W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

[Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

4 gru 2018, o 16:03

Chciała już otworzyć usta i odpowiedzieć natychmiast, ale powstrzymała się, maskując to głośnym westchnieniem. Zależało jej na tym, żeby Benu wolności nigdy więcej nie zobaczyła, ale musiała oddzielić własne złośliwości od logicznych argumentów, którymi mogłaby Amslera uraczyć. Nienawidziła jej tak samo, jak wtedy gdy spostrzegła jej uśmiech przed tamą. Jej wściekłość nie przemijała, nie w takich kwestiach, a furia stale odzywała się w tyle głowy gdy przypominała sobie leżących na ziemi mężczyzn, których wysłała na statek przez odniesione przez nich obrażenia.
Rozejrzała się obojętnie po jego gabinecie, oceniając go niewidzącym wzrokiem. Jej dłonie splotły się i oparły o brzuch, choć nie zdała sobie nawet z tego sprawy. Słowa Joela ją irytowały. Czy był naprawdę tak cholernie naiwny? Co nim kierowało? Był dobrodusznym wujkiem, czy osobą odpowiedzialną za całą kolonię? Do wszystkich podchodził w ten sposób?
Nie, w to ostatnie wątpiła. Od początku dziwnie wypowiadał się o Snyder. Założyła, że łączy ich jakaś przeszłość i zostawiła temat w spokoju bo jej nie dotyczył, ale teraz równie dobrze mógł zacząć i wcale jej się to nie podobało.
- Jej groźby pozostały groźbami dzięki mnie - odrzuciła krótko, pozwalając sobie na uśmiech, który z radością ani uprzejmością nie miał nic wspólnego. Czuła jak jej wzrok pozostał zimny, a brwi uniesione w niemiłym zaskoczeniu. Nie potrafiła udawać, że przyszła tu w innej sprawie, a Benu jej nie obchodzi, więc też nie próbowała. - Gdyby je spełniła, to nie ty wydawałbyś wyrok. Groziła mi i moim ludziom.
Może mało brakowało żeby ktoś z jej załogi stracił życie przez uroczą Charlie, a może brakowało bardzo dużo. Może była tylko od wymachiwania bronią i wielkich słów, a tak naprawdę akcja jej niezbyt wychodziła. To pasowałoby do tego, co działo się z WI - nawet tamy nie potrafiła przejąć własnoręcznie.
- Nikt nie zginął? - prychnęła, nie mogąc się powstrzymać. - Zhakowała WI, która odcięła tamę i zabiła wszystkich, którzy próbowali ją odbić. Masz na to zeznania Ponda i Wirtualnej Inteligencji. Nie pociągnęła żadnego spustu, ale morderstwo to morderstwo. Wasze prawo działa wybiórczo?
Przesadzała, ale on nie musiał tego wiedzieć. Nie zdziwiłaby się gdyby Snyder przybrała twarz anioła gdy tylko uspokoiła się w swojej celi. Pamiętała wrzaski, przy akompaniamencie których Amsler zgarniał ją i jej ludzi, ale każdego ponoszą czasem emocje. Niektórych łatwiej od innych.
- Tyle warci są dla ciebie twoi ludzie? Ci, którzy zginęli przez jej próby zagarnięcia władzy? - skrzywiła się, wbijając spojrzenie w już poirytowanego na wejściu Joela. - Słyszałam o was dziwne rzeczy. Widzę, że niektóre plotki są prawdziwe.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

4 gru 2018, o 20:23

Amsler wydawał się szczerze zaskoczony podejściem Hawk. Dla niego zatrzymanie Benu w areszcie było kwestią drugorzędną - bo raczej nie siedziała jeszcze w pełnoprawnym więzieniu, o ile w ogóle tutaj takie mieli. Burmistrz zmarszczył brwi, przeskakując spojrzeniem z czerwonowłosej na towarzyszącego jej Naeema. Jego irytacja wywołana wizytą poprzedniego gościa nie była dobrym podkładem do rozmów na takie tematy.
- Pond też nie był jeszcze przesłuchiwany. Nie znajdziemy dzisiaj ludzi do tego. Dziś jest święto, wszystkie takie sprawy są odroczone do jutra - wyjaśnił, choć w jego głosie dało się już zauważyć lekką frustrację. Starał się ją ukryć, ale mało skutecznie.
Przyglądał się Hawkins przez chwilę, pogrążony w swoich własnych myślach, wywołanych przez jej słowa. Powiedziała prosto z mostu, co miała do powiedzenia, a on musiał być odzwyczajony od takiej bezpośredniości. Do ludzi na tak wysokim stanowisku mało kto mówił jasno i czytelnie. Zresztą nawet rozmowa z Snyder taka była - zawoalowana, pełna niedopowiedzeń. Gdyby Hawkins wyskoczyła z takim konkretem wobec niej, może kobieta w ogóle nie wiedziałaby jak zareagować, a z jej twarzy zniknąłby ten uroczy uśmiech.
- Nie wartościuję swoich ludzi. Ty to robisz? - skrzywił się Amsler. - Wydarzenia, które mają miejsce na wyższym szczeblu, zawsze mają wpływ na to, co dzieje się poniżej. Nie wszystko jest czarno-białe.
Nawet Naeem zaczął się już irytować. Hawk mogła to wyczuć po ciężkim oddechu i tym, jak mężczyzna się wyprostował, opierając zaciśniętą w pięść dłoń o podłokietnik. Starał się nie wtrącać, bo to nie on był tu osobą decyzyjną, choć oczywistym było, że jest to dla niego trudne.
- Plotki? - zza biurka dobiegło suche parsknięcie śmiechem. - Co tym razem? Sypiamy ze sobą w promie ustawionym na pograniczu Asy i podmiasta, czy może potajemnie jesteśmy rodzeństwem? A może utrzymujemy obecny stan rzeczy i podział celowo, żeby ukryć jakieś nasze machlojki? Myślałem, że będziesz potrzebować nieco więcej czasu, żeby wkręcić się w te teorie spiskowe. Słuchaj ludzi, Hawk, dobrze na tym wyjdziesz - westchnął, przecierając oczy dłonią. - Nie zamierzam jej wypuszczać, chyba że dowiedzie swojej niewinności. Nie słyszałem zeznań Ponda, nie słyszałem co ma do powiedzenia WI. Niestety tego drugiego też nie usłyszę, bo nie planuję jej aktywować. Zanim zaczniecie mnie atakować od wejścia, skupcie się na tym, co powiedziałem, i spróbujcie to zrozumieć. Nie wiem, co z nią będzie, to zbyt świeża sprawa, oskarżenia są oskarżeniami, a do skazania potrzeba dowodów. Nie mogę zrobić samosądu. Co więcej wam mogę powiedzieć? Prawo działa jak prawo. Czego ode mnie oczekujecie w tym momencie? Że wrzucę ją do żerowiska, na wszelki wypadek, w razie gdyby znowu chciała zrobić coś złego?
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

5 gru 2018, o 00:09

Jej prowokacja może i nie spodobała się Amslerowi, ale trochę rozjaśniła jej sprawę. Badała grunt w sposób, który wiedziała, że działał. Irytacja działała czasem na ludzi zadziwiająco, ona była tego dobrym przykładem. Obserwowała Joela uważnie, zastanawiając nad tym, co tak naprawdę działo się w jego głowie. Z każdą chwilą, i każdym wypowiedzianym przez niego słowem, mocniej upewniała się w przekonaniu, że między nim a Snyder nie było żadnej zmowy. Nawet jeśli coś kiedyś z nią go łączyło, teraz wydawał się po prostu... naiwny?
Czyżby naprawdę dawał jej się wykiwać za każdym razem, tak jak mówił Alex Pond? Miała znowu się z tego wykaraskać, jak zawsze. Czy za każdym razem jej wina była tak samo oczywista jak teraz, po prostu przymykał na nią oko?
- Wiesz, dlaczego nienawidzę czasem polityki, Joel? - zagadnęła, ignorując jego nagły wybuch i potok zdań, który powiedział jej więcej, niż wszystko poprzednie co opuściło jego usta. - Przez takie sytuacje.
Rozłożyła ręce w geście bezradności, uważając, by jedną z nich nie walnąć przypadkiem Naeema. Nie ona jedyna była poirytowana, ale była w stanie zachować swój spokój. Była też pewna, że Rhama potrafił to zrobić, ale po tym, jak chwycił chłopaka w kawiarni w akwarium, które niedawno opuścili, zaczynała się wahać w swoich osądach względem niego.
Może pirackie otoczenie mu się udzieliło. A może to ona miała na niego taki efekt.
- Do czego potrzebujesz dowodu? Widziałeś na własne oczy, że trzyma moich ludzi na muszce, grożąc zabiciem członków mojej załogi jeśli nie ukradnę twojej tamy dla niej i nie wpuszczę jej do środka. Dlaczego dalej siedzi w areszcie? Bo potrzebujesz spisać to, co wszystko widzieliśmy, na kartce? - skrzywiła się, mówiąc za to spokojnie. Uspokajało ją to, że wszystko zaczynało się nieco bardziej klarować. Nawet wiedziała co robić dalej. Amsler wciąż był do pewnego stopnia enigmą, ale wiedziała więcej niż wcześniej. - System jest świetny, póki nie wypuszcza na wolność morderców, bo udało im się znaleźć kruczek prawny. Powinnam coś o tym wiedzieć.
Uśmiechnęła się krzywo i wstała z fotela, stając naprzeciw mężczyzny. NIe mieli wiele do rozmowy. Było święto, czegokolwiek nie powie, nie wpłynie to na decyzję Joela. Benu zostanie w areszcie, na razie.
- Chciałabym porozmawiać z Pondem - rzuciła krótko, nie widząc powodu w szukaniu delikatniejszych słów. - Nic poza tym, tylko rozmowa.
Wzruszyła ramionami, chowając dłonie do kieszeni kurtki. Wewnątrz szybko robiło jej się ciepło, ale nie mieli zagrzać tu miejsca na długo.
- Kto cię tak wkurwił przed naszym wejściem? - zagadnęła, zmieniając temat od niechcenia i obracając głowę, by zajrzeć przez ramię, przez przeszkloną ścianę, choć wiedziała, że sfrustrowanej kobiety tam nie odnajdzie spojrzeniem.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

5 gru 2018, o 12:34

- Ja nie potrzebuję dowodu, Hawk - westchnął Amsler. - Ale w podmieście mieszka kilkaset osób. Osób, którzy jednak chcą mieć swoją Benu na czele, w tym jej kwiecistym gabinecie. Mogę mówić, że tam mieszka cała nasza patologia Arvuny więc mam prawo robić co chcę, ale tak nie jest, bo tak jak wspominałem, nic nie jest czarno-białe.
Wyprostował się i odepchnął od biurka, by wstać. Zrobił kilka kroków w stronę okna, gdzie zatrzymał się na dłużej, wsuwając dłonie do kieszeni. Wyglądał na zmęczonego, mimo, że przecież to było święto i wszyscy mieli korzystać z tego dnia w sposób męczący w zupełnie inny sposób. On jednak musiał mieć obowiązki, które nie dawały mu wolnych dni.
- Tak. Muszę to spisać na kartce, jeśli nie chcę zamieszek. Muszę. Mieć. Dowody - powtórzył powoli, z wyraźną frustracją, choć nie kierował złości w stronę Hawkins. Po prostu usiłował wytłumaczyć jej swój punkt widzenia i denerwował go sam fakt, że musi to robić. - Poza tym podmiasto potrzebuje kogoś, kto je poprowadzi. Bez nikogo za biurkiem to będzie zwykły burdel. Banda degeneratów bez celu i zasad. Benu daje im jedno i drugie. Muszę widzieć większy obraz i ty też powinnaś.
Naeem przyglądał się mężczyźnie w milczeniu, ważąc jego słowa. Joel mówił z sensem, miał trochę racji, nawet jeśli kłóciło się to z zasadami wyznawanymi przez czerwonowłosą i jej niechęcią do Charlie Snyder. Odwrócił się z powrotem do niej, opierając się tyłem o szeroki parapet, wpatrując się w nią, jakby w jej deklaracji szukał drugiego dna. Rozmowa z Pondem nie była czymś nie do załatwienia, ale musiał wyrazić na to zgodę, a najpierw musiał znać jej potrzeby. "Nic poza tym, tylko rozmowa" nadal nie mówiło mu zbyt wiele. Po dość długiej chwili namysłu skinął głową.
- W mojej obecności - podkreślił tylko. - Bez obrazy. Nie znam ani ciebie, ani twojej załogi. Nie mogę pozwolić sobie na stuprocentowe zaufanie. Jeśli ci to odpowiada, możemy iść nawet teraz.
Wzruszył ramionami, uśmiechając się w końcu do niej lekko. Mogło się jej wydawać, że w tym uśmiechu pojawiła się odrobina zażenowania, choć dopiero jego odpowiedź wyjaśniła skąd ono się brało.
- Żona - odparł krótko, wzruszając ramionami. Rhama parsknął śmiechem.
- Czemu mnie to nie dziwi - mruknął pod nosem.
- Dla nikogo innego teoretycznie nie jestem dzisiaj dostępny. Możecie poczuć się wyjątkowi, skoro nie zdążyłem zablokować drzwi przed waszym przyjściem - brzmiało to jak żart, choć nie mieli pewności. - Planowałem stąd zaraz wyjść, więc...
Nie dokończył zdania, zamiast tego wskazując im wyjście z biura.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

5 gru 2018, o 17:07

Tak, podmiasto kogoś potrzebowało. Ale nie Benu. Może Pond na jej miejscu nie byłby taką złą opcją. Nie znała nikogo innego, kto w jakiś sposób wyróżniłby się z członków podmiasta, by zdołała go zapamiętać. Daniel nie był idealny, wciąż była na niego wściekła, ale musiała zacząć rozważać wszystkie opcje.
Albo mogła się wycofać i dać wydarzeniom okazję do obrania własnego, naturalnego toru, zamiast ingerować w rzeczy, których nie musiała dotykać. Już sama pomoc przy tamie wydawała się mocno polityczna przez wybór strony, którą mogła obrać. Mieli przylecieć na Arvunę żeby się skryć, tymczasem czuła się, jakby zyskali na popularności w ciągu ostatnich dwóch dni. Od tajemniczej załogi, która przyleciała do pracy, do bohaterów wyzwalających tamę z rąk obłąkanej WI. Czuła, że zaczyna pokładać zbyt dużą wiarę w możliwości Naeema w przepływie informacji. Byli oderwani od reszty galaktyki, ale czy na pewno?
- Nie powiem ci jak masz rządzić swoją kolonią - odrzuciła miękko, nie widząc już wielu tematów, które mogłaby pociągnąć. Powiedziała to, co chciała, dostała też trochę odpowiedzi od Amslera. Umiała się wycofać gdy nie miała niczego więcej do powiedzenia. Niczego tu nie wskóra tylko rozmawiając z Joelem. W pewnym stopniu miał związane ręce, z tych lub innych względów. Może ona na jego miejscu zachowałaby się inaczej i chciała tak myśleć, ale nie bez powodu rządzenie miastem nigdy nie pojawiło się na liście jej wymarzonych zawodów. Odpowiedzialność za załogę i statek czasem ją przytłaczała, a skala była nieporównywalnie mniejsza. - Ale wypuszczenie Benu na zewnątrz jest najgłupszym, co możesz teraz zrobić.
Nie planowała niczego konkretnego w kwestii Ponda, więc kiwnęła głową, akceptując towarzystwo Amslera u boku - nie, żeby miała w tej kwestii jakiś wybór. Mógł stać obok i słuchać, nie będzie czuła się skrępowana wypytując Daniela o szczegóły jego współpracy ze Snyder. Nie była jego przyjaciółką, więc chociaż w tej kwestii będzie po tej samej stronie co Joel.
Uśmiechnęła się ironicznie słysząc rolę kobiety, która wyszła z gabinetu wcześniej. Mężczyzna wydawał się osobą, którą niełatwo było wyprowadzić z równowagi, ale bliscy zawsze działali na człowieka inaczej niż obcy.
- Wyglądacie na przeszczęśliwych - skomentowała niewinnie, obracając się i ruszając do wskazanych przez niego drzwi, gotowa na spotkanie z Pondem.
Wraz z przejściem przez próg, ogarnęły ją wątpliwości. Miała tego nie robić, miała nie mieszać się w to dalej. Wydawało jej się, że robi coś dobrego - jeśli mają zostać w Asie na dłużej, chciała usunąć Benu z gry, uniemożliwić jej przyszykowanie jakiejś durnej zemsty na niej, lub na załodze Wraitha. Nie widziała innego logicznego wyjścia z tej sytuacji innego niż parcie dalej, wgłąb tego, w co wpakowała się przyjmując fuchę związaną z tamą. Czy znowu robiła błąd? Tego bała się najbardziej. Błędów, popełnianych przez nią coraz częściej. Może przestała się nadawać do tego, co robiła wcześniej. Gdyby nie jej błędy, Cerberus nigdy by ich nie odnalazł, Mouse nigdy by nie umarł, Deuce nigdy nie straciłby nogi, a ona...
- Gdzie jest areszt? - zagadnęła, wyrzucając z siebie najmniej interesujące pytanie, ale takie, które pierwsze przyszło jej na myśl. Musiała przerwać potok swojego wewnętrznego użalania nad sobą.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

6 gru 2018, o 18:10

Amsler skinął głową, przez długą chwilę nie wiedząc chyba co odpowiedzieć. A może zwyczajnie postanawiając żadnej odpowiedzi nie udzielać. Wyglądał, jakby zdawał sobie sprawę z faktu, że wypuszczenie Benu nie jest niczym mądrym. A na pewno nie byłoby to w porządku wobec Hawk i jej ludzi, którzy ryzykowali życiem, żeby odzyskać dla niego tamę. Zasługiwali przynajmniej na odrobinę poczucia bezpieczeństwa, bo przecież po nie tutaj przylecieli. Jeśli Charlie Snyder znajdzie się na wolności, mogli mieć pewność, że za moment na Arvunie wyląduje Cerberus. I fakt pozostawania odciętymi od reszty galaktyki w niczym by wtedy nie pomógł.
Za to wzruszył ramionami, a w jego oczach błysnęło rozbawienie, gdy usłyszał jej sarkastyczny komentarz dotyczący jego małżeństwa. Mogła jednak domyślać się tylko, jakie są jego relacje z żoną, bo poza faktem, że była co najmniej jego wzrostu, a może nawet wyższa od niego, zbyt wiele o niej nie wiedzieli. Nie była ubrana jak urzędnik, ani jakby miała cokolwiek wspólnego z wojskiem, więc kto wie, może poznał ją już tutaj - może pracowała dla jednej z firm kolonizacyjnych, albo uciekła przed światem, by skryć się w Asie, jak wielu innych.
- Ten, w którym jest Pond, w podziemiach sąsiedniego budynku - odpowiedział Joel, gdy czerwonowłosa zadała mu już konkretne pytanie. - Proszę za mną.
Jednym ruchem omni-klucza zablokował swoje biuro i ruszył w stronę wyjścia z budynku. Przeszklone drzwi otworzyły się przed nimi automatycznie, wpuszczając do środka powiew pachnącego morzem powietrza. Przechodzący obok mężczyzna przywitał się z Amslerem, który odpowiedział mu oszczędnym uśmiechem i skinieniem głowy. Pozostali przechodnie byli jednak zbyt zajęci sobą, by zwrócić uwagę na podążającą w swoim celu trójkę. Dotarł do nich przeraźliwy kobiecy krzyk, który jednak prawie natychmiast przeszedł w głośny śmiech, więc Joel zerknął tylko przez ramię, by upewnić się, że nikogo nie mordują.
Kilka minut później znaleźli się przed wejściem do miejsca, w którym trzymano więźnia. W pierwszym pomieszczeniu, wygodnie rozparta na krześle siedziała asari - ta sama, która wygoniła ich dwa dni wcześniej z parku. Na widok Amslera wyprostowała się, choć tylko trochę, a gdy jej wzrok padł na pozostałą dwójkę, uśmiechnęła się do nich.
- No no, nie utonęliście - zauważyła.
- Spotkaliśmy się już - wyjaśnił pokrótce Rhama, w reakcji na pytające spojrzenie burmistrza. Ten nie okazał się jednak bardziej zainteresowany tematem i nie kontynuował go.
- Wpuść nas na dół, Sai - polecił za to.
Panel przy windzie nieopodal zaświecił się na zielono, pozwalając im wejść do środka. Omni-klucz Amslera zawierał wszystkie uprawnienia, które pozwoliłyby im zjechać na właściwe piętro - a tych poza parterem mieli dwa. Winda zabrała ich na ciemny poziom -2, gdzie czekać miał na nich ten, z którym Hawk chciała się spotkać.
Wydawać się mogło, że korytarz był krótki i kończył się natychmiast, ale szybko się zorientowali, że jest tylko poprzedzielany drzwiami do kilkanaście metrów. Cele znajdowały się po prawej stronie i nietypowo zamykane były na staromodne kraty, nie pola energetyczne. Mogła to być oszczędność prądu, a może był ku temu jeszcze inny powód. Oświetlenie ograniczało się do słabych jarzeniówek zamontowanych co kilka metrów, kiepskie zarówno dla oczu, jak i zapewne dla samopoczucia dłużej przebywających tu gości.
- Pond jest w trzecim segmencie - poinformował ich Amsler, otwierając pierwsze drzwi prowadzące dalej. Żółta kontrolka zmieniła się na zieloną, gdy przyłożył do niej omni-klucz. Jego obecność wiele ułatwiała, mogli się tylko domyślać ile biurokracji wymagałoby danie dostępu ich dwójce.
- No proszę, kto to zniżył się do naszego poziomu - odezwał się z prawej strony dobrze znajomy głos, gdy mijali pierwszą celę. Benu podniosła się z przykrytej szarym kocem pryczy i podeszła do kraty, zaciskając dłonie na szczeblach. Nie miała już na sobie pancerza ani broni, tylko klasyczny, szary kombinezon. Jej usta rozciągnięte były w standardowym uśmiechu, choć oczy pozostały lodowate.
- Proszę dalej - ponaglił Amsler.
- No poczekajcie, gdzie wam się tak spieszy? Chętnie porozmawiam ze zbawicielką kolonii - Snyder wyciągnęła za nimi rękę. - Ej, Hawk! Chyba nie pozbawicie mnie odrobiny rozrywki? Siedzę tu już tyle godzin, nawet radia nie mam.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

8 gru 2018, o 00:06

Krzyk kobiety zwrócił jej uwagę, tak jak Amslera. Ludzie zachowywali się dziwnie, a niektórzy uznawali wrzeszczenie w miejscu publicznym za godne tolerowania jeśli tylko wszystkich innych to bawiło. Westchnęła, oceniając odległość do następnego budynku i uznając, że jest wystarczająca, by zdążyła spalić przynajmniej pół papierosa. Wyjęła paczkę z kieszeni już odruchowo, odpalając fajkę i wciągając do płuc dym. Nie wiedziała kiedy dokładnie zaczęła palić w ten sposób - odruchowo, bez chwili refleksji, sięgając do tego jak do szklanki wody, którą mogła ugasić pragnienie. Przyzwyczajenia przestały być tylko czymś chwilowym, jakimś uprzyjemnieniem chwili, a zaczęły przejmować nad nią kontrolę. Od razu poczuła się nieco lepiej, a myśli przestały tak chaotycznie krążyć po jej głowie.
- Czy to święto ma jakieś zasady, albo zwyczaje ubiorowe? - zagadnęła, rozglądając się po tłumie. Przypomniała jej się ich zagwozdka na temat ubranych na biało mieszkańców, a Amsler był najlepszą osobą, która teraz mogła rozwiać jej wątpliwości.
Do drugiego budynku dotarli szybciej niż się tego spodziewała, więc z żalem zgniotła końcówkę papierosa o wieko najbliższego śmietnika, wyrzucając go przed wejściem.
Widok asari wcale jej nie ucieszył. Przypominała o ich pierwszym wieczorze w Asie, który najchętniej wyparłaby z pamięci. Kiwnęła oszczędnie głową, starając się przejść koło niej szybko i jeszcze szybciej o niej zapomnieć, skupiając na Pondzie.
- Staromodnie - skomentowała widok stalowych krat. Metal można było przeciąć omni-kluczem, wystarczyło jedno zaniedbanie by do środka dostał się ktoś, kto mógłby łatwo uwolnić więźnia na zewnątrz. A więźniem była, między innymi, Benu.
Uniosła brwi, zażenowana jej widokiem i tym, jak szybko spróbowała zwrócić na siebie uwagę. Nie planowała jej tutaj zabawiać. Wolała, żeby Snyder gniła w jak najgorszych warunkach, nawet jeśli to nuda miałaby dobijać ją bardziej niż metalowe ściany i beznadziejna prycza.
- Pluj i łap - zasugerowała, uśmiechając się do niej z niezdrowym zadowoleniem z samej siebie. Ona była tutaj, Charlie była tam. - Maluj paznokciem po ścianie, bębnij łbem w kraty. Będziesz miała sporo czasu na wymyślenie sobie rozrywek.
Mrugnęła do niej z całym swoim przekonaniem, że Benu z tego miejsca nie wyjdzie - chyba, że do innej celi. Nie zatrzymała się przy jej obecnej, ruszając do trzeciego segmentu, tam, gdzie miała zastać Daniela. Na Snyder szkoda jej było czasu.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

8 gru 2018, o 00:32

- Zasady nie - Amsler wzruszył ramionami, rozglądając się, gdy padło pytanie dotyczące ubioru. - Ale faktycznie, sporo osób ubiera się na biało. Nie wiem czemu. Żeby w nocy było lepiej widać?
Najwyraźniej nie było to nic ważnego, bo i z głowy Joela szybko zostało wyparte przez inne, bardziej istotne rzeczy. Jak chociażby asari odblokowującą im wejście do aresztu, a potem ciemnowłosą kobietę, usiłującą zwrócić ich uwagę póki co delikatnymi zaczepkami. W odpowiedzi na słowa czerwonowłosej, Benu skrzywiła się, a w jej oczach błysnęła złość. W przeciwieństwie do Hawk, ona raczej nie była zadowolona z faktu, że dzielą je kraty i to ona znajduje się po ich mniej przyjemnej stronie.
Omni-klucza nie miała, więc raczej możliwość wycięcia sobie przejścia odpadała - zabrali jej wszystko poza ubraniem. Miejsce, w którym się znajdowali też musiało mieć pewne zabezpieczenia, inaczej przy wejściu nie siedziałaby tylko jedna asari. Najwyraźniej skuteczność takiego tymczasowego więzienia była wystarczająca i kolonia nie musiała pod tym względem inwestować w sprzęt wyższej klasy.
- Pond nic wam nie powie - zawołała za nią sfrustrowana Snyder, w całej swojej bezradności. - Chcecie szukać sojuszników, to szukajcie wśród ułożonych, wyższych klas. Będę czekać ze zniecierpliwieniem, aż zorientują się, jak bardzo do nich nie pasujecie.
Naeem parsknął śmiechem, Amsler nie zareagował. Gdy jednak Charlie zorientowała się, że nadal żadne z trójki nie zamierza wdawać się z nią w dyskusję, krata zatrzęsła się pod uderzeniem jej pięści, a jeszcze zanim otworzyli drzwi do kolejnego segmentu, dotarł do nich jej wściekły syk o ambitnej treści "dziwka", zapewne skierowany w stronę Hawkins. Prycza zatrzeszczała, gdy uwięziona kobieta opadła na nią z powrotem.
Kolejny segment był równie ciemny, ale pierwsza z cel pozostawała pusta. Dopiero w drugiej, takiej samej jak ta, w której zamknięto Benu, siedział znajomy mężczyzna. Na dźwięk kroków uniósł wzrok znad swoich splecionych dłoni, z zaskoczeniem wbijając go w czerwonowłosą. Amsler skrzyżował ręce na klatce piersiowej i stanął na uboczu, pozostając obserwatorem.
- Proszę, kto postanowił zejść do maluczkich - rzucił Daniel, zupełnie nieświadomie niemal cytując swoją przełożoną. Może spędzali ze sobą już za dużo czasu. Ale w przeciwieństwie do niej nie próbował sympatycznie zagadać i nie opowiadał o swojej nudzie. Po chwili podniósł się z łóżka i stanął po drugiej stronie kraty, krzyżując ręce na klatce piersiowej. - Czego chcesz, Susan? Nie dostałaś już wystarczająco wiele?
Jego długie włosy związane były w taki sam luźny kucyk, jak w chwili ich pierwszego spotkania, ale twarz wyglądała zupełnie inaczej bez szerokiego, przekonującego uśmiechu, jakim obdarzył ją na samym początku.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

8 gru 2018, o 05:57

Widok złości w fioletowych oczach Benu dawał jej ogromną satysfakcję, której nawet nie próbowała ukrywać. Pamiętała jej słodki i niewinny uśmiech, ale to nie on wywoływał w niej taką nienawiść. To to, czemu towarzyszył - chwili odebrania Hawkins kontroli nad sytuacją, zapanowaniem nad częścią jej załogi i tym wielkim przeświadczeniu Snyder o tym, że zapanowała również nad nią.
Nie odezwała się ani słowem, z zadowoleniem przechodząc do następnego segmentu, słysząc jej krzyki w tle. Przez myśl jednak przeszła jej odpowiedź. NIe naczekałaby się zbyt długo - ułożone, wyższe klasy nie składały się z ludzi tępych, a Hawkins nie potrafiłaby udawać, że do takiej przynależy. Amsler był wyjątkiem, niepotwierdzającym żadnej reguły. Przypominał jej wojskowych, co w pewien sposób ją uspokajało. Wydawał się być czymś znajomym, nawet jeśli kilka dni temu jeszcze go nie znała. Poza nim, słyszała nawoływanie z podmiasta. Może przypominałoby jej Omegę, a może ziemskie slumsy - dwa, kompletnie skrajne środowiska, choć dla kogoś, kto nie był tak intensywnie związany z żadnym z nich, mogły być na pozór podobne. W duszy czuła, że nie chce się przekonywać, przynajmniej nie teraz. Za bardzo bała się tej gorszej opcji.
Gdy stanęli przed celą Ponda, przypomniała sobie, że nie tylko na Benu była wściekła. Koniec końców, oszukał ją i wszystkich pozostałych, którzy przyczynili się do odbicia tamy. Nie wyglądał tak samo bez tego uśmiechu, który mimo wszystko przykuł jej oko wcześniej. Pasował mu bardziej niż to, co go zastąpiło teraz.
Może gdyby okoliczności były inne, Susan dałaby się oprowadzić przez kilka minut. Przeszliby szybko do drogi na skróty, w kierunku, w którym chętnie poprowadziłaby go sama. Zwiedzanie znudziłoby ją szybko, znacznie szybciej niż przewodnik, oferujący znacznie więcej. Z jakiegoś powodu teraz przeszło jej to przez myśl, nie wzbudzając w niej emocji, które wzbudziłoby kiedyś. Nie wiedziała kiedy przestała patrzeć na świat w ten sposób, to stało się zbyt naturalnie. Nie mogła zrzucić tej zmiany na Ankhtę i wstrząs, jakiego echo wciąż rozbijało się w jej klatce piersiowej, od czasu do czasu odbierając jej tchu. Tym razem Iluzja nie miał nic z tym wspólnego. A może miał.
- Ładnie sobie urządziłeś - odrzuciła sarkastycznie, rozglądając się po wnętrzu surowej, ubogiej w jakiekolwiek dekoracje celi. Podeszła bliżej krat, przyglądając mu się bez skrępowania, po czym nieświadomie sama skrzyżowała ręce na klatce piersiowej, w lustrzanym odbiciu jego ruchu. - W podmieście też macie tak ładnie?
Kąciki jej ust uniosły się w górę, wyginając je w ironicznym uśmiechu, który szybko zbladł. Widok Benu przed chwilą upewnił ją w przekonaniu, że z dwojga złego, Daniel był znacznie lepszą osobą na miejsce przewodnika stada owiec z obrzeży. A jeśli nie, może będzie mógł jej powiedzieć, kto inny mógłby zająć jej miejsce.
Przy Charlie wiedziała, że Cerberus ją odnajdzie. Przy Danielu mogła rzucać kostką i liczyć na własne szczęście, a to już coś.
- Dlaczego to zrobiłeś? - spytała, wyzbywając swój głos z ironii, którą posługiwała się wcześniej. Wpatrywała się w niego przez kraty, zastanawiając, czy nie lepiej będzie po prostu olać ich oboje i wybrać się do podmiasta, wypytać o sytuację tam. Miała mimo wszystko nadzieję, że nie marnuje teraz czasu.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

8 gru 2018, o 13:59

Z ust Ponda wyrwało się tylko westchnięcie. Może i był wygadany, wtedy, w barze, ale nie zamierzał teraz prowokować czerwonowłosej i rozmawiać z nią w sposób, który w przeciwieństwie do niego najwyraźniej uwielbiała jego przełożona. Nie odezwał się na pytanie o podmiasto, wiedząc, że Hawk tego wcale nie oczekuje. Przyszła tu w innym celu i oboje doskonale zdawali sobie z tego sprawę, przedłużanie niezobowiązującej pogawędki mijało się z celem.
Przeniósł wzrok na Naeema, w milczeniu przyglądając mu się przez moment. Pewnie zastanawiał się kim był. Poznał Hawkins w towarzystwie Deuce'a, teraz przyszła z innym członkiem swojej załogi. Do Rhamy milczenie pasowało, do Daniela już niekoniecznie. Zamknięcie w celi musiało mieć na niego wpływ, z którym niełatwo było mu sobie radzić. Kto wie, może miał klaustrofobię albo bał się ciemności. A może po prostu nie tak planował to wszystko i teraz nie umiał pogodzić się ze skutkami swoich działań - i nie tylko swoich.
- Co zrobiłem? - spytał, opuszczając spojrzenie z powrotem na Hawkins.
Jej pytanie było niekonkretne, a on nie zamierzał się też przecież pogrążać nieodpowiednią odpowiedzią, gdy obok stał Amsler. Ten uruchomił omni-klucz i zajmował się jakimiś swoimi sprawami, choć wiadome było, że jednocześnie mniej lub bardziej uważnie słucha rozmowy.
- Nie wiem, czy pytasz o WI, czy o to, że zaprowadziłem cię do Benu, czy o to, co robiłem wczoraj pod tamą. Chcesz żebym ci odpowiedział, to skonkretyzuj pytanie.
Podszedł bliżej, opierając się ramieniem o ścianę, w którą wchodziła krata. Przesunął spojrzeniem po sylwetce czerwonowłosej, jakby usiłował ocenić ją na nowo. Bo najwyraźniej nie docenił jej poprzednim razem. Z jego punktu widzenia nagle okazała się zaskakująco skuteczna i sprytniejsza, niż zakładał.
- Kiedy przylecieliście, myślałem, że jesteś bliższa nam. Że wy wszyscy jesteście. Tacy jak wy mieszkają poza Asą. Tam jest dla nich miejsce. Dla nas - poprawił się. - Znam się na ludziach i wiem, że nie pasujesz do tego miasta.
- Dlaczego? - spytał Rhama, zaskakując Daniela, który drgnął i spojrzał na niego ze zdziwieniem. - Skoro tak dobrze ją znasz. Co w niej jest takiego, że nie pasuje do miasta?
Uwięziony mężczyzna milczał przez chwilę, usiłując ubrać swoje myśli w słowa.
- Pewnych potrzeb Asa nie spełni - odezwał się w końcu. - Wiesz, o jakich potrzebach mówię, Hawk.
Amsler westchnął ostentacyjnie, nie wtrącając się jednak.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

8 gru 2018, o 17:06

Żeby skonkretyzować pytanie, musiałaby zadać ich kilka. To wymagało od niej wcześniej posortowania ich sobie w głowie pod względem ważności. Amsler stał obok i jego cierpliwość też mogła się skończyć, ich pogawędka musiała być więc krótka i konkretna, ale wątek, który poruszył Daniel, nie był łatwy w znalezieniu na niego odpowiedzi.
Jej wściekłość się wzmogła, choć nie mogła znaleźć dla niej przyczyny, przynajmniej początkowo. Nie znała podmiasta. Nie była tam nigdy, poza wycieczką do biura Benu, która mało ją nauczyła o tym, jak życie tam mogło wyglądać. Nie znała tam nikogo, wiedziała tylko, że obranie ich ścieżki było bardziej ryzykowne niż współpraca z Amslerem - a przynajmniej tak jej się wydawało. Joel nie był w końcu niestabilną suką o fałszywym uśmiechu. Może Hawk odnalazłaby się tam lepiej, znów wchodząc w rolę kogoś, komu nie patrzy się w oczy na ulicy tylko szybko przemyka tam, gdzie chciało się dostać. Może tu też mogliby żyć ponad prawem, jak królowie rządzić się w swojej części slumsów przy brzegu.
Może wiedziała doskonale o co mu chodzi, a świadomość tego sprawiła, że skrzywiła się instynktownie.
- Służyłam w wojsku przez prawie dziesięć lat, Pond - odparła chłodno, spoglądając na niego z góry choć wcale nie była od niego wyższa. Służba wpoiła jej zasady, których część z nią została. - Myślisz, że kiedy patrzę na ciebie i tamtą sukę, myślę o naszych podobieństwach?
Asa i ich nagła rola bohaterów w wyzwoleniu tamy spod okrutnej WI były poniekąd czymś znajomym. Czymś z bardzo dawna, przywołującym wspomnienia służby. Wojsko zawsze było dla niej smyczą, trzymającą jej myśli na wodzy, utrzymującą na konkretnym kursie. Zapełniającą jej życie pracą, dzięki której nie miała czasu na kontemplację tego, czy to co robi ma w ogóle jakikolwiek sens. Pozwalało jej żyć jak robot, a ona to uwielbiała, póki nie poznała smaku wolności, która szybko zaczęła doprowadzać ją do szaleństwa.
- Tacy jak my wybieramy nasze strony sprytnie. To, po której stronie kraty jesteśmy od siebie tylko udowadnia jak bardzo się różnimy.
Wyprostowała się, skupiając z powrotem na tym, po co tu przyszła. Na pewno nie po filozoficzne dyskusje ani słuchanie jego użalania się nad tym, jak bardzo się pomylił.
- To cię trzymało przy Benu? - zagadnęła, obserwując jego reakcję. - Spełnianie potrzeb, których nikt inny nie potrafił spełnić?
Wątpiła w ich romans, choć w tej chwili nic już nie mogło jej zdziwić. Od tego powinni zacząć. Nie wiedziała co ich łączyło, może w ogóle nie miała po co tutaj stać bo, tak jak mówiła Benu, Pond niczego jej nie powie.
- Warto było? - uśmiechnęła się krzywo, z westchnieniem rozglądając się po jego celi.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

9 gru 2018, o 11:45

- Ile czasu tam spędziłaś? Godzinę może? - żachnął się Pond. - Nie weszłaś w ogóle między domy. Nie poszłaś do ludzi.
- To są tacy sami ludzie, jak w Asie, różnią się tylko tym, że noszą przy sobie broń i mają mniej skrupułów. To nie znaczy, że są lepsi - mruknął Naeem.
- Nie znaczy też, że są gorsi.
Daniel pokręcił głową i odsunął się od kraty, żeby usiąść z powrotem na pryczy. Jego szary koc był zwinięty i wciśnięty w kąt, z odciśniętym śladem leżącej na nim wcześniej głowy. Spędzili tu już dużo czasu i jeśli faktycznie puste cztery ściany, półmrok i cisza to było jedyne, co mieli, to nic dziwnego, że Benu zaczęła tracić nad sobą kontrolę. Każdy po pewnym czasie tracił, choć u jednych zajmowało to mniej, a u innych więcej czasu.
- Nie wiedziałem - powiedział, wyciągając przed siebie nogi i opierając się tyłem głowy o ścianę. Ciężkie westchnięcie odbiło się od pustych ścian celi - Może masz rację. Nie wiem. A może on ma, i tak naprawdę to nie różnimy się od siebie wcale. To z jednej strony brzmi jak utopia, a z drugiej wydaje się strasznie smutne, co?
Uśmiechnął się krzywo. Nie miał pojęcia po co Hawkins tu przyszła i czego od niego oczekuje, wyglądał więc, jakby się poddał. Jego sytuacja nie należała do najlepszych, zwłaszcza, że to on bezpośrednio był odpowiedzialny za to, co zrobiła WI. Nie Charlie Snyder, ale on grzebał w systemach tamy i to on poniesie najbardziej surowe konsekwencje. Musiał sobie z tego zdawać sprawę.
- Pracuję dla niej - odpowiedział chłodno. - Do spełniania swoich potrzeb znajduję innych ludzi, którzy nie są moimi przełożonymi.
Czyli raczej nic ich nie łączyło - albo Pond bardzo dobrze to ukrywał. Wyglądało na to, że problemu tu nie stanowi żaden ukryty związek, romans między osobami, między którymi romansu być nie powinno.
Mężczyzna podniósł na nią wzrok, gdy zadała swoje ostatnie pytanie. Jego spojrzenie mimowolnie prześlizgnęło się po jej sylwetce, jakby było to silniejsze od niego. Długo milczał, choć Hawk mogła się tylko domyślać, czy zastanawia się nad odpowiedzią, czy myśli o czymś zupełnie innym, jak chociażby o swoich potrzebach do zaspokojenia.
- Co mam ci powiedzieć? Sama widzisz - rozłożył ręce, wskazując swój piękny tymczasowy apartament. - Mam tylko nadzieję, że tam, gdzie przeniosą mnie później, jest chociaż jaśniej. Może coś do czytania. Co, Joel? Jak tam się trzyma to wasze więzienie?
Amsler nie odpowiedział, chociaż uniósł na niego wzrok i westchnął, krzywiąc się z czymś w rodzaju politowania. Nie wtrącał się, bo to nie była jego dyskusja, nie dał się więc też sprowokować.
- Po co tu przyszłaś, Hawk? Napatrzeć się? - uśmiechnął się do niej, przez chwilę przypominając człowieka, którego poznała w barze. - Może już wystarczy.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

9 gru 2018, o 18:52

Patrząc na Daniela, nie potrafiła się zdecydować, kogo wolała widzieć. Czy mężczyznę, który miło zagaił do nich w barze gdy siedziała w nim z Deucem? Czy może tego, który kłócił się z Benu przed wejściem do tamy, z hełmem pod pachą i złością na twarzy? Ciekawe jak teraz postrzegał swoją pracę dla Snyder. Ona z pewnością winiła go za wszystko - takie wrażenie odniosła Hawkins słysząc ich wymiany zdań. W końcu to on wszystko spierdolił, on nie wyłączył WI, tylko obiecał jej królestwo. Nie dogadali się na fundamentalnym podłożu i teraz płacili tego konsekwencje. Szkoda tylko, że w obecnej sytuacji, to Benu była istotniejsza dla podmiasta. Myśląc nad jego dobrem i wybierając jedno z dwóch, Pond zawsze byłby na straconej pozycji. Tylko nie według Hawk.
Kącik jej ust uniósł się w górę gdy usłyszała słowo przełożona. Patrząc na to z tej perspektywy, jej trwający romans z Rhamą też nie wypadał najlepiej. Z drugiej strony, patrząc na to realistycznie, na miejsce, w którym tak naprawdę się zaczął, to wypadał chyba jeszcze gorzej. Zdążyła przynajmniej przywyknąć do tego, że nic w jej życiu nie było normalne - poza Asą teraz. Poza zwykłymi ludźmi mijającymi ją na ulicach, uprzejmą dwójką starszych mieszkańców, którzy oddali im domek na wieczór i poza tym, jak czuła się patrząc w fioletowe niebo, spotykające na horyzoncie z oceanem.
- Benu się z tego wyślizgnie - powiedziała wreszcie, ignorując wszystkie inne jego odpowiedzi w tej chwili. Mogła mówić wprost, nawet mimo Amslera obok. Daniel może też preferował zawoalowane kłamstwa, ale gdy znalazł się w tej celi, stracił luksus pewności siebie i wysokiego gruntu, z którego mógłby na nią spoglądać, opowiadając jej bajki o zbuntowanej WI. - Zrzuci całość winy na ciebie. To nie ona kazała zhakować WI, zrobiłeś to ty, na własną rękę, chcąc się jej przypodobać, albo walcząc za prawa podziemia - wzruszyła ramionami, każąc mu wybrać sobie w głowie jedną z opcji. - Widziałam ją przed chwilą i nie trzymała się zbyt dobrze. Na jej miejscu też bym tak zrobiła.
Może Pond, jak Amsler, wierzył w to, że Snyder taka nie była, w jakimś stopniu. Może też był jej oddanym podwładnym, tym samym, który upierał się na to, by Hawk zostawiła broń przed wejściem do biura kobiety. Ale przebywanie w ciasnej celi wyzwalało w ludziach najgorsze, tak jak najgorsze wyzwoliła w niej świadomość porażki i oszukania przez rudą kurwę gdy wszyscy stali przed tamą.
- Nie chcę mieszać się w wasz pierdolnik, uwierz mi. Ale przylecieliśmy na Asę bo była dla nas bezpieczna - obserwowała go z chłodem w oczach, z którego nie zdawała sobie nawet sprawy. Świadomość tego, że przez Benu mógłby znaleźć ich tutaj Cerberus sprawiała, że wzdłuż jej kręgosłupa przepływała zimna fala. - Gdy Benu wyjdzie na wolność, a wyjdzie prędzej czy później, nie będziemy tu bezpieczni.
Mogli zmienić miejsce, ale jej podobała się Arvuna. Nie chciała znów stresować się szukaniem innej planety, szczególnie, że jeśli Cerberus znajdzie ich tutaj, będą mieli więcej danych do przenalizowania ich potencjalnego, następnego celu.
- Każdy przymknie na to oko bo podmiasto potrzebuje przywódcy - westchnęła, opierając się o metalową kratę, stając do niej bokiem skoro i tak siedział na pryczy. - Kto mógłby ją zastąpić?
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

9 gru 2018, o 21:04

Spojrzenie Daniela spochmurniało, gdy przyglądał się czerwonowłosej, rozparty w poprzek swojej pryczy, z nogami wyciągniętymi przed siebie. Jego sytuacja była beznadziejna i na pewno doskonale to wiedział. Tkwił w celi, bez zbyt wielu możliwości ani optymistycznych wizji przyszłości.
- Wiem - odparł niechętnie. - Wiem jak to działa. Jak zawsze działało.
Jego pogodzenie się z tym faktem było rozczarowujące, ale wyraźnie nie zamierzał walczyć. Może taka właśnie miała być jego rola jako prawej ręki - rzucić się pod pędzący pociąg zamiast niej. To Benu stała na czele podmiasta, nikt inny, więc musiał się jej podporządkować. Była tym, kim była. Jej pozycja stawiała ją ponad wszystkimi, na równi z Amslerem. No, przynajmniej zanim wylądowała w jego areszcie. Ale jeśli z niego wyjdzie, jej pozycja będzie tylko silniejsza, a jej wściekłość wobec Hawk przyniesie im wszystkim same problemy. Hawkins miała rację - gdy Snyder opuści to miejsce, oni będą musieli opuścić planetę i szukać dla siebie nowego azylu. A to już może nie być takie łatwe.
- Domyślam się - mruknął pod nosem. Los załogi Wraitha jednak nie interesował go jakoś szczególnie, to nie był argument który przemówiłby do niego w jakimkolwiek stopniu i namówił go do stanięcia przeciwko swojej przełożonej. A to w końcu czerwonowłosa usiłowała zrobić, prawda?
Gdy zadała ostatnie pytanie, spojrzenie Ponda stało się bardziej uważne, a mężczyzna wyprostował się. W jego oczach pojawiło się coś, co można było uznać za niedowierzanie, niepewność, albo wręcz obawę. Snyder ich nie słyszała i to był duży plus - Amsler pewnie zrobił to celowo, chcąc uniemożliwić uwięzionej dwójce porozumiewanie się i ustalanie czegokolwiek.
- Zastąpić? Benu to Benu - uniósł lekko brwi. - Jej nie można zastąpić.
- Dlaczego? - spytał Rhama.
- Ona... - Daniel zaciął się, szukając odpowiedzi, której nawet po kilku sekundach milczenia nie udało mu się znaleźć. - Ona jest... to po prostu jej miejsce.
- To znaczy? Powiedzmy, że znudzi się jej władza, zarządzanie tym wszystkim, nie znajdzie się wtedy nikt, kto mógłby przejąć od niej ciężkie brzemię?
Pond wyglądał, jakby naprawdę nigdy nie przyszło mu do głowy, że coś takiego może mieć miejsce. Że za biurkiem wśród kwiatów siedziałby ktoś inny, niż fioletowooka kobieta. Podrapał się w głowę i wstał, z powrotem podchodząc bliżej kraty.
- Będę zeznawał, że to było moje dobrowolne działanie - powiedział cicho, powoli. - Że to ja jestem odpowiedzialny za tamę. Żeby Benu mogła wrócić. Nie zamkną mnie na długo przecież.
Gdy rozmowa stała się bardziej konkretna, Amsler zainteresował się nią nagle. Opuścił omni-klucz i przyglądał się czerwonowłosej, jakby z trudem przyjmował do wiadomości to, do czego kobieta dąży. Układ, który ustawiał na czele jego i Benu musiał być układem funkcjonującym od dawien dawna, niemal nie do podważenia. Ale Hawkins właśnie go podważała i wbrew pozorom mogło to dla niego nie brzmieć tak źle. Tylko musiał to najpierw przetrawić, tak samo zaskoczony, jak Pond.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

9 gru 2018, o 21:36

Nie pozwoliła, by rozczarowanie odmalowało się na jej twarzy. Nie lubiła, gdy ktoś jej odmawiał - jak każdy, wolałaby wszystko załatwiać prosto i przyjemnie. Ale przywykła do tego, że nic nigdy prostym nie było i nie planowała teraz rezygnować tylko dlatego, że Pond zdawał się nigdy nawet nie rozważać sytuacji, w której Snyder znika z obrazka. Zostaje z niego wymazana, a na jej miejsce wchodzi ktoś inny. Być może potrzebował tylko pomocy w wizualizowaniu sobie nieco innej przyszłości.
- Byłeś kiedyś poza Asą, czy wychowałeś się tutaj? - zagadnęła, zastanawiając się, czy jest sens przytaczać mu jakiekolwiek przykłady w formie argumentów, czy będą dla niego tylko nazwiskami ludzi, których nigdy nie spotkał, ani nie miał prawa spotkać. Żyjącymi na drugim końcu galaktyki i w artykułach spływających na Arvunę z najbliższej boi komunikacyjnej.
- Każdego można zastąpić, Daniel - odparła miękko, uparcie widząc przed sobą małe przejście, z którego mogła skorzystać. Jego ostatnie słowa były dobijające, ale nie wystarczyły, żeby poddała się tak łatwo. - Radę Cytadeli zastąpili w tydzień, a te gnojki rządzą polową galaktyki - wzruszyła ramionami, rozkładając wcześniej oparte na klatce piersiowej ręce.
Zmiana władzy zawsze była ciężka. Ale nie była niemożliwa, dokonywała się wszędzie, w każdej kolonii, co jakiś czas Wiedziała tylko, że nie o tym jedynie mówi Pond. Wychwyciła wcześniej jego stwierdzenie, że pasowałaby do podmiasta. Benu też do niego pasowała, może w jego romantycznej wizji świata, w którym na każdego człowieka czekało jakieś miejsce we wszechświecie.
- Ludzie się przystosowują. Minie odpowiednio dużo czasu i nie będą o niej pamiętać - dodała, ignorując Amslera, który nagle się ożywił. Na razie nie kazał jej przestać, zresztą i tak musiałby wyprowadzać ją stąd siłą póki nie uzna, że powiedziała wszystko, co chciała powiedzieć. - Potrzebna jest tylko odpowiednia osoba na jej miejsce. Ktoś, kto tam żyje, kto utożsamia się z tymi ludźmi i wie, co jest dobre dla podmiasta.
Świdrowała mężczyznę spojrzeniem szukając jakiegokolwiek błysku zrozumienia tego, do czego dążyła w tej chwili. Nie mógł być tak głupi, nawet jeśli nie wierzył, by ktokolwiek inny poza Snyder mógł zajmować jej biuro.
- Na przykład ktoś, dla kogo ci wszyscy ludzie nie są gorsi od mieszkańców Asy - pośrednio zacytowała jego poprzednie słowa, przekręcając lekko głowę. Poczuła, jak kilka włosów muska ją w policzek, opadając w dół. - Kto wie, że relacja podmiasta z Asą powinna być symbiozą, a nie dążeniem do walki, której nie jest w stanie wygrać.
Westchnęła, obracając się do Amslera, skoro teraz wróciło jego zainteresowanie sytuacją. Może sam nie spodziewał się tego po co tu zeszła, a może czekał, aż zaczną mówić o konkretach. Spojrzała na Joela początkowo chcąc zadać mu pytanie o obecność kary śmierci w Asie, ale uznała, że jeszcze nie pora, więc jej uwaga skupiła się ponownie na Danielu.
- Kto tak naprawdę zjebał w tej tamie, Pond? - spytała, wpatrując się w niego wyczekująco. - Podobno Benu chciała tą WI zniewolić, a ty nie? Czy jakkolwiek tam było - pokręciła głową, nie pamiętając dobrze ich krzyków i chwilowej, chaotycznej kłótni. MIała wtedy większe zmartwienia.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

9 gru 2018, o 22:22

- Byłem poza Asą - zmarszczył brwi, jakby nie rozumiał sensu pytania.
Dopiero później zaczęło docierać do niego to, co Hawk ma mu do powiedzenia. Podszedł jeszcze bliżej, opierając się o kratę ze swojej strony, jakiś metr od niej, przyglądając się jej przez metalowe pręty. Amsler uparcie milczał, choć jego milczenie było zrozumiałe - nie mógł przekonywać Ponda do zmiany zdania, do zmodyfikowania swoich zeznań. Hawk mogła to robić, zwłaszcza, że przekonywała go do tego, by powiedział prawdę. Prawda wystarczyłaby do tego, by Benu przynajmniej kilka najbliższych lat spędziła w zamknięciu. A dla Hawk i całej załogi Wraitha prawdopodobnie wystarczyłoby, by siedziała zamknięta przez kilka miesięcy, skoro Hawkins nie widziała w Arvunie portu, do którego mogliby zawijać w przerwach, zamiast tkwić w pustce, zwłaszcza, że na Omegę polecieć tymczasowo nie mogli.
- Ona by... - zaczął, ale nie dokończył. Snyder nie wyobrażała sobie nawet, że Pond mógłby zwrócić się przeciwko niej. Nawet teraz mężczyzna z trudem przyswajał niewypowiedzianą propozycję Hawk, a co dopiero doprowadzić do działania w tym celu. Zerknął na Amslera, zastanawiając się zapewne czy może przy nim mówić swobodnie. Burmistrz skinął głową uspokajająco.
- Mnie tu nie ma - mruknął.
Usta Daniela wykrzywiły się w lekkim uśmiechu, a oczy przeniosły z powrotem na twarz okoloną czerwonymi włosami. Ucichł na długie kilkadziesiąt sekund, pozwalając Hawk wypowiedzieć to, po co tutaj przyszła i zadać nurtujące ją pytania. Jego twarz była jak otwarta księga, ukazująca wszystkie emocje, które teraz pędziły w jego głowie jak stado dzikich koni. Łatwo było wychwycić moment, w którym zasugerowane przez nią rozwiązanie zaczęło kiełkować jako nowy pomysł na rozwiązanie problemu. Dla ludzi będących na progu władzy, sięgnięcie po nią było tylko kwestią czasu. Kto wie, czy za pięć lat Pond nie stwierdziłby sam, że rządy Benu powinny dobiec końca. Teraz jednak wciąż się wahał.
- To nie jest oficjalne przesłuchanie? - upewnił się, spoglądając na Amslera.
- Nikt cię nie nagrywa.
Daniel pokiwał głową, przygryzając policzek od środka. Przez moment wpatrywał się w podłogę, by w końcu unieść wzrok na kobietę. W jego oczach odbijała się cała niepewność, jaką musiał odczuwać w tej chwili.
- Benu nie było w tamie - zaczął ostrożnie. - Ja byłem. Ja przeprogramowałem WI.
To wciąż brzmiało jak poprzednie wyznanie, nastawione na przejmowanie całej odpowiedzialności - do momentu w którym nie padły następne słowa.
- Nietrudno się domyślić, że to nie było dobrowolne działanie. Ale co w związku z tym? Do niczego mnie nie musiała zmuszać. Wykonałem polecenia, bo dla niej pracuję. Jeśli wezmę winę na siebie, Benu będzie mogła wyjść. Jeśli zrzucę winę na nią, wsadzą nas oboje. A poza naszą dwójką jest już tylko Sam, który w swoim... - zaczął, ale machnął ręką z rezygnacją, przypominając sobie w połowie zdania, że zebrani tu ludzie mogą wspomnianego Sama nie znać. - Nie ma innego rozwiązania - uśmiechnął się krzywo. - Czego bym nie zeznał, nie zabiorę cię na spacer. Jestem w dupie.
Brwi Naeema powędrowały w górę, a spojrzenie mimowolnie przeniosło się na Hawk. Raczej jednak nie oczekiwał teraz wyjaśnienia enigmatycznego stwierdzenia o wspólnych spacerach.
- Chyba, że masz inny pomysł. To słucham, Susan. Jak ty masz na imię w ogóle?
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

10 gru 2018, o 00:57

Widok kiełkującej w jego głowie idei, odbijającej się w jego mimice, od razu poprawił jej humor. Ukryła satysfakcję tak, jak wcześniej ukryła swoje rozczarowanie. Tylko niektórych emocji nigdy nie potrafiła przed innymi schować, tych pochodzących ze zbyt głębokich partii jej umysłu, dotyczących zbyt intensywnych przeżyć.
Pond był dla niej pewną nadzieją. Nie ufała mu ani trochę, bo go nie znała. Ale jeśli Benu będzie rządziła podmiastem, nie mają ale, muszą się wynosić. Jeśli Daniel stanąłby na jej miejscu, rzucą kością na to, czy postanowi ich zdradzić, czy nie. Jeżeli pomogłaby mu wydostać się z więzienia, to już jakiś kredyt zaufania wynikający z wdzięczności. Początkowo do Amslera przyszła nie wiedząc, czy to wchodziłoby w grę, ale z każdą chwilą przekonywała się do tej idei coraz mocniej.
- Mów - zniecierpliwiła się, nie czekając na potwierdzenie poufności Joela, które i tak dał niemal od razu. Nie przyszłaby tutaj gdyby miała wątpliwości co do tego, czy mogą mówić otwarcie. Burmistrz czy nie, cokolwiek łączyło lub nie łączyło go z Benu, nie musiał widzieć jej wychodzącej zza krat i po ich ostatniej rozmowie odniosła wrażenie, że wcale nie chciał powrotu Snyder.
Zignorowała wzmiankę o spacerze, zastanawiając się, czy nie dała mu już wcześniej do zrozumienia, że nie jest zainteresowana. Nie, pamiętała swoją wzmiankę o tamie, ale jej podejście do Ponda wydawało się o sto osiemdziesiąt stopni odwrócone od tego, co po sobie pokazywała, a ona nie do końca zdawała sobie z tego sprawę.
- Domyśliłam się - westchnęła, zbierając myśli. Jak wielkie miała możliwości? Jak dużo mogła dla niego zrobić? W Asie byli zupełnie nowi, ale odbili tamę dla burmistrza. Wyłączyli zbuntowaną Wirtualną Inteligencję, oddali ogromną inwestycję Amslerowi. Od razu przypomniał jej się mężczyzna w kawiarni, do której poszła na śniadanie z Rhamą kilka godzin wcześniej, a który rozpoznał w niej osobę odpowiedzialną za taką dobrą zmianę. Gdyby to ona zeznawała na przesłuchaniu, powinna móc zrobić jakąś różnicę, prawda?
- Nie jesteś - postanowiła, wpatrując się w niego zza krat, o które sama stała oparta. Obróciła się, przenosząc spojrzenie na Amslera stojącego pod ścianą, ważąc następne słowa. - Potrzebuję zapewnienia.
Joel był im dłużny, ale wszystko miało jakieś granice. Nie chciała rozmawiać na ten temat teraz, przy wszystkich, przy Pondzie, który widziałby, jakie karty ma do zaoferowania i czy ma szansę coś nimi ugrać.
- Jeśli wyciągnę cię z tej celi i Benu pójdzie do pierdla za całą akcję z tamą, będziesz w stanie wskoczyć na jej miejsce? - zerknęła na Daniela, szukając potwierdzenia w jego oczach bardziej, niż w ustach wypowiadających prawidłowe słowa. - Jak wysoko byłeś w... szeregach, czy co tam mieliście?
Uśmiechnęła się pod nosem, słysząc obce imię po raz kolejny. Wymysł Deuce'a okazał się na tyle zabawny, że nie chciała wyprowadzać mężczyzny z błędu, ale wszystko miało kiedyś swój koniec. Jeśli mieli współpracować, niektóre gierki mogła sobie darować.
- Możesz mówić mi Hawk.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

10 gru 2018, o 01:42

Amsler przestąpił z nogi na nogę i skrzyżował ręce na klatce piersiowej, przyglądając się czerwonowłosej w zamyśleniu. Jej możliwości w wyciągnięciu Ponda zza kratek musiały wydawać mu się wyjątkowo mizerne, a przynajmniej na to wskazywała jego mina. W końcu nikogo tu nie znała, poza kilkoma osobami z którymi zdążyła już współpracować, albo zwyczajnie porozmawiać. Nie miała wpływów, jej nazwisko znaczyło tu tyle samo co każdej innej osoby w kolonii. Może nie docierało do niego jeszcze, jak kobieta zamierza wykorzystać dług, który według niej zaciągnął.
Za to Naeem uśmiechnął się lekko - a może tylko się jej wydawało, może to była gra światła na jego twarzy. Jednego tylko była pewna: wpatrywały się w nią teraz trzy pary oczu, dwie brązowe i jedna błękitna. To, co usiłowała właśnie przeforsować, intrygowało każdego z nich, choć każdego z innego powodu.
- Jakiego zapewnienia? - parsknął sucho Pond, wyciągniętą ręką wskazując jej swoją celę wielkości czterech metrów kwadratowych. Odepchnął się ramieniem od kraty i zrobił kilka kroków w jedną stronę, szybko dochodząc do ściany. Obrócił się i wrócił, przecierając twarz dłonią. Odwrócenie się od Benu, której był wierny przez ostatnie dni, miesiące, może lata, to było coś na co nie mógł zdecydować się w trzy minuty. Nawet jeśli powoli docierało do niego, jak kobieta zamierzała wykorzystać jego i prawdopodobnie wielu następnych po nim.
- Wysoko - odparł krótko. - Mógłbym to zrobić. To znaczy, to nie jest problem. Nie technicznie. Tylko...
Pokręcił głową, z ciężkim westchnięciem opadając na metalowe łóżko. Zmarszczył brwi, unosząc wzrok, choć już nie na Hawk, a na Amslera. Jeszcze przez chwilę milczał, zanim zadał pytanie.
- Z Benu miałeś już ciężkie przejścia, co, Joel? Ze mną jeszcze nie. Coś nowego i ekscytującego. Co o tym myślisz? Mam w ogóle po co rozważać zrobienie czegoś takiego, czy i tak mnie udupisz, a ja się wkopię złym zeznaniem na resztę życia?
Usta burmistrza wykrzywiły się w bliżej nieokreślonym grymasie, który mógł być zarówno uśmiechem, jak i zniesmaczeniem.
- Myślę, że jeśli jest alternatywa, to wolałbym udupić jednak Benu. W końcu, po tych wszystkich latach. Ale nie mam pewności, że człowiek, który odebrał miastu tamę i do tego zrobił to źle, doprowadzając do śmierci tylu osób, jest odpowiednim kandydatem na jej stanowisko.
- To był margines błędu. Nie tak to planowałem. Kiedy się zorientowałem, że coś poszło nie tak, było już za późno, żebym mógł to cofnąć. WI miała się po prostu podporządkować. To wasze niestosowanie się do tych ogólnogalaktycznych norm doprowadziło do tego, że powstało coś, co zniszczyłoby nam pół...
- Dobra już - przerwał mu Amsler. - To dlaczego ty?
- Nie wiem. Bo nie masz nikogo lepszego - mężczyzna wzruszył ramionami i skinął dłonią w stronę czerwonowłosej. - Bo ona mnie zaproponowała. Hawk. Swoją drogą, piękne imię. Nie będę zeznawać przeciwko Benu, jeśli nie będę mieć z tego pewnych, wymiernych korzyści.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

10 gru 2018, o 02:08

Nie kuliła się pod naciskiem, jaki wywierały trzy spojrzenia zwrócone w jej kierunku. Zastanawiał ją uśmiech Naeema, ale nie skomentowała go, pochłonięta rozważaniami. Wyciągnięcie stąd Ponda nie było łatwe, ale przecież musiało być jakoś wykonalne. Benu robiła to non stop, a ona wątpiła, by za każdym razem rzucała kogoś typu Daniela na pożarcie. Nie zostałoby jej wtedy zbyt wiele osób chętnych do pracy, nie kiedy w taki sposób traktowała podwładnych... Z drugiej strony, może oni to akceptowali, tak jak mężczyzna stojący teraz po drugiej stronie krat.
Oni wszyscy na swój sposób byli pierdolnięci, nie tylko Snyder.
- Benu wyciągnęła na ciebie broń, Joel - przypomniała mu ostro, obracając się znów ku burmistrzowi. - Wszystko, żeby bronić swojej inwestycji. Myślisz, że nie spróbowałaby odbić tamy ponownie? Spójrz na nią jak będziemy wychodzić. Brakuje jej piątej klepki. Nie pytam w ogóle dlaczego nazywała tamę inwestycją...
Kiwnęła głową w stronę Ponda, miotającego się po swojej klatce. Nie wiedziała jak ktoś mógł po prostu zaakceptować swój los i zeznawać na korzyść Snyder. To było niedorzeczne, ale na szczęście udało jej się go przekonać do choćby rozważania innych opcji. To jej teraz wystarczyło.
- Daniel wygląda na kogoś, kto nie będzie podchodził do tego tak emocjonalnie - dodała, z nutą ironii, bo dostrzeżenie różnic między Pondem a Snyder było jak oglądanie obrazka dwóch różnych pór roku. Tylko idiota miałby problem z rozróżnieniem dwojga. - Kogo poza nim znasz w podmieście, komu mógłbyś zaufać bardziej?
W życiu idealnych opcji nigdy nie było, a uwięziony teraz mężczyzna był lepszym wyjściem niż nierobienie niczego, lub pozwolenie Benu na powrót. Szczególnie z perspektywy Hawk, dla której to była teraz jedyna, a nie najlepsza droga. W innym wypadku mogła równie dobrze pakować się z powrotem na Wraitha.
- Wszyscy wiedzą, że mój oddział odzyskał tamę, której nikt inny nie potrafił. Zaczepiają mnie na ulicach z tego powodu. Jesteśmy nowi, ale to musi coś znaczyć - obróciła się, plecami opierając o stalowe kraty, wpatrując się w Amslera w oczekiwaniu na jakąś reakcję. - Co, jeśli ja i moi ludzie zeznamy, że Benu zhakowała WI własnoręcznie? Możemy przekonać Eshe, żeby zeznała, że znalazła to w kodzie, czy, kurwa, gdziekolwiek.
Wyższe klasy. To mówiła Snyder wcześniej, a właśnie teraz do niej to dotarło. Stęknęła pod nosem z powracającą wściekłością. Miała dzisiaj dobrze się bawić, a właśnie zaczęło do niej docierać, że jeśli będzie chciała wyciągnąć Ponda z więzienia, będzie musiała zrobić znacznie więcej niż zakładała.
- Kogo mam przekonać? - warknęła, nie potrafiąc tym razem powstrzymać swojej złości przed znalezieniem ujścia. - Benu spierdala z tego więzienia na okrągło z tego co słyszę. Z kim mam pogadać, jeśli zeznania nie wystarczą?
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

10 gru 2018, o 14:11

Amsler skrzywił się.
- Nikomu w podmieście nie mogę zaufać. Ale to nic nowego. Pond byłby tak samo dobry na to miejsce, jak każdy inny. Może to nie jest nawet taki zły pomysł - przyznał. - Widzi teraz z pierwszego rzędu, jak to w rzeczywistości wygląda.
- Widzę - mruknął więzień ponuro.
Odkąd Hawk przemówiła do jego rozsądku, wizja przejęcia kontroli nad tym, czym dotąd opiekowała się Charlie Snyder, zaczęła kiełkować powoli w jego umyśle. Rozważał rozwiązanie, na które wcześniej nawet nie wpadł, a nawet jeśli wpadł, to nie chciał się do niego przyznawać przed samym sobą, uznając, że tak czy inaczej stoi na przegranej pozycji. Teraz zarówno to, co mówiła czerwonowłosa, jak i słowa burmistrza mocno dawały mu do myślenia.
- Nie - stanowczo odpowiedział Joel, marszcząc brwi. - Nie możecie kłamać pod przysięgą. Doceniam twoje starania, Hawk, ale bez przesady.
Benu w sąsiednim segmencie pewnie dostawała już szału, widząc ile czasu spędzają na rozmowie z Danielem. W jej głowie z pewnością tworzyły się dziesiątki teorii, które mogły, choć nie musiały mieć nic wspólnego z rzeczywistością. Pewnie jednak w swoich najśmielszych wyobrażeniach nie sądziła, że będą nastawiać go przeciwko niej. A już na pewno że on będzie na poważnie rozważał odwrócenie się do niej plecami i wykorzystanie jej, kiedy ona planowała wykorzystać jego.
- Z tego co wiem, według praw Rady działanie pod przymusem nie jest karalne - odezwał się Rhama. - Nie wiem jak jest u was.
- Nie jest - zgodził się Amsler.
- Mówienie nieprawdy jest karalne, ale przedstawienie jej ze swojego punktu widzenia chyba nie jest niczym złym?
Daniel otworzył usta, jakby chciał coś odpowiedzieć, ale w ostatniej chwili zrezygnował. Wpatrywał się teraz w Rhamę ze zmarszczonymi brwiami, zastanawiając się pewnie kim jest ten dziwny człowiek z implantem żuchwy, który teraz wypowiadał się na temat teoretycznie go niedotyczący. Jego nie miał okazji poznać. Dlaczego przyszedł z Hawk, skoro wcześniej towarzyszył jej Deuce?
- Bez wykonywania jej rozkazów zostałbym bez środków do życia - powiedział cicho.
Naeem odwrócił się do czerwonowłosej, rozkładając ręce.
- On już rozumie - podsumował.

Wróć do „Galaktyka”