Stolica, skolonizowanego przez asari, Illium. Nowoprzybyłym jawi się jako piękne, niekiedy doskonałe miasto, co często potrafi zmylić - tutejsi mówią, że Nos Astra potrafi być równie zdradliwe i niebezpieczne, co Omega. Często porównywane jest do Noverii przez swoje zaangażowanie w politykę handlu.

Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Gabinet Rodrigueza

14 sie 2014, o 23:23

- Lubię sobie patrzeć jak ktoś próbuje tędy przejść z niewzruszoną miną. – odpowiedział na pytanie, dość zabawnie sformułowane. Czy Diego lubił czuć władzę? Zapewne, jednak nigdy się tym jakoś nie chełpił. Poza tym potencjalny przybysz miał szansę na podziwianie luksusu i przepychu tego wnętrza, podczas krótkiego spaceru przez gabinet.
- Znów mnie nie doceniasz. – mrugnął. Być może jego poprzednicy tak robili. Nękali ją wiadomościami, połączeniami, być może liścikami. Czyżby jeszcze nie wiedziała, że Diego do takich nie należy? Rodriguez zapewne dowiedziałby się o jej przybyciu, ale gdyby nie chciała się z nim spotkać, po prostu uznałby to za fakt dokonany. Nic więcej. – Chciałbym podkreślić, że to ty przyszłaś do mnie.
Jakkolwiek to nie zabrzmiało, z pewnością miało na celu zwrócenie uwagi Iris, że to ona zainteresowała się jego osobą, tylko potwierdzając to faktem przybycia do gabinetu mężczyzny. No jeśli, to nie był objaw zainteresowania, to Diego już nie wiedział, co mogło nim być. Niemniej jednak doskonale pamiętał, że kobiety nie należy wpisywać w żadne schematy, bo jeszcze gotowa jest go zaskoczyć czymś nowym.
Podszedł do niej stając za jej plecami i spoglądając również przez okno. Widok mógł zwalić z nóg przeciętnego obywatela każdej planety czy stacji, w końcu Diego nie bez powodu wybrał takie a nie inne miejsce na swój własny kącik.
- Powinnaś zobaczyć widok z mojej sypialni. – powiedział prawie szepcząc do ucha Iris i jakby kompletnie zapominając o fakcie obecności SOC. Stał tak przez moment właściwie czując jej zapach, ale starając się nie oddać kompletnemu zapomnieniu. Cóż, jeśli Diego miał jakieś słabości, zdecydowanie można było do nich zaliczyć zapach kobiecych perfum. Po chwili odsunął się opierając o biurko.
- No więc, zdradzisz mi, co cię tu tak naprawdę sprowadza? Bo wątpię, że chciałaś tylko mnie odwiedzić. – chwycił szklankę z sokiem wypijając ją niemal do dna. Czemu nagle tak zachciało mu się pić?
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2041
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Gabinet Rodrigueza

14 sie 2014, o 23:40

No tak. Mogła się spodziewać takiej odpowiedzi. W końcu miała do czynienia z... rekinem biznesu? Już sam fakt, że i ona zwróciła uwagę na wspomniany mankament, dawał sygnał, że zamysł mężczyzny się w pewnym stopniu spełnia.
Nie wiedziała do jakich należał Diego. Zresztą, czy to nie właśnie pewne wyższe oraz niższe uczucia, zwyczajnie żądze, ambicje wpływały na nasze zachowanie i w najmniej odpowiednim momencie je dominowały, zmuszając nas do rzeczy, do których tak zwyczajnie byśmy się nie odważyli? Naszemu biznesmenowi mogło się więc równie dobrze wydawać, że taki nie jest. Że jest naprawdę inny. A kiedy przychodziło co do czego, zachowywał się dość typowo. No ale nie należało zapominać, że przy tym był mężczyzną. A jego duma, tudzież ego, za nic nie pozwoli mu się do pewnych szczegółów przyznać.
- Owszem. Przyszłam, bo sam również byś tego chciał.
Niech sobie nie myśli, że Iris da za wygraną. Mógł więc licytować dalej, ale czy aby takimi gierkami nie tracił cennego czasu? W końcu nawet poza Cytadelą, radna miała swoje zobowiązania. Nie był łatwowierny, aby sądzić, że może z nim spędzić cały dzień.
Odchyliła delikatnie głowę do tyłu, chłonąc jego słowa. Dopiero teraz zapach perfum Iris, trawa cytrynowa z nutą bambusa, rześkie i niewątpliwie zmysłowe połączenie, intensywnie zaatakowały nozdrza mężczyzny. Mógł je pamiętać.
- Być może powinnam.
Musiał pogodzić się z brakiem jednoznacznej odpowiedzi. Upiła łyk wody, tym samym zgarniając więcej minut na cieszenie oka panoramom. Przyzwyczaiła się do tej Prezydium i prawdę powiedziawszy nie zamieniłaby jej na żadną inną, ale i Nos Astrze nie można było odmówić specyficznego klimatu.
- Mam zaplanowane spotkanie za dwie godziny na Placu Matek. Pomyślałam więc, że te dwie godzinny powinny wystarczyć, aby przejść się promenadą z jednym z lepiej zorientowanych, możliwych do zniesienia przewodników. Chyba domyślasz się kogo mam na myśli?
Powędrowała spojrzeniem za Diego.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: Gabinet Rodrigueza

15 sie 2014, o 09:18

- O. Zatem jestem możliwy do zniesienia. – powiedział podkreślając z przekąsem ostatnie słowa. Miał zaplanowany cały dzień dzisiejszy, włącznie z dwiema nadchodzącymi godzinami. Ale skoro ona mogła ostatnio zmienić dla niego plany, czemu on miał robić inaczej? Zresztą, nie bez powodu był sam sobie szefem, żeby teraz dostosowywać się do grafiku. – Skoro dostąpiłem takiego zaszczytu, nie wypada mi odmówić.
Spacer w sumie dobrze by mu zrobił. Po kilku dniach spędzonych we własnych apartamentach Diego zaczynał czuć się trochę jak ekscentryczny odludek. Musiał się pokazać między ludźmi wreszcie, bo zaraz ktoś snułby domysły i szerzył różne nieprawdziwe plotki. Teraz z kolei, pojawiając się znów przy boku radnej, dostarczyłby przynajmniej prawdziwych powodów do domysłów i plotek.
- Dziennikarze nie nadążą z pisaniem. – rzucił, czekając aż Iris skończy podziwiać widok.
O ile towarzystwo całej ochrony kobiety nie przeszkadzało mu na Cytadeli, o tyle tutaj już uważał je za całkowicie zbędne i tylko robiące niepotrzebny szum. To była jego Nos Astra a teraz czuł się trochę jak chłopaczek z liceum na randce z przyzwoitką. Oczywiście nie dał tego po sobie poznać.
- Przełóż moje spotkania na jutro. Wyślij tym ważniejszym interesantom po butelce whisky. – zwrócił się do Nicole przy wyjściu. Cóż, jeśli Iris miała go widzieć przy pracy, niech chociaż wie, że Diego traktuje biznes z najwyższą powagą. – A. Daj znać kierowcy, żeby przygotował prom. Wieczorem jest bankiet.
O ile spotkania mógł przełożyć, bądź po prostu się na nich nie pojawić, o tyle tego typu wydarzenia jak bale charytatywne musiał zaliczać bez wyjątku. Zważając na fakt, jaką zajmował się działalnością, pojawianie się na imprezach okolicznościowych pod szyldem pomocy ubogim, biednym i chorym doskonale niwelowało wszelkie podejrzenia. Diego nie do końca robił to pod publikę. Doskonale pamiętał gdzie znajdował się na początku, kim był i jak żył. Skoro mógł teraz komuś pomóc, dlaczego miałby tego nie zrobić?
Puścił Iris przodem przy wychodzeniu z gabinetu by po chwili dołączyć do niej z boku. Kroganie przy drzwiach sprawiali wrażenie niemniej zmieszanych całą sytuacją niż Diego. Rodriguez miał tylko nadzieję, że żadnemu z nich nie odbije. Nie nakazał im zostać na miejscu, w końcu ich pracą było łażenie za nim, więc niech to robią.
Mijając po drodze przechodniów, co jakiś czas spotykali kogoś, to witał Diega, trochę może nazbyt uprzejmym „Dzień dobry panie Rodriguez”. Zdecydowana większość z nich zawieszała swoje spojrzenie na Iris. Nie było się czemu dziwić, nie codzień widuje się radną cytadeli na Nos Astrze.
- Cieszę się, że cię widzę. – powiedział wreszcie chcąc być uprzejmym. – Rozumiem, że cała promenada jest zarezerwowana specjalnie dla nas. I całej twojej kohorty.
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: Gabinet Rodrigueza

24 sie 2014, o 16:12

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Nie spał, nawet nie położył się spać, nie miał ochoty. Cały ranek przesiedział z butelką whisky w drugim skrzydle swoich apartamentów pod jakimś sztucznie wykreowanym drzewem. Jego sokół raz za razem to podlatywał, rwąc kawałek mięsa z pieńka naprzeciwko Rodrigueza. Siedział w tej samej koszuli i tych samych spodniach, w których jeszcze nie tak dawno spacerował po promenadzie. Wszystko przychodziło mu tak ciężko, że chciał sobie wziąć kolejny wolny dzień, jednak i tak już zmarnował zbyt wiele czasu, na coś, co nie miało najmniejszego sensu. Nie wiedział, która aktualnie mija godzina. Nicole powinna zjawić się tu koło siódmej rano, widocznie jeszcze siódmej nie było, albo zwyczajnie nie mogła go znaleźć. Spojrzał na prawie całą opróżnioną butelkę i przetarł twarz dłonią.
Wreszcie zdecydował się wstać, co przyszło mu z lekkim trudem. Oparł się o drzewo zataczając się i mrugając mocno oczami. Musiał się wziąć w garść, przecież tyle pracy dziś przed nim, nie było mowy nawet o kolejnym dniu wolnym.
Wreszcie doszedł do drzwi od gabinetu i przeszedł przez nie, niemal wtaczając się do gabinetu. Nie musiał długo czekać, Nicole dopadła do niego w kilku krokach.
- Coś ty ze sobą zrobił do cholery. – nie byłaby sobą, gdyby go w tej chwili nie opiepszyła.
- Aż tak źle? – wymamrotał Rodriguez próbując ustawić się do pionu. Po chwili zrezygnował opadając leniwie na fotel za biurkiem.
- Śmierdzisz gorzej niż stu krogan po rynkolu. – pokręciła głową. – Wyślę na to spotkanie któregoś z chłopaków. Czy tylko ja tutaj się martwię o biznes?
Wyszła stukając szpilkami, a Diego tylko odprowadził ją wzrokiem wzdychając ciężko. To będzie naprawdę wymagający dzień i Rodriguez czuł to po kościach. Wreszcie podniósł się leniwie i ruszył w stronę swoich apartamentów. Wziął zimny prysznic, przebrał się i trochę poczuł się wreszcie jak człowiek. Chociaż w głowie wciąż trochę mu się kręciło. Nie doszedł jeszcze dobrze do drzwi gabinetu, gdy stanęła w nich ponownie Nicole.
- Przyszedł jakiś strasznie odstawiony funkcjonariusz i kazał ci to przekazać. – powiedziała wręczając mu średnich rozmiarów paczkę. Po czym uniosła brwi uśmiechając się dwuznacznie: – Od pani radnej.
Diego zgarnął pakunek i postawił go w kącie korytarza wracając do gabinetu i swoich codziennych obowiązków.

Dni mijały, a Rodriguez wrócił do normalności zapominając niemal zupełnie o zajściu sprzed dwóch już bodajże tygodni. Diego nie zajrzał nawet do paczki, którą otrzymał tego pamiętnego dnia wmawiając sobie, że w zasadzie nie ma to większego sensu. Któregoś wieczoru jednak przyszedł z kimś, nie pamiętał jak miała na imię, ale zainteresowała się paczką. Diego zajrzał do środka, gdy było po wszystkim, kiedy tamta leżała w jego łóżku, a jego dopadły przemyślenia. W środku znajdowała się tylko jego marynarka, jak z początku myślał. Zapach Iris jeszcze z niej nie zniknął pomimo tylu dni, a teraz uderzył go w nozdrza przypominając o osobie radnej. O której po prawdzie nie mógł zapomnieć, choć starał się. Chociażby tej nocy. Dopiero po chwili jego uwagę przykuła mała kartka na dnie pudełka. Odwinął niewielkich rozmiarów papierek, z którego wypadła niewielka… karta dostępu? Diego zmarszczył brwi. Jeśli uznasz, że warto…
Zerwał się momentalnie z łóżka. Dlaczego teraz, dlaczego do cholery tak późno otworzył tą nieszczęsna paczkę?!
- Wstawaj. – szarpnął za pościel. – Słyszałaś? Żegnam.
Nie powiedział nic więcej, ubrał się szybko wcześniej biorąc prysznic. Wreszcie udało mu się pozbyć tymczasowej towarzyszki, a sam niemal wbiegł do stacji dokowania szukając swojego promu. Jego pilot był niezawodny, wszystko było już przygotowane. Nie minęło kilka chwil jak Diego był w drodze na Cytadelę. W zasadzie sam nie wiedział, po co…
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: Gabinet Rodrigueza

4 wrz 2014, o 09:58

- Dobrze, w takim razie sobie przyniosę koc i poduszkę, a ty będziesz spała na drzewie. – mrugnął śmiejąc się z własnego żartu. W zasadzie to naprawdę nie miał nic przeciwko, chociaż jego mina mogła sugerować coś innego. Dla kogoś, kto faktycznie nie miał okazji zbyt wiele czasu albo wcale spędzać pod gołym niebem mogło to być atrakcyjne. Rodriguezowi zbyt źle się to wszystko kojarzyło, zbyt wiele czasu kiedyś spędził na powietrzu, śpiąc, jedząc i robiąc inne rzeczy z dala od ciepłego łóżka. Teraz miał luksusy i to cenił, niemniej nie dziwił się Iris, że chciała je zamienić na coś innego.
- Z tą nieskończoną ilością to się jeszcze muszę zastanowić. – znów wyszczerzył zęby. Był w nad wyraz dobrym humorze i ciężko było to ukryć, nawet gdyby chciał. No ale nie mogła mu też mieć tego za złe, w końcu poniekąd to była właśnie jej wina.
- Jak tak będziesz mi robić, to na pewno nie pójdę. – powiedział jeszcze zanim dotarła do jego ust, a uczucie dreszczy przechodzących po plecach lekko się wzmogło. Z rozkoszą przywitał jej usta na swoich i wcale nie chciał się od nich oderwać, dopóki wyraźnie nie zaczęła go odsuwać od siebie.
- No dobrze. – powiedział wstając i przeciągając się. Musiał iść się jeszcze przebrać zanim przyszłoby, co do czego i miał się wziąć za pracę. – Jakbyś czegoś potrzebowała, to wiesz gdzie mnie znaleźć. Cały apartament masz do swojej dyspozycji, mam tylko nadzieję, że się tam nie zgubisz.
Zanim wyszedł ucałował Iris jeszcze lekko w policzek, po czym zostawił samą z sokołem i całym lasem tylko dla siebie.

Tradycyjnie już wchodząc do gabinetu zastał Nicole siedzącą na jednej z kanap z datapadem na kolanach w wyczekująco wpatrzonym w niego spojrzeniem.
- Cześć Niki. – rzucił tylko rozsiadając się wygodnie w fotelu i z westchnięciem zacierając ręce. – To za co bierzemy się najpierw?
- Chyba za lekarza… Dobrze się czujesz? – uniosła jedną brew podchodząc i kładąc datapad na biurku. Uważnie przyjrzała się Rodriguezowi jakby faktycznie miała ochotę zaraz wyciągnąć stetoskop i sprawdzić czy z Brazylijczykiem wszystko w porządku.
- Nigdy nie czułem się lepiej. – skinął głową unosząc brwi i puszczając jej oczko. Chwycił datapad i przejrzał dzisiejsze dyspozycje do wykonania. Tak jak myślał, dwa spotkania biznesowe jedno z człowiekiem zajmującym się jego sprawami kredytowymi a drugie z jakąś asari od nowego kontraktu, której nazwiska za nic nie mógł z niczym skojarzyć. – W porządku, powinniśmy dziś skończyć przed późnym wieczorem. Wysłałaś wczorajsze przelewy?
- Tak, poszły. Prawnik wysłał ci swoje uwagi na terminal, udało mi się go przekonać, aby zrobił to jak najszybciej. – nachyliła się jeszcze nad biurkiem sięgając do holograficznej klawiatury naprzeciwko Rodrigueza. Nacisnęła kilka przycisków. – Jest jeszcze to. Jutro chce się z tobą spotkać, twierdzi, że masz coś, co powinno być jego.
Rodriguez zaśmiał się pod nosem widząc nazwisko, które wyświetliło się teraz na terminalu i krótką wiadomość.
Rodriguez, słyszałem różne ciekawe rzeczy. Ale mniejsza o to. Mam sprawę, którą możesz załatwić tylko ty, spotkajmy się jutro o siedemnastej u ciebie.
J.G. Howard
PS. Wisisz mi kolację z radną.

- Dzięki Nicole. Resztę transakcji, których nie przejrzeliśmy wczoraj dzisiaj zobaczę jeszcze przed spotkaniami, przygotuj mi tylko rozliczenie dłużników i na razie to tyle. – uśmiechnął się i skinął głową, że póki co nie ma do niej żadnych próśb i koniecznie musi się wreszcie wziąć za jakąś pracę. Zwłaszcza, że energia go wprost rozpierała. Nicole powoli ruszyła w stronę wyjścia przed nim samym zatrzymując się na chwilę i odwracając w stronę Diega.
- Chyba powinnam jej podziękować. – Brazylijczyk zmarszczył brwi, bo nie miał pojęcia, o czym kobieta do niego mówi, ale cóż nie trudno było się domyśleć. Na twarzy asystentki Rodrigueza pojawił się krótki, przelotny uśmiech. – Dawno cię takiego nie widziałam. Ostatni raz chyba… wtedy.
Po czym nie dodając już nic więcej i nawet nie czekając na komentarz Diega wyszła.
Zanim Rodriguez w ogóle się zorientował o mijającym czasie, już skończył pracę, która została mu z wczoraj i właśnie przygotowywał się do pierwszego spotkania. Musiał się za wszelką cenę pozbyć się z twarzy tego wymalowanego szczęścia, bo nie wyobrażał sobie jak w taki sposób miałby kogokolwiek przyjmować i stwarzać otoczkę bezwzględnego biznesmena. Po chwili Nicole już informowała go o przybyłym współpracowniku, Diego siedział przeglądając rejestr dłużników, gdy do gabinetu wszedł mężczyzna w długim czarnym, skórzanym płaszczu o co najmniej podejrzanej aparycji, zresztą idealnie pasującej do tego, czym zajmował się dla Rodrigueza.
- Bry szefie. – prawie wymruczał siadając naprzeciwko Diega.
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Alexis Crimson
Awatar użytkownika
Posty: 273
Rejestracja: 2 cze 2014, o 22:05
Miano: Alexis Crimson
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Inżynier Cerberusa
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 21.400

Re: Gabinet Rodrigueza

12 wrz 2014, o 17:33

Wiedziała, że spokój i błoga niezależność długo nie potrwa. Ostatni tydzień był całkiem przyjemny, łącznie z wieczorem urozmaiconym podpalaniem turiańskiego klubu, choć nie planowała takiego rozwoju sytuacji. A teraz znów Cerberus czegoś od niej chciał - wyglądało na to, że kolejny, który spieprzył sprawę i trzeba było po nim sprzątać. Roy to ładnie skomentował kiedy zbierała się do wyjścia, tak ładnie, że Lex prawie opluła go kawą, ale zdusiła w sobie to wspomnienie, starając się zachować minimum powagi, kiedy dwóch krogan przy drzwiach zmierzyło ją podejrzliwym wzrokiem.

- Crimson, byłam umówiona - rzuciła, przewracając oczami. Może faktycznie nie pasowała do końca do... wystroju. Wiedziała, kim jest Rodriguez i domyślała się, czego należy się spodziewać po jego miejscu pracy, ale takie drobnostki jak taksujące spojrzenie recepcjonistki, kiedy weszła do środka, bawiły ją i nie zamierzała z nich rezygnować. Mogła się ubrać stosowniej, chociażby w klasyczny czarny kombinezon, ale po co? Uśmiechnęła się do blondynki, splatając wytatuowane ręce na kontuarze. Postukała w blat palcami i rozejrzała się.
- Pan Rodriguez chciał się ze mną widzieć - rzuciła bez słowa wstępu. Skoro kobieta kazała ochroniarzom wpuścić Lex, to z pewnością wiedziała, kim jest. Może nie spodziewali się jej tak szybko, ale dotarcie tu w przeciągu niecałej godziny nie było trudne. Sieć taksówek Nos Astry była zorganizowana doskonale, a Crimson i tak nie miała nic lepszego do roboty. Zanim Roy zwlókłby się ze swojego łóżka, żeby zająć się czymkolwiek konstruktywnym, minęłoby pół dnia. Wiadomość obiecywała spore wynagrodzenie za niekreślone jeszcze zlecenie, więc ciekawość wzięła górę nad chęcią spędzenia kolejnego dnia w skacowanym towarzystwie brata.

No i chciała zobaczyć, jak ten człowiek z billboardów wygląda na żywo, skoro miała taką możliwość.
- NPC - ARMOR -
ObrazekObrazek
+10% DO OBRAZEŃ WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE | +10% PREMIA TECHNOLOGICZNA | +10% TARCZE
Obrazek
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: Gabinet Rodrigueza

12 wrz 2014, o 17:59

Fakt, że kroganie faktycznie wpuścili ją bez większych problemów mógł zarówno dziwić jak i niepokoić. W końcu nie przed każdymi drzwiami na Nos Astrze stoi taki komitet powitalny. Nicole poniekąd spodziewała się tego, co może ujrzeć, gdy drzwi gabinetu się otworzą, jednak chyba nie spodziewała się chyba, aż takiej oryginalności. Jednak jak przystało na kobietę jej pokroju zachowała pełen profesjonalizm bez zbytniego przyglądania się tatuażom. No i nawet odwzajemniła uśmiech.
- Zgadza się. Proszę chwilę poczekać, zaraz go poinformuję, już pani jest – Nicole obróciła się w fotelu zbliżając się do interkomu by po chwili zorientować się, że Diega przecież nie ma w gabinecie. Nie spodziewała się, że kobieta w tak krótkim czasie dotrze do gabinetu Rodrigueza, co nieco komplikowało pewne sprawy. – Pan Rodriguez ma gościa i to może… chwilę zająć.
Ostatnim, co chciała w tej chwili robić Nicole było niepokojenie Diega podczas jego czasu z Iris. W końcu mieli mieć wolne aż do siedemnastej. Cóż, niektóre obowiązki zwyczajnie same się po prostu pojawiały i trudno było je zignorować. Przecież skoro ściągała Alexis specjalnie to nie odeśle jej teraz z kwitkiem. Jak to świadczyłoby o biurze i samym Rodriguezie?
- Napije się pani… czegoś? – kawa w przypadku tak oryginalnej osobowości wydała się asystentce Diega czymś tak zwyczajnym, że aż strach było o to pytać. Poza tym godzina była już popołudniowa, a nie każdy gustował w kofeinie o tej porze dnia. W między czasie wysłała krótką wiadomość wyjaśniającą do biznesmena i lepiej żeby się tu zaraz pojawił, zanim atmosfera zacznie robić się niezręczna. Posłała Lex jeszcze jeden wymowny i przepraszający uśmiech.
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Alexis Crimson
Awatar użytkownika
Posty: 273
Rejestracja: 2 cze 2014, o 22:05
Miano: Alexis Crimson
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Inżynier Cerberusa
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 21.400

Re: Gabinet Rodrigueza

12 wrz 2014, o 18:42

- Rozumiem - odparła krótko i odepchnęła się od kontuaru. Nie przeszkadzał jej fakt, że będzie musiała poczekać. Choć faktycznie mogła uprzedzić o swoim przybyciu, być może zaproponowano by jej dogodniejszą dla Rodrigueza godzinę. Usiadła na eleganckiej, skórzanej kanapie i założyła nogę na nogę.
- Wody, chętnie - spojrzała jeszcze na blondynkę spod rzęs i uruchomiła omni-klucz z zamiarem napisania do brata. Skleciła krótką notkę, składającą się głównie z narzekania na to, że Diega nie ma w gabinecie i ze złośliwego stwierdzenia, że znalazła dla Roy'a dziewczynę. Załączyła krótki opis Nicole i wysłała wiadomość. Była wręcz przekonana, że nie zostanie ona odczytana przez najbliższe dwie godziny.

Początkowo nie zastanawiała się, jak długo przyjdzie jej czekać, ale po jakichś piętnastu minutach troszkę zaczęło ją to dręczyć. Podejrzewała, że gdyby spotkanie miało trwać jakoś szczególnie długo, recepcjonistka zaproponowałaby jej późniejszą godzinę. Siedziała więc, stukając czubkiem buta o stolik i przeglądając portal z plotkami na temat Rodrigueza, zastanawiając się w które wierzyć, a w które nie bardzo. Znalazła też imię i nazwisko kobiety, która siedziała po drugiej stronie pomieszczenia. I kilka ciekawostek.
- NPC - ARMOR -
ObrazekObrazek
+10% DO OBRAZEŃ WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE | +10% PREMIA TECHNOLOGICZNA | +10% TARCZE
Obrazek
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: Gabinet Rodrigueza

12 wrz 2014, o 19:57

Diego wszedł do gabinetu i opadł na fotel i ciężkim westchnięciem. Przejechał dłonią po twarzy i spojrzał w kierunku wejścia, które z tej perspektywy naprawdę mogły wydawać się bardzo odległe. Zdawał sobie sprawę, że już wystarczająco długo kazał swojemu gościowi czekać. Nie byłby jednak sobą przyjmując tajemniczą nieznajomą z rozanielonym wzrokiem i miłym usposobieniem, które teraz wprost z niego emanowało. Potrzebował chwili do przywrócenia się do stanu normalnego Diega, odpalił cygaro i oparł się wygodnie w fotelu. Co z tego, że to on ma do niej interes? Tu było jego królestwo i wcale nie zamierzał stawiać się w pozycji tego proszącego.

Tymczasem Nicole nerwowo zerkała na Lex jakoś nie będąc do końca przekonana jak Rodriguez zareaguje na jej osobę. Wiadomo, ze podczas pierwszego spotkania ma się jedynie cztery minuty na zrobienie dobrego pierwszego wrażenia, a potem to już zostaje jedynie poznawanie się. Niemniej może akurat okaże się, że pod tą otoczką dość… ciekawej persony, pani Crimson okaże się kimś nieocenionym i bardzo uprzejmym. Tylko, kto by w tej chwili w to uwierzył?
Asystentka Rodrigueza sięgnęła po szklaną karafkę i do wysokiej szklanki nalała wody podając ją Alexis z tym samym, nieschodzącym jej z ust uprzejmym uśmiechem. Skinęła jedynie głową i wróciła do swojej pracy na biurkiem. Gdzie ten Rodriguez? Nie powinien teraz akurat zabawiać się z radną. Nicole westchnęła nieznacznie, spoglądając na interkom.

Po dłużej chwili, gdy Diego dopalił wreszcie cygaro a wyraz jego twarzy bardziej przypominał ten cwaniacki półuśmiech ozdobiony przenikliwymi oczami, Rodriguez wcisnął przycisk od interkomu.
- Jestem Nicole, możesz panią wpuścić – zakomunikował krótko. Otworzył terminal i zerknął jeszcze na dane, które na temat, jak przeczytał Alexis Crimson przysłała mi asystentka. Przebiegł przelotnie spojrzeniem starając się zapamiętać najważniejsze informacje i wtedy usłyszał dźwięk otwierających się drzwi. Nie wstał jak to zrobił przy przybyciu Iris. Wolał robić to, co zawsze siedząc za biurkiem i obserwując wyraz twarzy, który pojawiał się u każdego, kto przechodził tym długim pomieszczeniem od drzwi aż do samego biurka Brazylijczyka. Diego nie otrzymał wcześniej żadnego zdjęcia ani podobizny kobiety, która miała zająć się dla niego pewnymi delikatnymi sprawami, ale to, co zobaczył przerosło jego najśmielsze oczekiwania. Z tym, że nie dał po sobie naturalnie niczego poznać. Siedział zwyczajnie rozparty w fotelu z półuśmiechem i lekko uniesioną brwią.
- Witam. Proszę usiąść. – wskazał ja krzesła naprzeciwko siebie. Najpierw musiał zbadać grunt i przekonać się, że osoba, która przed nim siedzi, nadaje się do tego, czego on od niej oczekuje i czy przede wszystkim można jej na tyle zaufać, aby zachowała dyskrecję. Albo chociaż tą dyskrecję kupić.
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Alexis Crimson
Awatar użytkownika
Posty: 273
Rejestracja: 2 cze 2014, o 22:05
Miano: Alexis Crimson
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Inżynier Cerberusa
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 21.400

Re: Gabinet Rodrigueza

12 wrz 2014, o 20:53

Ile czasu mogło minąć? Pół godziny? Może trochę więcej? Lex zajęła się nowinkami z extranetu i oczekiwanie wydawało się krótsze, niż się spodziewała. No, może upływające minuty trochę podkreślały ostentacyjne westchnięcia Nicole, ale Crimson starała się nie zwracać na nie uwagi. Gdyby była kimś innym, próbowałaby utrzymać kulturalną, niezobowiązującą konwersację, żeby pozbyć się niezręczności, ale nigdy nie miała do tego talentu. Tym bardziej z blond ludźmi w modnych sukienkach.

Kiedy w końcu została poproszona do gabinetu, wyłączyła omni-klucz, uśmiechnęła się jeszcze raz do recepcjonistki, siląc się na naturalność i gdy otworzyły się przed nią szerokie drzwi, weszła do środka.
Nie mogła powiedzieć, że nie zrobiło to na niej wrażenia. Wystrój był co najmniej niecodzienny i o ile nie do końca odpowiadał gustom Lex, to przynajmniej różnił się od słodko-mdłej estetyki reszty Illium. No i ten spacer do biurka, trwający chyba dwie minuty. I lustrujący wzrok Rodrigueza, a ona nawet nie miała co ze sobą w tym czasie zrobić, poza lekkim przyspieszeniem kroku.
Mógł oddzielać się biurkiem i wydawać polecenia, ale Crimson nie zamierzała posłusznie usiąść i spleść dłoni na podołku. Pochyliła się nad meblem i podała mu rękę do uściśnięcia.
- Alexis Crimson - przedstawiła się, właściwie z grzeczności. - Ale to zapewne wiemy oboje.
Opadła na jedno z krzeseł. Nie były zbyt wygodne. Zatęskniła za fotelem u Simona. Odchrząknęła i przesunęła wzrokiem po biurku, by w końcu podnieść spojrzenie na twarz mężczyzny. Przez moment wpatrywała się w niego, porównując do tkwiącego w jej pamięci wizerunku z billboardu. Może nawet zbyt długi moment. Był przystojny i... tak, zdecydowanie na żywo wyglądał lepiej. Nie wiedziała, co zrobili z jego twarzą wrzucając ją na duży ekran, ale zrobili to źle.
- Dostałam wiadomość... dość enigmatyczną - zaczęła. Twoja asystentka kolorem włosów pasuje do ścian twojego gabinetu. Uśmiechnęła się kącikiem ust, odpędzając dziwne myśli. - Spytam prosto z mostu, w czym mogę pomóc?
- NPC - ARMOR -
ObrazekObrazek
+10% DO OBRAZEŃ WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE | +10% PREMIA TECHNOLOGICZNA | +10% TARCZE
Obrazek
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: Gabinet Rodrigueza

12 wrz 2014, o 22:19

- Mam zwyczaju dowiadywać się jak moi potencjalni pracownicy mają na imię i nazwisko – no tak, nie byłby sobą gdyby w tej sytuacji tradycyjnie jego usta nie znalazły się na dłoni kobiety. To tylko zwyczajna uprzejmość, prawda? Czemu tak dziwnie się poczuł? – Rodriguez. Diego Rodriguez, ale to też zapewne wiesz.
Nagle niektóre wyuczone przez lata gesty stały się dla niego zupełnie obce. A przynajmniej tak się czuł, kiedy zachowywał się jak… jak on sam. Zmarszczył na chwilę brwi zastanawiając się nad tą jakże dziwaczną myślą. Pozwolił Lex zająć miejsce i dopiero sam usiadł. W końcu dżentelmenem był zawsze i pewnie już zawsze będzie. Złożył przed sobą dłonie w charakterystyczną piramidkę i przyglądał się przez chwilę Crimson, a właściwie temu, że to ona przygląda się jemu i wyraźnie coś analizuje. Była młodsza od niego, ile mogła mieć lat? Dwadzieścia pięć? Sześć? Zanotował w głowie, że nie zwrócił uwagi na ten drobny szczegół w podesłanej przez Nicole mini kartotece.
- Enigmatyczną? – kiedy wydawało się, że brew Rodrigueza nie może powędrować już wyżej ona właśnie w momencie zadawania tego pytania uniosła się jeszcze delikatnie wyżej. Cóż Nicole zapewne nie ujawniała większości informacji poza tym, dla kogo jest tajemnicze zlecenia i wyraźnie zaznaczoną dość intrygującą kwotą za jego wykonanie. – Od razu do rzeczy co? W niektórych sytuacjach to niezbyt… wygodne.
Znów to samo. Niby zwyczajnie wypowiadane przez niego codziennie te same dwuznaczności w stosunku do innych kobiet były normalnością. Po tych paru dniach spędzonych z Iris wszystko to zaczęło być czymś drażliwym. Diego czuł się jakby był obserwowany, niemiej znając fakty, zapewne jego reputacja go wyprzedziła. Nie miał więc zamiaru wcale rozczarowywać swojego gościa. Gdzieś z tyłu wciąż się ciągnęła za nim sytuacja z przed chwili i fakt, że koniecznie chciał szybko wrócić do Iris. Spróbować chociaż wyjaśnić jakoś to wszystko. Tylko najpierw należało tutaj skończyć, co się zaczęło.
- No ale dobrze – Diego wstał i obszedł biurko opierając się o nie zaraz obok krzesła, na którym siedziała Alexis. – Potrzebuję hakera. Dobrego hakera.
Spojrzał swoim przenikliwym wzrokiem na kobietę. W innej sytuacji pewnie uznałby ją za atrakcyjną, a z pewnością za ciekawą osobę, którą należało porównać z wystrojem jego sypialni. Jednak nie teraz. Teraz zwyczajnie myślami był zdecydowanie, przy kim innym i tego się kurczowo trzymał, nie zamierzając za nic puścić.
- Chodzi o sprawdzenie i być może modyfikację pewnych danych, do których, jak się zapewne domyślasz nie mam swobodnego dostępu. Myślę, że kwota, która została ci zaoferowana będzie wystarczająca. Warunek jest tylko jeden. Wszystko, o czym się mówi i co się widzi za tymi drzwiami – wskazał w kierunku wyjścia chyba jednoznacznie dając do zrozumienia, o co mu chodzi. – Za tymi drzwiami pozostaje.
Włożył ręce do kieszeni milknąc na chwilę, aby dać przetrawić Alexis swoje słowa.
- Jestem w stanie zapewnić wszystko, czego tylko do tej małej robótki będą twoje rączki potrzebowały.
Oczywiście nie podał od razu, o co mu chodzi, wolał to zachować na koniec przynajmniej oceniając przez chwilę czy Crimson faktycznie nadaje się do tej roboty. Ufał Nicole w doborze pracowników, jednak o reszcie wolał się sam przekonać.
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Alexis Crimson
Awatar użytkownika
Posty: 273
Rejestracja: 2 cze 2014, o 22:05
Miano: Alexis Crimson
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Inżynier Cerberusa
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 21.400

Re: Gabinet Rodrigueza

12 wrz 2014, o 23:48

Tego się nie spodziewała, głównie z powodu obracania się dotychczas w kompletnie innym towarzystwie. Chyba nie zdarzyło się jej dotąd, by ktokolwiek ucałował ją w dłoń... a na pewno nie przy powitaniu. Zbiło ją to nieco z pantałyku, ale szybko odzyskała rezon.
Zbyła wyraźną dwuznaczność wzruszeniem ramion, w końcu nie przyszła tu bawić się w jakieś gierki. Podążyła tylko wzrokiem za mężczyzną, który zdecydował podejść bliżej. Stał teraz nad nią. Zbyt blisko, by czuła się komfortowo. Nie mogła tak siedzieć, jak ofiara.

Wstała więc i podeszła do okna. Dopiero wtedy dotarło do niej, co usłyszała chwilę wcześniej. Hakera. No tak, tak jak myślała. Bałagan do posprzątania. Przesunęła wzrokiem po jego sylwetce.
- Rozumiem - przyjęła resztę informacji i wyjrzała przez okno. Widok był całkiem przyjemny. Podobny miała z hotelu, Roy zarezerwował całkiem niezły pokój. Ciekawe ile w końcu na to wydał.
Po raz kolejny musiała zawrócić myśli z niewłaściwej ścieżki i zaczęła wreszcie rozważać to, co usłyszała. Skoro Rodriguez tak bardzo unikał konkretów, nie była pewna, czy nie narobi sobie problemów jakąkolwiek współpracą. Z drugiej strony zapłata była bardzo zachęcająca... Przygryzła od środka kolczyk w policzku i zapatrzyła się na Nos Astrę za szybą.
- Dobrze - zdecydowała w końcu. - Dane do sprawdzenia i modyfikacji pewnie są ładnie zabezpieczone, inaczej nie byłabym potrzebna. Skoro tak... wszystko wskazuje na to, że mówimy o rzeczach nie do końca legalnych i proszę tak nie patrzeć, z tego co pan mówi, panie Rodriguez, to wynika dość jasno.
Odsunęła się od okna i wróciła do biurka, by oprzeć się o nie biodrem. Nie zamierzała siadać tam, gdzie wcześniej. Te krzesła i tak się do niczego nie nadawały.
- Chciałabym wiedzieć o co konkretnie chodzi, co to za dane, kto je posiada i jak je uzyskał. Chociaż nie, tego ostatniego mogę dowiedzieć się sama, ale będę musiała mieć dostęp do całej sieci. I chciałabym, żebyśmy mogli sobie mówić po imieniu, bo nie wiem ile to potrwa, a rozmowy na "pan" są męczące.
Pochyliła się nad biurkiem i oparła się o blat rękami, odpowiadając równie przenikliwym spojrzeniem.
- Ja jestem w stanie zostawić za tymi drzwiami to, co za nimi pozostać powinno, tylko uprzedzam, skoro ktoś nie dopilnował tego wcześniej i pozwolił się informacjom wydostać, to ja nie jestem cudotwórcą - wyprostowała się i uśmiechnęła. - Ale jestem bardzo zdolna. Tylko nie będę nosić takich sukienek.
Ruchem głowy wskazała ścianę, za którą siedziała Nicole. To stwierdzenie w sumie było więcej, niż żartem, ale Diego nie musiał o tym wiedzieć. Crimson czuła dziwną presję, dziwny niepokój wypełniający ją od środka. To nie był jej świat. Chociaż czuła, że zaraz usłyszy coś, co się okaże jej rzeczywistości szokująco bliskie.
- NPC - ARMOR -
ObrazekObrazek
+10% DO OBRAZEŃ WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE | +10% PREMIA TECHNOLOGICZNA | +10% TARCZE
Obrazek
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: Gabinet Rodrigueza

13 wrz 2014, o 12:13

Coś mówiło Rodriguezowi, że spędzi w gabinecie nieco więcej czasu niż z definicji jest w słowie „minutka”. Już nawet chyba wolał nie myśleć, co będzie jak wróci do apartamentu po godzinie… albo nie daj boże, jeszcze dłużej. W przeciągu paru chwil wszystko zaczęło się zwyczajnie pieprzyć i Diego miał wrażenie, że już się brzytwy chwyta żeby jakoś to wszystko ogarnąć. Cerberus, narkotyki, podejrzane kontakty, radna, poważne związki i masa innych, piętrzących się szczegółów zaczęła się domagać uporządkowania. A Rodriguez zwyczajnie wolał mieć wszystko, dosłownie wszystko, pod kontrolą.
- Ależ to oczywiste. Rozumiem, że nie przychodzisz tutaj bez jakichkolwiek informacji na mój temat więc chyba jestem zmuszony potwierdzić niektóre plotki. Powiedzmy tak, część działalności, którą prowadzę jest doskonale maskowana, pracują dla mnie najlepsi ludzie i dlatego właśnie ty również tutaj jesteś.
Domysły czy miała to być jedynie zwykła informacja czy też sprytnie ukryte pochlebstwo mające na celu delikatne muśnięcie ego Lex, zostawił jej samej. Skoro jednak miała dla niego pracować, bo Diego musiał przyznać, że całkiem mu się spodobała, jeśli chodzi o kwestie pierwszego wrażenia, to wymagało zagłębienia się w pewne szczegóły. A przede wszystkim maksimum zaufania, bo już wielu było takich, którym wydawało, że zarobią na tajemnicach Diego. Niestety wszyscy zapominali o tym, że to Rodriguez oferuje znacznie więcej i to zawsze. Cóż, cena nieraz sięga i własnego życia. Wydawało mu się, że o tym Crimson akurat zdawała się wiedzieć doskonale.
- Jak powiedziałem, dostaniesz wszystko, czego będziesz potrzebowała. Terminal, który mam tutaj mam – poklepał dłonią biurko. – To nie jest jedynie miejsce, z którego prowadzę interesy. A przynajmniej nie to najważniejsze. Chodzi o ukrycie pewnych faktów z mojego życia, które przypadkiem mogłyby, a może już się nawet dostały w niepowołane ręce.
Rodriguezowi wydawało się, że jednak będzie potrzeba czegoś więcej niż jedynie kilku minut w sieci, aby wszystko stosownie zmienić, wymazać bądź sprytnie zmanipulować. Miał do dyspozycji całą gamę hakerów i faktycznie tylko tych najlepszych, część z nich zajmowała się tuszowaniem jego kontraktów przepisując wszystko na nieistniejące nazwiska i konta, aby wszystko w końcu trafiało do Diega. Siatka ta była tak idealnie rozbudowana, że Brazylijczyk nie mógł nikomu nic zarzucić.
- Poza tym, chodzi o sprawdzenie mojego prywatnego laptopa, nigdy wcześniej nie udostępniałem go nikomu. Teraz chyba jednak będzie taka potrzeba. Wyprzedzając twoje pytanie, nie, nie zgodzę się na zabranie go tam gdzie będzie ci wygodniej z nim pracować. Muszę go mieć przy sobie.
Tylko jeszcze nie miał pojęcia jak ten fakt przedstawi Iris. Co robi u niego w apartamencie obca kobieta kręcąca się tam od kilka godzin dziennie?
- Z racji przebywania w moim apartamencie pewnych osób albo możliwości goszczenia kogoś – z trudem powstrzymał się od dodania słowa „bliskich”. – Jestem skłonny zgodzić się na przejście na „ty”. Z tym, że to będzie wymagało nieco więcej… konspiracji. W razie czego, przedstawię Cię jako?
Zatrzymał się na moment… no właśnie. Jako kogo? Szybko Diego, myśl, musisz wymyśleć coś konkretnego i w miarę trzymającego się kupy. Już nawet nie wspominał Lex o fakcie, że za tamtymi drzwiami może spotkać się z radną Cytadeli. W sumie było o nich dość głośno, więc wspominanie o tym, chyba mijało się z celem.
Zmierzył kobietę wzrokiem. Gdyby miał jakąkolwiek rodzinę byłoby zdecydowanie prościej.
- Starą znajomą z Ziemi, mogę wspomnieć, że wychowywaliśmy się razem. Resztę zostaw mnie – tak, to wydawało mu się w miarę sensowne. Przecież nie mógł zostawić na lodzie niespodziewanie przybyłej przyjaciółki z dawnych lat, prawda? Kolejne kłamstwo, o którym myśl zwyczajnie Rodriguez musiał od siebie odepchnąć. Tak będzie prościej, tak? Nie dowie się o niczym, przecież to takie łatwe…
Uniósł zaskoczone spojrzenie i zaśmiał się szczerze. Faktycznie zazwyczaj otaczał się kobietami w modnych sukienkach ze zgoła odmienną urodą czy sposobem bycia od stojącej teraz przed nim Alexis.
- Jeśli będziesz dobrze wykonywać swoją pracę, to jak dla mnie możesz nawet nie nosić niczego – zanim ugryzł się w język, jego charakterystyczny sposób bycia zdążył po raz kolejny niespodziewanie dojść do głosu. Odepchnął się od biurka podchodząc do barku obok kanap po lewej stronie. Do dwóch szklanek nalał odrobinę whisky i podał jedną Crimson. – Pytania?
Chyba wciąż jej nie wspomniał, że owe dane należało sprawdzić u Przymierza.
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Alexis Crimson
Awatar użytkownika
Posty: 273
Rejestracja: 2 cze 2014, o 22:05
Miano: Alexis Crimson
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Inżynier Cerberusa
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 21.400

Re: Gabinet Rodrigueza

13 wrz 2014, o 13:23

Słuchała, przyswajając natłok informacji. Rodriguez nadal pozostawiał pewne niedopowiedzenia, ale zaczynała się powoli domyślać w czym rzecz. Kilka razy kiwnęła tylko głową, nie odzywając się, póki nie było to potrzebne. W międzyczasie jej omni-klucz piknął krótko, informując o nowej wiadomości. Zignorowała to. Podejrzewała, że odpisał jej Roy. To, co proponował Diego, pasowało jej całkiem nieźle i zaczęła rozważać możliwości. Biorąc pod uwagę, że mogłaby poranki poświęcić zdobyciu dość przyjemnej ilości kredytów, a popołudnia miałaby wolne, urlop na Illium zaczynał mieć sens.

Chwila zastanowienia nad potencjalną wspólną przeszłością wyrwała ją z zamyślenia. Kiedy usłyszała propozycję, uśmiechnęła się szeroko.
- Starą znajomą - powtórzyła, krzyżując ręce na piersi. - Może być. Spokojnie, nie będę dodawać nic od siebie. Przynajmniej się postaram.
Ciekawa była, przed kim Diego tak bardzo chce ukrywać jej tożsamość. Czy faktycznie miał dość... bliski... kontakt z radną? Extranet rozpisywał się na ten temat i Lex swoje wyczytała. Zaraz pozna przedstawicielkę ludzkości? W tej chwili dotarło do niej wszystko, co początkowo wydawało się jej niejasne. Tak, to tłumaczyło wiele... Przyjęła szklankę i zakręciła nią, wpatrując się w ciemnozłoty płyn.
- Tak chodzę tylko po swoim domu - upiła łyka. - Pani Fel zresztą nie byłaby zadowolona, gdybym czuła się za swobodnie.
Zdecydowała się na zawierzenie domysłom, skoro Diego nie przestawał mówić zagadkami. Pytania. Pewnie, że ma pytania. Tylko jak dotąd to każdą odpowiedź dostawała w formie zawiłej i niekonkretnej. Faktycznie, "od razu do rzeczy" to nie był jego styl. Ale Crimson wiedziała, że swojego się dowie, jak nie bezpośrednio od niego, to z informacji, do których da jej dostęp. Tylko że nigdy nie należała do cierpliwych.
- Jedno - tak naprawdę to dużo więcej. Ale nie chciałbyś znać ich wszystkich. - Jak mnie znalazłeś? Nie jestem freelancerem i nie zajmuję się tym, czego ode mnie potrzebujesz na co dzień - wzruszyła ramionami i jakby w ramach wyjaśnienia dodała: - Nie tak zarabiam na życie. O tym, że potrafię sobie poradzić z rzeczami tego typu, wie raptem garstka osób.
Garstka osób z Cerberusa. O tych powiązaniach Rodrigueza też słyszała w ramach extranetowych plotek, czyżby były prawdziwe? Mogła to w sumie sprawdzić przed przybyciem tutaj... Dopiła resztę whisky - prawdopodobnie powinna była ją smakować dłużej, czy poczekać na jakiś toast "za początek współpracy" ale Lex nie interesowały konwenanse, czy głupie zwyczaje. Tym bardziej, że próbując dopasować się do tutejszych, pewnie by oszalała.
Ze stuknięciem odstawiła szklankę i sprawdziła godzinę.
- Mam teraz trochę czasu. Mogę się wstępnie rozeznać w sytuacji.
- NPC - ARMOR -
ObrazekObrazek
+10% DO OBRAZEŃ WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE | +10% PREMIA TECHNOLOGICZNA | +10% TARCZE
Obrazek
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: Gabinet Rodrigueza

13 wrz 2014, o 16:33

Pani Fel pewnie nie byłaby zadowolona z wielu rzeczy… Niemniej na słowa Lex Diego tylko spuścił nieznacznie wzrok a policzek drgnął mu lekko. Crimson szybko kojarzyła fakty, z czego Rodriguez mógł być tylko zadowolony. Skinął głową i przed chwilę analizował obecną sytuację i to jak daleko będzie jeszcze musiał brnąć w tym wszystkim, aby czuć się względnie spokojnie. Chociaż o spokój przy tak wielu kombinacjach mogło być zwyczajnie trudno.
Uśmiechnął się nieznacznie. Jego powiązania z Cerberusem były na tyle luźne, że ciężko byłoby dopatrywać się w nim jakiegoś zagorzałego członka tejże organizacji. Zwyczajnie fakty nieukrywanego poparcia dla rasy ludzkiej były czymś, w czym Diego wyraźnie gustował i podzielał te poglądy. Tym bardziej nie widział potrzeby zatajania teraz tej informacji przed Lex.
- Można powiedzieć, że mamy wspólnych przyjaciół – nie przestawał odpowiadać zagadkami, ale chyba na tyle oczywistymi, że bezpośredniość nie była zbytnio potrzebna. Zresztą Rodriguez zwyczajnie miał taki sposób bycia i należało się do tego przyzwyczaić albo odwrócić się i wyjść. Tylko, że na to już chyba było dla Crimson nieco za późno. No ale dobrze, skoro już zostało ustalone, że będzie dla niego pracować to Diego, mógł nieco uchylić rąbka tajemnicy, tak więc po dłuższej chwili dodał: - Cerberus od czasu do czasu podsyła mi ciekawych ludzi do wykorzystania. Takich, których uważa za wartych mojej uwagi i takich, którzy faktycznie mogą się tutaj do czegoś przydać.
Spojrzał znad szklanki z … dość szczególną miną na Alexis i jej sposób wypicia whisky. Chyba zaczynała go coraz bardziej intrygować z czystej, zwyczajnej ciekawości. Przesunął jeszcze wzrokiem po jej sylwetce analizując fakt, że chyba będzie się musiał Iris bardzo gęsto tłumaczyć. I był to w tym momencie największy jego problem.
- Musisz mi wybaczyć. Oczywiście po gabinecie możesz rozejrzeć się tyle ile potrzebujesz, Nicole udzieli ci niezbędnych informacji, o jakie ją poprosisz. Terminal masz do dyspozycji i barek również. Byłbym jednak wdzięczny gdybyś to wszystko skończyła do szesnastej, bo rozumiesz… Ja tu pracuję.
Mrugnął jednym okiem i wypił duszkiem zawartość swojej szklanki.
- Jutro rano możesz przyjść to oprowadzę cię po apartamencie i dam dostęp do laptopa. I mam nadzieję, że współpraca będzie nam się dobrze układać. Tak więc nie krępuj się, a ja tymczasem znikam i zostawiam cię z Nicole.
Pozbierał szklanki i odstawił je w pobliżu barku, po czym ze swoim charakterystycznym półuśmiechem zniknął za drzwiami prowadzącymi do prywatnych apartamentów.
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Alexis Crimson
Awatar użytkownika
Posty: 273
Rejestracja: 2 cze 2014, o 22:05
Miano: Alexis Crimson
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Inżynier Cerberusa
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 21.400

Re: Gabinet Rodrigueza

13 wrz 2014, o 17:43

Nie spodziewała się, że zaniemówi. Prawdę powiedziawszy nie pasowało jej to do całego wizerunku, jaki sobą reprezentował. Kompletnie nie wiedziała, jak to odebrać, postanowiła więc nie reagować wcale. Co nie znaczy, że nie zwróciła na to uwagi. Kolejna rzecz, która wpasowywała się w układankę tak, że na niektóre pytania już nie potrzebowała odpowiedzi.
Ciekawych ludzi do wykorzystania, powtórzyła w myślach. Nie do końca podobało się jej, jak Rodriguez to ujął. Ktoś tu miał mocno przesadzone poczucie wyższości. Było to zrozumiałe, choć średnio przyjemne.
- Tak myślałam - uśmiechnęła się. Powinieneś uważać, jak się odnosisz do ludzi, którym dajesz dostęp do swoich brudów. - W porządku.

Przyjęła do wiadomości całą resztę informacji, krzywiąc się nieznacznie na wspomnienie Nicole i pozwoliła mu wyjść, machnąwszy tylko ręką na pożegnanie. Kiedy zamknęły się za nim drzwi, westchnęła i uruchomiła omni-klucz, by odczytać w końcu lakoniczną wiadomość.
Zaprzyjaźniłyście się?
Przewróciła oczami i opuściła rękę, nie odpisując. Zgodnie z radą Rodrigueza, rozejrzała się po gabinecie. Był... pusty. Straszliwe marnotrawstwo miejsca, ona o wiele lepiej wykorzystałaby tak dużą przestrzeń. Do głowy przyszedł jej złośliwy komentarz, uśmiechnęła się więc lekko. Powoli przeszła do drzwi i z powrotem, a wracając policzyła kroki. Wcześniej wydawało się jej, że szła dłużej...
Przesunęła dłonią po biurku i w końcu rozsiadła się wygodnie na miejscu Diega. Wcisnęła guzik intercomu.
- Nicole, tu Crimson - roześmiała się w duchu, wyobrażając sobie jej minę. Przecież dziesięć centymetrów od jej dłoni leżała popelniczka. - Czy tu można palić?
Uzyskawszy twierdzącą odpowiedź, Lex zarzuciła nogi na blat i odpaliła papierosa. Zaciągając się, jedną ręką uruchomiła terminal i od razu dobrała się do plików z informacjami, o które mogło Rodriguezowi chodzić. Leniwie przesuwała dłonią jeden za drugim, potwierdzając sobie przy okazji niektóre ciekawostki z extranetu.
- To musi być męczące - mruknęła. - Cała Nos Astra żyje twoim życiem. I o niczym nie ma pojęcia...
Dokończyła papierosa i wcisnęła go w popielniczkę. Opuściła nogi z powrotem na podłogę i pochyliła się nad terminalem. Najwyraźniej dotarła do tego, o czym od początku była mowa.
- No, nieładnie, panie Rodriguez - uniosła brwi i zagłębiła się w danych.

Po dwóch godzinach wyłączyła wszystko i przeciągnęła się. Zgłodniała. No i zbliżała się godzina, o której sam Diego wygoniłby ją z gabinetu. Z niechęcią więc wstała z wygodnego siedziska i zgarnąwszy tylko butelkę whisky (barek do dyspozycji, tak?), wyszła. Drzwi za nią zasunęły się z cichym sykiem. Przechodząc obok stanowiska Nicole, znów uśmiechnęła się do niej.
- Do zobaczenia jutro - rzuciła i chwilę później już jej nie było.
- NPC - ARMOR -
ObrazekObrazek
+10% DO OBRAZEŃ WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE | +10% PREMIA TECHNOLOGICZNA | +10% TARCZE
Obrazek
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: Gabinet Rodrigueza

17 wrz 2014, o 16:52

Diego jak zwykle zjawił się w gabinecie kwadrans przed umówionym spotkaniem. Usiadł za biurkiem kładąc obie ręce na blacie i przyglądając się swoim dłoniom. Może faktycznie jak na ironię powinien sobie sprawić sygnet? Uśmiechnął się pod nosem i wstał podchodząc do barku. Cóż, na takie spotkania jak to wyciągał zazwyczaj najlepszy alkohol, jaki posiadał, więc nie inaczej było tym razem. Rodriguez przypuszczał, że dzisiejszy czas spędzony z Howardem będzie wyjątkowo długi. Przyjrzał się zawartości mebla, dziwne… jeszcze rano wydawało mu się, że ma trzy butelki whisky. Wzruszył ramionami i wyciągnął jedną butelkę koniaku i chociaż sam Brazylijczyk nie przepadał za tego typu smakami, to doskonale wiedział, w czym gustuje Howard. I był to zabieg jak najbardziej specjalny. Zerknął jeszcze na zegarek. Dziesięć minut. Ogarnął wzrokiem cały swój gabinet, z którego był naprawdę bardzo dumny. Pusta przestrzeń, która ciągła się dobre sto metrów spełniała jedno ważne zadanie – delikwent przechodzący przez nią jedyne, co miał słyszeć do odgłos swoich kroków, a jedyne co widzieć to siedzącego za biurkiem Rodrigueza.
Diego z czystej ciekawości, chociaż nigdy w życiu nie zwracał na to większej uwagi, poszedł do drzwi wejściowych i przeszedł powolnym krokiem aż do biurka. No tak, zdecydowanie musi to kiedyś wypróbować jak Iris będzie siedziała na jego miejscu. To był jego świat, naprawdę wydawało jej się, że mogłaby go czymś zdeprymować? Usiadł z powrotem za biurkiem w zasadzie tylko po to by usłyszeć w interkomie głos Nicole.
- Szefie, pan Howard przyszedł. – Diego tylko uśmiechnął się pod nosem. No dobrze, przekonajmy się, czego ten człowiek chce tym razem.
- Wpuść go Nicole.
Tak jak się spodziewał, Howard przyszedł w towarzystwie dwóch swoich ochroniarzy, którzy stanęli zaraz obok drzwi wejściowych a sam niemal przetoczył się przez całą długość gabinetu. Swoją drogą jak tak otyli ludzie wciąż mogli chodzić o własnych siłach? Diego rozsiadł się w fotelu starając się jak najbardziej ukryć swoje zniesmaczenie. Dziwne, bo ten człowiek nie raz już przewijał się przed gabinet Rodrigueza, a Brazylijczyk wciąż czuł ten sam dziwny dyskomfort za każdym razem, kiedy musiał go u siebie gościć.
- Rodriguez! Wciąż nie wiem, jakim cudem ta twoja asystentka jeszcze się ciebie trzyma – wyciągnął rękę w stronę Diega, na co ten też nie pozostał obojętny. Uścisnął mu dłoń i wskazał krzesło. Howard jednak zdawał się doskonale wiedzieć, jak działa mechanizm krzesło-fotel, dlatego też podszedł do jednej z kanap przy barku i usiadł.
- Jak widzisz, piękne kobiety zawsze do mnie lgnęły. Napijesz się czegoś?- Rodriguez wstał, przeszedł te parę kroków i nalał do kieliszków zarówno sobie jak i swojemu gościowi koniaku, po czym wszystko postawił na ławie przed nimi.
Jak zwykle biznesmen uraczył go kilkoma anegdotami o swoich podbojach, zarówno rynkowych jak i erotycznych, zanim przeszedł do rzeczy, po co właściwie się zjawił u Diega. Sam Rodriguez natomiast chyba odkrył przy okazji nowe powołanie, bo udawanie jak bardzo go to wszystko interesuje szło mu nad wyraz doskonale.
- Dobra, Rodriguez, bo zapewne wiesz, że nie przyszedłem tutaj na pogaduszki przy dobrym alkoholu. Swoją drogą, co to za koniak? Ach, nie odpowiadaj, pewnie coś równie wyszukanego, co twoje ostatnie towarzystwo.
- Dokładnie Howard, z tym, że moje, jak to ładnie ująłeś – ostatnie towarzystwo – jest trochę bardziej wyjątkowe niż ten alkohol. Nie rób takiej miny doskonale wiem, o co ci chodzi. Tak jest u mnie i nie nocuje w hotelu – Rodrigueza przestały bawić te całe dziwne podchody Howarda, ponadto uznał, że nie ma powodu by ukrywać obecność Iris skoro już i tak połowa Nos Astry widziała ich razem zeszłego wieczora.
Biznesmen wyciągnął cygaro i poczęstował nim Diega. Chociaż Brazylijczyk gustował tylko i wyłącznie w swoich kubańskich specjalnie sprowadzanych z Ziemi, nie kręcił nosem na to, co oferował mu Howard.
- Słuchaj Rodriguez, potrzebuję twojej pomocy. Iluzja… -
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2041
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Gabinet Rodrigueza

17 wrz 2014, o 17:46

Stając przed szafą, otworzyła ją minimalnie, aby jej sylwetka mogła odbić się w wielkim, na kilka skrzydeł lustrze. Iris była świadoma własnego ciała, tak więc ubranie się w sposób co najmniej... wyzywający, nie stanowił dla niej wielkiego problemu. Wprawdzie na co dzień preferowała coś grzeczniejszego, nie mniej dzisiaj mogła uczynić ten maletki wyjątek od reguły i połechtać męskie ego Rodrigueza.
Nie zabrała ze sobą wprawdzie wiele, nie mniej znalazła wśród sukienek jedną, niepozorną, klasycznie ciemnoniebieską, tyle że naprawdę krótką i z fikuśnymi wycięciami na dekolcie oraz plecach. Idealnie przylegała ona do ciała, co dostrzegła, kiedy ubrana już w nią stała przed zwierciadłem. Jasne loki zostawiła swobodnie rozpuszczone, zgarnęła tylko te pojedyncze, z twarzy, aby nie przysłaniały one podkreślonego kreską oka. Teraz brakowało już tylko wysokich, beżowych szpilek. Przybyło wprawdzie radnej kilka centymetrów, choć nie do przesady.
Obejrzała się na swoje odbicie, kiedy pokonywała dystans z jednego końca szafy do drugiego. Zadowolona z efektu, gdyż chyba o coś takiego w jej mniemaniu miało chodzić, lekkim krokiem ruszyła na dół. Po drodze zgarnęła jeden z darapadów, które leżały na stoliku przed telewizorem. Chciała nadać swojemu wtargnięciu odrobinę wiarygodności, choć słodkie kłamstwa nie stanowiły dla niej wielkiego wyzwania.
Zwolniła kroku, kiedy zbliżała się do drzwi, które oddzielały gabinet od apartamentu. Niewiele słyszała słów po drugiej stronie, tak więc ciężko było wyczuć moment. Ale czy w tym wszystkim nie chodziło właśnie o to, aby zwyczajnie, ni stąd ni zowąd, drzwi się otworzyły a w progu stanęła Iris? Zaryzykowało więc i nacisnęła klamkę, a zapach trawy cytrynowej oraz babusa uderzył w nozdrza jeszcze nim sama radna dziarsko weszła do środka.
- Diego! Później będziesz tego szukał i dręczył Nicole...
Wyciągnęła w jego stronę datapad jak gdyby nigdy nic, a jej pełne wargi ułożyły się w delikatny, jakże subtelny uśmiech. Wydawało się, że w pierwszym momencie nie zauważyła Howarda, który zyskał kilka cennych sekund na zlustrowanie jej wzrokiem, gdyż przecież Iris niczego nie widziała. Nie mniej coś ją tknęło i kiedy podniosła te duże, intrygująco dwukolorowe oczęta, spojrzenie radnej spotkało się ze wzrokiem wygłodniałego gościa.
- Pan Howard! Najmocniej przepraszam, że przerywam, ale KTOŚ tutaj powinien zacząć się martwić o swoją pamięć.
Niewinnie wskazała na Rodrigueza, tak, aby tylko on mógł to zobaczyć.
- To ja nie będę Panom przeszkadzać...
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: Gabinet Rodrigueza

17 wrz 2014, o 18:55

Diego odwrócił mimowolnie głowę w stronę drzwi, dźwięczny głosik, który padł niemal od progu zmusił go do subtelnego, aczkolwiek niezbyt widocznego uśmiechu. Dopiero po chwili jego wzrok zatrzymał się na Iris i zapewne miny obu panów były bardzo do siebie podobne. I o ile Rodriguez mógł się opanować w miarę szybko o tyle nie można się było tego spodziewać po jego gościu. Wiedział, że przyjdzie, zjawi się w tym swoim wspaniałym stylu, ale tego, co zobaczył nie spodziewał się zupełnie. Zaciągnął się tylko cygarem odbierając od niej datapad.
- Dziękuję – i w zasadzie nie powiedział niczego więcej, bo Howard już raczył Iris swoim dżentelmeńskim stylem nico podobnym do tego Diega, a jednak tak bardzo się różniącym. Rodriguez nie przerywał tej całej uroczej scenki czując się jakby w ogóle przestał istnieć, kiedy biznesmen zdawał się całkowicie być pochłonięty osobą radnej.
- Ależ nie przeszkadza pani, w zasadzie to cieszę się, że zastałem was razem. Dziś wieczorem organizuję małe przyjęcie, może pani się zjawić z osobą towarzyszącą. I wcale nie musi to być ten tutaj siedzący.
Żart Howarda, z którego on sam zaczął się śmiać Diego skwitował jedynie charakterystycznym półuśmiechem. Zostawił Iris pole do popisu, zdając sobie sprawę z tego, że ona o wiele lepiej skomentuje każde wypowiadane przez Howarda zdanie. Więc wstał tylko zwalniając miejsce na fotelu przy barku i wskazując je Iris. Howard natomiast powrócił na miejsce na kanapie z uśmiechem, który chyba miał być tym z serii uwodzicielskich.
Diego zrobił parę kroków w stronę barku, wyciągnął trzeci kieliszek i nalał do niego koniaku podając Iris. Coś wydawało mu się, że zabawi tutaj trochę więcej czasu niż chciała. Rodriguez tylko przysiadł na podłokietniku od fotela, na którym siedziała radna i przyglądał się całej rozmowie z boku w razie czego wtrącając swoje trzy grosze.
-Byłbym zaszczycony, mój apartament jest urządzony w nieco innym guście niż ten, w którym pani gości, on –wskazał na Diega - nie ma smaku do takich rzeczy. Przyznaj się Rodriguez.
Diego przełknął kolejny łyk alkoholu wciąż nie pozbywając się z twarzy tego dobrze do niego pasującego półuśmiechu. Mógł się spodziewać, że Howard będzie gdzieś pomiędzy żartami próbował w jakiś sposób mu dogryźć. Brazylijczyk jednak zdawał się tym zupełnie nie przejmować, chociaż w środku aż go skręcało, aby ukrócić te nieporadne komentarze.
- Masz rację Howard, nie znam się na dekorowaniu kompletnie.
- Ha widzisz, trzeba było panią Fel od razu przyprowadzić do mnie. Bo widzi pani – zwrócił się z powrotem do Iris. – Rodriguez jedyne, na czym się zna to interesy. Owszem w tym idzie mu świetnie. Ale w innych rzeczach już tak dobrze się nie odnajduje. Pije średni alkohol, pali przeciętne cygara, ubiera w zwyczajne garnitury. No nie jest tak Rodriguez?
Zarechotał na koniec, znów podkreślając to, że w jego mniemaniu był to doskonały żart. Diego z cierpliwością i nieudawanym rozbawieniem słuchał tego, co Howard ma do powiedzenia. Nie komentował, zresztą nie trzeba było. Biznesmen wydawał się doskonal wiedzieć wszystko o Brazylijczyku nawet lepiej niż on sam. I pewnie wszystkie te słowa puściłby mimo uszu, gdyby nie to, czym Howard uraczył ich w tej chwili:
- A przepraszam, jak mogłem zapomnieć! Przecież Diego jest nie tylko wspaniałym biznesmenem. Naprawdę bardzo dobrze prowadzi mi się z nim interesy. To także wspaniały uwodziciel!
No tak, Rodriguez mógł się domyśleć, że prędzej czy później Howard i to wywlecze na wierzch. Nie martwił się tym, co pomyśli sobie Iris, doskonale znał jej zdanie na ten temat. Z tym, że gruby inwestor zdawał się być na fali, a czując za plecami swoich ochroniarzy wcale nie zwalniał zarówno swoich myśli jak i języka.
- Opowiadał już pani, jak kiedyś uwiódł moją żonę? To była historia, co nie Rodriguez? Twoja koronkowa akcja, do dziś nie zapomnę jak zastałem was w mojej sypialni. – znów roześmiał się na całe gardło, a Diego jedynie zacisnął mocniej zęby, powtarzając sobie w głowie, że to nic takiego i nie da za wszelką cenę się wyprowadzić z równowagi. – W sumie wyświadczył mi tylko przysługę. Powinienem ci Rodriguez podziękować za uwolnienie od tej jędzy.
Siedział tak jeszcze przez moment i chyba dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że Diego już nie będzie chciał w tej chwili prowadzić z nim rozmowy na temat jego prośby. Po chwili wstał.
- Dobrze, nic tu po mnie więcej. Widzimy się wieczorem u mnie, pani Fel… - chwycił jej dłoń i ucałował, po czym podał rękę Diego. – Rodriguez…
Po czym odwrócił się i ruszył w towarzystwie Diega aż do samych drzwi, gdzie pożegnał się jeszcze raz. Brazylijczyk jeszcze upewnił się u Nicole, że nie ma więcej żadnych spotkań, zwolnił ją do domu i wrócił do gabinetu. Jak tylko drzwi się za nim zamknęły Diego odetchnął głośno.
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2041
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Gabinet Rodrigueza

17 wrz 2014, o 20:38

I choć Howard miał dosłownie rozdziabioną paszczę, kiedy Iris odwróciła się całym swoim niebanalnym ciałem w jego stronę, zachowała się profesjonalnie, gdyż najmniejszy mięsień na jej twarzy nie drgnął, zdradzając uczucie obrzydzenia.
- Dziękuje na zaproszenie. Akurat na dzisiejszy wieczór nie mam żadnych planów...
Czyżby? W każdym razie ta niekształtna bryła biznesmena wydawała się być nad wyraz zadowolona. Podała Diego datapad, a ich palce na moment zetknęły się ze soba. Działo się to jednak tak szybko, że oczywiście ludzkie oko by tego nie wychwyciły. Poczuły tylko zmysły. W końcu znał jej dotyk najlepiej ze wszystkich.
- Proszę uważać, bo jeszcze uznam Pana opowieści o swoim apartamencie jako propozycje oprowadzenia po nim. A goście nie byliby zadowoleni, gdyby gospodarz poświęcił tylko i wyłącznie mnie swoją uwagę.
Iris usiadła, najwyraźniej nie mając wyjścia, swobodnie zarzucając nogę na nogę. To nic, że odsłoniła zdecydowanie zbyt duży skrawek uda. Można było się tylko domyślać, co by się działo, gdyby ta teraz pochyliła się, ponieważ coś jej wypadło z rąk... Podziękowała Rodriguezowi uśmiechem za alkohol, choć samo naczynie tylko obracała w ręku, nie pijąc.
Nie wtrącała się w ich wymianę zdań, aż do wspomnienia o uwiedzionej żonie. Do tej pory tylko grzecznie słuchała, teraz jednak brew Iris uniosła się subtelnie do góry, wodząc spojrzeniem od jego, do drugiego, gdyż bynajmniej nie zamierzała wejść któremuś w słowo. Howard chciał ją prawdopodobnie zagadać, zgarniając całą uwagę radnej na swoją osobę. Pozwoliła mu na to, właściwie było to jej na rękę. Sama nie musiała dużo mówić, on nadrabiał za ich dwójkę. A nawet całą trójkę.
- Nie opowiadał, acz zaintrygował mnie Pan. Chętnie bym posłuchała. Proszę się nie krępować.
Niech mówi, niech próbuje udowadniać. Niewzruszona mogła nawet wysłuchać ze szczegółami co takiego Diego robił z małżonką Howarda, kiedy ten niespodziewanie wrócił do mieszkania. Właściwie się jej nie dziwiła, w końcu nawet małżeństwa dla kredytów miały swoje granice.
Jak tylko Howard się podniósł, Iris również wstała, odstawiając kielich na stolik. Pozwoliła, aby jego tłuse usta musnęły jej skórę i zatrzymały się na niej zdecydowanie zbyt długo, niż powinny. Choć miała wielką ochotę pozbyć się tej maski.
- Oczywiście. Mniemam, że mój prawdopodobny towarzysz zna adres.
Odprowadziła go wzrokiem, kiedy szedł tak do drzwi w towarzystwie Diega. Ale tylko chwilę stała bezczynnie, w miejscu, w którym tkwiła do tej pory. Jak tylko ten wrócił do gabinetu, już w progu dostrzegł radną, która rozsiadła się w jego ulubionym, skórzanym fotelu, prezentując się... idealnie za tym wycackany, rzeźbionym biurkiem. Przymrużone oczy zabłyszczały złowieszczo. Na widok takiej kobiety, nie jeden biznesmen zmiękłby już na wstępie.
- Nie przypominam sobie, abym Cię wzywała, Rodriguez.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Nos Astra”