Jak szybko sam Ezra mógł się przekonać, to nie Elesia, a on sam skupiał na sobie więcej ciekawskich spojrzeń. Na Illium widok asari był równie powszechny jak brud na ulicach Omegi. Nikt nie poświęcał więc jej zbyt wiele uwagi, przynajmniej do czasu kiedy nie udało im się dotrzeć do stolika Victora ...
Crane nie czekają na zakończenie obecnie trwającej rozmowy, postanowił wejść w sam jej środek z gracją słonia w składzie porcelany. Nic więc dziwnego, że jego przynajmniej w zamyśle płynne włączenie do dyskusji, nie zostało poparte odpowiednim wykonaniem. Kiedy zbliżał się do stolika, wyłapał jakieś pojedyncze zdania. Oczywiście w tak publicznym miejscu nikt nie zdradzał zbyt wielu szczegółów, ale dosłyszał, że chodziło o jakąś spóźnioną dostawę.
-
A ty to kto? - Asari przeniosła swój wzrok na Ezrę, doprawdy ciężko było doszukać się choćby jednej pozytywnej emocji w jej ozdobionymi turkusowymi tęczówkami oczach. Kobieta już miała skinąć na jednego z turian, prawdopodobnie by pozbyli się natręta, kiedy do rozmowy wtrącił się Victor.
-
Proszę wybaczyć zachowanie mojego kuzyna, zawsze brakowało mu subtelności - słowa przerodziły się w nerwowy śmiech, kiedy mężczyzna próbował w dość desperacki sposób ratować sytuację.
-
Widać głupota jest dziedziczna w waszej rodzinie - warknęła oburzona asari. -
Pozwól więc, że zakończę tą rozmowę i spytam po raz ostatni, gdzie są moje towary?
-
Tak ... eee .... - zaczął dość niepewnie kontakt. -
Tak jak mówiłem, pojawią się w wyznaczonym doku jutrzejszego wieczora.
-
Chociaż zgodnie z umową, powinny być tam już tydzień temu - ponownie wtrąciła się kobieta. -
Możesz być pewien, że za to zapłacisz.
Ezra widział doskonale jak na twarzy Victora pojawia się wyraz głębokiej konsternacji. Zupełnie jakby usilnie starał się wymyślić jakąś wymówkę zdolną uratować jego skórę. Na szczęście właśnie wtedy tuż obok turian pojawiła się Elesia.
-
Twoja rozmowa z tym człowiekiem jest skończona - Crane jeszcze nie słyszał takiego tonu jej głosu i prawdę powiedziawszy czuł się szczęśliwy, że póki co nie użyła go w rozmowie z nim.
Dyskutująca z Victorem asari tylko odwróciła gwałtownie głowę, widocznie gotowa uporać się z kolejnym natrętem, kiedy nagle zamarła. Bez problemu dało się dostrzec jak spoglądając na oblicze Elesii, jej mina zastyga w wyrazie zdziwienia, a źrenice rozszerzają do wręcz nienaturalnych rozmiarów. Nastąpiła krótka chwila nerwowej ciszy, kiedy obie kobiety uważnie lustrowały swoje twarze, by nieznajoma w końcu uznała porażkę, podniosła z miejsca, o dziwo ukłoniła towarzyszce Ezry, ignorując zupełnie dwójkę ludzi i wyszła.
-
Zdecydowanie musisz mnie tego kiedyś nauczyć - parsknął Victor, kiedy tylko niezadowolona klientka zniknęła mu z pola widzenia.
Nivos rzuciła mu jednak spojrzenie, która szybko sprowadziło go na ziemię. Na szczęście pomimo obecnego w powietrzu napięcia, wreszcie mogli zabrać się do tego po co przybyli tu w pierwszej kolejności.