Stolica, skolonizowanego przez asari, Illium. Nowoprzybyłym jawi się jako piękne, niekiedy doskonałe miasto, co często potrafi zmylić - tutejsi mówią, że Nos Astra potrafi być równie zdradliwe i niebezpieczne, co Omega. Często porównywane jest do Noverii przez swoje zaangażowanie w politykę handlu.

Nexaron Dragonbite
Awatar użytkownika
Posty: 660
Rejestracja: 13 sty 2013, o 17:28
Miano: Nexaron Dragonbite
Wiek: 26
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 29.625
Medals:

Apartamentowiec "Avalyn"

28 kwie 2014, o 19:55

Ludzie tuż przed śmiercią zwykli mówić najróżniejsze dyrdymały. Nawet nie szukając daleko za przykład może posłużyć Marex, który do końca odmawiał przyjęcia do świadomości, iż to był już jego koniec, a oni nie umrą w męczarniach jakie im obiecywał, a przynajmniej nie dzisiaj. Hoffman dla odmiany zaczął mówić o honorze, gdy sam miał w sobie tyle honoru aby wynająć najemników do wykonania brudnej roboty, której sam się podjąć nie chciał, ale... Przynajmniej na sam koniec skupił się na czymś co Nex mógł uznać za godnego uwagi.
Najemnik chowając ostrze pozwolił aby ciało mężczyzny opadło, a sam spojrzał w głąb jego mieszkania. Co by tu zrobić? Uszanować wolę ojca, którego przed chwilą zabił czy nie pozostawić żadnych świadków?
- Obiecuje, że dam mu uczciwą szansę - rzucił nawet nie zerkając na Hoffmana i wyciągając strzelbę - Voodoo, sprawdź jego omni-klucz. Może znajdziesz coś użytecznego, a ja idę za dzieciakiem - i szybko ruszył w głąb mieszkania. Zabicie kolejnej osoby nie było żadnym kłopotem. Nie on pierwszy i nie ostatni, a jego i tak ścigali już za zabójstwo pracowników Biura Ochrony. Z drugiej jednak strony nie lubił zabijać dzieci bez powodu, a teraz żadnego specjalnie nie widział. Dlatego postanowił tak jak powiedział tatusiowi dać mu szansę na uratowanie skóry.
- Hej - rzucił krótko gdy po sprawdzeniu paru pomieszczeń znalazł w końcu kilkuletniego chłopczyka. Oczywiste dla każdego było, że bez wątpienia był przerażony tą sytuacją, ale on nie zamierzał czekać aż się uspokoi.
- Wiem, że jesteś przestraszony tym co widziałeś, ale mam dla ciebie pewną zagadkę - mówił miarowo jednocześnie powoli podchodząc do niego - Dobrze się zastanów nad odpowiedzią, bo od tego zależy czy dołączysz do rodziców czy nie... I bez płaczu - znęcanie się nad dziećmi nie było czymś za czymś specjalnie przepadał, ale z braku laku mogło być i to.
- Co może zmienić naturę człowieka? - powiedział po chwili bez zbędnego ozdobników i aby chłopczyk miał pewność, że to była właśnie zagadka uniósł lufę strzelby tak aby mógł zajrzeć do jej wnętrza gdy w niego mierzył czekając na odpowiedź.
What Can Change The Nature Of A Man??

ObrazekObrazek

~ Strój cywilny ~ Pancerz Bojowy ~

Bonusy: +35% obrażenia od mocy biotycznych, +25% siła od mocy biotycznych, -25% koszt mocy biotycznych, +10% do celności Upiora, +30% moc tarczy, +1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni, +20% siła pancerza

Obrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Apartamentowiec "Avalyn"

30 kwie 2014, o 18:46

Voodoo, nieco zaskoczony, nie skomentował słów jak i następnych poczynań Nexarona. Po prostu został na zewnątrz, zgodnie z tym, co powinien zrobić, oraz zajął się łamaniem zabezpieczeń na omni-kluczu Hoffmana.
Znalezienie chłopca nie było czymś wybitnie trudnym. Mieszkanie nie było spore, a i stosunkowo puste - ciszę wypełniał jedynie lecący wid, przedstawiający przygody jakichś stworków, co z pewnością miało robić za bajkę dla dzieci. Przechodząc przez stosunkowo przytulnie urządzony korytarz i salon, najemnik wymijał leżące na ziemi zabawki, których okazała się być cała masa. Gdzieś w kuchni dobiegało bulgotanie gotującej się zupy - z pewnością przeznaczonej na następny dzień. Mimo takich odgłosów, brakowało tylko jednego - rodziny. Szczęśliwej, głośnej rodziny. Śmiechu matki z opowiadającego kawały ojca, jak i wtórującego im, mimo niezrozumienia, dziecka.
Dragonbite musiał przejść przez ten rodzinny, a z wiedzą o wydarzeniach sprzed chwili również tragiczny obraz codziennego, późnego wieczora. Zaglądając do pierwszego pokoju nie zauważył nic ciekawego - oprócz łóżka, szafy i kilku innych akcesorium meblowych, świadczących o przeznaczeniu tego pomieszczenia na sypialnię małżeństwa. Dopiero za drugim razem, wchodząc do małego, najprzytulniejszego spośród pozostałych części mieszkania, pokoiku, zauważył cień dziecka, rzucany przez stojącą na półce lampkę nocną.
- Gdź...ie tata? - Zapytał chłopiec. Jego duże, niebieskie oczy okazywały strach swego właściciela, mimo, że sam wydawał się nie za bardzo zdawać sobie sprawę z tego, co właśnie się dzieje. Strach, który przeszywając jego niewielkie ciało, łamał cienki, cichy głosik dobywający się z dziecięcych ust. - Ja... chcę do mamy... - Wydukał znów, tym razem jeszcze ciszej - tak, że Nexaron ledwo mógł zrozumieć, co mały chciał mu przekazywać. Kuląc się na ziemi za swoim łóżkiem, objął obiema rękoma nogi i wtulił twarz w podciągnięte pod siebie kolana. O dziwo, ani jedna łza nie skapnęła po policzku malucha, choć bez wątpienia ciężka atmosfera bezradności i braku zrozumienia zostawała mocno wyczuwalna w zaistniałej sytuacji. Nie odpowiedział na pytanie mężczyzny przypuszczalnie z przytłaczającej trwogi świdrującej jego pacholęcy umysł.
Nexaron Dragonbite
Awatar użytkownika
Posty: 660
Rejestracja: 13 sty 2013, o 17:28
Miano: Nexaron Dragonbite
Wiek: 26
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 29.625
Medals:

Re: Apartamentowiec "Avalyn"

30 kwie 2014, o 22:25

Cóż... Nie takiego rodzaju odpowiedzi się spodziewał, a przecież zdawało mu się, że jego instrukcje były dość jasno. Zapewne dlatego ciszę jaka zapadła po jego ostatnich słowach przerwał tylko huk nieomylnie towarzyszący wystrzałowi ze strzelby. Nex nie zamierzał bawić się z chłopczykiem, więc pociągnął za spust i sprawił, że chłopczyk dołączył do mamy wedle swego życzenia. To znaczy o ile wierzył w życie po życiu w jakiejkolwiek formie czy inne mambo dżambo. Szkoda trochę było dziecka z którego pozostał tułów z resztkami czegoś co było kiedyś głową, ale nie wystarczająco aby go oszczędzić. Nie dostarczył on swym zachowaniem najemnikowi żadnej rozrywki, a on nie miał czasu go niańczyć.
Nie miał też powodu aby rozczulać się nad małym ciałkiem, więc bez chwili dodatkowej przerwy podniósł się i wrócił tą samą drogą do pirata. Nie wiedział czy coś uda mu się odzyskać z omni-klucza biznesmena, ale jeśli miał zrobić to ktokolwiek to właśnie on. Czego się spodziewał? Niczego konkretnie, a zarazem wszystkiego. Na przykład listy załadunkowej z produktami jego firmy, która mogłaby się przydać piratom. Sam wolał nie próbować przeszukiwać mieszkania, bo ani nie wiedział czego szukać, oraz nie potrafiłbym wycenić ewentualnego znaleziska.
- Możemy się zbierać? - zapytał zastając Voodoo jak się zdawało na pierwszy rzut oka jeszcze przy robocie. Bez wątpienia on jak i sąsiedzi słyszeli strzał, więc wskazana była szybka ewakuacja.
What Can Change The Nature Of A Man??

ObrazekObrazek

~ Strój cywilny ~ Pancerz Bojowy ~

Bonusy: +35% obrażenia od mocy biotycznych, +25% siła od mocy biotycznych, -25% koszt mocy biotycznych, +10% do celności Upiora, +30% moc tarczy, +1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni, +20% siła pancerza

Obrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Apartamentowiec "Avalyn"

2 maja 2014, o 15:49

Huk wystrzału poniósł się echem po pustym mieszkaniu, skutecznie zagłuszając odgłosy gotującego się obiadu czy też śmiesznych, wydawanych przez stworki z widów krzyków. Głowa chłopca zamieniła się w krwawą breję zanim ten zdążył choćby pomyśleć o tym, co może się teraz z nim stać. Zresztą, wydawał się być zbyt mały, by takie rzeczy do końca rozumieć. Mimo wszystko Nexaron dał mu szansę, nawet, jeżeli dziecko nie do końca zrozumiało otrzymany dar posiadania wpływu na swą przyszłość.
Voodoo stał w korytarzu z nieaktywnym omni-kluczem co zwiastowało, iż zakończył swe poszukiwania. Gotowy do natychmiastowej drogi, jedynie skinął głową najemnikowi i ruszył w kierunku windy, która, dzięki zastosowanej przez niego sztuczce, nie powinna zostać zablokowana zdalnie, gdyż ochrona nie widziała, by ktokolwiek się do niej dostawał.
- Na jego omni-kluczu nie było wiele, ale kilkanaście tysięcy się znalazło. Podzielimy się po wyjściu - uśmiechnął się szyderczo pirat, otwierając drzwi windy i, jak gdyby nigdy nic, wchodząc do środka, nie bacząc na środki ostrożności. Wyraźnie nie wierzył, by osiedlowi ochroniarze mogli cokolwiek wskórać jeśli chodziło o przedarcie się przez jego własne zapory i hakerskie sztuczki, którymi omamił stosunkowo prosty w obsłudze system bezpieczeństwa w apartamentowcu. - Chociaż tyle. No i widok tego chuja leżącego martwo na ziemi to też nagroda sama w sobie - dodał po chwili, tym razem zerkając na Dragonbite'a. Kilkanaście sekund później sygnał dźwiękowy oznajmił im, że winda osiągnęła poziom parteru. - Powinniśmy mieć jeszcze jakieś półtorej minuty zanim pierwsze służby tu trafią. Kilku mieszkańców zaalarmowało je po usłyszeniu wystrzału. Taksówka czeka tam, gdzie wysiedliśmy.
Tym sposobem mężczyzna wyjaśnił, dlaczegoż to idzie z taką swobodą i luzem w kierunku wyjścia, miast biec i spieszyć się by uciec na czas. Po otworzeniu drzwi na zewnątrz przywitało ich chłodne, nocne powietrze, tak orzeźwiające w porównaniu do klimatyzowanego i ciepłego wnętrza klatki schodowej. Taksówka stała nieopodal - prom "zaparkowany" na parkingu, wedle słów Voodoo, stał w tym samym miejscu, w którym z niego wysiedli. Po podejściu do niego, pirat przeniósł wzrok na najemnika, wyraźnie chcąc powiedzieć już od jakiegoś czasu, lecz czekając na wolniejszy moment, który nadszedł w tej chwili.
- Przydałby się nam ktoś taki jak ty - zaczął stosunkowo obojętnym wzrokiem, jednocześnie otwierając drzwi i wsiadając na swoje miejsce w taksówce, która ponownie została przełączona w tryb sterowania ręcznego. - Zabijanie ludzi na zlecenie ma swoje plusy, ale gdy połączysz je z rabowaniem statków to życie staje się jeszcze ciekawsze. A kieszenie grubsze - uśmiechnął się znacząco, lecz uśmiech ten bardziej skierowany był w tym momencie do samego siebie niż do siedzącego obok Nexarona. Prom powoli ożywał - unosił się powoli znad ziemi. Im wyżej się znajdowali, tym więcej krajobrazu oboje mężczyzn mogło dostrzec. Nadlatujących sił do apartamentowca jednak żaden z nich nie zauważył, czyli wyrobili się z dość sporym zapasem.
- Szefowa lubi ludzi takich jak ty - dodał z rozbawieniem w głosie w chwili, w której to taksówka powoli mknęła w stronę centrum na Illium, by później udać się do ściślej wyznaczonego punktu docelowego.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Nexaron Dragonbite
Awatar użytkownika
Posty: 660
Rejestracja: 13 sty 2013, o 17:28
Miano: Nexaron Dragonbite
Wiek: 26
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 29.625
Medals:

Re: Apartamentowiec "Avalyn"

2 maja 2014, o 21:14

Możliwość szybkiego i niepostrzeżonego opuszczenia miejsca zbrodni jakim był apartamentowiec, i to bez konieczności unikania "kul" była miłą odmianą roboty dla Nexaron'a. Zazwyczaj kończyło się to zupełnie inaczej i miało coś wspólnego z wizytą w klinice aby zostać połatanym.
- Zdawało mi się, że nawet gościa nie pamiętasz - zauważył najemnik gdy jechali windą. Oczywiście lubił tą część swej pracy, ale zabrzmiało to tak jakby Voodoo szczerze nienawidził Hoffmana. Naturalnie mógł mu mieć za złe, że wyznaczył za jego głowę nagrodę, ale to nie dlatego policja poszukiwała go na Illium, a przynajmniej nie tylko dlatego.
- Skłamałbym jeśli bym powiedział, że nie liczyłem na taki obrót spraw, co nie znaczy, że nie liczę na coś za tą robotę, bo aż tak blisko nie jesteśmy - uśmiechnął się szeroko, ale nie pozostawiając złudzeń, że to nie był żart. Nex nie planował wstąpić w szeregi załogi Wraith gdy zmieniał front w wieżowcu grupy Optima. Wówczas przede wszystkim chodziło o to aby nie dać się wydupczyć Służbom Ochrony i ich asarii, a na koniec nie zostać anonimowym wspólnikiem Voodoo. Skoro już jednak do tego doszło musiał starać się wyciągnąć z tego jak największe dla siebie korzyści. Nie chodziło tylko o te materialne, choć kłamstwem byłoby, że Nex zrobiłby to wszystko za darmo byle tylko dołączyć do załogi, lecz również o perspektywy na przyszłość.
Nie zwykł on wiele o tym myśleć, ale nie co do tego złudzeń. To co mógł zrobić samemu było dość ograniczone i to zarówno przez jego możliwości techniczne, umiejętności jak i fakt, iż miał tylko jedno życie. Oni zaś dysponowali zapleczem i kontaktami do których w optymistycznym scenariuszu prędko by nie dotarł. Gdy jeszcze doda się miękką prycze i darmowe wyżywienie to czego potrzeba więcej. Podsumowując choć nie robił sobie złudnych nadziei Nex liczył na taki właśnie obrót spraw.
- Takich jak ja? Znaczy jakich? - dodał po chwili już z czystej ciekawości, bo nie od wczoraj wiadomo, że punkt widzenia zależał od punktu siedzenia. Chciał zatem dowiedzieć się jak go po tych dwóch wspólnych zleceniach widział pirat i czego w jego odczuciu poszukiwała jego przyszła pani kapitan. Choć w sumie to najpierw powinien chyba poszukać o niej jakichkolwiek informacji, bo do tej pory się specjalnie tym nie interesował jako płotka. Tak, wiedział kim byli i jak "straszni" byli, ale nie wiele ponad to, bo nie potrzebował tego do szczęścia.
What Can Change The Nature Of A Man??

ObrazekObrazek

~ Strój cywilny ~ Pancerz Bojowy ~

Bonusy: +35% obrażenia od mocy biotycznych, +25% siła od mocy biotycznych, -25% koszt mocy biotycznych, +10% do celności Upiora, +30% moc tarczy, +1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni, +20% siła pancerza

Obrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Apartamentowiec "Avalyn"

3 maja 2014, o 16:07

Pirat parsknął śmiechem, wciąż skupiony na widoku najbliższej okolicy, jaki prezentował się dość okazale z miejsca, w którym się znajdowali. Taksówka powoli mijała peryferyjne dzielnice mieszkalne, zbliżając się do nieco bardziej ruchliwej i okazałej części miasta, znajdującej się w jej sercu.
- Nie musisz kogoś znać żeby radował cię jego trup - zaśmiał się, wyraźnie wypowiadając te słowa pół żartem, lecz i pół serio. - Jest różnica między przykładowo tobą, kiedy na mnie polowałeś, a nim. Obydwoje chcieliście mnie martwego, ale mimo wszystko to dwa różne światy - wzruszył ramionami, rozsiadając się wygodnie w nadzwyczaj źle uformowanym siedzeniu taksówki. Jakby każdy element wyposażenia tego pojazdu wręcz krzyczał "szemrana firma!" o osobach za to odpowiedzialnych. - Ciebie jestem w stanie szanować. Wziąłeś dupę w troki i poszedłeś rozwiązać problem. A on? On był małym, gównianym idiotą, który nie był w stanie nic zrobić, więc prosił o pomoc innych, jednocześnie myśląc o sobie jako o potężnym mężczyźnie.
Pirat prychnął pogardliwie, najpewniej na samą myśl o Hoffmanie, do którego, mimo nieznajomości go, pałał wyraźnie złymi uczuciami.
Zmieniwszy temat, a powracając do tego dotyczącego samego Wraitha, na twarzy Voodoo ponownie pojawił się pewny siebie, lekko szelmowski uśmiech. Zerknął na najemnika po raz kolejny, odwracając wzrok od rosnących w oczach, coraz to wyższych wieżowców w centrum Nos Astry.
- Zasada jest prosta, najemniku. Nikt ci nie płaci, nie dostajesz pensji i ubezpieczenia zdrowotnego. Zabierasz to co upolujesz - zaśmiał się cicho z własnej metafory, wracając spojrzeniem do obserwowania krajobrazu. - Bierzesz udział w napadach, dostajesz swoją dolę. Im większy statek, im więcej łupu, tym więcej masz. Nikt ci też nie broni dorabiać jako łowca głów. Większość osób z załogi tak robi. Z tym, że teraz bierzesz na siebie te zadania, których wcześniej nie mogłeś pracując sam. Większe, trudniejsze i bardziej opłacalne - dodał tonem, jak gdyby mówili o każdym innym biznesie. Legalnym, oczywiście.
Następne pytanie wywołało u pirata kolejny, szelmowski uśmiech. Z podobnym rozbawieniem udzielał na nie odpowiedzi, przenosząc wzrok na Dragonbite'a.
- Co nieco o tobie wiem, nie da się teraz nie istnieć cyfrowo. Archanioł? Ładnie. Ale raczej tu liczy się fakt, że nie jesteś debilem - rzucił z nutą ironii w głosie, uruchamiając jednocześnie omni-klucz, by robieniem czegoś na nim się zająć w międzyczasie. - Brzmi śmiesznie, ale obecnie większość najemników to budzący postrach wśród starych bab idioci. Przyłażą i demonstrują swoją siłę żeby móc rabować statki zamiast bezbronnych cywili. Nie jesteś idiotą i posiadasz te umiejętności, które są w cenie.
Po następnej, krótkiej chwili milczenia, pirat dezaktywował uruchomione wcześniej narzędzie, zerkając na centrum za oknami, w którym się obecnie znajdowali, by później przenieść swój wzrok na siedzącego obok najemnika.
- Więc? Gdzie podwieźć? - spytał ironicznie, szczerząc się przy tym z typowym dla siebie, szelmowskim wyrazem.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Nexaron Dragonbite
Awatar użytkownika
Posty: 660
Rejestracja: 13 sty 2013, o 17:28
Miano: Nexaron Dragonbite
Wiek: 26
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 29.625
Medals:

Re: Apartamentowiec "Avalyn"

4 maja 2014, o 14:56

Wyświetl wiadomość pozafabularną

- Myślę, że najlepiej byłoby na statek - stwierdził bez chwili większego zastanowienia - Znaczy... Nawet jeśli jest na Illium - a pamiętał, że jeszcze pewien czas temu go nie było - To wątpię abym od tak sobie mógł wejść do waszego hangaru z ulicy i liczyć na to, że przeżyje, prawda?
Co za tym szło potrzebował informacji jak ewentualnie ich odszukać, skontaktować i co zrobić aby nie rozstrzelali go na dzień dobry jako intruza, szpiega, albo co gorsza stróża prawa. Poza tym... Oferta zatrudnienia nie została przedłożona przez samą panią kapitan, a Voodoo. Nex natomiast nie miał nawet pojęcia jak dużym autorytetem się on cieszył wśród załogi i czy tak naprawdę miał prawo składać takie propozycje jak jemu przed momentem. Równie dobrze mógł nie wrócić z tej rozmowy kwalifikacyjnej.
Same warunki "zatrudnienia" nie były niczym niezwykłym czy nie do zaakceptowania. Oczywiście przy napadzie liczył na dole, a jednocześnie gdy nic nie będzie robił to nie zapłacą mu za to, że "ładnie pachnie". Na bonifikaty w postaci ubezpieczenia zdrowotnego też nie liczył, ale skoro statek miał załogę to chyba powinien znaleźć się jakiś lekarz aby załatać co mniejsze dziury jakie przy zleceniu mógł zarobić.
- No i czy jest coś jeszcze co powinienem wiedzieć o załodze, statku czy o tym czego nie należy robić już na starcie? - dodał po chwili przerwy międzyczasie zerkając na scenerię za oknem. Budynki robił się stopniowo coraz większe, wyższe i okazalsze, a ruch coraz gęstszy, ale to wcale nie przykuło jego uwagi. Ten jednak widok przypomniał mu o Marex'ie i odpaliwszy omni-klucz postanowił poszukać informacji o nim. Może znaleźli już jego ciało, a jeśli tak to może będzie zdjęcie tego jak wyglądał po lądowaniu. Jeśli ktoś miał pecha to mógł go przy nim zabić... Oczywiście jeśli coś znajdzie to nie zawaha się podzielić nowiną z piratem.
What Can Change The Nature Of A Man??

ObrazekObrazek

~ Strój cywilny ~ Pancerz Bojowy ~

Bonusy: +35% obrażenia od mocy biotycznych, +25% siła od mocy biotycznych, -25% koszt mocy biotycznych, +10% do celności Upiora, +30% moc tarczy, +1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni, +20% siła pancerza

Obrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Apartamentowiec "Avalyn"

4 maja 2014, o 19:00

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Odpowiedź w związku z niepewnością Nexarona nadeszła stosunkowo szybko. Pirat tylko spojrzał po najemniku i, nie przywiązując zbyt wielkiej wagi do jego słów, nieco obojętnym tonem zaczął tłumaczyć:
- To urządzenie, które dałem ci wcześniej - rzucił, robiąc po tym krótką przerwę, jak gdyby te kilka słów wyjaśniało wszystko. - Niektórzy takie noszą, inni wolą mieć sam swój omni-klucz. Z tym, że autoryzacja za jego pomocą jest bardziej skomplikowana. Cenimy sobie prywatność - uśmiechnął się pod nosem, stabilizując nieco lot taksówki i skręcając w jedną z uliczek. - Dostałeś moje, ale zmodyfikowane. W wielkim skrócie zapewnia stuprocentowe bezpieczeństwo, o ile nie znajdziesz kogoś, kto wie jak to działa. A o takich spoza naszych "sfer" jest trudno, bo nie da się zajrzeć mu do bebechów bez autoryzacji jednocześnie nie niszcząc go. Na początku mała szansa, że dostaniesz takie własne, ale masz "numer" do mnie. Jeżeli się zbytnio oddalisz, olejesz, nie będziesz miał drogi kontaktu - cóż, ogłaszasz wtedy publicznie gdzie jesteś. I modlisz się, żebyśmy dotarli do ciebie przed tymi, którym zależy na twoim łbie - po wypowiedzeniu ostatniego zdania, pirat zaniósł się śmiechem, tym samym sprawiając, iż Nexaron nie wiedział jak poważnie ma traktować jego słowa, jak i nieco chaotyczne wytłumaczenia. - Spoko, póki jesteś ze mną to przeżyjesz. Zapewnię ci to bezpieczeństwo przed wejściem na statek - dodał rozbawiony, wyraźnie nieprzypadkowo wybierając to słówko "przed" wejściem i zaznaczając ten okres czasu.
Następne pytanie najemnika wymagało od pirata przemyślenia odpowiedzi, co było nadzwyczaj widoczne po samym milczeniu, jakie zapadło przez pierwsze kilkadziesiąt sekund. Dopiero po ich upłynięciu postanowił zabrać głos, nieco poważniejszym tonem niż wcześniej.
- Nie zgrywaj pana złego i zajebistego. Tam każdy może się pochwalić ilością trupów na koncie. Część to piraci, część najemnicy, część dawne Przymierze, które koniec końców skończyło strzelając do swoich byłych towarzyszy - zaczął spokojnym, acz tym razem pozbawionym rozbawienia głosem, wciąż lustrując wzrokiem otoczenie centrum, jakie właśnie przemierzali. - Może jako najemnik nie potrzebowałeś przyjaciół, rodziny czy kontaktów, ale w momencie, w którym zaczynasz rabować całe statki i atakować pomniejsze kolonie, nagroda za twój łeb się podwaja. Z czasem potraja i cały czas leci w górę. Nie przeżyjesz tak długo celując tak wysoko bez osób, które w razie konieczności nadstawią swoją dupę żeby tylko twojej się nic nie stało. Będziesz pokazywał, że masz w dupie wszystko i wszystkich, to w trakcie walki dostaniesz to samo.
Wyglądało na to, że Voodoo mimo wszystko ma jako takie pojęcie o walce w grupie, wraz z kilkorgiem towarzyszy. Mimo wszystko tego mógł się Dragonbite spodziewać - będąc w załodze statku, naturalnie, iż koniec końców to na tych ludziach trzeba polegać w trakcie misji. Chyba, że wychodzi się na nie samemu, ale to nie zawsze był taki dobry pomysł. Wszystko zależało od własnych ambicji.
W międzyczasie przeszukanie extranetu nie przyniosło Nexaronowi zbyt wielu wyników. Nawet jeżeli odkryto, co wydarzyło się w klubie, to prasa nie zdążyła się o tym dowiedzieć. Lub też o tym napisać. Ostatecznie był środek nocy, najpewniej wiadomości zaczną napływać rano, czasu Nos Astry.
- Obecnych piratów możesz podzielić na trzy kategorie. Są pozbawione jakiegokolwiek ogarnięcia bandy, których liderów wybiera się przez walki na pięści. W większości to bandy dzikusów, które nie przeżywają zbyt długo ze swoimi wiecznie zachlanymi mordami i gwałceniem lasek ważniejszym niż łupienie statku, którym leciały. To osiedlowi gówniarze bawiący się w piratów. Z takimi nie warto nawet gadać, nichuja cię nie zrozumieją, a to i tak pionki - w walce zawsze idą pierwsi i pierwsi giną. Oprócz nich są też tak zwane partyzanckie wojska. Wiesz, coś jak Przymierze, tylko w formie renegackiej. Piraci jak każdy inni z tym, że często formują się we floty i napieprzają z wojskiem. Jak nudzi cię bycie idealistycznym żołnierzykiem to dla ciebie idealnie. Z tym, że też u nich sztywno jakby kije w dupach mieli.
Prom powoli zniżał swój lot, kierując się w nieznanym Nexaronowi kierunku. Prze wgląd jednak na ślimacze tempo tej taksówki, miało się wrażenie, że lot ten nie ma końca.
- No i jest grupa, do której należy Wraith. Złoty środek. Grabisz, łupisz, gwałcisz i chlejesz, a przy tym ktoś trzyma cię cały czas w ryzach, żeby ci nie odpierdoliło z tych luksusów - parsknął śmiechem, ponownie sprawdzając omni-klucz w chwili, w której to narzędzie samo się uaktywniło, zwiastując nadejście wiadomości. - Mamy swoją hierarchię, mamy kapitana. Każdy ma swoje miejsce i zajmuje się określoną rzeczą. A jeśli już mowa o miejscach, to zbliżamy się do naszego docelowego. Już na nas czekają - rzucił tajemniczo, pozwalając, by prom nieco sprawniej zniżał swój pułap, by po kilkunastu sekundach osiąść na małym, nierzucającym się w oko nikomu placyku.
Plac wyglądał na jedno z tych powszechnie występujących na Illium, szemranych miejsc na tyłach budynków, w których każdy prowadził swoje niezbyt legalne interesy a władze udawały, że o niczym takim nie mają pojęcia. Wieżowiec stojący najbliżej tego miejsca wydawał się być martwy - jedynie w kilku oknach położonych na najwyższych piętrach paliły się jasne światła. O tej porze nie było to normalne, lecz przez fakt, iż tak nisko i z tej strony niewidoczne były również żadne hologramy, w miejscu tym było niemal kompletnie ciemno.
Po wyjściu ponownie przywitało ich chłodne, nocne powietrze. Voodoo obszedł taksówkę, uważnie oglądając każdy jej szczegół - powodów tego mogło być wiele, jednakże sam pirat nie wydawał się być skory do wyjaśnień. Ostatecznie mężczyzna oparł się o taksówkę stając tuż obok Dragonbite'a i, nie mówiąc zbyt wiele, czekał. W tej ciemności pierwszy ze zmysłów najemnika, jaki uaktywnił się na nowe bodźce, był słuchem - odgłos nadlatującego pojazdu, który mignął tylko na moment nad ich głowami, powoli zmniejszając pułap. Na moment zakrył pewien fragment gwieździstego nieba. W tej samej chwili wskazał ręką górę sam pirat.
- Oto nasza taksówka - rzucił, stając niepostrzeżenie za samym najemnikiem. Sekundę później Nexaron poczuł potężne uderzenie w głowę - ostatnia rzecz, jaką był w stanie zarejestrować, nim jego ciało osunęło się na ziemię, a oczy i umysł zalała fala ciemności i mroku. Stojący nad jego nieprzytomnym ciałem pirat bez słowa umieścił niepostrzeżenie wyjęty karabin szturmowy, którego kolba posłużyła mu za broń obuchową, z powrotem na zaczepie magnetycznym, nie spuszczając wzroku z Dragonbite'a, czego rzeczony nie mógł niestety już dostrzec.
- Witamy w rodzinie - rzucił głośno, jednakże z nutą ironii w głosie, kierując swe słowa do Nexarona. Wyciągając z kieszeni pancerza paczkę papierosów, nieprzejęty tym, co właśnie przed momentem zrobił, skierował swoją uwagę na lądujący tuż obok prom, z którego kilka sekund później wyszedł pierwszy człowiek.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Carmen Ortega
Awatar użytkownika
Grafik
Posty: 1179
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:32
Wiek: 32
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Cerberusa
Lokalizacja: Aite
Status: Agentka Cerberusa działająca pod przykrywką fałszywej tożsamości, pirat.
Kredyty: 9.300
Medals:

Re: Apartamentowiec "Avalyn"

19 lis 2014, o 14:34

Wyświetl wiadomość pozafabularną

- Żartujesz, prawda? - Skwitowała niemal natychmiastowo, gdy usłyszała, jak nieznajoma wspomina o tajemniczych "Cyderyjczykach". Prawda jest taka, że od kiedy ludzkość poszybowała w dalsze gwiazdy dzięki przekaźnikom masy i napotkała na swojej drodze multum nieznanych dotąd przedstawicieli innych, inteligentnych gatunków, urosła ona też w kilka śmiesznych przesądów i dużo więcej teorii spiskowych, które biorąc pod uwagę choćby czas, nie powinny mieć nawet miejsca. Człowiek jednak zawsze lubił komplikacje, węszył tajemnicę tam, gdzie jej nie ma i szukał dowodów na coś, co nigdy się nie zdarzyło - taka już jest ludzka natura. Małostkowa i skłonna do groteski na tle długowiecznych i tych racjonalniejszych ras. Nie znaczy to, oczywiście, że reszta poza ludzkością nie jest zdolna do podobnych wymysłów a jedynie definiuje częstotliwość imaginacji podobnych absurdów - a ta była chyba u człowieka największa. - Wybacz, ale wolę odcinać się od bajdurzenia i wydzielać z niego fakty. Aktualnie śledzi mnie, ewentualnie NAS, dwóch kolesi, którzy jakimś cudem zgadli, że jestem w posiadaniu tej karty. Jeszcze wcześniej... - Zawahała się przez chwilę, podążając jednak wciąż z Vicky w tylko jej znanym kierunku i nie odstępując jej na krok. Szybkim ruchem wydarła z trzymanego dotąd misia puchowe wnętrzności i to, co mogła i co wydawało się czymś więcej, niż tylko kłębkiem pluszu, schowała do kieszeni, rzucając resztę zabawki w kąt. - ... Nie wiem co to było. Dziecko w białej sukience, które prawdopodobnie też widziałaś - Po słowotoku nabrała powietrza w płuca i kontynuowała. - Nie wydało ci się dziwne, że zniknęło tak nagle? Przecież to tylko dziecko, cholera jasna, nie używało technologii kamuflującej.
Dotarły w końcu do małego, ciasnego pomieszczenia, które - jeśli wierzyć Lozano - miało być jednym z pokoi apartamentowca Avalyn, choć jak na jego standardy, trzeba było przyznać, że dość odstającym (chociażby samym metrażem). Rozejrzała się ostrożnie, wzrok przykuwając do ściany usłanej starą, dwudziestowieczną prasą, której sama nigdy jeszcze realnie nie uświadczyła.
- Co to za wycinki? - Uszło z jej ust, bo choć jej oczom nie uszedł fakt zasiadania w enigmatycznym pokoju za terminalami jegomościa, to był to dla niej dość pospolity widok. Gazety, materialne, namacalne - antykwariat by się tym mógł pewnie nawet poszczycić. Chwilę potem przerwała swoje przypatrywanie się i odwróciła z powrotem do Vicky, gdy ta zapytała o kartę. - Przez cały czas, od kiedy ją znalazłam, jestem z tobą. Zauważyłaś, bym próbowała ją aktywować? - Rzuciła z oczywistym przekąsem, po nim jednakże szybko spasowała, wzdychając ciężko. - Nie aktywowałam jej - Zanurzając dłoń w jednej z kieszeni krótkiej, białej kurtki, wyciągnęła z niej owo coś, co prawdopodobnie miało być wciąż wspominaną "kartą". No, z wnętrznościami misia. Obejrzawszy całość dokładnie i próbując dowiedzieć się samej w jaki sposób ją aktywować, znów uniosła głowę na kobietę. Zmarszczyła kruczoczarne brwi ozdabiające lodowato-niebieskie oczy. - Nie ściągałabyś mnie, gdybyś nie wiedziała co na niej jest - "Albo chociaż się nie domyślała", przeszło jej przez myśl.
Mundur Ubiór cywilny Theme Carcharias Wraith GG: 5800060
ObrazekObrazek
+70% do obrażeń od mocy +15% do obrażeń od broni +15% do celności
Obrazek
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Apartamentowiec "Avalyn"

19 lis 2014, o 19:58

Vicky pokręciła głową z dezaprobatą i przez chwilę milczała jakby próbując znaleźć w głowie odpowiedni dobór słów, by tłumaczyć Carmen całe zajście na środku promenady. W końcu jednak westchnęła i z rezygnacją wzruszyła ramionami.
- Pojęcia nie mam, co to było… Nowoczesny hologram z barierami kinetycznymi, droid sprytnie zmieniony w małe dziecko… naprawdę nie wiem. Wiem tylko, że chcieli tam ściągnąć mnie – Lozano sięgnęła do omni-klucza i wyświetliła na nim zdjęcie identycznie ubranej dziewczynki. Biała sukienka, jasne włosy i niebieskie oczy. Kobieta przez moment wpatrywała się w ten wizerunek pozwalając tym samym Carmen przeanalizować dokładnie rysy twarzy dziecka, aż wreszcie wyłączyła hologram. – Identyczna prawda? To moja siostra, zginęła trzy lata temu razem z moim ojcem…
Vicky na chwilę zamilkła. Nie trudno było się domyśleć, że w tym momencie bolesne wspomnienia wkradły się do umysłu Lozano i przez moment zdominowały jej świadomość. Nie dodała już niczego więcej do swojej wypowiedzi na temat rodziny i przeniosła tylko wzrok na wyświetlany hologram Układu Słonecznego. Dopiero pytanie Carmen o wycinki poprzypinane do ściany wyrwało ją z zamyślenia. Nabrała powietrza do płuc i przeszła kilka kroków stając zaraz na wprost fragmentów gazet sprzed prawie dwóch stuleci.
- Fascynujące, prawda? Zachowały się w niemal idealnym stanie aż do teraz… - przesunęła wzrokiem po całej ścianie wyklejonej fragmentami prasy i odsunęła się kawałek na bok robiąc miejsce dla Ortegi, która najwyraźniej zainteresowała się tak ciekawym widokiem, który zdecydowanie w obecnych czasach należał do rzadkości. Przyglądając się uważniej i wertując kolejne notki, Carmen mogła po chwili zorientować się, że zdecydowana większość z nich dotyczyła programu Apollo. Gdyby jednak uważniej się przyjrzała kilka, dosłownie trzy, może cztery podobne wycinki były zakreślone czerwonym kolorem i dotyczyły tego, co astronauci przywieźli z powrotem. Zawierały informacje jakoby astronauci natrafili na powierzchni na resztki dziwnego materiału nieznanego pochodzenia. Były to wzmianki dość enigmatyczne i zakrawające bardziej na dobry scenariusz do filmu, niż fakty, na których mógłby ktokolwiek się opierać. Zresztą nie było się, czemu dziwić, ludzkość od dawna szukała wszędzie sensacji, a doskonałym powodem ku temu były wszelakiego rodzaju możliwości dalszego rozwoju technologicznego bądź też rzeczy, o których przeciętny obywatel nie ma pojęcia. – Mój ojciec je zbierał. Był historykiem, wykładał na uniwersytecie. Miał tylko jeden problem – uwielbiał teorie spiskowe i badał je dosłownie na każdym kroku. W końcu wreszcie wpadł na trop Cederejczyków, a to z kolei nie spodobało się niektórym. Zarówno ludziom jak i nieludziom. W niedługim czasie musiał szukać sobie innej pracy…
Tutaj przeniosła wzrok na Carmen i westchnęła. Kiedy wreszcie latynoska wspomniała o karcie odezwał się wreszcie osobnik siedzący przy terminalu, wyprzedzajac Lozano.
- Vicky chodziło bardziej o to, czy cokolwiek z nią robiłaś. Wybacz, jestem Mike – mężczyzna w kącie wreszcie odwrócił się ukazując twarz. Był młody i na pierwszy rzut oka doskonale wpisywał się w stereotyp typowego informatyka. – Karty nie trzeba specjalnie aktywować, łączy się z omni-kluczem. Wpadłem na to jakieś dziesięć minut temu, problem polega na tym, że nie mam pojęcia, w jaki sposób i jak to dezaktywować.
Odwrócił się z powrotem tyłem i zaczął wpisywać w terminal sekwencję poleceń, co natychmiast poskutkowało wyświetleniem się całej gamy informacji i okienek w dość chaotyczny sposób i jedno po drugim. Ciężko było cokolwiek z tego wywnioskować a i sam Mike zdawał się mieć sporą zagwozdkę.
- Obawiam się, że zbliżyłaś się do karty na tyle, że aktywowała się po prostu sama. Albo raczej powiązała się z twoim omni-kluczem. To pewnie swoistego rodzaju zabezpieczenie – wstał i podszedł do Carmen bezpardonowo zabierając jej kartę i wnętrzności pluszowej zabawki, po czym te drugie odrzucił do kosza na śmieci a samą kartą zainteresował się głębiej. – Ten, kto nas szuka z pewnością już wie gdzie jesteśmy. A właściwie nie tyle my, co ty. To nie jest karta, której szukamy i na której mogą być informacje nam potrzebne.
Wyraźnie zwrócił się do Vicky jakby kompletnie zapominając o Carmen. Latynoska chwilę pozostawiona sama sobie mogła swobodnie jeszcze raz rzucić okiem po całym pomieszczeniu.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Carmen Ortega
Awatar użytkownika
Grafik
Posty: 1179
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:32
Wiek: 32
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Cerberusa
Lokalizacja: Aite
Status: Agentka Cerberusa działająca pod przykrywką fałszywej tożsamości, pirat.
Kredyty: 9.300
Medals:

Re: Apartamentowiec "Avalyn"

27 lis 2014, o 18:34

Podczas słowotoku Vicky, Carmen nie uszło stwierdzenie, jakoby komuś praca, lub raczej zainteresowania jej ojca, zbyt bardzo się nie podobały. Niestety, mogła się tylko domyślać, że chodziło o grupę, jaką wcześniej kobieta nazwała owymi "Cederyjczykami". Latynoska nadal nie wierzyła nawet w ćwierć słowa o tajemniczej organizacji, choć możliwe, że ta faktycznie istniała. Mogła być jednak tylko zbiorem mentalnych dzieciaków, chcących pobawić się w króla, w efekcie terroryzującym osoby, które coś o nich wiedzą. To jednak nadal było "co, jeśli istnieją". "Jeśli" odgrywa tu kluczową rolę.
Zabytkowe kawałki papieru traktowały o rzeczach równie nieprawdopodobnych, co historia opowiedziana przez Lozano, co pozwoliło uzyskać jej w oczach drugiej kobiety pewną dozę zaufania. Nadal jednak tylko "pewną", bo Ortega nie zwykła ufać ludziom poznanym dziesięć minut temu na ulicy. Pozwoliła sobie rzucić na rozmówczynię kątem oka, by zauważyć, że jej twarz odznaczała się lekkim grymasem niezadowolenia, chyba smutku lub tęsknoty, prawdopodobnie szczerym... Przynajmniej na taki wyglądał.
Jegomość przedstawiający się jako Mike zdecydował się odpowiedzieć na uszczypliwość Carmen odnośnie karty. Kolejne słowa rzucane z jego ust zdawały się jakoś usprawiedliwiać dziwaczne dotąd stwierdzenia Lozano dotyczące znaleziska, co zwerbowana do klitki kobieta zresztą uważnie słuchała. Nadszedł wreszcie moment, w którym informatyk zdecydował się wziąć od Latynoski cały ten plusz bez jakiegokolwiek słowa, na co ta zareagowała obrzucając go oburzonym spojrzeniem, wysykując jedynie "proszę". To zwykły, nic nieznaczący gest i zdawała sobie z tego sprawę, aczkolwiek po tylu latach w Cerberusie nie była przyzwyczajona, by ktoś o coś nie poprosił i nie poczekał, aż to otrzyma, choć naturalne jest, że nie mogli przecież wiedzieć czym się ona zajmuje. Była po prostu zwyczajnie odrzucona bezpośredniością mężczyzny, choć gdyby nie pracowała tam, gdzie aktualnie, to nie zwróciłaby pewnie na to nawet uwagi.
Skrzyżowała ręce na klatce piersiowej, cichym stukaniem obcasów sygnalizując małe, wolne, acz zdecydowanie stawiane kroki. Korzystając z czasu, w którym oboje zajmowali się czymkolwiek innym niż nią, spojrzała w matrycę terminala, by czegoś się z niej dowiedzieć. Nie nachalnie jednak - stanęła po prostu obok i zerkając raz po raz próbowała coś z niego wyciągnąć. W końcu zdecydowała się zagadnąć.
- Jeśli to nie jest karta, która was interesuje, to co na niej jest? I może czas najwyższy, by mi powiedzieć, czego tak właściwie szukacie - Wzdychnęła ciężko, przybierając swój standardowy, nic nie mówiący wyraz twarzy. - Skoro jestem już w jakiś sposób na celowniku, wolałabym wiedzieć co wam chodzi po głowach, gdy tak patrzycie na siebie i powtarzacie, że coś może być związane z tym, co szukacie. Nie, bym była wścibska - Tu spojrzała najpierw po Vicky, potem po Mike'u, po czym jeden z kącików jej ust powędrował nieznacznie ku górze. - po prostu lubię wiedzieć, w czym siedzę.
Mundur Ubiór cywilny Theme Carcharias Wraith GG: 5800060
ObrazekObrazek
+70% do obrażeń od mocy +15% do obrażeń od broni +15% do celności
Obrazek
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Apartamentowiec "Avalyn"

29 lis 2014, o 16:16

Mike odszedł kawałek z Vicky i zdawali się być zajęci w tym momencie tylko sobą. A w zasadzie, dokładniej tym, co Rasky trzymał w dłoni. Ich szepty były dość nerwowe i to po części udzieliło się także atmosferze wewnątrz niewielkiego pomieszczenia. Terminal w rogu natomiast wciąż pozostając włączonym wyświetlał szereg informacji na temat Księżyca i wszelakich informacji z nim związanych. Na najwięcej uwagi zasługiwała głównie obracająca się mapa ziemskiego satelity z zaznaczonymi na czerwono kilkoma punktami, ciężko natomiast było stwierdzić, bez głębszej analizy, czego one dokładnie dotyczą.
- … przecież nie możemy jej tak po prostu w to wciągnąć. To przypadkowa kobieta z ulicy – głos Vicky, który teraz przeszedł z cichego szemrania w nieco głośniejszy szept, dało się usłyszeć wprawnym uchem. Oboje odwrócili głowy w stronę Carmen, jakby sprawdzając czy to usłyszała. Natomiast pytanie, które padło po chwili z ust Ortegi sprawiło, że Mike odwrócił się i przeszedł parę kroków siadając z powrotem przy terminalu. Włożył do czytnika obok i odczekał chwilę.
- Jak dobrze wnioskuję, karta już połączyła się z omni-kluczem, naszej przypadkowej pani z ulicy. Więc pewnie… - zawiesił na chwilę głos przyglądając się temu, co się wyświetla na ekranie. A w zasadzie, że nie wyświetla się na nim zupełnie nic. Czarny pole na terminalu najwidoczniej nie było tym, co mogłoby uspokoić Mike’a. Na moment w pomieszczeniu zapadła totalna cisza, w której wyraźnie dało się czuć wzrastające napięcie.
- Będą cię szukać, wiedzą, że jesteś ze mną – odezwała się wreszcie Lozano. Była wyraźnie zdenerwowana i z tym samym zdenerwowaniem na twarzy przyglądała się terminalowi, jakby mając nadzieję, że jednak coś wreszcie się na nim pojawi. Nic takiego jednak nie nastąpiło i wreszcie Mike wyjął kartę z czytnika, a ekran z powrotem wyświetlił informacje o Księżycu.
- Karta, której szukamy… - zaczęła, ale Rasky momentalnie jej przerwał: - Vicky…
- Musimy jej powiedzieć Mike i tak już jest w to zamieszana, a może akurat nam pomoże… - kobieta najwyraźniej uparła się, aby za wszelką cenę wtajemniczyć w cały ten cyrk Carmen, chociaż mężczyzna siedzący przy terminalu był temu całkowicie przeciwny. Mimo wszystko Lozano kontynuowała: - Jak powiedział Mike, namierzają cię przez tą kartę. Nie wiem jak to zrobili…
- Czujnik zbliżeniowy – odezwał się Rasky, który teraz siedział plecami do nich i wpisywał coś w terminal, najwyraźniej szukając rozwiązania problemu związanego ze śledzeniem.
- Dasz radę to zdjąć? – zapytała na chwilę zapominając o tym, że cokolwiek tłumaczy Ortedze. Widocznie pozbycie się programu namierzającego stanowiło teraz priorytet i w zasadzie nie było się czemu dziwić. Mike przez chwilę nie odzywał się ani słowem, aż wreszcie klasnął w dłonie odwracając się na krześle i zerwał się momentalnie w stronę Carmen. Wciąż nie pozbywając się swojej bezpośredniości i nie zważając na to, że wypadałoby kobietę chociaż spytać o jakiekolwiek pozwolenie chwycił ją za rękę. Dopiero po sekundzie uniósł na nią spojrzenie, zdając sobie sprawę, że może jednak trzeba grzecznie poprosić.
- Mogę? Pozbędę się tego dziwnego czegoś z twojego omni-klucza i nie będziesz musiała dalej w tym siedzieć – powiedział nie ukrywając nawet nadziei w głosie, związanej z tym, że nie będą musieli ją w nic wtajemniczać jednak.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Carmen Ortega
Awatar użytkownika
Grafik
Posty: 1179
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:32
Wiek: 32
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Cerberusa
Lokalizacja: Aite
Status: Agentka Cerberusa działająca pod przykrywką fałszywej tożsamości, pirat.
Kredyty: 9.300
Medals:

Re: Apartamentowiec "Avalyn"

5 gru 2014, o 19:03

Nie miała pojęcia czy słowa o szukaniu wypowiedziane były do niej czy do mężczyzny obok. Były ot tak, rzucone w eter, jednak Latynoska w głowie ułożyła sobie już odpowiedź, która nigdy nie miała przejść przez jej usta. Bo przecież bywała już prawdopodobnie w gorszych sytuacjach... Oczywiście biorąc pod uwagę, że to wszystko było faktycznie infantylną teorią spiskową, a innego wytłumaczenia nie dopuszczała do siebie nawet na chwilę. Była zbyt sceptyczna na odmienne podejście do sytuacji.
Podniosła wzrok na kobietę, gdy ta zdecydowała się jej najwyraźniej uchylić rąbka całej tej konspiracji. Wciąż z tym samym, mało mówiącym wyrazem twarzy i rękoma zaplecionymi na wysokości klatki piersiowej przysłuchiwała się słowom Lozano, chcąc cokolwiek przydatnego z nich wywnioskować. Niestety, nieznajoma znów przerwała, zwracając się tym samym do mężczyzny obok. Westchnęła ciężko, cała ta sytuacja powoli zaczęła jej nieco ciążyć. Nie zamierzała zostawać wtajemniczana we wszystko dłużej, niż jest to konieczne. Nie cierpiała rozwodzenia się nad czymś, co można było szybko i klarownie wyjaśnić. Tak jej się przynajmniej wydawało, że można też w tym przypadku. Jej oczy utkwiły na Mike'u, gdy ten klasnął i podniósł się z krzesła. Nagły dotyk, następna manifestacja bezpośredniości informatyka podziałała na Ortegę jak płachta na byka. Wyszarpnęła rękę gwałtownie z jego uścisku i cofając się o krok zmarszczyła ponownie brwi.
- Jeszcze raz mnie dotknij bez uprzedzenia, a przypadkowa pani z ulicy zostawi Ci przestrogę na twarzy - rzuciła beznamiętnie. Nie miała nic do niego osobiście, nawet go nie znała. Denerwowało ją jedynie jego zachowanie. Bardzo nie lubiła tej prostolinijności objawiającej się brakiem podstawowych zasad wychowania. - Vicky, tak masz na imię, prawda? - zwróciła się na powrót do czarnowłosej, gdy skończyła z informatykiem. - Więc Vicky... Czekam na wyjaśnienia; zegar tyka, a wątpię, by ci, którzy szukają tego ustrojstwa czekali również aż zdążysz opowiedzieć co to jest. Oni nie wiedzą, że ja nie wiem, a nikt przy względnie zdrowych zmysłach nie puściłby wolno kogoś, kto miał cokolwiek do czynienia z jego tajemniczą technologią - zaprzestała na moment monologu, by upewnić się, że oboje nadążają. - Czy chcę, czy nie, już w tym siedzę. Czy to nie oczywiste? To teraz chciałabym zapoznać się z resztą tego, co chciałaś mi powiedzieć. Tylko już bez przerw. Co to jest, dlaczego oni to chcą i czy jeśli on wykasuje to coś z mojego omni-klucza - skinęła na Mike'a, wciąż jednak patrząc się na Lozano. - Czy cokolwiek nam to w tej sprawie da.
Mundur Ubiór cywilny Theme Carcharias Wraith GG: 5800060
ObrazekObrazek
+70% do obrażeń od mocy +15% do obrażeń od broni +15% do celności
Obrazek
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Apartamentowiec "Avalyn"

8 gru 2014, o 23:40

- Masz rację – powiedziała Lozano z rezygnacją. W międzyczasie Mike wciąż czekał aż Carmen zdecyduje się na usunięcie systemu namierzania z jej omni-klucza. Jasnym się stało, że wolał nie mieć żadnej pamiątki po niej na twarzy. – Karta pamięci, która była w zabawce, miała być docelową, na której znajdują się dane wszystkich członków organizacji, którą ci przedstawiłam. Cederejczycy to grupa wywodząca się bezpośrednio z małych, międzyplanetarnych i konspiracyjnych organizacji tego typu. Wiesz, coś jak ziemscy masoni…
Przerwała na moment podchodząc do hologramu, na którym był wyświetlony Układ Słoneczny i wrzuciła na niego mapę Drogi Mlecznej. Przez chwilę majstrowała coś przy holoklawiaturze, aż wreszcie na obrazie pojawiły się czerwone znaczniki. Wprawne oko Ortegi mogło dostrzec, że znajdują się one bezpośrednio nad głównymi planetami czterech ras wchodzących w skład Rady Cytadeli: Thessia Asari, Palaven Turian, Sur’Kesh Salarian i Ziemia Ludzi.
- Podobno na każdej z planet znajduje się część mapy bezpośrednio prowadzącej do starożytnego artefaktu, który może sprawić, że dana rasa zyska ogromną przewagę nad pozostałymi – zerknęła na Carmen jakby zdając sobie sprawę z tego, jak absurdalnie teraz mogą brzmieć jej słowa. Vicky doskonale wiedziała, co mówi, chociaż całość brzmiała bardziej jak scenariusz na dobry film przygodowy niż jakieś konkretne fakty. Mimo wszystko starała się włożyć w swoje słowa całe przekonanie, jakie miała i na jakie było ją w tym momencie stać. – Karta, której szukamy ma nas doprowadzić do czterech Strażników, którzy posiadają te fragmenty. Tak… tak przynajmniej twierdził mój ojciec.
Zamilkła na chwilę przyglądając się temu, co robi Mike. Mężczyzna wciąż i nieprzerwanie wpatrywał się z wyczekiwaniem wymalowanym na twarzy w Ortegę. Skoro go już na początku tak zgasiła do mężczyzn dotarło, że pozwolił sobie na zbyt dużą bezpośredniość.
- Ci, którzy nas śledzili nie chcą żeby tajemnica wyszła na jaw. Cederejczycy mają stać na straży równowagi w galaktyce, tak, żeby żadna rasa nie miała przewagi nad inną – po chwili Lozano kontynuowała przechodząc bliżej Carmen i patrząc na to, co wyświetla się na terminalu. Potem odwróciła się do niego plecami i spojrzała na Ortegę. – Wyobrażasz sobie, co by było gdyby wiedzieli o tym na przykład kroganie? Szuka tego Cerberus, szukamy my, pewnie poszczególne rasy mają swoich poszukiwaczy. - Podeszła bardzo blisko Ortegi jakby chciała tym samym przekonać ją do swoich racji i najlepiej całej wizji świata. Fakt, faktem był natomiast, że gdyby to wszystko okazało się czymś więcej niż tylko bajką opowiadaną dzieciom na dobranoc Carmen mogłaby na różne sposoby wykorzystać dane z owej karty. Gdyby tylko udało się ją zdobyć…- Wiesz już wystarczająco dużo, żebyś mogła zostać. Przyda się każda para rąk do pomocy. Jeśli… jeśli ta legenda to prawda, ludzkość nareszcie ma szansę na zwiększenie swojej przewagi nad innymi.
- Eee, drogie panie nie chcę wam przerywać, ale chyba mamy towarzystwo… - Mike siedział teraz z powrotem odwrócony do nich plecami i wpatrywał się w ekrany monitoringu przed wejściem do ich kryjówki. Można było dostrzec na nich tych samych dwóch osobników, którzy plątali się przedtem za Lozano i Ortegą po Promenadzie. – Lepiej uciekajmy.
- Nie, lepiej ich załatwić i mieć z głowy, przynajmniej nikt nie będzie nas potem szukał – mruknęła Vicky wyraźnie nie wiedząc, co ma w tej sytuacji zrobić. Tamtych było dwóch na ich trójkę, z kolei wcale nie musieli znaleźć wejścia kryjówki. W tej chwili oba rozwiązania wydawały się całkiem sensowne.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Apartamentowiec "Avalyn"

14 gru 2014, o 11:02

Rzut niespodzianka <50
0
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Carmen Ortega
Awatar użytkownika
Grafik
Posty: 1179
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:32
Wiek: 32
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Cerberusa
Lokalizacja: Aite
Status: Agentka Cerberusa działająca pod przykrywką fałszywej tożsamości, pirat.
Kredyty: 9.300
Medals:

Re: Apartamentowiec "Avalyn"

14 gru 2014, o 15:16

Z każdym, następnym słowem Lozano, Ortega poczęła zastanawiać się coraz bardziej nad tą dziwaczną sytuacją. Tajemniczy artefakt, kontrola nad rasami... Niby w jaki sposób miało się to odbywać? Może to coś na kształt jakiejś technologicznej osobliwości, jaką wcześniej była dla ludzkości technologia efektu masy... Kontrolowanie całej rasy mogło być niebywale pożyteczne dla Cerberusa i w głowie Carmen nie mieściło się aktualnie nic innego, jak dość wątpliwej natury kwestia "tylko w rękach Cerberusa byłoby to właściwe". Nieważne jak bardzo faktycznie mijało się to z prawdą, następne uwagi Vicky po prostu tylko potwierdziły jej założenia. "Szuka tego Cerberus"... Nigdy o tym nie słyszała, choć możliwe, że to dlatego, że nie zajmowała się tą sprawą i nigdy jej szczególnie do podobnych nie ciągnęło. Coś jej jednak mówiło, że przecież nie szkodzi tego zbadać... Prawdopodobnie.
Stwierdzenie Mike'a wyrwało Latynoskę z zamyślenia. Szczerze mówiąc od monologu jego koleżanki niezbyt zwracała na mężczyznę uwagę i dopiero teraz, gdy znów się odezwał, przypomniała sobie w ogóle o jego istnieniu. Rzuciła szybkim spojrzeniem na terminal.
- Nie są zbyt inteligentni, co? - Rzuciła bardziej do siebie, niż kogokolwiek z dwójki obok, wpatrując się jednocześnie nadal w jeden z ekranów przed Raskym. Odruchowo również ściszyła głos. - Vicky ma rację, lepiej ich sprzątnąć i mieć z głowy. Możecie odłączyć zasilanie do pokoju? - Zagaiła dość niespodziewanie. - Jeżeli się tu dostaną, to możemy wziąć ich przez zaskoczenie. Co prawda wiedzą, że tu jesteśmy, a przynajmniej, że znajduje się tu ich karta, ale nie wiedzą czego konkretnie się spodziewać. Wolałabym uniknąć wychodzenia ze strzelbą na środek Nos Astry - Kończąc kwestię, wokół jej ciała rozbłysła intensywna, błękitna poświata sygnalizując o uaktywnieniu bariery biotycznej. - Spróbujcie ich najpierw ogłuszyć, mogą posiadać parę przydatnych informacji na frapujący nas temat. Jeżeli się nie uda, no to cóż... trudno. Dla nas wszystkich byłoby jednak lepiej, gdyby się udało.
Po tych słowach Carmen, schowała się tam, gdzie była pewna, że patrząc z perspektywy drzwi nie będzie od razu widoczna, ale jednocześnie znajdować się będzie na tyle blisko, by w razie czego móc dosięgnąć wroga bezpośrednio biotyką. Dobyła broni, choć jeśli wszystko pójdzie po jej myśli, nie powinna się jej ona tutaj przydać. Mimo wszystko wolała trzymać rękę na pulsie, dlatego też dodatkowo i czysto zapobiegawczo, szybkim wystukaniem odpowiedniej sekwencji na panelu broni, uaktywniła amunicję zapalającą. Czuła, jak w jej żyłach powoli wzbiera buzująca adrenalina, próbowała się jednak uspokoić. Głęboki wdech powietrza domyślnie miał jej w tym pomóc. Nie chciała, by było widać po niej jakiekolwiek zdenerwowanie. Zdawała sobie też sprawę, że ustrojstwo w omni-kluczu nie polepszało jej sytuacji, ale skoro już tu byli, to doskonale wiedzieli, że i ona się tu znajduje - nie było więc póki co potrzeby na wykasowanie na kolanach robaka, aż sytuacja się nie ochłodzi.
Mundur Ubiór cywilny Theme Carcharias Wraith GG: 5800060
ObrazekObrazek
+70% do obrażeń od mocy +15% do obrażeń od broni +15% do celności
Obrazek
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Apartamentowiec "Avalyn"

14 gru 2014, o 18:58

Gdyby nie słowa Carmen zapewne zarówno Mike jak i Vicky trwaliby w chwilowym zawieszeniu między jakąkolwiek decyzją w kwestii dwóch przybyszów na zewnątrz. Lozano tylko uśmiechnęła się pod nosem, jakby przytakując na komentarz Ortegi dotyczący inteligencji owych osobników. Mike natomiast wyraźnie wyglądał jakby zjadł kilogram cytryn i niepewnie spoglądał na Vicky. Wreszcie pokręcił głową z rezygnacją.
- Możemy, ale dajcie mi chwilę, zgram dane. Mogę wyłączyć główny węzeł, ale zasilanie mamy podpięte do hotelu, zanim włączy się generator zapasowy minie jakieś dwie minuty – powiedział Rasky nie odwracając się w stronę drzwi. Przez chwilę jeszcze dłubał coś przy terminalu co chwilę nerwowo spoglądając na obraz z monitoringu.
- Racja, dobrze by było, gdyby chociaż jeden był w miarę przytomny. Może uda się z nich coś wyciągnąć – Lozano zajęła miejsce po drugiej stronie drzwi wyciągając z jeden z szuflad pistolet. Na ekranie natomiast zarówno turianin jak i człowiek zdawali się intensywnie coś analizować i dyskutować między sobą. Wreszcie ten drugi z dwójki podszedł do drzwi prowadzących do pomieszczenia, w którym znajdowała się cała trójka, kucnął przy kontrolce i w tym momencie obraz zniknął. Podobnie zresztą jak całe zasilanie wewnątrz.
- Dwie minuty, zanim wróci prąd – przypomniał jeszcze Mike i skulił się pod biurkiem.
Po chwili drzwi rozsunęły się z charakterystycznym syknięciem i w progu stanęli obaj przybysze. Światło wpadające z przyciemnionego zaułka Nos Astry prosto do kryjówki Lozano i Rasky’ego oświetlało tylko mały wycinek pomieszczenia, głównie na stół, nad którym jeszcze przed chwilą widniał hologram Układu Słonecznego. Prawdopodobnie gdyby nie rupiecie walające się tu i ówdzie, cała trójka zostałaby natychmiast wykryta. Gdyby Carmen odwróciła się na moment zobaczyłaby jak Mike dosłownie wczołguje się pod stój, co w tej sytuacji można by było uznać za mało inteligentne rozwiązanie. Na szczęście jak latynoska już wcześniej zauważyła zarówno turianin jak i człowiek nie grzeszyli zbytnią inteligencją, bo niczego podejrzanego nie zauważyli. A przynajmniej nie patrzyli tam gdzie trzeba, zapewne zaaferowani zastanym widokiem. Obaj trzymali przed sobą dobytą broń i powoli weszli do środka wyraźnie nie spodziewając się zmyślnej zasadzki.


Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ostatnio zmieniony 16 gru 2014, o 18:38 przez Marshall Hearrow, łącznie zmieniany 1 raz.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Carmen Ortega
Awatar użytkownika
Grafik
Posty: 1179
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:32
Wiek: 32
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Cerberusa
Lokalizacja: Aite
Status: Agentka Cerberusa działająca pod przykrywką fałszywej tożsamości, pirat.
Kredyty: 9.300
Medals:

Re: Apartamentowiec "Avalyn"

16 gru 2014, o 13:03

Skinęła jedynie głową w geście zrozumienia, gdy Rasky oznajmił reszcie o czasie, przez jaki zasilanie pozostanie odcięte. Nie było to, co prawda, dużo, ale jeśli wszystko poszłoby tak, jak teoretycznie miało pójść, to nie potrzebowali go więcej. Szkoda tylko, że praktyka, w przeciwieństwie do teorii, lubiła płatać figle...
Światło zgasło, a ruch w niewielkim pokoju praktycznie zamarł. W tym momencie już tylko czuła obecność pozostałej dwójki, za nic we wszechświecie jednak nie potrafiłaby po omacku odgadnąć gdzie się znajdują, jeśli zdecydowaliby się przemieścić. "Oby to było tego warte" - wznieciła mimowolnie w myślach, gdy wątły snop światła począł padać na przestrzeń dokładnie na przeciwko drzwi, oświetlając tym samym także stół, za którym schował się informatyk. Refleks powoli rozszerzał się coraz bardziej, ukazując tańczące w powietrzu drobiny kurzu, nie był to jednak jeszcze czas na uderzenie.
Carmen maksymalnie jak tylko mogła uspokoiła nierówny oddech wywołany przez szybsze bicie serca, jeżeli się jej to jednak nie udało, wstrzymała go. Próbowała po głośności kroków oszacować odległość między nią, a bliższym z mężczyzn. Jeśli chciała, by przynajmniej jeden z nich przeżył a całość załatwiono z minimalnym nakładem sił czy wysiłku, musiała być niemal stuprocentowo pewna, że wróg znajduje się na wyciągnięcie ręki.
Zauważając wyraźny, stojący w opozycji do padającego oświetlenia ciemny kontur, Ortega błyskawicznie wyzwoliła w swojej lewej ręce wystarczającą do zainicjowania novy energię biotyczną, którą to z odpowiednim zamachem zdetonowała tuż przy nogach pierwszego z nich. Nie miała pojęcia czy Vicky posiadała jakieś zdolności ponad strzelaniem, dlatego też przeczekała ułamek sekundy na jej reakcję, kierując wzrok gdzieś w stronę, gdzie powinna się znaleźć - wszystko było jednak nadal pokryte całunem ciemności na tyle, że prócz oczywistości oświetlonej dzięki otwartym drzwiom, nie wiedziała czy kobieta nadal się tam znajduje. Miała nadzieję na zainicjowanie kombinacji jej następnym ruchem, gdyby tylko Lozano trzymała jakiegoś asa w rękawie. Nie było czasu na dłuższe czekanie, dlatego jeśli druga nie zdecydowała się na interwencję lub też nie miała jak konkretnie pomóc, poświata wokół Carmen wzmogła na sile, a sama pognała szarżą do pierwszego, który postanowił wstać. O ile w ogóle wstał, a pierwszy wybuch energii nie sprawił, że został ogłuszony, lub chociażby chwilowo zamroczony.
Po szarży natychmiastowo wbiegła za najbliższą osłonę. Było to, co prawda, małe pomieszczenie, ale właśnie w takich szturmowiec powinien czuć się najlepiej. A ona nadal nie zamierzała ich zabijać - przynajmniej póki co...
Mundur Ubiór cywilny Theme Carcharias Wraith GG: 5800060
ObrazekObrazek
+70% do obrażeń od mocy +15% do obrażeń od broni +15% do celności
Obrazek
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Apartamentowiec "Avalyn"

16 gru 2014, o 19:02

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Turianin rzuca na spostrzegawczość. - 15 za ograniczoną widoczność w ciemności. Próg sukcesu <35
0
Człowiek rzuca na spostrzegawczość. - 15 za ograniczoną widoczność w ciemności. Próg sukcesu <35
1
Carmen rzuca na obalenie. Przeciwnik - turianin. Zdolność - NOVA. + 10 za zaskoczenie. Próg sukcesu <68
2
Turianin obalony.
Vicky rzuca na celność. Przeciwnik - człowiek. +10 za zaskoczenie i + 10 za bliską odległość. Próg sukcesu <95
3
Człowiek rzuca na celność. Przeciwnik - Carmen. - 10 za zaskoczenie i - 20 cel za osłoną. Próg sukcesu <45
4
Człowiek rzuca na celność. Przeciwnik - Carmen. - 10 za zaskoczenie i - 20 cel za osłoną. Próg sukcesu <45
5
Człowiek rzuca na ogłuszenie. Przeciwnik - Carmen. - 20 za cel za osłoną. Próg sukcesu <30
7
Mike rozstawia wieżyczkę. Wieżyczka rzuca na celność. Przeciwnik - człowiek. Próg sukcesu <80
6

Sytuacja T/P:
Turianin: 0/900
Człowiek: 0/458
Vicky:750/750
Michael:750/750
Carmen: 114/750
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Apartamentowiec "Avalyn"

16 gru 2014, o 20:55

Fortel Carmen z wyłączeniem zasilania okazał się nieco zdezorientować przeciwników. Zarówno turianin jak i człowiek wkroczyli w paszczę lwa nie spodziewając się jakiejkolwiek zasadzki. Prawdopodobnie nawet nie wiedzieli, że pomieszczenie, do którego dotarli jest tym, którego rzeczywiście szukają. Człowiek stojący dalej od Carmen jeszcze zerknął na swój omni-klucz gdzie wyświetlała mu się na lokalizatorze czerwona i mrugająca kropka oznaczająca zapewne położenie Ortegi, której wirus wrył się w urządzenie.
Stojący najbliżej niej turianin, nawet nie usłyszał przyśpieszonego oddechu kobiety, chociaż zdawał się wsłuchiwać dokładnie w całe otoczenie, dopiero, kiedy człowiek wpadł na pomysł użycia latarki skinął mu tylko głową. Niestety, na to okazało się być już na późno. Atak Carmen uderzył błyskawicznie w turianina, który był kompletnie zaskoczony takim obrotem spraw i zdążył jedynie jęknąć zanim osunął się na ziemię i uderzył głową w pobliską szafkę. Pewnie nawet mógłby nawet wpaść na pomysł podniesienia się, gdyby nie drugi atak błyskawicznie przeprowadzony przez Ortegę, który pozbawił go kompletnie tarcz.
W tym samym czasie Vicky dosłownie zniknęła uruchamiając kamuflaż taktyczny i dopadając do stojącego bliżej niej człowieka i z całej siły wbijając mu omni-ostrze w plecy, po czym natychmiastowo dołożyła do tego wszystkiego strzał z M-77 Paladyna. Zarys pistoletu odbił się refleksem po ścianie, co wprawne oko Portorykanki mogło od razu wychwycić. Lozano natomiast przebiegła na drugą stronę pomieszczenia wymieniając się miejscem z Carmen. Przy okazji przeciągnęła oszołomionego turianina za szafkę w sobie tylko wiadomym celu.
Człowiek z kolei zdawał się wreszcie dojść do siebie i zorientować się w całym zamieszaniu. Chciał również dopaść do jakiejkolwiek osłony, tyle, że musiałby wybierać między tym, a atakiem w zauważoną kątem oka latynoskę. W końcu wybrał to drugie kierując w jej stronę przeciążenie zapewne z nadzieją, że w ten sposób ogłuszy jednego ze swoich przeciwników. W tym aspekcie jednak się znacząco pomylił i zaraz chciał naprawić swój błąd oddając w kierunku Ortegi dwa strzały z pistoletu.
Gdyby Carmen zdecydowała się spojrzeć teraz w stronę Mike’a zauważyłaby, że ten właśnie kończył rozkładać wieżyczkę strażniczą i w zasadzie to właśnie dzięki niemu człowiek stracił zainteresowanie kobietą i wreszcie zdecydował się znaleźć dla siebie jakąś osłonę. Jedyne, co się dało dostrzec na jego pancerzu, to drobne strużki krwi spływające po plecach. Było jasnym, że obydwaj mężczyźni zupełnie nie spodziewali się aż takiego oporu ze strony całej trójki. Ciężko natomiast było stwierdzić czy to przez własną głupotę czy przekonanie o swojej wyższości. Jedno w tym wszystkim było teraz pewne – obu mogli bez problemu w tej chwili pozbawić życia.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek

Wróć do „Nos Astra”