Nie potrzebowała zabrać ze sobą wiele. Gdy wpadła do swojej kajuty na statku, z początku w ogóle jej nie poznała. Miała wrażenie, że minęły całe dni nim ostatnio się w niej obudziła po tylu godzinach snu. Ich wyjście na zewnątrz obfitowało w sporo wydarzeń, od śniadania, przez wizytę w wielkim akwarium, spotkanie z Amslerem, areszt, restaurację, zakupy... A i tak nie było jeszcze wieczora. Jedyny minus tego był taki, że powoli czuła, że dzień powinien chylić się ku końcowi a tymczasem na Arvunie wciąż było jasno i trwało leniwe popołudnie.
Złapała mniejszą torbę, do której wrzuciła sukienkę, inne buty, bieliznę i jeszcze ubrania na zmianę, na jutro. Zignorowała chaos, w jakim pogrążone było pomieszczenie, z kilkoma rzeczami leżącymi na ziemi. Nie miała teraz nastroju na sprzątanie, nawet na zostanie na Wraithcie dłużej niż powinna. Chciała już lecieć na miejsce, do domku, na który wcześniej tylko zerknęła zanim go wynajęli. Wtargnęła do łazienki zastanawiając się intensywnie, czego potrzebuje stąd. W zamyśleniu utkwiła wzrok w lustrze, początkowo nie zauważając w odbiciu siebie. Westchnęła głośno, odgarniając włosy do tyłu i przypominając sobie o szczotce, której bardzo, bardzo potrzebowała. Złapała też kosmetyki, z których korzystała najczęściej i niedbale wrzuciła na wierzch torby, gotowa do wyjścia. Nie chciała przebierać się teraz, wolała zrobić to na miejscu. Tylko w kwestii pistoletu zastanawiała się co powinna zrobić. Czy przesadą było wzięcie go też teraz? Do domku chyba nie. Nie chciała być bezbronna i choć równie wiele szkód mogła wyrządzić nie mając broni palnej w ręku, czuła się pewniej i bezpieczniej mając ją blisko siebie. Nie odpięła więc kabury, tylko zamknęła torbę, przewiesiła ją przez ramię i ruszyła do wyjścia, napotykając Rhamę w przejściu.
- Wezmę kawę jeszcze - poinformowała go, niepewna tego, czy ją znajdzie w wynajmowanym miejscu, czy nie. W mesie szybko zgarnęła jakiś odpowiednio duży kubek i włączyła ekspres, patrząc na Naeema pytająco i w razie potrzeby zalewając je dwie, choć nie do pełna. Nie miały w końcu przykrycia, a oni mieli dotrzeć do skycara i nim lecieć dalej, możliwie nie wylewając zawartości na siebie. Naczyń jej nie było szkoda, w końcu zawsze mogła je zgarnąć gdy będą jutro wracali na Wraitha.
Może przez chłodny wiatr, a może przez usta znieczulone od nadmiaru emocji, kawa nadawała się już do picia gdy byli w połowie drogi. Upiła jej łyk, nie potrafiąc skupić myśli na czymś konkretnym. Czuła ekscytację, którą trudno było uznać za normalną. Nocowanie w domku nie było niczym specjalnym, ale ona zamieniała swoje łóżko na Wraithcie na dwie rzeczy - albo posłanie w jego kajucie na statku, albo swoje mieszkanie na Omedze. Stacja, jak stacja, przypominała mieszkanie na statku, tylko ogromnym. Nie pamiętała kiedy ostatnio mogła odpoczywać na lądzie, w dodatku tak zapierającym dech w piersiach.
Wysiadła z promu ostrożnie, uważając na napój w kubku. Widok domku pobudził ją bardziej niż kofeina, której chyba od razu przestała potrzebować. Zapach lasu mieszał się z charakterystyczną wonią morza, którą w Asie czuła wszędzie, a której brakowało jej na pokładzie Wraitha.
Omiatając spojrzeniem wnętrze, też zaniemówiła, ale w przeciwieństwie do mężczyzny nie stanęła w miejscu. Rzuciła torbę na ziemię tam, gdzie stała i ruszyła do przodu ze swoją kawą, rozglądając się z zachwytem.
- Jest idealny - mruknęła, podchodząc do przeszklonej, wielkiej szyby by spojrzeć na las po drugiej stronie. Początkowo czuła lekki zawód tym, że nie byli bezpośrednio przy morzu, tylko odrobinę obok, ale od razu zniknął gdy zobaczyła jak domek wygląda w środku. Obróciła się, zatrzymując przy szybie i przenosząc wzrok na Rhamę, z szerokim uśmiechem, który sama nie wiedziała kiedy zagościł na jej twarzy. Może jeszcze w promie. - To był dobry pomysł.