym - podobnie jak u Irene - odezwała się w iris kobieca intuicja. Z przeciągłym westchnięciem zeskoczyła miękko na pokład i podeszła do mężczyzny, zatrzymując się mniej więcej w odległości takiej, jak stała rudowłosa. I nawet, jeśli ten był wciąż pograzony w rozmowie z Septusem, zmuszona została im grzecznie przerwać, chwytając Tarczansky'ego pod ramię i tym samym zwracając jego uwagę - bądź nawet osobę, choć nie szarpałaby się z nim na siłę - na swoją skromną osobę.
- Matt...
Zaczęła, ale szybko urwała, gdyż zdała sobie sprawę, że to, co chce powiedzieć, nie jest na miejscu. Dlatego już bez dobierania ładnie pasujących słów, po prostu rzekła:
- To było po prostu głupie. Bo... Bo gdyby coś poszło nie tak, albo okazałoby się, że w tej wodzie żyją rekiny-ludojady, kto by Ci pomógł, mmm? Pomyślałeś, że mogłeś się narazić na moich bezradnych oczach?
Chyba już prościej nie mogła wyrazić, ze wcale nie była zła na Tarczansky'egp, tylko na jego bezmyślność, co podszyte było zwyczajnym lękiem o tego nieodpowiedzialnego osobnika z gatunku - teoretycznie - człowieka rozumnego i myślącego.
Powinien docenić, że Fel schowała do kieszeni swoją dumę i publicznie przyznała się, dodatkowo w towarzystwie, że Tarczansky wcale nie jest dla nie jednym z szeregowych, dobrych znajomych, których... krzywdę przełknęłaby, bo tak właśnie miało być. Zacisnęła lekko ust, gdyż zwyczajnie niekomfortowym było prawić wyznania przy świadkach oraz wpatrywała się z wyczekiwaniem w lica Matthewa.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: Mgławica Ateny>Karis>Pina

19 sty 2016, o 19:14

Jej reprymenda była głupia. Spiłowanie Matthew'a przy wszystkich nie było najlepszym pomysłem, tym bardziej biorąc pod uwagę jego porywczość, która jak wiadomo mogła się ujawnić w przeciągu kilku najbliższych sekund. Naprawdę, pani Fel. Wygłup Matta mogła skomentować w cztery oczy, nie przy wszystkich. Tarczansky nigdy by tak nie postąpił. Szczególnie wobec osoby, na której mu zależy.
Czując pociągnięcie za ramię, uniósł brew ze zdziwienia i zdążył rzucić jedynie do Septusa.
-Moment.-A później dał się porwać Radnej. To co mu powiedziała, wcale nie była nietaktowna. Jej słowa były pokrzepiające, co najmniej, a Matthew...Jakby nabrał kolorów i pozwolił sobie na lekki uśmiech. To jedno zdanie było dla niego cholernie ważne, nawet sama Iris nie zdawała sobie sprawy z tego, ile znaczyły dla niego te słowa.
Nie chciał dłużej ukrywać swoich zamiarów, walczyć ze swoimi uczuciami, walczyć ze swoim niewyparzonym językiem i wewnętrznym głosem, który chciał w właśnie w tym momencie wyrzucić z siebie wszystko, co go trapiło od dłuższego czasu. Czy ona zdawała sobie sprawę z tego, że jest dla niego, aż tak ważna? Najprawdopodobniej nie miała o tym zielonego pojęcia, a Matt postanowił dalej milczeć w tej sprawie. To dopiero byłoby niestosowne i wprowadziłoby niepotrzebnie kłopotliwą atmosferę. Takiej, jakiej każdy chciał uniknąć. Lipa. Niemniej jednak, mechatronik nie byłby sobą, gdyby tego nie skomentował.
-Oglądałem ostatnio Beara Grizzliesa, jak rekin zaatakuje...trzeba mu sprzedać "gonga w nos"...Wtedy się odczepi...Podobno.-Ach ten Matthew, taki niepoprawny i niereformowalny, potrafiący obrócić w żart każdą sytuację. Najwyraźniej, inżynier nie zdawał sobie sprawy z niebezpieczeństwa jakie na niego czyhało pod wodą. Wiedział jednak, że w jego CV są o wiele bardziej brawurowe działania, niż pływanie wpław do jachtu. Iris powinna o tym pamiętać.
-A poza tym, sama doskonale wiesz, że robiłem bardziej szalone rzeczy.-Po tych słowach puścił jej oczko i frywolny uśmiech. Oczywiście, że w ten sposób nawiązał do swojego odważno-głupiego "bohaterskiego" biegu po Radną w uszkodzonym, pirackim pancerzu, którego wytrzymałość można było porównać do kartonowego opakowania. Mimo to mu się udało i mechatronik czuł, że szczęścia miał na tyle, że dałby radę rekinowi. A nawet dwóm. W końcu był inżynierem, a z definicji wynika, że trzeba im bezgranicznie ufać...Bo tak, bo oni zawsze mają jakiś plan awaryjny. Doceniał jej słowa, znaczyły dla niego bardzo wiele. To, że jego umysł był totalnie nieprzewidywalny było chyba czymś oczywistym. Ta jego naturalna kreatywność była tak uroczą cechą, że...trzeba było się jej bać. Matt nigdy nie przepuści okazji do tego, by coś zmajstrować. Nawet z udziałem Radnej, którą zresztą znał od bardzo dawna i choć czuł pewien respekt do jej stanowiska, to...w jego oczach...Nadal była Iris, tak pozostanie, a miał nawet na małą (r)ewolucję w tym całym postrzeganiu. To chłodne, analityczne spojrzenie, którym uraczył Radną pojawiało się tylko w dwóch przypadkach. Kiedy rozwiązywał problem w maszynowni lub...Planował żart. Jako, że nie był na statku i nie musiał dbać o jego stan techniczny, Iris mogła szybko zorientować się, że zaraz coś się stanie...
A to...Stety/Niestety było związane z jej osobą. Jakże by inaczej mogło być. Nie mogła chyba w żaden sposób zareagować, zaniechać tego niezwykle zwinnego ruchu, który sprawił, że Iris w błyskawicznym tempie znalazła się na jego rękach. Zaniósł ją wprost do jacuzzi, a chytry uśmieszek zwiastował jedynie to, co właśnie miało się stać...
-Miłej kąpieli, madame...-Skinął jej głowa i jakby gdyby nigdy nic...Po prostu wrzucił najważniejszą osobę w galaktyce do wanny z bąbelkami. Brawura, brawura i jeszcze raz brawura.
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: Mgławica Ateny>Karis>Pina

25 sty 2016, o 16:25

Rzut na spostrzegawczość; 60,30
Matt
0
1
Iris
2
3
Irene
4
5
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Mgławica Ateny>Karis>Pina

26 sty 2016, o 18:47

Jacht sunął leniwie zbliżając się do kolorowej panoramy wyspy D. Światła domów handlowych i kasyn wydawały się nieodłączny elementem krajobrazu tego miejsca i pasażerowie łodzi mogli tylko wyobrażać sobie jak niesamowity widok muszą stanowić nocą.
Nagle łódź zaczęła zwalniać aż w końcu zatrzymała się tak jak bąbelki w jazuzzi. W tej samej chwili światła wyspy D zgasły pozostawiając jedynie szarą, ponurą panoramę.
- To tylko awaria, zaraz ruszymy – gospodarz starał się wyglądać na spokojnego, jednak reszcie pasażerów trudno było zachować optymizm.
Pięć minut później pokładowy mechanik wychylił się z maszynowni.
- Silniki nie działają, tak samo jak radio i omniklucze– zameldował wyraźnie zdenerwowany. - nie możemy odpłynąć ani wezwać straży przybrzeżnej.- jego wzrok powędrował na zawieszone na ścianie kwadratowe pakunki z napisem „Szalupa”. Faktycznie dmuchane łodzie wydawały się jedyną rozsądną możliwością dotarcia do brzegu.
Gdy Iris uniosła się na ramionach i spojrzała w stronę wyspy zauważyła rzecz osobliwą. Tam gdzie przed chwilą była woda może wyraźnie się cofnęło odsłaniając połać piasku. Wielu plażowiczy również zebrało się na brzegu by podziwiać niezwykłe zjawisko. Wtem gdzieś w zakamarkach jej umysłu rozległ się dzwonek alarmowy. Niemal zapomniana wiedza jeszcze ze szkoły, która kazała jej niemal mechanicznie odwrócić głowę w stronę pełnego morza. Na widok gładkiej lazurowej tafli niemal się uspokoiła wpatrując się w widoczne na horyzoncie góry. Wtedy przyszło zrozumienie.
To nie były góry. Fale.
-Szybko pod pokład, tak jak ćwiczyliśmy. -Septus jako pierwszy uświadomił sobie co się za chwilę wydarzy. Turianin wyraźnie panował nad sytuacją albo przynajmniej usilnie próbował sprawiać takie wrażenie. Lepsze było to niż zastanawianie się jaka wysokość osiągnie fala gdy dotrze do brzegu skoro już była widoczna na linii horyzontu.
Teraz już zbiegając pod pokład już wszyscy widzieli wypiętrzającą się z każdą sekundą ścianę wody.. Bez działających przyrządów nie byli w stanie ocenić ile czasu zostało anim znajdą się w jej zasięgu, jednak podejrzewali iż były to raczej sekundy niż minuty.
Ostatni wskakujący ochroniarz zatrzasnął za sobą drzwi prowadzące pod na górny pokład. Nie mając czasu na podziwianie gustownie urządzonego wnętrza pobiegli za gospodarzem prosto do niepozornie wyglądających drzwi na rufie. Gdy jeden z ochroniarzy otworzył je praktycznie wyrywając je z zawiasów i porwał ze ściany jeden z chemicznych glowsticków rzucając go na środek ich oczom ukazało się niewielkie pomieszczenie o gładkich ścianach, pozbawione jakichkolwiek otworów. Jedyne wyposażenie stanowiło dziesięć ustawionych na przeciwległych bokach foteli wyposażonych w pasy bezpieczeństwa i zabezpieczenia przywodzące na myśl kolejki górskie w wesołych miasteczkach.
W momencie gdy Matta jako ostatni z grupy znalazł się za drzwiami pilnujący drzwi ochroniarz zamknął grodź i przekręcił ręczną klamkę odcinając ich od reszty statku.
-To pomieszczenie miało służyć na wypadek huraganu – sapnął gospodarz wskakując na fotel i zakładając zabezpieczenia. Nietrudno było zgadnąć, że to pomieszczenie miało umożliwić załodze przeżycie w sytuacji gdy pogoda całkowicie wymknęłaby się spod kontroli. - Mamy tu mały system podtrzymywania życia, ale nie wiem czy działa. Jeśli nie tlenu mamy na kilka godzin.
W kilka sekund po tym jak ostatnia osoba zajęła swoje miejsce poczuli jak statek coraz bardziej się nachyla. Niemal żałowali, że nie mogą wyjrzeć na zewnątrz lub podziwiać tego spektaklu z perspektywy zawieszonego gdzieś wysoko obserwatora. Po chwili, gdy nachylenie osiągnęło już prawie dziewięćdziesiąt stopni i wydawało się że więcej nie da rady nastąpiło uderzenie. Bez cienia wątpliwości jednostka uderzyła bokiem, przy akompaniamencie jęku wyginanego kadłuba, w jakąś stałą przeszkodę. Pchany potężną falą statek wirował niczym beczka co przy wciąż świecącym glowsticku dostarczało niezwykłych wrażeń. U więzieni w środku pasażerowie mogli tylko modlić się by to się skończyło lub wrzeszczeć z przerażenia gdy ich schronienie napotykało na swojej drodze kolejne przeszkody niewiadomego pochodzenia. Wreszcie po niemożliwie długim czasie nastąpiło finalne, dziwnie łagodne uderzenie po którym nastała ciemność spowodowana wyczerpaniem się świecącej pałeczki.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Mgławica Ateny>Karis>Pina

26 sty 2016, o 22:45

Nie.
Przecież wszystko miało wyglądać inaczej. Miała przylecieć tutaj i dowiedzieć się mniej lub bardziej ciekawych rzeczy na jakiś konkretny temat. Połazić za ludźmi i nieludźmi, upić kogoś i zachęcić do zwierzeń. Nawet Matta, bo na swój sposób zdążyła go polubić, chociaż teraz najwyraźniej zapomniał o niej i przyczepił się radnej jak rzep psiego ogona. To nic, że ona najwyraźniej lepiej się bawiła w towarzystwie turianina z jachtem. Tarczansky od wejścia na jacht widział tylko Iris i nie potrzebowała implantu, by to do niej dotarło. W porządku, Irene poradziłaby sobie, pogadałaby z turianinem a potem popłynęłaby szukać chociażby Scootera.
Nie, błagam, nie.
Przez chwilę kusiło ją, żeby wskoczyć do jacuzzi do radnej, nie przejmując się konwenansami i tym, co wypada, a co nie. Potem stwierdziła, że to jednak nie jest dobry pomysł, więc przez moment po prostu wpatrywała się w fale obijające się o jacht. Aż wreszcie zaczęło się zamieszanie.
Najgorsze w tym wszystkim było to, że z ludźmi potrafiła sobie poradzić. Wiedziała jak się zachować, żeby uratować sobie życie, czasem udawało się jej wyczytać w twarzy rozmówcy czego od niej oczekują, a odkąd wszczepiła sobie implant stało się to trzy razy prostsze. Potrafiła dostosować się do każdej sytuacji, począwszy od mordobicia w barze, przez spotkanie biznesowe, po wystawny bankiet, bo przecież życie przeciągnęło ją przez kilka różnych grup. Umiała manipulować ludźmi i jeśli było trzeba, potrafiła poświęcić wiele. Ale tutaj...
Tutaj to było pierdolone tsunami!
Akurat wpływu na siły przyrody nie miała żadnego. ŻADNEGO. I do tego czuła, jakby właśnie przeżywała najgorszy z koszmarów. Nie bałaby się pożaru. Nie bałaby się statku rozpadającego się w pustce. Nie przerażała ją myśl o byciu postrzeloną ani o poważnej chorobie. Śmierć bliskich też już przeżyła. Ze wszystkich rzeczy w galaktyce bała się tylko, że ktoś odbierze jej wolność. No i wody. Cholernie bała się wody. Nie pływania, bo na powierzchni potrafiła się utrzymać, prysznic też jej nie przerażał jakoś szczególnie, być może dałaby się nawet namówić na nurkowanie. Ale w momencie gdy pędziła na nią niepowstrzymana masa wody, jej serce zamarło.
Heaven, I'm in heaven...
Zacisnęła ręce kurczowo na barierce, czując jak uginają się pod nią nogi. Pieprzone deja vu. Już raz prawie utonęła. Pamiętała to, zimno i przerażenie, panującą wokół ciemność i wodę, która była wszędzie. Resztki powietrza, które łapała kiedy sądziła że właśnie bierze ostatni oddech.
Sapnęła, kiedy ktoś oderwał ją od barierki i pociągnął pod pokład. Nie wiedziała kto to był i w sumie nie interesowało jej to - jej wzrok rozpaczliwie utkwiony był w zbliżającej się fali, a potem skupiła się na próbach utrzymania się na nogach. Przed oczami zrobiło się jej ciemno. Albo nie, chyba po prostu pomieszczenie do którego wbiegli było odcięte od światła. Sama już nie wiedziała. Popchnięta w stronę jednego z foteli, usiadła na nim i trzęsącymi się dłońmi jakimś cudem zapięła pasy. Nie była pewna, czy jej serce się zatrzymało, czy właśnie bije jak szalone i zaraz wyczerpie limit uderzeń. Zacisnęła powieki i spróbowała uspokoić oddech. Przecież nic się nie stanie, prawda? Nic takiego strasznego. Pomieszczenie jest szczelne, nie utoną. Miała wrażenie że zaraz efektownie zwymiotuje, albo zemdleje. W sumie wolałaby to drugie, ale świadomość kurczowo się jej trzymała.
Potem nastąpiło ostatnie uderzenie i światło zgasło. Tym razem na pewno. Przez długą chwilę słyszała tylko ciężkie, przyspieszone oddechy. W końcu uruchomiła omni-klucz i włączyła latarkę. To było pierwsze, co jej przyszło do głowy. Sprawdzić, na którym boku leżą i czy przypadkiem nie do góry nogami i przejechać światłem po ścianach, czy przypadkiem któraś nie przecieka. Nie chciała utonąć. Wszystko, tylko nie to.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2038
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Mgławica Ateny>Karis>Pina

27 sty 2016, o 10:54

Nie była zadowolona, kiedy wyszła z jacuzzi, w którym znalazła się wbrew własnej woli; ale już tego nie komentowała, nawet specjalnie tego nie okazywała. Zgarnęła podany jej ręcznik i opatuliła się nim, czując, jak uczucie zimna biegnie wzdłuż jej kręgosłupa po zetknięciu z podmuchami wiatru.
Stała tak na pokładzie, blisko barierek, starając się doprowadzić do ładu swoje przemoczone włosy, intensywnie pocierając je drugim ręcznikiem. Zapewne Matthew nie mógł się powstrzymać od komentarza, ale grzecznie go ignorowała, wywracając tylko oczyma. Był niezwykle z siebie zadowolony. Niech mu będzie. Ten jeden raz. W pierwszej chwili, kiedy jacht się zatrzymał, nawet nie zwróciła na to większej uwagi. Dopiero słowa turianina wymogły na Iris, aby powoli odłożyła ręcznik i rozejrzała się dookoła.
Ten spokój był… Cóż. Niepokojący. Znajome uczucie odezwało się gdzieś z tyłu jej głowy, podszeptując je wspomnienia, od których chciałaby się zapewne odciąć miast je rozpamiętywać.
Aż wszystko stało się jasne.
Iris odruchowo cofnęła się o te kilka kroków, nie kryjąc przerażenia. Zbliżała się do nich wielka fala, zapewne stałaby tak i wpatrywała się w nadciągające piekło, gdyby nie pociągnął ją ktoś za rękę. Nie opierała się, kiedy prowadzono ją pod pokład i ponaglano. Trzymała tylko jedną ręką kapelusz, jakby to była teraz najistotniejsza rzecz w całej galaktyce.
- Nie możemy wezwać pomocy!?
Aż chciało się rzec jak to!?. Nie wierzyła, że znów wraca do niej ta abstrakcyjna sytuacja. Potrząsnęła głową. Siedząc już w fotelu, w rzekomo bezpiecznym schronie, otuliła się szczelniej ręcznikiem i pośpiesznie zapięła pasy. Drżały jej ręce, acz poradziła sobie z tym, tak jak i opanowaniem niechcianych odruchów, kiedy zacisnęła palce na materiale.
Spokojnie, Fel. Przecież nie wyczerpałaś jeszcze swojego limitu szczęścia, prawda?
Prawda?
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: Mgławica Ateny>Karis>Pina

27 sty 2016, o 15:32

Miał cholerną nadzieję na to, że ten miło zapowiadający wieczór się szybko nie skończy. Radna przyznała wszem i wobec, że jest jej bliski. Z Evą dogadywał się bardzo dobrze, a turiańca jakoś zniesie, chociaż jego obecność ciut przeszkadzała mu w jego wymarzonym obrazku. Wrzucenie Radnej do jacuzzi było bardzo satysfakcjonujące. Jako jeden z największych żartownisiów na Venus, był bardzo dumny ze swojego czynu. Można nawet rzec, że rozpierała go ona od środka. Poza tym, chwilowe milczenie było na szczęście jedynie chwilowe, a fakt, iż na jachcie widział tylko Iris było zauważalne nawet dla niego. Nie przeszkadzało mu ono specjalnie, ale na pewno wiedział jak niezręczna jest ta sytuacja. Niestety, jakoś specjalnie się tym nie przejął. Był jaki był, a Iris od jakiegoś czasu była w centrum jego zainteresowań. Nie potrafił o niej nie myśleć, nie potrafił się oprzeć możliwości bycia w jej towarzystwie chociaż kilku sekund. Podświadomie tego pragnął i jakoś nie potrafił nad tym zapanować.
Widząc ją całą mokrą w jacuzzi, parsknął cicho śmiechem. Zbierał sobie myśli w głowie, aby wyrzucić z siebie jakiś durny komentarz na ten temat. Jednak...Jak zwykle w tak sielankowych chwilach, musiało pójść coś nie tak. Jacht się zatrzymał, jakoś nie chciało mu się wierzyć w to, że nagle się zepsuł. Pewnie kosztował kupę kasy. Nie mógł od tak...się zepsuć, przecież to nie były silniki jego dawnego pracodawcy. Później zauważył jak bąbelki w jacuzzi zniknęły. Przez chwilę zdezorientowany, po chwili zaczął przetwarzać wszystkie fakty ze sobą. Tym bardziej, kiedy zauważył, że na wyspie D zgasły nagle wszystkie światła. Informacja o awarii komunikacji radiowej oraz omni-kluczach jeszcze bardziej potwierdziła tylko jego podejrzenia.
To EMP...No, kurwa...Czemu akurat mnie zawsze przytrafia się jakiś kwas...Niech to chuj trafi...
Nie zamierzał dzielić się ze wszystkimi swoimi przemyśleniami. W końcu na pewno nie pokrzepiłoby załogi statku. Na przykład w tym, że w obecnej sytuacji wszystkie obwody są właśnie spalone i jedynie wymiana ich w suchym doku pozwoli na kontynuowanie użytkowania jachtu. Jednak to co stało się później, przeszło jego najśmielsze oczekiwania. Spojrzał za siebie i ujrzał. Hipnotyzującą, przerażającą falę wody...W pewien sposób majestat tego zjawiska sprawił, że Matthew przez chwilę stanął jak słup soli i nie potrafił oderwać wzroku od dzieła potęgi natury. Po chwili jednak, trzeźwy umysł wrócił. Jak zwykle, poczucie ratowania swojego tyłka było silniejsze, silny instynkt przetrwania, który nie pozwolił zawieść w nawet najtrudniejszych sytuacjach ostatnimi czasy bardzo często brał udział w codziennym życiu mechatronika, którego zawód jest z pozoru pozbawiony ogromnych zagrożeń. Jak widać, praca dla Rady coraz częściej doświadcza go nerwowymi sytuacjami. Może powinien zażądać podwyżki? Z pewnością. Jego instynkt był bardzo altruistyczny, bowiem w każdej sytuacji przekładał własne dobro nad ogół. Nie mógł zapomnieć o tym, że są tu inne osoby, z pewnością o wiele bardziej zaskoczone i przerażone, niż on. Serce waliło mu jak młot, czuł jak powoli wyrywa się z naczyń krwionośnych i swoimi potężnymi uderzeniami, pragnie wydrążyć sobie drogę na zewnątrz. Adrenalina, której nie znosił, lubił spokój...Jednak podświadomie chyba dążył do dostania się jej do krwiobiegu.
-Spierdalać pod pokład!-Wyrwał nagle. Miał wieloletnie doświadczenie na statku kosmicznym, co i tak nie uprawnia go do tego, by nagle przejąć dowodzenie i próbować wmawiać wszystkim, że jego umiejętności są najbardziej przydatne. Niemniej jednak, nie można mieć wątpliwości co do tego, że inżynier był wyszkolony do tego, jak radzić sobie w sytuacjach zagrożenia w kosmosie, a jak wiadomo...Ten jest bardziej śmiercionośny, niż powierzchnie planet. Kiedy dotarło do niego, że wszyscy są już w bezpiecznym miejscu, sam pobiegł w ich stronę, a kiedy wszedł pod pokład...Oczywiście, jego wrodzona umiejętność strojenia sobie żartów, dzięki którym radził sobie ze stresem...Ujawniła się akurat teraz.
-A napisałem do HR, żeby jechać w Bieszczady. Pisałem, kurwa mać. Może laski nie popylałyby w skąpych bikini, a w golfach, ale przynajmniej byłoby bezpieczniej. No kurwa mać.-Mruknął pod nosem, a następnie sam zajął miejsce na ostatnim wolnym fotelu. Postępował zgodnie z procedurami, jakie przewidywał protokół bezpieczeństwa na okręcie kosmicznym. Co prawda, nie siedział w kapsule ratunkowej, ale zareagował odruchowo. Zapiął pasy, starając się w tym czasie uspokoić oddech. Po chwili zgiął się i głowę umieścił na wysokości kolan, a rękoma zasłonił tył głowy. Lepiej połamać sobie dłonie, niż zginąć z powodu pękniętej potylicy.
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Mgławica Ateny>Karis>Pina

28 sty 2016, o 22:31

Żyli, przynajmniej na razie i tylko to się liczyło. Po kilku przeraźliwie długich minutach kręcenia beczek co wrażliwsi czuli swoje żołądki gdzieś w okolicach gardła.
Irene dotknąwszy swojego omniklucza z przerażeniem odkryła iż urządzenie nie reaguje na jej komendy. Oznaczało to tyle, że impuls elektromagnetyczny, który przetoczył się nad kurortem musiał w jakiś sposób uszkodzić ich omniklucze. Pozostawało jedynie pytanie jak poważnie.
-Prawie jak na ćwiczeniach z desantu – sapnął gdzieś z dołu gospodarz, najwyraźniej próbując robić dobrą minę do złej gry.
Po chwili rozległ się odgłos odrywanego rzepu i ciemność rozświetlił blask wyciągniętego z boku fotela glowsticka. W zielonkawym świetle widać było, że wszyscy pasażerowie są mniej lub bardziej oszołomieni, ale żywi. Dodatkowym bonusem był fakt iż z żadnej ze ścian nie sączyła się woda a samo schronienie wyglądało na szczelne.
Jeden rzut oka na ich obecną pozycję mówił, że jacht ostatecznie ułożył się na boku tak, że Matt wraz z Irene i trzema członkami załogi zwisali nad Iris, Septusem oraz pozostałymi ludźmi turianina w mało komfortowej pozycji. Chociaż nie wiedzieli gdzie dokładnie się znajdują podejrzanie łagodny ostatni upadek pozwalał wysnuć pewne mało pocieszające wnioski. Olbrzymia fala prawdopodobnie przeniosła ich przez wyspę D i wyrzuciła gdzieś w morzu i choć nikt z nich nie dysponował urządzeniami pomiarowymi to najprawdopodobniej od powierzchni dzieliło ich dobre kilkanaście metrów wody.
- Na początek proponuję się odpiąć – turianin, jak przystało na dobrego gospodarza znów próbował przejąć inicjatywę. - Najpierw my, a potem pomożemy wam zejść z góry. Jeśli zabezpieczenie nie będzie chciało puścić to po prawej macie kieszonkę z ostrzem. - ostatnie słowa wypowiedział do Iris, Irene i Matta.
Nie słyszeli żadnych dźwięków, które dawałyby nadzieję iż systemy podtrzymywania życia w pomieszczeniu funkcjonują. Oznaczało to, że za jakąś godzinę, może dwie w stalowej puszce zacznie robić się duszno aż wreszcie brak tlenu zmusi ich do opuszczenia tego miejsca.

Wróć do „Galaktyka”