W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

[Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

14 gru 2018, o 17:53

Sto kredytów za stek bredni? Brzmiało jak kupowanie używanej broni na Omedze. Dwadzieścia kredytów za ten pistolet, który nigdy nie wystrzeli, bo w środku jest pusty. Zostawało się bez kredytów i z żadnym pożytkiem ze zmarnowania ich. Z drugiej strony, jej słowa ją znacznie uspokoiły. Tak jak się spodziewała, pokręciła głową sama do siebie, zażenowana swoją poprzednią reakcją. Przecież nie musiała się na nic zgadzać, ale sama idea wpuszczenia asari do swojej głowy napawała ją przerażeniem. Przypominała o ardat-yakshi z Trouge, a także o wszystkim, co siedziało w jej myślach, a co spychała na dalszy plan, starając się ignorować. Nie chciała tego teraz usłyszeć. Nie chciała też, żeby asari czegokolwiek się dowiedziała. Mieli zachować anonimowość, względną i już polegli przy niektórych osobach. Po co dodawać wróżkę z Asy?
Zapłaciła za dwie sesje, dając sobie powód, żeby skorzystać, a nie uciec z pomieszczenia gdy tylko skończy z Rhamą. Po tym zerknęła na omni-klucz odruchowo, sprawdzając godzinę, i podeszła do ich dwójki.
Opadła na wolne siedzenie za plecami Naeema, wbijając spojrzenie w kobietę siedzącą naprzeciw. Patrzyła na nią ze zmarszczonymi brwiami, z podejrzliwością obserwując każdy ruch. Jej wyraz twarzy tylko zelżał gdy mężczyzna obrócił się w jej stronę, po czym wrócił do swojego napiętego stanu gdy kobieta zaczęła mówić.
Nie spodziewała się tego, że będzie mogła tu siedzieć. Czy takie sesje nie powinny być osobiste i dyskretne? Na jego miejscu chyba nie chciałaby, żeby ktokolwiek mógł to usłyszeć, głównie dlatego bo nie wiedziała czego powinna się spodziewać. Nie wiedziała co asari powie, dopiero gdy otworzyła usta, Jean zamarła.
Czerwień, jak jej włosy. Zielone oczy, jak jej własne. Metal w ciele...
Stek bzdur, mruknęła pod nosem tak cicho, że sama tego nie usłyszała. Może tylko otworzyła usta, ale nie opuściła ich myśl. Już gdy jej ciało zaczęło drętwieć, zorientowała się, że poza mistycznymi wstawkami, asari mówiła to, co widziała na oczy. Widziała Hawk, widziała Rhamę, a jego implant nie należał do subtelnych, dyskretnych ani łatwych do przeoczenia. Przyszli razem, mogła założyć, że coś ich łączy. Nie potrzebowała do tego magicznych sztuczek, wystarczyła trafna obserwacja.
Nie wierzyła w przepowiednie, tak jak nigdy nie sądziła, że w czymkolwiek co robi na świecie jest większy sens. Nie miała przeznaczenia do wypełnienia, więc wróżka nie miała drogi, na którą mogła zajrzeć - nawet gdyby to faktycznie potrafiła. Wątpliwość czerwonowłosej była chwilowa, choć dyskomfort pozostał, szczególnie po ostatnich jej słowach. Co miałby jej powiedzieć? Co trzymał dla siebie, w tajemnicy przed nią?
Stek bzdur.
- To teraz ja - rzuciła, podnosząc się z krzesła. Z jej uśmiechu nic nie zostało, ale przerażenie z niej uleciało. Teraz nie mogła rezygnować, nie było powodu, który mogłaby podać. A przynajmniej nie było racjonalnego powodu. Poza tym, zapłaciła też już za siebie, a sto kredytów i dziesięć punktów były dobrą zasłoną dymną dla wewnętrznej ciekawości.
Zamieniła się z Rhamą miejscem, siadając wygodnie w fotelu. Założyła nogę na nogę, wpatrując się w asari pełna oczekiwania.
Nie wiedziała tylko dlaczego to wszystko ją tak stresowało, skoro nie wierzyła w nic, czego nie dało się w logiczny sposób wytłumaczyć. Słowa, które wróżka wypowiedziała w kierunku Naeema, były dziwne i wprawiły ją w lekkie zakłopotanie, ale skoro asari nie planowała dobijać się do jej głowy swoimi przerażającymi, czarnymi oczami, to Hawk nie miała się czego bać.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

15 gru 2018, o 10:55

Naeem powoli wstał z fotela, z lekko zmarszczonymi brwiami, jakby w słowach asari usiłował znaleźć jakikolwiek sens, albo na dłużej utrwalić je w swojej pamięci, by potem mógł rozważyć ich znaczenie z Hawk. Zawoalowana przepowiednia faktycznie miała podstawy w tym, co widziała asari, w niczym więcej. Cała reszta stanowiła wynik jedzenia owoców, które pokrojone miała w małej, białej misce.
- Proszę - zachęciła czerwonowłosą, chwilowo jednak nie patrząc na nią wcale. Może potrzebowała czasu, by oczyścić się z aury Rhamy, wyjść z jego przyszłości by łatwiej zanurzyć się w tę, która czekała Hawkins. A może robiła to tylko po to, żeby było efektownie. Naeem cofnął się, znikając gdzieś za plecami Hawk, pewnie zajmując siedzisko przy wejściu, by nie stać nad nią jak kołek.
Niecałą minutę zajęło asari skupienie się na siedzącej przed nią, ludzkiej kobiecie. Jej spojrzenie było świdrujące, ale nie robiło niczego, czego musiałaby się obawiać. Nie czuła nacisku na swój umysł, ani swoich wspomnień wylewających się w nagłym połączeniu z nieznajomą. W końcu fioletowa dłoń sięgnęła po owoc, a później oczy zalała czerń, zatapiając wróżbitkę w wizji przyszłości.
- Decydowanie za kogoś to nie opieka - zaczęła, a zza pleców Hawk dobiegło ciche parsknięcie śmiechem. Naeem dostał przepowiednię, ona reprymendę. - Lodowata woda zatopi lodowate serce. Znasz tę twarz, znasz ten głos? Przeszłość wraca w szarości.
Asari nie mrugała, a w jej czarnych oczach Hawkins była niemal w stanie zobaczyć swoje odbicie. Fioletowa dłoń drgnęła, ale nie poruszyła się, jakby asari powstrzymywała się przed wstaniem z miejsca. Cokolwiek jadła, musiało mieć na nią wyjątkowo dziwny wpływ.
- Nie skacz. Zanurz się. Z zachodem słońca kończy się wszystko, a nowy dzień jest obcy. W nocy przychodzi miłość - odetchnęła głęboko. Hawk mogłaby przysiąc, że jednocześnie usłyszała poruszenie za plecami, ale jakkolwiek zareagował na to Naeem, pozostawało to poza zasięgiem jej wzroku. - Droga jest daleka, jeśli nie zna się ścieżki. Nie schodź ze swojej.
Kolejne milczenie asari świadczyło o tym, że wróżba przeznaczona dla czerwonowłosej powoli dobiega końca. U Rhamy nie trwała ona w całości dłużej, niż dziesięć minut, podobnie było teraz.
- Nie puszczaj ręki - padło podsumowanie, a chwilę później do czarnych oczu wróciły ich poprzednie kolory.
Asari milczała, czekając na reakcję Hawk. Na podziękowanie, albo po prostu pożegnanie. Powoli dochodziła do siebie, bo nawet jeśli wróżba nie miała nic wspólnego z rzeczywistością, to jedzenie psychoaktywnych owoców nie mogło pozostać bez efektu. Zresztą kto wie, może to były właśnie te, o których opowiadał jej Rhama jakiś czas temu. Te, które spożyte w większej ilości doprowadziły ostatecznie do święta, jakie obchodzili dzisiaj.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

15 gru 2018, o 17:48

Świdrujący wzrok asari wprawiał w dyskomfort. Nic dziwnego, że Naeem wiercił się pod nim, nie wiedząc czego ma się spodziewać. Hawk już wiedziała jak to wygląda więc zmusiła się do stoickiej pozycji, czekając ze zniecierplwieniem aż kobieta sięgnie po ten owoc. Zastanawiała się jak musiał smakować i co wywoływał. Halucynacje? To byłby żart roku, gdyby klienci wydawali sto kredytów na usłyszenie narkotykowych przepowiedni. Może Hawk powinna się przebranżowić. Kupić odpowiednią ilość hallexu i sprzedawać wróżby. Nie zdziwiłaby się, gdyby i takie biznesy na Omedze mogła znaleźć, w tanich dystryktach, biednych uliczkach i zakamarkach. Był to jakiś sposób na życie, a czarne oczy dodatkowo wzmacniały efekt.
Skrzywiła się słysząc pierwsze słowa. Nie miała daru do odpowiedniego oczarowania klientów. Naeemowi przepowiedziała najpierw ból, a dla niej miała reprymendę. Otworzyła już usta by od razu się sprzeciwić, ale nie chciała marnować swoich stu kredytów przez wybicie asari z rytmu. Może ten trans był kruchy.
Stek bzdur, powtórzyła sobie w głowie słysząc kolejne słowa, wściekła na siebie, że prawie kiwnęła głową gdy niektóre z nich miały sens. Nie była podatna na takie rzeczy, ale musiała przypomnieć sobie, że asari była taką samą bujdą jak każda inna, ziemska czy vorcha wróżbitka. Wyrzucała z siebie ogólnikowe zdania, którym słuchający przypisywał sens i nagle wydawały się niesamowicie trafne. Nie schodź ze swojej drogi było mniej więcej taką samą, absurdalną przepowiednią jakiej się spodziewała widząc szyld na zewnątrz.
- Bardzo konkretnie - skomentowała, widząc, że kobieta czeka na reakcję. Nie potrafiła powstrzymać ironii, choć uprzejmość nakazywała schować negatywne odczucia do kieszeni. - Dziękujemy.
Wstała, szukając wzrokiem Rhamy i kierując się do wyjścia. Dopiero gdy znów znaleźli się na uliczce, zatrzymała się, odwracając do niego przodem. Ciepła barwa światła teraz wydawała się jeszcze gorętsza, w miarę, gdy słońce chyliło się powoli ku zachodowi. Wciąż mieli jednak dużo czasu.
- Jak trafna była twoja przepowiednia? - uśmiechnęła się do niego, łapiąc go za rękę i ciągnąc dalej, naprzód. W końcu planowała, możliwie, znaleźć dla siebie sukienkę i mieli jeszcze kupić coś na później, wróżby nie wydawały się jej tak poważne jak bała się wcześniej, więc wróciła do niej lekkość i pewność siebie. W życiu nie zgodziłaby się na nie gdyby asari planowała penetrować im umysły swoimi telepatycznymi mackami, ale nie komentowała swojej przesadzonej reakcji, zamiast tego rozglądając się dookoła w poszukiwaniu następnego punktu zaczepienia. - Chcesz mi coś powiedzieć? - dodała z rozbawieniem, zerkając na niego nim następny szyld ze sklepem z odzieżą nie przykuł jej uwagi swoimi białymi ubraniami na manekinach. Ciekawe czy uda jej się znaleźć coś innego dzisiaj.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

15 gru 2018, o 18:17

Asari uśmiechnęła się do niej, a potem rzuciła jakąś standardową formułkę w ramach podziękowania i podniosła się ze swojego fotela. Splotła dłonie na wysokości brzucha, stojąc nieruchomo i przyglądając się im, jak zbierali się do wyjścia. Nie należała do osób, z którymi ktokolwiek miał ochotę na pogawędkę po fakcie - przypominało to inne mało chlubne zawody, bo choć tutaj nie było miejsca na dużą intymność, uczucie zniesmaczenia po fakcie się zgadzało.
Rhama odetchnął głęboko, gdy znaleźli się na zewnątrz. Rozejrzał się dookoła, upewniając się, że nic się nie zmieniło. Mieszkańcy kolonii wciąż plątali się po mieście, robiąc mniej lub bardziej ważne zakupy, albo po prostu spacerując z okazji wolnego dnia i święta. Po wyjściu z dusznego półmroku u profesjonalnej wróżki potrzebował chwili, by wrócić do rzeczywistości. Prawdopodobnie tak samo, jak Hawk.
- Nie wiem. Nie znam swojej przyszłości - w jego głosie zabrzmiało rozbawienie. - Mam nadzieję, że dopóki będę zamykać za sobą wszystkie drzwi, wszystko będzie w porządku.
Ruszył za nią, z trudem stawiając pierwsze kroki. Dopiero po kilku sekundach wybudził się z odrętwienia i objął ją z powrotem, kierując się w bliżej nieokreśloną stronę. Nie wiedział, że szuka sklepu odzieżowego, więc po prostu szedł za nią, tam gdzie chciała, do momentu, w którym nie zadała kolejnego pytania.
- Chcę. I skoro asari kazała, to chyba też muszę - zatrzymał się, obracając ją przodem do siebie. Ktoś zaklął i wyminął ich niezgrabnie, bo stanęli niespodziewanie na samym środku chodnika, a on przecież szedł za nimi. Rhama zerknął na mężczyznę i mruknął jakieś przeprosiny, ale nie doczekał się reakcji. Jego niebieskie spojrzenie z powrotem odnalazło zielone tęczówki Hawkins. Tutaj nie było w kolorze nieba. Na Arvunie ogólnie próżno było szukać błękitu, bo morze było ciemne, granatowe, a nad nimi roztaczały się cieplejsze kolory. Dłoń mężczyzny przesunęła się po jej policzku, gdy do jego wzroku wróciła powaga.
- Jest coś, czego ci nie powiedziałem - zaczął. - Powinnaś wiedzieć, że... - długie milczenie następujące po tych słowach zmuszało ją do oczekiwania. Bardzo irytującego w dodatku, gdy mogła tylko zgadywać do czego Rhama dąży. - Że ja... bardzo... mocno wierzę w przepowiednie. Ta była tak wiarygodna, że musi się spełnić. Czuję się teraz, jakby przyszłość stanęła przede mną otworem. Zupełnie nowa, jasna ścieżka.
Roześmiał się, widząc zapewne jej konsternację, a może i złość, gdy zorientowała się, że sobie z niej żartował. Miał takie samo podejście do tego, za co właśnie czerwonowłosa zapłaciła dwieście kredytów, jak ona. Stek bzdur, który pewnie długo będzie teraz kołatał się w ich głowach, nie wiadomo po co.
- Oczywiście, ty nie możesz na nią wejść, bo nie możesz schodzić ze swojej. Która ewidentnie prowadziła przed chwilą tam - skinieniem głowy wskazał sklep, którego drzwi rozsunęły się, wypuszczając ze środka jasnowłosą kobietę z dużą torbą. - Chodź.
Ruszył w stronę wejścia, znów przekraczając próg jako pierwszy. Teraz jednak wnętrze w niczym ich nie zaskoczyło, choć sklep był mniejszy niż te, do których przyzwyczajona była Hawk. Ot, kilka wieszaków, ubrania poukładane na dwóch ławach ustawionych wzdłuż ścian. Nie wszystko było białe, na szczęście.
- Dzień dobry!- zawołała do nich zza kontuaru młoda dziewczyna o krótkich, czarnych włosach i roześmianych oczach. Już na pierwszy rzut oka było widać, że stanowi absolutne przeciwieństwo kobiety, u której kupowali rybny hologram. - W czym mogę państwu pomóc? Szukacie czegoś konkretnego?
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

15 gru 2018, o 18:43

Rozluźniła się do tego stopnia, że nie wiedziała, jak tak drastycznie mogła się spiąć przy wejściu do wróżki. Teraz, gdy oboje potwierdzili głośno, że był to stek bzdur, ulżyło jej. Może bała się, że wyjdą z tą samą dezorientacją i niesmakiem w ustach, z którym oboje wysłuchali tego co asari miała do powiedzenia. Póki ograniczali to do zamykania za sobą drzwi i niepuszczania ręki, wszystko było w najlepszym porządku.
Miała ochotę się odsunąć gdy zatrzymał ich nagle, a mężczyzna za nimi prawie na nią wpadł, ale gdy obrócił ją ku sobie, nie miała okazji. Zerknęła tylko na przechodzącego obok faceta, wracając wzrokiem ku Rhamie gdy jego twarz była już całkowicie poważna. Uśmiechnęła się lekko, wiedząc, że nie może teraz mówić poważnie, ale coś w środku jej zawrzało na samą myśl o tym, co mógłby chcieć jej powiedzieć. Nie wiedziała, czy chce to słyszeć, nie wiedziała jak zareaguje, nie wiedziała, czy jego powaga teraz wynikała z wyjątkowo rozwiniętych umiejętności aktorskich, czy nagłego poruszenia.
Znała go, wiedziała, że gdyby miał jej coś ważnego do przekazania to nie zrobiłby tego w taki sposób. Ale odkąd wyszli od wróżki nadal czuła się trochę nieswojo, a to otwierało drogę ku wątpliwościom i zniecierpliwieniu. Przedłużał jak mógł.
- Pasjonujące - odparła z przekąsem, gdy wydusił z siebie ważne wyzwanie. Poniekąd poczuła ulgę, ale też coś, czego nie powinna zidentyfikować i chyba nie chciała. Przywykła do tego, że czuje się przy nim specyficznie. NIekiedy brzmienie jego głosu odbijało się mrowieniem w jej klatce piersiowej, ale nigdy nie potrafiła tego nazwać. - Śpieszysz się do tej dużej ilości bólu? - spytała, odpychając go od siebie z udawaną frustracją, która nie utrzymała się na jej twarzy przez dłużej niż kilka sekund. Ich rozmowa była niemal tak absurdalna jak same przepowiednie, ale sprawiła, że alejką pełną gwaru przechodzących ludzi poniósł się jej śmiech.
- Może to jedna i ta sama ścieżka? - uniosła brwi, czekając, aż się z nią zrówna zanim ruszyła dalej. Przyzwyczajała się do bycia obejmowaną w trakcie przemieszczania i nie zamierzała rezygnować z tej drobnej bliskości. Poza tym, dzięki temu mogła się rozglądać dookoła nie musząc upewniać w tym, że nie wejdzie w kogoś innego, ani nie zaparkuje czoła na słupie lampy czy znaku.
- Zamknij za sobą drzwi - przypomniała mu złośliwie gdy weszli do środka sklepu. Nie wiedziała nawet na co ma patrzeć, wszędzie wokół ubrania były zgromadzone na wieszakach, więc ucieszyła się, że ktoś dostrzegł nowego gościa obiektu.
Przesunęła wzrokiem po sylwetce ekspedientki. Aż chciałoby się z nią rozmawiać, ale nie wiedziała na ile będzie w stanie pomóc komuś takiemu jak Hawkins - kto nie wiedział, czego szukał, a gusta miał zupełnie inne niż większość mieszkańców Asy, którzy mijali ją na ulicach, poubierani w najróżniejsze zestawy, od eleganckich po hipisowskie.
- Sukienki, możliwie takiej, w której nie będę wyglądać jak... - Ty. Uśmiechnęła się do kobiety, sięgając by zdjąć z siebie kurtkę, zostawiając Rhamę przy wejściu. - Każdy inny podczas święta.
Rozejrzała się zaciekawiona, ale na wieszakach wisiało tyle rzeczy, że nie wiedziała na czym powinna skupić uwagę.
- Bez ćwieków. Innych preferencji nie mam.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

15 gru 2018, o 19:15

- Śpieszę się do płomienia w zielonych oczach - odparł, uśmiechając się do niej z góry i przyciągnął ją do siebie, mimo odpychającej go dłoni. Pocałował ją krótko, ale sam też się roześmiał zaraz po tym. Wizyta u wróżki była absurdem, jej słowa niczego w ich życia nie wnosiły, poza dziesięcioma punktami dla Hawk w ich małej grze.
- Zamykają się same, co mam zrobić? - Naeem rozłożył ręce, gdy znaleźli się w środku. Wejście zasunęło się za jego plecami, a on przyglądał się mu przez chwilę, by w końcu wzruszyć ramionami i podążyć za czerwonowłosą. Nie miał wpływu na drzwi, które działały same. Pozostałe mógł zamykać, skoro tego żądała od niego przepowiednia.
Gdy dziewczyna wyszła zza swojej lady, Hawk faktycznie zobaczyła, że ubrana jest w białą koszulkę. Jej spodnie jednak były jasnoszare, więc przynajmniej pod tym względem nie wtapiała się w tłum, nie odróżniając się też od niego tak diametralnie, jak asari, z którą spotkali się przed chwilą.
- To znaczy... nie białej? - domyśliła się ekspedientka, zbliżając się do nich i przesuwając uważnym spojrzeniem po sylwetce czerwonowłosej. - Coś na pewno się znajdzie. Dla mnie to nawet lepiej. Już nie mogę patrzeć na tych wszystkich, co przychodzą kupować białe rzeczy, bo święto - machnęła ręką. - Nie każdy w białym dobrze wygląda, prawda? Są tacy, co nakładają, chociaż nie powinni.
Rhama odchrząknął i poprawił brzegi rozpiętej kurtki, jakby nagle poczuł, że uwaga skierowana jest do niego - choć ewidentnie nie była, dziewczyna nawet na niego nie patrzyła. Dopadła do wieszaka z ubraniami w ciemniejszych odcieniach, niemal natychmiast wygrzebując z niego kilka rzeczy. Przewieszała je sobie kolejno przez przedramię, najpierw coś czarnego, potem bordowego, skrzącego się na złoto, potem znowu czarnego. Zawahała się nad sukienką w odcieni butelkowej zieleni, ale zrezygnowała.
- Tu nie powinno być trudno. Ma pani taką figurę, że właściwie każda będzie na pani dobrze leżeć. Przepiękne nogi. Gdybym takie miała, nigdy nie nosiłabym spodni.
- Jak to dobrze posłuchać profesjonalistki - mruknął pod nosem Naeem, pochylony nad jakąś stertą męskich ubrań, choć na tyle daleko od niej, że nie wiedziała czy szuka spodni, bluzy czy koszulki.
- Dlatego wyjmę na początek te krótsze, dobrze? Bo jeśli to na święto, to nie trzeba się ubierać jak urzędnik, a zresztą... - ekspedientka zerknęła przez ramię na Hawk. - Raczej widzę, że styl urzędniczy nie wchodzi w grę. Chyba że się mylę, to proszę mi powiedzieć. A skórzana może być?
- Może być - odpowiedział za nią Rhama, wciąż nie podnosząc wzroku znad swojej sterty.
- I czerwoną jeszcze jedną dorzucę. Ma bardzo ładne, odkryte plecy. Ja to proponuję wszystko przymierzyć, najwyżej mąż będzie donosić kolejne, jeśli te nie przypasują. Białe to wyprzedały mi się prawie wszystkie, ale w innych kolorach możemy przebierać bez końca. Jeszcze mam na zapleczu to, co ściągnęłam ze sklepu trzy dni temu, a jutro będę wystawiać z powrotem, bo będzie po święcie. Może proszę, tam, przebieralnia jest za tymi drzwiami. Mąż może pójść z panią, jeśli potrzebuje pani opinii.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

15 gru 2018, o 21:00

Wzruszyła ramionami, mimo wszystko, bo im dłużej nad tym myślała, tym wizja ubrania białej też nie wyglądała tak źle. Wolałaby coś ciemniejszego, ale czuła się wystarczająco rozluźniona by eksperymentować. Rhama miał rację porównując ją do tamtej babci na ulicy - pod niektórymi względami nie potrafiła się rozerwać. Chętnie nawalała się w nowym barze, ale myśląc o zakupach za normalnymi ubraniami krzywiła się od razu.
Wolała po prostu inne eksperymenty.
- Najlepiej nie białej, ale jeśli coś mi wpadnie w oko to wezmę - odrzuciła, początkowo ruszając za ekspedientką, ale gdy ta zaczęła się miotać po całym sklepie, chaotycznie przebierając między ubraniami, stanęła i obserwowała ją z daleka, nie widząc w tym sensu. Skoro już otrzymała jakieś zadanie, niech sobie pracuje, Jean mogła poczekać.
- Mhm - mruknęła pod nosem, nie wiedząc co innego mogłaby na to odpowiedzieć. Miała nogi, nie da się ukryć. Jej też się podobały, ale niewystarczająco by nosić na co dzień sukienki lub spódnice, rezygnując z komfortu spodni, najlepiej z kieszeniami. Już i tak poświęcała cząstkę swojej mobilności na rzecz butów na obcasie. Nie był porażająco wysoki ani cienki, za to stanowił część ciemnej botki, ale nie był wojskowym trepem. Tych nie nosiła już od dawna, zdążyła już zapomnieć jakie potrafiły być wygodne. - Krótsze brzmią dobrze.
Nie chciała włóczyć materiałem po ziemi, ani rezygnować ze swobody ruchów w żaden sposób. Przy krótszych sukienkach nie miała tylu pozycji do siedzenia co zwykle, ale chodziło się w nich bardzo dobrze.
Wykrzywiła usta w uśmiechu, słysząc akceptację skórzanej sukienki ze strony Rhamy, którego nikt o taką akceptację nie pytał. Powstrzymała się z odpowiedzią, i bardzo dobrze biorąc pod uwagę słowo mąż, które padło potem. Uniosła wysoko brwi, ale odwróciła się przodem do podchodzącej do niej kobiety, a bokiem do Naeema.
- Dobrze - odrzuciła tak słodko, jak potrafiła, co w praktyce podniosło jej głos o ton wyżej. - Może pani też coś znaleźć dla męża. Nie lubi jaskrawych kolorów, woli pastelowe koszulki, ale w czerwonym mu do twarzy - nachyliła się do niej, dodając pozostałą część półgłosem. - Zaczął palić w szkole podstawowej, widzi pani jak się skończyło. Szkoda płuc - wskazała podbródkiem jego implant, rozkładając ręce.
Gdy kobieta zniknęła na zapleczu, posłała Rhamie przebiegły uśmiech i zgrabnie wskoczyła do środka przebieralni, zamykając drzwi za sobą. Rzuciła kurtkę na wolny stołek, krytycznie spoglądając na swoje odbicie w lustrze. Włosy miała potargane od wiatru, a na nogach wciąż miała kaburę z pistoletem. Zapomniała już, że go ze sobą wzięła, zbyt przyzwyczajona była do jego ciężaru na nodze. Westchnęła, odpinając najpierw to, później generator tarcz, po czym sięgnęła po pierwszą sukienkę i zaczęła się przebierać.
Była ołówkowa, czarna, stosunkowo zwykła. Sięgała jej do połowy ud, dobrze podkreślała talię, ale ramiączka miała zbyt cienkie, przez co nie podobał jej się w nich dekolt, więc od razu sięgnęła po drugą.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

15 gru 2018, o 21:25

- To spróbuję też poszukać czegoś białego, ale nie tak przeciętnego jak wszystko - obiecała dziewczyna, kiwając głową z przekonaniem. Wydawała się bardzo zaangażowana w swoją pracę, choć nie mogła być jeszcze pełnoletnia. Może dorabiała sobie tutaj w przerwach od innych zajęć. Tak czy inaczej musiało się jej tu podobać, albo po prostu cieszyła się z faktu, że przyszła klientka szukająca czegoś ciekawszego, niż wszyscy i daje jej możliwość wykazania się.
Naeem wyprostował się i odwrócił do niej, mierząc ją lodowatym spojrzeniem. Złość na pewno była udawana, ale sama myśl, że ekspedientka miałaby znaleźć dla niego jakiekolwiek ubrania w pastelowych, albo czerwonych kolorach była tak absurdalna, że nie zdołał nawet zaprotestować. Przyglądał się tylko Hawk odchodzącej w kierunku przymierzalni, a potem skupił się na dziewczynie, która podeszła do niego i zaczęła mu proponować idealnie dopasowane dla niego koszule.
Przymierzalnia była względnie duża i pozwalała na powieszenie wszystkich sukienek tak, żeby nie ograniczały ruchów. Czerwonowłosa miała do dyspozycji dwa lustra, jedno ustawione tak, że zawsze widziała się również od tyłu. Było to wygodne, zwłaszcza, że chciała wiedzieć jak układają się na niej wybrane rzeczy.
Pierwsza sukienka nie przypasowała, Hawk mogła więc odłożyć ją na sąsiedni wieszak, biorąc później kolejne. Bordowa miała znacznie szersze ramiączka, ale za to głęboki dekolt, sięgający dużo niżej niż była przyzwyczajona, połączony pojedynczymi, cienkimi paskami materiału. Była dłuższa, niż czarna, ale rozcięcie do połowy uda rekompensowało tę niedogodność i zwiększało zakres ruchów.
Trzecia, w tym samym kolorze, co pierwsza, posiadała długie rękawy, co mogło być sporym plusem w chłodny, świąteczny wieczór. Nadrabiała długością, a raczej jej brakiem, bo odsłaniała wszystko, czym w kwestii swoich nóg Hawkins mogła się pochwalić. Cienki pasek ze skóry, który ciągnął się pionowo z przodu, dzielił się na dwa w miejscu, w którym zaczynał się dekolt i łączył z powrotem w jeden na plecach, podkreślając te krzywizny jej ciała, które na co dzień ukrywała pod kurtką.
- Kiedy będę mógł zajrzeć, żeby wyrazić opinię? - dobiegł do niej z zewnątrz głos Rhamy. Zapukał lekko, licząc na to, że żona wpuści go do środka.
- O, ja myślę że we wszystkich wygląda bardzo dobrze. Wydaje się trochę szeroka w ramionach, chociaż to może przez tę kurtkę, chyba że nie wiem, dużo ćwiczy? - gdzieś z oddali dało się usłyszeć ciemnowłosą dziewczynę. - Ale te, co dałam, powinny pasować. Zawsze miałam oko do rozmiaru. To szukać czerwonej czy seledynowej?
Naeem za drzwiami westchnął ciężko.
- A czarnych nie ma?
- No nie, nie z tego modelu.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

15 gru 2018, o 22:10

Obie sukienki na swój sposób jej się podobały, ale przy żadnej nie poczuła wielkiej euforii. Już wolałaby założyć tą, którą miała na Trouge. Choć była prosta, miała nieco większe znaczenie przez to, w jaki sposób ją otrzymała. Jeśli miała kupować coś w sklepie, wolała znaleźć coś, w czym czułaby się świetnie, tymczasem te dwie były tylko dobre. Chętnie zamieniłaby niektóre cechy jednej na drugą, tworząc swoją idealną fuzję, ale nie miała zbyt wielkiego pola do popisu.
Przyjrzała się sobie w drugiej, a potem w trzeciej. Doszła do wniosku, że jeśli już, krojem odpowiadała jej znacznie trzecia, za to kolorem druga. Z drugiej strony, jej włosy nie były takiego samego koloru jak druga sukienka i tworzyły z materiałem dziwny kontrast, który nie wiedziała, czy do końca jej się podoba. Z czerwienią nigdy nie było prosto, z jej wariacjami, jak bordowy, też nie. Ostatecznie przesunęła dłonią po materiale trzeciego ubrania, w zastanowieniu patrząc jak się wygładza w lustrze. W obu wyglądała dobrze.
Słysząc rozmowę na zewnątrz, westchnęła. Seledynowy skusił ją do wyjrzenia na zewnątrz bardziej niż cokolwiek innego, a nawet bardziej niż pukanie. Otworzyła drzwi, stając w nich i opierając się o framugę, gotowa na widok Rhamy w seledynowej koszuli, ale z żalem dostrzegła, że miał ubrania w ręce.
- Sugeruje pani, że mam szerokie bary? - spytała, przenosząc wzrok na ekspedientk, krzywiąc się usilnie i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej. - Wszystkie pasują, dziękuję. Ale podobno ma pani coś więcej do pokazania? - zagadnęła, przypominając jej, że miała przynieść coś więcej z zaplecza. Kazała jej jednocześnie znaleźć coś dla męża więc nic dziwnego, że jeszcze nie zdążyła obsłużyć ich dwójki jednocześnie.
Uśmiechnęła się gdy kobieta zniknęła, ruszając po resztę rzeczy i dopiero wtedy podniosła wzrok na stojącego obok Rhamę.
- Seledynowy brzmi idealnie, nie wiem o co ci chodzi. Pasowałby ci do oczu - odparła z rozbawieniem, wchodząc z powrotem do przymierzalni i stając przed lustrem. Ta trzecia, po chwili namysłu, nie była taka zła ale chętnie zobaczyłaby coś więcej. Obróciła głowę, patrząc na odbicie mężczyzny za swoimi plecami. - Rozważę białą, jeśli będzie ładna, pod warunkiem, że ubierzesz na siebie jakikolwiek kolor - dodała, pochylając się i strzepując niewidoczny pył z materiału, chowając szelmowski uśmiech przed jego wzrokiem. - Nie możemy oboje być na biało - wyjaśniła, odwracając się znów w jego stronę gdy usłyszała nadchodzącą ekspedientkę i wzruszyła ramionami, jakby tłumaczyła coś bardzo prostego i logicznego, czego sam mógł się domyślić.
Poza tym, że dziwnie by się w niej czuła, biała suknia oznaczała jeszcze uważanie na siebie przy jedzeniu czy piciu dwa razy bardziej niż zwykle, odbijanie światła w nocy jak znak drogowy i potencjalne wyglądanie jak klubowa dwudziestolatka, którą od dawna nie była, a którą nigdy się zbytnio nie czuła, nawet dziesięć lat temu.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

15 gru 2018, o 22:43

Rhama chyba chciał coś jeszcze dodać, ale w chwili, w której otworzyły się drzwi przymierzalni, wyraźnie zapomniał o wszystkim, co miał w głowie przez ostatnie kilka minut. Błękitne spojrzenie przesunęło się po sylwetce dotąd ubranej w wygodne spodnie i kurtkę. Musiał pamiętać, jak Hawk wyglądała w tym, co dostała od niego poprzednio, ale to nie zmieniało faktu, że nie było to nic, do czego zdążyłby się przyzwyczaić. Jego wzrok zatrzymał się gdzieś w okolicy bioder, a potem powędrował dalej w dół, gdzie nie było już żadnej sukienki do oceny.
- Boże, nie, absolutnie, tak strasznie panią przepraszam - gdzieś ze strony zaplecza dobiegł hałas, jakby coś metalowego spadło z dużej wysokości. Tuż po tym nastąpiło stęknięcie ekspedientki, ale w desperackiej próbie wybrnięcia ze swojego faux pas mówiła dalej, więc chyba nic się jej nie stało. - To znaczy tak, trochę, to znaczy tak mi się wydawało, ale mogłam się mylić, przepraszam. Naprawdę nie chciałam pani urazić, ja po prostu szukam tylko dobrego kroju, i tak wygląda pani lepiej niż ktokolwiek, kto ją tutaj mierzył. Boże, wygląda pani przepięknie.
Wynurzyła się zza ściany, niosąc kolejne naręcze rzeczy i uśmiechnęła się na widok czerwonowłosej, choć w jej oczach nadal widniała odrobina strachu. Doskonale szło jej niezauważanie pistoletu do tej pory, ale to nie znaczyło, że obrażanie uzbrojonej klientki było mądre.
- Nie możemy oboje być na biało - zgodził się Naeem, uśmiechając się do niej lekko. - Wyglądasz bardzo... bardzo dobrze. Ładnie na tobie leży. Nie masz szerokich barów.
Opuścił wzrok na rzeczy, które trzymał i podał jej większość z nich, sobie zostawiając tylko dwie: coś, co było czarne i, o dziwo, również coś, co było ciemnoczerwone. Wyglądało na koszule, ale dopóki tego nie założył, Hawkins mogła jedynie zgadywać.
- Mamy tylko jedną przymierzalnię, nie było miejsca na dwie, ale spokojnie się państwo zmieścicie oboje - zachęciła ich dziewczyna, podchodząc jednocześnie bliżej, by podać Rhamie kolejne ubrania. Widząc seledynowy kolor, mężczyzna jęknął, ale niechętnie przyjął koszulę, odsuwając się później o krok, żeby ekspedientka mogła wręczyć całą resztę rzeczy czerwonowłosej.
- A które już pani mierzyła? Ta widzę że wisi z boku, zabrać ją? - wskazała na pierwszą, czarną, na cienkich ramiączkach. - A jak ta bordowa? I złota? Tutaj proszę, jeszcze trzy: ta nie jest do końca biała, ale biało-czarna, ma tylko białe wstawki z przodu i z tyłu, o, proszę - podała jej jedną, ewidentnie utrzymaną w ulubionych kolorach Naeema. - I jeszcze ta, bardzo ładnie się komponuje ze skórą, bo ma taki sam odcień prawie, tylko te czarne lamówki się tak ładnie odcinają, to zawsze jest efektowne, no i jeszcze taka, ona wygląda na czarną, ale jak pani weźmie pod światło to widać, że jest ciemnozielona i ma ten suwak tu z przodu, też jest super. No i te dwie co pan podał, to jest jedna całkiem biała, ale no nie wiem, może krojem będzie pasować, a ta granatowa jest trochę luźniejsza na dole, więc może być wygodniejsza. A pan jak nałoży swoje to proszę wołać, gdyby rozmiar był nie taki. Będę tu czekać na zewnątrz!
Machnięciem ręki zachęciła ich do wpakowania się razem do przymierzalni, więc Naeem delikatnie popchnął Hawk do środka, samemu wchodząc za nią i blokując drzwi. Opuścił wzrok na trzymane przez siebie rzeczy i parsknął śmiechem.
- No i co ja mam z tym zrobić?
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

15 gru 2018, o 23:54

Dobrze jej szło ignorowanie wzroku mężczyzny na sobie, choć znów poczuła mrowienie w klatce piersiowej, jakby odebrało jej tchu, choć nie powiedział ani słowa. Odchrząknęła, maskując coś, czego nikt inny nie był w stanie po niej zauważyć i obróciła się do ekspedientki, próbując nie parsknąć śmiechem widząc to przerażenie w jej oczach. Faktycznie, sprawiała wrażenie kogoś, kogo obrażanie nie było dobrym pomysłem, ale chyba nie spodziewała się, że Hawk nagle wyciągnie broń i obrobi jej sklep? Przyszła tutaj w końcu kupić sukienkę.
- Dziękuję - odrzuciła do ich obojga, uśmiechając się lekko. Podobała się sobie, wiedziała, że wygląda dobrze, ale słyszeć to z ust kogoś innego zawsze było miłym doznaniem. Nie przeszkadzałoby jej gdyby stwierdzili, że ma szerokie bary i nie pasują jej sukienki, bo nie przejmowała się negatywami dotyczącymi tak błahych spraw, ale doceniała te pozytywne.
Uśmiechnęła się szerzej dostrzegając seledynowy kolor pośród wybranych dla Rhamy rzeczy. Nie była tak okrutna, nie planowała zmuszać go do zakładania tego, ale może sam się skusi.
- Złota jakoś do mnie nie przemawia - westchnęła, pokazując jej stos rzeczy, które mogła wynieść. Złotej nawet nie dotknęła i nie planowała. Była znacznie gorszym wyborem niż cokolwiek białego, nieważne jak idealnie by na niej leżała i jak cudownie by w niej wyglądała.
Z trudem nadążała za potokiem słów z ust ekspedientki. Dziewczyna mówiła tak szybko tak wiele rzeczy, że Jean skupiła się na odpowiednio sprawnym kiwaniu głową, żeby ta miała wrażenie, że cokolwiek do niej dotarło - choć dotarło bardzo mało. Ostatnie, co zrozumiała, to że naprawdę mieli wejść do przymierzalni razem. Tego się nie spodziewała, po sklepach raczej spodziewałaby się wyrzucania ludzi, którzy przesiadują wspólnie w tym małym kubiku prywatności, ale skoro tak.
- Poradzimy sobie, dziękuję - uśmiechnęła się do niej na odchodnym, wepchnięta do środka przymierzalni chwilę później.
Westchnęła, spoglądając na wszystkie, trzymane przez nich rzeczy. Odwiesiła każdą sukienkę na wieszak, nie wiedząc nawet od której zacząć, ale pytanie Naeema sprawiło, że zaśmiała się głośno.
- Ubrania się zakłada, kochanie - cmoknęła, tak, jak wyobrażała sobie, że powinna zwracać się do swojego męża. Złapała wciśnięte mu ubrania i rzuciła je na stołek, przykrywając generator tarcz i kaburę z bronią. Wszystkie, poza ciemnoczerwoną koszulą, którą mu wręczyła. - Chciałam ci zrobić niespodziankę - dodała z przekąsem, patrząc na siebie najpierw w jednym, później w drugim lustrze, na końcu przenosząc wzrok na mężczyznę. Złapała go za ramiona i, jeśli nie protestował, obróciła tyłem do luster, przodem do drzwi.
- Jeśli podejrzysz to tego nie wezmę, dla zasady - ostrzegła go, sięgając do zapięcia sukienki. - Zastanów się, czy warto.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

16 gru 2018, o 00:25

Gdy Hawk oddała zbędne sukienki i zostali w środku sami, zapadła cisza, która początkowo wydawała się nienaturalna. W rzeczywistości jednak po chwili zorientowała się, że wynika ona wyłącznie z tego, że ekspedientka przestała mówić. W końcu nie miała teraz nic do skomentowania, ani ubrań do opisania. A że poleciła im wejść tam razem, cóż, brak protestu gdy nazwała Rhamę mężem czerwonowłosej zapewne utwierdził ją w tym przekonaniu, a ludzie po ślubie nie powinni mieć żadnych problemów z przebieraniem się w jednym pomieszczeniu. Zresztą ich prywatność nie była taka całkowita, gdy z zewnątrz było widać ich buty i prawdopodobnie również czubek głowy Naeema.
A ten nawet w środku miał duży dylemat między podjęciem decyzji co zrobić z koszulami, a oderwaniem spojrzenia od Hawk. Miała na sobie sukienkę, a jej włosy były potargane, co sprawiało, że po ustach mężczyzny błąkał się uśmiech, na który nie miał wpływu. Dopiero gdy zabrała mu część przygotowanych dla niego rzeczy i wcisnęła mu jedną z nich, jęknął, ale posłusznie obrócił się tyłem do niej.
- Mówiłem, że nie dam ci się ubrać - mruknął. - Czym cię skrzywdziłem? To zemsta za tę asari?
Widziała go w jednym z luster, gdy stanęła w odpowiednim miejscu - on tego luksusu nie posiadał. Mogła więc obserwować jak po ciężkim westchnięciu ściąga z siebie kurtkę i odwiesza ją na jeden z pustych wieszaków. Potem niechętnie zdjął z siebie również białą koszulkę, a ona mogła przyglądać się jego plecom, dwóm widocznym stąd fragmentom implantu, który wymagał wymiany i kilku mało istotnym bliznom po dawnych wypadkach, albo walkach. Do nałożenia na siebie czerwonego koloru jednak zbierał się dużo dłużej, dając Hawk czas do zrzucenia z siebie czarnej sukienki i włożenia kolejnej - pod jej ręką była akurat ta ciemnozielona, odcieniem zbliżona do czerni. Bardzo cienki, srebrny suwak ciągnął się przez całą jej długość, od samego dołu, do najniższego punktu dekoltu w kształcie głębokiego V. Rękawy sięgały łokci, a całość okazywała się wygodniejsza, niż Hawk mogła się spodziewać.
Tymczasem Naeem dopiero szykował się do wciągnięcia na siebie koszuli. Gdy usłyszał charakterystyczny dźwięk zasuwania sukienki, westchnął ciężko i nałożył to, co wybrała dla niego ekspedientka.
- Mogę już? - spytał, zapinając zatrzaski i odwracając się do Hawk, gdy potwierdziła. Jego twarz wyrażała jednocześnie rozbawienie i niezadowolenie, co było dość nietypową dla niego mieszanką. Podszedł do lustra, stając za nią, by spojrzeć na swoje odbicie. Mimowolnie parsknął śmiechem. - Wyglądam jak idiota.
Nie było to coś, w czym ktokolwiek widziałby go wcześniej, ale to nie znaczyło, że wyglądał źle. Przyzwyczajenie nie pozwalało mu jednak popatrzeć na siebie obiektywnie. Szybko zresztą przestała go interesować koszula, którą miał na sobie, a cała jego uwaga przeniosła się na nią. Uniósł ręce, by przesunąć dłońmi po jej ramionach, obserwując jej odbicie w lustrze.
- Za to ten materiał mi się podoba - mruknął cicho. - I ty mi się podobasz. I pewnie będziesz mi się podobać w każdej. Może faktycznie powinienem poczekać na zewnątrz i dać ci wybrać samej. Jest mi bardzo przykro, że cię rozczarowuję, ale nie kupię ani tej koszuli, ani żadnej z tych... pastelowych. Nie ma szansy, Jean.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

16 gru 2018, o 01:10

Skwitowała jego słowa śmiechem, bo wiedziała, że koniec końców i tak to przymierzy. Tak było fair, skoro ona przymierzała białe sukienki. Asari dała jej dziesięć punktów w ich grze, więc wpadała w pozytywne spektrum, za które nie musiał jej przepraszać ani zadośćuczynić, ale mógłby. Każda okazja była dobra, przecież prezentu też jej żadnego ostatecznie nie dał.
Nie potrafiła skupić się na ubieranu drugiej sukienki widząc jego odbicie w lustrze. Kąciki jej ust uniosły się jeszcze wyżej, kiedy wzrok z roztargnieniem śledził jego skórę, od blizny do blizny, skrzętnie ignorując implant bo był żywym przypomnieniem tego, co czekało ich jutro. A jak mówiła wróżka, jutro miało być nieciekawe, powinni skupić się na dniu obecnym i przy tym akurat Hawkins planowała się jej słuchać.
Westchnęła bezgłośnie, wracając do zamka, który wymagał zapięcia. Powstrzymała się przed sięgnięciem ręką w tył i zrobieniem czegoś, czego ekspedientka na pewno nie planowała zapraszając ich oboje do środka. Resztkami trzeźwości umysłu odgarnęła potargane włosy na jedno ramię, starając się usilnie je zignorować i zapięła sukienkę do końca, obracając się i oglądając ją z obu stron, potwierdzeniem pozwalając mu się obrócić.
- Wyglądasz świetnie - odrzuciła rozbawiona jego reakcją. Wyobrażała sobie, że dla niego to musiał być jakiś rodzaj szoku, ale dla niej wyglądał tak samo, tylko lepiej, bo w koszuli nie koszulce. Czerwień mu przecież pasowała, była tego żywym przykładem.
Cofnęła się o pół kroku do tyłu, unosząc rękę w górę, do jego szyi, przesuwając dłonią po chłodnym implancie i ciepłej skórze policzka. Nie wyglądali jak codzienne wersje siebie, ale to tylko dodawało jej wzroku zainteresowania, gdy spoglądała na jego odbicie. Wtuliła skroń w zgięcie jego szyi, przymykając oczy na moment, w którym zapomniała, że to na ubrania powinna w tej chwili zwracać uwagę.
- Och - mruknęła z niezadowoleniem, słysząc zaprzeczenie z jego strony. Od razu się odsunęła, razem z ręką, którą wcześniej przysuwała jego twarz do własnej. - Skoro tak.
Spojrzała na niego butnie, obracając się tym razem przodem do niego, a nie jego odbicia w lustrze. Podparła boki dłońmi, przekrzywiając głowę.
- To ja rozważam kupienie białej sukienki dla ciebie, a ty nie zmusisz się do założenia czerwonej koszuli? - prychnęła, powstrzymując rozbawienie, które zdecydowanie zepsułoby moment. NIe przymierzyła nawet niczego białego i nie wiedziała, czy w ogóle będzie leżeć na niej dobrze, ale gdy stało się kartą przetargową to skrzętnie z niej skorzystała.
Złapała go za ramiona, ponownie odwracając tyłem do siebie i tym razem nie pozwalając na obrócenie z powrotem ani gdy zdjęła z siebie sukienkę, ani gdy założyła kolejną. Już mógł poczekać na zewnątrz.
- Wybiorę tą, w której najgrubiej wyglądam - ostrzegła go, obrażona, choć tak samo jak wcześniej uważnie lustrowała swoją talię przy drugiej, a potem trzeciej sukience, wybierając tą, która podobała jej się najbardziej.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

16 gru 2018, o 10:42

- Nie namawiałem cię na białą sukienkę - zaśmiał się Naeem, przytrzymując ją blisko, gdy chciała się odsunąć. W końcu jednak wypuścił ją z objęć, uznając najwyraźniej, że jej udawane oburzenie jest silniejsze od jego potrzeby badania przymierzanych przez nią ubrań dotykiem, więc uniósł ręce w obronnym geście i zrobił krok do tyłu. W jego oczach błyszczało rozbawienie, gdy przyglądał się jej z góry, rozpinając kolejne zatrzaski czerwonej koszuli. Nie czuł się w niej dobrze i mogła być pewna, że nie uda się jej namówić go na czerwień - nieważne jak dobrze by mu pasowała w innej postaci.
Parsknął śmiechem, gdy Hawk znowu go od siebie odwróciła, po czym zamienił rozpiętą koszulę na biały t-shirt, w którym tu przyszedł. Zarzucił na siebie kurtkę i po chwili namysłu spojrzał na Hawk przez ramię, przyłapując ją akurat w momencie, w którym nie miała na sobie żadnej z sukienek. Jego wzrok nieelegancko prześlizgnął się po jej ciele, ale Rhama nie zrobił nic więcej.
- Dobrze - odparł swobodnie. - Będę mieć większą motywację, żeby ją z ciebie zdjąć.
Odblokował drzwi i wyszedł na zewnątrz, zostawiając ją w przymierzalni samą, z sukienkami i resztką koszul, których nie próbował nawet zakładać. Niemal natychmiast dotarło do niej ponowne trajkotanie ekspedientki, pytającej o rozmiar, krój i kolor, a potem o rzeczy, które mierzyła żona. Naeem odpowiadał cicho, ich głosy stopniowo stały się coraz trudniejsze do zrozumienia, jakby przeszli na drugą stronę sklepu. Może i lepiej, Hawkins mogła się dzięki temu skupić na tym, co robiła.
Następna nałożona przez nią sukienka na pewno spodobałaby się kolorystycznie Rhamie. Biały przód i tył rekompensowały czarne boki i specyficzne rękawy, odsłaniające ramiona. To nie był kolor, w którym Hawk czułaby się naturalnie, ale pod względem podkreślenia talii ta sukienka wydawała się działać nierealnie dobrze. Prawdopodobnie było to złudzenie, wywołane bokami w ciemnym kolorze, ale nie dało się zaprzeczyć, że efekt był.
Kolejną Hawk zdjęła z siebie prawie od razu po założeniu - jej kolor okazał się wręcz zbyt dobrze dopasowany do odcienia jej skóry, co sprawiało, że na pierwszy rzut oka wyglądała jakby stała nago, owinięta pojedynczymi czarnymi paskami. Do tego materiał sięgał kolan, ciasno je opinając, co na pewno utrudniałoby jej poruszanie się później.
Zostały jej już tylko dwie - czerwona z mocno odkrytymi plecami, z dobrze dopasowanego materiału, ale tak cienkiego, że podkreślał wszystko, co miała pod spodem, łącznie z odcinającymi się od jej skóry bliznami, oraz granatowa, z ładnie układającą się górą o kwadratowym dekolcie, zupełnie jak w tej, którą Rhama kupił jej na Trouge. W tej miała więcej swobody na dole, bo choć była prosta, jak większość modnych sukienek w tym roku, to nie opinała jej bioder tak ciasno jak wszystkie pozostałe. Wybór należał do niej, skoro swoim oburzeniem przepędziła Naeema z przymierzalni.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

16 gru 2018, o 13:45

Westchnęła, przyglądając się swojemu odbiciu w lustrze w pierwszej sukience. Zanim ją zdjęła, zdążyła wyrobić sobie o niej jakąś opinię. Krój i kolor jej się podobały, ale zamek z przodu, ciągnący się przez całą długość, był jak pięć czerwonych lampek, na które będzie musiała uważać przez cały wieczór. Rozpięcie go przez przypadek wchodziło w grę z jej nieuwagą, a pociągnięcie go przez kogoś pijanego w tłumie było nie tak nierealnym scenariuszem. Wolałaby nie odsłonić nagle połowy swojego ciała w trakcie imprezy. Pruderyjna nie była, ale godność swoją miała i wolała by zły dobór sukienki jej z niej nie odarł.
- Odjęłabym ci dziesięć punktów za twoje szaleństwa kolorystyczne - skomentowała, powoli pozbywając się odzienia i rzucając na je na stołek, w tej chwili nie myśląc o odłożeniu ich grzecznie na wieszak i zawieszeniu obok. - Ale z jakiegoś powodu tylko ja muszę zbierać punkty.
Uśmiechnęła się, napotykając jego wzrok mimo wszystko. Dopiero gdy zawiesił się na jej sylwetce o chwilę za długo, parsknęła śmiechem, obracając się i czekając, aż opuści przymierzalnię. Pomocy w wyborze już nie potrzebowała, skoro zostawił ją na polu bitwy samą.
Problemem, jaki napotkała, była zbyt duża ilość sukienek. Gdyby dostała tylko dwie, łatwiej by jej się decydowało - jak każdemu. Mając ich prawie dziesięć, przymierzała każdą, każdej mając coś do zarzucenia. Czarno-biała ładnie podkreślała jej talię, a czarne wstawki rekompensowany biały przód, ale jednocześnie ich obecność przypominała jej eleganckie, biznesowe sukienki koktajlowe a nie coś, co mogłaby założyć na plażę. Szukała miksu między ubraniem do klubu a jeszcze luźniejszym i z takimi kryteriami w głowie na niemal każdą patrzyła krytycznie.
Cielista z czarnymi paskami brzmiała lepiej opisywana przez ekspedientkę niż wyglądała na niej. Skrzywiła się do swojego odbicia, nie wiedząc co ma początkowo o tym myśleć. Cieliste rzeczy były modne? Z daleka wyglądałaby jak naga, owinięta sznurkiem albo wstążkami, jak pieczeń gotowa do wsadzenia do pieca, tylko nie za dwadzieścia, a za dwieście kredytów. Nawet nie patrzyła na metki. Sklep był mały, stroje pewnie mogły być drogie, ale ile mogły kosztować?
Naprędce sprawdziła ostatnie sukienki. Czerwona podobała jej się najbardziej ale pokazywała wszystko, co odzież powinna ukryć. Mogłaby sobie poradzić z niektórymi wynikającymi z tego problemami ale innych nie obejdzie. Zrezygnowana, odwiesiła ją na wieszak i wciągnęła na siebie ostatnią. Przypominała tą, którą miała na Trouge, choć była luźniejsza w dole i szybko stała się jej drugim faworytem.
Odwiesiła pozostałe sukienki na wieszaki i sprawnie wciągnęła na siebie spodnie, bluzkę i buty. Przypięła do paska generator tarcz, na udo założyła kaburę z pistoletem, upewniając się, że nadal był zablokowany. Poprawiła włosy, które od przymierzania ciuchów stały się jeszcze bardziej nieokiełznane niż wcześniej i nałożyła na siebie kurtkę. Chwyciła dwa wieszaki, z dwiema sukienkami, które odpowiadały jej najbardziej. W dole dostrzegła wciśniętą jedną, całą biała, o której zapomniała ale już było za późno żeby ją przymierzać. Spojrzała krytycznie na oba swoje wybory - trzecią, czarną, z długimi rękawami i bardzo krótką i ostatnią, z ładnym dekoltem i szerszym dołem. Po chwili intensywnego namyślania się odstawiła granatową na miejsce i wzięła tą, w której pozostała dwójka i tak już ją widziała. Długie rękawy i krótki dół ją przekonały, tak jak mały pasek dekoracyjny idący do dekoltu, przez i na plecy.
- Wezmę tą - poinformowała ekspedientkę, kładąc jej na ladzie swój wybór. W czasie, gdy ta kasowała i pakowała jej ubranie, spojrzała na Rhamę wyczekująco. - Co bierzemy na później?


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

16 gru 2018, o 17:44

- Jeśli chcesz, możemy grać oboje - zaśmiał się Naeem jeszcze przed wyjściem z przymierzalni. - Na dzień dobry wpisuję sobie piętnaście, za pójście do wróżki jako pierwszy, kiedy ty spanikowałaś.
Uniósł znacząco brwi, po czym odwrócił się i zniknął, dając jej już upragnioną prywatność, na jaką większość ludzi w przymierzalniach liczyło. Sukienki, których nie zdecydowała się kupić, stworzyły dużą stertę, tylko jakimś cudem trzymającą się na wieszaku. Gdy zostawiła je za plecami, zobaczyła Rhamę stojącego przy terminalu płatniczym - najwyraźniej na coś się jednak zdecydował, choć mogła z góry zakładać, że nie była to czerwona koszula. Pewnie znalazł w końcu coś, co wpasowywało się w jego preferencje kolorystyczne, a jednocześnie nie było tak proste i nieświąteczne jak t-shirty, które nosił na co dzień. Swoją torbę odsunął jednak od czerwonowłosej, gdy ta zbliżyła się do kontuaru, nie chcąc chyba, żeby zaglądała do środka.
- Bardzo dobry wybór, wyglądała pani w niej rewelacyjnie - potwierdziła ciemnowłosa dziewczyna, uśmiechając się do Hawk beztrosko, zupełnie jakby z powrotem przestała zauważać pistolet przypięty do jej uda. -Chociaż nie widziałam pozostałych, oczywiście, ale czasem nawet nie trzeba. Mam nadzieję, że dałam wystarczająco dużo do wyboru, z reguły jeśli chodzi o białe to wszyscy kupują podobne, dlatego cieszę się, że mogłam chociaż na chwilę wyciągnąć te, których teraz nikt nie ogląda. Policzę razem już, tak?
Rhama skinął głową, a na terminalu wyświetliła się kwota do zapłacenia - niecałe trzysta osiemdziesiąt kredytów. Hawk nie wiedziała, ile z tego stanowiła jej sukienka, a ile to, co wybrał sobie sam, ale to wciąż nie były ceny, z którymi musieliby się pogodzić chociażby na Cytadeli. Mężczyzna zapłacił, wpisując odpowiednią komendę w omni-klucz, a terminal niecałe dwie sekundy później wyświetlił potwierdzenie i poprosił o wystawienie oceny obsługi - trzy buźki: jedna smutna, druga obojętna, trzecia szeroko uśmiechnięta, czekały aż któreś z nich zareaguje. Naeem z rozbawieniem skinął głową do Hawk, zachęcając ją, żeby zaznaczyła swoją opinię.
Niezależnie od wybranej buźki, dziewczyna podziękowała im wylewnie, życzyła miłego wieczoru i wyraziła nadzieję, że się spotkają, informując ich, że najlepiej iść na wschodnią plażę, skoro ta przy tamie była zalana. Naeem podziękował również i opuścili sklep, razem ze swoimi zakupami.
- Cały czas się zastanawiam nad tymi owocami, które jadła tamta asari - odpowiedział na jej pytanie dopiero po wyjściu na zewnątrz. - Może to były te, których najadła się ta z grupy kolonizacyjnej i zaczęła święto - przesunął spojrzeniem po otoczeniu, zauważając w końcu sklep z alkoholami. Na tyle mały, że nie dało się do niego wejść, ale po prostu podawano klientom to, co zamawiali na zewnętrznym terminalu. - Czy ja też miałbym wizje przyszłości, gdybym to zjadł? Może coś tutejszego - zaproponował, nagle zmieniając temat na zwyczajne trunki, nie dziwne psychoaktywne owoce. - Coś tu muszą pędzić. Nie uwierzę, że wszystko importują, za dużo tu mieszka ludzi.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

16 gru 2018, o 18:10

Gra we dwoje dodawała elementu rywalizacji i mogła bardzo szybko eskalować, ale przez to wydawała się ciekawsza. Zgodziła się na to od razu, przystając na urozmaicenie - i tak była na przodzie, choć już zdążyła zapomnieć ile dokładnie punktów miała. Liczyła, że jej przypomni - na pewno za wróżkę i pójście do restauracji zamiast powrotu na statek.
Podejrzliwie spojrzała w stronę jego torby, ale nie skomentowała tego, zastanawiając się tylko nad zawartością. Kupił sobie ładną koszulę, czarną dla odmiany? A może parę skarpetek? Nie zamierzała zaglądać, czekała tylko aż ekspedientka wszystko zapakuje i uśmiechnęła się do niej, ignorując to, że po jej poprzednim, małym ataku paniki na pewno nie patrzyła na Hawk tak, jak na normalną klientkę. Zresztą, wszystkie takie pracownice powinny komplementować klientów na wejściu i zapraszać ich do powrotu, tylko tamta sprzedająca pamiątki przed akwarium miała chyba bardzo zły dzień, albo bardzo nieciekawe życie.
- Dziękuję - odparła, zarówno do ekspedientki za jej pomoc i Rhamy obok, płacącego za ich zakupy. W zasadzie nie zwracała uwagi na to, kto na ogól z nich płacił. W restauracji zrobił to on, u wróżbitki ona, teraz znowu on. Mogła zapłacić za alkohole, żeby było po równo. To i tak były zakupy, które pochłaniały ułamek jej budżetu. Na ogół gdy spłukiwała się na zakupach, wychodziła ze sklepu z nowym pancerzem albo karabinem, te nie kosztowały tak mało jak jedna sukienka czy obiad na mieście. Przywykła do innych figur i kwot, więc wydawanie pieniędzy w Asie było miłą odmianą.
Na odchodnym, przetoczyła wzrokiem po suficie słysząc jego śmiech, ale wycelowała w uśmiechniętą emotikonę i stuknęła palcem, nie patrząc, czy trafiła, czy nie.
Za każdym razem gdy przebywali w środku nieco dłużej, wyjście na zewnątrz było miłą odmianą. Powietrze było rześkie i świeże, wiatr chłodny, ale przyjemny gdy muskał jej twarz i targał jej włosy. Niebo stawało się coraz bardziej różowe, albo zwyczajnie nie przyzwyczaiła się jeszcze do tego jaką miało barwę i cały czas doznawała szoku patrząc w górę.
- Mogliśmy spytać jaki owoc daje jej optymalną, czarodziejską fazę - parsknęła śmiechem, ruszając wraz z Rhamą do następnego miejsca - sklepu z alkoholami, który był niedaleko. - Ale nie wiem, czy temu ufam. Psychoaktywne, fioletowe figi wydają mi się mało godne zaufania.
Stanęła przed terminalem, wpatrując się w interfejs zaciekawiona. Podejrzewała, że znajdą tutaj wiele alkoholi pochodzących z ZIemi, także tych, które piła bardzo, bardzo dawno temu zanim niemal w pełni przerzuciła się na to, co oferował asortment wielorasowych, galaktycznych barów.
- A nie wiem, znajdźmy coś - przytaknęła, sięgając do panelu i włączając listę. Nazwy wiele jej nie mówiły więc liczyła na to, że przy każdej pozycji będzie coś więcej niż to i cena. Zresztą, jej wszystko było zupełnie obojętne. W kwestii alkoholi nigdy nie wybrzydzała. Może tylko za winami nie przepadała, bo tak, jak inne trunki wprowadzały ją w radosne upojenie, tak wina, obojętnie jakie, zawsze sprawiały, że zasypiała w miejscu, zdołowana na cały świat. Poza tym smakowały dziwnie, ale może nigdy nie trafiła na odpowiednie. - Wybierz - poprosiła, rezygnując po kilku sekundach przeglądania i zrzucając odpowiedzialność na niego. Wsunęła się pod jego rękę, przytulając do jego boku, czując, jak wieczorny nastrój powoli zaczyna do niej trafiać. Wciąż mieli sporo czasu, ale ona już czuła się zupełnie inaczej. Świadomość tego jak blisko było do świętowania sprawiała, że wszystkie problemy i troski, które odczuwała dwie godziny temu, nie pozostawiły po sobie śladu w jej myślach, zabrakło na nie miejsca.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

16 gru 2018, o 18:35

- Nie chcesz, żebym ci przepowiedział przyszłość? - Naeem zmarszczył brwi, udając rozczarowanie. Prawdopodobnie jego przepowiednia byłaby bardziej wiarygodna, bo więcej o niej wiedział. Z drugiej strony, nie miał wprawy. Z reguły wypowiadał się składnie i rozsądnie, więc trudno było wyobrazić go sobie mamroczącego coś o jasnych ścieżkach i niepuszczaniu ręki. - Na pewno zrobiłbym to taniej.
Pokręcił głową i zajrzał czerwonowłosej przez ramię, gdy zaczęła przeglądać alkohole na terminalu. Większość faktycznie pochodziła z Ziemi, niektóre z kolonii, część stanowiły trunki które dało się znaleźć na Omedze, ale z tych typowych, dostępnych na Cytadeli, znaleźli tylko jedno whisky. Odcięcie kolonii od stacji Rady musiało mieć też wpływ na handel - na szczęście Cytadela nie była najważniejszym ośrodkiem handlowym, bez której Arvuna zagłodziłaby się na śmierć.
Przy nazwach faktycznie znajdowały się ceny, ale mogli też bez problemu wyświetlić sobie opis konkretnego alkoholu, jeśli zainteresował ich bardziej.
- Weź to - zaproponował Rhama, gdy czytała o wódce opartej na soku z tutejszych drzew. Kilka zdań przypisanych do nazwy Sasai obiecywało korzenny posmak i lekką pieprzność, której towarzyszyć miał lekko ściągający smak przypominający orzechy włoskie. Ostatecznie dowiedzieli się tyle co nic, ale dopóki tworzyli alkohol tutaj, Naeem wydawał się szczerze zainteresowany spróbowaniem.
- I to też - sięgnął nad jej ramieniem i dodał do koszyka whisky o nieznanej jej nazwie, choć on sam w swojej pewności musiał już jej kiedyś kosztować. - To wystarczy, prawda? Chyba nie będziemy tego pić we dwoje przez całą noc?
Czekała ich noc na zewnątrz, dłuższa, niż byli przyzwyczajeni, choć nie tylko ze względu na trwającą więcej godzin dobę. Naeem wybrał jeszcze coś do jedzenia, przekąski które sklep posiadał w ofercie, więc poza dwiema butelkami alkoholu wzięli też dwie paczki orzechów o nieznanej im nazwie i klasyczne ziemskie chipsy. Gdy Hawk zapłaciła, kilkanaście sekund później przez okienko sklepu wysunęła się prosta, papierowa torba, z wybraną przez nich zawartością. Rhama złapał ją i przycisnął łokciem do tułowia, by wolną ręką mógł obejmować czerwonowłosą. Uśmiechnął się do niej, gdy odchodzili od sklepu.
- Jesteś usatysfakcjonowana swoimi zakupami, czy chcesz poszukać czegoś jeszcze? - spytał. - Jak dla mnie, możemy wracać na Wraitha.
Wciąż musieli zabrać stamtąd rzeczy, które mogły przydać im się w domku nad klifem. Podstawowe kosmetyki, ubrania na zmianę, cokolwiek co jeszcze mogło przyjść im do głowy, a nie przychodziło teraz. Statek i tak prawdopodobnie będzie w większości pusty, skoro prawie wszyscy korzystali ze święta odkąd tylko podnieśli powieki - przynajmniej to wynikało z słów Adamsa. Skoro nawet kapitan znalazła sobie ciekawsze zajęcie, niż tkwienie w swojej kajucie, dlaczego inni nie mieliby zrobić tego samego?
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2744
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

16 gru 2018, o 19:38

Nie miała pojęcia jak te alkohole będą smakować, ale brzmiały dobrze - przynajmniej z opisu. Była otwarta na propozycje, więc wrzuciła do koszyka obie pozycje gdy je zasugerował, oddając mu kontrolę nad panelem żeby mógł wybrać jakieś przekąski. W tym na ogół też nie miała wiele do powiedzenia. Ot, paluszki, chrupki, wszystko jej było jedno, przy piciu alkoholu i tak rzadko kiedy poświęcała temu co je uwagę. Byle cokolwiek przegryźć w trakcie.
- Chyba nie - zgodziła się rozbawiona, przypominając sobie jakie miał podejście do alkoholu - i głowę do niego. - Chociaż, jedno powinieneś sobie wyłącznie dla siebie wybrać w takim razie, bo jak będziemy pić po połowie to wyląduję pod stołem.
Zapłaciła za zakupy i zerknęła do okna, czekając, aż wysunie się z niego torba. Papierowej się nie spodziewała, ale skoro tak. Chciała ją odebrać, ale Rhama ją uprzedził, więc zamiast tego pozwoliła mu się objąć wolną ręką i ruszyła w stronę, z której wcześniej przyszli.
- Myślę, że jestem - odparła po chwili zastanowienia. Czy czegoś jeszcze potrzebowali? Raczej nie. Wolała nie zmęczyć się zbyt długim chodzeniem po sklepach, już teraz czuła, że przydałaby się jej jeszcze jedna kawa, ale niezbyt mieli wolne ręce żeby jakąś nieść, gdyby znaleźli na wynos. - Możemy wracać.
Zgodnie ruszyli z powrotem na Wraitha, choć wiązało się to ze spacerem. Jeśli wolał wezwać prom, nie miała nic przeciwko, ale powietrze w Asie było zbyt przyjemne i czyste by miała narzekać na spędzenie większej ilości czasu na dworze. Dziwiło ją tylko jak wiele sklepów było nadal otwartych, biorąc pod uwagę święto. Spodziewała się, że zamkną się już w południe, ale najwyraźniej długa doba wiązała się też z długą zmianą, którą pracownicy musieli odbębnić zanim wrócą do domu przebrać się i dołączyć do świętujących. Chyba nigdy nie miała stabilnej, dziennej pracy. Takiej, do której przychodziło się na osiem godzin rano i wychodziło po południu, mając resztę dnia wolnego dla siebie. Przed wojskiem nie pracowała w ogóle. Dziwiła się, że z niego nie wyleciała z początku, przecież wpojenie jej jakiejkolwiek etyki i systemu wartości, starannej pracy i małej ilości snu było okrutnie opornym zadaniem. Nie była łatwym kadetem, ale po tylu latach wciąż strasznie dużo przyzwyczajeń z nią zostało.
- Co kupiłeś? - zagadnęła, uśmiechając się pod nosem. Skoro nie pozwalał jej zajrzeć do środka to wątpiła, żeby teraz tak po prostu jej powiedział co udało mu się nabyć, ale zawsze mogła spróbować.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

16 gru 2018, o 20:38

Rhama mruknął coś twierdząco, dodając do rachunku jeszcze jedną butelkę tutejszego alkoholu. Może wcześniej uznał, że nie ma sensu zabierać tyle do domku na brzegu, skoro i tak później wyjdą z niego do miasta, ale kto wie, czy nie przyda im się to później, jak wrócą. Albo w bliżej nieokreślonej przyszłości.
Poprowadził ją później tą samą drogą, którą tu przyszli, bo tę znał. Najpierw minęli sklep z ubraniami, potem drzwi z namalowaną parą czarnych oczu, docierając w końcu do placu z hologramem fontanny. Naeem nie zamierzał wołać taksówki, skoro pogoda była dość przyjemna, nie padało, a do wiatru targającego ich włosami już się przyzwyczaili. Spokojny spacer był miłą odmianą od tego, czym zajmowali się na co dzień, w szczególności przez ostatnie kilka tygodni. Nie mieli tu żadnego celu, żadnej misji do wykonania, tama była odbita i nikt niczego od nich nie oczekiwał. To musiało być nietypowe doświadczenie zarówno dla Hawk, jak i dla niego. W końcu on też spędzał większość swoich dni na pracy, najpierw dla Cerberusa, a później ukrywając przed nim siebie i wszystko, na czym mu zależało. W tym Wraitha i jego załogę, choć to miało dość konkretne podstawy, w postaci idącej obok niego kobiety.
- Żółte spodnie - odpowiedział krótko, z całkowitą powagą. - Lubię wyróżniać się z tłumu.
Uśmiechnął się do niej chwilę później, ignorując jej ewentualne dalsze próby uzyskania odpowiedzi zgodnej z prawdą. Swobodna dyskusja, którą prowadzili w drodze na statek trwała kilkanaście minut, ale do samego końca nie udało się jej go przekonać.
Wraith wyglądał tak samo, jak wtedy, gdy go opuszczali. W doku nie było nikogo, a zablokowana śluza otworzyła się po wprowadzeniu kodu przez panią kapitan. Cisza panująca na pokładzie była czymś nowym, choć gdzieś z oddali dało się usłyszeć ciężkie kroki któregoś z załogantów. Naeem wypuścił ją z objęć już przy samym porcie, nie chcąc narażać się na dziwne spojrzenia jej ludzi, ale póki co żadnego z nich nie spotkali. Dopiero gdy rozeszli się do swoich kajut, Hawkins natrafiła na Yovenko, która wyglądała jakby właśnie zbierała się do wyjścia, ubrana w biały kombinezon. Musiała być w wyjątkowo dobrym nastroju na pogawędkę, bo uprzejmie zapytała o plany na popołudnie, upewniła się że Hawk trafi wieczorem na miejsce, w którym zebrać się miała cała załoga, po czym pożegnała się i zamaszystym krokiem ruszyła do wyjścia, nucąc coś pod nosem.
Spakowanie wszystkiego, czego potrzebował, zajęło Rhamie jakieś dziesięć minut. Dopiero wtedy pojawił się w drzwiach kajuty kapitańskiej, z przewieszoną przez ramię torbą, w której znajdowały się jego niezbędne rzeczy, pewnie razem z alkoholem i tajemniczym zakupem, który mógł być zarówno czarną koszulą, jak i żółtymi spodniami, albo kolejnym prezentem dla Hawk. Na żadne z pytań jednak nie odpowiadał, skutecznie udając, że ich nie słyszy. Poczekał na nią, jeśli potrzebowała więcej czasu, a potem ruszył razem z nią do wyjścia i na postój taksówek. Skycar zabrał ich na zachodni brzeg wyspy, unosząc na kilka minut ponad korony drzew i ukazując im wyjątkowo spokojne morze, w porównaniu do wczorajszych fal z hukiem rozbijających się o skały.
Zgodnie z informacją, jaką otrzymał na omni-klucz, domek czekał na nich, pusty i czysty. Rhama wpisał otrzymany kod i drzwi wsunęły się w ścianę, wpuszczając ich do środka.
Główne pomieszczenie było wielkości trzech jej kajut. Niewielki aneks kuchenny, biały zestaw wypoczynkowy, sprawiający wrażenie wygodniejszego niż wszystko, na czym w życiu siedzieli, mały stolik, telewizor - nic, co mogłoby ich zdziwić. Za białą, półprzezroczystą zasłoną po ich lewej stronie widać było kontury dużego łóżka i drzwi do niewielkiej łazienki. Najbardziej jednak wzrok przyciągała przeszklona ściana od strony morza, wpuszczająca ciepłe promienie popołudniowego słońca do środka. W strugach światła tańczyły niewielkie drobinki, które wpuścili za sobą, wchodząc z lasu. To miejsce w niczym nie przypominało ani Wraitha, ani pancernika na którym służył Naeem, Noverii ani Egiptu. Rhama zatrzymał się w miejscu, w milczeniu zapatrzony przez zajmujące całą długość domku okno. Nic nie mówił, może nie znajdując słów, a może nie chcąc zaburzać spokoju tu panującego.

Wróć do „Galaktyka”