W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Valelo Edern
Awatar użytkownika
Posty: 72
Rejestracja: 16 maja 2017, o 01:36
Miano: Valelo Edern
Wiek: 23
Klasa: Szpieg
Rasa: Salarianin
Zawód: Biolog-oportunista
Lokalizacja: Yamm
Status: ex-Zaćmienie, obecnie niezwiązany z nikim
Kredyty: 11.750

[Gromada Voyager -> Jangcy] ALRUMTER

1 lis 2017, o 00:39

Opryskliwość T'Lais po raz kolejny niesamowicie nie spodobała się salarianinowi. Z trudem powstrzymał się od strojenia dziwnych min wobec jej wywodów, lecz ostatecznie zdecydował, że dalsze prowokowanie tej niestabilnej psychicznie asari w żaden sposób nie przysłuży się jego celowi.
- Tylko podniosła w moją stronę broń! Cóż złego mogło się stać, przecież broń jak sama nazwa wskazuje, służy wyłącznie do obrony. Nigdy by nikogo bez powodu nie skrzywdziła... - mruczał oddalając się w stronę przedziału medycznego.
Obecny na statku sprzęt nie był dla Valelo nazbyt wyrafinowany, ale rana chyba nie okazała się zbyt groźna. Czuł, że jego ramię jest sprawne w dostateczny sposób by kontynuować misję, lecz lepiej zawsze by ktoś rzucił na to okiem z innej perspektywy gdy znajdą się w bardziej cywilizowanym miejscu.
Po ostatecznym ocenie swojego stanu postanowił udać się w kierunku stanowiska bezpieczeństwa na statku, przy którym spodziewał się spotkać Cassiusa. Podszedł do niego wolno, stawiając głośno kroki tak aby ten już z daleka mógł zorientować się, że ktoś do niego idzie. Tak aby mimo wszystko jego drugie ramię pozostało w stu procentach sprawne. Rozejrzał się czy aby na pewno asari i turianki nie ma w pobliżu i rzekł do Cassiusa przyciszonym głosem:
- Panie Cassiusie... Widział pan co się stało. Niepokoi mnie usposobienie pani T'Lais. Uważam wręcz, że stanowi ona niesamowicie dużą niewiadomą dla parametrów naszego zadania. To tak aby nie użyć słowa "zagrożenie". Powoli zaczynam twierdzić, że jej siostra specjalnie od niej uciekła na takie odludzie. Ale żarty na bok - tak samo jak ja, jest pan człowiekiem nauki. Z pewnością dostrzega sam pan te niebezpieczeństwa oceniając całą sytuację możliwie jak najbardziej obiektywnie. Uważam, że powinniśmy być gotowi zareagować razem i spójnie w razie gdyby ona... one przekroczyły kolejne granice, jak również nie bać się podejmować zdecydowanych i potrzebnych decyzji... - wypowiadając te słowa poklepał się porozumiewawczo po pistolecie maszynowym przyczepionym do swojego pasa. - Mam nadzieję, że jest Pan ze mną.
Następnie wysłuchał z uwagą odpowiedzi Cassiusa do momentu, aż rezultat jego pracy wyświetlił się przed nimi na monitorze.
ObrazekObrazek
Cassius Pallatius
Awatar użytkownika
Posty: 37
Rejestracja: 9 maja 2017, o 10:59
Miano: Cassius Pallatius
Wiek: 40
Klasa: Inżynier
Rasa: Turianin
Zawód: Wolny Strzelec/Doktor Inżynier
Lokalizacja: Alrumter
Status: Ex-Podporucznik 26 Legionu Herbowego
Kredyty: 3.000

Re: [Gromada Voyager -> Jangcy] ALRUMTER

2 lis 2017, o 22:31

Cassius po prawdzie nie stanął po niczyjej stronie, jedynie został po swojej. Jako były oficer 26 Legionu, doskonale miał wpojone zasady BHP przy kontakcie z bronią. Klęcząc przed turianką, spojrzał raz jeszcze na asari, tym razem spokojniej.
- Panno T’Lais, prosiłbym nie brać mnie na celownik swej broni palnej. Broń to nie zabawka, nie trudno o wypadek. Widzieliśmy zresztą przed chwilą… - słowa kobiety podziałały jednak na turianina. Dekstrobiałkowiec w ciszy kontemplował oskarżenia Zinne wobec Ederna. Turianka faktycznie była lekko poturbowana ale czy to na pewno wina Valelo? Czy asari, która celuje w ciebie z broni to ktoś godny zaufania? Pallatius odczuł, że ziarno niepewności zostało zasiane. Teraz musiał pozostać czujny, jeśli miał wyjść z tego cało i przy okazji uratować niewinnych. Ech, zawsze on musiał wylądować w takim gównie. Gdyby tylko Jill tu była…
Z myśli wyrwała go rozmowa dwóch kobiet, której przysłuchiwał się z niekrytą ciekawością. Sytuacja dotycząca Kiary była coraz bardziej tajemnicza i coraz bardziej szalona, przynajmniej według turianki. Czym są te twarze? O co chodziło… Wtedy też usłyszał, jak Zinne po raz kolejny kaleczy jego nazwisko.
- Pallatius. - odparł głośno, spoglądając na asari. - Jestem Pallatius, panno T’Lais. - westchnął ciężko i pokręcił głową. Podparł się ręką na własnym kolanie i podniósł, poświęcając uwagę Zinne. - Tak się składa, że nie. Monitoringu nie sprawdzałem, jedynie pozostawione logi. Jeśli o nie chodzi, nie ma w nich nic dziwnego. Normalne, regularne użytkowanie statku, aż do momentu, gdy nagle zniknęli. Nic nie wskazuje na jakieś poszlaki. Sprawdzę monitoring, panno T’Lais. Jeśli by pani mogła zająć się tą… Biedną kobietą. - teraz skierował się do turianki. - Jak się nazywasz? Zabierzemy cię stąd, zobaczysz. Ale teraz zostaniesz na chwilkę z panną T’Lais, dobrze? Z Zinne. Nic ci się nie stanie, a ja wrócę za kilka minut. Muszę przejrzeć monitoring, bo jak wiesz, szukamy Kiary. Pomożemy wam wszystkim i nim się obejrzysz, wrócisz do domu. - wspomógł się uspokajającym gestem obu rąk. Na koniec spojrzał się na Zinne, wysyłając zza szybki hełmu porozumiewawcze spojrzenie by ta zajęła się turianką. Sam zaś ruszył po raz kolejny w kierunku kokpitu.

Od razu przeszedł do pracy i postarał się zajrzeć na nagrania pokładowego monitoringu. Podpiął się od razu, bowiem nie chciało mu się pieprzyć w tej kwestii. Jakby były jakieś problemy ochrony danych, zamierzał uderzyć w nie młotkiem swoich programów deszyfrujących. W międzyczasie pojawił się zaś Valelo. Turianin spoglądał co chwilę na profesora, kontrolując swoją pracę i słuchając propagandy płaza. Rósł malutki konflikt na linii asari-salarianin, to było pewne. Pallatius nie chciał zbytnio mieszać się w kłótnie a tym bardziej nikogo… Usuwać, jeśli nie było to naprawdę konieczne. Wszakże to miała być misja ratunkowa.
- Panie profesorze. - odparł, podnosząc wzrok znad terminala. - Chciałbym wierzyć, że cała ta sytuacja była dziełem przypadku i nieporozumienia i już się więcej nie powtórzy. Na pewno zrobię to co będzie konieczne, by bezpiecznie wrócić na własny statek i się stąd wydostać. - skinął głową. - Cokolwiek będzie wymagane. - podkreślił. - Na razie skupmy się na współpracy i znajdźmy poszukiwaną.
Dalszą uwagę poświęcił już wynikom swojej pracy, które tak czy siak zgrał na własny omni-klucz, by móc pokazać je T’Lais.
ObrazekObrazek ObrazekObrazekObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12100
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Gromada Voyager -> Jangcy] ALRUMTER

6 lis 2017, o 22:45

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12100
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Gromada Voyager -> Jangcy] ALRUMTER

6 lis 2017, o 23:16

Asari już od dłuższego czasu obie bronie miała przypięte do zaczepów pancerza. Najwyraźniej ani jej próba załagodzenia sytuacji, ani sposób, jaki postanowił wybrać salarianin, nie spotkały się z wzajemnym zrozumieniem. T'Lais uniosła dłoń, chcąc przetrzeć nią zmęczoną tą sytuacją twarz, ale rękawica od pancerza nie była do tego najlepszym narzędziem, więc zrezygnowała. Wbiła tylko w turianina puste spojrzenie i skinęła głową.
- Przepraszam. Przepraszam, panie Pallatius. Proszę mi mówić po imieniu, tak będzie łatwiej. Nie mam siły na konwenanse. Naprawdę bardzo mi przykro, że pański znajomy został postrzelony.
Westchnęła i kucnęła przed turianką, bez słowa wyciągając w jej stronę rękę. Powoli, wewnętrzną stroną do góry, po prostu patrząc na nią zrezygnowanym spojrzeniem i czekając na jakąkolwiek reakcję. Przerażona kobieta wpatrywała się w dłoń, jakby spodziewała się po niej nie wiadomo czego. Na chwilę się jednak uspokoiła, przestała spinać się aż tak bardzo i rzucać, chyba przekonana słowami turianina. W żaden sposób nie przypominała innych przedstawicielek swojej rasy. Te z reguły były dumne i zasadnicze, ona była wciśniętą w kąt kupką nieszczęścia. Może gdyby była z nimi Jill, potrafiłaby poradzić sobie z tą sytuacją lepiej.

Tutejsza stacja medyczna była dobrze wyposażona i Valelo mógł spokojnie doprowadzić swoje ramię do porządku. Nie znalazł wiele, poza sprzętem którego użył i wykorzystanym medi-żelem udało mu się znaleźć jeszcze jedną jego tubkę, nieotwartą i doskonale wpasowującą się w pojemniki w jego pancerzu. Nie minęło dziesięć minut, jak ręka przestała go boleć i o ile miała nieco zmniejszony zasięg ruchów i siłę, to raczej podciągać na drążku się nie zamierzał, a strzelał drugą. Póki co problemem zostały wyłącznie jego niezbyt pozytywne relacje z Zinne.
Oglądanie zapisów monitoringu okazało się znacznie bardziej owocne, niż sprawdzenie logów. Nie dlatego, że na statku działo się coś dziwnego. Kamery pokładowe nie zarejestrowały żadnej walki, nawet żadnej kłótni pomiędzy kobietami. Co ciekawe, na niektórych ujęciach wyglądały na parę. Nagrania z mesy nie pokazywały niczego bardziej pikantnego, tego co pewnie działo się w ścianach kajut, ale nietrudno było zauważyć drobne gesty, jakie okazywały sobie tylko osoby darzące się uczuciem. Nic więc dziwnego, że niewyjaśniona utrata asari sprawiła, że turianka straciła resztki kontroli nad sobą.
Monitoring ostatnich kilku dni pokazywał jednak znacznie ciekawsze rzeczy. Zachowanie kobiet zaczęło się zmieniać, począwszy od tego, że nie zajmowały się niczym konkretnym, a znacznie więcej czasu spędzały na bezczynnym patrzeniu w ścianę. Asari często chodziła w kółko, mówiąc coś do siebie, ale nagrania były bez dźwięku, więc nie mogli sprawdzić o czym mówi. Potem między kobietami rozpętała się kłótnia, która jednak szybko się skończyła, a niecałe dwie godziny później obie, ubrane w pancerze, opuściły pokład. Kilka godzin później turianka wróciła, blokując za sobą śluzę i w panice wpadając do swojej kajuty. Potem wyszła z niej, już bez pancerza i przeszła do kajuty starszej siostry Zinne, której już nie opuszczała. To było siedemnaście godzin temu. Od tamtej pory nie jadła, pewnie nie piła, nie wychodziła stamtąd. Musiała być wycieńczona, coś jednak trzymało ją w środku.
- I jak? - spytała cicho T'Lais, bezgłośnie znajdując się nagle za ich plecami. - Turianka ma na imię Acpia. Tyle mi się udało od niej wyciągnąć. Je teraz jakieś dekstro-śmieci, które znalazłam w mesie.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Valelo Edern
Awatar użytkownika
Posty: 72
Rejestracja: 16 maja 2017, o 01:36
Miano: Valelo Edern
Wiek: 23
Klasa: Szpieg
Rasa: Salarianin
Zawód: Biolog-oportunista
Lokalizacja: Yamm
Status: ex-Zaćmienie, obecnie niezwiązany z nikim
Kredyty: 11.750

Re: [Gromada Voyager -> Jangcy] ALRUMTER

9 lis 2017, o 00:49

- No dobrze... - odpowiedział cicho Valelo na słowa T'Lais patrząc w ziemię, z założonymi na piersiach rękoma - Niech zje cokolwiek, nawet jeżeli byłoby to te... "dekstro-śmiecie". Ale wracając do sedna - widziała pani co wyświetlił monitoring. W okolicach czai się na nas ekipa, która w mózgu chce nam grzebać śrubokrętem. Takiej broni atakującej umysły spodziewałbym się raczej w tajnych salariańskich laboratoriach niż na takim... odległym miejscu. Zabawna historia, bardzo żałuję, że nie mam przy sobie dostępnego zaawansowanej aparatury pomiarowej. Chyba, że... - tutaj przyłożył dłoń do ust w geście zastanowienia i trwał w tej pozycji kilka sekund.
- Pani O'Brien! - krzyknął nagle przez radio - Jak czułe mamy skanery pól elektromagnetycznych? Ustaw proszę zakres na jak najniższe częstotliwości i jak największy zasięg oraz włącz, póki jesteśmy jeszcze w tej metalowej skrzynce.
Włożył swój hełm z powrotem na głowę, jeszcze raz pobieżnie sprawdził klamry na swoim pancerzu koło miejsca zranienia i pokazał gestem na drogę w kierunku wyjścia ze statku:
- Szanowni Państwo, sugeruję się ruszyć zanim to coś i nam usmaży połączenia nerwowe. Póki się ostatecznie zbierzemy pani O'Brien powinna coś... cokolwiek znaleźć. W przeciwnym wypadku będziemy musieli polegać na mechanicznych śladach pozostawionych na zewnątrz i podążyć za nimi. Och, i jeszcze jedno. Panie Cassiusie, proszę odzyskać również obraz z zewnętrznych kamer okrętu. One również powinny dać nam więcej wskazówek co do kierunku, w którym powinniśmy się udać.
ObrazekObrazek
Cassius Pallatius
Awatar użytkownika
Posty: 37
Rejestracja: 9 maja 2017, o 10:59
Miano: Cassius Pallatius
Wiek: 40
Klasa: Inżynier
Rasa: Turianin
Zawód: Wolny Strzelec/Doktor Inżynier
Lokalizacja: Alrumter
Status: Ex-Podporucznik 26 Legionu Herbowego
Kredyty: 3.000

Re: [Gromada Voyager -> Jangcy] ALRUMTER

10 lis 2017, o 02:28

- Tym razem mamy tego nieco więcej. - odparł Cassius na pytanie asari, rzucając ostatnie spojrzenie Valelo. - Zobacz sama, panno Zinne. Prześlę nagrania na omni-klucz.
Jak powiedział, tak zrobił. Uniósł swoją rękę i odpalił własny omni-klucz po czym rozpoczął przesyłanie plików, licząc, że Zinne przyjmie je od razu.
- Acipa, jak podobno się nazywa, żyła blisko z Kiarą, panno Zinne. To wyjaśnia dlaczego ta sytuacja tak mocno uderzyła w jej psychikę. - Pallatius wzdrygnął się na myśl, że będzie musiał zajmować się tą przeklętą turianką. Dlaczego to nie mogła być, ot, chociażby quarianka! - Tak… Bardzo dobrze, że Acipa - jej imię wymawiał prawie jak klątwę. - coś zje. Wyglądała… Wychudzenie, tak. Też jadam te dekstro-śmieci, tak swoją drogą. - pod warstwą ochronną hełmu turianin poruszył bezgłośnie swoimi szczękami, w tej chwili konsternacji. Z niej zaś wyrwał go Edern, który zaczął kolejny ze swoich monologów.
- Skanery nie są najwyższych lotów ale upewniłem się osobiście, że cały czas działają jak należy. - odparł dumnie turianin, zresztą zgodnie z prawdą. - Zgadzam się jednak z profesorem. Musimy działać, panno Zinne. Faktycznie wygląda to na mocne grzebanie w mózgu. Oby skan z Tomcata coś znalazł. Ach! Zajmę się sprawdzeniem nagrań z zewnętrznego monitoringu.
Cassius od razu wrócił do konsoli, by tym razem dostać się do kamer zewnętrznych. Oczywiście gdyby którekolwiek z towarzyszących mu istot chciało również spojrzeć na nagrania na terminalu, zrobiłby im miejsce. Profesor faktycznie miewał dobre pomysły i to ewidentnie był jeden z nich, Pallatius popierał pośpiech w tej kwestii. Niewiadomo o co tu chodziło ale ewidentnie był to wynik sił trzecich. Teraz musieli to odnaleźć. I Kiarę.
ObrazekObrazek ObrazekObrazekObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12100
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Gromada Voyager -> Jangcy] ALRUMTER

12 lis 2017, o 18:46

- Widzę, że nie tylko ja mam problem z zapamiętywaniem imion - westchnęła Zinne, uśmiechając się do turianina słabo. - Acpia. Nie... to drugie. Acpia. I mówiąc o dekstro-śmieciach mam na myśli ciastka, w których jest więcej chemii, niż w pojemniku omni-żelu. I mów mi już po prostu po imieniu, błagam. Zinne. Dajcie już spokój z tą panną.
Była zirytowana i zmęczona, choć dopiero co zeszli przecież z pokładu Tomcata. Ale wszystko póki co było inaczej, niż sobie wyobrażała. Pewnie sądziła, że znajdzie siostrę tutaj, na jej statku i wystarczy ją opieprzyć za to, że się nie odzywała, potem Kiara zapłaci im resztę kwoty i będą mogli wrócić. Może myślała, że jej siostra była tak zaaferowana pracą, że zwyczajnie zapomniała. Tymczasem okazywało się, że wszystko było zupełnie nie tak, a ona w tej chwili była równie bezradna, co na Illium.
Cóż, niekoniecznie, bo na dźwięk słów salarianina jej twarz ożywiła się, a kobieta odwróciła się w stronę Valelo i wpatrywała się w niego z przejęciem, mimo, że nie mówił przecież do niej, a do pozostałej na Tomcacie kobiety. Oparła dłonie na biodrach i czekała na odpowiedź, która jednak da jej trochę nadziei na odnalezienie siostry. Jill zgodnie z jego prośbą zajęła się skanem, podczas gdy Pallatius mógł skupić się na sprawdzaniu zewnętrznych kamer.
Te jednak nie pokazały niczego ciekawego, poza stroną, w którą po swojej krótkiej kłótni udały się dwie kobiety, i z której wróciła później sama Acpia. Najpierw dwie sylwetki zniknęły za dużym wyłomem skalnym od sterburty statku, a potem stamtąd też przybiegła turianka. Przynajmniej mówiło im to w którą stronę mogą się udać. Niczego więcej zewnętrzne kamery nie uchwyciły, poza wystawianiem na zewnątrz skrzyń ze sprzętem i lampy. Przez ostatnie kilka dni była to trasa obierana przez Kiarę często, średnio trzy razy dziennie. Może więc dałoby się znaleźć jakieś ślady, za którymi mogliby podążyć, ale nie musieli ich szukać dzięki szybkim skanom przeprowadzonym przez panią pilot. Jill poinformowała ich, że coś znalazła, niecałe półtora kilometra od statku. Nie musieli więc przestawiać Tomcata, wystarczyło przejść się na piechotę na północ.
- To świetnie - westchnęła Zinne z odrobiną ulgi. - Możemy tam iść.
Wyszła z kokpitu, zakładając po drodze hełm na głowę. Na jej widok turianka poderwała się od stołu w mesie, przy którym siedziała i zastąpiła jej drogę z przerażeniem, orientując się, że zbiera się do opuszczenia statku.
- Nie - powiedziała, rozkładając szeroko ręce. Teraz nie wydawała się już tak mała, jak wtedy, gdy siedziała skulona na podłodze. Była wyższa od asari o dobrą głowę. - Nie idźcie.
- Musimy iść, Acpia - powiedziała Zinne dobitnie. Jej głos był lekko stłumiony przez hełm. - To moja siostra. Ty też jej potrzebujesz, prawda? Przyprowadzę ci ją.
- Albo sama zostaniesz tam.
- Nie zostanę. Prawda? - zerknęła przez ramię w stronę dwóch mężczyzn. - Wrócimy tu.
- Tylko nie dotykajcie niczego.
- Co mielibyśmy dotknąć?
- Niczego.
T'Lais niepewnie skinęła głową, przenosząc pytające spojrzenie na turianina i salarianina. Wyglądało na to, że dopóki nie obiecają jej, że spełnią tę dziwną prośbę, Acpia nie wypuści ich ze statku - przynajmniej nie dobrowolnie.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Valelo Edern
Awatar użytkownika
Posty: 72
Rejestracja: 16 maja 2017, o 01:36
Miano: Valelo Edern
Wiek: 23
Klasa: Szpieg
Rasa: Salarianin
Zawód: Biolog-oportunista
Lokalizacja: Yamm
Status: ex-Zaćmienie, obecnie niezwiązany z nikim
Kredyty: 11.750

Re: [Gromada Voyager -> Jangcy] ALRUMTER

14 lis 2017, o 01:54

Początkowo Valelo wzruszył tylko ramionami na słowa Zinne i chciał zrobić krok do przodu, w kierunku śluzy. Lecz wciąż czuł na sobie lodowate spojrzenie asari, które w tym konkretnym wypadku jakoś nie dawało mu spokoju. Obrócił się więc jeszcze raz, cicho westchnął i powiedział:
- Czy może być inaczej? Za trzydzieści godzin od tego momentu będziemy wszyscy już lecieć w kierunku najbliższego, cywilizowanego kawałka skały. Niedługo wrócimy. - tłumaczył spokojnie, usiłując ukryć swoje zniecierpliwienie i poirytowanie.
Wyciągnął prawą rękę w górę by zasygnalizować jeszcze innym swoją pozycję przy śluzie i rzekł donośnym głosem:
- Proszę państwa za mną. Wiem, że to może zabrzmieć jak fabuła kiepskiego serialu, ale ze względu na to, że odbieramy pole elektromagnetyczne nieznanego pochodzenia to posiadanie znacznych, metalowych elementów w pancerzu pozwoli nam dłużej pozostać przy zdrowych zmysłach. Zwłaszcza, jeśli te części są w okolicach głowy. Oczywiście biorąc pod uwagę, że moje twierdzenia są prawdziwe - co po części już ustaliła pani O'Brien używając skanerów w pańskim statku. W sumie... nawet wyścielenie hełmu folią aluminiową lub jej substytutem może okazać się pomocne. Pani Acpio, mamy coś tutaj takiego na stanie? Jeżeli tak to chętnie pożyczę. - tutaj spojrzał się na Cassiusa Pallatiusa - A pan, panie Cassiusie. Już jest trochę odporny, biorąc pod uwagę jak słońce na Palavenie daje w czerep. Chociaż empirycznie przed chwilą mogliśmy już stwierdzić, że metalowy szkielet to nie wszystko. - jeszcze raz zwrócił się ku wszystkim - Cokolwiek się stanie, nie przestawajcie chronić głowy! Materiały kompozytowe też zapewniają jakąś barierę.
Po uporaniu się z problemem folii aluminiowej lub jej zamiennika wszedł do śluzy powietrznej, walnął pięścią w przycisk opuszczający rampę i po wyrównaniu się ciśnień ruszył pierwszy po skalistej planecie śladem sygnału. Uważnie również bacząc na wszelkie ślady na powierzchni jakie mogła za sobą zostawić siostra Zinne i inne towarzyszące jej osoby. Chociaż w głębi duszy rozmyślał już jak spienięży takie cudowne urządzenie, które może mieszać rozumnym istotom w głowach. A przynajmniej chciałby móc zostawić to ustrojstwo w śmietniku, przy gabinecie Jacoba na Illium by się zemścić.
ObrazekObrazek
Cassius Pallatius
Awatar użytkownika
Posty: 37
Rejestracja: 9 maja 2017, o 10:59
Miano: Cassius Pallatius
Wiek: 40
Klasa: Inżynier
Rasa: Turianin
Zawód: Wolny Strzelec/Doktor Inżynier
Lokalizacja: Alrumter
Status: Ex-Podporucznik 26 Legionu Herbowego
Kredyty: 3.000

Re: [Gromada Voyager -> Jangcy] ALRUMTER

15 lis 2017, o 02:07

Gdyby to było możliwe w przypadku Pallatiusa, turianin ten zaczerwieniłby się na uwagę o braku pamięci do imion. Dopiero teraz załapał, jak skaleczył imię Acpii. Nie, żeby go bolała jakaś tam turianka, po prostu jej “nowe” imię nie brzmiało zbyt poetycko.
- Czasem mi się zdarza, pan… Eghm, Zinne. - poprawił się, zgodnie z życzeniem klientki. Może wcale nie była taka zła. - Jestem troszkę zaabsorbowany sytuacją, proszę o wybaczenie. - wytłumaczył się zwinnie i skupił na konsoli.
Pracując nad monitoringiem, pozwolił sobie słuchać rozmowy z Tomcatem i wszystkich nowości od Jill i Valelo. Obecność “czegoś”, którą wykazały skanery ich statku, wcale nie ucieszyła Cassiusa. Jęknął on w głębi duszy. A gdy profesor Edern wytłumaczył im o działaniu elektromagnetycznych wiertarek do mózgów? Pallatius był już pewien.
- Wszyscy zginiemy… - wyszeptał bardziej do siebie, niż do swoich kompanów.
Turianin szukał pocieszenia w słowach płaza na temat warstwy ochronnej metalu. Egzoszkielet turianina mógł faktycznie niwelować działania elektromagnesu.
- Słuszna uwaga, profesorze. - odezwał się już głośniej. - To mogłoby też wyjaśnić słabsze działanie owego… Nazwijmy to operacyjnie “emiterem”. A więc działanie owego emitera na Acpię. W porównaniu do Kiary. Zinne. - spojrzał się na towarzyszącą im asari. - Proszę faktycznie założyć pełen pancerz i hełm. Proponuję pozostać szczelnie zamkniętym.
To daje odrobinę uczucia bezpieczeństwa. - pomyślał Cassius i chwycił swój karabin, ruszając za innymi w kierunku wyjścia, by po drodze minąc Acpię.
- Spokojnie, Acpio! - tym razem pilnował się z imieniem. - Nie mam zamiaru niczego dotykać, a i wrócimy tu nim się obejrzysz. Z Kiarą. - niczym dzielni weterani na vidach, które oglądał, Pallatius zasalutował turiance skinieniem głowy i ruszył dalej. Aktor był z niego nawet nie najgorszy. Dopiero schodząc po rampie odezwał się do swoich towarzyszy.
- Być może byłbym w stanie skonfigurować swój omni-klucz na fale elektromagnetyczne. Nie będzie to skaner dalekiego zasięgu ale na pewno da znać, gdy będziemy się zbliżać do… Emitera.
Turianin szedł na równi z resztą, trzymając w obydwu dłoniach swój karabin i czekając na odpowiedź.
ObrazekObrazek ObrazekObrazekObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12100
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Gromada Voyager -> Jangcy] ALRUMTER

16 lis 2017, o 21:28

- Może nie - mruknęła Zinne pod nosem, choć wcale niezbyt optymistycznie. Ją też musiało to przerażać, ta niewiadoma, do której kierowali się teraz jakby nigdy nic. Nie wiedzieli, czy w zmysłach turianki pomieszało to, co znalazły, czy utrata ukochanej, która jednocześnie była siostrą T'Lais. Asari wydawała się złamana, choć na siłę starała się zachować spokój. I jedna, i druga opcja brzmiała bardzo źle. Cokolwiek czekało na nich te półtora kilometra stąd, nie była to Kiara pogrążona w pracy i oderwana od rzeczywistości. To było coś gorszego, pytanie tylko - co konkretnie?
- Nie pójdę z wami. Nie mogę pójść z wami - płaczliwie odezwała się Acpia, opuszczając ręce. Przekonana słowami Cassiusa zeszła im jednak z drogi, dając im możliwość opuszczenia pokładu tego statku.
Valelo faktycznie znalazł folię aluminiową, choć trudno było stwierdzić, czy jego prowizoryczne zabezpieczenie faktycznie coś da. Mimo jego namów, asari nie zdecydowała się na wykorzystanie tego patentu. Założyła tylko swój hełm, rękawice i zabezpieczyła wszystko, upewniając się o szczelności swojego pancerza. Tak czy inaczej tej szczelności zresztą potrzebowali, wychodząc na zewnątrz, biorąc pod uwagę panującą tam temperaturę i warunki atmosferyczne. Zinne skinęła głową, gdy usłyszała propozycję turianina, choć też nie wydawała się wobec tego zbyt optymistycznie nastawiona. Trudno było się jej dziwić. Najchętniej ustawiłaby skaner na swoją własną siostrę, gdyby było to w ogóle możliwe.
- Spróbuj, jeśli możesz. Może to coś da - powiedziała do Cassiusa, przechodząc do śluzy i zamykając za nimi drzwi, oddzielające ich z powrotem od Acpii. Widzieli tylko puste oczy, odprowadzające ich spojrzeniem, a potem już oszalała kobieta została za nimi. Chwilę później śluza otworzyła się, choć tym razem z drugiej strony, wpuszczając do środka chłód i unoszące się z wiatrem drobne kamienie. Po rozłożonej rampie mogli zejść na powierzchnię planety. Teraz wiało mocniej - między ich nogami przelatywało więcej odłamków skalnych, niż gdy przechodzili ze statku do statku. Skaner i mapa, którą prowizorycznie stworzyła dla nich na szybko Jill, kazały skręcić na północ i iść przed siebie przez kilkanaście minut. Czujniki wskazywały skrajnie niską temperaturę i atmosferę nienadającą się do oddychania. Musieli faktycznie minąć dużą formację skalną, tak jak widać było na zewnętrznym monitoringu, by wyjść na dużą równinę, która wydawała się nie mieć końca. Gdzieś tam dalej, za widocznymi stąd skałami, pewnie znajdował się cel ich krótkiego spaceru. Póki co stawianie kolejnych kroków stało się znacząco utrudnione - ilość turlających się kamieni zwiększyła się trzykrotnie, a wiatr spychał ich w bok. Gdyby nie mapy i skanery, możliwe że niechcący całkiem sporo by nadłożyli.
- Mówiła że leci szukać artefaktu - odezwał się w ich hełmach głos Zinne. Był stłumiony, przez zmęczenie i strach. - Nie wiem czy nie lepiej byłoby dla niej, gdyby go nie znalazła. Co to może być? Co faktycznie jest takiego, co miesza w głowie?
Potknęła się o jeden z kamieni, ale szybko złapała równowagę.
- Nie rozumiem. Przyniosła to na statek, że wpłynęło na Acpię, a potem postanowiła odnieść z powrotem? Na nagraniach nie było widać, żeby cokolwiek wnosiły. Za to wyniosła tam dużo sprzętu, który wyładowywała. To pewnie tam robiła badania. Nie wiem już sama. Spotkaliście się kiedyś z czymś takim? Cała dawna technologia, z jaką miałam do czynienia, była... jakaś... normalna. Nie wiem czego się spodziewać. Mam tylko nadzieję, że Kiara...
Nie dokończyła, choć kolejne słowa wydawały się oczywiste. Zinne chciała tylko zobaczyć siostrę żywą. Niczego więcej.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Valelo Edern
Awatar użytkownika
Posty: 72
Rejestracja: 16 maja 2017, o 01:36
Miano: Valelo Edern
Wiek: 23
Klasa: Szpieg
Rasa: Salarianin
Zawód: Biolog-oportunista
Lokalizacja: Yamm
Status: ex-Zaćmienie, obecnie niezwiązany z nikim
Kredyty: 11.750

Re: [Gromada Voyager -> Jangcy] ALRUMTER

17 lis 2017, o 15:07

Porywisty wiatr i targane przez niego odłamki skalne rzeczywiście mocno utrudniały salarianinowi poruszanie. Cały czas zdawało mu się, że warunki atmosferyczne na tej skale stawały się gorsze z minuty na minutę, ale to nie miało dla niego żadnego znaczenia. Wizja kredytów już za bardzo zamieszała mu w głowie, a perspektywa sprzedaży tego artefaktu lub tajnego urządzenia wojskowego przyprawiała Valelo o przyjemne ciarki na całym ciele. Wyznaczał tempo na przedzie grupy brnąc pełny wigoru i entuzjazmu do przodu.
W pewnym momencie obrócił się i rzekł do towarzyszy będących za nim:
- Panno T'Lais, to pani powinna być tutaj najbardziej zmotywowana. Próbujemy uratować życie pani rodzonej siostry! Zaszliśmy już tak daleko. Dalej! Dalej! Zdaje się, chyba dopatruję się już naszego celu. Wycofanie się byłoby wysoce nierozsądne. I co do reszty, to ma pani zupełną rację. Artefakty, o ile kiedyś stanowiły części zaawansowanych urządzeń, powinny być już dawno nieaktywne. Ja osobiście obawiam się, że ona mogła trafić na jakiś tajny ośrodek wojskowy. - mówił nieprzerwanym potokiem słów. Jednak intencjonalnie skłamał co do ewentualnego stopnia szkodliwości artefaktu. Znał literaturę dostępną na Uniwersytecie w Sur'Keshu, dostępną tylko w ramach szkoleń STG, na temat tego co salariańscy naukowcy stwierdzili o efektach interakcji z pozostałościami dawnego Imperium Protean. Doświadczenia ze sprzedaży podróbek relikwii również dawały mu pojęcie czego może się spodziewać po oryginałach.
Maszerował dalej bez wytchnienia. Dla otuchy nucił sobie cichutko starą piosenkę, której uczono rekrutów STG do śpiewania podczas przechodzenia treningu sprawnościowego:
- Dla salarian wstawał jutrzenki blask. Dla naszej wiary i przyszłych dni. Naszej wiktorii nadchodzi czas. Nadchodzi czas. Wiedzeni wiarą tysiące mil, przyśliśmy tutaj by wiecznie żyć. By w wiecznej chwale mijały dni. Mijały dni. Blask rozproszenia, zmarźnięta twarz. Kierunek marszu to... - zawiesił się na chwilkę by dostosować przyśpiewką do bieżących okoliczności - Kierunek marszu to artefakt! - dokończył wyraźnie zadowolony z siebie.
ObrazekObrazek
Cassius Pallatius
Awatar użytkownika
Posty: 37
Rejestracja: 9 maja 2017, o 10:59
Miano: Cassius Pallatius
Wiek: 40
Klasa: Inżynier
Rasa: Turianin
Zawód: Wolny Strzelec/Doktor Inżynier
Lokalizacja: Alrumter
Status: Ex-Podporucznik 26 Legionu Herbowego
Kredyty: 3.000

Re: [Gromada Voyager -> Jangcy] ALRUMTER

19 lis 2017, o 02:31

Pallatius milczał połowę ich dotychczasowej drogi. Schowawszy Windykatora na plecy, turianin skupił się na swoim omni-kluczu, przestawiając ustawienia na odczytywanie fal elektromagnetycznych. Nawet gdy wiatr nie dawał im spokoju, Cassius w ciszy majstrował, jedynie kontrując sobą siłę żywiołu. Był w swoim świecie i nic nie mogło go z niego wyrwać, aż ustawi to co chce. Wszakże czym to jest dla doktora-inżyniera?
Dopiero gdy na jego omni-kluczu wyświetliły się wyniki skanowania fal, odezwał się:
- Doskonale, zrobione! - zerknął na obydwoje towarzyszy, dopiero teraz rozumiejąc, jak ciężkie warunki marszu przed nimi. Wziął głęboki oddech i postanowił podbudować morale załogi, tak jak to robił Edern. - Będzie dobrze, Zinne. Znajdziemy tam na miejscu Kiarę. Za dwie godziny będziemy już pić kawę w Tomcacie. A teraz chodźmy po ten, ten… Artefakt. - sam Pallatius nie za bardzo wierzył w ich rychły powrót. Znając jego szczęście… Wolał jednak nie myśleć o tym, a skupić się na zadaniu!
Piosenka zaintonowana przez Valelo wpadła Cassiusowi w ucho. Wysłuchał jej całej, poznając rytm, i gdy Edern skończył, turianin żywo dodał:
- Na artefakt!
Później zdjął Windykatora z pleców i ułożył go na swoim prawym ramieniu, jako, że lewe obsługiwało omni-klucz. Fakt, że miał broń gotową do strzału dodawał mu nieco otuchy. A potrzebował jej. Kto wie, czy nie bardziej niż reszta załogi, którą pocieszał.
ObrazekObrazek ObrazekObrazekObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12100
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Gromada Voyager -> Jangcy] ALRUMTER

21 lis 2017, o 11:29

Asari nie wydawała się przekonana, ani słowami salarianina, ani jego piosenką. Wręcz przeciwnie, spoglądała na niego co jakiś czas, jakby zastanawiała się, czy aby na pewno ma wszystko po kolei z głową. Daleko jej było do podśpiewywania w tym momencie, a wręcz wydawało się jej ono nie na miejscu, nie mogła jednak odciąć się od połączenia z nimi - w końcu mogło wydarzyć się wszystko, przed nimi czekała niewiadoma, równe przerażająca, co tajemnicza. No i gdzieś prawdopodobnie była tam jej siostra, choć z każdym krokiem po tym pustkowiu trudniej było uwierzyć, że znajdą ją żywą. Może dlatego ich optymistyczne nastawienie było ostatnim, czego się spodziewała i co faktycznie stanowiło dla niej jakiekolwiek wsparcie. Wyglądała, jakby wolała milczenie, to jednak było marzenie, którego nie próbowała nawet spełnić, uciszając któregokolwiek z nich. Uznała to za przypadek beznadziejny i tylko zerknęła za siebie, w stronę sylwetki Tomcata, na której została rudowłosa pilot, być może zastanawiając się, czy gdyby poszła ona z nimi, to wyglądałoby to inaczej.
- Po prostu... pójdźmy tam i wróćmy - westchnęła.
Kamienie przetaczały się między ich nogami, ale po kilku minutach wypracowali sposób na skuteczne ich omijanie. Zresztą wystarczyło przejść pustą równinę i wejść między skały, by ten efekt w większości znikł. Teraz tylko gruby piasek przepływał falami między ich nogami, rzadkie, drobniutkie kamyki, trochę jakby poruszali się w wodzie. Dobrze, że ich pancerze miały systemy wyrównywania siły grawitacji, inaczej z pewnością nie szło by się im zbyt wygodnie.
Gdy jednak zaczęli docierać na miejsce, okazało się, że nie są tu sami. Najpierw dotarł do nich huk promu, unoszącego się nad powierzchnią planety, potem dźwięki maszyn wydobywczych. Zinne skuliła się, chowając za jedną ze skał i dopiero, gdy upewniła się, że pozostali też się ukryli za wyłomem, wyjrzała, by sprawdzić co się dzieje.
Ludzie w biało-żółtych pancerzach i bardziej cywilnych kombinezonach poruszali się po dużym leju w powierzchni planety. Na samym jego środku tkwiła wysoka, kamienna iglica, z dziwnymi oznaczeniami na powierzchni. Jeśli to był artefakt, o którym mówiła Acpia, to raczej nie mieli jak go stąd zabrać. Chyba że dziwna struktura była jeszcze czymś innym. Ludzie nie wydawali się nią szczególnie zainteresowani. Na obrzeżu, po ich lewej stronie, stał drugi prom, znacznie większy, z którego co jakiś czas wychodziła szczupła kobieta, ustalała coś z ludźmi i wracała do środka. Nigdzie nie było widać leżącej, nieprzytomnej asari, ale z drugiej strony jeśli byli tu wcześniej, to pewnie już się tym zajęli. Pytanie tylko, czy zabrali ją do promu i uratowali jej życie, czy wręcz przeciwnie - pozbyli się jej, bo była niewygodna.
- Muszę tam pójść - jęknęła T'Lais. - Muszę spytać, czy... oni są z organizacji jakiejś? Widzę samych ludzi.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Valelo Edern
Awatar użytkownika
Posty: 72
Rejestracja: 16 maja 2017, o 01:36
Miano: Valelo Edern
Wiek: 23
Klasa: Szpieg
Rasa: Salarianin
Zawód: Biolog-oportunista
Lokalizacja: Yamm
Status: ex-Zaćmienie, obecnie niezwiązany z nikim
Kredyty: 11.750

Re: [Gromada Voyager -> Jangcy] ALRUMTER

23 lis 2017, o 00:29

Valelo nieco zakłopotał się gdy usłyszał reakcję swoich towarzyszy na przyśpiewkę. Jego komunikacja w pancerzu miała być na te parę chwil zablokowana, ale... nie udało się. Ten krótki moment samorefleksji przerwał jednak huk unoszących się w powietrze promów. salarianin schował większość swojej sylwetki za skałą, jednak nie czuł się w żaden sposób wzruszony tym wydarzeniem. Rzucił z pogardą spojrzenie Zinne, która zdawała się być tym "objawieniem" w pewien sposób wstrząśnięta. Uznał jednak, że prowokowanie jej będzie w tym momencie niepożądane, więc pragmatycznie postanowił oszczędzić sobie komentarza. W tym przypadku. Rzekł więc do nich obu:
- Widzicie? Wojsko. Mówiłem, że nie ma się czego obawiać.
Na słowa asari o jej potrzebie zejścia w dół odparł krótko, starając się ukryć ironię i lekceważenie w głosie w głosie:
- Pewnie. Wszyscy zejdziemy. Ale na zawał jak się będzie pani martwiła na zapas. To wojskowi, pewnie Przymierze. Regulaminy, prawo wojskowe, dyscyplina. Nie zjedzą pani, a zawsze chyba trzeba zacząć od najprostszych rozwiązań, prawda? Postaram się dojść to tego samego, tylko w innym zakresie. Panie Cassiusie, jesteśmy w kontakcie.
Po skończeniu zdania, jeszcze trzymając ręce założone na piersiach, włączył kamuflaż taktyczny i ostatecznie zniknął im z oczu.

Ruszył pod osłoną kamuflażu w stronę promu, wokół którego panowało tak duże zamieszanie, z zamiarem zatrzymania się przy pierwszej lepszej osłonie blisko obiektu zainteresowania i podsłuchania bieżącej komunikacji w celu zdobycia większych szczegółów. W drodze na miejsce rozmyślał o tym jak bardzo irytuje go ta asari. Oby rzeczywiście poszła do tych obcych kolesi zapytać się o drogę. I oby również w drodze do nich upadła i sobie ten głupi ryj najlepiej rozwaliła. Sama. Albo o kolbę karabinów tamtych ludzi.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek
Cassius Pallatius
Awatar użytkownika
Posty: 37
Rejestracja: 9 maja 2017, o 10:59
Miano: Cassius Pallatius
Wiek: 40
Klasa: Inżynier
Rasa: Turianin
Zawód: Wolny Strzelec/Doktor Inżynier
Lokalizacja: Alrumter
Status: Ex-Podporucznik 26 Legionu Herbowego
Kredyty: 3.000

Re: [Gromada Voyager -> Jangcy] ALRUMTER

24 lis 2017, o 04:58

Cassiusa zaskoczyła obecność kogokolwiek w tym miejscu. Na widok promu, o mało nie przewrócił się na własny ryj. W ostatniej chwili złapał równowagę i schował się za skałą obok Zinne, przyklękając na jednym kolanie.
- C-co to? Wojsko? - spojrzał na salarianina obok nich, wysłuchując jego wytłumaczenia dla obecności innych. Jak to te płazy mają w zwyczaju, słowa wypowiedział szybko. I równie szybko zniknął. - Co on, magik jakiś? - szepnął Pallatius do siebie i pokręcił głową, analizując sytuację. Wychylił się delikatnie zza ich osłony, by dobrze przyjrzeć się obecnej tam grupie i dziwnemu obeliskowi czy też innej iglicy. Może i Edern miał racje? Chociaż turianin nabrał niesamowitego przeczucia, że skądś kojarzy te barwy. Jakby gdzieś widział tą organizację… Bo to nie ulegało wątpliwości. Na koniec przeskanował iglicę i jej okolicę swoim omni-kluczem, skoro już go miał.
- To na pewno jakaś organizacja, standaryzacja barw na kombinezonach i pancerzach świadczy o przynależności do takowej. Może to i wojsko, chociaż nie wiem, czy Przymierze. Ale… Tak jakbym gdzieś ich kiedyś widział… No nic. Myślę, że należy zejść i spytać się o Kiarę. Może udzielili jej pomocy? Zdaje się, że to grupa jakiś badaczy… Chociaż nie badają zbytnio tego czegoś… Idziemy?
Spojrzał na Zinnę, oczekując odpowiedzi. Nie mniej jednak, przeczucie cały czas mu doskwierało. Nie dawało spokoju, tylko wierciło swoje miejsce w jego mózgu. Musiał sobie przypomnieć, po prostu musiał. I wtedy go olśniło. Zapyta się Jill!
- Momencik. Skonsultuję się z partnerką.
Na swoim omni-kluczu przełączył się na nagrywanie i wychylił delikatnie, głównie rękę, by nakręcić kilkusekundowy filmik z pałętającymi się ludźmi w około dziwnego artefaktu, czy też innej nieznanej budowli. Schowawszy się raz jeszcze za skałą, od razu przesłał nagranie do Tomcata i nawiązał połączenie z O'Brien.
- No cześć. Jill, kojarzysz gości?
ObrazekObrazek ObrazekObrazekObrazekObrazek
Jillian O’Brien
Awatar użytkownika
Posty: 14
Rejestracja: 12 lip 2017, o 01:43
Miano: Jillian O’Brien
Wiek: 26
Klasa: Adept
Rasa: ludzka
Zawód: pilot, wolny strzelec
Lokalizacja: ALRUMTER
Kredyty: 3.000

Re: [Gromada Voyager -> Jangcy] ALRUMTER

24 lis 2017, o 23:14

W kokpicie słychać było głośne, równomierne chrapanie. Nie żeby Jill była przesadnie zmęczona czy coś, po prostu jej się troszkę drzemnęło po locie, a biorąc pod uwagę, że Cassius od jakiegoś czasu się nie odzywał…
Oho! O varrenie mowa! Powiadomienie o przychodzącym połączeniu wyrwało kobietę ze snu.

- Cosiestaosie…? CASS! Chryste Panie, co się stało?! Nie mów… Nie… Przypaliłeś obiad?!
Zgroza w głosie O’Brien była aż nadto wyczuwalna. Na całe szczęście jej obawy szybko zostały rozwiane… i zastąpione nowymi. Obejrzała nagranie raz i zamarła. Obejrzała po raz drugi, otwierając oczy szeroko ze zdumienia. Obejrzała po raz trzeci…
- Cassius… - wyszeptała. – My NAPRAWDĘ wszyscy zginiemy…

Po jej słowach zapadła cisza, która przeciągała się w jej umyśle w nieskończoność, mimo że trwała zaledwie chwilę. Nagle Jillian się otrząsnęła, zerwała z miejsca i jak każda szanująca się niewiasta zaczęła panikować.

- Cass, musimy wiać! Zauważyli cię?! Zostałeś złapany?! Cass, jak Cię złapią nie będzie szans na ucieczkę! Zginiemy! Matko jedyna, zginiemy!!! To znaczy, ja zginę… Wy będziecie żyć, poddawani wiwisekcjom i potwornie bolesnym eksperymentom, cierpiąc długie męki w laboratoriach Cerberusa… Cassius… ostatnie lata były najlepszymi w moim życiu… Nie pozwolę im! Cass, jeśli zostaniecie schwytani, możesz być pewien, że roztrzaskam Tomcata na ich obozie! Odejdziemy razem, w dumie i chwale, nie oddając się w ich wstrętne łapy… Chyba że… Cas, czy mamy jakiekolwiek szanse wyjść z tego cało?

Ostatnie słowa brzmiały absolutnie niedorzecznie, ale może jednak Doktor Pallatius coś wymyśli...?
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12100
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Gromada Voyager -> Jangcy] ALRUMTER

26 lis 2017, o 22:27

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12100
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Gromada Voyager -> Jangcy] ALRUMTER

26 lis 2017, o 23:01

Wyświetl wiadomość pozafabularną

- To pójdę spytać - rzuciła asari lakonicznie i wstała, by po chwili wahania wyjść zza załomu skalnego i powoli ruszyć w dół. Broń, zarówno swoją, jak i tę należącą do turianki, miała pozostawioną na zaczepach, a ręce profilaktycznie uniosła do góry. Była zdeterminowana, by znaleźć swoją siostrę i jeśli wiązało się to z rozmową z ludźmi, którzy ponoć przynależeli do wojska, to nie widziała nic przeciwko temu. Musieli zdawać sobie sprawę, że na planecie był ktoś jeszcze. W końcu statek Kiary był całkiem spory, choć pewnie uznali go za pusty.
Zanim zauważyli schodzącą asari, Valelo zdążył przekraść się za otwarte skrzynie, które musiała tu dostarczyć starsza T'Lais, jeszcze zanim przylecieli tu ludzie. Podsłuchiwanie nie dało mu tego, czego pewnie oczekiwał, a mianowicie informacji po co tutaj przylecieli, ale za to usłyszał coś, co mogłoby zainteresować Kiarę, gdyby znalazła się na jego miejscu. Dwie ludzkie kobiety przechodziły obok niego i załapał się na fragment ich rozmowy.
- ...dokor Leitman z nią siedzi.
- No spoko, ale nie uważasz że ona ma coś nie tak z głową?
- Dlatego doktor Leitman z nią siedzi.
- Jezu no dobra, ale przecież nie możemy jej zabrać na statek. Doktor Leitman będzie z nią siedział całymi dniami, dwadzieścia cztery na dobę, aż zacznie nagle mówić do rzeczy? Nie wydaje mi się.
- Sarah, do cholery, przysięgam że jak następnym razem wyślą mnie gdzieś z tobą, to rzucę się z mostu. Nie interesuje mnie to i ciebie też nie powinno, a raz w życiu mogłabyś się zająć tym, co trzeba, bez gada... o, a to kto?
Kilka broni uniosło się i wycelowało w stronę asari, która jednak zdecydowanym krokiem schodziła na dół, gotowa pytać o swoją siostrę. Niestety nie potknęła się i niczego sobie nie rozwaliła, ale ich ewentualna szansa na zadziałanie z ukrycia spadała w tej chwili prawie do zera.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Valelo Edern
Awatar użytkownika
Posty: 72
Rejestracja: 16 maja 2017, o 01:36
Miano: Valelo Edern
Wiek: 23
Klasa: Szpieg
Rasa: Salarianin
Zawód: Biolog-oportunista
Lokalizacja: Yamm
Status: ex-Zaćmienie, obecnie niezwiązany z nikim
Kredyty: 11.750

Re: [Gromada Voyager -> Jangcy] ALRUMTER

27 lis 2017, o 01:35

Salarianin chyłkiem ukrył się za skrzyniami z rzeczami drugiej siostry T'Lais i zaczął podsłuchiwać rozmowę pomiędzy członkami niezidentyfikowanej przez niego organizacji. Im bardziej się im przyglądał, tym mniej wyglądali mu na Przymierze.
- Nie wiele mi to daje. - mruknął do siebie - Przynajmniej siostra tamtej panienki żyje, to zwiększa nieco nasze szanse na wydobycie tego czegoś, co ściągnęło aż tak znaczną pielgrzymkę. No i zawsze...
Rozważania przerwał mu widok schodzącej w dół asari. Czy ona mogła być aż taka głupia? Valelo z trudem powstrzymywał się od chichotania i z wypiekami na twarzy oglądał reakcję uzbrojonych ludzi na jeszcze jedną asari.
Po obejrzeniu krótkiego spektaklu zaczął, po odpowiedniej ocenie sytuacji, przeczesywać otwarte kontenery z rzeczami Kiary w poszukiwaniu jakiejkolwiek poszlaki na temat tego, co się tu wydarzyło. Następnie bez pomysłu na przejęcie inicjatywy w tym kotle ruszył dalej, bezpieczną trasą, w stronę promu z nadzieją, że szansa przydarzy się sama z siebie. Bacznie obserwował środowisko wokół siebie. Cały czas również nie wyłączał taktycznego kamuflażu i poruszał się ostrożnie by przypadkowo nie wywołać małej lawiny kamieniu lub by nie wzbić tumanu kurzu.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek
Cassius Pallatius
Awatar użytkownika
Posty: 37
Rejestracja: 9 maja 2017, o 10:59
Miano: Cassius Pallatius
Wiek: 40
Klasa: Inżynier
Rasa: Turianin
Zawód: Wolny Strzelec/Doktor Inżynier
Lokalizacja: Alrumter
Status: Ex-Podporucznik 26 Legionu Herbowego
Kredyty: 3.000

Re: [Gromada Voyager -> Jangcy] ALRUMTER

27 lis 2017, o 23:31

W tym momencie Cassius wiedział. Spierdolił akcję.
Wysłuchawszy Jill do końca odwrócił się momentalnie, by zatrzymać Zinne… Ale było już za późno. Przylgnął do ziemi, wciąż za skałą.
- Jill. Kurwa, jak to mówią Ziemianie. Zinne poszła z nimi pogadać! Byliśmy przekonani, że to Przymierze czy coś. - nakreślił jej sytuację. - Nie, nie, nie rozbijaj się na Duchy Palavenu, muszę stąd jakoś odlecieć! Znaczy, musimy. Słuchaj, ona jest tam sama. Znaczy, Zinne. Valelo jeszcze ruszył gdzieś… Jakbyś do nas dotarła? Przydałoby się nieco biotyki. Szczególnie teraz. Wysyłam Ci położenie i czekam na wsparcie. Nie daj się wykryć. Będę czekał, ale nie dam gwarancji czy walka się nie zacznie. Cassius bez odbioru.
Doktor inżynier nie mógł za wiele zrobić w tej sytuacji. Nie mnie jednak, postanowił działać. To był jeden z tych momentów, gdzie przypływ adrenaliny działał swoje i pomimo pesymistycznego podejścia, Pallatius da z siebie wszystko.
Wysławszy koordynaty do Jill, ułożył się więc na skalę tak, by być jak najmniej widocznym dla ludzi Cerberusa na dole ale móc w nich celować. O kawałek skały oparł zaś Windykatora, by wspomóc sobie stabilność broni. Uruchomił komunikator bezpośrednio z Zinne.
- Zinne. - turianin starał się zachować maksymalnie spokojny ton głosu. - Powiem coś teraz ale nie panikuj tylko graj to mądrze. To jest Cerberus. Nie Przymierze. Nie wiem czy słyszałaś o gościach czy nie ale sukinsyny nie należą do tych dobrych. Więc zagaduj ich najdłużej jak możesz. Ja jestem gotów do walki, w razie czego masz moją sondę. - zamilkł na chwilę. - Valelo pewnie też gdzieś tam jest i zaraz będzie Jill. W razie czego masz ode mnie ogień zaporowy.
Cassius leżał więc tak, czekając na rozwój sytuacji. Nie było fajnie ale jeszcze może dało radę coś z tego ukręcić.
ObrazekObrazek ObrazekObrazekObrazekObrazek

Wróć do „Galaktyka”