W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

[Hawking Eta -> Century] Klendagon

29 paź 2016, o 22:36

Z uwagą wysłuchała odpowiedzi, lecz nie komentowała już więcej. Wystarczająco się już się nagadała - zadała pytania, uzyskała odpowiedzi. Teraz był czas na przemyślenia. W ciszy, która zapadła, obserwowała wizerunki zaginionych, lecz na pierwszy rzut oka nic ich nie łączyło. Ani płeć, ani rasa... Jedynie zawód. Może ktoś ich porwał bo potrzebował pilnie usług geologów a nie chciał tracić czasu na rekrutację... - mignęła jej w głowie absurdalna, acz śmieszna myśl i asari uśmiechnęła się lekko.
Gdy Vexarius poprosił o udostępnienie nagrania z relacji Diany i danych zaginionych, skinęła głową. Te dane faktycznie powinny być dostępne dla nich wszystkich. Od nich powinni zacząć. A nagranie interesowało Tori szczególnie - nie relacja, którą Diana mogłaby przekazać dzisiaj,po kilku miesiącach, lecz właśnie tamta, na gorąco, pełna emocji, pozbawiona własnych przemyśleń i założeń Diany. Gdy Vex dorzucił prośbę o dane pogodowe, stwierdziła, że mimo wszystko zada jeszcze jedno pytanie.
- Poproszę również o dane medyczne zaginionych - dodała gdy tylko umilkł Vex. - Markery DNA, skany siatkówki, historię chorób i wszystko, czym dysponujecie.
Zerknęła szybko w kierunku Vexa, potem spojrzała na Gribacha. Myślami wróciła znów do nagrania Diany. Postanowiła, że przejrzy nagranie jak tylko będzie to możliwe i tak szybko jak tylko będzie mogła.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Carlos Brown
Awatar użytkownika
Posty: 211
Rejestracja: 19 lip 2016, o 16:05
Miano: Carlos Brown
Wiek: 49
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: OMEGA
Kredyty: 27.360
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

30 paź 2016, o 21:42

- Miały być wszystkie pomysły. Więc skojarzyłem plotki z Cytadeli z tym co jest tutaj dostępne. Jeśli brać pod uwagę źródło, to równie dobra propozycja, jak pozostałe tu przedstawione.
Oznajmił, rozpierając się wygodnie w fotelu. Szef miał prawo nie znać plotek, które od roku krążą po galaktyce, chyba że wychodzi do zwykłych barów albo czyta brukowe szmatławce. Potencjalnie, mógł też mieć jakiś dział PR zbierający wszystkie przydatne informacje jak wywiad lub kontrwywiad. Były nawet jakieś bzdury o kontrolujących umysły roślinkach, albo że ten wielki statek co go miały maszynki kiedy Cytadelę atakowały, siedział w głowie tego upadłego turiańskiego widma.
- Również jestem ciekaw, kiedy ruszamy i ile potrwa wycieczka w jedną stronę.
Chciał możliwie szybko ruszać, by mieć już za sobą te krajoznawcze eskapady. Nawet go nie interesowało gdzie się podziali zaginieni i co się z nimi stało. Niestety na tym miała polegać jego robota... Na szukaniu dezerterów. Na torfanie dezerterów można było znaleźć z kulką, już w zaświatach, cieszących się z darmowego baru dla wszystkich i najlepszej muzy. A ci co przeżyli, wielu oficerów nazwali Rzeźnikiem i do dziś nie potrafią się zebrać do kupy. Kilku podobno nawet strzeliło samobója.
ObrazekObrazek Pochłaniacze do broni +2, Szansa na strzał krytyczny: +10%, Obrażenia krytyczne: +5%, Bonus do pancerza: +300
Alana Luccarius
Awatar użytkownika
Posty: 100
Rejestracja: 23 sty 2016, o 23:42
Miano: Alana Luccarius
Wiek: 34
Klasa: Adept
Rasa: Turianin
Zawód: major Hierarchii, kabalim Surrexis
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Palaven
Status: Podlega obserwacji ze względu na zaburzenia neurologiczne i posiadany implant. Oficerem ją nadzorującym jest Caius Varril, członek Kabały.
Kredyty: 27.930
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

31 paź 2016, o 12:17

Słuchała z uwagą, wszystkie spostrzeżenia zachowując dla siebie. Wbrew formie spotkania, w jakim przyszło im uczestniczyć - czymś na pograniczu narady i odprawy - Luccarius nie potrafiła powstrzymać się od wniosku, że to nie jest miejsce na nie wiadomo jak rozbudowane dyskusje. Jasne, burza mózgów jako skuteczny sposób radzenia sobie z problemami - znała to, była to przecież jedna ze strategii regularnie maglowana na wszelkich szkoleniach, kursach. Alana nie była jednak jej zwolenniczką, nie do końca. No i na pewno nie wtedy, gdy całe to gdybanie sprowadzało się do snucia mniej lub bardziej wydumanych wizji. Przerabianie zagadnienia w większej grupie może i miało sens, ale nie wtedy, gdy wiedzieli... W zasadzie nic. Nie mając solidnych podstaw, zmuszeni byli poprzestawać na domysłach, których słuszności nikt nie mógł im potwierdzić. Co to wnosiło? Skromnym zdaniem major - niewiele, może poza okazją do raczkującej integracji grupy.
Milczała więc, analizując zasłyszane teorie na własną rękę, bez wcinania się w dyskusję. Na pierwszy ogień poszła teoria o zatruciu, którą Alana przekreśliła w zasadzie od razu. To nie tak, że nie miała ona sensu - wpływ czynników środowiskowych często bywał zagadnieniem bagatelizowanym, ale istniejącym i przysparzającym problemów. Tyle, że zdaniem Luccarius w tej konkretnej sytuacji to nie był dobry trop. Gdyby chodziło o jedną grupę, jedno zaginięcie - jak najbardziej należałoby to rozważyć. Teraz mieli jednak do czynienia z większą liczbą przypadków, przynajmniej na ten moment nie powiązanych ze sobą w żaden konkretny sposób. Prawdopodobieństwo, że wszystkim miały przydarzyć się takie same problemy z otoczeniem czy własnym ekwipunkiem było, zdaniem Alany, niewielkie. Wręcz marginalne. Świat może i znał takie niewiarygodne przypadki, doświadczenie kazało jednak uznawać je za rozwiązanie ostateczne, wcześniej chwytając się rzeczy znacznie bardziej realnych. Choć więc w teorii w grę mogło wchodzić i rozszczelnienie kombinezonów, i promieniowanie, i cała masa innych elementów mogących czyhać na wyprawiające się w teren ekspedycje, Luccarius nie była w stanie uwierzyć, że to właśnie to miało stać za problemem zaginionych. To byłby zbyt duży zbieg okoliczności - i drastyczna wręcz opieszałość pracodawców, gdyby nie zbadali, a w efekcie nie zabezpieczyli też swoich pracowników przed środowiskiem, w jakim przyszło im pracować.
Nieszczególnie podobało jej się też podejście Girsbacha do kwestii nagrania, także i w tym przypadku nie wypowiedziała się jednak, ograniczając się do prostego skinienia głową na słowa Vexa. Rozmowa rozmową - tej z pewnością sobie nie odmówią - ale Luccarius wciąż miała w głowie zawodność ludzkiej i nie-ludzkiej pamięci. Swoją drogą, trudno, żeby nie miała, uwzględniając jej własne problemy w tej materii. Tak czy inaczej, sprawa nie wymagała większego komentarza, Alana poprzestała więc na niemym wsparciu stanowiska porucznika Viyo.
Nad teoriami o kontroli umysłów zupełnie się nie pochylając - a tym samym nieświadomie dołączając swym podejściem do pozostałych turian - poświęciła natomiast odrobinę uwagi wyświetlonym zdjęciom. Te nie miały wartości samej w sobie, może poza umożliwieniem im identyfikacji znalezionych - jeśli rzeczywiście ktokolwiek by się znalazł, w stanie mniej lub bardziej żywym. Alana ceniła jednak takie elementy, coś, co nadawało sprawie... Cóż, tło emocjonalne. Oczywiście, to było nieprofesjonalne - zakaz przywiązywania się był jednym z najbardziej rozsądnych, jakie można było wystosować w kontekście walki o czyjeś zdrowie lub życie. Mimo tego Luccarius potrzebowała tego. Myśl, że nie chodzi o przypadek, a kogoś kochającego, czującego, mającego marzenia - dokładnie tak jak ona - porządkowała pewne sprawy i nadawała odpowiednią perspektywę. Zachowanie empatii i odpowiedniej wrażliwości przy całym tym profesjonalizmie było wyzwaniem, ale kabalim nie wyobrażała sobie, by pracować bez tego. To po prostu nie byłoby ludzkie - czy też turiańskie.
Ostatecznie wyprostowała się na zajmowanym miejscu i odetchnęła cicho. Na prośbę Tori prędko nasunęła jej się myśl przerost formy nad treścią, zaraz za nią nadeszła jednak kolejna, łagodząca - nadmiar wiedzy nikomu jeszcze nie zaszkodził. To, że ona sama nie była typowym naukowcem, że jej codziennością była praca przy niedomiarze faktów, na bardzo ograniczonym terenie jeśli chodzi o kontekst wiedzy o swoich pacjentów - cóż, to nie znaczyło, że tak musi być zawsze. Przyzwyczajenia są zdradliwe, a skoro tu mieli możliwość czegoś się dowiedzieć, to mimo wszystko głupio byłoby z tego nie skorzystać. Tak czy inaczej, milczała. Pytanie o godzinę wymarszu było zasadne i w tym momencie najbardziej stosowne, ale nie widziała powodu, by je powtarzać. Raz zadane, miało już swoje miejsce - i wystarczająco zasygnalizowało potrzebę otrzymania odpowiedzi.
ARMOUR # CASUAL #NPC # BASILISK

ObrazekObrazek

+ 5% obrażeń od mocy
+ 5% obrażeń przy ataku wręcz
+ 10% premii technologicznej
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12102
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

2 lis 2016, o 22:40

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Wyświetl wiadomość pozafabularną Girbach przystanął przed jednym z paneli, zwrócony w ich stronę przodem. Oparł dłonie o podstawę terminala, nieco się nad nim nachylając, przez co unoszący się ponad nim hologram zniknął, posłusznie usuwając się z drogi.
- Nie wiem, czy Diana już wróciła. Musicie to sprawdzić - wzruszył ramionami, pozostawiając w kwestii daty wyjazdu z dość luźną postawą. Nie rozkazał im wybiegać natychmiast - może miał świadomość, że po tylu dniach, kilka godzin nie zrobi im żadnej różnicy, a jedynie może negatywnie wpłynąć na ich przygotowanie do zadania lub skupienie, jeśli ośrodek opuszczą pod presją i w pośpiechu.
- Wyrwaliśmy was dość wcześnie, a umawiała się z wami na później? - bardziej spytał niż stwierdził, sugerując, że informacja ta obiła mu się już o uszy, ale nie przywiązał do niej należytej uwagi, przez co nie pozostała w jego pamięci.
Gdy kwestia nagrania powróciła, jego spokój i humor nagle nabrały nieco sztucznego charakteru. Jakby wydawanie tych materiałów nie było tak bezproblemową rzeczą, jak usiłował to wcześniej pokazać gestami czy tonem głosu. Niemniej, kiwnął głową, choć dopiero wtedy, gdy usłyszał prośbę o akta. Nie odezwał się, nie otworzył nawet ust. Jego wypowiedzi zawsze były przemyślane, dlatego teraz nie mogli liczyć na żadną nagłą, stworzoną i przekazaną pod wpływem emocji.
- Nie jestem waszym przewodnikiem. Nie wiem, jaką Diana obierze trasę i co planuje wam pokazać w trakcie objazdu - odpowiedział na słowa Carlosa, które musiały wzbudzić w nim schowaną pod fasadą uprzejmej obojętności ulgę. Temat, o którym łatwo było rozmawiać. - Wszystkiego dowiecie się od niej.
Skinął im głową, po dłuższej chwili milczenia, w ciągu której mogli zorientować się, że temat już się skończył. Odwrócił się tyłem do nowych pracowników, odsuwając nieco od terminala, dłonie w zwyczajnym dla siebie geście chowając do wnętrza kieszeni spodni. Jego plecy były oświetlone, lecz twarzy nie byli w stanie dostrzec.
Gdy wyszli z pomieszczenia, koło drzwi wciąż stała ta sama kobieta, która wcześniej podała im do podpisania umowę, oraz wpuściła do środka.
- Vesser wraca już do ośrodka, za dziesięć minut będzie w szatni. Bądźcie gotowi - poinformowała ich, nieco mniej sztywnym głosem niż gdy spotkali ją po raz pierwszy. Ciężko było jednak zobaczyć w niej istotę z krwi i kości, osobę chętną do luźnej pogawędki. Natychmiast jej wzrok stał się nieobecny, skupiony na wyświetlanych przed okiem hologramach, a może na trzymanym datapadzie. Tego mogli się tylko domyślać.
Jako pierwszy plik, na omni-klucze drużyny przybyła lista oraz akta zaginionych pracowników. Wśród nich nie znajdowały się akta Diany Vesser, lecz mogli się domyślić, że, możliwe, Girbach tamte miał pod ręką więc mógł posłać je od razu. Nadawcą nie był jednak Darron sam w sobie, lecz poprzednia kobieta - R. Aledgan.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Po sześciu minutach, na każdy z omni-kluczy dotarło również nagranie. Cztery minuty nie wystarczały na ogarnięcie w całości dwudziestominutowego materiału, ale przewinięcie go zwróciło im uwagę na moment, w którym Diana wstaje ze skrzyni, pod koniec nagrania.
  • [Pomieszczenie jest przyciemnione, lub jego jakość oświetlenia pogarsza nagranie. Pod ścianą znajdują się metalowe, zablokowane pudła. Na jednym z nich siedzi zgarbiona, opancerzona postać. Obok siebie położyła hełm, ukazując kamerze zmierzwione, ciemne włosy i tę samą bruzdę przecinającą jej twarz, którą miała dotychczas. Znamię, po którym oglądający łatwo może rozpoznać Dianę.
    Przed kobietą stoi mężczyzna, zwrócony tyłem do kamery. Być może to po garniturze, a może po schowanych w kieszeni dłoniach, oglądający rozpoznają Darrona. Jego oblicze jest skryte, a głos spokojny - nie ma sposobu, by dostrzec targające nim emocje. Te jednak z łatwością okazuję Vesser.
    - Nie wiem. Nie wiem, do cholery, ile razy mam ci to mówić? - warknęła, nie okazując ani krzty szacunku swojemu rozmówcy, którego zarząd traktował z taką powagą. - Mogłam iść. Powinnam.
    - Postępowałaś zgodnie z zasadami - odpowiedział jej donośnie, choć bez podnoszenia głosu.
    - Jebać zasady - fuknęła w odpowiedzi, przecierając opancerzoną dłonią twarz.
    - Przyznasz, że ich zachowanie było dość... specyficzne. Musimy powrócić do pierwotnego założenia.
    - To znaczy? - prychnęła, choć po tonie jej głosu i irytacji, którą był przesiąknięty, mogli domyślić się, że znała odpowiedź na swoje pytanie.
    - Uciekli dobrowolnie.
    - Nie ma mowy - żachnęła się, odbijając od siedzenia i wstając na równe nogi. - Nie ma, kurwa, mowy.
    - Diano... - mężczyzna złagodził ton swojego już i tak dość zrównoważonego głosu, usiłując uspokoić kobietę, która miotała się na lewo i prawo, wzdłuż skrzyń, targana intensywnymi emocjami, które nie były oglądającym znane.
    - Nie wierzę w to - warknęła głośno, łapiąc nagle leżący obok hełm. - Wracam tam - ruszyła do drzwi, wymijając mężczyznę, który wyciągnął z kieszeni jedną z dłoni, by móc potrzeć własny kark.
    - Nie zrobiliby tego. I doskonale o tym kurwa wiesz, Girbach.
    Syk śluzy oznajmił im wyjście kobiety, która zniknęła już z pola widzenia. Mężczyzna stał w miejscu, trzymając się za szyję i unosząc głowę w kierunku sufitu. Westchnął głośno, powoli uruchamiając swój omni-klucz.
    - Nie pozwólcie jej wyjść - oznajmił niewidocznej dla obserwatora osobie przez komunikator, ponurym głosem.
    Nagranie urywało się w chwili wyjścia Darrona z pomieszczenia.]
Dianę znaleźli w szatni, gdy stała koło jednej z ławek, na której spoczywał ten sam hełm, który widzieli w nagraniu. Na jej czole znajdowały się krople potu. Sprawdzała właśnie swój pistolet, wyjęty z kabury, w który mechanizmy prawdopodobnie wdarło się już wiele ziaren piasku, muszących wpłynąć na jego działanie. Gdy usłyszała syk otwieranych drzwi, podniosła głowę do góry.
- Słyszałam, że szybciej was wdrożyli. Możemy jechać od razu - oznajmiła im, przeładowując i zabezpieczając swoją broń, by włożyć ją do kabury umieszczonej przy nodze.
W połowie ubrana w ten sam pancerz, wyglądała podobnie jak na nagraniu przed chwilą, o ile je zobaczyli. Zanim ktokolwiek zdążył jej odpowiedzieć, omni-klucze piknęły po raz kolejny, zwiastując nadejście raportów pogodowych.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ja’antian Actthan
Awatar użytkownika
Posty: 125
Rejestracja: 19 sie 2015, o 17:46
Miano: Ja'antian Actthan
Wiek: 36
Klasa: Strażnik
Rasa: Turianie
Zawód: Pilot myśliwca Siódmej Floty Turian, Porucznik Sz.
Postać główna: Zed'terco Galick
Lokalizacja: [Argos Rho > Feniks] Stacja Szczyt
Kredyty: 21.565

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

3 lis 2016, o 10:31

Ja'antian, jak postanowił wcześniej, nie odezwał się choćby słowem. Nie miał pytań, a przynajmniej nie miał pytań na teraz. Było póki co zbyt duże nagromadzenie niewiadomych, aby o wszystko wypytywać. Poza tym uważał, że nie jest to odpowiednia chwila i co ważniejsze - nie odpowiednia osoba. Szczerze powiedziawszy nie spotkał jeszcze kogoś odpowiedniego, skłonnego do wyjawienia prawdy najdokładniej jak tylko potrafi. Diana, Girbach, pilot, który ich tu przetransportował, Paul czy Caleb jakoś nie zawsze udzielali zadowalających odpowiedzi. Czasem było to okupione dużą niechęcią ze strony rozmówcy, jak w przypadku Darrona. Czasem były to wymijające odpowiedzi, albo brak wiedzy na dany temat lub zwykłe ogólniki. Liczył, że jednak Vesser będzie tą osobą, mimo wszystko była tam, znała tych ludzi i jak było widać na nagraniu, była w stanie pójść za nimi.
Kiedy omni-klucze piknęły pierwszy raz, Actthan automatycznie zobaczył co to za wiadomość. Lista zagininych - niewiele mu to dawało w tym momencie, możliwe, że przyda się w późniejszym czasie, ale w tej chwili nie bardzo wiedział co z nią zrobić. Nie zagłębiając się w linijki tekstu, przeczytał wszystkie nazwiska i imiona. Jedno nazwisko zwróiciło jego uwagę, mianowicie nazwisko nadawcy. Była to po prostu zwykła ciekawość, kim jest ta kobieta. Co prawda nie było to coś niezwykle ważnego, ale raczej ciekawego.
Turianin nie ociągając się powędrował swym miękkim i sprężystym krokiem w stronę szatni, gdzie zastał Dianę. Przywitał ją salutem z grzeczności. "Harda" pomyślał, kiedy wypowiedziała pierwsze słowa. Ledwie co wróciła i już chce wyjeżdżać. Był pod wrażeniem tej kobiety. Wiedział, że w warunkach bojowych jest ona bardzo wartościowa. Nie miał również wątpliwości, jeżeli chodzi o warunki poza bojowe. Dian z pewnością wiedziała jak o siebie zadbać.
- Piętnaście minut to aż nad to czasu, ale moim zdaniem powinnaś choć trochę odpocząć. - Powiedział swoim ochrypłym głosem porucznik. - Daron wspominał coś o jakiejś wysuniętej stacji badawczej, którą możemy wykożystać jako bazę wypadową. Będziemy z niej korzystać już teraz? O i jeszcze jedno. Jaką trasę planujesz?
Ja'antian nie zreagował na kolejne piknięcie jego omni-klucza. Teraz dla niego ważniejsza była odpowiedź Vesser. Skrzyżował ręce na klatce piersiowej i przeniusł ciężar ciała na prawą nogę, która była nieco z tyłu. Stał wyprostowany i z podniesioną głową patrzył się rozmówcy prosto w oczy.
ObrazekObrazekARMOR ~ THEME ~ VOICE ~ NPC Pochłaniacze ciepła: 5 | W magazynku M-3: 15/15
Alana Luccarius
Awatar użytkownika
Posty: 100
Rejestracja: 23 sty 2016, o 23:42
Miano: Alana Luccarius
Wiek: 34
Klasa: Adept
Rasa: Turianin
Zawód: major Hierarchii, kabalim Surrexis
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Palaven
Status: Podlega obserwacji ze względu na zaburzenia neurologiczne i posiadany implant. Oficerem ją nadzorującym jest Caius Varril, członek Kabały.
Kredyty: 27.930
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

3 lis 2016, o 17:00

Specyficzne, słowo-wytrych, na które nie dało się nie zwrócić uwagi. Po zakończeniu spotkania, Alana poświęciła chwilę wszystkim otrzymanym materiałom. Nie mieli teraz dość czasu, by nad każdym plikiem pochylić się dokładniej, by postarać się wydobyć szczegóły, które na pierwszy rzut oka mogły być niedostrzegalne, mimo tego można było przynajmniej pobieżnie zapoznać się z otrzymanymi danymi. Akta zaginionych, nagranie przesłuchania Diany - to właśnie zajmowało ją, gdy razem z pozostałymi opuszczała salę zarządu, kierując się następnie ku szatni, w której mieli już osobiście spotkać się z Vesser. Scrollując zestawienie faktów dotyczących członków nieodnalezionych dotąd ekip oraz skokowo przewijając video, to właśnie temu drugiemu poświęciła nieco więcej uwagi. Wyrwany na chybił trafił fragment przykuwał uwagę jednym, wspomnianym już słowem. Specyficzne. Pod tym określeniem mogło kryć się bardzo, bardzo wiele.
Nie miała jednak czasu zastanawiać się nad tym teraz, zresztą - znów musiałaby poprzestać na aktualnie nic niewnoszących gdybaniach. To zaś nie miało większego sensu. Jeśli mieli mówić o jakichkolwiek korzyściach, te przynieść mogło tylko konkretne działanie. Wyjazd w teren. Rozejrzenie się, ujrzenie na własne oczy miejsc, w których po raz ostatni odebrano kontakt od zaginionych. Określone, sprecyzowane działania, dla Luccarius nic innego nie miało w tym momencie szczególnej wartości.
To właśnie dlatego w jej spojrzeniu zagościł wreszcie wyraz nieco większej obecności, dlatego spoglądając na Dianę poświęcała jej całą swoją uwagę. Nie próbowała jej prześwietlić jakimś wrodzonym rentgenem, nie próbowała na podstawie postawy kobiety, jej mimiki czy pozy skomponować złożonej psychoanalizy. Zainteresowanie, jakie zaczęła wreszcie okazywać, miało bardzo proste, logiczne źródło - ta tutaj miała wyprowadzić ich w teren, którego nie znali. Mieli obdarzyć ją zaufaniem wystarczającym, by dać się prowadzić nieznanymi ścieżkami, by nie kwestionować jej decyzji aż do czasu, gdy dotrą do wskazanych miejsc. Miała być też źródłem informacji - i w tym przypadku również warto było wspomnieć o zaufaniu, niekoniecznie bezgranicznym, ale takim, by zyskać podstawy do wgryzania się w sprawę, a nie tylko prześlizgiwania po jej powierzchni. Ta kobieta miała być kimś więcej niż tylko jednym z elementów tajemniczego wątku. Miała być łącznikiem, jakimś punktem zaczepienia. A to... Cóż, to wymagało różnorakich kompromisów.
Przyglądając się jej więc, Alana uśmiechnęła się przelotnie. Nie wyrywała się z nadmiernym uznaniem, żadnym gestem nie manifestowała podziwu, który miał pełne prawo gdzieś się zrodzić. Diana... Diana była silna, trudno było tego nie zauważyć. Podobnie też jeśli chodzi o temperament - może i nie mieli dotąd okazji jej poznać, ale już choćby rzut oka na otrzymane nagranie wiele mówił. Vesser. Świetny materiał na współpracownika, ale jednocześnie na potencjalne zagrożenie - jakkolwiek paranoicznie by to nie brzmiało.
Nie ubrała w słowa żadnej z tych ocen, zamiast tego skupiając się na teraźniejszości. Diana nie wyglądała na zmęczoną - nie na tyle, by faktycznie musiała nie wiadomo ile odpoczywać - i Luccarius była niemal pewna, że złożona przez Actthana propozycja do niej nie przemówi. Zresztą, nawet uwzględniając, że Vesser mogła chcieć złapać oddech przed kolejnym wyjściem - była rzecz, której chciała bardziej. Rozwiązania sprawy. A że te wymagało ponownego ruszenia w teren, to Diana pewnie nie będzie chciała czekać. To były, oczywiście, tylko gdybania - jak większości swoich przemyśleń, Alana nie zamierzała ich wypowiadać - mimo tego turianka wierzyła ich w słuszność, w prawidłowość poczynionych obserwacji.
Ostatecznie nie wtrąciła się w postawione przez Ja'antiana pytania, nie dodała też żadnego swojego. Tak naprawdę mogłaby co najwyżej jedno odjąć - te o trasę, bo czy opisanie jej przez Dianę naprawdę coś im teraz da, zważając na nieznajomość okolicy? - ale tu, podobnie jak w przypadku sytuacji podczas zebrania, ugryzła się w język. Nadmiar wiedzy nikomu nie zaszkodził, to znów była okazja, by sobie to przypomnieć.
Korzystając z chwili czasu, ponownie aktywowała omni-klucz, tym razem przyglądając się przez moment raportom pogodowym. To, dla odmiany, były informacje, które nie budziły jej najmniejszych wątpliwości. Były konkretne - i ważne, wystarczająco istotne, by poświęcić im odrobinę więcej uwagi.
ARMOUR # CASUAL #NPC # BASILISK

ObrazekObrazek

+ 5% obrażeń od mocy
+ 5% obrażeń przy ataku wręcz
+ 10% premii technologicznej
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

4 lis 2016, o 15:35

Gribbach wyglądał na człowieka, którego decyzje są w jego mniemaniu ostateczne i niepodważalne. Zakończył spotkanie i jedyne, co pozostało im zrobić to opuścić pomieszczenie. Zresztą nikt nie oponował - uzyskali wstępne informacje, dostali przydział. Może niekoniecznie tego akurat Tori się spodziewała, ale teraz przynajmniej wszystko zaczynało się łączyć w jedną całość. Tajemnicza atmosfera, niedomówienia, szybki proces rekrutacji i staranna selekcja rekrutów połączona z naprawdę niezłą gażą... No cóż. Mają zadanie do wykonania. Niewygodne, tajemnicze, ale może właśnie przez to ciekawe.
Materiały, które otrzymali były zarówno nudne, jak i interesujące. W chwili obecnej pozwalały dostrzec ogrom tragedii - jedenaście osób, twarzy, nazwisk, czyichś kolegów, przyjaciół, rodziny... I żadnego śladu po nich. Według słów Gribacha jedyne co ich łączyło to zawód oraz fakt przebywania w tym samym czasie i tym samym miejscu - Tori postanowiła jednak, że w chwili olnego czasu dokładnie zapozna się z dossier zaginionych. To właśnie była ta ciekawa część. Oraz wszelkie dodatkowe dane, które mogły być załączone do suchych kartotek. Nie bez przyczyny prosiła o dane medyczne, skany siatkówki i markery DNA - w przyszłości mogą się one przydać do identyfikacji odnalezionych zwłok lub... żyjących osób. A markery DNA pozwolą zbadać ewentualne ślady pozostawione przez nich - będzie łatwiej je zidentyfikować i przypasować do zdjęć, które wciąż wyświetlała na swoim omni-kluczu. Przyglądała im się, idąc za pozostałymi osobami, gdy nadeszła kolejna wiadomość - nagranie z "przesłuchania" Diany. Włączyła je i przeskakując po kilka minut, obserwowała kobietę na ekranie, nie słuchając nawet za bardzo wypowiadanych słów. Bardziej zwracała uwagę na emocje i zachowanie Vesser. Jednak pewno kwestia wypowiedziana przez Grbacha sprawiła, że Tori zatrzymała odtwarzanie i cofnęła do fragmentu wypowiedzi.
"Przyznasz, że ich zachowanie było dość... specyficzne"? Czyli były jakieś przesłanki, jakieś zachowania pozostałych które można by połączyć z ich zaginięciem? Jeśli tak, to ciekawe czy powtarzały się one we wszystkich trzech przypadkach? I co tak naprawdę Diana tam widziała? I czemu była tak bardzo przekonana o nieprawdziwości teorii o ucieczce?
Weszli do szatni i gdy Tori podniosła głowę, jej wzrok padł wprost na Vesser we własnej osobie. Wydawała się gotowa do drogi, mimo zmiany planów - do ich wcześniej planowanego wyjazdu, czy "rekonesansu" pozostało jeszcze trochę czasu. Tori nie wahała się jednak ani chwili.
- Daj nam pięć minut na zabranie rzeczy i będziemy również gotowi, Diano - odezwała się gdy tylko umilkł Acttchan.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Carlos Brown
Awatar użytkownika
Posty: 211
Rejestracja: 19 lip 2016, o 16:05
Miano: Carlos Brown
Wiek: 49
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: OMEGA
Kredyty: 27.360
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

4 lis 2016, o 15:50

Kiedy go wreszcie wypuścili, miał zamiar iść po kawę. Mocną, strasznie słodką i pełną mleka. Ale spotkali Dianę.
- Róbcie co chcecie. Ja idę po kawę.
Mrukną, nawet się nie zatrzymując. Jeśli chcą by siedział cicho i nie wkurwiał za bardzo, niech lepiej pozwolą mu chociaż na jeden kubek, chwilę w kantynie i może papieroska. Bez tego czuł się jak kupa gówna. Nikt nie lubi czuć się jak kupa gówna.
Wziął więc wreszcie tą kawę z kuchni i poszedł do swojego pokoju. Trzeba było to znowu pakować... Kurwa...
Poszło jednak całkiem sprawnie, więc po dziesięciu minutach siedział częściowo ubrany w pancerz, z pustawą torbą, popijając w kantynie resztki tej swojej kawki. Jeszcze minutka i będzie gotów do interakcji na pokojowym poziomie. Miał na sobie prawie cały pancerz, za wyjątkiem hełmu, który stał na stole, tuż obok kubka z kawą. Carlos co chwilę pocierał czoło rękawicą, ziewał i przeciągał się. Dawno nie funkcjonował rano bez kawy.
Jego pancerz był czarny, połatany i pozbawiony oznaczeń, chociaż wyraźnie był kiedyś częścią wojskowego wyposażenia. Widać, nie tylko ten najemnik sporo przeszedł.
ObrazekObrazek Pochłaniacze do broni +2, Szansa na strzał krytyczny: +10%, Obrażenia krytyczne: +5%, Bonus do pancerza: +300
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

4 lis 2016, o 21:11

Vex przyjął milczeniem odpowiedzi Darrona, a gdy jasnym się stało, że spotkanie dobiegło końca, bez słowa podniósł się z krzesła. Schował swój kawałek elektroniki z powrotem do kieszeni, ruszając w stronę wyjścia i zatrzymując się dopiero przy drzwiach, by przepuścić w nich całą resztę. Kiedy ostatni członek grupy zniknął na zewnątrz, obrzucił ostatnim spojrzeniem centrum sali oraz zebrany zarząd, po czym również opuścił pomieszczenie.
Krótki komunikat nowej wiadomości nadszedł akurat, gdy asystentka zarządu - a tak ją turianin zaczął nazywać w myślach z braku innego określenia - poinformowała ich o powrocie Diany. Włączając omni-klucz, by przejrzeć nadesłane akta, machnął ręką do pozostałych.
- Idę się przebrać. Dołączę do was w szatni - rzucił tylko, nie podnosząc wzroku znad wyświetlonej listy i kierując się w stronę swojej kajuty. Dziesięć minut to dziesięć minut. Niezbyt dużo na przygotowanie, ale wystarczająco, by wbić się w pancerz i zabrać broń.
Lista zaginionych pracowników nie mówiła zbyt wiele, ale też nie oczekiwał po niej tego. Interesowały go wyłącznie imiona, nazwiska i zdjęcia - z jednego, praktycznego powodu. Identyfikacji. Bez względu na to czy znajdą zaginionych geologów żywych czy martwych, dobrze było wiedzieć jak się nazywają i jak wyglądają. Nieszczęsne Raitaro było tego dowodem.
Gdy nadeszła druga wiadomość, tym razem zawierająca pokaźny załącznik multimedialny, porucznik był już w swojej kajucie i właśnie nakładał płyty napierśnika. Odpalił przesłuchanie, poświęcając kilka sekund by przeskoczyć do środka filmu, i wznowił zakładanie pancerza, głównie słuchając, a nie oglądając. Kiedy Girbach wspomniał swoje wątpliwości, on zaciskał paski zabezpieczające i zamykał ciężkie klamry. Gdy Diana zaczęła kręcić się pomiędzy skrzyniami niczym zamknięta w klatce bestia, on nakładał rękawice i przekręcał blokady, aż cichy syk poinformował go o połączeniu z resztą pancerza. Szybkie zbrojenie się musiało być wpisane w umiejętności każdego żołnierza, szczególnie tych, którzy byli wysyłani w przypadku nagłych, niespodziewanych akcji. W dodatku pomagało skupić się na fizycznych czynnościach, a ograniczyć ocenę nagrania do strefy logicznej i czysto informacyjnej.
Krótki epizod przesłuchania dobiegł końca, ale reszta materiału - i pytań, na duchy, znowu pytań - musiała zaczekać. Wyłączył omni i chwycił swój lustrzany hełm, przypinając go do paska, a już w drodze do wyjścia złapał karabin i pochłaniacze. W szatni był minutę po czasie.
- Przede wszystkim to powinniśmy najpierw porozmawiać o samej wyprawie, panno Vesser - odezwał się, stając w wejściu i opierając się bokiem o framugę, a zabezpieczony karabin opierając na barku. Skinął Actthanowi, dając znać, że zgadza się z jego zdaniem, a także popiera pytanie, które zdążył usłyszeć jeszcze na korytarzu. Dorze było wiedzieć, że nikt od razu nie rzucił się do zadawania tych pytań, które z pewnością wszystkim krążyły po głowie: co tam się w ogóle wydarzyło.
- Dobrze byłoby dowiedzieć się czegokolwiek o bazie wypadowej: jak wygląda, ile tam spędzimy czasu, jakim sprzętem dysponujemy, zapasami. O ile na naszej drodze nie ma zbliżającej się kolejnej burzy piaskowej, piętnaście minut nas nie zbawi - dodał, przyglądając się kobiecie. - A wolę przybyć na miejsce kwadrans później niż stwierdzić, że czegoś zapomnieliśmy.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12102
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

6 lis 2016, o 23:09

Wyświetl wiadomość pozafabularną Diana wyglądała zdeterminowaną do wyjścia - okazała również swoją gotowość, stojąc przed nimi w szatni w pełnym opancerzeniu, sprawdzając tylko jeszcze raz broń, zanim ruszą w trasę. Gdy padły słowa Ja'antiana, na jej twarzy szybko pokazało się zdziwienie - może nie słyszała tych słów często? Sądząc po zachowaniu Girbacha na nagraniu, to raczej nie było opcją. Może po prostu nie spodziewała się, że któryś z nowych pracowników, dla których nie była niczym więcej poza osobą odpowiedzialną za wdrożenie ich, przewodnikiem, okaże zainteresowanie jej stanem obecnym.
- Nie trzeba, ale dzięki - odpowiedziała, nadzwyczaj łagodnie, biorąc pod uwagę jej na zmianę podminowany bądź pozbawiony cierpliwości głos, który pasował do jej postawy najlepiej w obecnej chwili. - Mam nadzieję, że wy jesteście gotowi. O mnie się nie martwcie.
Zerknęła na leżący obok, na ławce, hełm i po krótkiej chwili zastanowienia sięgnęła ku niemu, by go podnieść i zważyć w dłoni. Na jego powierzchni znajdowało się kilka, malutkich rys, lecz nic co wskazywałoby na oznaki poważniejszej walki. Być może wytworzyły je kamienie, lub sam piasek, gdy kobieta utknęła w nieprzyjaznej pogodzie na zbyt długo.
- Tak. Pojedziemy do niej zahaczając o najbliższe stacje badawcze, żeby zapoznać was z terenem. Będziemy tam w godzinę, może półtorej, w zależności od tempa - odpowiedziała na drugą część jego wypowiedzi, odrywając utkwione w hełmie spojrzenie i spoglądając na stojących przed nią pracowników.
- Weźcie pancerz, możecie też broń. I czegokolwiek potrzebujecie na następne kilka godzin. Fajnie byłoby tam nocować, jak nie dziś, to przy drugiej albo trzeciej zmianie, więc możecie też wziąć coś na zmianę. Będę tu czekać.
Niezdecydowana, z wahaniem opadła na ławkę, kładąc hełm na jednym ze swoich kolan. Jej pancerz był lekki, choć wytrzymały - utrzymany w czarno pomarańczowych barwach. W niektórych miejscach zdarł się lakier, podkreślając nieprzyjemność otoczenia, którą to potrafiło osiągnąć przy odpowiednich warunkach pogodowych.
Odwzajemniła spojrzenie, jakim obdarzył ją Vex, a jedna z jej brwi uniosła się wraz z westchnięciem, które wydostało się z klatki piersiowej kobiety.
- Baza jak baza. Nieduża, kilka większych pomieszczeń, zobaczycie na miejscu. Korzystałam z niej już kilka razy, dziś zwoziłam resztę zapasów, właśnie z niej wróciłam. Powinno być wszystko, czego potrzebujemy, ale jeśli masz coś na myśli to spytaj, a powiem ci, czy znajdziesz to na miejscu - wzruszyła ramionami, bębniąc palcami o powierzchnię hełmu. - Żadnej burzy przewidzianej na pierwszą połowę dnia. Przygotujcie się i tu wróćcie.
Dała im zgodnie ze swoimi słowami kilka minut na wzięcie potrzebnych rzeczy - takich, które sobie wybrali. W razie, gdyby któremuś z nich zeszło na tym więcej niż piętnaście minut, otrzymywał na omni-kluczu ponaglającą wiadomość.
Gdy wszyscy dotarli na miejsce, kobieta wstała, zakładając na głowę hełm i sprawdzając wszystkie zaczepy, które zamknęły się z trzaskiem. Przy wyjściu uderzyła w panel na ścianie, sprawiając, że na kilka sekund omiotła ich holograficzna siatka, łącząc się z interfejsami ich pancerzy i sprawdzając, czy przygotowali się do wyjścia poprawnie. Po kilku sekundach machina wydała werdykt - piknięcie zsynchronizowało się z zapaleniem zielonej lampki na drzwiach, wypuszczając ich do części kompleksu.
Tym razem obrali nieco inną drogę niż ta prowadząca do doków. W pewnym momencie kobieta skręciła w fabryczne przejście, zanim dotarli do sali odpraw. Nieumieszczone na mapie, nie rzucało się również w oczy - oznaczone ciemnoczerwoną farbą, która na pierwszy rzut oka nie przykuwała uwagi. Po kilku sekundach przechodzenia przez nieco mniej estetyczny korytarz, w którego wnętrzu nikt nie usiłował pozbyć się wszędobylskiego piasku, kolejne drzwi stanęły przed nimi otworem.
Natychmiast poraził ich blask - pół sekundy przed tym, gdy wizjery w ich hełmach automatycznie przyciemniły obraz, powoli przyzwyczajając oko do krajobrazu. Piasek był wszędzie. Odbijał padające nań promienie słońca, tak samo, jak odbijały je białe ściany kompleksu.
Pod obitym pancerzem butem, powierzchnia drobin zgrzytała, gdy zapadał się w nią metal. Chodzenie po tym było uciążliwe nawet na względnie wydeptanej, na tyle na ile się to dało, dróżce przed kompleksem.
Otoczeni budynkami, widzieli za sobą jeden z doków oraz fragment ogromu ośrodka, w którym przyszło im pracować i mieszkać. Diana nie pozwoliła im na rozejrzenie się, choć nie powiedziała ani słowa - tempo wytyczyła własnym, ruszając do jednego ze znajdujących się obok, osobnych budynków.
Hangar, do którego weszli po kilku sekundach żmudnego przekopywania się przez piasek i dostosowywania do pustkowi dookoła, był dość mały. W środku znajdowały się dwa, sporej wielkości pojazdy, które przypominały budową nieco te o bojowym zastosowaniu, choć trudno było dopatrzyć się w nich jakichkolwiek działek. Posiadały również okna - jedno duże, z przodu, przed fotelem kierowcy, jak i idące wzdłuż pojazdy, po bokach i z tyłu. Obrazek - Wsiadamy do Bestii - oznajmiła wszystkim, ignorując drugi, stojący nieco dalej pojazd, a wybierając ten będący najbliżej. Na jego powierzchni wciąż znajdowały się drobiny piasku. Otworzyła znajdującą się w jego boku śluzę i wspięła się po kole, zgrabnie wsiadając do środka.
Wnętrze prezentowało się dość standardowo. Dwa fotele z przodu, jeden dla kierowcy, który Diana od razu zajęła. Drugi przed pulpitem, na ogół prezentującym pobierane dane meterologiczne, obecnie nieaktywnym. W tylnej części znajdowały się ułożone wzdłuż ścian fotele, nad którymi znajdowały się okna. Vesser od razu uruchomiła pojazd, przełączając nieznane reszcie elementy. Nie zdjęła hełmu z głowy - nie dopóki nie zamknęły się za nimi śluzy, a pojazd nie rozpoczął oczyszczania powietrza i wyrównywania ciśnienia w środku. Po minucie mogli swobodnie w nim oddychać bez masek.
- Pod bazą główną znajduje się garaż, w którym jesteśmy, stacja badawcza i wieża komunikacyjna - zaczęła, zdejmując hełm z głowy i sadzając na siedzeniu obok siebie, jeśli nikt go nie zajął. W innym wypadku położyła go za swój fotel. - Dalej znajdują się głównie automatyczne stacje pomiarowe. Sześć, rozstawione są wokół bazy. Pierwszy sektor - większe wrota garażu rozsunęły się, umożliwiając pojazdowi wyruszenie do przodu, co zrobił zadziwiająco cicho - a przynajmniej tak słyszeli to z wytłumionego wnętrza. - Tak naprawdę pierwsza obsadzona baza znajduje się w zagłębieniu Oakharta, mniej więcej w połowie odległości jak z bazy do kaniony, na północy wschód - na pulpicie obok niej, nad drugim siedzeniem, pokazała się mapka okolicy. Kanion znajdował się bezpośrednio na północ od nich. Ich baza wypadowa stała niedaleko. - Pracowaliście kiedyś w takim środowisku? - spytała nagle, po krótkiej chwili milczenia zmieniając temat, zanim dokończy poprzedni.


Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

7 lis 2016, o 19:46

Vex skinął głową na słowa Vesser. Półtorej godziny wydawało się być bardzo krótkim odcinkiem czasu, ale w rzeczywistości przekładało się na odległość, której pieszo najprawdopodobniej nie pokonaliby w jeden dzień. Szczególnie w takich warunkach jakie ich czekały.
- Kilka rzeczy, raczej powinny być na standardowym zaopatrzeniu – potwierdził, wzruszając ramionami. – Liny, świetliki chemiczne, jakieś narzędzia do podstawowych napraw. Ewentualnie z mniej popularnych: kajdanki? Może jakieś trackery, które moglibyśmy nosić przy sobie?
Sygnalizatory satelitarne odpadały z wiadomych powodów, ale może dysponowali czymś starszym, do pilnowania pojazdów i sprzętu zagubionego w burzy piaskowej. Trackery zbliżeniowe były pierwszym, co przyszło mu na myśl.
- Na zapasy amunicji pewnie nie mamy co liczyć? – dodał, chociaż bez większych oczekiwań. Skinął nieznacznie podbródkiem w stronę jej własnego pistoletu (w czysto zawodowym odruchu w ogóle oceniając czym Vesser się posługuje). Cywilny ośrodek to jednak cywilny ośrodek, ale skoro nie mieli strzelnicy, to prawdopodobnie nie przewidywali również większych zapasów do obrony. Ciężko się im zresztą dziwić.
Gdy kobieta wspomniała o wzięciu zapasowych rzeczy, również wziął przykład z pozostałych i wrócił na chwilę do kajuty, chociaż tylko po to, by wziąć torbę z czymś na przebranie oraz zestaw do czyszczenia broni. Widok zmian jakie przeszedł sprzęt ich przewodniczki wyraźnie ostrzegał przed groźnym działaniem piasku i wiatru.
A Vex był turianinem. Nowa broń rozczulała go bardziej niż małe kotki, więc nie mógł przecież pozwolić, by jego dziecinka została doszczętnie zniszczona przez zły i brzydki piasek.
Po powrocie do szatni (i zwinięciu ze stołówki kilku batonów oraz napojów energetycznych na drogę) już w milczeniu ruszył za resztą wycieczki. Wyjście na zewnątrz na chwilę przyspieszyło mu bicie serca, odruchowo rozpoczynając produkcję adrenaliny przy wejściu w nowe środowisko. Pustkowia powitały ich piaskiem zgrzytającym pod opancerzonymi butami i chłodnym słońcem, którego nie mogli czuć przez warstwę ochronną kombinezonów. Chociaż spieszyli się do hangaru, nie mógł nie zwolnić na chwilę kroku, by rzucić okiem na kompleks w którym mieszkali oraz na pustynne równiny, w które w końcu mieli wyruszyć.
Widok, chociaż chwilowy, nawet z tego miejsca przytłaczał świadomością swojego ogromu.
Pojazd, który zastali w hangarze, wyglądał na przystosowany do trudnych podróży. Turianin przez chwilę przyglądał się mu bez słowa - znowu zawodowa ciekawość - po czym wsiadł do środka, gdy otworzyła się śluza. Nie miał oporów przed zajęciem miejsca obok kierowcy, wsuwając się na fotel i odpinając zaczepy hełmu, gdy kolejna zielona lampka poinformowała ich o oczyszczeniu wnętrza z niegościnnej atmosfery Klendagonu.
- Dawno temu miałem misję szkoleniową w podobnych warunkach. Ale na bardziej gościnnej planecie - odezwał się zdawkowo na pytanie Vesser, kiedy pojazd ruszył, płynnie opuszczając przytulne wnętrze hangaru. Zmianę podłoża wyczuli jako delikatne drżenie, ale grube płyty pancerza Bestii oferowały wystarczający komfort by nie myślał o panującym na zewnątrz klimacie. Potarł kark w zamyśleniu, opierając hełm na kolanach. - Nie wątpię, że masz większe doświadczenie w tym środowisku. Więc każda porada się przyda.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Alana Luccarius
Awatar użytkownika
Posty: 100
Rejestracja: 23 sty 2016, o 23:42
Miano: Alana Luccarius
Wiek: 34
Klasa: Adept
Rasa: Turianin
Zawód: major Hierarchii, kabalim Surrexis
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Palaven
Status: Podlega obserwacji ze względu na zaburzenia neurologiczne i posiadany implant. Oficerem ją nadzorującym jest Caius Varril, członek Kabały.
Kredyty: 27.930
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

7 lis 2016, o 20:24

Półtorej godziny to nie było dużo - przynajmniej w kontekście podróżowania czymś, co miało koła zamiast nóg - tym niemniej Luccarius mimowolnie skinęła głową na myśl o nocowaniu w placówce. Skoro tylko się do tego nadawała, z pewnością wygodniej byłoby tam zostać niż dzień w dzień - czy w jakichkolwiek innych odstępach czasu, jakie mogli sobie ustalić - kursować w tę i z powrotem. Sama Alana nie miałaby nic przeciw, by zostać tam już dzisiaj - zakładając, że warunki były takie, jak mówiła Vesser, czy naprawdę będą mieli powód wracać tutaj? Ich praca miała, przynajmniej tymczasowo, dotyczyć terenu. Miejsc poza ośrodkiem, do których z omawianej placówki byłoby zwyczajnie bliżej. Jeśli tylko nie byłoby to zbyt niebezpieczne - a dlaczego miałoby być? - przeniesienie się właśnie tam, do miejsca może i mniej wygodnego, ale mogącego lepiej służyć za bazę wypadową, miało sens.
Rozważanie podobnych możliwości było jedna wizją przyszłości - dokładnie tej, od której aktualnie dzieliło ich jeszcze trochę czasu potrzebnego na ostateczne zebranie się i pokonanie wspomnianego przez Dianę dystansu. Nie chcąc dodatkowo wydłużać tego okresu, sama major w szatni pozostała jeszcze tylko chwilę konieczną na zapoznaniem się z informacjami, o jakie dopytywał Vexarius, oraz uzupełnienie pytań o jedno własne. Jakkolwiek sfera jej zainteresowań mogła rzeczywiście mieścić się pod pojęciem standardowego wyposażenia, Luccarius wolała usłyszeć wprost, na czym stoją. Czuła się wtedy znacznie lepiej, pewniej.
- Co z wyposażeniem medycznym? - Dorzuciła więc, przyglądając się Vesser spokojnie. - Standardowy zakres podstawowy czy macie tam coś więcej? - W to, że w wysuniętej placówce mieści się choćby najmniejsze, najprostsze centrum medyczne - nie wątpiła, ostatecznie w dzisiejszych czasach podobne pomieszczenia upychano gdzie się dało. Dmuchanie na zimne i tak dalej. Bardziej interesowało ją, czy przypadkiem nie zorganizowano tam czegoś dodatkowego, co mogłoby zasugerować potencjalne problemy, z jakimi mogli zmagać się pracujący tam ludzie (i nieludzie również). Dodatkowy osprzęt chirurgiczny sugerowałby większe prawdopodobieństwo urazów mechanicznych, bardziej rozbudowany zestaw leków podpowiadałby spektrum potencjalnych zakażeń i tak dalej, i tak dalej. To nie było pytanie specyficzne, mające odniesienie tylko do bieżącej sytuacji - tak naprawdę znajdowało się w standardowym zestawie zagadnień, które Alana poruszała zmieniając miejsce pracy. I jakkolwiek teraz podobnych zmian nie odbywała już od... Cóż, od dawna, nadal pamiętała włożone do głowy regułki.
Tak czy inaczej, śladem pozostałych oddaliła się potem do kajuty, by ostatecznie przygotować się do wyjścia. Zdjęty z siebie uniform wrzuciła do torby, wymieniając go na ciuchy prostsze, lżejsze, na które bezpośrednio nałożyła pozbawiony wojskowych oznaczeń pancerz. Dopięła też broń - biorąc pod uwagę niewyjaśnione zniknięcia, którymi mieli się zajmować, zabezpieczenie się w ten sposób było raczej oczywiste - oraz swoją prywatną, podręczną apteczkę, na biegu sprawdzając też zawartość zabieranej torby. W tej, poza zapakowanym przed momentem uniformem, mieściły się przede wszystkim pochłaniacze ciepła oraz zapas batonów energetycznych - gdzie te drugie wcale nie były mniej ważne, uwzględniając stale obecny, w zasadzie niemożliwy do zaspokojenia głód kabalim. W efekcie, upewniwszy się, że ma przy sobie wszystko, co potrzeba, zarzuciła torbę na ramię i w ustalonym czasie ponownie dołączyła do reszty w szatni, by wspólnie z grupą udać się na zewnątrz.
Na zewnątrz. Nie zwalniała kroku, gdy szybko zmierzali do hangaru, mimo tego nie powstrzymała się od obejrzenia się przez ramię, a potem otaksowania wzrokiem także pozostałej okolicy. To... Nie była do tego przyzwyczajona. Jakkolwiek by to nie brzmiało, teren mniej lub bardziej otwarty nie był jej tak znajomym, jak mógłby. Już od dawna jej domem był pokład Bazyliszka, a ten, choć nie klaustrofobiczny, nadal pozostawał przestrzenią ściśle ograniczoną przez ściany kadłuba. Nie inaczej było z ciaśniejszym wnętrzem Modliszki czy wreszcie samym terenem działań Surrexis, który w większości przypadków sprowadzał się również do pokładów mniejszych lub większych okrętów. To, że teraz miała pracować inaczej, w otwartym środowisku, to... Cóż, wymagało pewnej ostrożności i uważniejszej oceny własnych możliwości. Przyzwyczajenia wypracowane podczas zawodowej służby w tym momencie mogły się nie tylko nie sprawdzać, ale wręcz zaszkodzić, jeśli nie zmodyfikować ich odpowiednio.
Gdy tylko odpowiednie kontrolki obwieściły możliwość zdjęcia hełmu, Alana uczyniła to, opierając element pancerza na kolanie. Nieco wcześniej odpięła też od zaczepu torbę z zestawem ratunkowym, by móc usiąść wygodnie w wybranym przez siebie miejscu. Zarówno torbę podręczną jak i apteczkę ułożyła w nogach, finalnie rozluźniając się nieco, gdy ruszyli, a koła Bestii po raz pierwszy zetknęły się z podłożem bardziej surowym od podłogi hangaru. W drogę... Wolała to. Wolała już coś robić, gdzieś jechać, mieć jakiś cel niż tylko się przygotowywać. Bezczynność czy teoretyzowanie zawsze ją niepokoiły, każąc trzy razy zastanawiać się nad zawodnością własnego umysłu. Kiedy działała, na podobne wątpliwości nie było miejsca. Pozostawała praca, a ta automatycznie porządkowała wszystko, co uporządkowania wymagało.
- Nie - odpowiedziała tymczasem na pytanie Vesser, przedtem poświęcając chwilę odpowiedzi porucznika Viyo. - Uczestniczyłam w kilku operacjach na powierzchniach planet, ale nigdy w tak skrajnych warunkach. I nigdy nie trwało to długo. - Wzruszyła lekko ramionami. Jej praca generalnie sprowadzała się do pojęcia krótko. Jak najszybciej. Czas liczyło się w minutach, nie godzinach. Przypadki, gdy okres operacyjny rozwlekał się i dłużył były sporadyczne i zawsze, od ręki, kwalifikowały się jako trudniejsze. Bardziej ryzykowne. Potrzeba czasu sugerowała, że coś trzeba przemyśleć, zaplanować. Że warunki wymagają specjalnego podejścia. Na co dzień? Na co dzień mieli wbite do głowy schematy, odruchy wyuczone niekończącymi się powtórzeniami. Niczego się nie planowało, po prostu się szło, docierało do celu i wracało po kilku, kilkunastu minutach z nowym rachunkiem ofiar i odratowanych.
ARMOUR # CASUAL #NPC # BASILISK

ObrazekObrazek

+ 5% obrażeń od mocy
+ 5% obrażeń przy ataku wręcz
+ 10% premii technologicznej
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ja’antian Actthan
Awatar użytkownika
Posty: 125
Rejestracja: 19 sie 2015, o 17:46
Miano: Ja'antian Actthan
Wiek: 36
Klasa: Strażnik
Rasa: Turianie
Zawód: Pilot myśliwca Siódmej Floty Turian, Porucznik Sz.
Postać główna: Zed'terco Galick
Lokalizacja: [Argos Rho > Feniks] Stacja Szczyt
Kredyty: 21.565

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

8 lis 2016, o 18:00

"Mhmm" mruknął pod nosem Actthan, żeby potwierdzić, że słucha uważnie wypowiedzi Diany. Nie zadawał więcej pytań, ponieważ wszystkie nurtujące go kwestie zostały wyjaśnione. Skinął delikatnie w stronę Vexa, a później Alany aprobując ich pytania. Wyposażenie było czymś ważnym, jakby na to nie spojrzeć. Olinowanie, zestaw naprawczy czy sprzęt medyczny mogły uratować życie. Nie było co liczyć na dodatkowe magazynki. Jeśli nie ma nawet strzelnicy, to nie ma co liczyć na zapas amunicji, choć z drugiej strony może by się coś znalazło, w końcu Vesser miała przy sobie pistolet, a takie urządzenia mają sens jeśli jest czym strzelać. Opcja odpłatnego zamawiania sprzętu już by go uradowała.
Kiedy padły odpowiedzi na wszystkie zadane pytania, Antian szybkim krokiem udał się do kabiny, żeby zabrać potrzebny sprzęt. Ściągnął mundur galowy i zostawił go w szafie. Przebrał się w coś lżejszego i wygodniejszego, żeby w następnej chwili przejść do zakładania pancerza. Zaletą jego zbroi był fakt, że szybko się ją ubiera, z drugiej jednak strony ochrona była praktycznie żadna. To był tylko kombinezon przystosowany do lotów, miał być szczelny, ale nie musiał być nie wiadomo jak wytrzymały. Zaczepiwszy ostatnie elementy pancerze i uszczelniwszy go, turianin przypiął do paska swój generator tarcz oraz pistolet M-3. Przez moment zastanawiał się, czy brać ciuchy na przebranie, czy nie. Ostatecznie spakował do torby podróżnej to co uważał za słuszne i wyszedł z kajuty zamykając ją kodem. Zanim jednak dotarł do szatni przeszedł przez kantynę, żeby zabrać kilka batonów energetycznych i coś do picia. Teraz już nic nie zajmowało mu czasu i dotarł do miejsca spotkania w mniej niż minutę.
Trudno było powiedzieć, że powierzchnia planety nie wywarła wrażenia na Ja'antianie. Może był to tylko piach, ale od bardzo dawna nie widział nic poza pokładem statku. Nie miał jakiejś szczególnej potrzeby zobaczenia tego co było za nim. Z pewnością kompleks był ciekawy, ale teraz Actthan był zaabsorbowany tak rozległą otwartą przestrzenią. Zatrzymał się na chwilę, aby wziąć w garść trochę piasku i patrzeć jak opada na powierzchnie planety. Było w tym coś niezwykłego, zwłaszcza dla pilota, który widział taki piasek z odległości kilku kilometrów. Jednak wrócił do przytomnych, kiedy zauważył, że został dość z tyłu. Przyśpieszył kroku, aby nadrobić czas, który stracił na przesypywaniu pisku. Udało mu się nadrobić dystans, gdy weszli do hangaru.
Do Bestii wsiadł jako ostatni, najpierw przepuszczając panie i w razie takiej ewentualności pomagając im. Wspiął się po kole i wsiadł do pojazdu zdecydowanie mniej zgrabnie od Diany. Można wręcz powiedzieć - ociężale i niezdarnie, nie mniej jednak z sukcesem. Na podłogę zrzucił torbę ze wszystkim co miał przy sobie i ustawił ją pod swoimi nogami, kiedy zajął już miejsce. Po zaświeceniu się kontrolki informującej o tym, że powietrze jest zdatne do oddychania, zdjął swój hełm. Jeżeli była taka możliwość, położył go na siedzeniu obok, w innym wypadku hełm zajął miejsce na kolanach właściciela. Turianin rozsiadł się wygodnie, jednak w porównaniu z tym jak siedział na zebraniu, można powiedzieć, że się położył.
-Praktycznie od dwudziestu lat nie postawiłem nogi na stałym gruncie. No, przesadzam, co nie zmienia faktu, że jedynym celem opuszczenia statku był burdel. Nigdy nie miałem do czynienia z operacjami na planetach, od czasu gdy... - urwał nie dokańczając zdania. - Tak czy owak jest to dla mnie nowe doświadczenie.
Skarcił się w myślach za to, że mógł powiedzieć coś czego nie chciał w tej sytuacji. Co by było gdyby dowiedzieli się, że był piratem? To, że od dawna służy w turiańskiej flocie, jeszcze niczego nie zmieniało. Uprzedzenia do takich jak on zawsze się pojawiały. Przecież nikt nie mógł zagwarantować, że coś się w nim zmieniło.
Gwałtownym ruchem wstrząsnął głową, żeby wrócić do rzeczywistości i przestać myśleć o nieistotnych teraz sprawach. Oprzytomniał i uważnie słuchał tego co mówili inni o sowich doświadczeniach z takim terenem.
ObrazekObrazekARMOR ~ THEME ~ VOICE ~ NPC Pochłaniacze ciepła: 5 | W magazynku M-3: 15/15
Carlos Brown
Awatar użytkownika
Posty: 211
Rejestracja: 19 lip 2016, o 16:05
Miano: Carlos Brown
Wiek: 49
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: OMEGA
Kredyty: 27.360
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

8 lis 2016, o 20:45

Milczał większość czasu. O ile pamiętał te podstawowe przeszkolenia medyczne i nurkowe z Akademii, to w atmosferze bogatej w azot da się przez jakiś czas funkcjonować i tylko w podwyższonym ciśnieniu jest niebezpiecznie. Tutaj natomiast ciśnienie było względnie normalne i występował tlen. Jedyne co mogło przeszkadzać, to lekkie niedotlenienie, spowodowane mniejszą ilością tego drugiego pierwiastka w atmosferze. Oraz pył. Pamiętał jak na Marsie, w ramach treningu, miał spędzić jakiś czas w zabytkowej placówce badawczej sprzed stu lat. Kopuły z wytrzymałego tworzywa od tych stu lat nigdy nie pękły, a jedynie stały się matowe, od pyłu unoszonego przez nawet najmniejszy podmuch wiatru. Do tego często trzeba było czyścić mechanizmy śluz i innych urządzeń mających kontakt z pyłem. To była irytująca oraz pouczająca lekcja.
- Zabawy na Księżycu i Marsie, większa impreza na Torfanie. Tutaj jest przyjemnie, w porównaniu z tamtymi.
Wypalił, a potem zarechotał. Z całą pewnością grawitacja jest milsza, chociaż widoczki jak na Marsie. Tylko pokrzykującego sierżanta brak, by poczuł się prawie jak za czasów sprzed wpakowania się ludzi w ten kosmiczny bajzel. Ale wtedy było beztrosko...
ObrazekObrazek Pochłaniacze do broni +2, Szansa na strzał krytyczny: +10%, Obrażenia krytyczne: +5%, Bonus do pancerza: +300
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

10 lis 2016, o 00:36

Po słowach Diany zdała sobie sprawę, że wspólna wyprawa do ich nowej bazy wypadowej może stać się nie krótką wycieczką, ale dłuższym pobytem, dlatego skinąwszy głową odwróciła się i szybkim krokiem udała do swojego pokoju. Otworzyła szafę i do otwartej torby podróżnej wrzuciła dwa-trzy zestawy ubrań "na wszelki wypadek",zapasową bieliznę oraz tunikę i bezrękawnik, które szybko z siebie ściągnęła. Wbicie się w pancerz zajęło jej dwie minuty, podczas których starała się sobie przypomnieć, kiedy ostatnio musiała to robić w takim pośpiechu. W końcu była gotowa. Uszczelki syknęły, złącza zaskoczyły na swoje miejsce i piaskowoszary pancerz stał się jej zewnętrzną skórą. Zamigały kontrolki zasilania, skafander wykonał wstępną diagnostykę i potwierdził sprawność szeregiem zielonych kontrolek na lewym przedramieniu. Tylko jedna świeciła się na czerwono - pancerz wciąż nie był hermetyczny, bo hełm wciąż spoczywał na łóżku.
Wygarnęła z szuflady medi- i omni-żele i wsypała je wszystkie do zewnętrznej kieszeni torby, a pochłaniacze ciepła wsunęła w ładownicę na prawym udzie. Przy pasie przymocowała generator tarcz, w zaczepie na prawym biodrze znalazła się Falanga i asari była gotowa do wyjścia.
- No to ruszamy - mruknęła do siebie samej, chwyciła hełm i torbę i lekkim truchtem podążyła w stronę szatni. Torba była zaskakująco lekka w stosunku do swojej wagi gdy Tori postawiła swoją stopę pierwszy raz w bazie Kobo, była także znacznie bardziej pusta - nie było w niej pancerza, część ubrań została w szafie, osprzęt miała w większości na sobie.
Po drodze skręciła jeszcze do Centrum Medycznego. W zasadzie ich baza wypadowa powinna być wyposażona w przynajmniej prowizoryczną salę dla chorych i rannych, ale nie mogła gwarantować, że będą się w niej znajdowały wszystkie przydatne narzędzia i medykamenty. Najchętniej zabrałaby ze sobą całe wyposażenie medyczne z głównej bazy, ale z racji braku miejsca, czasu, a zapewne i zgody tutejszych lekarzy nie byłoby to możliwe. Weszła mimo to śmiało do centrum medycznego i rozejrzała się w poszukiwaniu lekarza. Jeżeli ktoś był w pomieszczeniu, to w milczeniu, z uśmiechem skinęła ku niemu głową, jeżeli nie, to od razu podeszła do szafek. Chwyciła kilka opakowań opatrunków, skalpel, nożyczki, słuchawki, leki przeciwwstrząsowe i środki dezynfekujące oraz kilka podstawowych lekarstw i wszystko wrzuciła do swojej torby. Jeżeli została zapytana, co się dzieje, przez ramię odpowiedziała, że ma zgodę na zebranie podstawowego wyposażenia medycznego do bazy tymczasowej ekipy poszukiwawczej.
W trakcie pakowania zapikał ponaglająco jej omni-klucz informując, że uzgodniony kwadrans już minął, więc ogarnęła jeszcze spojrzeniem, czy nie powinna zabrać jeszcze czegoś, dopięła torbę i wybiegła z pomieszczenia, udając się w kierunku szatni. Przyszła - oczywiście - jako ostatnia i przepraszająco uśmiechnęła się do Diany. Nałożyła hełm i zhermetyzowała pancerz, co potwierdził zielony status ostatniej z kontrolek. Ruszyła za pozostałymi, udając się w kierunku wyjścia z bazy.
Widok na zewnątrz był... piękny. Dziki i surowy krajobraz, ostre światło rozmywające wszystkie cienie, wszędobylski, bardzo drobny piasek utrudniający poruszanie i ogrom bazy zagrzebanej w odwiecznej pustyni zachwycił Tori. Uśmiechnęła się szeroko wiedząc, że nikt nie dostrzeże jej twarzy za filtrami i przyciemnioną szybą hełmu i chłonęła każdy dźwięk i detal krajobrazu. Nigdy jeszcze nie była na pustyni, jej majestat sprawił, że patrzyła jak urzeczona. Po chwili dopiero sie zorientowała, że pozostała w tyle za grupą i podbiegła kilka kroków goniąc ich. Piasek był kopny i podeszwy butów zapadały się w nim. Asari uświadomiła sobie, że dłuższe marsze po nim mogą w przyszłości okazać się dość męczące.
"Bestia" ku której skierowali się po wejściu do hangaru przypominała łaziki desantowe, które pamiętała ze szkolenia wojskowego. Kiedyś nawet próbowała podobnym jeździć, ale nie czuła się z tym komfortowo. Masa pojazdu i jego wielkość sprawiły, że nigdy nie nabrała wprawy w manewrowaniu kolosem. Weszła znów jako ostatnia i zatrzasnęła za sobą drzwi śluzy, blokując jej mechanizm. Chwilę później zajęła miejsce w tylnej części pojazdu i zdjęła hełm. Ułożyła go razem ze swoją torbą w nogach, wsuwając całość jeśli to możliwe pod fotel i wsłuchała się w wymianę zdań na temat doświadczenia w podobnych warunkach.
- W takich warunkach jestem pierwszy raz - odezwała się jako ostatnia. - Dotychczas byłam jedynie na Manae i na Thessi. O ile Manae jest równie surowy jak Klendagon, to warunki tam są zgoła odmienne.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12102
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

10 lis 2016, o 20:31

Tajny rzut MG

<60
0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12102
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

10 lis 2016, o 21:09

Kobieta uniosła lekko brwi do góry, słysząc pytanie Viyo. Na jej twarzy pojawił się równocześnie lekki uśmiech, rozbawienia, którego wcześniej u niej nie spotkali.
- Trackery się znajdą. Najwyżej wyciągniemy ze sprzętu. Amunicji nie dostaniesz, mam tylko swoje prywatne zapasy - stwierdziła, a jej dłoń jednocześnie podążyła w stronę kabury, o którą się oparła. - Kajdanek też nie mamy - dodała, z tym samym rozbawieniem w głosie, które widać było w jej oczach.
Znajdowali się w cywilnym ośrodku badawczym, w którym do pewnego czasu nawet uzbrojona ochrona nie była potrzebna. Przybywali tu ludzie by pisać prace naukowe, rozwijać się i współtworzyć historię. Pasjonaci, fanatycy wręcz tej branży nauki. Z pozoru, gdy przechadzali się wcześniej korytarzami, nie dostrzegli ani jednej osoby, która mogłaby sprawiać wrażenie przebywania na miejscu pod przymusem.
Gdy znaleźli się w pojeździe, Bestia ruszyła. Po niespełna minucie, gdy wszelki syk wypuszczanego, trującego powietrza ustąpił, odgłosy pracy systemów zastąpiło westchnięcie Diany. Przełączała wciąż kontrolki, dostosowywała ustawienia. Przy jednym z jej ruchów włączone zostało radio, z którego od razu popłynęła muzyka.
Wyświetl wiadomość pozafabularną Pojazd leniwie toczył się do przodu - a przynajmniej takie mieli wrażenie. W środku nie trzęsło za bardzo, a pustynny krajobraz niemal wydawał się stać w miejscu, obserwowany z wnętrza przez okna. Niemniej pulpit obok kierownicy wskazywał na osiemdziesiąt kilometrów na godzinę.
- Patrzcie pod nogi - odpowiedziała, na tyle tajemniczo, że nie dało się dostrzec, czy mówi poważnie i to jest jej rada, czy to po prostu jeden z żartów.
- Raczej biednie. Dość stare... skrzydło szpitalne, bo centrum medycznym bym tego nie nazwała. Od jakiegoś czasu sprzęt był wyłączony z użytku, będziesz musiała sprawdzić, czy wszystko tam działa. Ja się nie znam - odrzuciła, zerkając przez ramię na turiankę, która zadała pytanie.
Na mapce pojawiły się kolejne ikonki - kilka nieosadzonych, automatycznych jednostek skanujących otoczenie lub glebę, które minęli. W oddali zamrugała stacja badawcza, a obok wyświetliła się liczba zamieszkującego ją obecnie personelu - osiem osób.
Gdy jechali, Diane czasem wskazywała im ciekawe obiekty, na które mogli popatrzeć. Raz mijali znajdującą się w oddaleniu wieżę, nieaktywną, niegdyś wyposażoną w potężny sprzęt telekomunikacyjny oraz radary. Utrzymanie jej, szczególnie z dala od centrum, było jednak mało opłacalne, więc wystarczała Kobo jej mała siostra znajdująca się stosunkowo blisko.
- Brzmi nieciekawie. Nie masz dość? - zagadnęła, słysząc odpowiedzi Ja'antiana.
Milczała za to, gdy mówił Carlos. Nie mógł dostrzec wyrazu jej twarzy, gdyż siedziała tyłem do niego, ale kiwnęła nieco głową, wyobrażając sobie trudy wojny i tego, jak to musiało tam wyglądać.
Przejeżdżali właśnie koło wyrytej w piaskowcu jaskini - ogromnej dziury we wzgórzu, w środku której nie potrafili dostrzec niczego konkretnego.
- Nie spodoba wam się. Piasek wchodzi wszędzie, a ten tym bardziej. Pamiętajcie o porządnym wymyciu pancerza, inaczej nigdy się go ze środka nie pozbędziemy - wspomniała, zbaczając nieco z ich drogi, by wyminąć mikroskopijny wręcz kanion - podłużną dziurę, w połowie zasypaną piaskiem. - W środku były jakieś metalowe części, odzyskaliśmy ile się dało. Strzał z akceleratora musiał zrzucić jakieś instalacje, albo fragment statu, który przelatywał wyżej - skomentowała to, co jakiś czas odzywając się gdy jechali, by przekazać im bardziej ciekawostki, niż konkretne informacje.
- Jedziemy do jednej z pięciu obsadzonych stacji, jedynej w tym rejonie. Jednej z dwóch niedziałających - odezwała, uruchamiając mapkę by ją powiększyć. Byli mniej więcej w połowie drogi. Obok nich paliły się dwie ikonki komunikatów, które wskazywały na nieaktywne drony - ostrzegawcze symbole miały zwrócić uwagę Vesser, która je zauważyła, zmarszczyła brwi, ale nie skomentowała. Po prostu jechali dalej.
- Girbach musiał z wami porozmawiać. Wiem, że was wdrożył - zaczęła po krótkiej chwili milczenia i odchrząknęła. - Mówił coś szczególnego? O zaginionych?

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Alana Luccarius
Awatar użytkownika
Posty: 100
Rejestracja: 23 sty 2016, o 23:42
Miano: Alana Luccarius
Wiek: 34
Klasa: Adept
Rasa: Turianin
Zawód: major Hierarchii, kabalim Surrexis
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Palaven
Status: Podlega obserwacji ze względu na zaburzenia neurologiczne i posiadany implant. Oficerem ją nadzorującym jest Caius Varril, członek Kabały.
Kredyty: 27.930
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

12 lis 2016, o 11:19

Skinęła lekko głową na odpowiedź Vesser. Stare skrzydło szpitalne jest nadal lepsze, niż zupełnie nic - nawet zakładając, że nie wszystko mogło funkcjonować jak należy, sprzęt medyczny był tym sektorem, w którym Luccarius umiała sobie jako tako radzić. Nawet nie będąc inżynierem, miała pewne doświadczenia z naprawianiem niepracującej aparatury czy improwizowaniem rozwiązań na szybko, byle tylko dysponować wszystkimi możliwościami diagnostyczno-ratunkowymi, jakich w danym momencie mogła potrzebować. Myśl, że w placówce jest już przynajmniej jedno miejsce, w którym mogłaby się faktycznie okazać przydatna, była całkiem przyjemna - i w pewnym stopniu łagodziła napięcie. Skrzydło szpitalne, stare czy nie, było terenem, na którym Alana czuje się pewnie, zdecydowanie pewniej niż na otwartej przestrzeni Klendagonu.
Wysłuchując tymczasem odpowiedzi pozostałych członków grupy, każdemu z mówiących przyjrzała się z uwagą, na nieco dłużej zatrzymując się na Carlosie. To nie tak, że przedtem go nie doceniała - po prostu nad całą opinią przeważało raczej łagodne rozbawienie jego postawą, awersją do turian. Teraz, gdy zyskała jakiś punkt zaczepienia co do przeszłości Browna, byłaby głupia gdyby po prostu go zignorowała. Z oczywistych względów nie mogła mieć pewności, czy słowa mężczyzny rzeczywiście oddają jego prawdziwe doświadczenia - podobnie, jak nie mogła być tego pewna w stosunku do pozostałych, a pozostali w stosunku do niej - tym niemniej nie widziała powodu, dla którego ktokolwiek miałby tu kłamać. Przecież i tak przeszłość w którymś momencie wyjdzie, przecież w którejś chwili okaże się, co tak naprawdę potrafią, czego zdążyli się w życiu nauczyć. Nie będzie żadnych pytań, żadnych opowieści - za wszystkim przemówi ich zachowanie, podejmowane czynności i, przede wszystkim, automatyzmy. To one, te wpojone schematy, były zdaniem Alany najlepszym wyznacznikiem tego, co się tak naprawdę potrafiło, czego się doświadczyło. Bo jeśli coś robisz długo, jeśli zajmujesz się czymś od dawna - nie unikniesz przyzwyczajeń, zachowań podświadomych, kierowanych nie w pełni kontrolowaną wolą, a po prostu odruchami.
Rozglądając się później po mijanej okolicy oraz interesując się każdym elementem, o którym mówiła Diana, na samą Vesser spojrzała ponownie dopiero po wybrzmieniu postawionego przez kobietę, zaskakująco niepewnego pytania.
- A powinien? - odpowiedziała własnym pytajnikiem, spoglądając na przewodniczkę uważnie. - Dostaliśmy ich akta, zakładam jednak, że nie to masz na myśli mówiąc o czymś szczególnym.
ARMOUR # CASUAL #NPC # BASILISK

ObrazekObrazek

+ 5% obrażeń od mocy
+ 5% obrażeń przy ataku wręcz
+ 10% premii technologicznej
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

12 lis 2016, o 12:29

Turianin skinął głową po odpowiedzi Vesser, nie spodziewając się, żeby dostał wszystko to o co pytał. Odwzajemnił oszczędnie jej uśmiech, stukając palcami po powierzchni własnego hełmu.
- Więc miejmy nadzieję, że Klendagon jest taki jałowy w życie jak mówią - odparł tylko, odwracając wzrok na pustkowie. Chwilę później zerknął przelotnie na kobietę, a w jego oczach również błysnęła wesołość, gdy domyślił się gdzie podążyły jej myśli. W pewnych rejonach nawet różnice rasowe stanowiły pewien constans. - Chociaż kajdanek szkoda.
Muzyka, która popłynęła w tle pojazdu, miała nieco umilić im drogę. Turianin w ciszy wysłuchał odpowiedzi swoich towarzyszy, bardziej podświadomie rejestrując to, co one oznaczały. Każdy z nich miał niejakie doświadczenie, ale w efekcie wszyscy po raz pierwszy mieli styczność z warunkami takie jak te. Różne osobowości, różne przejścia - każdy miał swoją historię. Nawet Brown, który wydawał się podchodzić do wszystkiego z lekceważeniem, czy Actthan, spędzający większość swojego czasu w kosmosie.
- Dowiedzieliście się w ogóle co było źródłem wystrzału? Albo celem? - zapytał, gdy wymijali niewielki, niemal skryty pod piaskiem kanion, by skierować swoje myśli na inny tor. W całej tej historii niemal zapomniał o największej zagadce tego miejsca - ogromnej bliźnie szpecącej powierzchnię pustynnej planety, którą w końcu będą mieli okazję obejrzeć z bliska.
Kiedy temat zszedł z powrotem na misję, Vex nie odezwał się od razu. Wyłapał odpowiedź Alany, która taktownie przemilczała ten fragment opowieści Girbacha, dotyczący samej Diany, nawet jeżeli ich przewodniczka najprawdopodobniej specjalnie próbowała wybadać czy już wiedzą o jej udziale, czy jeszcze nie. Teraz był jednak czas dobry jak każdy inny.
W końcu siedzieli w zamkniętej puszce na środku pustyni - kiepskie miejsce na unikanie odpowiedzi.
- Mówił ogólnikami - potwierdził, błądząc spojrzeniem po ocienionej jaskini z piaskowca, którą mijali. - Ale mieliśmy nadzieję, że ty powiesz nam więcej. Zawsze lepiej poznać historię bezpośrednio ze źródła, które brało w niej udział, niż bazować na raportach i wymijających odpowiedziach.
Bestia podskoczyła lekko na niewielkiej, piaszczystej wydmie. Porucznik spojrzał z powrotem na Dianę. Mignięcie nieaktywnych dronów na tarczy wyświetlacza nie umknęło jego uwadze, ale skoro kobieta je zignorowała, to z pewnością miała swoje powody. W takiej pogodzie z pewnością nie tylko pancerze ulegały degradacji, więc również nie przywiązał do tego zbyt wielkiej wagi.
- Girbach pytał nas o teorie. A ja chciałbym poznać twoją.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ja’antian Actthan
Awatar użytkownika
Posty: 125
Rejestracja: 19 sie 2015, o 17:46
Miano: Ja'antian Actthan
Wiek: 36
Klasa: Strażnik
Rasa: Turianie
Zawód: Pilot myśliwca Siódmej Floty Turian, Porucznik Sz.
Postać główna: Zed'terco Galick
Lokalizacja: [Argos Rho > Feniks] Stacja Szczyt
Kredyty: 21.565

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

12 lis 2016, o 17:56

W odpowiedzi na pytanie Vesser, zaśmiał się cicho pod nosem. Faktycznie dla większości mogło to być nieprzyjemne, spędzać tyle czasu w zamkniętej przestrzeni, gdzie od niechybnej śmierci oddziela Cię tylko pancerz statku. W jego odczuciu było to bardzo przyjemne, choć mała przestrzeń czasem zaczynała doskwierać i trzeba sobie było zrobić wakacje na powierzchni takiego Klendagonu. Gdyby jego kajuta była choć trochę większa, raczej nie rozstawałby się z nią.
- Może wydam Ci się dziwny, ale ja naprawdę to lubię - w końcu odpowiedział werbalnie, spoglądając na kobietę z uśmiechem. Nie mogła tego zobaczyć, ponieważ kierowała pojazdem.
Actthan zmienił pozycję siedzenia, pochylił się do przodu i oparł łokcie na udach. Brodę podparł na zaciśniętych pięściach. Siedząc w taki sposób słuchał wszystkich, szczególnie ciekawiła go historia Carlosa. Patrząc po pancerzu był kiedyś w Przymierzu, teraz zapewne pracował na własny rachunek jako najemnik. Ja'antianowi wydała się śmieszna niechęć Browna do turian, co prawda było to typowo ludzkie zachowanie, ale niezwykle zabawne. Najprawdopodobniej było to spowodowane nowym doświadczeniem, jakaś dziwna obca rasa przypominająca wyglądem nie wiadomo co, musiała wywrzeć na ludziach wrażenie. Ciekawe jak jego lud zareagował na pierwsze spotkanie z obcą cywilizacją, mógł przypuszczać, że zachowywali się podobnie do Carlosa. Mężczyzna mógł wyczuć zimne spojrzenie turianina, jeżeli tak się stało Actthan szybko odwrócił wzrok.
Prędzej czy później jego oczy zwróciły się w stronę mapki, która została wyświetlona. W tym momencie przypomniał sobie o co zapomniał poprosić na spotkaniu rady. *Ehhh* westchnął cicho, nie komentując siebie na głos. Pierwsza połowa drogi minęła mu dość szybko, choć nie mógł się doczekać, kiedy dojadą. Fakt, że jakieś dwa drony są nieaktywne, nie zdziwił Ja'antiana zbytnio. Byli na takiej planecie, gdzie nie trudno o jakieś uszkodzenia.
Zmarszczył brwi słuchając Diany po chwili milczenia. Co miała na myśli, mówiąc "coś szczególnego"? Skinął w stronę Alany, słuchając jej odpowiedzi. W stu procentach się z nią zgadzał. "A powinien?" powtórzył w myślach. Zgodził się również ze słowami porucznika Viyo. Choć jego zdaniem było to trochę zbyt bezpośrednie. Postanowił jednak nie dopowiadać nic od siebie, ani bardziej opisywać zebrania. Vex wyciągnął wszystko to co było najważniejsze w tej chwili.
ObrazekObrazekARMOR ~ THEME ~ VOICE ~ NPC Pochłaniacze ciepła: 5 | W magazynku M-3: 15/15

Wróć do „Galaktyka”