W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

[Gromada Exodus -> Asgard] Przestrzeń kosmiczna

18 gru 2018, o 02:09

https://i.imgur.com/4X629v0.png[/imgw]
Udana śmierć

Krąg 2
Podróż


Mistrz Gry: Hawk
Gracze: Irene Dubois, Vex
“Stars, everywhere. So many stars that I could not for the life me
understand how the sky could contain them all yet be so black.”
― Peter Watts


Wyświetl wiadomość pozafabularną
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Gdy została sama, w śluzie zgasło główne światło. Zostały czerwone lampy awaryjne, oraz świadomość tego, że za grubą, metalową ścianą stał Khouri, a w słuchawce wraz z nim mogła słyszeć Isis.
- Kontakt - zakomunikowała, nie w głośniku, ale w jej komunikatorze. - Ich WI jest bardziej zaawansowana niż podejrzewaliśmy.
Khouri milczał, ale tylko przez chwilę. Pewnie zastanawiał się nad sensem ich słów. Co mogła mieć przez to na myśli? Nie uda im się zhakować barki? Te wszystkie starania były po nic? On chociaż mógł przejść się do kokpitu, może nawet to zrobił, na chwilę, póki Crescent musiał dobrze się ustawić i przyjąć trajektorię lotu przechwytującego. Bez Nazira, w pomieszczeniu zrobiło się więcej miejsca, ale przestrzeń była ciemna, klaustrofobiczna. Widziała zarysy swojego pancerza, czerwonego w awaryjnym oświetleniu, a także linę na ziemi, wciśniętą w róg, by przypadkiem się o nią nie potknęła. Żadne z przejść, na zewnątrz an wgłąb korwety, nie miało okien. Nie widziała nic, poza cieniem, jaki rzucała na wyjście.
- Isis? - odezwał się Khouri po krótkiej chwili, sprawdzając, jak radzi sobie sztuczna inteligencja. Ta, ku ich możliwym obawom, nie odpowiedziała od razu. Szum statku i własnych myśli daleki był od świdrującej ciszy, ale w takiej chwili wcale nie pomagał Francuzce zachować spokoju.
- Przejęłam systemy nawigacyjne oraz napęd. Koordynuję oba statki - odpowiedziała wreszcie, choć Dubois nie poczuła różnicy. Gdy Crescent się poruszał, wewnątrz pole grawitacyjne działało tak samo, przynajmniej przy takich, nieznacznych prędkościach. Czuła, że statek leci, ale nie wiedziała nic poza tym. - Udało mi się zdjąć elektroniczne zabezpieczenie włazu, ale nie otworzył się na moje polecenie.
- Pewnie ma mechaniczny zawór poza tym - dodał mężczyzna. Nie widziała jego wyrazu twarzy, ale nawet przez komunikator mogła wyczuć napięcie w jego głosie. - Spróbuj go znaleźć i otworzyć. Albo przeciąć omni-ostrzem, ale w ostateczności.
Nie mieli wiele czasu.
- Cholera - warknął nagle, zupełnie bez powodu. W tym samym czasie w śluzie rozległ się syk, a lampy zaczęły ostrzegawczo migać, podnosząc ciśnienie krwi Francuzki, ale, jak się szybko okazało, jego przekleństwo nie miało z tym nic wspólnego. Isis przeprowadzała dekompresję, wypuszczając powietrze na zewnątrz i z wolna przystosowując warunki panujące w śluzie do tych w próżni kosmicznej. - Mechy.
Hakując barkę, SI udało się dostać do zaktualizowanej listy przewozowej. Przesłała na omni-klucz Dubois coś, co mogła równie dobrze powiedzieć głośno - wewnątrz miały znaleźć się dwa Mechy LOKI.
- Może będą nieaktywne - mruknął Nazir, a śluza w tym czasie piknęła, informując ją, że jest gotowa na otwarcie.
- Wytracam prędkość. - komunikaty Isis pozostały kompletnie odrębne, a ona sama niewzruszona dodawanymi przez Khouriego wstawkami. Irene nie wiedziała co się dzieje, więc opisywały jej sytuację, poniekąd. - Otwarcie śluzy za dwie minuty, trzydzieści pięć sekund.
- Barka będzie naprzeciwko. Isis ją obróciła. Ustawimy się tak, żeby śluza wychodziła na jej górę, więc powinnaś widzieć właz gdy otworzą się drzwi.
Licznik upływał bardzo szybko - teraz, gdy nie było już odwrotu, czas wydawał się pędzić, przesypywać jak piasek przez jej palce, przypominając o tym, jak sprawnie musiała działać.
- Piętnaście minut - przypomniał jej, gdy pozostało trzydzieści sekund. - Dasz sobie radę.
Zdążyła złapać się poręczy, jeśli dzięki temu czuła się pewniej i przygotować na to, co czekało ją na zewnątrz. Gdy drzwi się otworzyły, poczuła drżenie metalu przy wysuwaniu przesłony, ale nie usłyszała syku. Nie wyleciała też ze środka jak w filmach, wywiana przez tornado. Nie stanęła naprzeciw atłasowej czerni.
Przed jej oczami ukazało się morze gwiazd. Drobnych, migoczących przy każdym poruszeniu głową, każdą zmianą położenia obserwatora. Tysiące świateł, tak dalekich, a zarazem tak bliskich, jakby mogła sięgnąć i zdjąć jedną z nich, chowając do kieszeni. Cztery, pięć metrów dalej, niczym nieaktywny, czarny monolit zawieszona była barka. Logo Przymierza wygrawerowane było koło okrągłego włazu, ledwo wyróżniającego się na gładkim dachu.
Dopiero koncentrując wzrok na pojeździe, dostrzegła, że gwiazdy nie stoją w miejscu. Świat wokół niej wirował, Crescent był w ciągłym ruchu, skoordynowanym z ich celem. We dwójkę pędziły przez kosmos w słabym blasku Przekaźnika Masy, który przysłaniało ogromne ciało korwety.
Ostatnio zmieniony 18 gru 2018, o 02:31 przez Mistrz Gry, łącznie zmieniany 1 raz.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: [Gromada Exodus -> Asgard] Przestrzeń kosmiczna

18 gru 2018, o 09:26

Pocałunek miał pewnie być czymś, co podniosło ją na duchu, albo odwróciło uwagę od stresu, jakiemu była poddawana. Działał prawie tak dobrze, jak poklepanie po plecach, o które prosiła go wcześniej. Uśmiechnęła się do niego krótko, zaraz po tym chowając twarz za ciemnym wizjerem hełmu. Teraz już potrzebowała skupienia i konstruktywnych działań. A kto wie, może poza skokiem na barkę samo zadanie nie będzie wymagało od niej szczególnie dużo wysiłku. Pozbyć się ewentualnej zmechanizowanej obrony, znaleźć skrzynie, przerzucić je i wrócić. Nie brzmiało to źle, gdy nie wiedziało się w jakich okolicznościach ma to wszystko do zrobienia.
Przyglądała się powstającym węzłom, zakładając, że nawet bez ewentualnego dzieciństwa spędzonego w harcerstwie Nazir wiedział, jak to zrobić. Wciąż miała swobodę poruszania się, a jednocześnie nie obawiała się, że lina sama z siebie postanowi się z jakiegoś powodu rozwiązać, a ona zostanie pozbawiona tego zabezpieczenia. Nie to, że bez niego nie dałaby rady, ale z nim po prostu czuła się pewniej.
Uśmiechnęła się krótko, z odrobiną rozbawienia, gdy poczuła pożegnalne klepnięcie w ramię, choć nie wiedziała, czy w ogóle to widział. A potem odwróciła się już przodem do wrót śluzy, czekając, aż miną te dwie długie minuty. W międzyczasie aktywowała omni-klucz i ustawiła sobie alarm na za dwanaście minut, drugi na za piętnaście. Wiedząc, że w tej chwili ma jeszcze minutę do otwarcia, dawało jej to zapas w postaci tych sześćdziesięciu sekund, w razie gdyby na drugi alarm się nie wyrobiła.
- Dobrze - odparła, gdy usłyszała o włazie. Musiał mieć normalne, mechaniczne zabezpieczenie, w razie gdyby elektronika ześwirowała. Gdy nie mieli tam człowieka na pokładzie, nie było nikogo, kto mógłby tego pilnować i w razie czego resetować systemy.
Mechów już nie skomentowała. Sięgnęła do pleców, upewniając się że zarówno broń, jak i generator są na swoim miejscu. Mechy nie nosiły tarcz, prawda? Wystarczył celny strzał. Niezależnie czy aktywne, czy nieaktywne, Francuzka zamierzała się ich pozbyć na samym początku, by przynajmniej tym się nie stresować. No, chyba że były spakowane w skrzynię i transportowane.
Słuchała głosu Khouriego, choć nie odzywała się, skoro nie zadawał jej żadnych konkretnych pytań. Przyjmowała informacje, którymi się z nią dzielili, oddychając spokojnie, ze wzrokiem utkwionym we wrotach śluzy. A gdy usłyszała syk, towarzyszący ich otwieraniu się, profilaktycznie złapała się poręczy.
Nazir mówił, by nie patrzyła w przestrzeń, ale trudno było jej tego nie robić, mimo, że tuż przed jej nosem znajdowała się barka, będąca ich celem. Przesunęła pełnym zachwytu, ale i strachu spojrzeniem po wszystkim, co ich otaczało. Nigdy dotąd nie była poza statkiem, gdy nie stał on w suchym doku - nie licząc swojego jednego lotu w kapsule. Nigdy nie widziała migoczących gwiazd znajdujących się na wyciągnięcie ręki, bez grubej, kilkuwarstwowej szyby, oddzielającej ją od pustki. Cisza, która zapadła wokół, była przejmująca. I piękna. Absolutnie piękna.
Ale czas leciał. Nie mogła spędzić pięciu minut na podziwianiu tego, co ją otaczało. Utkwiła wzrok w barce, biorąc głęboki oddech. Musiała wybić się z Crescenta tak, by magnetycznymi butami przyczepić się do gładkiej ściany drugiej jednostki. Trudno było myśleć w sposób, który przyjmował, że to właz barki jest na dole, a ona sama stoi bokiem. Poruszanie się w pustce nie było tak oczywiste, zwłaszcza, gdy miała się przemieszczać między statkami ustawionymi wobec siebie pod kątem dziewięćdziesięciu stopni.
- Zaczynam - poinformowała ich krótko, nie wiedząc, czy SI ma kamery w śluzie, czy nie. Wielkim wysiłkiem woli zmusiła się do puszczenia barierki i wybicia się z Crescenta, starając się ustawić swoje ciało tak, by gładko stanąć na jasnej ścianie barki. A potem, możliwie jak najszybciej, chwycić się dla bezpieczeństwa głównego zaworu włazu.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Gromada Exodus -> Asgard] Przestrzeń kosmiczna

18 gru 2018, o 13:03

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Gromada Exodus -> Asgard] Przestrzeń kosmiczna

18 gru 2018, o 13:45

Wybicie się ze śluzy Crescenta nie było proste gdy miała świadomość tego, ku czemu leci. Pustka wokół niej odwracała uwagę. Przykuwała spojrzenie odległą gwiazdą, jednym punktem jaśniejszym niż inne, błyskami Przekaźnika Masy, który przysłaniał jej Crescent. Może żołnierze trenowali poruszanie się w takich warunkach w wodzie, ale nie przypominało to niczym nurkowania na dnie, o którym kiedyś opowiadała Nazirowi. Kosmos widziany przez grubą szybę przypominał vid w porównaniu do oglądanego bez żadnych barier, poza hełmem chroniącym jej głowę. Góra i dół przestały mieć znaczenie, istniał tylko jeden, wirujący ruch, w których wydawały się pędzić oba pojazdy choć w praktyce poruszały się wolno. Na pokładzie korwety nawet nie odczułaby tego, że zmieniają położenie, ale z tej perspektywy wszystko było inne.
Lot był powolny. Gdy odbiła się od krawędzi śluzy, nie miała możliwości poprawienia swojej trajektorii. Lina, którą była przywiązana nie była naciągnięta, sunęła za nią przez pustkę. Już po kilku pierwszych sekundach Francuzka poczuła zimno, przesuwające się falą wzdłuż jej kręgosłupa - nie wycelowała dobrze. Zamiast na płaskiej powierzchni obok śluzy, leciała ku lekkiej pochyłości na sterburcie barki.
Unoszenie się w przestrzeni było gładkie, eleganckie wręcz, wydawało się powolne i pełne finezji. Impet swojego skoku dostrzegła dopiero docierając do punktu przeznaczenia - uderzyła o metal ramieniem, w którym od razu poczuła tępy ból. Jej nogi odskoczyły do góry, ciało obróciło się do góry nogami względem włazu, sama nie wiedziała kiedy. Ruszone siłą odśrodkową, odbiło ją od barki, po której prześlizgnęły się jej dłonie nie znajdując niczego, czego mogłaby się złapać. Pustka kosmosu czekała w tyle na każdy jej błąd, patrzyła, oceniała jej malejące szanse, wyciągając ku niej atłasowe ramiona w kilkumetrowej, pustej strefie między korwetą i transportem.
Jej palce zacisnęły się na jakimś uchwycie, a ramię instynktownie przyciągnęło ją bliżej, do jedynego, co powstrzymywało ją przed oddaleniem się od barki. Lina dalej nie była naprężona i przywiązywała ją do Crescenta - powrót na niego za jej pomocą i powtórzenie skoku kosztowałoby ją sporo czasu. Przedwcześnie włączając magnetyczne buty, poczuła, jak jej nogi wyginają się pod kątem, któremu daleko było do naturalnego, ale nadwyrężone ścięgno było małą ceną zapłaconą za stabilność.
Prostując się, dostrzegła korwetę obok. Patrząc na nią z tej perspektywy, była ogromna. Niegdyś niebieskie detale na jej skrzydłach już dawno zostały zdarte, lub przykryte warstwą kosmicznego pyłu. Nie wydawała się pusta i martwa, jak wtedy, gdy czekała na nią przy wodospadach. Silniki pracowały, czyniąc z niej aktywne monstrum, nieporównywalnie większe od Francuzki.
Dojście do włazu było znacznie prostsze niż skok. Szybko znalazła uchwyt, dzięki któremu podniosła ogromną klapę, choć wymagało to od niej odrobiny wysiłku. Przejście było cztery razy szersze niż ona, bez problemu zmieściła się w środku, spływając do wnętrza.
Dwa mechy stały w przestrzeni ładunkowej, obok siebie, oświetlone awaryjnymi, pomarańczowymi lampkami. Nie były postawione w stan uśpienia, ani zapakowane w pudła. Czekały, cierpliwie, na zagrożenie, którego mogłyby się pozbyć.
Gdy dobyła Claymora, oba rzuciły się do przodu. Magnetycznymi nogami odrywając topornie od podłogi i pokonując następne kroki, dopadły do Francuzki gdy nacisnęła na spust. Głowa pierwszego z nich, tego stojącego bliżej, trysnęła potokiem iskier, a jego ciało zamarło, odrywając od podłogi gdy jego systemy utraciły zasilanie.
Drugi nie zareagował na śmierć towarzysza. Ciężka, metalowa ręka wystrzeliła do przodu, uderzając ją w środek klatki piersiowej, pozbawiając tchu. Wytrącając z równowagi i posyłając jej ciało w tył. Jej następny wystrzał urwał tę rękę, i prawie połowę jego klatki piersiowej, z reszty ciała mechanicznego obrońcy, który, nie zdając sobie z tego sprawy, dalej parł naprzód. Niezdarnie zamachnął się drugą ręką, świecąc złowrogo ledami na swoim hełmie, ale trzeci, ostatni wystrzał ze strzelby pozbawił go tej do złudzenia przypominającej twarz iluminacji.
- W porządku? - Khouri spytał cicho, gdy ciało drugiego mecha, rozczłonkowane, rozeszło się po barce. Jego oderwana dłoń odbiła się od ręki Irene, lecąc bez celu naprzód. - Masz siedem minut.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: [Gromada Exodus -> Asgard] Przestrzeń kosmiczna

18 gru 2018, o 16:34

Nie sądziła, że wybije się źle już na samym początku. W jej oczach narastała panika, gdy rozpaczliwie usiłowała znaleźć sposób na naprawienie swojego błędu - tylko że tego nie było. Nie mogła się odbić, nie mogła zmienić trajektorii lotu, pozostało jej po prostu powoli sunąć w tej wszechobecnej ciszy w kierunku boku barki, licząc na to, że nie ominie jej całkiem. Nie mogła przecież zrobić tego aż tak bardzo źle, by odlecieć w pustkę nawet bez próby przechwycenia ładunku. Nie mogła.
Rozpaczliwie zacisnęła dłonie na uchwycie, gdy udało się jej o niego zaczepić. Zamknęła oczy, uspokajając oddech, mając jednocześnie świadomość upływającego czasu. Z jej gardła wyrwało się stęknięcie bólu, gdy jej nogi pod nienaturalnym kątem przyczepiły się do poszycia, a potem chyba tylko cudem zmusiła się do puszczenia uchwytu i wyprostowania się, stworzenia sobie góry i dołu, do których mogłaby się odnosić. Czuła i słyszała, jak jej serce tłucze się w klatce piersiowej, będąc najgłośniejszym dźwiękiem w otoczeniu, tuż obok jej oddechu.
Gdy przechodziła do włazu, czuła jak drżą jej nogi. Była bliższa śmierci, niż zakładała, że będzie. Nie wiedziała już, czy podczas lotu ma żegnać się już z Nazirem i Isis, czy liczyć jeszcze na cud, ale tego pierwszego nie zrobiła, a cud się wydarzył. Zerknęła na obróconego nienaturalnie względem niej Crescenta, lecz nie skupiała się na nim szczególnie mocno. Dziękowała swojemu rozsądkowi, który sprawił, że wyłączyła ciągłą transmisję dźwięków, bo była przekonana, że z jej gardła wydarł się przynajmniej jeden krzyk wywołany strachem. Lepiej, żeby tego nie słyszeli.
Wsunęła się do środka przez otwarty przez siebie właz, momentalnie zauważając mechy. Nie powinna narzekać, były tylko dwa, więc też skupiła się na usunięciu zagrożenia - tak samo zresztą, jak one. Mimo to Francuzka była skuteczniejsza. Głowa pierwszego eksplodowała po wystrzale Claymore'a, przed drugim zaczęła się cofać - chyba jednak zbyt wolno, nieprzyzwyczajona do ciężkości magnetycznych butów. Gdy wybił ją z miejsca, uderzając w nią metalowym ramieniem, stęknęła, dziękując w głowie wszystkim bogom galaktyki za to, że znajdowała się teraz w barce, a nie poza nią. Że zatrzymała się na przymocowanych do ścian skrzyniach, zamiast odlecieć w pustkę. Dobiła również jego, po czym opadła na podłogę, przyczepiając się do niej z powrotem. Jęknęła, unosząc wzrok w górę i usiłując uspokoić oddech. Przez właz widziała fragment Crescenta, do którego musiała jeszcze wrócić. A minęła jej połowa wyznaczonego czasu.
- W porządku - odpowiedziała na pytanie Nazira zduszonym głosem i przeładowała broń, blokując ją też od razu i przyczepiając z powrotem na plecy. Zerknęła na odliczanie na swoim omni-kluczu. - Wiem. Ale dopiero zaczynam szukać.
Całe szczęście, że Khouri nie mógł obserwować jej z jednego z wizjerów statku. Nie wspominając o fakcie, że pewnie zszedłby na zawał na widok jej nieszczególnie udanego skoku, to wypominałby jej to potem do końca życia. Aktywowała omni-klucz, wyświetlając sobie numery ładunków i ruszyła wgłąb barki w poszukiwaniu odpowiednich.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Gromada Exodus -> Asgard] Przestrzeń kosmiczna

18 gru 2018, o 18:27

Pakunek 1
0

Pakunek 2
1

Pakunek 3
2

Tajny rzut MG
A<33<B<66<C
3
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Gromada Exodus -> Asgard] Przestrzeń kosmiczna

18 gru 2018, o 19:28

Barka była pusta, nie było po niej nawet widać żeby się poruszała. Większa niż jej się wydawało po schemacie, chowała w sobie mnóstwo sprzętu, w większych lub mniejszych pudłach. Niektóre były zwykłymi, metalowymi skrzyniami z oznaczeniami w stylu tych, które dostała od Nazira, inne były niestandardowe, ułożone bliżej kokpitu, a dalej od Irene.
Najszybciej znalazła wielkie pudło z pierwszym z oznaczeń. I bez danych na omni-kluczu rozpoznała je z oddali - na boku miało duży napis T5-V, jak ten na datapadzie, który przeglądał Nazir. Pozostałe leżały stosunkowo niedaleko, dwa z nich trzy razy mniejsze. Żadne z nich nie było poręczne, ale to z całym pancerzem początkowo było dla niej zagwozdką. Wielkie, podłużne, z trudem odpięła je od zaczepów i podprowadziła pod właz. Nie miało uchwytów, za które mogłaby złapać, więc musiała uważać by przypadkiem nie poleciało w kosmos gdy wyszła na zewnątrz. Odbicie się z nim nie było już tak ciężkie jak pierwszy skok, miała linę, która w specyficzny sposób zawiesiła się w przestrzeni i na końcu mogła ją złapać i pociągnąć, wykonując korektę lotu. Po trzech, długich minutach, pudło stało pionowo wciśnięte w śluzę.
Ponowny skok w pustkę. Pociągnięta przez nią lina częściowo zawisła w przestrzeni niczym namacalny ślad jej trajektorii lotu. Gwiazdy błysnęły znajomo, zachęcając do zboczenia z trasy, do ruszenia w kosmos zamiast wciskania się ciemną, ciasną barkę, od której ścian odbijały się resztki dwóch mechów. Spadając do środka, odtrąciła korpus pierwszego, zabitego przez nią przeciwnika i złapała drugą paczkę.
Pierwszy alarm zadzwonił gdy, z pudłem w dłoniach, stanęła na szczycie barki, spoglądając na swój cel. Crescent miał błękitną łunę. Przekaźnik Masy skryty za nim był dziesięciokrotnie większy od korwety, ale był daleko, a ona była blisko. Dawał żywe, niebieskie światło, któremu widok zza szyby nie dorównywał. Błękit mienił się różnymi tonacjami, pulsował niczym otaczająca ją energia, tworząca nad statkiem wielotonową aurę.
- Pancerz jest najważniejszy. Powinien być w największym pudle - głos Khouriego zabrzmiał w jej słuchawce gdy już przyzwyczaiła się do ciszy wypełnianej głośnym, panicznym biciem własnego serca. Przebywanie w pustce sprawiało, że nabierała jako takiej wprawy w poruszaniu się w niecodziennym środowisku, ale każda sekunda przybliżała ją do narastającego zagrożenia. - Nie musisz brać wszystkiego. Nie ryzykuj.
Z potencjalnych, dodatkowych łupów szybko przeszli do niższego poziomu niezabrania całego potrzebnego sprzętu. Miał broń, jakąś na pewno, widziała ją w kajucie. Pancerz stanowił podstawę, reszta miły, zwiększający jego szanse w walce dodatek.
Drugie pudło zagościło koło pierwszego, a Francuzka skoczyła po raz kolejny. Z trzecim też miała większy problem - było spore, podłużne, prawdopodobnie przechowywało karabin lub strzelbę, może jakąś inną część pancerza. Czuła, jak mimo aktywnych systemów kontroli środowiska w jej pancerzu, robi jej się gorąco. Wpadła do śluzy razem z metalową skrzynią, obijając się o jej krawędź i spoglądając na zegarek.
- Ankara leci w naszą stronę - tym razem odezwała się Isis. - Znajdzie się w zasięgu prowadzenia ognia za półtorej minuty.
- Wracaj - poprosił, nie pytając nawet czy udało jej się dostać wszystko. Ostatnia paczka była mała - poprzednie kursy, poza zdobyciem pancerza, wykonała w minutę jeden, w dwie minuty drugi.
Ryzyko wciąż było ogromne.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: [Gromada Exodus -> Asgard] Przestrzeń kosmiczna

18 gru 2018, o 20:22

Nie chciała skakać w tę i z powrotem. Nie chciała dodatkowo przebywać tej przestrzeni, poza dostaniem się na barkę raz i powrotem z niej na samym końcu. Ale nie mogła przecież wypchnąć ładunku przez właz i popchnąć go w stronę Crescenta, licząc na to, że może trafi, a może nie trafi do śluzy. Widziała, że miała już lekki problem z trafieniem swoim własnym ciałem tam, gdzie chciała celować, nie rozważała więc nawet rzucania czymkolwiek innym. Czas uciekał, z każdym kolejnym pudłem miała go coraz mniej. Spoglądała na odliczanie, na przeciekające jej przez palce minuty. W pustce wszystko działo się wolniej, a czas płynął tak samo. Sądziła, że naprawdę uda im się zabrać więcej. Pewnie tak by było, gdyby trafił im się drugi z modeli barki. Mogliby razem z Nazirem poprzenosić skrzynie, tyle, ile tylko by zdążyli, nie panikując w międzyczasie, że otaczający oba statki kosmos ich przerośnie.
Zerknęła na omni-klucz, gdy zadzwoni po raz pierwszy i jęknęła z niezadowoleniem. Było za wcześnie. Nie miała nawet wszystkiego tego, czego potrzebował Khouri. Teraz, gdy już mniej-więcej opanowała poruszanie się między śluzą a włazem, potrzebowała więcej czasu. Odbiła się znów, z pomocą liny dostając się na Crescenta i łapiąc się wolną ręką barierki, która na początku pomagała jej poradzić sobie ze świadomością czekającej na nią pustki. Teraz po prostu była, ułatwiając działanie. Francuzka wciąż czuła strach, ale nie był on już tak wielki, jak przedtem.
Nie odpowiedziała na informację od Nazira, jakby wypowiadanie jakichkolwiek słów było marnowaniem cennych sekund. Wróciła po trzecią skrzynię, usiłując zrobić to jak najszybciej, ale poza mocniejszym wybiciem się z miejsca nie była w stanie zrobić dużo więcej. W końcu i trzecie, nieporęczne pudło znalazło się na pokładzie ich statku - i dokładnie w tej samej chwili dostała ostrzeżenie od Isis.
- Nie mogę - stęknęła, stając kolejny raz we wrotach śluzy, gotowa do skoku. - Nie... nie znalazłam wszystkiego. Nie zdążyłam.
Jej dłoń zacisnęła się kurczowo na barierce, kiedy uświadomiła sobie, co się wydarzy, jeśli Ankara trafi Crescenta, gdy Irene będzie znajdować się na zewnątrz. Czuła, jak krew odpływa z jej twarzy, choć zza ciemnego wizjera hełmu nikt nie byłby w stanie tego zauważyć. Czy powinna tak ryzykować? Za jeden element sprzętu, którego im brakowało? Może mogli go kupić, gdziekolwiek. Może nie musiała stawiać swojego życia na szali za dobry model omni-klucza, albo wojskowego generatora.
Zaklęła pod nosem i cofnęła się, uderzeniem dłoni w panel zamykając wrota śluzy.
- Nie zdążyłam, Nazir - warknęła, zła na siebie za swoją początkową nieporadność.
Rozejrzała się w poszukiwaniu oznaczeń, które mówiłyby jej z której strony będzie znajdować się góra, a z której dół, gdy z powrotem włączy się grawitacja. Szybko ustawiła skrzynie tak, by opadły na siebie nawzajem, nie czyniąc zbyt dużej szkody zawartości. Potem sama obróciła się w miejscu, przyczepiając się butami do docelowej podłogi.
- Lećmy - rzuciła do komunikatora.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Gromada Exodus -> Asgard] Przestrzeń kosmiczna

18 gru 2018, o 22:28

Nie widziała nadciągającego zagrożenia. Może gdyby dostrzegła statek na horyzoncie, jak setki lat temu na morzu, lepiej by się z tym czuła. Szansy procentowe i zegarek na omni-kluczu nic jej nie dawały. Mogła bać się cyferek, ale strzał nadszedłby znikąd. Crescent miał bariery kinetyczne, przeżyłby nawet bezpośrednie trafienie, ale ona prawdopodobnie nie. Isis dostrzegłaby wystrzał jako pierwsza, po niej Khouri. Może zdążyłby coś krzyknąć przez komunikator, jeśli wystrzeliliby torpedy dysrupcyjne, które potrzebowały trochę czasu by dolecieć na miejsce, w przeciwieństwie do lasera Guardian. Mieliby kilka sekund na pożegnanie nim barka stanęłaby w płomieniach, a ona z nią.
Gwiazdy kusiły, gdy stała w otwartej śluzie. Ich migotanie przypominało wabiące podróżników złoto. Chciało się na nie patrzeć, chciało się ku nim sięgnąć. Poza szybą, były jak halucynacja płatająca jej oczom figla. Zbyt daleko by mogła dostrzec lub poczuć ich wpływ. Tylko błyski.
- Nie szkodzi - Nazir odpowiedział natychmiast, chcąc ją uspokoić. Może bał się, że teraz jeszcze rozważała powrót na barkę po ostatnią rzecz. Cokolwiek było w czwartej skrzyni, nie było warte jej życia. Zabrakło jej dosłownie minuty, jednej, dodatkowej. - Wracaj. Zabierz linę.
Choć rudowłosa była już w środku, lina częściowo unosiła się pomiędzy nią, a otwartym włazem do barki. Musiała wciągnąć ją do środka, albo przeciąć i wyrzucić - na pewno obie te opcje były łatwiejsze niż rozwiązanie zawiązanego przez Nazira supła na poręczy lub wyswobodzenie się z uprzęży. Tak czy inaczej, gdy uderzyła w ścianę obok, w panel, drzwi za nią się zamknęły, odcinając ją od pustki kosmosu.
- Wyrównuję ciśnienie - poinformował ją uprzejmy głos sztucznej inteligencji, podczas gdy ona wcisnęła się obok dwóch dużych skrzyń i jednej małej.
- Nic się nie stało - powtórzył Nazir, gdy znów się odezwała, podsumowując warknięciem to co się stało. - Masz część. Nie mieliśmy prawie w ogóle czasu.
I tak dokonała czegoś niemożliwego. Zniszczyła oba mechy i wydostała większość wielkiego uzbrojenia i opancerzenia z wnętrza barki oddalonej od korwety o kilka metrów. Nie miała w tym doświadczenia, nigdy wcześniej tego nie robiła, a w kosmosie wszystko mogło pójść nie tak.
W śluzie rozległ się głośny syk wpompowanego powietrza. Gdy tylko się zamknęła, wróciła wytwarzana przez rdzeń piezo grawitacja, a skrzynie tupnęły lekko, opadając o te kilka milimetrów, które dzieliły je między sobą pomimo równego ułożenia.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Galaktyka”