Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rhama nie przypominał się jej, dając Hawk tyle czasu, ile potrzebowała, by przygotować się do wyjścia. Uznał przelot do jakiejś restauracji za świetny pomysł, choć chyba zapomniał o tym, która jest godzina. Musiało jednak znaleźć się miejsce, w którym dało się kupić coś świeżego, choćby pieczywo. W końcu mimo, że doba była dłuższa, w pewnym momencie musiał zacząć się dzień. Z drugiej strony dziś było święto, a z reguły w święta było różnie.
Spotkała Naeema gdy opuściła swoją kajutę. Szedł właśnie do niej, ale zapatrzony w omni-klucz, tak, że prawie jej nie zauważył. Wykorzystał ten fakt, w ostatniej chwili obejmując ją ramieniem i obracając się z nią z powrotem w stronę śluzy. Uśmiechnął się do niej lekko, ale puścił ją zaraz po tym, dochodząc do wniosku, że jej wcześniejsze słowa mogły równie dobrze być tylko słowami. W rzeczywistości udawanie poza ich kwaterami, że nic ich nie łączy, mogło być dla niej wygodniejsze, a jemu nie pozostało nic, jak się dostosować.
-
Znajdziemy coś - powiedział cicho, przerysowanym, szarmanckim gestem wskazując jej wyjście. W jego oczach błysnęło rozbawienie, bo okoliczności za bardzo nie odpowiadały takim zachowaniom, w końcu opuszczali własnie piracki statek, ubrani też nieszczególnie elegancko. Minęła ich Satia, uśmiechając się lekko na ten absurdalny widok. Nie zagadała ich jednak, nie spytała dokąd idą, sama też ruszając głębiej w statek, w bliżej nieokreślonym kierunku.
Asa powitała ich chłodnym powietrzem, które pachniało burzą. Inną burzą, niż ta, jaką Hawkins znała z Ziemi czy innych planet. Gdy opuścili port, niebo zmieniało kolor z ciemnego fioletu na jasny róż. Poza słońcem, na horyzoncie widać było brzeg Dranena, gazowego olbrzyma wokół którego poruszała się Arvuna. Wszystko to przysłaniały pojedyncze chmury, zawieszone nisko nad powierzchnią wody. Taki widok wart był wczesnych pobudek.
-
Słońce wschodzi - Rhama zauważył oczywistość, zapinając kurtkę przy pierwszym uderzeniu wiatru. Nie był on już jednak tak mocny, jak wczoraj, a i morze wydawało się spokojniejsze. -
Nie wiedziałem, że o tej porze. Chodź, poszukamy gdzie da się coś zjeść.
Standardowo, skierował się w stronę taksówek. Wybrał też jedną z nich, małą, zamiast promu który wyleciał z Wraitha te kilkanaście godzin temu. Ich pojazd był za duży, by podnosili go z lądowiska tylko po to, żeby przemieścić się gdzieś we dwoje. Naeem wpisał w panel jakiś adres, który kobiecie niczego nie mówił - najwyraźniej znalazł go wcześniej, podczas gdy ona zajmowała się czyszczeniem pancerza. Taksówka uniosła się w powietrze i spokojnie ruszyła w stronę miasta, choć nie tak samo, jak wczoraj. Tym razem doleciała do brzegu, a potem dalej, wzdłuż niego. Po ich lewej stronie niebo było jasnoróżowe, po prawej - fioletowe. Dzień przychodził nad Asę powoli.
W końcu dolecieli do miejsca, które dla nich obojga jeszcze było obce. Klif, na którym wylądowali, przechodził nieco dalej stopniowo w skalistą plażę, po której teraz plątali się ludzie. Zawieszali coś na kamiennych ścianach, ukształtowanych przez wodę i wiatr. Przy wodzie biegała mała asari, podążając za falą, gdy ta oddalała się od brzegu i uciekając przed nią z piskiem, gdy zbliżała się ponownie. Rhama jednak nie pokierował czerwonowłosej na plażę, a do tyłu, do budynków stojących za ich plecami. Były niewielkie, nie murowane, a składające się z tych samych kontenerów, z których składało się podmiasto. Część jeszcze była zamknięta, ale w jednym właśnie podnosiła się roleta, a z drugiego na zewnątrz padało już jasne światło. Wysoki blondyn w grubej kurtce rozstawiał na zewnątrz krzesła, ustawiając je wokół prowizorycznych stolików, zrobionych ze ściętych i wyrównanych pni tych samych drzew, które widzieli w parku kilka dni wcześniej. Uniósł wzrok na nadchodzącą dwójkę, zerkając potem przez duże okno do środka swojego kontenera.
-
Za dziesięć minut będzie świeże ciasto - powiedział wysokim, przyjaznym głosem. Wyprostował się i zmarszczył lekko brwi, przyglądając się Naeemowi, a potem Hawk. Uśmiechnął się do nich. -
To o was słyszałem? Wy załatwiliście sprawę tamy? Przepraszam, pan jest... charakterystyczny. Moja siostra pracuje w policji, wczoraj mi opowiadała, co się działo.