Wyświetl wiadomość pozafabularną
Diana wyglądała zdeterminowaną do wyjścia - okazała również swoją gotowość, stojąc przed nimi w szatni w pełnym opancerzeniu, sprawdzając tylko jeszcze raz broń, zanim ruszą w trasę. Gdy padły słowa Ja'antiana, na jej twarzy szybko pokazało się zdziwienie - może nie słyszała tych słów często? Sądząc po zachowaniu Girbacha na nagraniu, to raczej nie było opcją. Może po prostu nie spodziewała się, że któryś z nowych pracowników, dla których nie była niczym więcej poza osobą odpowiedzialną za wdrożenie ich, przewodnikiem, okaże zainteresowanie jej stanem obecnym.
-
Nie trzeba, ale dzięki - odpowiedziała, nadzwyczaj łagodnie, biorąc pod uwagę jej na zmianę podminowany bądź pozbawiony cierpliwości głos, który pasował do jej postawy najlepiej w obecnej chwili. -
Mam nadzieję, że wy jesteście gotowi. O mnie się nie martwcie.
Zerknęła na leżący obok, na ławce, hełm i po krótkiej chwili zastanowienia sięgnęła ku niemu, by go podnieść i zważyć w dłoni. Na jego powierzchni znajdowało się kilka, malutkich rys, lecz nic co wskazywałoby na oznaki poważniejszej walki. Być może wytworzyły je kamienie, lub sam piasek, gdy kobieta utknęła w nieprzyjaznej pogodzie na zbyt długo.
-
Tak. Pojedziemy do niej zahaczając o najbliższe stacje badawcze, żeby zapoznać was z terenem. Będziemy tam w godzinę, może półtorej, w zależności od tempa - odpowiedziała na drugą część jego wypowiedzi, odrywając utkwione w hełmie spojrzenie i spoglądając na stojących przed nią pracowników.
-
Weźcie pancerz, możecie też broń. I czegokolwiek potrzebujecie na następne kilka godzin. Fajnie byłoby tam nocować, jak nie dziś, to przy drugiej albo trzeciej zmianie, więc możecie też wziąć coś na zmianę. Będę tu czekać.
Niezdecydowana, z wahaniem opadła na ławkę, kładąc hełm na jednym ze swoich kolan. Jej pancerz był lekki, choć wytrzymały - utrzymany w czarno pomarańczowych barwach. W niektórych miejscach zdarł się lakier, podkreślając nieprzyjemność otoczenia, którą to potrafiło osiągnąć przy odpowiednich warunkach pogodowych.
Odwzajemniła spojrzenie, jakim obdarzył ją Vex, a jedna z jej brwi uniosła się wraz z westchnięciem, które wydostało się z klatki piersiowej kobiety.
-
Baza jak baza. Nieduża, kilka większych pomieszczeń, zobaczycie na miejscu. Korzystałam z niej już kilka razy, dziś zwoziłam resztę zapasów, właśnie z niej wróciłam. Powinno być wszystko, czego potrzebujemy, ale jeśli masz coś na myśli to spytaj, a powiem ci, czy znajdziesz to na miejscu - wzruszyła ramionami, bębniąc palcami o powierzchnię hełmu. -
Żadnej burzy przewidzianej na pierwszą połowę dnia. Przygotujcie się i tu wróćcie.
Dała im zgodnie ze swoimi słowami kilka minut na wzięcie potrzebnych rzeczy - takich, które sobie wybrali. W razie, gdyby któremuś z nich zeszło na tym więcej niż piętnaście minut, otrzymywał na omni-kluczu ponaglającą wiadomość.
Gdy wszyscy dotarli na miejsce, kobieta wstała, zakładając na głowę hełm i sprawdzając wszystkie zaczepy, które zamknęły się z trzaskiem. Przy wyjściu uderzyła w panel na ścianie, sprawiając, że na kilka sekund omiotła ich holograficzna siatka, łącząc się z interfejsami ich pancerzy i sprawdzając, czy przygotowali się do wyjścia poprawnie. Po kilku sekundach machina wydała werdykt - piknięcie zsynchronizowało się z zapaleniem zielonej lampki na drzwiach, wypuszczając ich do części kompleksu.
Tym razem obrali nieco inną drogę niż ta prowadząca do doków. W pewnym momencie kobieta skręciła w fabryczne przejście, zanim dotarli do sali odpraw. Nieumieszczone na mapie, nie rzucało się również w oczy - oznaczone ciemnoczerwoną farbą, która na pierwszy rzut oka nie przykuwała uwagi. Po kilku sekundach przechodzenia przez nieco mniej estetyczny korytarz, w którego wnętrzu nikt nie usiłował pozbyć się wszędobylskiego piasku, kolejne drzwi stanęły przed nimi otworem.
Natychmiast poraził ich blask - pół sekundy przed tym, gdy wizjery w ich hełmach automatycznie przyciemniły obraz, powoli przyzwyczajając oko do krajobrazu. Piasek był wszędzie. Odbijał padające nań promienie słońca, tak samo, jak odbijały je białe ściany kompleksu.
Pod obitym pancerzem butem, powierzchnia drobin zgrzytała, gdy zapadał się w nią metal. Chodzenie po tym było uciążliwe nawet na względnie wydeptanej, na tyle na ile się to dało, dróżce przed kompleksem.
Otoczeni budynkami, widzieli za sobą jeden z doków oraz fragment ogromu ośrodka, w którym przyszło im pracować i mieszkać. Diana nie pozwoliła im na rozejrzenie się, choć nie powiedziała ani słowa - tempo wytyczyła własnym, ruszając do jednego ze znajdujących się obok, osobnych budynków.
Hangar, do którego weszli po kilku sekundach żmudnego przekopywania się przez piasek i dostosowywania do pustkowi dookoła, był dość mały. W środku znajdowały się dwa, sporej wielkości pojazdy, które przypominały budową nieco te o bojowym zastosowaniu, choć trudno było dopatrzyć się w nich jakichkolwiek działek. Posiadały również okna - jedno duże, z przodu, przed fotelem kierowcy, jak i idące wzdłuż pojazdy, po bokach i z tyłu.
-
Wsiadamy do Bestii - oznajmiła wszystkim, ignorując drugi, stojący nieco dalej pojazd, a wybierając ten będący najbliżej. Na jego powierzchni wciąż znajdowały się drobiny piasku. Otworzyła znajdującą się w jego boku śluzę i wspięła się po kole, zgrabnie wsiadając do środka.
Wnętrze prezentowało się dość standardowo. Dwa fotele z przodu, jeden dla kierowcy, który Diana od razu zajęła. Drugi przed pulpitem, na ogół prezentującym pobierane dane meterologiczne, obecnie nieaktywnym. W tylnej części znajdowały się ułożone wzdłuż ścian fotele, nad którymi znajdowały się okna. Vesser od razu uruchomiła pojazd, przełączając nieznane reszcie elementy. Nie zdjęła hełmu z głowy - nie dopóki nie zamknęły się za nimi śluzy, a pojazd nie rozpoczął oczyszczania powietrza i wyrównywania ciśnienia w środku. Po minucie mogli swobodnie w nim oddychać bez masek.
-
Pod bazą główną znajduje się garaż, w którym jesteśmy, stacja badawcza i wieża komunikacyjna - zaczęła, zdejmując hełm z głowy i sadzając na siedzeniu obok siebie, jeśli nikt go nie zajął. W innym wypadku położyła go za swój fotel. -
Dalej znajdują się głównie automatyczne stacje pomiarowe. Sześć, rozstawione są wokół bazy. Pierwszy sektor - większe wrota garażu rozsunęły się, umożliwiając pojazdowi wyruszenie do przodu, co zrobił zadziwiająco cicho - a przynajmniej tak słyszeli to z wytłumionego wnętrza. -
Tak naprawdę pierwsza obsadzona baza znajduje się w zagłębieniu Oakharta, mniej więcej w połowie odległości jak z bazy do kaniony, na północy wschód - na pulpicie obok niej, nad drugim siedzeniem, pokazała się mapka okolicy. Kanion znajdował się bezpośrednio na północ od nich. Ich baza wypadowa stała niedaleko. -
Pracowaliście kiedyś w takim środowisku? - spytała nagle, po krótkiej chwili milczenia zmieniając temat, zanim dokończy poprzedni.
Wyświetl wiadomość pozafabularnąDeadline: poniedziałek, północ :>