W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

[Próg Walhalli > Micah] Trouge

5 wrz 2016, o 00:27

- Ja jednak sądziłem, że będzie reprezentował sobą coś więcej - westchnął Naeem, przeciągając spojrzeniem po wnętrzu loży, jakby dopiero teraz zauważył, gdzie się znaleźli. Wyposażenie pomieszczenia nie było szczególnie efektowne, przy najszerszej ścianie stała kanapa, przed nią niski stolik, a po drugiej jej stronie na podłodze rozrzucone były poduszki, przeznaczone najprawdopodobniej do siedzenia. Na blacie stołu zostały po kimś trzy brudne szklanki i w połowie pełna popielniczka. - Miałem o nim zbyt wysokie mniemanie, nie wiem skąd. Może liczyłem na to, że człowiek zarządzający w pojedynkę tak wielką stacją jest... inny.
Rhama nie był dziwnie pobudzony, był zwyczajnie podpity. Filtry na pewno usunęły narkotyk z wypitego przez niego szampana, zanim zdążył przedostać się do krwiobiegu, ale jeśli chodziło o alkohol, to zdążył pochłonąć go naprawdę sporo. A jeśli Voodoo zrezygnował z zawodów, to znaczyło, że Naeem musiał być choć trochę pijany. I to by się zgadzało. Był w stanie kontrolować się w loży Ovesena, przed nim i jego młodą małżonką, ale teraz już nie musiał. Zresztą, generalnie przy Hawk nauczył się już nieco częściej zdejmować maskę, nawet na trzeźwo.
Wygiął usta w niezadowoleniu.
- Ile on ma lat? Siedemnaście? - spytał, choć muzyk z całą pewnością był starszy. Przynajmniej trochę. Pokręcił głową, orientując się, że właśnie swoim zachowaniem potwierdzał jej podejrzenie o zazdrość. - Nie jestem. Cieszę się twoim szczęściem. Nieczęsto musisz mieć okazję obracać się wśród gwiazd tej klasy. Gdybyś się interesowała tym, co dzieje się w świecie, doceniłabyś to.
Przyciągnął ją do siebie, sprawdzając jednocześnie, jak grafitowa sukienka układa się na co ciekawszych krągłościach jej ciała. Roześmiał się szczerze, gdy wspomniała wygrane przez niego dziwki.
- Może - stwierdził, przesuwając dłonią po jej skroni. Skoro ona mogła się z nim droczyć, to on równie dobrze mógł robić to samo. Nie zastanawiał się nad obsługą, nie przemyślał nawet tego, że ktoś z załogi mógł widzieć ich wchodzących tutaj razem. Ale wszyscy znajdowali się po drugiej stronie ogromnego parkietu, więc szanse na to były praktycznie zerowe. Zapomniał już też, że spytał ją o spostrzeżenia po rozmowie z Ovesenem, sam zresztą proponował jej zignorowanie na jakiś czas problemu, jakim był szaleniec.
Pochylił się i pocałował ją łapczywie, jakby udawanie, że nic ich nie łączy, było ponad jego siły. Musiał nadrobić zaległości, tęsknił za jej jasną skórą i miękkimi, zwykle sarkastycznie wygiętymi ustami. Tutaj nie byli oboje czerwoni, w loży światło było normalne, choć lekko przydymione. Naeem zrobił krok do przodu, nie przerywając pocałunku, a ją zmuszając do cofnięcia się. Jego palce przesunęły się po ukrytej pod czerwonymi włosami skórze karku i brzegu sukienki, na którym wyczuł zapięcie.
W końcu westchnął i odsunął się, albo w odwrotnej kolejności. Nie puścił jej jednak, nie potrafił.
- Spodobałaś się Ovesenowi - stwierdził cicho. Tutaj muzyka klubu nie zagłuszała każdego słowa, nie musieli krzyczeć. - W sumie mu się nie dziwię. Swoją drogą, powinienem się cieszyć, że nie wykręciłaś mi ręki tak, jak Hunterowi na dzień dobry? Biedny. Nie sądzę, by często spotykał się z taką reakcją.
Złożył na jej ustach kolejny wygłodniały pocałunek, choć przecież powinni wracać. Tylko to nie było dla niego wcale takie proste. Przesunął palcami po krzywiźnie jej pleców, znów próbując zapamiętać ją dotykiem. Była inna, niż wtedy, gdy Hawk miała na sobie spodnie i zwyczajny t-shirt. Przycisnął ją do siebie znów, ostatni raz i gdy się od niej oderwał, w jego oczach widniał prawie fizyczny ból. Zacisnął zęby, odwracając się w stronę wyjścia. Jego sytuacja ogólnożyciowa, zarówno w kontekście Hawk, jak i jej załogi, Cerberusa i generalnie wszystkiego, musiała wymagać od niego wiele. Znacznie prościej by było, gdyby nie miała na niego takiego wpływu i gdyby on nie miał wpływu na nią.
- Chodź - powiedział, wyciągając do niej dłoń. Po chwili z powrotem uśmiechnął się do niej. - Tu i tak w każdej chwili ktoś może wejść, a za ścianą jest para młoda.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2751
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Próg Walhalli > Micah] Trouge

5 wrz 2016, o 11:34

Wzruszyła ramionami gdy wspomniał o swoich oczekiwaniach dotyczących Ovesena. Ona nie miała zbyt wielkich. Po jego zdjęciu spodziewała się osoby szalonej i taką właśnie otrzymała. Nie było różnicy czy był uprzejmy czy non stop rechotał. Był niestabilny, co oznaczało, że łatwo będzie mu przejść od jednego do drugiego. Jedyna różnica polegała na tym, którą z tych twarzy będzie dane jej ujrzeć. Jeżeli będzie miła i uległa, pewnie tylko tą pierwszą. Jak Julia, którą skarcił obojętnie - ot, wydał polecenie, a ona bez żadnego sprzeciwu się dostosowała. Musiał być przyzwyczajony do takiego zachowania względem siebie. Pewnie mocno zdziwiłby się, gdyby spróbował zrobić w ten sposób z Hawkins.
- Szaleniec to szaleniec, nie ma tych lepszych i gorszych. Mogą sprawiać inne wrażenia, ale każdy z nich jest tak samo popierdolony - odrzuciła, przypominając sobie Caleba na Gellixie.
Poniekąd przypominał jej Svena z tym, że on był typem krzykacza. Nie ukrywał swoich potrzeb pod maską elegancji. Miał za to swój harem, był sobie sam królem. Pocieszenie odnajdowała w tym, że koniec końców i tak wysadziła całe jego królestwo w powietrze. Tyle, że to było łatwe. Stanąć na pokładzie Wraitha i wydać rozkaz ostrzału. Co, jeśli potrzebowała królestwa bez króla? Bez jego świty, w zasadzie nawet bez poddanych i gości.
Pusty, nietknięty zamek to niecodzienny widok i delikatna robota, a ona nie była specjalistką w tej dziedzinie.
Parsknęła śmiechem, słysząc słowa, które potwierdzały jego zazdrość - przynajmniej w jej opinii. Nie spodziewała się tego. Nie przyznałaby tego otwarcie, ale trochę ją ten fakt cieszył. Tak jak w życiu nie zaprotestowałaby przeciwko wzięciu przez niego wygranej dziwki, choć miała skrytą nadzieję, że jednak zostawi ją Voodoo i z niej nie skorzysta.
Miała wrażenie, że lata minęły odkąd poprzednio czuła na swoim policzku dotyk jego dłoni. Westchnęła bezgłośnie, pozwalając, by szelmowski uśmiech zniknął z jej ust, zastąpiony wyrazem niepewności. Byli w otwartej loży. Każdy mógł wejść do środka, choćby Deuce lub ktokolwiek inny z jej załogi, kto dostrzegł, że weszli do środka. A jednak zamiast otwarcie się sprzeciwić, odsunąć, czy choćby powiedzieć mu, żeby poczekał, owinęła ręce wokół jego szyi i przylgnęła do jego klatki piersiowej, odwzajemniając każdy pocałunek z odbitym od niego żarem.
Czuła się samotnie otoczona pijącymi ludźmi. Nie potrafiła się bawić, nie potrafiła odpoczywać, bo myśl o tym, że jest tutaj w zupełnie innym celu powoli zżerała ją od środka. Nie było to coś, co kompletnie nią owładnęło - ale czaiło się gdzieś w tyle jej głowy, każąc obserwować otoczenie pod względem zagrożeń, kamer i ochrony. Ta charakterystyczna dla kłamstwa obawa, że ktoś poza jej sprzymierzeńcami wie o faktycznym celu Hawkins i jej współpracy z Cerberusem, karmiła jej paranoję sprawiając, że ta rosła poza kontrolą.
- Chyba nie jestem w jego typie - mruknęła tylko, próbując z powrotem skupić na rozmowie, a nie na momencie, w którym ich ciała oderwały się od siebie.
Wzięła głęboki wdech, czując, że musi doprowadzić się do porządku, choć nic takiego nie zrobili. Rozprostowała materiał sukienki, sprawdziła zapięcie torebki, odgarnęła z twarzy włosy, usiłując nie zrobić z nich jeszcze większego siana niż wcześniej.
- Nikt nas nie widzi, twoje ręce są bezpieczne - dodała, uśmiechając się, gdy dotarło do niej, że przecież mówił coś dalej, tylko do niej, zamyślonej, to nie docierało. - Chyba zrobię sobie przerwę. I tak nie planuję chlać, a jeśli mam zostać tu na noc, to muszę skoczyć na Wraitha po kilka rzeczy - dodała, uruchamiając omni-klucz by sprawdzić, czy wciąż ma kontakt do Leah.
Ciekawe czy mogła spróbować dotrzeć do doków sama czy znów potrzebowała przewodniczki.
- Chcesz się przejść? - spytała niewinnie, choć podkusiła ją do tego jej mało niewinna strona. Ostentacyjnie wpatrywała się w urządzenie, a nie w ich złączone ręce czy obserwujące ją oczy.
Statek przecież teraz był zupełnie pusty, podobnie zresztą jak apartamenty.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Próg Walhalli > Micah] Trouge

5 wrz 2016, o 21:43

- Chyba nie jesteś - zgodził się ze śmiechem. To prawda, Ovesen musiał być odzwyczajony od kobiet, które stawiały mu jakikolwiek opór. Wszystko musiało być tak, jak on sobie zaplanował, żony miały mu być posłuszne i do tego piękne. O ile według Rhamy Hawk do tej drugiej kategorii się jak najbardziej zaliczała, to do pierwszej absolutnie nie. Lepiej było nie zastanawiać się, co Sven by zrobił, gdyby odważyła się wykręcić jego rękę tak, jak zrobiła z Hunterem.
Przyglądał się z rozbawieniem, jak doprowadza się do porządku. Jak poprawia sukienkę, której przecież ani nie rozpiął, ani nie podwinął, ani nawet nie zmiął. Jak odgarnia z twarzy włosy, które sam odgarnął chwilę wcześniej, żeby mieć dostęp do jej skroni i policzka.
- Lepiej wyglądasz, gdy są potargane - przypomniał, unosząc w półuśmiechu kącik ust.
Ruszył w stronę wyjścia z loży, w ostatniej chwili odsuwając się od czerwonowłosej, bo zaraz do środka weszła obsługa, by zgarnąć puste szklanki po drinkach poprzednich gości. Dwóch kelnerów zmierzyło ich spojrzeniem, ale zupełnie obojętnie - tylko dlatego, że się tu znajdowali. Naeem wyminął ich, zrównując się z czerwonowłosą za drzwiami. Wciąż wpatrywał się w nią tym samym, wygłodniałym wzrokiem, choć kilka pocałunków wymienionych ukradkiem w loży nieco mu pomogło.
- Czyli jednak apartamenty - skinął głową. Minęli dwie asari złączone w uścisku, tańczące w powolny, czuły sposób, zupełnie nieprzystający do muzyki. Naeem rzucił w ich stronę obojętne spojrzenie. - Jak twój pokój? Słyszałem, że zaprosiłaś Huntera, więc pewnie jesteś z niego zadowolona.
Uśmiechnął się nieco złośliwie, by zaraz zacząć przebijać się przez tłum w stronę schodów. Po ich stronie były drugie, ale chyba tego nie zauważył, a może tylko tędy wiedział, jak dotrzeć do doków. Gdy dotarli w okolice miejsca, w którym wcześniej pili, zobaczyli większą część załogi, integrującą się przy stole. Na nich nikt nie zwrócił uwagi, bo przecież tylko przechodzili. Red już bezceremonialnie obejmował Leah, ale dziewczynie to najwyraźniej nie przeszkadzało. Głośno śmiała się z czegoś, co mówiła Ryana. To musiała być dla niej miła odmiana, że załoga Wraitha nie traktowała jej jak niewolnicy, którą była. Rzeczywiście jeśli odjadą, wszystko zmieni się dla niej z powrotem na gorsze.
- Chętnie się z tobą przejdę - powiedział Rhama, wchodząc na schody. Z powrotem weszli w strefę, gdzie muzyka była głośna, musiał więc przysunąć się do niej blisko, by to usłyszała. Ale ręce trzymał przy sobie. Na razie.
Na górnym piętrze praktycznie nie było ludzi. Kilka grupek siedziało przy stołach, korzystając z zapewnionego ciepłego posiłku. Wyłączono głośniki, więc jedyne, co docierało do ich uszu, to echo hałasu z piętra klubowego. Gdy przechodzili mniej-więcej w połowie wysokości sali, Naeem z zaciekawieniem zajrzał do talerzy ludziom poniżej.
- Nie zgłodniałaś jeszcze? - spytał. - Adams cię trochę wymęczył. Może będziesz chciała w drodze powrotnej coś zjeść? Ze mną? - uśmiechnął się niepewnie, bo brzmiało to jak propozycja przyjemnego spędzenia ze sobą przynajmniej części wieczoru. Może dało się nadać temu kontekst, który nie byłby podejrzany. W końcu Rhama nie tańczył, a Hawk jakoś nie potrafiła do końca poczuć klimatu imprezy.
Gdy weszli do windy, przyjrzał się przyciskom i wybrał ten, który wydawał się doprowadzać do doków. Tak na pierwszy rzut oka. Pozostało mieć nadzieję, że trafił, bo przecież w tę stronę jeszcze nie jechali. Po zasunięciu się drzwi z powrotem przysunął się do Hawk, choć teraz mniej natarczywie. Sięgnął jedynie do jej włosów i przeczesał je palcami, przesuwając nimi później w dół, po karku kobiety.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2751
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Próg Walhalli > Micah] Trouge

6 wrz 2016, o 00:04

Również przeszło jej przez myśl, że gdyby wykręciła Ovesenowi rękę, wszystko mogłoby skończyć się trochę gorzej. A była pewna tego, że to właśnie by zrobiła. Obojętne czy Hunter, czy jakiś włóczęga, czy właściciel stacji. Odruch to odruch, a ona nie była czymś, co można było zgarnąć z parkietu i zaprowadzić do mieszkania. Może i sama mogłaby to robić z kimś innym, ale sama nie widziała się w tej roli.
- Pamiętam - odpowiedziała tylko odnośnie swoich włosów, poprawiając je po raz kolejny gdy tylko o nich wspomniał. - Też wolę, kiedy są potargane. Nie muszę nic z nimi robić.
Zamrugała, gdy drzwi prowadzące do reszty klubu rozsunęły się zanim do nich dotarli. Spojrzała na kelnerów może nieco zbyt podejrzliwie niż planowała, ale szybko zorientowała się, że nie wyglądali, jakby spodziewali się zastać w środku coś ciekawego. Wyminęła oboje, idąc za Naeemem w uldze, że sama nie musi odnajdywać drogi do schodów czy winy, przy tym lawirując między ludźmi w tłumie.
- Nie zaprosiłam. Planowałam ciebie, skoro wszyscy inni w tym czasie będą pijani, ale przecież będziesz już miał towarzystwo - odpowiedziała mu tym samym, uśmiechając się tak słodko, jak tylko była w stanie. Mógł docinać jej w kwestii Huntera, ona odpłacała mu pięknym za nadobne. W końcu swoją dziwkę wygrał i jeszcze nikomu jej nie przekazał.
Uśmiechnęła się widząc swoją załogę siedzącą względnie razem, w jednym miejscu. Nawet Leah wyglądała na zadowoloną. Nic dziwnego - Hawkins nie trzymała na Wraithcie nikogo z takim podejściem do niewolników jak Ovesen. Gardziła handlarzami, obojętnie, czy byli batariańscy czy ludzcy. Na jej statku nie było miejsca dla nikogo, kto popierał handel żywym towarem. Nawet Stadtford wiedział, jak ma się zachowywać, choć on miał nieco inne pobudki niż reszta.
Przeszła za mężczyzną na schody, z zainteresowaniem rozglądając się po mijanych przez nich ludziach. Zastanawiała się kogo zapraszał do siebie Ovesen. Nie mogły to być szczurki zajmujące się kradzieżą by tylko przeżyć.
- Trochę - westchnęła, przypominając sobie o czymś tak prozaicznym jak głód, którego dotychczas nie odczuwała. Gdy jednak poruszył ten temat, natychmiast poczuła, jak coś ją w żołądku skręca. - Może będę chciała - dodała i zaśmiała się, bo jak na razie głównie się z nim droczyła lub rzucała niejednoznacznymi odpowiedziami.
Weszli w tym czasie do windy, więc mogła sobie pozwolić na odetchnięcie. Chciała zjeść z nim obiad, to wiedziała na pewno jeszcze zanim znów zbliżył się do niej, sprawiając, że pozostałe kwestie warte przemyślenia umykały z jej głowy zanim zdążyła coś na to poradzić.
- Będę chciała - powtórzyła widząc na sobie jego spojrzenie, tym razem podkreślając swoją decyzję. Westchnęła cicho, unosząc wolną dłoń do jego twarzy. Wieczory przed Trouge wydawały jej się abstrakcją, zupełnie tak, jakby rozpoczynając zadanie dla Cerberusa przeszła całkowity reset. Niewiele potrzebowała jednak do tego, by wspomnienia odżyły.
Przez krótką chwilę chciała powiedzieć coś, nad czym długo myślała. To, jak czuła się, gdy mogła z powrotem wrócić do jego ramion po rozmowie z Ovesenem, przy której jej skóra na powrót twardniała, zmuszona do tego przez jej instynkt samozachowawczy. Ale przecież to było glupie.
- Jesteś łatwy po alkoholu - zażartowała tylko, ignorując poprzednie kilka sekund milczenia i uśmiechając się szeroko, choć z początku mało przekonująco. - Dojedziemy w ogóle do doków? - obejrzała się na panel, usiłując wyczytać z niego coś więcej niż kilka nic niemówiących jej cyfr.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Próg Walhalli > Micah] Trouge

6 wrz 2016, o 17:33

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Próg Walhalli > Micah] Trouge

6 wrz 2016, o 19:10

Rhama wzruszył ramionami, nie próbując ukrywać uśmiechu, który cisnął mu się na usta. Tak samo jak ją bawiła jego zazdrość wobec Huntera, który przecież irytował ją bardziej, niż ktokolwiek inny, tak on śmiał się z przekonania Hawk, że nie zamierza rezygnować z wygranej dziwki. Chociaż może faktycznie rezygnować nie zamierzał - w końcu niczego sobie nie obiecywali, nie miał powodu, by nie wykorzystać takiej niepowtarzalnej okazji. Jeśli wszystko na Trouge było tej samej jakości, co alkohol, to przejście się do zamtuzu musiało być bardziej niż kuszące.
- Planowałaś mnie zaprosić? - zdziwił się. - Z jakiej okazji?
Przyciski w windzie nie były dobrze oznaczone. Prawdę mówiąc nie były oznaczone wcale, przez co Rhama długo zastanawiał się nad wybraniem jednego z kilku. W końcu mruknął coś do siebie i uderzył trzy na raz, dochodząc do wniosku, że któreś z mijanych miejsc musi być w końcu dokami. Pozostało mieć nadzieję, że wjeżdżali we właściwy pierścień. Obsługa windy nie była wbrew pozorom taka prosta. Łatwiej by było zabrać ze sobą concierge, ale ta dobrze się bawiła w towarzystwie pozostałych, a poza tym wcale jej tu nie chcieli.
- To dobrze - odparł, przenosząc dłoń na jej palce, przesuwające się po jego policzku. Albo implancie, bo znając Hawk, wybrała to drugie. Przyciągnął ją do siebie, zmuszając ją do splecenia rąk na jego karku. Teraz nikt na nich nie patrzył, przed nikim nie musieli udawać obojętności i było to zdecydowanie miłe uczucie.
Uśmiechnął się szerzej, gdy podsumowała jego stan i pokręcił głową.
- Nieprawda, jestem zawsze tak samo łatwy - odparł. - Staram się to jednak ukrywać przed światem. Nie chcę, żeby każdy to wykorzystywał.
Pochylił się i pocałował ją znów, choć tym razem spokojnie, bez tej natarczywości, którą miał w gestach jeszcze w loży. Nigdzie mu się teraz nie spieszyło, miał ją dla siebie co najmniej na najbliższe kilkanaście minut, tyle ile miało zająć im dotarcie na statek, do apartamentów i z powrotem na piętro klubowe.
- Nie wiem, możliwe - odpowiedział na jej ostatnie pytanie, bo sam przecież nie miał pojęcia, czy wybrał właściwy przycisk. Ale stacja była duża, a on wcisnął praktycznie trzy ostatnie, więc zanim dotrą do zewnętrznego okręgu, to musiało trochę potrwać. Winda przesuwała się szybko i płynnie przez długie ramię, nie zatrzymując się po drodze. Usta Naeema z kolei przesuwały się w dół po policzku Hawk i jej szyi, w przeciwieństwie do windy zatrzymując się dość często.
Po jakimś czasie dźwig stanął w miejscu i drzwi rozsunęły się, ukazując im korytarz, ale ten nie był dokami. Jasne ściany w żaden sposób nie były oznaczone, nikt też nie czekał, by się do nich dosiąść, więc Rhama tylko wyjrzał na zewnątrz, wzruszył ramionami i wrócił do środka. Dopiero drugi z przycisków okazał się tym właściwym i w końcu otworzył się przed nimi korytarz, który wyglądał już znajomo.
- Jakoś poszło - stwierdził. - Poradziliśmy sobie bez naszej uroczej przewodniczki.
Wskazał dłonią wyjście, pozwalając Hawk przejść pierwszej. Wykorzystał to niecnie do objęcia jej w pasie, gdy go mijała, bo w dokach też teraz prawdopodobnie nie było nikogo. Kto dobrowolnie rezygnowałby z szybko rozkręcającej się imprezy, tylko po to, żeby poprzenosić jakieś rzeczy do wynajętych pokoi?
Wraith stał dość blisko. Rhama oparł się o ścianę przy śluzie, przyglądając się, jak Hawk je odblokowuje. Przez długą chwilę milczał, wpatrzony w jej dłonie.
- Ty też nie wyglądasz na trzeźwą, wiesz? - powiedział w końcu, uśmiechając się lekko. Trudno się było dziwić, narkotyk nadal krążył w jej krwiobiegu i niezmiennie na nią wpływał. I gdyby przestał, to zawsze mogła napić się szampana ponownie - pełne butelki wciąż stały na stołach, gotowe do otwarcia. Może nawet pomogłoby jej to zapomnieć o problemie, z jakim wcześniej czy później będzie musiała się zmierzyć.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2751
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Próg Walhalli > Micah] Trouge

6 wrz 2016, o 21:11

Uśmiechnęła się tajemniczo, wbijając wzrok w panel windy byle tylko nie patrzeć w jego stronę. Nie planowała odpowiadać, bo przecież sam mógł się tego domyślić. Chyba, że faktycznie wciąż nie zauważył, że nie był dla niej tym, kim był, przykładowo, Hunter. Jego strata.
Poza tym, jej zbyt słodkawy uśmiech musiał potwierdzać, że wypowiadane przez nią zdania miały spełnić tylko jedną rolę i niekoniecznie musiały być prawdziwe.
- To trochę niepokojące - zaśmiała się, słysząc, że łatwy był zawsze. - Mógłbyś przynajmniej powiedzieć, że tylko dla mnie, to zarobiłbyś bonusowe punkty - dodała, gdy opanowała już rozbawienie i była w stanie westchnąć nostalgicznie, jakby fakt, że tego nie zrobił, sprawiał, że jego objęcia przestały być takie wygodne.
Nie była w stanie jednak udawać gdy poczuła na swoich ustach jego pocałunek. Odwzajemniła go z nieco mniejszym spokojem i łagodnością, jaką teraz on, dla odmiany, się wykazał. Pięć minut w loży jej nie wystarczało. Nie teraz, gdy czuła się znacznie pobudzona działaniem narkotyku i prawdopodobnie nie w każdej innej sytuacji, gdy byłaby całkiem trzeźwa. Jego dotyk potrafił upajać mocniej niż serwowany przez Ovesena szampan. Trudno było o nim zapomnieć.
Wzruszyła obojętnie ramionami, bo w tym momencie to, czy wybrali odpowiednią windę czy wcisnęli odpowiedni przycisk, mało ją obchodziło. Wiedziała tylko, że koniec końców muszą wylądować w dokach, a stacja była na tyle duża, że nawet, jeśli mieliby obrać najkrótszą trasę, wciąż mieli kilka minut drogi.
Przez krótką chwilę obserwowała jego usta, niepewna tego, czy zdoła oderwać się od nich jeśli pocałuje ją znowu. Drzwi windy rozsunęły się jednak, odwracając jej uwagę i przypominając o tym, w jakim miejscu się znajdowała. Rozglądała się więc ciekawa, usiłując wydobyć ostatki informacji z otaczającego ją świata, choć nie łudziła się, że zaobserwuje cokolwiek pożytecznego.
Pierwszy wieczór mijał, a ona kompletnie nie miała pojęcia co ma zrobić w kwestii przejęcia Trouge.
- Czuję się świetnie - odparła wymijająco, ruszając wgłąb doków i od razu odnajdując wzrokiem Wraitha. Uśmiechnęła się do własnego statku, który wydawał się jedynym, znanym jej rejonem na całej stacji. O razu ogarnął ją spokój. - Zastanawiasz się, czy ja jestem teraz łatwa? - dodała z szelmowskim uśmiechem, opierając się bokiem o śluzę i odpowiadając mu spojrzeniem na spojrzenie. Dopiero wtedy wstukała szybko kod i odblokowała statek, wkraczając do jasnego wnętrza i wypuszczając powietrze z ust, jakby opuściła próżnię kosmiczną, a nie korytarz doków stacji.
- Pusty - mruknęła, choć było to oczywiste. Nieaktywny napęd, brak załogi. We wnętrzu było niemal bezgłośnie. Hawkins machinalnie zablokowała drzwi za nimi, woląc, by nikt spoza załogi nie wkradł się do środka gdy ona będzie na innym pokładzie.
- Obejrzałeś go kiedyś? - zagadnęła, ruszając w stronę windy. - W całości.
Westchnęla, szybko sama odpowiadając sobie na to pytanie. Przecież statek był zniszczony. Pewnie wtedy miał okazję - gdy i tak po Wraithcie pałętał się sam Cerberus.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Próg Walhalli > Micah] Trouge

6 wrz 2016, o 23:11

- Tylko ty o tym wiesz - odparł. Jeśli faktycznie nie zdawał sobie sprawy z tego, że Hunter był dla Hawk kimś zupełnie innym, niż on sam, to nie świadczyłoby o nim za dobrze. Może nadal droczył się z nią, może próbował zmusić ją do powiedzenia czegoś, przed powiedzeniem czego się broniła. Zresztą niezależnie od tego, czy mówił prawdę, czy żartował, kamienna twarz którą prezentował ludziom na co dzień nie mogła zachęcać do bliższej znajomości. Jedynie Vinnet udało się przełamać tę barierę, no i dzisiaj również spontanicznym towarzyszom od zakładu.
- Swoją drogą, Voodoo musi strasznie przeżywać stratę swojej dziwki - stwierdził. - Mam nadzieję, że nie zapija smutków, bo wtedy to już do niczego się nie będzie nadawał dziś. Sympatyczny człowiek.
Chyba zarówno Sykes, jak i Adams, w pewnym stopniu przestali darzyć Naeema początkową pogardą. To musiała być dla niego miła odmiana, choć na pewno nie będzie okupiona takim bólem jutro rano, jak dla nich. Rhama uśmiechnął się do Hawk, gdy zadała pytanie i przez dłuższą chwilę nie odpowiadał, pozostawiając ją w niepewności.
- Nie - rzucił w końcu krótko, choć z sobie tylko znanego powodu zaśmiał się cicho, przekraczając próg statku.
Faktycznie wyglądał cicho, nienaturalnie pusto. Mężczyzna zwolnił, jakby głośnymi krokami miał tu obudzić coś, czego budzić się nie powinno. Przez chwilę patrzył wprost przed siebie, w pusty korytarz, prowadzący w stronę CIB, na kilkanaście długich sekund zapominając o tym, że jest tutaj z Hawk. Przypomniał sobie dopiero, gdy się odezwała, stwierdzając fakt. Ponownie utkwił w niej wzrok, ruszając za nią do windy.
- Właściwie to nie - odparł. - W czasie remontu nikt nie chciał mnie tu widzieć, a potem... nie było okazji.
Deuce jasno mu powiedział, że nie życzy sobie go w kokpicie, więc Rhamy jeszcze tam pewnie nigdy nie było. Tak samo w maszynowni, dopiero niedawno uzyskał niepisaną zgodę Hawk na większe zainteresowanie się systemami statku, więc pewnie nawet nie zdążył tam dotrzeć. Widok Naeema na innym pokładzie, niż ten, na którym powinien przebywać, mógłby wzbudzić spore niezadowolenie wśród załogi. Nie chciał ryzykować, więc plątał się po mesie i kilku innych ogólnodostępnych miejscach, gdy nie przesiadywał u siebie. Plan statku na pewno miał, informacje o tym z jakich części był zrobiony i co generalnie sobą reprezentował z całą pewnością też. Ale to nie było to samo.
- Chcesz mnie oprowadzić? - spytał, ponownie obejmując ją w pasie, gdy stanęli obok siebie w windzie. Ale teraz wydawał się zamyślony, choć jego dłoń wiedziała, dokąd iść, idealnie wpasowując się w zagięcie jej kręgosłupa. - Jestem cały twój.
Niezależnie od tego, na którym pokładzie chciała wysiąść, Rhama korzystał z tych krótkich chwil bliskości, na które mogli sobie pozwolić, kiedy byli sami. Z wyjątkowej okazji, dzięki której Hawk nie miała na sobie pancerza, ani spodni i kurtki, a od jej ciepłego ciała dzielił go tylko cienki materiał sukienki. I nawet jeśli mieli się teraz przejść po Wraithcie, nie zamierzał się od niej odsuwać.
Spojrzał na nią kątem oka, przyglądając się kontrastowi jej jasnej skóry z czerwienią włosów i ciemnym kolorem sukienki. Ten kontrast mu się podobał, teraz tak samo jak wcześniej. Może jednak nie do końca był w stanie iść obok niej obojętnie, rozglądając się po kolejnych pokładach, ale na pewno się starał.
- Też w sumie powinienem coś ze sobą wziąć, skoro jednak nie nocujemy na stacji - stwierdził cicho. - Coś czuję, że nie będzie mi się chciało tu przychodzić rano.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2751
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Próg Walhalli > Micah] Trouge

7 wrz 2016, o 11:14

Może powinna coś powiedzieć. Potwierdzić to, że nie traktowała Naeema jako jednej z wielu przygód, które jej się trafiły i z całą pewnością jeszcze trafią. Czuła się niezręcznie myśląc o tym temacie, świadoma tego, że nie będzie w stanie zdobyć się na to, by wypowiedzieć takie słowa na głos. Może jeśli faktycznie znajdzie więcej tamtego szampana i spije się tak, że następnego dnia nie będzie pamiętała o swoich wyznaniach. Ale przecież tego też chciała uniknąć. Bezpiecznie czułaby się tylko na Wraithcie, choć byłoby to dość złudne wrażenie. I jeszcze narażałaby sam statek. Nie bez powodu zaakceptowała zostanie w przydzielonym jej apartamencie.
- Jest - przyznała w pełni poważnie, nawet, jeśli mężczyzna niekoniecznie uznawał Sykesa za przyjemnego. - Ma córkę na Omedze, przy której nie rzuci ani jedną kurwą. To jest dopiero śmieszny widok.
Nie wiedziała, dlaczego odczuła potrzebę podzielenia się tą informacją, więc sama do siebie wzruszyła ramionami, odpowiadając na niewypowiedziane pytanie. Rhamę prawdopodobnie to i tak nie interesowało. Sama widziała dziecko Sykesa ledwie dwa razy, ale szok spowodowany zmianą w postawie pirata za każdym był ogromny. Mógł nienawidzić matki swojej córki, ale ją wydawał się kochać na tyle, na ile był w stanie.
Uśmiechnęła się, nie zauważając nawet na jej talii znów spoczęła jego ręką. Było jej tak wygodnie. Nawet wygodniej niż bez niego obok.
- Statek jak statek - odpowiedziała, choć niezgodnie z prawą. Wraith nie był dla niej zwykłą fregatą, ale niekoniecznie dla innych osób musiał być tak ciekawy, by zamiast bawić się na bogatej stacji, w której doku stali, oglądać kolejne pokłady. - Jeśli chcesz coś zobaczyć to powiedz.
Sięgnęła do windy i uruchomiła jej panel, wybierając pokład z kajutami załóg, jeśli tylko nie chciał pojechać gdzie indziej. Drzwi zasunęły się za nimi, odcinając ostre światło korytarza i pozostawiając ich w półmroku. Kącik ust znów podjechał jej ku górze, a dłoń mimowolnie powędrowała do jego klatki piersiowej, gdy odwróciła się do niego przodem.
Nie byli jednak w windzie na Trouge. Zjazd potrwał kilka sekund. Cofnęła się, tyłem wkraczając w krąg światła kolejnego z korytarzy, na którym teraz wylądowali. Teraz czuła, że może mu się bez skrępowania przyjrzeć. Dobrze wyglądał w garniturze, jakby do niego był stworzony.
- Przecież nocujemy na stacji - odwróciła się, ruszając przed nim wgłąb korytarza, w stronę swojej kajuty. - Nie uśmiecha mi się siedzenie w tym naszpikowanym podsłuchami apartamencie, ale wolę to niż wciskanie mikrofonów na Wraitha gdy nie patrzę.
Westchnęła, unikając jego spojrzenia tak, jak uniknęła powiedzenia następnych słów - na statku podsłuchów już było wystarczająco. Mógł być jeden, nieaktywny, ale to było za dużo jak na jej gust.
- Okno przynajmniej jest ładne, tak jak mówiłam. Wielkie - dodała i parsknęła śmiechem, wspominając sobie rozmowę z Hunterem, którą ten opacznie zinterpretował jako zaproszenie.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Próg Walhalli > Micah] Trouge

7 wrz 2016, o 21:03

Naeem skinął głową, choć nic nie odpowiedział. Na pewno miał świadomość, że każdy z załogantów Wraitha miał przedtem jakieś życie poza pokładem, prawdopodobnie mieli je nawet teraz. Ktoś mógł mieć córkę, ktoś mógł mieć męża, ktoś kochankę. Ktoś mógł posiadać mieszkanie w ładnym miejscu na Ziemi, nienawidzić hanarów i bać się igieł. Każdy posiadał więcej, niż tę pierwszą twarz, którą pokazywał ludziom. Rhama był tego najlepszym przykładem - niewzruszony, obojętny i lodowaty, nie mógł zachęcać do bliższego zapoznawania się. Tylko Hawk wiedziała, co skrywał za maską. O ile bogatszym w rzeczywistości był człowiekiem, przyjemniejszym i nieco zagubionym. Voodoo więc mógł mieć i córkę, choć ujrzenie go w jej towarzystwie musiało być nietypowym doświadczeniem.
Dopiero gdy Hawk zaproponowała, że może go zaprowadzić gdzie tylko chce, uśmiechnął się szeroko, sprawiając wrażenie, jakby odmłodniał nagle o pięć lat. Odwdzięczył się tym samym lustrującym spojrzeniem, gdy czerwonowłosa wyszła tyłem z windy, przez chwilę nie ruszając za nią, tylko przyglądając się jej, teraz już nie próbując tego nawet ukrywać.
- Nie wyglądasz teraz zbyt groźnie, wiesz? - zaśmiał się. - Nie dziwię się w sumie Hunterowi, że rzucił się na Ciebie z rękami.
Dawno już wyszło na jaw, że był beznadziejny w prawieniu komplementów i to się wcale nie zmieniło. Chciał powiedzieć coś miłego, wyszło jak zwykle. Wzruszył ramionami, w końcu opuszczając windę i idąc za Hawk.
- Chciałbym wejść do kokpitu - przyznał. - Tylko dlatego, że Adams mi tego kategorycznie zabronił. Ale może być później.
Szedł za nią cały czas i razem z nią też wszedł do jej kajuty, choć przecież tylko i wyłącznie dlatego, że rozmawiali, a przerywanie konwersacji było niekulturalne. W końcu chciała, by dotrzymał jej towarzystwa, więc to właśnie robił. Podszedł do biurka i przysiadł na nim. Jego noga w nietypowo eleganckim bucie wystukiwała o podłogę rytm muzyki, którą tylko Rhama słyszał. Nie chciał przeszkadzać, więc patrzył tylko na Hawk, z lekkim uśmiechem błądzącym po ustach.
- Nie wiem, nie byłem u ciebie - wzruszył ramionami. - Jeśli jest takie, jak to na dole, to zazdroszczę. W moim pokoju jest tylko takie przeciętne, z parapetem. Przynajmniej łóżko mam duże, ale Ovesen chyba innych nie kupuje, nawet do części gościnnej. No i chyba tyle, spędziłem za mało czasu na podziwianiu pokoju, żeby zauważyć coś ciekawszego.
Gdy tylko znalazła się wystarczająco blisko, by mógł jej dosięgnąć, przyciągnął ją do siebie za rękę, sam nie odrywając się od biurka. Czy tego chciała, czy nie, znalazła się między jego kolanami, z dłońmi mężczyzny przesuwającymi się po plecach. Jedną, właściwie. Druga powędrowała do miejsca, w którym grafitowa sukienka się kończyła i wsunęła się pod materiał, ruszając w górę, po tylnej części jej uda. Sam Rhama wydawał się bardzo zaabsorbowany ustami Hawk, choć tylko na nie patrzył, z dość niewielkiej odległości.
- To co ze sobą zabierasz? - spytał cicho. Teraz, gdy zamknęły się za nimi drzwi prowadzące na korytarz, wszystko wydawało się takie, jak zwykle, nie dało się wyczuć ciszy i pustki panującej na pokładzie. - Alkohol, który nie ma w sobie dodatków? - musnął wargami jej usta, krótko, zaczepnie. - W sumie chyba całkiem ci te dodatki przypasowały.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2751
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Próg Walhalli > Micah] Trouge

8 wrz 2016, o 11:01

Przeorana blizną brew powędrowała jej do góry gdy dowiedziała się, że nie wygląda zbyt groźnie. Nie była pewna, czy to był komplement, ale chyba miał takim być. Zerknęła w dół, na swoją sukienkę, którą o ten stan obwiniała. A może przeczesane a nie potargane włosy? Może makijaż? Ten przecież był mocny, a jej wyraz twarzy pozostał niezmieniony.
- Może dlatego spodobałam się Ovesenowi - odpowiedziała z przekąsem, podpierając boki rękoma. - Beznadziejne są te twoje komplementy, Naeem.
Westchnęła, odwracając się i ruszając do swojej kajuty świadoma tego, że idzie za nią. Kiwnęła głową słysząc jego chęć przejścia do kokpitu - nie widziała problemu. Adams był pijany więc się nie obrazi. Zresztą Hawkins przyjdzie z Rhamą, cały czas przy nim będzie. To brzmiało jak sensowny argument przeciwko oskarżeniom, że wlazł do kokpitu i coś spieprzył.
- Też mam wielkie, większe niż na Wraithcie - uśmiechnęła się, bo pierwszą myślą na ten temat jaka przyszła jej do głowy był fakt, że było przystosowane do przyjmowania sporej ilości prostytutek w jednej chwili.
Weszła do środka znajomej kajuty, rozglądając się w oczekiwaniu na to, że dostrzeże jakieś zmiany. Nic z tego. Kubek z dawno zimną kawą wciąż leżał na stoliku przy kanapie, razem z niektórymi, porozwalanymi rzeczami na biurku. Nephiett niczego nie dotykał poza pudełkiem na artefakt. Zerknęła do tej szafki kontrolnie, patrząc co poza tym było w środku - apteczka. Nic poza tym.
Otworzyła kilka kolejnych szuflad, wyciągając bieliznę na zmianę, spodnie i jakiś podkoszulek. Z szafy wyciągnęła jedną z kurtek, inną niż ta okrwawiona, którą ostatni raz widziała leżącą na ziemi w pomieszczeniu z kapsułą medyczną, w której Mary walczyła o życie. Wszystko to rzuciła na łóżko bezładnie, sięgając do torby i kładąc ją obok. Była ciężka. Rozsunęła zamek, otwierając ją i zamarła.
Na jej dnie znajdowały się elementy pancerza. Przygryzła wargę w zamyśleniu, wodząc palcami po szorstkim materiale torby. Powinna go zabrać. Czuła, że powinna. Ale co, jeśli tym samym podkreśli swoje wrogie zamiary?
Zostawiła to na później. Na następne kilka minut. Podeszła do biurka i do siedzącego przy nim Rhamy, zastanawiając się nad tym, czy powinna spytać jego o zdanie, kiedy miała wrażenie, że już je zna. Na pewno jej to odradzi. Westchnęła cicho, przenosząc dłonie na jego kark, na znajomy, chłodny metal, do którego w pełni się już przyzwyczaiła. Wplotła palce w jego włosy, wpatrując się w zmiany w jego fryzurze, które tym samym robiła.
- Tylko niezbędne rzeczy - odrzuciła wymijająco, czując, że nie jest to istotna kwestia. Pancerz mógł poczekać. Dłonie wędrujące w górę jej ud już nie. - Wolałabym o nim wiedzieć zanim się napiłam. Choć mogłam się spodziewać, mówiłeś - odpowiedziała bez wyrzutu, przesuwając kciukiem po jego policzku.
Jego usta były zbyt blisko by miała myśleć trzeźwo. Wzrok, który na sobie czuła, przyciągał jej własne spojrzenie.
Błękit w ciągu ostatniego roku kojarzył jej z wieloma rzeczami. Kojarzył się z morzem, a morze z Neptunem i przeszłością. Później kojarzył jej się z admirałem i korsarzami, oraz stacją o tej samej nazwie, w której została zamknięta z psychopatami.
Obecnie błękit kojarzył jej się z wzrokiem, który tak uwielbiała.
Zachęcona przez wciąż odczuwany narkotyk, przyciągnęła obie jego dłonie do swoich ud, pozwalając, by podsunęły materiał sukienki do góry - tak, by mogła wycofać się lekko spomiędzy jego kolan i usiąść na nich, przyciskając własne ciało do jego.
Jeśli była jedna rzecz, dla której mogłaby poświęcić zatracenie w tym błękicie, to był to dotyk jego ust.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Próg Walhalli > Micah] Trouge

8 wrz 2016, o 12:13

Rhama przez chwilę wyglądał, jakby chciał coś powiedzieć, ale zamiast tego został tak na kilka sekund, wpatrując się w Hawk. W końcu wypuścił powietrze z płuc i wzruszył z rezygnacją ramionami. Zdawał sobie sprawę z tego, że nie potrafi prawić komplementów, zresztą chyba pierwszy, jaki jej powiedział, sprawił że sam wtedy zwątpił w swój intelekt.
- Wiem, ale staram się jak mogę - mruknął. Nawet jeśli poczuł się przez to niezręcznie, nie pokazał tego po sobie. Zresztą odwróciła się wtedy do niego plecami, ruszając do kajuty, więc nie mogła widzieć jego miny. - Niestety nie jestem tak wprawiony w komplementach jak na przykład niektórzy muzycy na tej stacji.
Hunter z całą pewnością był w tym mistrzem, przynajmniej we własnym mniemaniu. Jego komplementy były kwieciste i prawdopodobnie wielokrotnie wcześniej wypróbowane. Nawet te, którymi uraczył Hawk na dzień dobry, obejmując ją w talii. W końcu był w ciężkim szoku, gdy okazało się, że nie zadziałały, za to poskutkowały dość nieprzyjemnym wykręceniem ręki.
Co mu wcale nie przeszkodziło przystawiać się dalej.
Obserwowanie pakującej się Hawkins było dla Naeema całkowicie absorbującym zajęciem, dlatego nie przeszkadzał jej. Nie odezwał się też, gdy zamarła nad torbą, zastanawiając się nad czymś dłużej, bo przecież nie mógł wiedzieć, że patrzy akurat na pancerz. Może doszedł do wniosku, że liczy ile ubrań potrzebuje ze sobą zabrać, żeby nie musieć do końca pobytu wracać na Wraitha.
Uśmiechnął się do niej, gdy znalazła się w jego ramionach. Przesunął dłonią po jej szyi, obojczyku, a potem jego kciuk powędrował w dół, wzdłuż głębokiego dekoltu, równolegle do brzegu materiału.
- Mógłbym ci powiedzieć, że lubię to, jak czerwień twoich włosów odcina się od twojej skóry - mruknął. - Albo że po prostu pięknie dzisiaj wyglądasz. Albo że sprawiasz, że moje nudne życie nabiera nowego sensu. Albo że nie potrafię patrzeć na ciebie, nie przypominając sobie twojego dotyku, smaku twoich ust, tego jak patrzysz mi w oczy, jakbyś sięgała do samej duszy - odwzajemnił pocałunek, ale póki co delikatnie, z fascynacją obserwując, jak ciągnie ją do niego. - Ale to jest jeszcze gorsze.
Zaśmiał się cicho i przesunął dłonie w górę, docierając do zapięcia sukienki i powoli ciągnąc je w dół, stopniowo odsłaniając jej plecy. W końcu suwak się skończył, a jego palce dotarły do generatora, więc na chwilę odpiął go i odłożył na biurko obok siebie. Był podpity, ale nie tak jak wczoraj, więc miał w sobie znacznie więcej opanowania. Mimo wszystko nie potrafił odmówić sobie przypominania tego, jak gładka była jej skóra w dotyku. Wstał, zmuszając Hawk do tego samego i pomógł jej wydostać się z sukienki, którą od razu odłożył na krzesło - tym razem równo, żeby się nie pomięła, choć w międzyczasie nie odrywał ust od ust kobiety, która miała na niego taki wpływ, jak mówił. Nie chciała wyznań, nie potrafiła się do nich zmusić, ale Naeem zrobił to za nią - choć uznał to za żenujący tekst, który ciężko było w ogóle nazwać komplementem. Faktycznie w tym aspekcie był znacznie bardziej nieporadny, niż przeciętny człowiek. W końcu znacznie lepiej milczał, niż mówił. Ale jego gesty wyrażały wystarczająco wiele.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2751
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Próg Walhalli > Micah] Trouge

11 wrz 2016, o 22:25

Kiwnęła głową z przebiegłym uśmiechem, udając, że rozumie to, co Rhama do niej mówił. Hunter przecież był tak wprawiony w komplementach jak ona w tańcu - może i komuś to by się spodobało, na pewno podobało się jemu, ale raczej nie był to poziom wybitny.
Po chwili doszła do wniosku, że za surowo się ocenia. Nic nie było tak złego jak teksty, które jej sprzedał.
Odwzajemniała jego spojrzenie i na tym się skupiła, bo była to znacznie przyjemniejsza aktywność niż rozmyślanie o muzyku. Johnny pewnie leżał teraz już otoczony prostytutkami lub osobami, które same wpadały mu w ramiona. Fanek musiał mieć sporo, może tyle samo męskich fanów. Zważywszy na to jakie padały jego wybory, mógł właśnie upijać niewinne dziewczyny lub tańczyć z jakąś asari, jak Mouse wcześniej. Prawdopodobnie nie potrzebowałby nawet prostytutek, ale jakieś mogły mu się bardziej spodobać niż goście Ovesena.
Jego komplementy może nie były wysokich lotów, ale nie była w stanie przywołać na swojej twarzy wyrazu ironii czy rozbawienia. W obecnej chwili ton jego głosu podobał jej się za bardzo, by cokolwiek, co wypowiadał, miało wywierać odwrotny efekt.
- Myślałam, że mówisz poważnie - westchnęła, dopiero teraz się uśmiechając. - Wątpię, żebyś miał nudne życie.
Jako agent Cerberusa, czy tam współpracownik, jak wolał to nazywać, raczej nie nudził się w kajucie czy domu. Musiał mieć więcej niż jedną okazję do użycia swojego świetnego pistoletu, poza tym nawet zbieranie informacji o niej musiało zanieść go w dziwne miejsca.
Przesunęła dłońmi po jego klatce piersiowej, zastanawiając się nad własnym doborem słów. Było tak wiele rzeczy, które teraz mogłaby mu powiedzieć - szczególnie zachęcona alkoholem i działaniem narkotyku. Nie umiała jednak tego ubrać w sensowne zdania. Wcześniej wygodna, dobrze dopasowana sukienka teraz uwierała, domagając się nadejścia chwili, w której słowa nie są potrzebne. Jej ciało przeszedł dreszcz, gdy poczuła, jak znajdujący się na jej plecach zamek się rozsuwa.
- Cieszę się, że jesteś w moim - mruknęła wbrew sobie, odnajdując zapomnienie w jego oczach chwilę później. W jego ciepłych dłoniach, przesuwających się po jej skórze gdy odpinał generator tarcz. W oddechu, który czuła na swojej szyi gdy nachylał się, by ją pocałować. Miała wrażenie, że odkąd w tej samej kajucie pili razem whisky, przed dotarciem na Trouge, minęły lata, a chwile spędzone na stacji we własnym odosobnieniu dłużyły się.
Przymknęła oczy, na moment przestając zwracać uwagę na to, czy stoi, siedzi przy biurku czy leży na łóżku. Jej dłonie długo szukały pierwszego, zapiętego guzika, spodziewając się zastać go wyżej niż gdy go zostawił. Zapomniała, że przecież rozpiął je z powrotem. Poradziła sobie z nimi szybko, sprawnie, tylko po to, by móc pchnąć go w stronę posłania, obok torby, która szybko spadła na ziemię, z nieco większym hukiem niż powinna to zrobić, gdyby wypełniona była tylko ubraniami.
Nie siliła się na dobieranie następnych słów, nie chcąc marnować na to oddechu. Jego usta były zbyt kuszące, by zbyt długo pozostawać daleko od nich. Statek był zamknięty, załoga musiała siedzieć już podpita z daleka od doków, pozwalając Hawkins na przesiedzenie nieco dłużej niż chwili w jedynym miejscu na Trouge, w którym czuła się bezpiecznie.
I była im za to bardzo wdzięczna.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Próg Walhalli > Micah] Trouge

12 wrz 2016, o 18:40

- Mówię poważnie - zaprotestował Naeem, przeczesując jej włosy palcami. - Ale wiem jak to brzmi, dlatego czasem wolę się nie odzywać - uśmiechnął się lekko i wtulił twarz w jej szyję, głęboko w płuca wciągając zapach jej skóry. Przez chwilę milczał, przesuwając dłonią po jej ciepłych plecach. W końcu wzruszył lekko ramionami. - Może i nudne nie było, ale teraz mam ciebie.
Musiał mieć szkolenie, gdy już odzyskał władzę w nogach. Najpierw długą rehabilitację, a potem na pewno wiele czasu spędzonego na strzelnicach, potem szkolenia w warunkach mniej lub bardziej bojowych. W końcu potrafił wiele, udowodnił jej to na Ankhcie. I nawet jeśli w dużym stopniu była to zasługa porządnego sprzętu, który mu Cerberus zapewnił, to nie wszyscy potrafiliby z niego skutecznie korzystać.
Gdy przyznała, że jest dla niej ważny, Rhama znieruchomiał, odsuwając się na tyle, by móc na nią spojrzeć. Trudno było wyczytać cokolwiek z jego twarzy, bo zanim zdążyła, pocałował ją żarliwie, nie protestując, kiedy sięgnęła do guzików jego koszuli. W międzyczasie zrzucił z siebie marynarkę, zostawiając ją na biurku, w znacznie większym nieładzie, niż równo odłożoną sukienkę. Posłusznie wstał, ruszając tyłem w stronę łóżka, tak samo jak za pierwszym razem, gdy ich kłótnia skończyła się w zdecydowanie nieplanowany sposób. Teraz już nie musiała go prowokować, by decydował się okazać przy niej jakiekolwiek emocje, w tej chwili działo się to już całkiem naturalnie i jedynie w towarzystwie reszty załogi nakładał swoją maskę obojętności.
Tak samo jak za pierwszym razem pociągnął ją za sobą, sprawiając, że wylądowała na nim. Musiał być równie wdzięczny załodze Wraitha, jak i ona - pusty, zamknięty statek dawał im ogromną swobodę, której nie mieli ani na pancerniku, ani tutaj, gdy za drzwiami kajuty działo się życie. W tej chwili od najbliższych żywych istot dzieliło ich co najmniej kilka grubych ścian. Rhama nawet nie zerknął w stronę torby, ignorując ją tak samo, jak rozmyślania na temat tego, czy ktokolwiek jest w stanie ich usłyszeć. Odepchnął ją od siebie na chwilę, tylko tyle, by się podniosła, by mógł ją widzieć. Jedną dłoń zacisnął na jej udzie, upewniając się, że nie wstanie, a drugą przesunął powoli w górę, po jej brzuchu i dekolcie, podążając za nią wzrokiem. Wciąż miał lekko nieprzytomne spojrzenie, ale trudno się było temu dziwić, biorąc pod uwagę ile wypił. Przez moment znów wyglądał, jakby chciał coś powiedzieć, ale zrezygnował. Długo nie wytrzymał z daleka od niej, poderwał się wrócił ustami do jej stęsknionych warg, które tak uwielbiał.
Pozbycie się swoich i jej ubrań nie zajęło mu zbyt wiele czasu. Przyciągnął ją do siebie, gdy tylko znalazła się z powrotem obok, naga, jego bogini wojny o alabastrowej skórze. Cieszył się, że Hawk jest w jego życiu, tak samo, jak cieszyła się ona, choć on tego nie powiedział - potrafił jednak pokazać to w sposób, który wychodził mu najlepiej, znacznie lepiej niż nieudolne komplementy. Musiał sobie zdawać sprawę z tego, że ich związek nie miał zbyt wiele sensu, że utrudniał więcej niż ułatwiał - przynajmniej z jego punktu widzenia - a jednak to właśnie te chwile bliskości pozwalały mu nie czuć się na Wraithcie jak wróg.
Bo przecież właśnie wtedy należał do niej bardziej, niż do kogokolwiek innego.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2751
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Próg Walhalli > Micah] Trouge

12 wrz 2016, o 21:25

Mogło brzmieć źle dla każdego innego, ale nie dla niej w tej jednej chwili. Wciąż słuchanie takich rzeczy było dość specyficznym przeżyciem. Była pewna, że podoba jej się teraz, gdy była lekko otumaniona, ale nie mogła mieć pewności co by się stało gdyby te same słowa wypowiedział do niej rano. Ich niezobowiązujący romans wydawał się wkraczać na nieco inny poziom, do którego na ogół żaden z jej związków nie docierał - przez różnicę charakterów, odległość czy też jej własny, ośli upór. Nigdy nie patrzyła również w ten sposób na członków swojej załogi. Naeem zarówno do jej należał, jak i nie - zależy pod jakim kątem spojrzeć. Był blisko, a jednocześnie nie czuła się za niego odpowiedzialna jak matka za dziecko.
Nie musiała niczego odpowiadać i była za to wdzięczna chwili, którą wybrali na te nietypowe wyznania. Pościel wydawała się bardziej miękka niż gdy ostatni raz w niej leżała, za to marynarka mężczyzny wręcz przeciwnie - jakby za szorstka, nieprzyjemna. Nie chciała jej dotykać, wolała szybko się jej pozbyć, tak jak własnej sukienki. Za możliwość odczuwania bliskości jego ciała niezmąconej żadnym materiałem była w obecnym stanie zdolna oddać wiele. Na szczęście nie przyszło jej niczego poświęcać. Naeem był na miejscu, chętny do przyciągnięcia jej do siebie tak bardzo jak ona.
Westchnęła bezgłośnie, gdy przesuwał dłońmi po jej ciele zbyt szybko, by była w stanie ten ruch rejestrować. A może robił to normalnie? Może nawet powoli, tylko ona zastygła w jednym stanie upojenia, odczuwając wszystko bardziej, mocniej i przyjemniej?
Wplotła dłoń w jego włosy, przysuwając się gdy tylko uznała, że darowane mu trzy sekundy patrzenia będą musiały mu wystarczyć. Nie chciała patrzeć, nawet, jeśli też miała na co. Chciała tylko czuć, wreszcie, po tych latach spędzonych na stacji, która w swej nieprzyjemności przerastała Omegę, choć ubrana była w ładniejsze szaty.
Nie zauważyła, kiedy sama wylądowała w pewnej chwili na zimnej kołdrze, wbijając paznokcie w jego plecy. Wrócenie do świata rzeczywistego, a nawet odzyskanie samej świadomości jego istnienia, zajęło jej sporo czasu. Czasu spędzonego w jego objęciach, do których bezwiednie wróciła gdy tylko opadł na pościel obok, ignorując to, jak strasznie gorąco jej się zrobiło.
Przez chwilę pozwalała, by tylko ciężkie oddechy wypełniały panującą wokół nich ciszę. Nie przeszkadzała jej. Nie była z rodzaju tych niepokojących i nieprzyjemnych, szczególnie teraz. Zapragnęła kolejnej lampki szampana, tym razem nie karcąc się w duchu za samą myśl o tym.
- Chcę tu zostać - stwierdziła cicho, uparcie, brzmiąc jak dziecko, które nie przeżyje jeśli nie wyjdzie na swoje. Upór ten, choć brzmiał w jej głosie, nie pojawił się w jej oczach, pogodzonych z tym, że nie może. Postanowiła wcześniej i planowała się tego trzymać. - Cholerne Trouge - mruknęła bardziej do swojej myśli niż do leżącego obok mężczyzny, z którego objęć właśnie się wyplątywała, chcąc usiąść na łóżku i rozejrzeć za swoimi rzeczami. Spojrzeć na torbę i odczuć wyrzuty sumienia na myśl o leżącym wewnątrz pancerzu, co do którego wciąż nie potrafiła się zdecydować. Znaleźć wzrokiem bieliznę i sięgnąć po nią, by zacząć się ubierać.
W końcu powinni już wracać.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Próg Walhalli > Micah] Trouge

12 wrz 2016, o 21:55

Trudno było zrezygnować z bliskości jej ciała, z gładkości jej skóry i smaku jej ust. Naeem znów był zachłanny i stęskniony. Może dla niego brak możliwości dotknięcia jej wtedy, kiedy tak bardzo tego chciał, był cierpieniem, którego się nie spodziewał. Kiedy mógł tylko patrzeć na jej nogi w wysokich szpilkach, których nie nosiła na co dzień, a na pewno nie do sukienki. Na jej sylwetkę, opiętą cienkim materiałem, którą Hunter mógł na stacji sprawdzić dotykiem - choć z niezbyt pozytywnym skutkiem - a od której Rhama musiał się trzymać z daleka, żeby sprawiać wrażenie obojętności. To nie mogło być dla niego proste i na pewno nie było przyjemne.
Dlatego gdy w kajucie zapadła cisza, przerywana tylko ciężkimi oddechami, wciąż gładził ją po plecach. Mówił jej już, że podoba mu się taka, zagrzebana w pościel, rozgrzana, nieubrana w żadną ze swoich zbroi.
Wypuścił ją, z długim westchnięciem, by podnieść się zaraz po niej. Przeczesał swoje włosy, które, choć znacznie krótsze, tak samo jak fryzura Hawk straciły resztki ładu. Potem odgarnął czerwone kosmyki z jej twarzy, obserwując jej minę. Nie wyglądała na zadowoloną, a przecież dopiero co spędzili trochę czasu w całkowitym zapomnieniu. Nie chciał jej jednak powstrzymywać, bo wciąż musiał mieć jakieś resztki poczucia obowiązku w stosunku do Cerberusa.
- Też bym wolał - przyznał, siedząc teraz obok niej i przesuwając delikatnie palcami wzdłuż jej kręgosłupa.
Ten dotyk sprawiał, że wyjście z łóżka stawało się trzy razy trudniejsze i Naeem doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Uśmiechnął się lekko, czując, jak pod opuszkami jego palców pojawia się gęsia skórka. Pochylił się i pocałował krótko miejsce, w którym szyja Hawk łączyła się z jej ramieniem, by chwilę później lekko odwrócić jej głowę w swoją stronę i wrócić do jej wygiętych w niezadowoleniu ust. To było jedyne, co mógł dla niej teraz zrobić.
- Tylko Trouge - powiedział w końcu, po długiej chwili milczenia, wciąż nie pozwalając jej wstać. - Potem polecisz w swoją stronę.
Cokolwiek to miało znaczyć, nie wyjaśnił. Może to były po prostu bzdury, które pojawiły się w jego umyśle pod wpływem alkoholu, a może doszukiwała się w tym drugiego dna. A może po prostu jego też ta sytuacja zaczynała męczyć i szukał rozwiązania - jeśli faktycznie je znalazł, to póki co się nie pochwalił.
Westchnął i przeniósł wzrok na torbę, jakby dopiero ją zauważył. Potem spojrzał na swoją marynarkę, rzuconą niedbale na biurko i skrzywił się. To musiało boleć jego poczucie estetyki, dość mocno wygórowane. W końcu wzruszył ramionami.
- Tam i tak jest za gorąco - mruknął i znów uśmiechnął się, gdy jego spojrzenie ponownie padło na Hawk. - Teraz lepiej.
Musiał mieć na myśli jej włosy, które zdecydowanie nie były już ułożone tak, jak sobie zaplanowała. A on powiedział jej wcześniej, że taka mu się podoba. Odsunął dłoń od jej pleców, sięgając po leżące w rogu łóżka bieliznę i spodnie. Wciągnął je na siebie, w międzyczasie podając Hawk jej rzeczy, leżące niedaleko, chociaż na podłodze.
- Też wezmę pancerz - stwierdził. Znaczyło to, że zauważył, choć wcześniej tego nie skomentował. Wzruszył ramionami, jeśli w jakiś sposób wyraziła zdziwienie. - Chodzenie w nim jest niegrzeczne, ale nikt mi nic nie mówił o wnoszeniu go na stację. Widziałem wystarczająco wiele spierdolonych rzeczy przez ostatnie dwie godziny, żeby dojść do wniosku, że to dobry pomysł.
Naciągnął na siebie koszulę i zabrał się za zapinanie guzików, co szło mu trochę problematycznie. Pił szybko, alkohol uwalniał się wolniej. Na wszelki wypadek usiadł z powrotem, choć z utrzymaniem pionu nie miał żadnego problemu. Potem podwinął rękawy do łokci, bo przecież na dole, w klubie, temperatura była dość wysoka.
- Obiecałaś mi obiad - przypomniał, spoglądając na Hawkins.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2751
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Próg Walhalli > Micah] Trouge

12 wrz 2016, o 23:13

Nie czuła się niezadowolona, ale samo uświadomienie sobie tego, że przyjemna chwila właśnie miała się skończyć, odniosło niemal tak poważny skutek jak sam moment. Zdała sobie z tego sprawę i przywołała na twarzy uśmiech, nie chcąc, by uznał, że cokolwiek z tego było jego winą. W końcu to nie to, że siedział obok, przyprawiało ją o niezadowolenie, tylko fakt, że zaraz nie będzie.
Zadrżała pod jego dotykiem, choć była pewna, że powoli zaczyna się do niego przyzwyczajać. Za każdym razem gdy czuła na swojej skórze jego dłoń, uświadamiał jej, jak bardzo była w tej kwestii w błędzie.
- Nie polecę, oboje o tym wiemy - odpowiedziała jak mantrę, choć sposób, w jaki od tej chwili przyglądała się Naeemowi gdy się ubierał nieco się zmienił. Zdanie zabrzmiało dziwnie i może poniosłaby ją fantazja gdyby nie to, że był podpity i prawdopodobnie nie przywiązywał zbyt wielkiej wagi do słów, które wychodziły z jego ust. - Zresztą, nie chcę teraz o tym myśleć.
Nie chciała przyznać się przed sobą, że wolała na razie zapomnieć o Cerberusie i traktować to jako zwykłe zlecenie tak, jak jej polecił.
Odwzajemniła jego uśmiech, uświadamiając sobie, że nieład jej włosów może zdradzać czynności, których podjęła się na statku. Raczej nie zniszczyłaby sobie fryzury zapalczywie poszukując ubrań na zmianę i torby, która mogłaby je wszystkie pomieścić. Odgarnęła resztę czerwonych kosmyków z twarzy, przeczesując je palcami z trudem, bo zdążyły się już zaplątać.
- Wszędzie jest gorąco.
Chłodny dok wydawał się być w tym momencie niemal przyjemną perspektywą. Wciągnęła na siebie bieliznę i sięgnęła po sukienkę, wstając z łóżka i spoglądając z góry na leżącą na ziemi torbę. Jego słowa wywołały w niej ulgę, czego nie potrafiła ukryć - nie w tym stanie. Przynajmniej jeden dylemat rozwiązany.
- Nie podobają ci się orgie w zarzyganych kątach i sypiący się zewsząd, czerwony piasek? - spytała niewinnie, bo choć tego pierwszego jeszcze nie widziała, to była pewna, że teraz, gdy impreza się rozkręciła, dostrzegą co najmniej jedno falujące w oddali skupisko ciał, od którego będzie chciała trzymać się z daleka.
Wciągnęła na siebie sukienkę, odwracając się tyłem do mężczyzny co miało mu powiedzieć, że ma pomóc jej ją zapiąć. Odgarnęła włosy od wciąż nagrzanego karku, podnosząc je bezładnie do góry, by przypadkiem nie wciął ich zamek.
- Pamiętam - odpowiedziała rozbawiona, odwracając się przodem do niego gdy tylko sukienka została zapięta. Pozwoliła włosom opaść z powrotem na plecy, choć nie było to przyjemne odczucie. Oparła dłonie o jego klatkę piersiową, pomagając mu z zapięciem guzików, o ile w ogóle jej na to pozwolił. - Zostawię tylko torbę w apartamencie. Idziesz się spakować? - uniosła podbródek do góry, zadzierając go nieco, by móc na niego spojrzeć i uśmiechnąć się szelmowsko.
- Wciąż chcesz zobaczyć kokpit? - spędzili tu więcej czasu niż planowali, wiele mogło się zmienić. Odsunęła się, tylko na chwilę unosząc dłoń do jego policzka, by sekundę później opaść z powrotem na łóżko i zacząć zbierać przygotowane wcześniej ubrania, które niedbale wcisnęła do torby, zostawiając na jej dnie pancerz.
- Błotniak będzie przesadą? - spytała z cichym westchnięciem, zdając sobie sprawę z tego, że pancerz dla własnego bezpieczeństwa mógł być zrozumiały, ale karabin szturmowy już niekoniecznie.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Próg Walhalli > Micah] Trouge

13 wrz 2016, o 19:51

Nie wydawał się szczególnie przejęty faktem, że Hawk nie podtrzymała tematu. To nie było coś, co nadawało się na rozmowę, gdy on był pijany, a ona pod wpływem bliżej nieokreślonego narkotyku. Może faktycznie lepiej było traktować to jak zwykłe zlecenie, o czym musiał sam zapomnieć. Może wyrzuty sumienia były momentami zbyt silne, by powstrzymał się od komentarza.
Gdy podsumowała stację jednym zdaniem, Rhama parsknął śmiechem.
- Nie bardzo - odparł. - Wolę bardziej wyszukane rozrywki.
Sięgnął do zapięcia jej sukienki, przypinając najpierw pod spodem generator, o którym ona najwyraźniej zapomniała. Pocałował ją krótko w kark, odsuwając się potem, by mogła opuścić - i ewentualnie rozczesać - włosy. Przesunął tylko jeszcze dłońmi po jej rękach, w dół, od ramion, by dopiero wtedy zrobić dwa kroki do tyłu, ostatecznie już pozwalając się jej zająć pakowaniem i całą resztą rzeczy, które być może miała do zrobienia jeszcze na Wraithcie przed opuszczeniem pokładu.
- Tak, też pójdę po rzeczy. Nie wychodź beze mnie - uniósł brwi, jakby faktycznie zamierzała zostawić go na statku i pójść w swoją stronę. Trudno było się od niej odsunąć, gdy zaraz sama wracała, by tym razem zająć się guzikami jego koszuli. Klatka piersiowa mężczyzny uniosła się w długim westchnięciu, kiedy tak przyglądał się jej z góry. Odgarnął włosy z jej ramienia.
- Niekoniecznie - zaśmiał się. - Może innym razem. Nie chcę, żeby Adams uznał, że wykorzystałem fakt, że był pijany. Jakkolwiek by to nie brzmiało.
Patrzył potem, jak siedziała na łóżku i składała ubrania, które kolejno chowała w torbie. Te nie były już eleganckie, wracała do normalnej siebie, dla której standardem nie była grafitowa sukienka i szpilki, którymi przy odpowiednich umiejętnościach dało się zabić. Przeniósł wzrok na rozrzucone gdzieś dookoła buty i dopiero wtedy przypomniał sobie o swoich, więc znalazł je i usiadł obok czerwonowłosej - tak łatwiej było je nałożyć.
- Pewnie dopóki nie będziesz biegać z nim na plecach od rana do nocy, to raczej nie - wzruszył ramionami. - Nie wiem. Powinnaś mieć mniejszą, porządną broń.
Nie wspomniał już o tym, że przecież jej to proponował, ale duma zabroniła jej przyjąć cokolwiek od Cerberusa. Wstał, gdy był już całkowicie ubrany i podniósł z biurka swoją marynarkę, by przewiesić sobie ją przez ramię. Skinął głową w stronę, z której mniej-więcej znajdowała się jego kajuta.
- Pójdę to odnieść i pozbieram trochę swoich rzeczy. Zaraz wracam.
Drzwi kwatery kapitańskiej zasunęły się za nim chwilę później i Hawk została sama, chyba że chciała mu towarzyszyć w jego pakowaniu. Tak czy inaczej zajęło mu to znacznie mniej czasu, niż jej, bo nie przeszkadzały mu w tym czasochłonne, bardziej wyszukane rozrywki. Jeśli poszła z nim, zobaczyła, że wrzuca do torby pancerz, tak samo jak ona. Pistolet miał przy pasku od spodni, tym razem jednak nie ukrywała go marynarka, ale nie wydawał się tym przejęty. Ot, zabezpieczenie, w końcu gdy na jednym z pięter padły strzały, Leah nawet na nie nie zareagowała, nie przybiegła ochrona i nie włączyły się alarmy. Stacja rządziła się swoimi prawami. Poza tym Naeem wziął ze sobą kilka białych i czarnych koszulek na zmianę i zwykłe, mniej eleganckie spodnie, standardowy zestaw ubrań na dwa, czy trzy dni i niewielki pakunek, który mógł równie dobrze być jego kosmetyczką, co wszystkim innym.
- Chodźmy - powiedział, gdy mógł z powrotem skupić się na Hawk. Objął ją w pasie i przyciągnął do siebie, pozwalając sobie na jeszcze jeden długi pocałunek. - Bo będą się niepokoić.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2751
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Próg Walhalli > Micah] Trouge

15 wrz 2016, o 14:54

Uśmiechnęła się pod nosem, słysząc o jego bardziej wyszukanych rozrywkach, ale tego nie skomentowała, bo nie widziała potrzeby. Zamiast tego zajęła się pakowaniem - ubrania z wolna przykrywały znajdujący się na dnie torby pancerz. Dopiero po chwili przypomniała sobie jeszcze o butach, które wrzuciła na samą górę, kładąc je bokiem i nie przejmując się tym, że być może ubrudzi sobie spodnie przez podeszwy.
Nie planowała wychodzić bez Naeema, choćby dlatego, że wolała własnoręcznie zamknąć śluzę prowadzącą na statek i upewnić się, że nikt podejrzany w tym czasie się wokół niego nie krząta. Kiwnęła tylko głową, przeglądając jeszcze raz zawartość swojego bagażu, nim postanowiła wstać i przejść do szafek ukrytych w ścianie, by zabrać z nich jeszcze kilka rzeczy.
- Jak chcesz - odpowiedziała tylko odnośnie kokpitu i wizyty w nim, którą Rhama zdecydował się przełożyć na później. Wzruszyła ramionami - jej to było obojętne. To on stwierdził, że chciałby tam wejść tylko dlatego, że pilot wcześniej mu na to nie pozwolił. Skoro jednak Naeem zmienił zdanie, ona nie planowała upierać się przy pierwotnej wersji.
Z szafek wyciągnęła jeszcze medi-żel i omni-żel, na wszelki wypadek. Błotniak kusił na tyle, że przeniosła na niego wzrok i pozwoliła sobie na kilkusekundowe spojrzenie, gdy Rhama w tym czasie opuszczał jej kajutę. Tak, bardzo chciała go wziąć - ale jednocześnie miała wrażenie, że nie może sobie na to pozwolić. Przesunęła palcami po jego nierównej powierzchni, zastanawiając się kilka sekund i próbując się przekonać do tego, by mimo wszystko zdjąć go z magnetycznego wieszaka, ale ostatecznie zrezygnowała.
Po wpakowaniu do torby wszystkich żeli, ekwipunku, upewnieniu się, że generator przypięty jest dobrze i działa, przeszła do łazienki. Skonfrontowała swoje odbicie w lustrze, spoglądając na nie krytycznie i spędziła dobrą minutę poprawiając włosy. Nie potrafiła doprowadzić ich do stanu przed poddaniem się bardziej wyszukanej rozrywce, ale przynajmniej nie wyglądała tak, jakby spędziła czas w ten sposób, w jaki go spędziła.
Odświeżyła się na szybko, wyszła i znów przejrzała torbę, upychając do środka zapasowe pochłaniacze ciepła do pistoletu, który miała w torebce. Po tym zamknęła ją, przewiesiła sobie przez ramię i w dłoń złapała kopertówkę, świadoma tego, jak idiotycznie musi to wyglądać.
Opuściłą swoją kajutę darując sobie spoglądanie na widok na iluminatorze. Nie miała ochoty na wspominanie Noverii, nie teraz, kiedy nastawiona była na powrót na Trouge i spędzenie kolejnej godziny, a może nawet dwóch, z Rhamą. Przeszła pod jego kajutę, postanawiając do niego dołączyć akurat gdy sam skończył swoje pakowanie.
Otworzyła usta, chcąc spytać o miejsce, w którym planowali coś zjeść, lecz szybko zamknął je jej pocałunkiem, który bez wahania odwzajemniła. Od Ankhty nabawiła się niepokojących nawyków.
- Wątpię - parsknęła śmiechem, wyobrażając sobie niepokojących się piratów. Prawdopodobnie pili i mało kto zauważył, że kapitan obok nie ma. - Ale chodźmy.
Przytaknęła, ruszając do windy, a nią na odpowiedni, wyższy poziom. Przeszła przez puste korytarze z Naeemem u boku, rozglądając się wokół, nieprzyzwyczajona do tej pustki. Czasami gdy zatrzymywali się na Omedze było podobnie, ale nigdy chyba nie widziała, by na statku nie było ani jednej osoby. Zawsze kilka się plątało, nieużeczonych urokami stacji bądź chętnymi na inne spędzanie czasu, na pokładzie.
Dok był chłodny, jak podejrzewała. Przyjęła to doznanie z ulgą, odwracając się, by zablokować panel na śluzie statku.
- Najpierw apartamenty - przypomniała mu, a bardziej samej sobie gdy zauważyła, że jej myśli krążą wokół obiadu. Mogłaby coś zjeść, już jakiś czas tego nie robiła. - Upatrzyłeś jakieś miejsca czy chcesz poszukać piętra, które dla odmiany nie serwuje narkotyków, tylko jedzenie? - zagadnęła, ruszając w stronę wielkiej windy, która miała poprowadzić ich z powrotem do ich sektora.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12220
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Próg Walhalli > Micah] Trouge

16 wrz 2016, o 09:04

Dok był chłodny i tak, jak przedtem, pogrążony w czerwonym świetle. Rhama szedł koło niej, a z jego ust nie schodził lekki uśmiech. Może jednak dobrze się tu bawił, niezależnie od tego, czy mieli tu coś do zrobienia, czy nie. Zwłaszcza teraz, kiedy był z Hawk, a nie usiłował wstrzelić się w pirackie towarzystwo, ze sporą pomocą swojego implantu. Nikogo jeszcze nie było w okolicy, bo przecież kto i po co miałby wybierać się teraz na pokład swojego statku, skoro wszystko działo się w centrum? Korzystając z tego udogodnienia, Naeem objął jeszcze Hawk w talii i przyciągnął do siebie, nie przerywając spaceru w kierunku windy.
Dopiero po chwili zorientował się, że czerwonowłosa niesie swoją torbę, która lekka przecież nie była. No i wyglądała idiotycznie w połączeniu z małą torebką, trzymaną w dłoni.
- Daj, zaniosę ci to - zaproponował, wyciągając rękę. Jeśli oddała mu swój bagaż, przewiesił go sobie przez to samo ramię, co własny i z powrotem objął Hawk, bo z tego akurat nie chciał rezygnować, dopóki nie musiał.
Gdy weszli do windy, Naeem pochylił się nad panelem i przyglądał mu się przez chwilę, krążąc dłonią nad przyciskami. Ciężko było się zdecydować, bo, naturalnie, nie były podpisane. W tym momencie znacznie łatwiej byłoby się im dostać do apartamentów, gdyby mieli ze sobą concierge, która znała układ stacji i wiedziała, co wcisnąć w sytuacji takiej, jak ta.
- Wcześniej jechaliśmy z centrum - mruknął Rhama. - Te nasze pokoje są w tym kręgu co doki, czy drugim? Pogubiłem się. W drugim chyba. Który przycisk jest do zmiany okręgu? - spojrzał pytająco na Hawk, a w jego oczach lśniło rozbawienie. Cóż, wyglądało na to, że ani on, ani ona nie mieli pojęcia jak trafić stąd bezpośrednio do przydzielonych pokoi. Mogli przejechać przez środek stacji i zmienić windę, może faktycznie to było konieczne, ale Rhama ostatecznie wzruszył ramionami i wcisnął kilka przycisków na raz, zakładając, że któryś doprowadzi ich tam, gdzie trzeba. A jeśli nie, to ostatecznie dojadą przecież do centrum.
Oparł się o lustrzaną ścianę i wpatrzył się przed siebie, w odbicie Hawk.
- Nie sądzę, żebyś znalazła takie miejsce gdziekolwiek - odparł, wzruszając ramionami. - Tu nawet w toaletach pewnie obok dozowników z mydłem masz dyspensery czerwonego piasku. Nie, myślałem o tej sali ze sceną. Z tego co widziałem, obiad wygląda zachęcająco, a nie wydaje mi się, żeby cokolwiek do niego dosypali. W końcu do tylko jedzenie.
Winda zatrzymywała się kolejno w miejscach, które Naeem nieświadomie wybrał. Najpierw drzwi rozsunęły się, wpuszczając do środka falę gorąca, a para, która uniemożliwiała zobaczenie czegokolwiek, mogła pochodzić zarówno z sauny, jak i z jakiegoś pomieszczenia hydraulicznego. Później dojechali do biblioteki, czy czegoś podobnego, ustawionego ławkami i wysokimi półkami, na których jednak nie było książek. Na widok Hawk i Rhamy, siedząca nieopodal kobieta podniosła się ze swojej ławki i ruszyła w ich stronę, przyglądając się czerwonowłosej intensywnie. Nietrudno było ją rozpoznać, najstarsza z żon Ovesena czegoś od Hawk najwyraźniej chciała, ale nie spodziewała się zapewne, że winda pojedzie dalej.
- Nie wiem, czy trafimy gdziekolwiek - westchnął Naeem. - Wróćmy po Leah, co ty na to?

Wróć do „Galaktyka”