W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

[Hawking Eta -> Century] Klendagon

7 lip 2017, o 11:08

Rzut na znalezienie butli z tlenem/aparatu oddechowego:
<50+20 [stacja medyczna, duh]
0
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

7 lip 2017, o 20:10

Gdy Diana ubierała się w swój pancerz, a Carlos pospiesznie naprawiał własny, turnin w milczeniu walczył z systemami stacji, próbując zmusić je do chociaż niewielkiej współpracy. Ryk narastał i wkrótce ostatnie wątpliwości co do tego co zastaną po drugiej stronie drzwi zaczęły zanikać; budynek trząsł się w posadach, a drżenie było wyczuwalne zarówno przez grube ściany jak i podłogę. Aż nie chciało się wierzyć, że stalowa konstrukcja zaczęła przegrywać z żywiołem, akurat teraz, akurat gdy byli w środku. Nie pomogły skalne formacje w których objęciach stacja się skrywała, nie pomogły wzmocnione bloki ani przygotowania.
Piaskowy potwór sięgnął po zdobycz i zacisnął na niej szpony.
Skinął głową kiedy Vesser ponownie pojawiła się przy nim z Carlosem, ledwo widoczna w świetle alarmowych lamp i ciemnościach. Zdawał sobie z sytuacji Tori. W tamtej chwili nawet bardziej niż oni - bo to on miał przed oczami program, który nijak nie pozwalał mu na otworzenie pojedynczych drzwi. Jakby tego było mało, ich wspólne wspomnienia ciągle kołatały mu się pod czaszką, co dodatkowo obciążało sumienie.
Po raz drugi czyjeś życie zależało od jego naciśnięcia guzika. I chociaż ponownie dotyczyło to osób, które znał zaledwie kilka dni, to jednak dotyczyło to również kogoś kogo wspomnienia pamiętał jak własne.
Pokręcił głową przecząco, gdy Diana zapytała o możliwości. Opuścił ramię z omni-kluczem, trzymając przygotowane przekierowanie w oczekiwaniu; nie był w stanie więcej zrobić. Podniósł wzrok na kobietę i wtedy z jego gardła wyrwało się paskudne przekleństwo, stłumione przez ryk burzy.
Dostrzegł jej strzaskany hełm. Fakt, który umknął mu w natłoku zadań.
- Tlen medyczny! - rzucił, próbując przekrzyczeć huk i unosząc dłoń by pokazać na prowizoryczną bandanę dookoła twarzy kobiety. - Da ci więcej czasu! - Opuścił stanowisko przy drzwiach, ruszając w stronę szafek. Przez kilka chwil szukał po szufladach i półkach, częściowo po omacku, a częściowo kierując się pojedynczymi refleksami pomarańczowych świateł. W końcu jednak wrócił z niewielką butelką tlenu połączoną z maską, stosowaną w nagłych przypadkach niedotlenienia, wciskając ją w dłonie kobiety. Atmosfera była toksyczna i przeraźliwie zimna, ale przynajmniej na jedno mogli zaradzić.
- Brown, będziesz prowadził? - rzucił do drugiego mężczyzny. Miał szczelny hełm, ale kto wie ile jego konstrukcja wytrzyma. Nie mogli sobie pozwolić na zgubienie kogoś w tych ciemnościach. Wiedział też, że w razie czego zdeterminowany żołnierz poradzi sobie z burzą.
Kiedy wszyscy ustawili się przy drzwiach, skinął głową. Sekunda, dwie... Wziął oddech i uruchomił program, przygotowując się na wdarcie się klendagońskiej atmosfery do pomieszczenia.
Nie zawiódł się.
Ryk zwiększył się dziesięciokrotnie i turianin aż się zachwiał pod uderzeniem piachu. Piachu! Z jego gardła ponownie wyrwało się przekleństwo, gdy uświadomił sobie, że po raz kolejny popełnił błąd. Nie przewidział, że wyrwa może być na tyle wielka, by burza znalazła się również w środku stacji, ciskając drobnym piachem po korytarzu i pozostałych otwartych salach. Atakując ich z siłą huraganu i efektem papieru ściernego.
Ludzka skóra nie była przystosowana do takich warunków. Szczególnie taka, która wciąż miała na sobie szwy i otwarte rany.
Ale turiańska...
Kiedy pierwszy szok minął, złapał Dianę za ramię i popchnął ją na bok, poza krawędź drzwi i główny strumień pędu wichury. Niemal bez udziału własnej świadomości sięgnął do zapięcia swojego hełmu; z każdym kliknięciem rozpinanego pancerza na jego wyświetlaczu zaczęły pojawiać się czerwone ostrzeżenia, a uciekające powietrze zawyło w uszach.
- Zmiana planów! - krzyknął głośno, nawet nie będąc pewnym czy go usłyszy. Sięgnął do jej maski i wziął głęboki oddech, mając nadzieję, że nie robi tego po raz ostatni... i ściągnął hełm.
Wycie wiatru zagłuszyło jego własne myśli, a skrajna temperatura poniżej zera zmroziła jego chitynowe płytki na twarzy i szyi. Zdjął aparat oddechowy kobiety i wcisnął na jej głowę własną osłonę, dopiero wtedy przystawiając tlen do swojej twarzy. Kiedy udało mu się wziąć kolejny oddech, wypchnął Vesser poza skrzydło medyczne, jedną ręką opierając na jej ramieniu żeby móc się za nią kierować, a drugą osłaniając własną twarz, mrużąc oczy pod napierającym piachem.
Kierunek kajuty.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Carlos Brown
Awatar użytkownika
Posty: 211
Rejestracja: 19 lip 2016, o 16:05
Miano: Carlos Brown
Wiek: 49
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: OMEGA
Kredyty: 27.360
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

8 lip 2017, o 16:01

W tych kilka chwil między załataniem hełmu a otwarciem drzwi, dostrzegł porzucone resztki pancerza z dziurą przez napierśnik. Cholera by jasna... Niebieska nie miała ochrony, ani tlenu.
- Jasne, prowadzę.
Odparł, zbierając hełm i fragment co wyglądał na zasilanie, zasobnik z tlenem i generator tarcz. Diana była "tutejsza", bardziej doświadczona w różnych takich przygodach i mniej ranna. Do tego Tori przebywała dalej od wyjścia...
- Idę po asari. Przypilnujcie mi miejsce w bryczce.
Zawołał, kiedy otworzyły się drzwi i zaraz zniknął w ciemnym, pyłowym piekle. Niemal natychmiast pojawiły się komunikaty o powoli postępującej degeneracji łaty. Szacowany czas jaki miała wytrzymać to od minuty do kilkudziesięciu. Pieprzona statystyka... Dobra dla taktyków, nie dla żołnierzy. Tacy jak Carlos nie opierają się na rozumie, a na instynktach. Dlatego mogą przeżyć w piekle, mimo że dowództwo postawiło na nich krzyżyk już dawno.
Droga była krótka, ale niebezpieczna. Przez kurzawę nie było nic widać, określenie odległości stało się sprawą niemożliwą, a każda przeszkoda dała się zauważyć dopiero po wejściu na nią. Wiatr też nie ułatwiał trzymania się prawą ręką ściany. Krok za krokiem, wcale nie tak powoli, najemnik parł naprzód. Poświęcanie drużyny nie jest od jakiegoś czasu w jego stylu, nie może pozwolić by jeszcze ktoś tutaj stracił życie.
Obce piekło, tak odległe od domu każdego z tutaj zebranych, szorowało każdą powierzchnię drobnymi ziarnami niczym papier ścierny, zdzierając warstwa za warstwą materię, nie ważne czy to ze ścian, pancerzy czy ciała. Turiańce pewnie też to trochę zaboli, ale oni przynajmniej mają te swoje pancerne płytki. Ludzie i asari to co innego... Ich ta pierdolona burza zetrze do mięśni i kości, zostawiając niefajne blizny. Dla niego to nic istotnego, jedna w tą czy tamtą, ale laski zawsze wariują jak coś je ma oszpecić, zwłaszcza na buźce.
- Idę do kajut! Mam coś dla niebieskiej!
Generator tarcz powinien chwilę wytrzymać, może nawet dość by dotarła do transportera.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek Pochłaniacze do broni +2, Szansa na strzał krytyczny: +10%, Obrażenia krytyczne: +5%, Bonus do pancerza: +300
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

9 lip 2017, o 18:31

Kolejne uderzenia biotycznej energii nie robiły żadnego efektu na zamkniętych drzwiach - po trzeciej próbie Tori puściła więc dłonie i cofnęła się, zrezygnowana.
- Jakieś pomysły? - rzuciła w kierunku Ja'antiana, dopiero w tym momencie zdając sobie sprawę, że porucznik nie usłyszy jej w panującym wokół hałasie i wśród otaczających ich odgłosów burzy. Czemu nagle zrobiło się tak głośno? Przecież wcześniej nie było jej słychać aż tak bardzo. Może ta awaria zasilania miała z tym coś wspólnego? Może burza uszkodziła któryś z witalnych systemów stacji?
Jakby na potwierdzenie jej myśli, z inerkomu dobiegł ją głos Diany. Niewyraźny, poszarpany, przerywany zakłóceniami podobnymi jak wówczas, gdy była na pustyni i próbowała porozumieć się ze znajdującym się w stacji Ja'antianem. Tym razem Diana starała się coś mówić o tym, że jest głośno i o jakiejś ścianie...
Poderwała głowę, spojrzała w kierunku Actthana i oświetliła go wciąż włączoną latarką.
- Diana? Możesz powtórzyć? - Nie spuszczając wzroku z turianina krzyknęła do komunikatora. Starała się mówić powoli, by jej przekaz po drugiej stronie został zrozumiany - Mamy... uszkodzenie? Burza się wdarła do środka?
Czekając na odpowiedź, skierowała głowę i snop światła ponownie na drzwi. Tym razem w jej oczach malował się strach. Jeśli faktycznie stacja ucierpiała i burza wdarła się do środka, otwieranie drzwi w tym momencie stawało się totalną głupotą. Niemal westchnęła z ulgą, że jej próby uszkodzenia lub wyważenia drzwi spełzły na niczym. Ponownie przeszyła ją myśl na temat jej pancerza, leżącego w pomieszczeniu medycznym z dziurą w boku. Nie było czasu żeby nawet obejrzeć wszystkie jego uszkodzenia, ani tym bardziej spróbować go naprawić. Jeśli stacja straciła hermetyczność, Tori będzie miała problem. I to już niedługo. Jeśli...
Z cichym, elektronicznym dźwiękiem, na drzwiach zapłonęła kontrolka ich aktywacji. Nim asari zdążyła jednak zareagować, kontrolka zmieniła kolor z czerwonego na zielony i sekundę później drzwi stanęły otworem, wpuszczając do środka bestię.
W pomieszczeniu kwater zapanował nagły chaos. Piach gnany gwałtownymi uderzeniami wiatru z rykiem oszalałej bestii wpadł do środka z gwałtownością pędzącego wahadłowca, wypełniając wszystko wokół kłębami piachu, porwanymi z łóżek fragmentami garderoby i pościeli, ograniczając widoczność do zera. Tori, uderzona pierwszą falą wiatru, została odrzucona do tyłu i uderzyła plecami o coś. Świat zawirował wokół niej bólem pleców i świeżej rany w boku. Nie straciła jednak przytomności. Czuła lodowaty wicher wysysający całe ciepło z jej organizmu, czuła uderzenia milionów drobinek piachu powodujących palący ból, jakby ktoś oblał ją wrzątkiem, a poparzenia pocierał drucianą szczotką. Chciała krzyknąć, lecz kurzawa dostała się jej do gardła, nie pozwalając nabrać powietrza. Czuła, że się dusi. W akcie paniki sięgnęła dłonią do pasa i aktywowała moduł tarczy, który niemal natychmiast zawył alarmem przeciążenia, jednak ta sekunda którą dała jej osobista tarcza pozwoliła na płytkie zaczerpnięcie lodowatej, toksycznej, wysyconej metanem atmosfery Klendagonu.
Na skład atmosfery nie miała wpływu. Ale mogła spróbować powstrzymać atak piachu. Mogła zrobić jeszcze raz to, co zrobiła na pustyni, chroniąc siebie i Carlosa. Wiedząc, że nie ma wiele czasu, starając się zignorować ból i zimno, rozpostarła ochronny bąbel biotycznego pola by zmniejszyć napór wiatru i siłę kąsających drobinek piachu.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

10 lip 2017, o 20:26

Obrażenia Tori
Słabe<30<Umiarkowane<60<Poważne
0

Obrażenia Diany:
Słabe <50<Umiarkowane<80<Poważne
1

Obrażenia Vexa
Słabe<50<Umiarkowane<80<Poważne
2
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

10 lip 2017, o 21:08

Wyświetl wiadomość pozafabularną Diana przyjęła aparat oddechowy podany jej przez Vexa, skinieniem głowy za niego dziękując, bo próba przekazania tego werbalnie wydawała się nie być warta zachodu. Ogłuszający ryk sprawiał, że czuli się jak gdyby sami stali w oku cyklonu - choć dzieliła ich jeszcze gruba śluza.
Carlosowi udało się zgarnąć hełm Tori, wraz z potrzebnym do jego działania zasilaniem oraz tlenem.
Vesser znów kiwnęła głową, choć żołnierz mógł już tego nie dostrzec, przygotowany do wyjścia. Jej zadanie mogło być proste w takim układzie - dotrzeć do Bestii. Rozeznać się w sytuacji. Przeżyć.
Wydawała się być na to gotowa - tak, jak przez chwilę, złudnie mogli przygotować się oni. Jednak w chwili, w której drzwi rozsunęły się, zwyczajny syk, które przy tym wywołały, brzmiał jak najgorszy grom.
Wiatr wdarł się do środka, nieomal ich przewracając. Vesser instynktownie odwróciła się tyłem do wejścia, przez które wdzierał się piasek, starając się przy tym osłonić przed wichrem, który wydawał się pokonywać wszystkie przeszkody jak gdyby to je stawiano z piasku.
Obejmując twarz ramionami, niemal nie dostrzegła podchodzącego do niej Vexa, nie było nawet mowy o usłyszeniu jego słów. W chwili, w której do jej zaczepów, nieszczelnie, dołączony został turiański hełm, jej głośne zaczerpnięcie powietrza niemal przebiło się przez wiatr.
Generatory tarcz ich wszystkich błyskały iskrami, by paść w przeciągu dwudziestu sekund ich wystawienia na działanie piasku.
Z ich grupy najbardziej odczuwał to Viyo. Piasek ocierał się boleśnie o płytki jego naturalnego pancerza, starając się szlifować jego powierzchnię. Ciężko było wyobrazić sobie co w tej sytuacji mogłaby odczuwać Diana, której twarz musiała być znacznie delikatniejsza. Wiatr parł prosto w oczy, sprawiając, że trzymanie ich otworzonych graniczyło z cudem.
W oddali, ze strony zgięcia korytarza, do stacji wpadało światło dzienne Klendagonu, rozświetlające kremowy piach wypełniający jej wnętrze. Stacja trzeszczała i wyła, niczym schwytana w paszczę demona, w której również i oni byli teraz uwięzieni.
Powoli, żmudnie, trzymając się ścian, Carlos wytyczał szlak prowadzący do kajut.
Nie dotarł jednak do nich od razu.
Pół minuty wcześniej, przed rozwarciem się drzwi, Accthan dopiął ostatni zaczep magnetyczny swojego pancerza. Tori, uzbrojona w podarowany jej przez turianina generator tarcz, mogła skryć się za jego opancerzonym ciałem gdy do środka wdarła się wichura. Lecz nic nie było w stanie przygotować jej bezbronnego ciała na atak tak gwałtowny.
Piasek uderzył w jej tarcze, niszcząc je zanim do środka pomieszczenia dotarł żołnierz. Uderzył o chłodnącą twarz, boleśnie ocierając jej powierzchnię. Uniemożliwił otworzenie oczu, wdzierając się pod powieki, wywołując gorące, lecz szybko stygnące łzy. Pył wdarł się do jej nosa, ust. Wypełnił jej płuca, nim Brown dotarł do kobiety i siłą wsadził na jej głowę jej własny hełm, który nie powstrzymał fali bólu, która nią wstrząsała - jedynie odizolował ją od siły, która go powodowała.
Przeprawę do śluzy ciężko było zapamiętać. Wiatr huczał, wył. Na wizjerach osadzał się piasek. Sporadycznie o którąś część pancerza obijała się metalowa śruba, lub inna, oderwana przez wiatr część, powodując siniaki. Tori tego oszczędzono. Osłaniana przez otaczajace ją, opancerzone postaci, doświadczała tylko zimna, które odejmowało jej cierpienia.
Vesser wciągnęła ich do środka śluzy. Któreś z nich, które pociągnęło resztę za sobą. W śluzie jednak nie doświadczyli spokoju. Ciężko było odróżnić ją od korytarza gdy już wpuścili wicher do środka.
Godziny męczarni później drzwi za ostatnią osobą zamknęły się, chroniąc wnętrze Bestii od huraganu, w którego sercu się znaleźli. Systemy podtrzymywania życia, normalnie ciche, teraz warczały niemal głośniej niż wiatr, filtrując powietrze. Jeszcze zanim to zrobiły, Vesser zrzuciła z siebie hełm, a jej ciało zajął spazmatyczny kaszel. Pochylając się i twarz kryjąc w dłoniach, odrzuciła element pancerza mimowolnie.
Viyo czuł się podobnie. Czuł zalegający pod powiekami piach, przez który każde mrugnięcie było jak wbijanie w gałki oczne miniaturowych igiełek. Gardło drapało, płuca paliły żywym ogniem. Jedynie obrysowane, obdarte w niektórych miejscach płytki na twarzy i krew wyciekająca z drobnych ran pomiędzy nimi nie dawały o sobie zaznać, na razie. Zimno dawało ulgę w bólu.
Carlos i Ja'antian, osłonięci pancerzami, jakkolwiek nieszczelnymi w przypadku ludzkiego żołnierza, wyszli bez fizycznego szwanku. W ich uszach wciąż dzwoniło, jak gdyby przez wichurę kompletnie ogłuchli i nie byli pewni czy to, co dalej słyszą, to non stop ta sama burza, czy też jej echo przesuwające się przez ich myśli. Ich pancerze były obdrapane, a generatory tarcz wyładowane.
Ale to Tori była jedyną, która pozostała w pozycji leżącej na ziemi pojazdu, drżącymi rękami usiłując dostać do hełmu, gdy jej klatka piersiowa spazmatycznie unosiła się w górę i w dół, usiłując zaczerpnąć powietrza, którego zaczynało jej brakować. Jak gdyby pancerna osłona blokowała jej dostęp do tlenu. Diana jako pierwsza padła na kolana, rzucając się by zerwać ją z głowy asari.
Mokre od oczu, przekrwione oczy asari były szeroko otwarte, ale ona czuła się bezwładna. Nie była w stanie mówić, nie była w stanie wziąć oddechu, choć wszyscy wokół niej wydawali się móc korzystać z atmosfery trzęsącego się pojazdu. Z nosa i ust kobiety wypływały wąskie strużki błękitnej krwi gdy biegła, podtrzymywana przez mężczyzn. Krwi wydobywającej się z podrażnionego kanału oddechowego kobiety.
- Jej płuca są pełne pyłu i piasku.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Carlos Brown
Awatar użytkownika
Posty: 211
Rejestracja: 19 lip 2016, o 16:05
Miano: Carlos Brown
Wiek: 49
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: OMEGA
Kredyty: 27.360
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

11 lip 2017, o 12:29

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Zdjął na chwilę hełm. Przez chwilę tylko gapił się na Dianę, starając się zrozumieć co mówi. Wciąż dudniło mu w uszach, jakby zbyt długo stał przy głośniku basowym w czasie koncertu. Przez chwilę nawet robiło mu się ciemno przed oczami. Ziewnął, miał nadzieję iż to pomoże, odetka uszy albo jakoś przyciszy dudnienie. Niebieska nie wyglądała najlepiej.
- Musimy ruszać!
Krzyknął trochę zbyt głośno, uznając że Tori potrzebuje specjalistycznej pomocy, a tego nie zapewnią jej w uszkodzonej bazie lub ciasnym pojeździe. Wszystko się skłaniało do tego by asari wykitowała. Ale to było wbrew woli Carlosa, a ten łatwo nie daje za wygraną.
Znowu założył nakrycie głowy, w tej kurzawie potrzebne będzie wsparcie ze strony wbudowanych wizjerów i innego szajsu. Szybko nawiązał połączenie z bryczką i poszukał czegoś co będzie dodatkowymi sensorami. Musiało coś takiego być, jakiś radar, sonar czy inna cholera umożliwiająca mapowanie teren dookoła pojazdu w przypadku niesprzyjających warunków. Jak nie to, to chociaż spróbował innych numerów. Mapy satelitarne powinny być dostępne, a te kosmiczne ustrojstwa wciąż czasami mogły łapać sygnał przez piach, informując gdzie są. Nałożenie tego na burzę jako odwzorowanie terenu i oznaczenie kierunku gdzie jest główna baza powinny pomóc równie dobrze. Ale takie zabawy zajmowały masę czasu.
Nie zależnie od tego czy udało mu się nałożyć mapę, albo uruchomić czujniki, ustawił położenie docelowe i ruszył w tamtym kierunku, licząc na cud. Nie chciał skończyć w jakiejś przepaści, której nie dostrzeże przez burzę. To co teraz miał robić będzie szalonym wyczynem, trzeba będzie później zapić, o ile przeżyje. O ile wszyscy przeżyją!
ObrazekObrazek Pochłaniacze do broni +2, Szansa na strzał krytyczny: +10%, Obrażenia krytyczne: +5%, Bonus do pancerza: +300
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

11 lip 2017, o 21:50

Wyświetl wiadomość pozafabularną Podróż przez korytarz wypełniony piachem trwała dla niego godziny, nie minuty. Każdy krok przeciwko napierającym strugom powietrza przypominał walkę, a każda sekunda pyłu atakującego oczy i twarz była torturą. Porucznik miał wrażenie, że burza odrywa mu chitynowe płytki z twarzy, milimetr po milimetrze ścierając go z powierzchni ziemi niczym gumka naszkicowany obrazek. Nie wiedział czy pieczenie kości policzkowych to efekt przerażającego zimna czy tworzących się ran, czy być reakcji organizmu na toksyczną atmosferę. I nie chciał wiedzieć. Z niemal zamkniętymi oczami i pochyloną głową parł przed siebie, krok po kroku, metr po metrze, trzymając się końca pochodu. Huk wiatru zagłuszał jego własne myśli, nie pozwalając na nic poza walką o przetrwanie, a czysty tlen z butli ranił płuca.
I pomyśleć, że zgodził się na to z własnej woli.
Dotarcie do kajut trwało wieczność, a dotarcie do śluzy czas niemożliwy do określenia. Ledwo widział stan Tor, gdy szli z powrotem korytarzem, ale wiedział, że to co przechodzą w tej chwili oni, jest niczym w porównaniu do tego, co czuje ona. Gdy pół-prowadzili, a pół-nieśli ją do pojazdu, przez jego głowę na uderzenie serca przeszła myśl, że to on jest częściowo za to odpowiedzialny. To on przekierował zasilanie i wpuścił burzę do ich pomieszczeń.
Myśl, niechciana, irracjonalna i nie oddająca sprawiedliwości rzeczywistości, pojawiła się i zniknęła, bo nie było czasu na dalsze jej roztrząsanie. Wdech. Jeden... dwa... trzy. Wydech. Jeden... dwa... trzy. Wdech...
Syk śluzy, niespodziewany, ale tak długo wyczekiwany, był najprzyjemniejszym dźwiękiem jaki dane mu było słyszeć od dawna. Jak tylko znaleźli się w Bestii, oparł się o ścianę i osunął pod nią, ciężko oddychając. Kiedy systemy filtrujące zaczęły działać, również ściągnął z twarzy aparat tlenowy i rozkaszlał się ostro. Twarz miał zdrętwiałą, a oczy paliły żywym ogniem, więc je zamknął, chociaż to wcale nie pomogło.
Przez dłuższą chwilę po prostu siedział, słuchając własnego bicia serca, podczas gdy jego klatka piersiowa unosiła się ciężko i opadała. Dopiero okrzyk Carlosa przywołał go do rzeczywistości. I stan Tori.
- Brown. Stój. - Ledwo poznał swój głos, zdarty i ochrypły. Otworzył oczy, obracając głowę w stronę kokpitu pojazdu. - Zaczepy magnetyczne. To prawdopodobnie jedyne co nas tu jeszcze trzyma. Na lądowisku. - Przerwał na chwilę, żeby odkaszlnąć z trudem. Mówienie bolało. - Jeżeli je zwolnisz, burza przewróci albo porwie Bestię. Z nami w środku. Nigdzie nie zajedziemy.
Przeniósł wzrok z powrotem na asari. Przez chwilę błądził spojrzeniem po jej poranionej twarzy, po klatce piersiowej próbującej usilnie nabrać powietrza, po błękitnej krwi na ustach; każda komórka bolała go na ten widok i mógł się tylko domyślać co kobieta czuje.
Ale jeszcze gorzej się czuł z chłodną, pragmatyczną myślą, która nieuchronnie pojawiła się w jego głowie.
- A nawet jeśli, to najbliższa stacja jest ile? Czterdzieści minut drogi? - odkaszlnął i pokręcił głową, aż zaszczypały go płytki na twarzy. Wciąż wpatrywał się w asari, czując stalowe szpony w klatce piersiowej. Poświęcić cztery osoby za jedną? Za ułamek szansy, że się uda? Czuł, że Tori by się z nim zgodziła. Nie "czuł". Wiedział.
- Pomóżcie jej usiąść. Albo obrócić się na brzuch. Niech spróbuje to wykaszleć - kontynuował po chwili, podnosząc się ciężko. Wziął aparat z tlenem, żeby tym razem to asari mogła z niego korzystać. Nie miał bladego pojęcia jak się leczy zadławienie pyłem i piachem bez sprzętu medycznego (ze sprzętem zresztą też), więc musiał mieć nadzieję, że to wystarczy. Mieli jej wbić rurkę w mostek i liczyć, że to pomoże? Nakarmić medi-żelem? Dlaczego to akurat medyk musiał ponownie oberwać najbardziej? - Diana, jest tu apteczka pierwszej pomocy? Stacjonujecie od lat na pustynnej planecie. Ktoś mądrzejszy od nas musiał ją zaopatrzyć w sprzęt na podobny wypadek.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

13 lip 2017, o 21:55

Wyświetl wiadomość pozafabularną Jej biotyczna osłona nie utrzymała się. Nie miała prawa zadziałać. Tori była półprzytomna, obolała, nie miała szansy się skoncentrować. Pęcherz biotycznej tarczy pojawił się na chwilę, lecz zniknął szybciej niż jej osobista tarcza chwilę wcześniej. Pozostał jedynie piach, kurz, kąsający lodowatym oddechem wicher odbierający przytomność i poczucie rzeczywistości. Nie mogąc powstrzymywać dłużej oddechu, zaczerpnęła powietrza czując jak jej płuca wypełniają się palącym zimnem pyłu. Natychmiast złapał ją kaszel, gdy jej organizm próbował pozbyć się milionów obcych ciał wdzierających się przemocą do układu oddechowego. Walka była z góry skazana na przegraną - każda próba nabrania oddechu kończyła się spazmami kaszlu raniącymi jej gardło jak ostre żyletki. Oczy, wypełnione wciskającymi się pod powieki drobinkami piekły niemiłosiernie, uszy wypełnione były rykiem burzy i wszechobecnym piaskiem. Jej skóra była ścierana do żywego mięsa uderzeniami żywiołu, a lodowate zimno sprawiało, że w ciągu chwili przestała czuć ręce i nogi. Czuła jednak ból. Ból odbierający zmysły, każący jej organizmowi walczyć o każdy spazm oddechu - który z kolei powodował jeszcze większe cierpienie.
Półprzytomna, nie wiedziała co się wokół niej dzieje. Fakt nałożenia jej na głowę hełmu i dostępu do czystego powietrza odnotowała jedynie skrajem świadomości - nie widząc i nie słysząc nic, nagle po prostu poczuła że ktoś nią szarpie, a potem piach przestał atakować jej nos, usta i twarz. Dostęp do czystego powietrza nie przyniósł jednak ukojenia - mimo, że jej klatka piersiowa pracowała z wysiłkiem, starając się wtłoczyć w płuca ożywczy tlen, te jednak, zapiaszczone i zapylone, z trudem przepuszczały choć odrobinę życiodajnego gazu do krwiobiegu.
Znów ktoś ją niósł, podskakiwała w czyichś rękach niczym szmaciana lalka, pół niesiona, pół wleczona w nieznanym kierunku, wstrząsana spazmami krótkich, szybkich oddechów i będąca na skraju osunięcia się w omdlenie. Gdy udręka skończyła się, czuła, że leży na jakiejś powierzchni. Hełm i kołnierz obejmowały jej głowę, powodując wrażenie klaustrofobii. Wstrząsający nią kaszel sprawiał, że jego wnętrze wypełniało się krwią pochodzącą z jej poranionego układu oddechowego.
Po omacku, odrętwiałymi rękoma w których niemal straciła czucie z zimna i od licznych otarć sięgnęła do nakrycia głowy, starając się za wszelką cenę go pozbyć, ale jej palce ślizgały się, nie mogąc złapać żadnego oparcia. Wówczas znów ktoś jej pomógł - hełm nagle zniknął, A Tori znów zaniosła się rzężącym kaszlem, wypluwając błotne kulki zmieszanie z jej własną krwią. Każda próba nabrania oddechu była jak połykanie ognia - nie dawała ukojenia, powodowała kolejne cierpienie.
Zaczęły do niej docierać jakieś głosy, dźwięki, krzyki. Próbowała otworzyć oczy, jednak te, podrażnione przez piach i zimno, nie pozwalały dostrzec ani gdzie asari się znajduje, ani co się dzieje wokół. Pozostawał tylko ból i cierpienie nie pozwalające myśleć ani logicznie rozumować, zamykając Tori w małym, wewnętrznym świecie tak bliskim agonii.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2743
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

13 lip 2017, o 22:38

Szansa na to, że Tori wykaszle piach
<30
0

Działanie specyfiku Diany:

1 dawka < 30% < 2 dawki <60% < 3 dawki

1

Pozostałe dawki:
2

Wyświetl wiadomość pozafabularną
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

13 lip 2017, o 23:14

Wcześniej, w środku burzy, Diana wyglądała na przerażoną. Po raz pierwszy odkąd ją poznali, była prawdziwie przerażona. Stacja nigdy nie znalazła się tak blisko oka tak potężnego cyklonu. NIgdy jej pancerz nie został rozdarty, a trzewia przemielone przez piach. Nie znalazła się jeszcze w takiej sytuacji, być może podobnej do tej, którą przeżyli wszyscy zaginieni, tak blisko nadciągającego sztormu podobnego do tego.
Ale teraz kobieta, choć wciąż w szoku, pracowała zgrabnie. Doskoczyła do Carlosa, łapiąc go za rękę gdy chciał ruszyć pojazdem i kiwając przecząco głową. Nie miała jednak czasu tłumaczyć więcej, zajęta była szukaniem apteczki. Mężczyzna mógł tylko posłuchać Vexa, jak i ryku wiatru, wstrząsającego pojazdem.
Bestia była solidna. Ciężka, wielka, trzymała się powierzchni zawzięcie, podczas gdy siły, które rozrywały stację, usiłowały również dobrać się do jej wnętrza. Odpięcie zaczepów magnetycznych mogło wiązać się z ich śmiercią, jeśli źle wykalkulowaliby to, w jakiej pozycji od nich znajdował się lej huraganu. Widoczność za wizjerami była zerowa - nawet, gdyby mogli je dostrzec. Obecnie wszystkie były ukryte za metalowymi osłonami.
Vesser otrzeźwiała znacznie, od kiedy Viyo przypomniał jej o apteczce. Gdy wreszcie ją dorwała, nie przypominała ona zwykłych, cywilnych skrzyneczek - a potężną, wojskową, którą rzuciła na ziemię obok zwijającej się z bólu Te'erii, której stan ciężko było teraz nawet opisać.
- Nie na brzuchu, na boku - warknęła do turianina, gdy pomagał ułożyć asari lepiej.
Zaklęła, w inny sposób niż zwykle. W jej oczach ukazała się ulga, gdy dorwała dwa, specyficzne dozowniki, które wyglądały na aparaty do oddychania.
Dość brutalnie chwyciła szczękę kobiety i, otwierając wcześniej aparaturę, przyłożyła do jej ust i nosa. Maska wysunęła z siebie twarde macki, obejmujące twarz niczym obca forma życia, usilnie wpijając się w jej drogi oddechowe i z głośnym sykiem wpuszczając do nich płyn, od którego Te'eria natychmiast zaczęła się krztusić.
Wrażenie było specyficzne, choć bolesne. Przypominało wieczne dławienie się, od którego nie było chwili przerwy, a jej gardło, nos, płuca wypełniał gorący płyn. Wcześniej schłodzone, teraz jej wnętrze rozpalało się, jak gdyby wypełniał je kwas.
I kiedy asari z wolna traciła przytomność, w tej roli, w której działania Vesser nie wyglądały na pomocne, inhalator przestał działać, a macki się schowały. Wtedy jej klatką piersiową znów owładnęły konwulsje, wraz z nadchodzącym za nimi kaszlem. Kobieta, odwrócona na bok, o własnych siłach zdołała podeprzeć się rękoma, z wolna odkrztuszając krew zmieszaną z dziwną, czerwoną wydzieliną.
Vesser, wcześniej stojąc w klęczkach na ziemi Bestii, teraz usiadła obok. Jej czoło było mokre od potu, choć minutę wcześniej niemal zamarzła na śmierć w nieszczelnym pancerzu Vexa.
- Piasek Klendagoński nie jest zwykłą mieszanką skał - wydusiła z siebie, odrzucając zużyty inhalator i przysuwając do siebie apteczkę, by zacząć grzebać w jej zawartości. W tym czasie Tori z wolna odzyskiwała pełnię przytomności, jak i możliwość wzięcia oddechu. Powietrze wypełniające jej płuca było zarazem cudownym doznaniem ulgi, jak i kolejną falą piekącego bólu. - Pomyślałby ktoś, że jebana stacja geologów znajdzie sposób, żeby go rozpuszczać bez uszkadzania wnętrzności, po tym gdy trzydzieści procent pracowników prawie umiera przez pył zalegający w płucach. Rocznie.
Uśmiechnęła się krzywo, unosząc wzrok na sufit pojazdu, którym znów zatrzęsło. Przez chwilę zdawała się zapominać o tym, gdzie się znajdowali.
- Kłopot w tym, że zostało nam tylko jedno - zakończyła, unosząc pozostały, jeden inhalator i odstawiając go ostrożnie do apteczki. - Co z burzą? Bestia ma własne radary, ale bardzo krótkiego zasięgu. Idiotka nie wie, że coś się dzieje, póki nie jest w tego środku - mruknęła, po raz pierwszy zwracając się do pojazdu w formie żeńskiej.
Do ów radarów miał teraz dostęp Carlos i, choć były pełne zakłóceń, po krótkiej chwili mógł wyostrzyć obraz na tyle, by dostrzegli dziwne, krzaczaste plamy.
Diana zerknęła na dochodzącą do siebie Tori i krótkim poleceniem kazała obojgu turian pomóc jej wstać. Otworzyła schowek pod jednym z siedzeń i wyciągnęła dużą, dwulitrową butelkę ciepłej i niesmacznej wody, podając ją asari, a później wyciągając jeszcze dwie. Jedną rzuciła na siedzenie, drugą do Carlosa, po czym usiadła na jedno z siedzeń z przodu.
- To jest główny lej - zaznaczyła palcem bliżej nieokreślone zbiorowisko plam, które dla laika nie było tak oczywiste w całym tym chaosie. - Wygląda na to, że przeszedł przez stację i liznął Bestię, ale nie znaleźliśmy się w jego środku - dodała z nutą zaskoczenia w głosie. Również i jej wydawało się, jakby znaleźli się w całym środku apokalipsy. - Problem w tym, że jeśli wiatr nie zmieni kierunku, to nasza burza kieruje się...
Oddaliła mapę, przywołując zapis archiwalny terenu - właściwości burzy zniknęły, zastąpione przez zwykły, topograficzny obraz, na którym kobieta zaznaczyła kierunek z pamięci, wraz z oznaczeniem kółkiem interesującego miejsca.
Przy formacjach skalnych, które badali, do których, przynajmniej którychś, zmierzali Tori i Carlos, w poszukiwaniu tajemniczego oka.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

14 lip 2017, o 07:07

Turianin pomógł obrócić kobietę na bok, a potem w milczeniu przyglądał się zabiegom Diany i pracy klendagońskiego inhalatora. Wpompowywanie leczniczego płynu prosto do płuc nie mogło być przyjemne, ale prędko zobaczyli tego efekty, gdy piasek i pył z gardła asari zaczęły uwalniać się z jej organizmu w spazmach. Apteczka i jakiś rozsądny naukowiec Kobo prawdopodobnie właśnie uratowały jej życie.
- A planujesz kolejne przechadzki pod gołym niebem? - rzucił do Vesser, gdy ta podsumowała zawartość apteczki. Uniósł dłoń do twarzy, muskając palcami rozharatany policzek i przez chwilę kontemplując niebieską krew na opuszkach rękawicy. - Jedno wystarczy. Jeżeli z jakiegoś powodu będziemy potrzebować więcej, to prawdopodobnie i tak będzie to oznaczało, że już nic nam nie pomoże.
Opuścił rękę i podszedł do swojego hełmu, który potoczył się pod jedną z ławek. Uniósł go i otarł z pyłu, chociaż niewiele mu to pomogło, a potem przypiął do paska przy biodrze.
- Chyba, że są tam jakieś krople do oczu - mruknął, ostrożnie pocierając obolałe powieki. Tori zaczynała powoli dochodzić do siebie, więc w tym czasie on przyklęknął ciężko przy apteczce pierwszej pomocy, żeby zrobić chociaż pobieżny rekonesans tego co mają.
- Myślisz, że Bestia wytrzyma z nami w środku do końca burzy albo do momentu, gdy będzie bezpiecznie nią ruszyć? - odezwał się, gdy pojazdem po raz kolejny zatrzęsło. Ryki na zewnątrz zdawały się być o ton cichsze niż w środku stacji, ale może to on po prostu już od nich ogłuchł; nawet systemy filtrujące, które rzęziły miarowo, z trudem walcząc z pozbywaniem się trującej atmosfery i pyłu, zdawały się być znośnym dźwiękiem.
Podniósł się od apteczki i wraz rodakiem pomógł Tori wstać, gdy ta chociaż trochę odzyskała siły, po czym zostawił ją w czułych ramionach Ja'antiana i sam dołączył do Diany i Carlosa. Wibrowanie pojazdu przypominało, że nadal nie są bezpieczni; oparł się o zagłówki między fotelami, spoglądając na to co kobieta wskazywała na ekranach.
- Klendagon próbuje zatrzeć ślady na miejscu zbrodni - rzucił kiedy dostrzegł gdzie kieruje się burza, chociaż nie mówił poważnie. Sięgnął po butelkę z wodą, gdy (jeżeli) Carlos uraczył się już jej zawartością, samemu również przepłukując gardło. Ciepła, zastojała woda smakowała niczym najlepsza ambrozja w porównaniu z posmakiem i pustynią, które zostawiał po sobie pył w przełyku i ustach.
- Nic z tym nie zrobimy - stwierdził niechętnie, gdy już oczyścił gardło. Opuścił butelkę i oddał ją z powrotem. Jego wzrok błądził po terminalach Bestii i wskazaniach tego, co ich otaczało. - Mamy dwie osoby bez kompletnego pancerza i jedną poważnie ranną, a większość naszego sprzętu została na stacji. Burzy nie prześcigniemy, a nie możemy eksplorować tamtego rejonu w centrum piaskowego cyklonu. Musimy dostać się z powrotem do głównego ośrodka Kobo, dojść do siebie i dopiero potem wrócić. Jeżeli teraz znowu ktoś z nas dostałby tego "napadu", to po nas - dodał, kręcąc głową. Gdyby nie mieli rannych, może i można byłoby rozważyć ten pomysł. Ale teraz wciąż działali na pożyczonym czasie i kto wie na ile im go starczy.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

15 lip 2017, o 23:01

Spazmy kaszlu sprawiały, wrażenie, że skręcająca się z bólu asari zaraz wypluje płuca, a jej rzężący, świszczący oddech mieszał się z wyciem wiatru za ścianami. Jej ciało coraz mocniej domagało się choć jednego, pełnego wdechu powietrza, lecz mimo usilnych starań płuca nie były w stanie dostarczyć do krwi takiej ilości tlenu, która mogłaby utrzymać ją przy życiu. I gdy Tori powoli osuwała się w nieświadomość, ktoś przewrócił ją na bok, ktoś inny gwałtowanie chwycił ją za szczękę i nagle jej płuca wypełniły się palącym, powodujący jednocześnie odruch wymiotny i krztuszenie się, płynem. Jednocześnie palącym i kojącym, zimnym i gorącym, przywrócił asari świadomość na tyle, że spróbowała sięgnąć dłońmi do dziwnej maski którą miała założoną na twarzy. Zalewający jej płuca płyn również nie pozwalał odetchnąć, powodował krztuszenie się i chęć wykaszlenia go z powrotem w ustnik i wywołując panikę - Tori miała wrażenie, że się topi i w momencie, gdy chciała się w sobie zebrać i przemocą zerwać blokujący jej usta aparat, ten nagle ustąpił sam. Płyn zmieszany z resztkami pyłu i krwią chlusnął na podłogę, mieszając się z zalegającym na niej piachem, a kaszel pomógł usunąć jego resztki z dróg oddechowych.
Specyfik podziałał. Tori z trudem wciągnęła powietrze przez poranioną i poparzoną tchawicę. Powietrze wypełniło obolałe płuca a tlen ruszył krwiobiegiem. Nie oznaczało to bynajmniej, że ból i cierpienie minęły. Jednak mogąc znów oddychać, lekarka mgła powoli zacząć wracać "do żywych", skoncentrować się na czymś innym niż tylko walka o przeżycie przez kolejnych kilka sekund. Kaszel wciąż powracał, w ustach miała nieprzyjemny, chemiczno-metaliczny posmak, czuła ból każdego narządu wewnętrznego i pieczenie niemal każdego skrawka skóry, ale powoli znów zaczynała kontaktować.
Rozglądając się wokół, powoli wstała opierając się na ramionach i przyjmując pomoc obu turian, po czym przyjęła podawaną jej przez Dianę butelkę wody. Przełknęła kilka łyków starając się spłukać nieprzyjemny smak w ustach, jednak bez efektu - woda była ciepła i nieświeża. Chwilę później przekazała butelkę Ja'antianowi.
- Co się stało w bazie? - wychrypiała powoli przez pokaleczone i podrażnione gardło. - Czemu jesteśmy w Bestii? Jedziemy gdzieś? Znaleźliście Oko?
Spojrzała po sobie - była w pojeździe jedyną osobą nie odzianą w pancerz. Jej - niegdyś biała - obecnie szaro-brunatna od piachu i kurzu tunika była miejscami przetarta lub wręcz rozdarta, na mankietach i w okolicy świeżej rany po "pogrzebaczu" aż błękitna od krwi. Jak niby dostała się do wnętrza Bestii? Bez kombinezonu? W burzy? Została tu przyniesiona? Przez kogo? Zakręciło jej się w głowie. Dotknęła dłonią czoła, po czym rozejrzała się wokół szukając najbliższego siedziska.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

18 lip 2017, o 09:44

Viyo po krótkiej chwili poszukiwań odnalazł krople do oczu, choć nie mógł mieć stu procent pewności, czy fizjologia ludzi, dla których były przystosowane, mogła im zaszkodzić w momencie wykorzystania przez turianina. Vesser niemal na niego nie patrzyła. W jej oczach pojawiła się zawziętość, pewien żar, który wypędził strach z miejsca, w którym zagnieździła go burza.
- Bestii nic nie ruszy. Jak zagrzebie się raz, to nawet taka burza jej nie wyciągnie - odparła po krótkiej chwili namysłu. Mogli tylko domyślać się, co teraz chodziło jej po głowie i na pewno było to ryzykowne. - Możemy jechać nawet teraz. Po prostu powoli. Za chwilę, gdy lej się oddali, pojedziemy szybciej.
Oparła dłonie o kontrolki sterowania ale jeszcze nie uruchomiła napędu pojazdu. Wciąż czekała, aż podejmą decyzję, a może podejmowała ją sama, we wnętrzu własnej głowy.
- Tori ma pełny pancerz. Ty masz pełny pancerz. Ja'antian ma pełny pancerz. Ja nie mam tylko hełmu, ale mam aparat do oddychania - żachnęła się, obracając w fotelu tak, by spojrzeć na dwójkę w tyle pojazdu. Obok asari leżał rzucony w nieładzie, brudny od piasku pancerz, który do niej należał. - Tori może zostać w pojeździe, skoro jest ciężko ranna. I oddać swój pancerz mi. Będzie pasował, w przeciwieństwie do twojego.
Mówiła z wściekłością, jakby sam fakt, że możliwie nie zdecydują się na wykorzystanie tej szansy ją bulwersował.
- To nie takie proste. Burza nie porusza się w prostej linii waląc na te skały - warknęła, wskazując ręką na ekrany, na których mało co było widać. - Jeżeli ruszymy Bestią teraz, zdążymy ją wyminąć. Kupić sobie kilkanaście minut. Wśród skał będzie się czego złapać, a i tak, znając trajektorię huraganu będziemy mogli zaparkować tam, gdzie na pewno lej się nie zjawi.
Mówiła z zapałem, gotowa ruszyć w każdej chwili, ale czekająca na potwierdzenie tego od reszty zespołu. Nie zważała na pytania ani dezorientację Tori, zbyt pochłonięta rzeczami ważniejszymi - w końcu asari była bezpieczna. Na razie. A możliwe, że jej bezpieczeństwo zostanie wystawione na próbę po raz kolejny, przez Dianę, która nie wahała się tego zrobić.
- Każda, pieprzona burza przelewa tony piasku gdziekolwiek nie przejdzie. Aż do tamtego rejonu docierają rzadko. Co, jeśli przykryją wszystkie wskazówki, jakie mielibyśmy tam znaleźć? - jęknęła, gdy przez żar przebiła się również obawa ciążąca jej na sercu. Obawa, która mogła odejmować myśleniu kobiety logiki - w końcu miała powód, by kierować się sercem.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

18 lip 2017, o 19:03

Nim podszedł na przód pojazdu, kontemplował przez chwilę buteleczkę z kroplami, próbując doszukać się na wieczku informacji "nie do użytku przez inne rasy". W pewnym momencie nawet zerknął na Carlosa i Dianę, przyglądając się z uwagą ich oczom, jakby porównywał czy te bardzo różnią się od jego własnych. W końcu jednak płyn trafił z powrotem do apteczki, a porucznik zamknął ją z westchnięciem. Ostatnie czego było im potrzeba to ślepego turianina.
I pochopnych działań.
Turianin słuchał słów Vesser, ale jego spojrzenie tężało pod jej argumentami. Zastukał palcami po oparciu fotela, na którym siedziała kobieta; adrenalina wciąż nie opuściła jego żył, a bliskość burzy tego nie ułatwiała.
- Tori ma obrażenia wewnętrzne, hełm Carlosa trzyma się na słowo honoru, a aparat do oddychania nic ci nie da przy temperaturze panującej na zewnątrz - odparował ostrzej na jej słowa. Doskonale zdawał sobie sprawę skąd biorą się emocje kobiety i co nimi kieruje. Spodziewał się ich, ale nigdy nie podejrzewał, że dojdą do głosu w takiej sytuacji. Nie gdy przed chwilą część z nich niemal przypłaciła życiem usterkę stacji.
- Kilkanaście minut podczas których będziemy na krawędzi tego całego pierdolnika, bez gwarancji, że huragan nie zmieni drogi i nie spadnie nam na głowy. Tutejsze "na pewno" straciło na wiarygodności w momencie, w którym wyjebało nam przez okno główny generator i pół ściany stacji, Diano - warknął, prostując się. Jego wzrok odbiegł na widok przedstawiający się na pulpitach oraz wyświetlaczach Bestii. Niemal każdy z nich krzyczał czerwienią, a liczbę ostrzegawczych alarmów ciężko było nawet zliczyć, nie mówiąc już o zignorowaniu. Jakby tego było mało, pojazd trząsł się pod każdym uderzeniem wichury i piachu, która ryczała nad ich głowami.
Ile burz piaskowych przeszło przez tamten rejon od czasu zniknięcia Evelyn i reszty zespołu, zapytał sam siebie w głębi duszy. Dobrze wiedział, że jeżeli były tam jakieś wskazówki, które mogłyby być zniszczone przez burzę piaskową, to już dawno ich nie ma. Ale rozumiał żar Diany; czy sam nie czuł tego samego, gdy jakieś pytania pozostawały bez odpowiedzi, a zagadki nierozwiązane? Kobieta wciąż jednak trzymała się nawet najmniejszej nadziei, że odkryje co się stało z jej narzeczoną, szczególnie teraz, gdy Oko było ich jedyną i pierwszą poszlaką.
- Decyzja nie należy do ciebie. Nie w tym temacie - powiedział cicho, odnajdując spojrzenie Vesser. Cicho ale wystarczająco głośno, żeby słyszała to i reszta. - Co innego szafować własnym życiem dla odpowiedzi, a co innego szafować życiem innych. Pojedziemy. Ale tylko gdy Carlos, Tori i Ja'antian potwierdzą, że również decydują się na to z własnej woli. Z pełną świadomością tego co im grozi.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Carlos Brown
Awatar użytkownika
Posty: 211
Rejestracja: 19 lip 2016, o 16:05
Miano: Carlos Brown
Wiek: 49
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: OMEGA
Kredyty: 27.360
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

20 lip 2017, o 17:32

Carlos milczał i słuchał co mają inni do powiedzenia. Był ciekaw tego Oka i czemu jest takie niezwykłe. Kusiło by podążyć w jego stronę i zatracić się w poszukiwaniu prawdy. Ale czy tak nie czuli się indoktrynowani? Porzucali zdrowy rozsądek i pędzili za omamem, który był groźny nie tylko dla nich, ale też dla otoczenia. Najgorsze, że zarówno Diana jak i Vex mieli jego zdaniem rację. Tori potrzebowała pomocy lekarskiej, długo raczej nie wytrzyma bez specjalistycznej opieki, ich sprzęt się już rozpada, a pogoda się pogarsza. Ale naprawdę nie po to tutaj są by pojechać na wycieczkę i wrócić jak ktoś sobie zrobi bubę, ale po to by odkryć gdzie się podziali zaginieni. Dlatego tak długo ten człowiek tak długo milczał, rozkładając się wygodnie w fotelu i obserwując pył przed Bestią. Ale miał ochotę zapalić... Ciekawe ile już czasu tutaj są, stracił rachubę.
- Nie ma co dyskutować i się zastanawiać. Niebieska może nie przeżyć, jeśli nie dostanie fachowej pomocy. Nie możemy teraz kontynuować misji. Musimy wracać do bazy głównej, odpocząć, opatrzyć rannych, naprawić sprzęt i dopiero po tym ruszyć znów w teren.
Mruknął, słysząc jak turianin nie chce sam podjąć ryzyka i zwala wszystko na demokrację.
- Tak sobie myślę... Czemu Diana tak uparcie chce iść do tego Oka? Przyznaję, że sam mam ochotę, ale nie jestem tak zdeterminowany do tego.
Zerknął na tyły, ku ludzkiej kobiecie.
- Myślę, że oni już dawno nie żyją, zginęli na pustyni w czasie burzy. To nigdy nie była misja ratunkowa, wiesz o tym, prawda?
Rozumował, że ich przewodniczka chciała ratować swoich współpracowników i przyjaciół. Niewątpliwie znała każdego zaginionego, lepiej lub gorzej. Sam wiele razy ryzykował dla podwładnych, towarzyszy walki i przyjaciół.
ObrazekObrazek Pochłaniacze do broni +2, Szansa na strzał krytyczny: +10%, Obrażenia krytyczne: +5%, Bonus do pancerza: +300
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

20 lip 2017, o 22:07

Wciąż była skołowana i obolała. Otarcia skóry wywołane piaskiem zaczynały porządnie piec, płuca bolały jakby nawdychała się oparów kwasu, w gardle piekło, świeża rana w boku pulsowała żywym bólem. Wycie i łomot burzy wokół pojazdu potęgowały wrażenie klaustrofobii, a zalegający wewnątrz pojazdu piach nawiany podczas ich wcześniejszego wyjścia z Bestii i niedawnego powrotu do niej dawał wrażenie nieładu i brudu. Ze zdziwieniem zdała sobie sprawę, że stoi wciąż oparta całym niemal ciężarem ciała o Ja'antiana i spróbowała się odsunąć, lecz jej ruch wywołał kolejną falę bólu. Syknęła i przez chwilę pozostała w bezruchu, potem jednak, powoli, starając się ignorować sygnały alarmowe docierające do jej mózgu z niemal każdego zakątka ciała, ruszyła powoli w kierunku najbliższego fotela dla pasażerów.
Osuwając się na jego siedzisko, przysłuchiwała się wymianie zdań Vexa, Diany i Carlosa. Ostatnie słowa człowieka zostały przytłumione przez kolejny atak kaszlu który napadł asari, jednak zrozumiała sens przekazu. Pokręciła przecząco głową, po czym oparła się ciężko plecami o opacie fotela.
- Nie możemy teraz wracać do głównej bazy - wychrypiała nieswoim głosem. Gardło wciąż dawało jej znać, było suche i zdrewniałe. Pożałowała, że oddała Ja'antianowi butelkę z wodą. Nie była pierwszej świeżości, była ciepła i niesmaczna, ale przynajmniej pozwalała spłukać z gardła chrypę. - Wszystko zajmie zbyt wiele czasu. Czekanie na to, aż burza przejdzie, jazda tam, zgromadzenie ekwipunku, jazda z powrotem... Zbyt długo - odkaszlnęła ponownie. Czuła się, jakby przejechał po niej czołg, marzyła o możliwości wyciągnięcia się i wysmarowania każdego bolącego miejsca medi-żelem. Albo o dużym zastrzyku jakiegoś solidnego środka przeciwbólowego.
- Uważam, że powinniśmy jechać na poszukiwanie Oka - dodała po chwili przerwy - Ale nie teraz. Niech burza ucichnie. Albo przynajmniej zmniejszy swoją... gwałtowność. - Oparła głowę o zagłówek i przymknęła oczy. - A co, jeśli znów odezwie się ten... głos? Przykaz? Ostatnio dopadło to Carlosai mnie podczas burzy właśnie. Myślę, że dobrze byłoby poczekać do jej końca... - odetchnęła głęboko. Przemowa zaczynała ją męczyć.
- Gdy dojedziemy już na miejsce, Diana może użyć mojego hełmu. Nie planuję na razie wychodzić na zewnątrz. Zostanę w środku na nasłuchu radiowym.
Chciała powiedzieć o wiele więcej. O swoich obawach związanych z głosem. O możliwości uszkodzenia, czy wręcz zniszczenia Bestii przez burzę. O niebezpieczeństwie, jakie ta niesie ze sobą. Ale w tym momencie po prostu nie miała już siły by nawet mówić więcej.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ja’antian Actthan
Awatar użytkownika
Posty: 125
Rejestracja: 19 sie 2015, o 17:46
Miano: Ja'antian Actthan
Wiek: 36
Klasa: Strażnik
Rasa: Turianie
Zawód: Pilot myśliwca Siódmej Floty Turian, Porucznik Sz.
Postać główna: Zed'terco Galick
Lokalizacja: [Argos Rho > Feniks] Stacja Szczyt
Kredyty: 21.565

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

21 lip 2017, o 00:58

Moment w którym otworzyła się śluza był nagły i niespodziewany. Burza niczym demon wdarła się do środka, rozrzucając wszystko i wynosząc lżejsze rzeczy. Tarcze tylko na moment rozbłysnęły chroniąc na krótki moment Tori przed piaskowym potworem, niestety szybko dopuściły do niej żywioł. Nawet próba zatrzymania piachu biotyką się nie powiodła. Po kilku krótkich uderzeniach serca Ja'antian chwycił kobietę starając się jakoś ją osłaniać, przyciskając mocno do opancerzonej piersi.
Pancerz krzyczał różne ostrzeżenia, co chwila wyświetlając czerwone kontrolki i wykrzykniki. Latarki z hełmu dawały słabą widoczność, ale lepsza jakaś, niż żadna. Starając się przezwyciężyć opór mas powietrza, turianin przeszedł do framugi drzwi. Stamtąd już odebrali ich Vex, Carlos i Diana.
W momencie zamknięcia włazu Bestii huk burzy ucichł. Skowyt demona hulającego na zewnątrz pojazdu nadal był przeraźliwy, jednak porównanie tutaj, a poza bezpiecznym pancerzem, daje wrażenie ciszy. Pilot czym prędzej pomógł kobiecie położyć się gdziekolwiek. Sprawnym i wyćwiczonym ruchem odczepił zaczepy hełmu, który chwilę później wylądował na podłodze z głuchym trzaskiem. Nie wiedząc jak można pomóc odsunął się od Te'eri, żeby Diana miała pole manewru. Widząc reakcję błękitno-skórej Ja'antian przejął się, co było widać na jego twarzy przez kilka krótkich chwil, jednak zaraz po tym powrócił do swojego standardowego, chłodnego spojrzenia. Poproszony o pomoc pomógł wstać lekarce, która chwile później została pozostawiona w jego ramionach przez Vexa.
Porucznik siódmej floty przysłuchiwał się wypowiedziom wszystkich zebranych w Bestii. Mimowolnie przyjął butelkę podaną przez trzymaną w uścisku kobietę. Dopiero kiedy asari zaczęła się wyrywać z jego ramion, dotarło do niego, że lekarka chce usiąść. Karcąc się w myślach, pilot pomógł ciężko rannej usiąść. Kiedy tylko Tori usiadła Actthan podał jej butelkę wody, żeby zwilżyła poharataną krtań.
- Moje zdanie jest takie, że trzeba wracać do głównego ośrodka - skrzywił się patrząc na Te'erię. - Skały nigdzie nie uciekną, coś co tam jest raczej też nie. Najwyżej wraz z Carlosem możemy się tam wybrać zaraz po tym jak was odstawimy - mówił z niezmąconym spokojem w głosie do Vexa, Tori i Diany.
ObrazekObrazekARMOR ~ THEME ~ VOICE ~ NPC Pochłaniacze ciepła: 5 | W magazynku M-3: 15/15
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

21 lip 2017, o 13:35

Wyświetl wiadomość pozafabularną


Usta Diany zacisnęły się w wąską linię, gdy słuchała argumentów Vexa, które nawet dla niej musiały mieć sens. Miotała się po małej przestrzeni, którą oferowała jej Bestia, pochłonięta własnymi rozmyślaniami za bardzo, żeby, zwracać uwagę na terror na zewnątrz. Burza szalała nadal, ale jej skutki z chwili na chwilę się zmniejszały. Pojazdem już nie szarpało na wszystkie strony, a część kontrolek gasła - nie znajdowali się już w środku leja i bezpośrednim zagrożeniu. Ale samo tornado jedynie się oddalało, wcale nie wygasało, ani nie zmieniało się w mniej przerażającego potwora. Patrzenie na nie na radarach wciąż budziło trwogę.
- Bo jestem, kurwa, indoktrynowana - krzyknęła z frustracją w odpowiedzi na spekulacje Carlosa, odwracając się i opancerzonymi rękoma łapiąc się za głowę. Ta musiała boleć, co nie przeszkodziło kobiecie w rwaniu sobie włosów z głowy w ogarniającej ją wściekłości.
Słowa Tori wcale nie sprawiły, że odczuła ulgę. Wcale jej nie uspokoiły, a jedynie rozeźliły jeszcze bardziej. Osłabiona asari, ledwo wypowiadająca to, co chciała przekazać, tylko przypieczętowała ich decyzję, przypominając Vesser o stanie Te'erii i tym, jak pilne jest, by dowieźć ją do lekarza w centrum badawczym.
- Przeczekać? Jeśli mamy tu czekać, to równie dobrze mogę was zawieźć do ośrodka - warknęła, i zaklęła głośno, opadając na fotel kierowcy. Pod nosem mówiła coś, co szum wiatru skutecznie zagłuszał, ale widać po niej było, że jest wściekła. Nie na nich, ale na sytuację, którą rozumiała. Może gdyby nie wiedziała, dlaczego tak bardzo upierają się przy powrocie, przyjmowałaby to wszystko znacznie lepiej. Ale teraz była świadoma wszystkiego i wiedziała, że musi to zrobić.
Pojazdem szarpnęło, tak jak ludźmi wewnątrz. Kobieta ruszyła gwałtownie, odczepiając zaczepy magnetyczne i ruszając do wyjścia z tej małej, skalnej zatoki.
Wkrótce burza pozostała tylko odległym szmerem. Dalekimi odgłosami wystrzałów przecinających powietrze. Vesser nie odrywała wzroku od pustyni, przez którą mknęli - na horyzoncie kończyły się chmurzy, zaczynało czyste niebo, wyglądające tak idyllicznie teraz, gdy wciąż świeże były ich wspomnienia terroru, który przeżyli.
- Zostawię was i pojadę zobaczyć co zostało ze stacji. Jeśli coś zostawiliście to to wezmę - burknęła, zmuszając pojazd, by mknął dwa razy szybciej niż gdy ostatnim razem przemierzali ten odcinek, tylko w drugą stronę.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

21 lip 2017, o 17:47

Turianin obrócił nieznacznie głowę, słuchając odpowiedzi pozostałych. Nawet Tori wyraziła swoje zdanie, które pomimo jej osłabienia i zdartego głosu było odmienne od pozostałych. Porucznik przez chwilę przyglądał się im w milczeniu, po czym skinął głową, dając znać, że dziękuje im za rozsądek. Nawet jeżeli ta decyzja mogła się nie wydawać zbyt trudna.
- Diana ma swoje powody - odpowiedział na słowa Carlosa, przenosząc wzrok na profil kobiety. Śledził zmiany na jej twarzy i targające nią emocje, ale w końcu spojrzał ponownie na komunikaty na wyświetlaczach. Frustracja Vesser była tak wyczuwalna, że można byłoby kroić ją omni-ostrzem.
- Niewiedza bywa gorsza niż prawda, Brown - dodał ciszej. Kobieta najwyraźniej podjęła decyzję, chociaż tylko duchy wiedziały ile musiało ją to kosztować. Bestia zwolniła zaczepy magnetyczne, po czym ruszyła gwałtownie w drogę powrotną, rozrzucając piasek spod ogromnych kół. Oddalający się piaskowy potwór majaczył na ekranach, sugerując, że najgorsze już minęło. Gdyby wszystko potoczyło się inaczej, być może właśnie gnaliby w jego cieniu, próbując prześcignąć w drodze do Oka.
Teraz nawet bardziej niż wcześniej rozumiał dlaczego Widma preferują pracować w pojedynkę.
Wyprostował się, przestając opierać się między fotelami i wycofał wgłąb pojazdu. Stanął przy asari i rodaku, przytrzymując się jedną ręką za uchwyt na dłonie w ścianie Bestii i spoglądając najpierw na wymęczoną kobietę, a potem na samego Actthana.
- Chciałbym, żebyście coś zrobili. Oboje - powiedział po chwili milczenia, nieco ciszej niż wcześniej. Zbierał myśli. - Zrobiłbym to sam, ale się nie rozdwoję, choćbym bardzo próbował. Diana z pewnością będzie chciała zahaczyć o Oko w drodze powrotnej, a ja i Tori jesteśmy jedynymi, którzy je widzieli. Jedynymi którzy wiedzą czego szukać. Ale w Kobo wciąż jest kilka pytań na które potrzebujemy odpowiedzi, a teraz, po niespodziewanym zniszczeniu jednej ze stacji, będzie najlepsza chwila, żeby je uzyskać. Ktoś musi wyciągnąć z Girbacha prawdę o tym czy wiedział co się tu dzieje albo czy nie wie czegoś więcej. Czy to bezpośrednio od niego, czy z samej sieci czy strefy zastrzeżonej - kontynuował, spoglądając prosto na Ja'anatiana. - Ściągnął nas tutaj, więc może DIana ma rację i może Girbach chce pomóc, ale ma związane ręce. Ktoś musi się tego dowiedzieć.
Oderwał wzrok od mężczyzny, kierując go na lekarkę. Przez chwilę przyglądał się jej bez słowa, szacując na ile jest świadoma i na ile rzeczy może ją prosić. Kobieta była poważnie ranna, ale pokazała już, że jest chociaż trochę przytomna i orientuje się w tym co się dzieje. A mogli nie mieć drugiej okazji, żeby porozmawiać.
- Diano, prześlij mi i Tori dane, które ściągnęłaś z kapsuły - rzucił przez ramię do prowadzącej kobiety. Jeżeli ta to zrobiła, pokazał asari, żeby odpaliła własny omni-klucz, a potem nagrania i odczyty medyczne dostarczone przez doktora Fuji. - Zobacz czy coś ci to mówi. Po powrocie pewnie podadzą ci znieczulenie lub narkozę, żeby cię wyleczyć, ale jeżeli będziesz miała okazję... poznać karty pacjentów tych geologów, którzy zaginęli, może to nam dać jakieś odpowiedzi. Tak jak to, co zdiagnozowali i co się stało z Walterem - dokończył. Bestia podskoczyła na jednej z wydm, zmuszając go do silniejszego przytrzymania się stalowego uchwytu. Ich przewodniczka gnała po pustyni jakby próbowała nadgonić stracony czas.
Albo nie myśleć o potencjalnych śladach, które właśnie tracili.
- Ja muszę wrócić z Vesser, jeżeli mamy mieć jeszcze jakąkolwiek szansę znaleźć Oko - dokończył. Nie wspomniał o tym, że po powrocie do bazy prawdopodobnie Girbach i reszta nie będą chcieli ich wypuścić, gdy tylko dowiedzą się co się stało. Nawet nie z tajnych pobudek - po prostu podróżowanie w taką pogodę było niebezpieczne, czego wszyscy doświadczyli. - I mogę potrzebować Carlosa.
Człowiek był dobrym, zaprawionym żołnierzem, co już wcześniej udowodnił. Ale akurat tutaj pobudki porucznika były już dużo bardziej pragmatyczne.
Brown już raz doświadczył "wpływu" Oka. I być może doświadczy go ponownie, gdy będą blisko, pozwalając im na łatwiejsze namierzenie źródła.
- Może niczego się nie dowiecie, bo może nie ma czego się dowiadywać. Ale gdzieś muszą być jakieś odpowiedzi.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Galaktyka”