W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

[Próg Walhalli > Micah] Trouge

19 gru 2016, o 15:04

Podejrzewała, że najstarsza z żon należała do tych, które nie były naiwne i głupie. Musiała być cwana i pewna siebie - a przynajmniej takie sprawiała wrażenie. Według Leah to nie było jednak tak, że one wszystkie miały władzą absolutną, a Sven robił tak, jak mu kazały. Prawdopodobnie nigdy nie będzie w stu procentach pewna tego, jak ten układ działał, ale coś pośrodku jej się podobało.
O kod się nie martwiła. Potrzebowała w końcu tylko jednej z żon - a najlepiej tylko jej ręki. Najstarszą wcześniej znalazła w bibliotece - prawdopodobnie miała ze sobą ochronę, ale przynajmniej chodziły swobodnie. Albo ich część - Julia jak na razie wydawała się być do Ovesena przylepiona.
- Kod to nie problem - mruknęła zamyślona, tylko częściowo zgodnie z prawdą. Myślenie o porwaniu jednej z nich nie było takie trudne, a wolała na razie nie skupiać się na tym, jak miałaby ją przetransportować tak, by nie podnosić alarmu w całej stacji i nie zrzucać całej ochrony na swoją głowę. - Jakaś ochrona przed tymi windami? Ktokolwiek dookoła?
Zakładając, że udałoby jej się porwać żonę, byłoby miło, gdyby ten panel nie był strzeżony. Ale istniała na to mała szansa. Poza tym na razie nie wiedziała, czemu miałoby się to jej przydać - ot, rozważała różne opcje, zdobywała trochę wiedzy. Zawsze lepiej niż gdyby miała iść kompletnie w ciemno na ten obiad.
- Co stało się z poprzednimi? - westchnęła, gdy Leah wspomniała muzyków. Uruchomiła jednocześnie omni-klucz, by sprawdzić, czy Naeem odpowiedział. Musiał być wkurwiony.
Tak, jak wkurwiona była ona na samą myśl o tym, że Ovesen chciałby zgarnąć ją na własność. Niby co miała robić? Być trofeum, które bez większego trudu poderżnie mu gardło gdy tylko do niego podejdzie? Może nie wiedział jak uparta była Hawkins. A może zwyczajnie nienawidził Cerberusa i wiedział o jego planach więcej, niż im wszystkich się wydawało. Możliwości była nieskończona ilość.
- Chcę się dowiedzieć czego ode mnie chce - odpowiedziała obojętnie, korzystając z aktywnego urządzenia by włączyć śledzenie swojej pozycji. Wyniki natychmiast przesłała do Deuce'a, dodając notatkę na wszelki wypadek, gdybym się długo nie odzywała. Po krótkiej chwili zwątpienia przesłała to samo do Naeema, dodając jeszcze jedno zdanie - nie przychodź jeśli wszystko będzie szło gładko.
Wątpiła, by miał to wziąć sobie do serca, ale zawsze warto było próbować.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Próg Walhalli > Micah] Trouge

19 gru 2016, o 20:40

- Tak, zwykle jest - Leah skinęła głową. - Przed to na pewno, może też w środku, po wyjściu z windy... Ja bym ustawiła kogoś w środku na ich miejscu. Na zewnątrz zwykle stoją trzy, cztery osoby. Są dobrze uzbrojeni, ale ich pancerze są paradne. Ładna tandeta. Słyszałam, jak kiedyś narzekali.
Może i byłoby miło, gdyby panel nie był strzeżony, ale niestety, rzeczywistość wyglądała inaczej. Dobrze przynajmniej że mogła dowiedzieć się tego teraz, a nie w momencie, gdy miałaby wparować do windy i przez nieuwagę narobić sobie problemów. Concierge nie była pomocna bardzo, ale trochę jednak jej wiedza do czegoś się przydawała. Dobrze, że udało im się osiągnąć porozumienie, choć nietrudno było się domyślić, że gdyby to, co Hawkins oferowała w zamian, nie było wystarczające, dziewczyna pozostałaby wierna Ovesenowi. Bo przecież bezpieczniej było trzymać się wyznaczonych zasad, dopóki nie pojawiła się możliwość ucieczki z piekła.
- Główny wokalista się zaćpał, pozostałych wyrzucili przez śluzę, żeby nie wnieśli oskarżeń - wzruszyła ramionami. - Albo po prostu dla rozrywki, bo tutaj i tak nie ma żadnego systemu prawnego, który działałby niezależnie od nastroju pana Ovesena.
Szybko zrezygnowała z posłuszeństwa właścicielowi stacji, ale nawyki pozostały. Całe życie pewnie mówiła o nim per pan i teraz to się nie zmieniało. Choć jakoś nie wyglądała, jakby martwiła się o jego zdrowie. Skinęła tylko głową, gdy usłyszała odpowiedź na swoje pytanie i wróciła do przeglądania się sobie w lustrze, tak jakby nagle stało się to priorytetem. Może sprawdzała, czy widać po niej tę nagłą determinację, chęć zmian, zdradę. Ale nie było widać. Była blada, chuda i z wyglądu profesjonalnie obojętna, tak, jak dotąd.
Deuce znów potwierdził odebranie lokalizacji i przyjęcie do wiadomości polecenia Hawkins, a Naeem ponownie nie odpowiedział. Omni-klucz poinformował czerwonowłosą, że obie wiadomości zostały odczytane, ale tylko jedna doczekała się jakiejś reakcji. Przynajmniej takiej, o której Hawk wiedziała. Gdzieś tam po drugiej stronie Trouge Rhama pewnie wściekał się nadal, o ile już nie stał, zirytowany, w którejś z sąsiednich wind.
- W trakcie obiadu będę musiała zostać poza salą - uprzedziła Leah. - Nie wpuszczają tam obsługi. Tylko gości. Ale jeśli coś będzie nie tak, proszę do mnie pisać. Mogę się zawsze skontaktować z... z pani załogą. Powiedzieć, dokąd mają przyjść, albo ich przyprowadzić.
Właściwie wpadła na ten sam pomysł, na który wpadła przed chwilą Hawkins, ale nie wiedziała przecież co zawierały wysłane przez nią wiadomości. Chciała być tylko w miarę możliwości pomocna. W sumie dobrze było to wiedzieć, zawsze to jakaś alternatywa.
W końcu winda dojechała na właściwe piętro. Drzwi rozsunęły się przed nimi, a concierge ruszyła wzdłuż eleganckiego, ciepło oświetlonego korytarza. Na wprost znajdowały się sporej wielkości drzwi, otoczone pięknym, miedzianym zdobieniem. Teraz były uchylone - w środku krzątali się już goście, zajmując miejsca i rozmawiając cicho. Niektórzy się znali, inni jeszcze nie. Niektórzy już się przednio bawili, inni siedzieli na wysokich krzesłach i usiłowali zagłębić się w jakąś dyskusję ze swoim sąsiadem. Hawk nie spóźniła się, u szczytu długiego, bogato zastawionego stołu nie było jeszcze gospodarza. Concierge wskazała jej krzesło, przy którym na miniaturowym hologramie unosiło się jej nazwisko. Siedziała obok wysokiej turianki, która spojrzała na nią tylko krótko, ale na tym skończyła się ich interakcja. Drugie sąsiednie miejsce było puste. Gdzieś po drugiej stronie stołu, kilka miejsc dalej, siedział Hunter, na widok Hawkins uśmiechając się szeroko i machając do niej, jakby nie widzieli się pół życia.
Zaczynało robić się tłoczno. Puste miejsca się zapełniały, po prawej stronie czerwonowłosej usiadł siwobrody mężczyzna z brzydką blizną na policzku i nawet się do niej uśmiechnął, choć pewnie tylko z grzeczności. Leah mruknęła cicho powodzenia i opuściła salę. Z zamontowanych w ścianach głośników popłynęła spokojna muzyka. Przyjemna nawet, choć niezbyt pasująca do nastroju, w jakim obecnie znajdowała się Hawk. Ovesen pojawił się kilka minut później.
Tym razem miał na sobie biały garnitur, a towarzysząca mu Julia ubrana była w seledynową sukienkę, w której wyglądała jeszcze młodziej, niż w dniu ślubu. Zajęli dwa miejsca u szczytu stołu i gdy Sven skinął głową, goście sięgnęli do rozstawionych wzdłuż blatu dań, jakby nie jedli przez ostatni tydzień. Jakiekolwiek poważne ustalenia, propozycje i szantaże najwyraźniej miały czekać, aż wszyscy się najedzą. Może faktycznie niektóre mogły popsuć apetyt. Hawk czuła na sobie wzrok Ovesena, ale niedługo. Obserwował ją przez chwilę, by potem przenieść spojrzenie na kogoś następnego. Dzieliło ich siedem osób, więc byli dość blisko siebie.
- Nie widziałem cię tu wcześniej - mruknął brodaty mężczyzna, odrywając kawałek mięsa od leżącego przed nim pieczonego ptaka. Prawdopodobnie była to kaczka, choć nie na sto procent. - Hawkins na Trouge, niesamowite. Spotkaliśmy się już kiedyś. Pewnie nawet nie pamiętasz.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Próg Walhalli > Micah] Trouge

19 gru 2016, o 21:57

Wątpiła, by jakieś oskarżenia faktycznie były dla Ovesena kłopotliwe. Stawiała na wyrzucenie pozostałych członków zespołu dla własnej rozrywki, albo złego nastroju. To by nawet pasowało do obrazu Svena, jaki miała we własnej głowie. Jego pozorny spokój przy dotychczas każdym ich spotkaniu wciąż nie zmieniał faktu, iż podejrzewała, że jest człowiekiem wybuchowym. Łatwo irytującym się. Po prostu jeszcze nie widziała, by ktoś dał mu powód. Deuce wspominał o takiej sytuacji.
- Dzięki - odparła lakonicznie, kiwając głową. Wysłała już lokalizację i podejrzewała, że kontakt z Leah nie będzie problemem. Jeżeli jednak będzie mogła skontaktować się o pomoc, gdyby była w niebezpiecznej sytuacji, na pewno wyśle wiadomość bezpośrednio do pilota. - Są na razie na Wraithcie. Poza jednym - dodała, jakby to miało cokolwiek jej dawać, wiedza na ten temat. Ona mogła się z nimi komunikować cała czas, równie dobrze mogłaby zapytać.
Dotarli już na odpowiednie piętro. Długość drogi windą uświadamiała, jak wielka była ta stacja. Hawkins podejrzewała, że zobaczyła jej dość mało - apartamenty załogi, pokoje gości. Kilka barów, klubów, park. Nie poszła nawet do burdelu, zostawiając tę przyjemność Voodoo.
To przypomniało jej, że powinna go spytać. Prawdopodobnie jeśli i tak nachlał się na tyle, by mówić dziwkom wszystko, to nie będzie tego pamiętał, ale wolała mieć pewność. Uruchomiła omni-klucz, by wysłać ją na szybko.
Sykes, wspomniałeś coś o ostatnich wydarzeniach wczoraj, w burdelu? Tylko, kurwa, szczerze.
Mógł do niej żywić urazę, ale to nie było w tym momencie ważne. Dała się poprowadzić dalej korytarzem, do uchylonych drzwi. Po wejściu do środka rozejrzała się, szukając znajomych twarzy - poza jedną. Huntera wolała skrzętnie ignorować, udając, że nie widzi jego machania rękami.
Westchnęła bezgłośnie, spoglądając na miejsce, do którego poprowadziła ją Leah. Widziała, że jest prawidłowe - w końcu widniało jej nazwisko na hologramie. Skinęła jej głową na pożegnanie i odsunęła krzesło z hukiem, by móc na nim usiąść. Nie przysuwała się jednak później - założyła tylko nogę na nogę, kostkę jednej opierając o kolano drugiej, wyciągając się w krześle. Nie musiała nachylać się do stołu, bo i tak nie czuła się ani głodna, ani nie miała apetytu.
Obserwowała Ovesena gdy podchodził, tak jak resztę VIPów. Usiłowała znaleźć jakieś cechy wspólne, które mogli mieć, albo przyporządkować ich do tego, co mówiła Leah - w zależności od tego, co mógł od nich szef stacji chcieć. Koniec końców wszyscy zaczęli jeść, poza nią. Może i było to niekulturalne, ale nigdy nie wychowywała się w takim miejscu, gdzie ktokolwiek mógłby jej o tym powiedzieć.
Obróciła leniwie głowę w stronę brodatego mężczyzny, oceniając jego twarz wzrokiem. Nie wyglądała nawet znajomo.
- Niestety - odparła bez przykrości w głosie, wracając do obserwowania pozostałych gości. - Może kojarzę nazwisko - dodała, zachęcając go tym samym do przedstawienia się - zakładając, że miało jej to cokolwiek dać. Wyglądał trochę jak pirat. Może był konkurencją.
Od razu zerknęła na nóż, który trzymał w dłoni.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Próg Walhalli > Micah] Trouge

19 gru 2016, o 23:51

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Próg Walhalli > Micah] Trouge

20 gru 2016, o 00:28

Leah skinęła głową i zmarszczyła lekko brwi. Może zastanawiała się, kto mógł być tym jednym piratem, znajdującym się poza Wraithem. W końcu jednak pewnie sama do tego doszła, bo opuszczały apartament w tym samym momencie i była świadkiem frustracji Rhamy. Kolejne wypowiedziane przez nią zdanie potwierdziło jej tok myślenia, gdy uniosła na Hawkins niepewne spojrzenie.
- Przepraszam, że się wtrącę, ale... - zawahała się chwilę. - Ten z implantem. Jeśli się dobrze domyślam, łączy was coś więcej. Chciałam tylko powiedzieć, żebyście nie dali się panu Ovesenowi złapać oboje. Żeby on się nie dał. Bo pan Ovesen lubi wykorzystywać słabości swoich... gości. Wie pani, o co chodzi?
Znów przestąpiła z nogi na nogę. Nie potrafiła nadal być wobec Hawk bezpośrednia, ale starała się przekazać jej ostrzeżenie. Proste i jednoznaczne. Jeśli nie jest w stanie poświęcić Naeema dla celu, który miała do osiągnięcia, miała trzymać go z daleka od gospodarza Trouge i jego ludzi. Bo nawet jeśli Sven nie wiedział o ich zażyłości, to łatwo mógł się o niej dowiedzieć, krzywdząc którekolwiek z nich.
- Pan Ovesen jest bardzo przebiegły. I jest też szalony.
Concierge była ostatnią osobą, która wykorzystałaby wiedzę o związku Hawk i Rhamy przeciwko nim. Zwłaszcza teraz, gdy zaoferowano jej tak dużo. Jeśli cokolwiek podejrzewała przedtem, reakcja mężczyzny na widok zakrwawionej Hawkins wszystko potwierdziła. Całe szczęście, że w salonie nie było nikogo więcej, bo przecież załoga wciąż niczego nie wiedziała.
Wiadomość od Sykesa długo nie nadchodziła. Niepokojąco długo. W końcu jednak omni-klucz piknął cicho.
Nie no ogólnie to nie, mówiłem tylko że mnie Naeem wkurwia bo jest nowy i go nie znam ale w sumie to się okazał spoko gościem tak prywatnie więc nie napierdalałem na niego za mocno. Zresztą kogo to obchodzi czy ja lubię typa czy nie, nie mówiłem nic o cerberusie jeśli o to chodzi, pytała skąd mam blizny to powiedziałem że był pożar na statku bo nam ktoś przypierdolił, chuj wie co jeszcze, chyba nic bo się zajęliśmy czymś innym. Mam do tej dziwki namiar jakby był potrzebny to mogę przesłać.
Mogło to być uspokajające, mogło niepokoić. Hawk nie wiedziała, na ile ta jego szczerość była zgodna z rzeczywistością. Nawet jeśli wszystko pamiętał, to mogło mu się co nieco mieszać. Wczoraj nie był za bardzo w pełni swoich władz umysłowych.
Mężczyzna, obok którego później siedziała, zerknął na nią kątem oka, odgryzając kawałek mięsa. Tłuszcz spłynął po jego dolnej wardze i zniknął w gęstej brodzie. Przetarł ją wierzchem dłoni. Potem odwrócił się, by spojrzeć na Ovesena, który teraz już rozmawiał ze swoją młodą małżonką.
- Nie sądzę - odpowiedział, nie widząc powodu, dla którego miałby się przedstawiać. - Spotkaliśmy się kiedyś na Omedze. Nie miałem wtedy blizny, ani brody. Ale ty się nie zmieniłaś. No, może trochę. Wczoraj cię widziałem. Ładnie wyglądałaś.
Koślawy komplement zabrzmiał dziwnie w jego ustach, wypowiedziany jego chrapliwym głosem. Nie próbował jej do siebie przekonać, ot, stwierdził fakt, nadal zajęty swoim kawałkiem mięsa, który teraz postanowił przepić złocistym alkoholem, nalanym przez jego sąsiada do niskiej szklanki. Gdzieś dalej stały krakersy z jakąś masą. Skupił się na nich, marszcząc brwi.
- To co tam się dzieje między tobą a Ovesenem, hm?
Jakby wywołany dźwiękiem swojego nazwiska, choć z tej odległości nie miał prawa go usłyszeć, Sven wyprostował się i ponownie utkwił wzrok w Hawkins, marszcząc brwi. Jego szalone, jasne oczy długo nie odrywały się od jej pustego talerza.
- Proszę się nie krępować, nie trujemy gości - rzucił.
Przy stole zapadła cisza. Jedni patrzyli na niego, inni na czerwonowłosą, szybko orientując się o co gospodarzowi chodzi. Skrzywioną twarz rozjaśnił uśmiech, choć nie należał on do tych wyjątkowo szczerych. Julia beznamiętnie grzebała widelcem w swoim daniu.
- Risotto jest naprawdę dobre - dodał, ruchem głowy zachęcając Hawk do spróbowania.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Próg Walhalli > Micah] Trouge

20 gru 2016, o 00:44

Słowa Leah od razu wywołały przyspieszenie bicia jej serca. Fala stresu przeszła przez jej ciało, lecz starała się szybko jej pozbyć. Mruknęła coś do niewolnicy, co miało być potwierdzeniem tego, że zrozumiała, po czym odwróciła od niej wzrok. Musiała to Naeemowi napisać. Tylko jak, żeby ją wysłuchał? Żeby zwyczajnie nie zignorował we wściekłości szukając drugiej windy.
Z rozmyślań wybudziło ją otrzymanie wiadomości od Sykesa. Jej brwi zmarszczyły się w trakcie czytania jej - nie tylko ze skupienia, ale z irytacji. Powiedział, że jest nowy. Pożar, bo ktoś w nas przywalił. To mogło nic nie znaczyć, a jednak po tym, gdy Leah poruszyła temat, Hawkins zrobiło się ciepło na samą myśl. Przypomniała sobie, że Rhamę zabrała ze sobą do złożenia Svenowi życzeń. A w końcu czemu miałaby, skoro był nowy?
Prześlij namiar na tę dziwkę do Leah.

- Sykes prześle ci namiar na jedną osobę. Dziwkę, którą sobie wybrał. Pewnie nie będziesz w stanie sprawdzić, czy Ovesen z nią rozmawiał, ale... - westchnęła, uznając, że nie ma nic do stracenia. W najgorszym wypadku Leah w niczym jej nie pomoże. - Podobno wychodził wczoraj wkurwiony z burdelu. Wolałabym wiedzieć, jeśli przyczyną tego były informacje, które od niej wyciągnął.
Korzystając z tego, że jej omni-klucz wciąż jest uruchomiony, wysłała ostatnią już wiadomość do Naeema.
Wracaj na Wraitha. Trzymaj się z dala od wszystkich, poza załogą. Mi nic nie grozi, tobie sporo.
Może nie była do końca szczera w tej wiadomości, ale nic innego nie przyszło jej do głowy. Wątpiła, by to zadziałało. Na jego miejscu ostatnim w jej planach byłoby siedzenie na statku, gdy ktoś inny nadstawia za nią kark. Mogła mieć nadzieję, że Naeem również w tej dziedzinie jest inny niż ona.
Wejście do sali oznajmiało koniec rozsyłania wiadomości. Ignorowała więc swój omni-klucz, nawet jeśli miała ogromną ochotę na wysłanie pięćdziesięciu wiadomości do Rhamy.
Uśmiechnęła się krzywo do mężczyzny siedzącego obok, którego słowa przywróciły ją do rzeczywistości. Wzruszyła ramionami, gdy nie padło jego nazwisko - ale skoro tak mówił, to może faktycznie wpadła na niego kiedyś na Omedze, a on sam nie zapadł jej w pamięć.
Osunęła się nieco na krześle, siedząc w nim zdecydowanie nie tak, jak powinno się siedzieć na stole. Miała ochotę zamknąć oczy i zasnąć, na ten moment, w którym reszta je, a oni nie mogą przejść do konkretów.
Milczała, słysząc pytanie o Ovesena. Gdy tylko padło jego nazwisko, przeniosła spojrzenie na właściciela, z którego wzrokiem się spotkała. Uśmiechnęła się pod nosem, w mało przyjemny sposób.
- Zjadłam późne śniadanie - odpowiedziała obojętnie, przenosząc wzrok z powrotem na stół. Po śmierci Mouse'a ostatnim czego chciała było jedzenie czegokolwiek. Może na alkohol miałaby ochotę, ale nie chciało jej się po niego sięgać. Poza tym pewnie znowu był pełen narkotyków.
Nie zwracała uwagi na ciszę, która zapadła przy stole. Gardziła wszystkimi ludźmi, którzy przy nim siedzieli. Gardziła Svenem do tego stopnia, że tylko poprzez ten lekki uśmiech była w stanie nie pokazywać tego na swojej twarzy. Pistolet ciążył jej na nodze, a ręka opierająca się o jej udo gotowa była w każdej chwili po niego sięgnąć.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Próg Walhalli > Micah] Trouge

20 gru 2016, o 01:36

Leah skinęła głową, przyjmując kontakt do dziewczyny, z którą Voodoo spędził noc. Wydawała się zadowolona. Przynajmniej mogła się do czegoś przydać, zamiast siedzieć za drzwiami sali konferencyjnej i załamywać ręce w bezradności. Kolejna wysłana do Naeema wiadomość tym razem dla odmiany jednak spotkała się z odpowiedzią. Krótką, ale zawsze.
Szlag mnie trafi przez Ciebie.
Mogło to świadczyć o tym, że przyjął jej ostrzeżenie do siebie i postanowił posłuchać. Przynajmniej teraz, dopóki coś nie zacznie iść nie tak. Treść wiadomości nie była niczym poza wyrażeniem irytacji, ale trudno było się mężczyźnie dziwić. Jeśli zależało mu na Hawk choćby w połowie tak, jak jej na nim, to też musiał się o nią bać. Teraz bardziej, niż kiedykolwiek wcześniej, bo przecież była zupełnie sama.
Ovesen nie wyglądał na zadowolonego z jej odpowiedzi. Julia też uniosła na Hawkins zdziwione spojrzenie, jakby zastanawiała się co jej przyszło do głowy, by odmawiać darmowego posiłku z gospodarzem stacji. Była jedną z trzydziestu siedmiu osób, które się tu znajdowały. Powinna się cieszyć, że dostąpiła takiego zaszczytu, tymczasem zachowywała się mało elegancko, prawie bezczelnie. Brodaty sięgnął po jedną z zapiekanych bułek i za pomocą metalowego chwytaka wrzucił jedną na talerz Hawkins.
- Masz i nie pierdol - mruknął pod nosem, niezauważalnie dla Svena, który akurat teraz nie wpatrywał się w ukryte w gęstym zaroście usta siwowłosego mężczyzny, tylko skupiony był na tej, która odmawiała bycia zadowoloną.
Wszyscy milczeli. Nie robiąc nic, Hawk skupiła na sobie zainteresowanie całej sali. A raczej to Ovesen skupił je na niej, odzywając się do niej jako pierwszej. Westchnął ostentacyjnie i sięgnął po miskę z warzywami, powolnymi ruchami przekładając sobie z niej wybrane fragmenty jej zawartości na talerz.
- Naprawdę robię co w mojej mocy, żeby goście byli zadowoleni. Wszyscy robimy, prawda Julio? - dziewczyna leniwie skinęła głową. - Więc jedzenie jest dobre, alkohol jest dobry. Słyszałem, że wczoraj smakował ci szampan. Teraz też jest, jakbyś miała ochotę. Nie krępuj się.
Wszystko, co mówił, w treści było troskliwe i sympatyczne. Jego głos był jednak pełen irytacji. Wszyscy przy stole mieli jeść. Przygotował dla nich obiad, oni mieli być wdzięczni. Postawa, którą wybrała na to popołudnie Hawkins, zdecydowanie mu się nie podobała. Gdyby zerknęła chociażby na Huntera, od razu dostrzegłaby talerz pełen jedzenia i wysokiego, różowego drinka w jego dłoni.
- Jeśli nie chcesz, to trudno. Sądziłem jednak, że jeśli po tylu latach zechcesz odpowiedzieć na zaproszenie i pojawić się na mojej stacji, to będziesz zachowywać się mniej jak naburmuszone dziecko, a bardziej jak osoba, o której tyle słyszałem. Tak bardzo chciałem cię poznać, teraz mam wrażenie, że zrobiłem coś nie tak. Czy zrobiłem coś nie tak, Hawkins? - spytał, z powrotem unosząc na nią swoje niebieskie, przekrwione oczy.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Próg Walhalli > Micah] Trouge

20 gru 2016, o 10:53

Ucieszyła się na wiadomość od Naeema. Sugerowała, ze jej posłuchał - a przynajmniej tak ją odebrała. W końcu fakt powrotu na statek musiał to wściekać jeszcze bardziej - na tyle, że zamiast forsować następne przejścia zatrzymał się by wysłać jej wiadomość.
Przeszło jej przez myśl, by napisać do Deuce'a. Kazać mu zebrać kilka osób z załogi i zaprowadzić Rhamę na statek siłą. Mężczyzna nie poddałby się łatwo, tego była pewna. A jeśli okazałoby się, że Ovesen jednak nie ma pojęcia o tym, że cokolwiek ją z mężczyzną łączy, tylko by go doprowadziła do furii, robiąc z siebie paranoiczną idiotkę.
Myśl o tym, że na razie, z własnej woli względnie, siedzi na statku lub w bezpieczeństwie dawało jej otuchy gdy Ovesen wyprowadzał ją z równowagi. Lub ona jego - zależało od perspektywy.
Przechyliła nieco głowę, słysząc poradę brodatego i lądującą na talerzu bułkę. W tej chwili wiedziała, że nie tknie z tego stołu niczego. Nawet alkoholu. Słuchała słów właściciela stacji, zbierając siły na odezwanie się tak, by brzmiała na spokojną, nie tak poirytowaną jak była.
- Wygląda pysznie - odparła beztrosko, w ironicznej pochwale skierowanej do ludzi odpowiedzialnych za ugotowanie tego wszystkiego. Pewnie niewolników.
Jej brwi zmarszczyły się ponownie gdy została nazwana naburmuszonym dzieckiem. Posłała mu pochmurne spojrzenie, właściwą odpowiedź zostawiając w swoich myślach.
Wypruję ci flaki i każę je zjeść, skurwysynu.
- Ty mi powiedz. Wiesz o mnie dużo, ja nie wiem o tobie nic - wzruszyła ramionami, czując ciężar pistoletu na swoim udzie. Jej dłoń mimowolnie przesunęła się nieco w kierunku krawędzi nogi, ale zamaskowała to wygładzając materiał splamiony na fioletowo. - Przykro mi, że cię zawiodłam. Myślałam, że nikt nie spodziewa się po piratach manier. - dodała nieco szyderczo, spoglądając na Julię. Starając przypomnieć sobie jej walkę wczorajszego wieczora, podczas ceremonii.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Próg Walhalli > Micah] Trouge

20 gru 2016, o 13:10

Ovesen odstawił miskę z warzywami i na długą chwilę skupił się na jedzeniu, póki co nic nie odpowiadając. Gdzieś z drugiej strony stołu goście z powrotem zaczęli rozmawiać, bo nie było sensu milczeć, skoro najwyraźniej gospodarz nie był tak poirytowany zachowaniem Hawk, jak mógł się wydawać. Gdzieś pomiędzy nimi też napięcie opadło i ludzie pozwolili sobie na dzielenie się cichymi komentarzami. Siwobrody westchnął głośno i pochylił się już nad swoim mięsem, oficjalnie postanawiając ignorować Hawkins, skoro ta nie brała do serca jego dobrych rad i miłych słów, na które mimo swoich brakach w uroku osobistym się zdobył.
- Mówienie gospodarzowi, że się o nim nic nie wie, jest doskonałym przykładem braku tych manier - odezwał się w końcu Sven.
Julia się nie wtrącała. Siedziała obok, w niczym nie przypominając tej wczorajszej odzianej w biel i czerwień kobiety. Tej, która własnymi rękami zabiła kogoś, kogo wcześniej pewnie zmuszona była podziwiać. Dziś była czysta, jasne włosy miała wygodnie upięte, a pełen spokój odmalowany na twarzy sprawiał, że patrzyło się na nią z przyjemnością. Stanowiła całkiem miły kontrast do Ovesena o szalonym spojrzeniu. Jego dłonie się trzęsły. Przetarł czoło i sięgnął po kieliszek z tym, co akurat aktualnie pił - cokolwiek to było.
- Ale faktycznie, nie spodziewałem się. Mam tylko wrażenie, że od wczoraj coś się zmieniło, bo gdy odwiedzaliście nas w loży, wydawałaś się mniej bezczelna. Może ten twój przyjaciel cię trochę uspokaja? Trzeba było wziąć go ze sobą i dziś.
Uśmiechnął się krzywo. Hawkins nie mogła mieć pewności, czy to faktycznie był żart, czy coś, po czym można było zacząć się obawiać o zdrowie i życie swoich podwładnych. W końcu uniósł wzrok, przesuwając nim po gościach oddzielających go od osoby Hawk i skinął głową do mężczyzny stojącego po jego lewej stronie. Ten ruszył do czerwonowłosej, zapewne wywołując u niej chwilową niepewność, chęć sięgnięcia po broń. Ale ubrany na czarno człowiek nie wyglądał, jakby zamierzał ją zaatakować. Dłonie miał wolne, na twarzy pełną obojętność.
- Pan Ovesen prosi, by przesiadła się pani na miejsce obok niego. Tak łatwiej będzie rozmawiać. Nie lubi krzyczeć - wyjaśnił i wyprostował się, wskazując dłonią puste krzesło po lewej stronie gospodarza.
Nie musiała czekać całego obiadu, aż Sven się nią zainteresuje i powie, czego konkretnie od niej chce. Nie musiała walczyć o uwagę z pozostałą niecałą czterdziestką gości, z których każdy miał dostać swoje pięć sekund. Bo na tym jej przecież zależało, prawda? Chciała z nim porozmawiać.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Próg Walhalli > Micah] Trouge

20 gru 2016, o 15:58

Nie wiedziała, jakim cudem mówienie gospodarzowi, że nic się o nim nie wie, jest przykładem złych manier, więc wzruszyła ramionami - bo co innego miała powiedzieć? Może gdyby ją dobrze wychowano to dowiedziałaby się takich niezwykle ważnych rzeczy, które kiedyś z pewnością uratują jej życie.
Nie zwracała uwagi na resztę gości. Byli dla niej niczym odgłosy tła - nie patrzyła na Huntera, który pewnie zagadywał już kogoś siedzącego niedaleko, najlepiej kobietę. Wspominał o swoich osiągnięciach muzycznych czy proponował wpieprzenie się komuś innemu do apartamentów, dla odmiany. Nie, drgnęła dopiero, gdy Ovesen ponownie się odezwał.
Wspomnienie Rhamy jej nie poruszyło. Nie było w stanie. Z całych swoich sił skupiała się na Mousie. Jej myśli oscylowały wokół widoku jego martwego ciała, poprzez drapieżny uśmiech asari, aż do momentu jej śmierci. Zamiast strachu o to, ile mógł wiedzieć Sven, jedyne co odczuwała to nienawiść.
Potrzebowała trzech kliknięć. Trzech kliknięć, by rozsadzić jego łeb na kawałki. Rozejrzała się po pomieszczeniu dyskretnie, mimowolnie licząc ochroniarzy, lub ludzi uzbrojonych, gotowych Svena bronić. Miała generator tarcz. I trzy kliknięcia.
Odpięcie kabury, odbezpieczenie pistoletu, naciśnięcie spustu.
Półtorej sekundy.
- Gdybyś był w połowie tak zorientowany jak myślisz, że jesteś - zaczęła ozięble, gdy mężczyzna stanął obok niej i wypowiedział prośbę Svena. Nie zauważyła nawet, gdy jej dłoń oparła się na zapięciu kabury. Po prostu w pewnym momencie zorientowała się, że trzyma rękę na broni, gotowa wyjąć ją w każdej sekundzie. - Wiedziałbyś, że pół godziny temu znalazłam jednego z członków mojej załogi martwego.
Trzy kliknięcia.
Musi się opanować. Liczyło się do dziesięciu czy do pięciu? A może trzydziestu?
Miała z nim porozmawiać, ale jedyne co przychodziło jej do głowy to jego twarz masakrowana przez serię z pistoletu maszynowego.
- I siedzę tu częściowo uwalona krwią jego zabójcy - dodała, uśmiechając się nienaturalnie. A może po prostu czuła się dziwnie. Może wyglądała normalnie. Szczerze to wątpiła. Potrafiła wyobrazić sobie furię we własnych oczach.
Nienawidziła tego miejsca. Wolała być na Wraithcie, razem z resztą załogi, choć tak naprawdę izolując się od pozostałych, lub pijąc za osobę, którą zmarły był.
Odsunęła krzesło z hukiem, możliwie uderzając nim ochroniarza - nie zauważyła. Wstała. Jej ręce zwisały bezwładnie wzdłuż jej ciała, blisko kabury z pistoletem. Opadła na miejsce obok Svena, starając się zachować jak największy dystans. Wolałaby być z dala gdy będzie mieć okazję cokolwiek mu zrobić.
- Czego ode mnie chcesz? - spytała ciszej, obserwując pozostałych przy stole. Nie czuła potrzeby patrzenia z takiego bliska w jego oczy. Wolała nie dostrzec w nich własnego odbicia.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Próg Walhalli > Micah] Trouge

20 gru 2016, o 19:08

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Próg Walhalli > Micah] Trouge

20 gru 2016, o 19:46

Ovesen skrzywił się wyraźnie, słysząc kolejne słowa Hawk. Mężczyzna, który do niej podszedł, by zaprosić ją na krzesło po lewej stronie gospodarza, cofnął się o krok, samemu też kładąc dłoń na uchwycie swojej broni. Dopóki jednak czerwonowłosa się nie rzuciła z atakiem ani na niego, ani na jego pracodawcę, nic nie zrobił. Nie miał powodu. Nerwowe i pełne napięcia wymiany zdań zapewne zdarzały się tu dość często.
- Proszę - syknął cicho i odetchnął z ulgą, gdy Hawkins zdecydowała się jednak wstać.
Z bliska Sven wyglądał na starszego. Gęsta siatka mimicznych zmarszczek, przekrwione i podkrążone oczy, zęby zachowane w nie najlepszym stanie, to wszystko z oddali nie rzucało się w oczy. Dopiero teraz, gdy znalazła się pół metra od niego, mogła zauważyć, jak bardzo wyniszczonym przez życie jest mężczyzną. Prawdopodobnie z własnej woli, oczywiście. Mało prawdopodobne było, żeby odcinał się od wszelkiego rodzaju luksusów, jakie oferowała jego stacja. A rozpustne życie często odbijało się w twarzy, jak w krzywym zwierciadle. Ovesen był tego doskonałym przykładem.
Julia nie pasowała do niego zupełnie. Była od niego co najmniej trzy razy młodsza i ciężko było w jej słodkiej buzi zobaczyć cokolwiek, poza niewinnością. No, chyba że pamiętało się wczorajszy wieczór, gdy we wściekłości miotała się po scenie, z rękami do łokci unurzanymi we krwi. Spojrzała na Hawk, gdy ta usiadła obok. Na krótką chwilę w jej oczach mignęło zainteresowanie. Może przypomniał się jej prezent od niej, który wczoraj wieczorem ją tak zaintrygował, a może czekała na dalszy rozwój sytuacji, bo obiad ją nudził.
- Pół godziny temu wyszedłem z łóżka - odparł Sven na wściekłe słowa czerwonowłosej. - Nie mam stałego raportu z całej stacji, co się komu stało. Kto umarł, a kto miał najlepszą noc w swoim życiu. Nie sprawdzam co rano ile osób zginęło i ile zostało poczętych. Wiem tylko to, co mnie interesuje. Gdyby śmierć twojego członka załogi do tych interesujących rzeczy należała, masz rację: wiedziałbym. Wyciągnij wnioski.
Nabił na widelec kilka warzyw i wsadził je sobie do ust, w niezbyt kulturalny i elegancki sposób. Jak na kogoś, kto wymagał savoir vivre'u od swoich gości, sam posiadał go szokująco niewiele. Ale to był przywilej szaleńców i tych, którzy nie mieli nad sobą zwierzchnika. Świat miał podporządkowywać się pod nich.
- Na początku myślałem, że pojawiłaś się po tych kilku latach na Trouge, dlatego, że ty czegoś chcesz. Ale wydajesz się niezadowolona z faktu, że musisz tu być. Ktoś cię tu siłą przyciągnął? Nie. Ja nie jestem odpowiedzialny za śmierć twoich ludzi, więc skoro się zemściłaś, to dobrze, gratuluję - zamilkł na moment, marszcząc brwi i przesuwając rozbieganym spojrzeniem po plamach na jej spodniach. - Czekaj. Ta asari? Satihe T'Jera? Ona zginęła dziś. Jeśli ją zabiłaś, to jeszcze lepiej. Okazała się bardziej problematyczna, niż mi się na początku wydawało.
- Ale nic nie zrobiła przecież - wtrąciła się Julia, pewnie mając na myśli coś innego, niż śmiercionośną chwilę rozkoszy, jaką oferowała ardat yakshi.
- Zamknij się i jedz - warknął Sven i popił warzywa dużym łykiem swojego alkoholu. - A jeśli chodzi o to, czego ja chcę... na początku myślałem, że porozmawiamy o współpracy. Mamy wspólnego wroga, liczyłem na jakiś ciekawy układ. Teraz jednak sytuacja trochę się zmieniła, w światło weszły nowe informacje. Wiesz, że masz szpiega Cerberusa na pokładzie?
Wbił w nią swoje jasne spojrzenie, znacznie mniej przyjemne, niż błękit oczu Rhamy. Uśmiechał się lekko, czekając na reakcję Hawkins. To było oczywiste, wiedział o Naeemie. Pytanie tylko skąd i jak wiele. Wyglądał, jakby był nieziemsko dumny z faktu, że właśnie odsłonił przed nią długo skrywaną prawdę, której ona nie miała jak się domyślić, bo przecież skąd?
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Próg Walhalli > Micah] Trouge

20 gru 2016, o 22:53

Ovesen ją brzydził tak, jak początkowo fascynował. A może nawet bardziej. Wyglądał ciekawie i tak samo zapowiadała się ceremonia, ale w tej chwili widziała tylko wady. Szalone spojrzenie, zmarszczy na twarzy. Okropne zęby. Miała nadzieję, że nigdy tak nie skończy. Zastanawiała się tylko kim wcześniej była Julia - niewolnicą? A może jakimś podarunkiem kogoś ważnego, gościa VIP?
Skrzywiła się, wysnuwszy wnioski tak, jak chciał, by zrobiła. Jasne, Mouse był dla niego kompletnie nieistotny. Ale przelał szalę odczuwanej przez nią goryczy, sprawiając, że ostatnie co chciała to kontynuować z nim rozmowę przy tym stole.
- Jestem niezadowolona, że jakaś dziwka zapierdoliła członka mojej załogi - warknęła, czując, jak jej ciało się napina. Nie czuła stopniowej relaksacji i przyzwyczajania się do sytuacji - gwar rozmów, odgłos odkładanych sztućców i naczyń, było tylko tłem - częścią krajobrazu, do którego nie należała.
Czterech ochroniarzy. Gdyby miała pancerz, nawet by się nie zawahała. Ale nie miała, a po tym pomieszczeniu będą następne. Kolejni ludzie, uzbrojeni. Fakt, że część z nich posiadała na sobie ekstrawaganckie atrapy pocieszała tylko odrobinę.
Przetoczyła wzrokiem po suficie, nie czując się szczególnie wyróżniona lub szczęśliwa z powodu wyzwolenia Svena z jego problemu. Wciąż żałowała, że asari nie pożyła dłużej. Mogła wmawiać sobie, że jeszcze kilka sekund i osiągnęłaby satysfakcję, względny spokój ducha. Ale w głębi siebie wiedziała, że to nie prawda. Nie stanie się tak póki nie opuści Trouge, a i tak nie mogła mieć pewności, czy nie zrobi tego z dziurą w sercu, pozostawiając tu cząstkę siebie, jak na Ankhcie.
Zmarszczyła brwi gdy do jej uszu dotarło wyrażenie wspólny wróg. Więc jedna z jej teorii się potwierdziła. Cerberus. Patrzyła się na swojego rozmówcę, choć jej wzrok sięgał znacznie dalej. Wyłączała się z rzeczywistości w miarę, gdy docierały do niej kolejne informacje. Wiedział o Rhamie.
Ile zajmie mu czasu dorwanie go?
A ile potrzebuje na stwierdzenie, że tak naprawdę od początku o nim wiedziała?
Może już wie?
- Wspólny wróg? - warknęła, uznając, że okazywanie wzburzenia jest w tej chwili jak najbardziej na miejscu. - Skąd możesz wiedzieć o szpiegu w mojej, pieprzonej załodze? - dodała z wściekłością, a jej dłonie mimowolnie zacisnęły się na materiale spodni, wyczuwając szorstkość zaschniętej, fioletowej krwi.
- O chuj ci chodzi, Ovesen?
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Próg Walhalli > Micah] Trouge

20 gru 2016, o 23:21

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Próg Walhalli > Micah] Trouge

21 gru 2016, o 00:07

Mężczyzna pokręcił tylko głową i w żaden inny sposób nie zareagował na jej wybuch wściekłości. Nie przeprosił, nie kazał ochroniarzom jej uspokoić, nie odpowiedział takim samym gniewem. Po prostu dalej jadł swoje warzywa. Trudno było mówić o tym, by ignorował Hawk, ale też nie wydawał się jakoś szczególnie nią przejęty. W końcu była tylko jedną z czterdziestki VIPów. Gdyby każdym się ekscytował tak, jak ona tą rozmową, to długo by tu nie wytrzymał. Wcześniej czy później by zwyczajnie oszalał - i w sumie wyglądał, jakby wcale mu do tego nie było daleko.
- Przykro mi - odparł, gdy przełknął kolejną porcję i nie patrząc na Hawkins sięgnął po talerz z pokrojonym w kostkę mięsem. - Ludzie giną. Sądziłem że kto jak kto, ale ty będziesz do tego przyzwyczajona.
Może nie prowokował jej specjalnie, tylko robił to zupełnie przypadkiem. Ale jeśli wiedział o niej więcej, niż każdy przeciętny mieszkaniec tej stacji, który słyszał tylko o Hawk i Wraithu, to nie brzmiało jak zwyczajny, bezcelowo rzucony w powietrze komentarz. Sven musiał mieć większe pojęcie o czerwonowłosej i jej przeszłości, skoro właśnie informował ją o szpiegu, którego miała na statku.
Uniósł na nią wzrok, gdy zadała ostatnie pytanie, przez chwilę przyglądając się jej w milczeniu. Sala już nie była pogrążona w ciszy, goście bez skrępowania rozmawiali. Ich dwojga słuchały może trzy osoby, te siedzące najbliżej. No i siwobrody, choć z daleka mógł on ich co najwyżej obserwować. Hawk była łatwo słyszalna, bo mówiła dość głośno, ale Ovesen niezmiennie zachowywał spokój, a ton jego głosu nie zmieniał się.
- Nie wyglądasz na zdziwioną tą informacją. Ciekawe - mruknął.
- Jeśli wiedziała o tym już wcześniej, to trzeba powiedzieć Apiyo - znów wtrąciła się Julia, co poskutkowało tym, że dłonie jej męża zacisnęły się w pięści, a kącik jego ust drgnął niebezpiecznie.
- Julio - rzucił ostrzegawczo. Dziewczyna przewróciła oczami, ale zamilkła. Sięgnęła tylko po drinka. Najwyraźniej też była w to zamieszana i otarła się o temat, choć nie posiadała prawa do żadnej decyzyjności.
- Skoro nic o mnie nie wiesz, to mogę ci powiedzieć, że gardzę Cerberusem i wszystkim, co z nim związane. Taka ciekawostka, którą mogłaś w sumie o mnie usłyszeć. Ale nie musiałaś. Miałem z nimi w życiu do czynienia, miałem z nimi problemy. Teraz nie mam. A ty dokujesz na mojej stacji z ich szpiegiem na swoim pokładzie. Przyprowadzasz go na mój ślub, przyprowadzasz do mojej loży. Co jeszcze? - zmarszczył brwi i napił się znów. Długo trzeźwy nie będzie, jak tak dalej pójdzie. - Więc tak, jak mówiłem, szkoda, że nie wzięłaś go ze sobą i dzisiaj. Tak to wygląda?
Czekał na odpowiedź, na wyjaśnienie. Jeszcze się nie wściekał, nie reagował, ale czwórka ochroniarzy wpatrywała się w Hawk intensywnie. Byli gotowi zaatakować w każdym momencie. I nawet jeśli oni mieli beznadziejne pancerze, to ona nie miała żadnego. I była tu sama. Szanse były niewielkie. Ovesen dopuszczał myśl, że źle zrozumiał reakcję Hawk, więc po prostu się jej wyczekująco przyglądał.
- Nieważne, skąd wiem - machnął dłonią. - Mam swoje źródła. A to akurat jest interesujący temat. Bardziej, niż przypadkowe śmierci na stacji.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Próg Walhalli > Micah] Trouge

21 gru 2016, o 00:38

Każde wypowiedziane przez niego zdanie ją irytowało, bez wyjątku. Ale była w takim stanie, że prawdopodobnie nawet zwykłe milczenie wywoływałoby ten sam efekt. Wątpiła, by przypadkowo dobierał tak słowa czy mówił te rzeczy - może wiedział, że nie jest w stanie niczego mu zrobić w tej chwili. Nawet, gdyby zdążyła wyjąć pistolet, czy, w tej odległości, aktywować omni-broń, jego ochroniarze rozniosą ją na strzępy. Wśród VIPów nie miała zbyt dobrych kontaktów - nie kojarzyła większości, nie zwracała na nich uwagi. A przecież zostali ugoszczeni przez hojnego gospodarza, prawdopodobnie obraliby więc jego stronę. Nie wiedziała, czy są uzbrojeni, ale wolała zakładać najgorsze - przynajmniej po większości. Huntera nie liczyła jako zagrożenie, choć też uległ by Svenowi, ze zwykłego strachu.
- Jestem tu pierwszy raz w życiu, przebłagana przez własną załogę, która chciała dostać wakacje. Nie mam pojęcia, kim do kurwy jesteś - odparła, prychając pogardliwie. Obróciła się nieco w krześle tak, by obserwować jego profil. - A jednak mówisz mi, że w mojej załodze jest szpieg, bo jesteś tak kurewsko dobrze poinformowany temat Wraitha.
Przetoczyła wzrokiem po suficie, okazując kompletny brak wiary w jego słowa. Gdy mówił dalej, jedynie parsknęła śmiechem.
- Jasne - rzuciła z ironią, spoglądając tym razem na Julię. Zanotowała imię, które wypowiedziała. Lub nazwisko. Może nazwisko dziwki?
Westchnęła z rozczarowaniem, przeczesując włosy palcami, odgarniając je do góry i nieco zaczesując do tyłu, gdzie miały pozostać przez najbliższe kilkanaście sekund, aż nie poruszy gwałtowniej głową, zrzucając je z powrotem.
Miała wielką nadzieję, że Naeem jej posłuchał i tkwił w tej chwili na Wraithcie.
- Możemy rozmawiać, jeśli masz dowód. I nie przy czterdziestu osobach - zakończyła, wracając zimnym spojrzeniem do Ovesena. Nie chciała, by ktokolwiek jeszcze usłyszał to, o czym mówili. Plotki niosły się szybko. - Jeśli go masz, zetnę skurwiela własnoręcznie. Jeśli nie, oszczędź sobie.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Próg Walhalli > Micah] Trouge

21 gru 2016, o 13:12

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Próg Walhalli > Micah] Trouge

21 gru 2016, o 13:43

- Naprawdę żałuję, że postanowiłem zaprosić cię do tego stołu. Wszyscy pozostali doceniają tę możliwość. Ty ewidentnie nie - mężczyzna skrzywił się i odstawił swój kieliszek. Na jego białym garniturze pojawiła się plama, której nie zauważył. Choć całkiem możliwe, że gdyby zwrócił na nią uwagę, znacznie szybciej wyprowadziłoby to go z równowagi. Nie wyglądał na osobę, której, tak jak Hawk, nie przeszkadzałyby plamy krwi na spodniach. Albo kropla wina na klapie marynarki.
- Nie jestem kurewsko dobrze poinformowany na temat Wraitha - odparł. - Pierwszy raz widziałem go na żywo wczoraj, wcześniej tylko o nim słyszałem. A mówiło się o nim sporo. O tobie, generalnie. Byłaś jak legenda, powtarzana wśród tłumu. Szkoda tylko, że w rzeczywistości okazuje się, że nie dorastasz swojej legendzie do pięt. Spodziewałem się silnej i konkretnej kobiety, trafiła mi się niestabilna emocjonalnie nastolatka.
Prowokowali się nawzajem. Hawkins nie starała się być dla niego miła, wręcz przeciwnie, więc Ovesen również zrezygnował z takich prób skierowanych w jej stronę. Oboje byli kiepscy w dyplomacji, jeśli z drugiej strony stołu siedział ktoś, za kim się niekoniecznie przepadało. Julia uśmiechnęła się lekko. Najwyraźniej gdy Sven kierował swoją bezczelność do kogoś innego, niż do niej, nawet ją to bawiło. Choć tylko trochę.
- Wiedząc to, co wiedziałem, chciałem zaproponować układ - kontynuował mężczyzna. - Cerberus chce przejąć kontrolę nad moją stacją. Byli tutaj, chcieli negocjacji. Zgodziłem się na nie, ale kiedy po usłyszeniu warunków odmówiłem, próbowali przejąć stację siłą. Nie lubię, kiedy ktoś próbuje wyrwać mi moje rzeczy. A Trouge jest moje, nikogo więcej. Od tamtej pory są jak irytujące brzęczenie komara nad uchem. Nie są w stanie zabrać mi stacji, ale próbują. Chciałem ci zaproponować wsparcie, finansowe i nie tylko. Miejsce, do którego mogłabyś bezpiecznie wracać. Gdzie nie dosięgłyby cię łapska ani Cerberusa, ani całej reszty, która cię tam gdzieś ściga po galaktyce - machnął leniwie ręką. - W zamian za skupieniu się na nich. Na Cerberusie. Mogliśmy razem wyrządzić im ogromne szkody. Ty mściłabyś się za to, jak potraktowali ciebie, ja... też byłbym zadowolony. Ale ty wolisz siedzieć tutaj i drzeć się na mnie, czterdzieści razy już prawie sięgać po broń i rozważać uduszenie mnie gołymi rękami, tylko za to, że obca mi asari zabiła ci członka załogi. Czy jeśli potkniesz się na Cytadeli i rozbijesz sobie kolano, to idziesz za karę spoliczkować radnych?
Kobieta siedząca po prawej stronie Julii pokiwała głową, jakby chciała potwierdzić słowa Ovesena. Krótkowłosa brunetka słuchała ich z niewielkim zaangażowaniem, skupiona także na jedzeniu, ale nie rozmawiała z nikim innym. W końcu to, co działo się u szczytu stołu, było całkiem ciekawe.
- Mam dowód - potwierdził Sven. - Mam kontakty w kilku różnych miejscach galaktyki i po długim grzebaniu w wielu różnych brudach, mam dowód. Mogę ci go pokazać, jeśli chcesz. Mogę podtrzymać też swoją poprzednią propozycję, gdybyś była jednak zainteresowana. Jak nie, to oddaj mi Cerberusa i wypierdalaj z Trouge. Nie będę cię do niczego zmuszał, ale to nie znaczy, że muszę też znosić twoje pełne nieuzasadnionej wyższości spojrzenie.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Próg Walhalli > Micah] Trouge

21 gru 2016, o 14:07

Parsknęła śmiechem, mniej więcej w połowie tego, co mówił. Gdyby z przekonaniem sięgnęła po broń, siedziałby z odstrzeloną twarzą przy ostatnim posiłku. Gdyby nie miała samokontroli, która powstrzymałaby ją przed uduszeniem go gołymi rękami, już by to zrobiła. Przede wszystkim jednak parsknęła śmiechem, bo choć wewnątrz jej wrzało, starała się przynajmniej zachować oszczędność w słowach. A ten po prostu pierdolił. Bez sensu, myśląc, że wyrządzi jej jakąkolwiek krzywdę słowami, że sprowokuje ją bezsensownymi zarzutami, lub zirytuje grzecznie potakującym, innym VIPom.
- Spodziewałam się silnego i konkretnego właściciela stacji. Znalazłam wrak człowieka, którego podnieca, gdy kobiety zabijają się o miejsce przy jego boku - zadrwiła, wspominając ceremonię. - Ślub miał zrobić na mnie wrażenie? Umocnić twoją pozycję? Zdefiniować twoją manię wielkości?
Westchnęła, dość ostentacyjnie, gdy furię z wolna wypierał chłód. Nie wiedział o prawdzie dotyczącej Cerberusa. Nie wiedział o jej zaangażowaniu. Czy miała w sobie wystarczająco samokontroli, by prowadzić tę intrygę dalej, udając współpracę?
A może sama ją w głębi duszy rozważała?
- Wolę siedzieć i drzeć się na ciebie, bo jaki gwarant dostanę? Co sprawi, że nagle zacznę ci ufać, a Trouge stanie się bezpiecznym miejscem? Spójrz na siebie - skrzywiła się, patrząc w szalone spojrzenie Svena. - Dziś siedzimy przy jednym stole i rozważamy ofertę sojuszu. Jutro mogę wylądować w klatce z varrenami bo powiedziałam coś, co ci się nie spodobało. Nie znam cię, a jedyne, co pokazałeś do tej pory, to gościnność dla osób, od których czegoś chcesz i własną chorobę przy ludziach, którzy są twoi.
Jej skrzywiony wyraz twarzy nie znikał. Niewolnictwo. Nienawidziła niewolnictwa. Nienawidziła Ovesena z jego żałosną pseudo wiarygodnością. Nienawidziła Trouge.
- Jesteś niestabilny - syknęła. - A jedyny powód, dla którego co chwilę sięgam po broń, to mój brak zaufania i wiedzy co do tego, co za chwilę zrobisz. Słyszałam już wystarczająco na twój temat.
Urwała, rozglądając się dookoła, po gościach siedzących przy stole.
- Porozmawiamy na osobności, czy mam wrócić na Wraitha, rozprawić się z twoim domniemanym szpiegiem i spierdalać z Trouge?
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Próg Walhalli > Micah] Trouge

21 gru 2016, o 20:20

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Galaktyka”