Stolica, skolonizowanego przez asari, Illium. Nowoprzybyłym jawi się jako piękne, niekiedy doskonałe miasto, co często potrafi zmylić - tutejsi mówią, że Nos Astra potrafi być równie zdradliwe i niebezpieczne, co Omega. Często porównywane jest do Noverii przez swoje zaangażowanie w politykę handlu.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Klinika Sanctum

6 kwie 2018, o 17:53

- Nie - odparła krótko i zdecydowanie. Zemsta na Clain była jej priorytetem odkąd się obudziła, tylko usunięcie implantu stanęło jej na drodze. A teraz było już za późno, Przymierze gdzieś zabrało kobietę i nie miała jej już więcej zobaczyć, skoro oficjalnie nie istniała. Może gdyby wciąż była dla wojska Ayą Hatake, której nazwisko figurowałoby w zebranych danych, wylądowałaby w tej samej dziurze, co Clara. Wtedy mogłaby doprowadzić sprawę do końca.
Zmarszczyła lekko brwi i potrząsnęła głową, nie mogąc skojarzyć, o czym Striker mówi. Tak jak dotychczasowe wspomnienia do tej pory kolejno wracały, tak to zniknęło chyba na dobre. Pozostało mieć nadzieję, że straciła tylko to jedno. Może jednak to i dobrze, nie stawiało ono Charlesa w dobrym świetle i raczej nawet przed tym wszystkim wolała do niego nie wracać. Może nie potrafiła zrozumieć, że chodziło o tę samą wizytę na Omedze, którą ona pamiętała inaczej.
Susan stęknęła z frustracją, gdy usłyszała komentarz Strikera i spojrzała na niego spod zmarszczonych brwi. Mówił prawdę, nie miała szczęścia, a teraz w szczególności, bo medi-żel nie był w stanie zaleczyć strzaskanego kolana. Co najwyżej uśmierzał ból i tymczasowo pozbywał się problemu krwawienia, ale wcześniej czy później musiała z tym iść do szpitala.
- No i ciekawe że akurat tylko z tobą takie rzeczy mi się zdarzają - odparła kąśliwie na jego uwagę.
- Nie, jestem - odezwał się Perkins, a jego ręka wychyliła się z kokpitu i zamachała do Charlesa. - Chciałem usiąść, a te fotele są wygodniejsze. Musiałem napisać kilka wiadomości. Wszystko... w porządku?
Wrócił na tył promu i przesunął spojrzeniem po Charlesie, a potem po Wade. Kobieta skinęła głową, nie widząc powodu, by tłumaczyć się ze swojego miernego samopoczucia. To chyba było jasne. Pozwoliła też Strikerowi przejść się i skorzystać z chwili samotności, która nie była mu dana od dłuższego czasu. Kilku dni, właściwie. Tylko tym razem, w przeciwieństwie do tego, co robiła zazwyczaj, nie przyszła do niego, by w milczeniu dotrzymać mu towarzystwa. Zza pleców słyszał, jak rozmawia z Darylem, a potem stęka z trudem, gdy mężczyzna pomagał się jej podnieść z progu promu i wejść do środka. Nie miał może kilkunastu godzin, ale miał te dziesięć minut spokoju, by uporządkować sobie wszystko w głowie. Pozostali czekali na niego, zajmując się swoimi sprawami, skoro tego potrzebował.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Klinika Sanctum

6 kwie 2018, o 19:36

Czas chyba po raz pierwszy nie przeciekał mu dosłownie przez palce. Teraz chyba po raz pierwszy od bardzo dawno mógł dosłownie poczuć jak czas stoi w miejscu. Jakby jakaś dziwna opatrzność czuwająca nad jego życiem postanowiła dosłownie dać mi te kilkanaście minut na przemyślenie sobie tego wszystkiego samemu. Nie wiedział tylko czy był to akt łaski z jej strony. Może wiedziała już co go czeka na przesłuchaniu i dawała mu teraz szansę na przygotowanie się na najgorsze.
Pomimo tych wszystkich niezbyt pozytywnych myśli na twarzy miał uśmiech. Jeśli Przymierze miało go wykończyć to trudno. Oni wszyscy byli bezpieczni. Żyli. Byli w stanie dalej żyć, a może nawet w jakiś sposób uda im się teraz prowadzić lepsze życie. Daryl dostanie pewnie awans, Will jakieś gratulacje czy cholera wie co, Susan wróci do swojej rodziny. Nawet Kyle i Dieter mogli w końcu prowadzić życie. Ci wszyscy więźniowie na Majesty. No i Aya. Czekała ich cholernie długa droga do szczęścia, a co dopiero do odbudowy związku jaki mieli kiedyś. O ile uda się go kiedykolwiek odbudować. Jeśli jednak jego życie się dzisiaj zakończy lub wyląduje w więzieniu to mógł być absolutnie pewny, że ona sobie poradzi. Najwyżej o nim zapomni, kiedy stare wspomnienia wyprą te świeższe. On i tak nie zasługiwał na to wszystko.
Charles patrzył teraz na wszystko z trochę innej perspektywy. Nigdy nie patrzył na siebie jak na męczennika, który bierze problemy innych na siebie i potem je rozwiązuje. Już po prostu taki był. I teraz na wolności mógł w końcu zrobić coś dobrego, a uwolnienie więźniów na Majesty tym właśnie było. Uratowanie Daryla i jego ludzi z rąk separatystów. Powoli się zmienia i każdego dnia czuł, że może nigdy już nie odkupi swoich win. Nigdy już nie będzie mógł prowadzić normalnego życia. Jednak tak długo jak będzie żył będzie się starał jakoś pomóc swoim bliskim. On sam już powoli czuł, że nie ma dla niego ratunku. Jeśli jednak chciał pomóc Ayi to musiał zebrać w sobie chyba wszystkie możliwe pokłady siły jakie miał w zanadrzu. Nie było ich wiele ale nie można było powiedzieć, że Striker nie należał raczej do osób, które szybko sobie odpuszczały. Kiedyś wspominał jej nawet o tym jak dowódcy mówili o nim jak o człowieku, któremu wskazuje się cel, a potem już tylko trzeba spierdalać z jego drogi. Teraz też tak było. Tylko tym razem jego celem nie było zabijanie, a próba pomocy komuś.
Wiedział, że będzie w tym wszystkim nieporadny. Nie umiał sobie radzić z własnymi emocjami, a co dopiero z emocjami innych. Chciał jednak spróbować. Zawsze bał się próbować czegoś nowego. Chociaż to zaszczepił mu Rosenkov. Teraz, kiedy już był wolny mógł w końcu podejmować własne decyzje.
Powoli wstał z chodnika. Nie zauważył nawet jak obok niego leżały już trzy wypalone papierosy, a czwarty wciąż palił się w jego gdzieś pomiędzy jego palcami. Patrzył jeszcze tak przez chwilę przez siebie delektując się ostatnimi chwilami tego co właśnie czuł.
Przez ten cały czas życie chciało mu dopiec. Zgnieść go dosłownie jak robaka i udowodnić, że nigdy nie będzie dla niego żadnego ratunku. Jednak on dalej stał. Wciąż mimo wszystko żył. Nie wiedział już nawet ile razy był blisko własnej śmierci, a jeszcze wczorajszego dnia był wyjątkowo blisko by samemu je sobie odebrać. Gdyby w środku tego pistoletu był chociaż ładunek na jeden strzał to nie stałby w tym miejscu. Nikomu już by nie pomógł.
Wystrzelił niedopałek gdzieś przed siebie. Musieli ruszać. Susan potrzebowała lekarza, a Aya w końcu odpocząć. On sam czuł się jak wrak ale to nie był jeszcze koniec jego problemów. Odwrócił się i ruszył w stronę promu. Kiedy już był w środku zajął miejsce obok Hatake. Na twarzy wciąż miał ten głupawy uśmiech, tym razem jednak pełen nadziei. Nawet nie można było tego nazwać nadzieją. To było też coś nowego. To nie była radość taka jak zazwyczaj. W jego wyrazie twarzy było coś nowego. Wydawał się być żywy. Nawet wcześniej będąc tylko razem z nią wciąż miał problemy z samym sobą. Teraz wyglądał jak człowiek, który zaraz przed śmiercią się z czymś pogodził. Tak właśnie wyglądał.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klinika Sanctum

6 kwie 2018, o 20:06

Universal Person
Awatar użytkownika
Posty: 167
Rejestracja: 15 maja 2021, o 14:43
Miano: Legion
Wiek: 134
Klasa: Wszystkie
Rasa: Każda
Zawód: Wszelki
Postać główna: Jest nas wielu
Lokalizacja: Wszechświat
Kredyty: 20.000

Re: Klinika Sanctum

2 cze 2021, o 18:37

https://i.imgur.com/MGGcioz.png[/imgw]
Universal Person: Marshall Hearrow
Gracze: Hira Cassan, Tori Te’eria


“I once had a heart...”

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Tori Te’eria

Ludzie, wszędzie dookoła otaczali ją ludzie, chociaż przecież samo Ilium było planetą od początku do końca postawioną przez asari. Powinna się czuć tutaj jak w domu, zwłaszcza, że po opuszczeniu promu z Cytadeli, postawiwszy nogę w obszarach dokowania Nos Astry przywitały ją wszędzie twarze rodzimej rasy. Kwota na nowym kontrakcie opiewała na wyższą sumę niż to co mogła jej zaoferować Cytadela, zwłaszcza, że klinika Sanctum była finansowana ze środków prywatnych a sami właściciele stawiali po pierwsze na profesjonalizm a po drugie na, nazwijmy to, ekskluzywność swoich usług. Było to zresztą widać już na pierwszy rzut oka, kiedy to po przekroczeniu progu Tori mogła spostrzec samo wyszukane towarzystwo w drogich ubraniach. Tak, tutaj zdecydowanie nikt nie żałował kredytów na nawet najbardziej absurdalne implanty. Jedynym problemem (albo i nie) tego miejsca był fakt, że praktycznie cały persolnej wyższego szczebla administracji stanowili przedstawiciele ludzkości. Oczywiście, klinika zatrudniała również specjalistów innych ras, ale byli oni raczej wyjątkami. Tak więc pani doktor mogła w tym przypadku czuć się naprawdę wyróżniona.
Klinika sama w sobie również wręcz biła przepychem i elegancją, za sporej wielkości kontuarem z napisem [i[Recepcja[/i] w środkowej części poczekalni siedziała drobna brunetka o japońskiej urodzie. Tori mogła zauważyć jak wymienia datapady z wchodzącymi i wychodzącymi członkami personelu medycznego, jednocześnie prowadząc rozmowy przez interkom. Tak więc na ruch również nie można było tutaj narzekać.
- Pani Te’eria? - męski głos, który odezwał się za jej plecami odwrócił jej uwagę od obserwacji. Głos należał do szczupłego mężczyzny w średnim wieku. Miał czarne włosy przeplatane gdzieniegdzie siwizną, sympatyczny i ciepły uśmiech oraz ciemne oczy. Można było nawet pokusić się o stwierdzenie, że był przystojny. - James Persic, asystent zarządu, witamy w klinice Sanctum.
Mężczyzna wyciągnął rękę w powitalnym geście, chcąc uścisnąć dłoń asari.
- Bardzo mi miło, państwo Duram są zachwyceni pani referencjami - powiedział, gestem wskazując Tori aby ruszyła za nim. - Będziemy zaszczyceni mogąc zatrudnić panią naszym ośrodku.
Poprowadził ją przez drzwi oznaczone napisem Wstęp tylko dla personelu, potem schodami na górę do, jak się okazało, małego biura na piętrze. Po środku stało biurko, a pod ścianą wysoka szafka, przez okno rozpościerał się widok na zielone ogrody poniżej.
James wskazał Tori miejsce naprzeciwko siebie przy biurku i sięgnął po datapad.
- Wyższe wykształcenie Akademii Wojskowej na Thessi, kontrakt dla Huerty Cytadela, ponadprzeciętne uzdolnienia biotyczne - czytał po kolei recytując dotychczasowe osiągnięcia Te’erii. - Właśnie kogoś takiego potrzebujemy. Państwo Duram planują wprowadzić nową gamę produktów dla tych zbazlowanych bogaczy, którzy czekają na dole.
Uśmiechnął się nieco schodząc z oficjalnego tonu.
- Potrzebujemy eksperta, który zajmie się stroną biologiczną tych cudenek - podsunął Tori datapad, na którym widniały informacje o nowych implantach, w które zamierzali zainwestować właściele kliniki. Gdy tylko asari spojrzała na dane widniejące na urządzeniu, pierwszym co mogło ją uderzyć był szok i niedowierzanie. Nowe implanty z super zaawansowaną technologią dotyczyły bowiem... poprawy sprawności seksualnej.

Hira Cassan

Ilium pachniało kredytami wręcz do granic absurdu. Nie było zresztą czemu się dziwić, w końcu planeta skupiała w sobie najbardziej wyszukaną śmietanę towarzyską całej galaktyki. Wystarczyło jedynie umiejętnie sięgać do kieszeni obywateli aby przez pewien czas pławić się w luksusach. Kredyty niemalże leżały na ulicy.
Kobieta, która towarzyszyła Hirze po przekroczeniu progu kliniki zaczęła zachowywać się bardzo nerwowo. Można było się pokusić o stwierdzenie, że wręcz nieprofesjonalnie. To mogło się wydać nastolatce dziwne, zwłaszcza, że zlecenie, które przyjęła miało być bardzo prostą robotą.
Wchodzą do kliniki, rejestrują się na zabieg, tak aby mieć możliwość dostania się do gabinetów lekarskich, szukają informacji o nowych implantach, pobierają dane na dysk i zmywają się stamtąd zanim ktokolwiek je zauważy.
Przy przyjmowaniu zlecenia, kobieta towarzysząca nastolatce ani razu się nie przedstawiła, zapewne zakładając, że im mniej wiedzą o sobie nawzajem tym lepiej i bezpieczniej.
- Kurwa, kurwa, kurwa - towarzyszka chodziła w kółko nieustannie nerwowo się rozglądając. - Co? To moja pierwsza robota.
Cóż, prawdopodobnie nie tego należało się spodziewać. Człowiek, który wystawił zlecenie kradzieży tych danych, po które tu przyszły wydawał się być pewien tego co robi. Należało zatem mieć na uwadze, że tymczasowa partnerka biznesowa Cassan powinna być bardziej profesjonalna. Tymczasem najwyraźniej była świeżynką w tym biznesie.
- Pani Macvelli z córką jak mniemam - drobna kobieta o japońskiej urodzie podeszła do czekających w recepcji Hiry i jej towarzyszki. - Doktor Percis już się przygotowuje, zapraszam do gabinetu.
Gestem wskazała kobietom, aby ruszyły za nią i poprowadziła je przez kolejne drzwi do następnego pomieszczenia. To okazało się być długim korytarzem przerywanym co jakiś czas drzwiami po prawej i po lewej stronie. Przy każdych drzwiach widniała plakietka z nazwiskiem i specjalizacją, jaką dany lekarz się zajmował. Minęły kolejną parę drzwi, skręciły za zakrętem gdzie korytarz rozchodził się na dwie części w lewo, a japonka stanęła przed gabinetem opisanym numerem 211. Na plakietce przy wejściu widniał napis Dr Frans Percis - specjalista ginekolog. Brunetka otworzyła drzwi i zaprosiła kobiety do środka. Gabinet był sporych rozmiarów i dzielił się na dwa osobne pomieszczenia oddzielone od siebie czymś na kształt zasłonki.
- Tutaj mogą panie zostawić swoje rzeczy - wskazała im szafkę po prawej stronie przy ścianie. - Doktor będzie za pięć minut. Proszę się rozgościć.
Uśmiechnęła się szeroko i opuściła gabinet zamykając za sobą drzwi.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Hira Cassan
Awatar użytkownika
Posty: 94
Rejestracja: 30 maja 2021, o 22:29
Miano: Hira Cassan
Wiek: 17
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Haker / Haktywistka
Lokalizacja: Illium
Status: Poszukiwana jako "Obserwatorka" przez: Przymierze, Hierarchię Turian, Illium i SOC
Kredyty: 49.040

Re: Klinika Sanctum

2 cze 2021, o 19:24

Dziewczyna nie mogła uwierzyć, że trafiła jej się taka miernota. Jeszcze trochę a niedługo sama wykrzyczy po co tu przyszły, nie trzeba będzie nawet przesłuchania urządzać. Złapała ją stanowczym ruchem za ramię i spojrzała w oczy.

- Skup się na robocie. Nie mam zamiaru wyjść stąd bez danych. Twoja część jest najłatwiejsza, przyszłaś na badanie i zachowuj się normalnie, resztę zrobię sama. Po prostu postaraj się dyskretnie skupić na sobie uwagę. Przysięgam, że jeśli zawalisz akcję to nie będziesz miała przyszłości na tej planecie.

Była zirytowana jej zachowaniem, to na pewno. Hira zatraciła swój łagodny i dobry charakter, skryty gdzieś pod gruzami starej osobowości. Zanim jednak ta zdążyła odpowiedzieć, zaproszono je do gabinetu. Po drodze Kira skanowała całą infrastrukturę sieciową budynku i wykrywała sieci bezprzewodowe, które mogłaby hakować. Musiała namierzyć odpowiedni terminal w czasie, kiedy jej znajoma miała poddać się badaniu.

Nie potraktowałaś jej trochę za ostro? - odezwał się głos Kiry w jej głowie.
Może spalić całą operację, musi się skupić. - SI usłyszała wewnętrzny głos Hiry.

Kiedy zostały same w gabinecie, spojrzała niezadowolonym wzrokiem na partnerkę.

- Słyszałaś, przygotuj się i nie myśl o tym po co tu jesteśmy, po prostu daj się zbadać.

Hira sprawiała wrażenie normalnej córki, lecz tak naprawdę dorosła zbyt szybko - nie dlatego, że chciała, lecz musiała. Aby nie wzbudzać podejrzeć zachowywała się normalnie, jak ciekawska nastolatka. W tym czasie SI pracowała nad zhakowaniem wewnętrznej sieci kliniki i znalezienia danych. Przede wszystkim jednak bezpieczeństwo, obie przykładały dużą wagę do tego podczas włamania do sieci, w obrębie której znajdowały się bezpośrednio. To dlatego jeszcze nie odsiaduje wyroku w poprawczaku za swoją "działalność" - lepiej było poświęcić więcej czasu na ukrycie włamu, niż potem uciekać przed policją i zdradzić swoją tożsamość.
Legenda do moich postów (bez "-" na początku oznacza konwersację myśli między SI a Hirą):
Kwestie Kiry | Kwestie Hiry
THEMEACTION THEMECLOTH

ObrazekObrazek
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: Klinika Sanctum

2 cze 2021, o 20:28

Illium nie było dokładnie tym, czego się spodziewała. Sczerze powiedziawszy było niemalże przeciwieństwem jej wyobrażeń. Z jednej strony słyszała i czytała o tym miejscu wiele - w końcu nie bez racji przedstawiciele innych ras zapytani o najsłynniejszą planetę Republik Asari wymieniali najpierw Ilium, a potem dopiero "może Thessię", ale nie spodziewała się tak skomercjalizowanej i wielorasowej przestrzeni. Tradycyjne dla asaryjskiej architektury strzeliste, smukłe budynki mieszały się z bardziej przysadzistymi, ale funkcjonalnymi budynkami korporacji należących do innych ras, otwarte przestrzenie wypełnione roślinnością i oferujące spokój, miejsce na wyciszenie i przemyślenia niemal nie istniały, chyba, że zaliczyć do nich można niewielkie, tarasowe placyki udające trawiaste miejsa do wypoczynku czy wciśnięte między budynki, estakady, mosty i przejścia betonowe placyki, niejednokrotnie zastawione jakimiś pakunkami czy skrzyniami. To było jak dzielnice handlowe czy biurowe Cytadeli - odarte niemal z mistycyzmu i kultury dumnych asari, które zbudowały ten świat. Świat, który już przestał być jedną z pereł asari - teraz stał się skomercjalizowaną, zurbanizowaną korporacją nastawioną na zysk i handel.
Wychodząc z zabudowań portu kosmicznego na rozpalony słońcem plac, zamknęła oczy i wystawiła twarz do Tasale, tutejszego słońca, by przez krótką chwilę rozkoszować się promieniami gwiazdy na swojej skórze. Było ciepło. Zdecydowanie cieplej niż na Cytadeli i z pewnością wkrótce zacznie unikać słońca jak wielu mieszkańców wokół niej - noszących nakrycia głowy, czy poruszających się w cieniu. To znaczy... Jeżeli zagrzeje tu miejsce. Zagrzeje... - uśmiechnęła się delikatnie na tą grę słów. Kontrakt wyglądał interesująco, zarząd Sanctum nie tylko odpowiedział na jej aplikację w miły i grzeczny sposób, ale także zasponsorował jej przelot na Illium w celu finalizacji formalności i uzgodnienia warunków kontraktu.
Mimo wszystko cieszyła się z tej zmiany. Będzie przyjemnie dla odmiany odetchnąć prawdziwym powietrzem i zażyć kąpieli słonecznych a praca? Cóż. Implanty są takie same w całym wszechświecie. Za to oferowana stawka zdecydowanie robiła wrażenie. Tori zdawała sobie sprawę, że koszty na Illium do najniższych nie będą należały, zatem i wynagrodzenie zapewne było dopasowane do potrzeb tego świata ale... Do odważnych świat należy - szepnęła i otworzywszy oczy wywołała na swoim omni mapę okolicy i nakazała wskazanie trasy do Kliniki Sanctum.
Większość drogi pokonała taksówką, więc trasa minęła jej na podziwianiu widoków i obserwacji mijanych okolic - co chwilę zmieniała miejsce i pozycję wyglądając przez chyba wszystkie dostępne okna pojazdu, aż WI taksówki upomniała ją grzecznym głosem o konieczności posadzenia zadka na miejscu. I najlepiej zapięciu pasów.
Wewnątrz klimatyzowanego, urządzonego z przepychem budynku została przywitana, jak gdyby mężczyzna z którym się spotkała został poinformowany o jej przybyciu albo specjalnie na nią czekał. To było... uprzejme, choć nieco niespodziewane - przypomniała sobie swój pierwszy dzień w Huercie i słowną potyczkę z tamtejszą recepcjonistką.
Po wymianie uprzejmości została poprowadzona do biura i zasiadłszy na wskazanym miejscu wsłuchała się w słowa człowieka który ją tu przyprowadził.
- Nie sądzę, żeby przeszkolenie wojskowe były czynnikiem wymaganym na to stanowisko, ale dziękuję za zwrócenie uwagi na moją kandydaturę. Jest mi niezmiernie przyjemnie móc współpracować z państwem - szczególnie, że to Illium. Nigdy tu jeszcze nie byłam więc jest szansa połączyć przyjemne z pożytecznym - odpowiedziała skinąwszy lekko głową mężczyźnie, po czym sięgnęła po datapad, wczytując się w informacje o implantach.
Przez chwilę na jej twarzy malowało się niedowierzanie, jednak po chwili spojrzała na mężczyznę i usta rozciągnęły jej się w delikatnym uśmiechu.
- Pan żartuje, prawda? Naprawdę te implanty są... Ludzie to kupują? - zachichotała cicho, ale zaraz zmitygowała się i jej twarz spoważniała, jednak w oczach wciąż migały wesołe iskierki. - Zdecydowanie Illium to świat, którego nie znam. Ale implanty to implanty. Klient płaci i wymaga... Na czym dokładnie polegać będzie moja funkcja? Nie ukrywam, że z... TEGO akurat typu implantami do czynienia jak dotychczas nie miałam. Szczerze powiedziawszy to nie wiedziałam nawet, że takie... urządzenia istnieją na rynku. Cóż, człowiek się uczy przez całe życie.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Universal Person
Awatar użytkownika
Posty: 167
Rejestracja: 15 maja 2021, o 14:43
Miano: Legion
Wiek: 134
Klasa: Wszystkie
Rasa: Każda
Zawód: Wszelki
Postać główna: Jest nas wielu
Lokalizacja: Wszechświat
Kredyty: 20.000

Re: Klinika Sanctum

2 cze 2021, o 22:03

Tori Te’eria

James roześmiał się szczerze ocierając czubkiem palca kącik oka, który zaszedł mu łzą.
- Czy kupują?! To najczęściej sprzedawany towar w galaktyce - odpowiedział na pytanie w taki sposób, jakby była to najbardziej oczywista rzecz we wszechświecie. Nachylił się nad datapadem, który wcześniej podał lekarce i przesunął palcem wzdłuż zmieniając to, co obecnie się na nim wyświetlało. Teraz na urządzeniu pojawiły się schematy, z których jeden z nich był bardzo sugestywny.
- Obecnie w fazie testów mamy tę wersję - stuknął palcem w schemat, jednocześnie powiększając obraz, tak aby Tori miała przed oczami dokładny opis wszystkich elementów implantu. - Wszczepiamy ją bezpośrednio w głowę do mózgu, gdzie działa na ośrodkowy układ nerwowy potęgując doznania i sprawiając, jakby to ładnie ująć, że delikwent stanie na wysokości zadania.
James oparł się w fotelu i spojrzał przeciągle na Tori robiąc tym samym długą pauzę. Asari mogła mieć wrażenie, że lekarz wygląda jakby był bardzo dumny z tego co właśnie przedstawia, jakby było to jego własne dziecko. Nie przestawał się uśmiechać z wręcz przesadnym optymizmem, żeby nie powiedzieć chorą fascynacją. Można się było zastanawiać czy aby na pewno ten człowiek, bądź co bądź wykształcony, ma równo pod sufitem.
Wreszcie przerywając tę nieco przedłużającą się ciszę, James klasnął w dłonie.
- Ach, tak, pani praca będzie bardzo prosta. Wręcz przyjemnie prosta - powiedział i zachichotał pod nosem jakby właśnie rzucił jakimś wyszukanym żartem, który był bardzo na miejscu w obecnej sytuacji. - Mamy bardzo dużo chętnych klientów, ale jak już mówiłem implanty są w fazie testów ostatecznych. Pacjenci po wszczepieniu tego urządzonka muszą jeszcze przebywać w klinice przez jakiś czas. Tutaj wkracza nasz personel, czyli pani, chodzi o obserwację i monitorowanie przebiegu przyjmowania się implantu. Potrzebujemy aby prowadziła pani dokładne notatki na temat stanu klienta, ewentualnych niedogodności bądź... zbytnich dogodności.
Ponownie zachichotał co w tym momencie już zaczynało być mocno dziwne i może nawet trochę przerażające. Dopiero teraz do Tori mogła dostrzeć, że mężczyzna mówi z manierą, która ewidentnie wskazuje na to, że raczej jest zainteresowany przedstawicielami własnej płci, niż przeciwnej.
- Mamy za mało wykwalifikowanych lekarzy, którzy nie boją się wyzwań - spoważniał nieco i poprawił się w fotelu. - Władze kliniki zapewniają pani zakwaterowanie na czas badań, dopóki oczywiście nie znajdzie pani odpowiedniego lokum dla siebie. Mieszkania tymczasowe dla personelu znajdują się w drugim budynku. Otrzyma pani od nas przepustkę umożliwiającą poruszanie się po terenie całego kompleksu, z wyłączeniem miejsc ze specjalnym dostępem.
Sięgnął do szuflady biurka i wyjął z niego drugi datapad po czym podsunął go Tori obok tego pierwszego.
- Tutaj mam umowę, jeśli jest pani zainteresowana podjęciem współpracy z nami wystarczy jeden podpis. Oczywiście zdaje sobie pani sprawę, że obowiązuje panią klauzula poufności?
Zawiesił na moment spojrzenie na asari oczekując potwierdzenia. Nie było wątpliwości, że właścicielom kliniki, przy tego typu badaniach wyjątkowo zależało na dyskrecji. Przeglądając umowę, która była skonstruowana w standardowy sposób, według wszystkich procedur z którymi Tori już się spotkała w swoim życiu nie mogła mieć dokumentowi niczego do zarzucenia. Wszystko na pierwszy rzut oka wyglądało w porządku włącznie z klauzulą poufności, o której wspomniał James.
- To jak? Witamy na pokładzie?

Hira Cassan

- Ja pierdolę - towarzysząca Hirze kobieta zaklęła, ale niemalże posłusznie odłożyła rzeczy do wskazanej szafki. - Nie pisałam się na to, że ktoś mi będzie grzebał...gdziekolwiek. Rób co masz robić i spierdalajmy stąd zanim ten lekarz tu przyjdzie.
Na wszelki wypadek jednak usiadła na krześle, gdzie jak można się było domyśleć pacjentki oczekiwały na przyjście lekarza.
Tymczasem czujne sensory SI połączonej z Hirą dały znać, że w pobliżu samego gabinetu znajduje się jeden terminal, do którego dziewczyna mogła się swobodnie podpiąć. Po drodze do gabinetu znalazła jeszcze dwa podobne, ale po pierwsze znajdowały się one w dość ruchliwym miejscu, a po drugie w tym momencie w sporej odległości od punktu, w którym się znajdowały.
Nie trzeba było jednak aż tak bardzo kombinować. Szybki skan gabinetu wyrzucił Hirze, że najbliższy terminal znajduje się pomiędzy pomieszczeniem w którym są teraz a kolejnym gabinetem po ich lewej stronie. Jedyny problem polegał na tym, że terminal ów znajdował się w sieci wentylacyjnej w związku z tym należało znaleźć do niego dojście.
- Na co czekasz? Trzeba tam wleźć i dowiedzieć się gdzie trzymają schematy, po które przyszłyśmy - kobieta najwyraźniej dojrzała błysk omni-klucza Cassan, który wskazywał położenie terminala. - Idź, ja zatrzymam tego lekarza najdłużej jak się da. Niech sobie nurkuje między moimi nogami, ale zażądam za to zlecenie dwa razy więcej niż ten stary dziad oferuje.
Można się było domyśleć, że kobiecie chodzi o zleceniodawcę. Faktycznie człowiek, który zlecił im wykradnięcie schematów nowych implantów był już w dość zaawansowanym wieku, ale z tego co Cassan mogła pamiętać, poza tym że był on obleśnie gruby i śmierdzący alkoholem i cygarami, był też niemożebnie obrzydliwy i faktycznie stary.
Gdy Hira rzuciła okiem na kratę wentylacyjną jej szanse na dostanie się do środka mogła ocenić jako zadowalające. Spokojnie zmieściłaby się w środku, chociaż nie pozostałoby tam zbyt wiele miejsca na jakieś szalone manewry rękoma czy nogami. Jeśli chciała dostać się do tego terminala i zgrać informacje, musiała tam wejść. Nie pozostało im zatem nic innego jak wyłamać kratkę i wpełznąć w klaustrofobiczną przestrzeń.
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: Klinika Sanctum

2 cze 2021, o 23:40

- No cóż, kto bogatemu zabroni... - uniosła brew i uśmiechnęła się ponownie, odbierając od Persica datapad z wyświetlonym schematem i opisem "testowego" implantu i wczytując się w jego specyfikację. Specyfikację czysto komercyjną, bardziej wyglądającą jak rozbudowana reklama dla pacjenta niż opis techniczny i parametry przeznaczone dla chirurgów, implantologów i lekarzy opiekujących się pacjentami ale nie było to w zasadzie dziwne. Jeszcze nie była oficjalnym pracownikiem, wciąż mogła się jeszcze wycofać a pokazywanie zastrzeżonych danych obcej osobie mogłoby się okazać zwyczajnym strzałem w kolano. - Z tego co wiem kroganie dokonują transplantacji jąder które na czarnym rynku osiągają zawrotne ceny, ludzie swego czasu faszerowali się chemią by uzyskać podobne efekty, wśród asari w niektórych kręgach do dziś jest popularny czerwony piasek albo hallex... Jeśli są możliwości i jest popyt, podaż zawsze będzie rosła.
Słysząc klaśnięcie w dłonie i chichot mężczyzny podniosła wzrok i przez moment obserwowała go z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Jego nieco dziwne zachowanie na dłuższą metę mogło być drażniące czy lekko irytujące ale postanowiła dać mu szansę. W końcu nie można sobie dobrać pracodawców i współpracowników według własnego widzimisię. Może to i szkoda, ale przynajmniej tutaj mogłaby zacząć działać nie jako walczący z konkurencją stażysta, ale jako oficjalny, etatowy lekarz.
- Opieka pooperacyjna, monitoring stanu pacjentów, raportowania problemów i przypadków niestandardowych. - skinęła głową - W zasadzie to nie są jakieś wygórowane wymagania. Aż dziw, że w takim razie cierpicie na braki w personelu. Niemniej jednak... - odłożyła trzymany datapad i sięgnęła po drugi - ten z umową, którą przejrzała, zatrzymując się w kilku miejscach by doczytać szczegóły wypisane drobnym drukiem. Zatrzymała się również przy klauzuli poufności, sprawdzając jej zakres, opisane obostrzenia i ewentualne konsekwencje.
- Klauzula intymnoś... przepraszam, poufności wydaje się w tym przypadku na miejscu. Raczej Klinika ani akcjonariusze nie chcieliby widzieć skandalu po ujawnieniu tożsamości pacjentów. Jeżeli są wpływowi i coś znaczą, mogłoby to być kłopotliwe dla obu stron. Z drugiej strony obostrzenia związane z dokumentacją techniczną i szczegółami samych implantów jako element tajemnicy kliniki jest standardowym elementem umowy... - doczytała umowę do końca, po czym złożyła autograf w zaznaczonym miejscu.
- Witamy - odparła na ostatnie pytanie skinąwszy głową i odłożyła datapad z podpisaną umową na stół, przesuwając go w kierunku Persica - I dziękuję za możliwość zakwaterowania. Naturalnie poszukam jakiegoś lokum w odpowiednim czasie, na razie chciałabym okrzepnąć tu nieco, poznać lokalizację i wsiąknąć w strukturę kliniki. Czy ktoś mnie wprowadzi w zagadnienia, pokaże kto jest kim i gdzie będę pracować? Jak na razie wszystko tu jest dla mnie nowe.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Hira Cassan
Awatar użytkownika
Posty: 94
Rejestracja: 30 maja 2021, o 22:29
Miano: Hira Cassan
Wiek: 17
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Haker / Haktywistka
Lokalizacja: Illium
Status: Poszukiwana jako "Obserwatorka" przez: Przymierze, Hierarchię Turian, Illium i SOC
Kredyty: 49.040

Re: Klinika Sanctum

3 cze 2021, o 21:20

Takie włamania to był chleb powszedni dla Hiry i jej SI, praktycznie takie rzeczy leżały na początku jej drogi z hakerstwem - no cóż, pieniądze jednak nie śmierdzą, a zleceniodawca oferował sporą kwotę za jej usługi. Kira wybadała skrzętnie cały lokal i niestety, terminal dostępowy znajdował się w kanale wentylacyjnym.

Pięknie. Dobrze, że to ja jestem ta zgrabna a ty mądra. - myśli popłynęły a istota w jej głowie to odczytała, uśmiechnęła się mimowolnie przy tym.
Sugerujesz abym miała nadwagę? - odpowiedziała SI. Hira nie widziała jej fizycznie, ale czuła emocje towarzyszące temu zdaniu, zdecydowanie była zaskoczona tym stwierdzeniem, ale też lekko rozbawiona.

Hira spojrzała w stronę kraty, lecz usłyszawszy uwagę jej współpracownicy, spojrzała na nią karcąco i rzuciła.
- Zamknij się i daj mi pracować, jeśli chcesz wrócić do domu z jakimiś kredytami w ogóle.

SI szybko zhakowała kratę która otworzyła się i weszła do środka, zamykając ją za sobą po czym podążyła do terminalu. Miejsca nie było wiele, ale fizycznie dziewczyna nie musiała wiele robić przy terminalu, wszystkim zajmie się Kira.
Legenda do moich postów (bez "-" na początku oznacza konwersację myśli między SI a Hirą):
Kwestie Kiry | Kwestie Hiry
THEMEACTION THEMECLOTH

ObrazekObrazek
Universal Person
Awatar użytkownika
Posty: 167
Rejestracja: 15 maja 2021, o 14:43
Miano: Legion
Wiek: 134
Klasa: Wszystkie
Rasa: Każda
Zawód: Wszelki
Postać główna: Jest nas wielu
Lokalizacja: Wszechświat
Kredyty: 20.000

Re: Klinika Sanctum

4 cze 2021, o 09:44

Hira
Szansa na złamanie zabezpieczeń < 50%
+ 20% za premię technologiczną
+ 20% za umiejętności SI
Szansa powodzenia: < 90%

0
Universal Person
Awatar użytkownika
Posty: 167
Rejestracja: 15 maja 2021, o 14:43
Miano: Legion
Wiek: 134
Klasa: Wszystkie
Rasa: Każda
Zawód: Wszelki
Postać główna: Jest nas wielu
Lokalizacja: Wszechświat
Kredyty: 20.000

Re: Klinika Sanctum

4 cze 2021, o 21:52

Tori Te’eria

Persic odebrał z uśmiechem datapad od Tori, po czym sięgnął do swojego omni.
- Przesyłam pani plany naszego kompleksu - spojrzał na asari upewniając się, że przekazane przez niego dane trafiły do kobiety. - Tutaj jest kompleks mieszkalny, a tutaj klinika. Pod mieszkaniami mamy laboratorium, w którym pracujemy na obecnym projektem. Tam też znajduje się część naszym pacjentów, dwie albo trzy osoby w tym momencie.
Zatrzymał się na moment, jakby chciał się upewnić wśród własnych myśli czy aby na pewno jest tam trzech czy może jednak dwóch pacjentów. Można było odnieść wrażenie, że Perisc nie do końca panuje nad sytuacją. Być może nie był właśnie od tego.
- Jestem kierownikiem obecnego projektu, więc będzie pani odpowiadać bezpośrednio pode mną - wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu, po raz kolejny chichocząc do własnego żartu, niekoniecznie profesjonalnego. - Na dole będzie na panią czekać Misaki Watanabo, to pani zmienniczka. Wprowadzi panią w szczegóły pracy i oprowadzi po kompleksie. Ja tymczasem muszę zając się innymi sprawami. Mam, że tak to ujmę, SZTYWNE ramy pracy, sama pani rozumie.
James wstał i przeszedł parę kroków do drzwi, stukając w ich kontrolkę. Poczekał aż Tori opuści pomieszczenie i zablokował dostęp do gabinetu po drugiej stronie. Pożegnał się zdawkowym "do zobaczenia" i ruszył w swoją stronę.
Asari została na korytarzu sama, więc w zasadzie nie pozostało jej nic innego jak pójść poszukać owej Watanabo. Poszukiwania nie zajęły jej długo. Opisana przez Jamesa kobieta stała w recepcji jakby czekając na Tori, a gdy tylko ich spojrzenia się spotkały, japonka dziarskim krokiem podeszła do Tori. Niebieski kitel i plakietka na piersi rozwiały zupełnie ewentualne wątpliwości. Była niska i drobna, sięgała asari do ramienia, ale w jej chodzie było coś, co można było na pierwszy rzut oka przyporządkować do aż nadmiernej pewności siebie.
- Cześć - rzuciła bezceremonialnie i wyciągnęła rękę do lekarki. - Jestem Misaki, specjalista urolog, ty jesteś ta nowa, prawda?
Jej głos był dźwięczny, niemalże szczebiotliwy i wyraźnie dało się w jej głosie wyczuć akcent inny, niż u Jamesa, z którym Tori wcześniej rozmawiała.
- Chodź, od razu pójdziemy do laboratorium. Wcześniej wstąpimy do twojego mieszkania, o ile się nie mylę przydzielili ci kwaterę numer 341. Przed wejściem do labów musisz się przebrać - nie bardzo czekając na jej reakcję, Misaki ruszyła przed siebie pewnym krokiem. Jak na swoją posturę poruszała się zadziwiająco szybko, sprawnie mijając tłumy w recepcji. W zasadzie wystarczyła chwila nieuwagi aby stracić japonkę z oczu.
- Jeśli masz jakieś pytania, możesz je zadawać po drodze - rzuciła przez ramię wciąż podążając przed siebie i dopiero w momencie kiedy wyszły z budynku zwolniła. - Chyba, że nie potrafisz jednocześnie iść i mówić.
Ciężko było stwierdzić, czy ostatnie było żartem czy przytykiem w stronę asari. Po szybkiej wizycie w mieszkaniu, gdzie Misaki niecierpliwie czekała na asari oscentacyjnie dając do zrozumienia, że chce to załatwić szybko (Tori nawet nie było dane dokładnie przyjrzeć się kwaterze), znalazły się przed labolatorium. Trzeba było zejść po schodach na niższy poziom albo zjechać windą, jednak Watanabo postawiła na tę pierwszą opcję.
- Klinika Sanctum dzieli się na dwa budynki. Wcześniej byłyśmy w budynku głównym, gdzie przeprowadza się większość zabiegów, obydwają się wizyty konsultacyjne, a na najwyższym piętrze są biura administracyjne. Tutaj mamy tylko kwatery mieszkalne i laboratorium - stanęła przed drzwiami, na których widniał napis Nieupoważnionym wstęp wzbroniony, sięgnęła do omni-klucza a na klawiaturze dostępu wstukała odpowiednią kombinację. - Kod zmienia się co dwadzieścia cztery godziny, czyli co każdą naszą zmianę. Dostajesz powiadomienie przed dyżurem jaka obowiązuje w danym dniu kolejność cyfr. Zmieniamy się co dobę, tak jest wygodniej niż co dwanaście godzin. Mamy więc dzień pracy - dzień wolny. Co prawda ciężko nazwać dniem wolnym wypełnianie tabelek i sprawdzanie raportów, ale mimo wszystko nie trzeba siedzieć przy tych jęczących oblechach.
Drzwi do środka otworzyły się i obie kobiety weszły do małego pomieszczenia. Tutaj Misaki się zatrzymała gestem wskazując Tori, aby ta zrobiła to samo.
- Dekontaminacja - skwitowała krótko, wiązka skanera przesunęła się po sylwetkach kobiet. Potem dysze zasyczały charakterystycznie informując o przebiegu procesu, a kiedy ucichło kontrolka na drzwiach naprzeciwko zmieniła się z czerwonej na zieloną. - To jesteśmy na miejscu.
Przechodząc korytarzem minęły po swojej lewej stronie przeszklone pomieszczenie. Tori mogła zauważyć kilkanaście specjalistycznych stolików osłoniętych pokrywą z tworzywa z dwoma otworami przez które wkładało się ręce do środka. W pomieszczeniu pracowało kilka osób i wyglądało na to, że bardzo sumiennie wykonywali swoje obowiązki. Misaki stanęła przed szybą i wskazała na nich głową.
- To główne laboratorium, tutaj mózgowcy grzebią i testują nowe implanty. Nie znam się na tym, ale jakbyś chciała się dowiedzieć czegoś więcej pytaj tego salarianina, to Waro Molen - wskazała palcem na przedstawiciela rasy z Sur'Keshu. Jak dotąd był to jedyny nie-człowiek, którego mogła zauważyć Tori. - On odpowie na wszystkie pytania.
Nie czekając na reakcję asari Watanabo ruszyła dalej przed siebie. Naprawdę praktycznie trzeba było za nią biec, na szczęście wcale nie daleko, zaraz za rogiem bowiem znajowało się dwie pary drzwi po lewej i dwie pary po prawej.
- Tutaj trzymamy naszych napalonych delikwentów, na każdych drzwiach masz nazwisko, ostatnie drzwi to wejście do naszego kantorka. W środku będziesz mieć informacje dotyczące każdego z pacjentów - poprowadziła Tori do drzwi pomieszczenia dla personelu. Weszły do środka a oczom asari ukazał się niewielkich rozmiarów pokój z biurkiem, na którym stał laptop, w głębi zaś stały dwie szafki socjalne i wejście do toalety. - I to koniec naszego królestwa.

Hira Cassan

Wejście do systemów wentylacyjnych nie sprawiło Hirze żadnego kłopotu. Przecisnęła się przez otwór i wczołgała w głąb w poszukiwaniu terminala. Szybki skan ujawnił urządzenie jakieś dziesięć metrów od dziewczyny. Plus czołgania się w wentylacji przynajmniej był taki, że Cassan nie słyszała już swojej przymusowej partnerki.
Gdy dziewczyna znalazła się już przy terminalu mogła spokojnie przejść do rzeczy. Zabezpieczenia nie stanowiły dla niej żadnego wyzwania w związku z czym po krótkiej chwili na jej omni-kluczu znalazły się dane w postaci planów budynku. Zadowolona z szybkich działań mogła wrócić ze zdobyczą do gabinetu. Gdy tylko zaczęła się cofać w stronę wyjścia usłyszała za sobą charakterystyczny dźwięk zatrzaskiwanej za nią kraty.
- Już tu idzie, nie dam się przyłapać na czymkolwiek. Nie nadaję się do tego, radź sobie sama - głos kobiety z którą tutaj przyszła zalatywał nutą desperacji. Kobieta odcięła Hirze drogę powrotną, a że w tunelu nie bardzo było jak się odwrócić Cassan mogła jedynie spróbować wykopać z powrotem kratę na zewnątrz. Po krótkiej chwili od zamknięcia kraty, dziewczyna usłyszała męski głos.
- Dzień dobry, pani Macvelli, powiedziano mi, że będzie pani z córką, jestem doktor Persic - stłumione głosy dochodziły teraz do Hiry zza kraty wentylacyjnej.
- Rozmyśliła się i wyszła na zakupy jakieś dwie minuty przed panem - skłamała jej, jak można było sądzić, była już partnerka. - Może pan zająć się tylko mną.
Hira musiała teraz wymyśleć jakiś nowy plan wydostania się z tuneli, chyba, że chciała tam zostać na zawsze. Z dobrych wiadomości jednak, miała teraz dostęp do planów budynków, a z nich z kolei wynikało, że aby dostać to po co przyszła musi się udać do laboratorium.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Hira Cassan
Awatar użytkownika
Posty: 94
Rejestracja: 30 maja 2021, o 22:29
Miano: Hira Cassan
Wiek: 17
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Haker / Haktywistka
Lokalizacja: Illium
Status: Poszukiwana jako "Obserwatorka" przez: Przymierze, Hierarchię Turian, Illium i SOC
Kredyty: 49.040

Re: Klinika Sanctum

5 cze 2021, o 21:18

Ja ... wrrr! - ograniczyła przekleństwa w swojej głowie - Wiedziałam, że coś pójdzie nie tak!
To nie byłby pierwszy raz. Niewiele osób wytrzymuje psychiczne napięcie towarzyszące działaniom kryminalnym. Możesz być z siebie dumna. - skwitowała SI
Myślę, że służby bezpieczeństwa by się z tobą nie zgodziły. Poszukaj najszybszej i bezpiecznej trasy wyjścia z budynku. Musimy dostać się do laboratorium, tutaj nie mamy już czego szukać. Niedostanie złamanego kredyta za tą akcję.

Dziewczyna jeszcze świeżo w głowie ma czas, kiedy nieświadomie mówiła na głos to co chciała przekazać SI, wiele osób oglądało się wtedy na nią jak na chorą psychicznie...cóż, synteza nastolatki ze sztuczną inteligencją było wystarczające chore, nawet jak na standardy galaktyczne - z drugiej strony jasne było dlaczego Cerberus odnosił wiele sukcesów na polu rozwoju technologicznym.

Hira podążyła kanałami tam gdzie prowadziła ją jej jedyna przyjaciółka, ufała jej chociaż wiadomo, każdy bywa omylny, nawet maszyna - Kira nie do końca jednak ufała samej dziewczynie, może uważała ją za jeszcze zbyt dziecinną? Trudno powiedzieć, miała jednak nadzieję, że kiedyś SI zdradzi swoje miejsce pobytu, przestała jednak pytać.

Nastolatka podążała kanałami ostrożnie, tak aby nie wywoływać zbędnych hałasów. Miała to opanowane, ale nie robiła tego jeszcze tak długo, aby wpaść w rutynę, pilnowała każdego swojego kroku.
Ostatnio zmieniony 8 cze 2021, o 09:45 przez Hira Cassan, łącznie zmieniany 1 raz.
Legenda do moich postów (bez "-" na początku oznacza konwersację myśli między SI a Hirą):
Kwestie Kiry | Kwestie Hiry
THEMEACTION THEMECLOTH

ObrazekObrazek
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: Klinika Sanctum

7 cze 2021, o 22:32

Omni Tori zagrało dwutonowy sygnał przychodzącej transmisji. Zerknęła na wyświetlacz i zaakceptowawszy połączenie obserwowała przez chwilę napływające pliki - kopię umowy, jakieś załączniki, plany budynków, kod do przydzielonego mieszkania, schemat zmian i jeszcze kilka, których przejrzenie zostawiła na później. Na razie tylko “na szybko” wywołała i zerknęła na plany budynków, by w razie czego nie zgubić się już pierwszego dnia. Podniosła głowę - Persic wciąż mówił, wplatając kilka czerstwych - w jego mniemaniu zapewne świetnych - żartów. Tori uśmiechnęła się słysząc kolejny - jedynie przez grzeczność, bo nie bawiły jej one ani trochę. Zdawała sobie sprawę, że jeśli ten mężczyzna od teraz jest jej bezpośrednim przełożonym, to prawdopodobnie będzie musiała się nauczyć tolerować takie zachowanie, choć jej samej nie kojarzyło się to z profesjonalnym podejściem, które zawsze starała się stawiać jako swój cel. No ale cóż - jak już zdała sobie sprawę wcześniej, współpracowników ani przełożonych się nie wybiera.
Mężczyzna odprowadził ją do drzwi i po krótkim pożegnaniu każde poszło w swoją stronę. Tori poprawiła pasek podróżnej torby na ramieniu - chwilowo jej całego dobytku. Resztę jej rzeczy miano przesłać z Cytadeli gdyby zdecydowała się przyjąć tą posadę, więc w najbliższym czasie powinna skontaktować się z firmą przeprowadzkową. Zawahała się lekko zaglądając w odnogę korytarza - wcześniej prowadził ją Persic, teraz nie chciała wywoływać mapki żeby nie wyglądać na totalną wariatkę łażącą z nosem wbitym w holo swojego omni. Na szczęście droga była dobrze oznaczona - różnokolorowe pulsujące, holograficzne strzałki wskazywały drogę do wszystkich zakamarków kliniki więc już chwilę później zeszła schodami na dół i znalazła się przy recepcji. I znów była oczekiwana, jakby jej przewodniczka została tutaj wezwana. Niebieski kitel i plakietka z logo kliniki i nadrukowanym nazwiskiem były trudne do przeoczenia nawet, jeśli ich właścicielką była niewysoka azjatka.
- Tori. Tori Te’eria - skinęła, odpowiadając na powitanie uściskiem dłoni.
Misako była jak chomik po podwójnym espresso, o szybkich, pewnych ruchach i nie potrafiąca ustać w miejscu, mówiąca dużo, ale na szczęście konkretnie. Tori wciąż jeszcze rozbita po podróży, miała problemy z nadążaniem za nią - mimo niewielkiego wzrostu azjatka przemieszczała się na tyle szybko, że asari obawiała się, że ją po prostu w pewnym momencie zgubi.
Przydzielonego apartamentu nie zdążyła nawet dokładnie obejrzeć. Chwilę zwłoki kosztowało je wyszukanie przez Tori w otrzymanych plikach kodu do mieszkania i wprowadzenie go (pomyliła się tylko dwa razy, czując się jak na wojskowej musztrze), a gdy weszły, asrai ledwo zdążyła zostawić swoją torbę i ze wskazanej szafy wyjąć bliźniaczy do noszonego przez Misaki, niebieski kitel. Włożyła go szybko pod zniecierpliwionym spojrzeniem azjatki (brakowało jeszcze tylko splecionych rąk i niecierpliwego tupania nogą) i chwilę później wchodziły już do “ich królestwa”, przechodząc przez procedurę dekontaminacyjną.
- Wytwarzacie implanty na miejscu czy tylko dopasowywujecie je do fizjologii pacjentów? - spytała zerkając przez przeszkloną ścianę na pracę techników i próbując nadążyć za swoją przewodniczką. Dostrzegła wspomnianego salarianina - chyba tylko dzięki temu że był to jedyny przedstawiciel innego niż ludzie gatunku. Gdyby chciała przypatrywać się wszystkim technikom, Misaki prawdopodobnie pognałaby dalej, zostawiając ją samą. Tori postanowiła jednak, że z salarianinem musi w przyszłości porozmawiać. - Ile osób personelu pracuje na tym piętrze? To znaczy nie chodzi mi o laboratorium, tylko o opiekę nad pacjentami? Rozumiem, że my dwie jako personel lekarski? A ktoś do pomocy? Jakieś pielęgniarki? - w przelocie próbowała odczytać nazwiska na tabliczkach na drzwiach sal pacjentów, ale Misaki nie ułatwiała, przyspieszając coraz bardziej.
- Czyli do tej pory byłaś tu sama? Nie miałaś zmiennika? - potrząsnęła głową i weszła do pokoju lekarzy, rozglądając się ciekawie.
Tak naprawdę niewiele było do oglądania. Pokoik był funkcjonalny, ale niemal ascetyczny - miał wszystko, co było konieczne do pracy i… nic więcej. W sumie czego można było oczekiwać? Ma się skoncentrować na swoich obowiązkach i tylko tyle się liczyło. Odetchnęła. “Wprowadzenie w szczegóły pracy i oprowadzenie po kompleksie” o którym wspomniał Persic w wykonaniu Misaki było zdecydowanie błyskawiczne.
- Powiedz mi coś o obecnych pacjentach. Wszystkie cztery sale są zajęte? Ile czasu tutaj spędzają, to znaczy jak długo powinni przebywać na obserwacji?
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Universal Person
Awatar użytkownika
Posty: 167
Rejestracja: 15 maja 2021, o 14:43
Miano: Legion
Wiek: 134
Klasa: Wszystkie
Rasa: Każda
Zawód: Wszelki
Postać główna: Jest nas wielu
Lokalizacja: Wszechświat
Kredyty: 20.000

Re: Klinika Sanctum

8 cze 2021, o 21:40

Tori Te’eria

Misako ani na moment nie zwolniła kroku i nadążała bez problemu również za pytaniami Tori.
- Większość sprowadzamy na specjalne zamówienie, są produkowane częściowo na Ilium częściowo w innych częściach galaktyki. Jednak ten konkretny, z którym my pracujemy powstaje tutaj - skinęła głową w kierunku laboratorium. - Na miejscu.
Na kolejne pytania jednak odpowiedziała dopiero kiedy weszły do środka. Misako rozsiadła się wygodnie na kanapie i odetchnęła głęboko, jakby właśnie przebiegnięty niemalże odcinek drogi nie sprawił jej większego wysiłku. Siedząc w miejscu jednak można było odnieść wrażenie, że azjatka nieco się uspokoiła z całym tym swoim chaosem.
- Nie licząc mnie i ciebie, łącznie mamy pięciu techników, inżyniera, tego salarianina i trzy pielęgniarki, które mieszkają na górze. Przy łóżku każdego pacjenta jest specjalny komputer monitorujący ich stan sprzężony ze sprzętem w pokoju pielęgniarek. Przychodzą tutaj jedynie w momentach kiedy należy podać leki i pomóc w higienie osobistej. Z naszego kantorka również możemy wezwać ewentualne wsparcie - wskazała komputer, który stał na biurku przy którym, jak można było założyć odbywała się cała praca lekarzy. - Tam też wypełniasz raporty dyżurowe i przesyłasz do Persica. Po każdej zmianie.
Misako zdjęła buty z lekkim westchnięciem i zarzuciła nogi na stolik przy kanapie, jakby zupełnie nie przejmując się faktem, że Tori przecież była zaraz obok.
- Nie, twój poprzednik zwolnił się po trzech dniach pracy. Facet, nie wytrzymał. Przed nim była jakaś turianka - Watanabo zawiesiła się na moment, najwyraźniej próbując sobie przypomnieć nazwisko, ale po chwili zrezygnowała machnąwszy ręką. - Popracowała może z tydzień. Generalnie nasi pacjenci są dość specyficzni. Pokażę Ci.
Wstała i podeszła do komputera zasiadając na fotelu wklepała hasło dostępu do pulpitu i otworzyła folder z danymi pacjentów. W środku były cztery nazwiska, kliknęła w pierwszy oznaczony #1 Mark Karpinsky.
- Karpinsky, był jako pierwszy. Ziemianin, lat czterdzieści osiem - na monitorze pojawiło się zdjęcie mężczyzny, który ewidentnie miał bardzo duży problem z nadwagą. Można to było stwierdzić już po samym zdjęciu jedynie twarzy Karpinskiego. - Typowy kryzys wieku średniego. Chciałby zaliczać małolaty, ale że możliwości gabarytowe były niezadowalające zdecydował się na implant powiększający. Pacjent może sam sobie wybrać, że tak powiem, wielkość. Karpinski według mnie nieco przesadził, ale jego wola.
Wzruszyła ramionami pokazując Tori co miała na myśli mówiąc "przesadził" na kolejnym niezbyt przyzwoitym zdjęciu, wciąż jednak były to jedynie zdjęcia poglądowe zaliczające się do kartoteki leczenia. Ot, zwykła historia leczenia.
- Teraz skarży się na problemy z oddawaniem moczu i przy każdej możliwej okazji wzywa kogoś do siebie, żeby mu pomógł. Nie pytaj - uniosła dłoń w obronnym geście jakby nie chciała już dalej zagłębiać się w ten temat. - Sama zobaczysz.
Zamknęła dane Karpinskiego, wróciła do poprzedniego folderu i tym razem otworzyła ten oznaczony #2 Tony McMillan.
- Ten jest dopiero ciekawy - oczom asari ukazał się młody mężczyzna, zdecydowanie przed trzydziestką z kwadratową szczęką , wyraźnie zakreśloną linią kości policzkowych i ciemnymi oczami. Jego widok mógł przywodzić na myśl okładkę jakiegoś modowego czasopisma. Całość burzył tylko tatuaż nad prawym okiem układający się w jakiś napis cyrylicą. - Tony McMillan, biseksualny chłopaczek szukający wrażeń w każdym możliwym miejscu. Jeśli wiesz co mam na myśli. Ma wszczepiony implant potęgujący doznania, tylko, że na obecnym etapie przyjmuje się dość drastycznie. Każdy poranek zaczyna się potężnym okrzykiem szczytowania. Nie przegapisz tego.
Misako zaśmiała się pod nosem, jakby do własnych wspomnień, pokręciła głową i z rezygnacją zamknęła wyświetlane dane. Kolejny folder #3 Valentino Esposito.
- Dziadek jest najmilszy z nich wszystkich i najmniej problematyczny - tutaj pojawiło się zdjęcie zmęczonej życiem i mocno pomarszczonej twarzy mężczyzny. Siwe włosy, nadwyraz gęste układały się na zdjęciu w śmieszne zawijasy. - Chciałby przed śmiercią móc jeszcze raz. Takie wiesz, ostateczne życzenie. Jest bardzo miły, chociaż czasem przez przypadek próbuje włożyć trzęsące się ręce gdzie nie trzeba. Poza tym jest nieszkodliwy.
Wreszcie dotarły do ostatniego folderu opatrzonego kolejnym numerem #4 Erika Neumann
- Ona jest u nas najkrócej i jest w tym momencie jedyną kobietą. Niewiele o niej wiem, niechętnie z kimkolwiek rozmawia - kobieta w średnim wieku, blondynka o zwykłej urodzie niczym szczególnym w zasadzie się nie wyróżniała. Mogła mieć co najwyżej czterdzieści lat, co po chwili potwierdziła Misako. - Lat trzydzieści dziewięć. Twierdzi, że po trzecim dziecku przeszła jej ochota na seks i tym samym rozwiodła się już dwa razy. Chciałaby, żeby jej kolejny mąż był jednak z niej zadowolony.
Misako zamknęła folder i spojrzała na Tori jakby próbowała z jej miny cokolwiek wyczytać. Biorąc pod uwagę jak często zmieniali się jej współpracownicy mogła mieć pewne obawy co do asari. Nie dała jej jednak tego odczuć z cierpliwością wszystko wyjaśniając i tłumacząc, być może dlatego, że robiła to już kilkanaście razy w przeciągu ostatnich miesięcy. Przynajmniej dwa razy w ostatnich dwóch tygodniach.
- Mam dyżur przez najbliższą dobę, możesz się trochę rozejrzeć po laboratorium jeśli chcesz. Raporty nie powinny sprawić ci problemu, są dość intuicyjnie opisane i nie różnią się praktycznie wcale od tych standardowych. W zasadzie masz czas na aklimatyzację, więc nie będę cię tu trzymać jeśli masz ochotę robić coś innego. Wieczorem pokażę ci tylko obchód.

Hira Cassan

Hirze nie pozostało nic innego jak wgramolić się w głąb przejścia i poszukać miejsca, w którym bez przeszkód mogłaby wydostać się na zewnątrz. Plany na szczęście się przydały, a jeszcze bardziej przydała się Kira, która analizując wszystkie możliwe drogi praktycznie bezbłędnie prowadziła dziewczynę. Przebrnęły przez pierwszy zakręt, potem drugi aż wreszcie przy kolejnym skręciły w prawo i znalazły się bezpośrednio nad pomieszczeniem, które było magazynkiem. Zaraz pod dziewczyną pojawiła się klapa przez którą należało się przedostać. Cassan mogła zauważyć, że dwie z czterech śrub były wyraźnie poluzowania, jakby co najmniej jeszcze chwilę wcześniej ktoś przed nią tędy zmierzał. Otwarcie klapy zajęło jej nie dłużej niż minutę, by po chwili mogła zeskoczyć do pomieszczenia ze środkami czystości.
Wokół walały się fartuchy dla personelu sprzątającego, płyny do dezynfekcji i wszelkiej maści urządzenia, które zapewne służyły do czyszczenia powierzchni kliniki. Nikt w tym czasie ani razu nie niepokoił Cassan.
Wyjście z magazynku, również okazało się całkiem prostą sprawą pomiędzy gabinetami nie kręcił się nikt z personelu, jedynie pojedyncze osoby oczekujące przed wejściem, ale nie zwróciły one większej uwagi na wymykającą się z pomieszczenia dziewczynę, najwyraźniej uznając, że jest ona upoważniona do przebywania w tym miejscu. Zresztą biorąc pod uwagę jakiego rodzaju osoby korzystały z usług Sanctum, nie było się czemu dziwić.
Mijając lobby Hira wychwyciła jedynie odprowadzające ją do wyjścia spojrzenie recepcjonistki, która jakby próbowała sobie przypomnieć skąd zna dziewczynę, jednak nie zareagowała w żaden zauważalny sposób. Przynajmniej tak mogło się wydawać.
Po wyjściu z głównego budynku kliniki uderzył w dziewczynę lekki podmuch świeżego powietrza, pozbawiony tej charakterystycznej woni szpitala. Na zewnątrz dostrzegła kierunkowskaz opisany jako "laboratorium/kwatery mieszkalne", więc należało udać się właśnie w wyznaczonym przez niego kierunku. Budynek był nieco schowany z tyłu, ale znalezienie go nie było zbytnim problemem. Tym okazało się dopiero samo wejście, na drzwiach świeciła się uparcie czerwona kontrolka, która najwyraźniej wymagała dostępu tylko dla uprawnionych do tego osób. Szybki rzut okiem na panel kontrolny ujawnił, że wejścia poza standardowymi procedurami dostępu strzeże również skaner linii papilarnych i siatkówki oka.
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: Klinika Sanctum

12 cze 2021, o 12:03

Misako w końcu przyhamowała nieco i zwolniła tempo, dając możliwość nabrania oddechu - zarówno przez nią samą, jak i przez Tori. Asari w duchu podziękowała jej za to. Obawiała się, że gdyby ten przyspieszony instruktaż trwał dłużej - i wciąż w tym samym tempie - w końcu by się pogubiła i zamiast czegokolwiek się dowiedzieć, skończyłaby z jeszcze większym chaosem w głowie i mniejszą ilością informacji niż przed wejściem do gabinetu Persica. Teraz, gdy azjatka zwolniła tempo, udzieliła odpowiedzi na kilka pytań i zaczęła opowiadać o pacjentach Tori w końcu miała czas by poukładać sobie wszystko w głowie i na spokojnie przygotować się do przyszłej pracy.
- Wygląda na to, że nie ma pani szczęścia do zmienników - uśmiechnęła się lekko słysząc historię poprzedników - Dlaczego nikt nie zagrzał tutaj miejsca na dłużej? Albo inaczej: Jak pani udało się wytrwać dłużej niż innym? Podzieli się pani jakimiś podpowiedziami dla nowicjusza?
Gdy Misako podeszła do terminala i zaczęła wyświetlać dane pacjentów, Tori podeszła tam również i stanęła za azjatką, przyglądając się danym wyświetlanym na ekranie. Już przy pierwszym pacjencie uniosła lekko brew. No cóż, mogła się spodziewać, że praca tutaj będzie dość specyficzna. Klinika… Nie, nie klinika, lecz raczej profil pracy która przypadła Tori w udziale nie przypominał niczego, z czym miała dotychczas do czynienia. Z jednej strony było to coś nowego, z drugiej strony… No cóż. Albo się przyzwyczai albo będzie kolejną osobą na liście niespełnionych zmienników Misako.
- Dlaczego akurat ci pacjenci znajdują się tutaj? To dość odosobniony oddział kliniki, łóżek też wiele nie ma. Czy to oznacza, że nowi pacjenci w podobnych… - nie wiedziała jak to określić. - ...po podobnych zabiegach i z podobnymi implantami czekają w kolejce dopóki się nie zwolni sala dla nich? Czy to są raczej “wyjątkowe i szczególne” przypadki?
Wysłuchawszy opisów wszystkich pacjentów podeszła do kanapy i usiadła na niej, przyglądając się Misako.
- No cóż, rozumiem że nasi pacjenci są delikatnie to ujmując “wyjątkowi”. I nie ukrywam, że dla mnie to lekka nowość. Nigdy jak do tej pory nie spotkałam się z takim rodzajem implantów więc z pewnością jest to z jednej strony okazja do nauczenia się czegoś więcej, a z drugiej - do wyrobienia sobie “grubej skóry” i lekkiego dystansu.
Misako odwzajemniła jej spojrzenie ale było to zdystansowane, oceniające spojrzenie. Żadnych cieplejszych uczuć. Nie znaczyło to, że azjatka była jakimś zimnym robotem i to również Tori zaczynała rozumieć. Jeżeli jej współpracownicy zmieniali się tak szybko że nawet nie zapamiętywała na dłużej ich imion, siedząca teraz na kanapie asari jak na razie była tylko kolejną twarzą która przewinęła się przez ten gabinet w ostatnich tygodniach czy miesiącach. O ewentualnej przyjaźni czy zwykłym, koleżeńskim traktowaniu będzie można mówić dopiero gdy - i jeśli - Tori przejdzie swoisty okres próbny. Albo zrezygnuje jak wcześniejsi lekarze i będzie tylko kolejnym niewyraźnym wspomnieniem albo zostanie na dłużej i wówczas tylko będzie można zacząć budować jakąkolwiek relację. Jeśli w ogóle - zważywszy na fakt, że pracując na osobnych, dobowych zmianach będą się widywały tylko podczas wspólnych obchodów, raczej nieczęsto będą miały okazję nawet porozmawiać na tematy niezwiązane z pacjentami.
- Dziękuję - odparła na propozycję rozejrzenia się i powoli wstała - Tak, chyba zajrzę do laboratorium. Przydałoby się dowiedzieć nieco więcej “u źródła” - uśmiechnęła się lekko i skinęła głową azjatce - Dziękuję za informacje i do zobaczenia wieczorem na obchodzie. W zasadzie… - zawahała się lekko - W zasadzie to będę cały czas w okolicy. Tutaj albo w mieszkaniu, więc jeśli pani uzna, że mogę w jakiś sposób pomóc to proszę mnie wezwać.
Wyszła z pokoju lekarzy i zamknąwszy za sobą drzwi ruszyła w kierunku laboratorium, czytając tabliczki z nazwiskami na mijanych drzwiach i dopasowując je do posiadanych informacji. Esposito. Dziadek o “trzęsących się rękach” - Tori uśmiechnęła się lekko. No, ciekawe. Wygląda na to, że przy tych pacjentach potrzeba dużo większych umiejętności i to takich niekoniecznie związanych z medycyną. McMillan - kolejne drzwi. Komentarz Misako “nie przegapisz tego” był dość wymowny. Kolejne drzwi - Karpinsky. Jeśli ma problem z oddawaniem moczu nie można go po prostu zacewnikować? Utemperowało by to nieco dumę mężczyzny z rozmiaru implantu. I tak, zdecydowanie przesadził - przypomniała sobie zdjęcie z terminala.
Sala po drugiej stronie korytarza należała do jedynej kobiety i Tori przez chwilę zawahała się czy nie wejść do środka. Misako powiedziała, że kobieta jest małomówna i niezbyt chętna do rozmowy - cóż, mogło być to związane z faktem przebywania tutaj, ale równie dobrze z bagażem doświadczeń. Trójka dzieci? Dwa rozwody? I to wszystko w okresie jakichś… trzydziestu? Dwudziestu lat? Przez chwilę próbowała przypomnieć sobie jaki wiek u ludzi traktuje się jako moment wejścia w dorosłość. W tym aspekcie od ludzi gorsi są chyba tylko salarianie. Z punktu widzenia asari salarianie żyją niemal tak samo krótko jak jednodniowe motyle.
Właśnie… salarianin. Tori skierowała kroki ku wejściu do laboratorium starając się wyszperać w pamięci nazwisko wspomniane wcześniej przez Misako. Mobden? Molden? Kładąc rękę na klamce drzwi dostrzegła obok nich tabliczkę zawierającą listę pracowników i znów uśmiechnęła się lekko. Molen. Waro Molen.
Weszła do środka i skinęła głową tym, którzy na jej wejście zareagowali - czy to spojrzeniem w jej kierunku, czy uniesieniem głowy znad stanowiska roboczego.
- Dzień dobry - odezwała się z uśmiechem - Jestem Tori Te’eria, nowa zmienniczka doktor Misako… Watanabo - na szczęście w ostatnim momencie nazwisko azjatki pojawiło się w jej pamięci. Tori przesunęła wzrokiem po obecnych pracownikach, zatrzymując spojrzenie na salarianinie. - Pan Molen? Miło poznać - ruszyła w jego kierunku, wyciągając dłoń na powitanie - Jeżeli to nie będzie problem chciałabym się dowiedzieć nieco więcej o naszych implantach. Czy byłaby możliwość przejrzenia dokumentacji? Chodzi mi o sposób integracji z układem nerwowym, potencjalne interakcje z układem immunologicznym, ryzyko odrzucenia i metody zapobiegania temu… Chciałabym wiedzieć nieco więcej o tym, z czym przyjdzie mi się tu zmierzyć. - w zestawieniu ze wspomnieniem zdjęcia implantu Karpinsky’ego słowo “zmierzyć” wypadło dość zabawnie i asari ponownie się lekko uśmiechnęła, kontynuując.
- A jeśli mógłby mi pan opowiedzieć nieco więcej, byłabym zobowiązana.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Hira Cassan
Awatar użytkownika
Posty: 94
Rejestracja: 30 maja 2021, o 22:29
Miano: Hira Cassan
Wiek: 17
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Haker / Haktywistka
Lokalizacja: Illium
Status: Poszukiwana jako "Obserwatorka" przez: Przymierze, Hierarchię Turian, Illium i SOC
Kredyty: 49.040

Re: Klinika Sanctum

13 cze 2021, o 20:47

Hira odetchnęła pełną piersią kiedy znalazła się na zewnątrz. Sama klinika miała dość charakterystyczny zapach, ale to co przetaczało się kanałami wentylacyjnymi, skumulowane ze wszystkich pomieszczeń...no nie jest to najprzyjemniejsze doświadczenie w życiu.

Dziewczyna psychicznie wciąż dorastała, dlatego pomimo jej "poważnego" zajęcia, wciąż pozostawały w niej pewne dziecięce odruchy, co niektórych potrafiło łatwo zmylić, aby była ona jakąś groźną kryminalistką. Zauważając znak obróciła się z gracją na pięcie i sama sobie wskazała palcem kierunek, przy czym uśmiechnęła się.

- Oto nasz cel, zabieramy co potrzebujemy i spadamy stąd. - zdążyła powiedzieć sama do siebie w drodze do drzwi laboratorium.
Spokojnie młoda panno, mamy tutaj dość poważne zabezpieczenia jak na taką klinikę. Bogata firma swoją drogą. Może nie warto dalej ryzykować? Wsparcie się wykruszyło, a ty nie potrafisz nawet obezwładnić pijanego w barze. - chociaż Kira "żyła" praktycznie tyle samo co Hira, zawsze traktowała dziewczynę z pewną dozą matczynej opieki...chociaż było to subtelne i wyglądało bardziej jak troska starszej siostry.

Hira rozejrzała się po owych zabezpieczeniach i chociaż na końcu języka miała przekleństwo, rzuciła tylko ciche "cholera" - co z jej delikatnym głosem i aparycją wyglądałoby dość komicznie, gdyby ktoś miał okazję to zobaczyć. Czasami młoda przyłapuje się na rozmyślaniu o przeszłości i tym, jaką drogę pokonały od ucieczki z Cerberusa, kiedy były jeszcze niewinnymi zagubionymi duszyczkami, a dniem obecnym, kiedy życie w półświatku, przestępstwa i szantaże stały się dla niej czymś normalnym, sposobem na życie i zaistnienia, stania się "kimś". Oczywiście bez Kiry była by już zapewne "czymś", jakimś nawozem dla roślin lub kosmicznym pyłkiem - to dzięki jej umiejętnościom i uporze Hiry, obie stoją dziś tutaj i żyją pełnią życia, przeplataną momentami pełnymi adrenaliny.
Zabawne jest, jak życie potrafi zmienić człowieka, kiedy nie daje ci innego wyjścia. Dziewczyna nigdy nie potrafiła zdecydowanie powiedzieć czy gdyby mogła, wróciła by do "dawnej siebie". Dawna Hira nie przetrwałaby w tym świecie sama, bez kogoś kogo mogłaby nazwać "rodziną" - tak, to było jedyne czego od zawsze pragnęła, kogoś realnego, komu mogłaby w pełni zaufać i kto nigdy by jej nie opuścił. Oczywiście, była Kira, ale to jednak nie to samo co realna osoba, stojąca przed tobą, kogoś kogo możesz dotknąć, przytulić i wypłakać się na ramieniu - piękne marzenie, lecz nastolatka porzuciła je, zdała sobie sprawę, że pochodzi z probówki i nie ma nikogo, nikt jej nie szuka i nikt się o nią nie martwi. Teraz mogła tylko żyć, żyć tak jak chciała, nie przejmując się nazbyt konsekwencjami, lecz to nie znaczy, że nie uważała na siebie. Po prostu korzystała z tego, co oferuje świat, a kiedy nadejdzie jej czas, odejdzie z tego świata tak samo jak się na nim znalazła, tylko ona i jej "starsza siostra", razem, na zawsze.

Oczywiście Kira miała pojęcie o wszystkim tym, co jej nosicielce przyszło do głowy. Nawet gdyby mogła, Hira nie zdołałaby ukryć swoich myśli i emocji przed nią, dlatego ta dobrze wiedziała z czym boryka się dziewczyna i wspierała ją na ile mogła, lecz nie mogła jej dać tego czego potrzebowała. Tak naprawdę to tylko dzięki wsparciu emocjonalnym SI, Hira trzymała się w całości, nie popadając w zaczątki depresji. Była jeszcze młoda, dlatego tańce w klubie, drinki i jej "praca" dawały jej wystarczająco dużo zajęć i chwili zapomnienia.

- Serio? No naprawdę, nie z takimi rzeczami sobie radziłyśmy Kira. Czyżbyś wymiękała "panienko"? Dasz radę złamać te zabezpieczenia czy mam szukać innego wejścia? - rzuciła przekornie. One dwie naprawdę były niczym siostry, szczególnie, że Hira często przygryzała Kirze gdy ta bywała zbyt nadopiekuńcza, ale kochała ją, w końcu w całym wszechświecie miała tylko ją i tylko jej mogła zaufać w pełni...niczym rodzinie.
Legenda do moich postów (bez "-" na początku oznacza konwersację myśli między SI a Hirą):
Kwestie Kiry | Kwestie Hiry
THEMEACTION THEMECLOTH

ObrazekObrazek
Universal Person
Awatar użytkownika
Posty: 167
Rejestracja: 15 maja 2021, o 14:43
Miano: Legion
Wiek: 134
Klasa: Wszystkie
Rasa: Każda
Zawód: Wszelki
Postać główna: Jest nas wielu
Lokalizacja: Wszechświat
Kredyty: 20.000

Re: Klinika Sanctum

22 cze 2021, o 20:12

Tori Te’eria
Misako uśmiechnęła się przelotnie na komentarz Tori. Kobieta najwyraźniej nie bez powodu nie przywiązywała większej wagi do budowania relacji z asari, biorąc pod uwagę fakt, jak często zmieniali się tutaj inni lekarze, nie było się czemu dziwić.
- Ja po prostu mało czym się przejmuję - powiedziała wreszcie nie bardzo zwracając uwagę na to jak mogłoby to zabrzmieć. Najwyraźniej ten sposób działania był dla niej naturalny, każdy przecież jakoś musi sobie radzić w podobnych sytuacjach. - Na początek możesz spróbować nie brać wszystkiego do siebie. Pacjenci zazwyczaj wyżywają się na personelu bo tak najłatwiej jest im wyładować swoją frustrację.
Wzruszyła ramionami. Trudno było oprzeć się wrażeniu, że Misako ma specyficzne podejście do życia, które, jak widać, pozwoliło jej wytrwać w tej pracy dłużej niż dwa dni.
- Dopiero wchodzimy na rynek z tego typu implantami, o ich specyfice zapewne opowie Ci Waro, to zupełnie nowy towar, więc ci tam - skinęła głową w kierunku, gdzie miały w jej mniemaniu znajdować się sale dla pacjentów. - Są, jakby to delikatnie rzecz ujmując, królikami doświadczalnymi. Oczywiście nie znajdziesz tego w żadnej dokumentacji, ponieważ aby dopuścić jakiekolwiek implanty do obrotu muszą być one szczegółowo sprawdzone. No i nasze są, ale państwo na salach mają okazję być pierwszymi, pełnoprawnymi klientami.
Kiedy Misako skończyła, podziękowała Tori za jej gotowość niesienia pomocy i zajęła miejsce z powrotem na kanapie, kiwając tylko głową na zgodę.
Do samego laboratorium nie było daleko, Te’eria minęła sale, na których mogła teraz dłużej zawiesić spojrzenie. Drzwi do wszystkich były zamknięte, ale można było zajrzeć do środka przez mały świetlik. Po krótkiej chwili asari stanęła przed wejściem do labu. Drzwi po stuknięciu w kontrolkę rozsunęły się płynnie i cicho, tak że Tori mogła wejść do środka bez przeszkód. Przy stolikach intensywnie pracowało kilku mężczyzn co chwilę spoglądając znad mikroskopów i notując coś na datapadach. Dwóch, może trzech uniosło wzrok na wchodzącą do środka kobietę i skinęło z uprzejmością głowami.
Doktor Waro Molen stał w kącie sali przy laptopie grzebiąc coś w omni-kluczu i w pierwszym momencie Tori mogłaby przysiąc, że salarianin najzwyczajniej w świecie zignorował ostentacyjnie jej zarówno powitanie, jak i późniejsze słowa. Minęła dłuższa chwila zanim Waro odwrócił się zaszczycając asari długim i szczerym uśmiechem.
- Waro Molen. Bardzo mi miło. Mam nadzieję, że zagości u nas pani dłużej niż pani poprzednicy. Krótkie terminy. Zbyt męcząca praca. Ciężkie przypadki - krótkie zdania wypadały z niego ust z prędkością podobną do tempa w którym Misako przeciągnęła Tori po kompleksie. Natomiast wbrew pozorom mówił wszystko bardzo wyraźnie, należało się tylko nieco skupić na jego słowach. - Bardzo chętnie! Moja praca wreszcie kogoś interesuje! Jestem zaszczycony!
Machnął ręką na znak aby pani doktor ruszyła za nim i podszedł do laptopa stojącego najbardziej w kącie. Na szybko wbił hasło dostępu, a oczom Tori ukazały się bardziej szczegółowe schematy implantów niż te, które przedstawił jej Persic. Dokładnie był opisany sposób integracji z układami - nerwowym, immunologicznym, dokrewnym i co najważniejsze moczowo-płciowym. Waro starał się na bieżąco wszystko wyjaśniać i opisywać najbardziej szczegółowo jak potrafił, czasami nawet za bardzo, co wiązało się z używaniem przez niego specyficznego nazewnictwa.

Hira Cassan
Kontrolka uporczywie świeciła na czerwono podczas gdy Hira prowadziła w głowie dyskusję z Kirą na temat tego czy warto dalej ryzykować czy niekoniecznie. Wreszcie kiedy obie panie doszły do konsensusu a SI zaczęła działać kontrolka zgasła na dłuższą chwilę nie dając żadnych oznak życia. Czas dłużył się niemiłosiernie a drzwi mimo wszystko nie chciały ustąpić. Za plecami dziewczyny przeszło dwoje ludzi, na szczęście nie zwracając większej uwagi na jej próby włamania się do środka. Wreszcie, po czasie trwającym niemal wieczność, kontrola znów zaświeciła się tym razem na zielono. Drzwi stanęły otworem ukazując oczom Hiry oświetlony korytarz. Po lewej stronie widniał napis informujący o dojściu do kwater mieszkalnych oraz stołówki. Zgodnie z planami, które dziewczyna teraz posiadała na swoim omni-kluczu miała doskonale wiedziała gdzie się znajduje oraz którędy należy udać się do laboratorium.
Hira Cassan
Awatar użytkownika
Posty: 94
Rejestracja: 30 maja 2021, o 22:29
Miano: Hira Cassan
Wiek: 17
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Haker / Haktywistka
Lokalizacja: Illium
Status: Poszukiwana jako "Obserwatorka" przez: Przymierze, Hierarchię Turian, Illium i SOC
Kredyty: 49.040

Re: Klinika Sanctum

1 lip 2021, o 19:39

Hira wzięła głęboki wdech i zanim weszła do środka rzuciła do Kiry.
Pamiętałaś o wyłączeniu kamer? Albo przynajmniej rozmazaniu mojej osoby? Wiem, że tak, ale wolę mieć pewność.

Dziewczyna weszła do środka i nie zamierzała ryzykować. Przemieszczała się przez budynek w stronę laboratorium ostrożnie, wyszukując miejsca gdzie mogłaby łatwo ukryć się w razie gdyby ktoś przechodził. Wyszukiwała też kanałów wentylacyjnych w które mogłaby wejść, aby dojść do laboratorium bezpieczniej. Bezpieczeństwo stawiała na pierwszym miejscu, nie śpieszyło jej się, wiedziała, że pośpiech to pierwszy krok do popełnienia błędu. Nie martwiła się też na zapas, słuch i wzrok SI był o wiele czulszy od dziewczyny i znacznie wcześniej ostrzegłaby ją przed niebezpieczeństwem.
Legenda do moich postów (bez "-" na początku oznacza konwersację myśli między SI a Hirą):
Kwestie Kiry | Kwestie Hiry
THEMEACTION THEMECLOTH

ObrazekObrazek
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 413
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: Klinika Sanctum

24 lip 2021, o 08:56

Już od samego wejścia atmosfera panująca w laboratorium przypadła jej do gustu. Była podobna do atmosfery sali operacyjnej - skupienie i uważna, precyzyjna praca, wszyscy zajęci swoimi zadaniami, brak zbędnych rozmów i rozluźnienia tak popularnego w placówkach czy firmach gdzie ludzie i przedstawiciele innych ras potrafili więcej uwagi poświęcać sobie nawzajem, plotkom, dyskusjom na temat wyników ostatnich meczów, piciu kawy czy innych napojów oraz wszystkiemu, co z pracą związane nie było. Tutaj było inaczej. Cisza niemal jak w bibliotece - przerywana jedynie zdawkowymi uwagami, komentarzami, prośbami czy poleceniami mieszała się z szumem wentylatorów, delikatnym buczeniem pracujących urządzeń i dźwiękami wydawanymi czasem przez urządzenia diagnostyczne i datapady była zdecydowanie miłą odmianą po uporządkowanym, ale zdecydowanie trudnym do ogarnięcia słowotoku Misako.
Molen początkowo jakby nie zareagował na powitanie i wyciągniętą dłoń Tori - i przez chwilę w głowie asari pojawiła się myśl, że albo salarianin jest jednym z tych naukowców, którzy przerywanie ich pracy traktują jako najwyższy nietakt (”Jak śmiesz mi przeszkadzać! Czy nie widzisz, że jestem zajęty?!”) albo po prostu tak skupiony, że nawet jej nie zauważył. Albo, że zrobiła coś nie tak, jak powinna, na przykład lekarze mają zakaz wstępu do laboratorium i są tu niemile widzianymi intruzami. Już miała opuścić rękę i przeprosiwszy za wtargnięcie wycofać się na korytarz, gdy salarianin gwałtownie odwrócił się do niej a jego usta rozciągnął uśmiech.
Słowa wylatywały z jego ust jak wystrzały z karabinu - krótkie, sporadycznie przerywane serie które sprawiały, że Tori musiała się skupić by go zrozumieć. Uśmiechnęła się ponownie - czy prędkość komunikacji była jednym z kryteriów przyjęcia do pracy tutaj? Może i ona sama będzie musiała nauczyć się mówić w ten sposób by nie odstawać od reszty? Pozytywnym zaskoczeniem był natomiast jego entuzjazm. Na podstawie błyskawicznej choć lakonicznej wypowiedzi wywnioskowała, że lekarzom nie tyle nie wolno było się tu kręcić, ile nie bardzo ich zwykle praca Molena i pozostałych techników interesowała. W teorii miało to sens - jedni produkowali urządzenia, inni je implantowali, a jeszcze inni monitorowali, ale według Tori taki podział był zdecydowanie zbyt sztywny i niepraktyczny.
- Miło mi to słyszeć i dziękuję za poświęcenie mi pana czasu - odpowiedziała z uśmiechem - Osobiście uważam, że nieco wiedzy technicznej może przydać się lekarzom żeby móc poprawnie diagnozować i obsługiwać implanty. Poza tym nasza praca powinna się uzupełniać, a nie stanowić zupełnie odrębne dziedziny.
Zachęcona gestem salarianina ruszyła za nim do terminala i po chwili zagłębiła się w opisy i schematy techniczne oraz dyskusję z naukowcem, starając się momentami zrozumieć techniczny żargon używany przez niego. Uważna analiza integracji z organizmem pacjenta, najczęściej występujące problemy, analiza ryzyka, wspomaganie systemu immunologicznego, interakcje z układami organicznymi i sposoby kontroli implantu “z zewnątrz” na długą chwilę zaprzątnęła uwagę obojga. Tori za pozwoleniem Molena przesłała na swój omni pliki dotyczące najbardziej jej interesujących aspektów - monitorowania, integracji i interakcji z narządami “nosiciela” licząc, że te materiały mogą okazać się użyteczne podczas pracy z pacjentami. Planowała wczytać się w nie raz jeszcze i “na spokojnie” później, a nawet wrócić do Molena z dodatkowymi pytaniami gdyby jakieś miała.
Molen niemal od razu przypadł Tori do gustu. Rzeczowy, konkretny i kompetentny, w widoczny sposób poświęcał się swojej pracy i był tu w swoim żywiole. Do jego sposobu mówienia Tori przywykła dość szybko - w jakiś dziwny sposób pasowało to do tego energicznego salarianina i było zdecydowanie mniej męczące niż w przypadku Misako. Rozmawiając z nim asari czuła się bardziej jak na wykładzie czy podczas przeglądania podręcznika, ale było to jak najbardziej na miejscu. Jak do tej pory nie miała zbytniej styczności z salarianami więc nie mogła ocenić, czy to typowy sposób bycia przedstawicieli tej rasy, czy akurat Waro był wyjątkiem, ale… paradoksalnie błyskawicznie zdobył jej zaufanie. Miała nadzieję, że podziała to w obie strony i jeśli faktycznie zagrzeje tu miejsce, współpraca z energicznym naukowcem będzie długa i produktywna.
Minuty mijały zamieniając się w kwadranse i Tori niemal czterdzieści minut później opuściła laboratorium wymieniwszy raz jeszcze uścisk dłoni z salarianinem. Zdawała sobie sprawę, że jej praca będzie wyglądała zupełnie inaczej i zamiast z technikami, zdecydowanie częściej będzie rozmawiać z pacjentami albo pielęgniarkami, ale ten wstęp techniczny jak na razie bardziej przypadł jej do gustu niż pośpieszne, nieco chaotyczne wprowadzenie przez Misako.
Sprawdziła lokalny czas na swoim omni który zsynchronizował się z siecią zaraz po jej wylądowaniu na Illium i stwierdziwszy, że do wieczornego obchodu wciąż jest jeszcze trochę czasu który może spędzić na zakwaterowanie się i rozejrzenie po okolicy, ruszyła do windy, by nacisnąwszy kontrolkę przywołania czekać na pojawienie się kabiny i otwarcie drzwi.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Universal Person
Awatar użytkownika
Posty: 167
Rejestracja: 15 maja 2021, o 14:43
Miano: Legion
Wiek: 134
Klasa: Wszystkie
Rasa: Każda
Zawód: Wszelki
Postać główna: Jest nas wielu
Lokalizacja: Wszechświat
Kredyty: 20.000

Re: Klinika Sanctum

5 sie 2021, o 20:54

Kamery na monitorach ochrony klinki zamrugały na moment, wyłączyły się powodując konsternację w pokoju kontroli, jednak po krótkiej chwili zaczęły działać z powrotem. Wydawało się, że prawidłowo, Kira i Hira natomiast doskonale wiedziały, że obraz został umiejętnie zapętlony, tak, aby nie wzbudzać żadnych podejrzeń. Tym samym obraz z windy, do której udała się Tori ukazywał ją jako pustą w środku. Do tejże samej widny pokierowała Kirę jej SI, tak więc w momencie kiedy asari znalazła się na parterze dołączyła do niej dziewczyna. Wejście tą stroną teraz wydawało się wzbudzać najmniej podejrzeń. Jak to mówią, najciemniej pod latarnią. Drzwi windy zamknęły się za Kirą, a urządzenie zaczęło jechać na górę w pierwszej kolejności. Kiedy dotarły na docelowe piętro, które wybrała Tori jako cel swojej podróży, a drzwi stanęły otworem do środka wparował mężczyzna wpychając panią doktor do środka a zaraz za nim kobieta. Oboje byli ubrani w stroje, które Tori łatwo rozpoznała jako ubiór typowy dla pacjentów. Para wparowało bezpardonowo do środka i momentalnie zablokowała drzwi do windy tym samym odcinając wszystkim jakąkolwiek możliwość ucieczki.
- Kurwa. Miało tu nikogo nie być - warknęła kobieta. - Kamery pokazują, że winda jest pusta!
Po przyjrzeniu się kobiecie asari mogła bez problemu rozpoznać w niej pacjentkę, którą chwilę wcześniej widziała na monitorze w pokoju dla personelu. Erika Neumann na żywo wyglądała o wiele bardziej atrakcyjnie na żywo, niż na przedstawionych Tori zdjęciach. Mężczyzną, który jej towarzyszył był nie kto inny jak Mark Karpinsky. Jedno spojrzenie w dół i faktycznie można było "przesadę" dostrzec na pierwszy rzut oka.
- Nie znam was. Kim jesteście? - zapytał Mark drapiąc się wymownie w okolicach krocza.
- W systemach znalazłam obecność kogoś jeszcze. Ktoś, poza mną, ewidentnie działa na łączach zabezpieczających - w głowie Kiry odezwał się głos SI. - Ma bardzo dobre zabezpieczenia.
- Co teraz? - Karpinsky spojrzał na Erickę. Kobieta zmierzyła wzrokiem obie panie. - Mam jeszcze TO.
Mark uśmiechnął się pod nosem, Neumann w ułamku sekundy dopadła do obu kobiet jednocześnie i w tym samym momencie Kira i Tori poczuły lekkie ukłucie w okolicach pępka po czym świat zaczął wirować, zamazywać się i obie straciły przytomność.

Ocknęły się w pomieszczeniu oświetlonym czerwonym światłem, nieco w klimatach strip klubu. Wystrój zresztą był podobny. Pikowane kanapy, disco kula przywieszona do sufitu, ciężki aromat i zapach papierosów. Obie siedziały na jednym łóżku przywiązane do ramy u jego wezgłowia. Naprzeciwko nich siedziała cała czwórka pacjentów, których Tori kojarzyła z akt od Misako. Muzyka grała w tle, nieco przyciszona, ale wystarczająco głośna by dodawać całej sytuacji absurdu. Najgorszym był fakt, że całe towarzystwo było odziane wyłącznie w skąpą bieliznę.

Wróć do „Nos Astra”