W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2743
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

[Mgławica Rosetta > Phi Clio] Ankhta

29 lut 2016, o 11:06

Miała docenić jego szczerość? Chyba nic innego jej nie zostało. Nazywał się jak nazywał, zabić ją i tak mógł próbować - ale nie w plecy. Jeśli faktycznie tak miało być, to może i pod jakimś wzzględem mogła to docenić. Ale Iluzja zawsze mógł wymagać jakiejś konkretnej metody zabicia - co prawda nie byłoby to wielce prawdopodobne, ale Hawkins wolała nie obstawiać ani jednego, ani drugiego.
Pochłonięta była własnymi rozmyśleniami, nie czując potrzeby by wstać z łóżka i zacząć przeglądać mu rzeczy. Nie była aż tak wścibska, to po pierwsze. A po drugie - wątpiła, żeby teraz rozmawiał o czymkolwiek ważnym na tym komputerze, skoro ot tak go zostawił
Czekała więc w spokoju aż przyniesie jej jedzenie, którego jej żołądek domagał się bardziej niż głowa. Wreszcie wszedł do kwatery, podając jej przyjemnie ciepłe pudełko, które oparła sobie o nogi. Omlet.
Miała ochotę parsknąć śmiechem. Kiedy ostatnio ona jadła omlet?
Nawet jeśli pełen był wzmacniaczy smaku i tak zjadła go szybko - o ile lepszym określeniem nie jest "wchłonęła". Był pyszny. Zignorowała nawet jego odpowiedź na wcześniej postawione przez nią pytanie.
NIe ma na co narzekać.
- Nawet bardzo - wymsknęło jej się pomiędzy gryzami, nieco zbyt szczerze. Nieistotne.
Omlet zjadła, wstała więc z łóżka z lekkim ociąganiem. Rozleniwiała się. Źle. Podeszła do blatu po plastikowy kubek z kawą i na jego miejsce postawiła pudełko. - Dzięki.
Upiła łyk czarnego płynu i udawała, że tym razem jest standardowo. Ostatnio piła kawę przed Ankthą, wiec jej mózg, spragniony kofeiny, podpowiadał jej, że jest lepsza na Ketosie niż Wraithcie.
- Więc, spędziłeś pół roku przygotowując się do... tego - objęła wzrokiem całe pomieszczenie, jakby mając na myśli przez to lotniskowiec i fakt, że Wraith jest wewnątrz niego. Podeszła do jego biurka, stając obok niego i opierając się plecami o ścianę, przy której stał mebel. W obu dłoniach trzymała kawę.
- Dowiedziałeś się czegoś ciekawego?
Przypomniała sobie o oczekujących na akceptację plikach na jej omni-kluczu. Tego akurat faktycznie była ciekawa, nie potrzebowała wiedzieć, co on wie o niej, żeby miało jej to dać przewagę taktyczną.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Phi Clio] Ankhta

29 lut 2016, o 16:35

Rhama wzruszył ramionami. Dojadał właśnie swoje śniadanie, gdy Hawk przeszła i stanęła praktycznie przed nim. Przełknął ostatni kęs i uniósł na nią wzrok.
- Cerberus ma na ciebie sporo - odparł. - To znaczy, o tobie. Wszystko praktycznie. Podejrzewam, że nic, co bym teraz powiedział, ciebie nie zaskoczy, bo tak jakby... no, przeżyłaś to.
Złożył pudełko i postawił je w kącie biurka, pilnując jeszcze żeby kończyło się równo z brzegiem blatu. Potem sięgnął po kawę i trzy torebki cukru, które wsypał do kubka jedną po drugiej i zamieszał plastikową łyżeczką. Pierwszy łyk musiał być dla niego równie błogim przeżyciem co dla Hawk, choć ona się do tego otwarcie nie przyznała. Ale Rhama westchnął i osunął się na krześle, tak, by móc oprzeć głowę o zagłówek.
- Ciekawszych rzeczy się dowiedziałem, gdy spotkałem cię na żywo. Myślałem, że jesteś inna. Ale dokumenty i suche fakty nigdy nie przygotują cię do spotkania się z człowiekiem twarzą w twarz. Nawet rys psychologiczny zwykle jest tylko hipotetycznym bredzeniem psychiatrów, którzy twierdzą, że są w stanie wejść do głowy kogoś, kogo na oczy nie widzieli. Z którym nie rozmawiali i prawdopodobnie nigdy nie będą. Ciekaw jestem jak byś zareagowała, gdybyś sama to przeczytała. Wtedy mi się to wydawało sensowne, teraz już nie bardzo - przechylił lekko głowę w bok, przyglądając się jej zmrużonymi oczami. - Na przykład nie sądziłem, że potrafisz się uśmiechać. A potem nie spodziewałem się, że zrobisz to kiedykolwiek przy mnie.
Napił się kawy, nie spuszczając z niej wzroku. Ale patrzył teraz trochę nieobecnie, jakby przez nią, gdzieś daleko, w zamyśleniu. Pytała, czego ciekawego się dowiedział, więc jego myśli krążyły wokół niej i tych kilku godzin, które mieli wątpliwą przyjemność spędzić w swoim towarzystwie.
- Nie wiedziałem też, że aż tak zależy ci na twoich ludziach - odezwał się w końcu po dłuższej chwili milczenia. - Swoją drogą, co z tym poparzonym? Nie wiedziałem nic o nim. Veronique powiedziała naszym ludziom tylko o pilocie. Minąłem go na pokładzie, nie wygląda za dobrze.
Może nie do końca właściwie zrozumiał pytanie, które mu zadała, ale odpowiedział tak, jak uznał za słuszne. Nie interesowała go już jej historia. Tę znał, jak wielu innych. Może w nieco bardziej rozbudowanej wersji, skoro wysilił się na wykopanie większości jej zatargów z prawem, o których nie było jakoś szczególnie głośno. Kiedy w mediach mówiło się o jej degradacji i odebraniu statusu Widma, każdy mógł sobie wygrzebać w extranecie mniej lub bardziej prawdziwe informacje o Jeanette Hawkins. Rhama musiał mieć dostęp do tych właściwych, zamieszczonych w bazach danych Cerberusa, które i tak zrobiły na nim mniejsze wrażenie, niż poznanie jej osobiście.
- No i na zdjęciach wyglądałaś jakoś tak... - na jego twarzy znów pojawiło się rozbawienie. - Sam nie wiem.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2743
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Phi Clio] Ankhta

29 lut 2016, o 16:55

Nawet nie chciała myśleć ile musieli ją szpiegować, by dostać te informacje. Pewnie większość jej życia jakiś sprytnie napisany program śledził jej aktywność w extranecie, a gdy działo się coś ciekawszego - wysyłali kogoś, kto wtapiał się w tłum.
Od samego uświadomienia sobie tego zachciało jej się rzygać. No i trochę też od widoku trzech saszetek cukru wsypywanych do kawy. Nie skomentowała, choć chciała.
Bez przesady, Hawkins nie miała jednak tak wielkiego kija w dupie, jaki usilnie próbowały władować jej suche akta. Czasem wolałaby móc zachowywać pełen spokój i beznamiętność każdego dnia - ot, jak ci wyszkoleni zabójcy widziani na vidach akcji. Nigdy się nie uśmiecha, ale nigdy się też nie skrzywi ani nie zawaha przed zabiciem. Jej głowę prawie zawsze rozsadzały emocje, choć ukrywanie niektórych opanowała do perfekcji. Wciąż nie zaprzeczało to ich obecności.
- Voodoo. Nie wiem, jak się ma, poza tym, że jest idiotą i nie dał sobie nic z tym zrobić - westchnęła głośno, przenosząc spojrzenie na czarny płyn w plastikowym kubku, odwracając je od Rhamy. - Szkoda. Uwielbiał swoją brodę.
Dopiero po wypowiedzeniu tych słów ogarnęło ją rozbawienie, bo zauważyła, jak absurdalnie to brzmiało. Dramaty wczorajszego dnia obejmowały wymuszoną współpracę z Cerberusem, niemal zniszczenie statku, rozerwanie Deuce'owi nogi i spalenie brody technikowi. Priorytety.
Mimowolnie parsknęła śmiechem, słysząc jak absurdalne musiało być jego wyobrażenie o niej - dopiero komentarz o zdjęciach jednak przekroczył pewną granicę.
- Wybacz, że nie pozuję doskonale do każdego zdjęcia policyjnego, albo takiego robionego zza krzaków przez podrzędnych, szukających sensacji reporterów - upiła kolejny łyk. Nie czuła się źle po usłyszeniu jego opinii o jej zdjęciach, choć nie odebrała jej jako pozytywnej. Sama zbyt wielu ich nie oglądała, nawet nie wiedziała, jak wielkie raki czyhają na nią pod tagiem z jej nazwiskiem.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Phi Clio] Ankhta

29 lut 2016, o 19:25

Rhama uśmiechnął się pod nosem i uruchomił omni-klucz. Przez chwilę przeglądał coś na nim, by w końcu znaleźć to, czego szukał i wysłać to do Hawk. Jej urządzenie poinformowało o przychodzącym pliku, a gdy go otworzyła, ukazało się jej zdjęcie. Zrobione chyba na Omedze, albo w podobnie obskurnym miejscu, przedstawiało ją w przecudownym świetle - mówiła coś chyba, bo miała półotwarte usta, jednocześnie usiłując wyciągnąć sobie włosy z oczu. Jedno bardziej otwarte niż drugie, co sprawiało wrażenie że była mocno pod wpływem, choć nie musiało mieć to nic wspólnego z rzeczywistością. Światło padające na nią z góry wyostrzało jej rysy, podkreślało mocno odcinające się kości policzkowe trupio bladej twarzy. Jedynie uwydatniony przez zgięcie ręki biceps wyglądał tu efektownie.
- To moje ulubione - powiedział Rhama z absolutną powagą i pokiwał w zamyśleniu głową. Ujęcie naprawdę było niefortunne. Sięgnął po kawę i napił się. - Ale tak poważnie, to po prostu na żywo wyglądasz tysiąc razy lepiej. Masz w spojrzeniu coś, czego policyjne zdjęcia nie są w stanie uchwycić. Mhm, to chyba to.
Odwrócił wzrok, przenosząc go na uruchomiony komputer. Czy był zawstydzony średnio udanym komplementem, którym właśnie ją chyba przypadkiem obdarzył? Nie, chyba nie. Chociaż kto wie. Nie znając go wystarczająco dobrze ciężko było domyślić się, co dzieje się w jego głowie. Wczytał się dla niepoznaki w jakiś dokument, odstawiając kawę na biurko.
- Twoja załoga nie poprosiła o wiele - poinformował ją. - Boją się, że dostaną sprzęt z logiem Cerberusa? Zawsze można przemalować. Ja tak zrobiłem ze swoim pancerzem - wyprostował się i skrzyżował ręce na klatce piersiowej. - A jak twój karabin? Wyczyściłaś go? Co go blokowało?
Unikał jej wzroku. Z powrotem wróciło spięcie, które trzymało go przedtem w jej kajucie. Teraz byli na jego terytorium, więc teoretycznie powinien czuć się swobodniej, bezpieczniej, ale mimo wszystko coś znów było nie tak. Wstał, podnosząc plastikowe opakowanie z biurka i przechodząc do szafki przy łóżku po pudełko po śniadaniu Hawk. Wsadził jedno w drugie, po czym wrzucił do śmietnika w niewielkiej łazience. W końcu wrócił na krzesło i opadł na nie z westchnięciem.
- No dobra, to powiedz mi jakie obowiązki mi się dostaną na twoim pięknym statku - zakręcił kubkiem z kawą. - Chyba że mam być gościem VIP, który tylko siedzi i wszystkich wkurwia. A wolałbym nie, nie lubię być nieprzydatny. Nie wiem czy w ogóle będę mógł się dotknąć do systemów. Do kokpitu już nie mam wstępu... - pokręcił głową. - To rozwiązanie, ja na Wraithcie, to będzie trudniejsze niż myślałem. Przynajmniej Veronique nie patrzy na mnie, jakby chciała mnie zabić we śnie. Jedna osoba, do której będę mógł gębę otworzyć.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2743
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Phi Clio] Ankhta

1 mar 2016, o 15:36

Czekała pełna obaw, aż znajdzie na omni-kluczu to, co chciał jej pokazać. W takich momentach zawsze nie wiedziała, czego ma się spodziewać - ktoś ją uchwycił zalaną w barze na Omedze, czy po prostu przechodził obok niej vorch i jej twarz wykrzywiła się z obrzydzenia?
Zgarnęła ręką stertę gazet nieco na bok, przygotowując sobie miejsce do siedzenia. Nie miał stołu, więc będzie musiał to jakoś znieść. Hawkins takie rzeczy nie przeszkadzały - mogła by i nawet na ziemi siedzieć, było jej to obojętne.
Nie mogła powstrzymać wybuchu śmiechu, widząc jak wyszła na tym ujęciu - już nawet nie chodziło o to, czy jej twarz wyszła dziwnie. Po prostu wszystko ułożyło się niefortunnie, kiedy ona sama nie pamiętała tej sytuacji. Zawsze ktoś musiał robić cholerne zdjęcia.
Przynajmniej jej biceps wyszedł "kozacko". Mogła go sobie wykadrować i podmienić ze zdjęciem policyjnym.
Coś w spojrzeniu, może mord.
- Nie zauważyłam - odrzuciła, a jej uśmiech nieco zwężał. Nie straciła humoru, po prostu dostrzegła zmianę w zachowaniu Rhamy.
Uniosła się na palcach, podnosząc by móc usiąść na krawędzi biurka. Przysiąść było chyba lepszym określeniem - ot, głównie jej jedno udo opierało się o blat, a nogi zwisały na dół. Upiła łyk kawy, opierając się o ścianę. Dobrze, że na statkach meble przytwierdzone były do podłoża - po tymtych zdjęciach, gdyby jeszcze wyryła o ziemię wywalając mężczyźnie kawę, w dodatku na siebie, chyba zaczęłaby się poważnie zastanawiać nad usiłowaniem zabójstwa.
- Może są nieśmiali - odrzuciła, wciąż rozbawiona, lecz uważniej przyglądając się Rhamie.
Ciekawiło ją to, co sobie w głowie uroił w tym momencie. Nagły przypływ winy za ostatnie sytuacje, czy tam niezręczności? Mogłaby to zrozumieć, gdyby nie fakt, że prowadzili względnie normalną rozmowę. I jak na razie jej przeszło. Ankhta miała zostać tylko argumentem przywoływanym przy możliwych sporach, bądź punktem listy rzeczy nieprzychylnych Naeemowi. - Piasek.
Błotniak był już sprawny, ale będzie musiała sprawdzić dokładniej, czy aby na pewno się nie zatnie. Znalazła w środku drobiny, stąd uznała je za powód zacinania się.
- Widziałam twoje umiejętności, techników na tym statku nigdy nie brakuje. Nie mówię o systemach krytycznych dla statku, ale nie będziesz czyścił podłóg. Pomoże mi to, jeśli sam określisz co potrafisz poza łamaniem zabezpieczeń w tak szybkim tempie - w przeciwieństwie do niego, ona nie odwracała od niego wzroku. Mówiła już nieco poważniej, nie tak rozbawiona jak wcześniej, ale wciąż swobodnie.
- I przy okazji możesz wyrzucić z siebie cokolwiek w tym momencie chcesz, bo kolejny raz widzę, jak coś ci się przypomina i napinasz się jakbym zwyzywała twoją matkę od kurew.
Mówiła wciąż tak samo - spokojnie. Przeniosła spojrzenie na czarny płyn, upijając kolejny łyk wciąż ciepłej kawy. Podejrzewała, że tak samo dobra byłaby zimna, jak zwykle zresztą.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Phi Clio] Ankhta

2 mar 2016, o 09:56

Sam Rhama uśmiechnął się szeroko, widząc jej reakcję. Może sądził, że się wścieknie, albo obrazi, ale przecież takiego zdjęcia nie dało się brać na poważnie, biorąc pod uwagę że i tak zostało zrobione sprzętem jakości ziemniaka. Kiedy przesunęła gazety, zabrał je całkiem i przełożył na drugą stronę, za komputer, tak by mogła usiąść wygodniej.
- Nigdy nie potrzebowałem dodatkowych krzeseł, ani foteli - mruknął, przesuwając wzrokiem po jej sylwetce. Siedziała coraz bliżej, najpierw na łóżku, potem stała przy ścianie, a teraz praktycznie wylądowała mu przed samym nosem. - Mogę ewentualnie pójść po jakieś, jeśli chcesz. Chociaż dobrze się sprawdzasz w roli ozdoby biurka. Tylko pracować tak bym nie mógł. Za bardzo rozpraszające.
Oparł się i splótł dłonie na brzuchu. Przyglądał się jej kiedy mówiła, jakby jednocześnie próbował wyczytać coś więcej z jej twarzy. Skinął głową, gdy odpowiedziała mu na pytanie.
- To dobrze. Nie jestem najlepszy w szorowaniu podłóg - przyznał. - Wszystko, czego chcesz, Hawk. Łamanie zabezpieczeń wymaga ich znajomości, więc tworzyć też je potrafię. W sumie w ten sposób kiedyś zarabiałem na życie, teraz robię... trochę więcej. Pracowałem przy projekcie SI i w sumie tworzenie programów o jakiejś względnej inteligencji i samoświadomości to jest coś, w czym odnajduję się najlepiej. Nie wiem nawet czy do czegoś Ci się to przyda, poza ułatwianiem potencjalnego abordażu. Ale nigdy tego nie robiłem - uniósł w półuśmiechu kącik ust. - To znaczy, nie żyłem na pokładzie statku. Podejrzewam, że będę musiał się częściowo przekwalifikować.
Opuścił wzrok gdzieś na wysokość jej kolan, gdy dość bezpośrednio spytała o co mu chodzi. Przez chwilę nie odpowiadał, by w końcu głośno westchnąć. Coś go dręczyło, ale z jakiegoś powodu mówić o tym nie chciał. Najbardziej prawdopodobne były wyrzuty sumienia, skutkujące tym dziwnym spięciem za każdym razem gdy się pojawiały. Jej przeszło, on nie do końca potrafił tak po prostu przejść nad tym do porządku dziennego.
- Nie... kolejny raz? - wzruszył ramionami. - Jeśli chodzi o to wczoraj, to chciałem tylko ci powiedzieć, żebyś się za bardzo nie schlała. Ale uznałem, że mogę za to dostać butelką w łeb. Albo, w kontekście całej tej sytuacji, serią z Błotniaka - znów przesunął wzrokiem po jej sylwetce, od kolan w górę, do twarzy. - Teraz to chyba podświadomie. Nie wiem, nie sądziłem że tak to się skończy. Myślałem, że będę musiał cię unikać dopóki Wraith nie opuści hangaru, a i potem najlepiej też. A ty wyglądasz jakbyś mnie... tolerowała - uśmiechnął się lekko. - Twój rys psychologiczny tego nie przewidział. Ciężko się przyzwyczaić.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2743
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Phi Clio] Ankhta

2 mar 2016, o 13:37

Wyświetl wiadomość pozafabularną Coś w jej głowie kazało jej przestać. Zejść z biurka, wrócić na Wraitha, może zahaczyć znowu o centrum medyczne, skoro było względnie niedaleko. Powinna poradzić sobie z dotarciem tam bez sięgania po broń. Wystarczyła mała, paranoidalna myśl, że znowu traci nad sobą kontrolę, by ścisnęła kubek nieco mocniej, prawie go zgniatając.
Pokręciła głową. Nie.
- Nie musisz.
Ostatecznie, patrząc z odpowiedniej strony, nie siedziała na biurku, tylko się o nie opierała. Wspierała. Upiła łyk napoju, zajmując myśli tymi kilkoma saszetkami cukru, które wsypał do środka. Nie dawały jej spokoju - jak można było brać z natury gorzki napój i to w tak sztuczny sposób zmieniać? Bóg go opuścił?
Zaraz, mówi coś.
Przeniosła na niego spojrzenie, natrafiając na jego wzrok, skupiając się znowu na chwili teraźniejszej. SI? Od razu poczuła pokusę - jej usta otworzyły się, zanim zdążyła je powstrzymać.
- Wraith jest obecnie na szczycie rozwoju wojny cybernetycznej, na jaki może dotrzeć przy pomocy żywych operatorów. SI podnosi go niemal dwukrotnie. Przydałaby się - westchnęła, mając nadzieję, że nie odbierze to jako "zrób mi SI", bo głupia nie była. Wiedziała, że to tak nie działa. - Pewnie wymagałoby to od cholery czasu, pieniędzy i zaufania do Cerberusa, którego nie mam. Wolałabym nie skończyć w tej historii jak Quarianie we własnej przygodzie z tworzeniem samoświadomych maszyn.
Sam fakt, że nigdy nie żył na statku, wydawał się jej... mocno specyficzny. Nie pamiętała już, jak żyje się na "lądzie", nie umiała sobie tego wyobrazić.
- Przyzwyczaisz się. Ostatni raz mieszkałam poza nim był kilka lat temu. Zresztą, w moim przypadku zostanie w jednym miejscu nie byłoby do końca strzałem w dziesiątkę.
Nawet, gdyby skorzystała z plików, które przygotował, wciąż nie mogłaby się przyzwyczaić. Chociaż kiedyś myślała, że nie będzie potrafiła żyć bez wojska - póki życie i wydarzenia brutalnie nie wyciągnęły jej z poprzedniego życia, wciskając w inne, obce.
Kolejny łyk. Już połowy płynu nie było, zaczynał stygnąć. Nieistotne - wciąż miała przed sobą jego ciemną barwę, w którą mogła się wpatrywać, póki Rhama nie odezwał się ponownie. Bała się kolejnej wymówki, która z pewnością by ją tylko wkurwiła - a jednak. Jej oczy podążyły znanym już torem, z powrotem ku zmodyfikowanej, ciemnej twarzy Naeema. Odczekała, aż skończy. Uśmiech z jej twarzy zniknął, a ona sama wpadła w trans - szukała odpowiednich słów. Znalazła je dopiero po kilku sekundach ciszy.
- Wiesz, kim był jego właściciel? Błotniaka? Pewnie czytałeś w aktach, jak miał na nazwisko. Znasz przebieg jego służby - jej wzrok, może i zwrócony w stronę mężczyzny, nie był na nim skupiony. Patrzyła nie widząc. - Chciał mnie dorwać. Nie możesz jednak wiedzieć, że bawiło go to prawie tak samo, jak wtedy mnie. Nie wiesz, że nazywał mnie kotkiem i był gotów splunąć mi w twarz nawet w chwili, w której przystawiłabym mu strzelający wybuchowymi pociskami karabin do głowy.
Pamiętała tę sytuację doskonale. Mężczyzna zachowywał się tak, jak ona miała według akt. Według tego, co Cerberus o niej wiedział. Idealny przeciwnik.
- Na tym polega problem. Masz te swoje akta, ale tak naprawdę nic o mnie nie wiesz. Czytasz, że zabiłam dziesiątki waszych agentów, wyobrażasz sobie moją satysfakcję z każdego takiego zabójstwa, ale nie widziałeś, jak skąpani we własnej krwi wyzywali mnie od kurew, które prędzej czy później Cerberus dorwie.
Sama myśl o tym sprawiała, że w jej oczach pojawiła się nienawiść. Nie po to jednak to mówiła, by przypomnieć sobie, dlaczego powinna Rhamy nienawidzić. A może jednak? Jej mózg był dla niej zagadką zbyt wiele razy, by miała mu ufać w takich sytuacjach.
- Weź mój rys psychologiczny. Co w nim przeczytasz? Że mam "pograniczne zaburzenie osobowości"? Że jestem chwiejna emocjonalnie, mam skłonność do nałogów i nie kontroluję swoich impulsów? Zainteresuje cię w ogóle, jak to wygląda, czy po prostu, jako pieprzony oficer, wyślesz za mną psychopatów, myśląc, że tylko na takich nie zrobię wrażenia?
Pamiętała jeden z listów gończych posłanych za nią przez Przymierze. Lista zaburzeń się ciągnęła, gdy wojsko, które kiedyś było jej rodziną, usilnie przedstawiało ją jako psychopatkę stwarzającą zagrożenie dla społeczeństwa.
Chyba właśnie wtedy uznała, że strach temu towarzyszący powinna zaakceptować i wykorzystać.
- Spotkałam w życiu dziesiątki wysłanych przez Cerberusa zabójców. Brutalnych, rozsmakowujących się w przemocy i niedbających o skutki uboczne. Chyba już po piątym obiecałam sobie, że zabiję każdego kolejnego, choćby udawał pieprzone niewiniątko. I nagle trafiasz się ty.
Jej usta zadrżały, gdy Hawkins z trudem się uśmiechnęła. Wspomnienia nie przywołały w niej traumy - po prostu bycie dla niej szczerą odnośnie własnych odczuć i rozbawioną nigdy nie miało miejsca w jednej chwii.
- I wydajesz się mieć jakikolwiek szacunek do mnie i mojej załogi. Cholera, nawet skruchę udajesz doskonale - z powrotem, tym razem już świadomie, spojrzała na niego. Chciałaby móc wyczytać z jego twarzy jakiekolwiek emocje, ale czasami z jego obojętnością to było niemożliwe, a Hawkins też nie była w tym zbyt dobra. - Jesteś jakąś pieprzoną anomalią i nie potrafię tego rozgryźć. A nawet nie masz pojęcia jak bardzo bym chciała.
Uśmiechnęła się pod nosem, odwracając wzrok i wbijając go w ścianę naprzeciwko. Upiła kolejny łyk gorzkiej kawy - przedstawienie faktów jemu było jak przedstawienie ich sobie. Dobrze było znać powód, dla którego nie chciała w tym momencie wybiec i znowu zaszyć się w kajucie na własnym statku, a mogła zostać w jego.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Phi Clio] Ankhta

4 mar 2016, o 23:25

Wyświetl wiadomość pozafabularną Świdrował ją spojrzeniem, popijając kawę. Na chęć posiadania SI na statku zareagował lekkim uniesieniem brwi.
- Nie wątpię - odparł. Mogło to znaczyć wszystko, począwszy od "pewnie, zrobię ci taką", przez "faktycznie, quarianie spieprzyli dość mocno", po "to prawda, na razie nie ma szans, żeby Cerberus zgodził się na takie ulepszenie". Ale nie dookreślił, więc Hawk musiała albo drążyć temat, albo pogodzić się z faktem, że póki co i tak nie ma to sensu. W innym przypadku prawdopodobnie sam by go podjął, albo powiedział to w formie propozycji, nie ciekawostki o sobie.
Wiadomo, że się przyzwyczai. Nie miał za bardzo wyjścia, skoro już się zgodził i wykorzystał resztę wczorajszego dnia na ogarnięcie formalności. Ale i tak poszło szybko. To świadczyło chyba tylko o tym, że zbyt wiele go na Ziemi nie trzymało. A może był zbyt niespokojnym duchem, by ustatkować się w Kairze i stamtąd zajmować się wszystkimi zleceniami. Nie mówił, a ona nie pytała.
Spoważniał, gdy Hawk zaczęła odpowiadać na jego ostatnie wyznanie. Właściwie nie spodziewał się takiej reakcji, to było oczywiste, zaskoczenie na jego twarzy było wyjątkowo widoczne. Milczał, pozwalając się jej wygadać, bo najwyraźniej potrzebowała tego, a on jak nikt inny potrafił słuchać. Zamarł w bezruchu, nie podnosząc póki co nawet kubka z kawą do ust, obserwując ją uważnie. To, co mówiła, nie było mu obojętne. Tym razem to ona się złamała, tak jak on u niej w kajucie. Jak to działało, że cudze kwatery otwierały jakąś furtkę do emocji, które człowiek dotąd trzymał w sobie?
Nie odzywał się do samego końca, do momentu aż Hawk nie miała nic więcej do powiedzenia i skupiła się na piciu swojej kawy. Dopiero wtedy poruszył się, jak nagle ożywiony posąg powoli wyciągając rękę przed siebie, by odstawić kubek na biurko.
- Nie ma czego rozgryzać - odezwał się w końcu swoim niskim głosem, cicho i powoli. - Cerberus przyzwyczaił cię do myśli, że składa się tylko z bezwzględnych skurwieli, dokładnie takich jak mówisz. Ale Iluzja poszedł po rozum do głowy, chociaż trochę mu to zajęło. Sama mówisz, że z takimi sobie radziłaś. To nie jest tak, że cała organizacja składa się z takich ludzi. Zatrudniają ich, tak samo jak niewinne dziewczyny, które rumienią się na myśl o jakiejkolwiek bliskości i nieogarniętych życiowo inżynierów. Tak samo, jak wszędzie indziej. Cały rozstrzał osobowości - przysunął się do biurka i oparł o nie łokciem jednej ręki. - I raczej nie wyglądało to tak, że miałaś na nich nie zrobić wrażenia, tylko oni mieli je zrobić na tobie. Pokazać, że w rzeczywistości jesteś słaba. Ale nie byłaś. To wszystko było w danych. Ja tylko dotarłem do tego, czego w nich nie ma.
Nie chwalił się, to było raczej obojętne stwierdzenie faktu. Mówił jej jak było, dlaczego wszystko nie poszło tak samo jak z poprzednimi ścigającymi ją agentami Cerberusa. Ale taka była prawda - wyciągnął z niej emocje inne niż wyciągali poprzedni, niezależnie od rysu psychologicznego udało mu się dotrzeć do tego, na czym jej zależy naprawdę. Trudno było stwierdzić, że wiedział co zadziała, bo przecież zakładał jeszcze, że konieczne będą tortury. Chciał zostawić ją na pastwę robactwa i wyjść, gdyby szantaż nie pomógł. Nie musiał, znalazł czuły punkt, choć w aktach go nie było i w tym chyba tkwiła cała różnica.
- Bo swoje przeszłaś - wyjaśnił. - Może dlatego nie jestem zbyt często wysyłany gdzieś osobiście. Mam w sobie za dużo empatii jak na agenta Cerberusa - uśmiechnął się ironicznie, ale jego oczy pozostały chłodne. Czy przypuszczenie Hawk, że udaje skruchę, zabolało go? Nawet jeśli, to nie przyznał się do tego. - Nie jestem żadną pierdoloną anomalią, jestem normalnym człowiekiem - dorzucił gorzko. - Mam swoje lęki, potrzeby i jakąś swoją pokręconą moralność. To cię tak niepokoi? Że nie jestem kolejnym obojętnym dupkiem który znalazł cię tylko po to, żeby odstrzelić ci tę czerwoną głowę? Że wywołuję w tobie jakieś emocje i że sam jakieś posiadam?
Powoli podniósł się z krzesła, stając centymetry od Hawk. Znów patrzył na nią z góry, a jego twarz skryła się w cieniu. Wzburzenie, które znów przebiło się przez jego stale obecną maskę obojętności, nie pozwalało mu siedzieć. Zaciśnięta w pięść dłoń Naeema wbijała się w biurko tuż obok uda kobiety.
- Dlaczego właściwie tu przyszłaś? Masz w tym jakiś konkretny cel, czy po prostu uznałaś, że podręczysz nas oboje? - jego usta znów wykrzywiły się w nieprzyjemnym grymasie, czymś pomiędzy uśmiechem a złością. - Co mogę dla ciebie zrobić, Jeanette?
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2743
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Phi Clio] Ankhta

5 mar 2016, o 13:25

Wyświetl wiadomość pozafabularną Na jej twarzy zabłąkał się uśmiech, nieobejmujący oczu, lecz taki, którego nie potrafiła przegnać. Nie czuła wściekłości, nawet, jeśli nagłe wstanie Rhamy zwiększyło jej poziom adrenaliny. Wręcz przeciwnie. Nie widziała go przegnanego za pewną granicę, koło której teraz się znajdował. Nie miała pojęcia, jak zareaguje.
I sama myśl o sprawdzeniu tego wywoływała u niej ekscytację.
- Co, teraz wyrzucisz mnie ze swojej kwatery? Mówiąc o swojej empatii, choć jeszcze niedawno chciałeś zostawić mnie samą w hangarze, czekając, aż owady wyżrą mi połowę twarzy, załatwiając kwestię przekonania mnie do współpracy za ciebie? - wycedziła, odkładając kubek, choć wciąż była w nim kawa. Straciła nią zainteresowanie.
Nie cofnęła się, nawet jeśli taka bliskość jego twarzy pozwalała jej na dostrzeżenie wszystkich szczegółów, choćby jego implantu. Wzrok utkwiony miała w jego oczach. Nie zamierzała też odpowiadać na jego pytanie.
- Chyba na reszcie udało mi się cię wkurwić. Prawie jestem pod wrażeniem. Za ile sekund wrócisz do swojego naturalnego stanu, za trzy? Cztery? Jesteś jak pierdolony robot z tą twoją cholerną obojętnością.
Odkąd praktycznie go poznała, może na kilka sekund przełączał się w ludzki tryb. Jak miała wiedzieć, co lata mu w głowie, skoro na zewnątrz nie było widać absolutnie niczego? Żadnej reakcji, poza sporadycznymi, które były tak rzadkie, że równie dobrze mogły być udawane.
- Równie dobrze geth mógłby napierdalać do mnie o swoich uczuciach i pragnieniach. Po najgorszych skurwielach Cerberusa przynajmniej widać było, że są ludzcy. -
Przeniosła ciężar swojego ciała na opierającą się o podłoże stopę. Biurko nie było zbyt wysokie, wciąż opierała o nie nogę, lecz ta nieco się zsunęła, żeby jej właścicielka nie wyglądała jak pieprzony flaming. Buty na lekkim obcasie powinny dodatkowo wynieść ją na tyle wysoko w górę, by ich linia wzroku była choćby zbliżona do tego samego poziomu. Tym samym niechcący nachyliła się nieco do przodu, zmniejszając dzielącą ich odległość do minimum.
Wciąż na próżno szukała u siebie wściekłości. Czuła się doskonale, nawet, jeśli jej słowa okraszone były drwiną.
- Chcesz być traktowany jak człowiek to dla odmiany zachowuj się jak jeden, a nie udawaj gdy uznasz, że zaistniała potrzeba - syknęła, nie czując potrzeby w darciu się do człowieka, który stał tuż przy niej.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Phi Clio] Ankhta

5 mar 2016, o 14:57

Wyświetl wiadomość pozafabularną - Ja nie... - zaczął, ale właściwie nie wiedział, co chce powiedzieć dalej, więc warknął tylko, uderzając pięścią w biurko i odepchnął się od niego, jednocześnie odsuwając się od Hawk. Krótki moment bliskości minął i nawet jeśli ona była podekscytowana tym, że udało się jej sprowokować Rhamę do jakiejś silniejszej reakcji, to on sobie z tym zdecydowanie przestawał radzić. - Nie po to szykowałem się do tego pół roku, żeby potem martwić się o twoją śliczną buźkę. Zrobiłem, co miałem zrobić.
Zrobił trzy kroki w stronę przeciwległej ściany i trzy z powrotem. Chyba w tej chwili ostatkiem sił trzymał się swojego wypracowanego spokoju. Ze strony Hawk poszło kolejne ukłucie, które zatrzymało go w miejscu. Zmrużonymi we wściekłości oczami wpatrywał się w nią. Widziała, jak napina się w nerwach, teraz nie ukrywał tego pancerz, więc nawet jeśli na twarzy udałoby mu się zachować obojętność, to spięte nagle ramiona mówiły same za siebie.
- Tęsknisz za nimi, co? Za kimś, kogo mogłabyś zwyczajnie zapierdolić i polecieć dalej, kogoś kto zakładał że to ty nie masz ludzkiej strony i zastraszenie cię przyniesie oczekiwany skutek? Wolałabyś, żebym teraz przyłożył ci pistolet do skroni i zagroził pozbawieniem Wraitha pani kapitan? - uniósł dłoń, wyciągając w jej stronę palec wskazujący. - Nic o mnie nie wiesz, więc proszę uprzejmie, porównuj mnie do gethów, jeśli cię to uszczęśliwi. Mam nadzieję, że ci najgorsi skurwiele Cerberusa spędzili miło czas na ludzkich rozmowach z Hawkins, tak, że teraz ona może stawiać ich nade mną.
Rhama nie czuł się doskonale. Musiała dotknąć jakiejś wrażliwej struny, nie wiedząc nawet że to robi, a teraz obserwowanie miotającego się mężczyzny sprawiało jej przyjemność. Może dlatego, że ona nacierpiała się przez niego już wystarczająco wiele, a teraz w jakiś sposób udawało się jej na nim odegrać. Nie było to nawet porównywalne, ale tak czy inaczej zadowolenie odmalowywało się na jej twarzy i Rhama to widział, co wkurwiało go jeszcze bardziej. Dwoma szybkimi krokami wrócił do biurka - zbyt wiele mebli tam nie było, by mógł bardziej urozmaicić swój spacer - i ponownie pochylił się nad Hawk.
- W porządku, więc jak się zachowuje człowiek? - syknął równie cicho, co ona. - Płacze nad skręconym karkiem bogu ducha winnego naukowca. Omija stróżówkę skoro nikt w środku nie zwraca na niego uwagi, a nie posyła ochroniarzowi serię z karabinu w głowę. Sprawdza, kim jest tajemniczy zleceniodawca, zanim poleci z nim na planetę, o której nawet extranet nie słyszał. Faktycznie, powinienem się zachowywać właśnie tak. Jak szaleniec z karabinem. Wtedy byś była zadowolona? Znajomość układałaby się nam doskonale? Biegalibyśmy razem i zabijali przypadkowych ludzi.
Pochylił lekko głowę w bok, jeszcze bardziej mrużąc oczy. Dopiero teraz Hawk zauważyła, że zaciska dłoń na jej opartym na biurku udzie. Sam chyba nie zdawał sobie z tego sprawy, albo było mu wszystko jedno. A może w ten sposób powstrzymywał się od powrotu na Ankhtę i przyniesienia tu wiadra robali, specjalnie dla niej. Bo był wściekły.
- Kto tu jest jak pierdolony robot? - spytał. - Ja? Szkoda że to ty zepchnęłaś wszystkie ludzkie emocje tak głęboko, że Cerberus musi prawie zabić ci pilota i rozpierdolić statek, żebyś z powrotem je w sobie znalazła.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2743
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Phi Clio] Ankhta

5 mar 2016, o 17:34

Wyświetl wiadomość pozafabularną Powstrzymała się przed dodaniem komentarzy, które przetaczały jej się przez głowę. Jak fakt, że pół roku spędził na stalkowaniu jej na planetach i wyszukiwaniu nie do końca korzystnych dla niej fotek. Albo na tym, że wydali niesamowitą kupę kredytów na identyczne drzwi jak te, za którymi siedział Chinbat, a Hawkins rozwiązała ten problem staromodną przemocą.
Zignorowała pokusę by tylko westchnąć - faktycznie, trochę tęskniła za tamtymi szaleńcami. Nie zawahałaby się zabijając ich przy pierwszej okazji - obojętnie, czy reperkusje z tym związane byłyby ciężkie do przełknięcia. W przypadku Rhamy to wszystko nagle nie było takie proste. W jednej chwili prawie go lubiła, w drugiej coś w nim ją denerwowało. Ta cholerna obojętność, przez którą miała wrażenie, że cokolwiek nie powie, odbije się od niego jak od ściany. Właśnie dlatego teraz tak bardzo jej się to podobało - bo miała wrażenie, że cokolwiek zmienia.
Nigdy nie lubiła obojętnych jej ludzi, choć sama często grała tę rolę.
- Byłoby ciekawiej. - odrzuciła na retoryczne pytanie o przystawienie jej pistoletu do głowy. Widać było po niej, że nie mówi tego całkowicie poważnie - z ironicznego tonu czerpała dziką satysfakcję w tym momencie.
Nakręcała się coraz bardziej, zastanawiając, w jaki sposób sytuacja się rozładuje.
- Może tak nie zachowuje się dobry człowiek, ale negatywne emocje to wciąż emocje - zaśmiała się, tym razem głośno, unosząc brwi wysoko w górę. - Te same emocje oszczędziły nam łamania wszystkich zabezpieczeń drzwi. Jedyną nieludzką jednostką tam byłeś ty. Kobieta się bała, Chinbat jej ufał. Ja robiłam za złą. Wszystko w czasie, w którym ty logicznie podchodziłeś do problemu, rozwiązując go za pomocą znanego sobie i rozpracowanego wcześniej schematu.
Zauważyła mocny uścisk na własnym udzie jeszcze zanim go poczuła. Nie przeszkadzało jej to, ani odrobinę. Może tylko jeszcze bardziej zwiększyło poziom adrenaliny krążącej jej w żyłach, sprawiając, że przestała myśleć w pełni trzeźwo.
Doprowadzony na granicę samokontroli Naeem podobał jej się znacznie bardziej.
Złapała jego nadgarstek w dłoni, którą trzymał na jej udzie i ścisnęła równie mocno, nie planując jednak oderwania ręki od siebie. Potrzebowała tylko wsparcia by nachylić się do przodu i nie stracić równowagi - a blat biurka uznała za mniej wygodny.
- I znalazłam. Deuce stracił nogę, ja praktycznie straciłam statek - odpowiedziała, wspominając teraz o tym jak o czymś, co stało się bardzo temu. Prawdopodobnie gdy następnym razem wróci na pokład Wraitha znowu uderzą ją negatywne wspomnienia, ale teraz równie dobrze mogłaby dziać w transie. Znowu zminimalizowała dystans między nimi, pochylając głowę w bok w lustrzanym odbiciu jego gestu. Nie odwracała spojrzenia - w takiej odległości niezbyt wiele mogła zresztą zrobić.
- Pytanie czego ty potrzebujesz, żeby znaleźć własne - dodała, krótko, szybko się odsuwając gdyby miał znowu zacząć rzucać się po pomieszczeniu, żeby nie dostała w twarz przez przypadek tą ręką, którą trzymał teraz na jej nodze. Siedziała teraz w takiej pozycji, że było to bardzo prawdopodobne.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Phi Clio] Ankhta

5 mar 2016, o 18:43

Rhama w zaskoczeniu opuścił wzrok na dłoń zaciskającą się na jego nadgarstku. Najwyraźniej sam nie zdawał sobie sprawy, że znaleźli się tak blisko, bo pochłonęły go nerwy. Zamarł, ale też nie zabrał ręki z uda kobiety. Tylko jego spojrzenie uspokoiło się nieco, nie było już tak wściekłe, choć nadal oddychał szybciej niż zwykle. Dla niej to była zabawa, kontrolowanie emocji Naeema, do których nagle, kilkoma przypadkowymi słowami zyskała dostęp. Ciężko było stwierdzić, które z nich to właściwie były - te o anomalii, czy o udawaniu skruchy? A może cały ten wywód, w którym porównywała go do wszystkich pozostałych? Rhama próbował zachować spokój, ale tym razem nie potrafił i w sumie nie musiał, bo nie znajdowali się już w laboratorium na powierzchni, z misją do wykonania od początku do końca. Z tego, co robił teraz, nikt nie będzie go rozliczał.
- Schematy i plany są dobre - warknął. - Pomagają uniknąć niespodzianek. Wszystko by się udało, tylko zajęłoby to więcej czasu i uniknęlibyśmy jednej niepotrzebnej śmierci.
Żachnął się i przewrócił oczami. Mięśnie jego zaciśniętej szczęki poruszyły się, jakby ostatkiem siły woli powstrzymywał się od powiedzenia czegoś, czego nie powinien. Znów. Ale tym razem mu się nie udało, Hawk całkiem skutecznie ściągnęła z niego maskę niezmąconego spokoju i najwyraźniej miał problemy z założeniem jej z powrotem.
- Faktycznie, to niesamowite. Człowiek wyszedł z ciebie w chwili, kiedy traciłaś wszystko. To jest dla ciebie argument? Bo jeśli chcesz mówić o drzwiach, to przykro mi, ale nie traktuję tego inaczej, jak różnicy w sposobach działania. To nie emocje je otworzyły, te pokazałaś dopiero w hangarze. I w swojej kajucie. I tutaj. I zaczyna mnie już wkurwiać to, że żądasz ode mnie tego samego, chociaż w moim życiu jest wszystko w porządku. Nikt mi już nie ma czego odebrać, więc nie będę płakać nad czyjąś urwaną nogą i nad dziurami w statku. Mam ci pokazać swoją ludzką stronę, bo oszczędzenie ciebie i twojej załogi to było za mało? - nie oderwał ręki, za to przesunął ją nieco w górę po jej nodze, licząc na to, że zaciśnięte na nadgarstku palce go nie powstrzymają. - Co mam zrobić, popłakać się przy smutnym filmie?
Po ostatnich słowach Hawk nie pozwolił się jej odsunąć. Zepchnął ją za biodro z biurka i przycisnął do ściany, unieruchamiając ją. W jego oczach, oprócz złości, pojawiło się coś nowego - coś, co potrafiła nazwać doskonale, co widziała już wcześniej. Dłoń, która przedtem wędrowała po jej udzie, teraz wsunęła się pod brzeg jej bluzki i zacisnęła się na talii. W butach na obcasie faktycznie nie była od niego dużo niższa, ale jednak patrzył na nią z góry.
- Może nie chcę ich szukać - mruknął. - Albo właśnie znalazłem.
Mało delikatnie podniósł głowę Hawk za brodę i pocałował ją żarliwie, nie przejmując się całkowicie tym, że ona może tego nie chcieć. Ale przez ostatnie kilka sekund wpatrywał się w nią z takim pożądaniem, że mogła się tego spodziewać. Mogła odepchnąć jego dłoń wcześniej, dając mu do zrozumienia, że ma się trzymać wytyczonych granic i nie zrobiła tego. Jego usta smakowały kawą.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2743
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Phi Clio] Ankhta

5 mar 2016, o 19:47

Wyświetl wiadomość pozafabularną Otworzyła usta natychmiast, chcąc wypowiedzieć ripostę. Całkowite rozbawienie nieco przygasło - wcześniej mógł mówić co chciał, póki nie trafiał w odpowiednie struny. Teraz, wypominając jej obnażanie się nie w dramatycznym momencie na Ankhcie, ale też potem, we własnej kajucie i w tej, jakoby potwierdzał, że tak zrobiła. A ona uwielbiała wypierać z myśli takie momenty.
Gdzieś przez sekundę uświadomiła sobie, że skoro ona tego nie lubi to nic dziwnego, że Rhamę doprowadza tym do szału. Po upłynięciu krótkiej chwili odrzuciła tamtą myśl - nieistotne. Nie na tym zamierzała się skupiać. Nie przerwie teraz, pod sam koniec swojego dręczenia, przez krótki moment logicznego myślenia. Uczucia kierujące nią w tym momencie były wystarczająco intensywne by zagłuszyć wszystko inne.
Wciąż nie podobała jej się odpowiedź, a ona nie miała w zwyczaju zostawiać komuś ostatniego zdania.
- Myślisz, że niezabijanie mnie zmienia smutny film w happy end? - prychnęła, walcząc sama ze sobą. Z jednej strony czuła własne, rosnące pożądanie, z drugiej pokusa odwarknięcia jeszcze czegoś, by wyszło "na jej", była spora.
Czując jego wędrującą po jej udzie rękę, nie powstrzymała się na samym początku. Dopiero po tym wyprostowała plecy, chcąc się odsunąć - nagle wycofać, kiedy poczuła, że przekroczyła pewną granicę i nie ma już odwrotu. Nie dlatego, że nie chciała tego kontynuować - kazał jej przestać przebłysk racjonalnego myślenia, który roztrzaskał się w następnej chwili o ścianę, o którą uderzyły jej plecy.
Deuce, Vinnet i cała reszta byłaby kurewsko szczęśliwa.
W jednej chwili niemal całkowicie zapomniała o tym, że znajdowała się w jednej z setek kwater ogromnego lotniskowca Cerberusa. Nawet o tym, że kilkaset metrów w dół, gdzieś w jego trzewiach, remontowany był jej własny statek, a załoga prawdopodobnie uprzyjemnia sobie czas na piciu. Może gdyby sama nie była trzeźwa późniejsze, możliwe wyrzuty sumienia nigdy by nie uderzyły. Ale nie była - po prostu otaczający ją świat na moment przestał ją obchodzić.
Nie chciała może przez pierwszą sekundę. Czując żarliwy pocałunek rozluźniła się natychmiast, akceptując sytuację i witając ten zwrot akcji z otwartymi ramionami. Wpiła własne usta w jego z niemal taką samą natarczywością, jaką on zajmował się nią. W tym momencie ostatnie o czym myślała to delikatne rozkoszowanie się doznaniem. Była zbyt niecierpliwa.
Oparła dłonie o jego klatkę piersiową, napierając na jego ciało by odsunąć się od ściany, ale nie miała nic przeciwko jeśli nie zamierzał zmieniać pozycji. Na przypadkowe uderzenie tyłem głowy o metalową powierzchnię przeznaczyła tylko jedno westchnięcie, które i tak było zbyt długą przerwą pomiędzy jednym pocałunkiem o drugim.
Błądzące po jego ciele dłonie natrafiły na chłód wszczepów na jego szyi. Uchyliła powieki, na moment przestając, zaskoczona wrażeniem, którego się nie spodziewała, ale szybko jej usta odnalazły drogę powrotną. Nigdy jej ulepszenia nie przeszkadzały i, choćby z rozmowy z Deucem mógł to wywnioskować.
Nawet jeśli, byłaby to tylko drobna niedogodność. A zamiast tego był po prostu dodatek.
Oderwała się już pewniej i gwałtowniej od ściany, wyzwalając na moment z jego uścisku by zrzucić z siebie rozpiętą, krótką kurtkę. Nie zauważyła miejsca, w które poleciała - jej dłonie już szukały drugiego ciała, o które mogły się oprzeć. Pchnęła mężczyznę w kierunku łóżka, nie sprawdzając, czy zaszli wystarczająco daleko by przypadkiem nie uderzył głową o jego bok.
W końcu umiał sam o siebie zadbać.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Phi Clio] Ankhta

5 mar 2016, o 21:04

Pewnie jej załoga nie byłaby szczęśliwa, ale nikogo tu nie było i dopóki któreś z nich nie postanowi się pochwalić mniej lub bardziej dobrymi decyzjami, to pozostanie to między nimi - tak, jak teraz. Rhama nie odsuwał się, nawet kiedy poczuł niepewność w ruchach Hawk, on wiedział czego chce i zamierzał to osiągnąć. Ale wystarczyło kilka sekund, by i ona zechciała tego samego. Moment, kiedy odwzajemniła pocałunek, zburzył wszystkie mury, które wokół siebie zbudował. Miał się trzymać z daleka od niej, unikać jej nawet tu, na lotniskowcu, dopóki Wraith nie zostanie naprawiony. Miał tylko doprowadzić ją do Cerberusa, a nie w nim utrzymać. A na pewno nie miał robić tego.
Nie odsunął jej dłoni od wszczepów, choć raczej nie miał w nich czucia. Skoro lubiła, jak wspominała przy okazji odwiedzin u pilota, nie zamierzał protestować. Metal był chłodny i doskonale wtopiony w skórę, choć przy lewym uchu dało się pod opuszkami palców wyczuć bliznę, której implant nie ukrywał, a na pewno była skutkiem tego samego wypadku.
Rhama nic nie mówił, zamrugał tylko niepewnie gdy odepchnęła go od siebie, ale szybko tę niepewność zastąpił drapieżny uśmiech. Chciała widzieć emocje na jego twarzy, widziała je teraz. Jeszcze nie zdążyła dobrze zrzucić z siebie kurtki, gdy on sięgał już do brzegów jej bluzki, by też pomóc jej zdjąć ją przez głowę. Chwilę później to samo zrobił ze swoją i rzucił obie na krzesło stojące teraz samotnie przy biurku, by przyciągnąć potem do siebie Hawk i przesunąć dłońmi po jej plecach. Usta mężczyzny powędrowały w okolice jej szyi, kiedy posłusznie szedł tyłem w stronę łóżka. Zanim jednak na nie opadł, chwycił czerwonowłosą i podniósł z podłogi tak, że na starannie pościelonym materacu wylądowali razem.
- Może nie, ale to już prędzej - mruknął w odpowiedzi na zadane dłuższą chwilę temu pytanie i ściągnął gumkę z jej włosów, sprawiając, że rozsypały się luźno. W ten sposób wyglądała zupełnie inaczej niż odkąd ją poznał, inaczej niż na wszystkich zdjęciach policyjnych i nieudanych ujęciach z przypadkowych miejsc galaktyki. Wyglądała... normalnie. Rhama uniósł głowę, by ponownie ją pocałować, a to, co działo się dalej, całkowicie już oderwało ich od rzeczywistości - od tego, że za zamkniętymi drzwiami coś się działo, okręt żył, być może ktoś czegoś od nich chciał, od załogi Wraitha która raczej nie pochwalałaby tej decyzji swojej kapitan, nawet od kłótni, która była powodem tego wszystkiego. Oddał się zapomnieniu, wciągając w nie za sobą Hawk.

Otaczająca ich zmięta pościel trochę psuła efekt opustoszałej kajuty, jaki Rhama zostawił tu, zabierając na Wraitha wszystkie swoje rzeczy. Tak samo porozrzucane wszędzie dookoła ubrania. Naeem leżał na boku, w milczeniu przesuwając opuszkami palców po plecach Hawk. Można się było spodziewać, że na jego twarz momentalnie wróci kamienny spokój, ta maska, która tak irytowała czerwonowłosą, ale nie - mężczyzna był zamyślony, nie obojętny. Pistolet, który zabrała ze zbrojowni swojego statku, leżał na podłodze gdzieś przy jednej z nóg mebla. Żeby wstać, musiałaby wyplątać się z ciepłych ramion Rhamy - jeśli chciała, nie zatrzymywał jej, ale sam też nie kwapił się do opuszczenia łóżka. Wyglądał, jakby jeszcze nie do końca docierało do niego, co się właśnie stało. Omni-klucz Hawk piknął cicho, informując o przychodzącej wiadomości.
- Zawsze tak kończysz kłótnie? - spytał w końcu Naeem, przeczesując palcami czerwone włosy. W jego głosie nie było już wściekłości. Tak jakby wszystko, co zostało powiedziane w nerwach, nie było teraz istotne. Bo w sumie dla niego już nie było.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2743
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Phi Clio] Ankhta

5 mar 2016, o 23:04

Nie sądziła jak nagle zmienią jej się priorytety. Podejrzewała, że dzika satysfakcja z wywołania w nim jakichkolwiek emocji skończy się szybko gdy wyrzuci ją z kajuty, powstrzymując przed wyciągnięciem broni. Ale ta została przy niej do samego końca - nawet kiedy jej kurtka, a potem koszulka poleciały gdzieś na bok. Później doceni to, że nie rzucił ich na ziemię. Teraz miała znacznie lepsze rzeczy do roboty.
Nie potrafiła przestać. Wszelkie hamulce - o ile ona, ze wszystkich innych na tym lotniskowcu jakieś miała - nagle przestały działać. Jej usta nie potrafiły się oderwać od jego warg, policzków, nawet szyi, czasami napotykając chłód zamiast gorącego ciała.
Cicho westchnęła czując ciepły oddech na swojej skórze, przymykając przy tym powieki. Znowu zatopiła palce w jego włosach, nie spodziewając się jednak, że złapie ją w locie i poleci razem z nim. Uśmiechnęła się zanim zdążyła pomyśleć, gdy odpowiedział na jej poprzednie pytała. Gest czysto automatyczny. Była zbyt zachłanna by dać z siebie cokolwiek innego niż dotyk i pocałunki, i tego samego oczekiwała od niego.
Gumka szarpnęła splątane włosy ale zignorowała to, wiedząc, że sama nie potraktowałaby ich delikatniej. Zresztą, mogła to dopisać na listę rzeczy, o które w tym momencie nie dbała. Złożyła na jego ustach jeszcze jeden, namiętny pocałunek, zanim jej dłonie, przesuwając się po jego klatce piersiowej, powędrowały w kierunku jego spodni.
W końcu nawet miejsce, w którym byli, się nie liczyło.

Rozładowanie. Mogła nie przyznawać tego później przed sobą, albo kłócić się nad interpretacją, ale tego potrzebowała. Dzikość zniknęła wraz z nerwami, została po prostu satysfakcja. Pościel była chłodna a otulające ją ciało ciepłe.
Nie chciała ruszać się z miejsca, nawet, jeśli czuła w głowie ponaglający ją do ubrania się i wyjścia głos.
Pewnie powinna dbać o jakiekolwiek pozory. Wstać, wciągnąć na siebie rozrzucone ciuchy, dopić leżącą na biurku, zimną kawę w kubku i dać mu znać, że trafi do wyjścia. W przejściu wyciągnąć z kieszeni zgarniętej z oparcia kurtki paczkę papierosów.
Parsknęła śmiechem zamiast tego, wyciągnięta z własnych rozmyślań jego pytaniem.
- Chciałabym - jej głowa na moment opadła z powrotem na poduszkę. Uświadomiła sobie, jak bardzo jest zmęczona i właśnie to zmusiło ją do zmiany pozycji na mniej komfortową. Wciąż nie wychodziła z jego objęć, w głowie włączając odliczanie - na ile mogła sobie pozwolić. Złapała dłonią kołdrę, podciągając ją nieco ku górze kiedy też położyła się na boku, przodem do niego. Kątem oka zmierzyła rozwaloną pościel i jej zaplątane w nią ciało. Prosto w jej pole widzenia trafiła podłużna, większa niż chciałaby blizna. Jasny, poszarpany pasek na jej klatce piersiowej widniejący w miejscu, w którym kiedyś jej płuco przebił pręt zbrojny. Natychmiast powrócił do niej chłód atmosfery tamtej planety, z temperaturą znacznie poniżej zera.
Pieprzony rok temu.
Uświadomiła sobie, że zimno nie było fantomowym odczuciem. Jej dłoń oparła się o jego policzek, później zjechała na linię żuchwy, a ona sama bezmyślnie wpatrywała się w jego wszczep.
- Ciekawa historia? - spytała, odrywając rękę od jego ciała i chowając ją pod kołdrę, nie mając za bardzo co z nią zrobić.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Phi Clio] Ankhta

6 mar 2016, o 00:11

Rhama nie wyglądał, jakby liczne blizny na ciele Hawk robiły na nim wrażenie. Zapewne gdyby nie czytał jej akt, gdyby nie znał całej jej historii, byłby zdziwiony i zainteresowany. Wcześniej jego palce i usta przesuwały się po tych miejscach, czasem zatrzymując się na dłużej, a czasem tylko mijając je po drodze. Teraz tylko leżał, trochę ją obserwując, a trochę patrząc przez nią na wylot. Czując jej dłoń na swoim policzku sam uniósł swoją i złapał jej palce, które wydawały się wyjątkowo drobne w dłoni mężczyzny. Przyłożył ją sobie do rozgrzanej klatki piersiowej, gdy zorientował się, że jest jej zimno. Pozory dawno już na Rhamę nie działały, przestały jeszcze poprzedniego dnia, bo to nie był pierwszy raz, kiedy widział drugą jej stronę - tę, która skupia się na czymś więcej, niż paleniu, rabowaniu i gwałceniu, jak na pirata przystało.
- Zależy co masz na myśli, mówiąc ciekawa - poprawił się w miejscu, podciągając kołdrę też na siebie. Dopiero teraz, z bliska, mogła przyjrzeć się jak dobrze skonstruowana była proteza. Zastępowała każdy mięsień i każde ścięgno, poruszając się tak, jak poruszałaby się żywa tkanka. Gdy uniósł głowę, niektóre elementy się rozsunęły, a inne nałożyły na siebie. Potem wszystko się rozprostowało, kiedy już ułożył się wygodniej i przyciągnął Hawk do siebie. Musiał się do niej bardzo długo przyzwyczajać. - To było na pierwszej misji, na którą wysłał mnie Cerberus. Wystrzał ze strzelby urwał mi pół krtani. Przeżyłem cudem, tylko dzięki natychmiastowej interwencji medycznej. Pechowy początek współpracy. Ale byłem nieostrożny, po prostu sobie radośnie wybiegłem z promu, nie sprawdzając co się dzieje na zewnątrz. Nawet nie zdążyłem hełmu założyć. Byłem idiotą - uśmiechnął się, jakby opowiadał o tym, jak pierwszy raz spadł z roweru. - Ale nie narzekam. Ma filtry, modyfikatory głosu i inne takie - znów przeczesał palcami jej włosy. - Dobrze, że są takie, które lecą na implanty, niektórzy uważają to za wynaturzenie. Jeśli nie większość.
Jego klatka piersiowa wibrowała cicho, kiedy mówił. Musiał mieć głos naturalnie niski, syntetyczna krtań dodawała mu tylko tego dziwnego dudniącego efektu. Sięgnął po jej rękę i poprowadził ją na swoje plecy, w okolice kręgosłupa lędźwiowego. Tam pod palcami wyczuła kolejny implant, o którym wspominał wcześniej. Do tej pory nie miała jak go zobaczyć, bo Rhama nie odwracał się od niej. Jeden, dwa, trzy kręgi chłodniejsze od pozostałych, też nie zostały ukryte pod syntetyczną skórą. Może Naeemowi zależało na pozostawieniu ich na widoku, a może nie dostał wyboru.
- Wyleczyli mi też kręgosłup - wyjaśnił. - Nie było mnie przedtem stać. Tu akurat nie ma nic ciekawego do opowiadania.
Tego nie wyznał już tak swobodnie, wyraźnie wiązało się to z nieprzyjemnymi wspomnieniami. Opuścił wzrok gdzieś w okolice jej ramienia. Jeśli przed nawiązaniem współpracy z Cerberusem chory kręgosłup uniemożliwiał, albo utrudniał mu chodzenie, nic dziwnego, że miał u nich zaciągnięty dług wdzięczności. Pewnie nawet bardziej przez ten wszczep, niż przez widoczną na pierwszy rzut oka krtań.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2743
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Phi Clio] Ankhta

6 mar 2016, o 00:45

Wzruszyła ramionami, zostawiając mu pole do interpretacji. Dla niej sam syntetyczny wszczep był ciekawy - nie mogła zamaskować swojej ciekawości gdy uniósł głowę do góry, skutecznie wyglądając na bardziej zaaferowaną tym niż faktem, że praktycznie leżała do niego przyklejona.
Na samym początku myślała, że modyfikacja nie sięga aż tak... głęboko. Że wbrew pozorom jest powierzchowna. Mogła tylko sama siebie spytać, jak to niby mogłoby działać powierzchownie. Oczywiście, że zastępowało krtań, wcześniej jej to nawet powiedział. Tak czy siak, człowiek nie zwraca uwagi na to co uwidocznia się pod normalną skórą przy mówieniu czy przełykaniu. Dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, jak zaawansowany ten implant może być i dlaczego zostawienie go w szpitalu żeby odrosło nie było tak prostą sprawą.
Mimo wszystko, nie mogła powstrzymać się od śmiechu gdy usłyszała historię za nią stojącą. Wylecieć i w ciągu kilku minut zaliczyć strzał prosto w szyję, w dodatku ze strzelby? Gdyby zobaczyła to będąc na miejscu, pewnie długo ubolewałaby nad tym, jak niedoświadczony musiał być - lub jak głupi. Można było to porównać do pierwszego upadku z roweru, nie wyglądało zresztą na to by czuł się mocno tym pokrzywdzony.
- Może wyrwiesz jeszcze takie, które lecą na turian ale boją się ostrych krawędzi. Trochę tak brzmisz - dodała, wciąż rozbawiona, zresztą zgodnie z prawdą. Może i barwa głosu była kompletnie inna, ale poniekąd jego głos podobnie wibrował.
Dotyk kolejnego implantu na moment zmazał jej ten uśmiech z ust, zresztą nie tylko jej. Przez myśl przeszło jej, że może po otrzymaniu tego z radością wybiegł z tego promu i załatwił sobie drugi.
Ciężko było wyobrazić sobie Rhamę jako kalekę, ale jeszcze gorzej szło ze stawianiem Iluzji na miejscu osoby, która pomogła komuś stanąć na nogi. Dosłownie.
Zauważyła jak Naeemowi zbiera się na wspomnienia nienależące do przyjemnych. Przecież nie wyjdzie w tym momencie. Zresztą, wciąż było jej wygodnie, choć powiadomienie na omni-kluczu irytowało.
Jeszcze chwilę.
- Jeśli cię to pocieszy to przypomnę, że wsiadłam kiedyś obcemu facetowi na statek bo obiecał cukierki - parsknęła śmiechem, powracając do poprzedniego tematu. - Chyba czytałeś jak to się skończyło.
Uniosła lewą dłoń, oglądając przedramię - koślawy, wytatuowany numer seryjny jak kod kreskowy lekko wyblakł przez lata, stworzony w warunkach polowych. Teraz to ona się zamyśliła, powracając wspomnieniem do tak odległej przeszłości, że nie przywoływała ona już u niej ani bólu, ani smutku. Tylko własną lekkomyślność, która skończyła się niewolnictwem.
- Po powrocie do cywilizacji musiałam trzy razy usuwać infekcję. Zostawiłam tylko po to, żeby przypominał o tym jakie debilizmy zrobiłam. Żeby ich nie powtórzyć.
Przesunęła opuszkami palców po tatuażu, odklejając rękę od jego klatki piersiowej. Raczej nie mogła tego porównywać bezpośrednio do jego przeżyć, ale obu im coś zostało na pamiątkę.
Jej tatuaż, jemu zdolność do chodzenia.
Jej ogromny dług dla Przymierza, które wyciągnęło ją z gówna, w które się stoczyła i jego dług dla Cerberusa, którego wcześniej nie mogła pojąć.
Zabawne, że teraz widziała błędy w swoim rozumowaniu ale wiedziała, że nic to nie zmieni. Spotka następnego agenta i prawdopodobnie pomyśli o nim tak samo jak o wszystkich innych.
Lubiła myśleć, że Rhama był wyjątkiem.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Phi Clio] Ankhta

6 mar 2016, o 02:10

Jeśli chciała poprawić mu humor, to zrobiła to doskonale. Usta Rhamy wygięły się najpierw w niemrawym uśmiechu, a potem parsknął śmiechem na głos. Wyciągnął lewą rękę spod Hawk i uruchomił omni-klucz, przykładając go do krtani. Coś piknęło cicho.
- Proszę mnie nie porównywać do turian - wypowiedziane słowa zabrzmiały, jakby obok nie leżał człowiek, a żywy turianin. Naeem zaśmiał się i przełączył implant na normalny tryb, przekręcając się jednocześnie na plecy. Pociągnął za sobą Hawk, tak, że nie miała wyjścia, jak położyć się na jego ramieniu. - Ciekawe. Nigdy się nad tym nie zastanawiałem.
Zapatrzył się w metalowy sufit kajuty, ale z jego twarzy nie znikało rozbawienie. Pewnie próbował sobie wyobrazić to, o czym mówiła, tylko raczej mu nie wychodziło. Podryw na wibrujący głos chyba nie należał do jego ulubionych metod. Wolał tak zwaną metodę na kłótnię.
- Cukierki? Błagam - odwrócił głowę do niej, tylko po to, by rzucić jej pełne niedowierzania spojrzenie. Może akurat informacji o tym, jaki argument zadziałał, akta nie zawierały. - Ale tak, czytałem. I w sumie nie powinienem się dziwić, ja ci obiecałem śniadanie i sama widzisz jak się skończyło.
Przesunął ostatni raz palcami po jej policzku i westchnął, postanawiając się jednak podnieść do pozycji siedzącej. Teraz, leżąc za nim, mogła zobaczyć wszczepy, które wcześniej tylko wyczuła dotykiem. Trzy syntetyczne kręgi odcinały się od ciemnej skóry mężczyzny. Być może miał ich więcej, tylko te były tak widoczne. Rhama nie dookreślił, a temat był dla niego na tyle niewygodny, że z ulgą przyjął jego zakończenie.
Wstał z łóżka i naciągnął na siebie z powrotem część ciuchów, ubierając się od pasa w dół. Potem podszedł do biurka i podniósł z niego kubek, który odstawiła tam Hawk.
- Jest już zimna - stwierdził, ale podał jej tak czy inaczej. Swoją kawę dopił jednym dużym haustem, w przeciwieństwie do niej nie czerpiąc szczególnej przyjemności z zimnego napoju. Wciągnął też na siebie koszulkę, którą przedtem przewiesił przez krzesło i wrócił do Hawk, siadając na brzegu łóżka.
- Możesz tu zostać, jeśli chcesz, ale ja się muszę zbierać, mam spotkanie za dwadzieścia minut - wzruszył przepraszająco ramionami. Oboje wiedzieli, że jeśli je opuści, w momencie gdy widziano ich wchodzących razem do jego kajuty i nie wychodzących z niej, plotki rozniosą się szybko. - Nie sądziłem, że... tyle nam zejdzie - uśmiechnął się. - Mogę cię odprowadzić na Wraitha. Ta przeprowadzka do najprostszych nie należy, głównie ze względów organizacyjnych. Muszę wiele spraw zakończyć, kilka zrzucić na kogoś innego, a nie wszystko zdążyłem zrobić wczoraj.
Sielanka musiała się kiedyś skończyć. Ale Rhama nie zostawiał jej samej, żeby coś jej udowodnić, tylko uprzedzał, że nie może siedzieć w kajucie wiecznie. To było w miarę oczywiste. Ten jeden wspólny poranek sprawił, że wiele rzeczy się między nimi wyklarowało. On nie pilnował już mimiki w panice, że Hawk wyczyta w jego twarzy coś, czego nie powinna, ona też pozwalała sobie na zdjęcie skorupy, którą nosiła na co dzień. Napięcie, które między nimi narastało do śniadania włącznie, teraz zniknęło - albo po prostu zmalało.
- Zdecydowałaś już, co zrobisz z tymi danymi, które możesz usunąć? - spytał Naeem, przypominając sobie o nich nagle. - Pytam tylko dlatego, że chciałbym wiedzieć gdzie pojawienie się Wraitha wywoła piekło. W końcu będę na tym statku. Nie chcę zakładać, że jesteśmy bezpieczni, jak gdzieś wylądujemy, a potem mieć niespodzianki.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2743
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Phi Clio] Ankhta

6 mar 2016, o 02:47

Porównanie wibrującego głosu do tego wydawanego przez turian nie sprawiło, że przygotowała się na tak dobre jego odwzorowanie. Jej brwi natychmiast powędrowały do góry, reagując na odczuwane przez nią zaskoczenie. Mimo tego parsknęła śmiechem zaraz za nim, wyobrażając sobie jakie musiałyby być reakcje osób mających z nim styczność, gdy widziałyby człowieka a słyszały turianina. Szkoda, że przez wyraźne różnice w budowie nie był w stanie tak łatwo się pod osobnika tej rasy podszywać - nawet w pancerzu.
- Powiedzmy - odrzuciła, nie czując potrzeby wyjaśniania, że tak naprawdę chodziło o coś znacznie słodszego.
Wolność, którą miała wcześniej, a o której nie miała pojęcia dopóki jej nie odebrano pod pretekstem... przyznania. Gorzej już chyba być nie mogło. Poza tym, że teoretycznie teraz wystarczyło jej śniadanie.
- Widać niczego się nie nauczyłam - odrzuciła, również podnosząc się na łokciach. Obserwowała kolejne implanty z równą ciekawością co jego krtań wcześniej - w końcu widziała je po raz pierwszy, przynajmniej te konkretne. Kiedy jednak wstał z łóżka, uznała to za idealny moment by również się podnieść.
Zostawiła kołdrę na łóżku w nieładzie, ostatnie o czym myśląc to by pościelić ją tak, jak idealnie była złożona gdy tu przyszli. Zimną kawę przyjęła tak samo, jakby gdyby była ciepła - temperatura jej nie przeszkadzała.
- Nie, sama mam się czym zająć - natychmiast pokręciła głową. Zostanie samą w kwaterze na lotniskowcu Cerberusa nie było ani odrobinę kuszące. Szczególnie, że koniec końców będzie musiała się przekopać przez wszystkie kapitańskie obowiązki, jakie na nią czekały i zbierały się w miarę, jak Wraith był remontowany. - I chyba znajdę drogę.
Nie miała mu za złe, że idzie. Dzięki temu sama mogła się zebrać, wiedząc, że w momencie, w którym przeczyta wysłaną mu wiadomość, będzie musiała zabrać się za ogarnianie wszystkiego. Prawdopodobnie odpisał Nephiett i była ciekawa tego, kto w końcu zabrał ten prom.
Wciągnęła na siebie spodnie, zgarniając po drodze resztę garderoby, ubierając się pośpiesznie. Powoli odbiegała myślami od wydarzeń ostatniej godziny, stąd nagłe pytanie sprawiło, że zatrzymała się w połowie ubierania kurtki, wyrwana z zamyślenia. Też o nich zapomniała.
- Kilka wykorzystam, przy tych bardziej upierdliwych przypadkach - odpowiedziała zdawkowo, rozglądając się po kajucie by sprawdzić, czy niczego nie zapomniała. Nie planowała usuwać wszystkich nagród za swoją głowę - w niektórych miejscach zła sława działała lepiej niż jej brak.
Wreszcie była gotowa do wyjścia. Kabura z bronią przypięta była do jej uda, a paczka papierosów tkwiła w tym samym miejscu. Uniosła spojrzenie, przenosząc je na Rhamę i uśmiechnęła się - ot, na pożegnanie. Był zajęty, ona również, nie mieli na to czasu, kiedy zmarnowali go tyle w łóżku. Wycofała się wraz z nim z kwatery, ruszając w drogę powrotną - tę znaną jej tam, gdzie miała być winda.
W międzyczasie sprawdziła wiadomość - Stadtford zabrał prom. Od razu poczuła przypływ irytacji.
Znajdź go, żebym mogła ukręcić mu łeb.
On akurat miał najmniejszą taryfę ulgową po tym, co się stało. Fakt, że miał tupet by zabrać prom i spierdolić nie mówiąc nikomu akurat Hawkins nie zdziwił. Podejrzewała też, że wie, gdzie go znajdzie - na Omedze.
Zajęta danymi na własnym omni-kluczu, nie zwracała nawet uwagi na osoby, z którymi jechała na dół windą i dzięki temu humor względnie jej się nie popsuł gdy, po kilku minutach, dotarła do hangaru, a z niego - na Wraitha.
W planach zapisała sobie wreszcie się przespać.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Wróć do „Galaktyka”