W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Mgławica Końskiego Łba>Viv>Tidan

27 lut 2016, o 20:48

Obrazek
NAZWATidan
LOKALIZACJAMgławica Końskiego Łba>Viv
TYPPlaneta skalista
PROMIEŃ5860.15 km
MASA7,05 x 10^24kg
DŁUGOŚĆ ROKU3 lata ziemskie
GĘSTOŚĆ9.08 g/cm3
GRAWITACJA9.6 M/s^2 (0,96 G)
V UCIECZKI9,21 km/s
DOBA22,3 godziny
ATMOSFERAAzotowo-tlenowa
CIŚNIENIE1,005 at
[boxmid][center][size=150][font=http://fonts.googleapis.com/css?family=Iceberg family=Iceberg][u]Skład atmosfery:[/u][/font][/size][size=120] [b]60%[/b] azot [b]35,1%[/b] tlen [b]2,1%[/b] dwutlenek węgla [b]2,9%[/b] inne[/size] [size=150][font=http://fonts.googleapis.com/css?family=Iceberg family=Iceberg][u]Informacje dla podróżnych:[/u][/font][/size] [color=#4080BF]⊳Lądowanie po stronie dziennej ZAKAZANE! W przypadku absolutnej konieczności należy pamiętać o założeniu szczelnego kombinezonu. [/color] [color=#4080BF]⊳ Goście proszeni są o powstrzymanie się od podróżowania za dnia i pozostanie wewnątrz zabudowań.[/color] [color=#FFFF40]⊳ Przy planowanym dłuższym pobycie zalecamy rozpoczęcie przyjmowania ekstraktu z języcznika dwa tygodnie przed planowanym przylotem, według zaleceń lekarza. [/color][/center][/boxmid][boxmin][center][size=150][font=http://fonts.googleapis.com/css?family=Iceberg family=Iceberg][u]Temperatura minimalna:[/u][/font][/size] [size=120]15'C[/size] [size=150][font=http://fonts.googleapis.com/css?family=Iceberg family=Iceberg][u]Temperatura średnia:[/u][/font][/size] [size=120]22'C[/size] [size=150][font=http://fonts.googleapis.com/css?family=Iceberg family=Iceberg][u]Temperatura maksymalna:[/u][/font][/size] [size=120]35'C[/size][/center][color=#FFFF40]Temperatura zmienna w zależności od obszaru planety. Najbardziej komfortowa w okolicy biegunów wzrasta w miarę zbliżania się do równika. Przy planowaniu podróży należy wziąć pod uwagę nocny spadek temperatury wynoszący 5-10'C[/color][/boxmin]
Tidan jest wyjątkowym przykładem planety, której powierzchnię można przemierzać bezpiecznie wyłącznie nocą. Odkryta dopiero w 2185 roku natychmiast skupiła na sobie zainteresowanie Hierarchii Turian, jako potencjalna kandydatka do kolonizacji. Niestety, o czym boleśnie przekonały się zespoły badawcze, każdy centymetr kwadratowy gleby zawiera znaczne ilości nieznanego nauce minerału. Skład chemiczny związku, ani większość jego właściwości, jest niepewny, jednak nie ma wątpliwości iż pod wpływem światła i ciepła minerał zaczyna intensywnie parować.
Silnie żrące opary w ciągu kilku sekund wywołują u większości ras rozległe poparzenia trzeciego stopnia. Odetchnięcie dymem natychmiast powoduje dosłowne usmażenie płuc i przełyku a w konsekwencji, o ile ofiarnie otrzyma natychmiast zaawansowanej pomocy medycznej. dość szybką, ale niezwykle bolesną śmierć. Po zapadnięciu zmroku parowanie ustaje po dwóch minutach a opary rozkładają się w ciągu kolejnych siedmiu, dlatego za bezpieczną granicę uznaje się piętnaście minut po zachodzie słońca.
Nawet najlepsze pancerze dostępne na rynku nie są w stanie znosić działania oparów dłużej niż kilka godzin.
Tak naprawdę jedynym powodem dla którego Hierarchia nie zniszczyła mapy gwiezdnej pokazującej lokalizację Tidan jest jej atrakcyjne położenie na mapie galaktyki oraz liczne złoża. Także niektóre z korporacji z pobliskiej Noverii wyraziły zainteresowanie właściwościami minerału i jego możliwym militarnym zastosowaniem.
Wszystkie gatunki roślin i zwierząt żyjące na Tidan wydają się być odporne na działanie oparu. Istoty spoza planety zmuszone są do codziennego przyjmowania toksycznego ekstraktu z jednego z gatunków roślin, mającego działanie osłonowe. Chociaż długoterminowe skutki kuracji wydają się być niemożliwe do przewidzenia ochotnicy z pilotażowej kolonii nie narzekają na zdrowie.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Mgławica Końskiego Łba>Viv>Tidan

11 mar 2016, o 20:28

Mimo najszczerszych chęci Septimus nie mógł uwierzyć, jak bardzo skomplikowała się ta pozornie lekka robota. Wydawało się, że to żadna filozofia; dowieźć bezpiecznie ładunek na wyznaczoną planetę, przypilnować wyładunku a potem odebrać wynagrodzenie i odlecieć w stronę zachodzącego słońca.
Oczywiście jako emerytowany żołnierz turianin był przygotowany, że mogą wystąpić jakieś trudności. Być może jakaś jego część nawet pragnęła by coś się wydarzyło. Jednak wdarcie się na pokład uzbrojonych napastników tuż po otwarciu włazu było ostatnim czego się spodziewał.
Teraz siedzieli w sali spotkań głównego budynku ściśnięci jak sardynki razem z pół setki kolonistów. Z szeptanych rozmów ze współtowarzyszami niedoli były wojskowy dowiedział się, że kolonia jest prawie dziesięciokrotnie liczniejsza, jednak składająca się praktycznie z samych cywilów. Większość z nich ostatni kontakt z bronią i wojskiem zaliczyła w wieku piętnastu lat na obowiązkowym szkoleniu. Nikt nie wiedział co stało się z ochroną jednak biorąc pod uwagę ich wyszkolenie oraz odporność kolonistów na tutejsze warunki atmosferyczne Septimus przypuszczał, że zostali zastrzeleni zaraz po przejęciu kolonii.
Przynależność, cele a nawet rasa napastników wciąż pozostawały tajemnicą. Szczelne, pozbawione oznaczeń pancerze uniemożliwiały przypisanie ich do jakiejkolwiek konkretnej organizacji a budowa ciała pozwalała zawęzić krąg podejrzanych do asari, batarian i ludzi.
Ursin wraz z towarzyszącymi mu najemnikami oczywiście został natychmiast rozbrojony i rozebrany z pancerza co poważnie ograniczało im możliwości działania. Jednak i tak mogli uważać się za szczęściarzy w przeciwieństwie do jednego z ich kolegów, którego na samym początku pozbawiono pancerza i wyrzucono na zewnątrz. Dzięki obrazowi z kamery monitoringu wyświetlonemu przez napastników obserwowali jak biedak najpierw w straszliwych męczarniach kona przez kilka minut, a potem jego ciało zaczyna powoli zmieniać się w papkę. Przekaz był jasny; spróbujcie czegoś a czeka was to samo.
Turianin nie znał nikogo z tymczasowych współpracowników, jednak utrata członka oddziału nigdy nie była czymś nad czym można było łatwo przejść do porządku dziennego. W swoim sąsiedztwie dostrzegł dwóch członków jego ekipy, ponurego batarianina, który strzelał oczami po pomieszczeniu szukając możliwości ucieczki oraz nieco nadaktywnego salarianina, który musiał przeżywać męki siedząc tyle czasu w jednym miejscu.
Otuchy dodawał jedynie fakt iż ta konkretna kolonia miała potwierdzać swój status co dwanaście godzin a według słów łącznościowca w pobliżu którego siedział Septimus czas kontaktu już dawno minął. Zatem Hierarchia na pewno wiedziała, że coś się wydarzyło i wyśle pomoc.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Septimus Ursin
Awatar użytkownika
Posty: 63
Rejestracja: 27 lut 2016, o 17:16
Miano: Septimus Ursidas
Wiek: 57
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Najemnik, Wolny Strzelec
Lokalizacja: Mgławica Końskiego Łba - Viv -Tidan
Kredyty: 6.980

Re: Mgławica Końskiego Łba>Viv>Tidan

11 mar 2016, o 22:16

Po raz kolejny Septimus poczuł w ustach gorzki smak porażki. Niczego nie znosił tak jak bezradności- a bez pancerza i broni taki właśnie był. Prawie... Całe szczęście że nie pozbawiono go omniklucza, to ograniczyłoby jego możliwości praktycznie do zera. Doświadczenie podpowiadało mu że najlepiej byłoby zaczekać na odwet- ale nie byłby sobą, gdyby nie podjął ryzyka. Mała dywersja zawsze się przyda. Wrogowie nie wyglądali na amatorów, mogli przecież przygotować zasadzkę. Każda informacja była teraz na wagę złota. Nie bez powodu brali przecież zakładników, musieli spodziewać się jakiejś reakcji... Kto to mógł być? Łowcy niewolników, albo terroryści- żadna z tych opcji nie rokowała zbyt dobrze dla uwięzionych kolonistów. Z poważniejszymi działaniami wymierzonymi w napastników będzie musiał co prawda zaczekać, ale nie zamierzał przecież siedzieć bezczynnie. Punkt pierwszy- wydostać się niezauważenie i znaleźć relatywnie bezpieczne schronienie. Punkt drugi- odzyskać sprzęt albo zdobyć nowy, pozostając niewykrytym. Punkt trzeci- zebrać jak najwięcej informacji i znaleźć sposób na kontakt z ewentualnym wparciem. Czekał więc milcząc, czujnie nastawiając ucha i rozglądając się wokół. Starał się nie zwracać na siebie zbytniej uwagi. W głowie kiełkował mu już pewien plan, ale nie chciał podejmować żadnych działań przed uporządkowaniem informacji.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: Mgławica Końskiego Łba>Viv>Tidan

21 mar 2016, o 19:05

Rzut na spostrzegawczość; 50
0

Rzut na podsłuchiwanie; 30
1
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Mgławica Końskiego Łba>Viv>Tidan

21 mar 2016, o 22:45

Septimus spędził całą godzinę obserwując wchodzących i wychodzących strażników starając się odnaleźć w ich zachowaniu jakiś wzór. Niestety napastnicy nie wydawali się mieć ściśle określonych zmian, jednak co około dziesięć minut drzwi do sali spotkań otwierały się i jedna czy dwie osoby wychodziły z pomieszczenia. Z tego co turianin zapamiętał z krótkiej przechadzki gdy jego oraz jego towarzyszy prowadzono do innych zakładników za drzwiami ciągnął się długi korytarz po obu stronach zakręcający w głąb budynku. W przeciwległym końcu pomieszczenia najemnik dostrzegł niewyraźny zarys klapy tunelu technicznego, która mogła stanowić całkiem atrakcyjną drogę wyjścia, o ile udałoby się ją otworzyć.. Głównym problemem jaki mógł napotkać Septimus w realizacji swojego planu ucieczki był fakt, że jeńcy ani na chwilę nie zostawali sami. Po sali zawsze kręciło się co najmniej pięciu porywaczy przynajmniej od czasu do czasu rzucających okiem za ciasną grupkę. Zakładnicy powoli zaczynali coraz bardziej się niepokoić, trudno było ocenić co zrobią strażnicy gdy któryś z kolonistów spróbuje zgrywać bohatera. Jednak po okrucieństwie z jakim zabili jednego z członków drużyny Ursina raczej nie można było spodziewać się łagodnego potraktowania mącicieli. Skoro tubylcy byli odporni na działanie oparu tacy osobnicy zapewne zostaną rozstrzelani.
Jak na zawołanie do pomieszczenia weszło trzech napastników niosąc kartonowe pudła. Bezceremonialnie pchnęli je w stronę jeńców pozwalając wy jedno z nich się przewróciło i wysypały się żelazne racje.
- Ty i ty – jeden z nich, sądząc po głosie człowiek wskazał Septimusa i młodą turiankę bez tatuaży – Rozdajcie to.
Jasne było, że skoro zdecydowali się nakarmić zakładników to nie oczekiwali szybkiego zakończenia okupacji kolonii. Dwóch z nich stanęło przed podestem w pobliżu turianina rozmawiając przyciszonymi głosami. Mimo tego słuch Septimusa pozostał wystarczająco dobry by wyłapać pojedyncze zdania.
„Co zrobiliście z fantami tych najemników?” „...w laboratorium w budynku C, a co...”, stojący bliżej osobnik był znacznie lepiej słyszalny niż jego rozmówca jednak wciąż dało się wyłowić co nieco z jego wypowiedzi. „Skąd tak tylko pytam, zaraz zajdzie słońce więc mogą czegoś próbować” „...zastrzelimy”.
Ostatnie słowo zabrzmiało co prawda złowieszczo, jednak groźba śmierci nie była niczym nowym dla byłego wojskowego. Znacznie ważniejsza była zdobyta informacja o bliskim zachodzie słońca i bliskim, drastycznym zmianom na polu walki.
Alana Luccarius
Awatar użytkownika
Posty: 100
Rejestracja: 23 sty 2016, o 23:42
Miano: Alana Luccarius
Wiek: 34
Klasa: Adept
Rasa: Turianin
Zawód: major Hierarchii, kabalim Surrexis
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Palaven
Status: Podlega obserwacji ze względu na zaburzenia neurologiczne i posiadany implant. Oficerem ją nadzorującym jest Caius Varril, członek Kabały.
Kredyty: 27.930
Medals:

Re: Mgławica Końskiego Łba>Viv>Tidan

22 mar 2016, o 15:48

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Choć mogła się spodziewać, że czas lotu na Tidan zdominowany będzie przez chaos przygotowań, mimo wszystko nie brała pod uwagę, że zamieszanie będzie aż tak duże, a czasu - tak mało. Prawda jest taka, że choć Luccarius dysponowała stopniem majora, nigdy dotąd nie musiała korzystać z pełni uprawnień tej rangi. Dowodzenie większą liczbą oddziałów aż dotąd widziała w zasadzie tylko na papierze, teraz więc... Cóż, chrzest bojowy. Tak to nazwijmy.
Pierwszym, co Alana postanowiła zrobić, to zgromadzić oficerów dowodzących wszystkimi podległymi jej aktualnie oddziałami Kabał i raz a porządnie załatwić sprawę wyposażenia. Uzyskawszy pozwolenie kapitan Horanis na przeprowadzenie małej odprawy w pokładowej sali konferencyjnej, Luccarius nie traciła czasu na bezproduktywne w tej chwili dywagacje - jakiekolwiek plany działania będą mogli ustalać wtedy, gdy będą wiedzieli coś więcej na temat czekających na nich warunków, czyli, mówiąc w skrócie, dopiero na samym Tidanie - zajęła się natomiast tym, co mogli zrobić teraz. Poinformowała więc swych podwładnych o zamiarach przeprowadzania działań w nocy, każdemu przekazała zestawy noktowizorów i tarcz awaryjnych w takiej liczbie, by oficer mógł wyposażyć swój oddział, potem zaś przeszła do sensorów. Jeden moduł zatrzymując dla siebie, resztę przekazała także w ręce dowódców. Przez moment rozważała wprawdzie samodzielne określenie, komu mają je przydzielić, ostatecznie zrezygnowała z tego jednak. Podstawą dobrej współpracy było traktowanie towarzyszy jako mających swój rozum i znających swych żołnierzy, stąd Alana wyszła z założenia, że oficerowie sami będą wiedzieli najlepiej, komu wręczyć sensory - czy to zatrzymać je dla siebie, czy na przykład przekazać je kabalistom dystansowym.
Na koniec ustaliła też jedno wspólne, stabilne łącze ze wszystkimi i dopiero wtedy, po raz pierwszy, zerknęła na zegarek. To... Zeszło się. Nie sądziła, że podobne, pozbawione przecież nie-wiadomo-jakiej ilości konkretów rozmowy mogą się tyle ciągnąć. Ale przeciągnęły się i gdy Luccarius wróciła do rzeczywistości, był to już doskonały moment na przystąpienie do dalszych działań. Oficerowie zostali ponownie oddelegowani do swych oddziałów, a Alana, zatrzymując się na mostku, mogła patrzeć na rosnącą na radarach sylwetkę Tidan.
- Połączcie mnie z kapitanem Vallokiusem - zarządziła spokojnie. Choć normalnie podobne polecenia zawsze wychodziły od kapitana okrętu, w przypadku Bazyliszka podział obowiązków i uprawnień wyglądał nieco inaczej, co wynikało ze specyfiki działań statku. Nie mogło być mowy o samowładztwie Horanis, tutaj wiele decyzji podejmowało się co najmniej w triadzie - kapitan, ordynator sektora ratunkowego i Luccarius jako kierująca głównym zespołem ratunkowym. Teraz więc rozkaz major nikogo nie zdziwił, a połączenie zostało nawiązane od ręki.
- Kapitanie - przywitała się więc ponownie, splatając ręce za plecami. Oficjalna postawa dowódcy zbyt silnie weszła jej w krew, by mogła ją łatwo z siebie wyplenić. - Jak u was? - Zmrużyła oczy. Choć oddawała się teraz rozmowie, jej wzrok wciąż był utkwiony w hologramie planety, na której niebawem mieli lądować. - Czy macie możliwość przeskanowania planety, kapitanie? - Bazyliszek nie był ani okrętem bojowym, ani rozpoznawczym, stąd podobny rekonesans z dystansu przekraczał możliwości samej Alany.
Jednocześnie, nie przerywając połączenia, Luccarius wydała polecenie gotowości bojowej wszystkim podległym jej kabalistom, potem zaś... Jak miał nazywać się ten potencjalny sojusznik? Ursin?
- Poruczniku Laeraka, sprawdźcie, czy będziecie w stanie go złapać - rzuciła w międzyczasie do trzeciego oficera i jednocześnie wykwalifikowanego inżyniera. Poza służbą do wszystkich zwracała się po imieniu - szczerze mówiąc, także do kapitan Horanis - teraz jednak nie wypadało. Bo teraz byli w pracy, w pracy jak cholera. Zamykając więc rozmowę w sztywnych ramach podała Atrixusowi potrzebne dane - imię i nazwisko, Septimus Ursin, jego stopień i, przede wszystkim, numer identyfikujący omni-klucz turianina. Podobne dane znajdowały się najpewniej w aktach wszystkich żołnierzy Hierarchii, stąd jedynym pytaniem było raczej nie to, czy podobny kod w papierach Ursina by był, ale czy Septimus na przestrzeni czasu go nie zmienił. Jeśli jednak rząd cyferek byłby prawidłowy, może... W porządku, prawdopodobieństwo było małe, poświęcając jednak trochę czasu może byliby w stanie złapać cokolwiek, choćby przybliżoną lokalizację w obrębie kolonii?
ARMOUR # CASUAL #NPC # BASILISK

ObrazekObrazek

+ 5% obrażeń od mocy
+ 5% obrażeń przy ataku wręcz
+ 10% premii technologicznej
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vergull Vallokius
Awatar użytkownika
Posty: 254
Rejestracja: 30 cze 2013, o 00:06
Miano: Vergull Vallokius
Wiek: 37
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Wojskowy
Postać główna: William Kraiven
Lokalizacja: Karath
Status: Ex-kapitan 10. Oddziału Specjalnego / Kapitan jednostki Zwiadowczo-Uderzeniowej
Kredyty: 56.550
Medals:

Re: Mgławica Końskiego Łba>Viv>Tidan

25 mar 2016, o 14:51

Dotarcie do sektora Viv gdzie znajdowała się kolonia turiańska na Tidanie, zajęło znacznie mniej czasu niż Vallokius mógł się spodziewać. Nawet pomimo wolnego przemieszczenia się przez wzgląd na mały szwadron desantowców. W tym czasie jak kapitan zjawił się na okręcie, nie miał nawet czasu na odpoczynek. Nawet nie miał czasu zorientować się jak było z nastawieniem swoich członków załogi. W końcu nie minęło tak długo czasu odkąd zakończyli ostatnią misję. Nie dane mu było się tego dowiedzieć. Od razu pierwsze co zarządził kapitan to zapewnienie stałego połączenia z promami desantowymi oraz komunikację z desantowcami. Dlatego też, większość swojego czasu spędził w centrum dowodzenia. Siedząc to na swoim fotelu kapitańskim i wpatrując się w wyświetlające hologramy ekranów z każdego z promów. Rozmowa z dowódcami była długa i wyczerpująca. Wpierw zajęto się ustaleniem tego, komu modyfikacja omni-kluczy w postaci zaawansowanych sensorów najbardziej się przyda. Praktycznie wszyscy byli zgodni, że to drużyny snajperskie będą je mieli. Konfiguracja ze swoimi karabinami snajperskimi, zapewni stałą obserwację oraz informację wywiadowcze, potrzebne przy zwiadzie czy też samym ataku. Reszta pójdzie do drużyn uderzeniowych poczynając od samych dowódców. Choć pomimo tego, że każdy z nich wiedział, iż to Alana oraz Vergull byli dowódcami tej operacji, to czuć było, że zdania były podzielone względem tego jak powinno przeprowadzić tą operację. Otwarcie nikt tego póki co nie mówił, ale gdy przyjdzie czas planowania taktycznego, padnie z pewnością wiele propozycji i krytyki. Na razie wszyscy słuchali wytycznych kapitana Huntera, oczekując aż to on pierwszy przedstawi im plan działania. Po samym Vallokiusie zaś, było widać, że miał podzieloną uwagę. Z jednej strony rozmawiał z dowódcami, a z drugiej śledził holograficzną mapę Tidanu z wyświetloną kolonią i jej zdjęciami satelitarnymi. W tym samym momencie, Kersan poinformował go o przychodzącym połączeniu z Bazyliszkiem - okrętem kabalitów dowodzącym przez Alanę. Od razu zezwolił na zawiązanie komunikacji, a obraz z sylwetką pani Major, został od razu dodany do reszty.
- Majorze Luccarius - kiwnął głową na przywitanie z pozycji siedzącej na swoim fotelu dowódcy. Sam Vallokius zaś, siedział wyprostowany, a jego ręce były oparte na ramionach fotela. Tylko palcem wskazującym raz po raz lekko uderzał o metalową framugę ramienia. Widać było, że był naprawdę poważny i skupiony - Skończyliśmy ustalać kwestię rozdysponowywania wyposażenia - odpowiedział na zadane pytanie, a zaraz po tym jak usłyszał drugie, zerknął na moment na Kersana co sądził o tym pomyśle. W końcu był ekspertem od tego typu działań rozpoznawczych. Jednakże pomimo braku wiedzy w tym zakresie, Vallokius wiedział, że to nie będzie taka prosta sprawa jakby mogło się wydawać - Możemy to zrobić, ale nie jestem pewny czy to jest dobry pomysł pani Major. Wysłanie sond na planetę, gdzie możliwe, że może być okupowana przez wrogie siły, jest ryzykowne. Nie wiemy czy osoby, które zaatakowały kolonię, nie mają jakiejś bazy wypadowej na planecie. Jeśli mają skanery dalekiego zasięgu, nie licząc jakiś przejętych bądź rozstawionych przez nich w kolonii, możemy zostać wykryci nim pierwsi zadamy cios - począł się zastanawiać przez chwilę, wertując teraz mapę holograficzną planety. Vallokius wiedział, że jeśli nie będą ostrożni w działaniach rozpoznawczych, mogą zostać wykryci, a zaskoczenie wroga przestanie mieć w ogóle na znaczeniu. W takim wypadku nie obyło by się bez strat w cywilach. A tego nie chcieli - Proponuje znaleźć miejsce lądowania do przygotowania wypadowej bazy niedaleko kolonii, bazując na znanych nam informacjach oraz danych topograficznych planety, które obecnie posiadamy - odparł po chwili po krótkim zastanowieniu, wpatrując się znów na wyświetlony ekran z sylwetką Alany - Gdy już bezpiecznie wylądujemy, możemy przeprowadzić rekonesans oraz zaplanować działania taktyczne - kapitan nie skomentował nic ani nie zaproponował możliwości komunikacji z byłym podpułkownikiem Septimusem. Uznał, że najlepszym rozwiązaniem będzie, samemu odbić placówkę. Nawet bez jego pomocy, bo wciąż nie było wiadomo co on tak naprawdę tam robił. Jeśli nadarzy się okazja połączenia z nim, wtedy być może skorzystają z jego pomocy. Jednak uprzednio dowiadując się o jego zamiarach względem tej planety.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek BONUSY: 20% zniżki przy zakupach [implant] | Raz podczas walki auto.sukces podczas testu na trafienie [implant]
Septimus Ursin
Awatar użytkownika
Posty: 63
Rejestracja: 27 lut 2016, o 17:16
Miano: Septimus Ursidas
Wiek: 57
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Najemnik, Wolny Strzelec
Lokalizacja: Mgławica Końskiego Łba - Viv -Tidan
Kredyty: 6.980

Re: Mgławica Końskiego Łba>Viv>Tidan

26 mar 2016, o 08:50

Rozdając pakiety żywnościowe, Septimus uważnie zaglądał w twarze kolonistom- starając się zidentyfikować najstarszego rangą członka personelu, lub chociaż zachowującego największe opanowanie.
Podając mu (czy też jej?) racje, wymamrotał -Potrzebuję Twojej pomocy... Rzucił wybranemu koloniście znaczące spojrzenie i spokojnie przesunął się dalej, kontynuując monotonną czynność. Jak gdyby nigdy nic- podał pakiet również batarianinowi- jeśli ten będzie na tyle nierozsądny żeby przyjąć trujący dla niego posiłek, kwestia dywersji wkrótce rozwiąże się sama. Kiedy skończył, usadowił się w pobliżu ściany, możliwie daleko od oczu i uszu prześladowców i pozostałych ochroniarzy nieszczęsnego transportu. Niespiesznie spożywając swoją prawoskrętną rację, szukał kontaktu wzrokowego z potencjalnym sojusznikiem. Miał nadzieję że odgłosy otwieranych i przeżuwanych racji zagłuszą ewentualną rozmowę.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Septimus niespiesznie przeżuwając zawartość swojego pakietu i starając się nie wzbudzać niepotrzebnej uwagi, wymruczał cicho- tonem dowódcy nie znoszącego sprzeciwu.
- Kiedy dam Ci znak, uderzysz batarianina i narobisz zamieszania, oskarżając go o zdradę. Daj mi tylko kilka chwil, więcej nie potrzebuję. Wiesz jak zabezpieczone jest wejście do tunelu technicznego na końcu korytarza?
Mówiąc wykorzystał ciało kolonisty żeby ukryć swoje przedramię przed wzrokiem postronnych, na moment wywołując omniklucz i przygotowując program Kamuflażu do późniejszego wykorzystania.

Niezależnie od rozwoju wypadków, Septimus miał nadzieję że jeden z wariantów odwrócenia uwagi przeciwnika zadziała i da mu chwilę na aktywację programu maskującego- i ciche przemknięcie pomiędzy wrogami- kiedy tylko nadarzy się stosowna okazja, a drzwi będą otwarte.
ObrazekObrazek
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: Mgławica Końskiego Łba>Viv>Tidan

26 mar 2016, o 21:38

Septimus

Rzut na przekonywanie; 20
Wyświetl wiadomość pozafabularną
0

Rzut na zdolności; 50
Kamuflaż taktyczny;
2

Alana

Rzut na przebicie się przez zakłócanie; 30
1
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Mgławica Końskiego Łba>Viv>Tidan

22 kwie 2016, o 21:43

Septimus

Trudno było poznać grubą rybę gdy wszyscy nosili niemal identyczne pancerze. Niewykluczone, że dla kolonistów różnice w ubiorze były doskonale czytelne, ale nie dla Septimusa. Na szczęście rozglądając się po twarzach zakładników szybko znalazł to czego szukał. Młody turianin cały czas wiercił się niespokojnie przewiercając napastników wzrokiem. Gołym okiem widać było, że odczuwa przemożna chęć zrobienia czegoś poza siedzeniem i oczekiwaniem na ratunek. Być może, że dzięki temu iż słowa byłego wojskowego padły na tak podatny grunt odniosły pożądany skutek. Trudno byłoby oczekiwać by ktoś bez odpowiedniej motywacji na umówiony znak poderwał się i bez chwili wahania kopnął niczego niespodziewającego się batarianina w twarz.
- To przez takich jak wy tkwimy teraz w tym gównie – wrzasnął zamierzając się do kolejnego ciosu. Oczywiście doświadczony najemnik mimo, że nieco zamroczony nie zamierzał pozwolić by jakiś szczeniak bezkarnie go bił. Nawet nie wstając z podłogi błyskawicznie podciął atakującego po czym be zastanowienia zaczął okładać go pięściami.
Dywersja osiągnęła zamierzony przez Septimusa skutek. Jeńcy natychmiast rozsunęli się tak daleko jak tylko mogli bez narażania się strażnikom a ci drudzy pospieszyli opanowywać syuację.
Hałasy w pomieszczeniu zwabiły kolejnych porywaczy, którzy natychmiast rzucili się rozdzielać walczących oraz posługując się argumentem karabinów szturmowych, pilnować by nikomu więcej coś podobnego nie strzeliło do głowy. Przytłoczeni przeważającą przewagą liczebną batarianin i turianin leżeli na podłoże rozpłaszczeni niczym naleśniki. Jeden z agresorów przyłożył lufę karabinu do głowy turianina, wyraźnie z zamiarem ostatecznego rozwiązania problemu. Na szczęście dla młodzika towarzysz niedoszłego zabójcy uznał za stosowne się wtrącić.
- Nie kretynie! Szef kazał ich nie ruszać póki nie będą próbować ucieczki, zapomniałeś? – syknął wyraźnie zirytowany trącając czubkiem buta unieruchomionego turianina. – Przywiąż tego tam a batarianina w tamtym rogu. – wskazał poręcz przy podwyższeniu i przeciwległy róg pomieszczenia, oba miejsca doskonale widoczne dla przebywających tutaj strażników.
Dla Septimusa nie było lepszej okazji skupieni na pilnowaniu jeńców i rozdzielaniu prowodyrów napastnicy nie zauważyli plamy drgającego od czasu do czasu powietrza przemieszczającej się w stronę drzwi. Wydostawszy się na korytarz turianin znalazł się na rozstajach w dosłownym tego słowa znaczeniu. Długi korytarz ciągnął się przez około dziesięć metrów w obie strony po czym zakręcał w nieznaną część budynku. Zaraz na przeciwko drzwi do głównej sali znajdowały się kolejne, które Septimus kojarzył jako przejście do śluzy wyjściowej. Niestety pomarańczowy kolor zamka oznaczał, że jedyne wyjście zostało zablokowane, na wypadek gdyby ktoś postanowił skorzystać z osłony nastającego zmierzchu i podjąć próbę ucieczki do lasu. Na szczęście dla byłego wojskowego projektanci pomyśleli o odwiedzających kolonię. Na ścianie tuż obok drzwi wyjściowych zawieszono proste strzałki; prawo – centrum komunikacji, lewo – ambulatorium.

Alana i Vergull

Tak jak spodziewała się Alana Hierarchia uważnie śledziła losy byłych wojskowych, zwłaszcza jeśli przyczyną przejścia w stan spoczynku była domniemana zdrada. Bez większego trudu odnalazła w aktach Septimusa Ursina aktualny numer jego omniklucza, jednak na tym jej szczęście chwilowo się skończyło.
Niemożność nawiązania kontaktu z kimkolwiek w kolonii nie powinna jej dziwić, napastnicy nie wyglądali wszak na amatorów. A już na pewno nie takich, którzy zapomnieliby o takich podstawach jak zagłuszenie łączności.
Niewykluczone, że nawiązanie choć ograniczonej komunikacji będzie możliwe gdy już przejdą przez atmosferę, jednak teraz pozostało jej tylko, razem z Vergullem, opracować plan desantu.

Przeglądając mapę okolicy Vergull natrafił na kilka miejsc, które od biedy mogły posłużyć jako miejsce lądowania oddziałów desantowych. Pierwszym, najbardziej atrakcyjnym, był niewielki obóz geologów położony na płaskowyżu trzy kilometry od bazy. Mimo oczywistego odsłonięcia posiadał zaplecze w postaci budynków, elektroniki i prostego lotniska. Jednakże należało brać pod uwagę iż to miejsce również zostało zajęte przez siły wroga i nagłe pojawienie się promów jedynie zaalarmuje napastników o obecności sił desantowych. Kolejnym możliwym punktem było bagno leżące dwa i pół kilometra od kolonii. Według danych geologicznych prom, pilotowany przez zdolnego pilota, byłby w stanie wylądować na jednej z niewielkich wysepek. Chociaż trudno byłoby oczekiwać pojawienia się tam sił wroga to przeprawa mogła być kłopotliwa z uwagi na konieczność uważania na każdy krok oraz możliwą wzmożoną aktywność miejscowej fauny. Ostatnią, w pierwszej chwili przychodzącą na myśl możliwością był niski lot i zrzut w pobliskim lesie, jednak jak przy każdej z tych możliwości problemem pozostawała niewiedza co do wyposażenia przeciwników.
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Septimus Ursin
Awatar użytkownika
Posty: 63
Rejestracja: 27 lut 2016, o 17:16
Miano: Septimus Ursidas
Wiek: 57
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Najemnik, Wolny Strzelec
Lokalizacja: Mgławica Końskiego Łba - Viv -Tidan
Kredyty: 6.980

Re: Mgławica Końskiego Łba>Viv>Tidan

22 kwie 2016, o 22:23

Nie tracąc czasu Septimus ruszył w kierunku centrum komunikacji, przemykając cicho wzdłuż ściany. Poczuł znajomy dreszcz podniecenia, choć bez pancerza i broni czuł się nagi, działanie pozwoliło mu oczyścić umysł i całkowicie skupić się na zadaniu- jak zwykle podczas akcji. Miał nadzieję że uda mu się skontaktować z ewentualnymi siłami ratunkowymi. Być może w ambulatorium byłby chwilowo bezpieczniejszy, musiał jednak działać szybko- nie mógł przecież wiedzieć jak długo jego zniknięcie pozostanie niewykryte. Nie słyszał strzałów- a to oznaczało że młody turianin który pomógł mu uciec prawdopodobnie nadal żyje. Co prawda w obecnej sytuacji Septimus zdolny był na poświęcenie go dla wyższego celu, każdy turianin powinien być gotów oddać życie za sprawę- ale ulżyło mu że młodzik przeżył. Nie zatrzymując się wywołał omniklucz i przygotowując się do przedłużenia kamuflażu.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek
Vergull Vallokius
Awatar użytkownika
Posty: 254
Rejestracja: 30 cze 2013, o 00:06
Miano: Vergull Vallokius
Wiek: 37
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Wojskowy
Postać główna: William Kraiven
Lokalizacja: Karath
Status: Ex-kapitan 10. Oddziału Specjalnego / Kapitan jednostki Zwiadowczo-Uderzeniowej
Kredyty: 56.550
Medals:

Re: Mgławica Końskiego Łba>Viv>Tidan

27 kwie 2016, o 10:07

Po wypowiedzeniu swoich słów, od razu przed Vergullem pojawił się dużo hologram ze stołu galaktycznego, przedstawiający mały obszar wraz ze zdjęciami dookoła koloni. Kersan jak widać nie zwlekał by przedstawić kapitanowi to co wiedzieli o planecie. Niestety, póki nie mieli dokładnego skanu topograficznego, musieli zadowolić się informacjami jakie obecnie posiadali z wojskowej bazy danych. Kapitan przyjrzał im się kątem oka, ale potrzebował czasu by się nad nimi zastanowić, a nic tak nie pomaga jak wspólna wymiana zdań by dojść do porozumienia odnośnie planowanych dalszych działań taktycznych. Wcisnął kilka przycisków na ramieniu fotela by przesłać bezpośrednio dane do Alany, po czym skupiając się już na mapie, zaczął się dzielić ze swoimi przemyśleniami.
- Mapa, którą pani major wysłałem nie jest może tak dokładna jak dane z sondy, ale uważam, że powinna wystarczyć - odpowiedział optymistycznie, gdyż zawsze przychodziło mu działać w podobnych warunkach, kontynuując dalej swoją wypowiedź - Obszar zalesiony połączony z bagnami stanowi idealną przykrywkę dla oddziałów zwiadowczych oraz uderzeniowych. Gorzej tylko, że nie widzę żadnej możliwości przygotowania bazy wypadowej. Co najwyżej niewielkiego przyczółka - zaznaczył, przyglądając się teraz zdjęciowi, przedstawiający obóz naukowców. Ów ośrodek być może był idealny dla turian, ale w takim wypadku można było przypuszczać, że również dla terrorystów - Placówka badawcza możliwe, iż jest bazą wypadową dla terrorystów. Posiada wszystko to co byłoby im potrzebne. Krótki dystans do koloni, lotnisko oraz sprzęt elektroniczny - wymieniwszy te czynniki, zamilkł na chwilę układając w głowie plan działania. Po chwili zaś, skierował swoje słowa do turianina siedzącego niedaleko Vallokiusa - Potrzebuje znać dogodne przybliżone położenie dla desantowca, wysadzający drużyny w lesie na wschodzie by można było rozbić tam przyczółek. Musi to być miejsce tak aby skanery ich nie namierzyły oraz jak daleko musiałoby być oddalone od koloni oraz obozu naukowców - Alana mogła co prawda usłyszeć tylko pojedyncze słowa Vergulla, ale mogła domyślić się o co zwrócił się do jednego ze swoich załogantów. Nie mniej, nie musiała długo czekać na oficjalną propozycję skierowaną w jej stronę od kapitana Huntera - Proponuje wysłać w nocy prom desantowy do lasu na wschodzie. Cztery oddziały podzielone na dwie grupy. Dwa składające się ze zwiadowców szturmowych wyposażonych w zaawansowane sensory oraz kabalitów. Dwie grupy kabalitów pod pani dowództwem przygotowałaby przyczółek, a moja składająca się ze zwiadowców, przeprowadziłaby zwiad koloni. Ostatni zaś oddział zwiadowców pod innym dowódcą, sprawdziłby obóz naukowców by przekonać się czy rzeczywiście mieści się tam baza wypadowa terrorystów. Gdy zbierzemy już odpowiednie dane, zaplanowalibyśmy uderzenie na kolonię oraz w razie wypadków na obóz naukowców - skończywszy przekazywanie planu, gdzie mogli go usłyszeć zarówno Alana oraz reszta dowdców, wpatrywał się w nią ze spokojem, oczekując poparcia bądź zaproponowania innego rodzaju taktyki desantowej. Oczywiście mógł się w którejś kwestii pomylić, ale patrząc na to w jakiej sytuacji się znajdowali, ta opcja wydawała mu się najbardziej logiczna i bezpieczna. Nie można było wykonać pełnego desantu. W każdym razie, nie w obecnej chwili. To można by było zrobić już bezpośrednio podczas ataku. Wtedy też lądowanie pod bramą kolonii czy też placówki badawczej byłoby bez znaczenia. Według Vallokiusa, jeden desantowiec powinien w zupełności wystarczyć by nie ryzykować wykryciem. Jednak w takim wypadku liczyłaby się szybkość zwiadu. Daleka przeprawa, a potem możliwy powrót do przyczółka zajęłaby góra dzień. Ewentualnie półtora dnia. Posiadanie dodatkowych zasobników tlenu jest tutaj bezwzględna.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek BONUSY: 20% zniżki przy zakupach [implant] | Raz podczas walki auto.sukces podczas testu na trafienie [implant]
Alana Luccarius
Awatar użytkownika
Posty: 100
Rejestracja: 23 sty 2016, o 23:42
Miano: Alana Luccarius
Wiek: 34
Klasa: Adept
Rasa: Turianin
Zawód: major Hierarchii, kabalim Surrexis
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Palaven
Status: Podlega obserwacji ze względu na zaburzenia neurologiczne i posiadany implant. Oficerem ją nadzorującym jest Caius Varril, członek Kabały.
Kredyty: 27.930
Medals:

Re: Mgławica Końskiego Łba>Viv>Tidan

30 kwie 2016, o 11:32

Po chwili wahania powoli skinęła głową. Choć z niedoboru informacji raczej żadne z nich się nie cieszyło, głupotą byłoby podejmowanie nadmiernego ryzyka po to, by pozyskać dodatkową wiedzę. Na co przyszłaby im znajomość chociażby dokładnych warunków panujących na planecie, jeśli zdobywając informacje na ten temat zdradziliby się przed przeciwnikami i stracili element zaskoczenia? Ostatecznie więc Luccarius przyznała rację Vallokiusowi - bazowanie na tym, co wiedzieli w tej chwili, choć niesatysfakcjonujące będzie po prostu bezpieczniejsze.
Nie zmieniało to jednak faktu, że posiadane w tym momencie możliwości były raczej marne. Niemym gestem przyjęcia do wiadomości nieudanych prób odnalezienia Laeraki Alana skupiła się na otrzymanych do Vergulla danych i mimowolnie skrzywiła się. Ścisły teren kolonii siłą rzeczy odpadał, obóz naukowców był już prawdopodobnie zajęty przez siły wroga, zalesione bagna zaś... Czy naprawdę trzeba było coś więcej dodawać? Tidan już na papierze nie wyglądał na planetę przyjazną, teraz zaś wychodziło na to, że będą musieli ów brak sympatii sprawdzić na własnej skórze. Dziewiczy, nie wykarczowany i osuszony jeszcze teren rzeczywiście na ten moment wydawał się dawać im największe szanse - przynajmniej w kontekście unikania zainteresowania terrorystów. Co jednak z fauną planety? Jaką mieli pewność, że tamtejsze drapieżniki - a każda planeta przecież takowe miała - nie okażą się być bardziej uciążliwe od sił agresorów? Zresztą, pozostawał przecież problem samego poruszania się po zdradliwych terenach. Zakładając nawet, że uda im się wylądować na którymś fragmencie stałego gruntu, że założą tam przyczółek i nie zwrócą na siebie uwagi, wciąż mogli potknąć się na samej przyrodzie. Mokradła nie były łatwym terenem działań, zdecydowanie nie były.
- Niezbyt mi się to podoba - stwierdziła wreszcie powoli, z uwagą przyglądając się mapie. I choć nie zwracała uwagi na holograficzną postać Vallokiusa, to nie tak, że go ignorowała - potrafiła cały należny szacunek okazać inaczej, niż problematycznym w tym momencie spoglądaniem na współrozmówcę. Prawda jest taka, że nie za bardzo mieli czas na uprzejmości. Należało szybko złożyć jakiś sensowny plan i przystąpić do działania, bo - mówiąc wprost - na dole mogli ginąć kolejni obywatele Hierarchii. - Nie mamy jednak wyboru. Musimy przeprowadzić rozpoznanie a nie zrobimy tego z poziomu pokładów.
Z westchnieniem potarła kark dłonią, analizując wszystko, co wiedzieli. Nie było tego dużo, ale w tym momencie musiało wystarczyć.
- Zrobimy jak pan mówi, kapitanie, wolałabym jednak, by także do pańskich oddziałów zwiadowczych dołączyli moi biotycy. Jeśli coś pójdzie nie tak, będą w stanie choćby częściowo was osłonić. Przydzielę po dwóch na oddział. Pozostaną w odwodach, kryjąc wam plecy. - Kabalici, choć przeszkoleni kompleksowo, mimo wszystko nie byli zwiadowcami i nie w takiej roli mieli towarzyszyć żołnierzom Vallokiusa.
Tymczasem zwiesiła lekko głowę, zastanawiając się nad czymś. Dwa oddziały kabalitów, tak. Poza nimi jednak...
- Octanian - wywołała w końcu jednego z pilotów Modliszki i choć zasady wymagały zwracania się stopniami wojskowymi, w przypadku zespołu ratunkowego trudno było się tego trzymać. Ich praca miała specyficzny charakter i determinowała nieprawdopodobnie silne zżycie ze sobą nie tylko członków Surrexs, ale także ekipy technicznej odpowiedzialnej za śmigłowiec. - Przygotujcie Modliszkę. Na razie skorzystamy z desantowca, ale bądźcie gotowi. Cholera wie, kiedy możecie być potrzebni. Lucillus, to dotyczy także was. - Obejrzała się przez ramię na lekarza jej własnej kabały, który - podobnie jak reszta jej bezpośrednich podwładnych - zdążył już dołączyć do niej na mostu. - Zbierajcie się, macie być gotowi na pierwsze wezwanie. Poza tobą, Caius, ty zejdziesz ze mną od razu. - Zdobyła się na nieznaczny uśmiech. Choć major Varril w pewnym sensie mógł być traktowany za jej przeciwnika - miał przecież ją nadzorować, mógł też odebrać jej prawo dowodzenia w pierwszej chwili, którą uznałby za wymagającą podobnej ingerencji - Luccarius nie tylko zaakceptowała go, ale też doceniła jako współpracownika. Nie był jej tak bliski jak pozostali, mimo wszystko jednak ufała mu wystarczająco, by pozwalać mu na chronienie jej pleców.
Tak czy inaczej, po zadysponowaniu własnymi ludźmi, ponownie nawiązała połączenie z oficerami odpowiedzialnymi za pozostałe oddziały kabalitów. Streszczając w skrócie, jakie będzie ich zadanie, ostatecznie wybrała dwie grupy o dość sprecyzowanych zdolnościach - takie, które miały już okazję pracować w roli zabezpieczania terenu dla późniejszych, większych sił. Potrzebowała biotyków z choćby odrobiną wiedzy technicznej i takich, którzy mieli choćby minimalne pojęcie o tym, jak pracuje się w zwiadzie. Jeśli mieli sprawdzić się na planecie, musieli sami wiedzieć, jak się zachować, a nie czekać na instrukcje. Ostatecznie zarządziła jeszcze ograniczenie ekwipunku do niezbędnego minimum - poza pełnym opancerzeniem i uzbrojeniem standardowe plecaki ratunkowe w przypadku jej samej i Varilla oraz podstawowe zestawy techniczne u wybranych dwóch oddziałów - i odetchnęła głęboko.
- Do roboty, nie mamy wiele czasu - zakończyła krótko i rozprostowała plecy. Najbliższy plan był prosty - wizyta w zbrojowni, by przygotować się do zejścia, zabranie przypisanego do niej plecaka z podstawowym ekwipunkiem ratunkowym, upewnienie się, że będą posiadali wystarczające zapasy tlenu i wreszcie zebranie się w desantowcu, który miał zabrać ich na powierzchnię Tidana. Do dzieła.
ARMOUR # CASUAL #NPC # BASILISK

ObrazekObrazek

+ 5% obrażeń od mocy
+ 5% obrażeń przy ataku wręcz
+ 10% premii technologicznej
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Mgławica Końskiego Łba>Viv>Tidan

13 maja 2016, o 23:07

Septimus

O dziwo w czasie wędrówki korytarzem Septimus nie napotkał żadnych sił wroga. Wychodziło na to, że patrolujący korytarz strażnicy rzucili się do pomocy w opanowaniu sytuacji w głównej sali i pozostawili przejścia bez ochrony.
Kontrolka zamykająca drzwi do centrum komunikacji świeciła się soczystą zielenią zachęcając do otwarcia drzwi. Jednak zza metalowej płyty dochodziły wyraźne głosy świadczące o obecności co najmniej dwójki przeciwników. Niestety turianin nie dysponował tak dokładnymi planami budynku by wiedzieć czy drzwi do centrum komunikacji są dobrze widoczne z wnętrza pomieszczenia czy osłania je jakaś przeszkoda na przykład róg korytarza. Na swoje szczęście jakieś dwa metry od drzwi dostrzegł kolejną klapę prowadzącą do tunelu technicznego. Mimo iż raczej nie mógł pochwalić się sporym doświadczeniem w poruszaniu się w tego typu ciasnych pomieszczeniach to przecież to miejsce zbudowano dla turian. Oznaczało to, że tunele musiały mieć wystarczającą średnicę by mógł, być może nieco z trudem, ale w miarę swobodnie się poruszać. Klapa nie wyglądała na przyspawaną i wszystko wskazywało na to iż jeśli da radę ją podważyć za pomocą pazura, omniklucza czy innego narzędzia zanim wrócą strażnicy da radę umknąć pod podłogę.

Alana i Vergull

Ostatnie ślady promieni słonecznych niknęły właśnie za horyzontem Tidana gdy prom przeleciał nad taflą drzew i zawisł nad najbliższą wystarczająco dużą polaną umożliwiającą bezpieczny desant przewożonych oddziałów. Doświadczeni żołnierze wyskoczyli na trawę z szybkością momentami zbliżającą się do prędkości światła opróżniając prom w niecałą minutę. Uruchomiwszy noktowizory czekali już tylko na rozkaz do wymarszu.
Niezwykłe było jak Tidan przypominał nocą zwyczajną planetę. Czujniki w pancerzach prawie już nie wykrywały unoszącej się w powietrzu trucizny a nieliczne smugi bladego oparu widać było jedynie tuż przy ziemi gdzie wchłonięte za dnia ciepło wciąż indukowało reakcję. W ciągu dnia subtropikalny las niewątpliwie był piękny jednak teraz widoczny tylko przez filtry noktowizorów sprawiał nieco upiorne wrażenie. Oczywiście nie chodziło tylko o wrażenia wizualne, ale to co mogło kryć się wśród drzew. Siły wroga nie były jedynym co mogli napotkać w drodze do wyznaczonych punktów. Według otrzymanych danych w okolicy żyło kilka drapieżnych gatunków, które teoretycznie nie powinny zaatakować uzbrojonej grupy, jednak nie wszystko dało się przewidzieć. Zaatakowane przez agresorów lub głodne zwierzęta mogły uznać oddziały desantowe za atrakcyjny kąsek i narazić je na ujawnienie swojej pozycji.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Septimus Ursin
Awatar użytkownika
Posty: 63
Rejestracja: 27 lut 2016, o 17:16
Miano: Septimus Ursidas
Wiek: 57
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Najemnik, Wolny Strzelec
Lokalizacja: Mgławica Końskiego Łba - Viv -Tidan
Kredyty: 6.980

Re: Mgławica Końskiego Łba>Viv>Tidan

17 maja 2016, o 12:22

Septimus przez mgnienie oka rozważał czy celowo nie narobić hałasu w celu kolejnego sabotażu- mógłby wtedy wcisnąć się pod osłoną kamuflażu w kąt przy samych drzwiach, poczekać aż strażnicy wyjdą sprawdzić co się dzieje, a następnie wślizgnąć się do pomieszczenia za ich plecami i zablokować drzwi- wykorzystując choćby program Siatki Pojmań by przeciążyć i spalić panel zamka. Uśmiechnął się pod nosem- to byłoby w jego stylu, jednak z uwagi na dobro pozostałych zakładników, postanowił pozostać niewykryty tak długo jak to możliwe. Poza tym ryzykowałby że nie wszyscy adwersarze opuszczą centrum komunikacji, a samo omni ostrze nie dawało zbyt wielkich szans w walce z lepiej uzbrojonym wrogiem. Pół biedy gdyby miał poradzić sobie po cichu z jednym- nie mógł jednak wiedzieć ilu przeciwników jest w środku. Pozostawił więc to rozwiązanie jako plan awaryjny.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Przykląkł przy włazie do tunelu technicznego wywołując z standardowego pakietu narzędziowego omniklucza krótki hak (uznał że omniostrze jest zbyt kruche do tego celu) i ostrożnie podważył klapę. Cicho i zwinnie wślizgnął się do środka i powoli zamknął za sobą właz, zachowując maksymalną ciszę. Posuwając się w kucki, ruszył tunelem w kierunku centrum komunikacji, szukając dogodnego miejsca by wpiąć się w wiązki kabli i podłączyć do systemów kolonii. Czuł się jak w czasach służby w oddziałach zwiadu i z pewnym zaskoczeniem zdał sobie sprawę jak bardzo brakowało mu osobistego udziału w akcji. Miał nadzieję że szkolenie techniczne które odebrał jako operator pododdziałów specjalnych
pozostało nadal aktualne- ostatecznie upłynęło już sporo czasu od kiedy robił to po raz ostatni... Najpierw skorzystał z Omniżelu i układu wytwórczego omniklucza żeby sfabrykować złącza i wpiąć się do wiązki przewodów. W pierwszej kolejności spróbował wykorzystać anteny komunikacyjne kolonii żeby wzmocnić sygnał swojego nadajnika.

Mając nadzieję że jego działania przyniosą pożądany skutek, nadawał w przestrzeń krótkimi akronimami komunikacyjnymi, na częstotliwościach militarnych hierarchii, używając ostatniego znanego sobie szyfrowania:


-Żołnierz hierarchii potrzebuje pomocy...
-Przeciwnicy w miażdżącej przewadze...
-Cywile w niebezpieczeństwie...


Po namyśle nadał też sygnał znany szerzej jako SNAFU. Sytuacja w normie, wszystko się spieprzyło.

Pracował dalej w ciszy, wytężając pamięć by przypomnieć sobie szkolenie i doświadczenia z czasów służby. Spróbował pobrać do omniklucza plan techniczny budynku by móc poruszać się w określonym celu. Następnie zaczął ostrożnie sondować swoje możliwości w obejściu zabezpieczeń, by w razie potrzeby przeprowadzić sabotaż systemów obronnych, lub chociaż wywołać fałszywy alarm przeciwpożarowy w innej części budynku.
ObrazekObrazek
Alana Luccarius
Awatar użytkownika
Posty: 100
Rejestracja: 23 sty 2016, o 23:42
Miano: Alana Luccarius
Wiek: 34
Klasa: Adept
Rasa: Turianin
Zawód: major Hierarchii, kabalim Surrexis
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Palaven
Status: Podlega obserwacji ze względu na zaburzenia neurologiczne i posiadany implant. Oficerem ją nadzorującym jest Caius Varril, członek Kabały.
Kredyty: 27.930
Medals:

Re: Mgławica Końskiego Łba>Viv>Tidan

23 maja 2016, o 10:48

A więc postanowione. Plan może nie był idealnym, ale jedynym, jaki w tym momencie mieli - jedyne, co pozostało, to przystąpić do jego realizacji. Po dopięciu ostatnich na ten moment ustaleń z Vallokiusem Alana ponownie oddała mostek pani kapitan, sama na dobre kilka chwil znikając w zbrojowni, by ostatecznie się przygotować. Dołączył do niej także Caius, w towarzystwie którego w milczeniu mocowała kolejne elementy pancerza, ciasno zaciągała utrzymujące je na miejscu paski i poprawiała ewentualne zagięcia lżejszego materiału tak, by było jej wygodnie. Dopięcie broni do zaczepu było formalnością, podobnie jak sprawdzenie funkcjonowania omni-klucza i systemów podtrzymywania życia samego pancerza. Alana należała do formacji, która mniej niż inne mogła sobie pozwolić na błąd, stąd z jednej strony przygotowanie się zawsze zajmowało jej nieco więcej niż innym, za to gwarantowało nieco większe poczucie bezpieczeństwa. Schodząc na dół Luccarius miała pewność, że sprawdziła wszystko, co tylko mogła.
Tak czy inaczej, schodząc do hangaru z Varrilem u boku, dołączyła do oddziałów już obecnych na pokładzie desantowca lub też dopiero nań wchodzących. W milczeniu wkroczyła na pokład, zajęła jedno z wolnych miejsc, a gdy tylko ostatni z biotyków znalazł się już we wnętrzu transportowca, bez wahania uderzyła mocno pięścią w solidną ścianę latadła. W drogę. Doskonale rozumiejący ten prosty gest pilot podniósł rampę, zamykając żołnierzy we względnie ciasnym wnętrzu i już w kolejnej chwili mknęli ku nieprzyjaznej powierzchni planety.
Zeskoczyli tam, gdzie zaproponował Vergull. Ledwie chwila była potrzebna na to, by świetnie przeszkoleni żołnierze opuścili pokład promu i rozbiegli się po polanie, wstępnie zabezpieczając teren. Lufy karabinów wodziły po okolicy, szukając wroga w mroku nocy, a ciężka cisza przez krótką chwilę przerywana była tylko szumem oddechów i odgłosami samego lasu. Gdyby nie to, w jakim charakterze się tu znaleźli, to miejsce można by uznać za całkiem ładne. Taka ocenę tylko krok dzielił jednak od zlekceważenia zagrożenia, na które nie mogli sobie pozwolić.
- Kapitanie. - Gdy i jej stopy dotknęły wreszcie stabilnego gruntu, Luccarius rozejrzała się kontrolnie, by wreszcie zwrócić swą uwagę na Vallokiusa. Tym razem znów mogli porozmawiać bezpośrednio, bez łącznika w postaci kanałów komunikacyjnych. - Moi żołnierze są gotowi. Proszę tylko dać sygnał do wymarszu. - Nie zamierzała odstąpić od swego wcześniejszego rozkazu - każdy z oddziałów zwiadowczych Vergulla miał dostać wsparcie dwóch biotyków. Kabaliści mający udzielić wspomnianej pomocy zostali wybrani jeszcze w drodze, teraz czekając na uboczu na stosowne polecenia.
Cała reszta z kolei oczekiwała na rozkazy Alany. Alany, dla której rządzenie tak dużą ilością podwładnych było czymś zupełnie nowym. Nikt jednak nie pytał jej o to, jak się z tym czuje, prawda? Miała stopień oficerski, a to przecież zobowiązywało.
- Zabezpieczcie teren - zarządziła wreszcie krótko, zwracając się do oficerów stojących bezpośrednio nad oddziałami kabalistów. - Potrzebujemy przynajmniej jednego stałego lądowiska. Rozłóżcie też sprzęt, namioty. Trochę tu poczekamy, a nikt z nas nie chce siedzieć pod gołym niebem. - Uśmiechnęła się blado, choć średnio jej było do śmiechu. - Jeśli chodzi o jednostkę medyczną, wznieście ją w rozsądnej bliskości lądowiska. Caius - zwróciła się do towarzyszącego jej majora. Choć Varril miał prawo odebrać jej dowodzenie, gdyby uznał to za stosowne, w normalnych okolicznościach to ona była jego oficerem dowodzącym, nie na odwrót. - Upewnij się, że wszystko będzie tam działało jak trzeba. Nie wiadomo, kiedy polowa klinika będzie nam potrzebna, nie możemy użerać się wtedy z jakimikolwiek niesprawnościami.
Odetchnęła cicho, ponownie spoglądając na oficerów.
- Ustalcie też stabilne łącza z Bazyliszkiem i Hunterem. Nie chcę mieć żadnych niespodzianek jeśli chodzi o komunikację z pokładami. Wyznaczcie też warty. Patrole co najmniej dwuosobowe, w odległości zasięgu głosu od siebie. - Choć aktualnie korzystali z wbudowanych w hełmy komunikatorów, gwarantujących zasięg naprawdę bardzo duży, określenie Alany powinno być dla wszystkich zrozumiałe - mieli być tak blisko siebie, by nawet pozbawieni wsparcia technicznego mogli się słyszeć. Taka odległość gwarantowała, że w razie nieprzewidzianego towarzystwa mogliby wystarczająco szybko przyjść sobie z pomocą. - I nie oddalajcie się. Teren jest tu niestabilny a zwiad to nie nasza działka. - Westchnęła bezgłośnie. - Do roboty.
ARMOUR # CASUAL #NPC # BASILISK

ObrazekObrazek

+ 5% obrażeń od mocy
+ 5% obrażeń przy ataku wręcz
+ 10% premii technologicznej
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vergull Vallokius
Awatar użytkownika
Posty: 254
Rejestracja: 30 cze 2013, o 00:06
Miano: Vergull Vallokius
Wiek: 37
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Wojskowy
Postać główna: William Kraiven
Lokalizacja: Karath
Status: Ex-kapitan 10. Oddziału Specjalnego / Kapitan jednostki Zwiadowczo-Uderzeniowej
Kredyty: 56.550
Medals:

Re: Mgławica Końskiego Łba>Viv>Tidan

25 maja 2016, o 14:05

Vergull kiwnął głową w geście docenienia przez Alanę jego zaproponowanego planu. Mieli chwilę czasu na przygotowania odpowiedniego sprzętu, ale w mig się uwinięto. Jedynie zajęło trochę czasu zgromadzenie na Hunterze odpowiedniego oddziału do tego zadania. Prócz tego, kapitan zabrał za sobą Kuriusa i Kersana by następnie po przyłączeniu się do drużyn zwiadowczych, udali się promu zrzutowego. Był on wystarczająco duży i pojemny by pomieścić zarówno to co potrzebowali do rozbicia przyczółka jak i załadowania całej kompanii. Potem podlecieli jeszcze pod Bazyliszka po kabalitów pod przywództwem pani Major, aby na koniec udali się wszyscy razem na planetę. Był to akurat moment, kiedy zapadła na planecie noc. Mieli zatem sporo czasu na operacje.
Lądowanie tak jak zaplanowano, zakończył się sukcesem. Od razu zabezpieczono miejsce lądowania i przeskanowano teren w celu wykrycia jakiś zwiadowców bądź wyłapania jakiś sygnałów ostrzegających. Vergull sięgnął po swój nowy nabytek, odczepiając go od zaczepu kombinezonu, zarządzając tym samym zbiórkę i wyjaśniających podstawy składających się z formacji oraz komunikacji niewerbalnej poprzez gesty wojskowe. Po tym, spojrzał na Alanę, kiwając porozumiewawczo głową - Dobrze, ruszamy czym prędzej w kierunku kolonii. Będziemy komunikować się na bezpiecznym kanale - odpowiedziawszy Alanie, zwrócił się następnie w stronę dowódcy drugiej grupy zwiadowczej - Macie sprawdzić z bezpiecznej odległości obóz naukowców. Nie angażować się w walkę jeśli napotkacie tam wroga tylko zdajcie raport i wycofajcie się. Każdy z nas dostanie dodatkowo jeden zbiornik z tlenem by starczyło na kilka dni ich użytkowania. W razie potrzeby, zezwalam na wzięcie nad przydziału. Macie do pokonania daleką drogę, więc ruszajcie natychmiast - po wydaniu wytycznych, zasalutował mu oddając cześć hierarchii, po czym jeszcze dopowiedział kilka słów do swojej drużyny - Sprawdzić ekwipunek czy wszystko macie. Sprzęt wspinaczkowy, pochłaniacze, zasobniki tlenowe. Pamiętajcie, liczy się tutaj czas i skuteczność. Jak zawsze zresztą... - rzucił jeszcze pożegnalne spojrzenie w kierunku Kuriusa, który został w obozie by pomóc w przygotowaniu przyczółka. W końcu zbrojmistrz ten miał już za sobą nie jedną przygodę w rozbijaniu baz wypadowych na niebezpiecznych planetach pokrytych bagnistymi terenami. W dodatku na planetach nie posiadających tlenu. Vergull dobrze wiedział kogo zostawia do pomocy, a turianin ten był właśnie odpowiednim kandydatem do takiej roboty. Nie mniej nie zwlekając, kapitan ruszył wreszcie za resztą oddziału, gdzie wszyscy podążali jeden za drugim. On sam zaś szedł praktycznie przedostatni w drużynie sześcioosobowej. Na przodzie szli dwaj zwiadowcy wyposażeni w karabinki Phaeston, w środku biotycy skanujący teren i pilnujący cały oddział. Na końcu zaś, snajperzy. Tym razem do takiego zadania, jego wdowa będzie niezbędnie skuteczna.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek BONUSY: 20% zniżki przy zakupach [implant] | Raz podczas walki auto.sukces podczas testu na trafienie [implant]
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Mgławica Końskiego Łba>Viv>Tidan

12 lip 2016, o 20:36

Po pierwsze chciałabym przeprosić was za to, że tak wyszło z tą sesją i wasze postacie pozostały nieaktywne przez dłuższy czas. W związku ze zbliżającą się Operacją myślę, że to odpowiedni czas by zakończyć tę sesję. Ponieważ przygoda nie była zbyt zaawansowana uznajemy, że nigdy się nie wydarzyła i wasze postacie są tam gdzie przed rozpoczęciem.

Otrzymujecie standardowo;
- 1 pkt umiejętności
- 5 k kredytów
Dodatkowo w ramach rekompensaty dobierzcie sobie dowolne ulepszenie broni pierwszego poziomu.

Wróć do „Galaktyka”