Wyświetl wiadomość pozafabularnąJest okej. Prom mógł prowadzić Bruce, ale w postach nie wyraził takiej chęci, więc pecha miał załogant.
Stark wyglądała na kolonię. Zaniepokoiło ją to, że baterie GARDIAN, albo są uszkodzone, albo były używane... nie wiedziała co w tej chwili jest lepsze. Sama nie dostrzegł dziwnej budowli w oddali, będąc z nie tej strony promu. -
To raczej nie koloniści, prędzej Ci co spowodowali zanik łączności z całą kolonią. - Skomentowała, nie wierząc, że kolonia mogłaby się zbuntować... w końcu Przymierze to ludzkie siły militarne! Nie było jednak czasu się nad tym zastanawiać, bo promem szarpnęło, Stark odrzuciło od okna i przywaliła plecami o drugą ścianę promu, pilot krzykną, że do nich strzelają, a potem już tylko huk.
-
Wszyscy cali?... - Stęknęła Stark zrzucając z siebie kawał czegoś, co przed katastrofą było zapewne ławką. Pozbierała się i rozejrzała po zrujnowanym wnętrzu promu. Wyglądali na całych, każdy wolniej lub szybciej podnosił się i rozcierał siniaki. Kobieta więc przecisnęła się do kokpitu. -
Kurwa mać... - Jęknęła widząc co stało się z pilotem. Doskoczyła do niego w pierwszej chwili chcąc tamować krwawienie, ale szybko dotarło do niej, że facet nie żyje, a nawet jeśli to i tak umrze. Prom zniszczony, nie wyciągną go z niego, na zewnątrz czekają pewnie uzbrojeni wrogowie, a oni prawdopodobnie nie mają łączności nawet ze Skyline. Zamknęła więc tylko oczy mężczyzny i z pokrwawionymi rękawicami wróciła do reszty. -
Pilot nie żyje. Bruce, jeśli uda nam się załatwić wszystko i znajdziemy prom, którym będziemy mogli wrócić, będziesz pilotował. Tymczasem sprawdźcie sprzęt. Nie chcą nas tu, zestrzelili prom Przymierza, nas też całusami nie przywitają. Przygotujcie się na ciężki ostrzał. - Zakończyła i przeszła kawałek by samej zacząć sprawdzać swój sprzęt. -
Skyline odbiór. Victor słyszycie mnie? - próbowała nawiązać łączność z fregatą domyślając się rezultatu tego podejścia.
Gdy była pewna, że jej karabin jest sprawny, że amunicja jest na swoim miejscu, tak samo zasobnik z medi-żelem, że omni - klucz działa jak należy skinęła głową. -
Wychodzę pierwsza. Mogą na nas czekać. Włączę kamuflaż i znajdę osłonę. Zorientuję się co jest w koło. Będę was osłaniać jak wy będziecie wychodzić. - Przedstawiła plan znowu rzucając znaczące spojrzenie narzeczonemu żeby nie ważył się kwestionować jej słów. -
Jeszcze łączność... - Trzeba było to sprawdzić. -
Bruce, Tiberius, Mat... słyszycie mnie w słuchawkach? - Zapytała na kanale ich wewnętrznym. Jeśli wszystko było okej, to super, jeśli nie, to Stark na chwilę się zamyśli. -
Znacie morsa? - to pytanie bardziej kierowane było do turianina, nie wiedziała jak obcy, ludzi w wojsku dalej uczono tego alfabetu, przydawał się w najmniej oczekiwanych momentach. -
Słychać szumy w słuchawkach, to nimi możemy się porozumiewać. - Dodała i by wyjaśnić o co jej chodzi, nadała najprostszy sygnał morsem, łącząc się i kończąc połączenie, tak by słyszeli w słuchawkach szumy, trzy długie, trzy krótkie, trzy długie... SOS. -
Rozumiecie? Jak będziemy na zasięg głosu nie ma problemu, ale muszę wam dać jakoś znać czy macie drogę wolną. - Była pewna, że w razie co Bruce będzie tłumaczyć, razem służyli w wojsku, wiedziała, że zna morsa, może co nieco zapomniał przez te 7 lat, ale dużo powinien pamiętać.
Jeśli więc wszystko dla załogi było jasne, kobieta zbliżyła się do wyjścia, odpaliła kamuflaż taktyczny i na ile pozwoliły jej na to warunki sprawnie wymknęła się z wraku by poszukać dogodnej osłony, takiej by mogła osłaniać zza niej resztę rozbitków i widzieć maksymalnie jak największy obszar by zminimalizować szanse przeciwnika na zaskoczenie ich. ale to... cóż... jeśli nie stanie się nic nieprzewidzianego wcześniej.