W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Mgławica Ateny>Karis>Pina

18 lut 2016, o 12:58

- W korytarzu jest przejście do magazynu części, może jeszcze tam są – mechanik niechętnie wyrwał się ze swojego świata.
Gdy po dłuższej chwili wszyscy włożyli maski i zebrali wyjęte ze schowków plecaki przyszła pora na najtrudniejszą część planu. Dwóch ochroniarzy, wyglądających na najsilniejszych ustawiło się przy drzwiach z zamiarem ograniczania ilości wlewającej się wody. Tymczasem ich kolega zamaszystym ruchem przekręcił klamkę i odskoczył łapiąc się najbliższego fotela.
W chwili gdy drzwi się uchyliły do środka natychmiast wlała się niepowstrzymana fala wody. Oddelegowani do kontroli żywiołu ochroniarze niewiele mogli zrobić, pozycja w jakiej znajdowały się drzwi przechylała szalę przewagi w stronę morza. Trzymając się foteli grupa mogła się tylko modlić by fala nie przyniosła ze sobą jakiegoś drapieżnego okazu lokalnej fauny lub niebezpiecznego przedmiotu, zmniejszając ich szanse na przetrwanie.
Ku przerażeniu Irene poziom wody podnosił się błyskawicznie, od ud po klatkę piersiową by w ciągu kilkunastu sekund całkowicie zakryć jej głowę. Po niespełna trzydziestu sekundach poziom wody wyrównał się na tyle by można było wypłynąć z pomieszczenia.
Mając na uwadze ograniczony zapas tlenu w maskach nie zwlekając od razu podzielili się na wcześniej ustalone zespoły i ruszyli na poszukiwania. Już na pierwszy rzut oka widać było jak wielkie zniszczenia poczyniła fala we wnętrzu jachtu. Płynąc w stronę kuchni Matt i Iris natknęli się na salon, który jeszcze niedawno musiał być przytulnym zakątkiem. Jednak teraz w upiornym świetle, z trudem przedzierającym się przez warstwy wody, wpadającym przez rozbite okno widać było jedynie zniszczone, połamane sprzęty. Niestety ku ich rozpaczy jedyne przejście prowadzące do kuchni postało całkowicie zablokowane przez meble, które siła żywiołu wcisnęła do wąskiego korytarza. Pozostawione przez wodę szpary były zbyt małe by nawet szczupła osoba, jak Iris zdołała się przez nie przecisnąć. W normalnych warunkach być może pokusiliby się o próbę usunięcia przeszkody, jednak teraz oznaczało to jedynie marnotrawstwo czasu i tlenu.
Na szczęście droga do kajut załogi stała otworem, chociaż dostanie się do niech wymagało od grupy wpłynięcia do bliższej dna części statku i skorzystania z glowsticków by rozproszyć panujący tam mrok. Wszyscy natychmiast rozpłynęłi się po kolejnych przedziałach w poszukiwaniu ubrań, przedmiotów osobistych a przede wszystkim butów, które jeszcze nadawały się do użycia. Kątem oka Irene zauważyła, jak turianin wskazuje dużą sportową torbę po czym otwiera ją i wrzuca do środka wyszperane gdzieś buty. Idąc za jego przykładem rudowłosa pospiesznie zgarnęła do wyciągniętej spod łóżka torby kolejne dwie pary butów i trzy bluzy z logo firmy ochroniarskiej. Już teraz widziała, że będą na nią za duże, ale jak się nie ma co się lubi…
W pewnej chwili uwagę Irene zwrócił kanciasty kształt rzucony niedbale w kącie korytarza przez wdzierającą się do środka wodę. Gdy podpłynęła bliżej i uchyliła wieczko jej oczom ukazała się kunsztownie zdobiona butelka niewątpliwie bardzo drogiego alkoholu.


Wyświetl wiadomość pozafabularną
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Mgławica Ateny>Karis>Pina

20 lut 2016, o 16:02

Zakładając maskę, zapięła ją ciasno. Ostatnie, czego chciała, to żeby woda dostała się pod spód i uniemożliwiła jej oddychanie. I kiedy otwarto właz, nie mogła powstrzymać się od cichego okrzyku przerażenia. Do ostatniej chwili próbowała trzymać się nad powierzchnią, która stopniowo znajdowała się coraz wyżej. Mimo tlenu, który zapewniała maska, łapczywie chwytała powietrze, jakby bała się, że kiedy woda ją zaleje, nigdy już nie weźmie oddechu. Rozpaczliwie podciągała się na fotelach w górze, czując jak lodowata fala pochłania kolejno jej łydki, uda, potem brzuch, wreszcie klatkę piersiową i szyję. Zacisnęła powieki, na wszelki wypadek wstrzymując powietrze w płucach, gdyby jednak maska nie zadziałała, ale w końcu powoli otworzyła oczy i gdy zorientowała się, że jej nosa i ust nie otacza woda, na próbę odetchnęła płytko.
Działało! Nie zginie tu, jeśli uda im się wypłynąć na powierzchnię to przeżyje całe to gówno! W jednej chwili jej nastawienie zmieniło się diametralnie. Nie utonęła i nie utonie. Tutaj nie próbowała ich zamordować zbuntowana WI, więc wystarczyło zgarnąć co trzeba z innych pomieszczeń jachtu i wypłynąć na powierzchnię. Jeśli odpięliby dwie szalupy i złączyliby je ze sobą, sami ukrywając się w środku, mogli też uniknąć potencjalnego ataku krwiożerczej fauny. Teoretycznie nie musiało tu takiej w ogóle być, ale ostrożność była konieczna.
Ten jeden oddech pod wodą wystarczył, by Irene wróciła do normalnej siebie. Przecież potrafiła się wyciągnąć z każdej, nawet najgorszej sytuacji, prawda? Przeżyła wiele, to tylko kolejna przygoda do kolekcji. Chyba nie było jej dane ciche życie w cieniu drzew, samotnie czy z kimś u boku. Ona po prostu nie potrafiła uniknąć kłopotów. Przyciągały ją, albo doganiały gdy błędnie wierzyła, że ma chwilę spokoju. Ale okej, przecież umiała sobie poradzić. Zawsze sobie radziła.
Popłynęła za turianinem, którego imienia w sumie nie pamiętała. Nawet nie była pewna teraz, czy się przedstawiał. Potem, gdy już dotarli do kajut, rozdzielili się i zaczęła systematycznie przeszukiwać po kolei te, do których miała dostęp. Nie było łatwo, w mroku nie widziała prawie nic, a glowsticki były beznadziejnymi substytutami latarki. Ale ubrania miała - to najważniejsze. Lepsze za duże bluzy, niż nic. Ciekawa była tylko, czy to były turiańskie ciuchy, czy ludzkie, bo pod wodą nie potrafiła tego ocenić. Spakowała wszystko do torby, łącznie z butelką alkoholu, która mogła po wypłynięciu uszczęśliwić zestresowaną radną, po czym zawróciła i popłynęła do szalup, przy których się umówili. W międzyczasie przełożyła sobie torbę przez ramię, tak, by nie blokowała jej ruchów. Kogokolwiek nie spotkała po dotarciu na miejsce, szybko gestami wyjaśniła o co jej chodzi - złożenie dwóch szalup ze sobą, dnami na zewnątrz łatwo dało się pokazać dłońmi. Nawet jeśli mieli po wypłynięciu wsiąść razem do jednej - nie wiedziała jak duże są - to w ten sposób wydostanie się na powierzchnię było bezpieczniejsze, niż płynięcie sobie radośnie w pojedynkę, z łódką obok.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Zeto’Seya
Awatar użytkownika
Posty: 388
Rejestracja: 17 maja 2014, o 22:04
Miano: Zeto'seya
Wiek: 26
Klasa: Inżynier
Rasa: Quarianin
Zawód: Pilot - Złota Rączka
Lokalizacja: Treches
Status: Maskotka Drużyny
Kredyty: 220
Lokalizacja: Breslau

Re: Mgławica Ateny>Karis>Pina

21 lut 2016, o 00:03

Przyszedł kot, w pełni chwały spojrzał swoim władczym wzrokiem na zebranych poddanych i zamruczał zniecierpliwiony i odezwał się dialogiem w odcieniu betonu:
- Mrr - usiadł - teraz walczcie skurwysyny! Marne człowieki... zrobią wszystko aby mnie ucieszyć, wszystko bym mruczał i dawał ciepełka nocą, kiedy będę na nich spał BUAHAHAHAHHA - śmiech zabrzmiał już groźnie, ale po chwili powrócił betonowy ton głosu - karmy i igrzysk!
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną Obrazek
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2038
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Mgławica Ateny>Karis>Pina

21 lut 2016, o 23:20

- Bardzo dobry pomysł!
Uśmiechnęła się - dość niemrawo, acz liczą się chęci, prawda? - do mechanika, który dopełnił ich plan i już nic nie stało na przeszkodzie, aby ostatecznie przygotować się do wyjścia. Zarówno rzeczywiście, jak i psychicznie. Maskę zakładała z drżącymi rękoma, jako że miała świadomość, że od tego urządzenia będzie zależne jej życie. Paranoicznie sprawdziła trzy razy, czy aby na pewno wszystko z nią w porządku, po czym w końcu nabrała głęboko powietrza w płuca i... Czekała. Wpatrywała się w zamknięte drzwi, w oczekiwaniu aż nie staną przed nimi otworem, a woda nie uderzy w nich oraz nie zacznie wypełniać ostatecznie, suchego miejsca na jachcie. Nie mogli tu zostać, to absurdalne, aby oczekiwać w niedziałającym systemie podtrzymywania życia dopóki nie skończy się powietrze, ale mimo to tego podobna myśl uczepiła się Iris i nie odpuszczała.
Nieprzyjemnie szybko zaczęła ich otaczać woda. Już bez ociągania się, Iris odepchnęła się od podłoża i podążyła w stronę kuchni, trzymając się przy tym bliżej Matthewa. Szczerze? Nie wyobrażała sobie, aby miała teraz zaufać komukolwiek innemu, dlatego też nie bez powodu zarządziła, że to on będzie z nią przeszukiwał potencjalnie interesującą kuchnie. Ostatnie wydarzenia szybko zweryfikowały ich dawną znajomość, a także upewniły Fel, że Tarczansky nie zostawiłby jej. Nigdy.
Przeszli przez chaos, którym stał się pokój dzienny i znaleźli się przed zawalonym przejściem do kuchni. Iris skrzywiła się, bo nawet z trudem włożyłaby rękę w szpary. Mogli tutaj stać i siłować się, acz czy był w tym jakikolwiek sens? Zeżarłoby to kupę czasu, którego nie mieli, pozostało więc obejść się smakiem. Wskazała jeszcze sugestywnie na niedostępne pomieszczenie, aby przekonać się, czy Matthew podziela jej przemyślenia. Jeśli nie upierał się, zrezygnowana skierowała się pośpiesznie ku miejscu zbiórki. Chciała czym prędzej opuścić ten jacht, choć nie miała pojęcia, czy na powierzchni czeka na nich coś lepszego. Iris nie zwykła do odnajdywania się w takich... sytuacjach. Na co dzień spotykała się z problemami odmiennego pokroju, żyła polityką, decydowała o losach dziesiątek, acz nigdy bezpośrednio. Siedząc bezpiecznie za biurkiem bądź tkwiąc na piedestale w Sali Zebrań. Chyba nigdy tak bardzo nie tęskniła za Cytadelą.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: Mgławica Ateny>Karis>Pina

22 lut 2016, o 03:16

Znajdując się pod wodą, człowiek myśli o tym, co może pójść nie tak. Otóż wszystko mogło się stać i najgorsza była myśl o tym, że żadne z nich nie mogło temu stawić czoła. Nawet próbując coś zdziałać, w przypadku jakiegoś nieprzewidzianego zdarzenia, zamieniali się w nic niewarte drobinki w ogromie wszechświata i nawet majestat znajdującej się tutaj Radnej nic nie mógł na to poradzić. Kierujące inżynierem doświadczenia ze stacji Raitaro, podpowiadało mu, że nie można było wykonywać żadnych pochopnych ruchów. Przede wszystkim skupić się na priorytetowych celach i nie dać się zdezorientować przez duperelę, przez którą wszyscy mogą zostać, brzydko mówiąc, udupieni.
Napływająca do kabiny woda martwiła Matthew'a. Pod naporem wody nawet siłacze w postaci Iwanów mogli polec i pęd wody mógł ich wymieść z tego pomieszczenia raz dwa. Dlatego też, założywszy maskę, poszedł im z pomocą. Nie był chuderlaczkiem i wydawało mu się, że jego pomoc może okazać się przydatna. Dlatego też trzymał śluzę tak długo, dopóki nie miał pewności, że woda wypełniła całe pomieszczenie.
No...Chuj...Czas zacząć przedstawienie...
Przeszło mu przez myśl i spokojnym, niemarnującym energii ruchem opuścił kabinę. Niegdyś pływanie sprawiało mu wiele przyjemności. Kiedy jeszcze był żonaty, regularnie odwiedzał park wodny wraz ze swoim malutkim dzieckiem, które teraz rośnie na oczach innego mężczyzny. Mechatronik nie mógł pozbyć się myśli, że jakiś obcy facet wychowuje jego córkę, a on jako biologiczny rodzic, ma do tego pełne prawo. Nawet jeśli jest z daleka i ma trudności z utrzymaniem fizycznego kontaktu. Chciał być obecny w wyrastaniu młodej damy...
I żaden skurwiały sąd mi tego nie zabroni...
Pod wodą inżynier wydawał się na nader spokojnego. Mieli jasny plan, odzyskać to co mogli odzyskać z tego wraku. Koszmarne widoki rozszarpanego i wypełnionego wodą pokładu doprowadziły do wizualizacji widoków stacji Raitaro. Co prawda, nie była ona wypełniona wodą i zresztą...było tam znacznie głębiej, jednak przede wszystkim...To jednak woda, a teraz podwójnie będzie mu się źle kojarzyć. Znajdując się w przestrzeni mieszkalnej i widząc znajdujący się tam chaos, Matthew rozłożył ręce.
A jednak to prawda, że Matka Natura to wyrodna suka...
Tak wypinać dupę na swoje własne dzieci. Toż to szczyt chamstwa. Pokręcił jeszcze głową ze zrezygnowaniem i podpłynął do zablokowane przez różne rzeczy, przejścia. Próbował jeszcze się chwilę z nimi siłować, by utorować drogę do kuchni jednak zrezygnował. To nie miało sensu. Oddycharki pozwalały na godzinę spokojnego oddychania pod wodą z ograniczonym wysiłkiem fizycznym. W tym wypadku, wystarczyłby kwadrans do tego, by się udusić. Nie zamierzał ginąć w tak głupi sposób. Nie poddał się, po prostu ocenił swoje szanse. Były marne i nie zamierzał jeszcze bardziej utrudniać sobie życia. Wskazując Iris, że to nie ma najmniejszego sensu, ruszył za nią w kierunku szalup. Miał nadzieję, że na miejscu spotkania znajdą się wszyscy. Nie zaatakuje ich żaden rekin czy inna miejscowa, gustująca w ludzkim mięsie kreatura.
Płynąc spokojnym leniwym tempem, Matthew cały czas spoglądał na Iris. W jego oczach można było zauważyć troskę, bowiem nikomu nie pozwoliłby jej skrzywdzić i za żadne skarby nie zostawiłby jej w niebezpieczeństwie lub niedoli. Miał swoje zasady, a przede wszystkim, wbrew wszystkim pozorom, które sprawiał, miał swoje uczucia. A te zdecydowanie były skierowane w Fel i tylko ślepy (i być może ona) nie zauważyliby, że coś jest na rzeczy.
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Mgławica Ateny>Karis>Pina

23 lut 2016, o 16:57

Przez cały czas grupie towarzyszyło nieprzyjemne uczucie, że wszystko idzie stanowczo zbyt łatwo. Poza zablokowanym dostępem do kuchni zbiórka tego co nadawało się jeszcze do użytku przebiegało bez zakłóceń. Jedynie nieprzyjemny, ale do zniesienia, chłód wody zdawał się przypominać iż nie jest to zwykłą nurkowanie po skarby a walka o przeżycie.
Szalupy były tam gdzie powinny, chociaż musieli nieco natrudzić się by skłonić je do oderwania się od ściany wraku. Dzięki mechanizmowi pompującemu, oraz zbiorniczkom ze sprężonym powietrzem podróż na powierzchnię przypominała jazdę windą. Nieco zalaną, ale szybką. Gdy tylko wynurzyli się na powierzchnię do ich uszu dotarł głośny szum.
W pierwszej chwili wydawało im się, że mają omamy słuchowe wywołane stresem. Jednak wsłuchawszy się wyraźnie usłyszeli charakterystyczny szum nadlatującego promu. Średniej wielkości cywila jednostka sunęła ku nim sukcesywnie obniżając lot.
Zalążek ośrodka pomocy poszkodowanym z kompleksu Azure zaczęto już stawiać w północnej części wyspy A. Prawie wyłącznie ochotnicze jednostki przysłane z nienaruszonych kurortów w pocie czoła pracowały stawianiu prowizorycznych schronień i ustanowieniu komunikacji z resztą planety. Uwadze grupy nie mogły umknąć kilka ułożonych na uboczu rzędów podłużnych kształtów zapakowanych w czarne, plastikowe worki. Z uwagi na ciepły klimat ciała musiały oczekiwać tam na przewiezienie w chłodniejsze miejsce lub szybką kremację. Na szczęście organizatorzy akcji ratunkowej byli wystarczająco inteligentni by zorganizować własny, prosty nadajnik. Od chwili gdy Iris udało się uzyskać audiencję u zabieganego kierownika obozu sprawy potoczyły się szybko. Została zapewniona przez komunikator iż w ciągu kilku godzin przybędzie po nią fregata dyplomatyczna.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Wyświetl uwagę administratora
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2038
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Mgławica Ateny>Karis>Pina

23 lut 2016, o 18:59

Nie mogła długo przejmować się brakiem jakiegokolwiek pożytku z dotarciem do kuchni. To był dopiero pierwszy krok, przed nimi jeszcze ich setki zanim ich beznadziejne położenie ulegnie jakiejkolwiek, pozytywnej zmianie. Iris nie chciała wybiegać myślami aż tak bardzo w przyszłości. Musiała skupić się na dotarciu do szalup, na powierzchnie, gdzie być może jest ktoś jeszcze, a jeśli nie, to zniszczenia muszą być olbrzymie, a szansa na przetrwanie zanim ktokolwiek dotrze do Piny pod sporym znakiem zapytaniami. Cicho westchnęła w duchu. Od początku wiedziała, że przylot tutaj to bardzo zły pomysł.
Mocowanie się z szalupami pozostawiła męskiej części drużyny. Ona - podobnie jak Irene - ściskała mocno plecak wypełniony ich fantami; mieli przynajmniej pastę do zębów. I prawie suche ubrania. Ufała, że z rozpaleniem ognia nie będą mieli wielkich problemów, jako że na co drugim vidzie wydaje się to tak dziecinnie proste. Jakby ta umiejętność była tak naturalna, jak poruszanie się w postawie wyprostowanej.
Wydawało się, że minęły wieki, aż w końcu nie udało się wejść do szalup. Na szczęście podróż na powierzchnie nie dłużyła się już tak bardzo, choć Iris czuła jak wszystkie wnętrzności podchodzą jej do gardła. Od tego, co zobaczą zaraz po wynurzeniu, wiele zależy. Trzymała się kurczowo ściany oraz walczyła sam ze sobą, co by nie zamknąć oczy. Powinna wyjść z tej sytuacji z twarzą, tego by się po niej spodziewało, mimo iż było to cholernie trudne.
Ledwo pozbyła się maski, łapiąc pierwszy chust świeżego powietrza, a jej uszy wyłapały charakterystyczne szumy. Spojrzała po pozostałych, co by upewnić się, że to nie są jej wyimaginowane twory psotnej wyobraźni. Również to słyszeli. Czyli... Tak! W końcu z oddali zaczął się wyłaniać prom. Miała wielką ochotę uścisnąć i Irene, i Septusa, nawet Matthewa, nie mniej powstrzymała się i tylko zrzuciła z pleców plecak.
Dalej wszystko potoczyło się już szybko. Grupa ratunkowa, która rozpełzła się po tym co zostało z środka na Pinie, dopadła do Iris i nie dała jej dojść do słowa. Musiała się potulnie poddać ich procedurom, pozwolić na wszelkie badania i pomiary, na powiadomienie Przymierza oraz Rady, w końcu na przebranie się w trzymający ciepło kombinezon. Usadzono ją w obozowisku, sam kierownik podał jej kubek ciepłego naparu i zapewnił, że lada chwila będzie tutaj delegacja wysłana przez zaniepokojoną Cytadelę. A później zniknął, kiedy zaczęły się mnożyć sprawy do jego osobistego doglądu. Co rusz pojawiały się nowa datapady, połączenia urywały się. Fel potrząsnęła głową, naciągając na siebie koc. Szybko nie zatrze w pamięci obrazu czarnych worków, którymi usłana była plaża. Odkąd się rozdzielili nie widziała nikogo z grupy. A szkoda. Musiała podziękować, i Evie, i Septusowi. Tarczansky'emu również, choć z nim miała nadzieje wracać.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: Mgławica Ateny>Karis>Pina

23 lut 2016, o 20:15

Za każdym razem było tak samo. Początki zawsze były łatwe i sielankowe, mimo swoich tragicznych okoliczności. Dopiero w pewnym, zazwyczaj najważniejszym momencie dochodziło do komplikacji, których konsekwencje było trudno przewidzieć. Mechatronik miał to na uwadze i pomimo wcześniejszego zapału, Matt nabrał większego dystansu do sprawy. Znajdowali się w totalnie obcym dla siebie środowisku, nawet jeśli mieli kilka przeszkolonych osób, to i tak ich szanse na przeżycie malały z każdą kolejną sekundą zanurzenia pod wodą. Niebezpieczeństwa znajdowały się dosłownie wszędzie. Na szczęście dotarli do szalup, a po sprawdzeniu obecności w myślach, Matthew stwierdził, że jak najszybciej trzeba wydostać się na powierzchnie. Bał się tego co zobaczy. Zdewastowane przez potężny żywioł wyspy musiały wyglądać dramatycznie. Nie bał się obrazu zniszczonej aglomeracji tego galaktycznego raju dla turystów. Bał się tego, że ilość ofiar przerosła najśmielsze oczekiwania analityków, którzy pewnie koordynują już akcje ratunkową. Oczami wyobraźni widział rozrzucone po powierzchni planety zwłoki. Wyobrażał sobie tragedię rodzin poszkodowanych, wewnętrznie już odczuwał ból...Bowiem do tej pory nie wiedział, co dzieje się z jego przyjaciółmi. Cegła i Scooter zostali zostawieni na pastwę losu w tych najgorszych chwilach. Inżynier nigdy sobie nie wybaczy, jeśli cokolwiek im się stanie.
Mocowanie z szalupami poszło całkiem sprawnie, chociaż pod wodą kosztowało to odrobinę więcej wysiłku, niemniej jednak działanie pod wodą przypominało mu trochę szkolenia jakie odbywał w basenach w trakcie zdobywania uprawnień AstroTech. Ba! Przypominało mu to nawet prace w przestrzeni kosmicznej, z tymże bez tej całej uciążliwej, ograniczającej ruchów aparatury. Można było uznać, że w tej kwestii Matthew nie miał problemów z wykonywaniem tego zadania. W końcu w jakiś sposób był przygotowany.
W szalupie, Matthew odetchnął z ulgą. Kierując się ku powierzchni, Matt miał wrażenie, że czeka na nich jeszcze cięższe zadanie. Nie był wstanie określić jakie. Ale wiedział, że to nie będzie nic przyjemnego. Kiedy wypłynęli, inżynier dopiero zdjął maskę i zaczerpnął świeżego powietrza. Uderzający w uszy szum, który wydawał mu się być niczym innym jak efektem ubocznym szybkiego wynurzenia, okazały się być dźwiękiem nadlatującego promu.
-O jebani, szybcy są...-Proces ewakuacji przebiegł nadzwyczaj sprawnie. Inżynier nawet nie zorientował się kiedy znaleźli się w tym prowizorycznym obozie dla poszkodowanych. Wiedział, że zniszczenia będą kolosalne, ale dopiero teraz uświadomił sobie jak bardzo. Jego wyobraźnia nie potrafiła ogarnąć tego, co zobaczył teraz. Koszmar. Prawdziwy koszmar. Znalazł się w namiocie przygotowanym specjalnie dla pracowników Rady. Wszyscy odnalezieni i jednocześnie żywi uczestnicy wyjazdu integracyjnego znaleźli się w tym miejscu. Pomimo oporu, przebadano inżyniera. Twierdził, że czuje się dobrze. Wydawało mu się, że niepotrzebnie marnują na niego czas. Po stwierdzeniu, że faktycznie nic mu nie jest, niemal od razu wręczono mu jego czarno-pomarańczowy kombinezon roboczy z emblematem Venus i Rady, buty robocze. Poinformowano go, że jeszcze dziś będzie musiał wrócić do pracy i jego urlop został przymusowo skrócony. Chyba po raz pierwszy się nie buntował. Rozumiał sytuację. Wiedział, że poszukiwano wielu jego kolegów i koleżanek z pokładu i on jako nieliczny nadaje się do czynnej służby na statku. Po wzięciu prysznicu, ubrał się w służbowy strój. Zakładając buty, Matthew wzrokiem szukał Cegły i Scootera. Niestety bezskutecznie.
-Jeśli tego nie przeżyli...To ich wskrzeszę, zjebie jak psy i zajebie jeszcze raz...-Mruknął pod nosem. Niemniej jednak w tej chwili pozostawała jeszcze kwestia Radnej, która została zabrana cholera wie gdzie. Rzekomo gdzieś w okolicy tego namiotu. Miał zamiar ją natychmiast odwiedzić, sprawdzić co się z nią dzieje. Od jednego ze znajomych z pokładu, ogarnął paczkę papierosów. Nie mógł poczekać ani chwili, by zapalić. Musiał, jego organizm domagał się dawki nikotyny. Stres, stres i jeszcze raz stres wymagał jakiegoś odreagowania. Gdyby mógł, wpakowałby sobie do ust całą paczkę, ale z racji technicznych trudności będzie odpalał jednego od drugiego. Opuściwszy namiot, swąd zwłok składowanych w tropikalnym klimacie uderzył w jego nozdrza, szybko odbierając mu chęci na dalszy spacer. Mimo wszystko, musiał sprawdzić co z Iris. Czy nic jej się nie stało. Gdyby coś jej się stało. Nie darowałby sobie tego.
Krótki spacer pozwolił mu szybko zlokalizować Radną. W końcu znajdowała się tam potężna ilość personelu medycznego jak i wojskowego. Prawdziwa siedziba VIP-a. Natychmiast udał się w tą stronę. Jako pracownik Rady, a tym bardziej korwety dyplomatycznej, wydawało mu się, że ma prawo wejść tam. Nawet jeśli musiałby się tłumaczyć, że to kwestia służbowa go tu przywiodła. Paląc papierosa, Matt wydawał się spokojniejszy. Chociaż w jego oczach nadal było widać szok i strach wokół tego, co się tutaj stało. Na szczęście, w przeciwieństwie do poprzednich jego przygód...Skończyło się szybko.
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2038
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Mgławica Ateny>Karis>Pina

23 lut 2016, o 20:40

Dłuższą chwilę siedziała tak po prostu, jak ją posadzono i zostawiono, aż w końcu ta bezczynność zaczynała się robić nieznośna. Iris potrząsnęła głową, powoli wstała z miejsca i okrążyła pomieszczenie, aby zebrać myśli. Przed powrotem na Cytadelę musi się ogarnąć, pozbierać, prawdopodobnie jeszcze na pokładzie będzie zobowiązana połączyć się z siecią galaktyczną i wszystkich zapewnić, że jest cała. Musiało to brzmieć przekonująco.
Mokre włosy pachniały oceanem, przeszukała więc okoliczne szafki w poszukiwaniu ręcznika, aż go nie znalazła. Porządnie, kilka razy, wytarła w niego pukle, które następnie splotła w ciasny warkocz. Gdzieś, jeszcze pod wodą, zgubiła swój słomkowy kapelusz oraz przeciwsłoneczne okulary, które teraz przydałyby się. W rozmazanym makijażu nie wyglądała najlepiej, a to chyba oczywiste, że nikt tutaj nie dysponował mleczkiem do demakijażu.
Herbatopodobny napój wystygł, ale dopiła go, jako że nie chciała okazać nieuprzejmości. Ktoś w końcu zadał sobie trud i pofatygował się do niej z kubkiem. W dalszą droga wokół pomieszczenia ruszyła z naczyniem w ręku. Miała wielką ochotę wyjść na zewnątrz, słysząc te wszystkie dochodzące z zewnątrz urywki rozmów oraz kroki, acz z drugiej strony coś paraliżowało każde, ewentualne kroki, które prowadziłyby do drzwi. To zły pomysł, Iris.
Zatrzymała się w końcu przed lustrem i zaczęła pieczołowicie ścierać czarne smugi, aż nie przeszkodziło jej zamieszanie w wejściu. Obejrzała się przez ramię, dostrzegając znajomą sylwetkę. W kilku krokach doskoczyła do drzwi, które za sprawą jednego przycisku stanęły otworem.
- Niech wejdzie.
Rzuciła zdawkowo do funkcjonariuszy, a Matthewa wciągnęła za przegub ręki do środka. Naturalnie, cofnęła się o kilka kroków, aby przesadnie nie skracać dzielącego ich dystansu. Uważnie przyjrzała się Tarczansky'emu. W pracowniczym kombinezonie wyglądał nawet, nawet. Przynajmniej był cały. Pod woda nie zgubił ani ręki, ani nogi. Szybko pozbyła się tych abstrakcyjnych myśli.
- Zaraz powinni być tutaj z Cytadeli... Jak, jak się czujesz? Widziałeś gdzies Evę? Albo Septusa?
Wygodniej było zarzucić mężczyznę pytaniami. Wtedy przynajmniej ona nie będzie musiała mówić zbyt wiele.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: Mgławica Ateny>Karis>Pina

23 lut 2016, o 21:01

Jak można było się domyślić, Mattowi nigdzie się nie śpieszyło. Tym bardziej do jego obowiązków. Zdawał sobie sprawę, że przed nim czekał jeszcze ogrom pracy i niedostatek ludzi na pokładzie. A co dopiero zebrać myśli...Jak widać, Matt nigdy nie będzie miał czasu na poradzenie sobie ze swoimi przeżyciami. Cały czas był potrzebny. Komuś, jakiejś sprawie...Nie było możliwości na skupieniu się na sobie. W pewnym momencie uświadomił sobie, że był jak żołnierz. Musiał być zawsze gotowy do akcji, bez względu na okoliczności i jego własne problemy i słabości musiały zejść na drugi plan. Milczący strażnicy obozu Radnej byli odrobinę komiczni. Przypominali mu trochę wartowników z Londynu. Tych w cudacznych czapeczkach i czerwonych kubraczkach. Podchodząc do jednego z nich, skracając dystans do najmniejszego możliwego, uśmiechnął się i rzucił.
-Z braku obsady chyba wstawili tutaj manekiny...Albo strachy na wróble, ale panowie...Nie bójcie się. Ptaszyna może was co najwyżej obsrać.-Stwierdził prześmiewczym tonem. To był sposób Matta na radzenie sobie ze stresem. Złośliwość, sarkazm...Ukrywanie swoich słabych punktów pod bezlitosnym poczuciem humoru, które obudziłoby nawet zmarłego. Kiedy drzwi otworzyły się, mechatronik nie zdążył nawet zareagować. Został brutalnie wciągnięty do środka. Nawet papierosa nie zdążył wyrzucić. W sumie, w tych okolicznościach to chyba nikt mu nie zabroni palenia w towarzystwie Radnej. Bo co?
Bo gówno...
Przeszło mu przez myśl na wypadek jakichkolwiek obiekcji w sprawie tytoniu i jego obecności w tym miejscu. Na stwierdzenie Radnej, Matthew tylko mruknął. Szczerze powiedziawszy, ostatnią rzeczą o której dzisiaj marzył to wejście na pokład Venus. Wolał w tym momencie zająć się poszukiwaniami Cegły i Scootera. Oby byli cali.
-Moje samopoczucie to sprawa drugorzędna i tak tu jestem tylko parobkiem.-Rzucił żartobliwym tonem, choć w jego głosie można było wyczuć pewne drżenie. Jakby nie do końca był pewien, czy akurat to zachowanie jest adekwatne do sytuacji. Skrzywił usta, a po chwili papieros wylądował w jego ustach. Delektował się każdym pociągnięciem. Widać, że był prawdziwym nałogowcem.
-Ale dzięki. Niczego mi nie ubyło, całkiem nieźle. A Ty? Dajesz radę?-Nie wyglądała na specjalnie uszkodzoną przez żywioł. Uznał, że jej stan fizyczny jest dobry. Najpewniej gorzej było z psychiką. Matthew sobie jakoś musiał poradzić, był facetem, poza tym po wejściu na pokład zaraz zostanie odwleczony od swoich zadumań. Rzucony w wir pracy, nie będzie miał chwili na to, aby się zastanawiać nad tym co się stało.
-Nie. Po przybyciu tutaj rozesłali nas do różnych namiotów. Cholera wie, gdzie teraz są...Ale jest coś gorszego. Do tej pory nie odnaleźli Cegły ani Scootera. Kurwa...Jak coś im się stanie...-Ostatnie słowa Matthew wypowiadał tak, jakby na jego barkach spoczywał ogromny ciężar. Trudno byłoby mu się pogodzić ze stratą dwójki swoich przyjaciół. Osób, które znał na przestrzał, którymi niejako się opiekował i starał się, by żyło im się jak najlepiej. Już brakowało mu alkoholowego oddechu Cegły i Scootera, czyhającego na okazję szybkiej masturbacji bez zobowiązań...
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Mgławica Ateny>Karis>Pina

23 lut 2016, o 22:02

Na szczęście wystarczyło wypłynąć na powierzchnię, by piekło się skończyło. Nic nie zeżarło ich po drodze, nie pospadały im maski. Jak tylko mogła, wdrapała się na drabinkę wysuniętą z promu i pozwoliła się wciągnąć do środka. Nawet nie patrzyła na tych ludzi. Nie obchodziło jej, kto jej podawał rękę, ani gdzie właściwie chcieli ją zawieźć. Zdjęła maskę z głowy i rzuciła ją na ziemię. Ona też jej już nie obchodziła. Zaciągnęła się głęboko powietrzem i nawet nie patrzyła w dół, w ciemną toń głębokiej wody. To było ostatnie, gdzie skierowałaby teraz wzrok.
Nie interesowali jej również ludzie w ośrodku pomocy poszkodowanym. Pozwoliła się obejrzeć medykom - swoją drogą, nawet nie wiedziała czy mają do tego uprawnienia, czy po prostu czuli się na siłach by zaglądać ludziom w oczy i inne nowopowstałe dziury w ciele - tylko dlatego, że bardzo chcieli. Nie czuła, by coś z nią było nie w porządku. Była zmarznięta, ale szybko rozgrzała się w słońcu. Była przerażona, ale po wyjściu na ląd trochę jej przeszło. O zleceniu póki co na razie nie myślała. Omni-klucz i tak wymagał naprawienia, więc zanim wyśle raport, i tak minie trochę czasu.
Uśmiechnęła się krótko do kogoś, kto ją zagadał, ale nie miała za bardzo siły na rozmowy towarzyskie. Nawet jeśli czarne worki na plaży nie robiły na niej wrażenia, to miała dość problemów. A nie sądziła, by ktokolwiek tutaj miał ochotę na beztroskie pogaduszki. Wszystkim tu obecnym do beztroski było daleko. Jak już doprowadziła się do względnego porządku, rozejrzała się za tymi, z którymi wylądowała na dnie. Matt. Septus. Radna. Czy z nimi było wszystko dobrze? Nie wiedziała, co się z nimi działo, odkąd wysadzili ją z promu. Ale znalezienie ich nie stanowiło problemu, wystarczyło zadać kilka właściwych pytań i wkrótce trafiła do namiotu, w którym się znajdowali. Tylko że nikt nie chciał jej wpuścić do środka. Podobno radna już miała gościa i nie chciała widzieć kolejnych. Westchnęła i wzruszyła ramionami.
- Przekażcie jej ode mnie, że... miło było poznać. Szkoda że w takich okolicznościach. I że jakby się zastanawiała, to poszłam szukać swoich rzeczy, i że... no, liczę że będzie nam dane spotkać się w lepszej sytuacji - uśmiechnęła się do funkcjonariusza. - Nazywam się Eva Blaise, gdyby pytała.
Nie chciała zawracać jej głowy, skoro była zajęta. Zresztą trudno się było dziwić, musiały ją już zalewać dziesiątki wiadomości. Irene na jej miejscu dawno by od tego wszystkiego uciekła. Ale w tym momencie była tylko sobą, nie przedstawicielem ludzkości w radzie galaktyki, więc zgodnie z tym, co kazała przekazać, poszła szukać swojej walizki. Nikt tu za nią przecież nie będzie tęsknił, bo kto i dlaczego? Nawet Matt, którego zdążyła polubić, zapominał o niej jak tylko w okolicy była Iris, a z pozostałymi nie zdążyła się bliżej zaprzyjaźnić. Była tylko szarą myszką z administracji, która w rzeczywistości nie istniała. Mogła zwyczajnie zniknąć.
Tak też zrobiła. Przebrała się w suche ubrania i wsiadła w pierwszy lepszy statek odlatujący z planety. Zostawić za sobą złe wspomnienia i polecieć gdziekolwiek, gdzie będzie mogła sobie stworzyć nowe. Lepsze. Wyjazdy integracyjne? Nigdy więcej.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2038
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Mgławica Ateny>Karis>Pina

23 lut 2016, o 22:18

Uniosła subtelnie brew. Prawdę powiedziawszy, nie spodziewała się, że Matthew przyjmie podobną taktykę. Oboje musieli być zgodni co do jednego - swoich problemach nie mówić na głos. Jakoś tak wygodniej przychodziło dusić w sobie to, co złe, co może gryźć, miast zalewać tym drugą personę.
- Mam nadzieje, że wiesz, że mnie nie przekonają te wyuczone i wyrecytowane formułki?
Mimo wszystko wolała to podkreślić. Nie znali się od wczoraj, Iris przysłowiowym gołym okiem widziała, kiedy coś jest na rzeczy. Tyle że nie miała w zwyczaju naciskać, ciągnąć za język. Potrafiła uszanować cudzą prywatność.
Z cichym chrząknięciem oparła się o stół, który miała za sobą, jako że musiała coś zrobić z rękoma. Gesty ją zdradzały. Jej niepewność. Wciąż trzymające się kurczowo poddenerwowanie. Atmosfera okolicy wcale nie pomagały Fel się uspokoić. Znajdowali się w środku pobojowiska po wodnej zagładzie, choć wydawałoby się, że najbardziej wstrząsające się pola walk.
- Cóż. Po Nolani nic mnie nie złamie.
Odpowiedziała zdawkowo i nawet nie siliła się na uśmiech. Nie chciała kłamać w żywe oczy, że wszystko jest okej, że spłynęło to po niej bez echa. Pewne było, że Iris trzymała się dzielnie, bo wciąż buzowała adrenalina podsycana wizją tego, że skończą jako rozbitkowie na skrawku plaży.
- Musi być tutaj ktoś odpowiedzialny za identyfikacje. Znajdź go, a na pewno dowiesz się, czy są w obozie... Zresztą, Matt. Znasz ich. Wiesz, że umieją o siebie zadbać, prawda?
Wyciągnęła przed siebie rękę, ale cokolwiek chciała zrobić, szybko to zaniechała i opuściła wzdłuż ciała jak gdyby nigdy nic.
- Zaproponowałabym coś do picia, ale... Chyba niczym takim aktualnie nie dysponuje. Obiecuje zatem jedną, dobrą kawę już po powrocie na Cytadeli.
Przekrzywiła delikatnie głowę ku lewemu ramieniu. Żadna siła sprawcza w najbliższym czasie nie ruszy ją z bezpiecznej wieży w Prezydium, choć oczywiście tak mówiła teraz. Wielce prawdopodobne, że kiedy wszystko się jako tako unormuje, zwyczajnie znów zatęskni za możliwością wyrwania się ze stacji pod pretekstem misji dyplomatycznych. Mimo iż ostatnie kończyły się łagodnie mówiąc fiaskiem. Ale złej passy należy się nie bać przełamać, czyż nie tak? Teraz te wszystkie, górnolotne myśli brzmiały tak pięknie.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: Mgławica Ateny>Karis>Pina

23 lut 2016, o 22:41

Jakie regułki? Jaka recytacja? Jakie nauczone? Toż to potwarz! Matthew był w stu procentach naturalny, albo przynajmniej starał się taki być. Jednak pod skorupą twardego faceta, któremu nic nie jest straszne, który zawzięcie walczy o każdy dzień krył się lekki wrażliwiec. No cóż. Trudno byłoby nie zauważyć ogromu katastrofy, jaka napadła tą planetę. Zresztą, kto byłby na tyle szalony i przeżarty złem do szpiku kości, aby detonować na planecie pełnej cywili bombę atomową? To nie było jego zmartwienie, jednak skryta ciekawość pozostawała. Wydawało mu się, że sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana, niż mogłoby się wydawać. Wyczuwał w tym polityczną grę, a jak wiadomo wszem i wobec, Matt stronił od niej i starał się trzymać od niej z daleka. Chcąc nie chcąc brał w niej udział, chociażby dlatego, że pracował dla Rady. A to już w jakiś sposób ustawiało go w szeregu zamieszanego w to, o czym nie chciał słuchać.
-Po Raitaro powiedziałem sobie to samo...No cóż, wygląda na to, że nie widziałem jeszcze dostatecznie wiele plastikowych czarnych worków i muszę się jeszcze trochę napatrzeć. Może przywyknę.-Rzucił. Co prawda, nie był to w żaden sposób powód do żartów. Mechatronik naprawdę odczuwał na własnej skórze skutki tragedii. Znalazł się kolejny raz w centrum wydarzeń zajścia, do którego dojść nie powinno. Nawet on wiedział, że ludzie Rady powinni lepiej zbadać teren, zanim sprowadzą na miejsce Radną. Ale to nie on decydował o bezpieczeństwie. Może to i lepiej, wtedy zabrałby wszystkich na nudny wypad w jakże cudowne Bieszczady.
Powoli ruszył w stronę Radnej, nadal zachowując odpowiednio dzielący ich dystans, którego podświadomie nie chciał przekroczyć. Nie chciał palnąć też czegoś, czego później mógłby żałować. Tak było lepiej, szczególnie po tym, co kilka godzin wcześniej przeszli. Nawet nie zdążyli obyć się z myślą rozbitków, a co dopiero...Nieważne.
-Bądźmy szczerzy, znam ich kupę lat. To debile, nie oszukujmy się...Ale miejmy nadzieję, że szczęście nadal się ich trzyma, bo zdrowego myślenia to oni nie mają. A kawa? Po powrocie na Cytadelę, to padnę jak długi. Nie zapominaj, że czeka mnie warta w maszynowni.-Stwierdził fakt. W trakcie kilkugodzinnego lotu, inżynier nie zmruży oka ani na chwilę. Już teraz był wycieńczony, a co dopiero po powrocie na Cytadelę. Nawet po takich przeżyciach, Matthew uśnie na kilka, może kilkanaście dobrych godzin. W końcu organizm musi się w jakiś sposób zregenerować i być może...W trakcie snu pozbiera myśli, które w tym momencie pędzą przez korę mózgową jak oszalałe.
-I...Jeszcze jedno...Gdyby coś Ci się stało...To dorwałbym tego chuja, co wysadził to kurestwo pod wodą. I powiesiłby go...Za jaja i policzkowałbym go...Jak alfons...Swoją...Nieważne...
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2038
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Mgławica Ateny>Karis>Pina

24 lut 2016, o 09:04

Spoglądając na Tarczansky'ego, nie mogła się oprzeć wrażeniu, że chodzi o coś więcej, niż zostało powiedziane. Ona to wiedziała, on być może wyczuwał, acz Fel subtelnie udała, że nic takiego nie ma miejsca. To nie było dobre miejsce na zwierzanie się.
- Sam powiedziałeś, że wychodziliście już z nie jednej opresji, prawda? Nie ma sensu zadręczać się i tworzyć same, czarne scenariusze. Być może przeżyli jakąś przygodę życia, a Ty się niepotrzebnie martwisz.
Po tym, jak towarzysze Matthewa na co dzień zostali zaprezentowani, Iris wydawało się to wcale nie takie nieprawdopodobne. Potrząsnęła głową, bo naprawdę wolała już myślami nie wracać do tego, od czego dopiero co się uwolniła. Skutecznie pomógł jej w tym mężczyzna, który wyskoczył z abstrakcyjną - dla tej chwili - kwestią.
- Jak kto?
Najwyraźniej w pierwszej chwili nie bardzo skojarzyła co chciał Matthew powiedzieć, dukając ten potok niezgrabnych, mało ze sobą powiązanych słów. Tak barwnych... epitetów bądź metafor nie słyszała na co dzień, zresztą po Matthewie spodziewała się, że będzie zawsze mówił wprost. A skoro już wysiliła się i wdrapywał na wyżyny swojej wrażliwości...
Iris uśmiechnęła się pod nosem. Wspięła się na palce, zaraz po tym jak dość gwałtownie, bez zapowiedzi, skróciła dzielący ich dystans. Musnęła ustami szorstki policzek mechatronika, wspierając dłoń na jego ramieniu.
- Dziękuje, Matt.
Mruknęła w okolicach jego ucha. Naturalnie, przekaz był dość jasny. Nawet, jeśli w pierwszej chwili Iris chciała przetłumaczyć to sobie po swojemu. Doceniała to. Naprawdę.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: Mgławica Ateny>Karis>Pina

24 lut 2016, o 18:47

Optymizm Radnej w tej sytuacji był dla niego dość niezrozumiały. Matt również patrzył na świat przez różowe okulary, często widział lepsze perspektywy tragicznych wydarzeń. W tym konkretnym przypadku jednak nie potrafił przestać myśleć o najczarniejszym scenariuszu. Widząc dookoła skalę zniszczeń, globalną wręcz i to ilu ludzi bezpośrednio dotknęła ta katastrofa, mechatronik nie mógł pozbyć się myśli, że jakimś cudem (podobnie jak on), dali radę przetrwać bez szwanku. I to wcale nie chodzi o ich doświadczenie czy szczęście jakim się charakteryzowali. Byli dla Matta kimś więcej, niż kolegami z pracy. Byli jego przyjaciółmi. Byli dla niego jak rodzina. Nie potrafił od tak...Po prostu, przyjąć do wiadomości, że nic im nie jest, skoro nie zobaczył ich na własne oczy.
-Ty chyba nie widziałaś tego, co jest na zewnątrz. Dzieciaki płaczą, bo nie odnaleziono jeszcze ich rodziców. Żony płaczą, bo ich mąż został rozsmarowany o ścianę jakiegoś budynku i w tym właśnie momencie jakiś Staszek zeskrobuje go z niej. Plastikowe worki układają na stosach, bo nie ma miejsca, aby je chować, a Ty mi mówisz, żebym się nie martwił. Taaa...Jak zobaczę tą zapijaczoną mordę i lepką prawicę, to się uspokoję.-Stwierdził. Matt nie potrafił od tak odrzucić od siebie myśli o tym, że być może stracił najlepszych przyjaciół. Co prawda, byli odrobinę dziwni, działali mu cholernie na nerwy i musiał pilnować ich jak dzieci. Ale to jego przyjaciele. Zawsze nimi będą, bez względu na okoliczności. Chyba był jedynym załogantem Venus, który był do nich tak przywiązany i który będzie za nimi płakał. Chociaż, pomimo swoich dziwnych przypadłości byli fachowcami, którzy umiejętnościami przebijali niejednego na głowę.
-Ale dobra, optymistyczny scenariusz brzmi tak. Cegła był tak pijany, że w momencie tsunami opalał się na dachu hotelu i zobaczywszy falę, stwierdził, że ktoś tak nasrał do kibla, że odpływ nie wytrzymał. A Scooter...No cóż...Miejmy nadzieję, że ogląda te swoje filmy przyrodnicze...-Kiedy Radna skróciła dystans dzielący ich, Matthew zdębiał. Co prawda, nie przestraszył się, ale z pewnością się tego nie spodziewał. Biorąc pod uwagę fakt swoich uczuć do Radnej i całkowitego braku warunków do rozmowy o nich, Matthew trochę stracił panowanie.
-No właśnie, tak bym zrobił, ale jak chcesz posłuchać mam lepsze scenariusze. Każdy kosztuje kolejnego buziaka.-Rzucił. Matthew mógł się dopiero wzbić na wyżyny swojej wrażliwości i kreatywności. Każdy wie, że jemu głupkowatych pomysłów nie brakuje.
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2038
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Mgławica Ateny>Karis>Pina

26 lut 2016, o 11:35

Nie przesadzałabym z tym optymizmem. Ciężko nawet znaleźć podstawę, aby wysnuć taki wniosek, jako że stwierdzenie nie myśl o najgorszym nijak ma się do tryskania radosnym optymizmem. Fel przedstawiła racjonalnie swoje stanowisko, dość jasno, acz myśli Matthewa musiały uciec zbyt daleko, skoro zaplątały się w tak... Trochę irracjonalne kategorie.
Mniejsza o to. Potrafiła zrozumieć, że człowiek, którym kieruje strach, nie myśli racjonalnie. Tarczansky przed oczyma musiał mieć swoich przyjaciół i wszystko co najgorsze, dlatego też westchnęła w duchu. Nie mogła zrobić dla niego nic więcej poza dodaniem otuchy, acz wydawało się jej, że i to nie najlepszy pomysł, skoro chciał sprawiać wrażenie kogoś, kto zawsze radzi sobie z problemami sam.
- Widziałam dokładnie to samo, ale to nic nie zmienia, Matt.
Zwęziła usta w poziomą kreskę, jako że przypominało to trochę rozmowę z osobą pod wpływem alkoholu; ta upiera się, że nie tknęła żadnego trunku, ale widać gołym okiem oraz czuć, że jest kompletnie inaczej.
- Emocje to zły doradca. W takich miejscach trzeba być na nie odpornym i nie dać się przekabacić na stronę rozpaczy.
Zwłaszcza, kiedy tysiące par oczu patrzy się na Ciebie i czeka na krok, jaki uczynisz, jakby od tego zależała dalsza historia.
Nieco w poddańszym geście opuściła ręce wzdłuż ciała.
- Po prostu sprawdź listę stworzoną przez centrum kryzysowe.
Iris chrząknęła. Wygodniej było uznać, że mechatronik coś takiego nie powiedział, tyle że Matthew stał tuż przed nią, szczerząc się w ten swój głupkowaty sposób i nic nie było w stanie sprawić, aby uwierzyła, że żadne, dziwne słowa, nie padły z jego ust.
- To bardzo... Subtelny sposób na wyłudzenie, wiesz?
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: Mgławica Ateny>Karis>Pina

26 lut 2016, o 20:23

Irracjonalne. Też mi coś. Iris jako Radna najwyraźniej wyzbyła się jakichkolwiek emocji. Przez lata spędzania życia za biurkiem najwyraźniej zapomniała, że człowieczeństwo to przede wszystkim troska o drugiego człowieka. To, że Matthew widział swoich przyjaciół w różnych wariantach, było oczywiste.
Cegła i Scooter (co już było wielokrotnie wspomniane), byli dla niego jak bracia. W chwili takiej tragedii, pewnym było, że osoba tak mocno związana z tymi osobami, po prostu będzie trząść gaciami ze strachu. W końcu nie miał żadnej wieści o nich. Nie zlokalizowano ich, sprawdzał to. Nikt nie wiedział, gdzie oni są. Nie nastawiał się na pozytywne wieści, chociażby dlatego, aby się nie rozczarować.
-Iris...Czy Ty siebie słyszysz? Mam zachować stoicki spokój w obliczu takiej masakry? Proszę Cię, chyba jaja sobie robisz. Nie jestem robotem, nie potrafię chłodno kalkulować bilansu strat i zysków. Jestem człowiekiem i mam obawy. Jak każdy tutaj. Nawet Ty je masz...Tylko kryjesz wszystko pod płaszczem politycznego profesjonalizmu. Gdyby Ciebie nie znaleźli, to bym zatrząsnął całą ta pierdoloną planetą, by Cię szukać. Zresztą...Ty nie masz się o co martwić, na Twoje poszukiwania ruszyłaby połowa galaktyki...A oni...Są sami i pewnie już piętnastu na dwudziestu analityków spisało ich na straty, a to już zasadnicza różnica.-Dał się ponieść emocjom. Nie mógł pojąć tego, w jaki sposób Iris podeszła do tego tematu. Rozumiał, że w obliczu jej tytułu, problemy szaraczków pokroju Wasiliewa czy Bungalowa są dla niej niczym pojedyncze atomy w porównaniu do wielkości całego wszechświata. Wydawała mu się odrobinę odcięta od tego, co tutaj zaszło. Od momentu jej odnalezienia, została zamknięta w tym pomieszczeniu. Ma opiekę najlepszych specjalistów, ma ochronę, niedługo przyleci po nią statek, jakby nie patrzeć, do jej pełnej dyspozycji. A inni? Będą tu koczować, spędzą tutaj kilka dni, tygodni, czekając na wieści o swoich rodzinach, przyjaciołach, bliskich, którzy zostali pochłonięci przez ten niewiarygodny żywioł. A Radna? Z jednej klatki, zostanie przetransportowana kolejną...Do następnej klatki. Dopiero z tego ostatniego miejsca będzie spoglądała na planetę, na której bezpośrednio wzięła udział w tragedii. Mechatronik tak nie potrafił. Był nie tyle altruistą, co nie potrafił zrozumieć ogromnej niesprawiedliwości. Dla niego, ludzkie życie było cenniejsze niż wynik analizy, decyzji podjętej przez maszynę wyposażonej w WI i choć z całych sił chciał zostać, pomagać...To wiedział, że jego obowiązki są ważniejsze. Dlatego też po swoim monologu, odchrząknął...
-Subtelny jak worek cementu...Wiem, uznajmy, że nie było tematu...
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2038
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Mgławica Ateny>Karis>Pina

29 lut 2016, o 16:06

Powinniśmy się cieszyć, że pomimo postępu techniki i tak wielkiego skoku w cywilizacji, a co za tym szło również w medycynie i szeroko pojętej nauce, nikt jeszcze nie wymyślił sposobu na poznanie myśli drugiej persony. Bo te Fel na pewno by się nie spodobały. Pozbawiona jakichkolwiek emocji odkąd została Radną? Zapomniała co to znaczy człowieczeństwo? Sporo zawiodłaby się na Tarczansky'm, gdyby jego wnioski ujrzały światło dzienne.
Zagryzła od wewnątrz policzki co by powstrzymać odruch przerwania tego monologu już na samym początku. Ale Iris miast tego dzielnie zniosła oskarżycielski potok słów. Najmniejszy mięsień mimiczny nie drgnął, choć prawdę powiedziawszy w środku się zagotowała. Matthew był ostatnią osobą, po której spodziewała się tak... Bezczelnie powierzchniowego osądu. A kiedy ten padł i być czymś jak siarczysty policzek, musiała walczyć ze sobą co by nie postąpić pochopnie i zwyczajnie nie obrócić się napięcie, wskazując mężczyźnie drzwi. A powinna. I głupia była, że nie dala po sobie poznań jak krzywdzące były te oskarżenia.
Iris nabrała powietrze w płuca. Gdzieś popełniła ten błąd i pozwoliła sobie na złudne przekonanie, że nie jest dla starego przyjaciela Radną tylko wciąż Iris. Jednakże wiadro zimnej wody zostało wylane. Westchnęła ciężko i powiedziała głosem niezachwianego spokoju. Dokładnie tak, jak zwracała się do wzburzonego polityka, który za wszelką cenę próbował udowodnić swoje racje podczas kiedy pewnym było, że ich nie ma. Matt nie zasłużył na więcej.
- Nie ważne. Skoro tak myślisz, kim ja jestem, aby wmawiać Ci, że jest inaczej. Poinformują Cię, jak transport z Cytadeli osiądzie i będzie gotowy do startu, bo podejrzewam, że mimo wszystko chcesz opuścić jak najszybciej to miejsce.
Lekkim krokiem, z niezachwianą gracją, Fel wyminęła w tym momencie Tarczasky'ego, kierując się w stronę wyjścia. Po drodze zgarnęła i darapad, i kubek. Ani przez chwilę jej spojrzenie nie uciekło w kierunku mężczyzny. Ani przez moment się nie zawahała. Miała wielką ochotę wykrzyczeć Tarczansky'emu, że zachował się jak ostatnia świnia, najpierw recytując jej jak bardzo jest ważna i jak wiele by dla niej nie zrobił, tylko po to aby następnie ocenić jak pozbawioną uczuć polityczna wywłokę. Ktoś tutaj gubił się w zeznaniach... Ale nie. Odeszła w ciszy. Nie dając cienia szansy na to, że pozwoli się zatrzymać. Dopiero, kiedy zamknęły się za Iris jedne, drugie, trzeci drzwi... Cisnęła z ładunkiem biotycznym kubek w ścianę pozostałości po czymś, co kiedyś musiało być fundamentem budynku. Nie przejęła się zdziwionymi spojrzeniami postronnych. Nie pisnęła ani słówka tłumaczenia.
Fel odetchnęła dopiero, kiedy znalazła się na pokładzie korwety dyplomatycznej. Sama w pomieszczeniu. Przed nią malowała się konieczność pilnego wystąpienia w relacji na żywo dla wiadomości galaktycznych, co też bardzo szybko zostało zepchnięte na dalszy plan kiedy z Cytadeli nadeszła pilna wiadomość o zwołaniu nadzwyczajnego posiedzenia jeszcze dzisiaj. Tajemniczy przekaz prowokował wiele niepojących pytań.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: Mgławica Ateny>Karis>Pina

29 lut 2016, o 16:45

Czy w jakikolwiek sposób żałował swoich słów? Chwilowo nie. Matthew zazwyczaj mówił, a dopiero później myślał. Swoje słowa uznawał za słuszne, adekwatne do sytuacji. Chciał wskazać Radnej, że jej zachowanie momentami bywa problematyczne. To nie tak, że nie widział w niej swojej starej przyjaciółki. Właśnie widząc to jak zmieniła się na przestrzeni lat, powiedział jej co o niej myśli. W pewien sposób, powinna docenić ten gest szczerości, bowiem Matthew nigdy nie wydawał osądu bez powodu. W jego oczach Iris nie była już Iris. Była radną, bezdusznym politykiem, mówiącym i zachowującym się tak, jakby właśnie prowadziła orędzie kierowane do szerokiej społeczności galaktycznej. Inżynier znany był z tego, że nigdy nie daje sobie zamydlić oczu byle monologiem, słodkimi słowami, poprawnymi politycznymi wypowiedziami. Żądał prawdy, zawsze, bez względu na to, jak gorzka by ona nie była.
-Znam procedury, nawet jeśli całkiem ich nie przestrzegam.-Mruknął na pożegnanie i opuścił namiot Radnej. Po wyjściu z niego, Matthew odetchnął ciężko. Poczuł się jeszcze gorzej, niż w momencie odnalezienia przez oddziały ratunkowe. Poczuł, jakby na swoje plecy wziął jeszcze większy ciężar, niż do tej pory. Był wściekły. Na Iris, że pomimo tylu lat znajomości, nawet nie potrafiła odnaleźć odrobiny zrozumienia dla jego osoby. Wyrzucił niedopałek gdzieś w przestrzeń. Nie patrząc na to, gdzie wyląduje. Postanowił wrócić do namiotu, zastanowić się chwilę. Ilekroć miało się coś zacząć układać, okoliczności temu nie sprzyjały i doprowadzały do kolejnych komplikacji. Nie czekając zbyt długo, zapalił kolejnego papierosa. Był wściekły, nie potrafił sobie poradzić z nagromadzonymi emocjami. Na szczęście, daleko było mu do wybuchu, jaki miał miejsce na pokładzie Arsufa. Nie zamierzał nikogo bić, wylewać na siebie swojej frustracji.
Kiedy przybyła Venus, Matthew profesjonalnie zjawił się na pokładzie i odebrał spis zadań, jaki miał do wykonania w trakcie lotu. Jak można było się spodziewać, lista była zbyt długa, a ludzi w maszynowni zbyt mało. Większość jego kolegów była ranna, niektórych nie znaleziono, a jeszcze inni, byli martwi. To był specyficzny lot. Nadzwyczaj spokojny, cichy, pełen zadumy. Wymiana zdań była bardzo rzeczowa, w obliczu tragedii wszyscy zachowali należyty szacunek dla pokrzywdzonych. Zachowali względne milczenie i wykonywali swoją pracę w profesjonalny sposób. Dopiero po powrocie na Cytadelę chyba wszyscy zaczną w pewien sposób upamiętniać kolegów, koleżanki. Matthew cały czas próbował poradzić sobie ze swoimi myślami. Krążących notorycznie wokół Wasiliewa i Bungalowa, próbując cały czas wmówić sobie, że z nimi wszystko jest w porządku, z oczywistych okoliczności, jakoś nie potrafił się do tego przekonać. Był potwornie zmęczony, jednak nie miał ochoty zasnąć. Naszpikowany kofeiną i innymi substancjami pobudzającymi zawartymi w napojach energetycznych oraz naładowany nikotyną, na pewno po powrocie na Cytadelę nie będzie wstanie od tak, oddać się w objęcia Morfeusza. Miał już swoje plany na wieczór. Wypadało uczcić to jedynym sposobem respektowanym przez Cegłę. Zmuszenie wątroby do pracy było chyba jedynym rozwiązaniem.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%

Wróć do „Galaktyka”