W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

[Hawking Eta -> Century] Klendagon

25 mar 2017, o 14:43

Nadchodząca fala szkarłatu, która wkrótce miała pokryć większość wyświetlanej mapy, nie mogła wróżyć nic dobrego. Turianin w milczeniu obserwował ciemną plamę na wyświetlaczu, słuchając instrukcji Vesser i zastanawiając się jak bardzo dotknie ich pierwsza burza Klendagonie. Wszystko co przedstawiał terminal, sprawiało przytłaczające wrażenie, ale przecież ośrodek był do tego przystosowany, a ludzie przygotowani. Kobo nie stacjonowałaby tu tyle lat, jeżeli jej pracownicy nie wypracowaliby systemów, które wytrzymają trudy atmosferyczne.
A jednak huk wiatru za wzmocnionymi oknami nadal wywoływał niepokojące swędzenie pod łuskami na jego karku.
Kiedy Diana wydała rozporządzenia kto i co powinien robić, nie zaprotestował. Jako jedyna wiedziała co się będzie działo, jako jedyna miała doświadczenie. W ciszy skinął tylko głową i opuścił centrum komunikacyjne, w drzwiach puszczając Tori przodem i wywołując na własnym omni-kluczu mapę ośrodka z nałożonymi na nimi punktami specjalnej uwagi, którym powinni dokładniej się przyjrzeć.
- Wyspała się pani, pani doktor? - zagaił towarzyszącej mu kobiety, gdy tylko znaleźli się na korytarzu. Skierował się w stronę głównej grodzi budynku, zamierzając od niej zacząć i metodycznie poruszać się w głąb ośrodka.
Gdy dotarli do szatni i zatrzymali przed ciężkimi skrzydłami wejścia, jego omni rozświetliło się, przełączając w tryb analizy otoczenia. Huk wiatru nawet tutaj był doskonale słyszalny, pomimo tego, że między nimi, a pustynią znajdowały się grube warstwy betonu i stali. Na zewnątrz kłęby piasku tańczyły na wietrze; już niespokojne, ale jeszcze nie na tyle groźne, by pogrzebać każdego kto znajdzie się na zewnątrz.
- Zakładam, że dysk znalazł się na swoim miejscu bez wiedzy właścicielki? - zapytał po dłuższej chwili, nie przerywając skanowania. Przesuwał powoli ręką od lewej do prawej, pozwalając świetlnej wiązce omni-klucza objąć każde łączenie drzwi i każdą potencjalnie wadliwą spoinę; szary blask padał też też ściany i sufity, dostarczając szeregu najróżniejszych informacji: składu materiału z jakich były złożone, integralności mocowań, stanu okablowania schowanego za panelami...
Badali jedno pomieszczenie za drugim, otrzymując z grubsza pozytywne odczyty. Przyćmione światła i czerwony blask lampek awaryjnych nadawał stacji nieco posępnej atmosfery, a wycie wiatru nie polepszało sprawy. Gdy sprawdzali skrzydło medyczne, porucznik zabrał z niej nadajnik wymontowany z sondy, który wcześniej zostawił na zablokowanej stacji i o którym zapomniał w świetle znalezisk poczynionych wraz z Tori nad dyskiem Diany.
Trzydzieści minut później dotarli do ostatniego pokoju i wtedy też za ścianą rozległ się huk głośniejszy niż dotychczasowe zawodzenie klendagońskiej wichury. Vex wyprostował się znad skanowanej stacji zasilającej, która była ostatnia na ich liście rzeczy do sprawdzenia, i rzucił krótkie spojrzenie w stronę asari, szukając u niej potwierdzenia, że również usłyszała nietypowy dźwięk na zewnątrz. Po chwili nasłuchiwania wygasił program analizujący i zamiast tego włączył komunikator.
- Skończyliśmy - przekazał Dianie i dwójce dżentelmenów w centrum komunikacyjnym. - Wszystko u was w porządku?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ja’antian Actthan
Awatar użytkownika
Posty: 125
Rejestracja: 19 sie 2015, o 17:46
Miano: Ja'antian Actthan
Wiek: 36
Klasa: Strażnik
Rasa: Turianie
Zawód: Pilot myśliwca Siódmej Floty Turian, Porucznik Sz.
Postać główna: Zed'terco Galick
Lokalizacja: [Argos Rho > Feniks] Stacja Szczyt
Kredyty: 21.565

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

26 mar 2017, o 22:05

Opierając się o ścianę za wszystkimi turianin słuchał uważnie słów Vesser. Wiedział, że te informacje mogą się później przydać. Zawsze warto było znać sposób na przetrwanie, gdyby coś poszło nie tak jak miało. Zadanie, jakie przydzieliła mu kobieta, było bardzo proste. Wskaźniki, parametry i inne tego typu pierdolniki były jego codziennością za sterami. Głównie z tego powodu nie wywarło to na nim zbyt dużego wrażenia, jedyne co go niepokoiło to to, że nie wiedział co robić jeżeli coś się popsuje. W swoim myśliwcu w mgnieniu oka podjąłby decyzję co dalej i równie szybko wdrożyłby w życie odpowiednie procedury. Ta niewiedza wywoływała dziwne uczucie w okolicy karku i barków, takie zbyteczne spięcie mięśni w tych okolicach. Najprawdopodobniej był to stres, choć Actthan nie chciał się do tego przyznawać, nawet przed sobą. Stał przed konsolą z miną, jakby robił to już tysięczny raz, nie chciał dać poznać po sobie, że się stresuje.
Kiedy na ekranach rozbłysłą purpura, na twarz Ja'antiana wpłynęła panika, na tyle długo, że dało się ją zauważyć. Została jednak szybko zastąpiona wcześniejszym wyrazem zimnego profesjonalizmu. Pilot szybko przeanalizował co się tak właściwie stało, domyślił się, że "wzmacniacz sygnału poszedł się walić", co chwilę później potwierdziła Diana - tymi samymi słowami. Zdecydowanie wygrzebanie go z piasku, było teraz ważną rzeczą. To jednak potrzebowało dwóch osób, pomimo małych rozmiarów tuby, we dwójkę będzie bezpieczniej i szybciej. Kolejne dwie osoby powinny zająć się załataniem "słabości strukturalnej". A to znaczyło, że przy konsoli zostanie jedna osoba - on, Carlos, albo Diana - tylko oni wiedzieli na co patrzeć, kiedy informować i takie tam bzdety.
- Moja propozycja: dwie osoby do tej tuby, dwie osoby do łatania i jedna przy konsoli. Gdyby udało się uruchomić wzmacniacz, byłoby super, przydałyby się osoby z doświadczeniem technicznym, może ty z porucznikiem Viyo? W tym czasie Brown z Te'erią załątają dziurę. Jako pilot sam ogarnę całą konsolę, w pewnym sensie przypomina deskę rozdzielczą myśliwca - kierując te słowa do ludzkiej kobiety Antian całkowicie zignorował pytanie Vexa, uważając, że są ważniejsze rzeczy na głowie, miał nadzieję, że Carlos go uświadomi w tym co się właśnie oderwało. Po mimo, że do burzy zostało jeszcze sporo czau, jego zdaniem lepiej było mieć wszystko przygotowane dużo wcześniej, niż spóźnić się choćby minutę.
Nie odwrócił głowy nawet na chwilę od odczytów, czekał tylko na jakiś komentarz z czyjejkolwiek strony. Zdawał sobie sprawę, że co niektórzy mogą pomyśleć, że to jakiś rodzaj "przejęcia władzy", czy też czegoś równie błahego. Szczerze powiedziawszy miał to gdzieś. Uważał takie podejście za bardzo dziecinne, ale możliwość zjebania kogoś paragrafami, zawsze była przyjemna. Tak to już jest kiedy ma się za dużo czasu i uczy się wszystkich możliwych regulaminów na pamięć. Tak, czy siak czekał na odpowiedź z wyraźną niecierpliwością wymalowaną na twarzy - chyba stres wziął nad nim górę, albo to był tylko wysoki poziom adrenaliny, która pojawiła się wraz z purpurą ekranu.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazekARMOR ~ THEME ~ VOICE ~ NPC Pochłaniacze ciepła: 5 | W magazynku M-3: 15/15
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

27 mar 2017, o 23:43

Cała sytuacja była nieco surrealistyczna, jakby Tori jeszcze się nie obudziła, albo cała sceneria wokół niej była scenografią jakiegoś kiepskiego horroru klasy B - przyciemnione światła, narastające wycie wiatru, widoczny za oknami piach atakujący budynek z wściekłością oszalałego zwierza... Jakby planeta chciała pozbyć się ze swej powierzchni wszystkiego, co nie było naturalnym jej elementem, jakby chciała zetrzeć na proch te obce, nie pasujące tu istoty i budowle które wznieśli.
Asari stała z boku, splatając palce dłoni, patrząc to w okna, to na ekran wyświetlacza, mając wrażenie, że całą sytuację obserwuje jakby z boku - Dianę opowiadającą im o niebezpieczeństwach jakie burze ze sobą niosą i o procedurach wprowadzonych przez Kobo. Nie odzywała się, chłonęła tylko informacje starając się uczepić ich i zapamiętać. Potem Diana zaczęła wydawać polecenia i Tori posłusznie skinęła tylko głową gdy została oddelegowana wraz z Vexem do kontroli pomieszczeń stacji, po czym ruszyła w kierunku drzwi.
Słowa Vexa skierowane do niej przerwały jej myśli i pozwoliły wrócić do rzeczywistości. Scenografia dalej była nieprzyjemna, wiatr dalej wył, ale teraz miała przynajmniej zadanie do wykonania, coś, co mogło pomóc jej zakotwiczyć się w tu-i-teraz, odwrócić uwagę od domysłów i dziwnych myśli. Odwróciła głowę w kierunku turianina i uśmiechnęła się lekko.
- W zasadzie to chyba nie. Jestem rozbita, nie mogę się skoncentrować. A jak... - czy ich "sojusz" się skończył? Vex znów wrócił do zwracania się do niej per "pani doktor" i Tori zaczęła się zastanawiać, jak powinna się teraz do niego zwrócić. Postanowiła pozostać przy mniej oficjalnej formie licząc, że Vex zrobi to samo. - A jak ci się spało? Widziałam, że też uciąłeś sobie drzemkę...
Dotarli do szatni i zaczęli pracę, skanując wszystkie kąty i podejrzane miejsca, lecz na wzmiankę Vexa o dysku asari na chwilę oderwała się od pracy.
- Mam taką nadzieję. Udało mi się umieścić go w rzeczach Diany. Przy odrobinie szczęścia znajdzie go tam... - wspomnienie dysku sprawiło, że myśli lekarki znów pobiegły w kierunku wydarzeń w pomieszczeniu medycznym. Potrząsnęła głową, odpędzając od siebie znów tłoczące się myśli. - A jak twoje sukcesy w dalszych poszukiwaniach? Udało się odnaleźć coś jeszcze?
Powoli przechodzili od pomieszczenia do pomieszczenia, skanując wszystkie kąty, listwy z okablowaniem, instalacje i załomy ścian. Czas dłużył się, jednak nie rozmawiali za wiele, ograniczając się do wskazywania sobie podejrzanych miejsc i wzajemnej pomocy przy mocowaniu luźnych kabli gdy starali się, żeby ich zadanie zostało dobrze wykonane. W końcu, gdy Tori zaczynała już czuć ból pleców od ciągłego schylania się i prostowania i gdy naprawdę zaczynała mieć dosyć tego zajęcia, po korytarzach poniósł się stłumiony huk, przebijający się nawet ponad wycie wichury. Lekarka unisła brwi i spojrzała na turianina, napotykając jego spojrzenie.
- Co na boginię... - zaczęła cicho, lecz przerwała, gdy Vex uruchomił swój komunikator i połączył się z resztą zespołu. - Lepiej chodźmy tam. Coś się musiało stać... Sądzę, że w świetle zaginięć w takiej sytuacji lepiej być wszyscy razem.
W jej głowie znów zaczęły pojawiać się myśli, których lepiej nie było się czepiać. Atak nieznanych obcych, zawalenie się którejś ze ścian bazy, wybuch, kolejny szarżujący mech... "Uspokój się" - ofuknęła samą siebie w myślach - "Zachowujesz się jak ostatnia panikara!" Strach jednak pozostał.
Wygasiła swój omni-klucz i podeszła do drzwi, spoglądając na porucznika zachęcająco.
- Idziemy?
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

28 mar 2017, o 12:16

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Vesser wyglądała na poirytowaną, nie przerażoną - w końcu wzmacniacz nie wylądował daleko, pójście po niego nie powinno być problemem. Gorsza była dziura w poszyciu, którą trzeba było załatać bardzo dobrze - inaczej ryzykowali bardzo nieprzyjemne reperkusje. Kobieta westchnęła, unosząc dłoń do twarzy by ją przetrzeć, milcząc początkowo w zamyśleniu.
- Problem - mruknęła do komunikatora. - Przyjdźcie tu, natychmiast.
Gdy Vex i Tori weszli do pomieszczenia, stała oparta tyłem o konsolę, wpatrzona w skan terenu, na którym mrugała kropka oznaczająca utraconą część.
Kobieta przeniosła spojrzenie na Ja'antiana, kiwając lekko głową.
- Ktoś techniczny musi zająć się dziurą. To nie tak, że przyjdziesz, spryskasz uszczelniaczem i będzie działać. Tam poszły przewody, osłonki systemów. Cały system komunikacyjny tam siedzi, w trakcie burzy cholera wie, co może się wydarzyć.
Uruchomiła omni-klucz, przywołując ostatnie prognozy na własne urządzenie. Burza nadciągała szybko, ale mieli jeszcze całą godzinę.
- Wzmacniacz to prosta sprawa. Łatwo go zamontować na miejsce, tylko trzeba się wspiąć na dach, są drabinki. Wylądował niedaleko, mamy sporo czasu. Bardziej martwi mnie ta dziura.
Westchnęła, przeczesując palcami włosy, po czym uniosła wzrok i przesunęła nim po wszystkich. Wyraźnie zastanawiała się nad różnymi opcjami.
- Mogę pójść po wzmacniacz, z Tori, a ty lub Viyo zajmiecie się dziurą z Carlosem. Albo wasza dwójka pójdzie po wzmacniacz, a ja szybko ogarnę to wnętrze. Wylądował kilka metrów od stacji, to pewny grunt - inaczej byśmy jej tu nie stawiali - powiększyła cały skan - pod nimi znajdowały się lite skały, ale perspektywa wyjścia na wiatr nie mogła brzmieć dobrze.
- Tak czy siak, zachowamy łączność, nawet jak komunikacja z ośrodkiem pójdzie to lokalna utrzyma się aż do nadejścia burzy. Za godzinę.
Spojrzała ponownie na wszystkich - dała im w końcu możliwości. Pomimo tego, że miała największe prawo do wydawania rozkazów i oczekiwania ich egzekwowania, od nich zależało to, kto wyjdzie na zewnątrz, a kto zajmie się ważnym problemem wewnątrz budynku.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

28 mar 2017, o 22:21

Turianin kiwnął krótko głową po słowach Tori, gdy jeszcze znajdowali się na korytarzu. Nie dziwił się, że asari nie najlepiej znosi obecną sytuację i widmo zbliżającej się burzy. Sama przyznała wcześniej, że pomimo wstępnego przeszkolenia, nie była przecież żołnierzem. Z pewnością przyzwyczajona była do stresu jako lekarka, ale co innego zajmować się implantami, a co innego znaleźć na opuszczonej, pustynnej planecie, próbując rozwiązać zagadkę masowego zaginięcia i oczekiwać nadejścia piaskowego kataklizmu.
- Żołnierze uczą się wykorzystywać każde kilka minut na odpoczynek - potwierdził, wzruszając ramionami. A on i tak od dawna nie sypiał najlepiej. Uśmiechnął się krótko do kobiety. - Dobrze zrobiłaś. Kto wie czy komukolwiek uda się zasnąć w tej burzy.
Wspólne skanowanie pozwalało odsunąć myśli od zawodzenia wiatru na zewnątrz kompleksu, a rozmowa rozluźnić nieco panujące napięcie. Jednak z drugiej strony, tematy które poruszali wcale nie były przyjemniejsze. Ponownie skinął głową, gdy asari potwierdziła, że dysk znalazł się na swoim miejscu.
- Może. Tak sądzę - odparł na jej pytanie o znaleziska, błądząc spojrzeniem po wynikach analizy. Na chwilę przeniósł wzrok na Tori, przez kilka sekund przyglądając się jej jak skanuje przewody skryte za jednym z bocznym paneli. - Przeglądałem vidy nagrane przez Aleca.
Nie dokończył myśli, bo w tym samym momencie zakończyli skanowanie, a za ścianą rozległ się rumor. Po propozycji Tori bez wahania ruszył w drogę powrotną, więc kiedy Diana odezwała się w ich komunikatorach, byli już na wysokości kantyny. Kilkanaście sekund później oboje weszli do centrum łączności, zastając w środku jego rodaka, Carlosa, samą Vesser i szereg czerwonych komunikatów na licznych konsolach - coś co z pewnością nie mogło wróżyć nic dobrego.
- Lepiej teraz niż jakby się urwało za godzinę - skwitował ponurym tonem, gdy zostało nakreślone co się wydarzyło. Rzucił okiem na terminale i szacowany czas do nadejścia głównego frontu piaskowej wichury, a potem na pozostałych, słuchając ich opinii. Jego wzrok padł na Dianę, zatrzymując się na niej odrobinę za długo.
- Może w takim razie połączymy obie propozycje - zasugerował po chwili przyglądania się kobiecie, zgadzając się poniekąd z Ja’antianem. Chociaż z nieco innych pobudek. - Znasz architekturę tej stacji najlepiej z nas wszystkich, Diano, a priorytet to załatanie nieszczelności. Jeżeli zajmiemy się tym wspólnie, Ja’antian może czuwać nad konsolą tak jak mówił, a Carlos i Tori przyniosą wzmacniacz. Zakładając, że nasza pani doktor nie zastrzeli go i nie pochowa w piasku, gdy nikt nie będzie patrzył - dodał, spoglądając przelotnie na asari i uśmiechając się do niej oszczędnie.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

29 mar 2017, o 21:00

Vex ruszył korytarzem w kierunku centrum komunikacyjnego, a Tori za nim, starając się nadążyć za jego długimi krokami i podbiegając czasem. Zdawała sobie sprawę z faktu, że COŚ się wydarzyło - coś na tyle poważnego, że sama Diana w kolejnym komunikacie nazwała to "problemem", a ton jej głosu gdy nakazała im powrót znów zaczął przypominać rozkaz - nie świadczyło to dobrze o tym, co mieli zaraz usłyszeć i zobaczyć. Asari nie wiedziała czego się spodziewać, w jej głowie znów zaczęły pojawiać się niepokojące obrazy, a mimo to widok błyskających szkarłatem ekranów sprawił, że zbladła, zatrzymując się w wejściu do pomieszczenia.
Zawiesiła wzrok na Dianie i słuchała z poważną miną i ściągniętymi brwiami gdy ta przedstawiała im sytuację, potem z uwagą wysłuchała słów Vexa. Uśmiechnęła się dopiero, gdy usłyszała jego żart, celnie opisujący dotychczasowe relacje asari i człowieka.
- Grzebanie nie będzie konieczne - mruknęła w odpowiedzi, wciąż uśmiechnięta, strzelając szybkim spojrzeniem w kierunku Browna - Burza załatwi to za mnie.
Przeniosła znów spojrzenie na Dianę. To ona tu dowodziła - nie ze względu na rangę, zaufanie, czy jakiś pokaz siły, ale dlatego, że była najbardziej doświadczona. Ona wiedziała to, czego wszyscy pozostali dopiero musieli się nauczyć. To do niej będzie należała ostateczna decyzja, choć wielkim ukłonem z jej strony była chęć wysłuchania tego, co pozostali mogą zaproponować. Tori przygryzła wargę. Przypomniała sobie, że bardzo niedawno, gdy się obudziła, sama chciała wyjść na zewnątrz i poczuć na własnym pancerzu potęgę narastającej burzy, choć w tym momencie ta ochota niemal zupełnie już wyparowała. Mimo to wiedziała, że to właśnie ona powinna podjąć się tego zadania.
- Zgłaszam się do wyjścia na zewnątrz. Z techniką u mnie trochę średnio, nie nadam się za bardzo przy łączeniu okablowania i instalacji, a na zewnątrz mogę spróbować postawić barierę - mówiąc to skoncentrowała się lekko, a jej dłonie otoczyło na chwilę połyskujące wyładowanie biotycznej energii - Może uda się zmniejszyć dzięki temu siłę wiatru i spowolnić piasek. Łatwiej będzie wygrzebać i przenieść ten... wzmacniacz. Potrzebuję jednak kogoś do pomocy... to znaczy do wygrzebania i dźwigania tego ustrojstwa.
Przygryzła lekko wargi, przeniosła wzrok z Diany na Carlosa, Ja'antiana i w końcu na Vexa.
- Mamy go przynieść do środka czy spróbować zamontować i podłączyć?
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ja’antian Actthan
Awatar użytkownika
Posty: 125
Rejestracja: 19 sie 2015, o 17:46
Miano: Ja'antian Actthan
Wiek: 36
Klasa: Strażnik
Rasa: Turianie
Zawód: Pilot myśliwca Siódmej Floty Turian, Porucznik Sz.
Postać główna: Zed'terco Galick
Lokalizacja: [Argos Rho > Feniks] Stacja Szczyt
Kredyty: 21.565

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

29 mar 2017, o 23:03

Ja'antian stał wpatrzony w migające wskaźniki. Kontrolki migotały, choć jeszcze całkowicie nie oszalały. Od czasu do czasu, któryś z parametrów zbliżał się niebezpiecznie blisko czerwonego pola, po czym opadał nie wskazując nieprawidłowości. Nie było choćby jednego odczytu, który byłby stały przez dłuższy czas. Nadwyrężenie punktów newralgicznym bazy zmieniało się wraz z wiatrem. Actthan miał pewność, że sam wiatr huraganowy nie porwie całej bazy, wiedział też, że nie są całkowicie bezpieczni od uszkodzeń. Co prawda była mała szansa na to, że coś pójdzie bardzo źle, w końcu baza stała tu już dłuższą chwilę i jakoś niewiele jej się stało.
Pamiętał swoją jedną misję. Nie było to podczas burzy, bo kto trzeźwo myślący wysłałby myśliwce w piasek, zajechałoby to całkowicie silniki. Walka powietrzna w atmosferze jednej z planet, teraz nie pamiętał nawet na której. Cała jago eskadra kontra pięć myśliwców pirackich. Piraci oczywiście nie dysponowali takim sprzętem co zawodowe wojsko, choć potrafili napsuć krwi. W szeregach wroga nie było jednolitości jeżeli chodzi o maszyny, panował totalny misz-masz. Piloci też nie byli całkowicie dobrze zgrani, pięciu indywidualistów, każdy z własnym planem. Ostatecznie, bez wielkiego zaskoczenie, eskadra siódmej floty wygrała ze stratą jednego myśliwca - myśliwca Ja'antiana. To właśnie z tym momentem kojarzyła mu się aktualna sytuacja, wszystkie wskaźniki wariowały, kontrolki migały, zegary szalały. Komputer pokładowy krzyczał "Katapultuj się!", to było jedyne co mógł zrobić, ta decyzja należała do pilota. Do teraz turianin pamięta moment pociągnięcia za wajchę, odskakującą szybę i wystrzelenie z maszyny. Zdecydowanie nie jest to jedno z jego przyjemniejszych wspomnień.
Pilot nie oderwał wzroku od konsoli, kiedy weszli Vex z Tori. Nie przytaknął, nie zareagował na słowa współbratymca. Cieszyło go, że tym razem się zgadzali. Możliwe, że w przyszłości jednak się nie zagryzą wspólnie. Uśmiechnął się pod nosem na jego żart odnośnie stosunków Tori z Carlosem. Uśmiech utrzymał się jeszcze kiedy asari podchwyciła temat.
- Ty decyduj - kiwnął delikatnie głową w stronę Diany. Miał nadzieję, że gest zostanie dobrze odczytany i kobieta zrozumie, że słowa były kierowane do niej. Był to na tyle niewyraźny gest, że mógł różnie wyglądać w oczach innych.
Jego wzrok dalej wędrował od wskaźnika do wskaźnika. Szybko przeskakiwał z liczby na liczbę. Actthan starał się kontrolować cały obszar pracy. Nie było to łatwe zadanie, ale na pewno nie tak trudne jak zapanowanie nad eskadrą, własnym myśliwcem, myśliwcami wroga i doborem taktyki. Zdecydowanie pilot w warunkach bojowych miał gorzej.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazekARMOR ~ THEME ~ VOICE ~ NPC Pochłaniacze ciepła: 5 | W magazynku M-3: 15/15
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

31 mar 2017, o 10:44

Wyświetl wiadomość pozafabularną Możliwości nie mieli wiele - łącznie trzy rzeczy musiały być zrobione, więc jakoś musieli się też podzielić. Vesser nie wyglądała na przekonaną propozycją Vexa - przeniosła swoje spojrzenie na Carlosa, lecz ten nie oponował. Razem z Tori mogli wybrać się na zewnątrz, więc kobieta nie planowała się sprzeczać. Skinęła głową z rezygnacją.
- Dobra. Tori i Carlos na zewnątrz, Ja'antian zostaje przy konsoli - zgodziła się, spoglądając po raz kolejny na ekrany. - Macie pozostać w obrębie naszej komunikacji. Meldować się Ja'antianowi - zerknęła na Carlosa. Była lekko podenerwowana - może nie ufała im, że znajdą wzmacniacz, lub bała się, że coś pójdzie nie tak. Koniec końców, było to rozdzielanie się - na grupki, a nie pojedyncze osoby, lecz zawsze.
- Zamontujcie go, jeśli będziecie mieć czas. Jeśli nie, weźcie do środka. Vex Osobą, która jako jedyna została w towarzystwie Diany, był Vex. Kobieta sprawdziła jeszcze raz wszystko co tylko mogła w centrum komunikacyjnym odciętym od sieci, po czym ruchem głowy kazała turianinowi za sobą podążać. Skierowała się do jednego z pomieszczeń technicznych.
- Weź drabinę - mruknęła, wskazując mu małą, rozsuwaną drabinkę stojącą pod ścianą. Sama otworzyła jedną ze skrzynek na ścianie by wyjąć ze środka puszkę uszczelniacza. Po tym oboje wrócili na korytarz, kierując się aż do jego zakrętu, nim Diana, wpatrzona w swój omni-klucz, zatrzymała się nad jednym miejscem w dalszej jego części, niedaleko laboratorium.
- Akurat teraz. Wiedziałam, że trzeba będzie go wymienić za niedługo, ale miał jeszcze trochę pożyć - mruknęła sama do siebie, odbierając od niego drabinę, która, rozłożona, przykleiła się do podłogi z pomocą silnych magnesów w podporach. Vesser weszła na kilka stopni, na tyle, by móc sięgnąć do sufitu. Przesunęła palcami wzdłuż krawędzi metalowej płyty, naciskając jedno, znalezione miejsce, dzięki któremu ów płyta rozchyliła się, umożliwiając zdjęcie. Z pozoru sufit wyglądał w porządku - póki nie zajrzało się wgłąb pancerza okalającego ściany stacji badawczej. Kobieta zniknęła do połowy w środku, a do uszu Viyo dobiegał wpuszczony w ruch uszczelniacz.
Diana przez dłuższą chwilę milczała, by później wypuścić powietrze z ust i wymamrotać kilka przekleństw. Uruchomiła omni-klucz, skanując powierzchnie ponad sobą. Na jej włosach widoczny był szron.
- Obok jest węzeł systemu komunikacji. Możesz na niego spojrzeć? - spytała, oddychając dość ciężko, gdy schodziła z drabiny. Nie dało się jej dziwić - wewnątrz było lodowato, do nosa wpadały niemal niewidoczne drobinki piasku, a porozwalane wszędzie kable utrudniały swobodne poruszanie się.
Tori, Carlos, Ja'antian Ubieranie się w pancerze nie zajęło im wiele czasu - szczególnie Carlosowi, który miał już w tym ogromną wprawę. Śluza przywitała ich tym samym światłem i piaskiem leżącym na ziemi. Światła awaryjne wskazywały im drogę ewakuacji, którą oni musieli podążać ze świadomością, że liczy się każda minuta - a o ewakuacji nie było mowy. Musieli wrócić do środka, a najlepiej naprawić wzmacniacz, jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem.
Wyjście na zewnątrz przypomniało im o nadciągającej burzy. Tutaj doznania były znacznie gwałtowniejsze - ryk wiatru wypełniał ich hełmy, zawodząc niczym stary potwór budzący się do życia. Piasek unosił się ponad powierzchnią, uderzając o ich pancerze, rozbijając się o tarcze, z każdym, większym podmuchem wiatru. Zapadające się w grunt nogi utrzymywały ich w pionie niemal tak dobrze, jak robiłyby to magnetyczne buty podczas spaceru w przestrzeni.
Burzy nie było widać. Stacja otoczona była ogromnymi skałami - większy prześwit mieli z lewej strony, stojąc tyłem do budynku. Tam widoczne było krystaliczne niebo, jasne słońce - tak odmienne od tego, co nadciągało.
Wzmacniacza nie było nigdzie widać - nie z początku. Dopiero gdy oswoili się z otoczeniem i ruszyli dalej, oddalając się nieco od budynku, ich skanery w omni-kluczach wychwyciły metalową tubę, leżącą o trzydzieści metrów dalej - tuż w przejściu między skałami, gdzie jeszcze godziny temu widoczne były ślady opon Bestii, teraz zatarte przez piasek.
Gdy ruszyli w stronę wzmacniacza, ich omni-klucze zaprotestowały niemal od razu, informując o słabnącej komunikacji. Na ekranach Ja'antiana ich dwie kropki zamrugały niepewnie. Jedno było jasne - żeby dostać się do wzmacniacza, na kilka minut będą musieli zniknąć z wątłych radarów stacji, co mogło wzbudzić niepokój wszystkich pozostałych.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

1 kwie 2017, o 12:17

Kiedy decyzja została w końcu podjęta, porucznik skinął głową.
- Uważajcie na siebie - powiedział do Tori i Carlosa, tym razem już na poważnie. Na zewnątrz było dużo więcej zagrożeń niż poirytowana asari i turianin nie zazdrościł im zadania. Nadchodząca burza, trująca atmosfera, niska temperatura... Klendagon miał wszystko to, co sprawiało, że wychodzenie poza budynek było niebezpieczne i niewskazane.
Ruszył za Dianą w milczeniu, opuszczając centrum komunikacyjne. W pomieszczeniu technicznym złapał drabinę, opierając ją na jednym ramieniu i bez skargi niosąc za kobietą. Chociaż mieli czekające na nich zadanie, jego myśli krążyły gdzie indziej, obracając się dookoła towarzyszącej mu Diany.
- Złośliwość rzeczy martwych - odpowiedział mimochodem, gdy kobieta wspomniała problemy ze wzmacniaczem. Postawił drabinę, wsłuchując się w krótki wizg aktywowanych magnesów. Droga sprawa taka drabina, pewnie kosztowała ze 100 tysięcy kredytów, po 50 za magnes. - Mamy u siebie takie powiedzenie, Regułę Victoriusa: "Jeżeli twoja strategia czegoś nie uwzględnia, to twój wróg na pewno to wykorzysta w najgorszym dla ciebie momencie" - dodał, wzruszając ramionami. - Innymi słowy, jeżeli była szansa, że się zepsuje, to było pewne, że się zepsuje akurat teraz.
Kiedy tylko kobieta wspięła się na drabinę i zdjęła panel, turianin poczuł na skórze powiew chłodu. Zmarszczył lekko brwi i spojrzał w górę, przyglądając się dolnej części Vesser, schowanej do połowy w szybie technicznym. Z pewnością nie było dla nich za zdrowe wdychanie niefiltrowanej, trującej atmosfery, nawet w takich niewielkich ilościach w jakich dostawała się do przewodu przez otwory po wyrwanym wzmacniaczu. W milczeniu obserwował jak kobieta pracuje, wsłuchując się w syk uszczelniacza; odgłosy wyjącego wiatru stały się dużo głośniejsze, gdy między planetą, a nimi znalazła się jedna warstwa mniej.
- Spojrzę - odpowiedział, gdy Vesser po chwili z powrotem zeszła z drabiny, oddychając ciężko. Oparł jedną rękę o szczebel, ale nie ruszył na górę, zamiast tego wpatrując się w kobietę. - Ale najpierw chcę cię o coś zapytać.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Carlos Brown
Awatar użytkownika
Posty: 211
Rejestracja: 19 lip 2016, o 16:05
Miano: Carlos Brown
Wiek: 49
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: OMEGA
Kredyty: 27.360
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

1 kwie 2017, o 23:56

Każdy się czasem zamyśli tak bardzo, że dopiero głupi kawał go wyrwie z tego. Albo i nie. Carlos słyszał rozkazy i słyszał dowcipy. Wiele słyszał, ale to na niewiele się zdało, bo nie reagował. Po co ma się mieszać w sprzeczki? Asari i tak pewnie by nie trafiła w martwą miażdżypaszczę leżącą na powierzchni. Trochę z nią strach, że się sama postrzeli, o ile nie straci przytomności, będzie dobrze, to ona jest tutaj lekarzem.
Zakładanie starych, porysowanych płyt i systemów było raczej nudnym zajęciem, które po jakimś czasie wykonywało się automatycznie. Zatrzaski, dociągi, złącza... Cement naprawczy jeszcze trzymał na uszkodzonym napierśniku. Spluwa na plecach przyjemnie ciążyła. Najemnik zerknął na niebieską, ciekaw jak sobie radzi. Bez pancerza lepiej nie wyłazić, piach będzie pewnie jak papier ścierny, to by zdecydowanie zaszkodziło niebieskiej skórze.
Przemieszczając się przez korytarze, ku pustkowiu, w hełmie i całym tym wyposażeniu o słusznej masie, Carlos czuł się jak na innej planecie. Właściwie to była inna planeta, o dziwnej grawitacji, popapranej atmosferze i idiotycznej pogodzie. Chociaż pustynny klimat Klendagonu był nieco przyjemniejszy od zamrażającej jaja pustyni Noverii. Raz go wynajęli do pilnowania jakiejś placówki, która później została szybko zlikwidowana, ciekawe czemu?
W terenie, kiedy sygnał zaczynał zanikać, człowiek zatrzymał się i rozejrzał. A potem odezwał się pierwszy raz od zaskakująco długiego czasu.
- Jak tak dalej pójdzie to stracimy sygnał i się zgubimy. Myślisz, że da się przeprogramować omni tak by służył za przekaźnik dla drugiego?
Jego pomysł był prosty. Ustawić jedno z nich, najlepiej Tori, na granicy zasięgu z omni-kluczem zaprogramowanym jako przekaźnik, a samemu pójść dalej by poszukać tego złomu. Pomysł nie idealny, ale dobry i raczej do wykonania.
ObrazekObrazek Pochłaniacze do broni +2, Szansa na strzał krytyczny: +10%, Obrażenia krytyczne: +5%, Bonus do pancerza: +300
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

2 kwie 2017, o 00:25

Decyzja została podjęta, a Carlos i Tori ruszyli w kierunku wyjścia z pomieszczenia. Gdy Vex rzucił w ich kierunku swoje ostrzeżenie, Tori, jeszcze w progu, skinęła głową i uśmiechnęła się w jego kierunku w odpowiedzi. Niepewny był to uśmiech, gdyż asari powoli zaczynała sobie uświadamiać na co się porywa - kombinacja nieprzyjaznego klimatu i wściekłości burzy była zdecydowanie groźna, jeśli nie zabójcza. Kto wie, z czym mieli się zmierzyć na zewnątrz? Jeśli siła wiatru była na tyle duża, że odrywała fragmenty osprzętu stacji, to co zrobi z nimi, dwoma kruchymi istotami odgrodzonymi od żywiołu jedynie cienkim pancerzem? Z drugiej strony - pozostanie w bazie byłoby tylko jej egoizmem. Niezbyt wiele by zdziałała pozostając, a wychodząc na poszukiwanie wzmacniacza miała szansę się przydać.
W kwaterach od razu podeszła do swojej szafki i zaczęła z niej wyjmować elementy pancerza. Wciągnięcie ich na siebie zajęło jej więcej czasu niż Carlosowi - dwukrotnie sprawdzała każdą uszczelkę i łączenie, dwukrotnie sprawdziła hermetyczność całego zestawu. Wszystkie kontrolki świeciły uspokajającą zielenią jednak asari wciąż czuła się tak, jakby o czymś zapomniała. Sapnęła głośno zaparowując sobie natychmiast szybę wizjera, jednak układ wentylacji już po chwili poradził sobie z tą niedogodnością. Uruchomiła generator tarczy, przypięła pistolet do uchwytu na biodrze i gdy podniosła głowę dostrzegła, że Carlos stoi już - gotów - w drzwiach koszar i czeka na nią. Ruszyła więc za nim w kierunku wyjścia ze stacji, prowadzona światełkami ewakuacyjnymi.
Gdy otworzyły się zewnętrzne drzwi śluzy, wyszli na gwałtowne, lodowate uderzenia wiatru które niemal ścięły ją z nóg. Wiatr i wirujący piach, a dokładniej niesamowite wycie wichury i jej siła sprawiająca, że ciężko było utrzymać prosty kierunek marszu i przypominający odgłos gwałtownego gradu dźwięk piachu uderzającego w poszycie pancerza były jedynymi objawami nadchodzącej burzy - niebo widoczne u wylotu przypominającego kalderę pierścienia skał, wewnątrz którego znajdowała się stacja było wciąż jeszcze było czyste, kontrastując w jakiś niesamowity sposób z tym, co ich otaczało.
- Jesteśmy na zewnątrz - krzyknęła do komunikatora, zerkając jednocześnie na skaner swojego omni-klucza. Nie było na nim śladu jakiegokolwiek technicznego obiektu - skanery miały zdecydowanie mniejszy zasięg niż te zamontowane w samej stacji. A jeżeli Diana była w stanie zlokalizować oderwane urządzenie, nie mogło ono znajdować się zbyt daleko. Tori zrobiła kilka niepewnych kroków oddalając się od stacji, oceniając siłę burzy. W zasadzie stawianie bariery mogło jeszcze chwilę poczekać - zawsze istniało ryzyko, że utrzymywanie jej przez zbyt długi okres czasu wyczerpałoby Tori zbyt szybko, a wówczas Carlos musiałby do bazy zaciągnąć i wzmacniacz i asari. Obracając się w lewo i w prawo, wciąż wpatrzona w wyświetlacz onmi-klucza, skanowała okolicę, poruszając się powoli w kierunku środka kaldery. Nogi szybko się męczyły, wyciąganie stóp zapadających się niemal po kostki w gnany wiatrem piach, próba utrzymania się na nogach przy każdym kroku przeciwstawiając się naporowi wiatru - zdecydowanie nie była to najlepsza pora na spacery. Kątem oka widziała idącego o dwa kroki od niej Carlosa, również skanującego okolicę.
Dotarli niemal do środka skalnego pierścienia, gdy skaner Tori piknął zachęcająco - według jego wskazań w przestrzeni między iglicami skalnej bramy prowadzącej na pustynię znajdował się jakiś metalowy przedmiot, który mógł być zgubą.
- Brown! Tam! - spojrzała na Carlosa i wskazała w kierunku odczytu, po czym machnęła ręką w jego kierunku dając znać, żeby szli w kierunku prześwitu między skałami.
Nie uszli nawet kilku kroków, gdy ich omni-klucze pisnęły jednocześnie sygnałem alarmowym - tracili łączność ze stacją. Tori zatrzymała się na chwilę. Należało podjąć decyzję - albo wracają, zostawiając oderwane urządzenie na pastwę burzy, albo idą dalej, ryzykując całkowitą utratę łączności.
Zastanowiła się nad propozycją Carlosa. Domyśliła się o co chodzi najemnikowi - użycie jednego omni-klucza jako przekaźnika dawałoby możliwość utrzymania komunikacji. A jeśli nawet nie udałoby się tak zestawić połączenia, zawsze mogliby działać jako przekaźnik - jedna osoba mogłaby relacjonować do stacji to, co robi druga i nadawane przez nią komunikaty. Z drugiej strony we dwójkę łatwiej i szybciej mogliby wykonać zadanie. I nie rozpraszaliby się jeszcze bardziej, niż było to konieczne. Dodatkowo, dawało się odczuć, że wiatr szarpiący nimi był już tutaj silniejszy niż przy samej stacji, chronionej przed burzą przez skalną ścianę - można było się spodziewać, że przy samej bramie skalnej będzie jeszcze gorzej. Tori podjęła jednak inną decyzję.
- Poruczniku Accthan! - krzyknęła do komunikatora, starając się przekrzyczeć ryk wiatru - Widzimy wzmacniacz, znajduje się jakieś trzydzieści metrów od nas, przy bramie skalnej! Idziemy w jego kierunku, ale burza zakłóca komunikację, łączność może się zerwać na jakiś czas!
- Idziemy razem, stań blisko mnie, spróbuję ochronić nas barierą! - dodała pod adresem Carlosa, w kanał łączności wewnętrznej.
Odetchnęła głęboko starając się uspokoić swój umysł, tak, jak robiła niejednokrotnie podczas treningów. Przymknęła oczy, rozpostarła ręce z dłońmi skierowanymi na zewnątrz i skoncentrowała się, gromadząc przez chwilę energię, po czym spróbowała postawić biotyczną barierę licząc na to, że wytworzony pęcherz obejmie ich oboje zmniejszając siłę wiatru i uspokajając przynajmniej częściowo tłukący w nich piach. Gdyby się to udało, dotarcie do wzmacniacza, wygrzebanie go z piachu i powrót mogłyby zająć zdecydowanie mniej czasu i nie byłoby tak męczące.
Ostatnio zmieniony 4 kwie 2017, o 08:47 przez Tori Te’eria, łącznie zmieniany 1 raz.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ja’antian Actthan
Awatar użytkownika
Posty: 125
Rejestracja: 19 sie 2015, o 17:46
Miano: Ja'antian Actthan
Wiek: 36
Klasa: Strażnik
Rasa: Turianie
Zawód: Pilot myśliwca Siódmej Floty Turian, Porucznik Sz.
Postać główna: Zed'terco Galick
Lokalizacja: [Argos Rho > Feniks] Stacja Szczyt
Kredyty: 21.565

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

2 kwie 2017, o 15:41

Diana podjęła decyzję dzięki czemu wszyscy mogli podjąć swoje zadania, marnując przy tym mniej czasu. Czas grał teraz kluczową rolę. To czego Actthan wcześniej nie do końca przemyślał, to przydzielenie osób do czynności, przy wysuwaniu swojej propozycji. Zapomniał wtedy o fakcie, że wzmacniacz można było sprowadzić nowy. Gdyby baza nadal została rozszczelniona mogło to mieć straszne konsekwencje, od zwykłego nasypania góry piachu, którego nie sposób usunąć, po całkowite zrujnowanie placówki. Podobnie działa to w przestrzeni kosmicznej - najpierw szczelność, później dodatki. Ja'antian skinął niewyraźnie na potwierdzenie, że rozumie swoje zadanie.
Kiedy wszyscy się rozeszli, turianin został sam. Biegał wzrokiem po liczbach na konsoli. Wiedział, że wcześniej czy później zauważy wszystko, co poszło nie tak, ale lepiej było wcześniej, niż później, dlatego włączył swój omni-klucz. Podpiął się swoim urządzeniem pod konsolę i wklepał kilka komend. Chciał, aby wszystkie alerty były wysyłane też na jego urządzenie, dzięki temu wiedział co i który raz weszło na czerwone pole, lub pomarańczowe. Nie widział na swoim kluczu wszystkich kontrolek, ale i tak ułatwiało mu to pracę.
Drobny upgrade nie zajął mu długo. W zasadzie skończył go gdy asari zameldowała o opuszczeniu bazy. Krótkie - Widzę - miało potwierdzić otrzymanie raportu. Pilot śledził przez chwilę dwa czerwone punkciki przemieszczające się w stronę, gdzie mniej więcej znajdował się wzmacniacz, po czym wrócił do dalszego sondowania wskaźników, co jakiś czas spoglądając na mapkę. W pewnym momencie te dwa punkty - Carlos i Tori - zamigotały, potwierdził to jego omni-klucz z alertem o słabnącym zasięgu między nimi. Słuchał niewyraźnych zdań wypowiadanych przez asari, od czasu do czasu, niektóre słowa kończyły się w pół, a przez szum wiatru wszystko było przytłumione. Actthan zastanawiał się przez chwilę nad rozwiązaniem. Nie podobała mu się decyzja biotyczki, nie chciał z nimi tracić kontaktu.
- Stanowczo odmawiam! Może i pójdzie wam szybciej razem, ale jeżeli burza się nasili, zgubicie się. - To był dość duży problem, bo faktycznie gdy burza przybierze na sile mogą zawędrować gdzieś, gdzie nikt ich nie znajdzie. Może właśnie w ten sposób zaginęły poprzednie ekipy? - Jedna osoba musi zostać w zasięgu, czyli właśnie tam, gdzie teraz. Druga w tym czasie weźmie wzmacniacz. Doktor w zasięgu, żołnierz po żeliwo. - Zgodził się z Carlosem, to było chyba najlepsze możliwe rozwiązanie, a przynajmniej najlepsze na jakie wpadł. - A co do wzmacniania zasięgu, wystarczy przyłożyć antenę do głowy, wtedy ona przejmie właściwości emitowania fal. Choć jest to dość rakotwórcze.
ObrazekObrazekARMOR ~ THEME ~ VOICE ~ NPC Pochłaniacze ciepła: 5 | W magazynku M-3: 15/15
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

3 kwie 2017, o 23:49

Tori nie zdawała sobie sprawy z faktu, że łączność będzie aż tak słaba. Z jednej strony niby wiedziała, że znajdują się niemal na skraju zasięgu, z drugiej zaś odpowiedź Actthan'a - a może raczej jakość jej przekazu - uświadomiła jej, że jeśli zrobią jeszcze kilka kroków w kierunku wzmacniacza, zostaną z Carlosem zupełnie sami. Od pozostałych, od bezpiecznego wnętrza stacji dzieliło ich niby tylko kilka kroków, lecz poszarpany, przerywany przez zakłócenia, stłumiony i ledwo zrozumiały przekaz brzmiał tak, jakby dochodził do nich z innej planety. Albo innego czasu. Dodatkowo treść odpowiedzi, której z powodu zakłóceń częściowo musiała się domyślić, nie spodobała się Tori.
Najchętniej zawróciłaby na pięcie i zostawiła ten cholerny złom na pastwę burzy i piachu, ale to byłoby jawne poddanie się zanim zaczęła się walka. W Tori zakiełkował i zaczął rosnąć upór, przekora i złość - zupełnie jak wtedy, gdy babka zakazywała jej pójścia do Akademii Wojskowej - wiedziała, że musi to zrobić. Na przekór babce, na przekór wszystkim. "Nikomu nie wolno mówić mi co mi wolno, a czego nie. To ja decyduję o własnym losie". Tak było też teraz - mimo tego, że się bała - ba, była wręcz przerażona! - wiedziała, że stojąc tutaj jak słup na środku pustyni i pełniąc rolę anteny przekaźnikowej zwariuje z nerwów. Musi coś robić. Musi zrobić to, do czego się zgłosiła. Nawet jeśli ma to zrobić sama, bez Browna.
Zrobiła krok naprzód, w kierunku migoczącej na wyświetlaczach skanerów czerwonej kropki - zagrzebanego w piachu wzmacniacza.
- Poruczniku, bardzo słabo pana słyszę! Proszę powtórzyć przekaz! I trzymać za nas kciuki! Odezwiemy się, gdy ponownie znajdziemy się w zasięgu!
Odwróciła głowę do Carlosa i kiwnęła głową w kierunku skalnej bramy.
- Idziemy, żołnierzu! - krzyknęła pod jego adresem - Chyba, że się boisz tego cholernego piachu! Szybciej tam dotrzemy to szybciej wrócimy!
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Carlos Brown
Awatar użytkownika
Posty: 211
Rejestracja: 19 lip 2016, o 16:05
Miano: Carlos Brown
Wiek: 49
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: OMEGA
Kredyty: 27.360
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

5 kwie 2017, o 14:13

Pokręcił głową i poczłapał za niebieską.
- Wszystkie asari takie pozbawione zdrowego rozsądku, czy tylko ty?
Zapytał. Słyszał, że ta rasa jest bardzo zrównoważona, ale Tori musiała być bardzo młoda. Jakby nastolatkę musiał pilnować, takie miał wrażenie. Gdyby chciał to robić, to kontaktował by się z córką, młoda też ma o nim kiepskie zdanie, czemu się nie dziwi. Zostawił ją samą z matką i uciekł do wojska. Obce gwiazdy były mu jakoś bliższe od żony i dziecka.
- Idę za tą wariatką. Zaraz wracamy.
Powiedział do Accthana. Miał jednak przeczucie, że szybko się zgubią w tym pyle i jak dobrze bujdzie to znajdą ich za kilka dni przysypanych warstewką piachu, jak nie to skończą jak reszta zaginionych. Carlos miał nadzieję znaleźć podziemny super mózg albo proteańskie ruiny, które mieszają w głowach. Liczył też na armię kosmicznych zombi, do których będzie mógł sobie postrzelać.
ObrazekObrazek Pochłaniacze do broni +2, Szansa na strzał krytyczny: +10%, Obrażenia krytyczne: +5%, Bonus do pancerza: +300
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

5 kwie 2017, o 14:59

Vex Wdychanie szkodliwej atmosfery z pewnością nie było zbyt zdrową opcją, ale Vesser nie sięgnęła po maskę, ani też nie kazała zrobić tego jemu. Być może wraz z długofalowym przebywaniem w niebezpiecznym środowisku wykształciła pewną tolerancję na to, co faktycznie może uprzykrzyć jej życie, a czym nie powinna się martwić.
- Prawa Murphy'ego - parsknęła kobieta, nie odwracając wzroku od dziury w suficie, którą odsłonił metalowy panel, a przez którą mogła zerknąć do wnętrza maszynerii utrzymującą placówkę na chodzie. - Jeśli coś ma pójść nie tak, to pójdzie - dodała, odwracając wzrok by spojrzeć na niego z góry, wciąż stojąc na szczeblach drabiny. Rękę oparła o krawędź sufitu, przytrzymując się przy schodzeniu na dół po tej bardzo drogiej drabinie.
- Po prostu mogłoby nie teraz. Ale przynajmniej jesteście wy, sama pewnie zgarnęłabym wzmacniacz i wracała do ośrodka póki mam czas - westchnęła, schodząc powoli na dół. Zatrzymała się na ostatnim stopniu na chwilę, spoglądając ponownie do góry, po czym zeskoczyła na metalową podłogę.
Uniosła wzrok, a uśmiech na jej twarzy, jakkolwiek mało przekonujący, zbladł wyraźnie, gdy Viyo nie wskoczył na drabinę zaraz po tym, gdy ona z niej zeszła. Uruchomiła omni-klucz z lekką irytacją odmalowaną na twarzy, zerkając na czas, który im pozostał - wciąż było go sporo, ale musiała się tym stresować. Pięćdziesiąt minut.
- O co? - spytała, krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej, spoglądając na niego zza zmarszczonych brwi. - Możesz sprawdzać i pytać - dodała, kiwając głową w stronę ziejącej, kwadratowej dziury. Potrząsnęła uszczelniaczem, sprawdzając ile go jeszcze w środku zostało, po czym odłożyła go na bok, na podłogę, koło panelu z sufitu opartego o ścianę. Prostując się, odgarnęła włosy do tyłu, wypuszczając powietrze z ust.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ja’antian Actthan
Awatar użytkownika
Posty: 125
Rejestracja: 19 sie 2015, o 17:46
Miano: Ja'antian Actthan
Wiek: 36
Klasa: Strażnik
Rasa: Turianie
Zawód: Pilot myśliwca Siódmej Floty Turian, Porucznik Sz.
Postać główna: Zed'terco Galick
Lokalizacja: [Argos Rho > Feniks] Stacja Szczyt
Kredyty: 21.565

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

5 kwie 2017, o 16:08

- Jedna osoba musi zostać w zasięgu, do kurwy nędzy!!! - wykrzyczał turianin do komunikatora wpatrując się z wściekłością w mapę z dwiema migającymi kropkami. - Chuj was tam strzeli i co?! I nic nie zrobimy zanim nie przestanie napierdalać wiatrem! Czy wy kurwa zdajecie sobie sprawę, że jeżeli coś wam się stanie, umrzecie tam! - złapał się za krawędź konsoli, jakby chciał ją wyrwać. - Jesteście popierdoleni! - westchnął - KURWA! - opuścił głowę, złapał oddech i powiedział spokojniejszym głosem - macie 10 minut, później... później się zobaczy.
Patrzył z całkowitą bezradnością, jak sygnał czerwonych punktów na mapie zanika i ostatecznie przestaje nadawać. Był bardzo wkurwiony, bo inaczej się nie da tego nazwać. Zwykłym stanem zdenerwowania to nie było, wściekłość to też trochę za mało, dlatego określenie "wkurw" oddaje jego odczucia w najlepszy sposób. Czasem po prostu takie prymitywne i grubiańskie wyrazy dają pełną barwę emocjom pod nimi kryjącym się. Ja'antianowi to jednak nie przeszkadzało, używał takich słów z przyzwyczajenia. On jak i wiele innych osób nie doszukuje się w przekazie drugiego dna, jakiejś specjalnej myśli, czy czegoś takiego. Nie uważa, że trzeba takie słowa interpretować w ten, czy inny sposób, one są i tyle. Na studiach humanistycznym można się nad tym zastanawiać, ale pilotaż nie należy do kierunków humanistycznych, gdyby jednak tak było, może Actthan mówiłby trochę inaczej?
Pilot powrócił do swojego wcześniejszego zajęcia. Dalej lustrował wskaźniki i inne mierniki. Choć po jego tyle głowy wciąż krążyli Carlos z Tori. Po mimo jeszcze słabej znajomości, jednak się o nich martwił. Planował już jak ich opierdolić za taką niesubordynację.
ObrazekObrazekARMOR ~ THEME ~ VOICE ~ NPC Pochłaniacze ciepła: 5 | W magazynku M-3: 15/15
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1953
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

5 kwie 2017, o 21:44

Wyświetl wiadomość pozafabularną - Lepiej teraz, niż w trakcie burzy - zauważył porucznik, przenosząc na chwilę wzrok na panel skrywający przewody. Wyobrażał sobie jak to musi wyglądać z drugiej strony; wiszące luźno kable, targane wiatrem i uderzające o poszarpaną pokrywę zerwanej anteny, piasek szorujący o otwarte złącza i trący delikatną izolację...
- Mamy czas. A ja muszę pogadać z tobą twarzą w twarz. Na osobności - uciął jej słowa krótko. Sięgnął do komunikatora, przez chwilę trzymając palce na przełączniku, po czym przestawiając go w tryb OFF, wyraźnie, żeby Diana to widziała. I uczyniła to samo. Reszta grupy sobie poradzi, przecież byli zaradnym zespołem.
W końcu co złego może się stać przez kilka minut ciszy radiowej?
- Klendagon wywiera wpływ na wszystkich - zaczął powoli, ostrożnie dobierając słowa i nieświadomie powtarzając wyznanie Armigera. - Wiem, że Girbach zatrudniał ludzi, którzy mieli to studiować i że macie badania okresowe, ale nie wierzę już w ich wiarygodność. Alec, Maenis, Fuji, Evelyn, Walter. Nawet Phanni, którą spotkałem jeszcze w ośrodku. Wszyscy skarżyli się na to samo: zmęczenie, omamy. Zaniki pamięci - dodał z naciskiem. - Może działanie planety jest subtelne i długotrwałe, może dlatego wasi psychologowie nie dostrzegają - lub nie chcą dostrzegać - jego wpływu, a może mają z tym związek nadchodzące burze lub bliskość kanionu - nie wiem. Jeszcze. Ale wiem, że źle podchodziłem do jednej rzeczy. Skupiałem się nie na tym co potrzeba.
Przerwał na chwilę, obracając w głowie swoje następne słowa i wpatrując się uważnie w Vesser. Przesunął palcami po szczeblu drabiny, bardziej w automatycznym, niezaplanowanym odruchu niż w konkretnej potrzebie.
- Przez cały czas zastanawiałem się dlaczego jednak ty jesteś na to odporna, pomimo tego, że spędziłaś tu najwięcej czasu. Analizowałem twoją historię, twoją opowieść o tym co się wydarzyło... Jesteś silna, Diano. Zdeterminowana. Ale wydaje mi się, że nie miałem racji. Klendagon wywiera wpływ również i na ciebie. - Cofnął dłoń od drabiny, wsuwając ją do kieszeni. - Problem w tym, że pomimo odpowiedzi, których nam udzielasz, skrywasz coś jeszcze. Chcę ci zaufać, Diano, ale wiem do czego potrafią doprowadzić dobre intencje. I decyzje kierowane sercem, szczególnie te napędzane przez najbliższe nam osoby, które chcemy chronić. Dlatego muszę mieć pewność, muszę cię o coś zapytać. Wprost.
Wiatr huczał za ścianą, a gdzieś po drugiej stronie kompleksu Tori i Carlos właśnie zmagali się z nadchodzącym żywiołem, pomimo głośnych obiekcji Actthana. Vex błądził przez chwilę spojrzeniem po twarzy Vesser, nie tyle próbując wybadać jej emocje, co rozmyślając o jej reakcji. Nic nigdy nie było proste.
- Czy twoja opowieść jest prawdziwa? Czy naprawdę nie pamiętasz co się wydarzyło między wyjściem Aleca z pojazdu, a tym gdy zaczęłaś ich szukać? - zawiesił głoś na uderzenie serca. - Czy może próbujesz chronić swoją narzeczoną, bo zdarzyło się tam coś jeszcze?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

5 kwie 2017, o 22:45

Zatrzymała się gwałtownie słysząc słowa Carlosa. Po kim jak po kim, ale po człowieku nie spodziewała się takiej reakcji. Powinien być raczej zadowolony, że nie będzie musiał się przedzierać sam, a dodatkowo będzie osłonięty bańką biotycznego, ochronnego pęcherza. Spojrzała na niego z wyrzutem zdając sobie jednocześnie sprawę z tego, że jej roznówca i tak tego nie zobaczy przez przyłbicę i ochronną szybę hełmu.
- Jeśli ja jestem pozbawioną rozsądku wariatką to kim jesteś ty, z twoją wielką giwerą, walący do wszystkiego co się rusza? - wzruszyła ramionami i odwróciła się znów w kierunku skalnej bramy, po czym powoli ruszyła w tamtym kierunku wciąż mówiąc. - Jak chcesz, to zostań. Możesz robić za przekaźnik. Albo chodź ze mną, jak wolisz.
Mimo wyjącego wiatru i zawieruchy wokół usłyszała nadspodziewanie głośno wyklinania Ja'antiana. Słowa rwały się na sylaby, cichły czasem i zamieniały w statyczny szum i trzeszczenie, ale sens przekazu był aż za bardzo zrozumiały. Turianin był wściekły. W sumie miał rację - Tori swoją decyzją sprzeciwiła się jego poleceniu. Ale z drugiej strony - wcześniej i tak przecież wszyscy uznali, że to nie wojsko i rangi nie mają tu znaczenia. Jeśli by miały mieć, Tori jako kadet powinna tylko szorować podłogi i wykonywać rozkazy innych. Ale teraz pozwoliła na to, by jej rogata dusza doszła do głosu i w głębi serca była z tego zadowolona. Szybciej wykonają zadanie, szybciej odzyskają wzmacniacz i szybciej wrócą do bazy, jeśli będą współpracować. A dzięki temu zdążą się ukryć zanim dotrze do nich czoło burzy - ta ogromna plama czerwieni na wyświetlaczach w centrali łączności.
Szybkie odzyskanie przekaźnika było ważne z jeszcze jednego powodu - Tori nie wiedziała jak długo będzie w stanie utrzymać barierę. Prędzej czy później zmęczy ją to, a w sytuacji, gdy z każdą upływającą minutą wiatr wzbierał na sile, mogłoby się okazać, że sił jej nie wystarczy właśnie na ostatni etap powrotu - gdy będą ciągnęli ze sobą bogini wie jak ciężki i nieporęczny wzmacniacz, a burza uderzy w nich z dużo większą siłą.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Carlos Brown
Awatar użytkownika
Posty: 211
Rejestracja: 19 lip 2016, o 16:05
Miano: Carlos Brown
Wiek: 49
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: OMEGA
Kredyty: 27.360
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

6 kwie 2017, o 21:27

- Najemnikiem co lubi postrzelać? I hej! Jeszcze do was nie strzelałem!
Odparł Tori i przełączył się na prywatne połączenie.
- Idę z tobą. Tak będzie ciekawiej niż trzymać się procedur, ale czekaj...
Przełączył się na połączenie z turianinem. Warto załatwić sobie usprawiedliwienie, jakby coś poszło nie tak.
- To gówno jest cholernie duże. Pewnie nie takie ciężkie, ale nie wygodne dla jednej osoby. Pójdę pomóc niebieskiej. Jak nie wrócimy w zasięg za pięć minut, wołaj do Diany.
Oznajmił i ot tak wyciszył nieco przychodzące połączenia z tamtej strony. Pewnie zaraz zacznie się pluć o regulamin i inne takie. Już mu Diana dzisiaj cisnęła tekstami o turystach. Babce przydał by się bolec, tak głęboko jak głęboko całe to pierdolenie ma Carlos. Ale im dłużej tutaj jest, tym większe ma wrażenie, że każdy tutaj powinien dostać bolca, a sam zaczyna zarażać się tym pierdoleniem i gejozą. Przed marsem było łatwiej...
- Po wszystkim buchniemy statek Przymierza i zostaniemy piratami. Ja będę kapitanem bo mam brodę, mordeczka przy konsoli będzie sternikiem, a pani doktór będzie maskotką. Będzie też mój kumpel kroganiec jako rozpierdalacz. Będzie zajebiście.
Zarechotał na otwartym kanale, tak by pozostałą dwójka słyszała. To był dobry plan na emeryturę, być kryminalistą ściganym przez każdą cywilizowaną grupę w galaktyce, tworząc legendy i opowieści krążące od planety do planety. Jak w starych widach!
Carlos uznał, że to koniec dyskusji i ruszył w kierunku złomu.
ObrazekObrazek Pochłaniacze do broni +2, Szansa na strzał krytyczny: +10%, Obrażenia krytyczne: +5%, Bonus do pancerza: +300
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12110
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

6 kwie 2017, o 22:49

Vex Vesser nie wyglądała na przekonaną, gdy dostrzegła turianina wyłączającego się z komunikacji, którą prowadzili z pozostałymi członkami zespołu. Patrząc na niego z nieukrywana podejrzliwością, z ociąganiem włączyła własny omni-klucz by przełączyć w nim odpowiednią opcję.
Skrzyżowała ręce na wysokości klatki piersiowej, obserwując mężczyznę gdy mówił, z każdą chwilą wydając się coraz bardziej zaniepokojona jego słowami. Nie wiedziała, do czego może dążyć, ale świadomość tego przyszła z czasem - wraz z nieustającym potokiem słów, którego nie przerywała, nie okazując zniecierpliwienia, choć jednocześnie palce jej ręki obijały się o drugą dłoń, jakby świerzbiło ją by jeszcze raz sprawdzić odliczanie czasu i upewnić się, czy Viyo przypadkiem nie mówi już od pół godziny.
Skrzywiła się, a cały ogarniający ją wcześniej niepokój wydostał się na zewnątrz w postaci grymasu widocznego na jej twarzy. Ton jej głosu się podniósł, a dłonie zacisnęły w pięści.
- Że co proszę? - obruszyła się, choć w jej oczach coś zaskrzyło, sugerując więcej, niż zwyczajne oburzenie fałszywym oskarżeniem. - Co może moja narzeczona ma do tego i skąd do cholery wiesz, jakie były moje stosunki z... niektórymi osobami w ekspedycji?
Odsunęła się od Viyo, wbrew agresywnej postawie, która sugerowałaby podejście, może próbę wyładowania złości w sposób fizyczny, czego nie zrobiła.
- Nie przypominam sobie, żebym cokolwiek o tym ci mówiła - dodała po krótkiej chwili, której potrzebowała by choć odrobinę ochłonąć. Wypuścić powietrze z ust, obniżyć ton głosu, uspokoić jego drżenie. Rozluźnić napięte mięśnie i przestać w tak oczywisty sposób pokazywać stres wywołany nie tyle sytuacją, co zadawanymi przez turianina pytaniami.
Pozostali
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Zgodni lub nie, musieli wreszcie podjąć działanie. Bariera utworzona przez Tori nie była do końca potrzebna - wiatr był silny, lecz nie był w stanie wyrządzić im potężnych szkód, przynajmniej na razie. Z pewnością jednak zapewniała pewien komfort. Unikali uderzających o ich pancerze drobinek, piaskujących ceramiczne płytki, pozostawiając niewidoczne gołym okiem uszczerbki, które, przy nadmiernym wystawieniu na działanie tej siły, miałyby odznaczyć się na ich defensywnie.
Biotyczna łuna tworzyła bańkę odgradzającą ich od panującego chaosu - nie potrafiła jednak ułatwić chodzenia w zdradliwym piasku. Ostrożnie stawiali każdy z kroków, powoli znikając poza obszar widzialny przez Ja'antiana. Pogrążeni w cieniu, mieli przynajmniej wspaniałą widoczność całej, małej dziury pomiędzy skałami, w której znajdowała się stacja i po której się poruszali. W przeciwieństwie do Accthana, z którego radaru zniknęły wkrótce ich obie kropki, wraz z wszelką komunikacją.
Udało im się odnaleźć wzmacniacz, choć dojście do niego kosztowało ich trzy minuty żmudnej podróży pośród piasków. Wiatr, przewalając fałdy piasku, przykrył metalową tubę doszczętnie, zmuszając ich do odkopywania jej według tego, co wskazywał im skaner na omni-kluczu.
Wiatr wzmagał się, choć jeszcze tego nie odczuwali. Nie odczuwał tego również Ja'antian, nie mający dostępu do aktualizowanych na bieżąco danych meteorologicznych - widział tylko mikrozmiany wykrywane w bezpośrednim otoczeniu stacji przez jej własne wskaźniki. Burza nadciągała, lecz, osłonieni skałami, nie mieli jeszcze okazji poznać jej prawdziwej potęgi.
Wzmacniacz wreszcie znalazł się w rękach Carlosa. Był ciężki, ważył ponad dziesięć kilo, więc jasnym było, iż sama Tori nie mogłaby go tak szybko wydobyć, gdyby Brown postanowił zostać jako przedłużka ich sygnału w komunikacji. Tak czy inaczej, gdy wreszcie im się to udało, omni-klucz pokazywał jedenaście minut od czasu utracenia komunikacji z Ja'antianem.
I już kiedy mieli wracać, mieli się odwrócić, spojrzenie Tori natrafiło na błysk - odbite światło słoneczne, padające poza strefą cienia, w przejściu, przez które przejeżdżali, by dostać się do stacji badawczej. W przejściu, za którym znajdowała się już tylko ogromna pustynia.
W tym przejściu, w oddali, w połowie zagrzebany widniał ludzki hełm, od którego odbijały się promienie słoneczne, zwracając na siebie uwagę asari. Hełm połączony był z resztą pancerza, zagrzebaną w piasku - do niedawna skrytej pod pustynnym płaszczem, po którym być może nawet przejechały koła Bestii, gdy oni nie zdawali sobie z tego sprawę.
Czas tykał. Ciało, lub sam ekwipunek, leżało aż trzydzieści metrów dalej, kusząc obietnicą odpowiedzi na część z ich pytań, przy jednoczesnej świadomości tego, że żadnego, bezpośredniego zagrożenia nie widać było aż po horyzont.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Galaktyka”