W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

[Gdzieś w przestrzeni] (731532) 2135 QF

27 mar 2016, o 20:37

W skupieniu udało się jej powstrzymać drżenie rąk, chociaż myśl o tym, że Nazir prawie pali się w środku swojego pancerza tego nie ułatwiała. Na szczęście udało się jej połączyć z interfejsem, co najwyraźniej było sporą zasługą Khouriego. Była pod wrażeniem, że w ogóle był w stanie myśleć na tyle trzeźwo, by dać jej do niego dostęp. Wolała nie zastanawiać się nad tym, jak bardzo go poparzyło i jak bolesne będzie zdejmowanie pancerza, jeśli ten przepalił się przez to, co miał na sobie pod spodem. Przygryzła policzek od środka w stresie, zerkając już w stronę wyjścia, nie wiedząc czy powinna teraz włączyć kamuflaż i wybiec, prosto do Crescenta, czy jednak poczekać i pomóc Nazirowi. Ale wystarczyło jedno wypowiedziane przez niego słowo, by szybko zorientowała się, że jednak nie jest tak źle. Z ulgą wypuściła powietrze z ust, pomagając mu usiąść. Nie mieli czasu, nie mógł teraz się tu rozłożyć i chyba Khouri zdawał sobie z tego sprawę, bo wstrzyknął sobie coś, co miało postawić go na nogi tak samo, jak postawiło Irene. Teraz oboje byli tak naćpani, że właściwie nie czuli bólu, prawda?
Widząc kolejnych czterech strażników Irene zaklęła pod nosem i zerknęła na Nazira. Nie miał jeszcze siły, by wstać, czy naprawdę planował zostać tu, na dole, pozwalając im na tę przewagę wysokości? Nie byli jakoś szczególnie ukryci przed atakami z antresoli. Powinna się cieszyć, że nie posłano na nich fali niewolników. Automatycznie już, bez myślenia uruchomiła kamuflaż, kiedy tylko w zasięgu jej wzroku pojawił się jeden ze strażników i przesunęła się nieco, by nie znajdować się w tym samym miejscu, w którym widział ją przed chwilą. Strzeliła w niego, by zaraz potem skulić się z powrotem za biurkiem. Rzuciła Nazirowi niepewne spojrzenie. Gdyby była sama, wbiegłaby pod balkon i poczekała, aż po nią przyjdą. Teraz nie mieli na to czasu, prawda? Ochrona Hamesa usiłowała ich spowolnić - jeśli się ukryją, to będą mogli czekać w nieskończoność. Wychyliła się i posłała spalenie w stronę tego samego mężczyzny. Było ich dwa razy więcej, a oni chowali się za pieprzonym biurkiem. Cóż, powinna się cieszyć że w ogóle miała pancerz, w niewolniczym kombinezonie i w obroży raczej by się do niczego nie przydała. A na pewno nie uratowałaby Khouriemu życia, bo nie mogłaby uruchomić omni-klucza. Zaklęła znów, prawie wciskając się w niego, chcąc jak najbardziej zniknąć z oczu jednego ze strażników.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: [Gdzieś w przestrzeni] (731532) 2135 QF

27 mar 2016, o 20:51

Ochroniarze od lewej: 1 - 2, 3 - 4, tak stoją o.
AKCJA 1
Wyświetl wiadomość pozafabularną

AKCJA 2
Wyświetl wiadomość pozafabularną

AKCJA 3
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Nazir
Tarcze: 0
Pancerz: 1690

Irene
Tarcze: 775
Pancerz: 825

Ochroniarz 1 wyłączony z walki.

Ochroniarz 2
Tarcze: 0
Pancerz: 750

Ochroniarz 3
Tarcze: 650
Pancerz: 750

Ochroniarz 4
Tarcze: 492
Pancerz: 750
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12100
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Gdzieś w przestrzeni] (731532) 2135 QF

27 mar 2016, o 21:43

Ręce Khouriego trzęsły się bardzo wyraźnie, a ból, który odczuwał, nie znikał od razu po wstrzyknięciu sobie specyfiku. Mimo tego, mężczyzna wstrzymał oddech, krzywiąc się przy tym, czego nie mogła jednak dostrzec. Wszystkie z czterech, wystrzelonych przez niego pocisków trafiło w cel, w tym jeden osmolił hełm stojącego najbardziej na lewo ochroniarza, który natychmiast, razem z dwójką stojącą naprzeciw kolegów, odparł ogień. Strzał z automatycznej snajperki odbił się od tarcz Khouriego wraz z pociskami wystrzelonymi z Argusa. To jednak wystrzelona przez drugiego ze strażników siatka pojmań wyglądała najbardziej efektownie - błyszczała na niebiesko, rażąc osłony Nazira prądem. Mężczyzna nie został przez nią jednak obezwładniony i szybko zniknęła, nie krępując jego ruchów ani nie szkodząc dalej tarczom. Również ostatni, po prawej stronie, ochroniarz wystrzelił w jego stronę. Tak samo jak ten wysunięty na lewo, wyposażony był w ten sam karabin snajperski. Nie spodziewał się Dubois, choć gdy zniknęła, szukał jej wzrokiem za wizjerem hełmu. Strzał z Tłumiciela trafił prosto w środek jego klatki piersiowej, wywołując jego stęknięcie, choć tarcze zamortyzowały całość energii kinetycznej, jaką niósł pocisk. Jego przeciwniczka jednak tym samym się ujawniła, a była dla mężczyzny znacznie lepszym celem niż stojący po jej lewej stronie Nazir. Omni-klucz snajpera rozświetlił się, posyłając energetyczny ładunek w jej stronę - celnie. Moc z jej tarcz została przekierowana, wzmacniając jego barierę. Cała sytuacja była tak nagła, że wystrzelony przez nią gorący pocisk Spalenia ominął przeciwnika, trafiając w barierkę i topiąc szkło, z którego była zrobiona.
W tym czasie snajper po lewej stronie balkonu padł pod ostrzałem Khouriego, który przymierzył się do następnego strzału. Ten zdjął tarcze kinetyczne mężczyzny dzierżącego pistolet - miało to jednak swoją cenę. Osłona Nazira buchnęła błękitną eksplozją po raz ostatni, rozładowana, a sam mężczyzna kucnął za osłoną na krótką chwilę. Zaklął po raz kolejny - we wrzawie bitwy robił to niemal cały czas. Sięgnął znowu do paska przy pancerzu, wyjął jednak inny stymulant tym razem i zaaplikował go sobie, jednocześnie przełączając coś w interfejsie medycznym, który wciąż błyszczał czerwienią, informując go o tym, że nie jest dobrze.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: [Gdzieś w przestrzeni] (731532) 2135 QF

27 mar 2016, o 22:10

Musieli brzmieć nadzwyczaj elokwentnie, ukryci za tym biurkiem, stękając z bólu i klnąc na zmianę. Widząc, że Nazir pozbył się prawie dwóch z czterech problemów, Irene zaklęła po raz kolejny. Nie przydawała mu się za bardzo, prawda? Nie była w stanie poradzić sobie nawet z jednym. Miała szczęście, że na początku pozostała niewidoczna i pierwsze serie z czterech broni wbiły się w wytrzymałe tarcze Khouriego. Mimo wszystko jednak, te były mniej wytrzymałe, niż miała nadzieję, że będą i po raz pierwszy ktoś uczepił się też jej. Syknęła cicho, w zaskoczeniu, chociaż mogła się tego przecież spodziewać. Nie była nietykalna, dotarło to do niej dokładnie w tym momencie.
Nie miała więc czasu na siedzenie za biurkiem i pozwalanie jednemu z ochroniarzy na ściąganie jej tarcz. Te miały zostać na później, na Hamesa. Nie wiedziała, czego jeszcze mogła się spodziewać, ale nie chciała więcej obezwładniających strzałek i innych tego rodzaju niespodzianek. A na pewno nie chciała wybuchnąć razem z asteroidą.
Ponownie weszła w kamuflaż, póki co ignorując ostrzeżenie generatora tarcz. Zdecydowanie bezpieczniej czuła się, kiedy nie było jej widać. Głupio byłoby nie docenić przewagi, jaką jej to dawało, bo przecież dzięki niemu do tej pory to od Nazira odbijała się większość strzałów. Uniosła Tłumiciela i wycelowała jeszcze raz w tego samego mężczyznę. I strzeliła. A zaraz po tym posłała spalenie, licząc na to, że tym razem trafi i pancerz strażnika stanie w płomieniach chociaż na chwilę. Ponownie ukryła się za biurkiem, oddychając szybko.
Przez chwilę zastanawiała się, czy nie dobiec do niego po prostu i nie przebić go omni-ostrzem, tak jak robiła z pozostałymi, wcześniej, ale w końcu zrezygnowała. Było ich wciąż zbyt wielu. Mogła to zrobić z ostatnim, kiedy już znajdą się na górze, ale nie teraz. Jej tarcze nie przeżyłyby tylu ataków, co tarcze Khouriego, a jej pancerz już na pewno był sprzętem z dużo niższej półki. To nie było warte podejmowania tak dużego ryzyka.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: [Gdzieś w przestrzeni] (731532) 2135 QF

27 mar 2016, o 22:15

AKCJA 1
Wyświetl wiadomość pozafabularną

AKCJA 2
Wyświetl wiadomość pozafabularną

AKCJA 3
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Nazir
Tarcze: 251
Pancerz: 1690

Irene
Tarcze: 430
Pancerz: 825

Ochroniarz 1 wykrwawia się.
Ochroniarz 2 martwy.


Ochroniarz 3
Tarcze: 650
Pancerz: 750

Ochroniarz 4
Tarcze: 0
Pancerz: 390
Ochroniarz 4 podpalony i ogłuszony.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12100
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Gdzieś w przestrzeni] (731532) 2135 QF

27 mar 2016, o 22:47

Cokolwiek ze swoim pancerzem zrobił Nazir, jego tarcze znowu rozbłysły błękitem, by stać się niewidocznymi na krótką chwilę, w czasie trwania której nie był pod ostrzałem. Przyjęły na siebie kolejne obrażenia wystrzeliwanych przez przeciwników pocisków - ochroniarz po prawej stronie, widząc, że Dubois znowu znika, w ostatniej chwili przesunął lufę snajperki ku głowie Khouriego. Prawdopodobnie dostrzegłaby iskry, gdyby nie działająca osłona - zamiast tego pojawiły się jedynie niebieskie odblaski.
Nazir wysunął się chwilę później, celując w stronę ochroniarza pozbawionego tarcz. Wystrzelił - eksplodujący pocisk tym razem miał jeszcze bardziej morderczy skutek. Praktycznie rozerwał ciało przeciwnika, który padł na ziemię ku przestrachowi swojego towarzysza, stojącego tuż obok. Żołnierz krzyknął coś niezrozumiałego dla Irene po czym wznowił atak, znów celując w Nazira. Tak naprawdę tylko jeden strażnik zwracał na nią uwagę.
Szczęście mu pisało. Wiedziony przeczuciem, schował się za barierkę w chwili, w której podjęła się strzału. Pocisk wyleciał z komory i pomknął w kierunku głowy mężczyzny, która zniknęła z miejsca, w którym była przed chwilą. Nabój roztrzaskał się o ścianę, a sam strażnik, widząc, jak postać Irene nagle materializuje się obok Nazira, natychmiast się wysunął. Kontratakował, używając tego samego ładunku elektrycznego co wcześniej - i po raz kolejny jej tarcze ucierpiały, kiedy jego radośnie powróciły do pełni swojej pojemności. Snajper wydawał się mieć z niej ubaw, ale tylko na krótką chwilę. Khouri zignorował mężczyznę z Argusem, który schował się na chwilę by przeładować karabin. Widząc jej własną potyczkę z innym strażnikiem, wycelował karabin w jego stronę i wystrzelił. Znów każdy z czterech pocisków trafił w cel, prosto w zaskoczonego snajpera, którego tarcze, dopiero co doprowadzone do maksymalnej pojemności, nagle zleciały do zera. Zachwiał się - ale nie ona. Nazir dał jej okienko do działania, odsłonił przeciwnika, samemu chowając się z powrotem za biurko, które, od kul, pełne było dziur i przestało spełniać swoją funkcję. Amunicja, z której korzystał Khouri, zostawiłą ochroniarza ogłuszonego.
Ładunek spalenia tym razem trafił prosto w oszołomiony cel, dając jej satysfakcję z widoku stającego w płomieniach strażnika. Krzyknął, łapiąc znowu broń i mimo wszystko próbując się nie skupiać na fakcie, iż na jego pancerzu pojawił się ogień.
Nazir wychylił się idealnie w momencie, w którym na balkonie pojawiła się kolejna osoba. Cayne. Na jego twarzy malowała się czysta nienawiść. Stanął przy barierce i, tym razem nie strzępiąc sobie języka na durne, słowne przepychanki, nagle podskczył, opierając stopy o metalową ramę. Na oczach ich dwójki poszybował prosto w dół, prosto na Khouriego, używając do tego jakiegoś typu odrzutowej technologii zamocowanej w jego pancerzu. Nazir krzyknął coś wściekle, unosząc dłonie by odepchnąć się od nadlatującego przeciwnika - wstał już na równe nogi, nie dbając o przeciwników na balkonie.
Teraz liczył się Cayne.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: [Gdzieś w przestrzeni] (731532) 2135 QF

27 mar 2016, o 23:14

Kiedy zobaczyła rozbawienie w oczach snajpera, albo kiedy tak się jej zaczęło wydawać, z powrotem wypełniła ją wściekłość. To prawda, przy Nazirze czuła się jak dziecko uczące się chodzić, ale mimo wszystko nie było tak, że nie robiła nic. Do czegoś się przydawała, zresztą gdyby nie ona, to Khouri leżałby już tutaj, spalony przez własny pancerz. I w sumie całkiem dobrze się zgrywali, a może po prostu to on miał większe doświadczenie w obserwowaniu tego, co dzieje się dookoła, niż sama Irene i wiedział, kiedy potrzebowała pomocy. Teraz widząc, jak plazma okleja się na pancerzu ochroniarza i zaczyna go powoli spalać, znów poczuła dziką satysfakcję. To było niepokojące, jaką przyjemność zaczęło jej to sprawiać.
Wtedy pojawił się Cayne. Irene znów uruchomiła kamuflaż i odskoczyła od Nazira, nie chcąc być za blisko tych dwóch, którzy wyraźnie szykowali się na walkę w zwarciu. Cayne nie był szefem ochrony, co go wyraźnie bardzo bolało, ale wciąż wiedział co robi lepiej, niż tych czterech. Wystarczyło pomyśleć o strzałce, po której musiała desperacko ratować Khouriego i o jetpacku, z którego teraz korzystał. To nie stawiało Nazira w dobrej sytuacji. Właściwie nie stawiało ich obojga... Jedyne, co mogła zrobić, to pozbyć się dwóch pozostałych problemów, żeby nie musiał się martwić faktem, że ktoś w międzyczasie będzie strzelał mu w plecy.
Wbiegła na schody, zakładając że mężczyzna się tego nie spodziewa, po drodze wysuwając omni-ostrze. To akurat zawsze działało i miało zadziałać też tym razem. Skradając się przy samej zewnętrznej barierce obeszła go od tyłu i wbiła mu ostrze w plecy tak, by uniknąć zetknięcia z płonącą plazmą, którą oklejony był przód jego napierśnika, a potem pozostać ukrytą za nim, do momentu jak padnie martwy na ziemię. Liczyła na to, że uwagę ostatniego z ochroniarzy przyciągnie jednak latający Cayne, a lojalność zmusi go do osłaniania swojego (nowego?) przełożonego. Może nawet nie spojrzy na Irene, przynajmniej dopóki ona nie zniknie ponownie.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: [Gdzieś w przestrzeni] (731532) 2135 QF

27 mar 2016, o 23:22

AKCJA 1
Wyświetl wiadomość pozafabularną

AKCJA 2
Wyświetl wiadomość pozafabularną

AKCJA 3
Wyświetl wiadomość pozafabularną



Cayne
Tarcze: 0
Pancerz: 319

Nazir
Tarcze: 0
Pancerz: 886

Irene
Tarcze: 0
Pancerz: 825

Ochroniarze 1, 2, 4 dead.
Ochroniarz 3 full T: 650, P: 750
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12100
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Gdzieś w przestrzeni] (731532) 2135 QF

28 mar 2016, o 00:24

Cayne rzucił się na Khouriego w krzykach przepełnionych nienawiścią i wściekłością. Układ napędowy zamocowany w jego pancerzu pozwolił mu na uderzenie z przyspieszeniem tak wielkim, iż każdego innego w tym pomieszczeniu zdjęłoby z nóg. Mężczyzna jednak, głównie za sprawą swojego pancerza, utrzymał się na powierzchni w pozycji wyprostowanej - karabin wyciągnął przed siebie, dłońmi amortyzując większą część siły, którą jego niedoszły podwładny włożył w próbę powalenia go. Zaraz potem natychmiast odskoczył, przenosząc lufę Napastnika prosto w środek klatki piersiowej stojącego tuż przed nim przeciwnika. Cayne był jednak zbyt wściekły by pomyśleć logicznie - zamiast się chować, wyciągnął ręce do przodu, łapiąc karabin Nazira i usiłując wyrwać mu go z rąk gdy ten nacisnął spust. Część pocisków odbiła się od jego tarcz, co było tego ceną, ale dwa poleciały zupełnie gdzie indziej. Jeden z nich, jako przykład okropnego pecha rudowłosej, trafił Irene - kula eksplodowała na powierzchni jej osłony, która rozbłysnęła, rozładowując się, co przerwało aktywny program kamuflażu.
Khouri walczył dalej, w tyle, choć dostrzegł to, co zrobił Cayne za pomocą jego broni. Zaklął głośno, co i tak pewnie do niej nie dotarło. Szła naprzód, skradając się powoli do góry po schodach. Na szczęście jej umiejętności nie zależały tylko i wyłącznie od tego, czy była niewidzialna, czy nie. Skutecznie podkradła się do podpalonego mężczyzny, który wreszcie na powrót stał się przytomny. Dostrzegł swojego szefa atakującego Nazira, natychmiast więc próbował przyjść z pomocą - część wystrzelonych przez niego pocisków odbiła się przy akompaniamencie iskier od Khouriego, który samotnie walczył z Caynem w czasie, w którym ona przeszła na balkon. Za jej plecami terkotał karabin, ale nie to się liczyło. Snajper nie był świadom jej obecności - zreflektował się za późno. Jej omni-ostrze wbiło się pomiędzy jego żebra, a ona po raz kolejny w ciągu tego dnia mogła poczuć uczucie życia opuszczającego jej przeciwnika.
Wrzask Cayne'a zagłuszył kolejny wybuch. Strażnik odskoczył jak oparzony od Nazira, którego eksplodujący pocisk pogruchotał mu pancerz. Silniki napędowe poderwały go do góry - w panicznej ucieczce rzucił się na balkon, na którym znajdowała się ona, lecz na lewą stronę. Wylądował tam, a między nim a Dubois stał ochroniarz z Argusem, celujący w Nazira. Pancerz Khouriego zniszczony był w wielu miejscach - z niektórych przerw wydostawała się krew, nie wyglądało to jednak tak poważnie dzięki jego ciemnym barwom. Był on jednak zmęczony. Wciąż śmiercionośny, ale coraz mniej efektywny - dyszał ciężko, obserwując poczynania Cayne'a, za którym wodził i jego wzrok, i lufa jego karabinu.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: [Gdzieś w przestrzeni] (731532) 2135 QF

28 mar 2016, o 00:44

Powstrzymała się od wściekłego warknięcia, gdy straciła osłonę w postaci kamuflażu. Wiedziała, że to nie da nic dobrego, że od razu przyciągnie uwagę przynajmniej jednego ze strażników. Chwilowo nie było dla niej ważne to, od kogo właściwie oberwała, po prostu musiała pozostać niezauważona. I udało się jej. Akurat w tym miała wprawę.
- Dobranoc, słodki książę - wyszeptała strażnikowi do ucha, kiedy przebijała go omni-ostrzem. Nie wiedziała w sumie dlaczego, nie wiedziała po co, może faktycznie zaczynała wariować. Jeśli wcześniej go bawiła, to teraz już na pewno przestała. Uczucie nadchodzące zaraz po tym już znała. Nigdy nie sądziła, że uda się jej splamić krwią tylu różnych ludzi w tak krótkim czasie. Może ekscytacja faktem, że znajdują się już tak blisko, że jeszcze chwila i Hames zginie, przeważyła wszystko inne. W jej oczach lśniła nienawiść, którą kierowała w stronę wszystkich w tym pomieszczeniu - może poza Nazirem.
Widząc Cayne'a wzlatującego na balkon, znów weszła w kamuflaż i przykucnęła lekko, na wszelki wypadek. Ale ten wciąż był zajęty Khourim, a Khouri był zajęty nim. Czyli jednak do czegoś się przydała? Cóż, póki co nie do końca, pozbyła się dopiero jednego z dwóch pozostałych ochroniarzy, ale teraz miało się to zmienić. Wystrzeliła przed siebie, by wbić ostrze w klatkę piersiową mężczyzny stojącego bliżej niej, po czym wyrwała je i tak, jak poprzednio, przeciągnęła nim jeszcze po jego krtani. Rzuciła spojrzeniem w stronę Cayne'a, upewniając się, że ten już nie jest problemem, by ewentualnie uciec jeszcze przed atakiem, ale generalnie była z siebie całkiem zadowolona - niezależnie od tego, kto ostatecznie strażnika zabił, czy jej cięcie, czy strzał narwanego Khouriego.
Już niedługo. Jeszcze tylko po Hamesa i z powrotem na Crescenta, a to wszystko zostanie w tyle. Wspomnienie, które przez długi czas będzie oglądać w lustrze, a potem już tylko w koszmarach. Czuła się jednocześnie podekscytowana i zmęczona. W końcu ostatnie dni nie były dla niej łaskawe. Marzył się jej powrót do ciepłego łóżka i w tej chwili nawet prycza w zakrwawionej celi wydawała się jej niebem.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: [Gdzieś w przestrzeni] (731532) 2135 QF

28 mar 2016, o 00:51

AKCJA 1
Wyświetl wiadomość pozafabularną

AKCJA 2
Wyświetl wiadomość pozafabularną

AKCJA 3
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12100
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Gdzieś w przestrzeni] (731532) 2135 QF

28 mar 2016, o 01:29

Wyświetl wiadomość pozafabularną Cayne wylądował tuż obok swojego martwego towarzysza - czy raczej podwładnego. Pierwszy, poległy snajper wykrwawił się w trakcie bitwy postrzelony, czy raczej eksplodowany przez Nazira. Ostatni pies Hamesa spojrzał na moment na leżące obok niego ciało, nie wydawał się jednak przejęty kolejną, tragiczną śmiercią. Dla niego liczyła się tylko jedna osoba i to na jej zabiciu mu zależało. Zignorował kompletnie mordującą kolejnego jego kompana Irene. Była ważna dla Westona, nie dla niego. Nią mógł zająć się później - prawdopodobnie nie widział w niej nawet na razie wielkiego zagrożenia. To Khouri nim był.
- Zdechniesz jak pies - krzyknął w furii. Jego silniczki napędowe uruchomiły się ponownie, gdy szykował się do kolejnego, morderczego natarcia na Nazira. Poprzednie szef ochrony odparł ostatkiem sił, kompletnie zniszczyło też jego tarcze. Prawdopodobnie nie mając żadnej osłony, drugiego by nie przeżył i doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Jego przegrzany już karabin po raz ostatni uniósł się, celując w klatkę piersiową Cayne'a. Ostatni, wybuchowy pocisk opuścił komorę, przecinając ze świstem powietrze i trafiając lecącą na Khouri'ego sylwetkę. Pancerz mężczyzny eksplodował w powietrzu, rozrzucając fragmenty palonej ceramiki i innych, sztucznych tworzyw wszędzie wokół, nim największa część jego ciała spadła na ziemię, prosto na biurko Westona.
W czasie, w którym Nazir zbliżał się, by potwierdzić śmierć - bądź spojrzeć swojemu przeciwnikowi po raz ostatni w twarz, Irene dopadła strzelającego do jej kompana ochroniarza. Wcześniej nie zwrócił na nią najmniejszej uwagi - nagłe jej pojawienie się zdziwiło go, ale nie tak, jak wbite w jego ciało ostrze. W szoku wyrwał się do tyłu, zostawiając ją z krwią i aktywnym omni-kluczem. Jego własne urządzenie aktywowało się, gdy sam, odrzucając karabin, krzyknął głośno, ruszając w jej kierunku. Trafił. Tarcze nie powstrzymały takiego ruchu. Nie przebił się jednak przez jej pancerz, a jedynie przejechał po jego wzmocnionych płytkach na jej klatce piersiowej, zostawiając za sobą długą i głęboką rysę.
Nie zdążył ponowić ataku. Khouri, choć widział ją walczącą i właśnie wdrapał się na balkon, nie wystrzelił. Nie przerwał. Ostatnie morderstwo należało do niej.
Nazir stanął obok, przenosząc na nią spojrzenie. Wizjer w jego hełmie był pęknięty od zabłąkanej kuli, ale nie przebity. Spoglądał zza niego zmęczony, ale zdeterminowany wzrok. Potężny pancerz bojowy Nazira wymagał sporej naprawy. Przez środek biegło paskudne nacięcie, które zostawił za sobą atakujący wręcz Cayne, z którego wypływała krew. Poza tym, niektóre z płytek wyglądały niemal na wgniecione, inne z pewnością były mocno poharatane. W niektórych miejscach wyglądał tak, jakby ciało pod nim zostało zmiażdżone, ale mężczyzna poruszał się względnie normalnie co sugerowało, że tylko wierzchnia warstwa tak się prezentowała.
Schował karabin, wyrzucając z niego zużyty pochłaniacz wcześniej. Hames nie stanowił dla niego zagrożenia, co mogło sporo jej powiedzieć o sytuacji. Walka się skończyła. Wyszli z niej zwycięsko. A wgłąb balkoniku, za drzwiami o pomarańczowym panelu, znajdowała się słodka zemsta.
Zhakowanie wejścia nie stanowiło dla niej problemu. Choć mogło być złożone, zbyt daleko dotarła by miało ją teraz powstrzymać. Pozostałe pary drzwi wydawały się prowadzić do sali gier i prywatnego doku. Panele obu świeciły na czerwono. Hames skrył się w swym gabinecie z polecenia Cayne'a, czego mogła się domyślać. Do profilu mężczyzny pasowała pewność tego, że zmiecie Nazira z powierzchni ziemi i uciekną razem na spokojnie.
Wreszcie, po minutach pełnych zniecierpliwienia, panel zmienił barwę na zieloną. Drzwi rozsunęły się ukazując im elegancko urządzony gabinet, którego większość mebli została przewrócona w ataku złości. W sekcji sypialnianej stało łóżko obok wystawnego barku pełnego drogich alkoholi. Pokaźne okno naprzeciw wejścia ukazywało im pustkę kosmosu.
Przed oknem, przodem do nich, stał Weston. Na jego twarzy błąkało się rozbawienie, na którego widok Khouri nie wytrzymał. W dwóch susach pokonał dzielącą ich odległość, z kabury wyjmując pistolet. Ten sam, potężny oręż, którego pociski miały siłę eksplodowania ludziom głów, tak, jak zrobiły to z Włoskim czerepem wieki temu na Crescencie. Nazir jednak nie skorzystał z niego w ten sam sposób, co kiedyś. Złapał go w inny sposób, kolbą wymierzając celne, mocne uderzenie w głowę niższego od siebie Hamesa, który, pod wpływem impetu i szoku, padł na ziemię.
Na tle czerni i otchłani, klęczał, spoglądając do góry na swojego oprawcę. Myślał, że jest nim Nazir.
- Twoja żona byłaby z ciebie dumna, Nazirze - uśmiechnął się parszywie. Z rozbitego czoła wolnym strumieniem wydobywała się krew. - Oddanie się kurwie, która przyczyniła się do jej śmierci. Mój Thomas niczego cię nie obchodził, wiedziałem to od początku. Ale nie sądziłem, że zrobisz to Cleo.
Sięgał po swoją ostatnią kartę przetargową - odwoływanie się do dawnych uczuć Khouriego. Mogła dostrzec na twarzy byłego szefa ochrony czystą, niczym niezmąconą nienawiść, z jaką spoglądał na klęczącego Westona, który z kolei przeniósł swoje spojrzenie na Irene.
- Jesteś nic niewartą, pozbawioną sumienia dziwką i prędzej czy później Nazir to zrozumie - wychrypiał pełen pogardy, śmiało patrząc jej w oczy. - Jesteś niczym, rozumiesz? Nawet poza tą asteroidą.
Trząsł się. Nie widziała u niego przerażenia - nie, emocje ponownie zmieniały się zbyt szybko. Raz była to pogarda, innym wściekłość, za którą podążało zniecierpliwienie. Prawdopodobnie nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, co mówi - ważne, by w jakiś sposób jej dopiec, jakikolwiek. Nawet, jeśli były to tylko słowa, które nie raniły tak mocno jak bicz.
- Zdechniesz w bólu i cierpieniu, którego jeszcze nigdy nie zaznałaś. Dziesiątka to było nic specjalnego, ty mała, brudna kurwo.
Drgnął, gdy Khouri nagle się poruszył. Mężczyzna złapał ciężkiego Oprawcę, pistolet o wybuchowych pociskach lufą we własną stronę, po czym przeniósł swoje spojrzenie na Irene. Dłoń dzierżąca broń wysunęła się w jej stronę w niemej propozycji.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: [Gdzieś w przestrzeni] (731532) 2135 QF

28 mar 2016, o 02:09

Gdy wszyscy padli, uniosła na Nazira zmęczone spojrzenie, przesuwając dłonią po pancerzu na swojej klatce piersiowej. Zaatakował ją, ale nic się jej nie stało. Wystarczająco dużo już jej zrobili, nie chciała mieć kolejnej rany, kolejnej blizny. Wolała nie zastanawiać się nad tym, co działo się z Nazirem. Najpierw poparzony, teraz wielokrotnie postrzelony i pocięty. Wciąż jednak wyglądał, jakby się trzymał na nogach. Przesunęła wzrokiem po jego sylwetce i w końcu wbiła go w leżące piętro niżej ciało Cayne'a. W pomieszczeniu zapadła dziwna cisza, zaburzana tylko ciężkimi oddechami Irene i Khouriego.
- Powinieneś to zakleić medi-żelem - powiedziała cicho. Jej głos był zachrypnięty. Uniosła wzrok na panel przy drzwiach i podeszła do nich powoli, opierając się w końcu ramieniem o ścianę i uruchamiając omni-klucz, by wyłączyć zabezpieczenia. - Masz chwilę czasu, to mi trochę zajmie.
Chociaż to, co krwawiło. Nie wiedziała jak głęboka była jego rana, ale nie chciała, żeby się jej wykrwawił w połowie drogi do Crescenta. Nie była na tyle silna, by zaciągnąć go do doku. Wciąż oddychała ciężko, prawie nieświadomie stopniowo otwierając drzwi. Jej myśli zostały przy trupach, które zostawiali właśnie za sobą.
Nie jestem taka.
Widok był piękny. Można było się spodziewać, że gabinet Westona będzie otwierał się na pustkę. Irene na jego miejscu wiele rzeczy zrobiłaby inaczej, ale na pewno nie to. Szkoda tylko, że ten obraz psuł uśmiechnięty właściciel gabinetu, stojący tuż przed szybą. Skrzywiła się, powstrzymując się od dopadnięcia do niego i wbicia mu ostrza w żebra tak, jak zrobiła kilka razy wcześniej, choć tak samo jak Khouri, miała na to wielką ochotę. Ale powoli tylko szła w jego stronę, skoro i tak już zdążył oberwać kolbą w głowę, to jej wściekłość mogła pozostać lodowata.
Zmrużyła oczy, zatrzymując się niedaleko przed nim i przyglądając się to jemu, to stojącemu nad nim Nazirowi. Przez jej głowę w tej jednej chwili przewinęły się wszystkie obrazy, których była świadkiem przez te dwa dni. Na jego widok wrócił ból piekących od bicza pleców. Rozstrzelane dziecko, trzymające się rozpaczliwie czyjejś nogi. A on leżał i uśmiechał się, najgorszy skurwysyn jakiego w życiu spotkała.
- Tak, myślę, że by była - odparła zaskakująco spokojnie, ale w przeciwieństwie do Westona, bez sarkazmu w głosie. O ile nie była tak okrutna, jak ten stary maniak, to z całą pewnością by była. W końcu to, co Nazir zrobił, albo zrobi zaraz, było całkiem chwalebne. Niezależnie od niezbyt przyjemnych powiązań z Irene.
- Wiem - uśmiechnęła się. Zimny, drapieżny uśmiech, będący jedyną odpowiedzią na oskarżenia, jaką mogła z siebie wykrzesać, pojawił się na jej twarzy i nie znikał. Hames mówił prawdę, była nikim, nawet poza asteroidą. I będzie jeszcze bardziej, jak zakończy swoją krótką i nieudaną współpracę z Handlarzem Cieni. Ale to dobrze, gdyby chciała być kimś, zostałaby na Ziemi. Od czasu ucieczki w jej głowie sporo się zmieniło, z czego chyba najwięcej przez ostatnie trzy dni.
Uniosła wzrok najpierw na wyciągniętą w jej stronę broń, potem na Nazira. Nie spodziewała się tej propozycji, w końcu spędził tu dwa lata z założeniem, że wcześniej czy później Hamesa zabije. Mogła się tylko domyślać, jak mocno ta myśl się rozwinęła przez ten czas. Powoli sięgnęła po pistolet, odbierając go Khouriemu.
Nie jestem taka.
Ale Weston podobał się jej tak, leżący na podłodze, z zakrwawioną głową, zdany na jej łaskę. Próbował jeszcze obrzucać ją obelgami, licząc, że może siądzie i zacznie płakać, ale chyba nie miał pojęcia co jej zrobił do tej pory. Nie czuła się obrażona, nawet jej to nie poruszyło. Wciąż uśmiechała się, tylko nie tak parszywie jak on, ale lodowato, z pogardą w spojrzeniu.
- Już coś takiego mówiłeś, ale nie wierzę w przepowiednie - uniosła rękę, celując pomiędzy oczy. Może jednak była właśnie taka, w końcu nie mogła doczekać się chwili, kiedy Weston dołączy do klubu bezgłowych, założonego przez Rogera. - Miło było poznać.
Dygnęła elegancko, zupełnie nie jak mała, brudna kurwa i nacisnęła spust.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12100
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Gdzieś w przestrzeni] (731532) 2135 QF

28 mar 2016, o 12:42

Wyświetl wiadomość pozafabularną Nazir chyba dopiero zdał sobie sprawę z czegoś takiego, jak medi-żel. Nie widziała tak dobrze jego twarzy, ale gdyby nie wizjer, dostrzegłaby, że źrenice ma maksymalnie rozszerzone od ilości stymulantów, które krążyły w jego żyłach. Jeden z nich dopiero się wypłukiwał, przez co Khouri wyglądał tak, jakby powoli opadał z sił. Wciąż jednak trzymał się na nogach a szedł zdecydowanym krokiem. Sięgnął do interfejsu medycznego na swoim pancerzu, klikając w odpowiednie opcje by zainicjować rozprowadzenie żelu po najświeższych, krwawiących ranach. Nie dało mu to jednak ukojenia - tak jak Irene, czekał na moment, w którym Hames padnie na ziemię. Wreszcie, po dwóch latach.
Tak wyczekiwana chwila nareszcie się pojawiła. Weston klęczał przed nimi, a po jego twarzy spływała z czoła krew. Wciąż się śmiał - szaleńczy uśmiech nie znikał z jego twarzy nawet, jeśli wiedział, iż za chwilę może stracić swoje życie. Wciąż wyobrażał sobie, jak jakimś cudem z tego wychodzi cało i mści się na dwójce, nieposłusznych mu ludzi. Na mężczyźnie niegdyś bliskim w pracy, którego wysyłał na ważne misje, oraz na niewolnicy, która tyle mu odebrała.
- Nazir! - warknął Hames, widząc jak stojący przed nim Khouri przekazuje swój pistolet Dubois. Wciąż nie było po nim widać strachu, choć jego oczy rozszerzyły się w zaskoczeniu. Jakby fakt, iż zabija go niewolnik, uwłaczał mu bardziej niż gdyby miał to zrobić Nazir. Szef ochrony, były szef ochrony, wycofał się jednak o krok do tyłu, robiąc jej miejsce. Nawet, jeśli bardzo chciał zrobić to sam, pozwolił jej nacisnąć na spust. Być może Cayne mu wystarczał do wyładowania nagromadzonej przez dwa lata frustracji, przynajmniej na ten moment.
Głowa Hamesa eksplodowała. Posoka, tak jak kilka dni wcześniej w celi, poleciała we wszystkie kierunki, plamiąc okno na bezdenną pustkę, jej pancerz i fragment czarnego napierśnika Nazira, który przeszył ją spojrzeniem chwilę później. Milczał przez dobre kilka sekund, również rozkoszując się tą tak długo oczekiwaną chwilą, nim odwrócił się w kierunku terminala Westona.
- Nic ci się nie stało? - spytał cicho Irene, obserwując nacięcie na jej pancerzu. Innych, widocznych ran nie miała - wszystkie znajdowały się pod warstwą osłony. - Lećcie. Wysadzam to w cholerę - dodał, ale chyba nie do niej. W jego komunikatorze znowu odzywali się ocalali podwładni i chyba nie byli zadowoleni z jego decyzji, bo dodał: - To rozkaz. Wypierdalać stąd.
Podszedł do terminala i zaczął wstukiwać na nim odpowiednie komendy. To samo planował zrobić Weston - wysadzić asteroidę by nie pozostał po niej pył. Khouri planował zrobić to samo, jeśli go nie powstrzymała. Z tym, że przed zniszczeniem zgrał zawartość bazy danych, choć jeszcze nigdzie tego nie wysłał.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: [Gdzieś w przestrzeni] (731532) 2135 QF

28 mar 2016, o 13:27

Odrzut był większy, niż się spodziewała, tak samo jak towarzyszący wystrzałowi huk. No i nie sądziła, że krew obryzga ją całą, Nazira i wszystko dookoła. Mimo wszystko jednak nie poczuła się z tym źle. Wręcz przeciwnie. Uśmiech zniknął z jej twarzy, ale satysfakcja pozostała. Uwłaczające, zostać zabitym przez własnego niewolnika? Tak, nawet bardzo. Ale Hames nie zasłużył na nic innego.
Długo stała nieruchomo, nie opuszczając nawet ręki, wpatrując się w resztki głowy i leżące na ziemi ciało. Nie czuła już obrzydzenia, tak, jak wcześniej, kiedy na Crescencie pokryła ją warstwa krwi Rogera. Po prostu patrzyła, czując... ulgę. Tak, to chyba była ulga. Dotarli do końca, zabili szaleńca, a właściwie ona to zrobiła. Uniosła wzrok na widok za oknem, częściowo zasłonięty przez ciemne plamy na szybie. Zapadła długo wyczekiwana cisza, nie mieli już usłyszeć irytującego głosu Westona, ani zobaczyć jego paskudnego uśmiechu.
Dopiero słysząc pytanie Nazira, drgnęła i opuściła pistolet. Pewnie w innej sytuacji przegrzebałaby biurko denata, szukając rzeczy, które mogły się jej przydać, takich które mogłaby sprzedać albo wykorzystać. Teraz jednak nie chciała mieć stąd żadnych pamiątek, choć i tak na pewno zostaną jej dwie - jedna na plecach, druga na ramieniu. O ile nie zdecyduje się ich usunąć. Pewnie to zrobi, kiedyś, w przyszłości. Teraz jednak musiała poczekać, aż się zagoją i przestaną o sobie przypominać tępym bólem. Pochyliła się za to nad Westonem i ściągnęła omni-klucz z jego nadgarstka. Tam też z całą pewnością będą jakieś dane, na pewno część dotycząca jej. Chciała zobaczyć wszystko, o sobie, o tej asteroidzie, może dodatkowo upewnić się w przekonaniu, że to, co właśnie zrobiła, było słuszne. Niezależnie od faktu, że jakieś dane już zgrywał Nazir. Te zabierała dla siebie.
- Nie - odparła. Po tych wszystkich walkach jej pancerz wciąż wyglądał lepiej niż ten, który miał na sobie Khouri. Ale trudno było się temu dziwić, to jego uczepił się Cayne, najpierw atakując strzałką, a potem rzucając się na niego z balkonu. Gdyby dopadł Irene, pewnie by tego nie przeżyła. - Ale ty wyglądasz okropnie. Chodźmy stąd.
Nie protestowała, słysząc, że planuje wysadzić asteroidę. Gdyby tak po prostu tę skałę zostawił, zaraz znalazłby się ktoś, kto wykorzystałby system pracy stworzony przez Hamesa i ośrodek wydobywczy rozwinąłby się z powrotem. Przez myśl przeszli jej koloniści, których rozdzielała niecałą godzinę temu. Młoda kobieta w ciąży. Potem Rosa. Wiedziała, że oni wszyscy zginą, ale to był lepszy koniec, niż tkwienie tu na zawsze, pod nowymi rządami terroru, przynajmniej jej zdaniem.
- Powinieneś otworzyć przejścia, dać dostęp do doków ze wszystkich poziomów - powiedziała cicho, podchodząc bliżej do Nazira. - Może są jakieś puste statki, którymi część niewolników mogłaby też stąd uciec. Na pewno niektórzy potrafią pilotować. Może zdążą przed wybuchem.
To była niewielka prośba, która dla samego Khouriego zmieniała niewiele, a Irene dawała poczucie dobrze wykonanego obowiązku. No, może nie dobrze, ale też nie najgorzej. Powinni się zorientować, że mają drogę wolną. Jeśli nie, trudno, ona po nich biec nie zamierzała. Chciała stąd odlecieć i o wszystkim zapomnieć. Oparła się plecami o ścianę i zamknęła oczy, czekając, aż skończy. Tylko że to nie kończyło się teraz, wciąż jeszcze miała wiele pytań, z którymi jednak czekała na spokojniejsze chwile. Jak będą mogli ściągnąć z siebie pancerze, jak Nazir opatrzy rany. Wciąż nie wiedziała, co ze sobą zrobić. Zniknęła ekscytacja i oczekiwanie, pozostało zmęczenie i niezrozumienie.
Byle do Crescenta.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12100
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Gdzieś w przestrzeni] (731532) 2135 QF

28 mar 2016, o 13:41

Coś na moment przemknęło po twarzy Khouriego gdy zasugerowała otworzenie doków. Sprzeczność, dylemat, który pojawił się wewnątrz jego głowy. Czyżby jednym z jego rozkazów było zabicie wszystkich świadków? Zniszczenie dziedzictwa Hamesa? Ale towarzysze Nazira nie chcieli, by ten rozwalił asteroidę. Tak czy inaczej, zaledwie kilka sekund było potrzebne, by mężczyzna podjął decyzję.
Skinął głową, przełączając odpowiednie opcje. Na wyświetlaczu pojawił się schemat, ukazujący kilka doków znajdujących się na terenie kompleksu wydobywczego. Cztery były zajęte, w tym jeden przez Crescenta, a drugi przez startujący właśnie statek. Nazir nie przejął się jednak tym ani trochę - drugi pojazd prawdopodobnie należał do jego podwładnych. Otworzył wszystkie przejścia, poza tym prowadzącym do korytarza ze śluzą jego własnego statku. Tam nie chciał żadnych niewolników, żadnych strażników. Może nie mówiło to o nim zbyt dobrze, nie był bohaterem, który upcha na Crescenta wszystkie dzieci, wszystkich starców i niedołężnych pracowników by wywieźć ich, pomimo braku zapasów na taką liczbę pasażerów, ku cywilizacji i oddać do szpitali. Nie próbował zresztą nawet takim być, nie w oczach Irene i nie przed samym sobą. Dokonał kalkulacji w głowie i podjął w końcu decyzję. Po krótkiej chwili zdecydował się również na odpalenie alarmu mówiącego o ewakuacji, zaprogramowanego w systemach bezpieczeństwa. Wszystkie światła zgasły, kąpiąc pomieszczenie w czerwonym, ostrzegawczym blasku.
- Chodźmy stąd - mruknął. Jego omni-klucz błyszczał, informując o bezpośrednim połączeniu z terminalem Hamesa. Wolał nie bawić się w ustawianie odliczania i modlić, żeby nic się nie zepsuło w trakcie. Wolał zainicjować całą procedurę z bezpiecznego pokładu własnego statku.
Wyszedł na balkon, przeszedł koło leżących na nim trupów. W środku było pusto i cicho. Nigdzie nie było widać śladu po niewolnicy Westona, która prawdopodobnie wybiegła gdy Khouri z Dubois wyrżnęli wszystkich ochroniarzy i przeszli dalej. Nie spotkali na swojej drodze również nikogo innego - tylko leżące ciała. Dotarli wreszcie do windy, która zabrała ich na odpowiedni poziom. W dali widniała śluza prowadząca do Crescenta.
Khouri przeszedł nad ciałami dwójki, zabitych wcześniej strażników, kierując się na statek. Z dala od tego koszmaru.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Galaktyka”