W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

[Mgławica Rosetta > Phi Clio] Ankhta

21 lut 2016, o 13:49

Lustro najlepiej ze wszystkiego oddało jej stan. Faktycznie wyglądała nie lepiej, niż jej własny statek, choć była przecież tą samą osobą co jeszcze dwie godziny temu. Tylko jakby coś się w niej złamało. Ciężko było uwierzyć, że to trwało tak krótko. Dla jej załogi to była jedna bitwa, w której nie mieli szans, od tamtej pory siedzieli na zniszczonym pokładzie i czekali na swoją kapitan. Ona zdążyła zrobić wiele, wbijając sobie gwóźdź do trumny jaką był Cerberus. Ale to nie był miesiąc, ani nawet tydzień. To były niecałe dwie godziny od przylotu nad Ankthę, wypełnione niewłaściwymi decyzjami.
Nie wiedziała, kiedy kolejny raz spotka Rhamę. Nie pożegnał się z nią i nie wyglądało na to, że w najbliższym czasie pojawi się w zasięgu jej wzroku. Tak na wszelki wypadek. Bo przecież dobrze wiedział, że mogłaby go dopaść w jednym z wielu korytarzy lotniskowca i po prostu poderżnąć mu gardło, albo skręcić kark jak zrobiła to Sophie, jeśli byłby nieuważny. I zapewne nie zostałaby za to nawet szczególnie mocno ukarana. W końcu była zbyt cenna, za dużo poświęcili by ją przekonać do współpracy by teraz karać za chęć zemsty. Więc zniknął. Wyszedł z promu zaraz za nią, ale ruszył w inną stronę i pewnie już rozbierał się z pancerza w luksusowej kajucie gdzieś na wyższych poziomach lotniskowca. Mogła się jedynie domyślać.
Po wejściu do sali odpraw wbiło się w nią osiem dobrze znajomych par oczu. Pierwsze, co się jej rzuciło w oczy, to usztywniacz założony na ramię Riviero. Mocno odcinał się od jasnej skóry. Część z nich była w pancerzach, część nawet się nie wysilała, zdając sobie sprawę ze swojego położenia. Na przykład Sykes, nagi od pasa w górę, siedział oparty jednym łokciem o stół, bo plecami nie mógł dotknąć krzesła. Tak, jak wspomniała Vinnet, prawie cały jego tułów i część twarzy lśniły w zaschniętym medi-żelu. Pod spodem widniały bąble i czerwone rany, skóra wypalona do żywego mięsa. Mężczyzna nie wyglądał jednak, jakby się tym przejmował, póki co wystarczało mu przeciwbólowe działanie żelu. Pozostali wyglądali na zmęczonych, ale nic im nie było. Na widok Hawk w pomieszczeniu zapanowało zamieszanie. Riviero poderwał się z miejsca i zrobił dwa kroki w jej stronę, ale widząc w jakim kobieta jest stanie, zrezygnował. Wszyscy zamilkli, słuchając co ma do powiedzenia. Potem zapadła długa cisza.
- A chociaż płacą dużo? - padło w końcu pierwsze pytanie. Hawk rozpoznała zachrypnięty głos Tiberiusa.
Ciężko było stwierdzić, czy jego treść wywołała oburzenie, czy po prostu samo przełamanie milczenia pozwoliło pozostałym wybudzić się z transu spowodowanego przez informacje. Nie wiadomo, czy pytał poważnie, czy próbował rozładować atmosferę, tak czy inaczej poskutkowało to wybuchem małej wojny w pokoju odpraw. Ktoś opieprzył poparzonego mężczyznę z góry na dół, ktoś stanął w jego obronie, mówiąc, że jak nie ma wyjścia, to równie dobrze można się z tym pogodzić i "przynajmniej dopilnować, żeby hajs się zgadzał". Kirył dopadł do stołu i uderzył pięścią w blat, próbując wszystkich przekrzyczeć, twierdząc, że nic nie rozumieją, bo nie było ich na dole. Telvos we wściekłości otoczyła się pulsującym błękitem, jakby zaraz miała biotyką rozsmarować kogoś na ścianie i warknęła coś o tym, że w załodze jest asari i turianin, jak więc sobie wyobrażają ich pracę dla proludzkiej organizacji? Kiedy Hawk wychodziła, ktoś zaczął ją wołać, na pewno żądając jeszcze więcej odpowiedzi, ale Rosjanin powstrzymał wszystkich przed pobiegnięciem za nią, wystrzeliwując krótką serię w sufit, bo nic innego nie działało. Ale czego się spodziewała? Jej ludzie mieli swój honor, swoje ideały, każdy z nich miał też swoją opinię. Nie mogli stwierdzić po prostu "aha, ok" i wrócić do swoich spraw.
Gdy usiadła na fotelu, naprzeciw niej powoli zaczął rysować się hologram rozmówcy. Również siedział, co sprawiało wrażenie, jakby rozmowa była zwykłym nadrabianiem zaległości towarzyskich. Szkoda, że w rzeczywistości było zupełnie inaczej.
- Hawkins - przywitał ją mężczyzna i zaciągnął się dymem. Nawet na hologramie było widać, jak końcówka papierosa rozgrzewa się do czerwoności. Jego jasnoniebieskie, cybernetyczne oczy przesunęły się po siedzącej sylwetce kobiety. - Chyba miewałaś lepsze dni.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2743
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Phi Clio] Ankhta

21 lut 2016, o 14:19

Wiedziała, że rozpęta burzę w sali odpraw - miała tylko nadzieję, że zdąży w tym czasie wyjść. Podziękuje Kiryłowi wcześniej. Mogła tylko skrzywić się, słysząc jego wystrzał z karabinu - byli na statku kosmicznym, do cholery.
Po chwili dopiero przypomniała sobie, że kilka małych dziur nie pogorszy ich obecnego stanu.
Nie cofnęła się, żeby odpowiadać na pytania. Po prostu usiadła na krześle w tym cholernym centrum komunikacyjnym i czekała, aż zobaczy swojego rozmówce.
Kilka razy w swoim życiu zdarzyło jej się widzieć Człowieka Iluzję, jednak zawsze w rozmowie takiej jak ta - tylko z jego hologramem. Te łącznie kilkanaście minut dialogu wystarczyło jej, by wyrobić sobie o nim opinię i z pewnością nie była ona pochlebna.
- Kilka - odrzuciła dość obojętnie, a przynajmniej na taką obojętność się siląc. - Czego ode mnie chcesz?
Zmarszczyła brwi, mierząc hologram uważnym spojrzeniem - nawet, jeśli obserwacja mimiki Człowieka Iluzji na wiele jej się nie zda. Mógłby równie dobrze mówić jej, że po prostu się za nią stęsknił, a ona nie wyczułaby kłamstwa po jego głosie czy ruchach.
Widok papierosa przypomniał jej, jak bardzo sama chciała w tym momencie zapalić. Kiedy wreszcie będzie mogła wrócić do kajuty i zamknąć się przed każdym na tym pieprzonym statku, który już nie był jej?
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Phi Clio] Ankhta

21 lut 2016, o 15:21

Zanim padła odpowiedź, mężczyzna zaciągnął się papierosem po raz kolejny. Faktycznie, dla osoby która dzieliła z nim ten sam nałóg, mogło być to irytujące, zwłaszcza po tych wszystkich średnio przyjemnych przejściach. Dopiero teraz zwróciła uwagę na jednego robaka z powierzchni Ankhty, który tkwił przyczepiony do kostki jej prawego buta. Na pewno przegryzł się już przez warstwę lakieru, ale nie uszkodził jeszcze splotów pancerza.
- Chciałem przeprosić za niedogodności - odparł Iluzja, strzepując popiół. - Rhama złożył mi już raport z wydarzeń na powierzchni. Dziękuję za pomoc. To był najlepszy test dla twoich umiejętności. Musieliśmy przy okazji sprawdzić, czy nie zardzewiałaś. Ale jesteś nadzwyczaj efektywna. To dobrze.
Mówił, jakby to była rozmowa o etat, jakby wcale nie odebrał jej wszystkiego ponownie i nie zmusił do zgody na współpracę. Jakby jego rozkazy nie poskutkowały zniszczeniem statku i ranną załogą. Jakby nie potraktował jej w tak bezwzględny sposób.
- Zrekompensujemy ci straty. Wiem, że Wraith został zniszczony, ale jeśli ci na tym zależy, możemy go naprawić. Na te trzy, cztery dni zostaną wam oddane do użytku prywatne kajuty, zapewnione wyżywienie i spokój. Nikt nie będzie wam zawracał głowy, będziecie mogli rozwiązać nowo powstałe dylematy, bo zapewne macie ich sporo.
Papieros znów powędrował do jego ust. Po chwili wyleciała z nich wąska strużka dymu, niezbyt szczegółowo odwzorowana przez hologram. Nie wiedziała, czy załoga będzie chciała spędzić ten czas na lotniskowcu. Na pewno będzie musiał tu zostać Deuce, dopóki jego noga nie zostanie doprowadzona do użytku. Raczej oczywiste było, że w czasie trwania napraw nie będą mogli przebywać na pokładzie, przynajmniej nie na stałe.
- Oczywiście, jak już zapewne przekazywał ci Rhama, możesz otrzymać nowy statek. Jeśli chcesz, jest teraz do obejrzenia. Czeka w sąsiednim hangarze. Nie ma jeszcze nawet nazwy, jeśli jesteś przywiązana do Wraitha możesz mieć kolejnego - zaciągnął się dymem. - Wtedy nikt cię tu nie będzie trzymał. Pomożemy wam przenieść wszystko, czego potrzebujecie ze starej fregaty na nową i nikt nie broni wam odlecieć nawet dzisiaj.
Pokusa była silna, bo dość oczywistym było, że Hawk nie chciała spędzić tu więcej czasu, niż było to konieczne. Nikt z nich nie chciał. Oferowany statek na pewno należał do fregat z najwyższej półki. Tylko czy zrezygnowałaby na jego rzecz z Wraitha, na którym przeżyła tak wiele?
- Jeśli twoja załoga czegoś potrzebuje, niech zgłoszą zapotrzebowanie do któregoś z naszych ludzi. Dostaniecie wyposażenie i uzbrojenie - westchnął. - Nie będziemy przemalowywać statku na nasze kolory, ani nie zmuszę was do noszenia cerberusowych pancerzy. Jak mówił Rhama, zależy nam jedynie na współpracy. I póki co dam ci czas na pogodzenie się z tą drobną zmianą.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2743
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Phi Clio] Ankhta

21 lut 2016, o 15:45

Widok Iluzji wywołał w niej pozytywny efekt. Jakkolwiek niemożliwe się to wydawało, wręcz żałowała, że nie przyszła porozmawiać z nim wcześniej. Pomógł jej, przynajmniej chwilowo, wyciągnąć się z tej depresyjnej otchłani i ogrzać martwe serce iskrą czystej, niczym niezmąconej nienawiści.
- Nie odpowiedziałeś na pytanie - wycedziła, skutecznie ignorując jego słowa.
Wszystko to wiedziała. Może dostać czego chce, może nawet nowy statek. Nie chciała nowego statku. Wraith był jej dzieckiem - zniszczonym i podziurawionym, ale czy to wystarczyło, żeby miała się go wyrzec? Nie ma mowy.
Nie spieszyło jej się też do opuszczenia lotniskowca. Nie, kiedy Deuce musiał tutaj zostać.
- Nie zorganizowałeś całej tej akcji po to, żebym przestała zabijać twoich ludzi. Zabijasz wroga, a nie stawiasz mu ultimatum. Myślisz, że nasza wymuszona współpraca powstrzyma mnie przed skręceniem ci karku, jeśli kiedykolwiek uda mi się z tobą porozmawiać twarzą w twarz?
Prychnęła, zdecydowanie czując się lepiej. Wiedziała, że był to efekt tymczasowy - mogła przez chwilę skierować całą swoją złość na Człowieka Iluzję, nie myśląc o sobie. Gorzej będzie wrócić do kwatery.
- Nie chcę nowego statku. Wraith może być składakiem, ale jest zajebistą łajbą piracką. A tym mnie uczyniłeś, piratem. Wystarczy, że naprawisz to, co twoi ludzie spierdolili. Nie chcę widzieć ich w rejonach, w których nie muszą się pałętać.
Nie chciała nadmiernie stresować siebie, ani załogi, która musiałaby mijać ludzi w białych pancerzach w rejonach statku, gdzie nie musiało ich być - samo przejście koło agenta Cerberusa idąc do łazienki mogłoby wkurwić Hawkins, więc co dopiero pomyślałby taki Rudy?
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Phi Clio] Ankhta

21 lut 2016, o 17:22

Iluzja skinął przepraszająco głową i zgasił papierosa w popielnicy ustawionej na poręczy fotela.
- Masz rację, nie odpowiedziałem. Nie chciałem zabijać wroga, wolę przeciągnąć go na swoją stronę. To jest dużo bardziej opłacalne, zwłaszcza gdy tym wrogiem jesteś ty. Wolę, żebyś była bronią w mojej dłoni, zamiast tą wycelowaną w moją głowę. Tych mam już wystarczająco wiele.
Uśmiechnął się pobłażliwie, gdy usłyszał groźbę i pokręcił głową. Gdzie i kiedy miałaby go spotkać osobiście? Niewiele osób dostąpiło tego niewątpliwego zaszczytu. Hawk raczej do tej grupki wybrańców nie miała należeć. Wiedział, do czego jest zdolna, więc nigdy by nie dopuścił do bezpośredniej konfrontacji. Na pewno nie z własnej woli.
- Nie, sądzę że nie - odparł szczerze. - Ale pytasz, czego chcę. Na początku będę potrzebował, żebyś kogoś znalazła i się go pozbyła. Sprawia za dużo kłopotów. Z tego co wiem, nie masz z tym problemów. Póki co nie uzbieraliśmy jednak odpowiedniej ilości informacji, żebym mógł cię o to prosić, więc nie będę cię zarzucać szczegółami. Pracujemy nad tym. Odezwę się w odpowiednim czasie, albo osobiście, albo skontaktuje się z tobą Rhama. Póki co nie musisz się tym martwić. Możesz wieść swoje pirackie życie z dala od Cerberusa, a swoją pierwszą misję dla mnie potraktuj jako zwyczajne zlecenie, które niczym się nie różni od podejmowanych przez ciebie do tej pory.
Z wyraźnym rozczarowaniem przyjął do wiadomości, że Hawk nie jest zainteresowana nowym statkiem. Zapewne łatwiej było oddać jej świeżą fregatę, prosto ze stoczni, niż poświęcać czas i fundusze na naprawienie czegoś, co właśnie się rozwaliło. Ale to był jej wybór. Uszanował go.
- Przyślę do ciebie kogoś, kto zaprowadzi was do kwater. Ketos ma sporą część mieszkalną o wysokim standardzie. Nikt się tam nie będzie pałętał. Dostaniecie dwa kompleksy sześcioosobowe i przepustki do hangaru, by móc na bieżąco nadzorować naprawy. W razie innych pytań, kontaktuj się z Rhamą. Jest na okręcie razem z wami, więc łatwiej mu będzie pomóc ci w ewentualnych wątpliwościach, niż mi, zdalnie. Jeszcze raz dziękuję i liczę na owocną współpracę. Do widzenia, Hawkins.
Hologram rozpłynął się w powietrzu. Rozmowa do najdłuższych nie należała, ale czego mogła się spodziewać po Iluzji? Raczej nie zamierzał spędzić godziny na pogaduszkach ze swoim najświeższym agentem. Za to jej omni-klucz piknął. W skrzynce odbiorczej pojawiły się dwie wiadomości - jedna zawierała kody dostępu do bazy danych Cerberusa, druga natomiast kompilację listów gończych z jej nazwiskiem. Stacje, planety które odwiedziła, praktycznie wszystkie na których zdążyła przez ostatni rok mieć zatargi z prawem. Przewinięcie ich wszystkich do końca poskutkowało krótkim ładowaniem autoryzacji i wyświetleniem się niewielkiego okienka z pytaniem:
USUNĄĆ DANE? Dwie opcje, tak i nie, pojawiły się pod spodem jako kolejna decyzja do podjęcia. Kolejny krok do nowego życia. Nie zmieniało to jej układów z Przymierzem ani z Radą, ale całą resztę, a tego się trochę nazbierało. Zanim zdążyła wybrać, usłyszała za plecami szelest. Gdy się odwróciła, ujrzała Kiryła. Podczas rozmowy go tu nie było, musiał przyjść dopiero co. Być może za bardzo pogrążyła się w rozmyślaniach po zakończeniu połączenia, by zauważyć jego przybycie, zwrócić uwagę na syk otwieranych drzwi.
- Przepraszam - hełm i karabin musiał zostawić w sali odpraw. - Coś się wyjaśniło? Chcą wiedzieć co dalej.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Phi Clio] Ankhta

24 lut 2016, o 22:12

Wyświetl wiadomość pozafabularną

- Nie, chyba nie - mruknął Rhama w odpowiedzi i podniósł się z krzesła. Cokolwiek miał do powiedzenia wczoraj, dziś już chyba nie było to istotne. Albo po prostu atmosfera się już zmieniła, a on sporo sobie przemyślał przez czas, kiedy się nie widzieli. Nie to, żeby trwało to jakoś strasznie długo. Wystarczyło.
Rzucił jeszcze okiem na swoje bagaże i wyszedł za Hawk ze swojej nowej kajuty. Milczał. Pewnie gdyby teraz towarzyszył mu ktoś inny, bez problemu znalazłby temat do rozmowy. Chociażby standardowe i oklepane już "opowiedz mi coś o sobie". Ale o niej wiedział wszystko, więc o co mógłby spytać? Ulubiony kolor? Tego jej akta nie zawierały. Co lubi jeść, albo jakie fajki pali? Mógł opowiadać o sobie. Swoim dzieciństwie, przeszłości, o tym jak nauczył się hakować i jak mu się żyje z syntetyczną krtanią. Miał ciekawy głos, mógł napawać się jego brzmieniem. Ale milczał.
Za to ruchem dłoni wskazał jedne z drzwi prowadzących głębiej w lotniskowiec. Nie mijali zbyt wielu ludzi w pancerzach, choć tego obawiała się Hawk. Ketos nie był już w gotowości bojowej - nic się nie działo, piraci których statek tkwił w hangarze uspokoili się i nie atakowali bez przyczyny. Może nieco ugłaskał ich fakt, że Wraith był naprawiany. Biorąc pod uwagę prędkość i jakość prac, można było się domyślać, że i tak będzie wyglądał lepiej, niż przed walką. Chociażby przez nowy lakier, który teraz pokrywał prawie cały główny kadłub i wszystkie jego dziwne doczepiane elementy.
- Część medyczna jest na jednym z najwyższych pokładów - Rhama ruchem głowy wskazał windę. Czekała przy niej tęga kobieta w kombinezonie mechanika. Rzuciła Hawk obojętne spojrzenie, najwyraźniej nie zdając sobie sprawy z tego, kim jest czerwonowłosa i wróciła do czytania czegoś na omni-kluczu. Mężczyznę zignorowała całkowicie. W końcu dźwig przyjechał na ich piętro i drzwi rozsunęły się. Na szczęście okazało się, że w środku miejsca jest sporo i podróży nie umilała im na siłę relaksacyjna muzyka. Jedynie duże lustro naprzeciwko drzwi przypominało Hawk, jak bardzo potrzebuje snu. Skoro Rhama uznał, że wygląda lepiej, to pewnie wyglądała, ale tak czy inaczej przydałoby się jej kilka godzin prawdziwego odpoczynku zamiast kolejnych tabletek.
Kobieta wysiadła dwa pokłady wyżej i zostali w windzie sami. Panel wskazywał pięćdziesiąt sześć pokładów z niej dostępnych, oni jechali na pięćdziesiąty drugi. To musiał być jeden z głównych dźwigów lotniskowca, tych do ogólnego użytku. Dopiero po dłuższej chwili Hawk zauważyła, że Rhama wpatruje się w lustro, ale nie w swoje odbicie, tylko w jej. To, o czym myślał, pozostało jednak tajemnicą, bo nie odezwał się ani słowem dopóki ich spojrzenia się nie spotkały.
- Veronique nocowała dzisiaj w kwaterach, które były przeznaczone dla was wszystkich - skoro znał jej imię, to znaczyło, że musieli się spotkać i rozmawiać w międzyczasie. - Nie chciała, ale ją przekonali, że spanie na krześle w poczekalni nie jest najlepszą decyzją. Nie narzekała długo. Miała sześć pokoi i dwanaście łóżek do wyboru.
Uniósł znacząco brwi. Łatwo było się domyślić, o co mu chodzi. Vinnet na pewno nie musiała użerać się z hukiem towarzyszącym remontowi i pokład pod nią nie przechylał się o trzydzieści stopni bez uprzedzenia.
- Nie jesteście... nie wiem... głodni? - no tak, śniadanie też pewnie dostała. Atmosfera panująca na Wraithcie sprawiała, że chyba wszyscy jakoś zapomnieli o jedzeniu.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2743
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Phi Clio] Ankhta

24 lut 2016, o 23:04

Cóż, skoro nie miał nic do powiedzenia to Hawkins nie zamierzała wypytywać. Skinęła głową, ruszając żwawo w stronę wyjścia, po chwili przechodząc na korytarz razem z Rhamą.
Wzięła głęboki wdech w chwili wyjścia z Wraitha - choć atmosfera wewnątrz hangaru była pewnie czystsza niż zapylone, remontowane wnętrze statku pirackiego, to Hawkins i tak czuła się jak przed skokiem do wody. I to cholernie głębokiej.
Szła nieco za Rhamą, pozwalając mu prowadzić po znanym mu terenie. Sama starała się patrzeć na tył jego głowy albo prosto przed siebie, niż rozglądać, ale ciekawość z nią wygrała - niewiele tak dużych statków Cerberusa miała okazję zwiedzić. Doświadczenie było mimo wszystko intrygujące i tylko lekki niesmak pozostał przez samą jej niechęć do załogi statku.
Weszła do windy, ignorując niezbyt przyjemnie wyglądającą kobietę. Wbrew pozorom cieszyła się, że to ta krępa, ignorująca ich laska jedzie z nimi windą, niż jakiś odpiżdżony agent w idealnie wyprasowanym uniformie. Jean czuła się lepiej, jakkolwiek by to o niej nie świadczyło.
Gdy tylko wyszła, a ona została sama z Rhamą wewnątrz, poczuła, że może okazać ciekawość i od razu spojrzała na panel - ilość pokładów, choć podobna do statków tej klasy z Przymierza, wciąż robiła wrażenie, gdy było się przyzwyczajonym do małej, pirackiej fregaty. Jej wzrok prześlizgnął się z panelu na lustro, a w nim - na własne odbicie. Skrzywiła się lekko, widząc, że coraz bardziej zaczyna przypominać trupa, którego czaszka straszyła na zewnątrz Wraitha (przypomniała sobie, że ma sprawdzić, czy ją odmalowali) i, żeby oszczędzić sobie tego marnego widoku, przeniosła spojrzenie na Rhamę. Gdy napotkała jego wzrok, natychmiast poczuła się niezręcznie i odwróciła głowę.
Veronique - no proszę. Nawet Hawkins częściej mówiła do lekarki po nazwisku. Widocznie porozmawiali. Słysząc standard kwater na pokładzie statku, co jednocześnie brzmiało jak podpowiedź, uniosła brwi.
- To już brzmi jak przesada - mruknęła, nie mając nic lepszego do powiedzenia.
Zupełnie inaczej niż na wojskowym statku. Tam coś takiego byłoby zwyczajnym marnotrastwem miejsca, w dodatku prowokującym żołnierzy do rozleniwienia się i przyzwyczajenia do zbyt dobrego standardu.
- Ponad dziesięć lat służyłam w wojsku. Nie zdążyłam się przestawić na normalny tryb życia - dodała, wyjaśniając, co miała na myśli.
Słysząc pytanie o bycie głodnym, Hawkins natychmiast pomyślała o jedzeniu i jej brzuch, zdrajca, wydał z siebie cichy, żałosny pomruk. Modląc się, by Rhama tego nie usłyszał przy szmerze windy, kobieta wciąż uparcie patrzyła się na wprost, w drzwi windy, czekając, aż wylądują na odpowiednim piętrze i te się otworzą.
- W zasadzie o tym zapomniałam - przyznała, zresztą zgodnie z prawdą. Nikt nie miał głowy do takich rzeczy na pokładzie remontowanego, a wcześniej zniszczonego statku. - To zaproszenie na śniadanie? - dodała z nutą rozbawienia, zaczynając być wdzięczna, że podczas tej długiej jazdy nie towarzyszy im żadna, kretyńska muzyka.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Phi Clio] Ankhta

25 lut 2016, o 23:55

- Przesada? - Rhama uniósł w brwi w zdziwieniu. - Sześć dwuosobowych kajut, połączonych w dwie trzypokojowe kwatery. Zakładając, że na pokładzie jest cała twoja załoga, powinno wystarczyć.
Jakkolwiek zaplątane nie było jego wyjaśnienie, on uznał, że wszystko było zrozumiałe, więc wzruszył tylko obojętnie ramionami i odwrócił wzrok, by wbić go w zwiększającą się liczbę wyświetlaną na panelu.
24... 25... 26...
Nikt nie wspominał wyposażenia przeznaczonych dla nich pokoi, więc równie dobrze mogły one być luksusowymi apartamentami, co zwyczajnymi czterema ścianami z pryczami, może łazienkami i niczym więcej. Ale Cerberus dbał o swoich ludzi, a odkąd Hawk zgodziła się na współpracę - jakkolwiek wymuszona by ta zgoda nie była - do nich już należała. Dbali o nią i o jej załogę, choć większość piratów uparcie nie chciała tego zauważać.
- Rozumiem. Dla mnie wojskowy tryb życia nie jest standardem - rzucił. Więc nie miał wojskowego szkolenia za sobą. Wszystkiego musiał nauczyć się gdzieś indziej, niż w Przymierzu. Ale galaktyka była dużym miejscem i miał ku temu sporo różnych możliwości, więc domyślenie się gdzie konkretnie zdobył swoje umiejętności póki co przekraczało zdolności dedukcji Hawk.
28... 29...
Dopiero teraz przypomniała sobie, że kiedy wychodziła z Wraitha, w hangarze nie było promu. Raczej nikt nie przeparkował go na pokład, wyglądało więc na to, że ktoś z załogi nie chciał czekać i po prostu się stąd zabrał, zbyt wściekły na rozwój spraw by poinformować o tym swoją kapitan. Cóż, jak przyjdzie czas opuszczenia lotniskowca, zorientuje się kogo nie ma i będzie mogła się z nimi skontaktować. Albo po prostu znaleźć ich w jakimś podrzędnym barze na Omedze. Znając życie tam wyląduje, ktokolwiek zabrał prom.
- Co? Nie - Rhama z powrotem przeniósł na nią zaskoczone spojrzenie. W kącikach jego ust znów pojawił się ślad rozbawienia, któremu w końcu pozwolił przerodzić się w lekki uśmiech. - Spytałem tylko, czy nie potrzebujecie jakiegoś jedzenia na Wraitha. Mogę przekazać, żeby coś tam dostarczyli.
Zamilkł, opierając się o barierkę przytwierdzoną do ściany. Jego palce mimowolnie zaczęły wystukiwać na niej bezgłośnie jakiś rytm, choć muzyki tu nie było. Może jakąś sobie właśnie wyobrażał? Przesunął wzrokiem ponownie po lustrze i ich odbiciach, potem po panelu, drzwiach i podłodze. Odchrząknął. Ciężko było stwierdzić, czy fakt, że nikt się po drodze do windy nie dosiadał był plusem, czy minusem tej krótkiej podróży.
38... 39... 40...
- Ale w sumie ja też nie jadłem - westchnął w końcu. - Więc jeśli nie przeszkadza ci moje towarzystwo, to może być i zaproszenie. Domyślam się, że wspólna jadalnia z dziesiątkami obcych ludzi niekoniecznie ci odpowiada, więc pozwól że spytam... u mnie, czy u ciebie?
Tym razem zachował na twarzy całkowitą powagę. No, może poza śmiejącymi się oczami. Nie uściślił, co dokładnie proponował - czy swoje kwatery na Ketos lub kajutę kapitańską Wraitha, czy własne, dopiero co przydzielone mu na pirackim statku miejsce.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2743
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Phi Clio] Ankhta

26 lut 2016, o 23:33

Wyświetl wiadomość pozafabularną Koniec końców, Iluzja wspomniał, że kwatery, które załoga otrzymała, będą miały wysoki standard - tego też się Hawkins spodziewała. Dla niej już to było przesadą. Jeszcze jej się załoga rozleniwi, czy coś.
Co jak co, ale na pewno nie mogła rozpoznać po nim wojskowego. Prawdopodobnie po wielu agentach nie byłaby w stanie - wystarczyło kilka lat w takiej organizacji i przyzwyczajenia, wraz z nawykami, odchodziły w przeszłość. Ciekawe, czy te tak głęboko zakorzenione jak jej również dałoby się wyplenić w tak stosunkowo krótkim czasie.
Przypomniała sobie o promie, a raczej jego braku. Natychmiast poczuła irytację - ktoś odleciał. Pewnie, to piraci, mogła się tego spodziewać, ale mimo wszystko zabrał ich prom. Mógł chociaż, kurwa jego mać, powiedzieć.
Uruchomiła omni-klucz, wstukując krótką notkę dla Nephietta.
  • Czy ktokolwiek mówił ci o wzięciu promu z hangaru Wraitha?
Być może wiedział więcej niż ona. Ktoś mógł uciec gdy była zajęta rozmową z Iluzją. Tak czy siak, mimo tego, że jej załoga była jak jej rodzina - coś takiego nie mogło ujść mu płazem gdyby chciał wrócić na pokład.
Odpowiedź Rhamy przywróciła ją świadomością do obecnej chwili.
- Siedziałam z częścią całą noc, nikt nie pomyślał, żeby zjeść coś innego niż suche, wojskowe racje żywnościowe - westchnęła cicho, nie mogąc wytrzymać stania tyle czasu w miejscu. Przeszła się kawałek pod lustro, na moment patrząc we własne odbicie, a potem przenosząc wzrok na mężczyznę - aż dopóki do niego w trzech krokach nie dotarła. Lustra znaczy się. Odwróciła się do niego tyłem i oparła plecami.
Teraz nawet gdyby chciał, nie będzie mógł patrzeć się na jej odbicie.
Sam fakt, że taka myśl przeszła jej przez głowę, sprawiła, że poczuła się niezręcznie, jakby Rhama mógł czytać jej w myślach i wysnuwać błędne wnioski.
- Wyślij, jak możesz. Nie przyznają tego, że docenią, ale pochłoną wszystko. Jak z dziećmi czasem - odwróciła głowę, wbijając wzrok w panel.
Właśnie podsumowała jej zachowanie wobec niego nawet, kiedy tak naprawdę nie robił nic złego. Oczywiście nie myślała tutaj o całokształcie, bo wtedy miała pełne prawo. Ale ostatecznie w pewnym momencie zorientowała się, że faktycznie mu było przykro, a to powinno chyba coś znaczyć? Może.
Parsknęła śmiechem, co zbiegło się z jego pytaniem o miejsce zjedzenia domniemanego śniadania. Od razu poczuła się wręcz nienaturalnie - jakby mięśnie jej twarzy zastygły napięte i trwały w tym stanie od powrotu z powierzchni Ankhty, a teraz, wykrzywiając usta w uśmiechu, niszczyła perfekcyjną, acz pozbawioną wyrazu maskę. A maski nigdy nie zrzucało się łatwo.*
- Przez "u mnie" masz na myśli kwaterę na pokładzie remontowanej łajby, kilka metrów od mojej, czy jeszcze gdzieś tutaj? - uśmiechnęła się znowu, ale trochę mniej szeroko. Małymi krokami do przodu. - Mi to jest obojętne, skoro tutaj jesteśmy. To tobie bardziej przeszkadzał huk i wstrząsy.
Trochę skłamała, bo to nie tak, że nie krzywiła się za każdym razem gdy walnęła w ścianę czy półkę, albo zgrzyt metalu wwiercał jej się w głowę. Mimo wszystko, kajuta kapitańska na pokładzie znanego statku dawała jej poczucie pewności siebie i zwyczajnego bezpieczeństwa, które teraz zagwarantować jej mógł tylko znajdujący się w kaburze pistolet.


Wyświetl wiadomość pozafabularną
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Phi Clio] Ankhta

27 lut 2016, o 13:52

Odpowiedź na wiadomość nie przychodziła. Wyglądało na to, że Nephiett był zajęty, albo po prostu jeszcze spał. W końcu wciąż jeszcze była wczesna godzina, to tylko Hawk zerwała się wcześnie. No i Rhama, o ile nie obudziła go wiadomość od niej. Ale nie dało się tego po nim poznać - wyglądał tak, jak zawsze. Jakby nic nigdy go nie zaskakiwało, jakby wiedział wszystko co wiedzieć chciał, a do całej reszty podchodził z absolutną obojętnością. Gdyby nie fakt, że Hawk widziała jego minę gdy przepustka doktor Sophie zadziałała na drzwiach do laboratorium, ciężko byłoby jej uwierzyć że da się go wyprowadzić z równowagi. Chociaż z drugiej strony, wtedy to było jedynie zdziwienie. Wyobrażenie sobie jak wygląda Rhama, gdy jest wściekły, wydawało się zadaniem niemożliwym.
47... 48...
Mężczyzna skinął głową i uruchomił omni-klucz, wysyłając polecenie do kogo trzeba. Suche racje żywnościowe do najsmaczniejszych na pewno nie należały, a na pewno nie zaspokajały silnego głodu, który pojawiał się po tak intensywnych wydarzeniach. Nawet u piratów.
- Tam jeszcze się za bardzo nie zadomowiłem - odparł, wzruszając ramionami. - Więc nie traktuję jeszcze kajuty jako... mojej. Nie wiem kiedy zacznę. Może jak rozłożę sprzęt. Wtedy możesz wpaść, zapraszam. No i faktycznie, odbijanie się od ścian nie należy do moich ulubionych rozrywek.
Winda zatrzymała się w końcu na docelowym piętrze i drzwi rozsunęły się, otwierając przed nimi długi, biały korytarz, prowadzący do kolejnej śluzy. Rhama ruszył przed siebie, więc Hawk nie miała wyjścia jak zrobić to samo, co doprowadziło ich w końcu, po ominięciu kilku odnóg korytarza, do stacji medycznej. Pod ścianami stały łóżka, na których leżało lub siedziało kilka osób - gdy dwójka weszła do pomieszczenia, unieśli na nich spojrzenia, ale nikt się zbytnio nie przejął. Tylko ciemnoskóry mężczyzna w kitlu podszedł do nich i cicho skierował ich do drzwi na drugim końcu ambulatorium. Rhama nic nie musiał tłumaczyć, więc widocznie bywał tu wcześniej, w tym samym celu.
Przejście prowadziło do następnego korytarza, bezpośrednio prowadzącego już między innymi do sali przeznaczonej do rehabilitacji. Medyczne wyposażenie Ketosa było imponujące, ale biorąc pod uwagę że byli na okręcie wielkości małej stacji, nie było się co dziwić. Ambulatorium, z którego dopiero co wyszli, też nie mogło być jedynym. W każdym razie, przez szybę umieszczoną na całej długości ściany Hawk szybko zauważyła znajomą blond głowę. Deuce nie leżał już, tylko stał między dwiema barierkami, zginając i prostując na zmianę lewą nogę w kolanie. Nie było widać różnicy między kolorem skóry jednej i drugiej łydki. Nie dało się też łatwo wyłapać miejsca, w którym kończyła się zdrowa noga, a zaczynała się proteza. Przynajmniej z daleka i przez szybę. Koło niego stała Vinnet, ze skrzyżowanymi na klatce piersiowej rękami obserwując jego poczynania i niski mężczyzna w kitlu.
Rhama nacisnął na panel przy szklanych drzwiach, które rozsunęły się z cichym sykiem, wystarczającym jednak by przyciągnąć uwagę obecnych. Na widok Rhamy Deuce znieruchomiał, wbijając w niego nieufne spojrzenie, ale gdy wyszła zza niego czerwonowłosa, uśmiechnął się szeroko.
- No wreszcie, myślałem że się nie doczekam. Powiedz im, że mogę już iść, bo mnie tu szlag jasny trafi, jeśli każą mi jeszcze dłużej machać nogą we wszystkie strony jak jakiś kretyn.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2743
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Phi Clio] Ankhta

27 lut 2016, o 15:03

Nie wymagała natychmiastowej odpowiedzi, więc jej brak nie wywołał w niej irytacji. Mogła poczekać. Na razie i tak mieli wysiąść z tej windy - czas podróżowania w pionie po tym lotniskowcu wydawał się być dłuższy niż dotarcie do niektórych miejsc szybką koleją na Cytadeli. A przynajmniej rok temu, kiedy ostatnio na niej była.
Nareszcie. Spojrzała krótko na panel, upewniając się, na którym poziomie się znaleźli, po czym wyszła z windy, przechodząc przez rozsuwane jej drzwi. Nie czuła się zbyt przyjemnie widząc wnętrze sektora medycznego - musiała przyznać Cerberusowi, że na pewno wszystko tutaj było wysoce zaawansowane i na doskonałym poziomie, ale jednak nie kojarzyło jej się to dobrze. Szpitale ogólnie nie miały zbyt dobrego klimatu, a tutaj? Kojarzyło jej się z leżeniem na stole operacyjnym bez świadomości, czy któryś z agentów nie zamierza ci wszczepić czegoś, co umożliwi organizacji śledzenie cię, lub nawet wpływanie na twoje opinie.
Jej dłoń mimowolnie powędrowała na umieszczonego w kaburze Predatora. Nie byłaby tak głupia, by sama wejść do gniazda węży i podać się im na talerzu, prawda? Taką miała nadzieję.
Odetchnęła lekko, dostrzegając pierwsze, znajome twarze przez szybę. Vinnet była już na nogach a Hawkins doceniała to, że wzięła na własne barki "kontrolę jakości" usług Cerberusa wykonywanych na Adamsie. Fakt faktem, czerwonowłosa podejrzewała, że nawet i bez jej prośby Veronique by to zrobiła.
- Wyglądam na twojego lekarza? - parsknęła śmiechem, czując, jak ogarnia ją spokój. Całkowity. Porównywalny do tego, który zapewnił jej poprzedniego wieczora papieros, alkohol i ciepły prysznic, ale który potrwał tylko chwilę.
Ten miał utrzymać się nieco dłużej.
- Praktycznie nie da się rozróżnić. Ludzie będą cię nienawidzić, jeśli spróbujesz wepchać się w jakieś zawody sportowe - dodała, z nieukrywanym podziwem oceniając jego nową protezę.
Przez myśl przeszło jej, że skoro tak dobrze potrafili odwzorować prawdziwą skórę, dlaczego Rhama nie zdecydował się na taki zabieg? Zerknęła w jego stronę, ale szybko skupiła swoją uwagę na pilocie.
- Będziesz mógł wrócić, kiedy Vinnet tak stwierdzi - westchnęła, przenosząc swój wzrok na kobietę. Skinęła jej głową, w oszczędnym geście podziękowania. Ostatecznie taka była jej rola na statku.
- Lepiej? Gorzej? - zagadnęła Deuce'a, ekwiwalentem pytania "jak się czujesz". - Urżnąć ci drugą do pary? - dodała rozbawiona, stając obok niego i krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Phi Clio] Ankhta

27 lut 2016, o 16:14

- Wolałbym ciebie na lekarza - mruknął blondyn, zerkając spod brwi na czarnoskórego mężczyznę. Tamten tylko przewrócił oczami i odwrócił się, by dać im trochę prywatności. Przedtem przedstawił się tylko krótko (doktor Nzeogwu, miło mi) i poszedł zająć się swoimi sprawami. Vinnet do tej pory kontrolowała wszystko, co się działo z pilotem, co musiało być dla niego na tyle irytujące, by teraz uznał, że ona doskonale poradzi sobie ze wszystkimi wyjaśnieniami.
- Mh, nieprawda - Deuce po raz kolejny uniósł nogę do kąta prostego. - Prawa strzela przy zginaniu. Lewa nie. Poza tym z bliska widać jakieś łączenia i metalowe gówna.
- To syntetyczna skóra i syntetyczne mięśnie, ale zmiażdżone kości i ścięgna są zastąpione elementami metalowymi - wyjaśniła Veronique. - W niektórych miejscach lekko prześwitują przez skórę. No i widać miejsce, gdzie łączą się zdrowe części nogi z protezą. Stopę ma swoją. Wymienili tylko kolano.
Blondyn z powrotem wyprostował nogę i puścił się barierek. Ale nie upadł, ani nie potrzebował pomocy, przeszedł bez problemu do rzędu krzeseł ustawionych pod ścianą i zajął jedno z nich. Kulał trochę, ale trudno się było temu dziwić - na pewno musiał mu towarzyszyć jakiś ból, choć się do niego nie przyznawał.
- Przydałby się jeszcze test wytrzymałościowy.
- Mogę sobie test wytrzymałościowy zrobić na Wraithcie - ścisnął kolano dłonią. - A, no i nie mam tu czucia. Stąd... - przesunął rękę do połowy uda i zjechał nią do połowy łydki. - ...dotąd. Męczyli się ze mną przez prawie całą noc. Nie żebym narzekał, ale jakby nas nie zaatakowali, to by się nie zwaliło na mnie pół kokpitu i nie musieliby mnie potem szyć.
Rhama oparł się zdrowym ramieniem o ścianę i skrzyżował ręce na klatce piersiowej, nie przeszkadzając w rozmowie. Jego wzrok błądził po nodze pilota. Być może rozważał to samo, co Hawk chwilę wcześniej. A może wręcz przeciwnie. Jakieś zalety musiał widzieć w swoim implancie, skoro na taki się zdecydował. Deuce spojrzał na niego, na chwilę milknąc. Potem odwrócił się do Hawk.
- Nie zrobiłaś tego przeze mnie, prawda? - spytał. Musieli już wiedzieć o układzie, na jaki zgodziła się ich kapitan. Plotki rozchodziły się szybko, w szczególności takie istotne i zwłaszcza wśród załogi. Deuce spoważniał. - Zrobiłbym sobie tę nogę w jakiejś klinice. Vinnet by ją ogarnęła, a potem by się poleciało gdzieś... nie wiem. Gdziekolwiek. Na Omegę? Tam przyszywają nogi?
Pokręcił głową. Szanse, by ktoś zrobił mu to lepiej, niż Cerberus, były niewielkie. Veronique o tym wiedziała, więc westchnęła tylko ostentacyjnie. Doprowadziła go do porządku na tyle, na ile mogła - zarówno fizycznie wcześniej, jeszcze w ambulatorium Wraitha, jak i teraz, żeby zaraz po wybudzeniu się z narkozy nie poleciał sprawdzić co z jego statkiem.
- Byłaś w moim kokpicie? - spytał po chwili. - Zrobili z nim już coś? Możesz im powiedzieć, żeby mi wstawili teraz jakiś zajebisty fotel dla inwalidy. Z podgrzewanym siedzeniem i regulowanym takim tym... podnośnikiem na nogi. Wiesz o co mi chodzi.
- Przekażę, komu trzeba - odezwał się Rhama, ale Deuce skrzywił się.
- Ta, przekaż. Dzięki, panie Naeem - wypowiedziane chyba po raz pierwszy w towarzystwie Hawk nazwisko Rhamy zabrzmiało sarkastycznie. W głosie pilota niewiele było sympatii. - Świetnie.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2743
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Phi Clio] Ankhta

27 lut 2016, o 17:10

Hawkins jako lekarz z pewnością dałaby radę. Pikuś. Słuchała Vinnet przesuwając wzrokiem po nodze pilota - z bliska faktycznie widać było różnice. Nie było to coś, co jej personalnie by przeszkadzało, ale nie potrafiła sobie wyobrazić jak sama zachowałaby się na miejscu Deuce'a.
- Jeśli potrzeba, zrobisz go tutaj. Na razie aż tak nam się nie śpieszy, możemy poczekać do jutra - westchnęła, paznokciami podświadomie wystukując na barierce rytm jak podobnie zrobił to wcześniej Rhama w windzie.
Miał rację. Nie czuła się nawet zobligowania do wypowiedzenia prostego dziękuję doktorowi. Może gdyby był ładniejszą kobietą to poczułaby odrobinę sympatii, ale tak to nawet jego nazwisko łamało jej język. To ich wina - nie dziękuje się wandalowi za zamalowanie graffiti, które sam namalował.
Słysząc jego pytanie, nie mogła powstrzymać kolejnego, głębokiego westchnięcia. Przeczesała palcami włosy, odgarniając opadające jej na twarz kosmyki do tyłu. Nie doczekałby do Omegi. Ona by nie wytrzymała. To byłyby godziny lotu po to, by szukać na stacji kogoś, kto może nie spieprzyłby zadania za bardzo. Co jak co, ale jeśli ktoś mógł to naprawić, to musiał być sprawcą.
- Zrobiłam co musiałam, Deuce - ucięła temat, wbijając wzrok w bliżej nieokreślony punkt na ścianie na krótką chwilę. Nie, nie będzie się znowu tym dołować. Nie teraz, nie przy dwójce własnych załogantów. - Zresztą, przeżyjesz z protezą. Laski na to lecą, niektóre bardziej niż na blizny - parsknęła śmiechem, uporczywie przenosząc wzrok w zupełnie drugą stronę niż tam, gdzie stał Rhama. Nawiązanie z nim kontaktu wzrokowego w chwili wypowiadania takich słów przez nią, jako "laskę", byłoby mocno dla niej niezręczne.
Hawkins nie należała do typu "cnotek niewydymek", które zarumienią się słysząc komplement bądź zastygną przypadkowo dotykając dłoni innego faceta. Rhama był jednak tym przypadkiem, przy którym nie czuła się pewnie. Niespełna dwadzieścia cztery godziny temu widział ją kompletnie załamaną a to był stopień odsłonięcia się, który wolałaby ukryć nawet przed własną załogą. Czuła gdzieś głęboko schowany w jej podświadomości wstyd, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że dziś już praktycznie jej nie przeszkadzał i mogła rozmawiać z nim zupełnie normalnie. I nawet jej się podobało.
- Może kilka na to wyrwiesz. Pomyślą, że nie tylko nogę masz wzmocnioną, czy coś - dodała nieco ironicznie, unosząc przy tym przerwaną blizną brew w górę. - Jak gdzieś wylądujemy. Kończą remont.
Nie musiała odpowiadać na jego zachciankę - zrobił to za nią Rhama, choć ona odruchowo otworzyła już usta by powiedzieć mu, by nie wydziwiał przy podgrzewaniu własnego tyłka.
Dzięki, panie Naeem.
Przeniosła spojrzenie na Rhamę. Nawet nie spytałaś o nazwisko. Ciekawe, czy to było jego faktyczne, czy też jedna z przykrywek.
- Zostanie na pokładzie - powróciła wzrokiem do pilota, myśląc, że to dobry moment, by przyjąc do wiadomości jego komentarz na ten temat, ale zanim pozwoliła mu go wypowiedzieć, kontynuowała - Cerberus będzie chciał nas szpiegować, a wolę wiedzieć, kto słucha i kiedy. Remontując Wraitha mieliby od cholery okazji do zamontowania podsłuchów, Rhamę przynajmniej będziesz mógł wywalić z kokpitu. Tak czy siak sprawdzimy statek, na tyle, na ile będzie się dało.
Mouse na pewno będzie chciał to zrobić. Ciekawa była tego, ile, pomimo Rhamy, znajdą urządzeń nasłuchujących na pokładzie, a ile zostanie zbyt sprytnie wkomponowanych w systemy witalne statku, by mieli powód w nich grzebać.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Phi Clio] Ankhta

28 lut 2016, o 19:39

Nie widziała rozbawienia, które pojawiło się na twarzy Rhamy, ale mogła się go domyślać. Zresztą Deuce też uśmiechnął się szeroko i choć nie wyglądał, jakby ten argument go przekonał, to na pewno trochę go rozluźnił. Opuścił wzrok na skórę w innym kolorze i przez chwilę przyglądał się jej w zamyśleniu.
- Wymyślę sobie jakiś podryw na kolano - mruknął. Wyprostował nogę i zgiął ją z powrotem. I potem jeszcze raz. - Hej mała, mogę tak całą noc. Niezłe. Tylko bez sensu.
Rhama parsknął śmiechem, nawet Vinnet pozwoliła sobie na odejście od dotychczasowej powagi. Wszyscy wiedzieli, że John mógł skończyć gorzej, że nie powinien teraz narzekać. Wyglądał dużo lepiej niż wtedy, gdy Hawk wróciła na statek, a on był naćpanym morfiną cieniem samego siebie.
- Może pomoże jak będziesz miał na sobie coś lepszego, niż cudze, białe, krótkie spodenki.
- Wal się. Są piękne.
Czując na sobie wzrok czerwonowłosej, Rhama spojrzał na nią i wzruszył ramionami. W żaden sposób nie wyjaśnił tego, jak nazwał go pilot, ale wyglądało na to, że zdążyli już sobie pogadać. I całkiem możliwe, że Deuce wypytał go o więcej, niż sama Hawk. Albo po prostu zażądał pełnego imienia i nazwiska i to wcale nie musiało znaczyć, że wie coś jeszcze.
- Wiedziałem że tak będzie - mruknął pilot. - Że wyląduje na pokładzie jakiś tutejszy frajer i będzie wszystkich wkurwiał. Ale nie będzie innego wyjścia, jak się zgodzić, więc będziemy się musieli przyzwyczaić. Podsłuchy i tak będą, wiesz. Lokalizatory. Nie będę tego tu... faraona... z kokpitu wyganiać, bo go po pierwsze tam nie wpuszczę.
- Nie mam nic do roboty w kokpicie - Rhama wydawał się nieporuszony protestami. - Więc po pierwsze nie będziesz miał kogo nie wpuszczać.
- Ta, jasne.
Naeem ponownie wzruszył ramionami i skrzyżował ręce na klatce piersiowej. Nie wymagał, by ktokolwiek z załogi Wraitha się z nim zaprzyjaźniał, a widoczna niechęć którą okazywał mu pilot nie robiła na nim wrażenia. Zresztą przyjął propozycję dopiero wczoraj, sam jeszcze zapewne miał w głowie wiele dylematów i większych problemów do rozwiązania, niż fakt, że Deuce był dla niego niemiły.
- A ty jak się czujesz? - spytał John. - Wczoraj nie wyglądałaś za dobrze jak wróciłaś. Przynajmniej tak mi się wydaje, przytuliłaś mnie więc wiesz - uniósł brwi, a Vinnet parsknęła cicho śmiechem. - Aż tak lecisz na implanty, że działają na ciebie jeszcze zanim się pojawią?
- Dobra, zaczynasz bredzić, wracaj do poręczy - poleciła.
- Tylko pytam - Deuce podniósł się z krzesła ze stęknięciem i w kilku nierównych krokach z powrotem do barierek. - Ile jeszcze mam tak spacerować? Zestarzeję się tu.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2743
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Phi Clio] Ankhta

28 lut 2016, o 20:33

Pokręciła głową z politowaniem, w ten sposób komentując jego tekst na podryw. Brzmiał jak osoba, która musi słowami zapewniać coś, czego fizycznie nie może dokonać. To jak upewnianie samego siebie o własnej męskości.
Westchnęła, słysząc jednak jego komentarz odnośnie Rhamy na pokładzie. Wiedziała, że taki będzie, nie mogła więc spodziewać się przyjęcia Naeema z choćby uchylonymi ramionami. Pewnie, że powinien sam móc sobie poradzić z możliwą nienawiścią ze strony załogi, ale w jakiś sposób musiała czuć się odpowiedzialna. Jak za własne dzieci - fajnie, żeby nie zabiły innej osoby napadając całą gromadą. O to będzie musiała już sama zadbać.
- Wiem, że będą. Wystarczy mi, jeśli nie rzucisz się na niego z nożyczkami - mruknęla pod nosem, marząc, by Rhamy w tym pokoju teraz nie było. Wolała pokazywać pełną kontrolę nad załogą - co w wypadku piratów miało być cholernie trudne.
Westchnęła, znowu odgarniając z twarzy włosy. Robiła to już chyba na tle nerwowym - nie chciała wyjmować przy nim papierosów, bo wiedziała, że zaraz sam chciałby jednego. Choć może by go to zmotywowało do następnych ćwiczeń?
- Będę czuć się lepiej gdy wrócisz na statek i stąd wylecimy. Ale w porządku - odrzuciła, siląc się na obojętność. Koniec końców, faktycznie było lepiej. - Nah, działają na mnie tylko, gdy faktycznie są, nie wcześniej - dodała, tym razem rozbawiona.
Oderwała się od barierki, nie chcąc mu przeszkadzać. Im szybciej zaliczył testy, tym szybciej mógł wrócić.
- Tak czy siak, chciałam tylko sprawdzić, czy żyjesz i jak bardzo będziesz narzekał. Nie przeszkadzam - skinęła głową ku Vinnet, wiedząc, że raczej to ona o to dba bardziej niż sam pilot. - Zobaczymy się na statku jak skończysz.
Uśmiechnęła się do nich po raz ostatni, czując się lepiej niż przed wejściem do środka, po czym skinęła głową ku Rhamie, dając mu znać, że mogą już wyjść. W międzyczasie przesłała kolejną notkę, tym razem do Q, informując go, że na Wraitha przyjdzie jedzenie i może się zająć jego odbiorem i podaniem.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Phi Clio] Ankhta

28 lut 2016, o 21:26

- Nie mam nożyczek w kokpicie - odparł Deuce, robiąc kilka za dużych kroków przy poręczy. Zdecydowanie nie traktował tego poważnie, albo robił na złość Vinnet, albo po prostu miał już dość rehabilitacji, której nie chciał i swoim zdaniem nie potrzebował. Skinął głową na pożegnanie, gdy Hawk postanowiła zakończyć to spotkanie i westchnął. Miał wrócić na statek być może nawet już dziś, ale dla niego każda minuta niezbędnej rehabilitacji była tragedią.
Kiedy drzwi zamknęły się za nimi, Rhama skierował się z powrotem w stronę windy. Przeszli tym samym korytarzem i minęli tych samych ludzi na łóżkach w stacji medycznej, których mijali wcześniej. Nikt ich tym razem nie zaczepił, pozwalając im opuścić ambulatorium i dotrzeć do drugiego z kolei załomu korytarza, w który tym razem Rhama skręcił.
- Idziemy tylko dwa pokłady niżej, więc nie ma sensu czekać na windę - rzucił, oglądając się za siebie.
Szerokie schody, na które można było sobie pozwolić na statku tej wielkości, prowadziły półkolem w dół. Naeem szedł przed Hawk, prowadząc ją do swojej kajuty, gdzie w końcu mieli zjeść to obiecane śniadanie. W międzyczasie uruchomił omni-klucz i wydał dyspozycje, pewnie po to, żeby za długo nie musieli czekać na posiłek.
- Mam trochę pustki w kajucie już - przyznał. - Została resztka ubrań i jeden komputer. Całą resztę przeniosłem do ciebie. To znaczy na Wraitha. Więc jeśli spodziewasz się, że sprawdzisz w praktyce powiedzenie "pokaż mi jak mieszkasz, a powiem ci kim jesteś", to będziesz rozczarowana - zeszli piętro niżej, zostało jeszcze jedno. - Ale gołe ściany tworzą doskonałą atmosferę do śniadania.
W części mieszkalnej było trochę więcej ludzi i niestety Hawk musiała jakoś poradzić sobie ze swoją niechęcią do mundurów Cerberusa, których tutaj mijała sporo. Niektórzy spoglądali na nią z zainteresowaniem, inni ignorowali całkowicie, pogrążeni w swoich sprawach. Nikt chyba do końca nie zdawał sobie sprawy, że ona to ona, bo przecież na pewno o Wraithcie wiedzieli - w końcu z jakiegoś powodu musieli wylądować na orbicie Ankhty, a plotki rozchodzą się szybko. Trochę się tu działo, jak to zwykle w kwaterach mieszkalnych. Kilka osób przywitało się z Rhamą, odpowiadał zwykle uprzejmym uśmiechem albo uściśnięciem dłoni, ale przy nikim nie zatrzymał się na tyle długo, żeby musieć przedstawiać mu Hawk. Zresztą domyślał się, że i tak by tego nie chciała.
Korytarz był długi, ale w końcu dotarli do niewielkiej mesy, o dziwo pustej - może pora dnia nie była odpowiednia do grupowych rozrywek - i odchodzących od nich drzwi. Rhama odblokował jedne z nich, by skinąć zachęcająco głową.
- Zapraszam.
Światło zapaliło się chwilę później, oświetlając pomieszczenie niewiele większe od kajuty Hawk. Faktycznie, było puste. Jedyne, co odcinało się od jego sterylności, to kubek z zimną już pewnie kawą stojący przy stercie gazet i osobistym komputerze na biurku i coś czarnego, zapewne koszulka, rzucona na brzeg łóżka.
- Dadzą mi znać jak śniadanie będzie gotowe, to pójdę i przyniosę.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2743
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Phi Clio] Ankhta

28 lut 2016, o 21:47

Ruszyła za Rhamą po schodach, ciesząc się, że idzie żwawo. Czując na sobie wzrok innych agentów Cerberusa, tej części zaintrygowaniem jej niewpasowującym się w styl Cerberusa wyglądem, miała tylko nadzieję, że następne najbliższe drzwi okażą się być tymi prowadzącymi do jej kajuty.
Już na pewno nie wytrzymałaby, gdyby ktoś Rhamę zatrzymał i wlepiał ten durny wzrok w nią, gadając z mężczyzną jednocześnie. Szybko jednak się witał i szedł dalej, a ona mogła patrzyć się w tył jego głowy i nie zwracać uwagi na okolicę.
Zdecydowanie gniazdo węży. Cholernie chciała sobie zapalić.
Mesa - nie zdziwiłaby się, gdyby nie była jedyną na tak wielkim statku. Szczególnie, jeśli więcej niż jeden pokład był tym mieszkalnym. Na tak wielkich statkach potrzeba było sporej ilości załogi, ale tutaj nie wiedziała, co jeszcze odstawia się na Ketosie. Kilkanaście pokładów jako maszynownia, standardowe, tylko powiększone wyposażenie kilku następnych... I co? Laboratoria badawcze? Było na nie miejsce? Choć była ciekawa, nie chciałaby się przejść na spacer po statku by się dowiedzieć.
Nie wiedziała, skąd Rhamie wpadł do głowy pomysł, że gołe ściany idealnie pasują do śniadania, ale przemilczała ten moment, zbyt skupiona na nieskupianiu się na otoczeniu.
- Mam wrażenie, że tymi dwiema torbami i tak za bardzo nie wypełniłbyś tej kwatery - skomentowała, wchodząc do środka i rozglądając się.
Faktycznie, pusto. Hawkins obróciła się dookoła, oceniając wnętrze. Kiedyś czytała, że osoby ceniące sobie minimalizm na ogół mają zbyt wielki chaos w głowach, żeby go znieść poza nimi. Odnajdzie się w równie pustej kajucie na Wraithcie.
Podeszła do łóżka i, ignorując leżącą gdzieś obok, czarną koszulkę, opadła na nie, siadając przy jednej z krawędzi. Jej dłoń natychmiast powędrowała do kieszeni.
- Jeśli ci nie przeszkadza - mruknęła, wyciągając paczkę papierosów. Ostatecznie była w jego kajucie - nadal. Może i kręgosłupa moralnego nie posiadała zbyt prostego, ale wchodząc na czyjś teren potrafiła uszanować jego zasady. Przynajmniej w tym wypadku, gdy posiadała choć odrobinę pozytywną, bądź względnie obojętną relacje z tym kimś.
- W wojsku nie byłeś a wystarcza ci mniej, niż żołnierzom przysługuje - zauważyła, wtykając sobie do ust papierosa i natychmiast go odpalając. Tylko jeden.
- Długo jesteś w Cerberusie, panie Naeem? - przedrzeźniała Deuce'a, posługując się podobną ironią do tej, którą zastosował pilot. Poznała jego nazwisko w sposób pośredni, ostatecznie. Inna sprawa, że sama nigdy o nie nie pytała.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Phi Clio] Ankhta

29 lut 2016, o 00:51

Rhama podszedł do biurka i swobodnie zajął stojące przy nim krzesło. Okręcił się na nim lekko w prawo i w lewo, tak samo, jak zrobił na krześle w kajucie, którą przeznaczyła dla niego Hawk. Tylko tutaj był widocznie bardziej rozluźniony. Przy tym biurku musiał spędzać sporo czasu. Uśmiechnął się do Hawk, kręcąc głową.
- Nie mieszkam tu przecież - przesunął dłonią po blacie. - Mam dom na Ziemi, w Kairze. Tylko ostatnio rzadko tam bywam. Proszę.
Podniósł się z krzesła i podszedł do przeciwległej ściany, by wyciągnąć z niej wmontowaną popielniczkę. Nie była zbyt wielka i nie wyglądała szczególnie efektownie, ale po prostu była - a Rhama chyba nie lubił, jak popiół z papierosa lądował na podłodze. To dobrze zapowiadało się na przyszłość, nie będzie kłopotliwy na pokładzie Wraitha. Przynajmniej nie w tym aspekcie. Podał popielniczkę Hawk i wrócił na swoje miejsce.
- Skąd wiesz, że nie byłem? - spytał. - Nie jestem już taki młody, mogłem zdążyć zaliczyć i wojsko.
Obrócił się do biurka i uruchomił komputer. Ekran podświetlił się pomarańczowo. Obecność Hawk w niczym mężczyźnie nie przeszkadzała, najwyraźniej postanowił sprawdzić sobie swoje sprawy w międzyczasie. Po usłyszeniu kolejnego pytania cicho parsknął śmiechem i odwrócił się do niej z powrotem.
- Nie podoba ci się moje nazwisko? Moim zdaniem jest całkiem okej. Sześć lat - padła w końcu odpowiedź. - To sporo czasu. Ale nie jestem w Cerberusie, pracuję dla nich, dlatego chyba nigdy nie dostałem uniformu z logiem. Nie to, żebym go miał nosić. Nigdy też nie prosiłem, może w tym tkwi problem.
Wzruszył ramionami. Faktycznie, mimo że ukrywał wcześniej przed nią swoją przynależność, teraz już nie musiał tego robić i nic nie powstrzymywało go przed noszeniem oficjalnych ubrań organizacji. Ale trzymał się jednak prostych, jednolitych rzeczy, które mógł nosić każdy inny człowiek w galaktyce. Nawet jego pancerz, mimo że dla kogoś kto się znał na rzeczy był naprawdę z wyższej półki, to nie rzucał się w oczy. Czarny, prosty. Jak wszystko. Może uznawał, że proteza krtani i szczęki wyróżnia go wystarczająco.
- Dlaczego pytasz? Z ciekawości, czy to początek wywiadu? Faktycznie cię to interesuje, czy wzięłaś mnie na statek, ale tak naprawdę nie wiesz kim jestem, więc zaczynasz zbierać informacje? Jeśli to drugie, to mogę ci wysłać swój skrócony życiorys. Urodzony na Ziemi, chodził do dobrej szkoły ale go z niej wypierdolili z hukiem, więc skończył w takiej przeciętnej. Potem praca, mniej legalna praca, zatargi z prawem, rozwiązanie problemów przez Cerberusa, wszczepy. Mam ich trzy, z czego jeden jest standardowym implantem, drugi jest tym - postukał paznokciem w metalowy element w szyi. - A trzeciego nie widać dopóki się nie rozbiorę. I nie, nie chodzi o taką protezę, o jakiej mówiłaś swojemu pilotowi - znów w kącikach jego ust zatańczył uśmiech, ale zniknął równie szybko, jak się pojawił. - Wystarczy?
Nie mówił tego z pretensją, po prostu streścił swoje życie najbardziej jak się dało, starając się odpowiedzieć na maksymalną ilość pytań minimalną ilością słów. Pewnie nie było to wszystko, czego chciała się dowiedzieć Hawk, ale przynajmniej miała tyle. Jego omni-klucz piknął cicho, więc odczytał wiadomość i wstał.
- Idę po jedzenie, zaraz wracam - poinformował ją. - Chcesz kawę? I jaką?
Po otrzymaniu instrukcji wyszedł, a drzwi zasunęły się za nim z cichym sykiem i Hawk została sama.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2743
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Phi Clio] Ankhta

29 lut 2016, o 01:25

Dom na Ziemi wydawał się jej abstrakcją. Od prawie piętnastu lat nie miała stałego miejsca zamieszkania innego, niż pokład statku kosmicznego. Pewnie, gdzieś kiedyś używała małego mieszkanka na Omedze, ale nigdy nie traktowała tego jako miejsca, do którego mogłaby wrócić po ciężkim dniu. Nie - tym dla niej była jej własna kajuta, a wczorajszy dzień stanowił na to dowód.
Rzucając tekstem o wojsku skrycie liczyła, że albo potwierdzi, że nie był, albo zaprzeczy - nie dał jej odpowiedzi. Cóż. Przyjęła za to popielniczkę, kładąc ją obok, na łóżku. Zwalczyła chęć przeniesienia się na ziemię - lubiła mieć o co oprzeć plecy, jeśli miała siedzieć tak dłużej. Na razie nie. Na razie zaciągnięcie się papierosem wystarczało jej w zupełności, nawet na pusty żołądek.
- Po prostu zastanawiam się, czy jest prawdziwe - odpowiedziała w kontekście jego nazwiska, zresztą zgodnie z prawdą.
Sześć lat. Cholernie dużo czasu. Nic dziwnego, że miał własną kajutę, a z Człowiekiem Iluzją bezpośredni kontakt. Zdołał się już wybić w hierarchii wyżej niż przeciętny agent. Nie wiedziała, jak zbudowana jest organizacja, nie miała więc pojęcia, ile tak naprawdę znaczyło rozmawianie z "szefem" względnie bez pośredników. Na pewno sporo, tego mogła być pewna.
- Raczej ciekawości. Suche fakty z twojego dzieciństwa nie powiedzą mi, czy gdy już zabiję kogokolwiek Iluzja chce, żebym zabiła, nie wpakujesz mi kulki w plecy szybciej, niż Cerberus uwinął się z Wraithem.
Wypuściła z ust dym, strzepując popiół do naczynia, które jej wcześniej dano. Nie chciał syfu to nie zamierzała go robić, już nie będzie się zachowywać jak zwierzę.
Ufała mu w bardzo ograniczonym stopniu, ale mimo wszystko bardziej, niż mógłby na to zasługiwać okiem osoby postronnej. Nie zmieniało to faktu, że takie miała podejrzenia - gdy przestanie być przydatna, a jednocześnie nie ustąpi w próbach wyzwolenia się z jarzma Cerberusa, bilans korzyści, strat i ryzyka będzie jej nieprzychylny. Ktoś będzie musiał zająć się problemem - kto inny, jak nie Rhama, który będzie na miejscu?
- Czarną, zwykłą - odrzuciła zapytana o kawę, nie zdążając zadań pytania, które przemknęło jej przez myśl. Rozsiadła się wygodniej, po turecku podwijając nogi pod siebie i kończąc papierosa zanim wrócił ze śniadaniem i mogła je wypowiedzieć.
- Czy połowa agentów Cerberusa pracuje dla niego przez dług wdzięczności? - nawet ona to robiła, pseudo. Cerberus remontował jej statek po tym, gdy go rozwalił. Stworzył problem i podsunął siebie jako jedyną organizację zdolną jej pomóc. Podpadała więc pod tę kategorię.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Phi Clio] Ankhta

29 lut 2016, o 02:43

- Prawdziwe - potwierdził. - Imię też. Myślisz, że jakbym miał wymyślać, to bym wybrał takie? Lubię je, ale bez przesady.
Jego wzrok spoważniał trochę, kiedy wyjaśniła swoje pragnienie odpowiedzi na pytania. Przez długą chwilę obserwował ruchy jej ręki, w górę i w dół, kiedy zaciągała się dymem z papierosa. Zupełnie tak samo, jak wczoraj w jej kajucie, tylko teraz nastrój był mniej depresyjny.
- Ja... też ci tego nie powiem - powiedział w końcu, powoli, ostrożnie, jakby nie był pewien czy na pewno to właśnie chce mówić. - Ale nie dlatego, że nie chcę, tylko dlatego, że nie wiem. Bo nie wiem co będzie za ten miesiąc, dwa. Nie siedzę Iluzji w głowie. Ale jak już, to na pewno nie w plecy.
To mało pocieszające stwierdzenie zostało z nią, kiedy Rhama opuścił kajutę. Nie było go niecałe dziesięć minut, które jednak mogło się dłużyć, kiedy nie miało się nic do roboty. A opustoszała kwatera nie zapewniała zbyt wielu rozrywek. Spalenie kolejnego papierosa podczas jego nieobecności wydawało się najciekawszym zajęciem, skoro nie chciała skorzystać w tym czasie z komputera ani przejrzeć sterty gazet. Nikt inny się tu nie pojawił, zapewne ktokolwiek miał do Naeema jakąś sprawę, postanowił zaczepić go po drodze. Inaczej na pewno wróciłby szybciej, bo chyba nie szedł po to śniadanie na drugi koniec okrętu.
W końcu drzwi rozsunęły się i pojawiła się w nich jego wysoka sylwetka. Wszedł do środka i wręczył Hawk białe, zamknięte opakowanie. Poczuła ciepło od spodu, śniadanie więc nie było kanapką, tylko czymś bardziej wyrafinowanym. Po otwarciu okazało się, że w środku znajduje się satysfakcjonującej wielkości omlet - może nie był zrobiony ze świeżych jaj i mleka, raczej z proszku, ale i tak ciepły posiłek był miłą odmianą po wielu godzinach głodówki. Do zestawu dołączone były sztućce.
- Stawiam ci kawę tutaj - plastikowy kubek wylądował z cichym stuknięciem na niewielkiej szafce obok wezgłowia łóżka. Mężczyzna wrócił do biurka i tam usiadł z głośnym westchnięciem. Uśmiechnął się lekko, słysząc pytanie. - Ty byś nie wolała, żeby ludzie, którym powierzasz te najgorsze zadania byli ci coś winni? Ja tam jestem w stanie to zrozumieć. Tak to działa w tym świecie, im większego masz na kogoś haka, tym mniejsza szansa, że on cię wychuja - otworzył swój pojemnik i pochylił się nad nim, by wsadzeniem do ust kawałka omleta zakończyć to barwne wyjaśnienie.
Tak, Cerberus zaplanował to doskonale. Nawet gdyby miała inne miejsce, w którym mogłaby naprawić statek, nie miała jak się do niego dostać. A jeśli by się dostała, to na pewno bez statku, bo ten tkwił już w hangarze Ketosa. Mogłaby kompletnie zignorować propozycję Iluzji, wtedy straciłaby i Wraitha, i zapewne pół załogi, ale przynajmniej zachowałaby swój honor. Rhama nie siedziałby tu, jedząc śniadanie w jej towarzystwie, tylko leżałby martwy na Ankhcie. Albo leżałaby tam ona, w końcu twierdził, że potrafiłby się przed nią obronić.
- Jest okej? - pytanie, które nagle padło, przez chwilę ciężko było do czegokolwiek odnieść, ale Naeem spojrzeniem dał do zrozumienia o co mu chodziło. Omlet. Pytał, czy śniadanie jej smakuje. - Na początku ciężko mi było przywyknąć.

Wróć do „Galaktyka”