W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Carlos Brown
Awatar użytkownika
Posty: 213
Rejestracja: 19 lip 2016, o 16:05
Miano: Carlos Brown
Wiek: 49
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: OMEGA
Kredyty: 27.360
Medals:

[Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

25 maja 2021, o 17:20

Widok oczywiście mu się nie podobał. Leżąca denatka wydawała się być ich przewodniczką. Niby ta sama twarz, te same włosy, nawet pancerz ten sam. Ale może to nie była ona? Najbardziej prawdopodobna była siostra bliźniaczka. Wiele bliźniaków wygląda identycznie i nawet ubiera się tak samo. Bardziej wymyślna opcja to klon, bo nad tym to ludzkość już od setek lat pracowała i na sto procent gdzieś jakieś badania zostały. Inne teorie to podróż w czasie albo iluzja. Z tą magiczną mocą co tu szaleje to chuj wie. Oby tym razem to nie on był winien śmierci przewodnika.
Przykucnął i uniósł rękę. Pamiętał ze wspólnych manewrów, że było coś jak uniwersalne gesty komunikacyjne opracowane do komunikacji na polu bitwy przy niesprawnym radiu. Turianie używali czegoś podobnego do ludzkich znaków, ale tylko podobnego. Mniejsza ilość palców była tu ograniczeniem. Nie mniej, dał znać, że jest czysto.
- Myślę, że to bliźniaczka. To najbardziej logiczne wyjaśnienie.
Stwierdził, kiedy już reszta podeszła i otrząsnęła się z wczesnego zaskoczenia. To było bardzo logiczne. Nie logiczna była tylko świeżość zwłok. Jeśli to znowu biotyczne kokojambo, to powinien zażądać większą wypłatę.
Tak rozmyślając, rozglądał się, pilnując perymetru. Wolał nie być napadniętym przez krowy wampiry z kosmosu, albo szalonego czarodzieja manipulującego czasem. Wystrzały skupiły na chwilę jego uwagę, po czym odczytał wiadomość od turianina.
- Jedyni obecni to jedyni chętni nadstawiać karku, kurwa jego mać.
Prychnął, z lekkim uśmieszkiem. Miał podobną opinię jak Vex na temat pomocy reszcie. W normalnych warunkach powinni sobie poradzić. Jeśli warunki nie są normalne, to i obecność ich trójki by niewiele zmieniła. Zresztą bieg przez las faktycznie trochę potrwa, a jak dobiegną to będą zmęczeni i mało przydatni w walce. O ile jeszcze będzie jakaś walka.
- Mogę brać szpice. Widmo bym dał na tyły, a niebieską w środek. Co wy na to?
Zasugerował, nie dyskutując odnośnie planu turianina, bo był ok. Doktorka raczej nie sprawia wrażenia bardzo bojowej, natomiast on sam z tym karabinem nie uważał się za genialnego strzelca. Mógł więc skrócić sobie dystans strzału i robić za żywą tarczę dla biotyka, przynajmniej przez chwilę.
ObrazekObrazek Pochłaniacze do broni +2, Szansa na strzał krytyczny: +10%, Obrażenia krytyczne: +5%, Bonus do pancerza: +300
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 416
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

26 maja 2021, o 13:53

Tori skrzywiła się lekko słysząc w odpowiedzi na swoje próby nawiązania kontaktu z drugą grupą jedynie głośne piski przeplatane trzaskami i szumem zagłuszeń statycznych. Potrząsnęła lekko dłonią z omni-kluczem jakby licząc, że tym prostym gestem uda się przywrócić komunikację, po czym wygasiła urządzenie.
- Komunikacja zdechła. Albo coś nas zagłusza albo ta kopuła ma jakieś dziwne właściwości - mruknęła w kierunku Vexa podchodząc nieco bliżej i kucając koło turianina. Przez chwilę obserwowała Carlosa, jednak jej wzrok uciekał wciąż w kierunku widocznego w oddali fragmentu baraku, starając się dostrzec jakikolwiek ruch albo sylwetkę, o ile zdołałaby ją wypatrzeć z takiej odległości. Wydawało się to dziwne, że jeszcze na nikogo się nie natknęli. Zważywszy na ilość osób które znajdowały się w tej strefie przed pojawieniem się bariery, jak i na ilość osób wchodzących w skład kolejnych ekspedycji, powinni w końcu kogoś spotkać. Kogokolwiek. A tymczasem to miejsce wydawało się absolutnie bezludne, jakby wszyscy ludzie zniknęli tak samo jak ptaki czy inne formy życia w lesie który został za nimi. Zdała sobie sprawę z tego, że nieświadomie zaciska pięści, jakby oczekiwała, że zaraz wydarzy się coś niedobrego. Narastająca, surrealistyczna atmosfera napięcia potęgowana przez wszechogarniającą ciszę i blask zamykającej ich kopuły robiły swoje.
Nic się jednak nie wydarzyło. Nie widać było żadnego ruchu - ani bliżej ani dalej, nikt nie strzelał do Carlosa, nic nie wybuchło, nie stało się nic niespodziewanego. Mężczyzna zatrzymał się, okrzyknął ich i przykucnął, pokazując że mogą podejść i chwilę później oboje znaleźli się przy nim. Przy Carlosie i przy... zwłokach.
Prawdziwym szokiem był jednak nie fakt, że w trawie leżało ciało, lecz twarz denatki - bo, że kobieta była martwa było widać już na pierwszy rzut oka. Martwe, zaszklone oczy wpatrujące się niewidzącym spojrzeniem wprost w kopułę nad ich głowami, krew na pancerzu i ziejąca rana na piersi dawały razem niemal pewność. Na boginię... - Tori zamarła w bezruchu z wyrazem niedowierzania na twarzy. Zwłoki, okej. Ale... Evelyn? Przecież poszła w drugą stronę z resztą grupy. Niemożliwe, żeby zdążyła tu dotrzeć... Nie słyszeli też żadnego strzału ani odgłosów walki...
Z oszołomienia wyrwały ją dopiero głosy Vexa i Carlosa. Skinęła ku mężczyźnie i sztywnym krokiem zbliżyła się by uklęknąć przy zwłokach kobiety, kątem oka rejestrując próby odblokowania omni Evelyn przez Widmo. Kontrolnie sprawdziła puls, po czym uważnie przyjrzała się ranie postrzałowej, a dłonią w rękawicy dotknęła zaschniętej krwi. Sięgnęła oburącz i poruszyła głową zmarłej oglądając boki głowy i macając sztywność karku, po czym sięgnęła ku wolnej dłoni denatki i uniosła ją, zginając rękę w łokciu. Na koniec uruchomiła skaner medyczny i szybko przeskanowała zwłoki, zapisując rezultaty.
- Zginęła niemal od razu - odezwała się spokojnym głosem, jakby dyktowała opis oględzin nowego przypadku w szpitalu - Rana postrzałowa, nie potrafię określić rodzaju broni. Duża ilość krwi świadczy, że jeszcze chwilę żyła, pocisk według skanu rozpadł się przebijając pancerz i rozszarpał płuco i worek osierdziowy. I... - zmarszczyła brwi i spojrzała w martwe oczy Evelyn, po czym sięgnęła dłonią ku twarzy zmarłej i zamknęła jej oczy, po czym spojrzała na Carlosa, a następnie przeniosła wzrok na Vexa - Stało się to jakąś godzinę temu. Może trochę więcej. Krew zdążyła już skrzepnąć, ale stężenie pośmiertne jeszcze nie wystąpiło. I raczej nie zginęła w tym miejscu...
Jej własne omni zakomunikowało przychodzący transfer. Zerknęła tylko na dane dotyczące przetwórni - plany mogą się okazać użyteczne później, na razie jednak wolałaby bardziej szczegółowe plany na temat liczby osób albo informację co się tu do cholery dzieje. Zamiast tego jedna wiadomość przykuła jej uwagę. „NIE WCHODŹCIE DO BARAKÓW”. Nim zdążyła się odezwać, poderwała głowę na odgłos odległych wystrzałów i odwróciła się w kierunku, z którego dźwięk dobiegał jakby spodziewała się dostrzec coś więcej niż ściana drzew na skraju lasu. Słysząc wymianę zdań Vexa i Carlosa odwróciła się na powrót ku nim i uniosła rękę z omni-kluczem na wyświetlaczu którego wciąż widniało ostrzeżenie.
- Chcecie się tam pchać? Do baraków? A zresztą... - żachnęła się po chwili - Co lepszego mamy do roboty? Może to pozwoli zrozumieć co tu się dzieje i kim... lub czym ona jest - wskazała na leżące zwłoki.
- A tak między nami, kudłaty najemniku - dodała jeszcze pod adresem Carlosa - Ta „niebieska” ma imię. Tori, jeśli skleroza już cię dopadła. W sumie nie powinno to dziwić, rasy żyjące tak krótko narażone są na demencję dużo wcześniej. Aż dziw że wciąż pamiętasz jak trzymać karabin.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Zed’terco Galick
Awatar użytkownika
Posty: 30
Rejestracja: 28 paź 2016, o 20:50
Miano: Zed'terco Galick
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Turianin
Zawód: Śledczy w stopniu Sekcyjnego w strukturach S.O.C.
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.000

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

26 maja 2021, o 22:21

Poruszanie się w gęstwinie nie należało do najwygodniejszych. Przyzwyczajony do metalowej konstrukcji Cytadeli turianin miał zdecydowane problemy z szybkim i jednocześnie cichym przemieszczaniem się pomiędzy gałęziami. Czasem zaskakiwały go niewielkie dołki w terenie, innym razem odgięta przez Evelyn gałąź trzasnęła go w hełm. W pieskich służbach nie miał jeszcze do czynienia z treningiem w takim terenie, a to co pamiętała z przymusowej służby wojskowej to za mało, z resztą tamte czasy w ogóle nie zapadły mu w pamięć.
Zed pamiętał codzienne musztry i zaprawy w jednostce. Pamiętał te wielokilometrowe biegi przed śniadaniem i częste kary za olewactwo i obijactwo. Gdyby mógł cofnąć czas z pewnością lepiej wykorzystałby tamte lata. W zasadzie po to wstąpił do SOC, żeby nieco naprawić błędy młodości. Pomoc innym, tropienie tych złych, chcących jedynie zarobić, lub się odurzyć, rozwiązywanie czyichś trudnych spraw życiowych, czy po prostu zwalczanie bezprawia. To były wartości, które mu przyświecały kiedy wstępował do policji i to były wartości, które uległy jedynie lekkiej zmianie, pozostawiają najważniejsze kwestie w niezmienionej formie.
Zagłębiony w swoich myślach turianin jako ostatni wyłapał trzaskające gałęzie, które nie połamały się pod jego pancernymi butami, a pod butami kogoś innego. Bez namysły przyklęknął tam gdzie stał, nieznacznie przemieszczając się bliżej drzewa. Głowy, ani gotowej strzelby nie odrywał od wcześniej wybranego perymetru, który był przed kolumną kroczących. Bacznie badał wzrokiem to co mogło ruszać się w gęstwinie, wyszukując anomalii i niezgodności. Widząc jednak jak zmieniła się formacja, skorzystał z pomocy Hearrowa i przeskoczył kawałek dalej, chowając się za większym pniem, który znajdował się jeszcze metr dalej.
Będąc na nowej pozycji i mając kontakt wzrokowy z Evelyn, nakazał jej gestem położyć się. Leżąc kobieta powinna mieć największe szanse na niedostanie przypadkową kulą, która byłaby kierowana w okolice klatki piersiowej klęczącej sylwetki przeciwnika. Tyle przynajmniej podpowiadało mu szkolenie.
Zed rozejrzał się, wyszukując następnych przeciwników, skupiając się na kierunku w którym szli, upewniając się, że nie zostali otoczeni. Kiedy jednak kątem oka dostrzegł ruch z kierunku z którego przyszli, musiał się upewnić co zobaczył i szybko przekręcił głowę w tamtym kierunku. Owadopodobni kosmici, których Galick widział pierwszy raz przypominali mu nieco ludzi i nieco quarian, jednak na pewno nie byli żadnymi z nich. Żółte ślepia były zdecydowanie niepokojące i przyprawiały turianina o nietypowe ciarki. Śledczy nie miał wątpliwości co do tego, że owadopodobni zauważyli jedno z nich, bądź to Evelyn, która oberwała, bądź niego samego, który przeskoczył spory kawałek od poprzedniego miejsca, co za pewno mogło być widoczne. Należało jednak założyć, że co najmniej jedna osoba została odkryta, a tym samym nie obejdzie się bez walki.
Mimo świadomości zbliżającego się nieuchronnie starcia, turianin zachował zimną krew. Wciągnął głęboko duży haust powietrza i wstrzymał na chwilę, po czym z powrotem wypuścił. Z bronią jaką posiadał i pozycją niewiele mógł zdziałać. Wyjście od razu było głupotą i zbytnią brawurą. Jedynym sensownym wyjściem wydawało się odczekać i wyczekać odpowiedni moment. Sejmitar z pewnością już chciałby zasmakować w krwi tych dziwnych stworzeń, jednak musiał jeszcze chwilę poczekać.
Kiedy tylko Marshall zerwał się do rozstrzelania jednego z przeciwników, turianin nie pozostał dłużny i również wynurzył się zza pozornie bezpiecznej osłony. Do krwi turianina w jednym momencie została wtłoczona ogromna ilość adrenaliny, pozwalająca mu dokładniej przyjrzeć się sytuacji i poprawnie zareagować. Jeśli tylko sytuacja na to pozwalała, a życie policjanta nie było nazbyt narażone, ten bez wahania pociągnął za spust plując śrutem w bliższego siebie przeciwnika.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek M-27 Sejmitar - 7/8 strzałów (ilość pochłaniaczy: 3)
Wayra Talav
Awatar użytkownika
Posty: 115
Rejestracja: 28 sty 2015, o 09:38
Miano: Wayra Talav
Wiek: 22
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Kurier / Przemytnik / Najemnik / Pilot
Lokalizacja: Kołyska Sigurda -> Skepsis -> Watson
Kredyty: 9.896

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

27 maja 2021, o 17:56

Włączył w omni w tryb rejestracji obrazu i dźwięku. Nie miał pojęcia na kogo się natknęli – a co jak co, swoją ilość podróży odbył – ale być może dla kogoś te dane będą dodatkowo coś warte. I to na tyle, by wyrazić swoją wdzięczność w wymiernej ilości kredytów. Swoją drogą – musiało się tutaj dziać coś więcej w takim razie, skoro był w to zamieszany nieznany gatunek. Osobiście do teraz obstawiał po problem z terrorystami, być może batarian? Albo jakiś nieudany eksperyment, który doprowadził do wypadku.
Życie uczy nie robić założeń.
Oczywiście. Dla kogoś poza Chińską Federacją Ludową. Tym ostatnim nie zamierzał nawet wspominać o tym.
Schowany, wybrał jeden z celów.

Omni potwierdziło wybranie programu sabotażu.
Chciał go aktywować możliwie tak, by objął jak największą liczbę wrogów. Trochę ryzyko, skoro nie wiedział z kim walczy i jakiej dokładnie broni używają przeciwnicy, ale jeśli miałoby zablokować możliwość odpowiedziana ogniem przez nich – chyba warte zachodu.

Teraz trochę żałował, że nie zdecydował się na cięższą broń – mówiło się trudno.
Znany – nieznany gatunek – mieli wykształcone głowy, pozostało tylko obstawiać, że postrzał w nią był równie śmiertelny co dla innych gatunków. I z grubsza taki był plan – w momencie gdy się okaże, że nie da się uniknąć starcia, wpakować w najbliższego mu przeciwnika z dwie kulki. Najlepiej w łeb.
Pozostało tylko poczekać na działanie żołnierza – tak by w miarę jednocześnie aktywować sabotaż i strzelić do wybranego celu. Miał nadzieję, że wybrał innego przeciwnika niż on. Nie chciał przedwcześnie ostrzec wrogów i umożliwić im znalezienie osłon. Mogłoby to doprowadzić zdecydowanie do problematycznego położenia, szczególnie gdyby się okazało, że mają czas na wezwanie jakiś posiłków.
W końcu – kto zagwarantuje, że nie ma tutaj więcej takich patroli w „okolicy”
Wyświetl wiadomość pozafabularną
>> Ibris << >> Theme #1 << >> Theme #2 <<
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12212
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

28 maja 2021, o 20:01

[h4]AKCJA 1[/h4]
Wyświetl uwagę Mistrza Gry

[h4]AKCJA 2[/h4]
Wyświetl uwagę Mistrza Gry


[h4]AKCJA 3[/h4]
Wyświetl uwagę Mistrza Gry

Podsumowanie:
Napastnik 1
Tarcze: 300
Pancerz: 1000

Napastnik 3
Tarcze: 150
Pancerz: 1000

Wayra
Tarcze: 0
Pancerz: 285

[h3]Napastnik 2 pokonany.[/h3]
[h3]Napastnicy schowani za drzewami do początku następnej tury.[/h3]
[h3]Efekty Sabotażu i Skoku Adrenaliny kończą się.[/h3]
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12212
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

28 maja 2021, o 22:15

Wyświetl uwagę Mistrza Gry [h3]ZED, MARSHALL, WAYRA, EVELYN[/h3] Krzyk Evelyn poniósł się echem pośród drzew po raz kolejny, gdy szelest za jej plecami się nasilił. Nadciągający oddział skanował otoczenie, kiedy lufy ich karabinów skierowane były w stronę, w którą uskoczyła kobieta pod wpływem pierwszej salwy, ocierającej się o jej tarcze.
Odruchowo, dłońmi zakryła głowę, jakby to miało cokolwiek zmienić w jej byciu aktualnym celem. Mocno zacisnęła powieki, a jej usta poruszały się lekko w jej mamrocie, którego treści nikt z pozostałych nie był w stanie odcyfrować. Jej reakcja była dość jednoznaczna dla każdego, kto znalazł się wraz z nią w tym miejscu - była cywilem. Nie przywykła do tego nieprzyjemnego uczucia impetu pocisku hamowanego przez zewnętrze tarcze, rozbłysku świadczącego o uderzeniu. Wpadając w niemal katatoniczny stan, kręciła głową w zaprzeczeniu tego zjawiska, zmuszając [h4]Zeda[/h4] do pochwycenia ją dłonią. Policjant wciągnął ją wgłąb drzew, poza zasięg karabinów przeciwnika.
W tym samym czasie, wystrzelony przez [h4]Marshalla[/h4] pocisk uderzył o drzewo stojące na jego linii wzroku, za którym zniknął jeden z obcych. Kora eksplodowała naokoło, pozostawiając po sobie wypaloną dziurę i strużki wypływającej z wnętrza żywicy.
Wychylający się zza drzewa [h4]Wayra[/h4] po aktywowaniu nagrywania, użył swojego urządzenia do posłania w kierunku środkowego z obcych programu Sabotażu. Ten uderzył prosto w swój cel, eksplodując naokoło - jak się okazało, niewystarczająco daleko by unieszkodliwić na turę pozostałych przeciwników. Ten znajdujący się na środku i najbliżej uniósł swój połyskujący oznaczeniami przeciążenia karabin, jakby rozumiejąc rolę, którą odegrał ten ruch.
Pozornie, obcy poruszali się w sposób chaotyczny. Lawirowali pomiędzy drzewami, znikając i pojawiając się w przestrzeniach pomiędzy nimi. Wbrew swoim początkowym zamiarom, zatrzymali się w odpowiedniej odległości, krążąc niczym sępy wokół odnalezionej padliny, szukając odpowiedniego podejścia.
Jednak gdy odnajdywali ten kąt, tę wyrwę, poruszali się niczym jeden organizm. Unosili dłonie dzierżące karabiny w górę, obierając [h4]Wayrę[/h4] na swój cel. Niebo rozdarł wrzask wystrzeliwanych salw z karabinu, gdy tarcze wychylającego się zza drzewa mężczyzny rozbłysły. W tym chaosie dostrzegł, że jego pociski trafiają w chitynowy pancerz tego napastnika, który znajdował się najbliżej.
Tak samo trafiły strzały Marshalla, a także potężny wystrzał ze strzelby Zeto. Niemniej, niemal nieporuszone tym wydarzeniem jednostki nadal skupione były na stojącym najbliżej Wayrze. Korzystając z momentu, w którym strzelał z własnej broni, puszczali kolejne salwy w jego kierunku. Pociski rozdzierały korę drzewa, za którym się chował. Jeden z pocisków okazał się celny. Nie mając przed sobą kinetycznej bariery, przedostał się przez warstwy pancerza prosto w łączenie między jego płytkami. Wayra poczuł piekący ból w swoim barku, nim nawet kontrolki jego omni-klucza poinformowały go o utkwionym w jego ciele pocisku.
Jeden z napastników padł na ziemię, nie wydając z siebie ani jednego odgłosu. Dopiero wtedy, na krótką chwilę nastała cisza, podczas której pozostali przy życiu obcy schowali się pośród drzew.
- Czym oni są? - blondynka zachłysnęła się powietrzem, skulona stojąc za drzewem i spoglądając na znajdującego się najbliżej Marshalla.
[h3]VEX, TORI, CARLOS[/h3] Leżące na ziemi ciało zdążyło lekko ostygnąć. Okryte pancerzem, chronione przed światem zewnętrznym, było ciężkie do dalszej identyfikacji. Z pewnością należało do dobrze znanej im blondynki. Evelyn Cantos jednak widzieli po raz ostatni jeszcze piętnaście minut temu, przed skałą, przed którą się rozdzielili, pośrodku gęsto porośniętego lasu. By to była ona, musiałaby dotrzeć tutaj przed nimi - już od jakiegoś czasu martwa. W żaden sposób nie zgadzało się to z ich obecną sytuacją. Cantos jeszcze przed chwilą pobrzmiewała w ich radio. Nawet zniekształcona, brzmiała jak ona i chciała przekazać im jakąś informację, gdy bariera, lub cokolwiek innego utrudniło im porozumiewanie się przez radio.
Tori miała w tym doświadczenie. Chcąc, nie chcąc, lata jej doświadczenia w tej branży nauczyło ją wiele. Wiedziała jak wygląda ciało, którego nie można było już odratować. W które nie dało się tchnąć życia z pomocą elektrycznego szoku, które nie stało na granicy tego, co żywe, a co martwe. Jej bystre oko dostrzegło wiele tam, gdzie pozostali żołnierze widzieli po prostu trupa.
Evelyn, czy jej identyczna bliźniaczka według teorii Carlosa, umarła od strzału ze średniej odległości kilku - może nawet kilkunastu metrów. Po bliższym rozpoznaniu, Tori dostrzegła, że gęsta warstwa zakrzepłej krwi przykrywała nie jedną, a dwie rany postrzałowe znajdujące się w bardzo bliskiej odległości. Blondynka umarła nagle, od broni średniego kalibru. Mógł to być pistolet maszynowy, mógł również karabin, a może strzały z ciężkich pistoletów oddane w tym samym momencie. Z pewnością nie była to strzelba ani karabin snajperski.
Gdy Carlos jako pierwszy ruszył do przodu, wiatr wydawał się wzmagać. Targał odkryte włosy żołnierza, zmuszając do zmrużenia oczu, gdy wraz z nim pod powieki dostawał się pyłek okolicznych roślin. Flora Watson nie była toksyczna, nie wymagała zakładania na głowę hełmu, jednak pogoda wewnątrz bańki mocno odstawała od tego, co spotkali na zewnątrz, próbując się do niej dostać.
Spoglądając na omni-klucz, dostrzegli jak oddalili się od wytyczonej im przez mapę ścieżki. Chcąc na nią powrócić, odwrócili się od trupa, gotowi na wyruszenie z powrotem we właściwym kierunku, gdy ich uwagę przykuł błysk. Coś leżącego pośród traw, jeszcze dalej od wyznaczonej im drogi, czego nie dostrzegliby, gdyby wcześniej nie odbiegli od trasy by zbadać poprzednią anomalię, która okazała się ciałem.
Podobnie jak z początku, nie czekała na nich żadna mina. Carlos ruszył przodem, z pozostałą dwójką tuż za nim. Nie odnajdując żadnych niespodzianek, dotarł do źródła połysku, który na niebiesko rozświetlał otoczenie.
Nie było to ciało. Jedynie mały hologram z dołączoną notatką.
Jeśli pójdziesz do baraków, nigdy więcej jej nie zobaczysz.
To brzmi jak wyzwanie.
Ale nim nie jest, Vex.
Nie zabieraj ich do baraków.
Idźcie do fabryki, potrzebują waszej pomocy.
Do liściku dołączony był Ziemski kwiat, który rozpoznał również Carlos - niezapominajka.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Ostatnio zmieniony 28 maja 2021, o 23:54 przez Mistrz Gry, łącznie zmieniany 1 raz.
Zed’terco Galick
Awatar użytkownika
Posty: 30
Rejestracja: 28 paź 2016, o 20:50
Miano: Zed'terco Galick
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Turianin
Zawód: Śledczy w stopniu Sekcyjnego w strukturach S.O.C.
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.000

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

28 maja 2021, o 23:07

Jeden z obcych padł, co było swego rodzaju sukcesem, jednak jakim kosztem. Wayra był aktualnie w stanie ciężkim, może jeszcze jedno trafienie i będzie po nim. Z drugiej strony, było teraz trzech na dwóch, a nie jak przedtem trzech na trzech. Prowadząc statyczny ogień osłonowy z osłoniętej pozycji Talav mógł się na pewno bardzo przydać, ale dopiero po tym jak jakkolwiek się opatrzy, czy też tymczasowo załata pancerz.
Drugą rzeczą jaką zauważył policjant był fakt, że od początku strzelaniny, zza żadnego krzaka nie wychynął następny karaluszy łeb. Można więc było w miarę bezpiecznie założyć, że w tej chwili, przez najbliższe dziesięć minut nie spotkają nikogo innego poza tym patrolem. Zakładając oczywiście, że ci nie wezwali jeszcze wsparcia. Tak czy siak aktualna sytuacja wydawała się korzystna dla ekipy ratunkowej, a kiepska dla owadostworów.
Zanim jednak można było podjąć jakiekolwiek kroki, lub działania, Zed rozejrzał się po okolicy. Skarcił wzrokiem po raz kolejny przewodniczkę, żeby ta głowy z ziemi nie podnosiła. Złapał kontakt wzrokowy z Wayrą, pytając wzrokiem "i jak tam?" - na tyle oczywiście na ile było to możliwe w hełmie. Człowiek pewnie niczego poza kiwnięciem głową w jego stronę nie zauważył, ale była szansa, że się domyśli. Z Marshallem trzeba było ustalić jakąś taktyczną zagrywkę, żeby w miarę możliwości zgrać akcję i wykończyć przynajmniej następnego chujka.
Turianin wskazał palcem na człowieka, po czym zatoczył koło w powietrzu, symbolizując w ten sposób szeroki łuk, jakim Marshall powinien się poruszać jego zdaniem. Zed w tym samym czasie przebiegłby podobny kawałek, robiąc tym samym zwiększając odległość między samym sobą, a żołnierzem. Teoretycznie powinni w ten sposób otoczyć przeciwników, zmuszając ich do obrania tylko jednego z celów, dając temu drugiemu szansę na piękny strzał w plecy. A nawet gdyby jeden z przeciwników zwróciłby się w jedną stronę, a drugi w drugą, pozostawał Wayra, który mógł pruć ze swojej pozycji. Mimo wszystko przed rozpoczęciem akcji turianin musiał poczekać na akceptację planu przez pozostałych.
Gdyby jednak tak się złożyło, że pozostali wyraziliby swoją aprobatę, policjant zebrałby się do niskiego biegu, pomiędzy gałęźmi, krzewami i zawieszonymi pajęczynami. Natomiast na lepszej pozycji strzeleckiej wszystko zależałoby od tego w kogo zostałby otworzony ogień - jeśli w niego, trzeba się było chować i odnowić tarcze, jeśli zaś w Marshalla, trzeba było pociągnąć za spust. Wojskowy umysł turianina widział to jako ryzykowny i agresywny plan, który mógł szybko zakończyć starcie.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek M-27 Sejmitar - 7/8 strzałów (ilość pochłaniaczy: 3)
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

29 maja 2021, o 18:18

Kiedy odpalona rzeź uderzyła w drzewo rozbryzgując kawałki kory Marshall przewrócił oczami, ale niecelność zrzucił na karb braku wprawy. W końcu ostatnimi czasy bardzo rzadko był w akcji a i dostęp do jakichkolwiek ćwiczeń miał zablokowany. Niezdolny do pełnienia służby, acha, taki chuj. Do strzału z pistoletu lepiej się przyłożył i kiedy oba pociski trafiły prawie krzyknął z zadowoleniem. Prawie, bo na takie ekscesy nie było teraz czasu, jeśli chciał przeżyć musiał zachować spokój i pełne skupienie.
- Trupami, mam nadzieję - odpowiedział Evelyn, nie wdając się w zawiłe dyskusje. - Głowa nisko i błagam, nie wychylaj się.
Jeden z przeciwników padł, ale wciąż pozostawała jeszcze dwójka, która teraz chowała się za drzewami. Hearrow oparł się plecami o najbliższe i rozejrzał dookoła na szybko próbując sklecić jakąś taktykę. Wtedy właśnie dostrzegł Zeda, który dawał mu wymowne znaki. Podporucznik skinął głową na znak zgody i odetchnął głęboko. Uniósł rękę pokazując turianinowi trzy palce, na znak, że mają ruszyć na trzy. Odliczył na palcach do trzech i ruszył pędem przeskakując od drzewa do drzewa chcąc dotrzeć do tego najdalej od jego obecnego miejsca. Razem z turianinem chcieli okrążyć pozostałych przy życiu przeciwników. Liczył na to, że tarcze wytrzymają a on dobiegnie do osłony w jednym kawałku. Zatrzymał się po drodze przy konarze dzielącym go od celu podróży, wycelował w najbliższego sobie przeciwnika i modląc się gorąco do wszelkich wyższych bytów po raz kolejny odpalił rzeź. Dwa strzały z Paladyna dołożył dopiero kiedy znalazł się za ostatnim drzewem.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 416
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

29 maja 2021, o 22:39

Nim ruszyli dalej, Tori ruchem ręki wygasiła informacje przesłane przez Vexa, o sekundę dłużej niż powinna przypatrując się ostrzegawczej wiadomości.
- Nie wchodźcie do baraków... To ostrzeżenie czy groźba? - mruknęła, nie kierując tego pytania jednak ani do turianina ani do człowieka.
Priorytetowa wiadomość zniknęła z wyświetlacza omni a lekarka kilkoma szybkimi ruchami wywołała i uruchomiła oprogramowanie medyczne skanera, ładując do niego wyniki skanu zwłok Evelyn w celu szczegółowej analizy. Przez moment na jej omni zapłonęło animowane logo Centrum Medycznego Huerty, ale zaraz zniknęło, zastąpione pojawiającymi się i szybko przesuwającymi liniami kodów, rezultatami wyników pośrednich i falującymi liniami diagramów. Tori opuściła rękę. Wiedziała, że pełna analiza danych chwilę potrwa, ale nie wymagało to ciągłego wpatrywania się w wyświetlacz. W duchu podziękowała Dr. Michelle że w tym aspekcie okazała się lekkomyślna. A może zapominalska? Po zakończeniu kontraktu dostępy Tori zostały usunięte z baz danych szpitala, ale specjalizowane medyczne oprogramowanie jej omni - obejmujące fizjologię znanych ras, statystyki, standardowe i rozszerzone badania, nawet diagnostykę implantów - pozostało. Bez dostępu do danych referencyjnych i do chmury kliniki, ale wszystkie rozszerzone algorytmy i analizy porównawcze mogły spokojnie działać i bez tego, co Tori zamierzała wykorzystać tak obecnie jak i w przyszłości. Huerta dała jej kopa w niebieski zadek? Bez łaski. Wiedza i doświadczenie zostały w głowie asari a ich umiejętnie wykorzystane może stanowić zdecydowany bonus w przyszłości.
Chwilową przerwę na decyzję o dalszym wymarszu przerwało coś niespodziewanego - pojawił się wiatr. Niezbyt silny, wprawiający wysoką trawę w powolny ruch przypominający falowanie morza - był jednak dla Tori zaskoczeniem, jakby asari przyjęła już jako normę bezruch powietrza panujący wcześniej. Krajobraz nabrał tylko uroku - przelatujące miękkie, kosmate nasiona jakichś roślin muskały delikatnie szybę wizjera jej hełmu, falując trawa wyglądała niemal malowniczo, brakowało tylko bezchmurnego nieba i promieni Skepsis aby krajobraz wyglądał naprawdę bajkowo i sielankowo. No i przydałoby się zniknąć tą diabelną kopułę nadającą potencjalnie pięknemu krajobrazowi zdecydowanie niesamowity i niepokojący wygląd.
Kolejną „znajdkę” w trawie dostrzegli niemal równocześnie. Ustaliwszy kierunek marszu i szyk, ruszyli naprzód w jej kierunku, a chwilę później omni Tori zagrało krótki, dwutonowy sygnał oznaczający zakończenie analizy danych i lekarka ponownie uniosła rękę, zezując, by jednocześnie obserwować plecy idącego przed nią Carlosa - nie wpaść na niego w razie nagłego zatrzymania się człowieka i utrzymać kierunek ruchu - i jednocześnie czytać kolejne wyniki analiz, wybrane rezultaty komentując na głos, by pozostali także mogli się z nimi zapoznać.
- Co my tu mamy... Śmierć Evelyn nastąpiła w wyniku postrzału... Postrzałów. Dwie rany umiejscowione blisko siebie. Rozległe uszkodzenia narządów wewnętrznych wskazują na średnią odległość od strzelca... I na pewno nie była to strzelba ani nic zbliżonego. Dwa pociski, jeden rozprysnął się podczas przebijania pancerza a odłamki zrobiły spory bałagan, drugi miał ułatwione zadanie i spenetrował ciało. Nie miała tarcz? Albo padły. Vex, coś na ten temat w logach omni Evelyn? To była egzekucja czy walka? - ze zmarszczonymi brwiami przerzucała kolejne strony raportu, aż dotarła do wyniku skanu DNA.
- Jeśli to była „nasza” Evelyn, to coś tu jest bardziej nie tak niż zakładamy. Przysięgłabym, że to jej głos słyszałam w ostatnim komunikacie, a te zwłoki, które znaleźliśmy leżą tu już jakiś czas. Niezbyt długi, ale z pewnością dłuższy niż kilka minut. Więc jeśli ta Evelyn, z którą tu weszliśmy jeszcze żyje... co zważywszy na strzały może być problematyczne, myślę, że będzie można odpowiedzieć na twoje domysły, Carlos. - wygasiła ekran omni i podniosła wzrok, orientując się, że byli już na miejscu. Tym razem nie było to kolejne ciało, lecz... hologram?
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1959
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

30 maja 2021, o 00:28

Informacje zawarte na narzędziu kobiety były w najlepszym wypadku szczątkowe, a w najgorszym - niepokojące. Mapy, plany, pliki które nie wnosiły niczego do ich obecnej sytuacji... Wszystko to co dało się wyjaśnić zwykłym zrobieniem kopii i standardową paczką plików dla przewodnika ósmej z kolei ekspedycji w to samo miejsce. Coś co posiadałaby zarówno Evelyn jak i jej bliźniaczka, jeżeli jedna trafiła do fabryki w tym samym celu co druga.
Wszystko poza identyfikatorem urządzenia.
Logika podpowiadała jednak tylko jedno najbardziej prawdopodobne rozwiązanie. Vex wygasił omni-klucz, podniósł się na nogi i skinął krótko głową.
- "Bliźniaczka" wyjaśniałaby też dlaczego Evelyn zgodziła się być przewodnikiem pomimo tego, że wszystkie poprzednie ekspedycje zaginęły - przytaknął z ociąganiem na słowa Browna, opierając karabin na ramieniu. Jego wzrok błąkał się po twarzy blondynki, gdy Tori kończyła swoje oględziny, myślami przez chwilę krążąc jednak gdzieś indziej. Nie byłaby to pierwsza podobna motywacja z jaką się zetknęli. Dowcip fortuny był tym bardziej ponury, gdy miało się świadomość, że byli świadkiem podobnej sytuacji zaledwie pół roku temu - i to w tym samym gronie, które teraz pochylało się nad ciałem.
Problem polegał jednak na tym, że stopniowo wszystko przestawało do siebie pasować.
Ponownie chwycił broń w obie dłonie, obrzucając leżącego doppelgangera Evelyn ostatnim spojrzeniem, nim skinął głową do Carlosa, dając znać, że zgadza się z jego propozycją kolejności marszu. Spięcie między lekarką, a najemnikiem spotkało się z jego zamyślonym milczeniem - być może trochę dlatego, że bezpośrednie, irytujące obycie mężczyzny niezbyt go ruszało, a jedynie wpasowywało się w opinię, która wypaliła się w nim na jego temat po wspólnej misji na Klendagonie, a która teraz czujnie obserwowała jak bardzo - i czy w ogóle - człowiek się zmienił od tamtego czasu. Jego uwaga skupiona była jednak gdzie indziej, odruchowo próbując znaleźć sens sytuacji, w której się znaleźli i w kółko analizując te same, szczątkowe fakty, które znali.
Wznowienie podróży równało się z wznowieniem obserwacji pobliskiego terenu, a także odsunięcie pozostałych myśli na bok. Ruszył za swoimi towarzyszami, unosząc lekko karabin i obserwując falujące dookoła nich trawy, pilnując by Tori pozostawała między nim, a Brownem. Wiatr wzmagał się w miarę zbliżania się do budynków, korzystając z faktu, że znajdowali się poza osłoną drzew i lasu, wślizgując się między płyty pancerza i niosąc ze sobą zapach roślinności, kory oraz leśnego poszycia. Gdy wypatrzyli następną anomalię skrytą pośród łąki, bez zwłoki również ruszył w tamtą stronę.
Rewelacja lekarki pod adresem ciała sprawiła jednak, że przeniósł na moment wzrok na baraki majaczące na krawędzi doliny. Rana postrzałowa wydawała się nieść gwałtowną śmierć, ale nie zgadzało się to z ilością krwi dookoła oraz słowami asari, co dorzucało kolejną zagadkę do ich stopniowo rosnącej puli. Szczególnie, że najwyraźniej kobieta została postrzelona dwa razy.
- Wspomniałaś, że zginęła niemal natychmiast. Myślę więc, że możemy założyć, że została tu przez kogoś przeniesiona - odpowiedział cicho, gdy zbliżali się do niewielkiego źródła blasku. W pierwszej chwili sądził, że kobieta została postrzelona i dotarła tu o własnych siłach, nim te ją opuściły po raz ostatni, markując jej miejsce finalnego spoczynku. Wyjaśniałoby to czekającą na nich wiadomość, nietypową lokację... Ocena Tori przeczyła jednak tej teorii, a ufał jej profesjonalnym zdolnościom bardziej, niż swoim nie popartym niczym rozważaniom. - Być może nawet przez tą samą osobę, która ją zabiła. I nie, nie sądzę, żeby była to przypadkowa śmierć. W agresywnej potyczce rzadko trafiają się na tyle precyzyjne strzały i paradoksalnie - rzadko w środek klatki piersiowej. Ludzie mają tendencję chować się za osłonami, kulić pod ostrzałem, biegać, zmieniać pozycję, wychylać zza swojego schronienia... Walka jest pełna entropii. A te rany, z tego co mówisz, są zbyt dokładne. I w miejscu, które byłoby zasłonięte przez ręce lub pistolet, jeżeli ofiara by się broniła. Egzekucja bardziej pasuje. Albo atak z zaskoczenia przez kogoś kogo znała lub się nie spodziewała.
Ta myśl nie była zbyt optymistyczna, ale pasowała - a przynajmniej na tyle, na ile mogła przy ograniczonej liczbie elementów układanki, które posiadali.
- Jej tarcze były w porządku. Logi są niemal puste, nawet te, które rejestrują ostatnio używane aplikacje. Nic co by nam pomogło - odpowiedział na zadane pytanie z ociąganiem, przerywając na krótką chwilę. Przesunął lufę karabinu w pobliże wzgórza, które mijali, poświęcając dwie sekundy na zlustrowanie linii lasu, ale tak naprawdę kupując sobie trochę czasu na odpowiedź.
Bo wiedział gdzie ta odpowiedź mogła ich zaprowadzić.
- Aczkolwiek identyfikator właściciela urządzenia również wskazuje na Evelyn - przyznał w końcu wprost. Wiedział, że biotyka potrafi naginać zasady fizyki i na granicy horyzontu zdarzeń potrafiły dziać się najróżniejsze rzeczy, ale...
- Jeżeli wyeliminowało się wszystko co możliwe, to co pozostało, nawet najbardziej nieprawdopodobne, musi być prawdą - zacytował pod nosem, spoglądając przelotnie na niebieskoskórą kobietę. - Myślę, że wciąż mamy jednak parę możliwych wyjaśnień do wyeliminowania - dodał, pozwalając sobie na krótki, aczkolwiek pozbawiony wesołości uśmiech.
Gdy dotarli na miejsce, zatrzymał się obok Carlosa. Jego wzrok padł na niewielki pad z hologramem, który nie pasował do tego miejsca tak samo jak i leżące wcześniej ciało, sugerując że został tu porzucony lub być może zgubiony. Kiedy eks-żołnierz aktywował urządzenie, spojrzenie turianina w pierwszej chwili prześlizgnęło się po dołączonym do niego kwiecie, wywołując dziwne uczucie mrowienia pod łuskami na karku jeszcze nim w pełni zorientował się na co patrzy.
A potem przeczytał wyświetloną wiadomość.
Fizjonomia turian nie pozwalała na wyraźne zblednięcie. Chitynowy pancerz osłaniał ich ciała nie tylko przed promieniowaniem słonecznym, ale również sprawiał, że te drobne reakcje były bardziej subtelne i delikatne. W jego gestach zabrakło jednak jakiejkolwiek subtelności, gdy gwałtownie wyrwał hologram z ręki Carlosa i gdy jego źrenice rozszerzyły się w geście zaskoczenia, na uderzenie serca tracąc maskę opanowanego spokoju.
Przesunął wzrokiem po treści wiadomości drugi raz. I trzeci. Jego palce zacisnęły się na urządzeniu, przez krótką chwilę grożąc jego uszkodzeniem, nim w końcu je wygasił i opuścił, a jego spojrzenie przeniosło się na majaczące w oddali baraki.
- Zmiana planów. Idziemy do fabryki - odezwał się głosem niebezpiecznie wibrującym od tłumionego napięcia po zdecydowanie zbyt długiej chwili ciszy.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 416
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

30 maja 2021, o 11:02

- Identyfikator twierdzi, że to naprawdę Evelyn? - w głosie lekarki zabrzmiało szczere zdumienie. Osobiście bardziej skłaniała się do teorii Browna o siostrze-bliźniaczce, choć wyobraźnia podsuwała jej bardziej fantastyczną teorię dotyczącą klonowania. Przez krótką chwilę miała nawet przed oczami wizję wszystkich dziewięciu ekspedycji - w tym ich własnej - wprowadzanej pod kopułę bariery przez identyczne blond-włose kobiece postaci. A może to tutaj jest coś, co stworzyło sobowtóra? Ale przecież Evelyn - ta „prawdziwa” Evelyn - weszła tu dopiero razem z nimi... Czy na pewno? Czy ona także mogła być kopią? - Myślę, że gdy - i jeśli - spotkamy tą Cantos, która nas tu wprowadziła, będę mogła porównać jej DNA z DNA zwłok. Mam wyniki skanu w swoim omni, analiza porównawcza wykaże czy oba zapisy będą identyczne, czy pojawią się odchylenia na poziomie CNV czy fragmentarycznego DNA. Może to rzuci jakieś światło*).
Podniesiony przez Carlosa pad wyświetlił krótkie holo, właściwie nic nie mówiące Tori, poza jednym małym szczegółem. Wiadomość była skierowana do Vexa. Imiennie.
Przeczytała krótki tekst który nic jej nie mówił - zatarte, ale wciąż obecne w jej pamięci wspomnienia Vexa nie odżyły w jakiś szczególny sposób, nie mogła dopasować enigmatycznych zdań do niczego, co Vex przekazał jej podczas pamiętnej sesji w ambulatorium na Klendagonie. Ani wiadomości, ani tym bardziej niewielkiego kwiatka, wyglądającego jak mały, polny chwast których pewnie pełno rosło gdzieś w pobliżu. Jednak wszystko to musiało coś znaczyć dla Vexa. Tori dostrzegła jego zdenerwowanie, szybkie, gwałtowne ruchy gdy niemal wyrywał Carlosowi datapad, jego zaciśniętą dłoń na urządzeniu.
Jednak wiadomość wprowadzała jeszcze większe zamieszanie w ich obecną sytuację. Wyrażnie widziała jego imię. Nie nazwisko, nie rangę wojskową, nie status Widma. Imię. Wiadomość musiała pochodzić od kogoś, kogo turianin dobrze znał. Dodatkowo, jeśli z wnętrza bariery nie można było się wydostać, ten ktoś musiał tu być wcześniej niż oni. I musiał wiedzieć, że Widmo weźmie udział w tej misji zanim bariera powstała bądź wszedł do środka wcześniej niż oni. Albo... Wiedział, że bariera powstanie. Czy to było celowe działanie? Kto mógł przypuszczać - poprawka - kto mógł WIEDZIEĆ że Widmo wejdzie tu i uda się właśnie w stronę baraków? Że to będzie właśnie Widmo Viyo? Stop! Jeżeli Tori tak się będzie nakręcać, to zaraz stworzy całkiem spójną teorię spiskową. A może to wcale jednak nie jest teoria?
- Vex? Czy ktoś wiedział, że bierzesz udział w tej misji? - odezwała się, starając się zapanować nad drżeniem głosu, wciąż uważnym spojrzeniem taksując zachowanie turianina - Czy wiedziałeś o tym co tu się stanie wcześniej? Czy znasz kogoś kto tu wszedł przed nami? Jesteś tutaj z misją ratunkową czy dużo wcześniej wiedziałeś że bariera się pojawi i kto za tym stoi? Chyba już pora na odrobinę szczerości. - cofnęła się dwa kroki, przysuwając bliżej Carlosa. Miała zamiar stać tak i czekać, nie ruszając się z miejsca. Jej serce biło przyspieszonym rytmem, napięcie ostatnich chwil zdawało się kumulować a zbyt duża ilość niewiadomych i zdarzeń które nie trzymały się kupy powodowały, że powoli zaczynała wierzyć w wyimaginowany spisek. Jednak gdy Vex krótkim zdaniem zarządził zmianę planów, w asari zagotowało się. Gniewnie ściągnęła brwi i odezwała się ponownie, tym razem ostrzejszym tonem.
- Co? Baraki są na wyciągnięcie ręki, straciliśmy zbyt wiele czasu by tu dotrzeć! Przed chwilą sam zadecydowałeś by kontynuować marsz mimo ostrzeżenia! Skąd ta nagła zmiana? Tam mogą być ludzie, wiesz? Żywi ludzie. Oczekujący pomocy. Ta... Druga Evelyn nie leży tam od dwóch tygodni. Zginęła godzinę, może dwie temu, co daje nadzieję na znalezienie pozostałych żywych i całych. Nie wiemy w jakim są stanie, może ktoś im grozi, może są zakładnikami, może są ranni! Tak postępuje Widmo? Jedna krótka wiadomość i poświęca się potencjalnych zakładników? W sumie to tylko przypadkowe ofiary, nie? Liczy się cel misji, a cel uświęca środki! - potrząsnęła głową, odwróciła się od turianina i spojrzała w kierunku baraków. - Jeśli zaraz nie powiesz mi o co tu chodzi i skąd ta zmiana planów to wracaj. Ja idę do baraków. Nawet sama, jeśli żaden z was nie będzie chciał iść ze mną.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1959
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

30 maja 2021, o 13:45

Jego wzrok podniósł się znad hologramu, ponownie wbijając w budynki baraków czekające na nich w oddali. Zamyślenie w zielonych tęczówkach nie przypominało jednak tego samego co wcześniej - nie było tu chłodnej kalkulacji, spokojnego analizowania faktów. Umysł Widma pracował na pełnych obrotach, próbując ogarnąć sens wiadomości, ale cały proces myślowy przebiegał chaotycznie, rozbijając się o szczegóły i wnętrze jego głowy niczym stado owadów, które nagle straciły poczucie kierunku oraz własnego roju. Nie było tu logicznego ciągu przyczynowo-skutkowego, nie było dedukcji opartej na następujących po sobie informacjach - był gąszcz myśli próbujących znaleźć sens w tym całym chaosie.
- Tak. Nie - odpowiedział bezwiednie na atak pytań Tori, nie precyzując jednak które konkretnie ma na myśli. Nie wykonał żadnego ruchu w którąkolwiek stronę, ale gdyby jego wzrok mógł wypalać, to po barakach pozostałyby wyłącznie zgliszcza. Dopiero po kilku długich sekundach potrząsnął głową, gdy w końcu któreś ze słów asari przebiły się przez krążący w jej wnętrzu mętlik.
- To jest niemożliwe - powiedział bezbarwnym tonem, unosząc lekko hologram na którym wciąż zaciskał palce. - Nie nieprawdopodobne - niemożliwe. Nieprawdopodobna jest bliźniaczka Evelyn, która nosi to samo imię, która posiada ten sam zestaw plików i która zginęła akurat na trasie, którą obraliśmy do celu, niosąc ze sobą ostrzeżenie. Nieprawdopodobna jest teoria klona, nieprawdopodobna jest podróż w czasie w obrębie bariery. Nieprawdopodobne jest możliwe, nawet jeżeli tylko na granicy zdrowego rozsądku. To - Metal zazgrzytał niebezpiecznie, gdy opancerzona rękawica zacisnęła się mocniej na urządzeniu, ledwo powstrzymując się przed jego zniszczeniem. - jest niemożliwe. Kwiat, który występuje tylko na Ziemi, jest niemożliwy. Tylko dwie osoby poza mną mogły to napisać i żadna fizycznie nie może i nie mogła się tu znajdować.
Rozluźnił uchwyt na hologramie, opuszczając rękę. Gniewne słowa Tori rozbiły się na jego karku, przebijając się do jego umysłu, ale nie znajdując tam oparcia. Ostrzeżenie wykraczało poza granicę tego co możliwe, sprawiając że wnętrze baraków przestało przypominać zwykłą zagadkę, a stało się czarną dziurą skrywającą coś o wiele gorszego. Zwykła niewiadoma w taktycznym planie w mgnieniu oka stała się jawną groźbą niosącą taką samą siłę, jak gdyby ktoś powiedział mu, że we wnętrzu baraków znajduje się aktywna głowica nuklearna, która zostanie zdetonowana po wykryciu żywej istoty w określonym promieniu od budynku. Gdyby chodziło tylko o zakładników, o ludzi potrzebujących pomocy, o przypadkowe ofiary - być może zareagowałby inaczej. Nawet jeżeli jakaś jego część doskonale wiedziała, że tak nie było. Nie w tym przypadku.
Dopiero ostatnie słowa Tori wywołały w nim reakcję.
Drgnął i wyprostował się powoli. Wsunął hologram oraz niezapominajkę do ładownicy przy pasie i przeniósł dłonie z powrotem na broń, odbezpieczając ją. Chaos w jego głowie umilkł gwałtownie, ucięty w jednej i tej samej chwili, a myśli rozbijające się o wnętrze czaszki zatrzymały się w miejscu, po czym błyskawicznie i zgodnie ukierunkowały w jedną stronę.
Gdy się odezwał, w jego głosie nie było już napięcia, ale beznamiętny chłód. Odwrócił się do obojga, dopiero teraz dostrzegając, że Tori cofnęła się asekuracyjnie.
- Nie. Nie idziesz. Nikt z nas nie pójdzie do baraków.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 416
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

30 maja 2021, o 15:16

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Takiej reakcji się nie spodziewała. Jej oczy rozszerzyły się ze zdumienia widząc jak turianin kieruje swoją broń ku niej i słysząc lodowaty chłód w jego głosie. Takiego go nie znała. Chłodnego, kalkulującego, łączącego fakty - owszem. Ale teraz zaczął się zachowywać jakby ktoś odebrał mu umiejętności, które Tori tak w nim lubiła, szanowała i doceniała. Podniosła dłonie w górę i zrobiwszy mimo woli kolejny krok w tył, przez długi moment wpatrywała się w wylot lufy karabinu, by potem z trudem podnieść oczy koncentrując się na jego twarzy. Westchnęła głośno - raczej wypuściła wstrzymywane dotychczas powietrze, z czego nawet nie zdawała sobie sprawy.
- Zastrzelisz mnie? - jej głos był nadspodziewanie spokojny - A potem może Carlosa, żeby nie zostawiać świadków? Tylko za to, że chcę zrobić to, co uważam za słuszne? Czy raczej popędzisz mnie przed sobą, trzymając cały czas na muszce? Niech mi pan da rozsądne argumenty, Widmo Viyo. Logiczne. Takie, które przekonają mnie bardziej niż strach przed bronią. O co tu chodzi? Czemu ta wiadomość jest taka istotna?
Opuściła ręce wzdłuż ciała, obserwując rozmówcę. Sama nie wiedziała, co o tym myśleć. To, że informacja z holo wstrząsnęła nim, było widoczne na pierwszy rzut oka. Ale to wciąż nie tłumaczyło dlaczego turianin nagle zaczął zachowywać się tak irracjonalnie - Tori w tym momencie zupełnie już nie wiedziała, czego się może po nim spodziewać. Czy naprawdę mógłby strzelić?
- Na Athame, Vex, powiedz coś. Przeanalizujmy to. Czym była ta wiadomość? Co ona znaczyła? Może ktoś stara ci się namieszać w głowie? Może właśnie ta wiadomość ma za zadanie wciągnąć cię w pułapkę, bo to baraki są kluczem do rozwiązania problemu bariery? Może ktoś... Nie wiem kto. Ten ktoś używa najbrudniejszych sztuczek by odgonić cię od dobrego celu? Może wiesz kto to może być? Pomyśl. I lepiej, żeby to były przemyślenia bardziej rozsądne niż wymachiwanie karabinem.
Liczyła na to, że Vex się opamięta. Była tak samo gotowa iść dalej w kierunku baraków jak i żeby wrócić w kierunku przetwórni, jednak bardziej logiczna była pierwsza opcja. Baraki były niedaleko, a w nich możliwe - choćby częściowe - rozwiązane zagadki. Albo dodatkowe pytania. Asari była otwarta na dyskusję i rozsądne argumenty, a groźba użycia broni na pewno nie była rozsądnym argumentem. Z drugiej strony powinna chyba przygotować się na każdą ewentualność...
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Carlos Brown
Awatar użytkownika
Posty: 213
Rejestracja: 19 lip 2016, o 16:05
Miano: Carlos Brown
Wiek: 49
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: OMEGA
Kredyty: 27.360
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

30 maja 2021, o 17:03

W milczeniu słuchał i patrzył na tą wymianę zdań. Nic tu nie miało sensu i wszystko ociekało jebaną biotyką. Słyszał już o dziwach, które przeczą znanym prawom fizyki. Latanie z szybkościami większymi od światła to jedno. Może tutaj coś eksperymentowali i zepsuli? Podróże w czasie?
- KURWAAA...
Warknął Carlos, łapiąc się za głowę i kręcą z niedowierzaniem, że daje się ponieść temu pierdoleniu. Mają, kurwa, misję do wykonania, ale zamiast coś robić to stoją nad trupem i nad kwiatkiem, dyskutując co robić.
- Kwiatek jest ziemski, w ziemskiej kolonii. Chuj wie czy koloniści go tu nie przywlekli. Żadne, kurwa, niemożliwe. Niemożliwe by było gdyby to był mężczyzna asarii.
Warknął, stukając palcem wskazującym w napierśnik Vexa. Jebana pseudo logika. Mają w galaktyce gadające meduzy i inteligentnego raka z bronią, mają jebane stacje kosmiczne wystrzeliwujące statki na koniec galaktyki w mgnieniu oka. A on twierdzi, że coś jest niemożliwe.
- Kolejna rzecz, pani doktur. Zwrócił się w kierunku Tori. - Przyjęliśmy, że Vex dowodzi, bo jest widmem. Nawet jeśli jego decyzje są chujowe i oparte o uczucia, nie znaczy to, że mamy ignorować jego rozkazy. Z całą pewnością nie powinien tego robić cywil.
Dysząc, otarł brodę, po tym przypływie emocji. Jebani kosmici go wkurwili. Zasrani profesjonaliści od siedmiu boleści. Przez ich pierdolenie musiał zostać głosem rozsądku. ON! CARLOS! GŁOSEM ROZSĄDKU!
- Wy idźcie do fabryki, ja rozejrzę się sam. Widmo wypełni rozkaz od ducha a niebieska... Heh... Będziesz w innych kłopotach.
ObrazekObrazek Pochłaniacze do broni +2, Szansa na strzał krytyczny: +10%, Obrażenia krytyczne: +5%, Bonus do pancerza: +300
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1959
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

30 maja 2021, o 17:36

Wyświetl wiadomość pozafabularną W pierwszej chwili słowa Tori spotkały się z jego milczeniem. Nie odpowiedział wprost na jej pierwsze pytanie, ale jego spojrzenie było jednoznaczne i dawało odpowiedź za niego, a karabin tkwił w bezruchu.
- Bycie Widmem oznacza brak luksusu między wyborem tego co słuszne, a tym co konieczne - odezwał się po dłuższej chwili, nawiązując do jej wcześniejszych słów. Opuścił lekko broń, pozwalając lufie opaść pod kątem w stronę ziemi. - Wiem, że uważasz, że pójście do baraków jest słuszne i że mogą znajdować się tam ranni lub potrzebujący. Rozumiem to i nie mam żadnej informacji, która byłaby w stanie potwierdzić, że tak nie jest. Jednak nie dlatego nie mogę wam pozwolić się tam udać.
Jego spojrzenie przesunęło się po twarzy asari, błądząc przez chwilę po ciemniejszych tatuażach odcinających się na jej skórze. W jego własnej głowie myśli teraz krążyły powoli, ostrożnie, dzieląc swoją uwagę między Browna oraz lekarkę, a także między sformułowanie odpowiedzi na odczucia pulsujące pod maską chłodu. Hologram wypalał dziurę w jego kieszeni, ciążąc nie tyle wiadomością, a tym co nią implikował.
- Nie mam dla ciebie logicznych i rozsądnych argumentów. Te właśnie wyleciały za okno - rzucił, kręcąc lekko głową. - Według nawet najbardziej naciągniętej logiki, ten hologram nie miał prawa się tu znaleźć i mówię to w pełni świadomie - dodał z naciskiem, mimowolnie zaciskając palce silniej na uchwycie karabinu. - Ta wiadomość to ostrzeżenie. Dla mnie. Tak jak powiedziałem, tylko dwie osoby znają znaczenie tych słów i bez zawahania zaufałbym im swoim życiem, więc nawet jeżeli ta wiadomość nie ma prawa tu istnieć, to zamierzam się jej posłuchać. Bo pomimo tego wszystkiego, jakoś się tu znalazła i nie mogę temu zaprzeczyć.
Zacisnął szczękę, odwzajemniając wzrok Tori. Napięcie w jego mięśniach wciąż było obecne, ale po krótkiej chwili zelżało lekko, podobnie jak chłód skryty w spojrzeniu. Gdy odezwał się chwilę później, jego głos był łagodniejszy - a przynajmniej trochę. Być może część słów kobiety przedarła się przez jego barierę, nie nakłaniając go do zmiany zdania, ale przynajmniej dając możliwość wytłumaczenia.
A może zrobił to sam Brown, którego reakcja zwyczajnie go zaskoczyła. Obrócił lekko twarz w jego stronę, śledząc go spojrzeniem z którego na krótką chwilę zniknęła determinacja, zastąpiona zamyśleniem i wsparciem od jedynej osoby, której się nie spodziewał. Nawet pomimo tego, że jego słowa były szorstkie.
I nieprzyjemnie prawdziwe.
- Wyobraź sobie, że budzisz się w zamkniętym pomieszczeniu i ktoś wciska ci w rękę detonator, dając dwa wyjścia - powiedział do Tori miękko, przenosząc na nią wzrok. - Możesz odłożyć detonator i nie zatrzymana opuścić pokój przez drzwi, albo nacisnąć przycisk. Jeżeli go naciśniesz, istnieje szansa, że uratujesz sto nieznanych sobie osób, które nieznajomy uwięził pod ziemią, ale istnieje też szansa, że cała twoja rodzina przy tym zginie. Nacisnęłabyś ten przycisk, czy wyszła przez drzwi? Co byś zrobiła, gdyby do detonatora została dołączona nagrana wiadomość od twojego ojca oraz twojej matki, mówiąca że oboje wciąż żyją i na dowód potwierdzająca to jakimś szczegółem, który tylko wasza trójka mogła znać? Nacisnęłabyś przycisk, podejmując ryzyko i wiedząc że z logicznego punktu widzenia nie masz żadnych dowodów ani na istnienie zakładników, ani na życie twoich rodziców, ani na ich ponowną śmierć, gdy go naciśniesz? Czy ryzyko, bez względu na to jak niskie, wciąż byłoby zbyt wielkie?
Opuścił karabin całkowicie, ale wbrew swoich słów, nie zdjął palca ze spustu. W jego głosie nie było już złości, nie było też niechęci i nawet jego wcześniejsza, niewypowiedziana groźba miała inny oddźwięk. Wbrew temu co mogła mówić jego reakcja, jej podłoże było dokładnie takie jak każdej innej decyzji - wykalkulowane i przemyślane, nawet jeżeli wszystko mogło wskazywać na coś zupełnie innego.
- Nie ma co tu analizować, Tori - powiedział cicho, pozwalając sobie na otwartość, chociaż przyszło mu to z trudem. - Są tu tylko dwie możliwości - albo ta wiadomość mówi prawdę, albo nie. Dla mnie to bez znaczenia. Tej jednej rzeczy nie jestem w stanie zaryzykować i wam też nie pozwolę tego zrobić.
Niechętnie musiał przyznać przed samym sobą, że Carlos ma rację, przynajmniej w części swojej oceny. Ze wszystkich ludzi.
- Baraki to w najlepszym wyjściu pułapka, a w najgorszym wyrok śmierci, Brown. Po prostu... chodźmy do fabryki. Razem - powiedział z ciężkim westchnięciem, zabezpieczając broń i opierając ją na ramieniu. - Jeżeli ostatecznie okaże się, że baraki niosły ze sobą wszystkie rozwiązania, a ja dałem się ograć, będziecie mieli pełne prawo zwymyślać mnie od idiotów.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Wayra Talav
Awatar użytkownika
Posty: 115
Rejestracja: 28 sty 2015, o 09:38
Miano: Wayra Talav
Wiek: 22
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Kurier / Przemytnik / Najemnik / Pilot
Lokalizacja: Kołyska Sigurda -> Skepsis -> Watson
Kredyty: 9.896

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

31 maja 2021, o 17:39

Stęknął, zaciskając zęby, gdy jeden z postrzałów przebił się przez tarcze i pancerz. Nawet gdyby holowizjer w hełmie z zrzutowanym statusem omni nie zapłoną gwałtowną czerwienią przed oczymi sygnalizując zarówno utratę tarcz jak i naruszenie pancerza, gwałtowny ból jednoznacznie bo o tym poinformował.
Ponownie wybrał program kamuflaży taktycznego. Musiał znaleźć szybko lepszą osłonę, zanim ponownie zbierze kolejną salwę. I przy okazji – jak to w starych grach z XX wieku mówiło się – zerwać aggro.

Na tanka zupełnie się nie nadawał, żadnego zaskoczenie. A do tego przeciwnicy mieli zdecydowanie większe spluwy. Cheaterzy jedni.

Prawdę mówiąc – do tego sprowadzał się cały plan. Rozejrzał się, gorączkowo szukając bezpieczniejsze miejsca, zapewniającego lepszą osłonę. To było najważniejsze w tym monecie. Jeżeli przy okazji będzie umożliwiło oddanie strzałów do przeciwnika, nie tracąc jej – zamierzał to zrobić. Jeśli jednak wystawiłoby go ponownie pod muszkę któregoś z przeciwników – mówiło się trudno. I zaciskało zęby, by zdążył potem przynajmniej tarcze zregenerować.
Uczciwie – najwyraźniej biorąc pod uwagę broń przeciwników pancerz był wart funta kłaków. Wolałby nie sprawdzać czy i ile jeszcze ten szrot mógł wytrzymać – bo na pewno nie za dużo.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
>> Ibris << >> Theme #1 << >> Theme #2 <<
ObrazekObrazek
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 416
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

31 maja 2021, o 19:01

Długie sekundy ciszy wypełnione jedynie uderzeniami serca uzmysłowiły jej, że gdyby zaszła taka potrzeba, Vex prawdopodobnie nacisnąłby na spust. Jednak gdy turianin odezwał się chwilę później, ton jego głosu nie był już tak zdeterminowany i zimny jak chwilę wcześniej. Wylot lufy jego broni skierował się w dół, a asari w duchu odetchnęła z ulgą. Nie wiedziała, czy sprawiły to jej słowa, czy niespodziewane choć... dosadne słowa Carlosa, niemniej jednak napięcie delikatnie opadło. Po krótkim namyśle turianin odezwał się ponownie, tym razem bezpośrednio do Tori której oczy rozszerzyły się lekko, gdy w porównanie wplótł jej rodziców.
Co się wydarzyło w ciągu tych ostatnich miesięcy? Co sprawiło, że w tym twardym żołnierzu pojawiło się miękkie miejsce, słaby punkt, który Tori nieświadomie aktywowała swoim uporem? Kobieta? Rodzina? Bliski współpracownik? Ktokolwiek by to nie był, Tori wiedziała, że w jej - jego - ich obronie Vex będzie walczył. I nie zawaha się użyć wszelkich dostępnych środków.
- Dobrze więc - odezwała się chwilę po tym, gdy Vex skończył mówić i skinęła głową. - Rozumiem cię i chyba rozumiem motywy. Wracamy do przetwórni. Odłóżmy ten detonator i wyjdźmy z pokoju i choć szczerze powiedziawszy nie podoba mi się ta zmiana planu, to nie mam zamiaru prowokować cię do ponownego celowania tą armatą we mnie. Jak nasz nieoceniony neandertalczyk był łaskaw przypomnieć, zgodziliśmy się na twoje przywództwo i choć - jak wspomniał również, jestem cywilem, czyli nie drepczę jak bezmózga mróweczka za liderem - mówiąc te słowa odwróciła głowę do Browna i spojrzała na nego (w jej przekonaniu) groźnym spojrzeniem - na tyle, na ile jej wciąż łopoczące serce pozwalało.
Raz jeszcze rozejrzała się wokół, długim spojrzeniem lustrując widoczne w oddali baraki, po czym westchnęła.
- To jaki jest plan? Idziemy prosto w kierunku fabryki czy gonimy grupę Cantos? Sądząc po tej kanonadzie chwilę temu albo mają problemy albo właśnie komuś je sprawiają.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12212
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

31 maja 2021, o 20:18

atencja przeciwników
Marshall < 50 < Zed
0

[h4]AKCJA 1[/h4]
Wyświetl uwagę Mistrza Gry

[h4]AKCJA 2[/h4]

Wyświetl uwagę Mistrza Gry

[h4]AKCJA 3[/h4]
Wyświetl uwagę Mistrza Gry

Zed
Tarcze: 110
Pancerz: 875

Napastnik 3
Tarcze: 0
Pancerz: 475

Napastnik 1
Tarcze: 300
Pancerz: 1000

Wayra
Tarcze: 0
Pancerz: 285

marszal ful
Spostrzegawczość:
Tori < 40 < Vex < 80 < Carlos
10
trudna spotrzegawczość, ktokolwiek
<20
11
Ostatnio zmieniony 1 cze 2021, o 00:31 przez Mistrz Gry, łącznie zmieniany 13 razy.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1959
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

31 maja 2021, o 20:22

Odpowiedź Tori sprawiła, że skinął lekko głowę - trochę w akceptacji, a trochę w niewypowiedzianym podziękowaniu - czy to za zrozumienie, czy za ustąpienie i nie naciskanie dalej tematu, który zmusiłby którekolwiek z nich do popełnienia czegoś, czego zapewne cała trójka by żałowała. Wspólne wspomnienia z Klendagonu, chociaż teraz wyblakły z czasem, który upłynął od tamtej wyprawy, wciąż znajdowały się w jego głowie i nie były przez to mniej rzeczywiste. A to oznaczało, że pociągnięcie spustu odbiłoby się na nim bardziej, niż gdyby po drugiej stronie lufy znajdowała się nieznana mu asari, bez względu na to jak niewinna byłaby ta ofiara. I bardziej niż chciałby przyznać.
Odwrócił wzrok od Tori, częściowo żeby odsunąć na bok rozważanie "gdyby" i "tego co by było", a częściowo żeby uniknąć jej spojrzenia. Przeniósł go na odległe baraki, które teraz jawiły się w jego oczach jako coś o wiele bardziej nieprzyjaznego i nienaturalnego - niemal na równi z połyskującą nad ich głowami błękitną barierą.
- Mi też nie, jeżeli to coś zmienia - odpowiedział pod nosem, odwracając się tyłem do budynków. Ustąpienie przed niewiadomym przypominało złożenie broni, ucieczkę lub uznanie wyższości przeciwnika, a to było coś, czego żaden turianin nie potrafił zrobić lekko. Pozostawiało niesmak w ustach. Ten jednak ginął pod naporem napięcia i całej reszty, która zaczęła coraz wyraźniej towarzyszyć ich wyprawie.
Uniósł przedramię, aktywując omni-klucz, żeby wywołać ponownie mapę.
- Mamy plany fabryki, idziemy do drugiego wejścia. Wolałbym uniknąć poruszania się po otwartej przestrzeni, skoro teraz mamy pewność, że na terenie znajdują się przeciwnicy uzbrojeni w broń palną, ale spróbujemy przejść brzegiem doliny pod osłoną drzew tak długo aż będzie się dało. Jeżeli do ich potyczki będzie próbowało dołączyć wsparcie, może odetniemy mu drogę. Mogą nie spodziewać się dwóch różnych grup - odpowiedział po chwili milczenia. Nie powiedział tego na głos, ale nie mógł winić Tori za kwestionowanie jego rozkazów oraz postawienie się jego decyzji.
Byłby hipokrytą, gdyby to zrobił.
- Nie mogę wam też zabronić wspominania reszcie o tym co tu znaleźliśmy... - dodał cicho, wygaszając omni-klucz i ponownie chwytając pewniej broń. - Ale poinformowanie Evelyn o tym, że znaleźliśmy identyczne do niej ciało, nie spotka się raczej z pozytywną reakcją. Wydawała się wystarczająco poddenerwowana wchodząc przez samą barierę. Gdyby zależało to tylko ode mnie, spróbowałbym najpierw wyciągnąć od niej jakieś odpowiedzi - powiedział, rzucając im przelotnie krótkie spojrzenie. Jego tęczówki zatrzymały się na chwilę na oczach Tori, nim odwrócił się i ruszył w nową stronę.
- Jeżeli będziemy mieli okazję, to dyskretne zrobienie skanu jej DNA o którym wspomniałaś, mogłoby rzucić nam trochę światła.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12212
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda -> Skepsis] Watson

1 cze 2021, o 00:06

Wyświetl wiadomość pozafabularną [h3]ZED, MARSHALL, WAYRA, EVELYN[/h3] Każda kolejna chwila wypełniała ich żyły adrenaliną. Buzującą we krwi, siłą pobudzającą do działania, pobudzającą do walki. Las, w którym utknęli, był kompletnie im obcy - od żyznej, torfowej ziemi, przez szare pnie drzew i dziwnego koloru żywicę, aż po błękitnej barwy barierę przysłaniającej im wyzierające zza gałęzi niebo. W tym obcym, dzikim dla siebie terenie, każde stąpnięcie w leżące na ziemi gałązki wydawało się zdradliwe. Dźwięki roznosiły się po lesie echem, nietrudno było więc zlokalizować każdego z osobna na tym terenie.
Pierwszy krok należał do Zeda.
Gdy tylko turianin postąpił o krok naprzód, zza drzew wysunęli się przeciwnicy. Z karabinami gotowymi do strzału, kierując ich lufy wprost w wyglądającego na zewnątrz policjanta, instynktownie otworzyli w ogień. Niezrażeni pociskiem Marshalla, który roztrzaskał kolejne, stojące pomiędzy obiema drużynami drzewo, obrali sobie turianina na swój nowy cel. Wysunięci zza własnych osłon, spoglądali prosto na niego, gdy ten skulił się za szarą korą, wymuszając na swoim generatorze tarcz natychmiastową reaktywację.
Wydawali się skupiać na swoim przeciwniku bez względu na pozostałych. Mimo pocisku, którzy przeszył pancerz jednego z nich, żadne z nich nie wróciło się do ostrzeliwującego ich żołnierza Przymierza. Tak samo postanowili zignorować Wayrę, który, choć jego kamuflaż zawiódł wywołany w pośpiechu, zbiegł ze swojego obecnego miejsca tam, gdzie drzewa oferowały większą ochronę przed wzrokiem, jak i ostrzałem przeciwników.
Gdy kolejny pocisk Marshalla uderzył o drzewo, a insektoiadalni najeźdźcy odpowiedzieli swoimi salwami w kierunku Zeda, na krótką, błogą chwilę, w powietrzu nastała cisza. Dwójka pozostałych przy życiu wrogów uniosła swoje skryte pod chitynowym pancerzem głowy ku niebu. Wydawali się czegoś nasłuchiwać - czegoś, czego żadne z pozostałych nie było w stanie usłyszeć. Gdy ponownie chwycili obiema dłońmi za karabiny, nie podnieśli ostrzału. Spoglądając prosto w broniących się, powoli postąpili o kilka kroków naprzód, wsuwając się pomiędzy drzewa. Gdy zniknęli za szarymi korami, usłyszeli jedynie ich oddalający się bieg.
- Jezus maria - wydusiła z siebie blondynka, pochylając nagle, opierając dłonie na kolana. - Uciekli? Ale dlaczego?
Nie dodawała tego, co każde z nich mogło wywnioskować z jej tonu głosu - po co uciekać, skoro mieli nas tuż przed sobą? W oczach kobiety pobłyskiwał strach, nawet gdy odgłosy oddalających się przeciwników wreszcie ustały.
- Nic wam nie jest? - rzuciła w eter, prostując się i bardzo powoli powracając do swoich zmysłów. - Chryste, już ci pomogę - dodała, dostrzegając sączącą się po pancerzu Wayry, czerwoną krew. - Ale spierdalajmy stąd. Myślicie, że w fabryce będzie więcej... tego czegoś? - spytała, sięgając do swojego plecaka po większą porcję medi-żelu i podchodząc bliżej Taleva.
To coś prezentowało im się, leżąc na ziemi. Dwójka napastników pozostawiła po sobie jednego zmarłego. Po zapobiegawczym tknięciu butem okazało się, że w istocie, nie żyje. Im dłużej jednak przyglądali się ciału, tym bardziej wydawało im się lekko odstawać od popularnego wizerunku Zbieraczy, którzy czasem pojawiali się w galaktyce. Chitynowy pancerz, którym pokryty był obcy, był nieco jaśniejszy, a jego sylwetka bardziej smukła. Obok niego leżał karabin, którym się posługiwał - przy odrobinie technicznych manewrów, mógł zostać podpięty prowizorycznie pod pochłaniacze ciepła wykorzystywane ogólnogalaktycznie.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Wyświetl wiadomość pozafabularną [h3]TORI, VEX, CARLOS[/h3] Dzień na Watson powoli chylił się ku zachodowi.
Źdźbła traw nadal pozostawały jasnozielone, a drzewa, które pozostawili za plecami, przykrywał mrok. Wyruszyli do bariery popołudniu, mając zaledwie kilka godzin do zmroku. Choć komunikacja wewnątrz skalistej zatoki pozostawała nieosiągalna, ich omni-klucze wydawały się działać bez zarzutu. Według nich, spędzili już ponad godzinę wewnątrz obcego im obszaru, co powoli zbliżało ich do zachodu.
Słońce zawisło nad niewidocznym dla nich horyzontem, kąpiąc niebo po swojej stronie w barwach żółci i czerwieni. W miarę, gdy posuwali się w stronę fabryki, budynek w oddali nabierał spodziewanych przez nich kształtów. Widzieli zarysowane w oddali budynki szybów kopalnianych, a także łączące je z głównym centrum drogi. Linia drzew, która stanowiła dla nich wspaniałe schronienie, towarzyszyła im przez większość podróży.
Czerniejące w połowie niebo powoli, skromnie ukazało im połyskujące na swoim tle gwiazdy. Jedna po drugiej, wyłaniały się z kosmicznego atłasu, układając w konstelacje, które z ich galaktycznej perspektywy wydawały się obce. Pośród nich, najjaśniej błyszczała kometa - o wątłym ogonie, ledwie widoczna pośród swoich względnie nieruchowych sióstr.
Im bliżej znajdowali się fabryki, tym większym gmachem się wydawała. Już z oddali, przemierzając wymaganą, pustą przestrzeń, kierując się nawigacją z map pozyskanych z omni-klucza Cantos, dostrzegli niezgodność z jej planami. Wschodnia część budynku wydawała się zawalona. Dopiero gdy podeszli na bliższą odległość, dostrzegli więcej szczegółów.
Ściana tuż przy otwartym przed nimi wejściu była nietknięta. Mimo tego, u jej stóp leżały zbite, metalowe panele, analogiczne do tych, z których stworzone były zewnętrze ściany kompleksu. Teren dookoła był płaski, żadna ze struktur nie wydawała się być wystarczająco uszkodzona, by brakowało jej tak wielu elementów konstrukcyjnych.
Viyo jako pierwszy dostrzegł utknięte w gruzie ciało. Dłoń cywilnego pracownika wystawała spod sporej, metalowej konstrukcji. Przywdziany w uniform z naszywką, na której widniało to samo logo, które przyozdabiało ściany fabryki, z daleka mógł zostać zidentyfikowany jako pracownik.
W miarę, gdy zbliżyli się do środka, dostrzegli pierwsze nieregularności. Na pierwszy rzut oka wokół nich, teren wewnątrz bariery wydawał się płaski i, poza lasem, nie chował zbyt wiele w ramach swoich skał, okolice fabryki w żaden sposób nie odstawały od tego widoku. Zgodne z tym, czego mogli się spodziewać, wydawały się nie pasować do planów Evelyn jedynie mistycznym gruzowiskiem i utkwionym w nie ciałem, do którego na razie żadne z nich nie podeszło. Na ścianie tuż przy drzwiach jednak dostrzegli napis wyryty w lakierze, na tyle mały, by zmusić ich do podejścia.
IDŹCIE ZA SŁOŃCEM.
Nieznajome hasło nie mówiło nic żadnemu z nich.
Ciało leżące w gruzowisku wydawało się zwyczajnie martwe - przygniecione nadmiarem materiału budowlanego, którego nie byli w stanie zlokalizować. Bez bliższego badania, nie dowiedzą się jednak większych szczegółów.
Zbliżając się by przeczytać napis, Carlos dostrzegł w półotwartym przejściu do wnętrza niedopałek papierosa ludzkiej marki.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Galaktyka”