W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12107
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

[Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

30 sty 2019, o 19:50

Nephiett odpowiedział krótkim potwierdzeniem i nie zawracał jej głowy więcej. Nie wypytywał o szczegóły, ale dopóki nie wydarzyło się nic poważnego, a Hawk twierdziła, że wszystko jest pod kontrolą, nie nalegał dłużej. Miał się spotkać z Amslerem, więc zamierzał to zrobić, a co z tego wyniknie - to miało okazać się później. Po uzyskaniu odpowiedzi Vinnet wróciła do swojej pracy. Mimo, że nie gonił jej czas, to świadomość leżącego na stole operacyjnym Naeema nie pozwalała jej na większe rozluźnienie i długie, swobodne pogawędki. Zresztą jej towarzyszka pewnie nie miała na to ani nastroju, ani chęci. Nie dopóki Rhama się obudzi i stanie na własnych nogach.
- Może pani wyjść na zewnątrz, porozmawiać jak trzeba - zaproponowała Veronique, krótkim gestem głowy wskazując drzwi prowadzące na niewielki korytarz, łączący przedzielone szybą sale, z którego zresztą czerwonowłosa mogła wyjść nawet do głównego holu kliniki. Tego samego, którym jeszcze trzy dni temu przebijała się w półmroku, licząc na to, że uśpiona WI ich nie zauważy, zanim będzie za późno. - Jak będę wiedzieć, że zaraz pani wróci, to się nie przestraszę.
Prościej by było, gdybym mógł zadzwonić.

Z poważaniem,
Joel Amsler.
Wyjaśnienie wszystkiego pisemnie, prawdopodobnie z komputera biurowego, i przejście do doku, w którym stał Wraith, by porozmawiać z Nephiettem, z pewnością zajęłoby burmistrzowi więcej czasu, niż spacer jednoczesny z rozmową, do której nie musiałby pozostawać nieruchomo i w skupieniu. Mimo to dłuższą chwilę później Hawk otrzymała od niego kolejną wiadomość, zawierającą przynajmniej część wyjaśnień.
Dwie godziny to za dużo.
Wiem, że nie chcecie opuszczać doku, ale mam tylko was. Z naszych statków tylko cztery nadają się do czegokolwiek, ale wszystkie są wolniejsze i mniej uzbrojone niż Wraith. Dlatego chciałem poprosić osobiście.
Transportowce z naszym importem są atakowane. Okazuje się, że Charlie Snyder miała jakiś układ z tutejszymi piratami, a jak jej nie ma, to nie wiem, może ktoś z jej ludzi ich sprowokował, a może nie dostali czegoś, co dostawali zazwyczaj, albo cholera wie co. Dostawy są co miesiąc. Musieli wiedzieć. Potrzebuję, żebyście je dogonili, odebrali zapasy, zniszczyli wrogie statki, żeby mieć spokój na przyszłość.
To ważne. Bardzo ważne, Hawk, dla całej kolonii. Za dwie godziny oni będą już w innym systemie, jak nie w ogóle w tunelu przekaźnika. Teraz nie dogonię ich statkami, które mam, za dwie godziny nie dogonicie ich nawet swoim Wraithem. Co mam zrobić, żebyście ruszyli w ciągu najbliższych trzydziestu minut?

Z poważaniem,
Joel Amsler.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

30 sty 2019, o 20:20

Pokręciła głową od razu gdy usłyszała propozycję Vinnet. Wiedziała, że mogła wyjść na zewnątrz, ale nie chciała ruszać się z krzesła i żaden argument nie był w stanie teraz do niej dotrzeć - ani jej, ani narzekanie Amslera. Wiedziała, że to, że tu siedzi niczego nie zmieniało, może tylko dodatkowo stresowała lekarkę, ale nie chciała spuszczać Rhamy z oka. Zbyt mocno bała się, że cokolwiek pójdzie nie tak przez to, że wyszła z pokoju na trzy minuty. Wolała siedzieć i pisać, choć zajmowało to dwa razy więcej czasu niż zwykle.
Długa wiadomość od Amslera tym razem nie mogła być przez nią zignorowana i z jej ust wydostało się westchnięcie. Wraith poradziłby sobie z takim zadaniem. Wiedziała to, wiedziała, że mogli to załatwić w trzydzieści minut. Ale znała też tysiące powodów, dla których nie mógł tego zrobić.
Nie musieli nawet popełniać błędu, żeby informacja o tym, że jakiś statek broni Asy, rozeszła się po extranecie. Amsler nie miał pojęcia, że Rhama normalnie blokował przepływ informacji między Asą a resztą extranetu, ale to? To było coś zupełnie innego. Piraci nie zawsze pracowali w pojedynkę, jedna ekipa komunikowała się z drugą, tworzyli całą sieć, której Wraith przez długi czas był częścią.
Gdyby uciekli, byłoby jeszcze gorzej. Wtedy informacja rozeszłaby się natychmiast, rozprowadzana przez ocalałych. Gdyby nie udało im się uciec, może Wraith zhakowałby ich systemy odpowiednio szybko, by zapobiec przesłaniu jakiejś informacji do kogoś z zewnątrz. Ale jeśli była choćby jedna ekipa zainteresowana losem statku, który teraz atakował transporty kolonii, fakt, że piraci nie wrócili ze swojej misji też mógł wzbudzić podejrzenia.
Czuła, jak na jej ramiona wraca ogromny ciężar, który wcześniej usiłowała z siebie zdjąć. Kolejna decyzja, która mogła wszystko zepsuć. Nie mogli pomóc Amslerowi. Ale burmistrz był w pozycji, w której mógł próbować to na nich wymusić.
Zaklęła w głowie, wahając się przed odpisaniem, ale tylko przez chwilę.
Nie możemy ci pomóc.
Wysłała wiadomość zanim ogarnęły ją wątpliwości. Może był jakiś sposób, ale wszystko było zbyt cholernie ryzykowne. Już pomagając przy tamie odsłonili się zbyt mocno. Nie mogli wyciągnąć statku z doku, po prostu nie mogli. Wiedząc to, od razu otworzyła okno nowej wiadomości, tym razem posyłając ją do Nephietta.
Amsler chce wyciągnąć nasz statek z doku, bo statek piracki atakuje jego transporty. Nie możemy tego zrobić.
Podniosła wzrok, gdy pytanie, które chciała zadać w następnej wiadomości, najchętniej zadałaby teraz mężczyźnie, który był operowany. Skrzywiła się, wściekła na zbieg okoliczności i tragiczne wyczucie czasu.
Zapytaj pozostałych czy jest jakaś opcja przesłania na tamten statek wirusa. Może wysłać drona z roju. Na ile to może być skuteczne. Nie możemy ściągać na siebie uwagi, nie możemy atakować nie wiedząc, czy ich załatwimy od razu.
Wraith był uzbrojony, ale ich przewaga zawsze polegała na systemach, które przewyższały większość statków, które stawały im na drodze. Walka cybernetyczna nie była tak emocjonująca jak ostrzeliwanie się w pustce kosmicznej, ale na ogół była znacznie szybsza. Unieszkodliwiała statek zanim się do niego zbliżyli. Często hakowali systemy nawigacyjne, żeby ukryć swoją pozycję na radarach. Wraith mógł być niewidzialny, może statek transportowy też mogli tak ukryć.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12107
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

30 sty 2019, o 21:33

Mogła sobie wyobrazić bezradną wściekłość, jaką odczuwał teraz Amsler. Zapłacił za towar i niezależnie od tego, czy był on żywnością, źródłem energii, czy czymś jeszcze innym, miał go stracić. Nie ze wszystkimi piratami był dogadany tak, jak był dogadany z Hawkins i jej załogą. Skoro tamci mieli jakiś układ z Benu, zniknięcie kobiety wpływało destruktywnie na wszystkich mieszkańców planety, nie tylko podmiasto. Joel musiał być zdesperowany, skoro prosił czerwonowłosą o pomoc, i to taką, która wymagałaby wyciągnięcia Wraitha z doku. Zdawał sobie przecież sprawę z tego, że uciekali, a podwodny dok Asy był zbawieniem, gdy statek był tak charakterystyczny. Wdanie się w walkę i nawet wygranie jej było zbyt ryzykownym posunięciem.
Charlie Snyder miała prawo mieć nie tylko wrogów, ale również przyjaciół i współpracowników, do jakich mogła należeć nieznana im załoga piracka. A może znana? Kto wie, czy nie spotkali się już z Hawk wcześniej, skoro łączył ich podobny styl życia, przynajmniej zanim Hawkins zaczęła uciekać. Gdy zniknęła Benu, na planszy pojawiał się nowy gracz, z którym mogli spróbować negocjacji dopiero po obsadzeniu wysokiego stołka w podmieście. Tego jednak nie zrobią bez procesu, a z nim nie wyrobią się w czasie na tyle szybkim, by Pond ewentualnie zdołał skontaktować się z piratami zanim odlecą wraz z cennym ładunkiem.
Rozumiem.

Z poważaniem,
Joel Amsler.
Odpowiedź była lakoniczna i nie zawierała żadnych emocji, choć w rzeczywistości, po drugiej stronie miasta burmistrz musiał buzować z wściekłości. Miał prawo być zły na Hawk, tak samo jak na całą jej załogę, na piratów rabujących właśnie statki transportowe, na braki w zabezpieczeniach kolonii, na Benu i na samego siebie.
Wyciągnąć statek z doku? Jest niepoważny?
Porozmawiam z ludźmi, czy możemy mu jakoś pomóc bez ruszania Wraitha.
Rhama nie mógł tym razem stanowić wsparcia, choć odnalazłby się w tym lepiej, niż ktokolwiek inny. Sekundę zajęłoby mu odpowiedzenie na pytanie, czy bez opuszczania doku są w stanie cokolwiek zrobić, kilkanaście minut może wprowadzenie ewentualnego pomysłu w życie. W tej chwili jednak był nieprzytomny i póki co pozbawiony nawet podstawowej umiejętności, jaką było chodzenie.
- Drugie połączenie - stwierdziła z zadowoleniem Vinnet, nieświadoma tego, czym własnie została zarzucona Hawk. Zerknęła na nią przez ramię. - Jak tam Amsler?
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

30 sty 2019, o 21:54

Nie spodobała jej się jego odpowiedź. Prosta i lakoniczna, czyli wszystkie myśli zachował dla siebie. Musiał teraz szukać alternatywy, wątpiła, by poddał się tak łatwo, sięgając najpierw po tak krytyczną odpowiedź na swój problem, jakim było poruszanie pirackiej łajby z doku. Wolałaby, żeby był bardziej impulsywny, zresztą niepierwszy raz jego spokój ją irytował. Wolała usłyszeć jakąś kontynuację niż siedzieć i domyślać się tego, co zrobi teraz.
Wiedziała co to mogło oznaczać. Benu miała swoje dojścia do piratów, ale nie pomoże mu za darmo. Sama świadomość tego, że mógł wypuścić Snyder żeby uratować transportowce, mroziła krew w jej żyłach.
Pośpiesz się.
Pierwsza wiadomość od razu powędrowała na omni-klucz Nephietta. Pisanie zaczynało ją irytować, ale niewystarczająco, by chciała wyjść na korytarz. Stąd widziała Rhamę, widziała też pracę Vinnet i mogła cały czas upewniać się w tym, że wszystko przebiega zgodnie z planem. Przynajmniej tutaj, na sali operacyjnej, nic się nie chrzaniło, na razie.
Oderwała wzrok od lakonicznej wiadomości Amslera, podnosząc go na lekarkę. Drugie połączenie, cholernie wolno. Uśmiechnęła się do niej słabo, kiwając głową z aprobatą.
- W porządku - odpowiedziała od razu. - Nie przeszkadzaj sobie.[/quote]
Zawiesiła wzrok na holograficznej klawiaturze, wściekła na siebie, na Amslera, na cholernych piratów, na pierdoloną Benu. Powinna ją zabić znacznie wcześniej, wtedy, przed tamą. Gdyby tylko jej ludzie nie byli zagrożeni, zamordowałaby ją na miejscu, nie zważając na tego konsekwencje. Amsler musiałby pogodzić się z nową rzeczywistością zamiast trzymać się swoich pieprzonych zasad.
Moi ludzie zasługują na uprzedzenie, jeśli planujesz poprosić o pomoc Benu i wypuścić ją na wolność.

Jej przeszłoby to przez myśl. Nie znała Joela wystarczająco dobrze, nie znała jego charakteru i nie umiała określić, czy zachowałby się podobnie, ale musiała to zakładać. Najgorszą możliwą opcję. Musiała być egoistyczna, nie mogła podzielać jego obawy o zaatakowane transporty i utracone pieniądze, kiedy musiała martwić się o swój statek, swoją załogę, mężczyznę leżącego kilka metrów dalej, za szybą i samą siebie.
Planujesz?
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12107
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

31 sty 2019, o 00:00

Zabieg szedł powoli, ale skutecznie. Vinnet nie miała wprawy w kwestii wymiany implantów i choć wiedziała jak to zrobić, to zajmowało jej to więcej czasu, niż przyzwyczajonemu do tego specjaliście. Może gdzieś tu w klinice pracował ktoś, komu zajęłoby to godzinę zamiast dwóch. Może ten ktoś podłączałby jeden styk w ciągu pięciu minut, nie piętnastu. Ale mieli to, co mieli i powinni i tak cieszyć się z dostępności profesjonalnej maszyny. Pokroić się na Wraithcie Rhama na pewno by się nie dał.
- Teraz robię trzeci. Jeden z tych dwóch, które były uszkodzone - poinformowała czerwonowłosą Veronique, nie odrywając wzroku od ekranu. Coś mignęło na nim na pomarańczowo, ale lekarka zareagowała szybko, unikając kryzysu jeszcze zanim się pojawił. Zerknęła przez ramię na Hawk, jakby obawiała się, że to zobaczyła i się niepotrzebnie zestresowała, a gdy napotkała jej wzrok, skinęła głową uspokajająco. - To nic takiego. Saturacja spadła poniżej dziewięćdziesięciu siedmiu procent. Deuce ma teraz pewnie saturację koło siedemdziesięciu.
Hawk nie wiedziała, czy to żart, czy nie, a Vinnet tego nie wyjaśniła. Naeema z pewnością czekało jeszcze co najmniej kilka dni na lekach przeciwbólowych - przynajmniej dopóki nie zaleczy się do końca rana, złożona po zabiegu przez maszynę. Później problemem nie będzie już ból, a jedynie rehabilitacja, choć znając go, Hawk mogła się domyślać, że nie będzie szukał alternatyw dla ćwiczeń, które wymyśli mu Vinnet, tak jak rozpaczliwie szukał ich pilot.
Na pierwszą swoją wiadomość do Amslera nie otrzymała odpowiedzi. Tak jakby nie zamierzał z nią rozmawiać o swoich planach, albo nie chciał mówić jej o wypuszczeniu Snyder z aresztu. Albo wręcz przeciwnie, uznał to za tak głupi pomysł, że nie warto było się do niego odnosić. Nie została uspokojona dopóki nie zadała konkretnego pytania, a i na to musiała chwilę poczekać.
Nie, Hawk, nie planuję. Benu napluła mi w twarz przed chwilą, bo zszedłem do aresztu. Ale rozważam wypuszczenie Ponda bez przesłuchania i procesu. Może on będzie w stanie coś z tym zrobić. Przepraszam, ale nie mam czasu na wypisywanie teraz z Tobą w nieskończoność. Daj znać swojemu człowiekowi, że nie przyjdę, skoro i tak nie zamierzacie ruszać Wraitha z doku. Mam może pół godziny, żeby znaleźć rozwiązanie.

Z poważaniem,
Joel Amsler.
Porozumiewanie się za pomocą pisanych wiadomości było irytujące i czasochłonne. Gdyby mogli się zdzwonić, cała wymiana tych uprzejmości zajęłaby im może trzy minuty. Kto wie, czy razem nie doszliby szybko do jakichś wniosków, które można by było wprowadzić natychmiast w życie.
- No i proszę, to takie trudne? - odezwała się Veronique, rozkładając ręce w pełnym satysfakcji geście. Chyba jednak kwestia wprawy robiła u niej dużą różnicę, bo tym razem poszło jej już trochę szybciej. - Podpięta trzecia. Bez błędów. Bez podrażniania nerwu skórnego bocznego, ani udowego. Nie ma za co, Rhama.
Błyśnięcie kontrolki kolejnej wiadomości - tym razem od Nephietta - idealnie zgrało się z jej zadowolonym klaśnięciem, a potem kobieta wróciła do czwartego już połączenia.
Możemy wysłać rój. Statków nim nie odbijemy, ale jeśli to coś da, możemy poprzeszkadzać. Może damy Amslerowi więcej czasu.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

31 sty 2019, o 00:38

Drgnęła, kątem oka widząc błysk jakiejś ikonki, która równie szybko zniknęła. Podniosła mimo wszystko głowę, wbijając pełne obawy spojrzenie w lekarkę. Niczego nie zrozumiała z jej żartu, czy cokolwiek to było, ale skinęła podbródkiem, uspokojona, przynajmniej częściowo. Z jakiegoś powodu myślała, że to naprawdę potrwa trzydzieści minut i nie będzie niczym trudnym ani długim. I pewnie nie było - na standardy operacji, które normalnie przeprowadzać musiała Vinnet. Nie na standardy wyskoczenia po kawę ani przeczytania gazety. Każda minuta dłużyła się Hawkins do dziesięciu, a wymiany tekstowe tylko ją jeszcze mocniej irytowały, ale niewystarczająco, żeby wyszła na korytarz. Zdawała sobie sprawę z tego, jak absurdalnie się zachowuje, ale nie dała się przekonać, przynajmniej nie od razu.
Odczytała następną wiadomość od Amslera pośpiesznie. Mimo wszystko, bezgłośnie odetchnęła z ulgą. Wypuszczenie Benu stawiłoby ją między młotem a kowadłem, z którego chyba wolałaby wypuścić Wraitha z doku niż pozwolić Amslerowi na wypuszczenie Snyder. Wypuszczenie Daniela nie było dla niej problematyczne. Wręcz niektóre problemy rozwiązywało, na przykład proces, który dla Hawkins wydawał się zbędny. Pond już powinien zapamiętać ją jako tą dobrą, z którą rozmawiał podczas swojego pobytu w areszcie. Był lepszą opcją niż Charlie, stukrotnie, a któreś z nich musiało wyjść z więzienia, bardziej prędzej niż później.
Uśmiechnęła się lekko widząc pełną satysfakcji Vinnet. Wszystko szło dobrze i coraz szybciej, chyba mogła wyjść na minutę lub dwie, choć wzbraniała się przed tym do absurdalnych poziomów.
Zerknęła do swojego omni-klucza, widząc migającą ikonkę nowej wiadomości, tym razem od Nephietta. Może mogli pomóc. Nie wiedziała, czy powinni, ale lepiej było mieć burmistrza po swojej stronie.
Postaw potrzebnych ludzi w gotowość.
- Wyjdę na sekundę - mruknęła cicho, pośpiesznie wysyłając wiadomość do Scotta, po czym wstała z krzesła, czując swoje odrętwienie od siedzenia w jednej pozycji od dłuższego czasu.
Przecież nic się nie stanie, będzie tuż obok.
Stanęła od razu za drzwiami, rozglądając się po korytarzu podejrzliwie i dopiero gdy upewniła się, że jest sama i drzwi za nią są zamknięte, więc nie może przeszkadzać Vinnet, uruchomiła omni-klucz ponownie i wybrała numer do Amslera, znów zła na niego, że w ogóle musi to robić.
- Ile czasu potrzebują twoje statki? - warknęła i ucichła od razu, w myślach licząc do dziesięciu. - Co proponuje Pond? - odezwała się, zanim dotarła w ogóle do pięciu. - Możemy kupić ci trochę czasu i nadszarpnąć tamtych, ale tylko jeśli będziesz miał plan, który zadziała.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12107
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

31 sty 2019, o 12:25

- Nie ma problemu - odparła Vinnet, zatopiona już w swoich systemach medycznych. W chwili podpięcia kolejnego z połączeń, znajdą się w połowie zabiegu, a to już będzie spory sukces. Zostanie drugie tyle, nie licząc czasu, jaki zajęło wyjęcie starego implantu i włożenie w jego miejsce nowego, choć z drugiej strony mieli przed sobą jeszcze kalibrację, która też swoje trwała. Los naprawdę miał bardzo słabe wyczucie, wrzucając teraz Amslerowi w życie drugich piratów, znacznie mniej pozytywnie nastawionych na współpracę z kolonią niż ci, których ukrywał w podwodnym doku.
Niewielki korytarzyk był słabo oświetlony, ale zapewniał dobre miejsce do rozmowy, wyciszając hałas maszyn z głównego holu kliniki i pikanie systemów, w których tkwiła Vinnet. Jedynym minusem był brak miejsca do siedzenie, o ile w ogóle Hawk zamierzałaby siadać.
- Hawk - przywitał ją burmistrz. Z drugiej strony nie było słychać żadnych szumów, hałasu ulicy, rozmów czy wiatru. Musiał znajdować się w swoim biurze, albo innym wnętrzu. - Przepraszam. Nie wiedziałem, że jesteś zajęta.
W jego głosie próżno było szukać szczerej skruchy. Mężczyzna był za bardzo zdenerwowany, by faktycznie przejmować się tym, czy ktoś może, czy nie może rozmawiać. Pomysł wykorzystania Wraitha nie był zapewne pierwszym, jaki przyszedł mu do głowy, ale gdy już to zrobił, nic dziwnego, że uznał go za genialny. W tym momencie bezpieczeństwo goszczących na Arvunie piratów było ostatnim, nad czym by się zastanawiał.
- Co znaczy "nadszarpnąć"? - spytał. - Czas się przyda. Jak chcecie to zrobić bez wyciągania statku z doku?
Westchnął, a gdzieś w tle odezwał się drugi, męski głos, zniekształcony na tyle, że nawet gdyby w towarzystwie Joela znajdował się ktoś znajomy, nie miała szans rozpoznać go z drugiej strony połączenia.
- Pond mówi, że może skontaktować się z piratami w imieniu Benu, ale zazwyczaj robiła to ona, więc nie wie na ile jest w stanie zapewnić pokojowe rozwiązanie - Hawk słyszała niezadowolenie w jego głosie, ale też mężczyzna wcale nie próbował go ukrywać. - Jeśli nie uwierzą mu, że jest pośrednikiem, będą musieli wylądować i wtedy chce poprowadzić jakieś negocjacje...
Drugi głos znów się odezwał, więc Joel zamilkł na moment.
- Złożyć nową propozycję - poprawił po chwili. - A jak nie, to tu, na lądzie, łatwiej będzie się ich pozbyć, niż w kosmosie, bez odpowiednich statków, skoro Wraith ma zostać w doku. Ale tak czy inaczej potrzebujemy czasu. Gdybym wypuścił Ponda w tej chwili, i tak musiałby dolecieć jeszcze do podmiasta i stamtąd skontaktować się z piratami zanim odlecą cholera wie gdzie.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

31 sty 2019, o 12:56

Szukała możliwości pomocy Amslerowi, naprawdę się starała. Nie chodziło wyłącznie o kredyty, tym razem grały drugorzędną rolę. Ich dług wdzięczności u Joela był na wyczerpaniu, przydałoby się go powiększyć, ale nie kosztem ich bezpieczeństwa tutaj, w Asie. Nie mogła ryzykować, w dodatku nie kiedy Rhama leżał nieprzytomny a razem z nim dostęp do sieci Cerberusa. Zaklinała się w myślach, że nie przypomniała sobie o nim wcześniej, że nie spytała czy ktoś może to przejąć, czy choćby powiadomienia mogą trafiać na jej omni-klucz.
- Nie, Joel - przerwała mu ostro, odbijając się od ściany, przy której stała i przechodząc do drugiej. - Nie „przyda się”. Wszystko co możemy zrobić wiąże się z zajebistym ryzykiem.
Skrzywiła się, ale nie mógł tego zauważyć. Jego plan związany z Pondem nie należał go najgorszych, ale nie był pewny. Nic w nim nie było. To było piraci, wiedziała z autopsji, że nowe warunki najlepiej pertraktować w kosmosie, mając transporty jako zakładników, a nie schodząc na ziemię gdzie pojmać ich mogli obcy ludzie. To nie były warunki, na które atakujący musieli chętnie przystać.
- Co, nie może zadzwonić z aresztu? - odrzuciła z irytacją, słysząc jego wyjaśnienie, ale powstrzymała się przed dalszym komentarzem. Równie dobrze to mógł być warunek Ponda i wcale by jej to nie zdziwiło, choć z drugiej strony Amsler nie wydawał się być niesłownym człowiekiem. Już nie spodziewała się po nim takich akcji jak po Benu.
Westchnęła, unosząc dłoń do twarzy i pocierając ją w zmęczeniu. Chciałaby, żeby czas był inny. Wtedy może mogliby Amslerowi pomóc, a Rhama obserwowalby sieć czynnie sprawdzając czy ich działania mają jakieś konsekwencje.
- Możemy ich tylko zaatakować, pewnie nawet nie wyeliminować. Rozwalimy sobie o nich sprzęt żeby kupić ci dziesięć minut na przewiezienie Ponda - podsumowała, myśląc też o dronach, które, choć szybkie, nie były niezniszczalne, ani tanie w produkcji. - To zbyt niepewne. Nie możemy zwracać na siebie uwagi, w żaden sposób, szczególnie piratów - których możemy znać, pomyślała, ale nie wypowiedziała tego na głos. - A koszt naszego sprzętu wyjdzie ci więcej niż te cholerne transporty.
Rój był wsparciem, nie osobną siłą bojową. Może poprzeszkadzać, ale bez Wraitha obok zostanie szybko zniszczony, a na Asie nawet nie byli w stanie go odbudować - a przynajmniej wątpiła, by byli.
- Jeśli nie masz innego planu to nie mogę tak ryzykować.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12107
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

31 sty 2019, o 20:15

- Nie może zadzwonić z aresztu - odparł Amsler z frustracją. - Nie ma danych na omni-kluczu, tylko w komputerze w biurze Benu.
To nawet nie musiało być kłamstwo. Pond niekoniecznie musiał na swoim podręcznym urządzeniu mieć zapisany na czarną godzinę dostęp do kontaktów, którymi na co dzień zajmowała się Charlie Snyder. Z drugiej strony, jeśli był to warunek Ponda, jego też dało się zrozumieć. Mógł spełnić prośbę Amslera, jeśli on spełnił jego - a wyjście na wolność było w tym momencie jedynym, czego mężczyzna pragnął. Dwie noce spędzone w ciasnej, ciemnej celi niektórym wystarczyło, by poprzestawiali sobie priorytety. Innym, takim jak ciemnowłosa kobieta o ciepłym uśmiechu, już niekoniecznie.
- Jakiego innego planu? - warknął Joel. - Postawiłem już statki w gotowości, ale nie mają siły bojowej na tyle dużej, żeby cokolwiek zrobić. Polecą, postrzelają, odbiją się od tarcz i zginą, tak samo jak giną teraz załogi transportowców. Jeśli więc Pond się z nimi nie dogada, stracę i ludzi, i ładunki, ten i prawdopodobnie wszystkie następne.
Ktoś obok niego odezwał się znów, ale burmistrz uciszył go. Słyszała jego zdenerwowane kroki, ciężkie buty uderzające o podłogę. Może faktycznie Rhama miałby dla nich jakieś rozwiązanie. Teraz jednak musieli radzić sobie sami i żadne z nich nie potrafiło znaleźć go ani samodzielnie, ani we współpracy. I choć Hawk chciała pomóc, ale nie mogła, to z perspektywy Amslera wyglądało to trochę inaczej, nawet jeśli teoretycznie rozumiał jej pobudki.
- Nie wiem co robić, Hawk - westchnął. - Działacie, czy tam działaliście tak samo. Jak oleję ten transport i zamówię następny na za tydzień, to będą na niego też polować? Jeśli dorwali się już do ładunków, będą wiedzieć, że jest nam potrzebny i wcześniej czy później zamówię kolejny. Będą czekać, czy polecą dalej?
Usłyszała, jak się zatrzymuje i opiera plecami o ścianę, bo z jego gardła wyrwało się stęknięcie wywołane lekkim uderzeniem.
- Straciłbym sto dwadzieścia tysięcy, ale można by było zastawić pułapkę. Na następny raz. Bylibyśmy gotowi. Dałbym ci nawet kontrolę nad tymi trzema statkami, które mam. Macie większe doświadczenie, niż ktokolwiek u mnie.
To było odważne - proponowanie Hawkins trzech jednostek, które teoretycznie mogła zabrać, a potem wyciągnąć Wraitha z doku i odlecieć w czterokrotnie większym składzie, niż ten, w jakim dotarła na Arvunę. Nieważne jak małe byłyby te jednostki, gdyby pozbawiła ich planetę, nie mieliby już żadnej ochrony przed takimi jak ci, którzy atakowali teraz. Ciekawe jak często zdarzały im się podobne sytuacje i jak radził sobie z nimi burmistrz do tej pory. Może nie musiał, bo zapobiegała im Benu.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

31 sty 2019, o 21:48

Przywykła do tego, że jej słowa odbijają się od ściany przy ludziach, którzy mieli większą władzę od niej. Tak działała Omega, tak działali piraci. Nikt nikogo nie słuchał, nikt nie patrzył na dowody, tylko wyśmiewał wszystko, ślepy na przewagę przeciwnika. Słysząc słowa Amslera, zamyśliła się, nie odpowiadając od razu, przyzwyczajając do nowej sytuacji. Może nie wszystko było tak łopatologiczne na Arvunie jak było na stacji T'Loak.
To, co proponował, zdecydowanie jej się spodobało - może niekoniecznie wybiegała w przyszłość sterowania trzema statkami, ale nie odcinało ich od burmistrza w kwestii pomocy przez ich dzisiejszą niedostępność. W jej głowie od razu zaczął tworzyć się zalążek planu, którym mogła się z nim podzielić teraz.
- Widzą, że nie potrafisz obronić kolonii. Oczywiście, że wrócą. I będą wracać tak długo, aż ktoś ich nie przepłoszy - odpowiedziała zdawkowo, myśląc o tym, co ona by zrobiła. Wrażliwa na działanie piratów kolonia była idealnym celem, na kilka tygodni, zanim załatwi sobie ochronę. Dziwiła się, że Amsler nie miał żadnej siły bojowej do obrony, ale skoro Benu miała z nimi jakieś układy to przecież nie musiał być. Był chroniony, poniekąd, przynajmniej przed tą jedną ekipą, a może i przed większą ilością. Przed przekazaniem pałeczki Pondowi będą musieli ustalić co jeszcze Snyder kontrolowała, a czym się z nimi nie podzieliła.
- Ale nie musisz ich płoszyć - dodała ciszej, sama do siebie, gdy plan wyklarował się w jej głowie. - Spróbuj z Pondem teraz. Ale jeśli się nie uda, pozwól im okraść transportowce. Wyślij swoje statki tak czy inaczej, ale pokaż im, że nie jesteś w stanie nic im zrobić. Dzięki temu wrócą na pewno.
Amsler nie mógł nie robić też niczego, to byłoby zbyt podejrzane i ona zastanowiłaby się drugi raz gdyby coś takiego ją zastało.
- Zastawimy na nich pułapkę. Nie ma sensu ich niszczyć, ile tych statków jest? Dwa? - wspominał o statkach, nie statku pirackim, ale też całej floty do takiego zadania nie było sensu wysyłać. - Pomogę ci je przejąć. Zrobisz z ich statkami co chcesz. Możesz je sprzedać na części i zarobisz dziesięć razy tyle, ile warte są te transporty. Albo możesz obsadzić swoich ludzi na którymś, żeby bronił kolonii lepiej następnym razem. To, co my będziemy z tego mieć, dogadamy później.
W innym terminie, za tydzień, dwa, mogli zrobić wszystko. Będą mogli usiąść i wszystko zaplanować skrupulatnie, nie na szybko, z Rhamą na stole operacyjnym, gdy mógł wnieść tak dużo. Będą mogli przenieść niektóre ze sprzętów na statki Amslera i sami nimi polecieć, po czym wtargnąć na każdy z pirackich statków z osobna, wybijając załogę po drodze. Nagroda była kusząca, ale cena nie była mała - wymagała poświęcenia transportów, które leciały teraz.
Wpatrywała się w kontrolkę omni-klucza, czekając na jakąś reakcję z jego strony. Miała nadzieję, że w środku pomieszczenia wciąż wszystko szło tak, jak miało iść.
- Ale ich załogi muszą umrzeć - dodała, wiedząc, że to jest jedna luka, na którą nie mogła sobie pozwolić. Coś, co łączyło ją ze światem zewnętrznym i resztą galaktyki, nawet gdyby mieli gnić w areszcie Asy. Nie mogła sobie pozwolić na takie ryzyko.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12107
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

31 sty 2019, o 22:31

Przez dłuższą chwilę w odpowiedzi słyszała tylko ciszę. Amsler rozważał jej słowa, które choć nie brzmiały obiecująco i nie zapewniały go o absolutnym bezpieczeństwie w przyszłości, tak jednak stanowiły jakieś pocieszenie. Jeśli faktycznie była w stanie wniknąć w umysł kogoś, kto dowodził piracką flotą, na tyle dobrze, by wiedzieć czego może się po nim spodziewać, to już było dobrą informacją. Może faktycznie nie musiał szantażem wymóc na niej wyciągnięcia Wraitha z doku i spalenia bezpiecznej przykrywki, jaką miała tutaj. Chyba mało kto w kolonii interesował się ich przeszłością i lepiej, żeby tak zostało. Pewnie niejeden z tu obecnych uciekł od życia, z którym sobie nie radził, by ostatecznie zamieszkać na odległej, zapomnianej przez Radę planecie.
- Dwa - potwierdził jej domysły Amsler. - Dwa statki.
Jej plan był dobry. Słyszała to w jego milczeniu, tę cichą aprobatę, której nie mógł wyrazić w żaden inny sposób. Może niekoniecznie musiał tak beztrosko podchodzić do wypuszczenia Ponda z aresztu, ale cała reszta brzmiała dobrze, zwłaszcza biorąc pod uwagę zysk, jaki miał odnieść po wszystkim - czyli prawdopodobnie za kilka dni, gdy przyleci kolejny transport, może z tym samym, a może pusty, jako zwyczajna przynęta. To jeszcze było do ustalenia.
- Nie sądziłem, że będę takiej ochrony potrzebować - mruknął cicho burmistrz. Uspokajał się już stopniowo, coraz mniej przejmując się faktem, że własnie jego sto dwadzieścia tysięcy kredytów było rozgrabiane przez grupę złodziei. - Nie miałem takiej sytuacji do tej pory - westchnął. - Pond, wychodzisz. Ale jeden błąd, jedno krzywe spojrzenie w stronę tamy, czy moją, i lądujesz z powrotem w tej dziurze.
Mężczyzna mu coś odpowiedział, a potem z drugiej strony połączenia dobiegło pikanie panelu i hałas odsuwanej metalowej kraty. Może i nie była ona szczególnie dobrym zabezpieczeniem w przypadku więźniów posiadających omni-klucze, ale ten go nie posiadał. Za chwilę miał otrzymać go z powrotem, a potem zostać odeskortowanym przez burmistrza do biura w podmieście. Nie każdy mógł pozwolić sobie tu na takie luksusy.
- Lecę z nim - poinformował czerwonowłosą. - Dam znać co z tego wynikło. Powodzenia, cokolwiek robisz.
Dopiero po chwili przypomniał sobie o jej warunku, a to sprawiło, że parsknął suchym śmiechem. Hawk nie musiała go widzieć, by zdawać sobie sprawę, że w jego oczach nie ma ani krzty rozbawienia.
- Umrą - zgodził się krótko, bez chwili zawahania. Nie był Charlie Snyder, ale miał też swoje granice tolerancji dla rzeczy idących nie po jego myśli. Mniejszą, niż przeciętny obywatel galaktyki. Potem rozłączył się, nie widząc sensu w przedłużaniu rozmowy.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

31 sty 2019, o 22:52

Tego jednego w Joelu nie rozumiała - jak mógł nie spodziewać się tego, że taki dzień nadejdzie. Może nie zdawał sobie sprawy z tego, że to Benu odpowiadała za bezpieczeństwo Asy - jakkolwiek niedorzecznie by to brzmiało. Miała swoje układy, pewnie lukratywne dla piratów, bardziej niż sto dwadzieścia tysięcy kredytów do złupienia na bezbronnych transportowcach. Tak czy inaczej, Amsler już dawno powinien załatwić sobie coś, co pomogłoby mu się bronić. Na powierzchni przynajmniej nie było z Asą tak źle, z łowcami niewolników mogliby sobie poradzić, gdyby i ci postanowili kiedyś zawitać na czarującą Arvunę, żeby pojmać setkę ludzi i zbiec, zanim policja zdąży się obudzić i coś z tym zrobić. Ofiarą takich napaści na ogół bywały mniejsze kolonie niż ta, na szczęście dla niego.
- Powodzenia - odpowiedziała mu tym samym, gdy wypuścił już Ponda.
Nie miała niczego więcej do dodania. Dla niego problemy wciąż trwały, a trudne decyzje czekały na podjęcie, ale czuła, że ona i jej załoga wyszła na tym dość dobrze - przynajmniej na razie. Udało im się odwrócić sytuację i przenieść zagwozdkę na późniejszy termin i tylko tego potrzebowała - nawet jeśli utrudniła sobie zadanie, obiecując mu coś takiego, jak pojmanie, a nie zniszczenie pirackich łajb. Wolała popracować ciężej kiedy mogła się do tego przygotować. Nie wyobrażała sobie wybiegania teraz, z sali operacyjnej i pośpiesznego wyciągania Wraitha z doku byle tylko pomóc burmistrzowi. Może i była impulsywna, ale nie w chwilach takich jak ta. Gdyby była, kiepski by z niej był dowódca.
Rozłączyła się, umiarkowanie zadowolona z przebiegu rozmowy. Mogła znów skupić się na Rhamie i dopilnowaniu tego, żeby nic złego się nie stało - a przynajmniej tak mogła sobie wmawiać, bo tak naprawdę wpływ na to miała żaden.
Upewniona w tym, że tekstowymi wiadomościami po raz kolejny niczego by nie załatwiła, napisała jeszcze jedną, ale ostatnią i skierowała ją do Nephietta.
Amsler spróbuje sobie poradzić z tym razem z Pondem, nic tu po nas, na razie. Pogadamy później, na razie problem zażegnany.
Ze skomponowaną wiadomością, wróciła do drzwi i ostrożnie je otworzyła, zaglądając do środka. Nie chciała Vinnet przestraszyć, a też z jakiegoś powodu nie wysłała komunikatu do Scotta dopóki nie upewniła się, że w środku wszystko jest w porządku, że maszyna dalej pracuje sterowana dłońmi lekarki, a z Rhamą nic nie jest. Dopiero wtedy zajęła swoje poprzednie miejsce i wcisnęła wyślij.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12107
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

1 lut 2019, o 00:01

Niektórzy mogliby stwierdzić, że załoga Wraitha nadużywała gościnności Amslera, ale nie wszyscy by się z tym zgodzili. Zrobili już swoje, przywracając tamę do funkcjonowania, która zresztą teraz dawała im możliwość naprawienia błędów popełnionych przez Cerberusa na kręgosłupie Rhamy. A ten nie był już tylko kimś bliskim dla Hawk, ale również członkiem załogi, nawet jeśli nie każdy jeszcze przyjął to do wiadomości. Zaczynali współistnieć z kolonią, a nie tylko pomieszkiwać w niej podczas swojej ucieczki przed światem. Nie wiadomo tylko było jak długo to jeszcze potrwa. Tydzień, dwa, może miesiąc, zanim Cerberus zorientuje się, że zniknęli - ale bardziej prawdopodobne było, że będzie to lada moment. Od niefortunnego początku ich współpracy Iluzja nie dawał im zbyt wiele czasu na odpoczynek.
Vinnet nie wyglądała na przestraszoną, gdy Hawkins otworzyła drzwi do gabinetu. Machnęła ręką zachęcająco, zerkając na czerwonowłosą tylko na moment, by upewnić się, że to ona, a potem wróciła do pracy. Gdy pracowała, nie było po niej widać zmęczenia, choć pewnie gdy tylko opuści klinikę, będzie potrzebowała dłuższej chwili odpoczynku. To, co robiła, było misterną robotą, ciężkim zadaniem wymagającym skupienia i przeogromnej wiedzy.
- Mamy sześć - poinformowała ją krótko, z zadowoleniem, ale bez zbędnego rozpraszania się. - Kończę siódme. Przedostatnie.
W plecach Naeema tkwiło teraz tylko jedno ramię, z zamontowaną końcówką delikatnie i szczegółowo wykonującą polecenia Veronique. Wszystkie pozostałe uniesione były w górę, jak podkurczone nogi martwego pająka, nieruchome, nieaktywne. Sam Rhama nie zmieniał pozycji, nie otwierał oczu, tkwił w zawieszeniu czekając na wyrok. Mimo to wszystko wydawało się być w jak najlepszym porządku, Hawkins mogła więc wysłać swoją wiadomość i czekać na zakończenie zabiegu.
- ...i ostatnie - odezwała się znów cicho lekarka, prawie szeptem, kilka minut później. Czas spędzony na rozmowie z burmistrzem minął Hawk szybciej, niż ten, który przesiedziała wcześniej tu w oczekiwaniu. Teraz też, gdy głowę miała zawaloną nie tylko myślami dotyczącymi Rhamy, ale też całą resztą spraw, jaką zrzucił na nią Amsler, nie zorientowała się, kiedy wszczepianie implantu zostało zakończone.
Vinnet westchnęła ciężko i przetarła twarz dłonią, po czym przeciągnęła się mocno. W jej plecach coś strzeliło, wracając na swoje miejsce. Rozejrzała się po pomieszczeniu, jakby dopiero teraz do niego weszła. Wcześniej nie potrafiła się skupić na tym, co znajdowało się wokół, zestresowana odpowiedzialnością. Teraz zostały już tylko testy.
- Zobaczmy jak nam poszło - uśmiechnęła się lekko, choć Hawk znała już ją na tyle, by zauważyć obawę w jej oczach. Jeśli coś zrobiła nie tak, to był moment, w którym miało to wyjść na jaw. A pytanie, czy dało się w razie czego wrócić do stanu poprzedniego, póki co pozostawało bez odpowiedzi. - Gotowa?
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

1 lut 2019, o 00:21

Chociaż sprawiło jej to wiele problemów, w myślach trochę cieszyła się z tego, że wyszła na zewnątrz porozmawiać z Amslerem, że w ogóle do niej napisał i na chwilę oderwał jej myśli od tego, co robiła Vinnet. Pewnie, wolałaby dostać lepsze informacje, albo żeby te problemy miały lepsze wyczucie czasu, ale wiedziała, że wtedy nie zajęłyby tak jej uwagi jak zrobiły to teraz. Chwila strachu sprawiła, że jej ciało znowu skostniało, a po organizmie kręciła się adrenalina gdy siadała na stołku.
Po wysłaniu wiadomości do Nephietta, rozejrzała się, sprawdzając, co zmieniło się w pomieszczeniu. Od razu zerknęła na monitor z witalnością pacjenta, nie dostrzegając na nim różnic sprzed swojego wyjścia kilka minut temu. Lekarka też nie wyglądała na bardziej zmęczoną ani pełną obaw, więc Hawkins nie potrzebowała wiele, by przyzwyczaić się z powrotem do tego, że jest w obiegu, jest na bieżąco i nie ominęło jej nic strasznego.
Kiwnęła głową, nawet jeśli Vinnet nie mogła tego zobaczyć. Ostatnie. Minęło szybciej, niż wcześniej, gdy częściowo jej myśli wybiegały już na tydzień naprzód, analizując pirackie statki, które atakowały transporty i to, czy miały wrócić. Amsler obiecał, że da jej znać jak poszło z Pondem - może w ogóle nie będą musieli ich atakować, może uda się Danielowi z nimi dogadać tak, jak dogadała się z nimi Snyder. Tak czy siak, zostali problemem poza kliniką, poza tą tamą, a już na pewno poza uwagą Jean, która skupiła się w stu procentach na dłoniach lekarki i plecach mężczyzny gdy usłyszała od Vinnet potwierdzenie tego, że skończyła. Teraz pora na najważniejsze i najbardziej stresujące testy.
- Tak - odrzuciła z niecierpliwością, choć bardzo chciała ją ukryć. Nie potrafiła się nie stresować, a kiedy to robiła, ciężko było jej udawać, że wszystko jest w porządku żeby nie stresować innych.
Dostrzegła coś niepokojącego w oczach Vinnet i przysunęła się nieco, siadając na krawędzi krzesła, choć nic jej to nie dało. Mogła tylko trzymać kciuki i obserwować, tym razem w ogóle zapominając o istnieniu Joela, o jego życiowych i kolonijnych problemach, o tym, że Daniel wyszedł z aresztu bez przesłuchania i o tym, że możliwie ludzie, z którymi obracała się w jednych kręgach atakowali transportowce wysłane do Asy i mordowali ludzi, którzy stanowili ich załogę.
- Jestem gotowa - powtórzyła głucho, nie chcąc zwlekać ani sekundy swojego umartwiania się. Chciała odetchnąć z ulgą, poczuć, jak ciężar podnosi się z jej barków i usiąść koło mężczyzny, czekając, aż się wybudzi żeby przekazać mu dobre wiadomości.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12107
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

1 lut 2019, o 00:42

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12107
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

1 lut 2019, o 13:16

Vinnet skinęła głową i też usiadła na brzegu krzesła, zamykając niektóre okna i kończąc najbardziej czasochłonną część zabiegu. Teraz zostały tylko testy, mające być dowodem na to, że kobieta wiedziała co robi i nie rzucała się z przysłowiową motyką na słońce, decydując się przeprowadzić ten zabieg sama. Nie była zbyt dobra w udawaniu, Hawk widziała więc jej niepokój, obawy że cokolwiek poszło nie tak, że Rhama będzie obwiniał ją do końca życia, razem z jej własną kapitan. Tutaj nie było miejsca na błędy.
- Będziemy sprawdzać transmisję nerwowo-mięśniową - powiedziała cicho. - Każde z podpiętych przeze mnie połączeń ma kontakt z jednym nerwem. Test ma na celu sprawdzenie, czy nerw pobudzony przez implant odbiera bodziec tak, jak powinien.
To nie było tak trudne do pojęcia, jak dziesiątki skanów i wykresów, jakie wyświetlały się na ekranie przedtem. Ramiona maszyny zmieniły swoje położenie, a dwie z nich wymieniły zakończenia na coś, co z daleka wyglądało jak niewielkie elektrody. Vinnet raczej nie czerpała przyjemności z popieszczenia nieprzytomnego Naeema prądem, ale najwyraźniej tego konkretnie wymagało ostatnie z badań.
- Na początek przetestujemy falę f - stwierdziła, gdy elektrody oparły się na implancie i skórze pacjenta. - Przy rdzeniu kręgowym część impulsów nie idzie do mięśnia, ale własnie do rdzenia. Tam zatacza pętlę i dopiero wtedy leci do efektora. To tworzy falę, na podstawie wyglądu której będziemy mogły sprawdzić, czy z włóknami między rdzeniem a nogami jest wszystko w porządku.
Zamilkła, aktywując badanie. Po Rhamie niczego nie był widać. Jego nogi nie drgnęły nagle, mięśnie nie spięły się potraktowane prądem, wciąż pozostawał tak samo nieruchomy jak przedtem. Ale na ekranie przed lekarką stopniowo wyświetlały się kolejne informacje, testy każdego kolejnego połączenia, których zainstalowanie zajęło jej tyle czasu. Wykresy i wartości, w które wpatrywała się ze skupieniem, wywołały w końcu na jej ustach lekki uśmiech zadowolenia.
- Wydaje się, że wszystko jest w porządku. Lepiej, niż było przedtem, kiedy robiłam mu elektroneurografię na Wraithcie.
Stres jednak nie przechodził, nie dopóki Vinnet ostatecznie nie stwierdziła, że wszystko poszło zgodnie z planem. A to nie był koniec testów. Po wydanym przez nią poleceniu ramiona z elektrodami podniosły się i zmieniły swoje położenie.
- Teraz sprawdzimy przewodzenie we włóknach czuciowych. Z ruchowymi jest wszystko okej, zostały jeszcze te.
Wyświetlona kilka minut później wartość przewodzenia musiała ją usatysfakcjonować, bo jej uśmiech z chwili na chwilę stawał się coraz szerszy. Wyglądało na to, że krótka rozmowa Hawk z Amslerem w żaden negatywny sposób nie wpłynęła na zabieg, a Veronique mówiła prawdę, twierdząc, że jest w stanie sobie z tym poradzić.
- Wszystko dobrze. Przewodzą szybciej, niż ruchowe, to normalne. Tak miało być - zerknęła na czerwonowłosą, w razie gdyby ta stresowała się, że wyniki różniły się od tych, które wyświetliły się poprzednio. - Zrobimy jeszcze tylko ogólny skan i możemy Rhamę wybudzać.
Prowadzona jej dłońmi maszyna zamknęła rozciągniętą dotąd ranę, chowając nieprzyjemnie odsłonięty fragment kręgosłupa i zaleczając tkanki. Skóra zrosła się prowizorycznie, a potem na miejsce rany został zamontowany opatrunek, na wszelki wypadek zabezpieczający świeżą, jeszcze czerwoną bliznę w kształcie przewróconej litery H. Nie było jej tam wcześniej, ale tym razem też ze skóry nie wystawały fragmenty implantu, tak jak wtedy, gdy zamontował go tam Cerberus.
W pewnym momencie aktywował się biały okręg otaczający łóżko i przesunął się wzdłuż całej sylwetki leżącego na nim mężczyzny. Szczegółowy skan jego organizmu wyświetlił się na wszystkich monitorach, ukazując stan jego ciała na każdy możliwy sposób, łącznie z aktywnością mózgu. Vinnet wstała, opierając się dłońmi o biurko i przesunęła spojrzeniem po każdym kolejnym ekranie, a z jej oczu zniknęły resztki jakichkolwiek obaw.
- Wszystko się zgadza - uśmiechnęła się do Hawk. - Możemy zacząć wybudzanie. Może pani iść do niego.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

1 lut 2019, o 15:02

Kiwnęła głową, gdy Vinnet zaczęła tłumaczyć, choć tych tłumaczeń wcale nie potrzebowała. I tak rozumiała to trzy po trzy, dopóki wszystko szło po myśli lekarki. Gdyby nagle pojawił się jakiś problem i błąd, Veronique pewnie umilkłaby od razu, z obawą próbując go rozwiązań, a Jean bałaby się jeszcze bardziej tego, jak to wszystko się skończy. Obserwowała jednak, nie mówiąc jej, że nie musi niczego jej wyjaśniać, ale nie patrzyła na zabieg, na to, co robią elektrody. Wpatrywała się w przestrzeń zbyt zamyślona by dostrzegać to, co miała przed oczami.
Im bliżej byli końca, tym gęstsza zasłona oddzielała ją od rzeczywistości, tym bardziej stłumiony był głos lekarki, opowiadającej o tym, co robi. Testy to była chwila prawdy. W każdej chwili mogło okazać się, że Rhama niepotrzebnie jej zaufał gdy zapewniała go, że wszystko będzie w porządku. W każdej sekundzie mogła usłyszeć "o nie" ze strony kobiety siedzącej obok i wyobrażać sobie, że następną rzeczą, którą będą musieli kupić, jest wózek inwalidzki. Wiedziała, że w życiu nie spełniłyby się najgorsze myśli Naeema, w życiu nie byłaby w stanie go z tego powodu zostawić, albo pozwolić, żeby siedział sam w swojej kajucie, zamknięty, częściowo sparaliżowany. Samo myślenie o tym zaciskało pętlę na jej gardle, wbijało tysiące, małych igiełek w jej serce. Oddałaby wszystko, żeby to już się skończyło, tymczasem siedziała kompletnie bezsilna, czując się jak pod metrami wody, jak w środku akwarium, oddzielona od wszystkiego grubą szybą.
Głos Veronique rozbił ją na kawałki, docierając do niej dosadnie i głośno. Z jakiegoś powodu nie ufała jej słowom, nie tak, jak ufała jej spojrzeniu. Gdy dostrzegła, że z jej oczu ulatuje obawa, poczuła, że jej samej robi się słabo. Zapadła się nieco w krześle, czując, jak ulatuje z niej nagromadzona adrenalina, ciężar stacza się z ramion, a płuca wypuszczają z siebie wstrzymywane od kilku chwil powietrze.
- Dziękuję - odpowiedziała słabo, przytłoczona zalewającą ją ulgą. Uniosła dłonie do twarzy, przecierając ją w marnej próbie doprowadzenia się do porządku. Odgarnęła włosy do tyłu, bo choć wiązane to i tak potrafiły jej przeszkadzać każdym, dzikim kosmykiem, zbyt krótkim by pozostać w warkoczu. - Jesteś najlepsza, przysięgam.
Uśmiechnęła się, wstając z lekkim ociąganiem. Dopiero teraz spojrzała na ramiona maszyny, już niepracujące, na nieprzytomnego Rhamę i bliznę na jego plecach. Zastanawiała się, dlaczego teraz wyglądał, jakby w ogóle nie miał pod raną implantu. Zbyt przywykła do tego jak wyglądał wcześniej.
- Nie przejmuj się tymi kredytami - dodała, marszcząc brwi, z trudem przypominając sobie to, co mówiła do nich na początku, wciąż nieco oszołomiona. Nie zdawała sobie sprawy z tego, jak bardzo się bała, dopóki to wszystko nie zaczęło z niej opadać, pozostawiając ją bez siły. - Jeśli czegokolwiek potrzebujesz, po prostu powiedz.
Lekarka robiła to nie tylko z powinności, zdawała sobie z tego sprawę, ale jej potrzeba zrekompensowania jej tego wszystkiego była zbyt silna, by miała choćby nie zaoferować jej czegoś teraz. Spojrzała na nią po raz ostatni, nim wyszła na korytarz, biorąc ze sobą małe krzesło jeśli w drugiej sali nie było żadnego.
Sala pachniała mieszanką antyseptyków. Leżący na środku mężczyzna był znajomy, ale w tym środowisku, nieprzytomny, był zarazem zupełnie obcy. Postawiła krzesło obok leżanki, siadając obok bez chwili zawahania. Dopiero teraz w pełni przyjrzała się jego plecom. Teraz, kiedy na nią nie patrzył i nie mogło go to wściec, nie musiała chować troski w spojrzeniu, nie musiała uśmiechać się, żeby podtrzymać go na duchu. Mogła na chwilę się załamać, że musiał w ogóle tutaj leżeć, że pieprzony Cerberus tak odwdzięczył mu się latami pracy i oddania. Ale tylko na chwilę. Wszystko się udało, Rhama miał się zaraz obudzić, a kiedy to zrobi, planowała przywitać go z zadowoleniem na twarzy.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12107
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

1 lut 2019, o 18:32

Usta Vinnet rozciągnęły się w znacznie szerszym uśmiechu. Rzadko słyszała takie pochwały od swojej kapitan, ale rzadko też miała okazję sobie na nie zasłużyć. Dopiero teraz było widać, jak zmęczyły ją ostatnie dwie godziny, to stałe skupienie, z którego nie mogła zrezygnować ani na chwilę. Ale była też z siebie zadowolona. Bardziej niż zazwyczaj. I gdyby ktoś teraz o to spytał Hawk, mogłaby potwierdzić, że lekarka jak najbardziej miała do tego prawo.
- Dojście do siebie zajmie mu z kwadrans - dodała jeszcze, w razie gdyby czerwonowłosa zakładała, że pod odsunięciu tuby z maską od twarzy Rhama nagle obudzi się tak, jak budził się rano. - Może trochę więcej. Muszę tu zostać i monitorować jego stan, dopóki nie będziemy w stanie przenieść go gdzieś indziej. Jakby mówił głupoty, proszę się nie przejmować. To przejdzie.
Nie wiedziała, czy kobieta miała na myśli inną salę w klinice, znajome kajuty Wraitha, czy domek przy plaży - to trzecie raczej niekoniecznie, bo nie miała pojęcia o tym, że przed zabiegiem Hawk obiecywała to Rhamie - ale tak czy inaczej musieli tu spędzić jeszcze co najmniej kwadrans, jak nie dwa.
Wszystkie ramiona maszyny uniosły się w górę, odsuwając się od pacjenta. Zapach antyseptyków wypełniał powietrze, nadając mu charakterystyczny, dla niektórych może nawet przyjemny zapach sterylności. Znając Naeema, mogła zakładać, że byłby ostatnim, który by na to narzekał. Gdy Hawk przyglądała się plecom pod przezroczystym opatrunkiem, widziała wypukłości w tych samych miejscach, w których wcześniej widoczne były metalowe punkty. Wyglądało na to, że po prostu Vinnet postanowiła zaleczyć to inaczej, niż zrobił to lekarz Cerberusa. A może na nowo wszczepiony implant nieco różnił się od tego, który teraz tkwił w sterylnym, plastikowym pojemniku jakiś metr od czerwonowłosej.
Przez dużą szybę widziała Veronique, która osunęła się na krześle i przetarła dłońmi zmęczoną twarz. Pewnie jedyne, o czym teraz marzyła, to kieliszek wina, albo po prostu zamknięcie się w swojej kajucie z książką i chwila odpoczynku. Ale to jeszcze nie był koniec. Wybudzanie się z narkozy nie należało do obojętnych rzeczy, nawet w czasach, w jakich dane im było żyć.
Dwie, może trzy minuty później oddech Naeema zmienił się, a jego dłoń drgnęła, jakby czegoś szukała. Potem obrócił głowę w stronę Hawk, może czując gdzie kobieta się znajduje, a może zupełnym przypadkiem. Gdy podniósł powieki, spojrzały na nią te same jasne oczy, które znała. Powiedział coś w języku, którego nie znała, potem powtórzył, a gdy zorientował się chyba, że go nie rozumie, przerzucił się na angielski.
- Nie bolało tym razem - wymamrotał niewyraźnie, obracając się nieco na bok, tak, by móc leżeć przodem do niej. Vinnet za szybą momentalnie skupiła się i pochyliła nad komputerem, coś sprawdzając. Może nie powinien się jeszcze ruszać. - Nie wyglądasz jak lekarz. Nie pamiętam... nie wiem co mi wymienili tym razem.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

1 lut 2019, o 19:54

Niezbyt często towarzyszyła komuś gdy wybudzał się z narkozy. Na ogół na statku nie było potrzeby - pacjent był tam bezpieczny, wokół zawsze plątało się dużo ludzi, ona tylko by przeszkadzała Vinnet. Teraz było zupełnie inaczej. Nie budził się po prostu któryś z członków jej załogi, nie miała ważniejszych rzeczy, którymi musiała się zająć, bo nie było niczego ważniejszego. W dodatku byli w klinice, obcej, z której nie miała zbyt wielu dobrych wspomnień jak na razie, nawet jeśli pochodziły z zupełnie innego okresu.
Pamiętała słowa Vinnet, obserwując, jak jego oddech się zmienia. Trochę nie wiedziała co robić, nie pamiętała, co jej mówiono gdy się wybudzała, bo nie pamiętała też kiedy ostatnio było tak poważnie, by musiała przejść wielką operację i ocknęła się na leżance. Wiedziała tylko, że jej obecność sama w sobie pomaga, a chciała być teraz obok niego. Chciała pomóc mu dojść do siebie, przekazać dobre wiadomości, bez względu na to jak długo będzie to trwało.
Uśmiechnęła się lekko, słysząc obcy język. Nie miała pojęcia co znaczyły te słowa, ale podejrzewała, że bardziej przypominały bredzenie, skoro były pierwszymi, które wypowiedział po otwarciu oczu. Nie wiedziała, że wybudzi się tak szybko, ale z drugiej strony nie było żadnej traumy ani komplikacji, tylko wymiana sprzętu, bez grzebania w jego kręgosłupie - przynajmniej takiego, które wymagałoby jego długiej rekonwalescencji.
- To dobrze - odpowiedziała cicho, wyciągając rękę w jego stronę by ująć jego dłoń i ścisnąć lekko. Niekoniecznie chciała usłyszeć od razu nie wyglądasz jak lekarz, ale Vinnet ostrzegła ją, że może gadać głupoty. Narkoza była silniejsza niż wspomnienia. Niezrażona, na razie trzymała go za rękę, czekając, aż dojdzie do siebie w nadziei na to, że dotyk mu pomoże przypomnieć sobie, kim była.
- Nie ruszaj się jeszcze. Zabieg się dopiero skończył - poprosiła, widząc, jak obraca się na bok. Rana może i była zasklepiona, ale lepiej będzie, jeśli nagle nie spróbuje wstać, zachęcony swoim powodzeniem w obróceniu się na leżance. - Jesteś w klinice w Asie. Na Arvunie. Pamiętasz?
Jego pierwsze słowa pokazywały to, z czym kojarzyło mu się leżenie na sali operacyjnej. Powstrzymała się od komentarza, wiedząc, że teraz nie będzie pomocny. Mogła tylko strzelać w to, czy myślał, że jest gdzieś na którejś stacji Cerberusa, czy może jeszcze na Ziemi. Brzmiało raczej na to pierwsze, nieco bliższe teraźniejszości, ale niesamowicie odległe od prawdy.
Nachyliła się, drugą dłonią sięgając do jego gorącego policzka i zmierzwionych włosów. Przesunęła kciukiem delikatnie wzdłuż jego kości policzkowej, wpatrując się w jasne spojrzenie, które uspokajało ją mocniej niż słowa wypowiadane przez Vinnet, bez względu na to jak bardzo lekarka się starała.
- Wszystko się udało - dodała po chwili, odsuwając się nieco, żeby dać mu więcej przestrzeni i miejsca. Musiał być zdezorientowany, nie chciała go jeszcze dodatkowo przytłaczać. Miała pomóc, nie dodatkowo szkodzić. - Wymieniliśmy ci implant na nowy. Nie będziesz już żył na lekach przeciwbólowych - westchnęła, zerkając na pojemnik, do którego włożony był stary sprzęt. - Może nie od razu. Musisz dojść do siebie najpierw.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12107
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

1 lut 2019, o 20:25

Leżący na łóżku mężczyzna wydał się szczerze zaskoczony, gdy Hawk chwyciła go za rękę. Zmarszczył brwi, przesuwając spojrzeniem w dół jej twarzy, przez ramię i w dół ręki, docierając do ich splecionych dłoni. Ewidentnie nie pamiętał jeszcze kim była i dlaczego tak się teraz spoufalała - choć z drugiej strony musiał zdawać sobie sprawę z tego, że nie wszystko jest z nim tak, jak powinno być i całkiem prawdopodobnie ma jakieś chwilowe ubytki we wspomnieniach. Ale jej dotyk nie był dla niego niczym na tyle szokująco nieprzyjemnym, by cofnął własną dłoń. Wpatrywał się w różnicę kolorów ich skóry, jakby była czymś niesamowicie interesującym.
- Nie ruszam się - zaprotestował, choć właśnie to przed chwilą zrobił, obracając się na bok. - Na Arvunie? Nie na Cronosie?
Nie pamiętał. Nazwa księżyca, na którym przebywali od jakiegoś tygodnia, nie wywołała żadnej sensownej reakcji. Może po prostu potrzebował trochę więcej czasu, tak jak mówiła Vinnet. Kilku dodatkowych minut, może kilkunastu. Wybudzanie się z narkozy nie trwało już tyle, co wiek temu, ale nadal nie było natychmiastowe. Może inaczej będzie za kolejne sto lat. Kto wie, może wtedy ludzie nie będą potrzebować nawet implantów.
Z powrotem uniósł na nią wzrok, gdy jej wolna dłoń dotknęła jego policzka. Badał spojrzeniem jej twarz, w milczeniu, jakby usiłował przypomnieć sobie kim jest kobieta, która wydawała się mu jednocześnie tak bliska i nieznajoma. Maszyna zapikała cicho, a część kontrolek zgasła. Przede wszystkim wyłączyły się wszystkie ramiona, już do niczego niepotrzebne.
- Jesteś taka ładna - stwierdził Rhama cicho. - Masz bardzo prosty nos.
Jego słowa brzmiały trochę jak coś, co Adams mógłby mówić po pijaku do pierwszej napotkanej na plaży kobiety, i choć brzmiało to absurdalnie, to Naeem zachowywał pełną powagę. Kwestia implantu nie była w tej chwili dla niego choćby w połowie tak interesująca, jak osoba siedząca obok i bliskość, która najwyraźniej ich łączyła.
- Śniłaś mi się kiedyś. Twoje poplątane włosy. Miałaś bliznę na klatce piersiowej i tatuaż na łopatce. Czułem, jak smakuje twoja skóra.
- Umm... to ja może wyłączę przekaz - odezwała się nagle Vinnet przez głośnik, zza swojej szyby. - Jakby co, to proszę zamachać.
Naeem drgnął i rozejrzał się, szukając właścicielki głosu, ale z jego miejsca nie było jej widać, więc zrezygnował, uznając najwyraźniej, że to wytwór jego nie do końca przytomnej wyobraźni.
- Moje plecy pulsują - poinformował ją za to, posłusznie nie ruszając się jednak z miejsca, dopóki ktoś mu nie pozwoli. Znów dodał coś w obcym języku, by za chwilę się poprawić: - Jak masz na imię? Dlaczego tu jesteś?

Wróć do „Galaktyka”