W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

[Mgławica Rosetta > Phi Clio] Ankhta

19 sty 2016, o 18:05

NAZWAAnkhta
LOKALIZACJAMgławica Rosetta > Phi Clio
TYPPustynna planeta
PROMIEŃ3,827 km
MASAN/A
GRAWITACJA1,16 g
DOBA17,5 godziny ziemskiej
ATMOSFERAAzotowa
CIŚNIENIE1,1 atm




[boxmid][center][size=150][font=http://fonts.googleapis.com/css?family=Iceberg family=Iceberg][u][color=#FF8000]Informacje o planecie:[/color][/u][/font][/size] [i]Niewielka, pustynna planeta, okrążająca gwiazdę o masie 0,85 masy Słońca. Na powierzchni panuje dość wysoka temperatura i nieprzyjazne warunki atmosferyczne. Nieustanne burze piaskowe w rejonach równika i żyjące w piasku drapieżne owady tak czy inaczej nie zachęciłyby potencjalnych kolonistów. W bazach danych Rady Cytadeli nie ma wzmianek o planecie ani jej rządzie. Biorąc pod uwagę bliskość znanej planety Cyllene, Ankhta musiała zostać usunięta przez kogoś z bazy, tak samo jak sąsiednia planeta - Parnas.[/i][/center][/boxmid][boxmin][center][font=http://fonts.googleapis.com/css?family=Iceberg family=Iceberg][u][color=#FF8000]Temperatura średnia:[/color][/u][/font] 58 °C [font=http://fonts.googleapis.com/css?family=Iceberg family=Iceberg][u][color=#FF8000]Rasy:[/color][/u][/font] N/A [font=http://fonts.googleapis.com/css?family=Iceberg family=Iceberg][u][color=#FF8000]Założona:[/color][/u][/font] 2159 [font=http://fonts.googleapis.com/css?family=Iceberg family=Iceberg][u][color=#FF8000]Stolica:[/color][/u][/font] N/A[/center][/boxmin]
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: [Mgławica Rosetta > Phi Clio] Ankhta

23 sty 2016, o 20:36

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Phi Clio] Ankhta

23 sty 2016, o 21:55

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Deuce potwierdził krótko przyjęcie rozkazu i nie odezwał się już więcej, dopóki po niedługim czasie nie znaleźli się nad punktem zrzutu. W hangarze rozległa się informacja o otwieraniu wrót. Wszyscy tam obecni oczywiście zabezpieczyli się przed ewentualnym atakiem tutejszej fauny, bo Wraith znajdował się teraz w samym środku burzy. Rhama wyprostował się w oczekiwaniu, a na twarzy widocznej zza szybki hełmu pojawił się drapieżny uśmiech.
- Jestem pewien, że było - odparł na słowa, które w niewielkiej przestrzeni promu usłyszał, choć nie były skierowane do niego.
W końcu wrota hangaru otworzyły się, momentalnie wpuszczając do środka chmurę piachu. Szalejąca na zewnątrz nawałnica unosiła miliony pomarańczowych drobinek i miotała nimi we wszystkie strony, a teraz wepchnęła się do statku, uderzając w ściany, skrzynie, odbijając się od szyby oddzielającej ich od wszechobecnego huku.
- Wyczyścimy hangar z tych robali, nie martw się - odezwał się jeszcze pilot w komunikatorze. - Powodzenia.
Kiryll podniósł prom i płynnie wyprowadził ich z Wraitha, wpadając w sam środek złocistego wiru. Było ich więcej, wszystkie szybciej lub wolniej obracające się wokół własnej osi, każdy unoszący tony ciemnego piachu, połyskujące w promieniach słońca przebijającego się przez górne warstwy burzy. Nie znajdowali się wysoko, bo Iwanowicz opuścił pojazd prawie nad powierzchnię planety, więc kotłowało się nad nimi pięć kilometrów piachu. W linii prostej. Wraith szybko zniknął z ich pola widzenia, które i tak było mocno ograniczone.
- Systemy pokazują niecałą godzinę drogi do laboratoriów. Będzie nam ciężko poradzić sobie z wieżyczkami jeśli burza się nie przerzedzi dalej na północ - rzucił Kiryll. - Ale może jakoś to będzie. Rhama, spróbuj podciągnąć czujniki promu jeśli możesz. Fajnie by było zauważyć wieżyczki zanim one zauważą... łoo...
Promem szarpnęło tak, że Rhama, który opuścił ręce by uruchomić omni-klucz i wejść w systemy pojazdu, poleciał w bok, całym swoim ciężarem zgarniając za sobą Hawk. Jakkolwiek mocno by się nie trzymała, było to zbyt duże zaskoczenie. Uderzyli w drzwi przy akompaniamencie głuchego stęknięcia mężczyzny i zanim pilot z powrotem ustabilizował pojazd, przez przednią szybę, niecały metr od nich zobaczyli wielkie cielsko, kolorem wpasowujące się w piach dookoła. Cudem uniknęli schwytania przez miażdżypaszczę, najwyraźniej zwabioną pojawieniem się Wraitha tak blisko powierzchni. Niebieski, fosforyzujący jęzor przeciął powietrze tuż nad ich dachem.
Iwanowicz wyprostował prom i natychmiast przyspieszył, klnąc pod nosem w rodzimym języku. Rhama podniósł się na nogi i podał dłoń Hawk, chcąc pomóc jej wstać. Czy ją przyjęła, czy nie, sekundę później stał już oparty o fotel pilota i ze zmarszczonymi brwiami wpatrywał się w panel wskazujący odległość od szalejącego potwora.
- Szybciej - warknął. Tak samo jak pozostała dwójka nie chciał zostać zmiażdżony przez gigantycznego tubylca.
- Robię co mogę - odparł Kiryll nerwowo i znów gwałtownie odbił w bok, skutecznie unikając wyplutego przez miażdżypaszczę jadu. - Jak tak będzie wyglądać następna godzina to ja tu na jakiś pierdolony zawał zejdę.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2743
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Phi Clio] Ankhta

24 sty 2016, o 00:55

Mimowolnie wzięła głęboki oddech tuż przed rozwarciem się wrót - jak gdyby nabierała powietrza przed skokiem w głębiny. Widząc przez przesyłany do promu obraz z zewnątrz wichurę, która wdarła się do środka, natychmiast przypomniała sobie o robactwie. Deuce wyraźnie czytał jej w myślach.
- Nie pomińcie ani jednego - burknęła do komunikatora, mrużąc oczy. Sama myśl o obrzydlistwie zżerającym prawie wszystko na swojej drodze, w dodatku wewnątrz statku, przyprawiała ją o ciarki.
Nastał czas założenia hełmów, więc zawinęła włosy w luźny kok i względnie go ustabilizowała, związując gumką do włosów. Nie przejmowała się wystającymi, czerwonymi kosmykami, póki trzymały się z dala od jej twarzy. Tak przygotowana, chwyciła hełm i założyła go, zatrzaskując wszystkie zaczepy i trzy razy sprawdzając, czy nie ma żadnych nieszczelności. Zdecydowanie wolała uniknąć korników, czy jak się to gówno tam nazywało.
Znajdując się we wnętrzu burzy, nawet dobre umiejętności pilotażu Kiryła i względna stabilność promu nie wyeliminowały drżeń i turbulencji. Hawkins wstała, łapiąc się uchwytu przy suficie i czując, że w ten sposób będzie nieco bezpieczniejsza.
Inna sprawa, że sekundę po tym promem walnęło tak, że Jean w pierwszej chwili wyobraziła sobie niespodziewane, przyspieszone spotkanie z ziemią. W końcu burza mogła rozwalić im zupełnie systemy, a widać w niej nic nie było. Mogliby lecieć pionowo w dół zamiast przed siebie?
Złapała równowagę, mocno trzymając się uchwytu. Nie przewidziała jednak drugiego pasażera, który w tej właśnie chwili nie miał okazji się złapać. Zanim zdążyła się odsunąć, uderzyło w nią ciało ważące z pewnością więcej kilogramów niż ona sama. Uparcie, czując od uderzenia krążącą w jej żyłach adrenalinę, przez ułamek sekundy wciąż trzymała się tej poręczy, nim impet wyrwał jej ją z rąk.
Uderzyła w jedyne miejsce, w które naprawdę w tym promie nie chciała - drzwi. Przez mózg przeszła jej fala przerażenia, wywołana może nie samą sytuacją, co szokiem przez jej nagłość. Drzwi. Zabezpieczyła je? Są w ogóle zamknięte? Wizja wypadnięcia z promu przez niedomknięte wyjście i niezbyt godnej śmierci przeszła jej przed oczami, tak jak i oglądane widy, w których często krucha konstrukcja zawalała się dopiero wtedy, gdy bohater usiłował się z niej wydostać. Głównie dlatego chwilę po tym, gdy Rhama z niej zszedł, a prom się ustabilizował, Hawkins wciąż leżała na tych drzwiach.
Między innymi dlatego złapała podawaną jej rękę przez mężczyznę stojącego już na równym gruncie.
Czując zażenowanie własną reakcją, choć nikt nie mógł jej dostrzec przez jej hełm, odetchnęła, stając z powrotem na nogi i łapiąc się znowuż uchwytu u sufitu. Jej wzrok prześlizgnął się na moment przez sylwetkę Rhamy, by powędrować w kierunku Kiryła. Nie skomentowała faktu powalenia ją przez mężczyznę.
Co to kurwa było?
- Miażdżypaszcza? - westchnęła zirytowana, usiłując dowiedzieć się czegoś nie tylko od samego pilota, ale od wykresów, które miał przed sobą na pulpicie. - Długo to nie trwało - dodała, kierując swoje słowa do Rhamy. Oczywiście w postaci skrótu myślowego - długo nie czekali na to, aż coś się spierdoli. - Wynieś nas na wyższy pułap. Miażdżypaszcze nie sięgają orbity - mruknęła do Kiryła, przestając wyginać się by dostrzec, co też za informacje dostarczały czujniki promu.
- Dasz radę zmodyfikować czujniki? - powróciła nieco tematem do zajęcia Rhamy sprzed incydentu chwilę temu.
Oczywiście, jej wiedza techniczna była mocno podstawowa, stąd autentycznie nie wiedziała, że za pomocą samego oprogramowania można coś takiego w warunkach polowych zmienić.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: [Mgławica Rosetta > Phi Clio] Ankhta

25 sty 2016, o 16:04

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Phi Clio] Ankhta

25 sty 2016, o 16:56

Pilot z zaciśniętymi zębami wpatrywał się w panele, usiłując poradzić sobie z prawie zerową widocznością za szybą, korzystając jedynie z systemów promu. Te sprawdzały się całkiem nieźle w utrzymywaniu odpowiedniej wysokości nad powierzchnią i unikaniu wyższych wydm, ale nie były w stanie uprzedzić ich o nadciągającym monstrum. Nie mogli nawet go usłyszeć przez otaczający ich huk. Dopiero gdy miażdżypaszcza pojawiła się w zasięgu wzroku - czyli blisko, zbyt blisko - do uszu dotarł jej ryk.
- Mogę - mruknął Kirył i poderwał pojazd gwałtownie w górę. Tym razem zarówno Hawk, jak i Rhama byli na to przygotowani i nikt nie uderzył w nikogo całym ciężarem swojego ciała. Tuż przed szybą przeleciało coś zielonego. - Mh, blisko było.
- Burza wyżej jest tak samo gęsta i powinna zasłaniać nas tak samo - dudniący głos wypełnił wnętrze promu, który chwilę później ustabilizował się i uspokoił. Mężczyzna usiadł na jednym z wolnych foteli i przypiął się do niego pasami, z głębokim westchnięciem opierając głowę o zagłówek. Przez długą chwilę milczał. Cóż, może wiedział o tym, że można tu spotkać miażdżypaszcze, ale nie sądził, że faktycznie będzie mu dane zobaczyć jedną na własne oczy i to z tak bliska. Mogli próbować zabić ją działkami promu, ale chyba nikt nie czuł potrzeby wdawania się z nią w walkę. Mieli lepsze rzeczy do roboty niż zabijanie tutejszej fauny.
- Tak, mogę spróbować - odezwał się w końcu i z powrotem uruchomił omni-klucz. Ze zmarszczonymi brwiami pochylił się nad nim i skupił na próbie zwiększenia zasięgu czujników. - Przepraszam - dodał po chwili, nie unosząc wzroku. - Za to przed chwilą.
Zapewne miał na myśli ścięcie Hawk z nóg, ale nie powiedział tego konkretnie. Tak czy inaczej mogła się tego domyślać. Miażdżypaszcza została gdzieś w dole i przestała stanowić zagrożenie. Raczej szanse że spotkają kolejną były niewielkie, bo prom nie przyciągał uwagi tak bardzo jak wielki statek, zwłaszcza, że wznieśli się na bezpieczną wysokość.
Przez kilkanaście minut słychać było tylko szum wiatru i cichy dźwięk drobinek piasku uderzających o szybę. Prom powoli leciał na północ. Burza jeszcze nie zaczęła się przerzedzać, ale biorąc pod uwagę, że Rhama mówił o godzinie lotu, mieli sporo czasu. Gdzieś w międzyczasie zaskrzeczał komunikator, ale nie dało się zrozumieć wiadomości nadawanej z Wraitha, więc pozostało ją zignorować dopóki nie znajdą się w bazie.
- W porządku, powinno działać... mam nadzieję, bo nie mam jak tego teraz sprawdzić - mężczyzna wyprostował się. - Spróbujemy ominąć pierwsze cztery, tylko najpierw musimy wiedzieć gdzie one dokładnie są. Wystarczy że przelecimy odpowiednio wysoko nad nimi.
- Te małe gówna nie wżerają się w metal, co? - odezwał się Kirył zza sterów, gdy coś większego, czerwonego odbiło się od szyby tuż przed jego nosem.
- Nie. Szkło też nie. Bardziej w mięso na przykład.
Iwanowicz mruknął coś w odpowiedzi i odwrócił się z powrotem przed siebie. Z jednej strony to było całkiem uspokajające, ale z drugiej... no, z drugiej nie. Pozostało mieć nadzieję, że nie będzie trzeba sprawdzać tego na własnej skórze.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2743
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Phi Clio] Ankhta

26 sty 2016, o 22:46

Mimo okazywanego, względnego spokoju, odetchnęła z ulgą dopiero, gdy dotarli na faktycznie wysoki pułap. Tutaj miażdżypaszcza nie powinna im zagrażać, a skoro Rhama mówił, że burza i tak ich przykryje, to nie mieli powodu do obaw. Chociaż znając życie zaraz i tak coś próbuje ich zabić.
Westchnęła cicho, siadając znowu na siedzeniu, lecz wciąż trzymając się bocznej barierki. Wolała nie ryzykować następnego latania po wnętrzu promu.
Słysząc przeprosiny ze strony mężczyzny, Hawkins uniosła swój wzrok wyżej, w jego stronę, szczerze zdziwiona. To nie tak, że w życiu nikt jej nigdy nie przepraszał - po prostu ostatnio tego nie robił, przynajmniej nie za tak absurdalną rzecz.
- Nie masz za co - odpowiedziała, zresztą zgodnie z prawdą, a nie by wyjść na uprzejmą.
Skierowała swoje spojrzenie na pulpit przed fotelem Kiryła. I tak wiele informacji odcyfrować nie mogła z tej odległości i zza jego pleców, siedząc wygodnie z tyłu, ale zawsze dostrzegłaby nagłe miganie na czerwono, co z pewnością by ją zainteresowało.
- Jak podejrzewam, nie możemy oczyścić komunikacji? - spytała, znowu kierując to bardziej do Rhamy niż pilotujacego pojazd Kiryła. Usłyszała w końcu jakieś tam szmery, zapewne zniweczone przez burzę próby nawiązania dialogu.
Wżerają w mięso, cudownie. To mniej więcej znaczyło, że jeśli prom nawali, komunikacji z Wraithem nie bedzie, to daleko nie zajdą w razie potrzeby. Tego jej właśnie brakowało w tej misji.
- Ile mniej więcej mamy czasu na zewnątrz, w pancerzach?
Nie miała pojęcia, czy ktokolwiek przeprowadzał jakieś testy, o których Rhama by wiedział i mógł jej odpowiedzieć na to pytanie. Może przynajmniej będzie wiedział, czy mówimy o dniach, godzinach czy minutach.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: [Mgławica Rosetta > Phi Clio] Ankhta

26 sty 2016, o 23:44

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Phi Clio] Ankhta

27 sty 2016, o 00:10

Rhama wzruszył niepewnie ramionami.
- Mógłbym spróbować, ale jeśli wzmocnimy sygnał z promu, będziemy jak czerwona dioda na radarach. A tu chyba nie o to chodzi? Niedługo będziemy na miejscu. Może chcą się upewnić czy wszystko jest w porządku. Możesz spróbować wysłać im wiadomość, dojdzie jak będziemy w zasięgu. Spokojnie.
Nikt nie przepraszał Hawk i zapewne dawno nikt nie odzywał się do niej tak... grzecznie. Ich obecny zleceniodawca był konkretny i profesjonalny, raczej nie należał do świata w jakim obracała się czerwonowłosa, bo tam takich nie spotykało się często. A może to stres na niego wpływał. Mówił dużo mniej niż jeszcze na Wraith'cie. Dopiero na kolejne pytanie zareagował nieco żywiej.
- Hm? To zależy - poprawił się na fotelu. - W burzy raczej niewiele. Zasypie nas piachem i w sumie dopóki nie skończy nam się tlen, to mielibyśmy tę chwilę. Poza tym robale, nie nadążalibyśmy ze ściąganiem ich z siebie. Dalej na północ jest lepiej, poza tym na zewnątrz da się oddychać. Ale robale są chyba na całej planecie i tak, latają, więc nie potrzebują burzy żeby się przenosić. Dlatego zdejmowanie hełmów nie jest dobrym pomysłem. A ta poza tym to dopóki będziemy nadążać je z siebie zrzucać i nie pomrzemy z głodu, to wygląda to całkiem optymistycznie - uśmiechnął się nawet lekko. - ale nie ma się co tym przejmować. Nie wiem jak ty, ale ja nie planuję długich spacerów po wydmach.
Opuścił wzrok i oparł dłonie na kolanach. Palce jego prawej ręki zaczęły bezgłośnie wystukiwać jemu tylko znany rytm na załamaniu pancerza. W międzyczasie sięgnął jeszcze do biodra, by upewnić się, czy zabrał broń i sprawdził szczelność zaczepów hełmu. Musiał mieć tę część dostosowaną do nietypowej konstrukcji szyi i szczęki.
Lot wydawał się krótszy, niż był naprawdę. Może przez to, że wszyscy pogrążeni byli w swoich myślach, nadziejach i obawach. Może przez niespodziewany atak miażdżypaszczy spędzili trochę czasu na uspokajaniu zszarganych nerwów. W każdym razie w końcu burza zaczęła się przerzedzać, więc Kirył zleciał niżej, bliżej powierzchni. Niedługo potem pojawiły się pierwsze wieżyczki, dzięki podrasowanym czujnikom w miarę wcześnie widoczne na radarach.
- Dolatujemy - odezwał się pilot, ucinając milczenie. - Mamy pierwsze systemy obronne. Omijam je.
Ponownie wzbił się wysoko w powietrze. Ich oczom ukazał się widoczny przez przednią szybę pojazdu płaski, pomarańczowy horyzont skąpany w ciepłym świetle słońca. Drobinki piachu unoszące się na wietrze były teraz rzadkie i przewalały się tylko migotliwymi falami po wydmach. Obraz iście sielankowy, szkoda że sytuacja nieco mniej.
- To kwestia czasu, jak nas ktoś zauważy. Jesteśmy małym punktem, nie przyciągamy uwagi tak jak Wraith... - przebiegł palcami po panelach. - Wyłączyłem wszystkie niepotrzebne systemy, ale pani kapitan, wolałbym mieć pomoc w razie czego.
Skinął głową w stronę sąsiedniego fotela. Najwyraźniej zamierzał oddać Hawk kontrolę nad działkami, by sam mógł skupić się na ewentualnych manewrach unikowych. To nie było rozwalenie nieruchomego słupka, czujnika, czegokolwiek. To było jednoczesne uniknięcie bycia rozwalonym. Lepiej jak jednym zajmowała się jedna, a drugim druga osoba.
Pierwszą linię obrony udało im się ominąć. Drugą tak samo. Daleko pod nimi mignęło kilka pojedynczych ciemnych punktów, zamontowanych zapewne gdzieś głęboko w piachu. Żadna z nich nie stanowiła dla nich zagrożenia, może dzięki odłączeniu części systemów i utrzymaniu względnie wysokiej pozycji. Ale gdy na horyzoncie zamajaczył czarny budynek, a Rhama stanął między nimi, zaciskając dłonie na oparciach ich foteli, musieli już nieco zniżyć lot. W końcu zaraz trzeba będzie gdzieś wylądować. Tutaj już nie dało się pozostać poza radarami, byli za nisko, zbyt blisko. Kirył zaklął w swoim melodyjnym, rodzimym języku, a jeden z paneli błysnął niepokojącą czerwienią.
- Namierzają nas. Jesteśmy poza zasięgiem poprzednich, ale te w nas celują, szybko - wyrzucił z siebie pilot w tempie karabinu maszynowego i uruchomił wyciszone przedtem systemy. Wnętrze promu rozbłysło światłem i nagle mocno przyspieszyli.
Musieli zniszczyć co najmniej dwie, a najlepiej wszystkie trzy, by spokojnie wylądować i móc przejmować się tylko wewnętrzną ochroną, która już tak czy inaczej wiedziała o ich przybyciu. Mieli tyle szczęścia, że być może uda im się zniszczyć przynajmniej jedno działko, zanim poleci w nich salwa.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2743
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Phi Clio] Ankhta

27 sty 2016, o 11:42

Znowu skinęła głową, potwierdzając, że do niej dotarło. Zdradzać na pewno się nie chciała - zaraportuje dopiero ich wejście do ośrodka. Ostatecznie, jak na razie zbyt wiele nie osiągnęli - "jedynie" uniknęli możliwie morderczego ataku miażdżypaszczy i udało im się przeżyć. Nie, żeby miała to sobie potem wpisać w cv, czy coś.
Wizja ściągania z siebie robaków była... obrzydliwa. Sam fakt, że najprawdopodobniej będą nieco większe niż ziemskie muchy wywoływał u Hawkins dreszcz. Wolałaby stado varrenów od chmary morderczych owadów, które nagle mogą gdzieś wpełznąć pod płaty pancerza i nic z tym nie zrobisz, bo dowiesz się o tym zdecydowanie za późno. Wzdrygnęła się, starając przekierować swoje myśli na nieco przyjemniejszy tor - jak obserwowanie kokpitu i przewijających się przezeń danych.
Lot przeszedł nieco niespodziewanie. Szczerze powiedziawszy, zdziwiłaby się, gdyby jej powiedziano, że trwał aż dziesięć minut - zamyśliła się kompletnie, usiłując mentalnie przygotować na wyjście na zewnątrz. Bo na wieżyczki musiała nieco mniej - słysząc jednak komunikat Kiryła, natychmiast wstała, łapiąc się poręczy u sufitu. Przeskoczyła na siedzenie strzelca z względna gracją zwalając się na nie w pełnym, ciężkim opancerzeniu i nieco mało stabilnym promie.
Sterowanie działkami oczywiście zawsze w pewnym stopniu miało pozostać manualne, a dla niej okazja do wyręczenia w czymś rosjanina i zajęcia rąk była idealna. Pozwalała oderwać się od rozmyśleń i głupiej bezczynności, która potrafiła doprowadzić do szału w sytuacji takiej jak ta.
Wstrzymała oddech na okres czasu, w którym prom przelatywał nad pierwszymi wieżyczkami. W głowie zanotowała - jedna z głowy. Dwie z głowy. Już musieli zająć się z ich mniejszą ilością. Szkoda tylko, że nawet trzy mogły ich rozwalić.
Gdy tylko dostrzegła przed sobą zarys pierwszej wieżyczki oraz ciemny dysk z wejściem do środka placówki, od razu sprawdziła przyrządy, czekając, aż podlecą na odległość efektywną dla ich działek.
- Nie zwalniaj. Leć przed siebie, pełna prędkość - poleciła pilotowi głosem zimnym niczym głos robota, w pełni skupiona na wizjerze.
Nie musiała słyszeć pośpieszeń Kiryła. Jej ręce drgnęły, wprawiając uzbrojenie promu w życie. Wycelowała w wieżyczkę, w której stronę bezpośrednio lecieli i wystrzeliła pierwszą salwę. Jeśli tylko trafiła i dostrzegła jej wybuch - następną wycelowała w pierwszą po lewej, choć fakt faktem przy tej prędkości pozostałe dwie byłoby ciężko ustrzelić. Jeśli jednak pierwsza nie wybuchła, a Hawkins nie trafiła - poświęciła jej również drugi atak.
- Spróbuj przelecieć nad nią i za budynkiem. Maksymalna prędkość. - poleciła, bez względu na to, czy udało im się ustrzelić choćby tę pierwszą, czy nie.
Ostatecznie lepiej było krążyć, narażając się na ostrzał jednej - dwóch na raz maksymalnie, niż latać po otwartym polu i wystawiać dupsko na wszystkie systemy obrony, jakie ta placówka posiadała.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: [Mgławica Rosetta > Phi Clio] Ankhta

27 sty 2016, o 20:58

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Phi Clio] Ankhta

28 sty 2016, o 22:48

Mieli szczęście, że zareagowali na systemy obronne zanim one zauważyły ich. Pozwalało to im wystrzelić dwie salwy z działek promu prosto w pierwszą z wieżyczek, dopóki ta nie skończyła się jeszcze obracać w ich stronę. Rozpadła się w kawałki, które rozleciały się na boki, wbijając się w sypki piach. Druga oberwała w słup, na którym była zamontowana, ale potrzebne było więcej, by ją całkowicie unieszkodliwić. Pełna prędkość i decyzja schowania się za budynkiem były doskonałą taktyką - żaden z ciężkich ładunków, które wystrzeliwały działa naziemne nie musnął nawet promu. Dalej za budynkiem wznosiła się wysoka zaspa, zapewne zasłaniając kolejne wieżyczki, ale trzymanie się nisko przy ziemi trzymało pojazd poza zasięgiem ich wzroku.
- Prawie - wycedził Rhama przez zęby. Hawk mogła niemal poczuć, jak stalowy uścisk palców mężczyzny zgniata oparcie jej fotela. Pochylał się, tak, że jego głowa znajdowała się prawie na wysokości ich oczu, chyba chcąc widzieć wszystko tak, jak widzieli to oni. Taka podświadoma potrzeba uczestniczenia w tym co się działo, skoro nie miał wpływu ani na stery, ani na broń.
Chwila ukrycia się za wejściem do laboratoriów pozwoliła na krótkie odetchnięcie. Tu byli ukryci przed ostrzałem i mogli zastanowić się, co dalej. Nie trwało to długo. Wychylenie się zza ściany kilka sekund później i posłanie jednej serii w lekko uszkodzoną już wieżyczkę zniszczyło ją doszczętnie. Skończyła jak pierwsza, w kawałkach, ale wciąż jeszcze mocno dymiąc. Nikt nie przejmował się ostatnią, jako że znajdowała się z drugiej strony i mogli ją po prostu zignorować.
- To nie było trudne - skomentował Kirył beztrosko, osadzając prom na tuż przy wejściu. Piach buchnął spod pojazdu i powoli opadł na ziemię. Wyglądało na to, że póki co wszystko mieli pod kontrolą. Będą mieli czym wrócić i nic więcej nie powstrzymywało ich przed dostaniem się do laboratoriów.
Cóż, nic poza świecącym na czerwono panelem przy szerokich, metalowych drzwiach.
Rosjanin odpiął swój karabin od fotela i chwycił go pewnie, sprawdzając jeszcze w dłoniach czy wszystko z nim w porządku. Widząc to, Rhama też się uzbroił i gdy upewnił się, że nikt nie ma nic przeciwko, uderzył dłonią w przycisk na ścianie pojazdu.
Momentalnie buchnął w nich gorąc, mimo pancerzy które teoretycznie powinny zatrzymywać wysoką temperaturę na zewnątrz. A może im się wydawało. Do środka wdarło się trochę wirującego piachu, osiadając tuż przy wejściu. Kirył pochylił się i przesunął po nim butem.
- Tu chyba nie ma robali - stwierdził. - Przynajmniej jeszcze, więc dobrze by było zamknąć prom zanim się ich tu zleci tysiąc.
Zeskoczył na piach, zagłębiając się w nim po kostki. Dopiero teraz mogli zobaczyć jak bardzo małe są jego drobinki, prawie jak mocno zmarznięty śnieg. To nie ułatwiało chodzenia po powierzchni planety, ale z drugiej strony wcale tak daleko nie mieli. Może niecałe dziesięć metrów do przejścia. Tym razem Rhama nie podawał już Hawk dłoni by pomóc jej wyskoczyć z pojazdu - od razu wyszedł pierwszy i kilkoma długimi krokami znalazł się tuż przy drzwiach. Uruchomił omni-klucz i przysunął go do panelu, w sobie tylko wiadomy sposób usiłując go odblokować. Nawet nie patrzył na swoich towarzyszy dopóki kontrolka nie zabłysła zielenią. Wtedy otworzył wejście i niepewnie zajrzał do środka, ale nie wyskoczyła na nich żadna ochrona, ani nie zawyły wewnętrzne alarmy. Rhama wyłączył wszystko i biorąc pod uwagę, że zajęło mu to niespełna dwie minuty, można było mieć całkiem spory szacunek do jego umiejętności.
- Zapraszam - odezwał się, już wyraźnie spokojniejszy niż podczas manewrów w promie. Odbezpieczył pistolet. - To winda. Musimy znaleźć panel sterujący, ale pewnie jest w środku.
Przeszedł przez wąski korytarz i przekroczył niewielką dziurę między podłogą a metalową kratownicą dźwigu, który znajdował się na samym środku niewielkiego budynku i sam nie był zbyt wielki - ot, raptem dwa na trzy metry. Wyglądało to na windę osobową. Otwierane lądowisko, o którym wspominał Rhama wcześniej, musiało być zasypane piachem, albo znajdować się nieco dalej. Korytarz okalający wyciąg oświetlały słabe jarzeniówki. W kącie stał rząd sporych szafek, o które leżał oparty sflaczały, jasnobrązowy kombinezon, zapewne służący do spacerów po powierzchni. Poza tym nie było tu widać nic więcej. I nikogo więcej. Jeśli ktokolwiek był przygotowany na ich przybycie, znajdował się na niższych piętrach - o ile w ogóle zauważono ich obecność. Rhama wspominał o możliwie maksymalnej automatyzacji systemów, mogło się okazać że nikt nie ma o niczym pojęcia.
- Jest panel, chodźcie - odezwał się z windy. - Zamknijcie za sobą drzwi i sprawdźcie, czy nie macie na sobie robali.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2743
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Phi Clio] Ankhta

29 sty 2016, o 12:53

W chwili, w której zbliżali się do wieżyczki, Hawkins kompletnie zamarła. Pracowały tylko jej ręce - nie czując odrzutu przy wystrzale z działek, miała złudne uczucie, że nie zrobiła nic. Nie widziała żadnej różnicy. Oczywiście dopiero do momentu, w którym jej cel nie został efektywnie zniszczony.
Zignorowała zaciskające się palce Rhamy, ciesząc się, że to nie jej ramię usiłuje przedziurawić swoimi palcami. Stresował się chyba jeszcze bardziej od niej - co mogła zrozumieć tylko dlatego, że gdyby sama miała obserwować, jak ktoś inny strzela, pewnie wyszłaby z siebie i stanęła obok.
Natychmiast przesunęła uwagę działek na drugą, znajdującą się po ich lewej stronie wieżyczkę, najbliższą po tej już zniszczonej.
- Nie zwalniaj, nie zmieniaj kursu - warknęła do Kiryła, nie chcąc, by ten pomyślał, że skoro obiera kolejny cel to musi się ustosunkować, by miała lepsze pole do strzału.
Przy takiej prędkości, mając trzy strzały, praktycznie polegała na swoim wyczuciu i szczęściu. Zaklęła, widząc już dwa pudła, dopóki nie zwróciła uwagi na trafienie w podstawę wieżyczki. Ku jej oczekiwaniom, ta niestety nie wybuchła jak pierwsza.
Odetchnęła gdy prom znalazł się za budynkiem. Schowany nisko przed ostrzałem, ale wciąż nie mieli dostępu do wejścia do kompleksu. Odczekała dosłownie trzy sekundy, poświęcając je odetchnięcie, po czym zacisnęła dłonie przed konsolą.
- Wychyl się zza budynku, bez wchodzenia w pole rażenia tej trzeciej, nietrafionej wieżyczki - rozkazała Kiryłowi, ignorując stojącego między nimi Rhamę.
Gotowa do strzału, obserwowała, jak prom robi nawrot. Cała napięta i skupiona, natychmiast uderzyła w konsolę, gdy tylko dostrzegła wynurzającą się zza ściany wejścia do kompleksu, już podziurawioną wieżyczkę.
Widziała, jak ta szykuje się do strzału, już skierowana w stronę, w którą poleciał prom, nim zniknął jej z pola widzenia. Kolejne pociski pomknęły do przodu, a gdy któryś z nich trafił w już uszkodzony sprzęt, powodując jego natychmiastową dezaktywację - dopiero wtedy Hawkins ponownie zaczerpnęła oddechu.
Beztroski komentarz Kiryła wcale nie podniósł Jeanette na duchu. Wręcz przeciwnie - teraz jeszcze bardziej obawiała się tego, co zastaną w środku.
Mimo wszystko, wstała z miejsca strzelca, wykorzystując dane jej sekundy do rozciągnięcia się, jakby miało jej to pomóc w rozgrzaniu się. Podróż nie była męcząca, ale czas, jaki w niej upłynął, jej ciało odnotowało znacznie bardziej niż jej umysł.
Jej własna wyobraźnia podpowiedziała jej, że uderzyło ją pustynne gorąco, gdy drzwi promu uchyliły się. Nie chciała zwlekać, nawet nie zwróciła uwagi na fakt, że Rhama po prostu wyszedł na zewnątrz. Nie, żeby zależało jej na traktowaniu jej jak damę - wręcz przeciwnie.
Zeskoczyła z pokładu, po raz ostatni upewniając się, że wszystko w jej pancerzu jest szczelne. Rozejrzała się po jaskrawej powierzchni, pozwalając, by hełm nieco obniżył jej jasność obrazu, gdyż odbijające się od piasków Słońce w porównaniu z ciemnym wnętrzem promu zamordowałoby jej oczy na kilka sekund.
Kiwnęła głową słysząc radę Kiryła by zamknąć prom - powinien zrobić to natychmiast. Sama zwracała ogromną uwagę do tego, po czym stąpa - zapadała się lekko, co nie było komfortowe, lecz jeszcze mniej lubiła wizję tych cholernych robali. Na razie nie widziała żadnych czy po prostu były bardzo małe?
Ruszyła w kierunku wejścia do kompleksu, nieustannie patrząc to pod nogi, to wokół siebie - upewniła się, że nie zostaną nagle zabici przez wieżyczkę, która jednak sięga ich otoczenia. Bardziej obchodziły ją te cholerne robaki tak czy siak.
- Coś mi tu śmierdzi - mruknęła, czując lekką niepewność. Brak robaków, wieżyczki załatwione. Pewnie, zapracowali sobie na to, tylko dlatego wciąż to nie wyglądało na pułapkę i tylko dlatego nie wyrzuciła tego Rhamie prosto w twarz, tylko mruczała pod nosem. - Powinniśmy spodziewać się dużej siły ognia po wejściu do środka?
Razem z Kiryłem ruszyła za Rhamą do wnętrza windy, przy czym odnotowując jego szybkie poradzenie sobie z panelem. Miał już kod aktywujący? Jeśli placówka współpracowała z Cerberusem, słabe zabezpieczenia nie mogły być powodem. Był aż tak dobry w tym, co robił?
Przestąpiła o krok naprzód, rozglądając się po własnym ciele. Jak gdyby dla pewności otrzepała się z możliwych drobin piasku, tudzież robactwa, zerknęła na tył - na tyle, na ile pozwalał jej pancerz i własna elastyczność, po czym weszła do środka. Stanęła przodem do wejścia, a tyłem do Rhamy, z nadzieją, że jeśli cokolwiek uczepiło się jej łydki, czego nie zauważyła, to jej o tym powie.
Gdy drzwi windy się zamknęły, Hawkins cofnęła się pod panel, stając obok męzczyzny. Z zaczepu magnetycznego zdjęła Błotniaka, sprawdzając jego stan - również bez robactwa - oraz załadowała program Amunicji Dysrupcyjnej. Przeniosła spojrzenie, już gotowa do walki, na Rhamę, oczekując, że jeśli ma coś do powiedzenia odnośnie placówki, to teraz jest bardzo dobry moment.
- Gdzie zjeżdżamy? - wiedziała, że do kompleksu, ale do korytarza? Posterunku? Kontroli? Będą walczyli z ochroną? Wiedziała, że Rhamy pewnie nigdy wcześniej tu nie było, ale miał większe pojęcie o sytuacji niż ona, więc postanowiła spróbować.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: [Mgławica Rosetta > Phi Clio] Ankhta

29 sty 2016, o 14:47

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Phi Clio] Ankhta

29 sty 2016, o 16:04

Dopiero po wydostaniu się z piachu i kilku krokach na twardej podłodze budynku mogli zwrócić uwagę na to, co uczepiło się ich nóg po tym krótkim spacerze. Piach nie był lepki, dwa mocne stąpnięcia pozwalały w całości pozbyć się go z zakamarków nagolenników i butów. Ale insekty, o których mówił Rhama wcześniej, nie były tak ugodowe. Zakopane w górnych warstwach wydm szybko zorientowały się, że w okolicy pojawiło się coś nowego i nie omieszkały się tego uczepić. Gdy Hawk i Kirył weszli do windy, mężczyzna właśnie rozgniatał piętą coś, co pękało z obrzydliwym, tłustym trzaskiem. Wtedy też, kiedy ich oczy już przyzwyczaiły się do nagłej ciemności - nie całkowitej, ale kontrast z mocnym słońcem był ogromny - zauważyli niechcianych pasażerów od kolan w dół. Robale miały średnio cztery centymetry długości, co czyniło je zdecydowanie większymi od much. Sześcioma odnóżami uczepione powierzchni pancerza, poruszały wolno wielkimi odwłokami i chyba właśnie zabierały się za wierzchnią warstwę lakieru. Nie dało się ich zwyczajnie strzepnąć, trzeba było ściągnąć je z siebie ręką i chyba najlepszą taktyką była ta obrana przez Rhamę - rzucić na ziemię i zgnieść, zanim zdążyły poderwać się do lotu. Kirył zabrał się za to od razu, znajdując ich na sobie pięć. Czerwonowłosej uczepiły się cztery. Pozbycie się ich nie zajęło dużo czasu, ale z całą pewnością nie należało do najprzyjemniejszych rozrywek.
- Pewnie tak - odparł Rhama na pytanie kobiety, uruchamiając omni-klucz i jakiś skan. - Zależy czy o nas wiedzą, czy nie. Jeśli nie, wtedy wystarczy pozbyć się ochrony która na pewno pilnuje wejścia. Nie wiem ile jej tam będzie - westchnął. - Nie mam też dokładnych planów ośrodka, ale wiem, że główne laboratorium Chinbata znajduje się na trzecim piętrze od góry. Natsuko Inc. chwalili się kiedyś nowymi systemami zabezpieczeń, które stworzyli. Teoretycznie nie do przełamania, skan siatkówki, głosu, do tego zmienne szyfrowanie... jeszcze jeden - zmienił nagle temat i Hawk poczuła, jak od cienkiej powierzchni pancerza z tyłu jej uda odrywany jest kolejny insekt. Musiał się wspiąć w górę z nagolennika, szukając czegoś łatwiejszego do wyżarcia. Potem zabrzmiał trzask pękającego odwłoka. - Wspominali o wielu organizacjach i prywatnych osobach, które w te systemy zainwestowali. Między innymi padło nazwisko Chinbata. Niektórzy naprawdę nie myślą, czym się chwalą, ale dla mnie miało to same plusy. Zapłaciłem za instalację tego samego u siebie i spędziłem kilka tygodni nad rozłożeniem tego na czynniki pierwsze. Nie jest nie do przełamania. Tylko potrzeba czasu. Dużo czasu, więcej niż przy głupich drzwiach. Wcześniej przygotowałem skan, który mi go ładnie wyświetla.
Holograficzny model 3D pojawił się nad omni-kluczem mężczyzny i przedstawiał bliżej nieokreślony kształt, chyba będący całą placówką, do której właśnie się włamali. Trudno było uzyskać dokładny plan każdego piętra, ale skany temperatury otoczenia plus coś jeszcze, co uruchomił Rhama, wyświetlały wszystko, czego potrzebowali.
- Tu jesteśmy - wskazał jeden z trzech pionowych wypustków prowadzących w górę, ten najwęższy. Potem zwrócił ich uwagę na migający czerwienią punkt sporo niżej od nich. - Tu jest wejście do laboratoriów. Te cholerne drzwi. Musimy dostać się na to piętro i jakoś trafić... prościej by było gdybym miał plany, wiem - skrzywił się i wyłączył omni-klucz, by odpiąć od biodra pistolet i odbezpieczyć go. - Przygotujcie się. Nawet jeśli o nas nie wiedzą, to zjeżdżająca tak z dupy winda raczej przyciągnie uwagę.
Uderzył w panel i dźwig ruszył w dół. Wiedzieli, że są w gorszej sytuacji niż potencjalna ochrona, ale pozostało cieszyć się, że częściowo otaczają ich ściany i nie będą wystawieni na ostrzał jak na talerzu. Przez szybę hełmu Rhamy widać było jego zdeterminowane spojrzenie i nerwowo przygryzane usta. Gdzieś pod koniec, gdy winda wyraźnie zaczęła zwalniać, mężczyzna wcisnął się w ścianę przy drzwiach, tak, by nie było go widać gdy te się otworzą i przyciągnął do siebie Hawk. Kirył zrobił to samo, po drugiej stronie i rzucił swojej kapitan pytające spojrzenie.
Kiedy drzwi rozsunęły się, z zewnątrz dotarły do nich odgłosy kroków. Na pewno więcej niż jednej osoby.
- Co jest, kurwa.
- Nie wiem, wołałeś windę?
- No nie.
- To może Al?
- No ale kurwa po co.
Głosy z całą pewnością ludzkie, męskie. Z rozmowy wynikało, że zautomatyzowana obrona na powierzchni nie poinformowała nikogo o ataku, a przynajmniej nie tych tutaj. Było ich co najmniej dwóch. Rhama nie reagował, czekając albo na to, aż któryś z nich wejdzie do środka, by sprawdzić o co chodzi, albo na decyzję Hawk.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2743
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Phi Clio] Ankhta

13 lut 2016, o 17:14

Zbyt wiele zmiennych i niewiadomych - wiedzieli o ich przybyciu? Czy wieżyczki przekazały informacje o ataku? Czy zjeżdżali prosto w pułapkę, czy raczej to oni mieli po swojej stronie element zaskoczenia?
Oczywiście, nawet jesli nie dzięki wieżyczkom, to sprawdzając, że winda się porusza, ochroniarze mogli się ogarnąć w porę, iż ktoś do nich zjeżdża - i odpowiednio przygotować. Tak czy inaczej, cała sytuacja Hawkins się nie podobała ani trochę. Odruchowo sprawdziła, czy karabin jest sprawny, gotowy do strzału, a amunicja dysrupcyjna załadowana.
Należało się schować, nie potrzebowała ciągnącego ją Rhamy by wiedzieć, że musi przylgnąć do ściany i wstrzymać oddech. Oczywiście, to drugie nie było wcale tak wymagane i potrzebne, ale Hawkins robiła to bezwiednie - zresztą, odgłos własnego, głośnego oddechu obijającego się o ścianki hełmu jedynie zagłuszał jej otoczenie, a teraz słuchu potrzebowała tak bardzo jak wzroku.
Drzwi windy rozsunęły się, działając na jej serce jak wystrzał z pistoletu rozpoczynający wyścig. Ścisnęła karabin mocniej, ignorując kompletnie stojącego obok Rhamę i jego reakcje.
Teraz miała przynajmniej okazję zobaczyć, z czego jest zrobiony.
Chwyciła karabin w jedną dłoń, drugą unosząc w górę, zaciśniętą w pięść. Co jak co, ale wojskowy sposób przekazywania informacji niewerbalnie był i uniwersalny, i niezastąpiony.
Czekać.
Wsłuchała się w kroki. Na moment spojrzała na kombinezon służący najpewniej do wychodzenia na zewnątrz - Al? Udawać Ala? Bez sensu. Jedno słowo i wszystko się spierdoli. Nie mieli wielu opcji.
Raz.
Sięgnęła dłonią do tyłu, ku paskowi wokół pancerza. Wymacała dłonią granat i wyciągnęła z zaczepu.
Dwa.
Rhama stał bliżej wyjścia, tuż przy krawędzi, ona za nim. Szturchnęła go lekko, dając znać, że ma przyjąć granat i w odpowiednim momencie rzucić. Sama nieustannie słuchała zbliżających się kroków - tuż tuż, już prawie. Wydawałoby się, że ludzie są tuż obok, ale po chwili ich buty stukają jeszcze głośniej. Nie ulegała, póki nie uznała, że mężczyźni są odpowiednio blisko.
Trzy.
Znowu szturchnęła Rhamę, tym razem mocniej, zdecydowanie. Byleby rzucił ten cholerny granat. Spięła się, czekając, aż to zrobi, a gdy wreszcie odbezpieczona broń poleciała do przodu - zacisnęła zęby, czekając na wybuch. Dopiero ten zmusił ją do wyjścia zza osłony.
Natychmiast aktywowała Skok adrenaliny, wynurzając się za Rhamą i szybko oceniając sytuację. Widząc przeciwników, najpierw oceniła skutki wybuchu granatu - jeśli dostrzegła przykładowo niektórych leżących ochroniarzy, a innych na nogach, natychmiast uniosła karabin, celując w tych, którzy pozostali na nogach. padła przy tym na jedno kolano, chcąc ustabilizować swoją pozycję, jak i choćby odrobinę utrudnić trafienie jej, gdyż nie zajmowała tak wiele "powierzchni" ze ściany windy za nią.
Wystrzeliła pierwszą salwę z karabinu, czując wypełniającą ją adrenalinę i niemal nic poza tym - w takim uzbrojeniu i stanie, odrzut Błotniaka wydawał się mieć niewiele większy wpływ od wiatru. Zaraz po salwie, w tego samego przeciwnika wystrzelila pocisk Rzezi, by po tym natychmiast schować się za osłonę.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: [Mgławica Rosetta > Phi Clio] Ankhta

14 lut 2016, o 13:50

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Phi Clio] Ankhta

14 lut 2016, o 16:41

Widząc granat, który usiłowała wcisnąć mu Hawk, Rhama gwałtownie pokręcił głową i odepchnął od siebie jej rękę. Jeśli próbowała rzucić sama, złapał ją za nadgarstek i na to też nie pozwolił. W końcu chciał wszystko załatwić możliwie po cichu i o ile wszyscy zdawali sobie sprawę, że strzały do szczególnie cichych nie należą, to jednak nie był to wybuch granatu. Ten ściągnąłby im na głowy chyba całą ochronę budynku i nie musieliby radzić sobie z dwójką przeciwników, tylko z dwudziestką. I nawet jakby sobie z tym poradzili, to szanse zaskoczenia Chinbata spadłyby do zera. Nie. Granaty nie wchodziły w grę.
Po wychyleniu się z windy sytuacja nieco się rozjaśniła. Dwóch mężczyzn, pogrążonych w rozmowie, podchodziło coraz bliżej do nich i w chwili, gdy Hawk zdecydowała się na atak, znajdowali się niespełna dwa metry od wejścia. Zgrali się z Rhamą doskonale - ona wystrzeliła serię w jednego z nich, a mężczyzna postanowił zaatakować drugiego wręcz. Skok, na jaki się zdecydował, wyglądał naprawdę efektownie, ale nie przyniósł oczekiwanych efektów. Nie wiedział dokładnie gdzie przeciwnik się znajdował, jego długie omni-ostrze przecięło więc tylko powietrze. Ochroniarz, który miał być celem tego ciosu, odskoczył i uniósł w górę karabin, a od tarcz Rhamy odbiły się pierwsze strzały. Mężczyzna szybką komendą w omni-kluczu uruchomił sondę obronną, która od razu wskoczyła pomiędzy niego a ochroniarza, ale nie pomogła mu zbytnio. Wyskoczenie poza windę pozostawiło go bez osłony i tylko Kirył mógł teraz jakoś mu pomóc, co też próbował usilnie robić.
Zaatakowany przez Hawk mężczyzna również odpowiedział ogniem. Czuła, jak kule odbijają się od jej tarcz, wystawiając generator na ciężką próbę. Po pierwszej serii z karabinu próba posłania w jego kierunku rzezi skończyła się blokadą broni. Wymagało to od piratki ukrycia się z powrotem w windzie i poświęcenia cennego czasu na próbę odblokowania niezawodnego dotąd karabinu.
Pomieszczenie do którego zjechała winda było spore i wyraźnie stanowiło pewnego rodzaju magazyn. Całą przestrzeń zajmowały skrzynie różnej wielkości, porozstawiane w kilku stosach, rozdzielonych symetrycznymi przejściami. W międzyczasie zza skrzyń ustawionych po drugiej stronie pomieszczenia wychylił się trzeci ochroniarz - najwyraźniej nie brał udziału w rozmowie, dlatego się go nie spodziewali. Korzystając z faktu, że Rhama tkwił wciąż odsłonięty, posłał w niego dwie długie serie, całkowicie pozbawiając go tarcz. Ten zaklął głośno i rzucił się do przodu, za skrzynię, by tam przykucnąć.
- Al, wracaj i włącz alarm - krzyknął jeden z mężczyzn, ten, którego zaatakowała Hawk. Trzeci z ochroniarzy poderwał się zza skrzyń i biegiem ruszył w stronę drzwi. Nie mieli zbyt wiele czasu.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2743
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Mgławica Rosetta > Phi Clio] Ankhta

15 lut 2016, o 22:32

Nie chciał granatu? Cienkie ściany - niech mu będzie. Nie upierała się, tylko posłusznie schowała granat z powrotem. Oczywiście, za wymówkę miała fakt, iż w obecnej chwili niezbyt mieli czas na dyskusje.
Trzech. Nie tak źle, mogło ich być dziesięciu. Fakt faktem, pomieszczenie zdawało się dawać więcej przewagi ochronie, niż im, ale wciąż mieli więcej niż spore szanse. W końcu Hawkins nie zamierzała dać się zabić byle podstarzałemu, byłemu najemnikowi, który zapragnął cichszego żywota więc zaciągnął się do ochrony w podziemnej placówce na zapomnianej przez boga planecie.
Widząc, jak jej pocisk nie trafia, zaklęła głośno, chowając się z powrotem. Nie sądziła, że Rhama wypruje do przodu - nie miała też za bardzo czasu ani ochoty na podziwianie jego umiejętności w walce wręcz teraz, po prostu odnotowała fakt. Miała własne problemy. A krzyk ochroniarzy był jednym z nich.
- Kurwa mać - warknęła, natychmiast wyskakując zza ścianki windy.
Nie mogli sobie pozwolić na alarm i ściągnięcie tu wszystkich ochroniarzy, jakich tylko mogli znaleźć.
Wyskoczyła do przodu. Skok adrenaliny podniósł jej poziom w jej krwi do maksymalnego poziomu.
Sama wycelowała swój karabin w stronę końca pomieszczenia, gdzie biegł po linii prostej trzeci mężczyzna. Przykucnęła, uniosła broń, wstrzymała oddech i, przymierzając jak gdyby miała wystrzelić z karabinu snajperskiego w cel oddalony o dwa tysiące metrów, wystrzeliła kolejną Rzeź, tym razem w stronę trzeciego ochroniarza, "Ala" - modląc się, by powstrzymało go to przed wywołaniem alarmu.
Zaraz po tym skierowała lufę swojego karabinu na najbliższego mężczyznę - tego, który pierwszy się wychylił, po czym wystrzeliła z niego salwę.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: [Mgławica Rosetta > Phi Clio] Ankhta

16 lut 2016, o 00:15

Wyświetl wiadomość pozafabularną


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wyświetl uwagę administratora

Wróć do „Galaktyka”