Stolica, skolonizowanego przez asari, Illium. Nowoprzybyłym jawi się jako piękne, niekiedy doskonałe miasto, co często potrafi zmylić - tutejsi mówią, że Nos Astra potrafi być równie zdradliwe i niebezpieczne, co Omega. Często porównywane jest do Noverii przez swoje zaangażowanie w politykę handlu.

Carmen Ortega
Awatar użytkownika
Grafik
Posty: 1179
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:32
Wiek: 32
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Cerberusa
Lokalizacja: Aite
Status: Agentka Cerberusa działająca pod przykrywką fałszywej tożsamości, pirat.
Kredyty: 9.300
Medals:

Apartamentowiec "Avalyn"

21 kwie 2015, o 15:50

Jednego z napastników udało się bardzo szybko wyeliminować, co, nie ukrywając, Carmen bardzo odpowiadało. Nigdy nie była zwolenniczką długich batalii i opracowywania każdego swojego ruchu - wolała szybko i konkretnie pozbyć się przeciwnika, ofensywa nad defensywą. Prawdopodobnie nie była w tym też osamotniona.
Człowiek widocznie nie zamierzał się zbyt szybko poddawać, choć prawdopodobnie wiedział, że przeciw sobie ma aktualnie co najmniej dwie osoby. Kobieta nie wiedziała czy to tak naprawdę przez strach jeszcze nie uciekł, czy dzięki jakiejś niebywałej pewności siebie, ale postanowiła chwilę przeczekać, by zorientować się nieco bardziej w sytuacji.
- Masz przeciw sobie trzy uzbrojone po zęby, wprawione w boju osoby. Jak myślisz, co się stanie jeśli nie poddasz się teraz dobrowolnie? - Blefowała, ale jednocześnie nie miała zamiaru prowadzić długich pertraktacji z wrogiem, chciała jedynie zwiększyć prawdopodobieństwo uzyskania jakichkolwiek informacji. Jeśli się nie ugnie, to najwyżej się go pozbędą. Zawsze pozostaje jeszcze jego oszołomiony kolega.
Ortega utkwiła wzrokiem w podłodze, oczekując odzewu ze strony mężczyzny. Jeśli przez kilka sekund człowiek zdecydował się nie odezwać, Portorykanka kucnęła i wykonała szybki przewrót w stronę padającego snopu światła. Odkryła się, ale niestety, była to aktualnie jedyna opcja, gdyż jak podejrzewała, żaden z jej towarzyszy nie posiadał w zanadrzu granatów. Gdy tylko jej pozycja względnie się ustabilizowała, jak najszybciej wystrzeliła w stronę czarnej przestrzeni ze strzelby z aktywną amunicją zapalającą. Przy odrobinie szczęścia, jeśli oczywiście trafiła, cel powinien się zapalić i wtedy będzie miała prostą drogę do uskutecznienia szarży. W innym wypadku, nawet jeśli się nie zapalił, postanowiła wykorzystać szarżę "na oślep" - o wiele pomylić się nie mogła, całe to pomieszczenie to klitka, a co dopiero ten mały kąt.
Mundur Ubiór cywilny Theme Carcharias Wraith GG: 5800060
ObrazekObrazek
+70% do obrażeń od mocy +15% do obrażeń od broni +15% do celności
Obrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Apartamentowiec "Avalyn"

29 kwie 2015, o 14:20

Mężczyzna nie odpowiedział na groźbę Carmen czy to przez podejrzewaną pewność siebie czy może zwyczajnie przez strach. Kobieta mogła tylko przypuszczać, co kierowało przybyszami, którzy zdecydowali się zaatakować nieznany teren stając naprzeciwko trzem uzbrojonym osobom. Za to cała akcja, która wydarzyła się kilkanaście sekund temu wypadła bardzo po myśli Ortegi. Człowiek najwyraźniej nie spodziewając się takiego obrotu sytuacji nie zdążył w żaden sposób zareagować. Strzał z Patroszyciela trafił w cel rozjaśniając go na chwilę poświatą od amunicji zapalającej, tak by potem Carmen nie miała żadnego problemu z przeprowadzeniem skuteczniej szarży na przeciwnika. Mężczyzna z głuchym pacnięciem odbił się od ściany za sobą, najpierw jednej potem drugiej i osunął na ziemię. Wtedy też włączył się generator zapasowy zamykając drzwi wejściowe i z powrotem zasilając pomieszczenie słabym światłem, jednak już widoczność była na tyle dobra, by kobieta stojąca nad człowiekiem mogła dostrzec, że napierśnik na jego torsie pękł na pół ukazując widok co najmniej osobliwy.
Cichy i chrapliwy śmiech mężczyzny leżącego na ziemi odbił się od ścian unosząc lekko jego klatkę piersiową obłożoną ładunkiem wybuchowym, którego czerwona dioda pulsowała coraz szybciej z charakterystycznym piknięciem. Człowiek kaszlnął raz a z ust pociekła mu strużka krwi. Nie było żadnego czasu na reakcję, może jedynie uniesienie rąk do góry w celu zasłonięcia twarzy. Może kilka kroków do tyłu, ale dioda w pewnym momencie zapaliła się czerwonym światłem na dłużej a częstotliwość pikania wzrosła do jednolitego dźwięku tylko po to by po chwili całe pomieszczenie wypełnił ogromny huk. Szafki dookoła runęły na przeciwną ścianę, stół pośrodku przewrócił się razem z rozstawioną pod nim wieżyczką Mike’a. Carmen przeleciała jakieś pół metra lądując przy turianinie i Vicky, na których swoją drogą zwaliła się część wcześniej użytej przez nich barykady. Lozano stęknęła, a Mike po chwili wygrzebał się spod stołu dopadając do całej trójki.
- Vicky, w porządku? – pomógł podnieść jej skrzynie i wydostać się spod nich. Turianin miał szeroką ranę od żuwaczki aż po czoło i coś mamrotał pod nosem ledwo żyw. Lozano za to skinęła głową i znów stęknęła. Rasky odwrócił się do Carmen. – A Ty? Wszystko w porządku?
Chyba nikt z obecnych nie spodziewał się ładunku wybuchowego umieszczonego na jednym z przeciwników. Ktokolwiek napadł na nich był albo bardzo zdesperowany albo wręcz fanatyczny. Cóż, przynajmniej mieli jednego napastnika w jednym kawałku i mogli z niego wyciągnąć potrzebne im informacje. Gdyby teraz Ortega oblizała usta, poczułaby ten charakterystyczny, metaliczny posmak w ustach, który ewidentnie pochodził z jej wargi.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Apartamentowiec "Avalyn"

30 wrz 2015, o 18:14

MG: Marshall Hearrow
Gracze: Irene Dubois, Yasmea R’Ilean
Gdybyś kiedy we śnie poczuła, że oczy moje już nie patrzą na ciebie z miłością, wiedz, żem żyć przestał.
- S. Żeromski
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ostatnio zmieniony 19 paź 2022, o 15:27 przez Mistrz Gry, łącznie zmieniany 3 razy.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Apartamentowiec "Avalyn"

1 paź 2015, o 19:44

Wiele razy w życiu zdarzyło się jej kombinować właśnie po to, by na jej konto wpłynęła przyjemna suma kredytów. Ile się namęczyła, ile wysiłku musiała w to nieraz włożyć, to tylko ona wie. A teraz taka suma przychodziła do niej sama. Nawet nie taka - to były pieniądze, jakie mogła przekazać jej matka, gdyby Irene nie postanowiła uciec, a pani Dubois przyszłoby w końcu zemrzeć. Ogromne pieniądze.
Nie potrafiła sobie teraz przypomnieć, czy o Edgarthcie Mortensie słyszała kiedykolwiek wcześniej. Zapewne tak, tylko nie zarejestrowała nazwiska w pamięci, bo był tylko jedną z wielu nic dla niej nieznaczących bogatych osób. Zwykle zaczynała się takimi interesować w momencie, gdy zaczynała mieć do nich jakiś interes. Tak było chociażby z Rodriguezem i połową jej niedoszłych kochanków. Cóż, Mortens nigdy nim nie był i nigdy być nim nie miał, a mimo wszystko wiadomość o spadku okazała się nie być ani spamem, ani słabym żartem.
Wysłała do matki Hearrowa informację, że wróci na Ziemię trochę później, niż zamierzała, ze względu na sprawy niezależne od niej i że postara się załatwić to jak najszybciej, po czym zarezerwowała miejsce na pierwszym wolnym promie odlatującym z Cytadeli na Illium. Zabrała kilka nowych zestawów eleganckich ubrań, za które niekoniecznie zapłaciła i Tłumiciela - z nim postanowiła nie rozstawać się już nigdy, niezależnie od tego, gdzie by ją nogi poniosły. Sam fakt posiadania go ukrytego na dnie torby w pokoju hotelowym trochę ją uspokajał.
Nawet nie próbowała udawać, że widok asari, którą poznała przedtem przelotnie, jej nie zaskoczył, tym bardziej gdy okazało się, że są tu z tego samego powodu. Cóż, Yasmea była jedyną względnie znaną jej tu osobą, więc oczekiwanie na odczytanie testamentu spędziła w jej towarzystwie, czy tamta tego chciała, czy nie. Nie była zestresowana, bardziej zaintrygowana. To musiał być błąd, zaraz wejdą do środka i prawnik stwierdzi, że to jednak pomyłka, że mogą spokojnie lecieć w swoją stronę, ale cóż - jeśli tego nie sprawdzi, to się nie dowie.
I okazało się, że to jednak było całkowicie na poważnie.
Ostatnim wysiłkiem woli powstrzymała się od nerwowego poruszenia, gdy głowy wszystkich obecnych w sali odwróciły się w ich stronę. Nie odwracała wzroku od wyświetlonej na ekranie twarzy mężczyzny, którą widziała pierwszy raz w życiu. Całą moją rodzinę przepraszam. Ale dlaczego Irene? Czy znał ją wcześniej, kiedy była mała? Może spotkali się na jakimś bankiecie dawno, dawno temu? Czy to była kolejna, tylko trochę bardziej poryta misja kurierska? Pamiętała jak dziś słowa Olivii. Nigdy więcej żadnych zleceń kurierskich. To się zawsze kończyło źle. Ale... teraz w grę wchodził cały spadek. Przecież nie mogła stwierdzić, że to jakaś bzdura, wstać i wyjść. Tylko dlaczego ona? Jedynym, co łączyło ją z Yasmeą, był pracodawca. Zmarszczyła brwi.
- Czy ma pan tutaj tę paczkę, panie Trevors? - to było jedyne, co przeszło jej teraz przez gardło. Tysiąc pytań, a ona musiała zadać to najmniej istotne. No ale cóż, jak już w to poszła, to postanowiła się tego trzymać. I wyglądać, jakby miała pojęcie co się właśnie dzieje. Dużo bardziej wolałaby porozmawiać z prawnikiem na osobności, nie w towarzystwie całej jego rodziny, która zapewne widziała już je dwie w najgorszym możliwie świetle. A Irene wolała, by widziano ją w innym, przynajmniej do momentu gdy uzyska to, czego chce.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Yasmea R’Ilean
Awatar użytkownika
Posty: 47
Rejestracja: 3 lut 2015, o 20:40
Miano: Yasmea R’Ilean
Wiek: 490
Klasa: Strażnik
Rasa: Asari
Zawód: Biolog
Postać główna: Ajris
Lokalizacja: Nos Astra
Status: agent Handlarza Cieni
Kredyty: 3.195

Re: Apartamentowiec "Avalyn"

1 paź 2015, o 21:43

Przepraszam, to jakiś żart?
Mimo iż mężczyzna przedstawił się, nawiązał holopołączenie, to i tak Yasmea patrzyła się na niego ze sporą dozą rezerwy. O Edgarthcie Mortensie wiedziała niewiele, jedynie tyle, że kojarzyło nazwisko, które niekiedy zdobiło wielkie bilbordy na promenadzie. Dlatego też zaraz po zakończeniu rozmowy, wklepała w sieć nazwisko oraz przejrzała kilka artykułow, zwłaszcza te o śmierci oraz relacji z pogrzebu.
Tylko dlatego, że zaintrygował ją mężczyzna oraz same okoliczności, zapisała w swoim organizerze miejsce i godzinę spotkania. Po przeciętnym dniu pracy, zrzuciła z ramion kitel, poprawiła materiał marynarki i zamówiła taksówkę, co by dostać się do apartamentowca. Przyglądają się zza szyby architekturze, w myślach zaś rozważała możliwe scenariusze. Nie przypominała sobie, aby niejaki Mortensie finansował jej koncern farmaceutyczny. Skąd więc jej nazwisko? Przypadkowe wklepanie danych w sieci?
Raźnym krokiem weszła do środka, witając skinięciem mężczyznę; poszła za nim, spodziewając się, że zaraz ktoś na górze zacznie przepraszać za pomyłkę. Jeszcze przed wejściem do gabinetu spostrzegła znaną sobie kobietę; obecność Dubois nie mogła być przypadkiem. Śmierdziała na kilometr. Albo wręcz przeciwnie - nie miała nic wspólnego, iż obie pracują dla jednej, barwnej persony.
W środku lustrowały ją ludzie oczy. Był moment, w którym rozważała, czy aby Pan Edgarth nie mógłby być jej daleką, nieznaną, piątą wodą po kisielu rodziną, nie mniej była czystokrwistą asari. I szczerze wątpiła, aby ktoś zadał sobie tyle trudu, co by zataić przed nią prawdę. To musi być pomyłka.
A jednak nie.
Zmrużyła oczy, wsłuchując się w monolog. Twarz była dla niej obca. A to, o czym mówił, kompletnie irracjonalne. Potrząsnęła w końcu zdegustowana głową oraz podniosła spojrzenie na prawnika. Tacy zawsze mówią więcej niż wiedzą.
- Kim jest Elizabeth Ronner?
Spytała, nim rodzina nie zaczęłaby im skakać do gardeł, jako że w ich oczach zapewne są winne tej całej abstrakcji.
Tak bardzo chciała wiedzieć co ma myśleć o tej sytuacji.
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Apartamentowiec "Avalyn"

7 paź 2015, o 16:24

Kiedy cisza została przerwana przez Irene wszystkie głowy na sali znów odwróciły się w jej kierunku. Zaczęły się nerwowe szepty i zanim prawnikowi dane było w ogóle odpowiedzieć, odezwał się mężczyzna najbardziej po lewej.
- Kim jesteście? – był wysoki, ale bardzo szczupły i w dodatku ten zarost... W zasadzie wyglądał jakby nie garnitur można by go było wziąć za podrzędnego menela z biedniejszych dzielnic Omegi. Nie spytał ogólnie, nie zwrócił się do prawnika, spojrzał prosto na Irene i zadał pytanie. Znów zapadła cisza, ale tym razem przerwał ją prawnik.
- Proszę o spokój i uszanowanie ostatniej woli zmarłego – odchrząknął i uniósł do góry kopertę, którą wcześniej miał cały czas przy sobie. Była niewielkich rozmiarów i wyglądała bardzo anachronicznie. Prawnik wstał i podszedł do Dubois i R’Ilean wyciągając do nich rękę i podając kopertę. Po bliższym przyjrzeniu się można było dostrzec zapisane srebrnym atramentem litery E.R – T.M, ale poza tym nie można było stwierdzić nic więcej. Jedynie tyle, że była dość gruba i ciężka na tyle, aby w środku znajdowało się coś więcej niż zwykła wiadomość.
Tymczasem poruszenie między członkami rodziny robiło się coraz bardziej gwarne i agresywne. Padło kilka przekleństw w kierunku obu kobiet, kilka dość niewybrednych komentarzy aż poruszenie zamieniło się w kłótnię, gdzie każdy zaczął się nawzajem przekrzykiwać. Adwokat próbował zapanować nad ludźmi, zwracał im uwagę, jak nic nie działało. Do czasu.
Wreszcie wstała Isabela Mortens.
- Przestańcie – powiedziała i chociaż jej głos nie był zbyt donośny, wszyscy jednocześnie zamilkli. – Jeśli taka była wola mojego męża, nie widzę powodu do wszczynania kłótni. Musicie się z tym pogodzić, tak jak ja się pogodziłam.
Pani Mortens wstała, ktoś z rodziny podtrzymał ją za rękę i pomógł przejść pomiędzy rozstawionymi wcześniej krzesłami. Zatrzymała się dopiero będąc tuż przy Irene i Yasmei. Była niska, bardzo niska, a jej oczy patrzące na nie spod czarnego kapelusza miały w sobie więcej zmęczenia niż ktokolwiek mógł sobie wyobrazić.
- Nie zmarnujcie swojego przeznaczenia – powiedziała, po czym odwróciła się i nie dodając nic więcej wyszła z pomieszczenia, a za nią zgodnie cała reszta. Nikt już nie powiedział więcej ani słowa, tak, więc obie panie zostały sam na sam z prawnikiem. Ten z kolei spojrzał na R’Ilean, kiedy ta zadała pytanie i zasępił się wyraźnie.
- Właśnie chodzi o to, że nikt nie ma pojęcia. Ani z rodziny, ani ze znajomych. Przyznam osobiście, że podczas spisywania testamentu sam zapytałem pana Mortensa o Elizabeth, ale niechętnie mówił cokolwiek na ten temat. Niemniej, jak zdają sobie panie doskonale sprawę, nie mogę wypłacić ani jednego kredytu, jeśli nie zostanie spełniony warunek odnalezienia jej – przerwał na moment dając im moment na przetrawienie dostarczonych informacji. – I obawiam się, że to wszystko, w czym mogę pomóc. Cała reszta zależy od pań. Oczywiście służę pomocą, jeśli mają panie jeszcze jakieś pytania, ale niewiele wiem w kwestii Elizabeth jak i w kwestii prywatnych spraw pana Mortensa. Mogę jedynie życzyć powodzenia.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Apartamentowiec "Avalyn"

9 paź 2015, o 17:09

Nie odezwała się ani słowem gdy padło pytanie, nie poruszyła się nawet gdy to pytanie przerodziło się w zbiorowy lincz. Każdy chciał wiedzieć co tu robią, dlaczego one, co mają wspólnego z ich ojcem, dziadkiem, mężem, bratem. Co się teraz stanie z tym spadkiem. A Irene chciała to wiedzieć razem z nimi. Co teraz? Jeśli znajdzie tę tajemniczą Elizabeth i dostarczy jej kopertę, dostanie willę na Illium i fundusze, za które będzie mogła żyć dostatnio do końca swoich dni? To brzmiało dobrze, naprawdę dobrze... w przeciwieństwie do wrzasków wypełniających pomieszczenie wokół niej. Szybko wyplątała się z natłoku myśli i zacisnęła ręce na kopercie. E.R. było jasne - to pani Ronner. Ale T.M.? Nie miała pojęcia. Chodziło o kogoś z Mortensów? Przesunęła palcami po kopercie, próbując wyczuć zawartość. Co tam mogło być? Raczej nie pieniądze, musiało chodzić o coś innego, a ona się mogła tylko domyślać.
Nadal nie zmieniając wyrazu twarzy uniosła wzrok na żonę denata. Nie było jej szkoda, nie czuła się winna, nie miała wyrzutów sumienia. Tym razem to nie ona się w to wplątała, tym razem miały na to wpływ siły wyższe a nie jej durne pomysły. Skinęła głową, odprowadzając kobietę wzrokiem do drzwi. Potem nie patrzyła już na nikogo, gładząc bezmyślnie srebrny napis na kopercie.
Dopiero gdy zostali sami, poderwała się z krzesła i zrobiła kilka nerwowych kroków, krzyżując ręce. Wyjaśnienie prawnika nie wyjaśniało absolutnie nic.
Cały swój majątek przepisuję i ofiarowuję pani Irene Dubois, urodzonej dnia dwudziestego piątego kwietnia, dwa tysiące sto sześćdziesiątego drugiego roku we Francji.
- Dlaczego my? - spytała, robiąc takie same kilka kroków z powrotem. - Dlaczego pan Mortens wybrał nas? - podejrzewała, że prawnik doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że nie mają z tą rodziną nic wspólnego, ale wolała nie mówić tego na głos. Potrząsnęła głową, marszcząc brwi. Potrzebowała jakiegoś punktu zaczepienia, czegoś, czego mogłaby się chwycić żeby ruszyć dalej. Samo nazwisko adresatki nie było wystarczające. Potrzebowała informacji.
Wbiła w Yasmeę długie, znaczące spojrzenie.
- Znajdziemy ją - obiecała. Nie pracowała jeszcze bezpośrednio pod HC, ale R'Ilean miała już dostęp do całkiem ładnej bazy informacji. A jeśli nie, to z całą pewnością jej szanse na wynegocjowanie takiego dostępu, przynajmniej do tej interesującej ich wiedzy, były większe, niż Irene.
Znaleźć kobietę, dostarczyć paczkę, umyć ręce i dostać pieniądze. To brzmiało prosto i przyjemnie, ale póki co tak samo było ze wszystkimi poprzednimi zadaniami kurierskimi - kiedy przychodziło co do czego, nie było już tak różowo.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Yasmea R’Ilean
Awatar użytkownika
Posty: 47
Rejestracja: 3 lut 2015, o 20:40
Miano: Yasmea R’Ilean
Wiek: 490
Klasa: Strażnik
Rasa: Asari
Zawód: Biolog
Postać główna: Ajris
Lokalizacja: Nos Astra
Status: agent Handlarza Cieni
Kredyty: 3.195

Re: Apartamentowiec "Avalyn"

11 paź 2015, o 09:42

Rzecz jasna nie zareagowała w najmniejszy sposób na komentarze rodziny, których swoją drogą spodziewała się. Obce, inne, odzierające kochanych chrześniaków, siostrzeńców i braci z kredytów po nie mniej umiłowanym wujku. Na tle tego linczu, ciekawe wydało się zachowanie wdowy; coś jej mówiło, że nie było one szczere, a podszyte fałszem bądź bardzo dobrą grą, którą musiała prowadzić od lat. Skinęła z szacunku kobiecie głową, wracając spojrzeniem do prawnika.
Albo wiedział więcej i nie chciał powiedzieć, albo nie wiedział kompletnie nic. Sama obserwacja eleganckiego mężczyzny nie dała jednoznacznych odpowiedzi. Co prawda nie mówił wiele nie było synonimem nic nie wiem na temat, aczkolwiek Yas dała spokój tym mankamentom. Marnowały czas, chcąc cokolwiek wydusić z prawnika.
- Postaramy się.
Nie chciała obiecywać. Nigdy nie rzucała słów na wiatr, a co za tym szło, nie składała obietnic, co do których nie miała pewność. Teraz być może wdepną w niezłe bagno, a ryzyko dla anonimowego człowieka, który tylko potrzebował kuriera gotowego wystawić się... Cóż. To bardzo dyskusyjna sprawa.
- Czy możemy być w kontakcie?
Zwróciła się do mężczyzny, kiedy już podniosła się z miejsca, gotowa do wyjścia. Zapisała jego namiary na omni-klucz, zgadując, iż otrzymała wycackaną holowizytówkę. Podziękowała z przyzwyczajenia, zabierając paczkę bądź zostawiać to Irene; bez znaczenia. Chciała stąd wyjść. Gabinet mimo iż neutralny, wydawał się przytłaczający. O wiele lepiej będzie się jej myśleć po drugiej stronie drzwi.
Zakładając, iż nikt ani nic ich nie zatrzymało, kiedy w końcu przekroczyły prób a prawnik zniknął im z pola widzenia, Yas uruchomiła omni klucz, aby wklepać w ekstranet hasło Elizabeth Ronner. Niekiedy najprostsze sposoby są najbardziej skuteczne.
ObrazekObrazek
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: Apartamentowiec "Avalyn"

13 paź 2015, o 11:01

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Apartamentowiec "Avalyn"

13 paź 2015, o 11:34

Prawnik wzruszył tylko bezradnie ramionami i westchnął.
- Sam chciałbym to wiedzieć. Muszą mi panie uwierzyć, że dla mnie to była niemalże taka sama zagadka jak dla was i taki sam szok jak i dla całej rodziny. Gdy spisywaliśmy ten testament i robiliśmy z panem Mortensem to nagranie, pytałem go. Nawet błagałem żeby tego nie robił, że ma rodzinę, że jej się należy ten spadek… - urwał kręcąc głową z rezygnacją. Odwrócił się i przeszedł kilka kroków stając przy oknie i patrząc gdzieś w przed siebie. Prawnik z pewnością mówił szczerze i niczego nie ukrywał, co Irene od razu mogła poznać. – Przeszłość pana Mortensa nie jest dokładnie znana, nigdy nikomu o tym nie mówił. Nie mam najmniejszego pojęcia, co nim kierowało i nawet gdybym chciał, to nie jestem w stanie pomóc, musicie panie sobie radzić same. W kontakcie jak najbardziej, wolałbym nawet być w miarę informowany na bieżąco o postępach.
Skinął głową na koniec, podziękował im za spotkanie i skoro nie miały do niego więcej pytań przeprosił je i ruszył w swoją stronę. Oczywiście wcześniej zostawił R’Ilean kontakt do siebie, tak jak się umawiali.
Wreszcie obie kobiety zostały same i mogły na spokojnie przedyskutować swoje położenie. Jedno było pewne – za wiele z tego spotkania się nie dowiedziały, poza faktem, że są dziedziczkami ogromnej fortuny, która spokojnie mogła zapewnić długą i dostatnią przyszłość bez żadnych zmartwień. Pytanie nasuwało się same: Gdzie jest haczyk?
Odpowiedź przyszła szybciej niż obie mogły się spodziewać. Yasmea wpisując w extranet imię i nazwisko poszukiwanej kobiety trafiła na trzy wyniki potwierdzające potencjalną tożsamość tajemniczej Elizabeth Ronner. Pierwszą z nich okazała się być kobieta zamieszkująca Ziemię, starsza pani o tym samym nazwisku, która zdobyła swego czasu nagrodę za odkrycie zależności pomiędzy dipolem a napędem nadświetlnym. Znany w kręgach fizyk, lat obecnie sto, zamieszkała w San Francisco. Drugi wynik prowadził na Thessię, była to około czterdziestoletnia kobieta, doktor archeologii prowadząca badania na ojczystej planecie asari, nawet dość nagłośnione przez tamtejsze media. O dziwo, ta Elizabeth ceniona była przez niebieskoskóre, co samo w sobie było dość ciekawym faktem. Trzeci, zdecydowanie najciekawszy traf padł na Ronner z Omegi. Poszukiwaną od piętnastu lat przemytniczkę i handlarkę żywym towarem. Artykuł opisujący jej postać wspominał, że kobieta zapadła się pod ziemię, kiedy tylko skazano ją na odsiadkę w samym Czyśćcu. Po prostu przepadła bez wieści, a ostatnie miejsce jej pobytu wskazywało na Omegę.
Poza tym extranet nie oferował żadnych więcej informacji, co wcale nie znaczyło, że wyników nie było więcej. Tak więc dostały jakiś punkt zaczepienia, więc mogły od czegoś zacząć.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Yasmea R’Ilean
Awatar użytkownika
Posty: 47
Rejestracja: 3 lut 2015, o 20:40
Miano: Yasmea R’Ilean
Wiek: 490
Klasa: Strażnik
Rasa: Asari
Zawód: Biolog
Postać główna: Ajris
Lokalizacja: Nos Astra
Status: agent Handlarza Cieni
Kredyty: 3.195

Re: Apartamentowiec "Avalyn"

18 paź 2015, o 21:34

Kontakt, który otrzymała, wklepała na swój omni-klucz. Być może okaże się przydatny, choć prawnik był niezwykle szczery w swoim nic nie wiem. Intencje Pana Mortensa były na równi intrygujące, co bzdurne.
Yas kłamałaby, gdyby chciała komukolwiek wmówić, że nie poczuła ulgi po wyjściu z gabinetu. W cokolwiek się nie wpakowała, jak na razie jawiło się w czarnych barwach i prowokowało nieciekawe scenariusze. Miała w zwyczaju niczego nie przekreślać, nie oceniać, tyle że niezwykle ciężko było się powstrzymać przed wyciąganiem pochopnych wniosków, kiedy zostajesz poinformowany, że kompletnie obca Ci persona zapisała swój spadek na Ciebie. Pod jednym warunkiem...
Bardzo szybko się upomniała. Nie była tutaj sama; no właśnie. Obecność Irene, która tak samo jak ona parała się... ciekawym zawodem, prowokowało kolejne kontrowersje. Rzecz jasna mógł to być czysty przypadek, tak zwane zrządzenie losu, tyle że zbyt wiele w życiu widziała, aby dać wiarę przypadkom.
- Mają tutaj jakieś kafejki, prawda?
Zwróciła się do Dubois. Jeśli miały gdzieś porozmawiać, to najlepiej w miarę neutralnym miejscu. Na pewno nie na środku korytarza. Podążając za rozkładem pomieszczeń, zjechały windą do tutejszej restauracji bądź baru, aby kolejno wybrać stolik w dość ustronnym miejscu; prawdopodobnie nie trwała teraz pora lanczu, dlatego też podejrzewała, że zbyt wielu świadków nie będzie w polu widzenia.
- Jak rozumiem, ściągnięto Cię tu i nie wiesz nic więcej ode mnie?
Miejmy sytuacje jasną. Od samego początku. Yas, kiedy usiadła, splotła ze sobą swe dłonie. Chwilowo nawet nie zerknęła w holomenu. Zamówienie zeszło na dalszy plan, acz nie miała nic przeciwko jakiemuś energetyzującemu napojowi.
Nie spodziewała się wiele po tym, jak wklepała hasło do ekstranetu. Kiedy więc wyszukiwarka wypluła wyniki, do których przecież dostęp miał każdy, subtelnie uniosła brew. Podzieliła się nimi z Irene, zwracając ku kobiecie swój omni-klucz. Emerytka, uczona, uciekinierka. Jedna w wieku potencjalnej kochanki, dwie mogące być córkami marnotrawnymi lub z nieprawego łoża. Brzmiało jak ckliwy romans, nieprawdaż?
- Zakładając, iż życie rodzinne Pana Edgartha nie było takie poprawne, możemy mieć do czynienia z jego dzieckiem, kochanką, niespełnioną miłością i tym podobne.... Wiemy tyle, co nic, czyli zmuszone jesteśmy sprawdzić każdy trop. Nidy nie lubiłam Omegi. Jeśli już mamy robić wywiad środowiskowi, tę stację wolałabym mieć pierwszą z głowy.
ObrazekObrazek
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Apartamentowiec "Avalyn"

20 paź 2015, o 18:01

Oczywiście że miało być tak, jak mówił. Nie był dla nich pomocny, ani trochę, a one musiały sobie radzić same. To nie było nic zaskakującego, ludzie mieli to w zwyczaju - gdy okazywało się, że trzeba włożyć w coś więcej wysiłku, zainteresowania, pracy, łatwiej było się wycofać. A już w szczególności, gdy nic na tym nie zyskiwali. Pan Trevors miał się zająć dostarczeniem informacji do Irene i Yasmei i poradzeniem sobie z rozwścieczoną rodziną, nie było mowy o żadnej pomocy dwóm niedoszłym milionerkom. Ale jeśli chodziło o zdobywane na bieżąco informacje - oczywiście, że chciał wiedzieć, jak idą postępy. Irene uśmiechnęła się do niego oszczędnie i pożegnała go, po czym zatopiona w swoich myślach ruszyła za asari.
- Nie mam pojęcia - odparła zgodnie z prawdą, gdy już usiadły przy pierwszym lepszym stoliku w okolicy, z dala od prawników, żałobników i nieprzyjaznych spojrzeń. Westchnęła i zamówiła wodę. Nie miała teraz nastroju na radosne poszukiwania i jakkolwiek ogromny ten spadek by nie był, ona powinna być na Ziemi, w Vancouver. Powinna siedzieć przy szpitalnym łóżku, w końcu to była jej wina. - Dostałam wiadomość, którą na początku uznałam za spam, potem za słaby żart. No ale... - uniosła dłoń i krótkim gestem wskazała właściwie wszystko dookoła. - Jest jak jest.
Zajęła się zamówioną wodą, pozwalając Yasmei szukać informacji na temat tajemniczej Elisabeth Ronner. Nie sądziła, że znajdą jedną jedyną w całej galaktyce, pojadą do niej, przekażą przesyłkę i problem będzie z głowy. Szczerze mówiąc, obawiała się, że kobiet o tym samym imieniu i nazwisku będzie o wiele więcej. Trzy? Nieźle, całkiem nieźle. Powinny się wyrobić w miarę szybko. Może za trzy dni będzie mogła wrócić na Ziemię.
- Nie wiem - wzruszyła ramionami, wpatrując się w wyświetlacz omni-klucza asari. - Myślisz że Mortens ma z nią cokolwiek wspólnego? Nie wygląda to na... cóż, na jakiekolwiek sensowne relacje - przygryzła lekko dolną wargę i zmarszczyła brwi. - No i będziemy musiały jej poszukać. W porządku, spróbujmy - parsknęła śmiechem. - Nie martw się, ja Omegę znam.
Oparła się wygodnie. W końcu spędziła na tej stacji wiele miesięcy. To tam trafiła pod koniec swojej ucieczki i tam zamieszkała. Z czasem nauczyła się, jak wszystko funkcjonuje, nauczyła się przyciągać do siebie uwagę tak samo jak niepostrzeżenie przemykać uliczkami, z okolicznych mieszkań zbierając co ciekawsze rzeczy. To na Omedze, jak nigdzie indziej, potrafiła sobie poradzić praktycznie ze wszystkim. Tylko że jakoś nie miała szczęścia do osób, które darzyłyby stację taką samą sympatią. Najpierw Arrow, teraz Yasmea... Irene musiała jej nauczyć się sama i to wiele jej dało.
- Skąd wiadomo, że była na Omedze? Zarejestrowano jej ID omni-klucza, robiła zakupy, czy została rozpoznana? Dobrze by było zacząć poszukiwana w konkretnym miejscu, stacja jest jakby... duża.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Yasmea R’Ilean
Awatar użytkownika
Posty: 47
Rejestracja: 3 lut 2015, o 20:40
Miano: Yasmea R’Ilean
Wiek: 490
Klasa: Strażnik
Rasa: Asari
Zawód: Biolog
Postać główna: Ajris
Lokalizacja: Nos Astra
Status: agent Handlarza Cieni
Kredyty: 3.195

Re: Apartamentowiec "Avalyn"

22 paź 2015, o 07:59

Kiedy przy stole znalazł się kelner, poprosiła o kawę, a przynajmniej o napój, który kawę najbardziej przypominał. Wszystkie znaki na niebie oraz ziemi zapowiadały, że przed nimi kilka, intensywnych dni. Począwszy od dzisiaj.
- Czyli początek był identyczny.
Pozwoliła sobie zauważyć. Fakt, że obie nie miały pojęcia dlaczego właśnie im został zapisany spadek, to wbtew pozoru też jakaś cenna informacja. Może w chwili obecnej nic nie znacząca cegiełka, ale rozwiązanie musi przyjść prędzej bądź później. Zarzuciła nogę na nogę.
To nigdy nie było takie proste. Trzy nazwiska, które wypluła wyszukiwarka, to i tak ładnie okrojony obszar poszukiwań, acz wielce prawdopodobne, że w toku wydarzeń wszystko może ulec zmianie. Sprawy lubiły się komplikować z natury. Zwłaszcza te wszystkie niewinne.
- Nic tutaj nie jest sensowne.
Westchnęła. Zostały wplątane w sprawę, która śmierdziała na kilometr, a także która wymagała niekonwencyjnego myślenia.
- Zakładając, że to typowa rodzina z majątkiem, wielce prawdopodobny jest scenariusz z kochanką, bo w małżeństwie nie miał spełnienia albo z córką jakiegoś zrywu namiętności. Równie dobrze może być też wyklętą, czarną owcą rodziny. Bo tak to się u was nazywa, tak?
Podparła podbródek na splecionych dłoniach. Mimo wszystko dobrze, że mogła współpracować z kimś, kto doskonale wiedział kim jest i kto, tak jak ona, znajdował się po tej samej stronie barykady. Wiele to ułatwiało, Yas nie musiała się tłumaczyć skąd wie pewne wiadomości.
- Skoro Omega jest Ci znana, kwestie organizacyjne zostawiam Tobie. Ja tymczasem wyślę zapytanie o naszego uciekiniera... Być może znajdzie się wzmianka o niej w jakiś raportach. Jakiś punkt zaczepienia.
Mimo iż kawa pachniała aromatycznie, musiała jeszcze chwilę poczekać; Yas uruchomiła swoje połączenie z bazą Handlarza, aby kolejno wklejać tam zapytanie o Elizabeth skazaną na Czyściec. Szła wskazówkami Irene, szukając jej śladów bytności na stacji właśnie po zakupach, po id omni-klucza, a także innych, niewinnych informacji. Jeśli któryś z agentów Handlarza natrafił na nią nawet przypadkiem, musiała być tego ślad dostępny dla reszty.


Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Apartamentowiec "Avalyn"

22 paź 2015, o 21:55

Skinęła głową w geście potwierdzenia. Czarna owca rodziny. Skąd ona to znała.
- Nadal jednak trochę za młoda jak na córkę. Może wnuczka? - uruchomiła też swój omni-klucz i zarezerwowała pokój w hotelu na Omedze. Czarna Noc. Miała z niego dobre wspomnienia. Nie wiedziała ile im zajmie odnalezienie Elizabeth, może trzy, pięć godzin, a może tydzień. Ktoś ją na tej stacji widział, ale to nie znaczyło, że nadal tam jest. Dobrze było mieć jakieś swoje miejsce przynajmniej na chwilę, punkt zaczepienia, gdzieś, gdzie będzie można wrócić kiedy zabraknie im sił albo po prostu im się odechce. Nikt ich nie poganiał, prawda?
- Możesz od razu sprawdzić dwie pozostałe. Poszukaj w połączeniu z nazwiskiem Mortensa, może w źródłach mniej... oficjalnych... będzie więcej informacji, niż tam, gdzie dosięgały rączki Trevorsa. Może uda się przynajmniej jedną wykluczyć, wtedy wystarczy sprawdzić dwie pozostałe - wzruszyła ramionami i sięgnęła po szklankę wody. - A jeśli spotkanie z tą dwójką nic nie da, to będziemy wiedzieć, że musimy się wkopać głębiej.
Oparła się wygodniej i rozejrzała się dookoła. Chyba nikt ich nie słuchał, choć nie była tego pewna, ale może po prostu miała paranoję. Ostatnie nie do końca przypadkowe spotkanie nie skończyło się dobrze. Bała się teraz, każdego cienia, każdego głosu z przeszłości, może to dlatego zdecydowała się na ten implant. Miał ją zabezpieczyć, pomóc, żeby lepiej wiedziała kiedy należy uciec. Potrzebowała go, dla siebie. Bardziej niż dla właściwego odnalezienia się na swoim stanowisku, w pracy dla HC, potrzebowała go żeby już nigdy więcej nie doszło do czegoś takiego.
Właśnie.
Otworzyła okno nowej wiadomości. Przez długą chwilę wpatrywała się w puste okienko, by w końcu westchnąć cicho i szybko napisać kilka linijek.
Nie wiem czy bardziej bym chciała wrócić zanim się obudzisz, niż wiedzieć już teraz, że się obudziłeś i że wszystko jest w porządku. Musiałam polecieć na Illium na chwilę, jakimś cudem zostałam wplątana w zamieszanie prawne, trzeba to naprostować. I naprawdę, wyjątkowo nie wpakowałam się w to sama, przysięgam. Mam nadzieję, że to nie zajmie zbyt wiele czasu. Daj mi proszę znać jak tylko odczytasz tę wiadomość.
Jeśli przeczytała to pani, pani Hearrow, to zaglądanie do prywatnych wiadomości syna jest bardzo nie w porządku. Wstyd.
Wysłała i wyłączyła omni-klucz, unosząc spojrzenie na Yasmeę. Praktycznie w ogóle jej nie znała. Ile słów zamieniły? Trzy na krzyż przy zatrudnieniu, obietnicę ponownego spotkania? Nie tak to sobie wyobrażała. Nie miała o niej żadnego pojęcia.
- Jesteś z Thessii? - spytała jakby nigdy nic, nie chcąc przerywać jej poszukiwań, ale też nie zamierzając siedzieć w ciszy. Asari chyba miała podzielność uwagi, prawda? Nie była facetem. - Nigdy tam nie byłam. Nie wiem jak to się stało, nie mamy przecież ze sobą nic wspólnego. Przynajmniej nic, o czym bym wiedziała - dodała już ciszej i westchnęła.
Yasmea miała rację. Nic tutaj nie było sensowne.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12108
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Apartamentowiec "Avalyn"

23 paź 2015, o 10:27

Skoro więc pierwszy traf padł na Omegę należało przeprowadzić chociaż jakiś wstępny wywiad. Sprawa Elizabeth Ronner z Omegi, owianej złą sławą handlarki żywym towarem była przed kilkoma laty dość popularną sprawą międzygalaktyczną. Yasmea natrafiła, na co najmniej kilkanaście artykułów z codziennych gazet, które obszernie rozpisywały się na temat porwań – głównie mężczyzn w wieku od 25-40 lat, dobrze zbudowanych, a najlepiej powiązanych z wojskowością lub służbami umundurowanymi. Nasuwała się zatem myśl, że Ronner nie działała w tym wypadku sama, aczkolwiek porwania te zdarzały się średnio raz na miesiąc, a słuch o poszukiwanych po prostu przepadał. Jedno trzeba było jej przyznać, była bardzo skuteczna. Jednak jak to i w takich przypadkach bywa zwykłe zuchwalstwo i zbytnia pewność siebie wreszcie zgubiły Elizabeth. Przymierze wpadło na jej ślad na Ilium, o czym traktował obszerny materiał z kronik wojskowych, do których udało się dotrzeć R’Ilean. Akcja policyjno-wojskowa jednak nie powiodła się, doszło do kilkunastu nieprawidłowości, głównie spowodowanych słabym rozpoznaniem i Ronner udało się zbiec. Pościg trwał aż do Omegi. Tam też przyparta do muru otworzyła śluzę powietrzną i po prostu przez nią wyskoczyła. Ciała jednak nigdy nie odnaleziono, więc trudno było stwierdzić czy Elizabeth nie żyje czy była to tylko wyjątkowo imponująca ucieczka. Do artykułu dołączony był krótki materiał filmowy, który faktycznie potwierdzał powyższe tezy. Przy okazji udało im się również natrafić na zdjęcie przestępczyni.
Ale to było wszystko. Przynajmniej z tych oficjalnych źródeł. Na szczęście obie panie posiadały dostęp do mniej oficjalnych baz danych, co było powodem do posiadania nadziei na coś znacznie więcej. Baza danych Handlarza Cieni ich nie zawiodła. Były to być może informacje dość lakoniczne i nie stanowiły jakiegoś wielkiego zwrotu akcji w tej sprawie, ale dawały przynajmniej sensowny punkt zaczepienie. Otóż, to, co było wiadomo, to, że Elizabeth Ronner, słynna handlarka żywym towarem wcale nie zginęła. Informacje sprzedane HC przez byłego członka jej załogi wyraźnie wskazywały na to, że Ronner jakimś cudem (zapewne z pomocą załogi) dostała się na statek, ale będąc niemal pewną, że ten będzie przeszukiwany zbiegła z powrotem na Omegę. Niewykluczonym było teraz, że wygląda zupełnie inaczej niż na zdjęciach dołączonych do materiału. Zestawienie jej z nazwiskiem Mortensa jednak niczego nie dało. Podobnie jak zresztą pozostałe dwie panie Ronner.
W bazie danych HC również na temat pani archeolog i naukowiec nie było nic sensownego i wartego uwagi. Ot zwyczajne informacje na temat tego, czym się zajmują, o członkach rodziny, miejscu zamieszkania, jednak nic, co mogłoby bezpośrednio powiązać je z Edgarthem. Należało zatem poszukać głębiej i zdecydowanie bardziej inwazyjnie niż poprzez siedzenie w kawiarni i grzebanie w extranecie.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Yasmea R’Ilean
Awatar użytkownika
Posty: 47
Rejestracja: 3 lut 2015, o 20:40
Miano: Yasmea R’Ilean
Wiek: 490
Klasa: Strażnik
Rasa: Asari
Zawód: Biolog
Postać główna: Ajris
Lokalizacja: Nos Astra
Status: agent Handlarza Cieni
Kredyty: 3.195

Re: Apartamentowiec "Avalyn"

28 paź 2015, o 12:51

Yas wzruszyła ramionami. Żadnej możliwości nie mogły wykluczyć.
- Dla współczesnej medycyny wiek nie jest przeszkodą.
Prawdę powiedziawszy, wolała na tym uciąć. Od domniemań, w jakim wieku wciąż mógłby zapłodnić płeć przeciwną, zaczynało ją skręcać w żołądku. Nie obrzydzały ją rzeczy związane z natury, pracowała w końcu w laboratoriach farmaceutycznych, nie mniej stare, pomarszczone ciało już jak najbardziej.
- W drodze na Omegę będzie wystarczająco dużo czasu, aby przemielić pozostałe z trzech naszych punktów zaczepienia. Prawdę powiedziawszy, więcej nam da, kiedy zostawię zlecenie i wyniki będą już na nas czekać na stacji. Połączenia przez omni-klucz są w pewnym sensie ograniczone, kwestie bezpieczeństwa.
O czym również nie musiała Dubois mówić, w końcu znała ten fach i tę branżę.
Jeszcze chwilę potrzebowała, aby otrzymać pierwsze filtry Elizabeth z Omegi, dlatego też w końcu mogła podnieść filiżankę do ust i upić kilka łyków. Dla postronnych, były przeciętnymi personami, które poranek spędzały w hotelowym lobby. Być może w interesach, być może towarzysko. Dobrze sprawiał poprawne pozory.
Krótki komunikat, z ciekawością więc zerknęła na hologram pliku, który wyświetlił jej omni. Dokładnie przestudiowała linijki. Handel żywym towarem. Poszukiwania przez Przymierze. Bogata kartoteka.
- Nasza poszukiwana zajmowała się handlem ludźmi. Być może ich narządami także. Na Omegę uciekła przed Przymierzem. Nie byli zbyt skuteczni w jej ściganiu… Wyślę Ci te danę.
Zerknęła na Irenę. Jeśli przytaknęła, kilka kliknięć zajęło przesłanie raportu ze swojego omni-klucza, na komunikator kobiety. Dobrze będzie jeszcze na spokojnie do tego wrócić.
- Jeśli nie masz nic przeciwko, zarezerwuje lot na dzisiejsze popołudnie. Będziemy miały co najmniej godzinę na spakowanie się. Wystarczy?
Yasmea gotowa była zapłacić i skierować się do wyjścia, aby nie tracić cennego czasu. Musiała wyciągnąć gotową na takie wyjazdy walizkę, poinformować korporację, a także skontaktować się z kurierem Handlarza, aby uzyskać lepsze wyniki odnośnie dwóch innych Elizabeth. Być może już z Omegi będą się kierować dalej, na Ziemię.
Pytanie odnośnie Thessii zaskoczyły w pierwszej chwili Yas. Wystarczyło jednakże, aby kobieta rozwinęła myśl i już domyślała się, do czego może dążyć Irene.
- Spędziłam tam większość mojego życia. Obie jesteśmy kobietami. Myślę, że oficjalnie się na tym nasze podobieństwa kończą. Ale skądś musiał wziąć nasze nazwiska, czyli wypluł je jakiś system. Bank? Dowiemy się. Nie dopuszczam innego rozwiązania. Ale tymczasem, widzimy się w porcie, tak?
Ruchem ręki przywołała kelnera. Zamierzała uregulować rachunek i już nie zwlekać.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek
Carmen Ortega
Awatar użytkownika
Grafik
Posty: 1179
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:32
Wiek: 32
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Cerberusa
Lokalizacja: Aite
Status: Agentka Cerberusa działająca pod przykrywką fałszywej tożsamości, pirat.
Kredyty: 9.300
Medals:

Re: Apartamentowiec "Avalyn"

29 paź 2015, o 16:51

Nienawidziła takich obrotów sytuacji. Lubiła mieć wszystko pod kontrolą, a szczególnie już pole walki. Jak bardzo by jednak chciała, w życiu nie byłaby przygotowana na samobójcę z ładunkami wybuchowymi na sobie. To przekraczało już jakiekolwiek granice jej umiejętności radzenia sobie w sytuacjach spontanicznych. Jeszcze przed chwilą przechadzała się w skąpanej w złoto-cyklamenowej poświacie słońca promenadzie, a teraz odpiera ataki samobójców z dwójką nieznajomych jej ludzi.
Nawet bez oblizywania ust poczuła ten charakterystyczny, rdzawy posmak, co znać dała przytykając opuszki palców do warg, jakby chcąc zetrzeć ewentualną, czerwoną strugę. Ból dosłownie wszystkiego, jaki nastąpił przy próbie podniesienia się z podłogi kolidował z chęcią jak najszybszego wydostania się z tego pomieszczenia. Mimo wszystko zrobiła to, dość pokracznie i chaotycznie, wspierając się ręką o ścianę, ale zrobiła.
Obraz w głowie Carmen wirował, choć z tendencją uspokajającą się, to i tak miała wrażenie, że bliska jest przez to zwrócenia dzisiejszego risotto. Przeniosła wzrok na turianina - był w złym stanie i ponaglało to bez wątpienia do wystosowania kroków przeciw niemu. Na szczęście, to nie będzie należeć już do jej osoby.
Sięgnąwszy do kieszeni, wyciągnęła z niej kartę i wręczyła mężczyźnie, który najwyraźniej trzymał się lepiej, niż one obie.
- Na tym kończy się moja pomoc - Oznajmiła lakonicznie, nieco zachrypniętym głosem. - A tego tutaj szybko bym przepytała, albo chociaż opatrzyła i zajęła się tym potem. Chociaż nie wiem, czy nie będzie to zbyt ryzykowne - Dorzuciła po chwili, łapiąc głowię w prawą dłoń w geście bólu.
Odwróciwszy się, bez słowa pożegnania przyłożyła palce do panelu przy drzwiach i gdy te się rozwarły, wyszła czym szybciej mogła. Nawet jeśli ta dwójka cokolwiek do niej mówiła, postanowiła dać sobie z tym spokój i nie zwracać na to uwagi. Nie czuła się związana z tym wszystkim na tyle, by żałować tej decyzji.
Myślała już tylko o szybkim prysznicu. Bardzo tego potrzebowała.
Mundur Ubiór cywilny Theme Carcharias Wraith GG: 5800060
ObrazekObrazek
+70% do obrażeń od mocy +15% do obrażeń od broni +15% do celności
Obrazek

Wróć do „Nos Astra”