Nie przepadała za dyplomacją. Nie miała do niej cierpliwości. Nawet teraz, z podziurawionym brzuchem, gdy ktokolwiek inny pomyślałby, że Hawkins nie ma innego wyjścia, ona czuła swędzenie palca opartego na spuście. Kobieta musiała mieć generator tarcz. Może omni-pazury były lepszą opcją.
A może chwilowe wstrzymanie się to coś, co powinna zrobić zamiast tego.
W odpowiedzi na pytanie o miejsce ostatniego spoczynku dwójki ochroniarzy, tylko pokręciła głową. Nie straszyli gości, choć nie wiedziała, jak to mogło ich w ogóle interesować. Kolejna różnica między Trouge a Omegą.
- Moja broń była wycelowana w jego głowę, nie brzuch - odparła miękko, spoglądając na żonę tak, jakby nie było wokół niczego, ani nikogo innego. Leah nie istniała. - Pozbycie się go nie było zbyt... ciężkim zadaniem. Ale wiązało się z niewiadomą. Nie wiem, jak zareagowałoby Trouge czy żony Ovesena. Dość palenia mostów na dziś.
Zastanawiała się co powiedziałby Naeem, gdyby słyszał jej słowa. Może próbowałby przekonać żonę wraz z nią, do tego, że Cerberus nie jest taki zły.
Uśmiechnęła się pobłażliwie, słysząc pewność w głosie kobiety. Naprawdę myślała, że Cerberusa sporo kosztować będzie zdobycie stacji. Szturmem - pewnie tak. Ale organizacja była ogromna. Hawkins nie znała jej pełnych rozmiarów, ale musiała być wielka. Znacznie większa niż mogłaby ta stacja pomieścić.
- Stracenie wiele dla was to marginalna ilość dla Iluzji - westchnęła z lekkim rozczarowaniem. W jej oczach Cerberus był jak spora komórka wojskowa. Ludzi wytrenowanych do zabijania - tutaj połowa przestępców mogła się w tym smakować, co nie świadczyło o tym, by byli w tym dobzi. - Cerberus ma siły wystarczające do przejęcia Omegi, a co dopiero Trouge. Wysłali na razie mnie. Nie mam wypranego mózgu, a zamiast posłania całej załogi by zarżnęła Ovesena i was wszystkich, poszłam sama. Bez pancerza.
Uśmiech z jej twarzy nie znikał, choć już nic nie znaczył. Była pewna tego, że gdyby od początku zdecydowanie uderzyła ku chwale Iluzji wraz z całą resztą piratów, ze Svena nie zostałoby wiele. Tak jak z jego imperium.
- Być może Trouge potrzebuje kogoś, kto będzie otwarty na nowe perspektywy, a nie dziury do jebania - stwierdziła, nie potrafiąc wyzbyć się pogardy ze swojego głosu. - Wiem tylko, że jedyne, o co Iluzja usiłuje zadbać, to o skierowanie waszych dział na statki Zbieraczy, gdy nadejdzie odpowiednia pora. Nie twierdzę, że powinnaś wpuścić ich tutaj, przydzielić apartamenty VIP i słuchać się ich rad przy rządzeniu stacją. Prawdopodobnie nie ma nawet potrzeby, żeby choćby jeden agent pojawił się na Trouge. Wystarczy nawiązanie kontaktu i dojście do porozumienia.
Porozumienia z Cerberusem. Na jej miejscu nie wzięłaby tej opcji pod uwagę. Chociaż czy tego nie zrobiła, wbrew sobie, dla dobra Wraitha?
- Chyba, że wasze zainteresowania ograniczają się do tego, czy wszystkie dziwki są w chodzie, a bary zapełnione. Wtedy nie mamy o czym rozmawiać - wzruszyła ramionami, a dłoń z jej pistoletem drgnęła, choć niespecjalnie. - Wątpię jednak, by Trouge zachowało się jako prosperujący kurort, na którym podwórku porwano setki tysięcy kolonistów. Nie brzmi jak materiał na ulotkę.