W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Ja’antian Actthan
Awatar użytkownika
Posty: 125
Rejestracja: 19 sie 2015, o 17:46
Miano: Ja'antian Actthan
Wiek: 36
Klasa: Strażnik
Rasa: Turianie
Zawód: Pilot myśliwca Siódmej Floty Turian, Porucznik Sz.
Postać główna: Zed'terco Galick
Lokalizacja: [Argos Rho > Feniks] Stacja Szczyt
Kredyty: 21.565

[Hawking Eta -> Century] Klendagon

3 paź 2017, o 08:00

Faktycznie nie dało się, nie zauważyć nieobecności Tori, o której mówiła. Przez całą sprawę z Dianą asari nie kontaktowała, nawet nie reagowała w żaden sposób na Ruthlanda, przykładającego jej zimne ostrze skalpela do szyi. Na pewno była teraz całkowicie wytrącona z kontekstu. To było kilka na prawdę treściwych minut, przez które Vex podjął taką decyzję. Może gdyby nie... gdyby Diana żyła cała ta sprawa przybrałaby inny obrót, a może właśnie wyszłoby na to samo. Trudno teraz snuć domysły, po czymś takim.
Ja'antian przystanął na chwilę chowając twarz w dłoniach. Przetarł oczy, potrząsnął głową i następnie spojrzał na Te'erię. W jego wzroku można było zobaczyć dużo żalu, ale też trochę wściekłości. Wściekłości na bezsilność, na to że czasu nie można było cofnąć, na to że Vesser leżała bez życia na podłodze i nic się z tym nie dało zrobić. Niby można było za to obwiniać Carlosa, ale po co? Nie było sensu szukać winnych temu całemu zamieszaniu, bo sam fakt, że tu przylecieli już ukierunkował los na te szyny. Boso stojąca kobieta wydawała mu się taka delikatna, jednak już parokrotnie udowodniła, że się myli. Ich spojrzenia się spotkały po chwili, pełne żalu, zaskoczenia, może nawet przerażenia tym co się stało.
- Rozmowa Diany z Girbahem potoczyła się niezbyt dobrze. Gość wyciągnął pistolet jednego z goryli - zwrócił spojrzenie do jednego z ochroniarzy, tego z którego broni zginęła Vesser- i wycelował do niej. To był impuls, wszyscy zadziałali instynktownie... Cała sprawa się posrała, a ten psychol Darron pociągnął za spust - turianin mimowolnie zacisnął pięści. - Później już trzeba było jakoś się ugadać... czysty biznes... - Actthan nie wspomniał o tym, że szafował jej życiem, to nie był odpowiedni moment, a może właśnie jedyny właściwy?...
Pilot przeniósł wzrok na Carlosa, nie było w nim gniewu. Zamknął na chwilę oczy i wziął głęboki oddech. Kolejne słowa Tori wyrwały go z tego zamyślenia. Nagle ożywiony jej wyznaniem, chwycił ją delikatnie za łokieć i pociągnął mówiąc - skoro tak. - Marnowanie czasu było teraz najgorszym z pomysłów, a stojąc tu i rozmawiając tylko przedłużali bezsensownie czas. Im szybciej dotrą na statek i Darron dowie się tego czego chce, tym szybciej będą mieli jakieś możliwości, o ile w ogóle będą jakieś mieli.
Pytanie się pojawia, co z Carlosem, mężczyzna nie wyraził swojej aprobaty, lub sprzeciwu. Miał zamiar się przyłączyć, czy wręcz przeciwnie - przeszkodzić w tym? A może pozostanie bierny, lub zrobi coś jeszcze innego. - Carlos? - rzucił pytające spojrzenie w stronę najemnika.
ObrazekObrazekARMOR ~ THEME ~ VOICE ~ NPC Pochłaniacze ciepła: 5 | W magazynku M-3: 15/15
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

3 paź 2017, o 08:10

Turianin obserwował najemników i resztę grupy opuszczających skrzydło medyczne, nie komentując słów Girbacha. Gdy zostali sami, przeniósł na niego wzrok.
Przez chwilę bawił się myślą zakończenia tego tu i teraz. Miał pięć minut nim ochroniarze mężczyzny dotrą wraz z Tori, Ja'antianem i Carlosem do statku, pięć minut nim zgłoszą gotowość. I dziesięć nim drugi oddział dotrze do hangaru z pojazdami pustynnymi. Mógł zaatakować Girbacha i zabić go nim ten zdąży zaalarmować pozostałych, a potem to samo zrobić z Rutlandem, licząc że lekarz nie ostrzeże ochroniarzy. Zostałoby mu nieco ponad cztery minuty, żeby pójść w ślady pozostałych, i pomóc im pokonać dwóch ochroniarzy. Potem musieliby tylko przejąć statek i odlecieć, zakładając, że udałoby im się jakoś przekonać centrum kontroli do otwarcia drzwi hangaru lub wybijając sobie wyjście siłą.
Zacisnął dłoń w pięść i rozluźnił ją powoli, niemal czując wibrowanie energii od omni-ostrza, które samo chciało się aktywować. Wiedział, że to wykonalne. Niebezpieczne, ale wykonalne. Nikt nie trzymał już skalpela przy gardle Tori, asari była przytomna i ponownie stanowiła dodatkową siłę ognia, więc ludzie Girbacha stracili główny atut.
Śledził spojrzeniem mężczyznę, gdy ten chował broń i uśmiechał się do niego szeroko. Nie odwzajemnił tego gestu. Ale też nie zaatakował. W milczeniu ruszył za nim, gdy ten skierował się do wyjścia. Rzucił ostatnie spojrzenie leżącej na podłodze Dianie; chwilę później drzwi skrzydła medycznego zasunęły się z powrotem, odcinając widok i zostawiając ją na pastwę lekarza.
Wyjście na korytarz było jak powrót do rzeczywistości. Zaludnione pracownikami przejście dawało namiastkę poczucia normalności, wrażenie że wszystko jest w porządku. Egzekucja, napięcie, krew na posadzce - wszystko zostało za drzwiami laboratorium, sprawiając wrażenie koszmarnego snu, który nigdy się nie wydarzył.
Porucznik zacisnął szczęki, gdy Girbach ponownie się odezwał, lekkim tonem wspominając Lyesię. Nie wiedział czy mężczyzna próbuje go wybadać, zaprzyjaźnić się z nim czy po prostu nie lubi ciszy. I niezbyt go to interesowało. Zignorował jego komentarz, zamiast tego odpowiadając własnym pytaniem.
- Opowiedz mi co wiesz o Oku - powiedział zdawkowo, patrząc przed siebie. Błądził spojrzeniem po mijanych pracownikach, ale nie przyglądał się im zbyt nachalnie. - Odkryliście jakiś sposób, żeby ten cały trans was nie dopadł? Po eksperymentach na Walterze i pozostałych?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Carlos Brown
Awatar użytkownika
Posty: 211
Rejestracja: 19 lip 2016, o 16:05
Miano: Carlos Brown
Wiek: 49
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: OMEGA
Kredyty: 27.360
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

4 paź 2017, o 14:11

- Ja strzeliłem pierwszy. Girbach miał tarcze i odruchowo nacisną spust. A później chcieli cię zabić w ten czy inny sposób. Wszystko się pojebało.
Powiedział spokojnie, wciąż nie ogarniając co się dookoła dzieje i tylko przetwarzał to czego sam był świadom. Dziwiło go, że nikt jeszcze nie usiłował go zamordować, pewnie do tego dojdą później. Niewiele można było powiedzieć o jego dialogu wewnętrznym, bo tego nie było. Nie przywiązał się specjalnie do drużyny i do zmarłej, więc nie było mu jakoś specjalnie przykro. Żałował głównie, że spieprzyła się cała akcja i pewnie wypłaty nie będzie... A przydało by się naprawić cholerny pancerzyk...
- Co? Jak coś odjebiecie, nie będę wam przeszkadzał. Może pomogę.
Mruknął, zerkając na turiańca. Chyba o coś takiego mu chodziło, tyle dało się wywnioskować z tego konspiracyjnego operowania ogólnikami i sugestiami. O ile się orientował, dali by radę ukraść jakąś korwetę. Do pilotażu potrzeba właściwie jednej osoby, tylko mechanika by brakowało, a tak to mają całkiem spoko drużynę piracką. Może nawet drugiego turiańca wyciągną z tego gówna, w które się wpierdolił? Turianin indywidualista... Prawie jak człowiek! Tylko brzydszy.
ObrazekObrazek Pochłaniacze do broni +2, Szansa na strzał krytyczny: +10%, Obrażenia krytyczne: +5%, Bonus do pancerza: +300
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

4 paź 2017, o 17:15

Kilka oszczędnych słów Ja'antiana wystarczyło, by Tori nakreśliła sobie w głowie z grubsza przebieg ostatnich wydarzeń w ambulatorium. Zaskoczył ją jednak fakt, że ani dwaj ochroniarze Girbacha, ani lekarz ośrodka nie zareagowali na poczynania swojego szefa. Czyżby tak głęboko zgadzali się z jego zdaniem? Czy może tego typu sytuacje zdarzały się częściej? No może nie do końca związane z morderstwami, ale wyglądało na to, że ci ludzie mogli się spodziewać po Girbachu wszystkiego.
Poddając się gestowi turianina, Tori ruszyła powoli korytarzem, zerkając z ukosa na towarzyszących im ochroniarzy. Wyglądali, jakby zaraz mieli wyciągnąć broń i przy każdym podejrzanym ruchu mieli otworzyć ogień, nie zwracając uwagi na mijających ich ludzi. Ludzi rozstępujących się przed nimi, a jednak udających, że ich nie widzą. Udających, ponieważ Tori doskonale czuła na sobie ukradkowe spojrzenia. I nie byłaby sobą, gdyby tego nie próbowała wykorzystać.
- Stop - odezwała się głośno, zatrzymując w pół kroku. Odwróciła się do najbliższego z ochroniarzy i spojrzała na niego hardo - a przynajmniej tak to miało wyglądać. - Zamierzacie nas zapakować na statek? I wysłać na Cytadelę? Nie sądzicie, że gdy stanę tak, jak teraz wyglądam w porcie na Cytadeli... - rękoma zaprezentowała samą siebie - otarcia, świeże szwy, porozdzierana w kilku miejscach i poplamiona dość mocno krwią i klendagońskim, piaskowym brudem, niegdyś biała tunika oraz bose stopy - ktoś zacznie zadawać pytania co się stało? A ja z radością opowiem o Kobo i sposobie traktowania pracowników. Bo wciąż jestem pracownikiem Girbacha, a kopię kontraktu mogę pokazać w każdej chwili.
Zaplotła ręce na piersi i przechyliła głowę, mrużąc oczy.
- Nie ma sprawy. Vex się na nas wypiął, to mam go gdzieś. Możecie sobie robić z nim co tylko chcecie. I jeździć z nim po pustyni, której mam już szczerze powiedziawszy po dziurki w nosie. Ale nie ruszę się z tąd bez reszty rzeczy, które zostawiłam w moim pokoju tutaj i bez prysznica. I chwili spędzonej na doprowadzeniu się do ładu.
Zmieniła front, rozplotła ręce i spojrzała błagalnie na drugiego z ochroniarzy.
- Na Athame, bądźcie ludźmi... Dajcie się wykąpać, przebrać i coś zjeść. Powiedzcie szefowi, że będziecie nas pilnować i nie spuścicie z nas wzroku... Za godzinkę grzecznie wmaszerujemy na statek, ale dajcie odsapnąć...
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

9 paź 2017, o 15:02

Drużyna Pierścienia Ochroniarze nie dawali po sobie poznać tego, czy słyszą i rozumieją, co osoby przez nich eskortowane chcą odjebać. Nie musieli. Od początku obserwowali ich uważnie, gotowi sięgnąć po broń w jednej sekundzie, w której któryś z nich wyczułby zagrożenie. Ich szef już pokazał swą impulsywność chwilę wcześniej, co mogło być niemal przyzwoleniem dla nich w kwestii tego samego.
Jeden z nich uśmiechnął się krzywo, choć drugi westchnął ze zniecierpliwieniem, gdy tylko Tori zatrzymała się. Ich dłonie spoczęły w automatycznym ruchu na kaburach, jak gdyby spodziewali się, że to może oznaczać nieuniknioną agresję ze strony asari.
- I o czym im opowiesz? O złej korporacji po drugiej stronie galaktyki, w sektorze, nad którym nikt nie ma prawdziwej kontroli ani jurysdykcji? - zaśmiał się szyderczo mężczyzna, pokazując, że jednak ma coś w głowie poza ślepą lojalnością wobec Girbacha. - To galaktyczne, niebezpieczne zadupie. Jesteśmy jedyną obłożoną personelem placówką na Klendagonie i prawdopodobnie jedynym dokiem. Kogo obchodzi co ci się stało?
Wzruszył ramionami, po czym ten, który szedł za nimi, szturchnął ją w plecy, sycząc przy tym rusz się przez zaciśnięte ze złości zęby.
- Poza tym, to nie tak, że masz jakiekolwiek dowody, prawda?
Uśmiechnął się zadowolony, ruchem podbródka nakazując jej, tak jak drugi, ruszenie do przodu - a razem z nią wszystkim pozostałym.
- Radzę wam pośpieszyć się z nami na statek. Zajmie nam to zbyt długo i komuś jeszcze może stać się krzywda.
Veks Girbach wydawał się być nieświadom tego, jak w tej chwili musiał wyglądać Vex, o czym musiał myśleć, sugerując się jego miną. Prawdopodobnie pod tą maską spokoju tkwiły się podobne myśli, lecz nie wyglądał, jakby obawiał się jakiejś akcji ze strony turianina. W końcu
- Niewiele, niestety. Liczę, że dotarcie na miejsce z twoją pomocą da nam kilka odpowiedzi - odparł zagadkowo, choć nieszczerze. Dopiero gdy weszli do cichego, małego pomieszczenia śluzy, a drzwi za nim się zamknęły, wyraz jego twarzy nieco się zmienił, choć uśmiech pozostał. Zerknął na omni-klucz, sprawdzając wiadomość, która na niego przyszła, po czym odwrócił się i otworzył swoim kodem jedną z szafek, z której wyciągnął czarny, schludny, lekki pancerz. - To urządzenie emitujące nieznany nam rodzaj fal elektromagnetycznych w bardzo wąskim spektrum. Nie wiemy, czy stworzone zostało przez naturę, czy jest dziełem którejś z zamieszkujących wcześniej galaktykę ras.
Girbach sprawnie zakładał na siebie kolejne części pancerza, jednocześnie stojąc w taki sposób, że mógł kątem oka obserwować Viyo.
- Pierwszy raz odkryliśmy te fale przy awarii naszego odbiornika radiowego. Tylko bardzo czułym urządzeniem udało nam się je wychwycić. W normalnych warunkach interferują z komunikacją radiową, której fale je niemal całkowicie wygłuszają. Wszystko zmienia się przy burzach i braku tej komunikacji.
Dopiął ostatnie zatrzaski nagolenników, po czym sięgnął po następne elementy. Wezwany przez niego oddział jeszcze nie nadszedł.
- Według naszych prognoz, cokolwiek nadaje te fale, wywołało również trwałe zmiany w polu magnetycznym planety. Te burze nie wygasają. Krążą po globie, ale wydają się nie mieć żadnych wzorów, w sprzeczności z naturą, która wszelkie wzory lubi.
Uśmiechnął się, unosząc na chwilę wzrok bezpośrednio na turianina.
- Nie powinieneś się martwić, Viyo. Burza już przeszła, a czegokolwiek byśmy nie wymyślili, w epicentrum i tak nam nie pomoże.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ostatnio zmieniony 9 paź 2017, o 15:40 przez Mistrz Gry, łącznie zmieniany 1 raz.
Carlos Brown
Awatar użytkownika
Posty: 211
Rejestracja: 19 lip 2016, o 16:05
Miano: Carlos Brown
Wiek: 49
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: OMEGA
Kredyty: 27.360
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

9 paź 2017, o 15:36

- Spokojnie, spokojnie. Już idziemy...
Zawołał Carlos i pociągnął Tori dalej. Jak niebieska zaliczy otworek po kuli w tym zgrabnym (jak u każdej asarii) ciałku, to kto będzie czarował? Raczej nie najemnik, ani mordeczka.
- Tak w zawodowej solidarności, powiem wam, że osobiście mam w dupie co tu się odjebało. A nawet więcej!
Nie pamiętam czy coś się odjebało!

Zapewniał Brown, puszczając do strażników porozumiewawcze oczko. Dostał po mordzie i widział jak kogoś niewinnego zastrzelono z zimną krwią, ale starał się nie okazywać wkurzenia. Jak się zacznie jebać, będzie mógł śmiało powiedzieć, że on nie ma z tym nic wspólnego i chce sobie dalej żyć tym swoim życiem straceńca.
- A laską się nie martwcie. Pan doktor dał jej jakiś zastrzyk i jej trochę...
Zrobił koło głowy gest, oczy zezował i wystawił język. To chyba wystarczy by powiedzieć, że komuś odbiło, nie? A jeśli niebieska chce dojebać jakąś głupotę, to na statku, gdzie będzie mniej potencjalnych światków. Pewnie też strażników nie będzie, więc pozbyć się pilotów będzie stosunkowo łatwo... Ale to tylko jego zdanie, odnośnie potencjalnego obłędu w jaki popadła Tori.
ObrazekObrazek Pochłaniacze do broni +2, Szansa na strzał krytyczny: +10%, Obrażenia krytyczne: +5%, Bonus do pancerza: +300
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

10 paź 2017, o 10:55

Rozumiejąc, że jej argumentacja nie przyniosła żadnego efektu, Tori zacisnęła zęby i zmrużyła oczy, obrzucając ochroniarzy nienawistnym spojrzeniem.
- Pieprzeni naziści - rzuciła półgłosem, a czując zniecierpliwione szturchnięcie w plecy zezłościła się na serio i dodała głośniej - Ej, łapy przy sobie! Popychać to sobie możesz swojego niewydarzonego kolegę po prysznicem!
Gest i wypowiedź Carlosa skwitowała jedynie prychnięciem. Szarpnięciem wyswobodziła swój łokieć z uchwytu człowieka, ruszyła jednak naprzód. Zaczynała ogarniać ją rozpacz. Czy naprawdę nic nie można było zrobić? Czy Vex musi pozostać na łasce tych psychopatów? Wychodząc z ambulatorium zdała sobie sprawę, że mimo krótkiego czasu spędzonego na Klendagonie zdążyła polubić swoich towarzyszy - czy sprawiły to wspólnie spędzone, nietypowe i niebezpieczne chwile, czy sama nietypowa sytuacja... Oczywiście, każdy z nich miał zalety i wady. Ale gdyby mieli spędzić ze sobą więcej czasu, mógłby to być początek ciekawej współpracy i może nawet przyjaźni. Teraz jednak wszystko legło w gruzach. Ich trójka miała wkrótce zostać zapakowana na korwetę Kobo i wrócić na Cytadelę. Brak kontaktu z Vexem, którego los pozostawał bardzo niepewny. Diana nie żyła. Diana, skryta, opryskliwa i nie znosząca sprzeciwu, ale zdolna do głębszych uczuć, co Tori widziała naocznie na nagraniach z ukradzionego jej dysku. Ukradzionego. Jak mało ważne to teraz było... Zdawało się, że baza, z której niedawno wrócili była ostatnim bezpiecznym miejscem. Bezpiecznym? Burza, wizje, obrażenia Tori i Diany, atmosfera tajemnicy i zaszczucia, domysły i przypuszczenia - z pewnością nie świadczyły o bezpieczeństwie, ale z drugiej strony dalekie były od koszmaru, który rozegrał się w głównym ośrodku Kobo. Owszem, Tori wielokrotnie marzyła o opuszczeniu tej planety i w chwili obecnej powinna być najszczęśliwszą osobą na planecie - jej marzenie zaraz się ziści. Ale świadomość pozostawienia za sobą trupa Diany leżącego w ambulatorium, Vexa który mógł skończyć tak jak ludzka kobieta i nierozwiązanej zagadki...
W głowie błysnęła jej jeszcze jedna myśl i aż zwolniła kroku. "Oko. Nie zobaczę Oka..." Wszystko wydawało się kręcić wokół tajemnicy, której źródłem było Oko. Czym było? Dlaczego wywoływało taki wpływ? Dlaczego ludzie byli gotowi zabić by rozwiązać tą zagadkę? Ale też... Czuła, że coś wciąż do Oka ją ciągnie. Nie wiedziała jednak czy była to ciekawość, czy dalekie echo tego wpływu, który zawładnął nią na pustyni. Cokolwiek by to jednak nie było, sprawiało, że idąc korytarzem stacji Tori gorączkowo myślała co może zrobić, by opóźnić wylot. A najchętniej - móc dołączyć do Vexa i Girbacha w ich wyprawie na pustynię.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

10 paź 2017, o 11:14

Turianin nie odezwał się od razu. Mężczyzna nawet nie zaprzeczył o udziale w badaniach nad Walterem i resztą zaginionych, ale to było do przewidzenia.
- Pozostali geologowie w ogóle żyją? - odezwał się po chwili ponuro. - Czy to też była jedna wielka szarada, żeby pokazać pozostałym pracownikom, że przejmujecie się losem zaginionych?
Gdy znaleźli się w śluzie, turianin zatrzymał się przy wejściu. Jeżeli chciałby zaatakować Darrona, to nie było lepszego momentu niż teraz. Brak świadków, wąskie okno między nadejściem oddziału, a odprowadzeniem pozostałych na statek, Girbach dopiero nakładający pancerz...
- Dlaczego chcesz go tak znaleźć? - zapytał powoli. - Albo co ważniejsze: co z nim zrobisz jak już go znajdziesz?
Wreszcie odpowiedzi. Gorzkie, okupione śmiercią Diany i rozłamem drużyny, ale jednak odpowiedzi. Myśli Viyo przesunęły się w stronę tego co usłyszał. Wyjaśnienie Darrona pokrywało się trochę z tym co sami odkryli i nad czym spekulowali wcześniej, ale w końcu zyskali potwierdzenie - wszystko jednak sprowadzało się do tajemniczego przedmiotu, ukrytego gdzieś pod piaskami Klendagonu. Zaniki komunikacji, omamy powiązane tylko z burzami piaskowymi...
Niechętna myśl podsunęła mu sugestię, że powinien to powiązać wcześniej. Że powinien domyślić się, że zaniki łączności to nie objaw, a przyczyna.
- Urządzenie zdolne wpłynąć na atmosferę całej planety? - pokręcił powoli głową. Nie potrafił ogarnąć jakie konsekwencje mogło mieć posiadanie czegoś takiego. Jeżeli zmiany były nagłe, to umieszczenie takiego urządzenia w ukryciu na dowolnej planecie, mogło być katastrofalne w skutkach dla jej mieszkańców, pomijając nawet kontrolę i sam wpływ fal elektromagnetycznych.
- Wiedziałem, że jesteś szują, Girbach, ale że aż tak? To jak zamieszacie się przed tym obronić?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ja’antian Actthan
Awatar użytkownika
Posty: 125
Rejestracja: 19 sie 2015, o 17:46
Miano: Ja'antian Actthan
Wiek: 36
Klasa: Strażnik
Rasa: Turianie
Zawód: Pilot myśliwca Siódmej Floty Turian, Porucznik Sz.
Postać główna: Zed'terco Galick
Lokalizacja: [Argos Rho > Feniks] Stacja Szczyt
Kredyty: 21.565

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

11 paź 2017, o 22:58

Ja'antian wpadł w pewne osłupienie słysząc, jak Tori domaga się prysznica. Niby dobry pretekst, żeby jakoś zyskać na czasie, ale w jego oczach dość głupi. Nerwowo spojrzał w stronę drugiego ochroniarza, który sięgnął do kabury. Powstrzymał się od zrobienia tego samego, żeby nie wywoływać niepotrzebnych sytuacji, przez którą mógł zginąć ktoś z drużyny. Mimo wszystko nie napawało go to optymizmem, że ochrona tak chętnie wyśle "list polecony", w stronę jednego z członków, już byłej, ekipy poszukiwawczej. "No bo skoro szefu mógł, to dlaczego ja nie mogę?" zaczął drwić w myślach z jednego ze strażników. Z drugiej jednak strony, co by było gdyby to właśnie on był jednym z goryli, czy też zachowywałby się w ten sposób? Może faktycznie to było dość naturalne. Może taki był mechanizm psychologiczny. Nawet jeśli to i tak trudno stwierdzić jakby się zachował na tym miejscu turianin, zwłaszcza taki jak Actthan, postępujący prawie turiańsko, który za pewne często zasłaniałby się honorem tylko po to by nie robić czegoś, a za zwyczaj przywiązując do niego małą wagę. W przypadku "zwykłych" turian honor to rzecz święta, co można zobaczyć na przykładzie Vexa, a przynajmniej tyle było widać dotychczas. W przypadku Ja'antiana honor był bardziej jak kodeks piracki, można się nim zasłaniać, ale nikt za bardzo o nim nigdy nie słyszał; proste narzędzie, które może służyć do wyjaśniania dlaczego coś się zrobiło i nikt nie ma do tego pretensji, o ile nie koliduje to z prawem.
Z zastanowienia wyrwał go głos jednego z ochroniarzy, aż dziwne było, że zna tyle słów. Pewnie miał jakiś syntezator mowy, prze który mówiła WI... Dość z żartów na temat inteligencji najemników, bo się jeszcze Carlos obrazi, a on jest przedstawicielem tego gatunku...
Chcąc, nie chcąc Actthan ruszył dalej w dół korytarza do doków. Odwrócił tylko delikatnie głowę w stronę Tori, ze zdziwionym wzrokiem, kiedy ta cięto skróciła strażnika. Nic co prawda nie powiedział, ale asari dokładnie wiedziała co chciałby teraz powiedzieć, dało się to wyczytać, z jego mimiki - "No proszę, kobieta mówiąca ludzkim głosem, niesłychane". Natomiast słowa Browna nieco go zawiodły, taka szybka i nagła zmiana frontu.
- Najemnicy - skomentował cicho, ale raczej nie na tyle, żeby nikt nie usłyszał. Pokręcił tylko głową w geście dezaprobaty.
Actthan miał o nich złe zdanie. W jego oczach nawet piraci są bardziej honorowi, bo przynajmniej trzymają się swojego frontu, a najemnik podąża głównie za pieniądzem. A wiecie ilu najemników trzeba, żeby zmienić żarówkę? Zależy ile płacisz... Nieważne. W takim świetle porównując Ja'antiana do stereotypowego najemnika, to się nagle okazuje, że ten turianin wykazuje się niezwykłym honorem. Mimo że na tle współbratymców jest wątłej reputacji. Daje mu to tyle, że ma mniejsze problemy moralne, ale nadal je ma w przeciwieństwie do najemników.
Zdarzają się jednak takie sytuacje jak te, w których pilot siódmej floty turian wolałby być zwykłym, nieczułym najemnikiem, który od tak podchodzi do śmierci niewinnej kobiety, z którą spędził trochę czasu. O ileż byłoby łatwiej w takiej chwili. Kilka rozmów i zwierzeń wystarczyło by chcieć pomścić jej śmierć. Ratowanie rodaka było kwestią prozaiczną i naturalną. Z tym nie było się co sprzeczać. Dlatego czuł wzmagający w nim gniew. Gniew na chwilową bezsilność. Mając wsparcie Tori i miejmy nadzieję Carlosa, który tylko się zgrywa przed ochroną, można względnie łatwo dokonać to co jest konieczne. Niestety jak widać to jeszcze nie był czas, żeby wykonywać jakiekolwiek akcje. Może będzie jakaś możliwość już na pokładzie. Trzeba mieć na to nadzieję.
Teraz jednak szli i z każdym kolejnym krokiem gniew, wzgarda i bezsilność wzrastały w Actthanie, domagając się jakiegoś czynu. Krew powoli zaczynała się gotować w żyłach, adrenalina spinała mięśnie, oddech przyspieszał. Turianin mimowolnie zacisnął pięści i spoglądał raz na jednego, raz na drugiego ochroniarza wilkiem.
- Jak to jest pracować dla gnidy, która morduje z zimną krwią przyjaciół, dla jakiegoś tam Oka? - zagadał do któregoś z eskorty. - Nie pomyśleliście, że was też może to czekać? Oczywiście, że nie. Pewnie jesteście święcie przekonani, że znaczycie cokolwiek dla niego - wydął wargi w grymasie pogardy. - Jesteście tylko pisakiem, nic nieznaczącym pyłem, którego pełno na tej pierdolonej planecie.
Zacisnął mocno szczęki, przymknął na chwilę oczy, wziął głęboki oddech. Powoli wypuszczając powietrze zaczynał się uspokajać, wiedział, że jeżeli tego nie zrobi, może dojść do strzelaniny, a teraz byli trochę za daleko od celu i było zbyt dużo świadków. Z resztą kto wie, czy ci świadkowie, też przypadkiem nie mają podobnego podejścia do Darrona, jak eskorta. Wtedy to już byliby całkowicie pogrzebani, gdyby tylko coś spróbowali zrobić agresywnego.
Ukradkowe spojrzenia reszty pracowników nic nie mówiły na temat ich zamiarów w razie jakiegoś konfliktu na linii eskorty i eskortowanych. Takie dziwne unikanie spojrzenia mogło świadczyć, albo o strachu, albo o niechęci. Tak czy owak nie nastrajało to do jakichkolwiek działań. Próba wywołania buntu, która przyszła turianinowi na myśl była pozbawiona sensu w takim środowisku. Z resztą, próba zrobienia czegokolwiek przeciwko Girbahowi, było pozbawione sensu. Ci ludzie i nieludzie, kobiety, i mężczyźni zdawali się być oddani swojemu pracodawcy, i prawdopodobnie zrobiliby wiele, aby powstrzymać kogoś z zewnątrz od głupot.
Tego typu dywagacje można by prowadzić w nieskończoność, niestety nic z nich nie wynikało, podsuwały tylko pewne możliwości, ale nie dawały w żaden sposób gwarancji, że będzie tak lub inaczej. Najłatwiej byłoby to sprawdzić organoleptycznie i chyba to jest jedyny sposób - przekonać się na własnej skórze. Ja'antianowi jednak nie widziało się prowokowanie straży do ataku, żeby sprawdzić swoje przypuszczenia. Życie było o wiele ważniejsze, niż satysfakcja z poprawnego rozumowania.
- Co w ogóle jest w tym Oku, że nie przeszkadza wam, to jak łatwo was wymienić na innych? Czym ono jest, że musiała za nie zginąć Vesser?
Jak to jest możliwe, że dla jakiejś ułudy nie przeszkadza im takie niecywilizowane podejście. To jak pogoń za nieuchwytnym, jak marchewka zawieszona na kiju, który mamy przypięty. Chyba, że Oko nie było tylko mirażem, senną jawą, o której wszyscy mówią, a faktycznie czymś. Tylko czym? Bronią? Maszyną? Przedstawicielem starożytnej rasy? To i tak nie usprawiedliwiało dlaczego Diana i prawdopodobnie inni zginęli.
ObrazekObrazekARMOR ~ THEME ~ VOICE ~ NPC Pochłaniacze ciepła: 5 | W magazynku M-3: 15/15
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

13 paź 2017, o 11:36

Drużyna Pierścienia Ludzie, których mijali, wydawali się być obojętni na to, co widzą. Wśród nich nawet przez moment błysnął im turianin, jeden z dwójki, która przywiozła ich na miejsce, a z którym widzieli się jeszcze przed wylotem do stacji. Spojrzał na nich zdziwiony, po czym odsunął się jeszcze zanim ochroniarz kazał mu zejść z drogi. Ciężko było ocenić, jak zareagowaliby ci ludzie, gdyby nagle ktoś otworzył ogień. Prawdopodobnie większość, jeśli nie wszyscy, zbiegliby z miejsca - bojąc się o własne życie, jak i nie wiedząc, kto dokładnie po tej stronie konfliktu warty jest bronienia. Koniec końców, tych ochroniarzy ci ludzie mogli znać dość długo. Wiedzieli, że stoją po stronie Girbacha, który był ich pracodawcą. Ten zespół znali mniej niż kilka godzin.
- Nikt nie ginie bez powodu - odparł mu tylko mężczyzna idący z przodu. Żaden z nich nie wydawał się być poruszony ich słowami. Girbach nie brał wyboru najwierniejszych ochroniarzy lekko. Skoro wziął ich ze sobą by zamordować Dianę, a być może również i ich wszystkich, musiał mieć pewność, że nawet nie drgnie im ręka, nie zawahają się ani na sekundę, gdy wyda jakikolwiek rozkaz. Nic dziwnego, że również teraz ich lojalność była ze stali. Trwalsza, niż turiański honor, o którym rozmyślał Ja'antian.
- Diana Vesser nie miała zginąć. To wy ją zabiliście, nie pan Girbach - odrzekł miękko mężczyzna, choć jego głos wydawał się być szorstki naturalnie. Dotarli wreszcie do korytarza, który wszyscy rozpoznawali - prowadził do doków. To tymi schodami prowadziła ich Diana, gdy znali ją zaledwie kilka minut. W tej odnodze nie pałętał się żaden pracownik, od razu zrobiło się ciszej. - Wszystko można było rozwiązać pokojowo, gdybyście nie stawiali bezsensownego oporu.
Zatrzymali się przed stalowymi, mocnymi drzwiami, gdy pierwszy z ochroniarzy aktywował panel, podając swoje upoważnienie do otwarcia go. Obrazek Stanęli w zamkniętym doku rozświetlanym przez sztuczne, imitujące dzienne światło. Ośmiokątne pomieszczenie wydawało się być okrągłe - na samym środku na zaczepach magnetycznych unosił się statek. Dookoła go otaczały balkony, na tym poziomie jak i na kilku innych nad nimi. W pewnym momencie z balkonu wychodziła rampa prowadząca do śluzy transportowca, do której ochroniarze od razu zaczęli ich prowadzić.
- Oddział w drodze. My potrzebujemy jeszcze minuty - mruknął ochroniarz idący z tyłu do komunikatora.
Weks Mężczyzna wybuchł śmiechem, słysząc pytanie turianina. Brzmiało w nim zupełnie szczere rozbawienie, choć temat ich rozmowy był daleki zabawnemu.
- Naprawdę w to wierzyłeś? Ile przeżyłbyś na zewnątrz bez jedzenia, wody i systemu podtrzymywania życia? - uśmiech błysnął bielą zębów, gdy spojrzał na Viyo, kompletnie obojętny wobec losu własnych pracowników. - Dla niektórych to były dni. Tygodnie. Inne stacje czy pojazdy naziemne, które mogłyby ich utrzymać przy życiu, oddalone są o setki kilometrów, w dodatku większość, jeśli nie wszystkie, jest zautomatyzowana i bezzałogowa.
Pokręcił głową i wypuścił powietrze, dalej zaskoczony tym pytaniem. Zapiął ostatnie zaczepy napierśnika w tym czasie i sięgnął po naramienniki.
- Na to pytanie pozwolę sobie nie odpowiedzieć. Wolę mieć kilka asów w rękawie - mrugnął, puszczając oczko do turianina, po czym dopiął prawy naramiennik i zabrał się za lewy. Nie wyglądało na to, by nosił pancerz zbyt często, stąd szło mu to nieco wolniej niż gdy ubierał się Vex. - Bardzo prosto. Po tym, gdy udało nam się ustalić, co sprawiało, że Diana jest na to odporna, u najważniejszych osób w ośrodku zaimplementowano podobną metodę - uniósł dłoń do głowy i palcami stuknął delikatnie własną czaszkę, nie tłumacząc nic więcej. - Oczywiście, to tylko teoria, której nie mogliśmy przetestować w praktyce, a w epicentrum równie dobrze może nie działać, ale czuję, że zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy. Może gdybyście i wy padli ofiarą burzy, mielibyśmy więcej danych.
Cmoknął, zakładając prawą rękawicę na rękę.
- Nie można mieć wszystkiego.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

15 paź 2017, o 13:18

Turianin przyglądał się Girbachowi z nieprzeniknioną miną. Obserwował jak ten się uśmiecha, jak śmieje się z brutalności, której się dopuścił, jak puszcza wesoło oczka po tym jak parę minut temu zamordował kobietę z zimną krwią, jak sobie żartuje, jaki jest pogodny... i nie czuł nic. Czy Gribach zawsze był psychopatą i teraz porzucił wszelkie maski, wreszcie mogąc pokazać jaki jest w rzeczywistości, czy to był po prostu kolejny akt? Kolejny pokaz, tym razem na użytek Viyo? Żeby wyprowadzić go z równowagi albo sprawić, żeby stracił kontrolę?
Złość i gorycz gdzieś zniknęły, zastąpione przez chłodną kalkulację. Porucznik przyglądał się jak człowiek nakłada kolejne płyty pancerza, jak przygotowuje się do wyjazdu. W tej krótkiej chwili, podczas tych kilkudziesięciu sekund, uświadomił sobie, że cała ta historia skończy się śmiercią któregoś z nich dwóch. A być może nawet obojga.
- Czyli naprawdę zaginęli - odpowiedział tylko. Girbach nie więził ich gdzieś w kompleksie, nie uprowadził ich, żeby badać na nich efekty artefaktu, niecierpliwiąc się brakiem rezultatów. Tylko to próbował wybadać swoim pytaniem, ale odpowiedź Darrona była wystarczająca.
Nikt z oddziału Diany nie przeżył. Włącznie z przewodniczką. Klendagon upomniał się o ostatnią ocalałą, dopinając sprawę do końca.
- Skończyłeś?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

15 paź 2017, o 20:41

Podczas wędrówki korytarzem spojrzenia Ja'antiana i Tori spotkały się przez chwilę. Trwała może dwa, może trzy uderzenia serca, ale w spojrzeniu turianina lekarka wyczytała zrozumienie. I chęć działania. Miała tylko nadzieję, że w jej spojrzeniu z kolei porucznik nie dostrzeże przerażenia, niepewności i zagubienia - Chciała, była zdecydowana działać i coś zrobić, ale nie bardzo wiedziała co. I kiedy. I jak. I - czy może liczyć na wsparcie pozostałych członków drużyny. Wydawało jej się, że najszybciej dogada się z Ja'antianem - turiańskie rozumowanie i pojmowanie relacji wartości było jej bardzo bliskie, była w tym duchu wychowana i nasiąkała nim od dziecka. Turiański honor. Rozumiała go. Był częścią jej samej. I wiedziała, jak tej sytuacji powinien zachować się turianin i żołnierz. Problem polegał tylko na tym, że ona nie była ani do końca turianinem, ani żołnierzem. Zbyt dużo było w niej strachu, braku doświadczenia i niezdecydowania... Co do Carlosa - Tori nie potrafiła go rozgryźć. Po której stronie opowiedziałby się gdyby doszło do starcia? Czy w ogóle opowiedziałby się po którejś ze stron, czy po prostu stałby z boku i patrzył kto pierwszy zginie?
Każdy kolejny krok zbliżał pięcioosobowy orszak do doków sprawiając, że Tori popadała w coraz większą panikę. Nie chciała odlatywać. Jeszcze nie. Nie teraz, gdy polała się krew, gdy poświęcili wszystko, gdy byli tak blisko rozwiązania zagadki, a Vex tak bliski śmierci. Bo Tori była więcej niż pewna, że gdy tylko Vex przestanie być potrzebny Girbahowi, ten się go pozbędzie - zostawi samego na pustyni, zastrzeli, lub poświęci by sprawdzić efekt działania Oka. Zabił Dianę, z którą łączyły go bardzo długie relacje, znajomość, zaufanie... Czy zawacha się zabić turianina?
Zeszli po schodach prowadzących do doków i Tori odczuła swoiste deja vu - tak niedawno stała w tym samym miejscu zastanawiając się nad celem misji. Tak niedawno Diana przyglądała im się z nieodgadnionym wyrazem twarzy pytając, czy zdążyli się już poznać. Tak niedawno wszystko było zagadką.
Weszli do doku. Widok utrzymywanego w magnetycznych zaczepach statku sprawił, że asari drgnęła i stanęła jak wryta.
- Ciekawa jestem kiedy zaczniecie nas ściągać z powrotem - odezwała się ni to do siebie, ni do ochroniarzy. Patrzyła na statek, ale kątem oka starała się dojrzeć ich obu, ich ustawienie i reakcję na jej słowa. - Ciekawa jestem jak szybko Girbach domyśli się, że Vex blefował żeby chronić nas. Mnie. Żeby wasz psychopatyczny szef pozwolił mi odlecieć.
Zatrzymała się przy barierce, odwróciła do niej plecami i chwyciła dłońmi metalowe pręty. Spojrzała jeszcze raz - tym razem otwarcie - na jednego, potem na drugiego ochroniarza.
- To nie Vex był na pustyni. To byłam ja i Carlos. To my szliśmy w kierunku oka. On - machnęła dłonią w kierunku Carlosa - jest człowiekiem. Nic nie pamięta. Nie będzie z niego pożytku. Ja jestem asari - potrafię kontrolować swoje wspomnienia i je analizować. Myślicie, że ile czasu Vex będzie w stanie zwodzić waszego psychicznego bossa? Ile czasu zajmie mu zrozumienie, że tak naprawdę to mnie potrzebuje, nie tego kłamliwego turiańca?
Odwróciła głowę i raz jeszcze spojrzała przez ramię w kierunku statku. Kusił, ale musiała spróbować.
- Na waszym miejscu połączyłabym się z Girbachem i mu to przekazała. W przeciwieństwie do Vexa ja BYŁAM pod wpływem Oka. I chcę je znaleźć. I pomogę wam to zrobić nie, żeby chronić ich wszystkich - kolejnym ruchem dłoni wskazała na Ja'antiana i Carlosa - ale dlatego, że sama chcę je zobaczyć. Bo wciąż mnie woła i do siebie ciągnie.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

16 paź 2017, o 09:48

Szansa na to, że blef się powiedzie:
<50%
0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

16 paź 2017, o 10:50

Twarz mężczyzny była nieprzenikniona. Cokolwiek działo się w głowie Girbacha, żadna niechciana ekspresja nie ujawniła nawet fragmentu. Na spokojnie dopiął drugi naramiennik i długą rękawicę, po czym szybko sprawdził, czy wszystkie zaczepy są zaciśnięte i mocne. Wyglądał tak, jakby niewiele mu brakowało do wzruszenia ramionami, gdy Vex mówił. Może nie musiał godzić się z sytuacją w ogóle, a może zabolało go to tylko na początku, zanim nie dostrzegł okazji w każdym straconym życiu.
Poprawił broń w kaburze, teraz przyczepionej do paska przy pancerzu i uśmiechnął się, z hełmem pod pachą. Obok kabury przepięty został również generator tarcz, który wcześniej ocalił Darronowi życie, a być może odebrał je Dianie tym samym.
- Tak. I w idealnym czasie - rozłożył ręce, w jednej dłoni trzymał hełm. Drzwi do śluzy się otworzyły, a do środka weszła czwórka osób. Jedna kobieta, trójka mężczyzn - każdy z nich ubrany w czarny, pozbawiony oznaczeń pancerz. Wszyscy mieli na sobie hełmy, choć jeden wyróżniał się od reszty, bo obok wizjera namalowany miał szarą farbą tribal, podobny do turiańskiego tatuażu jednej z kolonii. Ten sam mężczyzna wyszedł naprzeciw Girbachowi. Na plecach miał karabin szturmowy - wszyscy pozostali byli podobnie uzbrojeni. Kobieta od razu stanęła koło Vexa i uważnie go obserwowała.
- Który pojazd? - spytał twardo mężczyzna z tribalem na pancerzu.
- Modliszka - odparł, uruchamiając omni-klucz. - Czekajcie tutaj.
Zmarszczył brwi, unosząc wzrok na Vexa, lecz nie mówiąc nic.
W tym czasie bowiem spojrzenie ochroniarzy skupiło się na Tori. W jednej chwili zasiała w obojgu ziarno niepewności, które zmusiło ich do spojrzenia na siebie na sekundę, nim jeden z nich odchrząknął.
Stali przy przejściu do śluzy statku, z dłońmi opartymi o kaburę. Pierwszy z nich wydawał się chcieć coś powiedzieć, ale zrezygnował. Gdy następnym razem otworzył usta, mówił niechętnie.
- Dobrze. Ty wracasz z nami do Girbacha. On oceni twoją przydatność - odparł wręcz złośliwym tonem, po czym spojrzał na pozostałych mężczyzn. - Wy wracacie na statek. Nie wrócimy z tobą do szefa póki nie zamkniemy ich na pokładzie, jak nam kazał - zarządził stanowczo, odsuwając się by zrobić miejsce w wejściu na rampę - tym samym gestem dłoni zapraszając Carlosa i Ja'antiana do wejścia na nią.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

17 paź 2017, o 06:08

Turianin nic nie odpowiedział, w milczeniu krzyżując ręce na piersi. Gdy drzwi się rozsunęły, przeniósł wzrok na oddział szturmowy - jak zaczął w myślach nazywać opancerzonych na czarno ludzi Girbacha - lustrując ich spojrzeniem. Czujni, uzbrojeni i opryskliwi sprawiali wrażenie jakby wiedzieli co robią. Niestety.
Turianin bez słowa obserwował jak zajmują swoje pozycje. Dopiero po chwili uniósł własne przedramię, również aktywując omni-klucz. Nie odebrali mu broni, więc zakładał, że nikt nie rzuci się nagle na niego w próbie ratowania Darrona, gdy tylko wykona jakikolwiek ruch inny od mówienia i stania. Zamiast tego, ignorując ochroniarzy, wznowił aktywację programu nad którym pracował wcześniej, tego samego który miał wybudzać resztę grupy z niewiadomych "wizji". Może Girbach miał rację, że w epicentrum na nic się to nie zda, ale nie mógł pójść tam bez żadnego zabezpieczenia, nawet najbardziej lichego. W przeciwieństwie do nich, on nie dysponował sztuczną blokadą zaimplementowaną w głowie - czymkolwiek była ta o której wspomniał Darron. Bazując jednak na jego wyjaśnieniach, do cyklicznego wyładowania dodał aktywację własnego radia komunikacyjnego do nadawania najsilniejszego szumu jaki tylko dał radę osiągnąć. Mała i prymitywna rzecz, ale nie zamierzał z niej rezygnować, jeżeli miała dać mu chociaż cień szansy w chwili, w której straci kontrolę.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

17 paź 2017, o 19:00

Podziałało. Ku zaskoczeniu samej Tori, ziarno niepewności zostało zasiane i zakiełkowało. Na ile? Okaże się w praniu. Sama nie wiedziała co teraz ma zrobić - jak do tej pory jej plan obejmował jedynie próbę opóźnienia marszu i odlotu z Klendagonu. Starała się tego dopiąć prośbą i groźbą, a teraz, gdy nieoczekiwanie dopięła swego i plan zadziałał, zamilkła z zakłopotaniem. I co teraz? Jej działania sprawiły, że nie stanie zaraz na pokładzie statku, ale nie oznaczało to również, że zaraz tam nie wróci. Ochroniarze z jakichś przyczyn nie chcieli się skonsultować z Darronem, stwierdzili jedynie, że ją do niego zabiorą... A co z resztą? Ja'antian i Carlos zachowali milczenie, nie poparli Tori, nie wyśmiali jej, ale też nie sprawiali wrażenia, że mieliby podjąć jakąkolwiek akcję. Czyżby Tori się jednak pomyliła w ich ocenie? Odpuścili sobie, zrezygnowali? A może chęć powrotu i zostawienia tej zakazanej planety za sobą była zbyt kusząca?
Oznaczało to tylko jedno - Tori nieoczekiwanie mogła liczyć sama na siebie. Obrzuciła wzrokiem pozostałych członków swojej grupy licząc, że dostrzeże na ich twarzach choć cień akceptacji, zrozumienia i chęci brania udziału w... W czymkolwiek. Akcji ratunkowej Vexa? Wyprawie do Oka? Buncie?
Skinęła głową, niemo odpowiadając twierdząco na ostatnią wypowiedź ochroniarza. Splotła ręce na piersi i cofnęła się o krok, starając się mieć na widoku zarówno obu ochroniarzy, jak i Ja'antiana i Carlosa. Przez chwilę przemknęło jej przez myśl, że byłaby to doskonała pozycja do ataku - biotyczne pchnięcie, czy wygenerowana osobliwość mogłaby albo obezwładnić przeciwników, albo nawet przerzucić ich przez metalowe bariery okalające rampę... Stała jednak, przoblekłszy na twarz delikatny uśmiech, starając się nadać swojej twarzy zagadkowy, czy nawet tajemniczy wyraz.
Co mogła zrobić w tej sytuacji? Tylko czekać. Jeżeli faktycznie okaże się, że turianin i człowiek zostaną zapakowani na pokład korwety, zostanie tu sama, na łasce czy niełasce Girbacha i jego ludzi. Na razie postanowiła czekać na bieg wydarzeń.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Carlos Brown
Awatar użytkownika
Posty: 211
Rejestracja: 19 lip 2016, o 16:05
Miano: Carlos Brown
Wiek: 49
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: OMEGA
Kredyty: 27.360
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

17 paź 2017, o 19:20

Czyli niebieska chce sprawić, że zamiast jednej, będzie w ciemnej dupie siedziało aż dwoje obcych? Jde-kurwa-analny plan. Zwłaszcza, że on nie umie walczyć, jest ranna i NA PEWNO będzie przeciwko niej więcej wrogów. Sam Carlos z tym drugim turiańcem co mu pod ręką został pewnie by miał kłopot na jej miejscu.
- Oto czemu nie lubię obcych... Są cholernie aroganccy i mają się za chuj wie jak zajebistych, w przeciwieństwie do ludzi.
Mruknął, opierając dłonie na bokach i patrząc złowrogo na Tori.
Jak jesteś niebieska, masz cycki i jednym skinieniem palca pizgasz na sto kilometrów krążownikiem kosmicznym,
nie znaczy, że jesteś lepsza od człowieka. Ja swoje też pamiętam z tego czasu jak nas to gówno kontrolowało.

Warknął pod jej adresem. Był nieuprzejmy, wręcz wulgarny, taki był jego sposób bycia, ale dało się wychwycić dawkę jadu. Usiłował grać wkurwionego. Nie było to trudne, wystarczyło niedawne uczucia przenieść i ukształtować nieco inaczej. Pewnie znowu coś zjebie w jakimś boskim planie albo innej przekazywanej telepatycznie cholerze, która jakoś go pominęła. NIGDY nic nie wie na tej pierdolonej planecie...

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek Pochłaniacze do broni +2, Szansa na strzał krytyczny: +10%, Obrażenia krytyczne: +5%, Bonus do pancerza: +300
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

24 paź 2017, o 12:37

Ochroniarz, słysząc słowa Carlosa, skrzywił się wyraźnie - także drugi z goryli nie wyglądał na zadowolonego tymi nagłymi zmianami. Wyraźnie denerwowało ich to, że ich zadanie nie mogło być tak proste i to nie przez możliwy, standardowy opór eskortowanych, ale przez fakt, że sami gubili się w swoich wersjach.
- Dość - warknął, sięgając do kabury z bronią. Dobył pistolet, natychmiast go odbezpieczając. - Turianin. Do statku - zakomunikował agresywnym tonem, na co drugi również dobył swojego uzbrojenia. Złapał Ja'antiana za ramię i pchnął w kierunku śluzy. Accthan z łatwością wyczuł palące spojrzenie na swoich plecach, prawie tak, jakby lufa skierowanego na niego pistoletu fizycznie dotykała jego pancerza.
Statek w środku wyglądał znajomo. Tym samym przylecieli tutaj, na planetę, nie wiedząc jeszcze co do końca ich czeka. Teraz, gdy śluza za Ja'antianem się zamknęła, utknął w zamkniętym przedziale pasażerskim, bez dostępu do zablokowanego kokpitu.
- Teraz wy - ryknął ochroniarz, gdy turianin został zamknięty w śluzie. - Stać w miejscu.
Zupełnie tak, jakby planowali ot tak sobie odejść, ostrzegł ich nim sięgnął do omni-klucza.
- Panie Girbach, mamy pewien problem.
Te słowa usłyszał również Vex, jak i członkowie zespołu uderzeniowego, gdy szef placówki przyjął nadchodzące połączenie. Wszyscy ignorowali to, co robił Viyo, choć mógł się domyślić, że co najmniej jedna osoba obserwowała kątem oka co wyczynia na swoim urządzeniu.
- Jaki znowu problem? - z frustracją spytał Darron, unosząc spojrzenie i przenosząc je na turianina, jakby chciał dojrzeć jego reakcji na to połączenie.
- Turianin już na miejscu, ale asari i ludzki najemnik stawiają opór. Najpierw ta suka zaczyna się kłócić, że turianin, którego wzięliście ze sobą, tak naprawdę nie wie gdzie Oko jest, tylko blefował żeby ich chronić. Mówi, że ona wie - z wielką irytacją tłumaczył ochroniarz, a lufa jego pistoletu, mimowolnie lub nie, skierowana była w stronę Carlosa, jakby po ostatniej akcji żołnierza to właśnie po nim spodziewał się gwałtowności. - Na to ten drugi zaczyna mordę drzeć, że on też wie, nie tylko ona. Co mam z nimi zrobić?
Girbach cmoknął, powoli sięgając po pistolet zabrany Dianie, który zdążył wcześniej schować już do kabury. Powoli go odbezpieczył, a lufę nieco podniósł - tak, że zupełnie mimochodem, ale dość sugestywnie, wycelowana była w Viyo.
- Co twoi koledzy mają na myśli? - zagadnął turianina, ignorując otwarte połączenie na krótką chwilę. Pomimo spokojnego tonu, kącik ust mu zadrżał. - Pokładłem w tobie swoje zaufanie. Byłoby mi bardzo niemiło, gdyby okazało się, że wszystko to, co mówiłeś, miało służyć za blef i odciągnięcie nas od asari.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

25 paź 2017, o 23:05

W co się wpakowała? Jak zwykle jej długi jęzor był szybszy niż analiza sytuacji. Przecież mogła spokojnie wejść na pokład korwety razem z Ja'antianem i Carlosem i we względnie spokojnym wnętrzu statku kosmicznego czekać na to, aż odwiozą ją i resztę na Cytadelę. Ale nie. Musiała się odezwać. Musiała wsadzić swoje trzy grosze, jakby faktycznie była nieśmiertelną superbohaterką - jak zgrabnie opisał i określił ją przed chwilą Carlos. "Jednym skinieniem palca pizgasz na sto kilometrów krążownikiem kosmicznym"... Phi! A ten pajac i jego wielka giwera? Nie był lepszy? Już miała na końcu języka jakąś kąśliwą odpowiedź, ale tym razem się zamknęła. W sumie to miał rację. Nie była wojownikiem, była ranna i czuła się tak, jakby spadła z wieżowca. Część niej samej wrzeszczała w niebogłosy, że chce już wracać, że ma dosyć tej kuli kurzu i piasku, żeby odszczekać wszystko co właśnie powiedziała i - przemocą albo nie - wejść na pokład korwety, ale jej przekorna, rogata dusza zdecydowanie się temu sprzeciwiała. Okay, znała Vexa tylko krótką chwilę. Czy jednak na pewno? Wspomnienia, które wymieniła z turianinem, poznanie jego emocji, mrocznych zakamarków duszy sprawiło że czuła, jakby znała go od lat. A myśl, że miałaby zostawić go na pastwę losu i Girbacha wydawała się... przerażająca. Owszem, nie wykazała się jak do tej pory jakimiś błyskotliwymi pomysłami, była raczej kulą u nogi i utrapieniem dla swoich towarzyszy, ale... Może tym razem się uda.
Napawające optymizmem myśli zaczęły się jednak ulatniać gdy zaczęła się przysłuchiwać wymianie zdań między ochroniarzem a Darronem. Gdy usłyszała, jak Girbach otwarcie zagroził Vexowi, przed oczyma stanęła jej wizja najgorszego możliwego scenariusza - człowiek mógł się pozbyć turianina tak, jak pozbył się Diany. A potem co go powstrzyma przed wyeliminowaniem wszystkich pozostałych? Nie tego oczekiwała. Vex miał najwięcej pomysłów z nich wszystkich. Najprędzej byłby w stanie wymyślić jakieś wyjście z sytuacji. To ona powinna być teraz na jego miejscu, licząc na turiańską kreatywność... Zaczynała ją ogarniać panika, a w głowie pojawiła się pustka. Nie, to niemożliwe! Jeśli cokolwiek stanie się Viyo z jej powodu, nigdy sobie tego nie wybaczy! "A czy jemu zależałoby tak na tobie? - odezwał się w jej głowie jakiś głos - "Czy gdybyście nagle zamienili się miejscami, myślałby jak wyciągnąć cię z tarapatów? Wybrałby bezpieczeństwo czy obmyślałby szalony plan by cię uratować?"
Zrobiła już jednak pierwszy krok. Wycofanie się w tej chwili wywołałoby jeszcze większe zamieszanie i więcej pytań. Postanowiła więc - mimo wszystko - brnąć dalej. Jej ciało w ciągu sekundy spowiły jasnobłękitne błyski wyładowań biotycznej energii, gdy asari aktywowała swoją biotyczną barierę. Zrobiła to bardziej na pokaz, by sprawić wrażenie na ochroniarzach i dodać wagi swym słowom i nie myśląc o tym, że jej czyn może zostać odczytany jako akt agresji.
- Girbach! - krzyknęła, zbliżając się jednocześnie do tego z ochroniarzy, który miał włączony omni-klucz, licząc na to, że kanał komunikacyjny wciąż jest otwarty - Nie bądź głupi! Zabijesz Vexa? Zabijesz nas wszystkich? Co będzie z Okiem? Masz je już w zasięgu ręki, jeśli ci pomożemy, dostaniesz to, czego szukasz!
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

26 paź 2017, o 08:23

"Panie Girbach, mamy pewien problem".
Pięć słów, które sprawiło, że palce turianina na krótką chwilę zamarły nad wyświetlaczem omni-klucza. Vex w milczeniu podniósł wzrok znad urządzenia, spoglądając w stronę Darrona i w stronę otwartego łącza komunikacji z drugą grupą. Nie żeby się tego nie spodziewał, ale wyraźnie przecenił swoich towarzyszy. Liczył, że zdąży wyjechać do tego czasu i że odległość oraz piasek opóźnią wszelką komunikację, a także nieuchronne problemy.
Kiedy napotkał spojrzenie Girbacha, wzruszył bezradnie ramionami.
Fakt, że mężczyzna odbezpieczył pistolet, nie umknął jego uwadze. Opuścił nieznacznie rękę z omni-kluczem, ale nie wyłączył ekranu, żeby w razie czego móc się przełączyć na któryś z programów ofensywnych szybciej niż mógłby sięgnąć po broń. Chociaż walka z pięcioma przeciwnikami na raz w ciasnym pomieszczeniu nie była szczytem jego marzeń.
Delikatnie rzecz ujmując.
- Nie wiem - odpowiedział wprost. - Ale mogę się domyślać. - Na obecną chwilę wyglądało na to, że zajmuje się tym zawodowo. Domyślaniem się. - Widziałeś doktor Te'erię, słyszałeś jak zareagowała przed tym jak ją wyprowadzili. Nie chce mnie zostawić samego na waszą pastwę, bo wydaje jej się, że się poświęcam, żeby oni mogli odlecieć.
Wolną dłonią potarł łuk brwiowy w poirytowanym roztargnieniu. Prawdopodobnie tak właśnie było. Zdążył poznać Tori na tyle, by wiedzieć, że pewnie próbowała zrobić to, co sam by zrobił na jej miejscu. Stety i niestety byli bardzo podobni w tej kwestii. Asari też była idealistką.
Jeszcze parę miesięcy temu dogadywaliby się bez słów.
- Prawdopodobnie próbuje podważyć moją wersję, żeby zająć moje miejsce. Dla mojego dobra - mruknął. Przez chwilę milczał, wpatrując się w Girbacha, po czym ponownie wzruszył ramionami. - A Brown to chuj wie. Jakbym wiedział co siedzi w jego głowie i jaki ma tok rozumowania, to Diana wciąż by żyła.
Głos ochłódł mu nieco na ostatnie zdanie. Było to nieme przypomnienie, że nie kontroluje pozostałych ze swojej grupy, bez względu na to jakby się starał. W końcu potrząsnął głową i opuścił dłoń z omni-kluczem.
- Daj mi z nią porozmawiać - rzucił do Girbacha. Dopiero, gdy ten skinął głową (chociaż łącze było otwarte i ogólnie dostępne), zbliżył się o krok, żeby być wyraźniej słyszalnym.
I mieć mężczyznę w zasięgu, gdyby wszystko jednak się pojebało.
- Tori - odezwał się powoli, zbierając myśli. - Sama wspomniałaś Lyesię, więc wiesz co się tam wydarzyło. Pamiętasz moje wspomnienia. Pamiętasz co się stało z George'em. Czasami po prostu trzeba odpuścić, wiesz o tym. - Zamilkł na chwilę, pozwalając jej przetrawić swoje słowa. - Proszę cię teraz o to samo. Odpuść - dokończył cicho.
Nie był pewien czy asari wciąż pamięta te same rzeczy co on (jego własne wspomnienia jej przeszłości powoli i stopniowo blakły, jakby umysł nie potrafił utrzymać dwóch ścieżek wspomnień w jednej głowie), ale wiadomość była krótka. Biedny George nie chciał odpuścić i Vex zamknął go w jego własnej kajucie na kilka godzin.
A także ukradł mu statek.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Galaktyka”