1 lip 2012, o 10:28
- Nie masz za co przepraszać - odparł Veg, opuściwszy dłonie. - Ja także za nimi nie przepadam.
Młodszy z braci opuścił broń w pięć sekund po tym, jak uczynił to Ner, zupełnie jakby chciał się upewnić, że nie zostaną zaskoczeni przez quarianina. Kiedy jednak atmosfera rozluźniła się, także i Vandralowi udzielił się nastrój - zabezpieczył broń, po czym przymocował ją do uchwytów pancerza, zamieszczonych na plecach. Stał teraz na rampie, prowadzącej do śluzy, czekając na dwójkę mężczyzn.
- Komputerów jest dużo - odparł starszy z braci. - Ale to w większości urządzenia pokładowe. Zanim im się pogorszyło, zdążyli powiedzieć, że uciekli pierwszym statkiem, który był w zasięgu. Co prawda nie jestem hakerem, ale nie sądzę, żeby były tu jakieś istotne informacje. Tak czy siak, możesz je swobodnie przejrzeć. Nie traćmy więcej czasu.
Vegrull Tyzuris ruszył się, gestem zachęcając Ner'Harasa, by zanim podążył.
- Tylko nie spodziewaj się zbyt wielu. Próbowaliśmy z nimi rozmawiać, ale nic z tego bełkotu nie wyciągnęliśmy.
Kiedy wskoczyli na rampę, Vandral przepuścił ich, po czym ruszył w ślad za nimi. Odczekali chwilę, podczas której powietrze wpompowywane było do pomieszczenia, a kiedy czerwone diody zabarwiły się na zielono, dwójka turian ściągnęła swoje hełmy, prowadząc quarianina wgłąb statku. .
Wnętrze fregaty było schludne. Jasne światło było przyjemną odmianą dla gęstej mgły - doskonale oświetlone pomieszczenie było uporządkowane i nic nie wzbudzało podejrzeń, do czasu, kiedy dotarli do miejsca, które kiedyś mogło być punktem medycznym. Kiedys, z uwagi na to, że poprzez grube szyby Ner'Haras mógł zauważyć, że większość sprzętu została wyniesiona, pozostawiając biurko medyka, łóżka, śnieżnobiałe szafki i półki na sprzęt.
- Veg chciał się pozbyć wszystkich niebezpiecznych przyrządów - poinformował młodszy Tyzuris, zaglądając za szybę. - Wynieśliśmy połowę ekwipunku ale to i tak ich nie powstrzymało przed samookaleczeniem. Spójrz.
Pomieszczenie, służące kiedyś za punkt medyczny, gościło sześciu osobników. Dwójka z nich miała na sobie mundury ze znanym Ner'Harasowi logo, reszta ubrana była w białe T-shirty i jasnoniebieskie, luźne spodnie. Wśród zatrzymanych były dwie kobiety, nie siedziały jednak obok siebie - jedna z nich siedziała na łóżku, kryjąc twarz w dłoniach, druga, w gorszym stanie, siedziała w najdalszym od turian i quarianina kącie, trzymając kolana pod brodą, kołysząc się raz po raz, tępym i nieobecnym wzrokiem obserwując przestrzeń przed nią.
Dwójka mundurowych także nie stała przy sobie. Jeden z nich siedział pod biurkiem, obgryzając paznokcie, podczas gdy drugi krążył wkoło po całej izbie, trącając raz po raz biodrem o kant łóżka, czy przeskakując niezdarnie siedzącego na posadzce mężczyznę.
Vandral przybliżył twarz do okna, szukając szóstego z obłąkanych ludzi, kiedy ten pojawił się znienacka, otwartą pięścią waląc w szybę.
Młodszy z turian odskoczył. Mężczyzna, który go wystraszył miał wybałuszone oczy, którymi dokładnie obserwował trójkę, stojącą poza ambulatorium. Ciężko dyszał, z nienawiścią i złością badając dwie znane już twarze, kiedy nagle zatrzymał się przy Ner'Harasie.
Po raz kolejny walnął pięścią w okno. Po sekundzie uczynił to ponownie, a później raz jeszcze.
- Tam jest interkom, jeśli chcesz z nimi porozmawiać - poinformował Veg.