W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Cain
Awatar użytkownika
Posty: 62
Rejestracja: 26 paź 2017, o 11:34
Miano: Meghan Vazquez
Wiek: 31
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C3
Postać główna: Hawk
Lokalizacja: Kralla
Status: Operator C3 oddziałów Przymierza.
Kredyty: 33.750

[Mgławica Ateny > Orisoni] Kralla

21 lis 2017, o 13:36

Medyk ich w zespole był cennym nabytkiem - z jednej strony wolałaby, żeby się nie przydał, z drugiej na pewno gdy coś się zepsuje będzie na wagę złota. Nie wszystko można było wysmarować medi-żelem i zapomnieć o sprawie na kilka godzin. Cain miała zresztą przeczucie, że coś z pewnością pójdzie nie tak - pytanie tylko kiedy.
- Londyńskiej - odparła, uśmiechając się. - Który rok?
Nie przypominała sobie, by mężczyznę kojarzyła, ale akademia była ogromnym miejscem. Ciężko było kojarzyć tam więcej niż kilkanaście - kilkadziesiąt osób z najbliższego otoczenia, które widziało się codziennie.
W zamyśleniu kiwnęła głową, wspominając miażdżypaszczę wyskakującą z poziomu gruntu na vidzie, który kiedyś widziała. Podejrzewała, że jest ogromna, ale widzieć to w kadrze a stać obok, gdy to się dzieje, to były dwie, istotnie różne od siebie rzeczy.
- Przy użyciu kul. Wielu kul - odparła z przekąsem. Nie miała na to ochoty, a jakoś fakt, że, gdyby udało im się przeżyć, miałaby godną opowiadania historię, wcale jej nie przekonywał do spojrzenia na to z innej perspektywy. - A najlepiej kurewsko wielkich dział.
Nie miała nic przeciwko spędzeniu reszty czasu na rozmowie, ale wiedziała, że trzeba się też przygotować. W tym mentalnie. Mając ogólny pogląd na to, z kim przyszło jej pracować tym razem, gdy czas nadszedł wróciła do swojej pozostawionej torby i zdjęła z siebie bluzę.
Przebierała się powoli, metodycznie, zaczynając na tyle wcześnie by nie musieć się śpieszyć. W pancerzu czuła się bezpiecznie. Przyjemnie ściśnięta przez ceramiczne płyty zdolne powstrzymać pędzącą z zabójczą prędkością kulę. Dodać do tego generator tarcz, a mogłaby śmieć czuć się nietykalną, gdyby nie znała szarej rzeczywistości zbyt dobrze.
Sprawdziła pistolet po raz kolejny, załadowała do niego nową amunicję, zabezpieczyła i schowała do kabury przy pasku. Zabrała zapas, kilka medi- i omni-żeli, generator, po czym chwyciła hełm w dłonie i rozejrzała się jeszcze, upewniając, że nie zapomniała niczego istotnego.
Gdy była gotowa, przeszła do śluzy, czując mrowienie w kończynach, gdy pojawiła się adrenalina przed zejściem na powierzchnię, której nie znała i nie zdążyła się do niej przyzwyczaić. Jeszcze zanim śluza się otworzyła, hełm wylądował na jej głowie, zabezpieczony trzema, mocnymi zatrzaskami.
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Mgławica Ateny > Orisoni] Kralla

23 lis 2017, o 22:09

- Osiemdziesiąty pierwszy - odparł Min-jae, uśmiechając się do niej szerzej. To znaczyło, że pięć lat temu skończył akademię. Aana się w tym temacie nie odzywała, nie widząc powodu, by wspominać swoje wykształcenie. Pewnie uczyła się gdzieś, gdzie raczej mało prawdopodobne było spotkanie kogoś, kogo teraz miała w zespole. A może pamiętała wszystkich i oni do tych wszystkich nie należeli.
Dahl zebrała się też od stołu, ale nie skierowała się do kajut załogi, ani do zbrojowni, ale poszła poszukać ciężkiej broni, o której rozmawiali. Może nie było im to potrzebne, ale lepiej było być przygotowanym, niż nie. Choć pewnie i tak szanse znalezienia na statku czegokolwiek, co mogliby zabrać ze sobą, były bliskie zeru.
I w końcu spotkali się przy wejściu do śluzy. Statek zdążył w tym czasie osiąść na powierzchni planety, bo nie był na tyle duży, by musiał zostać na orbicie. Skanery wykazywały w okolicy oznaki życia i prowizoryczne, niewielkie budynki, ale ich jednostka zatrzymała się w bezpiecznej odległości od nich. Gdy przeszli przez szczelną część śluzy, zamknęły się za nimi wrota od strony pokładu i zostało wyrównane ciśnienie, otworzyły się te zewnętrzne, wpuszczając do środka uderzenie gorącego powietrza. Nie byli w stanie poczuć go fizycznie ze względu na pancerze, w które byli ubrani, ale mogli sobie to wyobrazić. Wizjery hełmów momentalnie przyciemniły się, osłaniając ich oczy od silnego słońca. Po zejściu z rampy znaleźli się na pustynnej planecie, takiej, jaką wyobrażali sobie wszyscy, gdy się o niej wspominało. To nie było kamienne pustkowie, albo wielka, pusta połać lodu. Ciemnopomarańczowy piasek przesypywał się między ich nogami, na horyzoncie tworząc zaspy i szerokie równiny. Widok całkiem przyjemny, jednak po rozmowie o miażdżypaszczach wszyscy tu chyba byli równo spięci. Aana i Hwan na pewno. Kobieta miała zawieszoną na plecach wyrzutnię rakiet, więc przynajmniej to się jej udało załatwić, ale zapas ciężkiej amunicji już nie mógł być tak duży, jakiego by chcieli.
- Prościej by było, gdyby dali nam prom - mruknęła blondynka, ruszając za pozostałymi przed siebie, w kierunku, w którym ponoć znajdowały się znalezione przez skanery budynki. Trudno było uwierzyć, że tu zagnieździło się jakiekolwiek życie, bo nieważne jak efektownie nie wyglądałby horyzont, to jednak nie było widać ani jednego źródła wody.
Spacer trochę trwał, w pewnym momencie jednak zza jednej z wydm wyjechał pojazd. Nie był niczym, co choć trochę przypominało współczesny sprzęt. Jeden z najstarszych modeli sześciokołowych pojazdów bojowych, chyba jeden z tych, które jeszcze nie miały nazwy, tylko numer - jakieś M-13, czy coś podobnego. Powoli kierował się im naprzeciw, z trudem wspinając się po piaszczystych wzniesieniach.
- To może faktycznie wylecieli czymś z muzeum? Przecież tego to ja na żywo na oczy nie widziałem - Hwan zmarszczył brwi, łapiąc w ręce i odbezpieczając swoją broń.
Pojazd jednak zatrzymał się w bezpiecznej odległości kilkuset metrów od nich, a gdy otworzyły się drzwi, wyskoczyła z niego dwójka ludzi. Żadne z nich nie miało na sobie pancerza, nie było też widać broni, ale kolorystyka ich nietypowych kombinezonów przypominała te przymierzowe. Na widok zbliżającej się czwórki unieśli w górę ręce, sygnalizując swoje przyjazne zamiary i powoli szli w ich stronę.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Nomad
Awatar użytkownika
Posty: 46
Rejestracja: 31 paź 2017, o 18:39
Miano: Douglas Emerson
Wiek: 31
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C3
Kredyty: 20.000

Re: [Mgławica Ateny > Orisoni] Kralla

26 lis 2017, o 00:40

Siedząc na mostku przedyskutował z pilotami kilka spraw oraz to co mają robić w razie jakichkolwiek problemów. W tym protokół odlotu w razie gdyby sytuacja była naprawdę zła. Nie pierwszy i nie ostatni raz musiał żyć w strachu, że jeśli się wycofają statku już może nie być.
W drodze do śluzy zabrał swoją broń ze zbrojowni oraz hełm. Wciąż nie miał pewności co ich czeka po wyjściu na zewnątrz. Oczywiste było, że pewnie tak duże ilości pieprzone piasku, że będzie go wyciągał z pancerza oraz broni tygodniami, a potem i tak go będzie znajdywał w różnych miejscach. Nienawidził takich planet. Już wolał odmrażać sobie dupę na jakiś lodowych gigantach niż w takim miejscu.
Zajął swoje miejsce w śluzie czekając na wyrównanie ciśnienia. Odpalił system komunikacyjny.
- Jak mnie słychać?
Spytał wszystkich na kanale ogólnym. Komunikacja była podstawą na takich misjach wiec warto było sprawdzić czy chociaż w tym aspekcie wszystko działa. Poprawił karabin w dłoniach. Leżał bardzo dobrze, chociaż nie pamiętał już, kiedy ostatni raz miał przy sobie Windykatora. Korzystał z tej broni ale nigdy nie należała ona do jego ulubionych. Nie było w niej nic specjalnego. Po prostu zwykłe narzędzie do pracy.
- Utrzymujemy ciszę radiową po opuszczeniu pokładu.
Odwrócił się w stronę wyjścia. Słońce uderzyło go z taką intensywnością, że musiał zasłonić wizjer ręką za nim ten zdążył przejść na tryb zaciemnienia. W tym już wiedział o tym jak bardzo będzie go irytować to miejsce.
Najgorszą rzeczą na planetach jak Kralla jest brak jakichkolwiek odnośników w terenie. Nie można było nawet określić ile przeszli albo czy nie chodzą w koło. Otaczały ich zaspy z piasku i nic więcej. Żadnych formacji skalnych albo roślinności. Wszędzie tylko ogromny ocean piasku. Dlatego trochę zajęło mu odkrycie, że coś się do nich zbliża.
Widział już taki pojazd. Wycofali je z użytku jeszcze przed wojną pierwszego kontaktu. Nawet bandyci nie korzystali z tak przedwiecznej technologii, a nawet jeśli to skąd mieliby ja sobie załatwić? Raczej nie kupowali w Przymierzowym demobilu.
- Co do chuja.
Powiedział sam do siebie. To raczej nie był widok na który był przygotowany. Oczywiście mieli teorie w której jakiś stary statek mógł się tutaj rozbić ale raczej mało prawdopodobne. Teraz wychodziło na to, że to może być prawda.
- Trzymajcie broń w pogotowiu i zająć pozycję.
ObrazekObrazek
Cain
Awatar użytkownika
Posty: 62
Rejestracja: 26 paź 2017, o 11:34
Miano: Meghan Vazquez
Wiek: 31
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C3
Postać główna: Hawk
Lokalizacja: Kralla
Status: Operator C3 oddziałów Przymierza.
Kredyty: 33.750

Re: [Mgławica Ateny > Orisoni] Kralla

27 lis 2017, o 11:02

- Osiemdziesiąty pierwszy - zgodziła się z nieukrywanym rozbawieniem, marszcząc przy tym brwi. Tym bardziej powinna go rozpoznawać, ale kierunków i studentów było wiele. Tak czy inaczej, zabawny zbieg okoliczności.
W spokoju czekała, aż będą mogli opuścić statek, choć wszelkie drżenia wywołane wchodzeniem w atmosferę nie należały do najlepszych - nawet jeśli oznaczały, że bliżej im do stabilnego gruntu niż pustki kosmosu.
Jej myśli prześlizgiwały się przez jej głowę szybko, gdy zastanawiała się nad oznakami życia i zabudowaniami. Czyżby urządzili tu sobie warunki do życia? Ile lat spędzili na powierzchni, nim wysłali w eter sygnał SOS? Rozbili się niedawno, czy wręcz przeciwnie, kilka lat temu?
Czy faktycznie byli rozbitkami, czy tylko piratami lub agentami Cerberusa, jak podejrzewali wcześniej, rozmawiając na ten temat w kajucie?
- Głośno i wyraźnie - słowa Nomada wyrwały ją z zamyślenia, lecz odpowiedź wyrwała się z jej ust automatycznie. Przeskoczyła odruchowo na każdy kanał komunikacyjny z pozostałymi członkami drużyny nim wróciła na ogólny, sprawdzając, czy wszystko działa.
Jej buty uderzyły o grząski, piaszczysty grunt. Zmrużyła oczy mimowolnie, bo ułamek sekundy, którego potrzebował jej hełm, jej wystarczył by zrazić się do otoczenia. Pomimo komfortowych warunków utrzymywanych w jej pancerzu, czuła podświadomie atak gorąca, który kojarzył jej się z taką pustynią.
Nie odzywała się, czujnie rozglądając wokół siebie, szukając jakiegokolwiek punktu odniesienia. Wyższej wydmy, osamotnionego głazu, pozycji słońca na niebie.
Równie dobrze mogli znaleźć się na lodowisku, tylko jeszcze mniej przyjemnym. Lodowisko kojarzyło się z wodą, a to, gdzie stali teraz, raczej nie byłoby w stanie chować jakichkolwiek życiodajnych warunków w sobie. Dla miażdżypaszczy za to się nada.
Spięła się jeszcze bardziej dostrzegając w oddali ruch. Powolny spacer wcale jej nie uspokoił, ale przyzwyczaił do ziemi, po której stąpała. Widząc ten pojazd, skrzywiła się.
- Też wojskowy - pytanie retoryczne samo się wyrwało. Tak jak wyrwała do przodu ręka, zgarniając pistolet z kabury i odbezpieczając go jednym ruchem kciuka. - Nie podoba mi się to.
Mogli prezentować przyjazne zamiary, ale Cain mimo wszystko uniosła pistolet - nie na wysokość strzału, raczej połowę odległości między ziemią a głową jednego z nadchodzących ludzi. Spodziewała się najgorszego, do czego została już nauczona - miliony pytań kłębiących się w jej głowie wcale nie zachęcały do ufności.
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Mgławica Ateny > Orisoni] Kralla

27 lis 2017, o 14:10

Ludzie z naprzeciwka szli powoli, ale widać było, że mają wprawę w poruszaniu się w piachu. Słońce odbijające się od drobnych, żółtych kamyczków początkowo sprawiała, że nie dało się dojrzeć ich twarzy, ale im bliżej się znajdowali, tym więcej szczegółów grupa naziemna mogła zauważyć. Jak chociażby to, że była to kobieta i mężczyzna. Ona miała długie włosy, splecione w warkocz w kolorze słomy, on - długą, zaniedbaną, rudą brodę. Oboje mieli czapki na głowie, osłaniające ich przed promieniami słońca, ale nie potrzebowali filtrów powietrza, więc tutejsza atmosfera musiała być odpowiednia dla ludzi.
Pewnie sporo ryzykowali, wychodząc naprzeciw im bez pancerzy, choć jak się okazało, mieli przy sobie broń, tylko jej nie dobywali. Musieli mieć w końcu jakieś zabezpieczenie, bo nie mieli pojęcia, kto wylądował. Wyglądali jak zwiad, choć pewnie nie wyjeżdżali często. Na tej planecie nie było zbyt wielu rzeczy, które warto było zobaczyć, a przynajmniej w miejscu, w którym oni się obecnie znajdowali. Piach z prawej, piach z lewej, piach pod nogami i piach unoszący się w powietrzu.
Kobieta była młoda, mogła mieć niecałe dwadzieścia lat. Praktycznie jeszcze dziewczyna, szczupła i z dziecięcą twarzą. Mężczyzna obok niej był znacznie starszy, koło sześćdziesiątki, choć wyglądał postawnie i zdrowo. Być może gdzieś tam dalej, za wydmami, znajdowało się miejsce, w którym jakoś dało się żyć, zwłaszcza, że skanery wykryły je, gdy znaleźli się na orbicie. Dwójka zatrzymała się w bezpiecznej odległości, około trzydziestu metrów od oddziału.
- Jesteście z Przymierza? - spytał mężczyzna głośno, przekrzykując szum wiatru i przesuwając wzrokiem po ich pancerzach. Potem uniósł spojrzenie na widoczną z oddali sylwetkę statku, która podnosiła się teraz i powoli wracała na orbitę planety. - Dotarł do was nasz sygnał?
Dziewczyna opuściła ręce, ale nie sięgnęła po broń. Za to przyglądała się im z zaciekawieniem i czymś, co można było nazwać nadzieją, gdyby nie fakt, że trudno było rozpoznać emocje w jej spojrzeniu, gdy mocno mrużyła oczy. Na pewno jednak była przyzwyczajona do tego słońca, bo oni na jej miejscu, bez przyciemnionych wizjerów, prawdopodobnie nie widzieliby nic.
- Naprawdę przylecieli - powiedziała. - Ale statek mają mały.
- Jesteście tu... z misją ratunkową? - upewnił się jej towarzysz, jakby nie do końca wierzył w to, co widział. - Możecie opuścić broń, nie stanowimy zagrożenia.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Nomad
Awatar użytkownika
Posty: 46
Rejestracja: 31 paź 2017, o 18:39
Miano: Douglas Emerson
Wiek: 31
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C3
Kredyty: 20.000

Re: [Mgławica Ateny > Orisoni] Kralla

27 lis 2017, o 19:41

Szczerze mówiąc był w całkowitym szoku. To nie była sytuacja z którą można było spotkać się na normalnym zwiadzie. Kurwa, to nawet nie było blisko zwiadu. Nie znał historii w której po tylu latach znajdowało się opuszczony statek. Oczywiście spotykało to czasem cywilne ale nigdy nie wojskowe. Zniknięcie wojskowego statku łączyło się z wieloma protokołami oraz natychmiastowo wysyłana była ekipa ratunkowa. Te dwie osoby, które miał teraz przed sobą mogły być ludźmi, którzy przeżyli katastrofę. Chociaż ta młoda kobieta, mogła być z pierwszego pokolenia ludzi, którzy urodzili się na tej planecie.
Nie celował do nich z broni ale tak samo jak Cain trzymał ją w rękach. Wciąż trzeba było brać uwagę to, że mogli być użyci jako przynęta by odciągnąć ich uwagę. Wolał nie przekonać się o tym na własnej skórze, tym bardziej, że prowadził oddział, którego nie znał tak dobrze jak swojego.
Próbował doszukać się w ich ubraniach jakichkolwiek oznak, że mogą należeć do Przymierza. Gówniara się nie liczyła, chodziło o tego starszego. Z sentymentu może nosił mundur, może gdzieś miał przypiętą baretkę, cokolwiek.
- Tutaj Nomad. Mamy dwa kontakty. Wyglądają na cywili odbiór.
Przekazał do komunikat do dowództwa za nim tamci zdążyli krzyczeć coś w ich stronę. Nie wiedział czego się po nich spodziewać, więc zamierzał korzystać z typowych dla takich sytuacji protokołów. Mianowicie zasady ograniczonego zaufania.
W końcu sam uniósł dłoń w geście, który można było odczytać dwojako. Albo sygnalizował im, żeby nie podchodzili bliżej, albo po prostu ich witał. W tym wypadku chodziło mu o oba. Jednak nie odpowiadał na ich pytania.
- Numer identyfikacyjny!
Krzyknął ze swojego miejsca. Gówno go obchodziło czego teraz potrzebowali. Jeśli mieli nawiązać jakąkolwiek nic zaufania to musieli się najpierw wylegitymować. Szczególnie jeśli byli członkami Przymierza. Nawet jeśli to naprawdę był statek sprzed czterdziestu lat, to jego załoga dalej powinna widnieć w rejestrach.
ObrazekObrazek
Cain
Awatar użytkownika
Posty: 62
Rejestracja: 26 paź 2017, o 11:34
Miano: Meghan Vazquez
Wiek: 31
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C3
Postać główna: Hawk
Lokalizacja: Kralla
Status: Operator C3 oddziałów Przymierza.
Kredyty: 33.750

Re: [Mgławica Ateny > Orisoni] Kralla

27 lis 2017, o 20:26

Obserwowała nadchodzącą dwójką z coraz większym zaniepokojeniem. Wcale nie poczuła się lepiej z tym, że na Kralli można było oddychać normalnie. Na razie i tak wolała bezpieczne wnętrze swojego pancerza, w którym tak łatwo krzywda jej się nie stanie. Przynajmniej póki za przeciwników będzie miała pogodę i innych ludzi, a nie miażdżypaszcze.
Ich broń dostrzegła zanim zauważyła ich czapki.
- Rzućcie broń na ziemię - warknęła, stając koło Nomada. Nie wątpiła, że będą w stanie szybko jej dobyć jeśli potrafią z niej skorzystać. Sama swoją opuściła nieco niżej, głównie dlatego, że nie sądziła, by to była pułapka. Przynajmniej nie teraz. Dziewczyna wyglądała na młodą i stosunkowo niegroźną, zresztą facet obok niej podobnie. - Co robicie na Kralli? Ilu was jest?
Numery identyfikacyjne to jedno. Jeżeli statek rozbił się więcej niż dwadzieścia lat temu, a ten pojazd wyglądał na starszy niż Cain, dziewczyna mogła nie mieć pojęcia o czym Nomad mówi. Na szczęście stary powinien wiedzieć więcej.
Opuściła swój pistolet, lecz nie schowała go do kabury. Przełożyła go do jednej ręki, uruchamiając omni-klucz by spróbować skomunikować się ze statkiem, lub kimkolwiek kto był w stanie przesłać jej mapę topograficzną terenu - albo wskazać lokalizację i odległość do zabudowań, które widzieli z orbity.
- Myślicie, że ona się tu urodziła? - krzywiąc się spytała znacznie ciszej, na kanale komunikacyjnym, dzięki któremu reszta mogła ją bez problemu usłyszeć. - Nie wygląda na starszą niż dwadzieścia, może dwadzieścia pięć lat.
Czyżby nie piraci? Na razie równie dobrze faktycznie mogli być ocalałymi z jakiegoś wypadku, może awaryjnego lądowania. Szkoda tylko, że gdyby ta wersja się potwierdziła, pewne byłoby też to, że mieli czterdzieści lat na kontakt. Zużyli o czterdzieści za dużo jak na jej gust.
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Mgławica Ateny > Orisoni] Kralla

29 lis 2017, o 17:59

Blondynka zerknęła na swojego towarzysza, czekając aż ten skinie głową, po czym oboje powoli sięgnęli do zaczepów broni i odblokowali je, pozwalając pistoletom opaść na piach. Kopnęli je nieco dalej od siebie, jakby dodatkowo chcieli dać przybyszom do zrozumienia, że przecież nie po to próbowali prowadzić spokojną rozmowę, by teraz ich atakować. W końcu czekali na ratunek i ten właśnie nadchodził - pod warunkiem, że dojdą do jakiegokolwiek porozumienia. Póki co grupa Przymierzowców nie wyglądała na zbyt pozytywnie do nich nastawioną. Na twarzy dziewczyny pojawiła się frustracja, stojący obok niej mężczyzna jednak cierpliwie czekał. Być może znał protokół. To też potwierdziło się, gdy odezwał się w odpowiedzi na żądanie Nomada.
- Chorąży Merten Solberg, numer identyfikacyjny 2104-ST-0836.
Wpatrywał się w Douglasa, jakby usiłował przez zaciemniony wizjer hełmu dojrzeć znajdującego się za nim człowieka. Czekali, choć oboje opuścili już ręce, skoro i tak nie mieli przy sobie broni, po którą mogliby nagle i niepostrzeżenie sięgnąć. Dziewczyna oparła dłonie o biodra, z krzywą miną przyglądając się im wszystkim po kolei. Mogli się jedynie domyślać, czy powodem jej wykrzywionej twarzy jest rażące słońce, czy ich nieufność.
- Żyjemy na Kralli. Jest nas ogólnie koło stu pięćdziesięciu, chociaż sygnał wysłała nasza czterdziestka. Bardzo chętnie się stąd wyniesiemy.
Broń, którą rzucili na ziemię, wyglądała jak prototypy tego, czego Cain i Nomad używali w tej chwili. Znacznie toporniejsze, pewnie mniej skuteczne, choć zapewne swego czasu będące najnowocześniejszymi modelami. Tak samo jednak jak ich pojazd, w tym momencie nie były niczym więcej, jak reliktami przeszłości. Nosili je jednak przy sobie, więc musiały nadal działać. Z okrętu, którym przylecieli, przyszła krótka notka na temat podanego przez brodacza nazwiska. Ktoś taki jak Merten Solberg faktycznie swego czasu służył, ale został uznany za zmarłego. W 2130 roku, w wieku dwudziestu ośmiu lat.
- Na to wygląda - mruknęła Aana cicho, opuszczając nieco broń. Wciąż jednak trzymała ją w pogotowiu, choć tylko dlatego, że tak samo robili pozostali.
- To jakiś absurd - odezwał się Hwan. - To jeszcze mniej prawdopodobne, niż miażdżypaszcze. Ich się przynajmniej spodziewałem.
Dwójka naprzeciwko nadal czekała na ich reakcję, w jedną lub w drugą stronę. Mogli albo uznać ich za kłamców, albo uznać ich wersję za prawdziwą, przynajmniej spróbować im uwierzyć. Ciszę, która zapadła później, zakłócał tylko szum wiatru.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Nomad
Awatar użytkownika
Posty: 46
Rejestracja: 31 paź 2017, o 18:39
Miano: Douglas Emerson
Wiek: 31
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C3
Kredyty: 20.000

Re: [Mgławica Ateny > Orisoni] Kralla

30 lis 2017, o 22:35

Obserwowanie tej dwójki sprawiało, że w jego ciele buzowała adrenalina. Potrzebował jej. Uczucie, które wypełniało jego ciało było trudne do opisania. Nie potrafił funkcjonować bez niej na misjach. Chyba właśnie dlatego wybrał wojsko, aby chociaż na chwilę uciec od monotonii normalnego życia.
Wysłuchał starego mężczyzny. Jak widać, przynajmniej on miał jakiekolwiek pojęcie o tym co się tam teraz działo. Może z boku wyglądało to bardzo niepokojąco ale tak właśnie wyglądał protokół. Szczególnie jeśli druga strona wyglądała jak grupa uzbrojonych cywili.
- Sprawdźcie mi Chorążego Mertena Solberga, ID 2104-ST-0836.
Czekał na odpowiedź centrali. Czekał, aż w końcu na wyświetlaczu wewnątrz hełmu wyświetlą mu się wszystkie dane na temat mężczyzny. Jeśli ich teorie miały jakiekolwiek pokrycie to bardzo możliwe, że za chwilę zobaczy zdjęcie raczej z jego młodości. Powoli miał nadzieję, że jednak to wszystko to zasadzka, a nie stara załoga statku, która utknęła na zadupiu kosmosu. Pewnie będą musieli wezwać wsparcie jeśli pierwsza opcja okaże się prawdziwa.
Wysłuchał kolejnego krótkiego zdania. Nie brzmiało to dobrze. Na pewno nie wyglądało to też lepiej. Skoro mieli tutaj prawie 140 osób i wychodziło jeszcze na to, że podzielonych na dwie frakcje. Według protokołu nie powinni interweniować lub oceniać. Byli tutaj, żeby pomóc. Potem, za to co hipotetycznie się tutaj działo miałby ich skazać sąd wojskowy. To nie był jego biznes.
Dopiero po otrzymaniu kolejnych informacji miał zamiar kontynuować rozmowę. Nie było sensu czegokolwiek zaczynać bez potwierdzenia czegokolwiek. Dopiero po zdobyciu informacji Nomad lekko się zjeżył.
- Jakim kurwa cudem?
Pokręcił głową. Nie było sensu już zachowywać się agresywnie wobec nich dlatego sam opuścił lekko broń. W końcu sam ruszył w ich stronę. Lubił ryzykować, do tego było to na pewno pominięcie kilkunastu protokół ale jako agent terenowy C3 bardzo rzadko te wszystkie zasady się przydawały do czegokolwiek. Wykonywali misje, które za każdym razem wymagały całkowicie innego podejścia.
- Potrzebuje raportu sytuacyjnego. Proszę nas wprowadzić w to co się tutaj dzieje Solberg.
Ciekawe był to, że Nomad w ogóle nie zamierzał go traktować jakby był kimś innym niż typowym żołnierzem Przymierza. Jakby nie patrzeć dalej tak było. Jeśli chcieli wrócić musieli współpracować. To od nich zależało jak ta współpraca będzie wyglądać. Im szybciej podadzą im jakiekolwiek informacji tym szybciej będą mogli się wynieść z tej pieprzonej planety.
ObrazekObrazek
Cain
Awatar użytkownika
Posty: 62
Rejestracja: 26 paź 2017, o 11:34
Miano: Meghan Vazquez
Wiek: 31
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C3
Postać główna: Hawk
Lokalizacja: Kralla
Status: Operator C3 oddziałów Przymierza.
Kredyty: 33.750

Re: [Mgławica Ateny > Orisoni] Kralla

1 gru 2017, o 18:55

Stres jej nie opuszczał w takich sytuacjach - stając przed nieznanym, próbowała przygotować się na to, co miało nadejść, choć nie zawsze to było możliwe. Obserwowała przez krótką chwilę starszego mężczyznę, dostrzegając w nim byłego żołnierza - teraz dawno emerytowanego.
Jak mogliby spędzić tyle lat na powierzchni takiej planety? Dlaczego dopiero teraz zdecydowali się wezwać pomoc? Co ich do tego skłoniło, skoro wcześniej nie widzieli problemu w takim życiu?
Piasek wmawiał jej, że gryzie ją w gardle. Doceniała grunt pod stopami, jakkolwiek grząski i zdradliwy mógłby nie być. Nawet, jeżeli czaić mogła się pod nimi miażdżypaszcza, czuła się lepiej niż zamknięta w metalowej puszce.
Przeniosła swój wzrok na dziewczynę. Wydawała się frustrowana, sytuacją lub ich utrzymywaniem wojskowych zasad. Słowami i podejściem Nomada, którego może w pełni nie rozumiała.
- Powiedzcie w skrócie co się dzieje. Jak tu wylądowaliście, ile tu żyjecie, dlaczego dopiero teraz użyliście kodów by nas wezwać - rzuciła spokojniejszym tonem, choć wciąż podniesionym głosem. Nie stali tak blisko, by mogła prowadzić cichą rozmowę.
Opuściła pistolet w dół, nie chowając go do kabury. Ułamek sekundy potrzebny do wyjęcia go z powrotem zawsze mógł się przydać, więc póki nie czuła się w pełni bezpieczna w tym otoczeniu, nie planowała go chować.
- Jakim statkiem podróżowaliście? Wszyscy należycie, lub należeliście do jego załogi?
Uniosła omni-klucz, przesyłając krótką prośbę do statku na orbicie, by ponowić prośbę o mapę topograficzną terenu i jakiekolwiek informacje, jakie byli w stanie zdobyć na temat tej osady widocznej na powierzchni.
- Dlaczego tylko część z was wezwała statek Przymierza?
Czterdzieści stanowiło mniej niż połowę ich wszystkich. NIe wyobrażała sobie, by w grupie mógł powstać rozłam - zakładał on, że większości osób Kralla odpowiadała jako środowisko do życia. Z drugiej strony, skoro przeżyli tu czterdzieści lat, pewnie w pewien sposób dało się tu funkcjonować. Założyli sobie małą kolonię - azyl, oderwany od reszty galaktycznego życia?
Mogliby wtedy wybrać lepszą miejscówkę. Ta nie była zbyt zachęcająca.
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Mgławica Ateny > Orisoni] Kralla

2 gru 2017, o 20:32

Mężczyzna westchnął i potarł czoło dłonią. Pewnie spodziewał się podobnej reakcji, bo była ona zupełnie naturalna, ale to nie zmieniało faktu, że wolałby inną. Mniej sceptyczną. Tylko jak mógł liczyć na mniej sceptyczną, skoro to, co mówił, nie miało żadnego sensu. Trzydzieści osiem lat temu ludzkość nie miała jeszcze pojęcia o przekaźnikach masy, przeskoczenie tutaj i rozbicie się na planecie po drugiej stronie galaktyki było równie prawdopodobne, co miażdżypaszcza na Cytadeli.
- Tak, należeliśmy do jednej załogi. Krążownik Kair. Rozbiliśmy się tu, odcięci od cywilizacji. Zanim zdołaliśmy naprawić nadajnik i wysłać jakikolwiek sygnał, doszło do buntu. Nie mieliśmy możliwości. Dopiero niedawno rozbił się tu jeszcze jakiś statek, udało się nam pozyskać z niego części, skonstruowaliśmy nowy. Żyjemy tu prawie czterdzieści lat - przeniósł wzrok na kobietę obok, która nadal krzywiła się od słońca, wpatrując się w czwórkę naprzeciwko. - To moja córka. Rianne.
Reszty mogli się domyślić. Wyglądało więc na to, że Kralla była w stanie zaoferować coś więcej, niż tylko to, co widzieli w okolicy, czyli piach i słońce. Oni zresztą też nie wyglądali aż tak źle, jak wyglądaliby rozbitkowie po czterdziestu latach na obcej planecie. Na pewno nie byłoby mowy o córce.
- Nie jestem pewien ile dokładnie, ale koło setki osób mieszka w resztkach okrętu jakieś sto dwadzieścia kilometrów stąd na wschód. Nie chcą ratunku. Tam jest teraz dowództwo. My uciekliśmy i przenieśliśmy się dalej, do oazy. Od kilkunastu lat próbowaliśmy się porozumieć z kimkolwiek, ale ludzie nie zalecieli jeszcze tak daleko najwyraźniej. Statek, który się rozbił, był obcy, z technologią której nie znamy. Dlatego tyle czasu zajęło nam dojście do tego, jak wykorzystać nadajnik. Nie było już na nim załogi. Ktoś ich ewakuował, nas nie znaleźli, byliśmy za daleko.
Dziewczyna przestąpiła z nogi na nogę i zerknęła za siebie, w stronę ich pojazdu.
- Moglibyśmy pojechać do oazy i tam porozmawiać - zaproponowała. - Tam jest chłodniej i jakby... przyjemniej.
- Zmieścimy się wszyscy do auta. Mogę wam podać więcej szczegółów jak dojedziemy na miejsce. Zobaczycie też wszystko na własne oczy, może przynajmniej odpowie to na część waszych pytań.
Z orbity odpowiedź przyszła szybko, choć nie z mapą o którą Cain prosiła, a z informacją, że w ciągu kilkunastu minut ją dla niej stworzą. Skoro szybkie skany nic nie dały, to znaczyło, że sprawa wymaga dokładniejszego przeskanowania powierzchni planety, czegoś więcej, niż wyszukania sygnatur cieplnych. Jedną znaleźli, ale nie tak daleko od miejsca ich lądowania, jak te sto dwadzieścia kilometrów o których mówił Solberg. Pewnie była to wspomniana przez nich oaza, niecałe trzydzieści kilometrów stąd na południe.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Nomad
Awatar użytkownika
Posty: 46
Rejestracja: 31 paź 2017, o 18:39
Miano: Douglas Emerson
Wiek: 31
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C3
Kredyty: 20.000

Re: [Mgławica Ateny > Orisoni] Kralla

4 gru 2017, o 20:27

Ciągle nie mógł zrozumieć jakim cudem udało mu się wplątać w takie gówno. Mogli go przecież wysłać znowu na jakaś misje w terenie gdzie nie ma prawie żadnych niewiadomych tylko zwykłe polowanie na Cerberusa. No, ewentualnie jeszcze rozpieprzanie ich planów i struktur. To tutaj było bardzo daleko od jego kwalifikacji. Ta sytuacja była ponad jego poziom pojmowania. Brzmiało to jak scenariusz filmu. Jeszcze zaraz się okaże, że na koniach przyjadą małpy w ludzkich ubraniach. Tego byłoby już wtedy za dużo.
- Co się stało z załogą tamtego rozbitego statku?
Zapytał dość zmęczonym głosem. Nie dość, że musiał się pieprzyć z bandą Robinsonów Crusoe to jeszcze zdążyli sobie spłodzić własnych Piętaszków. Miał tylko nadzieje, że statek, który się tu rozbił nie należał do wojska jakiejś innej rasy. Zastanawiał się jak ma to zameldować komuś na górze. Przecież to brzmi jak dowcip i do tego kurewsko słaby. Już jednak wolał miażdżypaszcze.
Przesunął nogą w piachu. Wyjątkowo wszystko go denerwowało w tym miejscu. Jeszcze jak przyjdzie wiatr czy inna burza piaskowa to urwie im się komunikacja. Znając swoje szczęście to była tylko kwestia czasu za nim to się wydarzy. Dlatego nie mógł zwlekać z raportem. Odsunął się na jakiś metr. Po drodze zdążył się jeszcze wywalić na grząskim gruncie. Dwa razy. Oczywiście obydwa wydarzenia skomentował przepiękną wiązanką przekleństw.
- Znaleźliśmy rozbitków. Mamy tutaj około sto pięćdziesiąt osób do ewakuacji. Większość to żołnierze Przymierza i ich dzieci. Z tego co mówią siedzą tutaj już od 40 lat. Z tego co udało nam się dowiedzieć większość z nich nie chce pomocy. Potrzebujemy wsparcia. Jakie wytyczne?
Spytał czekając na jakąkolwiek odpowiedź od dowództwa. To nie mieściło mu się w głowie. Brał w życiu udział w wielu absurdach ale ten był chyba największym. Nawet nie chciał wiedzieć jaki tutaj musi być klimat między tymi dwoma obozami. Czekając na odpowiedź machnął ręką w stronę Cain by do niego podeszła.
- Musimy pogadać.
Rzucił tylko krótko na jej kanale. Nie chciał rozmawiać ze wszystkimi na niektóre tematy. Meghan była taka jak on. W C3. To wystarczyło by ufać jej bardziej niż całej reszcie.
- Min-Jae sprawdź stan pojazdu. Dahl wykonaj skany medyczne naszych gości.
Podstawy podstaw. Wykonywanie jakichkolwiek czynności przed przystąpieniem do jakiegokolwiek działania. Bez rozkazów, rozeznania w terenie i jakichkolwiek danych nie zamierzał się stamtąd ruszać. Fajnie, że mieli jakąś Oaze ale o ile nie dostanie z góry informacji, że ma tam lecieć to wolał nie ryzykować.
Czekał na Cain, aż do niego się zbliży.
- Coś mi tu nie gra. Skoro tamci nie chcą uciec to czemu tak bardzo tym zależy na ucieczce? – Miał ochotę zapalić ale nie zamierzał ściągać hełmu do momentu wykonania przed Dahl skanów. Cholera wie czy nie nosili jakiś dziwnych chorób.
- Pakujemy się w jakieś gówno. Może i ci są przyjaźnie nastawieni ale druga grupa już pewnie nie. Słyszałaś, kiedyś o syndromie ostatniego człowieka na ziemi i oblężonej twierdzy? Pewnie to nas czeka.
ObrazekObrazek
Cain
Awatar użytkownika
Posty: 62
Rejestracja: 26 paź 2017, o 11:34
Miano: Meghan Vazquez
Wiek: 31
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C3
Postać główna: Hawk
Lokalizacja: Kralla
Status: Operator C3 oddziałów Przymierza.
Kredyty: 33.750

Re: [Mgławica Ateny > Orisoni] Kralla

4 gru 2017, o 23:42

Elementy układanki powoli wędrowały na miejsce. Puzzle wciąż nie były kompletne - brakowało wielu kawałków, ale krawędzie zostały ułożone całe. Słuchając starca, poznawała pewien obraz sytuacji, co ją uspokajało. Jakkolwiek zła by nie była rzeczywistość, zawsze była lepsza niż niewiedza.
Drugi statek ją też zaniepokoił. Rozbił się i wzięliśmy z niego sprzęt brzmiało bardzo oględnie, szczególnie, jeśli miał to być statek obcych. Przez sekundę poczuła nawet poczucie irytacji, które sprawiało, że Nomad szorstko narzucał protokół wojskowy. Dlaczego nie mógł mówić wszystkiego od razu, meldując słowo po słowie?
Może dlatego, że od czterdziestu lat jego służba wojskowa była częścią historii, a stopień nic niewartym tytułem.
- Wykryliśmy was z orbity. Ktoś, kto ewakuował załogę statku obcych też musiał. Dlaczego nie nawiązał z wami kontaktu? - spytała, spoglądając na mężczyznę przenikliwie. - Sporo się zmieniło. Nie jesteśmy sami w kosmosie, ani nie jesteśmy nieznani pozostałym. Ludzkość to jeden z głównych pionków na galaktycznej arenie.
Przez głowę przeszła jej niepokojąca myśl - może obcy się zainteresowali. Tylko nie tą grupą, co trzeba - nie tą w oazie, ale w centrum dowodzenia, jak krążownik nazwał mężczyzna. A tam ich rozstrzelano przez ludzi, którym Kralla wystarczała.
Uniosła lekko brwi, gdy mężczyzna poprosił ją o chwilę na boku - może dlatego, że z początku myślała, że mówi do wszystkich. Wizjery odkrywały oczy lub twarze rozmówców, ale i tak ograniczały sporo w kwestii obserwacji mimiki rozmówców.
Postąpiła o kilka kroków w stronę, którą wskazał. Chrzęst piasku brzmiał specyficznie po kilku minutach stania w miejscu, w ciszy.
- Syndrom grupowego myślenia przy takiej liczebności nie mógł objąć wszystkich. To, że pozostali kochają Krallę, lub podlegają naciskowi pozostałych, nie znaczy, że z czasem nie pojawi się kilka osób, którym taki stan nie pasuje - westchnęła, zerkając ponad ramieniem mężczyzny na dwójkę. Nie wyglądali na groźnych. - To, czy faktycznie udało im się wydobyć technologię z tamtego statku i skomunikować z nami bez wiedzy pozostałych to inna sprawa. W tym nie chce mi się za bardzo im wierzyć. Takie grupy mają tendencję do skupiania się na walce z obecnym systemem niż aktywnemu działaniu na rzecz znalezienia ucieczki z niego. W końcu ta planeta teraz to dla nich dom. Niektórzy się na niej urodzili.
Pokręciła głową w niedowierzaniu. Wciąż nie potrafiło to do niej dotrzeć, nie wyobrażała sobie czegoś takiego. Życia tutaj, przez czterdzieści lat, z dala od całej reszty galaktyki, która miała tak wielki wpływ na życie wszystkich obywateli.
- Nie - odparła krótko, gdy wspomniał o syndromie, którego nazwy nie znała. - Ale nie wyobrażam sobie ewakuacji stu pięćdziesięciu osób. Będziemy musieli poczekać na wsparcie.
ObrazekObrazek
Nomad
Awatar użytkownika
Posty: 46
Rejestracja: 31 paź 2017, o 18:39
Miano: Douglas Emerson
Wiek: 31
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C3
Kredyty: 20.000

Re: [Mgławica Ateny > Orisoni] Kralla

5 gru 2017, o 00:04

Chciał podrapać się po głowie ale jedyne co zrobił to lekkie uderzenie się dłonią w hełm. Przez te kilka miesięcy w terenie ze sprzętem, który raczej pasował do kogoś z oddziałów paramilitarnych, nie mógł się przyzwyczaić do regulaminowych pancerzy. W tym do noszenia hełmu. Przez ten cały okres latał na głowie w czapce. I tyle.
- Pierwsze następuje wtedy, kiedy ludzie zaczynają wierzyć, że nie ma ratunku i po prostu zdechną na tej planecie. Coś jak w tym co mówiłaś, tyle, że mój zakłada agresywne nastawienie do osób, które będą chciały ich uratować.
Znowu już stał stabilnie. Jednak jego nogi za nim znalazły stabilny grunt, zdarzył pokryć się piachem. Nic dziwnego, że był z irytowany tym wszystkim. To nie była misja na której mógłby się znać. Do tego musiał brać odpowiedzialność za trójkę obcych mu osób. Do tego za kilkanaście minut będzie miał jeszcze na głowie czterdzieści. Nigdy nie lubił się bawić w bohatera, wolał żeby to ludzie z jego jednostki brali na siebie wszystkie heroiczne czyny. Teraz chciał po prostu dostać wsparcie i wypierdalać z tej planety.
- Drugi to tworzenie poczucia zagrożenia wśród ludzi. Pewnie ten, który dowodzi drugą grupą w taki sposób trzyma ich w ryzach. Nie zdziwię jak tym zagrożeniem ma być Przymierze, które o nich zapomniało i dało po prostu zginąć na tej pieprzonej pustyni.
Wyciągnął w końcu swoje stopy z piachu. Zrobił kilka kroków przy okazji starając się pozbyć resztek, które przywarły do materiału. Rozejrzał się po okolicy po raz kolejny. Tu nie było nic. Dosłownie nic. Jeśli udało im się znaleźć oazę to musieli mieć pieprzonego farta. Raczej jednego z tych, którego nie miał jego oddział.
- No fajnie, że się na niej urodzili ale dobrze wiesz, że góra będzie mieć to w dupie. Poszli całkowicie AWOL.
Był trochę zbyt trzymający się protokołów ale to właśnie dzięki nim był właśnie gdzie teraz. Zdarzało mu się je czasem łamać ale to w walce, nigdy przy sprawach papierkowych. Znany był właśnie z tego. Wielu ludzi traktowało to jako typowe posiadanie kija w dupie, on wolał po prostu mieć wszystko nakreślone.
ObrazekObrazek
Cain
Awatar użytkownika
Posty: 62
Rejestracja: 26 paź 2017, o 11:34
Miano: Meghan Vazquez
Wiek: 31
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C3
Postać główna: Hawk
Lokalizacja: Kralla
Status: Operator C3 oddziałów Przymierza.
Kredyty: 33.750

Re: [Mgławica Ateny > Orisoni] Kralla

5 gru 2017, o 01:26

Ewakuacja stu pięćdziesięciu ludzi była trudna, ale ewakuacja takiej ilości ludzi, którzy nie są w stanie myśleć sami za siebie i mogą być potencjalnie agresywni miała być siermięgą.
- Skoro jesteśmy zagrożeniem dla nich, oni mogą stać się dla nas - skrzywiła się, marszcząc brwi. Odruchowo rozejrzała się dookoła, jakby miała dostrzec oazę lub krążownik, o którym wspominał dziadek. Ale niczego takiego wokół nie było. Tylko równa, piaszczysta powierzchnia pokryta większymi lub mniejszymi wydmami. Nic, co wskazywało na to, że rozbitkowie mieli jakąkolwiek szansę na przeżycie tu czterdziestu lat. A jednak.
- Szczerze powiedziawszy, też mam to w dupie - wzruszyła lekko ramionami. Jej wzrok mimowolnie przesunął się wzdłuż metalicznej powierzchni nowej broni. Biel zdążyła już nabrać niesionego wiatrem piasku, którego drobne ziarna gromadziły się w zagłębieniach. Będzie musiała ją wyczyścić od razu po powrocie do cywilizacji. - Nie wiem jak ktokolwiek chciałby móc tu zostać. Wyobrażam sobie tylko najgorszy typ człowieka dowodzącego pozostałymi ludźmi.
Nie potrafiła wyobrazić sobie Kralli jako domu, ale nawet, gdyby mogła, nie przeszkodziłoby jej to w wykonywaniu zadania. Nie mieli prawa tu przebywać - ominęło ich wiele przez czterdzieści lat. Może po upłynięciu kilku miesięcy zrozumieją, że wydostanie ich z tej planety i wpływu kogokolwiek, kto nakłonił ich do zostania, było najlepszym, co mogli dla nich zrobić.
- Wyciągamy stąd wszystkich, czy tego chcą, czy nie.
Koniec końców, w jej głowie wytworzył się obraz setki ludzi jako zakładników. Niespełna rozumu, owładniętych niesłuszną wizją, ale wciąż zakładników. Nie planowała pozwalać im żyć w spokoju, w swej małej, utopijnej wersji tego, jak wyobrażali sobie idealny świat. Nie bez konsekwencji, nie bez wiedzy odnośnie tego, co działo się wszędzie indziej. Niebezpieczni czy nie, byli ofiarami wypadku, rozbitkami, których czyny nie musiały wynikać z trzeźwego myślenia.
- Tego jeszcze nie było - mruknęła pod nosem, nie dbając, czy mężczyzna stojący obok to usłyszy. Obserwowała dwójkę w oddali, tak jak resztę ich małego oddziału wykonującą swoją pracę.
Już czuła zbliżające się problemy.
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Mgławica Ateny > Orisoni] Kralla

6 gru 2017, o 23:29

Solberg zerknął na swoją córkę, a ona odwzajemniła spojrzenie. Nie starali się tego wcale przed nimi ukryć. Pewnie był to temat, który zamierzali poruszyć jak tylko znajdą się razem z przybyszami we wspomnianej oazie.
- Część zginęła w katastrofie, trzy osoby przeżyły - odpowiedział mężczyzna. - Tak wynika z logów, do których udało się nam dostać, choć nie byliśmy zaznajomieni z technologią. Myśleliśmy na początku, że to nasi, bo istoty były humanoidalne, przypominające ludzkie kobiety. Ale miały niebieską, albo fioletową skórę, pokrytą małymi łuskami i miękkie macki z tyłu głowy. Wyglądało na to, że dwie żywe zostały zabrane do krążownika.
Rianne pokiwała głową w zamyśleniu, wsuwając ręce do kieszeni. Chyba nie rozumiała powagi sytuacji, albo takie wrażenie sprawiało tylko jej nonszalanckie podejście do wszystkiego i wszystkich wokół. Dawno już przestała obawiać się, że któryś z czwórki przybyszów odstrzeli jej głowę.
- Dlatego nadaliśmy klasyczny, ogólny sygnał Przymierza, zamiast prośby o pomoc. Chcieliśmy uniknąć konfliktu z obcą rasą. Gdyby nikt się z nami nie skontaktował, nikt nie odpowiedział, pewnie nadalibyśmy w końcu ogólny. Ale nie wiem, jak traktują tam więźniów, te dwie kobiety. Jeśli ktokolwiek jeszcze tu pamięta procedury na wypadek spotkania z jakimiś obcymi, to na pewno tam się do nich nie stosują. Ktoś musi zażegnać ten konflikt, nie chcemy wywołać wojny, chcemy wrócić na Ziemię.
Przez ostatnie kilka dekad byli z dala od wszystkiego, co działo się w galaktyce. Nie mieli pojęcia o wojnie pierwszego kontaktu, o asari, quarianach, turianach i całej reszcie ras żyjących w galaktyce, bo nikt się tu nie zapuszczał. Nie byli na bieżąco z technologią i żyli tu jako relikt przeszłości, rozwijający się tak, jak rozwinęłoby się pierwsze lepsze społeczeństwo, choć jak widać nie do końca zgodnie.
Na odpowiedź od dowództwa musieli chwilę poczekać. W końcu podjęcie decyzji dotyczącej sytuacji tak mało prawdopodobnej musiało zająć trochę czasu. Otrzymali jednak informację, że zostanie ściągnięty statek transportowy do ewakuacji rozbitków, ale zanim to się stanie, ich czwórka jest odpowiedzialna za przygotowanie ich do opuszczenia planety. Żyjący w oazie pewnie pierwsi wbiegną na pokład, gorzej było z całą resztą. Mieli na to kilka godzin, zanim w okolice Kralli dotrze większy statek.
Gdy oni rozmawiali, pozostała dwójka zajęła się tym, czym polecił im zająć się Nomad. Min-jae zajął się sprawdzaniem stanu pojazdu, zapewne zaskoczony, że to w ogóle jeszcze jeździ, a Aana z uruchomionym omni-kluczem przeprowadzała skan dwójki gospodarzy. Wydawali się nieco spięci, nieprzyzwyczajeni do tego rodzaju badania. Na ich nadgarstkach nie było zresztą omni-kluczy, tej technologii też nie znali. Byli jak wyrwani z vidu dokumentalnego o czasach sprzed technologii skoków. Nawet ich kombinezony miały dziwne, przestarzałe kroje.
- Są zdrowi - odezwała się Dahl, gdy któreś z nich podeszło do niej z powrotem. - Skany wykazują spore odwodnienie, ale cóż... podejrzewam, że to nie kwestia tymczasowa.
Przesunęła wymownie spojrzeniem po otaczającym ich piachu, uznając to za temat niewymagający wyjaśnienia. Dezaktywowała omni-klucz i przez chwilę wyglądała, jakby zamierzała sięgnąć do zaczepów hełmu i go zdjąć, ale zrezygnowała, przypominając sobie, że słońce pewnie by ją oślepiło. Mogła to zrobić wewnątrz pojazdu, jeśli faktycznie zamierzali jechać z nimi do oazy.
- Nic, czym moglibyśmy się zarazić, nic co by nam groziło. Chorąży Solberg jest w grupie zwiększonego ryzyka jeśli chodzi o choroby serca.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Cain
Awatar użytkownika
Posty: 62
Rejestracja: 26 paź 2017, o 11:34
Miano: Meghan Vazquez
Wiek: 31
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C3
Postać główna: Hawk
Lokalizacja: Kralla
Status: Operator C3 oddziałów Przymierza.
Kredyty: 33.750

Re: [Mgławica Ateny > Orisoni] Kralla

8 gru 2017, o 21:34

Asari komplikowały dużo. Może nie wszystko, bo Cain wątpiła, by taki incydent był w stanie wywołać wojnę, ale fakt, że grupa z krążownika nie dość, iż była do nich z góry nastawiona nieprzychylnie to jeszcze zabrała sobie jeńców zmieniał jej spojrzenie na ich misję. Wrogość w podejściu szybko wróciła, choć nie była wycelowana w dwójkę stojącą przed nią. Puściła Nomadowi przeciągłe spojrzenie nim zwróciła się ponownie w stronę dwójki, postępując o kilka kroków naprzód, by dojść do Dahl.
- Sporo się zmieniło pod waszą nieobecność - odparła zdawkowo, zastanawiając się, czy jest jakiś łagodny sposób na przekazanie czterdziestu lat najważniejszych odkryć ludzkości w kilka zdań, bez wywoływania szoku. Decydując, że nie ma takiego sposobu, dała sobie spokój. - Dobrze zrobiliście, nadając sygnał Przymierza - dodała za to, stwierdzając fakt mogący być dla nich pocieszeniem.
Będą mieli problem, ale przynajmniej to będzie ich problem. Z turianami i asari mogło być gorzej, gdyby to oni złapali sygnał i trafili na ludzi, którzy nigdy w życiu nie widzieli osobników ich rasy na oczy. Ci z krążownika z pewnością nie chcieliby takiej pomocy - pochodząca z Palavenu rasa mogła co najwyżej straszyć dzieci nieprzyzwyczajone do widoku naturalnie opancerzonych istot.
- Ilu z was mieszka w oazie i ilu jest gotowych do ewakuacji? - spytała, zerkając na ludzkiego mężczyznę. Z nim rozmawiać jej się mogło lepiej, skoro znał żołnierskie protokoły i mógł choć częściowo rozumieć ich sytuację i podejście. Mając też tyle lat musiał widzieć znacznie więcej rzeczy niż jego córka, urodzona już w tym miejscu.
Odwróciła się, z powrotem patrząc na Nomada. To, co bezpośrednio będą teraz robić było jego decyzją, choć najchętniej udałaby się do oazy.
- Oaza jest mniejsza. Możemy ją zabezpieczyć najpierw, utworzyć punkt zbiórki i gromadzić ludzi do ewakuacji zanim przejdziemy do krążownika - zasugerowała ciszej, spoglądając po pozostałych. Asari były pilnym tematem, ale bezpieczeństwo ewakuacji było dla niej istotniejsze w tej chwili. Usprawnienie procesu mogło dać im ogromną przewagę w czasie, jeżeli coś się zepsuje w trakcie. Tego teraz potrzebowali - organizacji. I wsparcia.
ObrazekObrazek
Nomad
Awatar użytkownika
Posty: 46
Rejestracja: 31 paź 2017, o 18:39
Miano: Douglas Emerson
Wiek: 31
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C3
Kredyty: 20.000

Re: [Mgławica Ateny > Orisoni] Kralla

8 gru 2017, o 21:58

Przewrócił oczami słysząc o asari. Lepiej one niż turianie, ci pewnie zrzucili by tutaj całe swoje wojsko i w bonusie zabiliby wszystko co się rusza. Tutaj jednak w jego głowie pojawiał się inny problem. Czyli odwieczny problem w wojsku. Czy powinni je ratować. Nie chciał nawet wiedzieć co ta banda dzikusów mogła z nimi zrobić przez ten okres czasu, a tym bardziej nie wiedział co mogą naopowiadać innym jeśli wrócą żywe do swojego społeczeństwa. Pokręcił głową zostawiając te rozważania na później.
- Jeśli wszystko pójdzie sprawnie, to jeszcze dzisiaj będziecie w drodze na ziemie.
On w porównaniu z Cain dalej mówił tym samym wyćwiczonym tonem żołnierza. Chociaż, można było wyczuć tą dziwną nutę jakby miał wszystko w dupie, a ta cała misja jest dla niego tylko ciężarem. Co chyba było prawdą bo ciągle chodził poirytowany. Może to była wina pustyni, a może tego, że wszystko co się wokół nich działo było zbyt nieprawdopodobne dla niego.
Ruszył w końcu w stronę starego pojazdu. Musieli ruszać. Chciał po prostu już zabezpieczyć tą ich oazę i znaleźć dobre miejsce na lądowanie promów. Szczególnie, że na to będą potrzebować konkretnie dużo miejsca. I najlepiej bezpiecznego.
- Będziemy potrzebować wsparcia przy lądowaniu. Nie wiemy, czy druga grupa nie postanowi nagle strzelać do promów przy ewakuacji.
Rzucił szykując się do wejścia na pokład pojazdu. Może i mieli nowocześniejszą broń i sprzęt ale nie mieli przewagi liczebnej. Zawsze mogli wykorzystać element zaskoczenia jeśli tamci nie zauważyli statku lądującego gdzieś na środku pustyni, gdzie widoczność jest przeogromna. Gdyby miał lornetkę i stanął by na jakiejś wydmie to udałoby mu się pewnie zobaczyć kontury rozbitego statku.
- Zróbmy tak jak mówisz, Cain. To ty jesteś specem z T.
Miała rację i na pewno w tych sprawach wiedziała więcej od niego. On mógł przygotować idealny plan szturmu na wroga. Każdy wariant, od wejścia frontowego po cichą infiltracje. Nie miał pojęcia o wielu sprawach, w tym tych związanych z logistyką.
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Mgławica Ateny > Orisoni] Kralla

10 gru 2017, o 13:17

- Tak jak mówiłem, niecała czterdziestka - odparł Solberg, opierając dłoń o swoją klatkę piersiową, jakby próbował w ten sposób wyczuć zagrożenie, o którym mówiła Dahl. Pewnie ostatnim, o co się tutaj martwił, było zejście na zawał serca. Ale jak na swój wiek i tak wyglądał bardzo dobrze, zahartowany przez słońce i ciężkie warunki życia. - Trudno mówić o gotowości, bo nie spodziewaliśmy się żadnej odpowiedzi na nasz sygnał. Myśleliśmy, że Przymierze się tu nie zapuszcza. Trochę czasu zajmie, zanim ludzie się zbiorą, nie wszyscy mają tu za sobą szkolenie wojskowe.
- Ja nie mam - wtrąciła Rianne. - I większość tych, którzy się tu urodzili. Ale wiemy, jak wygląda Ziema i chcemy tam dotrzeć. Myślę, że przygotowanie się do ewakuacji nie zajmie więcej jak trzy godziny. Ludzie nie mają zbyt wielu cennych rzeczy, których nie chcieliby tu zostawiać. W większości tylko to, co zabrali z krążownika, albo to, co znaleźli na statku tych obcych.
Solberg milczał, zastanawiając się pewnie nad tym, co się zmieniło na Ziemi podczas ich nieobecności. Nie umiał sobie nawet wyobrazić postępu, który nastąpił po technologii skoków. Nie skomentował więc w żaden sposób słów swojej córki, bo nie wiedział, co może jej obiecać. Czy Przymierze przyjmie ich z otwartymi ramionami i zapewni im pomoc w powrocie do żywych, czy będzie wyciągać konsekwencje niewłaściwych wyborów. Tylko że ani Nomad, ani Cain nie wiedzieli, która z tych grup tak naprawdę te złe decyzje podjęła.
Drzwi pojazdu odsunęły się, wpuszczając ich do ciemnego wnętrza. Mieli sporo miejsca, z tyłu znajdowało się sześć foteli, które mogli zająć. W porównaniu do tego, co znali, auto miało wyjątkowo twarde zawieszenie i jechało strasznie powoli. Mimo to jednak dobrze było znaleźć się w miejscu nie tak nasłonecznionym, jak wszystko dookoła. Hwan chwilę po zamknięciu się drzwi odpiął zaczepy hełmu i ściągnął go z głowy. Skrzywił się momentalnie, przecierając czoło wierzchem rękawicy.
- Okej, tu jest cholernie gorąco - stwierdził, ale nie nałożył go z powrotem. Może nie lubił. A mimo jego ostrzeżenia, Dahl zrobiła to samo. Siedząca z przodu Rianne odwróciła się, przyglądając się im. W końcu po raz pierwszy widziała, jak ich wyzwoliciele wyglądali naprawdę. Niczym się w rzeczywistości za bardzo nie różnili, poza znacznie jaśniejszym kolorem skóry, ale temu trudno było się dziwić - Kralla stanowiła gigantyczne solarium. Jeszcze sto pięćdziesiąt lat temu Rianne byłaby ideałem, ze swoimi słomianymi włosami, jasnymi po ojcu oczami i pięknie opaloną cerą. Teraz pewnie wydawało się jej to naturalne, a Aana i Min-jae byli dla niej niesamowicie egzotyczni. Solberg prowadził, nie patrzył więc na pasażerów.
- Za jakieś dziesięć minut dotrzemy na miejsce - odezwał się. - Zaprowadzę was do komandora, który to wszystko nadzoruje, przynajmniej po naszej stronie. On wam odpowie na resztę pytań, bo ja sam nie wiem wszystkiego - pojazd podskoczył na czymś, Rianne złapała się uchwytu nad głową, jej ojciec nawet nie zareagował. - Na Kairze byłem jednym z ludzi odpowiedzialnych za zaopatrzenie, więc siedziałem w jednym z hangarów, kiedy to wszystko się stało.
Milczał przez chwilę, mijając kolejną wydmę. Póki co na horyzoncie nie było widać niczego, co choć trochę przypominałoby okolicę zdatną do zamieszkania. Piach otaczał ich ze wszystkich stron, skrząc się w słońcu.
- Dużo się zmieniło przez te czterdzieści lat? - spytał w końcu cicho mężczyzna, zerkając przez ramię.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Nomad
Awatar użytkownika
Posty: 46
Rejestracja: 31 paź 2017, o 18:39
Miano: Douglas Emerson
Wiek: 31
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator C3
Kredyty: 20.000

Re: [Mgławica Ateny > Orisoni] Kralla

11 gru 2017, o 20:58

Zajął miejsc w pojeździe bliżej tylnich drzwi. Z przyzwyczajenia. Zawsze, kiedy wykonywali misje związane z szybkim atakiem to właśnie on musiał siedzieć najbliżej wyjścia. To on zawsze musiał wbiegać do środka jako pierwszy. Niezbyt przyjemna sprawa ale można było przywyknąć.
Sam w ciągu ściągnął z głowy swój hełm. Pewnie nie wyglądał nawet jak typowy żołnierz Przymierza z przeszłości. Zresztą wygląd wszystkich w tym zespole był bardzo daleki od standardowego. Gdyby nie mundury to można byłoby ich uznać za zwykłych najemników.
- My mamy przygotować was do ewakuacji resztę oceni góra.
Wzruszył ramionami szukając papierosów w swoich kamizelce. Po jakimś czasie wyciągnął je i mocno zaciągnął się świeżo odpalonym papierosem. Cała sytuacja stawała się w głowie Nomada coraz bardziej klarowna, a rozwiązanie problemu całkiem proste. Zabiorą tą czterdziestkę, wezwą wsparcie z większego statku i zastanowią się co zrobić z resztą. Nie mogli ich tutaj zostawić na pastwę losu to na pewno. Jednak nie liczył, że współpraca drugą grupą pójdzie łatwo.
Przeniósł wzrok na starego i cicho westchnął. Trudno mu było wyjaśnić jak wiele zmieniło się przez ten czas, a zmieniło się naprawdę wiele. Zresztą od kiedy ludzie znaleźli przekaźniki to wszystko skoczyło do przodu wręcz z niewiarygodną prędkością.
- Bardzo dużo.
Odpowiedział krótko odkładając broń na swoje kolana. Dopiero teraz zaczynał zachowywać się całkowicie wbrew regulaminowi. Zazwyczaj trzymał broń przy sobie ale w tak ciasnym miejscu raczej łatwo byłoby położyć tamtą dwójkę, do tego wydawali się, aż za bardzo przyjaźni. Oparł się plecami trochę wygodniej o ścianę pojazdu.
- Dziesięć minut to nie jest zbyt dużo czasu aby wyjaśnić dokładnie co się zmieniło. Więc z tym możecie wytrzymać do momentu jak wezmą was na pokład.
Zaciągnął się ponownie papierosem wypuszczając powoli dym z płuc. Przynajmniej w pojeździe było trochę chłodniej niż na zewnątrz. Przynajmniej w nim działała jeszcze jakimś cudem klimatyzacja. Pewnie gdyby była tutaj inna temperatura lub warunki to już by zagrzybiała ale chyba dbali o ten pojazd jak o własne dziecko.
- Będziemy musieli zabezpieczyć te dwie asari za nim ich rząd się o tym dowie. Jeszcze wyślą tutaj swoich i będziemy się musieli użerać nie tylko z naszym dowództwem.
ObrazekObrazek

Wróć do „Galaktyka”