W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

[Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

16 wrz 2018, o 23:20

Kobieta pokiwała głową, choć nie wiedzieli co potwierdza, albo na co w ten sposób reaguje. W ogóle nie docierał do niej fakt, że nie jest traktowana przez nich poważnie, zbyt zajęta leniwym wymienianiem co jeszcze można kupić w jej fantastycznym sklepie. Hawk nie dowiedziała się nawet czym jest dzikownik, tak jakby wysoka ekspedientka postanowiła nie usłyszeć jej pytania. Za to dostała skinięcie głową. Może to był wyraz szacunku. może politowania wobec jej niewiedzy, a może zachętą do zakupu. Kamienna, wychudzona twarz kobiety nie pokazywała zbyt wielu emocji.
- Tak - odparł Deuce z zadowoleniem i skrzyżował ręce na klatce piersiowej z satysfakcją, jakby miał dziesięć lat i właśnie wynegocjował u rodziców możliwość obejrzenia vidu dla dwunastolatków. - Chcę dzikownika.
On sam też nie miał pojęcia co oznacza to tajemnicze słowo, ale absurd sytuacji i nastawienie sprzedawczyni doprowadziły do tego, że Deuce zgodziłby się na wszystko, tylko po to, żeby porozmawiać z nią jeszcze chwilę dłużej. Kobieta wypaliła papierosa do końca i rzuciła na ziemię, przydeptując butem na wysokim obcasie. Tak jakby sam jej wzrost nie wystarczył, musiała go sobie jeszcze dodawać. Weszła do swojego sklepu i gestem ręki zachęciła ich, żeby zrobili to samo.
- Dwanaście kredytów, sama przyprawa. Hologram sto czterdzieści. Minus dwadzieścia procent to będzie sto trzydzieści kredytów.
- Sto dwadzieścia chyba - poprawił ją John, dodatkowo obniżając ostateczną kwotę.
- Zaokrąglamy do góry. Polityka firmy- mruknęła ekspedientka z irytacją i uruchomiła terminal obsługi. Przed nimi wyświetlił się wystawiony przez nią rachunek, czekający na zatwierdzenie, podczas gdy ona wyjątkowo leniwie podniosła jakieś pudełko z jednego z regałów i otworzyła je, wyjmując z niego podłużne urządzenie. Ustawiła je przed nimi i wcisnęła guzik, opierając się potem na ladzie za urządzeniem, wpatrując się w nich z miną "no już, kupować i idźcie sobie do tego akwarium, zamiast tu sterczeć".
Nad sprzętem wyświetlił się hologram ryby - takiej, jakiej jeszcze nie widzieli na żywo. Jej długie ciało poruszało się płynnie, przemieszczając się z jednej strony na drugą. Wzdłuż jej grzbietu szedł ciemny grzebień i równie ciemny był jej szeroki, rozłożysty ogon, ale mogli się tylko domyślać, jakie faktycznie ma kolory. Adams wydął usta w zamyśleniu, wyglądając, jakby przestał robić sobie z tego żarty, a zaczął poważnie zastanawiać się nad zakupem.
- Ja bym przyprawy nie wciągała. Ma paprykę i inne ostre składniki. Można sobie podrażnić śluzówkę, proszę pana- odezwała się nagle ekspedientka, jakby dopiero teraz dotarło do niej to, co Hawk powiedziała jej o swoim pilocie. -To co? Kupujecie czy nie kupujecie?
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

16 wrz 2018, o 23:44

Kobieta wyglądała, jakby przespała ze dwie godziny ostatniej nocy. Ciekawe czy utrzyma się na nogach do wieczornego święta? Wciąż czekało ją wiele godzin na nogach. Hawk sama nie była pewna jak będzie czuła się wieczorem, biorąc pod uwagę jej przyzwyczajony do życia na statku organizm, poprzednie wyczerpanie i wydłużoną dobę na Arvunie. Ekscytacja na pewno pomoże jej w utrzymaniu oczu szeroko otwartymi.
- Dobrze, synu - westchnęła ostentacyjnie, przekraczając próg za parą wysokich obcasów. Rozejrzała się zaintrygowana po wnętrzu sklepu. Ciekawe ile z tych ryb zobaczą w akwarium - o ile wreszcie do niego dotrą, bo choć stali tutaj kilka minut, czuła się, jakby z jej klatki piersiowej ulatniało się życie.
Nie wyobrażała sobie takiego życia. Przychodzenia na którąś tam, poranną godzinę, spędzenia ośmiu godzin za ladą w sklepie bez perspektyw, w kolonii na galaktycznym zadupiu. Asa była piękna, owszem, ale miała wrażenie, że nie kobieta nie miała wyboru. Kto przeprowadziłby się tutaj by pracować w sklepiku z pamiątkami? Pewnie się tu urodziła.
- Weźmiemy - potwierdziła, spoglądając w oczy ekspedientki, której z początku nie lubiła, ale im dłużej o tym myślała to zaczynała jej współczuć. Nie chciałaby być na jej miejscu. - Bez żarcia dla rybek. Znajdziemy ci jakiś czerwony piasek - cmoknęła, klepiąc pilota po ramieniu. Nieznajoma nie kontaktowała więc równie dobrze mogłaby planować przy niej morderstwo Amslera, pewnie zdołałaby raz mrugnąć powiekami.
- No i kupiłam ci prezent. Zadowolony? - spytała z rozbawieniem, gdy wreszcie wyszli na zewnątrz. Jeśli Rhamy nie było nigdzie w pobliżu, wyciągnęła tego nieszczęsnego papierosa i odpaliła zanim zdążyła się rozmyślić, ruszając w stronę, w którą udał się mężczyzna wcześniej chcąc kupić im bilety.
Westchnęła, unosząc wzrok do różowego nieba. Już dawno przestało jej być zimno. Kurtka i przejście się pomogło na niszczący jej warkocz wiatr.
- Ciekawe jak świętować będą wieczorem - mruknęła, patrząc po mijających ich ludziach. Czy wszyscy mieli dzień wolny, czy śpiesząc się do pracy mijali ich nie zdając sobie z sprawy z tego, jak bardzo wyrwani są z rzeczywistości? - Reszta wybrała już jakieś miejsce? - zagadnęła, podnosząc wzrok na Adamsa.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

17 wrz 2018, o 13:00

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

17 wrz 2018, o 13:24

Gdy padło zdanie o czerwonym piasku, kobieta uniosła tylko spojrzenie na Hawk, przyglądając się jej przez moment. Potem zmierzyła wzrokiem stojącego obok niej blondyna, który nie wyglądał jednak jak ktoś, kto systematycznie wciągałby czerwony piasek. Nie skomentowała tego jednak, bo to nie była jej sprawa. Spakowała hologram do pudełka i wręczyła go Adamsowi, który uśmiechał się z satysfakcją, choć przecież dzikownik krążący mu w powietrzu w kokpicie jeszcze pięć minut temu nie był spełnieniem jego marzeń.
- Dziękuję - odpowiedział, odwracając się tyłem do charyzmatycznej ekspedientki i ruszając w stronę wyjścia. Nie mówił do niej, ale do Hawk, zresztą kobieta wydawała się tych słów już nie słyszeć. Opadła na obrotowe krzesło za ladą i uruchomiła omni-klucz, jeszcze przed wyjściem klientów ostentacyjnie zajmując się swoimi sprawami, takimi zapewne jak przeglądanie extranetu w poszukiwaniu przepisów na rybę, albo inne waże rzeczy.
- W życiu nie dostałem nic lepszego - dodał Deuce po wyjściu ze sklepu, łapiąc pudełko pod pachą. Nie było małe, widocznie nie korzystało z najnowszych, aktualnych technologii, ale z przestarzałych o jakieś dziesięć lat. To jednak mogła być ciekawa ozdoba, jeśli pasowałaby do wnętrza. Czy będzie pasowała do kokpitu - to miało się jeszcze okazać.
Przy wejściu do akwarium plątało się kilka osób. Dwie młode kobiety dyskutowały o czymś, rozbawione, a ich śmiech niósł się po całej uliczce. Na ławce przy ścianie siedział mężczyzna, który przez moment odprowadzał Deuce i Hawk spojrzeniem. Ktoś wyszedł ze środka przez rozsuwane drzwi, a gdy wejście otworzyło się, dotarł do nich charakterystyczny głos Rhamy, chyba rozmawiający już o czymś innym niż bilety. Błysnął im jego profil, gdy roześmiał się z czegoś, krzyżując ręce na klatce piersiowej, a potem drzwi zamknęły się z powrotem.
Gdy znaleźli się w środku, ich oczom ukazał się sporej wielkości hol. Za krótkim kontuarem stała sympatyczna blondynka, uśmiechem przypominająca nieco Yovenko, choć wyglądająca na dużo spokojniejszą. Opierała się o ladę na łokciach, tłumacząc coś Naeemowi.
- ...może będą otwarte. Można kupić kawę albo małe paczki ciastek. A dalej można wykupić sobie karmienie dzikowników, chociaż o tej porze roku nie zawsze przypływają od razu, czasem trzeba dłużej poczekać.
- Dzikowników? - powtórzył Rhama, a kobieta rozłożyła ręce w geście bezradności.
- Nie ja wymyślałam te nazwy.
Naeem odwrócił się do Hawk i błysnął omni-kluczem, dając w ten sposób znać, że kupił dla nich wszystkich bilety. Przesunął spojrzeniem po pudełku Adamsa i pytająco uniósł brwi, ale zadowolony z siebie pilot wcale nie zamierzał mówić mu, co znajduje się w środku.
- Windą na piętro minus dwa, a potem na taśmę - uśmiechnęła się do nich blondynka, splatając dłonie na ladzie. Ona chyba, w przeciwieństwie do poprzedniej spotkanej przez nich kobiety, nie pracowała tu za karę. - Właśnie mówiłam, że wybraliście dobrą godzinę, bo o jedenastej są programy rodzinne, więc będzie dużo dzieci. A nie chcecie tu być, kiedy będzie dużo dzieci - zaśmiała się i gestem wskazała im wejście do windy.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

17 wrz 2018, o 22:32

Nerwowo wypalała swojego jednego papierosa, jakby jej życie zależało od tego, czy uda jej się go skończyć przed wejściem do akwarium.
- Ogarniaj co się wokół ciebie dzieje - fuknęła, gdy wyrzucił z siebie jakieś bzdurne podziękowania za dzikownika, olewając przy tym jej pytanie. - Spytałam czy reszta wybrała jakieś miejsce na wieczór.
Westchnęła w przypływie irytacji, bardzo wolno ruszając tropem Naeema, bo wciąż zależało jej na papierosie. Prędzej czy później musiała go jednak wyrzucić na ziemię i zdeptać obcasem.
Od razu usłyszała znajomy głos gdy tylko przekroczyli próg pomieszczenia. Rozejrzała się, szukając źródła i dostrzegając przy jednej z kas Rhamę. Ruszyła w jego stronę, zgarniając przy tym Adamsa i pilnując tego, by był świadomy tego co się działo dookoła i na pewno szedł wraz z nią w drobnym kierunku. Widząc uradowaną kasjerkę, opowiadającą mężczyźnie o tym, gdzie mógł kupić ciastka, poczuła do niej absurdalną niechęć. Tak, jak wbrew wszystkiemu poirytował ją widok Yovenko lgnącej do Naeema w mesie któregoś poranka, a może wieczora. Dni zaczynały jej się mieszać, stapiać ze sobą.
- Dzikownika będziesz mógł obejrzeć u Johna. Taki hologram sobie zażyczył - odparła, starając się utrzymać powagę na twarzy z marnym skutkiem. Nazwa była chora, choć pasowała do dziwnego wyglądu ryby. - Nie pochwali się, bo nie lubi dzielić się zabawkami z innymi dziećmi - dodała, cmokając. Rozejrzała się, szukając drogi dalej, gdzie mogły poprowadzić ich bilety, które kupił im Naeem.
Czuła w gardle nieprzyjemny posmak tytoniu. Taki, który zabijało się gumą do żucia, alkoholem, albo kolejnym papierosem. Może to był powód, dla którego zaczynała od jednego a kończyła na połowie paczki. Ciężko był przestać.
- Świetnie - odparła wymijająco ku kasjerce, ruszając w stronę wind, zaciekawiona tym, co mogą znaleźć po drugiej stronie. - Zdążyłam zapomnieć, że ryby tu są prawdopodobnie tak różne od ziemskich jak niebo i drzewa - dodała do pozostałych gdy oddalili się od kas i uprzejmej kobiety. Była miłą odmianą od tamtej obsługującej sklepik, ale z jakiegoś powodu nie przypadła Hawkins do gustu.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

17 wrz 2018, o 23:01

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

17 wrz 2018, o 23:09

Deuce zmarszczył brwi, spoglądając na swoją kapitan z oburzeniem.
- Nie możesz dawać komuś prezentu, a potem na niego krzyczeć. Poza tym nie jesteś moją prawdziwą matką - obruszył się, po czym parsknął śmiechem i pokręcił lekko głową. Chłodny wiatr rozwiał mu włosy, więc przeczesał je wolną dłonią, choć były zbyt krótkie, by zrobiło to jakąkolwiek różnicę. - Sam nie wiem, święto morza, więc na plażach pewnie. Znaczy no, wiem że część chce iść na plażę, część zostać w mieście, bo ma się dużo dziać tutaj, w centrum miasta. Żadne konkretne miejsce. A ty? To znaczy... wy? Ja nie wiem w ogóle, to już jest oficjalne, czy jeszcze nie? Wiesz jak ciężko mi jest dochować tajemnicy.
Rhama uśmiechnął się do pilota, faktycznie przybierając na moment minę, jakby patrzył na dziecko. Deuce potrafił być poważny, ale tylko wtedy, gdy naprawdę wymagała tego sytuacja, albo sam nie miał nastroju. Teraz jednak dzień był bardzo przyjemny, Asa ich kochała, a za kilka godzin czekała ich wielka impreza, której nikt z załogi nie zamierzał odpuścić. No i dostał swój hologram, który wymusił na Hawkins bardzo sprytnie, ale był z tego powodu zadowolony, nawet jeśli był to zupełnie absurdalny prezent.
- Na pewno są - odpowiedział jej Naeem, otwierając przed nimi dużą windę, wyłożoną na ścianach lustrami. Przez te kilkanaście sekund jazdy mogła obserwować w nich Adamsa, czytającego ze skupieniem jakieś specyfikacje na pudełku od hologramu i Rhamę, który przyglądał się jej, z kącikami ust uniesionymi w lekkim uśmiechu. Cokolwiek jednak myślał, standardowo nie zamierzał się tym dzielić, a na pewno nie przy pilocie. W towarzystwie, nawet takim, które zaczęło go już tolerować, a nawet pozwalać sobie na drobne złośliwości, Naeem pozostawał milczącym człowiekiem, jakim nazywali go znajomi po wszczepieniu implantu.
Z windy wychodziło się do długiego korytarza, pogrążonego prawie całkowicie w ciemności. Jedynym źródłem światła były taśmy pociągnięte wzdłuż ruchomego chodnika, na który prawdopodobnie mieli wejść. Mogli iść obok niego, jak w większych portach lotniczych, ale korytarz ciągnął się daleko do przodu, więc prawdopodobnie byłoby to znaczące marnowanie czasu.
John pierwszy wszedł na chodnik, który w dość szybkim tempie zabierał go coraz dalej od nich.
- No wchodźcie! - zawołał, więc Naeem pociągnął Hawk za sobą i podążył śladem blondyna.
Ruchomy chodnik nie miał barierek, więc mogli z niego zejść w każdej chwili, choćby gdy zaczęli mijać automaty z pamiątkami, które zapewne miały wszystko to, co można było kupić w sklepie na zewnątrz, tylko w podziemiach trzeba było za to zapłacić ze trzy razy więcej. Potem wjechali do sporego, dobrze oświetlonego pomieszczenia, w którym ustawione były krzesła, a na ścianie zawieszony ogromny ekran. Być może puszczano tutaj vidy dla rodzinnych wycieczek, teraz jednak na wyświetlaczu widoczne było tylko bliżej nieokreślone, morskie żyjątko, które przyczepiło się do szyby jakiegoś akwarium czterema przyssawkami i równo co kilka sekund zmieniało kolory.
Ani Rhama, ani John nie postanowili zejść z taśmy, by przyjrzeć się sali bliżej i wkrótce wjechali w kolejny ciemny korytarz, stale zabierający ich w tę samą stronę - do brzegu. Zanim jednak jasne pomieszczenie zostało całkowicie za ich plecami, oczom Hawkins na granicy jasności ukazał się mężczyzna, który odprowadził ich spojrzeniem przed wejściem. Jechał teraz za nimi, choć czerwonowłosa nie zdążyła sprawdzić, czy jest jednym ze zwiedzających, czy przygląda się im.
- Zaczynamy dojeżdżać do pierwszych przeszklonych miejsc - zauważył Deuce, gestem wskazując im informację zawieszoną na ścianie, którą dość szybko minęli.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

18 wrz 2018, o 00:14

Tak, święto morza brzmiało bardziej jak plaże niż centrum miasta. Ta druga opcja nie wydawała się dla niej tak zachęcająca jak pierwsza. Miasta były wszędzie. Wysokie budynki, ciekawe kluby. Morza nie było wszędzie, nie takiego, jakie mogli oglądać na Arvunie. Dzisiejszy wschód słońca zapisał się w tyle jej głowy i wciąż o nim myślała, nie mogąc nadziwić się tym, jak dziwnie, ale też pięknie wyglądało otoczenie. Ziemia przy tym wydawała się być szarą i nudną rzeczywistością, do której nie chciała wracać. Kosmos czymś innym, czymś, czego nie potrafiła postawić ani nad, ani pod planetą pod względem atrakcyjności.
- Nie wiem. Męczy mnie skradanie się do kajut w nocy, jak w podstawówce. Chyba oficjalne - wzruszyła ramionami, chowając dłonie do kieszeni gdy tylko dotarli do przejścia. - Doceniam to, jak długo wytrzymałeś.
Niewiele osób o nich wiedziało. Vinnet, Deuce. Ktokolwiek jeszcze? Traciła rachubę. Na opinii Adamsa zależało jej najbardziej, choć, patrząc na to jak zachowywał się teraz to nie do końca wiedziała dlaczego. Ale cieszyła się widząc jego beztroskę i rozbawienie. Mógł zgrywać autystyczne dziecko póki był szczęśliwy i napojony glonowymi drinkami. Wszystko to, co robił dotychczas było lepsze od ich ostatniego miesiąca. Patrząc na niego pamiętała o tym, że był jedną z niewielu osób, którym bez chwili zawahania powierzyłaby swoje życie, nawet jeśli potrafił zachowywać się tak, jakby był jej największą pomyłką.
Odwzajemniła spojrzenie Rhamy gdy weszli do windy. Z jakiegoś powodu sprawiło, że miała jeszcze większą ochotę na świętowanie wieczorem. Doba na Asie była długa i doceniała to, że może obejrzeć kolonię w tym czasie, ale coraz ciężej było jej się skupić na tym, co się dzieje. Myślami była na plaży. Na klifie koło domku, który wynajęli. Nie oglądała zachodu słońca w pełnej skali. Widziała wschód, chciała zobaczyć tego kontynuację. Chciała dostrzec kosmiczny zachód słońca taki, jakiego nigdy nie byłaby w stanie odtworzyć na brudnej ścianie amerykańskiego miasta.
Milczała, rozglądając się, gdy już mężczyzna wciągnął ją na ruchomy chodnik. Miał swoje plusy teraz, kiedy nie mieli wokół nic ciekawego, ale wiedziała, że prędzej czy później będzie chciała z niego zejść i przyjrzeć się obrazowi za szkłem. Jej wzrok natknął się na obcego wsiadającego za nimi, potem obojętnie skierował się ku pilotowi, który ich nieco wyprzedził. Potem jej umysł połączył fakty, a wzrok wyłapał spojrzenie, którym objął ich facet gdy wychodziła ze sklepiku z Deucem i porównał z tym, którym obarczał ich teraz.
Przesadzała. Wiedziała to. Poczuła to, gdy jej dłoń mimowolnie wyczuła broń w kaburze przyczepionej do jej pasa, upewniając się, że ma ją na sobie. To nie było podejrzane - widzieli go wcześniej przed sklepikiem. To nie tak, że teraz zauważyli go pięć kilometrów dalej. W okolicy nie było wiele ciekawych miejsc, nie tak interesujących jak akwarium. Zwiedzał, tak jak oni. Wmawiając sobie to wszystko, podążyła wzrokiem za ręką Deuce'a, wskazującą na jakąś informację. Nie czuła się jednak pewnie i żadna z uspokajających myśli nie była w stanie tego zmienić. Oglądając uroki akwarium, ostrożnie zerkała do tyłu, tak na wszelki wypadek.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

18 wrz 2018, o 08:41

Naeem odpowiedział jej uśmiechem. Ogólnie uśmiechał się dużo więcej, odkąd wyszli z tamy, a czerwonowłosa przestała być na niego zła o sytuację z lekami i implantem. Wydawał się nie do końca zadowolony, że Deuce poszedł z nimi, ale przynajmniej podpity pilot był zabawnym towarzystwem - mogło być gorzej. No i wiedział o ich dwójce, więc teoretycznie Rhama nie musiał się powstrzymywać, jeśli chciał w jakiś sposób okazać swoje uczucia wobec pani kapitan. Nie robił tego jednak zbyt ostentacyjnie, przyzwyczajony do funkcjonowania w ukryciu i skradania się nawzajem do swoich kajut.
Zgodnie ze słowami Johna, chodnik w końcu po kilku minutach jazdy ciemnym korytarzem wjechał do przeszklonej części akwarium. Światła idące po bokach taśmy tutaj nie były tak mocne, a może wrażenie to sprawiał oświetlony widok za dużą szybą, który tworzył kontrast z półmrokiem tego, przez co dotąd jechali. Korytarz poszerzał się znacznie, tworząc coś w rodzaju tarasu widokowego, za którym widniała jasna skała. Wpadające przez powierzchnię wody promienie słońca przesuwały się po niej leniwie, w towarzystwie reflektorów ukazując ich oczom zupełnie nowy świat. I nawet jeśli dobrze wiedzieli, jak wygląda podwodne życie na Ziemi, tutaj było zupełnie inaczej. Ryby, których dotąd nie widzieli, przemieszczały się sporymi ławicami między morską roślinnością, o długich, ciemnofioletowych ramionach. Deuce wyprzedził ich, podchodząc do szyby i pochylając się do niej, jakby znalezienie się te pięć centymetrów bliżej miało poprawić jego widok. Rhama wykorzystał ten moment, by wyciągnąć rękę do Hawk i odgarnąć czerwony kosmyk z jej twarzy. Przez moment wyglądał, jakby chciał coś do niej cicho powiedzieć, ale szybko wyczytał z jej napiętej twarzy, że coś jest nie tak. Zmarszczył brwi, spoglądając na jej mimowolnie opartą na broni dłoń.
- Co się dzieje? - spytał, poważniejąc.
Mężczyzna, który jechał za nimi, zniknął. Nie pojechał na taśmie dalej, wyprzedzając ich, ani nie zszedł na ten sam taras widokowy, na którym znajdowali się oni. Prawie jakby był wytworem jej wyobraźni, został gdzieś za ich plecami. Naeem nie zobaczył więc niczego podejrzanego, gdy podążył za jej spojrzeniem.
Jedna z fioletowych roślin oderwała się od ściany i odpłynęła, zabierając za sobą ławicę, a to wywołało kolejne poruszenie. To samo zrobiła część skały, okazując się czymś w rodzaju ogromnego węża wodnego. Wielkie, szare zwierzę odczepiło się od ściany i podpłynęło do nich, ocierając się o brzeg tarasu ze zgrzytem i spływając gdzieś w dół, poza ich zasięg wzroku. Po prawej stronie stał panel z informacjami o widocznych gatunkach, który mogli sobie aktywować, jeśli byli zainteresowani tematem.
- Nie ma tu żadnych dzikowników - zauważył z rozczarowaniem Deuce.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

18 wrz 2018, o 13:38

Czasem zapominała o tym, jak musiało wyglądać życie pod wodą. Patrząc na skłębione fale widziała tylko romantyczny obraz oceanu. Wąską linię horyzontu, zlewającą się z fioletowym niebem. Połyskujące na powierzchni promienie światła, huk rozbijającego się o skały przypływu, zapach soli. Arvuna była tak zajmująca na swojej powierzchni, że teraz z zaskoczeniem przypomniała sobie o tym, ze to przecież nie wszystko. Że planeta jest oceaniczna, więc całe jej życie nie opiera się wyłącznie na kolonii w Asie - wręcz przeciwnie. Ten świat żył tam, gdzie jej wzrok nie sięgał wcześniej.
Uniosła głowę do góry, z zaciekawieniem przesuwając spojrzeniem po podmorskim krajobrazie. Oglądanie tego było specyficzne przez odgradzającą ich szybę. Wyglądało jak vid puszczany w kinie, tylko w niesamowicie dobrej jakości.
- Hm? - mruknęła, czując męski dotyk na swoim policzku. Przeniosła trzeźwe spojrzenie na Rhamę, uśmiechając się do niego lekko. Jego obecność ją uspokajała, ale nie wystarczająco, by pozbawić dziwnego uczucia w tyle głowy. Czy byli obserwowani? Przez kogo? Czy to wreszcie szczyt jej cholernej paranoi?
Obróciła głowę do tyłu, rozglądając się. Szukała wzrokiem mężczyzny, który wszedł za nimi do akwarium, ale zorientowała się, że zniknął. Zaczęła powątpiewać w to, czy w ogóle tam wcześniej był. Może wciąż była zmęczona, może te kilkanaście godzin snu jej nie wystarczyło. Czuła się dobrze, ale to nie oznaczało, że była w dobrym stanie.
- Nic, zamyśliłam się - odparła pośpiesznie, cofając dłoń z kabury na udzie, zaklinając się w głowie.
Czy było z nią aż tak źle? Powinna się rozluźnić, przestać szukać dziury w całym. Wreszcie tkwiła po uszy w normalnym życiu. W nim była turystką na Arvunie, zwiedzającą to, co kolonia miała do zaoferowania. Nie uciekała, nie musiała. Byli bezpieczni. Benu mogła jej nienawidzić, ale nie zleciłaby jej morderstwa w biały dzień, w centrum miasta. Nie musiała nawet nosić ze sobą broni, ale czuła się w absurdalny sposób bezpieczniejsza z nią niż bez niej.
Coraz bardziej zaczynała bać się, że traci zmysły. Im mniej wokół niej się działo tym agresywniej reagowała na każdą, podejrzaną zmianę. Jedno złe spojrzenie, jedna, powtarzająca się w jej otoczeniu osoba a ona już czekała na uderzenie, zastanawiając się, z której strony teraz nadejdzie.
- Takiego hologram powinniśmy kupić do kokpitu - rzuciła, wskazując na węża wodnego, którego wcześniej wzięła za jakiś kawałek skały. - Chodźmy dalej - zaproponowała, ruszając powoli wzdłuż szkła, przyglądając się temu, co działo się za nią.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

18 wrz 2018, o 15:54

Nie miała pewności, czy ktoś za nimi nie podąża. Ale to mógł być każdy - począwszy od kogoś przysłanego przez Benu, bo musiała mieć jakiś kontakt ze swoimi ludźmi, przez ciekawskiego mieszkańca Asy, który usłyszał o tamie i chciał im się poprzyglądać, po bliżej nieokreślonego fanatyka jej osoby. Hawk nie zauważyła jednak, by ich dogonił. Może został w sali kinowej, przyglądając się żyjątku z przyssawkami.
Naeem widział jej frustrację, choć nie potrafił określić jej źródła, a ona nie chciała się nim z nim podzielić. Westchnął i objął ją za ramię, przyciągając do siebie, gdy ruszył do przodu, wzdłuż długiej szyby. Szli szerokim korytarzem, który kiedyś faktycznie mógł stanowić dobry sposób transportowania czegokolwiek z jednej strony miasta na drugą. Może przydawał się, zanim w pełni aktywowano kopułę, pod którą znajdowała się kolonia. Dłoń Rhamy zjechała niżej, obejmując kobietę w talii. Wyjątkowo nie przyglądał się jednak jej, ale z takim samym zainteresowaniem, co ona sama, wpatrywał się w morskie życie za szkłem. Reflektory rzucały wiązki światła na skałę, którą stąd widzieli. Arvuna żyła pod powierzchnią bardziej, niż ponad nią.
Nadal jednak nigdzie nie było upragnionych przez Adamsa dzikowników i mężczyzna wydawał się wyjątkowo zawiedziony.
- Może też mają - stwierdził, wzruszając ramionami, gdy czerwonowłosa wspomniała hologram. - Ale w małej wersji nie będzie tak efektowny. A duży mi się nie zmieści. Zresztą nie utrudniaj mi życia, pamiętaj, że nie mam ścian.
Brwi Naeema zmarszczyły się nieco, bo nie był wtajemniczony w kontekst. Ale też nikt mu niczego nie tłumaczył, zresztą trudno byłoby opowiedzieć rozmowę z ekspedientką roku, gdy była ona tak abstrakcyjna. Gdy zatrzymali się kilkadziesiąt metrów dalej, Deuce zerknął na nich, przez moment przyglądając się im w zamyśleniu. Może zastanawiał się, co Hawk widzi w tym milczącym, powściągliwym człowieku, albo nad tym, czy faktycznie była z nim szczęśliwa. Mógł być podpity glonowymi drinkami i zachowywać się jak dziecko, ale wciąż troszczył się o nią bardziej, niż przeciętny pilot o swojego kapitana. Wsunął ręce do kieszeni kurtki, bez słowa odwracając głowę do szyby, gdy to, co poprzednio wzięli za fioletową roślinę, dopłynęło do szkła i przyssało się do niego dużym, pomarszczonym otworem, przed samą głową blondyna.
- Jezu, fu, co to kurwa jest - jęknął, odskakując od okna z obrzydzeniem i ruszając dalej.
- Chciałeś dzikowniki zobaczyć, tak? - spytał Naeem, pochylając się nad jakimś panelem. - Są za częścią usługową. Chcecie w ogóle usiąść coś zjeść? Albo wypić?
- Wypić tak - uśmiechnął się John.
- Ty masz na coś ochotę? - Rhama uśmiechnął się do Hawk, spoglądając na nią z góry.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

19 wrz 2018, o 00:38

Może powinna cokolwiek mu powiedzieć, choćby żeby nie słyszeć tego westchnięcia, ale jak miałaby to ująć? Wydawało jej się, że drugi raz zobaczyła jednego faceta idącego tam, gdzie szli oni? Nie kierowali się przecież do jakiejś anonimowej uliczki, do której nikt inny nie miał powodu zaglądać. Szli do publicznego akwarium, w dodatku w dniu święta morza. Choć dopiero otwierali obiekt, dziesiątki, setki osób mogły czuć potrzebę przyjścia tutaj, a sklepik z pamiątkami przed wejściem był naturalnym przystankiem. Nie miała żadnego logicznego wytłumaczenia dla swojego niepokoju, dlatego wolała go zbyć niż tłumaczyć. Brakowało jej tylko tego, żeby spojrzał na nią z troską i spytał, czy na pewno nie chce wrócić na statek, odespać tego, czego odespać się nie dało.
Przyglądała się rybom z podwójnym skupieniem, choćby po to, by nie patrzeć za siebie, nie obracać się dookoła choć czuła do tego chęć. Wściekała się sama na siebie przez swoje zachowanie. Nie chciała, żeby Cerberus miał na nią taki wpływ, ale ostatnie miesiące kształtowały jej charakter, zmieniając go intensywnie. Ile jeszcze będzie mogła to ukrywać przed załogą? Ile jeszcze będzie w stanie ukrywać to przed Rhamą?
Pożałowała tej jednej piątej papierosa, którą zgniotła butem przed wejściem.
Parsknęła śmiechem nieco zbyt nerwowo niż powinna gdy Adams wspomniał brak ścian. No tak, w końcu ich statek był żaglówką. Podróżował przez morza i oceany, nie kosmos. Dziękowała sobie, że zaprosiła Deuce'a z nimi na tę wycieczkę, bo mogła skierować całość swojej uwagi na niego i nie musieć tłumaczyć się ze swojego dziwnego zachowania Rhamie.
Tak uważała póki nie zauważyła jego zamyślonego spojrzenia. Wtedy poczuła ciężar spoczywającej na jej talii dłoni i stłumiła westchnienie. Nie, nie mogła działać na tylu obszarach. Mogła albo martwic się tym, że widziała śledzących ją, nieistniejących ludzi, albo tym, że Adams nie może patrzeć na idącego obok niej Naeema. Nie dwa na raz. Na to nie miała cierpliwości.
- Wygląda podobnie do tej laski, którą ostatnio wyrwałeś na Omedze - odparła ironicznie, patrząc na dziwne stworzenie za szybą. Na sam dźwięk słowa część usługowa coś w jej sercu zadrżało ze szczęścia. Kawiarnia była dobrą opcją. Cokolwiek tu mieli. Musiała tylko zająć miejsce zwrócone przodem do reszty lokalu i wyjścia, i obserwować drzwi znad karty menu, lub...
- Wypić tak - powtórzyła za Adamsem, uśmiechając się do Rhamy nieco szerzej, starając zignorować zakradające się ku niej sidła paranoi. - Jestem za przerwą. Jeszcze raz usłyszę słowo dzikownik i oszaleję, przysięgam.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

19 wrz 2018, o 16:08

- To bardzo szkoda, bo ja chcę iść zobaczyć piękne, mieniące się w słońcu ławice tych ryb i nie odbierzesz mi tego - odparł Deuce, wykrzywiając usta w wyrazie niezadowolenia. Nie wypowiedział jednak słowa, które mogłoby doprowadzić jego kapitan do szału. Jego poważna mina szybko zmieniła się w rozbawienie, bo w swoim obecnym stanie przyjemnego podpicia nie nadawał się na powagę, a już na pewno nie na paranoję i teorie spiskowe.
- A to ma swoje plusy - zauważył, znacząco unosząc brwi, gdy przypomniała jego ostatnią wybrankę z Omegi. Rhama skrzywił się wyraźnie, pewnie wyobrażając sobie rzeczy, których nie chciał widzieć. Gdy spoglądało się na szybę i to, co się jej uczepiło, trudno było pozbyć się wrażenia, że z gustem Adamsa było coś mocno nie tak.
Ruchomy chodnik szybko zabrał ich w stronę strefy usługowej. Było jeszcze dość wcześnie, ale skoro działało akwarium, to musiały działać też znajdujące się w podziemiach sklepy. I nie zawiedli się - chodnik w tej części się kończył, więc czy chcieli, czy nie chcieli, musieli z niego zejść. Doskonały sposób na zwabienie klientów, bo gdy nie mogli szybko przejechać obok małej knajpki i stoisk z pamiątkami, bardziej prawdopodobne było, że zostawią w nich swoje cenne kredyty.
Duży taras, o ile można było tak nazwać coś, co znajdowało się pod wodą, otoczony był szybą praktycznie ze wszystkich stron. Kilkanaście niewielkich stolików zapewniało przestrzeń do swobodnego spędzenia czasu przy kawie, czy glonowym drinku, a ustawione na końcu ławki bez oparcia umożliwiało obserwację podwodnej flory i fauny. W okolicy nie było widać kelnerki ani nikogo, kto przyjąłby zamówienie, ale terminal był aktywny, dając dostęp do całkiem pokaźnego menu - przynajmniej jak na podwodną knajpkę. Naeem zamówił sobie kolejną już dzisiaj kawę, biorąc też dla Hawk coś, na co miała ochotę. Na dole wyświetliła się informacja, że czas oczekiwania wynosi pięć, do dziesięciu minut.
Przy jednym ze stolików siedziały dwie ludzkie nastolatki, ale nie było tu nikogo więcej. Dziewczyny nie należały do irytujących - rozmawiały względnie cicho, na temat czegoś, co jedna z nich wyświetlała na swoim omni-kluczu. Jedna z nich uniosła na nich spojrzenie spod swojej przydługiej, fioletowej grzywki, ale szybko straciła zainteresowanie.
- To ja idę zobaczyć co tu sprzedają - stwierdził Deuce i zniknął za drzwiami oznaczonymi jako pamiątki, choć wyglądały one bardziej jak wejście do schowka na miotły.
Rhama poprowadził czerwonowłosą do stolika i odsunął dla niej krzesło, za moment siadając obok. Rozejrzał się, przez dłuższą chwilę wpatrując się w kolejnego kamiennego węża, który powoli owijał się wokół skały, wtapiając się w nią doskonale - teraz jednak, gdy już wiedzieli gdzie go szukać, nietrudno było zauważyć kontury długiego wielkiego cielska. Po dłuższej chwili mężczyzna wyciągnął nogi przed siebie, zakładając ręce za głowę i przenosząc spojrzenie na Hawkins.
- Ładnie tu - zauważył. - Ale wątpię, żeby mi się chciało przychodzić drugi raz, nieważne ile tam jeszcze okien będzie po drodze. No, chyba że zachwycą mnie te ryby, których nazwy nie wolno wymawiać.
Z ruchomego chodnika zszedł znajomy mężczyzna. Ruszył od razu przed siebie, jakby chciał przejść do następnego i pojechać dalej, ale po chwili namysłu zawrócił i zamiast dalszego zwiedzania postanowił coś sobie zamówić. Rzucił Hawk krótkie spojrzenie znad terminalu, szybko odwracając wzrok, gdy ich spojrzenia się zetknęły. Nie wyglądał groźnie, ale Benu też przecież nie wyglądała.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

19 wrz 2018, o 20:16

Taras przypadł jej do gustu. Czuła się jak w kopule skrytej pod stumetrową warstwą wody i w zasadzie w takim miejscu się znalazła, poza głębokością, bo jej ocenić w żaden sposób nie umiała. Pewnie znalazłaby informację na którymś panelu na ścianach, albo gdziekolwiek, gdzie dawano informacje o rybach pływających wokół nich. Ją jednak niezbyt interesowały. Podobały jej się widoki, siedzenie pod wodą, otoczenie przez wodę. Półmrok panujący w środku po to, by nic nie odbijało się od szyb i to, co znajdowało się za nimi było lepiej widoczne. Akwarium przypadło jej do gustu, ale to, co w nim pływało, grało w tym drugie skrzypce.
Obrzuciła wzrokiem otoczenie, zanim wybrała jeden ze stolików. Poprosiła Rhamę o kawę, też decydując się na drugą, bo jednak zamawianie sobie alkoholu samej, o dziesiątej czy jedenastej rano, nie było w porządku. A może była dziewiąta? Straciła poczucie czasu przez to, jak wcześnie wstała i jak dużo udało im się załatwić od tego czasu. Powrót do normalnego funkcjonowania, przelecenie się skycarem wzdłuż brzegu, znalezienie domku. Za kilka godzin będzie na nich czekał wysprzątany, a ona cieszyła się na samą myśl.
Odprowadziła wzrokiem Adamsa, przez chwilę zastanawiając się, czy w takim stanie nie wyda zbyt wiele swoich oszczędności na jakieś zupełnie niepotrzebne zabawki. Nie był pijany, ale był w na tyle dobrym humorze, by wierzyła w to, że może to zrobić. I to napawało ją przerażeniem.
Podziękowała za kawę gdy postawił ją przed nią. Nie piła prawie wody, ale nie czuła się spragniona. Chyba jej nadmiar wszędzie wokół tak na nią działał, nawet jeśli jej organizm na dłuższą metę na samych wrażeniach nie pociągnie. Ułożyła się lepiej w krześle, zakładając nogę na nogę i przesuwając wzrokiem po oszklonych ścianach.
- Już rozumiem czemu przychodzi się tu tylko ze dwa razy, nawet mieszkając w Asie - przytaknęła, uśmiechając się lekko. - Jest zupełnie inny klimat. Jest ładnie. Ale to wciąż tylko ryby.
Parsknęła śmiechem, na moment zwieszając wzrok nad powierzchnią czarnej kawy. Poczuła się trochę lepiej, spokojniej, siedząc naprzeciw Rhamy, dopóki nie podniosła na niego wzroku, dostrzegając w rogu znajomego jej mężczyznę.
Na pewno jej się nie przywidział. NIe tym razem.
- Od sklepu, do którego poszliśmy z Deucem gdy kupowałeś bilety, chodzi za nami jakiś facet. Stoi przy terminalu - rzuciła twardo, wpatrując się w Rhamę, bo kątem oka mogła obserwować nieznajomego. Nie było sensu tego ukrywać, nie kiedy powtórzył się w jej polu widzenia znowu, po raz kolejny. Przestawała wierzyć, że to przypadek. - Wcześniej wlazł za nami na chodnik. Teraz tutaj. Wiem, że to akwarium to atrakcja turystyczna, ale widzę, że na mnie patrzy.
Westchnęła sfrustrowana, unosząc kubek do ust i upijając łyk za szybko, zbyt gorącej kawy. Skrzywiła się, czując, jak wrzątek paraliżuje jej język.
- Jeśli zobaczę go jeszcze raz gdy stąd wyjdziemy, przyłożę mu pistolet do gardła.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

19 wrz 2018, o 21:32

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

19 wrz 2018, o 21:53

Kawę przyniósł im kelner, barista, czy jeszcze jakiś inny pracownik knajpki. Wyszedł z drugich drzwi, znajdujących się obok sklepu z pamiątkami, w którym przepadł ich pilot, i podszedł do stolika z dwiema filiżankami. Kawa pachniała zupełnie inaczej niż ta, do której byli przyzwyczajeni, ale dość podobnie do tej, którą pili kilka godzin wcześniej na klifie, przy wschodzącym słońcu. Tutaj klimat był zupełnie inny - pogrążeni w ciepłym świetle tarasu widokowego, rozjaśnionym głównie przez wiszące nad stołami punktowe lampki, mogli podziwiać skrzące się w promieniach słońca podwodne skały i wszystko, co je otaczało.
- Dla ciebie to tylko ryby, dla Adamsa chyba sens życia - zauważył Rhama z rozbawieniem, całkowicie rozluźniony, bo przecież nie miał powodu, by się czymkolwiek denerwować.
Do czasu.
Gdy Hawkins wspomniała o podążającym za nimi mężczyźnie, zmarszczył brwi i odwrócił się, spoglądając na nieznajomego. Z daleka wydawał się dość młody, choć mogło to być mylne wrażenie, ze względu na jego szczupłą, nieco szczurzą posturę. Po złożeniu zamówienia przysiadł na jednym z krzeseł, zupełnie nie wyglądając jak ktoś, kto przyszedł tu odpocząć. Nie patrzył na nich, a przynajmniej nie w tej chwili i ewidentnie siedział jak na szpilkach.
- Może mu się podobasz - zasugerował Naeem z uśmiechem, pozwalając sobie na krótki żart, zanim przeszedł do działania.
Nie pytając czerwonowłosej o zdanie, rzucił krótko, że idzie zamówić coś do jedzenia, by zaraz podnieść się i ruszyć w stronę terminalu. Mężczyzna zerknął na niego, a potem znów przeniósł wzrok na Hawk - co Rhama bardzo skutecznie wykorzystał. W ułamku sekundy znalazł się obok niego i złapał go za kołnierz, jednym silnym ruchem wyciągając zza stołu. Nie musiał zresztą wkładać w to bardzo dużo siły, bo nieznajomy nie protestował, a bardzo chętnie współpracował, z przerażeniem w oczach, drobnymi krokami idąc w stronę Hawkins, prowadzony za brzeg kurtki przez technika.
- Nie nie... ja nie... ja tylko... ja tylko przecież...
- Spokój - odezwał się Naeem cicho, ale stanowczo. Reakcja była natychmiastowa. - Proszę powiedzieć miłej pani, dlaczego za nami leziesz.
Mężczyzna zapowietrzył się, kręcąc głową, usiłując zaprzeczyć tym haniebnym insynuacjom, ale gwałtowne szarpnięcie za kołnierz ostudziło jego chęć wykręcenia się z tych zarzutów.
- Dobra, no puść mnie już, nie mam przecież broni ani nic - jęknął, unosząc w górę rozprostowane dłonie. Na oko mógł mieć niecałe dwadzieścia lat. Krótko ścięte włosy i bliżej nieokreślone rysy twarzy sprawiały, że był podobny zupełnie do nikogo. - Bo ja tylko porozmawiać chciałem.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

19 wrz 2018, o 22:25

Adams w tej chwili sens życia odnalazłby pewnie na dnie szklanki z kolejnym drinkiem, możliwie nie glonowym. Zniknął jej z oczu, ale miała nadzieję, że wciąż jest w okolicy, oglądając kolejne, rybne pamiątki z Arvuny i męcząc ekspedientki, które mają życzenie śmierci wypisane na twarzy. Wolałaby nie znaleźć go eskortowanego do wyjścia przez ochronę, prosto do aresztu za kradzież hologramu skalnego węża, czy za coś równie absurdalnego.
Żart Naeema sprawił, że odwzajemniła uśmiech, ale z politowaniem. Jej przyzwyczajenie do nieco innych warunków towarzyskich nie zmieniało faktu, że za kimś, kto się komuś podoba, nie chodziło się w ukryciu, obserwując w stalkerski sposób, udając zainteresowanie terminalem lub ścianami. Teraz już była pewna tego, że mężczyzna przyszedł tu za nimi. Wcześniej miała wątpliwości, myślała, że wyolbrzymia lub panikuje, ale zachowywał się zbyt nienaturalnie i z każdą sekundą przepełniała ją frustracja.
Z wbitym w obcego wzrokiem przytaknęła, gdy Rhama uznał, że pójdzie coś zamówić. Nie dziwiła mu się. To, co mówiła, wymagało czegoś więcej niż głupiego przeczucia żeby zareagować. Uznała, że może jeszcze poczekać. Wyjdą z akwarium, pójdą w inne, losowe miejsce. Tak jak mu mówiła. Odruchowo podniosła kubek z kawą, znów chcąc się jej napić, nienauczona tym, co stało się wcześniej, póki w jej polu widzenia nie znalazł się Naeem.
- Rhama, nie... - zaczęła zaskoczona, odsuwając krzesło od stolika i odkładając naczynie na blat. Rozejrzała się w szoku dookoła, patrząc na to, czy już szła ku nim ochrona żeby ich wywalić, ale zbliżający się nieznajomy skutecznie odwracał jej uwagę od możliwych konsekwencji. Wokół byli ludzie, ale nie doszło do szarpaniny - szli do niej w miarę sprawnie, choć powoli, a ona starała się nie wyglądać na nieprzygotowaną.
Nie spodziewała się tego. Podejrzewała, że gdyby wspomniała o facecie przy Adamsie to on, napędzany alkoholem, ruszyłby ku konfrontacji, ale nie spodziewała się jej po Rhamie. Nie tak szybko i zdecydowanie, szczególnie, że sama sobie by nie uwierzyła na jego miejscu, lub zbyła własne słowa, wiedząc o swojej skłonności do szukania dziury w całym.
Miała rację. To oddaliło jej szok na dalszy plan, każąc skupić na prowadzonym przez Naeema facecie. Z bliska był młodszy, niż jej się wydawało. W ciemnym korytarzu i ruchomym chodniku nie zdążyła mu się przyjrzeć.
- Czego chcesz? - syknęła, obracając się na krześle w jego kierunku. Nie wyglądał na zimnego mordercę, to na pewno. Ale Benu też nie wyglądała na wściekłą sukę, którą okazała się później.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

20 wrz 2018, o 10:01

Dwie dziewczyny, które wcześniej zajęte były swoimi sprawami, uniosły wzrok, gdy w okolicy zrobiło się zamieszanie. To nie mogła być jednak pierwsza taka sytuacja, bo zaśmiały się tylko na widok ciągniętego przez Rhamę mężczyzny i szybko wróciły do tego, co oglądały na wyświetlaczu omni-klucza. Żadna ochrona nie rzuciła się na ratunek, nikt nie skuł Naeema i nie rzucił go na ziemię, wszystkim było wszystko jedno. Może na Arvunie to był dzień jak co dzień, a służby porządkowe z takich drobnostek nie wyciągały konsekwencji. Zresztą mężczyzna współpracował, nie wzywał pomocy, nie panikował. Gdy został rzucony na krzesło, na którym przedtem siedział technik, przeniósł niepewne spojrzenie na czerwonowłosą, bo nie do końca wiedział, czego może się po niej spodziewać. Nie był najlepszy w śledzeniu ludzi, skoro dał się złapać tak po prostu i musiał zdawać sobie sprawę z własnej nieporadności.
Rhama wzruszył ramionami, nie widząc niczego złego w swoim zachowaniu. Podążający za nimi facet sprawiał, że Hawk czuła się źle, a jej paranoja i frustracja rosły z chwili na chwilę. Chciał jej pomóc, a to było rozwiązanie natychmiastowe. Musiał dojść do wniosku, że jako ewentualny przeciwnik nie stanowił dla nich zagrożenia.
- Bo... bo ona go wrobiła - powiedział w końcu chłopak.
- Kto kogo? - ponaglił go Naeem, puszczając jego kołnierz, a zamiast tego skrzyżował ręce na klatce piersiowej. - Kim ty jesteś w ogóle?
- Alex Pond - padła odpowiedź, a mężczyzna uniósł wzrok na technika.
Nazwisko brzmiało znajomo i Hawk nie potrzebowała wiele czasu, by połączyć je z właściwą osobą. Człowiek, który zaczepił ją na samym początku ich pobytu w kolonii, będący współpracownikiem Charlie Snyder, musiał mieć coś wspólnego z tym, który siedział teraz zestresowany między nimi. Po dłuższej chwili zdołała zauważyć podobieństwo, choć nie było ono oczywiste. Może byli braćmi, może kuzynostwem.
- Wiem, że... on teraz jest w areszcie, razem z Benu. Znaczy Daniel. Daniel Pond. Ona go wykorzystała i wrobiła teraz, pewnie będzie próbowała wyjść na wolność i zostawić jego tam... - był zdenerwowany, nie bardzo potrafił wyjaśnić czerwonowłosej o co mu chodziło. Oparł ręce na blacie, pochylając się do niej. - On nie jest zły. On chciał dobrze, ale...
Potrząsnął głową i znów zerknął na Naeema. Stojący nad nim mężczyzna sprawiał, że czuł się nieswojo, ale przecież nie mógł go poprosić, żeby sobie usiadł i przestał go stresować.
- Może moglibyście porozmawiać z burmistrzem. Żeby nie traktował go tak... no przecież zasługuje chociaż na przesłuchanie. Powiedzcie mu. Możecie mu powiedzieć? Przecież nie możesz tam zostać. Zrobił wam coś złego? Przecież nie zrobił.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

20 wrz 2018, o 13:14

Słysząc znajome nazwisko, skrzywiła się wyraźnie. Pond. Chłystek spokrewniony z mężczyzną, który okazał się być nawet czarujący w barze, w którym go poznała. Nie zabójca wysłany przez Benu, nie szpieg Cerberusa, wyjątkowo zły w swojej robocie. Była zbyt przyzwyczajona do problemów ogromnej skali, takich wywracających jej życie do góry nogami. Kłopoty na Arvunie były niemal jak odpoczynek od tego, z czym musiała walczyć codziennie. Odświeżające poniekąd, choć wciąż irytujące.
Słuchała go w milczeniu, unosząc kawę do ust. Zdążyła już przestygnąć, więc mogła napić się łyka gorzkiego płynu. Smakował podobnie do tej, którą wypiła w kawiarni ze dwie godziny wcześniej. Brakowało tylko chłodnego wiatru i zapachu morza.
Nie czuła się kupiona jego słowami. Wiedząc, kim był, powoli traciła nim zainteresowanie. Emocje z niej opadły, ciało się odprężyło, opierając o krzesło. Znów założyła nogę na nogę, wpatrując się w chłopaka z gasnącą ciekawością, ulatującą z niej w każdej chwili.
- Niezbyt dobrze się ustawił, nie? Ze wszystkich ludzi w Asie, które mogłyby porozmawiać z burmistrzem, ty przychodzisz do mnie - uśmiechnęła się ironicznie, odkładając naczynie na stół. - Musi być bardzo źle, skoro nie macie lepszych opcji.
Ona wpakowała go do aresztu. Pośrednio, bo nie ona go do niego zaciągnęła i w ogóle celem jej działań była Benu, ale naturalnie znajdowała się po drugiej stronie barykady. Nie wzywałaby Amslera ani nie dążyłaby do pochwycenia członków podmiasta gdyby wcześniej nie rzucili się na nią, chcąc odebrać jej tamę. Grożąc jej i jej ludziom, stojąc za kobietą, której jeden uśmiech doprowadzał krew Hawkins do wrzenia. Dali jej wybór, ale nie zaakceptowali jej decyzji. Gdy przed jej oczami stanął widok całego szwadronu, uzbrojonego i opancerzonego, z rannym Rhamą i Scottem, z Sykesem leżącym na ziemi pod butem Snyder, resztki jej uśmiechu zniknęły. Pond mógł nie być złym człowiekiem, mógł zostać wykorzystany przez swoją uwielbianą przywódczynię, ale to były jego błędy. I jego problem.
- Nie, skąd. Nie zrobił nic złego - odparła z sarkazmem, marszcząc brwi. - Tylko mnie okłamał, więcej niż raz. Oszukał razem z tą suką, w którą wpatrzony był jak szczeniak. A, no i razem z jej oddziałem trzymał trójkę moich ludzi pod bronią. Dwójka była ranna.
Pond nie zasługiwał na jej pomoc. Jedyną rzeczą, która mogłaby ją zmotywować, to myśl, że Benu uniknie dzięki temu konsekwencji, ale nie była chyba na tyle mocna by zaoferowała wspomożenie Daniela tylko dlatego, że jego brat, kuzyn lub ktokolwiek wlazł za nią do tego akwarium i teraz trząsł się, z Rhamą za swoimi plecami.
- Pond wdepnął w gówno bez mojej pomocy. To, że Benu wrzuca go teraz pod pociąg żeby się wydostać jakoś mnie nie dziwi. Ale to nie jest mój problem. Niczego mu nie zawdzięczam, nic mu nie jestem winna. Spieprzył sprawę i poczuje konsekwencje - dodała chłodno, zastanawiając się, czy w ogóle w Asie było więzienie. Różne kolonie miały różne zasady. Może dla zdrajców czekała śmierć, jakkolwiek takie podejście nie pasowało do obrazu Amslera, który miała w głowie.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

20 wrz 2018, o 15:10

Z chwili na chwilę, gdy z oczu Hawk uciekało zainteresowanie, siedzącego naprzeciw niej młodszego Ponda stopniowo wypełniała desperacja. Wyglądał, jakby chciał złapać czerwonowłosą za ramiona i potrząsnąć, żeby posłuchała go chociaż przez chwilę, zamiast rzucać złośliwościami. Ale nie mógł tego zrobić, naturalnie, skoro stał nad nim Rhama i w każdej chwili mógł po raz kolejny szarpnąć go za kołnierz, albo złapać za włosy i trzasnąć jego twarzą w stół. Zerknął na niego nerwowo, przez ramię, cofając ręce, które mimowolnie przesunął po blacie stołu kilkanaście centymetrów w kierunku kobiety, w nieświadomym geście bezradności.
- Nie chodzi o to, że nie mam lepszych. Ty jesteś pierwszą. Musisz zrozumieć, że on nie jest złym człowiekiem. On przecież... on nie wiedział, co ona chce zrobić. Poza tym jego miejsce jest w mieście. Nie z tą... - machnął ręką w wyrazie irytacji, nie dokańczając zdania. - Popełnił błąd. Nie możecie pojąć, że ludzie popełniają błędy?
Ze sklepiku wyszedł Deuce i choć zajęło mu to dużo czasu, to chyba nic nie kupił. A na pewno nic o gabarytach, które nie pozwoliłyby na schowanie zakupu do kieszeni kurtki. Na widok niespodziewanej sytuacji przystanął na moment, a potem przyspieszył, w kilkunastu szybkich krokach znajdując się przy stole. Nie wtrącał się, ale wolał na wszelki wypadek być wystarczająco blisko, by zareagować. Pond spojrzał na niego, szybko oceniając go po wyglądzie i chyba nie uznał go za kogoś groźnego, bo natychmiast skupił się z powrotem na Hawkins.
- Proszę, chociaż z nim porozmawiajcie. On wam wszystko powie. Może zmienicie zdanie i ktoś się za nim wstawi. Przecież nas nie posłuchają, bo rodzina, a wy jesteście to bezpośrednio zamieszani. On ma naprawdę dobre serce. To dlatego dał się jej w to wszystko wkręcić. To pieprzona wiedźma jest, z tym swoim uśmiechem - pochylił się jeszcze bardziej, ale szerokość stołu nie pozwalała mu sięgnąć do Hawkins, a już na pewno zrobić jej żadnej krzywdy.
- Chłopcze, niczego tu nie zyskasz. Proponuję ci przestać za nami łazić i iść w swoją stronę, szukać szczęścia gdzie indziej - zasugerował spokojnie Rhama, sprawiając, że Alex zacisnął szczękę, a jego leżące na stole dłonie zwinęły się w pięści.
- Czy proszę o tak dużo? Macie dużo do roboty? Korona wam z głowy nie spadnie, jak pójdziecie z nim tylko porozmawiać. Nikt nie prosi was o nic więcej. On wam powie jak to wyglądało, poza tym Benu próbuje... ona... on nie wyjdzie z tego żywy. Ona chce zwalić na niego winę, a potem się go pozbyć. I wyjść sobie z powrotem, tak jak zrobiła poprzednio. Burmistrz nie będzie jej trzymał w areszcie wiecznie. Za każdym razem ją wypuszcza.

Wróć do „Galaktyka”