W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12105
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

[Rdzawe Morze -> Karath] AZ-102

31 maja 2018, o 22:08

Obrazek
NAZWAAZ-99
LOKALIZACJARdzawe Morze -> Karath
TYPPlaneta skalista
PROMIEŃ6225.60 km
MASA5.98 x 10^24kg
GĘSTOŚĆ5.73 g/cm3
GRAWITACJA9.93 M/s^2
V UCIECZKI11.12 km/s
DOBA112.67 godzin
ATMOSFERAŚladowa
CIŚNIENIE142.19 kPa
[boxmid][center][size=150][font=http://fonts.googleapis.com/css?family=Iceberg family=Iceberg][u]Skład atmosfery:[/u][/font][/size][size=120] [b]70%[/b] azot [b]15,1%[/b] dwutlenek węgla [b]10,3%[/b] dwutlenek siarki [b]4%[/b] tlen [b]0,6%[/b] argan[/size] [size=150][font=http://fonts.googleapis.com/css?family=Iceberg family=Iceberg][u]Informacje dla podróżnych:[/u][/font][/size] [color=#4080BF]⊳ Planet lodowa.[/color] [color=#4080BF]⊳ Na powierzchni elementy wraku statku kosmicznego o nieznanym pochodzeniu w lokalizacji (10*12' N, 42*31'W).[/color] [color=#FFFF40]⊳ Śladowa atmosfera.[/color][/center][/boxmid][boxmin][center][size=150][font=http://fonts.googleapis.com/css?family=Iceberg family=Iceberg][u]Temperatura minimalna:[/u][/font][/size] [size=120]-223'C[/size] [size=150][font=http://fonts.googleapis.com/css?family=Iceberg family=Iceberg][u]Temperatura średnia:[/u][/font][/size] [size=120]-150'C[/size] [size=150][font=http://fonts.googleapis.com/css?family=Iceberg family=Iceberg][u]Temperatura maksymalna:[/u][/font][/size] [size=120]-110'C[/size][/center][/boxmin]
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-102

1 cze 2018, o 20:51

Turianin słuchał raportu Etsy w milczeniu, z trudem odrywając wzrok od AZ-99 żeby przenieść go na jej lodową siostrę. Cały ten system wydawał się być wyciągnięty z koszmarów i tylko duchy wiedziały czy pozostałe planety na Rdzawym Morzu miały równie paskudne sekrety co one.
- Czyli w zasadzie nie wiemy nic poza tym, że na powierzchni czeka nas dużo śniegu - podsumował jej słowa ponuro, stukając palcami po oparciu. Nie był to pierwszy raz, gdy musieli działać po omacku i zapewne nie ostatni. Taka branża, jakby to zapewne powiedziała Maya.
W innych okolicznościach.
Widmo spojrzał przelotnie na biotyczkę, doskonale rozumiejąc jak się czuła i dlaczego. Widok rękawiczek zaciśniętych na oparciu fotela i ust w wąską linię, a także bladość jej twarzy i nieobecne spojrzenie mówiły wszystko. Sam gdyby miał wrócić na AZ-99 prawdopodobnie wyglądałby dokładnie tak samo. AZ-102 nie oferowała bestii z kłami i pazurami, które czyhałyby na ciebie za każdym drzewem i w każdym cieniu, ale bycie uwięzionym na powierzchni lodowej planety w rozbitym okręcie, z martwym przyjacielem i głębokimi ranami na twarzy, pozostawiało własne mentalne blizny. Więcej niż jedną.
Przez chwilę przyglądał się jej w milczeniu, po czym bez słowa wyciągnął ku niej rękę, kładąc własną dłoń na wierzchu jej dłoni i krótko ściskając. Do jakiegokolwiek piekła trafili, tym razem żadne z nich nie było same. I oboje musieli o tym pamiętać.
- Zrzuć nam skan najbliższego terenu i układ wraku na nasze omni-klucze. Na wszelki wypadek, jeżeli poszukiwania będą musiały objąć większy obszar lub gdy wydarzy się coś nieprzewidzianego. - Jego wzrok odbiegł z powrotem na terminal, a palce przesunęły się po wyświetlaczach, powiększając obrazy, które przygotowywała SI. AZ-99 zniknęła za krawędzią wizjera, a biała kula, która była ich celem, zaczęła się zbliżać coraz szybciej i szybciej, rosnąc z niewielkiego punktu ledwo odróżnialnego od pozostałych gwiazd, do wielkiego molocha.
- Monitoruj też swoje systemy. Na wypadek jakby wyładowania magnetyczne miały mieć na ciebie wpływ - dodał, zaciskając i rozluźniając dłonie. Jeżeli wyciągnął cokolwiek ze swoich ostatnich przeżyć, to były to dwie rzeczy: po pierwsze, nic nigdy nie szło tak prosto jak powinno. I po drugie: natura niemal zawsze próbowała go zabić.
Wypuścił powoli powietrze przez zęby, obserwując jak Elpis płynnie zmienia trajektorię lotu, wchodząc na wytyczony przez SI najlepszy tunel podejścia. Atmosfera rozstąpiła się przed nimi, a statkiem targnęło, gdy zaczął napotykać opór powietrza i gazów dwutlenku węgla oraz siarki. Czujniki niemal od razu zaczęły pokazywać narastające oblodzenie na krawędziach układów sterowych Elpis, błyskawiczne skorygowane przez systemy ogrzewania.
Kiedy chmury zniknęły za nimi, ich oczom ukazała się idealna biel gdzie tylko można było sięgnąć okiem. Na jej powierzchni psuły widok jedynie czarne punkty resztek wraku Niezłomnego, rozciągnięte na przestrzeni kilku kilometrów niczym ślad zaschniętej krwi. Turianin podniósł się z fotela, prześlizgując się obok Volyovej.
- Wezmę sprzęt. Czekaj na mnie w śluzie - rzucił do biotyczki, pozwalając dyscyplinie wziąć górę nad napięciem. Sprzęt oznaczał pęto mocnej liny, które Widmo przewiesił sobie przez ramię, a także zestaw haków, które znalazły swoje miejsce przy pasie, nim ruszył do wyjścia z okrętu. Marna ochrona przez śnieżną naturą, ale zawsze lepsza niż nic.
Gdy po chwili dołączył do niebieskowłosej w hermetycznym pomieszczeniu Elpis, przejście zamknęło się za nimi z cichym sykiem. Odpiął od pasa hełm i nałożył go na głowę, zamykając klamry uszczelniające, a potem wbijając wzrok w lampki ukazujące proces wyrównania ciśnienia oraz atmosfery. Ciszę wypełniał tylko szum pracujących systemów oraz własne bicie serca w uszach, pobudzanego lekkimi falami adrenaliny w oczekiwaniu na pierwsze uderzenie nieznanego.
- Założyłaś ciepły sweter?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12105
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-102

1 cze 2018, o 21:24

Wyświetl wiadomość pozafabularną Niebieskowłosa nawet nie drgnęła, gdy złapał jej dłoń. Zmusiło ją to jedynie do odwrócenia wzroku z ziejącej dziury na skanie systemu, którą stanowiła bagienna planeta. Tęczówki w kolorze miodu omiotły spojrzeniem resztę panelu, zatrzymując się na turianinie. Jego spotkanie z lodową planetą również było dotkliwe, ale to było coś, z czym z trudem się utożsamiała. Jedna z ich ostatnich kłótni dotyczyła właśnie tego. Skaza na jego wspomnieniach przykryta była bagiennymi oparami - jej ciągnęła się od nich aż po zamrożony glob. Obie planety oświetlała gorąca Karath, ale łączące ich wspomnienia były zarówno bardzo do siebie podobne, ale też kompletnie różne.
Nie odzywała się podczas procedury lądowania. Etsy radziła sobie znakomicie, nawet bez jego uwag. Jedyna nie była skażona emocjonalnym podejściem do miejsca, w którym się znaleźli, przynajmniej nie tak bardzo jak oni. Również związana była z tym miejscem, na zupełnie inny, trzeci sposób. Jej los związał się z losem Viyo dopiero później, gdy oboje zostawili AZ-99 za sobą.
- Powodzenia.
Statek jeszcze nie wylądował gdy przesłała im skany i swoje ostatnie, oszczędne słowo. Dopiero kilka minut później drżenie ustało, a fregatą rzuciło na jedną stronę, gdy mało delikatnie wylądowała na lodowej skorupie. W tym czasie turianin zbierał sprzęt, zostawiając Volyovą w kokpicie. Gdy przeszedł do śluzy, stała w niej z założonym na głowę hełmie. Jej wizjer był przyciemniony, choć nie spodziewali się jaskrawych promieni słonecznych odbijających się od lodu. Miodowe oczy skryte były za ciemną szybą, a stojąca obok niego kobieta przypominała kamienną figurę. Niczym włókno szklane, wydawała się być twarda i nieporuszona, ale jednocześnie nie potrzebowała wiele by się złamać. Zignorowała jego uwagę, kiwając głową w sposób, który nie powiedział mu niemal nic poza cierpieniem, które musiała odczuwać. Na ogół chętnie rzucająca się w miejsce akcji, teraz stała bezczynnie, czekając, aż to on otworzy śluzę, wpuszczając do środka toksyczne, wątłe powietrze AZ-102.
Elpis otaczała biel. Przy niej kadłub wydawał się być brudny, szary. Do strefy, w której możliwie znaleźć mieli kokpit Niezłomnego, prowadziła aleja, wokół której niczym drzewa wyrosły lodowe konstrukcje. Łuki i sople, poprzecinane elementami pancerza, które oddzieliły się od głównej konstrukcji w trakcie spadania.
Volyova była martwa. Opuściła AZ-102, pozostawiając po sobie milczącą skorupę. Ruszyła w dół rampy, zeskakując na grząski lód i czekając, aż turianin do niej dołączy. Poruszała się wolno, ospale, korzystając z każdej sekundy, którą miała w rękawie, by opóźnić dotarcie do strefy upadku okrętu. Za ich plecami, Elpis na nowo uruchomiła swoje silniki, z hukiem unosząc się ponad ich głowy, wyprowadzana do atmosfery przez Etsy.
- Uważajcie na siebie.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-102

2 cze 2018, o 12:08

Widok Volyovej całkowicie pozbawionej energii i woli do działania był niepokojący. Jej bezruch, przez który przypominała nieporuszoną kamienną rzeźbę, był tak odmienny od tego do czego przywykł, że tylko mógł się domyślać co dzieje się za zasłoną bursztynowych tęczówek. Nie każda walka była fizyczna, a nie każda bitwa toczyła się na otwartym polu - a biotyczka wyraźnie została wepchnięta przez niego w sam środek koszmaru, z którego ledwo udało jej się uciec. To że z własnej woli dalej szła do przodu, świadczyło tylko i wyłącznie o sile, która ją popychała.
Ale nawet ona miała swoje granice.
Kiedy drzwi śluzy zamknęły się za nimi, turianin wbił wzrok w skrzydła wyjścia, wsłuchując się w szum systemów. Dla niebieskowłosej każda sekunda musiała trwać godzinę; stalowe wrota były jedyną barierą, która oddzielała ją od powrotu do piekła, które nawiedzało ją w snach i w którym umarła ta brązowowłosa, uśmiechnięta dziewczyna, którą była kiedyś. Stawienie czoła swoim koszmarom nigdy nie było łatwe.
- Dzięki, Ets - odpowiedział cicho na ostatnie słowa SI. Śluza otworzyła się w końcu, wpuszczając do wnętrza atmosferę AZ-102 oraz powiew zimna, który błyskawicznie pokrył ściany cienką warstewką bieli i pary, gdy ciepło spotkało się z lodem. Wyświetlana na wizjerze hełmu temperatura opadła gwałtownie, z dwucyfrowych wskazań mknąc w stronę minusowych odczytów i szybko przechodząc w czerwone, ostrzegawcze rejony. Widmo podążył w dół rampy za Volyovą, nie odzywając się przez pierwszą minutę. Śnieg zaskrzypiał pod podeszwami pancerza, gdy zeskoczył ostatni stopień, opuszczając bezpieczne wnętrze okrętu.
Silniki Elpis zwiększyły ciąg, roztapiając warstwy bieli dookoła lądowiska i chwilę później unosząc okręt ku górze. Zostawiając ich samotnie w obliczu zamrożonego globu i czarnych odłamków wraku, sterczących ze śniegu na podobieństwo czarnych kłów i pazurów. Widmo obrócił nieznacznie twarz, śledząc oddalający się statek przez kilka uderzeń serca, nim wrócił spojrzeniem z powrotem na swoją towarzyszkę.
- Wszystko w porządku? - odezwał się po dłuższej chwili, przyglądając się z uwagą przyćmionej powierzchni jej hełmu i skrytej za nim twarzy. Doskonale wiedział, że nic nie było w porządku dla biotyczki, ale zmuszanie jej do odpowiedzi mogło pomóc utrzymać ją na powierzchni własnych myśli.
Oderwał się z miejsca, ruszając powoli przez śnieg. Aktywował swój omni-klucz, żeby wywołać plan wraku, który widzieli z góry i skierować się w stronę, gdzie Etsy oszacowała lokalizację kokpitu.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12105
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-102

3 cze 2018, o 15:32

Wyświetl wiadomość pozafabularną Elpis weszła w atmosferę z charakterystycznym, stłumionym hukiem, pozostawiając po sobie ciszę. AZ-102 była wymarła, w przeciwieństwie do swojej bagiennej kuzynki. Tutaj nie czyhały na nich okrutne bestie czy uciążliwe robactwo. Nie rosła toksyczna roślinność, na którą mogliby się natknąć. Z lodowej pustyni wystawały czarne ciernie, szczątki Niezłomnego, który dokonując żywotu zaprzeczył swojej nazwie.
Każdy ich oddech wydawał się być głośny. Odbijał się od ścianek hełmu i wydostawał przez dokładnie kontrolowane pompy wentylacyjne. Oboje byli uwięzieni w swoich zamkniętych obiegach, zapewniającej im przetrwanie na planecie, na której normalnie nie byłoby to możliwe. Ceramika na powierzchni ich pancerzy była lodowata ale nie zamarzała, przystosowana do znoszenia temperatury pustki kosmosu bliskiej zerze absolutnemu.
Ruszyli wgłąb czegoś, co przypominało małą, upstrzoną w czerni i smole dolinę. Pytanie Viyo zawisło w powietrzu na dłuższą chwilę, nie otrzymując odpowiedzi. Było na swój sposób głupie, ale wypełniało ciszę, która szybko wwiercała się do głowy wpuszczając podłe myśli do środka.
- Mamy duży obszar do przeszukania - odezwała się w jego komunikatorze, uruchamiając na omni-kluczu mapę przysłaną im przez Etsy. Może z góry, z pokładu statku kosmicznego zawężony przez nią teren nie wydawał się być duży ale teraz, gdy stali samotnie na lodowym gruncie ich ogrom zniknął. Byli dwiema mrówkami w środku smutnego cmentarza, który pozostał ze zniszczonego wraku. - Główna część rozbiła się na trzy fragmenty. Sprawdzę ten najdalszy.
Wbrew temu, z czym kojarzyło jej się to miejsce, Volyova nie garnęła do towarzystwa. Chowała swoją słabość za szczelnym murem, skrytym przez przyciemnione szkła, ale wiedziała, że nie jest to niezniszczalna bariera. Unikała jego wzroku i tak, jak wcześniej na pokładzie Elpis, na wszelki wypadek dążyła do samotności, w której nikt nie zobaczy jej stanu. W której będzie mogła popełnić błąd, nie zachować kamiennej maski, zdjąć ją na krótką chwilę.
Element, który sobie wybrała, był największym, ocalałym fragmentem statku. Z góry, z orbity wyglądało na to, że Niezłomny leżał w jednym miejscu ale z ich perspektywy to przekonanie zniknęło od razu. Lód dookoła był brudny, wypełniony odłamkami metalu i szkła. Płonąc w atmosferze, okręt tracił na warstwach pancerza do momentu, w którym zostało mu niewiele ponad jego szkielet.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-102

4 cze 2018, o 21:14

Wyświetl wiadomość pozafabularną Śnieg skrzypiał pod opancerzonymi butami, będąc jedynym dźwiękiem który przebijał się w równym stopniu przez zewnętrzne mikrofony pancerza, co i kiełkował w wyobraźni wypełnionej głuchą ciszą wnętrza hełmu. Turianin odprowadził wzrokiem oddalający się okręt, obserwując jak Elpis zmniejsza się na tle nieba i w końcu znika za warstwą chmur. Świadomość tego, że znowu zostali sami, nie poprawiała nastroju.
Chociaż sami w obecnej sytuacji wydawało się być solidnym niedomówieniem. Byli jedynymi dwoma żywymi istotami na całej planecie.
Szczątki Niezłomnego stanowiły jedyną skazę na tle białego śniegu i błyszczącego w zimnym słońcu lodu. Długie sople sterczały niczym kryształowe ostrza, pokazując w którą stronę z reguły wiał wiatr w dolinie utworzonej przez wrak; turianin minął jedną z powyginanych, poczernionych sadzą blach i przesunął w zamyśleniu palcami po przezroczystym szpikulcu, zostawiając na nim drobne szramki. Głos Volyovej sprawił, że ponownie spojrzał w jej stronę.
Mur, który dookoła siebie budowała, przypominał chwiejną konstrukcję złożoną z fragmentów okrętu pośród, którego stali. Niemal dostrzegał rysy i szczeliny na jego powierzchni; niebieskowłosa przypominała marmuową figurę, ale wewnątrz próbowała utrzymać fasadę, która rozpadała się im dłużej znajdowali się na opuszczonej planecie. Jednak pomimo tego, wiedział, że będzie potrzebował jeszcze długiego czasu, by w końcu zrozumiała, że nie wszystkie maski musi trzymać w jego obecności.
Przyglądał się jej przez długą chwilę w milczeniu - na tyle długą, by było wiadomo, że zastanawia się nie tylko nad sensem jej propozycji. W końcu jednak skinął głową.
- W takim razie ja zacznę od najbliższego i będę szedł w twoim kierunku - powiedział, próbując przebić wzrokiem przydymioną maskę pomimo wszelkiej logice. Po chwili ruszył jednak do przodu, stawiając kroki między zwęglonym odłamkiem czegoś co kiedyś było fragmentem pancerza ablacyjnego.
- Maya. - Jego wibrujący głos nie pozwolił jednak kobiecie oddalić się od razu. Sięgnął do ładownicy przy pasie i wyciągnął z niej zapasowy nadajnik, który otrzymał od Nazira; podszedł do niebieskowłosej i położył go jej na dłoni. Jeżeli spróbowała zaprotestować, po prostu pokręcił głową bez słowa, nie zamierzając słuchać jej odmowy. Dopiero, gdy kobieta przyjęła nadajnik, ruszył w stronę najbliższej części kokpitu, posiłkując się mapą z omni-klucza.
Ze wszystkich tematów, ten jeden nie był tematem do negocjacji. Z ich dwoje to ona już odsłużyła swój czas na lodowej planecie.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12105
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-102

5 cze 2018, o 17:01

Tajny rzut MG:
0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12105
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-102

5 cze 2018, o 20:30

Cisza na AZ-102 była przytłaczająca. Gdyby nie szum systemów podtrzymywania życia skrytych wewnątrz pancerza, łatwo można byłoby postradać zmysły będąc na jej lodowej powierzchni. Tym bardziej dawała się przez to we znaki w rozmowie. Volyova nie była skora do odpowiadania na jego słowa czy pytania i to właśnie ten cichy szum wypełniał pustkę pomiędzy ich zdaniami. Tym bardziej dłużej niż zwykle.
Wpatrywała się w nadajnik, który położył na jej dłoni. Nie widział miodowych tęczówek, więc tak mogło mu się wydawać - że lustruje go wzrokiem, oceniając. Być może zastanawiając skąd ma urządzenie, które znała, albo wręcz przeciwnie, dociekając w głowie tego czym mogło być. Widząc stanowczość jego spojrzenia, stłumiła westchnienie, które uniosło jej klatkę piersiową i opuściło ją, po czym kiwnęła głową.
- Ty takiego nie masz - nie zgodziła się mimo wszystko, chowając nadajnik do jednej z kieszeni przy pasku jej pancerza. - Z naszej dwójki ty też możesz się tu... zgubić.
Pomimo tego, że nie chciała, przyjęła urządzenie i odwróciła się, ruszając szybko w stronę fragmentu, który dla siebie wybrała, pozostawiając go na miejscu. Z ciszą przerywaną swoim oddechem, unoszącym się wewnątrz jego hełmu, zbawczym tlenem i pogorzeliskiem, przed którym stanął.
Droga do kokpitu nie była ciężka. Dostrzegł od razu - sam jego czubek, w połowie wbity w niegdyś złamany lód. Teraz pokonany przez mróz, który wspinał się po ramie, w której niegdyś znajdowało się szkło. Po pancerzu, osmolonym, ze zdartymi napisami, których nie był w stanie odczytać. Śluza była zablokowana, ale nie było też potrzeby do niej wchodzić. Ogromna wyrwa w miejscu, w którym ten fragment kokpitu oderwał się od pozostałych wystarczała. Przestąpienie metalowej ramy, skrzywionej i pękniętej w wielu miejscach, zasłaniającej drogę, nie było problematyczne. Wejście do środka wymagało nieco siły fizycznej i finezji zarazem, ale wreszcie udało mu się przebić do środka. Marny, niemal nieistniejący wiatr przenikał przez wnętrze pomieszczenia, wlatując przez jedną dziurę i wylatując przez kolejną. Jeden fotel pilota stał w gruncie rzeczy nietknięty, obok zmarzniętego panelu. Choć kadłub uległ poważnemu uszkodzeniu, elektronika wydawała się być tylko trochę naruszona. Być może przy odrobinie majsterkowania, udałoby mu się wyciągnąć z wnętrza któryś z dysków przechowujących dane z komputera nawigacyjnego. Znali trasę Niezłomnego, więc nie wydawało się to być priorytetem. Na jego omni-kluczu widniał opis podzespołu, którego oboje szukali i piętnaście minut żmudnego skanowania omni-kluczem, podnoszenia, przenoszenia i rozmontowywania płyt upewnił go w przekonaniu, że nie znajdzie tutaj tego, po co przybyli oboje.
Z wyjścia z fragmentu kokpitu widoczny był drugi. Trzeci, do którego udała się Maya, skryty był za lodową formacją, które wyrastały wokół niczym od dawna martwe drzewa. W niektóre wbite były szczątki statku, przy innym któryś z płynów z wnętrza okrętu zamarzł na ciemną, gęstą masę. Patrząc na to ciężko było uwierzyć, że osoba, z którą przyleciał na AZ-102, przeżyła tak brutalne lądowanie, ale blizny na jej ciele wydawały się opowiadać tę historię z innej perspektywy.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-102

6 cze 2018, o 18:55

Nadajnik tajnych oddziałów Przymierza zatoczył koło, ponownie trafiając w ręce jednej z jego byłych członkiń. To, czy Maya go rozpoznała, pozostawało już jednak niewiadomą, która być może wypłynie ponownie w przyszłości, gdy już wrócą z powrotem na Elpis. Do tej pory oboje unikali tematów prowadzących do przeszłości kobiety, po tym jak ostatnim razem dyskusja zakończyła się rozbitymi szklankami i wzajemnymi oskarżeniami. Niebieskowłosa wiedziała o jego powiązaniach z Khourim oraz o tym jak ją znalazł, a od jednego tematu do drugiego znajdował się tylko krok. Krok wypełniony przekleństwami i strzaskanym szkłem.
- Najlepiej żeby żadne z nas się tu nie zgubiło - odparł turianin lakonicznie, odwzajemniając spojrzenie Mayi. Gdy zacisnęła palce na nadajniku, cofnął swoją dłoń i wzruszył ramionami. Wiedział, że ma rację, ale miał tylko jeden nadajnik, a z ich dwójki to ona bardziej na niego zasługiwała. On miał doświadczenie z planetami, które próbowały go zabić, a AZ-102 nie wywoływało w nim tak silnych uczuć jak u niej. Ona przeżyła już jedną walkę o życie na tym lodowym pustkowiu i tylko duchy wiedziały czy miałaby siłę, żeby zrobić to ponownie.
Odwrócił wzrok na pogorzelisko, przez chwilę błądząc po nim spojrzeniem, gdy kobieta się oddalała. Mogło być wiele powodów dla których chciała się rozdzielić, poczynając od zwykłej potrzeby samotności, a kończąc na bardziej skomplikowanych sprawach. Podejrzewał, że ciało jej towarzysza nadal gdzieś leży w okolicy przykryte śniegiem. Czy wykopała mu grób? W skutej lodem ziemi było to prawdopodobnie niemożliwe, ale czy były jakieś przeszkody dla kobiety zdolnej wyciąć kawałek rzeczywistości z istnienia za pomocą myśli?
Z bezgłośnym westchnięciem również ruszył po chwili w stronę najbliższego fragmentu kokpitu, sterczącego spod śniegu jak makabryczny dowcip z makiety planu filmowego. Widmo przesunął rękawicą po zablokowanych drzwiach śluzy, nie kłopocząc się ich otwieraniem i przechodząc przez ziejącą dziurę na tyle; widok pustych, poszarpanych foteli i sterczących wszędzie oszronionych kabli był przygnębiający; Viyo przyklęknął przy wyprutym terminalu, aktywując omni-klucz i uruchamiając zaawansowane sensory za pomocą których przeskanował całą konstrukcję, omiatając wiązką powyginane płyty i wiszącą elektronikę w poszukiwaniu czegoś co mogło zawierać chociaż szczątkowe dane. Gdy wykrył niespalone dyski komputera nawigacyjnego, odłamał blokujące je szyny i podłączył się pod nadajnik z sygnałem do omni, żeby zgrać ich dane, nawet jeżeli nie miały się przydać. W obecnej chwili każdy dowód był przydatny - na teraz lub później, jeżeli przyjdzie mu kiedyś przyznać się przed Radą o swoich nielegalnych wyskokach.
Kolejne minuty upłynęły pośród odgłosów wiatru, gnącego się metalu, gdy Widmo siłował się z niektórymi dostępami oraz syku omni-ostrza rozcinającego stal zakleszczonych płyt. Gdy okazało się, że ten fragment kokpitu nie niesie ze sobą tego czego potrzebowali, turianin wyszedł na zewnątrz, z powrotem zeskakując w śnieg i lód. Bez Mayi, która oddaliła się za krawędź kryształowej formacji, planeta wydawała się być jeszcze bardziej odludna i opuszczona.
- Pierwsza lokacja pusta - zakomunikował przez radio, muskając przycisk komunikatora, nadając zarówno do biotyczki jak i do SI. Przez chwilę kontemplował pokryty bielą i czernią teren, po czym ruszył w stronę drugiego fragmentu kabiny.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12105
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-102

6 cze 2018, o 20:04

Wyświetl wiadomość pozafabularną Poszukiwania były żmudne i utrudnione przez warunki atmosferyczne. Choć pogoda była doskonała, bez wiatru, opadów ani widma burzy magnetycznej nad głowami, wszystko wewnątrz kokpitu było zamarznięte. Pancerz wyrażał swój sprzeciw gdy Viyo zbyt długo przekładał metalowe płyty, a schłodzone rękawice czepiały się innej, zimniejszej powierzchni z łatwością. Ruch był utrudniony, początkowo tylko trochę, ale z każdą chwilą coraz mocniej. Jakby ceramiczne płyty, a raczej łączenia między nimi, sztywniały z każdą, spędzoną na powierzchni AZ-102 chwilą, choć było to na tyle łagodne, że równie dobrze mogło być wytworem wyobraźni turianina.
Wychodząc na zewnątrz, musiał zmrużyć powieki nim wizjer hełmu dostosował się do nowej jasności. Wrak pochłaniał sporo padającego z Karath światła, które z drugiej strony poza nim odbijało się od białych powierzchni rażąc w oczy.
- Przyjęłam.
Głos Mayi pojawił się w jego słuchawce z opóźnieniem. Kobieta nie raportowała nic o sytuacji w trzecim, najdalszym fragmencie wraku. SI przyjęła jego komunikat do wiadomości nie czując potrzeby wojskowego potwierdzenia.
Druga lokacja oddalona była o trzysta metrów od jego obecnej. Fragment pancerza, wysoka, wyższa od turianina ściana tkwiła wbita w ziemię, ciężko było określić jak głęboko. Wewnątrz elektronika została wypatroszona przez grawitację i siłę uderzenia. Kable zwisały z góry pozbawione napięcia, nie będąc żadnym zagrożeniem. Konsole i panele były martwe i, jak poprzednie, zmrożone. Fragment kadłuba i jego zawartość nie były w żaden sposób charakterystyczne, jak sam przód i fotel pilota, który widział wcześniej. Tutaj miał do czynienia ze zwykłym, wypchanym urządzeniami korytarzem, który mógł pasować do każdego odcinka statku gdyby nie to, że akurat do przedniej części został przypisany przez sztuczną inteligencję.
- Przyjdź tu kiedy skończysz - poleciła mu Volyova. Jakkolwiek cichy nie byłby jej głos, jego omni-klucz skutecznie go wzmocnił, dzięki czemu zabrzmiała czysto, dosadnie choć nieco sztucznie.
Nie znalazł na drugim obszarze tego, czego szukali, koniec końców będąc zmuszonym do skierowania się do punktu trzeciego, zasłoniętego przez kryształowe konstrukcje, przez które musiał nadłożyć drogi. Wyminął wysoki, lodowy sopel, który wyglądał jak duży odłamek skały, którego fragment tworzył łuk. Maya znajdowała się blisko, ale droga dłużyła się przez ilość przeszkód. Dopiero po kilku, długich minutach zobaczył jej plecy i fragment kadłuba po jej prawej stronie. Lampki zasilania wokół zaczepów magnetycznych na jej łopatkach błyszczały dyskretnie w ostrym świetle gdy kobieta odwróciła się w jego stronę.
- Niespodzianka - mruknęła, czekając, aż stanie koło niej. Dopiero kilka metrów od kobiety dostrzegł, że stoi na krawędzi urwiska. Uderzając w powierzchnię, wrak sprawił, że część podłoża zapadła się do naturalnie uformowanych pod lodową skorupą jaskiń. Nad wejściem do jednej z nich stanęła Maya. Lej był długi - w jego ścianie znajdowały się dwie półki skalne, każda oddalone od poprzedniej o pięć i dwadzieścia metrów. Na dnie, w oddali, błyszczał zapadnięty fragment Niezłomnego.
- Pójdę to sprawdzić. Zajmij się tamtym - zaproponowała, ręką pokazując na ostatni, trzeci fragment kokpitu widoczny obok.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-102

6 cze 2018, o 20:48

Głos Mayi po drugiej stronie komunikatora, chociaż nadszedł po długiej chwili ciszy, był drobnym przypomnieniem, że nie jest na tej planecie sam. Niemal nie spodziewał się odpowiedzi z jej strony, jakby jego doświadczenie powoli zaczęło wypełzać na wierzch, podpowiadając, że po tym jak biotyczka zniknęła za zakrętem, nie będzie można już jej odnaleźć. Że zniknęła pośród śniegu i lodu, świadomie kończąc to co zaczęło AZ-102 - wybierając śmierć, którą rozpoczęła dawno temu, po rozbiciu się okrętem o powierzchnię globu.
Druga lokacja oferowała jeszcze mniej niż pierwsza. Komponenty elektryczne zwisały smętnie z fragmentu wypalonej ściany, wraz z soplami lodu tworząc kryształową zasłonę; Widmo skanował kolejne sektory w milczeniu, a im dłużej stał w miejscu, tym bardziej jego pancerz zgrzytał, gdy w końcu chciał się poruszyć. Nawet elastyczne spoiny i polimerowe łączenia miały swoje granice, chociaż daleko im było do absolutnego zera próżni.
- Mhm. Już kończę, wygląda na to, że tu też pusto - odezwał się po jej słowach, bez większego entuzjazmu przesuwając wiązką skanu po fragmencie terminala przy którymś ktoś musiał kiedyś ustawiać parametry lotu lub niektóre funkcje systemów Niezłomnego. Kiedy i ten odczyt pokazał brak jakichkolwiek sygnatur powiązanych ze schematem dostarczonym przez Volyovę i Etsy, wygasił omni-klucz i wyszedł z rozharatanego korytarza.
Przeprawa przez wąski kanion najeżony fragmentami metalu oraz poczerniałych płyt zajęła mu kilka minut. Lodowe szpikulce lśniły w jasnym świetle Karath, oferując tyle uroku co i obietnicy gwałtownego bólu, gdyby zagapił się i wszedł na któryś z nich. Przekraczanie przejścia przypominało manewrowanie między długimi ostrzami w koszmarnym lesie stali i sadzy. W końcu jednak obszedł naturalną formację, dostrzegając czekającą na niego Mayę; nie wyglądało na to, żeby również cokolwiek znalazła.
Zatrzymał się obok niej i przez długą chwilę nic nie mówił, patrząc na zawalony fragment terenu i ziejące na dole tunele.
- Praktycznie chodzimy po śnieżnej skorupie - mruknął, wpatrując się w fragment kokpitu na dnie wyłomu w lodzie. Pokręcił głową do własnych myśli i zerknął przelotnie na dziewczynę, a potem na wrak za jej plecami. To, że biotyczka przeżyła, w tej chwili wydawało się być nieprawdopodobnym cudem. Nawet nie próbował sobie wyobrazić jak wyglądało jej ocknięcie się po zderzeniu z ziemią; ostatnie minuty musiały stanowić jedynie mieszkankę krzyków, ryku giętego metalu i huku stali ryjącej nową dolinę w śniegu. Nawet teraz, chociaż się odzywała, sprawiała wrażenie zaledwie cienia stojącego prosto, bo tak było trzeba.
- Spróbuj przymocować to do któregoś ze stabilnych fragmentów - powiedział, ściągając z ramienia pęto liny i podając ją niebieskowłosej. Może mogła zejść na dół wspomagając się biotyką, ale zawsze będzie potrzebny powrót. No i jakieś zabezpieczenie. Sam ruszył w stronę pogiętego kadłuba po prawej stronie, ponownie aktywując omni-klucz. - Dołączę do ciebie jak skończę.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12105
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-102

6 cze 2018, o 22:16

Wielka wyrwa uświadamiała ich dwójce o potencjalnym niebezpieczeństwu. Skorupa lodowa wydawała się być solidna, twarda jak stal, ale w praktyce mogła chować niestabilny teren naznaczony przez podziemne jaskinie i korytarze. Kto wie, czy niektóre nie znajdowały się wystarczająco płytko by odsłonił je jeden, nieostrożny krok. W tym względzie AZ-102 przypominała swoją bagienną siostrę. Tutaj również musieli patrzeć pod swoje nogi, bojąc każdego pokonanego metra i zdając sprawę z tego, że jeden z nich może być zgubny.
- Patrz pod nogi - odrzuciła mruknięciem, na tyle cichym, by komunikator już kompletnie zniekształcił jej głos próbując wydostać z niego czystą, głośną komunikację.
Wpatrywała się w pustkę przed nią z nieodgadnionym wyrazem twarzy, skrytym za przyciemnioną szybką wizjera. Gdy obróciła głowę w jego stronę, odbiła promienie osamotnionego słońca, ponownie zmuszając wizjer Viyo do kalibracji.
Przyjęła linę po krótkiej chwili rozmyślenia. Przerzuciła ją sobie przez ramię, od razu zaczynając szukać miejsca, w którym mogłaby zacząć. Jej but uderzył o wystający z krawędzi, metalowy odłamek. Nie będąc w stanie go przesunąć, kucnęła, sprawdzając jak ostro zakończony jest metal. Usatysfakcjonowana tym, co zobaczyła, zdjęła koniec liny i zawiązała na ciemnym odłamku mocną pętlę, którą sprawdziła kilkoma szarpnięciami nim wyprostowała się, odwracając w stronę turianina, choć jej głowa skierowana była na trzeci fragment kadłuba. Milczała przez krótką chwilę, zbierając się w sobie i odgarniając z własnej głowy nieprzyjazne myśli.
- Powodzenia - rzuciła krótko, odwracając się. Przestąpiła o krok naprzód w swoim starym stylu - bez zawahania, chwili namysłu. Jej ciało padło w przepaść, otaczając się błękitną łuną sekundę później, spowalniając jej lot aż wylądowała na grząskiej półce skalnej. Rozejrzała się dookoła, spoglądając w przepaść pod swoimi nogami przed kolejnym skokiem. Szybko stała się niebieską, jasną plamą na samym dole, kilkanaście metrów głąb jamy, pozostawiając go samym na powierzchni.
Trzeci fragment kadłuba był znacznie cieńszy. Z dwóch stron zakończony był śluzami i ku jego możliwemu zaskoczeniu, obie te zostały nietknięte. Wejście znajdowało się z boku, stworzone przez ogromną wyrwę w poszyciu pancerza, ujawniającej osmolone wnętrze.
Panele i elektronika skryte były pod szronem, tak jak niejednolita powierzchnia podłogi. Wewnątrz, przez brak dostępu światła, było ciemno. Dopiero ostre światło latarki pomogło mu w orientacji się w przestrzeni.
Podłogi Niezłomnego niegdyś były szare, w przeciwieństwie do pomarańczowego sufitu. Tutaj jednak turianin wychwycił zaschnięte plamy oleju, które skaziły niegdyś czyste, metalowe płyty. Kolejna chwila spędzona w środku sprawiła, że nawet do jego serca dotarł zarastający wokół lód. Dokładnie w chwili, w której logika podpowiedziała mu jak irracjonalna była obecność oleju w tym miejscu. Kiedy do jego umysłu dotarła niebezpieczna, ale też okrutnie prawdziwa myśl - patrzył na krew.
Pokrywała sporą część ziemi, ale jej ślady znajdowały się też na jednej, długiej konsoli idącej wzdłuż korytarzyka. Wyglądał na małą sekcję centrum komunikacyjnego, odchodzącego od głównej części kokpitu. Jeden z metalowych prętów, grubych i potężnych, wystrzelił z konstrukcji sufitu i spadł na ziemię, spotykając się w miejscu, w którym krwi było najwięcej.
Lód skrzył się w świetle latarki, ale po kilku minutach przeglądania jeden błysk przykuł jego uwagę mocniej od pozostałych. Przymarznięty do haka na suficie, z którego zwisało jakieś urządzenie, widniał mały łańcuszek ludzkiego nieśmiertelnika. Szron i zmarzlina sprawiły, że dane na nim wyryte stały się niemożliwe do odczytania.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-102

7 cze 2018, o 21:45

- Nie wiem czy patrzenie pod nogi cokolwiek by tu pomogło.
Ich ponure odkrycie sprawiło, że zaczął inaczej postrzegać lód i śnieg po którym stąpali. To co do tej pory było po prostu niewygodnym do poruszania się terenem, teraz stało się chwiejną kopułą grożącą śmiercią nie gorszą od zatonięcia w ruchomych piaskach lub bagniskach AZ-99. Tunele i wypełnione powietrzem puste przestrzenie pod śniegiem stanowiły śmiertelne pułapki, które obiecywały szybkie pogrzebanie pod warstwami lodu i utknięcie na dobre. Powolna śmierć, której ryzyko zgniecenia przez tysiące kilogramów zmarzliny było mniejsze niż utknięcie w niej tak długo aż filtry powietrza w pancerzu przestaną działać i ofiara zwyczajnie zadusi się w swojej zimnej pułapce.
Skinął głową w milczeniu, gdy biotyczka życzyła mu powodzenia. Obrócił twarz w jej stronę, ale nieprzenikniony wizjer przyciemnionego hełmu był jedyną odpowiedzią na jego spojrzenie; Maya jednak odzywała się i nawet pozwoliła sobie na oszczędny żart, chociaż w wisielczym tonie. Postęp. Wziął sprawiała wrażenie cienia siebie, ale być może pierwsze przytłoczenie powrotem na AZ-102 zaczęło ustępować. Być może wewnętrzna siła niebieskowłosej powoli odzyskiwała kontrolę, odsuwając na bok wszystko inne i uczepiając się tego co rzeczywiste - ich misji.
- I wzajemnie - odpowiedział, odprowadzając ją wzrokiem. Przymocowała linę i stanęła na krawędzi, a uderzenie serca zrobiła krok w przód - zamieniając metaforyczny skok w otchłań na ten prawdziwy. Jej żarzące się elementy pancerza zniknęły mu z oczu za krawędzią urwiska i tylko krótki blask biotyki opowiedział resztę historii.
Widmo odwrócił się w stronę ostatniego fragmentu kadłuba i bez słowa ruszył w jego stronę, przekraczając przez wyrwę w cienkich, poszarpanych ścianach i przytrzymując się dłonią krawędzi ziejącej lodem dziury.
Wewnątrz przywitała go ciemność i pojedyncze błyski na kryształach pokrywających ściany oraz posadzkę. Kiedy aktywował latarkę na ramieniu, jej światło odbiło się od wielu krzywizn i paneli, przez chwilę zmuszając go do mrużenia oczu. Dopiero po chwili jego wzrok padł na plamy oleju - czy też krwi, jak uświadomił sobie parę sekund później.
Ułamane pręty oraz stare, zamarznięte kałuże czerni opowiadały swoją historię. Turianin w milczeniu patrzył na pobojowisko, omiatając przestrzeń światłem latarki i śledząc nią kolejne kroki, które niewątpliwie musiała wykonać ofiara tego pogorzeliska. A biorąc pod uwagę, że było tu mnóstwo krwi, ale żadnego ciała - ta mogła być jedną z dwóch. Jego buty zaskrzypiały metalicznie o skutą lodem podłogę, gdy przeszedł kawałek do terminalu komunikacyjnego, podążając tropem plam krwi; nawet na wyświetlaczu znalazło się ich mnóstwo, a część przypominała makabryczne odciski dłoni lub rękawicy. Grafitowe światło skanu omniklucza omiotło zamarzniętą plamę, żeby pozyskać jej dane dla czystej formalności oraz zestawić je z tymi, które znajdowały się w jego własnej kapsule medycznej na pokładzie Elpis.
Nic dziwnego, że Maya ostatecznie nie przeszukała tego fragmentu kadłuba. Być może planowała to zrobić, gdy poprosiła go, żeby zajął się poprzednimi, ale wspomnienia musiały okazać się zbyt silne. Lub chciała by sam zobaczył to na własne oczy.
Jego spojrzenie przesunęło się po suficie wraz ze światłem latarki, po czym wróciło, gdy dostrzegł ruch czegoś metalicznego. Ludzki nieśmiertelnik, skuty lodem jak cała reszta okrętu. Przez uderzenie serca wahał się, obserwując błyszczący w świetle latarki kawałek czyjegoś życia, po czym sięgnął ku niemu, żeby uwolnić go z kryształowych okowów, również przeskanować i spróbować ostrożnie zdrapać warstwę szronu. Jego obecność tutaj mogła oznaczać różne rzeczy, ale jedną z nich była prowizoryczna kapliczka.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12105
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-102

10 cze 2018, o 14:36

Wydobycie nieśmiertelnika nie należało do najłatwiejszych zadań. Widmo potrzebował kilku minut, choćby przez jego kruchość i obawę o zniszczenie. Łańcuszek zamrożony w takiej temperaturze był niezwykle kruchy, a szron na powierzchni nie ustępował. Ciemność dookoła utrudniała wszystkie zadania niemal tak mocno, jak ciężkie rękawice, które przy spotkaniu z czymś tak małym okazały się niewygodne. Wreszcie jednak, w ostrym świetle latarki, dostrzegł kilka cyfr w miejscach, gdzie brudny szron i lód były najcieńsze. CA RR E LARSON - Znalazłeś tam coś? - głos niebieskowłosej odezwał się w jego komunikatorze nagle, jakby kobieta wyczuła, że wzmagająca się z jego strony cisza komunikacyjna mogła coś oznaczać. - Tu jest tego sporo.
W tej części zamkniętego korytarza modułu nie było. Istniała szansa, że leżał tam, gdzie udała się Volyova, a może był zupełnie losowym, małym odłamkiem wbitym gdzieś w lód, którego Etsy się nie spodziewała, wybierając te miejsca, w których szansa na znalezienie go była największa. Tu, gdzie turianin stał teraz, jedynym co widział były ślady tragedii. W rogu wciśnięta była rękawica od jakiegoś pancerza, sklejona krwią i zmarzliną, na stałe przymocowana do dołu martwego panelu. Z sufitu zwisało grube okablowanie, przerwane w jednym miejscu w chwili uderzenia, być może przez spadającą w dół, metalową belkę. Jedynym, czego brakowało w tym miejscu były ciała dwójki żołnierzy, którym udało się opuścić AZ-99. W tej chwili jedno znajdowało się pod powierzchnią lodowej skorupy. Inne musiało zostać zabrane przez oddział ewakuacyjny, lub zniknęło z innego powodu.
AZ-102 było puste. Jego powierzchnię skaził wrak, w którym poza krwią, nieśmiertelnikiem i starą elektroniką pozostały tylko tragiczne wspomnienia ostatnich chwil Niezłomnego.
- Przyjdź tutaj - poleciła, zbyt twardo by nadać swoim słowom charakteru prośby. Planeta oddziaływała na nią w specyficzny sposób. W taki, który być może zmieniłby podejście turianina gdyby ten musiał drugi raz lądować na AZ-99, do którego nie miał cienkiej bariery dystansu, która podtrzymywała jego ducha na lodowej pustyni.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-102

10 cze 2018, o 16:06

Nieśmiertelnik wydawał się być równie kruchy na jego dłoni co otaczający go lód. Przesunął ostrożnie kciukiem po zmrożonej powierzchni, zdrapując część szronu i warstwę czegoś ciemniejszego co mogło być tylko i wyłącznie krwią. Nazwisko, które na nim widniało, budziło odległe wspomnienia. To nie Maya odniosła tutaj swoje rany, a jej towarzyszka. Ta sama, która umarła w jej ramionach; ta sama, o której biotyczka z krzykiem wspomniała podczas ich kłótni i o której Etsy przytoczyła mu fragment raportu.
Podniósł wzrok i powiódł nim po wraku, po zaschniętych, czarnych plamach na podłodze oraz na ścianach, po fragmencie pancerza i walającej się rękawicy. Makabryczny skansen był dowodem koszmaru, który przeżyła tu Volyova podczas pierwszych sekund swojego lądowania na AZ-102. Czy to ona odwiesiła tu nieśmiertelnik żeby oznaczyć miejsce śmierci swojej towarzyszki? Czy mogła o tym myśleć, wykrwawiając się z własnych ran i walcząc z trującą atmosferą oraz zimnem wdzierającymi się do środka przez szramy pancerza?
Jej nagły głos w słuchawce wyrwał go z zamyślenia. Zacisnął delikatnie palce na kawałku metalu, po czym po chwili wahania wsunął go do jednej z kieszonek przy pasku.
- Spaloną elektronikę, dużo krwi i zapewne masę paskudnych wspomnień - odpowiedział cicho, prostując się i omiatając latarką wnętrze korytarza i wiszące urządzenie obok haka. Nieśmiertelnik był makabryczną pamiątką dla Mayi, ale być może pozwoli jej znaleźć trochę ukojenia, gdy już wrócą na pokład Elpis. Albo jej towarzyszki; kobieta nie była sentymentalna jak on w takich sprawach, ale niektóre rzeczy niosły ze sobą zbyt wielką wagę.
Albo to, albo znowu skończy się na wrzaskach.
- Idę. - Napięcie w głosie Mayi było zrozumiałe. Chociaż nie mógł mieć pojęcia co w tej chwili przechodzi i nie będzie dopóki sam nie zostanie zmuszony do postawienia nogi na powierzchni AZ-99, to miał pewne przypuszczenia. W jakimkolwiek miejscu była mentalnie, nie było ono piękne.
Odwrócił się na pięcie i przeszedł przez ziejącą dziurę w kadłubie, za która bieliły się śnieżne wzgórza. Jasne światło zmusiło go do przyciemnienia wizjera i zmrużenia oczu. Szron zazgrzytał pod jego butami, gdy zbliżył się do krawędzi urwiska i chwycił linę, przeplatając ją przez klamrę przy pasie. Wychylił się odrobinę za brzeg i spojrzał w dół, kontemplując w milczeniu odległość; w chwilach takich jak ta, żałował że jego siostra była jedyną, która odziedziczyła zdolności biotyczne w wystarczającym stopniu, żeby ich używać.
Królestwo za odrzutowe silniki.
Z westchnięciem obrócił się, lekkim szarpnięciem upewnił że lina utrzyma jego ciężar, po czym przekroczył krawędź i zaczął opuszczać się na niższą półkę, a potem na kolejną.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12105
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-102

11 cze 2018, o 15:58

Jego słowa nie doczekały się odpowiedzi, ale ciężko było się temu dziwić. Volyova wiedziała, lub podejrzewała co znalazł turianin. Trochę czasu minęło odkąd się rozdzielili - wystarczająco, by zdążył przed tym sprawdzić dwa inne fragmenty kadłuba. Niebieskowłosa mogła w tym czasie rozglądać się po otoczeniu, szukać wskazówek w leżących w ziemi, drobnych elementach układanki lub zebrać się w sobie by wejść do środka miejsca, z którego niegdyś wyciągnięto jej ciało. Spojrzeć i wycofać, jeśli poczuła, że nie jest to dobry pomysł, lub spędzić ten czas w kilku minutach żałobnej ciszy zanim postanowiła wezwać Viyo do siebie.
Przepaść widniała przed jego oczami nie zachęcając do wejścia do środka. Nawet z liną, podróż w dół była męcząca i stresująca. Jego obite pancerzem buty ześlizgiwały się ze ścianek zapadni, zmuszając do utrzymania całego swojego ciężaru na wzmocnionym sznurze i sile rąk. W przypadku biotyczki znalezienie się na samym dnie nie było problemem ani nie zajmowało zbyt wiele czasu, ale Widmo dopiero po dwóch minutach uderzył o pierwszy ustąp, a po kolejnych trzech znalazł się na dole.
- Dużo tu tego jest. - głos Volyovej odezwał się w jego komunikatorze, ale gdy odwrócił się, dostrzegł stojącą metr od niego kobietę. Musiała wrócić do wejścia w oczekiwaniu na niego. Jej omni-klucz był wyłączony, gdyż stali w miejscu, do którego docierało światło Karath. Za jej plecami znajdowała się reszta tunelu. Jego ścianki były dalekie od perfekcji - lód był nierówny, skażony brudem i rozwarstwieniami. Szpikulce elementów kadłuba wystawały z ziemi tu i ówdzie, przypominając o tym, że nadal znajdują się w miejscu lądowania Niezłomnego.
Gdy weszli do środka jamy, turianin dostrzegł coś niepokojącego - sączące się przez szpary w suficie promienie słońca, przypominające o niestabilności powierzchni. W tym wypadku to nie pod nogi a nad głowę oboje musieli patrzeć, choć w przypadku zawalenia niewiele mogli zrobić. Każda chwila w środku wzmagała ryzyko, które podejmowali decydując się na zejście w dół.
- Tu spadła główna część - stwierdziła, nie patrząc nad siebie. Musiała dostrzec to wcześniej, teraz po prostu włączyła latarkę, rozświetlając swoje otoczenie. Główna część nie okazała się jednak jednym, dużym fragmentem kokpitu, jak trzy pozostałe. W tej lodowej jamie elektronika i części metalu rozrzucone były losowo po tym, gdy rozpadły się wraz z impetem. Korytarz szedł dalej, ale większość sprzętu skupiona była w jednym miejscu. - To musi gdzieś tu być - mruknęła, włączając na urządzeniu podgląd tego, jak powinien wyglądać moduł według Etsy i ruszając do jednego zbiorowiska złomu, szukając.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-102

11 cze 2018, o 17:47

Opuszczanie się w dół lodowego urwiska sprawiało, że mięśnie turianina napinały się w oczekiwaniu na najgorsze. Lodowa pokrywa w każdej chwili mogła się oderwać i osunąć razem z nim, zrzucając go na dół, a krystaliczna powierzchnia skały mogła skruszeć, podobnie jak półka na której opierał ciężar swojego ciała. Ciężko było powiedzieć czy upadek z tej wysokości byłby śmiertelny, ale na pewno nie byłby przyjemny. Szczególnie jeżeli wiązałby się z całą lawiną śniegu i zmarzliny, która podążyłaby za nim, grzebiąc nie tylko jego, ale również i odcinając drogę Volyovej.
Opancerzone podeszwy butów w końcu dotknęły nierównej powierzchni na dnie. Vyio puścił linę i poruszył ramionami, rozluźniając sztywne stawy i przez chwilę spoglądając w górę; jasne chmury stanowiły teraz biały, świetlisty punkt kilkanaście metrów wyżej, stanowiący drogę do wolności.
Głos niebieskowłosej zmusił go do odwrócenia się w stronę jaskini, a także jak się okazało - jej samej.
- Cześć.
Jego wzrok zatrzymał się na biotyczce, po czym po chwili podążył dalej, nad jej ramieniem. Lodowy tunel stanowił niestabilne przejście, które krzyczało o niebezpieczeństwie; promienie światła, prześlizgujące się między kieszeniami powietrza w krystalicznej mieszaninie śniegu, zmarzliny oraz kamieni, jasno podpowiadały jak bardzo igrają z losem zapuszczając się pod mroźną skórę AZ-102.
- Bryant wspominał w raporcie, że moduł jest pogrzebany. Może właśnie o to mu chodziło - odpowiedział, aktywując latarkę na ramieniu. Jej światło potoczyło się po sklepieniu oraz nieregularnych ścianach, zatrzymując na poczerniałych elementach pancerza Niezłomnego, wystających w tunelu ze wszystkich stron niczym makabryczny las. Tam gdzie światło nie sięgało, tam na granicy czaiły się cienie; stalowe płyty do złudzenia przypominały sylwetki ludzi skrytych w ciemności - zapomniane duchy załogi okrętu, które zostały uwięzione na tej planecie wraz z jego upadkiem.
Lód zaskrzypiał pod jego butami, gdy ruszył za kobietą, odbijając w drugą stronę metalowego cmentarzyska. Skan jego omni-klucza zaczął omiatać kolejne fragmenty, gdy również próbował wypatrzeć blok, którego szukali. Świadomość, że mogą tu nic nie znaleźć i że cała ta wyprawa mogła okazać się niepotrzebna, a powrót Mayi na powierzchnię tego śnieżnego piekła bezcelowy, tkwiła gdzieś na dnie jego myśli. Walczyli z samą naturą oraz prawdopodobieństwem, które nigdy nie działało na ich korzyść.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12105
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-102

12 cze 2018, o 09:47

Vex < 50 < Maya
0
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12105
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-102

12 cze 2018, o 09:59

Wyświetl wiadomość pozafabularną W mroku lodowej jaskini, niebieskowłosa była zmuszona rozjaśnić swój wizjer, wpuszczając do środka fotony spływające z jej omni-klucza i odbijające się od kryształowych formacji. Odwróciła się, przenosząc całą swoją uwagę na fragmenty wraku, tym samym sugerując mu by również się tym zajął. Każda chwila miała znaczenie gdy znajdowali się w tak nieprzyjemnym miejscu, jakim było pustkowie AZ-102.
- Mówił? Nie pamiętam - westchnęła, zamierając w połowie ruchu. Element, który zauważyła okazał się jednak tylko śmieciem, który nie był im potrzebny.
Niektóre elementy wraku wydawały się być wciąż ciepłe. Było to absurdalne spostrzeżenie, na które w głównej mierze wpłynął turiański umysł, ale przy lodzie otaczającym ich z każdej strony czarne skazy w jego powierzchni odstawały pod każdym względem. Metalowy przybysz z kosmosu wtargnął do atmosfery planety, rozbijając się w niej na milion mniejszych lub większych kawałeczków. Teraz dwójka osób utkwiła głęboko pod jej powierzchnią, skanując ciało Niezłomnego by wydostać z niego jedną, najistotniejszą rzecz, po której będzie mógł dokonać swojego żywota zapomniany w układzie Karath.
- Może miał rację. Nie znajdziemy tego.
Z frustracją odepchnęła od siebie metalowe skrzydło koło panelu, który sprawdzała. W świetle omni-kluczy elementy statku wydawały się zlewać w jedną, lodową bryłę. Moduły połączone w jeden, których granice zatarły się pod mleczną, brudną powierzchnią utrudniając identyfikację. Dwadzieścia minut spędzone w ciszy, podczas gdy oboje zajęci byli szukaniem, wystarczyły by dodatkowo podłamać ducha niebieskowłosej, z której powoli uchodziły resztki nadziei na to, że przylot tutaj cokolwiek im da.
Sterty złomu były do siebie podobne. Ciężko było ocenić, które z nich już sprawdzili, a które nie. Wkrótce zostało im tylko żmudne przeszukiwanie tych samych miejsc, z omni-kluczem w ręku i własnym oddechem filtrowanego powietrza odbijającym się od ścianek hełmu. Widmo, zachęcony wygiętą blachą osłaniającą jeden z terminali, siłował się z nią przez dłuższą chwilę. Choć lód trzymał mocno, stanowiąc pancerz dla każdej z części, pod wpływem omni-ostrza ta bariera zniknęłaby w sekundę, stwarzając ryzyko uszkodzenia. Wciśnięcie opancerzonych palców w zgięte blachy nie było ani wygodne, ani przyjemne, ale nareszcie przyniosło jakiś skutek.
Volyova fuknęła coś pod nosem, szukając oddalona od niego o dwa metry gdy wreszcie jego wzrok trafił na coś, co sprawiło, że zastanowił się drugi raz przed odrzuceniem części na bok. W bok terminala wmontowany był dysk, który odpowiadał skanom Etsy. Zabrudzony, zamrożony, przymocowany spawami i siłami natury do swojej podstawy będzie wymagał co najmniej półgodzinnej ekstrakcji jeśli zależy im na jego wnętrzności, ale wyglądało na to, że był tym, czego szukali przez ten cały czas.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1952
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Rdzawe Morze -> Karath] AZ-102

12 cze 2018, o 21:57

Wyświetl wiadomość pozafabularną Słowa Bryanta z każdą kolejną minutą wydawały się być coraz bliższe prawdy. Viyo uparcie odmawiał jednak uwierzenia w to, że skorumpowany snajper mógł mówić prawdę. Żołnierz był dokładny, ale czy sprawdziłby wrak wewnątrz lodowej jaskini? Czy ryzykowałby schodzenie pod śnieg, czy po prostu obrzucił wzrokiem wrak i założył to co zrobiłby każdy normalny człowiek - że po Niezłomnym pozostało już tylko wspomnienie, a jakiekolwiek dowody mogły znajdować się na tajemniczym module, to teraz znajdują się pod dziesiątkami ton zmarzniętej skorupy.
Szary snop światła omiatał kolejne stalowe płyty i pokryte lodem warkocze przewodów, rzucając po wnętrzu tunelu ponure cienie, odbijając się od kryształowych ścian w miriadach grafitowych refleksów skanu omni-klucza, wyświetlając różne wartości na ekranie urządzenia - bezużyteczne, pozbawione jakichkolwiek śladów elektryczności czy źródła życia w zniszczonych urządzeniach. Widmo pochylił się do żelaznej kieszeni, która kiedyś stanowiła miejsce na terminal jednego ze stanowisk nawigacyjnych i oderwał kawałek blachy, żeby odsłonić połamane, zmrożone kable; w środku przywitał go tylko poczerniały od sadzy śnieg i pogięty, spalony blok.
Frustracja Volyovej była wyrazem myśli tlących się u nich oboje, nawet jeżeli pod względem reakcji różnili się jak ogień i lód. Podczas, gdy on w milczeniu, z chłodną cierpliwością i uporem zaglądał do kolejnych paneli, od niej coraz częściej było słuchać wściekły brzdęk metalu płyty odsuniętej niezbyt delikatnie oraz poirytowane fuknięcia. Dobrze było jednak widzieć, że kobieta powoli budzi się z letargu, nawet jeżeli oznaczało to dojście do głosu jej niecierpliwego, wściekłego temperamentu. Łatwo było zrozumieć teraz jej obawy. Fragment raportu Bryanta był ich jedynym tropem.
Bez dysku... nie mieli nic. I znowu wracali do punktu wejścia.
- Miej odrobinę wiary.
Skruszony lód posypał się pod nogi, gdy turianin przyklęknął i podniósł blok skryty w cieniu, z trudem odrywając go od zmarzliny i zostawiając w niej połowę ciągnących się od niego przewodów. Obejrzał go, ale to również nie było to czego szukali. On sam być może nie był zbyt wierzący, ale był za to zbyt uparty, żeby zrezygnować. Może to czyniło z niego dobrego psa tropiącego.
Kolejny panel zazgrzytał, gdy Vex wsunął palce w oszronioną krawędź, z trudem wciskając opancerzone opuszki między lód, a pogiętą stal. Płyta wygięła się pod naciskiem jego ramion, a następnie zerwała z zamarzniętych zawiasów; Widmo przesunął światłem latarki po wnętrzu terminala, niemal odruchowo oczekując, że nic tam nie znajdzie. Potrzebował dwóch uderzeń serca, żeby wrócić nim z powrotem do niewielkiej wypukłości z boku bloku, tam gdzie znajdowały się kieszenie na nośniki danych i kolejnego, by upewnić się, że to nie nadzieja podrzuca mu fałszywe obrazy.
- Maya - odezwał się cicho. Łatwo było wyczuć zmianę w jego wibrującym tonie. - Mam coś.
Przyklęknął przy terminalu, opierając kolano na zmarzniętej ziemi i przyświecając sobie latarką. Dopiero, gdy potwierdził swoje podejrzenia, zaczął powoli oskrobywać okolicę dysku z lodu, żeby delikatnie zacząć próbować uwolnić moduł z objęć AZ-102. Znalezienie bloku było dopiero połową sukcesu - a może nawet i ułamkiem procenta, biorąc pod uwagę w jakim stanie znajdował się nośnik. Cień nadziei pojawił się, ale nie rozkwitł, nauczony ostrożnością.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Galaktyka”