Trymta mnie trymta, ja tepke łerechów móm i zara w rika wpadna
Medusa
Gracze: Carmen Ortega, Jaana Ritavuori
MG: Irene Dubois
All that we see or seem
Is but a dream within a dream.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ośrodek wypoczynkowy L'Reia należy do największych inwestycji, na jakie zdecydowano się na Aite. Już w fazie budowy wzbudzał wiele kontrowersji, głównie przez swoje umiejscowienie, ale również przez nietypową konstrukcję, jak i właścicieli - bogata asari, które nazwisko wyświetlało się elegancką czcionką nad drzwiami ośrodka, hanar Hapotis będący jednocześnie jednym z architektów, oraz ich nigdy nie potwierdzone układy z Błękitnymi Słońcami. Nikt dotąd nie zdobył dowodów, które w jakiś sposób miałyby ich pogrążyć, więc hotel funkcjonował od kilkunastu lat niezmiennie, bezproblemowo, o dziwo bez problemów z tubylcami. A wiadomo - im bardziej kontrowersyjne miejsce, tym bardziej przyciąga ciekawskich, a przynajmniej tych, których było na to stać.
Hotel dostosowany jest do wszystkich ras, posiada zarówno pomieszczenia z osuszaną atmosferą dla drelli, jak i otwarte śluzy wodne, pozwalające hanarom poruszać się wokół konstrukcji dużo szybciej, niż w jej wnętrzu. Bogata oferta restauracji i barów zapewnia zarówno posiłki zwykłe, jak i dekstro, pochodzące z każdej strony galaktyki, co pozwala na spróbowanie specjałów z odległych planet i powrót do korzeni. Kawiarnie, kluby, kasyna, ale również stylowe biura i sale konferencyjne przyciągają turystów. Budowa ośrodka kładzie jednak nacisk na rozrywkach wodnych - parki, luksusowe SPA, kompleksy basenowe, sztuczne plaże, rafy koralowe, temu ciężko się oprzeć. Dodatkową atrakcją jest lewitująca na środku wieży L'Rei gigantyczna kula, utrzymywana w miejscu przez dziesiątki generatorów efektu masy i pompy wodne, według plotek wydobyta z dna oceanu Aite i w niezmienionej formie zamontowana w centrum ośrodka.
Jaana wylądowała tu właściwie przypadkiem. Po całym pechu, jaki prześladował ją i całą jej załogę ostatnimi czasy, dwa dni temu Annika wpadła do mesy uradowana i zaczęła wymachiwać każdemu przed twarzą swoim omni-kluczem. Zmuszona do odpoczynku, siedzenia w miejscu i stałej kontroli Kristiana, błądziła po zakamarkach extranetu, zabijając wolny czas. Bilet na tygodniowe wakacje all inclusive w L'Rei wygrała zupełnie przypadkiem, z ciekawości klikając na głupią reklamę, która twierdziła, że jest milionowym gościem na stronie i należy się jej nagroda. Kto wierzy w takie rzeczy? Cóż, cuda się najwyraźniej zdarzały. Ale to nie Annika miała spędzić tydzień w jednym z najbardziej luksusowych hoteli galaktyki. Załoga jednogłośnie stwierdziła że po wszystkim, co się wydarzyło, należy się on Jaanie - Losnedahl pewnie by tam poleciała, gdyby mogła, ale cóż, nie mogła, a bez męża też właściwie nie wypadało. Chociaż tydzień spokoju, tydzień spędzony w absolutnym luksusie. Pozostało spakować kostium kąpielowy i wsiadać na prom, prawda?
W przypadku Ortegi było trochę inaczej, bo jej obecność w L'Rei nie była łutem szczęścia. Ale też nie musiała za wakacje płacić - Cerberus dbał o swoich ludzi, czyż nie? Zdawali sobie sprawę, że wymagają od swych oficerów wiele i potrafili im to zrekompensować, jeśli akurat chwilowo im na nich zależało. Wyglądało na to, że na Carmen im zależy, bowiem rezerwacja mówiła o jednym z najdroższych apartamentów hotelu, z balkonem widokowym, prywatnym basenem i przeszkloną ścianą, przez którą w całej okazałości można było podziwiać kulę w centrum ośrodka. Zaproszenie, które otrzymała, oferowało wirtualną wycieczkę po apartamencie, która zajęła równe trzynaście minut - całkiem sporo, jak na jednoosobowy pokój.
Ale najpierw trzeba było się odmeldować w recepcji.
Długi, srebrny kontuar lśnił w ciepłym świetle głównego holu, do którego Ortegę zaprowadził korytarz z lądowiska. Za nią siedziały dwie asari, ubrane w zgodzie z najnowszą modą, z nietypowymi złotymi tatuażami, schodzącymi złotymi liniami spod oczu w dół, po policzkach, brodzie, szyi i niknęły pod materiałem sukienek. Nietrudno było to skojarzyć z logiem L'Rei, które składało się z dwóch identycznych, złotych pasków. To było dość skrajne poświęcenie dla swojej pracy, co świadczyło albo o despotycznej władzy tu panującej, albo wręcz przeciwnie - o warunkach tak doskonałych, że robiło się dla nich wszystko.
-
Rezerwacja na nazwisko Losnedahl - miękkim, ciepłym głosem odezwała się jedna z asari, uśmiechając się do młodej, czarnowłosej kobiety z walizką, stojącej plecami do Carmen. -
Rozumiem, że została odstąpiona. To absolutnie nie jest żaden problem, ale będę wdzięczna za pani dane osobowe. To ułatwi funkcjonowanie zarówno pani, jak i nam. Nie chcemy później nieporozumień, gdyby personel zwracał się do pani niewłaściwie.
Utkwiła oczekujące spojrzenie w twarzy dziewczyny, z dłońmi zawieszonymi nad klawiaturą komputera. Złote linie z twarzy kończyły się na czubku środkowego palca każdej z nich. Z kolei druga asari uniosła wzrok i uśmiechnęła się do Carmen.
-
Witamy w L'Rei - rzuciła z profesjonalną radością. -
W czym mogę pomóc?
Szybkie spojrzenie w bok dało Ortedze pewność, że czarnowłosą dziewczynę doskonale zna. I gdy Jaana uniosła wzrok na nowo przybyłą kobietę, to samo uczucie pojawiło się w jej głowie. Znały się. No przecież, że się znały. A teraz los sprawiał, że spotykały się jakby nigdy nic w chyba najmniej prawdopodobnym miejscu we wszechświecie.