W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Carlos Brown
Awatar użytkownika
Posty: 211
Rejestracja: 19 lip 2016, o 16:05
Miano: Carlos Brown
Wiek: 49
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: OMEGA
Kredyty: 27.360
Medals:

[Hawking Eta -> Century] Klendagon

26 paź 2017, o 10:41

Obłęd w czystej postaci. Nieokiełznany i żywioł... Panie, panowie i inni kosmici! Carlos Brown! Na widok turiańca i drugiego psychopaty tylko wyszczerzył ząbki, przez co sam wyglądał jak komiksowy psychopata, który właśnie popełnia zbrodnię i dobrze się przy tym bawi.
- Turianiec i niebieska gówno wiedzą! Ona była cały czas nie przytomna, a jego tam nie było. Wątpię by te sztuczki asari jej w czymś pomogły. To ja byłem przytomny, kiedy ona szła jak lunatyk i to ja wiem, w którym kierunku szła. Do tego jestem w lepszym stanie.
Zawołał do Girbacha. Ta dwójka niech se gada, ale on swoje wie i swoje ma do zrobienia. Osobą, która najwięcej narozrabiała był on. Do tego był człowiekiem, cholera wie czy przypadkiem ten koleś nie będzie trochę rasistą i nie postanowi być dla turianina większym chujem niż dla człowieka, nawet jeśli ten chwilę temu chciał go zabić.
- Będę grzeczny! Obiecuję.
Dodał i uderzył dłonią w rękawicy o opancerzoną pierś.
ObrazekObrazek Pochłaniacze do broni +2, Szansa na strzał krytyczny: +10%, Obrażenia krytyczne: +5%, Bonus do pancerza: +300
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

26 paź 2017, o 11:18

Kanał komunikacyjny wciąż był otwarty. Muiał być, a Girbach musiał usłyszeć jej słowa - i odpowiedzi człowieka się spodziewała. Gdy jednak z głośnika dobiegł ją dźwięk głosu Vexa, Tori straciła rezon. Nie tego oczekiwała. Spodziewała się wszystkiego - kłótni, szantażu, negocjacji, wzajemnych oskarżeń i wywlekania tego co, kto i kiedy, ale nie opanowanego, na ile dało się wyczuć - spokojnego głosu turianina. Wsłuchała się w przekaz, a z każdym usłyszanym słowem sprawiała wrażenie, jakby coś w niej gasło. Błękitna, biotyczna poświata otaczająca ją zgasła, asari zdała się teraz mniejsza i bardziej zmęczona niż była chwilę temu, gdy wychodziła z ambulatorium.
Nie odpowiedziała od razu, a panującą ciszę wykorzystał Carlos, wyskakując ze swoją wersją wydarzeń i deklaracją bycia grzecznym. Tori podniosła na niego oczy, w których pojawił się smutek i... łza?
Ochroniarze musieli być albo niesamowicie zdyscyplinowani albo totalnie zaskoczeni całym obrotem sytuacji, bo jak do tej pory nie przeszkodzili w niczym - machania bronią i robienia groźnych min Tori już nie liczyła, w tym momencie ignorowała obu ludzi.
Może tak właśnie musi być. Może więź, którą poczuła z Vexem nie powinna się pojawić tutaj i teraz. Może on nie czuł jak bardzo podobni do siebie w głębi ducha są on sam i ona. Może, gdyby spotkali się w innych okolicznościach, innym miejscu i czasie... Cóż... Tori starała się. Athame świadkiem, że próbowała pomóc na ile mogła. Być może będzie jeszcze okazja, ale w tej chwili ryzykowałaby zbyt wiele. Teraz to Vex był najbardziej zgrożony i dokładanie Girbachowi kolejnych pomysłów i powodów do zdenerwowania zdecydowanie mogłoby nie wyjść turianinowi na zdrowie. Momo, że złość Tori rozkładała się w tym momencie po połowie - na Darrona i na Vexa, zaczynała powoli ustępować, zastępowana uczuciem rozpaczy i goryczą porażki.
- Ty głupi, rogaty sukinsynu - odezwała się wciąż jeszcze patrząc na Carlosa, choć jej słowa skierowane były zdecydowanie do jednej z osób po drugiej stronie łącza komunikacyjnego - Nie wierzysz w nikogo. Niech zatem tak będzie. Zróbcie jak uważacie - wzruszyła ramionami, odsunęła się o krok i odwróciła bokiem do komunikatora.
- Twoja decyzja - dodała już ciszej, nie dbając, czy jej słowa zostaną odebrane przez słuchaczy. - Dostosuję się.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

26 paź 2017, o 11:59

Girbach zastygnął na krótką chwilę, prześwietlając spojrzeniem Viyo - starając się wejść mu do głowy i znaleźć ślad po probie oszukania go. Chwila jednak minęła, cenne kilka sekund, w trakcie trwania których turianin zabrał głos. Skrzywił się lekko, gdy część jego podświadomości nie pochwaliła decyzji, którą podjął.
- Powinienem się domyślić, że nie będziecie w stanie działać jako zespół. Nie z waszymi życiorysami - westchnął, wzruszając przy tym lekko ramionami. - Może to dobrze. Zjednoczeni stanowilibyście większe zagrożenie i mielibyście większe szanse. Szkoda dla was, że jesteście zbyt zajęci przekrzykiwaniem się jak dzieci.
Dłoń, na której wyświetlał się jego omni-klucz, była jednocześnie tą, która dzierżyła pistolet. Wysunął rękę dalej, bliżej do turianina, choć wciąż w niego celował - jakby czekał tylko, aż ten użyje złych słów, lub dojdą do wniosku, że stał się zbędny.
Wszyscy z oddziału uważnie wpatrywali się w Viyo gdy mówił - również w dokach, jeden z ochroniarzy patrzył na Carlosa spod zmarszczonych, krzaczastych brwi, a drugi, ten z uruchomionym komunikatorem, obserwował Tori. Oboje ściskali pistolety w rękach, gotowi użyć ich w każdej chwili.
- Nie będę tego komentował - westchnął z ironią Girbach, odsuwając komunikator od Viyo. - Zamknąć ich na statku. Wychodzimy.
Wyłączył komunikator i skinął głową na przywódcę oddziału. Mężczyzna zdjął z zaczepów magnetycznych na plecach swój karabin, odbezpieczył go i załadował program amunicji specjalnej. Biorąc pod uwagę to, że jak na razie jedynym przeciwnikiem na Klendagonie był zbuntowany mech, musiał przygotowywać się na nieznane zagrożenie - lub ubezpieczał się na wypadek, gdyby Vex postanowił działać.
Drzwi prowadzące na zewnątrz otworzyły się z sykiem, gdy systemy wyrównały ciśnienie do tego panującego na zewnątrz. Powietrze szybko uleciało z ich małej skorupy, zamarzając na nieprzyjemnym, nocnym wietrze Klendagonu.
Piasek już nie odbijał światła, świecąc im po oczach. Nie było kompletnie ciemno, również poza rozświetlonym reflektorami terenem centrum. W oddali niebo było ciemnoniebieskie, z wąską, gładką linią oddzielającą ponury błękit od jasnego, pastelowego piasku.
Drugi pojazd stał koło Bestii, choć, w przeciwieństwie do niej, jego powierzchnia była niemal nieskazitelna. Brakowało mu zabrudzeń i żłobień, których nabawiła się maszyna prowadzona przez Dianę w wielu jej eskapadach.
Wnętrze wyglądało bardziej sterylnie, choć układem było identyczne jak swój odpowiednik. Kobieta z oddziału zajęła miejsce kierowcy, a jeden z mężczyzn miejsce obok. Pozostała dwójka mężczyzn, w tym dowódca z tribalem na hełmu, oraz Girbach i Vex, usiedli w części przeznaczonej dla pasażerów. Dowódca uruchomił holograficzną mapę topograficzną terenu.
- Tutaj znajduje się wasza stacja, a tyle śladu po dwóch waszych sygnaturach mamy z czasu przed burzą - mapa przesunęła się szybko na znany im rejon. Zniszczona stacja, kanion, oraz dwie, wąskie linie poruszające się zachód od stacji - Tori i Carlos. Linie urywały się w pewnym momencie, w połowie drogi między stacją a formacjami skalnymi. - Gdzie oszacowaliście, że znajduje się Oko?
W tym czasie dwójka ochroniarzy zamknęła połączenie komunikacyjne z Girbachem. Jeden z nich pchnął Carlosa w stronę rampy i śluzy, z pistoletem przystawionym do jego ramienia, a drugi spojrzał ze zniecierpliwieniem na Tori. Machnął lufą broni w stronę statku, czekając aż oboje do niego przejdą, by móc zablokować za nimi drzwi, odcinając ich od reszty stacji.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

27 paź 2017, o 06:29

Turianin zamilkł po swojej wypowiedzi, wpatrując się w komunikator Girbacha. Cisza po drugiej stronie przeciągała się nieubłagalnie, a on zastanawiał się co się działo w głowie asari. Czy zrozumiała jego przekaz i niewypowiedzianą sugestię, czy przecenił dokładność dzielonych wspomnień? Czy...
Odpowiedź Tori sprawiła, że skrzywił się wyraźnie, zanim zdążył się opanować. Zabolało. Zabolało, bo miała rację. Bez względu na to czy zrozumiała i powiedziała to, żeby nie wzbudzić w Darronie podejrzeń, czy że wręcz przeciwnie i mówiła to świadomie - miała rację. Sam się jednak o to prosił.
"Uważaj czego sobie życzysz, bo jeszcze może się spełnić", jak mówiło ludzkie powiedzenie.
Zacisnął usta w wąską linię aż mu zadrżały mięśnie szczęki i nie skomentował słów Girbacha. Zamiast tego w milczeniu cofnął się o krok.
Syk otwieranej śluzy zagłuszył jego myśli i postawił kropkę na końcu zdania. Pustynia ponownie stanęła otworem, a Klendagońskie powietrze wdarło się do niewielkiego pomieszczenia, wypłukując tlen i szansę na zawrócenie. Porucznik wyłączył własne omni i spojrzał przelotnie na Tribala zdejmującego karabin. Profesjonaliści w każdym calu. Niedobrze.
W towarzystwie eskorty ruszył do nowego pojazdu, stojącego nieopodal Bestii. Porównanie obydwu było jak porównywanie Diany i Girbacha - zasłużonej, doświadczonej przewodniczki, która wycierpiała swoje i która nosiła po tym ślady, oraz odpicowanego fajfusa, którego pancerz mógł służyć za lustro. Vex bez słowa wsiadł na tył nowego środka transportu i zajął miejsce na jednej z pasażerskich ław. Gdy dowódca uruchomił mapę terenu, obrócił głowę w jego stronę, przez chwilę błądząc spojrzeniem po holograficznym wyświetlaczu.
- To niestety nie takie proste - odezwał się w końcu, opierając dłonie na kolanach. - Nie znam terenu jak Diana, a Oko można rozpoznać tylko z określonej perspektywy. Musimy podjechać na sam początek ścieżki - mruknął, sięgając do mapy i palcem stukając w eteryczny punkt przedstawiający stację, w której stacjonowali przed uderzeniem burzy. Powierzchnia wyświetlacza zadrżała lekko pod jego dotykiem.
Nie była to do końca prawda, a on nawet nie był pewien czy ma po co grać na czas, ale w tej chwili każda dodatkowa minuta mogła być przydatna.
- Stamtąd powiem wam co dalej.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Carlos Brown
Awatar użytkownika
Posty: 211
Rejestracja: 19 lip 2016, o 16:05
Miano: Carlos Brown
Wiek: 49
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: OMEGA
Kredyty: 27.360
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

27 paź 2017, o 21:23

Milczał. Zgadywanie myśli nie było czymś na czym się znał, dlatego był sam. Przez chwilę patrzył na asari bez mrugnięcia okiem. Błękitne tęczówki lekko lśniły w sztucznym oświetleniu, jakby soczewka ludzkiego oka zmieniła lekko kształt, albo źrenica się zmniejszyła. To przez to światło i napięcie. Ostatnie dni były bardzo stresującym czasem. Czemu zwykły cywil był gotowy ryzykować życie dla żołnierza, który raczej wie co robi. Czy naprawdę wszystkie baby w galaktyce muszą lecieć na turian?
- On raczej wie co robi.
Mruknął wreszcie do niebieskiej i przeniósł wzrok na ochroniarzy. Gdyby zaczął jakieś sztuczki, pewnie szybko by oberwał kulkę, Tori tak samo. Dlatego tylko przybrał cyniczny uśmieszek i gestem wskazał drogę do statku.
- To może panowie pierwsi? Nie spieprzę, i tak nie ma po co siedzieć na tej kupie pyłu. Oddychać się tu nie da.
Hehehe...

Stwierdził, jakoś miało wesoło, ale i tak poszedł pierwszy. Jeśli chciała kombinować, to na statku. Tam będzie ciaśniej, pewnie też będzie mniejszy tłok. A mając taki statek, będą mogli zrobić spory kłopot skurwielowi co porwał im tego aktywniejszego turiańca. Po drodze starał się przeanalizować lokalizację. Szukał korzystnych i niekorzystnych okoliczności do podjęcia akcji przeciw ochronie. Najlepiej będzie walczyć na mały dystans, pod ich tarczami i z użyciem omni-ostrza. Tak jak Darron załatwił Dianę. Nie można popełniać tego samego, głupiego błędu dwa razy.
ObrazekObrazek Pochłaniacze do broni +2, Szansa na strzał krytyczny: +10%, Obrażenia krytyczne: +5%, Bonus do pancerza: +300
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

27 paź 2017, o 23:12

Potrząsnęła głową, słysząc słowa Browna. Tak, Vex wiedział co robi. A przynajmniej taką miała nadzieję. Dlaczego jednak postępował w ten sposób? Nie chciał ich narażać. Chciał działać sam. W życiu widział już wiele cierpienia, na wielu osobach się zawiódł. Wiele krwi... W ostatnich słowach skierowanych do Tori znów wspomniał Lyesię. Zaraza. Trupy. Krew... Krew widma Vasir. "Odpuść" - w uszach zadźwięczał jej ponownie głos Vexa - "pamiętasz co się stało z George'em. Czasami po prostu trzeba odpuścić...". Zamknęła oczy i zobaczyła go w swoich - a może raczej w Vexa wspomnieniach. Nerwowy, nonszalancki i krzykliwy człowiek w brudnej kurtce i garderobie pamiętającej lepsze czasy. Uginający się pod ciężarem trzymanej skrzyni na lądowisku siedemnastym. Leżącego nonszalancko na łóżku kajuty pełnej porozrzucanych, nie swoich przedmiotów. Przestępującego z nogi na nogę i śmiesznie wykrzywionego, czekającego by Vex pozwolił mu opuścić kajutę i udać się do toalety. Bo nie chciał odpuścić. Bo nie chciał robić tego, czego Vex od niego wymagał.
Podniosła wzrok i szybkim spojrzeniem oceniła całą sytuację na lądowisku. Carlosa, który właśnie ruszał w kierunku śluzy. I pilnującego go ochroniarza, oraz na drugiego, ze zniecierpliwieniem przyglądającego się Tori i kiwającego bronią, ponaglając ją do działania. Był to czas wyboru. Rozwidlenie. Wejdą na statek i wszystko się skończy. Nie wejdą i zacznie się... Co? Wszystko się może stać. Poleje się krew. Zarówno pracowników Kobo, jak i trzyosobowego zespołu "detektywów". Niepomna niecierpliwie powtarzanemu gestowi ponaglenia i pistoletowi wskazującemu jej drogę na statek, odwróciła się do ochroniarza plecami. Obrzuciła wzrokiem ściany pomieszczenia i rampę, jakby żegnając się z tym miejscem. W rzeczywistości jednak potrzebowała odrobiny czasu. Kilku sekund... Jej dłonie, złączone ze sobą, ale niewidoczne dla pilnującego ją ochroniarza bo zasłonięte jej własnym ciałem błysnęły błękitnym światłem, a między dłońmi zmaterializowała się - połyskliwa i drżąca niecierpliwością - kula mrocznej energii.
Skinęła głową w kierunku balkonu otaczającego dok kilka pięter wyżej, po czym obróciła w kierunku "swojego" ochroniarza głowę, kolejnym skinięciem wskazując w tamto miejsce.
- Tamci ludzie... to dodatkowa ochrona? - spytała niewinnie. A gdy ochroniarz odwrócił wzrok od niej i spojrzał we wskazaną przez asari stronę, ta odwróciła się gwałtownie i przyklękając na jedno kolano wyprostowała ręce i puściła wprost w jego pierś kulę - ładunek biotycznej energii, wkładając w to całą swą wolę, złość na Vexa i Girbacha, frustrację, siłę i posiadane umiejętności, licząc, że biotyczna kula rozpłaszczy ochroniarza na barierce balkonu i pozbawi go przynajmniej tchu, jeśli nie przytomności, a być może strąci go z balkonu w pustą przestrzeń.
Kolejna kula zaczęła się pojawiać między dłońmi asari, a ona sama starała się dostrzec drugiego z ochroniarzy. Miała nadzieję, że Carlos wykorzysta odwrócenie jego uwagi i uderzy od tyłu, dając jej czas i zmniejszając szansę na reakcję ochroniarza. W tej chwili czas niemal zatrzymał się w miejscu - nie wiedziała, jaki skutek wywołał jej - puszczony z minimalnej odległości - ładunek energii, nie wiedziała, czy zaraz nie zostanie śmiertelnie postrzelona. Nie wiedziała też - choć na to liczyła - czy Carlos przyłączy się do buntu. Czy zaatakuje drugiego z ochroniarzy... I jaki będzie tego efekt. Tori potrzebowała przynajmniej jednego z tych ciołków żywego.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

30 paź 2017, o 11:41

Wszystko potoczyło się szybko - może aż zbyt szybko, by ich umysły były w stanie wszystko zarejestrować. Biotyczna kula pomknęła w stronę ochroniarza, a tarcze wokół niego błysnęły błękitem w zetknięciu z nagłą siłą pchającą go w stronę barierki. Przekleństwo wyrwało się z jego ust, a ręka wystrzeliła do przodu, łapiąc kobietę za ramię. W tym czasie drugi mężczyzna pchnął plecy Browna, praktycznie rzucając się do przodu, a ludzki mężczyzna wpadł koło siedzącego na ziemi turianina do środka statku.
Chwilę po tym, na brudną, metalową podłogę z hukiem upadła Tori. Jej ciałem wstrząsnął dreszcz, gdy w niedawno zszytej ranie pojawiła się lepka krew.
Byli zamknięci, zarówno dla świata zewnętrznego jak i kabiny pilota. Mogli tylko próbować się wydostać lub czekać - obie te czynności dawały im ten sam rezultat. Statkiem wstrząsnęło, a on sam uniósł się z doku, wylatując w ciemną, Klendagońską noc, zdecydowanie zbyt szybko niż powinien - mieli w końcu czekać na porucznika. Oni za to wylecieli z placówki w tyle czasu, ile potrzebował jeden ochroniarz by skomunikować się z Girbachem.
Medi-żel postawił asari z powrotem na nogi, choć tymczasowo. Ich droga była długa i męcząca - nim jednak drżenie ustało, a oni wślizgnęli się w czerń kosmosu, wydostając z kleszczy orbity Klendagonu, na ich omni-klucze przyszła jedna wiadomość - Doceńcie to.
Pozostawienie ich przy życiu było najwyraźniej czymś, co Girbach uznawał za szczyt własnego altruizmu.
Droga była długa, lecz po kilku godzinach udało im się bezpiecznie wylądować w jednym z doków na Cytadeli, a drzwi statku otworzyły się bez żadnego komunikatu. Wewnątrz nie było nikogo - zupełnie jakby maszyna prowadziła się sama, a teraz chciała wypluć ich na zewnątrz nim nie wróci na piaszczystą planetę.
Westchnął, spoglądając na Vexa, gdy wiadomość tekstowa przyszła na jego omni-klucz. Wydawał się nie słuchać tego, co turianin miał do powiedzenia. Skrzywił się, sięgając do kabury swojej broni w ułamku sekundy.
- Liczyłem na to, że nasza współpraca będzie przyjemniejsza, turianinie - warknął. Ochroniarze siedzący obok niego nagle złapali jego ramiona i odciągnęli do tyłu, w małej przestrzeni robiąc to dość szybko i choć Viyo miał szansę się wyrwać, walka w takich warunkach mogłaby być niepokojąco krótka.
Darron w milczeniu obserwował Viyo, gdy pojazd w zawrotnej prędkości docierał do szlaku. Za formacjami skalnymi dostrzegli ruiny zawalonej stacji - nędzne, pourywane kable, poprzerywane rurociągi, oderwane, pancerne płyty. Wszystko to pokrywała taka warstwa pyłu, jakby budynek obrócił się w ruiny dekadę temu.
Drzwi statku się otworzyły, a wszyscy, wylęgli na zewnątrz, w tym zmuszony do tego turianin. Girbach nie mówił nic, choć zmiana w jego zachowaniu sugerowała, że coś się stało. Coś po drugiej stronie, jeszcze w centrum badawczym. Być może pozostali już nie żyli, lub siedzieli schowani na pokładzie statku. W pojeździe nie mieli szans dostrzec startującej korwety.
Snuli się do przodu, powoli, nim w oddali Viyo dostrzegł coś, co wywołało w nim specyficzne uczucie. Niczym deja vu - powrót snu sprzed wielu dni. Ręką wskazał góry w oddali - dwie formacje skalne pośród nich układały się w okrąg.
- Tak... - westchnął Darron, w euforii zastygając w jednej pozycji, wpatrzony w formacje skalne. W jego oczach błysnął narastający entuzjazm, ekscytacja tropem, który wreszcie udało im się znaleźć.
Ochroniarze z powrotem wskoczyli do pojazdu, Girbach za nimi. Odwrócił się w wejściu, spoglądając na stojącego na piasku turianina i uśmiechnął się, szczerze. Za szybką hełmu wokół jego oczu pojawiły się zmarszczki.
- Stałeś się częścią czegoś wielkiego. Bardzo ci za to dziękuję, Viyo - wypowiedział swoje pożegnanie, po czym skrył się w świetle pojazdu, zamykając za sobą drzwi.
Maszyna ruszyła z trzaskiem miażdżonego piasku. W stronę formacji skalnych, w których kryły się odpowiedzi na wszystkie pytania.
Viyo pozostał sam. Na środku ciemnej i zimnej pustyni, cichej i pełnej mroku niczym oceaniczne dno. Powrót do opuszczonej stacji kosztował go sporo sił, sporo stresu przy przechodzeniu przez tajemnicze i nieufne wydmy. Gdy dotarł do ruin, jego pancerz wskazywał na stopniowo wyczerpujące się zapasy tlenu. Gdyby to była inna planeta, może przywitałyby go promienie poranka. Ale doba Klendagońska była bezlitośnie długa, jedyne pocieszenie mógł znaleźć w świetle własnej latarki.
Wejście do środka obiektu nie było łatwe, choć niektóre korytarze pozostały nietknięte. Dostrzegł znajome ściany, kamery i kąty. Kajuty załogi pozostały w gruncie rzeczy nietknięte, poza tym, że, jak wszystko, pokryte były warstwą piasku i pyłu.
Największa część centrum komunikacyjnego potrzebowała odkurzenia jak i źródła energii. Uruchomienie komunikacji było niemożliwe, ale z nieaktywnego już systemu turianinowi po długim czasie udało się wymontować wzmacniacze sygnału, by wysłać jeden, krótki sygnał skierowany w odpowiednią stronę.
Godzinę poźniej, gdy wizjer jego hełmu przedstawiał mu dziesiątki ostrzeżeń, pewien obiekt z hukiem przebił atmosferę planety, po czym z narastającym rykiem silników rozpoczął podejście do zwodniczej powierzchni planety. Elpis, nie mogąc wylądować, zatrzymała się unosząc ponad powierzchnią wyższych formacji skalnych, po których wspinaczka była krótka, choć wymagająca.
Niczym we śnie, ciało turianina wpadło do środka sterylnej, jasnej śluzy, a proces dekontaminacji rozpoczął się bez jego udziału.
Statek z nieśmiałym drżeniem uniósł się do góry, wracając w zimne objęcia kosmosu.


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Galaktyka”