Stolica, skolonizowanego przez asari, Illium. Nowoprzybyłym jawi się jako piękne, niekiedy doskonałe miasto, co często potrafi zmylić - tutejsi mówią, że Nos Astra potrafi być równie zdradliwe i niebezpieczne, co Omega. Często porównywane jest do Noverii przez swoje zaangażowanie w politykę handlu.

Pixie
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 10 kwie 2013, o 22:26
Miano: Emma Swift
Wiek: 26
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Mechanik, haker, sabotażysta
Lokalizacja: Cytadela -> Klub "Czyściec"
Status: członkini rady Swift militaries
Kredyty: 11.540

Deep Pink

9 mar 2014, o 11:18

Ucieszyła się wyraźnie, kiedy maskowanie w hełmie quarianki zniknęło. Lubiła widzieć twarz rozmówcy, a quarianie mieli specyficzne rysy twarzy. Pix zmarszczyła brwi, słysząc pełne nazwisko Ananthe.
- Ananthe'Virrocum vas Eborracum - wymówiła powoli, trochę przeciągając nie w tych miejscach co trzeba, ale języka sobie nie połamała. - Po pewnym czasie będzie lepiej - zaśmiała się. - Wasze nazwiska zawsze przypominały odrobinę język francuski z Ziemi. Choć francuskiego się nie uczyłam - dodała z uśmiechem i upiła kilka łyków trunku i znów skonsumowała skorupiaczka.
Zerkając tak na towarzyszkę, zachciało jej się wyciągnąć flamaster. Powstrzymała się jednak. Nie będzie przecież mazać po wizjerze nowo poznanej osobie, choć strasznie tęskniła za takimi wygłupami. Skupiła się na pytaniu Ananthe.
- Załoga z którą się zabrałam ostatnio miała tu przystanek. Musiała zrobić zakupy i teraz szukam czegoś do roboty - odpowiedziała. Nagle klasnęła w dłonie. - Hej. Jak jesteś tu dłużej ode mnie, to może wiesz gdzie dostać jakąś dobrze płatną robotę dla inżyniera? - spytała entuzjastycznie.
Wdzianko|Ciuszek bojowy|Efektowne wejście|Kolorowych snów|Quarianie!Strzeżcie się! ObrazekObrazek BONUSY: +35% do tarcz, -20% do kosztu użycia mocy, +20% premii technologicznej
Tas’Neda nar Rayya
Posty: 186
Rejestracja: 22 sie 2013, o 13:50
Miano: Tas'Neda nar Rayya
Wiek: 35
Klasa: Szpieg
Rasa: Quarianka
Zawód: Podróżnik
Status: Łażenie po Żniwiarzu.
Kredyty: 5.500

Re: Deep Pink

11 mar 2014, o 19:01

Z http://cytadela.eu/viewtopic.php?f=29&t ... 277#p21277

W końcu quarianka dotarła do tego miejsca. Ktoś jej kiedyś tłumaczył, że ten kolor ma uspokajający wpływ na istoty żywe... Uznała więc, że lokal reklamujący się taką barwą będzie odpowiedni, by odpocząć. Nawet jej mały kompan zdawał się zauważyć tą potrzebę, bo poza obudzeniem jej po dotarciu na miejsce się nie wtrącał...

Ostatnio wszystkiego było za dużo. Wrażeń, niebezpieczeństw... Co z tego, że zyski także były spore, jeśli ryzykowała swoją psychiką? To była rzecz najważniejsza. Weszła i z zadowoleniem stwierdziła, że co najmniej część tych teorii była prawdziwa. Barwa wypełniająca to miejsce pozwalała uciszyć gonitwę myśli... Nadal pozostawał jednak pulsujący ból i resztki gorączki... Postanowiła, że tą walkę z własnym ciałem także wygra.

Sprawdziła, co było dostępne... I natrafiła na ciekawą pozycję. "Morfeusz" brzmiał ciekawie, a w składzie miał prawie sam alkohol. Podkreślono też czystość trunku... I niewielką cenę. Zastanowiło ją chwilę, co taki napój robi w z założenia spokojnym miejscu, ale po chwili pomyślała, że pewnie sama się przekona.

Sięgając po Morfeusza prawą ręką zauważyła, że lekko potrąciła kogoś - zerknęła więc. Zauważyła czarny materiał. Gdyby nie jej niezbyt miła dolegliwość, bez trudu rozpoznałaby quariankę... Na razie jednak skupiła się na tym, co widziała przed sobą - dość duży pojemnik z alkoholem przystosowanym do dekstro-aminokwasowych organizmów. Co tam było z nim? Sama nie pamiętała, nie zwróciła na to uwagi. Po prostu zaczęła pić alkohol wymieszany z dość silnymi środkami nasennymi... Choć jeszcze tego nie czuła.
ObrazekObrazek
Bonusy:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Wyświetl wiadomość pozafabularnąWyświetl wiadomość pozafabularną

Statystyki broni własnej roboty:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ananthe’Viroccum vas Eboracum
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 23 mar 2013, o 21:40
Miano: Ananthe vas Eboracum
Wiek: 28
Klasa: Szpieg
Rasa: Quarianka
Zawód: Najemnik
Postać główna: Ananthe'Viroccum vas Eboracum
Status: Członek Zaćmienia Pierwszego Stopnia
Kredyty: 1.200
Lokalizacja: Złotoryja

Re: Deep Pink

11 mar 2014, o 20:36

Słysząc jak Pixi wymawia jej pełne imię i nazwisko, Ananthe zaśmiała się serdecznie. Choć ogólnie było to zrozumiałe, to sposób akcentacji jaki użyła dziewczyna, przywodził jej na myśl pijanego turianina... choć w pozytywnym świetle. Z drugiej strony wymówiło to z niezwykła dla niequarian swobodą, co dodatkowo bawiło quariankę. Po chwili powiedziała rozbawiona:
-Na pewno będzie; masz do tego wrodzony talent. Nigdy nie słyszałam tego "francuskiego". To któryś z tych waszych hmm... wschodnich języków? Jak japoński?
Spoglądając na Pix, miała irracjonalną ochotę wytarmosić tą czuprynkę, jednak powstrzymała się od tego czynu. Wątpliwe by taka akcja zaowocowała poprawą ich znajomości. Ananthe od dawna nie była tak w dobrym nastroju. Mówiąc uczciwie od lat nie udało się jej osiągnąć podobnego stanu bez pomocy alkoholu, czy silnych emocji. Rozweselenie jakie ją opanowywało, w szczególności biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia, było co najmniej osobliwe, jakby dosypano jej czegoś do drinka. Mimo to wolała nie analizować tego stanu... w tym momencie było jej dobrze i to w wystarczającym stopniu by się zrelaksować i zapomnieć o troskach. Upiwszy kolejny łyczek powiedziała z uśmiechem:
-Tak, ale raczej kiepski ze mnie informator... choć z drugiej strony- zamyśliła się na chwilę- Możliwe że ktoś w centrali miałby jakąś robótkę dla inżyniera... można by też poszukać jakiegoś prywatnego zlecenia, albo kontraktu... Możliwe że tutejsi stróże prawa mogliby coś mieć, ale nie liczyłabym na to za bardzo... -wzruszyła ramionami- Wiesz, ja nawet Illium dobrze nie znam.-powiedziała przepraszająco- Ale jak chcesz mogę Ci pomóc...
Wtem poczuła jak coś, albo ktoś dosyć nachalnie szturcha ją w plecy. Instynktownie odwróciła się, prawie że robiąc piruet na krześle. Przed kolejną wpadką uratował ja fakt, że noże do rzucania zostawiła na statku. Mimo to jej ręka sięgnęła do kabury i prawie wykonała płynny ruch... prawie bo w tym momencie była to prawa kończyna, która po dawnych urazach odziedziczyła paskudne usztywnienie, gdy próbowała wygiąć ją pod nietypowym kątem. Jęknąwszy, gdy źle zrośnięte ścięgna się napięły, opuściła i tak niezbyt wysoko uniesioną dłoń. Mimo to spojrzała podejrzliwie na delikwenta, a raczej delikwentkę. Z lekkim zaskoczeniem odkryła że usiadła za nią pobratymka, o ile te drobne wypukłości były biustem. Westchnąwszy lekko, uspokoiła się i wymamrotawszy pod nosem Bosh'tet... ja to zawsze coś spartolę... odezwała się w miarę przyjaźnie, w języku mieszkańców Flotylli:
-Keelah... przestraszyłaś mnie... nie chcę być niemiła, ale uważaj trochę; wiesz czasem ktoś może być mniej... wyrozumiały.
Powiedziawszy to ponownie odwróciła się do Pixi i wymamrotawszy "Przepraszam..." wróciła do czekania na odpowiedź.
ObrazekObrazek Jeśli piszesz do mnie, używaj rodzaju męskiego, jeśli do Ananthe, rodzaju żeńskiego. Theme postaci
Tas’Neda nar Rayya
Posty: 186
Rejestracja: 22 sie 2013, o 13:50
Miano: Tas'Neda nar Rayya
Wiek: 35
Klasa: Szpieg
Rasa: Quarianka
Zawód: Podróżnik
Status: Łażenie po Żniwiarzu.
Kredyty: 5.500

Re: Deep Pink

11 mar 2014, o 22:21

Dopiero po chwili do quarianki dotarły słowa... innej quarianki. Dość szybko obróciła się... do pleców Ananthe. I w ten sposób jej radosna wypowiedź na widok pierwszego od dawna przedstawiciela własnej rasy została urwana. Jeżeli ta druga nie umiała wyczuć pędu powietrza, nie było szans by zauważyła ten entuzjastyczny ruch...

W tym momencie w Tas'Nedzie coś pękło - a może raczej zostało rozpuszczone przez alkohol? Naczynie było już w połowie puste... Najwyższy czas, by "Morfeusz" zaczął działać. Może to jemu należy też przypisać cichy ton głosu, z trudem słyszalny dwa-trzy krzesła dalej...
- No widzisz, tak to już jest... Nawet jak myślisz, że spotkałeś kogoś ciekawego...
RK-01: Nie nawiązała kontaktu?
- Nie, urwała go... W sumie chyba jest zajęta rozmową...
RK-01: Brak wystarczających danych, Tas'Nedo.
- Ta, wiem... Sama nie widziałam za dobrze, z kim rozmawiała...
RK-01: Owszem. Ponawiam komunikat.
- Przyjęłam... Keelah Lai, jak ja mam tego wszystkiego dość...
RK-01: Czego, Tas'Nedo?
- Wszystkiego! Żywych trupów, bomb w kosmosie, uszkodzeń powłoki...
RK-01: To dość dużo.
- Owszem! Do tego te dziwne logo... Sześciokąt na sześciokącie, bardzo kreatywny... żółć, biel, pomarańcz, jakby nie mieli lepszych barw do wpychania w kod omni-kluczy...
RK-01: Podczas wyciągania środków?
- TAK. Najpierw szaleniec, potem omni-klucz... Coś tam robili... Bosh'tet, znowu zaczyna...

Tas podłożyła pod głowę lewą rękę, głównie po to by nie upaść. Ból wracał... cóż, pora wrócić do dalszego picia...

Jedna asari z obsługi z lekkim zaskoczeniem na twarzy pokazała innej quariankę i jej napój.
ObrazekObrazek
Bonusy:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Wyświetl wiadomość pozafabularnąWyświetl wiadomość pozafabularną

Statystyki broni własnej roboty:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Pixie
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 10 kwie 2013, o 22:26
Miano: Emma Swift
Wiek: 26
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Mechanik, haker, sabotażysta
Lokalizacja: Cytadela -> Klub "Czyściec"
Status: członkini rady Swift militaries
Kredyty: 11.540

Re: Deep Pink

12 mar 2014, o 12:44

Kiedy quarianka mówiła, Pixie zdążyła zjeść większość posiłku ze swojego talerza. Teraz popiła trochę ze szklanki. W myślach sobie zanotowała, że musi częściej wpadać do tego klubu. Kiedy chciała już odpowiedzieć, Ananthe została potrącona. Ludzka dziewczyna obserwowała jak jej towarzyszka odwraca się i przeprasza kogoś za jaj plecami. Pixie dokładnie nie widziała, kto to był, ale zdziwiła się, że quarianka zaczęła nieco inaczej mówić. Rozumiała słowa, bo jej translator działał, ale dało się wyczuć różnicę. Na razie nie zawracając sobie tym głowy, uśmiechnęła się do Ananthe, gdy ta się tylko zwróciła ponownie do niej.
- Hmmm - wymruczała, pocierając policzek. Nagle klasnęła w dłonie. - Możemy znaleźć jakiś panel ogólnie dostępny, może tam coś będzie. O! A może wiesz gdzie można sprzedać modyfikację do snajperki? Ostatnio zdobyłam coś takiego, ale sama nie korzystam, a w sklepie dają za to marne grosze.
Kiedy skończyła mówić, usłyszała drugą quariankę. Czyżby miała tyle szczęścia, że spotkała dwójkę przedstawicieli pobratymców jej nieżyjącego już przyjaciela? To było zbyt piękne. Pix z ogromną ciekawością odchyliła się do tyłu, by zajrzeć, kto siedzi obok Ananthe i uśmiechnęłaby się, gdyby nie to, że druga quarianka mówiła wyraźnie do siebie, a przynajmniej tak to wyglądało. Emma bez słowa wskazała Ananthe nieznajomą, bo sama nie wiedziała co zrobić w takiej sytuacji.
Wdzianko|Ciuszek bojowy|Efektowne wejście|Kolorowych snów|Quarianie!Strzeżcie się! ObrazekObrazek BONUSY: +35% do tarcz, -20% do kosztu użycia mocy, +20% premii technologicznej
Ananthe’Viroccum vas Eboracum
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 23 mar 2013, o 21:40
Miano: Ananthe vas Eboracum
Wiek: 28
Klasa: Szpieg
Rasa: Quarianka
Zawód: Najemnik
Postać główna: Ananthe'Viroccum vas Eboracum
Status: Członek Zaćmienia Pierwszego Stopnia
Kredyty: 1.200
Lokalizacja: Złotoryja

Re: Deep Pink

12 mar 2014, o 21:17

Patrząc na Pixi, Ananthe znowu się uśmiechnęła. Jej towarzyszka była zabawną istotą, a sposób w jaki tarmosiła swój policzek, przywodził na myśl vidy komediowe. Quarianka z rozbawieniem odkrywała, że nawet nie znając jej nie potrafi być przy niej zupełnie poważna. Z drugiej strony czuła się lekko zaniepokojona pojawieniem się pobratymki... jakby los chciał jej nachalnie przypomnieć o zobowiązaniach wobec Flotylli. Otrząsnąwszy się z tych myśli, upiła kolejny łyk drinka i powiedziała do dziewczyny:
-Oczywiście że możemy... w sumie to świetny pomysł, o ile uda nam się takowy panel znaleźć. Mod do snajperki? A jaki? Wiesz... sama używam takiej broni, nie żebym była jakimś zabójcą, czy coś, ale po prostu wolę zachować dystans w trakcie walki...
Brawo Ananthe... rób tak dalej, a na pewno zdobędziesz jej zaufanie... no po prostu pięknie. Powiedz jej może jeszcze o fregacie i spalaniu trupów, na bank będzie zachwycona... opieprzyła się w myślach. Z zamyślenia wyrwały ją słowa drugiej quarianki. Zaniepokojona, wsłuchała się w dialog, jaki ta prowadziła sama ze sobą. Słyszała o rozdwojeniu jaźni, nawet trochę czytała, ale nigdy nie spotkała podobnej osoby, w szczególności wśród mieszkańców flotylli... możliwe też że drink, jaki ta zamówiła został czymś uprzednio zaprawiony, albo jej kombinezon był nieszczelny. Jej myśli dodatkowo potwierdziły słowa, o nieszczelności powłoki. Wtem, Ananthe prawie nie podskoczyła jak oparzona. Symbol, który opisała nieznajoma pokrywał się idealnie z dobrze znanym jej symbolem organizacji terrorystycznej. Momentalnie wręcz spoważniała, choć nadal pozostała w niej iskra wesołości. Odwróciwszy się już spokojniej, zapytała nieznajomą:
-Wybacz, jeśli się wtrącę, ale wszystko w porządku? Może lepiej nie pij tego drinka... wiesz, kapkę nieciekawie wyglądasz, a kombinezon na twojej ręce... nie wygląda na szczelny. Może lepiej zabiorę Ciebie do jakiegoś lekarza... Rozumiesz w ogóle co mówię?-zapytała z troską w głosie.
ObrazekObrazek Jeśli piszesz do mnie, używaj rodzaju męskiego, jeśli do Ananthe, rodzaju żeńskiego. Theme postaci
Tas’Neda nar Rayya
Posty: 186
Rejestracja: 22 sie 2013, o 13:50
Miano: Tas'Neda nar Rayya
Wiek: 35
Klasa: Szpieg
Rasa: Quarianka
Zawód: Podróżnik
Status: Łażenie po Żniwiarzu.
Kredyty: 5.500

Re: Deep Pink

12 mar 2014, o 22:01

Prowadząc tą rozmowę, Tas jednocześnie poświęcała jakiś procent uwagi drugiej quariance. Tak więc kiedy zauważyła zmianę tonu i głośności jej głosu, zaraz była w stanie się skupić na wypowiedzi kobiety o czarnym kapturze.
- Nieciekawie wyglądam? Tak, pewnie tak... wybacz... - powiedziała, po czym obróciła się w kierunku Ananthe.
- Ten drink pomaga... nie wiesz jak podle się czułam, gdy tu przyjechałam. Co do ręki... Walić szczelność.

Nie bacząc na ewentualną reakcję rozmówczyni wcisnęła odpowiednią kombinację i najzwyczajniej w świecie... zdjęła odstającą płytkę z rękawicy. Rękę z wyraźną luką w pancerzu wyciągnęła w stronę rozmówczyni.
- Nazywam się Tas'Neda. Wybacz brak subtelności, ale... - w tym momencie jęknęła z bólu i złapała się za głowę. Odczekała chwilkę, wzięła kolejny łyk napoju i kontynuowała - w obecnym stanie nie dałabym rady naprawić powłoki zewnętrznej. Wepchnąć pod odpowiednim kątem, aktywować funkcję automatycznego wyrównania powierzchni... - Głos był wyraźnie zirytowany, ale było też widać sympatię. Jednocześnie gestykulowała lekko, co tylko pomogło w zauważeniu odmienności tej kończyny.
- Albo w sumie... może lepiej to schowam... - to mówiąc, po dwóch próbach naprawiła rękawicę - Wybacz, ostatnio miałam za dużo na głowie... Ale pewnie już słyszałaś. Mówiłam na cały bar, co nie? - to wszystko cichym, choć niezbyt opanowanym tonem, raczej cichszym niż głośniejszym od poprzedniego.

W wizjerze było widać spojrzenie, które nie mogło ujść za nic innego niż zaufanie - Ale mniejsza... nie wiesz, co ja tam przeżyłam. To miejsce... było straszne... Nawet nie wiesz, jak się cieszę że ta gwiazda pochłonęła tamten przeklęty statek...
Quarianka wydała z siebie coś podobnego do czknięcia.
- Ale przynajmniej nie wyszłam źle na tym... Mam to - tu pokazała omni-klucz zamocowany na prawej ręce, nieaktywny... niezauważalny, dopóki ktoś ci go nie pokaże - I to, klucz z przeklętymi rombami... - tu pokazała na rękę lewą - i jeszcze trochę sprzętu u siebie... Rany, ale się rozgadałam! - tu po raz pierwszy podniosła ton na tyle głośno, by osoby w zasięgu czterech krzesełek, a nie trzech mogły ją usłyszeć - Wybacz. Kim jesteś?

Dość trudno było przegapić fakt, że podczas niemal całego monologu quarianka patrzała to na wizjer, to na ciało Ananthe, to znowu na wizjer, na którym koniec końców się zatrzymała.
ObrazekObrazek
Bonusy:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Wyświetl wiadomość pozafabularnąWyświetl wiadomość pozafabularną

Statystyki broni własnej roboty:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Pixie
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 10 kwie 2013, o 22:26
Miano: Emma Swift
Wiek: 26
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Mechanik, haker, sabotażysta
Lokalizacja: Cytadela -> Klub "Czyściec"
Status: członkini rady Swift militaries
Kredyty: 11.540

Re: Deep Pink

12 mar 2014, o 22:12

Pixie pewnie by się bardziej ucieszyła na pomysł wspólnego spaceru po Nos Astrze, ale teraz jej uwaga była w pełni skupiona na drugiej quariance. Nie wyglądało to zbyt dobrze. Emma zdawała sobie sprawę jakie efekty są po rozszczelnieniu kombinezonu. Nie raz pomagała w łataniu ochronnej powłoki swojego przyjaciela z załogi. On jednak sobie ufali, więc pewnie jak by teraz zaproponowała pomoc to by została odtrącona. Zostało jej tylko jedno.
- Hej. Może serio weźmiemy cię do jakiejś kliniki, co? - zapytała, zapominając o drinku i przekąsce. - Ta infekcja może być poważna, no alkohol raczej nie pomoże w pozbyciu się jej - dodała.
Przypomniała sobie podobną sytuację na starym statku, jak musiała zbierać znajomego po poważnej akcji. To nie był zbyt przyjemny widok. Było nawet gorzej niż z tą tutaj. Ich lekarzowi jednak udało się ogarnąć quarianina.
Wdzianko|Ciuszek bojowy|Efektowne wejście|Kolorowych snów|Quarianie!Strzeżcie się! ObrazekObrazek BONUSY: +35% do tarcz, -20% do kosztu użycia mocy, +20% premii technologicznej
Tas’Neda nar Rayya
Posty: 186
Rejestracja: 22 sie 2013, o 13:50
Miano: Tas'Neda nar Rayya
Wiek: 35
Klasa: Szpieg
Rasa: Quarianka
Zawód: Podróżnik
Status: Łażenie po Żniwiarzu.
Kredyty: 5.500

Re: Deep Pink

12 mar 2014, o 22:25

Usłyszała inną osobę, więc odchyliła się na bok... prawie straciła równowagę, na szczęście prawie. Zobaczyła całkiem atrakcyjną ludzką kobietę...
- Keelah Lai, ile troski... - powiedziała rozmarzonym tonem Tas'Neda - nie trzeba, spokojnie. Już mi zaaplikowali odpowiednie środki... Mówili że mam - tu kolejne pociągnięcie - mieć skutki uboczne przez kilka dni. Chyba że... - tu lekko pokręciła głową.
- Nie, nie chodzi wam o to, prawda? - to mówiąc, wzięła prawą rękę do góry - nie, to chyba jedyna część ciała o którą nie muszę się martwić... Nie musicie mi wierzyć na słowo...

To mówiąc, zrobiła coś czego nigdy nie wykonałaby na trzeźwo. Ale takim pięknym towarzyszkom można ufać, prawda? - takim argumentem zbiła sumienie, i... kilkoma ruchami zdjęła rękawicę Armax, ukazując misternie wykonaną protezę ręki... Choć jeśli ktoś się znał na temacie, mógł powiedzieć co-nieco o technologii wykorzystanej w tejże ręce, oraz o nieco innych tego typu zastosowań, chodzących po kilku niegdyś-quariańskich planetach. Posiadaczka protezy poczekała kilkanaście sekund, po czym założyła ponownie pancerz.
- To sięga tu - pokazała odpowiednie miejsce - Te k***wskie rozszczelnienie miałam na plecach - piąty wyraz tej wypowiedzi stanowczo nie pochodził z quariańskiej kultury, był też wypowiedziany z dość komicznym akcentem - i było małe. Ale czemu mówimy ciągle o mnie? - powiedziała ze zdziwieniem. W pojemniku z Morfeuszem została nie mniej niż jedna piąta zawartości...
ObrazekObrazek
Bonusy:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Wyświetl wiadomość pozafabularnąWyświetl wiadomość pozafabularną

Statystyki broni własnej roboty:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ananthe’Viroccum vas Eboracum
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 23 mar 2013, o 21:40
Miano: Ananthe vas Eboracum
Wiek: 28
Klasa: Szpieg
Rasa: Quarianka
Zawód: Najemnik
Postać główna: Ananthe'Viroccum vas Eboracum
Status: Członek Zaćmienia Pierwszego Stopnia
Kredyty: 1.200
Lokalizacja: Złotoryja

Re: Deep Pink

13 mar 2014, o 18:34

Ananthe uśmiechnęła się lekko do Tas'Nedy, jak przedstawiła się nieznajoma. Quarianka była ewidentnie wstawiona, co zaczęło przejawiać się w średniej składności zdań oraz braku panowania nad głośnością głosu. Nie wspominając już o skaczącej tonacji... Westchnąwszy ciężko, uniosła lekko prawy kącik ust. Ile razy sama była w podobnym stanie, gdy próbowała zapić smutki? Ananthe nawet wolała nie wiedzieć, jednak widok innej quarianki, tak skatowanej ewidentnie ją martwił. Do tego wspomniana nieszczelność pancerza... co tu dużo mówić, dziewczyna obawiała się o stan nieznajomej. Przeważnie tego nie robiła... znaczy się pomagała innym, a przede wszystkim innym chodzącym wizjerom, jednak starała się nie wtrącać, gdy była to poważna sytuacja... problem w tym, że nieszczelność kombinezonu zawsze była poważna. Sama wiedziała to najlepiej. Wcześniej czy później nawet najlepsza powłoka zaczynała szwankować, doprowadzając do różnych nieprzyjemnych rzeczy. Patrząc jej w oczy, a raczej iskierki pod wizjerem, Ananthe mogła dostrzec ruch świadczący o tym że Tas przygląda się nie tylko jej twarzy, ale i ciału. Cóż, może i nie była wstydliwa, ale tak taksujące spojrzenie zawsze powodowało że jeżyły się jej włoski. Westchnąwszy, wykonała typowo ludzki gest i spróbowała potrzeć brwi, a raczej miejsce na wizjerze w którym by się znajdowały. Wyglądało to dosyć komicznie, jednak zawsze pomagało się jej skupić. Przyjaznym i stanowczym tonem powiedziała:
-Dobrze, Tas... Mogę Ci mówić Tas? Nazywam się Ananthe'Viroccum, ale możesz mi mówić Ananthe. Nie chcę być niemiła, ale lepiej już zostaw tego drinka... wiesz to nie pomaga, a mówię z własnego doświadczenia. Potem będzie Ciebie tylko boleć głowa. Hmm... i kto Ci zaaplikował te środki? Ci sami, co mieli te romby?-zapytała wyraźnie zaniepokojona.
Wtem widząc jak ta sięga do zaczepu na ramieniu, zamilkła przerażona. Nie za bardzo wiedząc co się dzieje, zamarła w pół ruchu, między próbą powstrzymania quarianki a oparciem dłoni na jej ramieniu. Prawie nie wyrżnęła ręką o blat, widząc jak spod kombinezonu zamiast ciała i oparów leków ukazuje się mechaniczna proteza. Ananthe nie miała prawie żadnej wiedzy, na temat podobnych urządzeń, jednak materiał z której wykonano ten, konkretny egzemplarz wyglądał dla niej dziwnie znajomo.... jakby go już kiedyś widziała. Otrząsnąwszy się z tych myśli, spróbowała się uspokoić i powiedziała:
-Cóż... trudno mówić o kimś innym, po czymś takim... Ehh, Keelah... przepraszam. Tak czy siak, mogłabyś powiedzieć coś więcej o tym omnikluczu z rombami? I na pewno nic Ci nie jest? Wiesz, jakby co możemy gdzieś Ciebie zabrać...-mówiąc to spojrzała pytająco na Pixi. Gdy ta udzieli odpowiedzi, bądź nie, Ananthe zapyta- A o czym chciałabyś porozmawiać, w sumie?
ObrazekObrazek Jeśli piszesz do mnie, używaj rodzaju męskiego, jeśli do Ananthe, rodzaju żeńskiego. Theme postaci
Pixie
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 10 kwie 2013, o 22:26
Miano: Emma Swift
Wiek: 26
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Mechanik, haker, sabotażysta
Lokalizacja: Cytadela -> Klub "Czyściec"
Status: członkini rady Swift militaries
Kredyty: 11.540

Re: Deep Pink

13 mar 2014, o 19:16

Pix machnęła ręką na te wzruszenia drugiej quarianki. Dla niej przejawianie troski nie było jakieś szczególne, po prostu miała swoje słabostki. Widząc jednak co Tas wyprawia, również chciała interweniować, ale to co zobaczyła, zatrzymało ją w miejscu. Quarianka miała protezę i to nie taką standardową. Już sam surowiec był inny, a styl wykonania mniej znany. Pixie jednak po dłuższym przyjrzeniu się, zauważyła jednak znajome rzeczy. Niemal zachłysnęła się powietrzem w szoku. Jeszcze kilka dni temu miała do czynienia z podobną technologią. Ba! nawet jej kawałek miała u siebie w kajucie na pirackim statku. Niebieskowłosa znieruchomiała, nie wiedząc, czy ma zacząć krzyczeć, czy po prostu siedzieć w spokoju i milczeć. To ustrojsto nie mogło mieć innego pochodzenia. Emma wykluczyła wszystko po za gethami.
Nagle przypomniała sobie o swoim drinku i właściwie resztę alkoholu wypiła jednym haustem. Nawet nie zauważyła spojrzenia Ananthe i nie zwróciła uwagi na ludzki zwrot, który usłyszała z ust Tas. Że też nikt nie zauważyła, co Tas’Neda ma pod skafandrem. Na Illium nie ma żadnych czujników, które wykrywałyby działającą technologię gethów? Na Cytadeli quarianka z pewnością miałaby niezłe problemy przy wejściu na stację.
Nic nie mówiąc Swift po prostu wróciła do swojego posiłku, ale przyglądała się wszystkiemu, powstrzymując rosnąć ciekawość i podejrzenia.
Wdzianko|Ciuszek bojowy|Efektowne wejście|Kolorowych snów|Quarianie!Strzeżcie się! ObrazekObrazek BONUSY: +35% do tarcz, -20% do kosztu użycia mocy, +20% premii technologicznej
Tas’Neda nar Rayya
Posty: 186
Rejestracja: 22 sie 2013, o 13:50
Miano: Tas'Neda nar Rayya
Wiek: 35
Klasa: Szpieg
Rasa: Quarianka
Zawód: Podróżnik
Status: Łażenie po Żniwiarzu.
Kredyty: 5.500

Re: Deep Pink

13 mar 2014, o 19:29

Quarianka uśmiechnęła się, co można było zauważyć tylko po kształcie oczu widocznych przez wizjer. A-nan-the. Jej mały kompan pewnie zapamiętał to imię lepiej niż ona sama... Ananthe. Ananthe. Powtórzyła sobie kilka razy w pamięci, by zapamiętać.
- Ananthe... ciekawe imię. Przysięgłabym że pamiętam kogoś o twoim nazwisku...
Wzrok quarianki o czerwonym wizjerze zbiegł w kierunku niemal pustego naczynia po "Morfeuszu".
- Tia, Oris'Viroccum. Zbieżność klanu? Pewnie nie... - to mamrotając wróciła wzrokiem do rozmówczyni. Na wzmiankę o drinku podniosła już puste opakowanie.
- Więcej nie zamówię. O-bie-cu-ję! - lekko podniosła ton (nadal cichy), po czym zachichotała. - I nie, nie ci z rombami. O tamtych dowiedziałam się już na tamtej trupiarni... Płyny wymienił mi poprzedni pracodawca, od Turian chyba byli... sama nie wiem.
Poczekała aż zaskoczenie rozmówczyni minie - najwyraźniej jakoś częściowo się trzymała mimo wyraźnego, mocnego upicia.
- Nie przepraszaj, nie ma za co. Na Rannoch pewnie jest teraz ładna pogoda... - wyglądało na to, że zaczynała odpływać myślami dalej, ale po chwili potrząsnęła głową i powiedziała:
- Nic mi nie jest, tylko trochę mi się w głowie kręci... Czuję się jakby minęły lata od kiedy ostatnio piłam! - znów się zaśmiała, a śmiech raczej miała przyjemny - Co do rombów, takie coś - to mówiąc odpaliła stary omni-klucz tamtego inżyniera, Kielona. Uruchomił się w miejscu, w którym go zostawiła - z charakterystycznym logiem na głównym ekranie - Nie miałam ochoty dalej się tym bawić... Czemu cię to interesuje? - zapytała.

Jedna z barmanek przysunęła do Ananthe wiadomość:
"Proszę się o nią nie martwić, kiedy odpłynie, zajmiemy sie nią."
Kiedy, a nie jeśli?
ObrazekObrazek
Bonusy:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Wyświetl wiadomość pozafabularnąWyświetl wiadomość pozafabularną

Statystyki broni własnej roboty:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ananthe’Viroccum vas Eboracum
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 23 mar 2013, o 21:40
Miano: Ananthe vas Eboracum
Wiek: 28
Klasa: Szpieg
Rasa: Quarianka
Zawód: Najemnik
Postać główna: Ananthe'Viroccum vas Eboracum
Status: Członek Zaćmienia Pierwszego Stopnia
Kredyty: 1.200
Lokalizacja: Złotoryja

Re: Deep Pink

13 mar 2014, o 21:19

Na dźwięk imienia ojca, Ananthe na chwilę zamarła. przez jej twarz przebiegł tik, świadczący, że coś ewidentnie jest nie tak. Nieznajoma rozdrapała najboleśniejszą ranę, która choć już zastarzała nadal krwawiła. Na chwilę zapatrzyła się szklistym wzrokiem, kapkę ponad ramieniem Tas. To nie prawda że czas leczy rany... on je tylko pogłębia... bosh'tet... wymamrotała w myślach, gdy przed jej oczyma przebiegały kolejne, coraz boleśniejsze wspomnienia; pierwsze, niewyraźne jeszcze wspomnienie, składające się na zbiór przytłumionych dźwięków i uczucie bezpieczeństwa... potem okres, jaki spędziła w kuli, oraz bezsilne próby dogonienia jej przez ojca. Jego lekko zachrypły głos, gdy uspokajał ją po wypadku... wesoły uśmiech, jakim witał ją co rano... dotyk na jej ramieniu, gdy otrzymała kombinezon i wyruszyła na Pielgrzymkę... ciche rady, oraz audio wiadomości jakie jej co roku wysyłał... wszystko to tak cholernie bolało. Po policzku quarianki spłynęła jedna łza, a potem kolejna. Wkurzywszy się na siebie, odwróciła wzrok i ponownie włączyła maskowanie, ustawiając na nim pełną moc, by widoczne stały się tylko światełka jej oczu. Cały dobry humor prysł, przez jedno, nieopatrzne słowo. Nie mogła nawet winić Tas'Nedy... mimo to jednak było jej źle. Odruchowo potarłszy ramię, ponownie spojrzała na towarzyszy. Wątpiła by nie zauważyli jej dziwnego zachowania, ale miała to teraz w głębokim poważaniu. Otrząsnąwszy się w myślach, wysłuchała już w zupełnym spokoju reszty słów pijanej quarianki. Słysząc jej wzmiankę o Rannoch znowu się skrzywiła, choć tym razem nikt nie mógł tego dostrzec. Wspominanie o ich utraconej ojczyźnie w taki sposób... cóż było kapkę niedelikatne, w szczególności jak na członka Wędrownej Floty. Ananthe nachyliła się w kierunku Tas, widząc jak ta odpala omniklucz, do tej pory schowany w kieszeni. Widząc logo, które niewątpliwie należało do Cerberusa, quarianka zmrużyła oczy w mocno skonsternowanym wyrazie. Już prawie się pogodziła z faktem, że jej śledztwo zakończy się mało efektowną klęską... Westchnąwszy, powiedziała dosyć chłodno:
-Powiedzmy że mam zatarg, z ludźmi do których należy to logo... Możesz uznać, że prowadzę pewnego rodzaju śledztwo, czy poszukiwania...-po chwili zastanowienia i sprawdzeniu środków, dostępnych na omnikluczu powiedziała- Nie mam zamiaru Ciebie oszukać, ani wykorzystać twojego... stanu, ale jestem gotowa zaoferować za kopię danych z tego omniklucza dwieście kredytów. Co ty na to?
Czekając na odpowiedź, przeczytała notkę dyskretnie podaną przez jedną z barmanek. W sumie racja... w tym stanie wytrzyma jeszcze góra pół godziny...skonkludowała, obserwując ruchy Tas'Nedy. Na znak że zrozumiała, kiwnęła nieznacznie głową w stronę dziewczyny, która jej to podsunęła.
ObrazekObrazek Jeśli piszesz do mnie, używaj rodzaju męskiego, jeśli do Ananthe, rodzaju żeńskiego. Theme postaci
Tas’Neda nar Rayya
Posty: 186
Rejestracja: 22 sie 2013, o 13:50
Miano: Tas'Neda nar Rayya
Wiek: 35
Klasa: Szpieg
Rasa: Quarianka
Zawód: Podróżnik
Status: Łażenie po Żniwiarzu.
Kredyty: 5.500

Re: Deep Pink

13 mar 2014, o 21:51

Quarianka ze zdumieniem stwierdziła nagłą zmianę w zachowaniu rozmówczyni. Może i była pijana, ale nawet w takim stanie nie dało się tego przegapić... Ananthe cierpiała. Była naprawdę mocną osobą... Hamowany szok psychologiczny, przemknęło przez zamroczony alkoholem umysł kosmitki o czerwonym wizjerze. Po chwili ta w miarę się uspokoiła, i zainteresowała omni-kluczem... Jednak przede wszystkim Tas'Neda poczuła potężne poczucie winy. Złapała Ananthe za rękę i powiedziała:
- Wybacz... powinnam się domyśleć, że w ciągu tych siedmiu... nie, ośmiu - poprawiła się, potrząsając głową. Można było zauważyć, że ta wypowiedź była jakby trzeźwiejsza, poczucie winy lekko niwelowało niszczący wpływ alkoholu...
- W ciągu ośmiu lat wielu wspaniałych ludzi mogło odejść... Przepraszam cię, Ananthe, miałam nadzieję że twojemu krewnemu nic się nie stało...
To mówiąc, wykonała szybką operację na omni-kluczu. Członkini zaćmienia mogła się zorientować, że to nie było kopiowanie. Po chwili dane znajdowały się na omni-kluczu Ananthe - i tylko na nim.
- Mi i tak by się nie przydały... - to mówiąc, zresetowała omni-klucz na którym jeszcze przed chwilą były dane Kelana. Wtedy Ananthe mogła się zorientować, że nie ma gdzie wysłać tych dwustu kredytów.
- Przyjmij to jako rekompensatę i wybacz mi, dobrze? - powiedziała Tas tak, że tylko druga quarianka mogła to usłyszeć, po czym ziewnęła... I zwaliła się na podłogę. Gotowe wcześniej Asari szybko ją usunęły...

Na omni-kluczu Ananthe, poza pakietem z tym, co było na omni-kluczu Kelana, quarianka mogła znaleźć kontakt do Tas'Nedy.

Tym czasem sama Tas'Neda została ułożona w odpowiednim pokoju na zapleczu. Kilka dni później obudziła się, stwierdzając że jej omni-klucz nie został uszczuplony. Nie okradziono jej, znalazła jednak notatkę:
"Jako nagrodę za wypicie ponad trzech czwartych "Morfeusza" anulujemy pani rachunek. Z drugiej strony znajduje się mapa, którą dojdzie pani prosto do portu"
Ze zdumieniem stwierdziła, że nie ma kaca - sprawa się wyjaśniła kiedy sprawdziła datę na omni-kluczu. Wyszła więc - drzwi zamknęły się automatycznie - i udała do swojego statku...

Z/T -> http://cytadela.eu/viewtopic.php?f=38&t=1399
ObrazekObrazek
Bonusy:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Wyświetl wiadomość pozafabularnąWyświetl wiadomość pozafabularną

Statystyki broni własnej roboty:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Pixie
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 10 kwie 2013, o 22:26
Miano: Emma Swift
Wiek: 26
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Mechanik, haker, sabotażysta
Lokalizacja: Cytadela -> Klub "Czyściec"
Status: członkini rady Swift militaries
Kredyty: 11.540

Re: Deep Pink

14 mar 2014, o 11:10

Cała ta sytuacja była co najmniej dziwna. Nie uszło uwadze Pixie, że Ananthe dziwnie zaczęła się zachowywać. Wspomniany quarianin jednak musiał mieć z nią coś wspólnego. Dodatkowo jeszcze ta wymiana informacji, a raczej przekazanie. Emma zauważyła logo i lekko uniosła brwi. Znała podobny symbol, a należał on do Binary Helix, tylko ten na omnikluczu się różnił. W głowie dziewczyny pojawiło się kilka pytań. Nagle Ananthe stała się ciekawszą osobą. Tas też była niczego sobie. Quarinaka która przyszła tak po prostu do klubu miała ramię z gethowską technologią i informacjami jakiś szemranych typów.
Pixie skończyła jeść i zamówiła kolejnego drinka i popielniczkę. Wyciągnęła papierosa i zapaliła. Na protesty barmanki zareagowała tylko w jeden sposób. Pokazała środkowy palec i posłała dość nieprzyjemny uśmiech. Miało to odstraszyć personel, co się udało. Emma chciała, by nikt ich teraz nie podsłuchał. Szturchnęła lekko towarzyszkę, która została.
- Dasz się porwać na zakupy? Muszę sprzedać parę rzeczy - zaproponowała wesoło, by zmienić temat. - Może znajdę jakiegoś kupca, który da mi trochę lepszą cenę za tę szybką lufę do snajperki.
Pix nie chciała, by Ananthe się smuciła czy coś, ale jedyne zagrania w takich okolicznościach które znało to przytulenie dziewczyny, albo właśnie zmiana tematu na jakieś bardziej wesołe i pogodne. A co pocieszy bardziej kobietę jak nie łażenie po sklepach.
Wdzianko|Ciuszek bojowy|Efektowne wejście|Kolorowych snów|Quarianie!Strzeżcie się! ObrazekObrazek BONUSY: +35% do tarcz, -20% do kosztu użycia mocy, +20% premii technologicznej
Ananthe’Viroccum vas Eboracum
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 23 mar 2013, o 21:40
Miano: Ananthe vas Eboracum
Wiek: 28
Klasa: Szpieg
Rasa: Quarianka
Zawód: Najemnik
Postać główna: Ananthe'Viroccum vas Eboracum
Status: Członek Zaćmienia Pierwszego Stopnia
Kredyty: 1.200
Lokalizacja: Złotoryja

Re: Deep Pink

15 mar 2014, o 19:12

Przeprosiny Tas tylko pogorszyły sprawę, o ile to było jeszcze możliwe. Ananthe przeważnie nie okazywała uczuć przed nieznajomymi, nie miała również zamiaru robić tego teraz. Mimo to słowa quarianki nadal sprawiały jej ból. Nie rozumiała tego i nie miała zamiaru zrozumieć. Wiedziała, że prawdopodobnie nigdy nie pogodzi się ze śmiercią ojca, a w zemście nie szukała ulgi, czy sprawiedliwości. Po prostu potrzebowała celu by dalej żyć, niezależnie jak nierealnego. Nie mogła nikogo obwiniać za swoja przesadzoną reakcję... możliwe że w innych okolicznościach nie zareagowałaby tak ostro. Problem w tym że ostatni miesiąc nie skłaniał jej ku delikatnym reakcjom. Nadmiar emocji i przeżyć musiał znaleźć gdzieś ujście, a ona mogła tylko żałować że stało się to w takich, a nie innych okolicznościach. Teraz jednak emocje zepchnęła pod maskę, którą tak często zakładała, że stał się to dla niej prawie odruch. W środku mogła się zwijać z bólu i wyć, ale na zewnątrz... na zewnątrz był tylko chłodny, ironiczny uśmieszek i puste spojrzenie. Oczywiście nie wytrzyma tak za długo, ale od czego był wizjer? Westchnąwszy, powiedziała spokojnym tonem:
-Nie masz za co przepraszać... ostatnio miałam odrobinę za dużo emocji i jestem kapkę przewrażliwiona. Jeśli chodzi o mojego ojca... cóż, nie żyje od dwóch lat.-gdy to mówiła przez fasadę jej głosu, przebiła się odrobina bólu, jednak quarianka szybko wróciła do normalnego tonu. Ktoś mniej spostrzegawczy mógłby uznać że tylko mu się to przewidziało.- Naprawdę nie musisz...-nie zdążyła jednak dokończyć, gdyż w tym momencie Tas przesłała dane na jej omniklucz i zemdlała. Zanim nadbiegły asari, Ananthe przystawiła swój omniklucz i przelała bezpośrednio na konto pobratymki dwieście kredytów. Świat nigdy nie był łaskawy dla quarian, a ona nie zamierzała łamać danego słowa, niezależnie od wymysłów drugiej strony. Po tym, nie zwracała już uwagi na Tas'Nedę i po prostu odwróciła się w stronę baru. Wolała chwilowo nie myśleć... Gdy poczuła, jak po jej policzku spływa kolejna łza, by po chwili skapnąć na szybkę wizjera, uśmiechnęła się gorzko. Czasem zazdrościła gethom i innym maszynom ich niezdolności do czucia... życie bez emocji musiało być takie łatwe... bez bolesnych wspomnień i jeszcze paskudnych myśli. Najgorsza w tym wszystkim była pewność, że gdyby teraz spotkał ją Oris, to najprawdopodobniej nawet by na nią nie spojrzał. Nie chodziłoby o przynależność, ani jej zawód, lecz o stan do jakiego się doprowadziła. Gdy była już prawie pewna, że również zamówi Morfeusza, szturchnęła ją Pixi. Zamrugawszy parę razy, by przegnać krople z oczu, Ananthe spojrzała na dziewczynę. Cóż, przynajmniej ona była wesoła. Patrząc na nią quarianka uśmiechnęła się blado i zmniejszyła poziom maskowania w wizjerze. Choć na szybce najprawdopodobniej były widoczne ślady po łzach, to dziewczyna mogła teraz zobaczyć jej mimikę, choć reszta twarzy była kapkę niewyraźna. Uruchomiwszy szybkie oczyszczenie wewnętrznej powierzchni wizjera, najemniczka zaćmienia powiedziała już weselszym i przyjaźniejszym tonem:
-Z chęcią. Dawno nie byłam w żadnym sklepie, a mam parę gratów na sprzedaż... Hmm, mówisz że masz szybką lufę do snajperki? Mogłabym ją od Ciebie odkupić... co powiesz na dziesięć tysięcy kredytów? Ewentualnie dwa tysiące i dorzucę M-92 Modliszkę... -po chwili dodała wyraźnie zaciekawiona- Swoja drogą, do jakich sklepów chciałabyś zajrzeć?
ObrazekObrazek Jeśli piszesz do mnie, używaj rodzaju męskiego, jeśli do Ananthe, rodzaju żeńskiego. Theme postaci
Pixie
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 10 kwie 2013, o 22:26
Miano: Emma Swift
Wiek: 26
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Mechanik, haker, sabotażysta
Lokalizacja: Cytadela -> Klub "Czyściec"
Status: członkini rady Swift militaries
Kredyty: 11.540

Re: Deep Pink

16 mar 2014, o 12:57

Widząc wcześniejsze zachowanie i ten zamglony wizjer, miała ochotę na prawdę mocno przytulić quariankę. Problem jednak polegał na tym, że nie znała jej za dobrze. W takim stopniu znajomości nie powinno się widzieć innych w takim stanie. Pixie znała tylko jeden sposób i właśnie procedurę rozpoczęła. Zaczęła chyba działać, bo towarzyszka troszkę się rozpogodziła.
- Sprzedane za dziesięć kawałków! - powiedziała z ekscytacją i wyciągnęła z kieszeni lufę. W sklepie dostałaby trochę mniej, a to jest trochę bardziej zaawansowana technika. - Wybacz, że nie jest w pudełku, ale znalazłam go już w takim stanie. Nawet nie jest zarysowany, no i nie jest to model podstawowy - uśmiechnęła się i przygotowała omniklucz na przyjęcie transakcji, jednocześnie kładąc lufę na blacie baru. - Mam zamiar sprzedć jaszcze parę rzeczy. Głównie broń, ale to jest już w takim stanie, że nie warto sprzedawać tego po za sklepem.
Kiedy miała już strzepnąć popiół, pod jej ręką pojawiła się popielniczka. Pix posłała promienny uśmiech wciąż nabzdyczonej barmance. Rozkoszowała się dymkiem papierosowym. Ostatnimi czasy nie miała zbyt wielu sposobności, by móc sobie spokojnie zapalić. Zastanawiała się też, czy powiedzieć Ananthe o jej podejrzeniach, co do tej sztucznej ręki Tas. Stwierdziła jednak po chwili, że wracanie do tematu drugiej quarianki może znów przywołać smutek na twarzyczce za wizjerem. Emma nie mogła na to pozwolić. Była ona roznosicielką dobrego humoru i pozytywnego myślenia. Tak miało pozostać.
Wdzianko|Ciuszek bojowy|Efektowne wejście|Kolorowych snów|Quarianie!Strzeżcie się! ObrazekObrazek BONUSY: +35% do tarcz, -20% do kosztu użycia mocy, +20% premii technologicznej
Ananthe’Viroccum vas Eboracum
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 23 mar 2013, o 21:40
Miano: Ananthe vas Eboracum
Wiek: 28
Klasa: Szpieg
Rasa: Quarianka
Zawód: Najemnik
Postać główna: Ananthe'Viroccum vas Eboracum
Status: Członek Zaćmienia Pierwszego Stopnia
Kredyty: 1.200
Lokalizacja: Złotoryja

Re: Deep Pink

18 mar 2014, o 12:25

Anathe uśmiechnęła się mimowolnie, słysząc ekscytację w głosie Pixi. Może ten dzień okaże się jednak całkiem przyjemny? Przodkowie wiedzą... Przynajmniej jednego była chwilowo pewna: w obecności Pixi nikt długo nie potrafił się smucić. Jej towarzyszka wręcz emanowała aurą dobrego nastroju i wesołości, a quarianka miała w jej towarzystwie irracjonalną wręcz potrzebę uśmiechnięcia się. Dopijając resztę drinka, Ananthe słuchała jej trajkotania na temat modyfikacji. Zapomniawszy chwilowo o niedawnym zdarzeniu, przetarła dłonią szybkę i powiedziała już pogodniejszym tonem:
- To nie problem, naprawdę. Znając życie i tak zgubiłabym pudełko gdzieś na statku. Wiesz, nigdy nie chce mi się posprzątać w ładowni, a zawsze, w którymś momencie wrzucam tam wszystkie podobne pakunki. -mówiąc to wyciągnęła dłoń z włączonym omnikluczem i objąwszy delikatnie rękę Pix w nadgarstku przelała kredyty. Widząc jak ta pali papierosa, na chwilę przypomniała sobie Pawła Dukaja. Jej przyjaciel z identyczną miną odpalał zawsze skręta z jakiegoś egzotycznego zielska. Przyjaciel zawsze potrafił ją rozweselić, choć wątpiła by teraz, gdy miała na sobie mundur Zaćmienia chciał się chociaż do niej odezwać. W końcu stali po przeciwnych stronach barykady. Westchnąwszy, uśmiechnęła się lekko. Niebieskowłosa miała jednak nad nim niewątpliwą przewagę, bo choć niewątpliwie przy bliższym kontakcie najemnik był kochaną osobą, to nigdy nie grzeszył urodą. Wielu powiedziało by, że jest wręcz brzydki, ze swoją wychudłą, lekko kwadratową twarzą pokrytą pajęczyną blizn, niczym drugą skórą. Z tego wszystkiego, aż zachciało się jej zapalić. Nigdy nie była wybitnym palaczem, a dymek nie pociągał jej zbytnio, w przeciwieństwie do alkoholu. Mimo to od czasu do czasu lubiła sobie coś zapalić. Z drugiej strony chyba niekoniecznie kulturalnym gestem byłoby proszenie o poczęstunek... Westchnąwszy w myślach, Ananthe doszła do wniosku, że nigdy nie zrozumie pewnych zachowań ludzi. We Flotylli, czy w niewielkich koloniach bez problemu mogłaby coś takiego zrobić, nie obawiając się odmowy. Uśmiechnąwszy się lekko, powiedziała do Pixi:
-Ja też mam parę gratów do sprzedania, więc jeśli Ci to nie przeszkadza z chęcią się z tobą przejdę... możemy też zajść do innych sklepów-mówiąc to uśmiechnęła się- Chyba teraz, jak mam na sobie te kolorki, nikt nie powinien próbować mnie wyrzucić, jak myślisz?

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek Jeśli piszesz do mnie, używaj rodzaju męskiego, jeśli do Ananthe, rodzaju żeńskiego. Theme postaci
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Deep Pink

19 mar 2014, o 19:58

Nagle na poczcie Ananthe pojawiła się wiadomość oznaczona wykrzyknikiem i dopiskiem "tajne".
Ananthe, mam dla ciebie zadanie na cito. Musisz odnaleźć niejakiego Marcusa de Silvę. Poniżej jego zdjęcie z bazy danych. Jest on niezrównanym sobie pilotem frachtowców, jeśli wiesz, co mam na myśli. Niedawno przebywał w Czyśćcu na odsiadce. Błękitne Słońca utrzymują, że zbiegł z więzienia, ale udało mi się ustalić, że wykonywał trasę z niejakim Heinrichem Scheisskerlem, zwanym w kręgach przemytniczych Daumenstock, czyli "łamacz kciuków". Ostatni raz widziano ich razem na Ker na trasie do Masywu Feniksa.
Twoje zadanie:
- Znaleźć Marcusa de Silvę i dostarczyc do mnie żywego.
Masz pytania?
Selena
*Wiadomość zostanie automatycznie usunięta zaraz po odczytaniu
Ananthe’Viroccum vas Eboracum
Awatar użytkownika
Posty: 312
Rejestracja: 23 mar 2013, o 21:40
Miano: Ananthe vas Eboracum
Wiek: 28
Klasa: Szpieg
Rasa: Quarianka
Zawód: Najemnik
Postać główna: Ananthe'Viroccum vas Eboracum
Status: Członek Zaćmienia Pierwszego Stopnia
Kredyty: 1.200
Lokalizacja: Złotoryja

Re: Deep Pink

19 mar 2014, o 22:21

Zaskoczona quarianka przerwała w pół słowa, gdy jej omniklucz zamigotał na czerwono, wydając dosyć specyficzny dźwięk wewnątrz jej wizjera. Skrzywiwszy się lekko, wyłączyła wyraźnie uszkodzony program odpowiedzialny za sygnały dźwiękowe, po czym włączyła pocztę na omnikluczu. Westchnąwszy ciężko, spojrzała przepraszająco na Pixi i powiedziała, trochę do siebie, trochę do niej:
-Jak ja kocham niektóre połączenia... normalnie jakbyśmy się cofnęli o dwieście lat i ktoś założył drewnowód, napędzany tymi owadami waszymi... jak im tam? durniki? klepniki?
Po chwili jednak wróciła wzrokiem do swojego urządzenia. Ekran ładowania zawsze lekko ją bawił. Choć był to nieistotny szczegół, a z pewnością absolutnie nie funkcjonalny, to dla niej stanowił jedną z niewielu pamiątek po ojcu. Parę pejzaży z floty, oraz ich wspólnych zdjęć celowo nieudolnie przerobionych by nabrały zabawniejszego charakteru... jakby same wspomnienia nie wystarczyły. Pamiętała jak ojciec wręczył jej omniklucz, z swoim charakterystycznym, zatroskanym uśmiechem i wesołym, łobuzerskim wręcz błyskiem w oku. Niequarianie zawsze mieli z tym problem, jakby świecenie oczu było przeszkodą w odczytywaniu emocji w nich zawartych... cóż, to był tylko ich problem. Uśmiechnąwszy sie melancholijnie, otrząsnęła się z myśli i spojrzała na zakładkę z nowymi wiadomościami. Prywatna korespondencja z Nae i Pawłem... oraz dokument, oznaczony wykrzyknikiem i dopiskiem tajne. Bosh'tet... no to miałam urlop... Ehh, w sumie nie mam na co narzekać, nie? Przodkowie, przecież sama podpisałam papierki... . Westchnąwszy, wygasiła na chwilę omniklucz i powiedziała kapkę zażenowana i smutna do Pixi:
-Chyba będziemy musiały przełożyć nasze zakupy na później... właśnie skończył mi się urlop. -mówiąc to, pod wpływem impulsu wysłała na jej omniklucz swoje dane kontaktowe- Szkoda... W każdym razie, jeśli byś czegoś potrzebowała, albo po prostu chciała pogadać to masz mój numer. -westchnęła- Do zobaczenia... mam nadzieję. No i miłego pobytu na Illium.
Mówiąc to wstała i uśmiechnąwszy się na pożegnanie, ruszyła do wyjścia. Znalazłszy się na zewnątrz odetchnęła nocnym powietrzem, po czym lekko ożywiona rozejrzała się wokół. Nie widząc nikogo poza pozornie zwykłymi turystami i znudzonymi mieszkańcami, rozluźniła się i instynktownie ruszyła spokojnym krokiem w stronę doków. W drodze ponownie aktywowała GUI omniklucza i otworzyła w końcu wiadomość. Przebiegając wzrokiem, po kolejnych linijkach tekstu, uśmiechnęła się chłodno. Przemytnik... jak miło. Ostatni raz spotkałam się z podobnym indywiduum... trzy lata temu? A może osiem? Cholerny bosh'tet...pomyślała, wspominając ludzkiego pilota, który ją wyrolował. Od początku powinna wiedzieć że czarna skóra i szczurzy wyraz twarzy nie wróżą nic dobrego... a tego dodatkowo przyłapały Słoneczka i zamknęły z resztą wariatów w Czyśćcu. Wtem przeczytała dwa bardzo dziwne słowa, które chyba były czyimś nazwiskiem... chyba, bo dla quarianki wyglądały jak dzieło pijaka-epileptyka, który z wyraźnym entuzjazmem uderzał głową o klawiaturę. Próba wymówienia go nagłos zakończyła się jeszcze gorszym fiaskiem... dziewczyna miała wrażenie jakby zwichnęła sobie szczękę w trzech miejscach jednocześnie, a jej usta wydały tylko bezsensowny bełkot w stylu " Heirig Szajzeklemper". Cóż.. ktoś chyba się pomylił, wpisując jego przezwisko do akt... ewidentnie powinno być coś w stylu złamijęzyk. Westchnąwszy, powstrzymała się przed daremną próbą rozmasowania obolałej części twarzy, po czym doczytała resztę wiadomości. Czy mam pytania? A jak niby mam znaleźć bosh'teta, gdy obszar poszukiwań może obejmować parę systemów planetarnych?. Po chwili jednak wyłuskała parę pytań, choć minimalnie składnych.
Wiadomo coś o jednostce którą leci?
Na jak... duży opór mogę liczyć ze strony ewentualnej załogi?
Jakieś wytyczne co do ewentualnego ładunku/pasażerów?
Czy są jeszcze jakieś dane o Marcusie i Daumenstocku?
ObrazekObrazek Jeśli piszesz do mnie, używaj rodzaju męskiego, jeśli do Ananthe, rodzaju żeńskiego. Theme postaci

Wróć do „Nos Astra”