Stolica, skolonizowanego przez asari, Illium. Nowoprzybyłym jawi się jako piękne, niekiedy doskonałe miasto, co często potrafi zmylić - tutejsi mówią, że Nos Astra potrafi być równie zdradliwe i niebezpieczne, co Omega. Często porównywane jest do Noverii przez swoje zaangażowanie w politykę handlu.

Ahri’Zhao vas Orionis
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 372
Rejestracja: 2 cze 2012, o 10:28
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Quarianka
Zawód: Medyk
Status: Członek załogi statku ludzkiego Widma. Wędrówkę ukończyła zdalnie (dzięki pomocy Rady), nie powróciła jeszcze na Flotyllę.
Kredyty: 10.535
Lokalizacja: Miasto Łódź
Medals:

Plac Matron

4 lip 2014, o 11:14

Obrazek Plac Matron znajduje się w głębi Nos Astra, ale nie zajmuje wysokiej lokaty na liście obiektów wartych odwiedzenia. Jest to stosunkowo niewielki obszar, wokół którego miejsce znalazły dla siebie kafejki, sklepy czy lokale usługowe - na środku zaś pozwolono sobie na nieco nieczęsto spotykanej na Illium zieleni otaczającej ławeczki i niewielkie stoliki. Miejsce to jest jednym z trzech "zaprzyjaźnionych" placów: pozostałe dwa to Plac Panien i Plac Matek. Żaden z nich nie cieszy się jednak spektakularną sławą.

Na Placu Matron znalazła dla siebie miejsce również dyplomatyczna placówka Turiańskiej Hierarchii na Illium.
ObrazekObrazek GG: 21021010 Have killed many, Shepard. Many methods. Gunfire, knives, drugs, tech attacks, once with farming equipment. But not with medicine.
~ Mordin Solus
Bonusy:
  • - 30% koszt mocy
  • + 10% obrażenia broni
  • + 10% tarcze
  • + 10% pojemność pochłaniaczy
Ku uniknięciu wszelkich nieporozumień:Zwracając się do mnie jako do postaci, używaj rodzaju żeńskiego.
Zwracając się do mnie jako do użytkownika, używaj rodzaju męskiego.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Plac Matron

4 lip 2014, o 11:26

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Skycar prowadzony ręką konsjerż asari delikatnie osiadł na platformie tranzytu. Była to niemal taka sama konstrukcja jak ta, którą opuścili przeszło kwadrans temu - tu jednak nie panował tak intensywny gwar i zgiełk, a promy pojawiały się i znikały z o wiele mniejszą częstotliwością.
Plac Matron, na który zostali przywiezieni nie robił spektakularnego wrażenia - można by się wręcz pokusić, że jak na rangę placówki, która miała się tu znajdować, był niezręcznie niejaki. Otoczona z trzech stron ścianami budynków niecka z odrobiną wolnej przestrzeni po środku. Na całe szczęście nie było tu chociaż alarmująco cicho i pusto, ale ruch nie umywał się do tego, co zobaczyli po wyjściu z portu. Kilka grupek asari przechadzały się między butikami, ludzka para siedziała przy jednym ze stolików - w zasięgu wzroku nie znalazł się nawet jeden obcy turianin.
Niebieskoskóra jako ostatnia wysiadła z pojazdu, o ile widzimisię gości nie kazało jej inaczej. Zamknąwszy za sobą rządowy X3M delikatnie poprawiła ułożenie swej delikatnej sukni i tak przygotowana do dalszej pracy zapytała - Jeśli państwo pozwolą, wskażę dalszą drogę do konsulatu. Proszę za mną.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vergull Vallokius
Awatar użytkownika
Posty: 254
Rejestracja: 30 cze 2013, o 00:06
Miano: Vergull Vallokius
Wiek: 37
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Wojskowy
Postać główna: William Kraiven
Lokalizacja: Karath
Status: Ex-kapitan 10. Oddziału Specjalnego / Kapitan jednostki Zwiadowczo-Uderzeniowej
Kredyty: 56.550
Medals:

Re: Plac Matron

7 lip 2014, o 13:36

Ciężko było wyczytać prawdziwe intencje po asari, która ta zachowywała maskę spokoju i powagi. Widać było, że się stresowało, lecz czy było to spowodowane obecnością samych turian? Dlatego też Vergull na razie uznał, że wszystko było pod kontrolą. Odwrócił swój wzrok na moment, wpatrując się ponownie przez szybę w panoramę Illum. Z góry, samo miasto wydawało mu się być mniej niebezpieczne niż podczas przebywania w nim na platformach ulicznych. Spowodowane mogło to być jego małą znajomością i przyzwyczajenia do tego typu kolonii. Dopiero po jakimś czasie jak skycar wkroczył w dystrykt, który nie różnił się co prawda infrastrukturą od reszty, Vallokius nieco bardziej się wyluzował. Perspektywa i świadomość tego, że znajdowali się już blisko ich placówki, dawała mu więcej wiary w siebie. Tak samo poczuł się znacznie lepiej, widząc jak miejscowi widać woleli przebywać w miejscach handlowych. Czyżby spowodowane to było rozlokowaniem placówki turiańskiej? Dla Vallokiusa to było w sam raz. Nic tak nie pobudza do działania jak cisza i spokój, a uliczny gwar tylko denerwował turianina. Mimo, że w stolicy Hierarchii było rzecz jasna tak samo tłoczno, to jednak dom pozostawał domem. Tam wiedział, że wszystko było poukładane co do każdej jednostki obywatelskiej do żołnierza. Tak samo zabezpieczenia były mu znane i ulice były kontrolowane. Nie wiedział czy tutaj było tak samo, a nawet jeśli było, to jeszcze nie sprawiało by kapitan miał być spokojniejszy. Po wyjściu z pojazdu, Vergull pierwsze co zrobił, to przeszedł kilka kroków od samochodu, rozglądając się dookoła. Po uliczkach, oraz po górnych partiach platform. Nawet na dłuższą chwilę spoglądał na przebywających tutaj w odpoczynku czy na rozmowie ludzi, a nawet innych przechadzających się obcych ras. Dopiero potem jak uznał, że było w miarę bezpiecznie, odwrócił się do reszty jak konsjerż przemówiła. Kiwnął jej głową na znak potwierdzenia i udał się nie za nią, a za turianką. Rzecz jasna, dalej rozglądał się i pozostawał czujny.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek BONUSY: 20% zniżki przy zakupach [implant] | Raz podczas walki auto.sukces podczas testu na trafienie [implant]
Zeervus Haazheel
Awatar użytkownika
Posty: 104
Rejestracja: 14 wrz 2013, o 16:08
Miano: Zeervus Xanthus Haazheel
Wiek: 25
Klasa: Żołnierz
Rasa: Turianin
Zawód: Porucznik 60. Dywizji Desantowej
Postać główna: Zeervus Haazheel
Status: Weteran Bitwy o Cytadelę, Jego rodzina służy w wojsku od Wojny Zjednoczeniowej
Kredyty: 5.680

Re: Plac Matron

7 lip 2014, o 19:32

Spięcie podczas misji było koniecznością wynikającą z nałożonej, przynajmniej na niego, odpowiedzialności. Rozkaz pochodził bezpośrednio od Admiralicji, dotyczyła ona zamachu na samego Prymarchę, a jej powodzenie zależało od wielu czynników, w tym od skuteczności bojowej Zeervusa. Skoro Admirałowie stwierdzili, iż Porucznik nada się do tak ważnej misji, czuł z jednej strony dumę, a z drugiej ciężar obowiązku. Na razie jednak należało się skupić na dostarczeniu Qeirany całej do konsulatu. Wtedy na pewno dowiedzą się więcej i będą oczekiwać dalszych instrukcji. Przejażdżka przebiegła spokojnie, a panorama Nos Astry nie zmieniła jego podejścia do strategicznej użyteczności architektury asari. Nadal był zdania, iż jedno, dobrze przeprowadzone bombardowanie orbitalne mogłoby zmieść te miasto z powierzchni Illium. Zeervus raz po raz patrzył na Qeiranę, chcąc poznać, czy dobrze się czuła w przybranej roli. Widać turianka, w przeciwieństwie do niego i Vergulla bawiła się dość dobrze. W końcu takie "słodzenie" było u niej na porządku dziennym. Porucznik mógł mieć jedynie nadzieję, iż takie "gadanie" przyniesie wymierne efekty. Ostatecznie drużyna wylądowała i "ochrona" dyplomatki wyszła sprawdzić, czy perymetr był bezpieczny. Zarówno Kapitan, jak i Porucznik wyglądali za potencjalnym niebezpieczeństwem. Kiedy consierge przemówiła, Kapitan skinął jej głową, prawdopodobnie na znak, że chciał, aby wskazała jej drogę. Porucznik jednak nadal rozglądał się za ewentualnym niebezpieczeństwem, nie zwracając większej uwagi na zachowanie ich "przewodnika".
ObrazekObrazek
Qeirana Aecterus
Awatar użytkownika
Posty: 187
Rejestracja: 9 cze 2013, o 18:25
Miano: Qeirana Aecterus
Wiek: 32
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianka
Zawód: Dyplomatka
Kredyty: 19.930

Re: Plac Matron

8 lip 2014, o 08:34

Podczas lotu skycarem turianka nie omieszkała rozejrzeć się po otoczeniu. Jak wiadomo lubiła tego typu pejzaże i faktycznie czułą się wśród nich bardzo dobrze. Z jednej strony dlatego, że mniej więcej wiedziała czego może się spodziewać po takiej architekturze i co dokładniej może się tutaj kryć w przeciwieństwie do misji podobnych do tej, którą przeżyła będąc na hunterze i lecąc na ta przeraźliwie zimną planetę, na której doszło do katastrofy. Mieli ją sprawdzić i nic nie powinno się wydarzyć jednak jak to zwykle była z nieprzychylności losu, albo z niedopatrzenia bogów prawie doszło do nieszczęścia. Turianka nie chciała więcej myśleć o tej sytuacji i postanowiła wrócić do podziwiania krajobrazu. Zerknęła znów na swoich dwóch „ochroniarzy” i lekko pokręciła głowa mając nadzieję, że niezauważalnie. Ich „sztywność” wydawała im się w tym momencie z lekka, chociaż to małe niedopowiedzenie, przesadzona i sami panowie mogliby rozluźnić się nieco i również cieszyć się widokiem prężnie rozwijającej się kolonii rasy, która jest w sojuszu politycznym czy też militarnym z Hierarchią Turian, bo jak dobrze wiadomo silny sojusznik to większy procent wygrania wojen i lepsze działania zbrojne.
Gdy tylko dolecieli na miejsce Qeirana odczekała chwilę jakby to było w dobry guście jak i też zapewne chciała nieco dostosować się tym gestem do myślenia dwóch żołnierzy przez co w pod koniec okazało się, że z pojazdu wyszła jako ostatnia. Podeszła nieco w stronę Vergulla i sama rozejrzała się znów po miejscu, do którego dotarli. Ona jednak robiła to z przyczyn czysto związanych z ciekawością, a nie tak jak zrobił to Vallokius czyli doglądał potencjalnego niebezpieczeństwa. Słysząc słowa asari ona sama również się odwróciła do niej, przybrała przy tym znów minę uprzejmą i przyjazną i również jak pozostali bez słowa skinęła, poprawiła jeszcze swoje odzienie gładząc kawałki materiału, które skrywały jej pancerz i w końcu ruszyła za swoim przewodnikiem. Zastanawiała się ciągle też skąd takie zachowanie u tej konkretnej asari, ale miała nadzieje, że jeśli faktycznie taka kolej rzeczy powstała z jej spięcia w pracy czy też innych czynników, ale związanych z obowiązkiem to może zachowanie samej dyplomatki nieco ją rozluźni i doprowadzi do mniejszego stresu.
ObrazekObrazek

Patriotyzm nie jest krótkotrwałym wybuchem uczucia, lecz cichym i niewzruszonym oddaniem przez całe życie.

~~~

Oficjalnie | Prywatnie
Pancerz

~~~

Theme
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Plac Matron

10 lip 2014, o 09:28

Otwierany przez przewodniczkę asari a zamykany przez wiecznie czujnych turiańskich żołnierzy peleton ruszył ścieżką ciągnącą się pomiędzy artystycznymi donicami pełnymi kolorowych roślin i stolikami przynależącymi do najbliższej restauracji - jedyną drogą, jaką nad wyraz nietaktyczny umysł projektantki placu połączył stanowisko tranzytu z szerokim bulwarem otaczającym agorę. Nieco groźnie wyglądający oddział nie wywołał może wśród mijanych popłochu, lecz z pewnością przygasił kilka roześmianych głosów i przyciągnął parę ostrożnych spojrzeń. W przeciwieństwie bowiem do najbliższych okolic portu, gdzie na porządku dziennym było wpadanie na uzbrojonych po zęby żołnierzy i najemników, na zapomnianym przez wielu Placu Matron widok był to co najmniej oryginalny. Ludzie i asari przy stolikach wymieniali się ostrożnie krótkimi spostrzeżeniami. Jedynie siedzący przy samotnym, dalekim blacie turianin, gdy niechętnie podniósł wzrok znad datapadu, zamiast opuścić go znów czym prędzej naprostował się nieco i skinął przyjacielsko głową, nim powrócił do lektury. Dopiero gdy defilada oddaliła się od "Przekaźnika Smaków" poniosły się na nowo pierwsze śmiechy i gwar.
- Ze względu na naszą... tolerancyjną politykę prawną, konsulaty ras wspólnoty nie są na Illium nie są... ym... często odwiedzane. - asari miała chyba pewien problem z doborem dostatecznie dyplomatycznych słów. - Nie powinni mieć więc państwo żadnego problemu z natychmiastowym porozumieniem się z panem Litheirosem. - zapewniła ich, zatrzymawszy się i obróciwszy w ich stronę. - Jesteśmy na miejscu. - wskazała łagodnie budynek po prawo.
Konsulat nie był specjalnie okazały. Kilkadziesiąt metrów wgłąb bocznej uliczki odchodzącej od deptaka pociągniętego wzdłuż placu, między sklepem odzieżowym a zakładem bukmacherskim, dwupoziomowy budynek, przyklejony do ściany wznoszącego się za nim wieżowca niczym przestraszone młode, oznaczono niewielką tablicą jako "Punkt konsularny Turiańskiej Hierarchii." Nie było to pod żadnym względem budownictwo przyniesione z Palavenu - nie dość, że konstrukcja cechowała się typową dla asari delikatnością, to zabrakło jej rekompensującej to zazwyczaj finezji. Przed wejściem nie dało się znaleźć żadnego stanowiska ochrony - do środka wchodziło się z resztą bezpośrednio z ulicy. Przez nieco przybrudzone okno widać było jedynie, że wewnątrz świeci się światło i że za daleko ustawionym biurkiem brak jakiejkolwiek sylwetki. - Jeśli zachodzi taka potrzeba, zaczekam na państwa na zewnątrz. - zaoferowała się asystentka.
Wchodzących przywitała niemal muzealna atmosfera. Wyemitowane przez WI powitanie poniosło się po pomieszczeniu niezakłócone szmerem pracy czy rozmowy. Poczekalnia w której znaleźli się turianie była kompletnie pusta i - szczerze mówiąc - nieco zapuszczona. O rośliny w donicach - nieodzowny element tutejszego wystroju - nikt nie dbał i powoli dogorywały. Podłoga miejscami była brudna, a na jednym z foteli leżały jakieś papierki. Na przeciwnej do drzwi ścianie pomieszczenia znajdowała się oddzielona przestrzeń recepcji, z trzema stanowiskami o - znów nieprzesadnie czystych - ochronnych taflach odgradzających petenta od urzędnika. Tam również nie widać było żywej duszy.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Zeervus Haazheel
Awatar użytkownika
Posty: 104
Rejestracja: 14 wrz 2013, o 16:08
Miano: Zeervus Xanthus Haazheel
Wiek: 25
Klasa: Żołnierz
Rasa: Turianin
Zawód: Porucznik 60. Dywizji Desantowej
Postać główna: Zeervus Haazheel
Status: Weteran Bitwy o Cytadelę, Jego rodzina służy w wojsku od Wojny Zjednoczeniowej
Kredyty: 5.680

Re: Plac Matron

14 lip 2014, o 21:48

Drużyna była coraz bliżej swojego początkowego celu, konsulatu Hierarchii. Zeervus miał osobiście nadzieję, że w konsulacie, przynajmniej na czas rozmowy Qeirany z lokalnym konsule, on i Vergull, będą mogli choć odrobinę odpocząć od obowiązków. W końcu w samym budynku dyplomatycznym Hierarchii raczej nic nie powinno im grozić, a przynajmniej tak mu się wydawało. Ten wszechogarniający spokój i dobrobyt Nos Astry wyglądały wręcz sztucznie i fasadowo... w sumie tak jak teraz na Cytadeli po ataku gethów. Reakcje przechodniów były dla niego wręcz zabawne, choć z drugiej strony, mógł ich zrozumieć. Osoba w eskorcie dwóch uzbrojonych po zęby turiańskich żołnierzy rzeczywiście mogła budzić uwagę, bowiem jak mawiało stare porzekadło "Jeżeli widzisz co najmniej dwóch uzbrojonych turiańskich żołnierzy...to wiedz, że coś się dzieje", czy jakoś tak to szło. Asari mogły się obruszyć takim widokiem, turianin natomiast, jak ten minięty przez grupę, nie za bardzo. Z jednej strony było to podejrzane, choć może wynikało to z rodzimego wychowania.
Mężczyzna, mimo wcześniejszych deklaracji nie miał aktualnie żadnych pytań do consierge, a ona w jego opinii mogłaby już sobie pójść. Przed nimi zapowiadało się natomiast spotkanie z Litheriosem. Jak będzie ono wyglądać. Czy Qeirana przeprowadzi z nim spokojną pogawędkę, albo zmiesza go z błotem za to, iż konsulat jest zadłużony. To miało się dopiero okazać, a Zeervus do czasu wejścia do konsulatu był wciąż w gotowości na ewentualny atak.
ObrazekObrazek
Vergull Vallokius
Awatar użytkownika
Posty: 254
Rejestracja: 30 cze 2013, o 00:06
Miano: Vergull Vallokius
Wiek: 37
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Wojskowy
Postać główna: William Kraiven
Lokalizacja: Karath
Status: Ex-kapitan 10. Oddziału Specjalnego / Kapitan jednostki Zwiadowczo-Uderzeniowej
Kredyty: 56.550
Medals:

Re: Plac Matron

16 lip 2014, o 09:33

Vallokius nie specjalnie przejmował się okolicznymi gapiami, którzy przyglądali się przechodzącym uzbrojonym turianom. Dla niego liczyło się bezpieczne dotarcie do konsulatu i obserwowanie otoczenia. Reszta go w ogóle nie obchodziła. Jedynie przez dłuższą chwilę spojrzał na turianina, który kiwnął im głową na przywitanie. Kapitan nie odwzajemnił gestu, ale docenił to, po czym dalej zmierzał razem z Zeervusem za turianką i asari. Okoliczne restauracje, które tutaj się znajdowały nie oddawały powagi miejsca w jakim powinien znajdować się konsulat. Łatwo stąd można było zrobić zasadzkę, ale też nie wiedział jeszcze, jak wygląda miejsce do którego zmierzają. W końcu mógł przekonać się o tym na własne oczy gdy już dotarli. Słuchając przy okazji skomlenia asari, Vergull spojrzał na budynek i rzecz jasna na okolice. Dopiero potem jeśli uznał, że jest bezpiecznie, zaczął przyglądał cię konsulatowi. Rzeczywiście nie zrobił on specjalnego wrażenia na turianinie. Nie spodziewał się typowego biurowca rodem z Palavenu, gdyż nawet na Cytadeli takiego nie było. Jednak w przeciwieństwie do niego, tutaj było zdecydowanie za cicho i pusto. Brak ochroniarza mogło sugerować, że nie liczono się z tą placówką, albo że długi były zdecydowanie większe niż można było się spodziewać. Kredyty mogły zdziałać wszystko. Zwłaszcza jeśli chodziło o szantaż i korupcję. Spekulować nie było warto, a samemu się przekonać.
- Wejdźmy do środka - oznajmił do turianki, a następnie ruszył za nią jeśli ta zdecydowała się tak uczynić.
W środku zaś, pustka dalej towarzyszyła temu miejscu. Tak jak i na zewnątrz, tak i wewnątrz atmosfera była dość grobowa. Nie przeszkadzało to jednak kapitanowi. Wręcz przeciwnie, cieszył się z tego powodu. Lubił ciszę i spokój, a zwłaszcza w miejscach o politycznym znaczeniu. Pomimo tego, to nieczystość pomieszczenia mu się nie spodobały. Kurz zachodził na framugi ścian oraz płytek. Rośliny choć niepotrzebne, również więdły. Kapitan aż z ciekawości podszedł bliżej recepcji, starając się doglądnąć ewentualną recepcjonistkę, która zabrała by ich do Litheriosa. Będąc przy biurku, Vergull przejechał palcem po ladzie. Był ciekawy czy i tu był kurz. Potem już tylko doglądał i grzecznie czekał, obserwując pomieszczenia, wejście jak i turian. Nie wiedział czy powinni od tak wprosić się dalej, ale to już zależało od decyzji Qeirany.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek BONUSY: 20% zniżki przy zakupach [implant] | Raz podczas walki auto.sukces podczas testu na trafienie [implant]
Qeirana Aecterus
Awatar użytkownika
Posty: 187
Rejestracja: 9 cze 2013, o 18:25
Miano: Qeirana Aecterus
Wiek: 32
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianka
Zawód: Dyplomatka
Kredyty: 19.930

Re: Plac Matron

19 lip 2014, o 11:02

Qeirana za jej sztandarowym miłym usmiechem skinęła asari, która to ich oprowadzała i popatrzyła na swoich towarzyszy. Im również skinęła i skierowała swoje kroki w stron konsulatu. Trzeba było przyznać, że sama pani dyplomatka jest mocno zaskoczona, że budowla należąca do Hierarchii Turian wygląda tak jak wygląda, a mianowicie jak budynek asari, ale wolała tego glosno nie komentowac przy wszystkich chociaz pewnie i inni mmieli podobne odczucie, a raczej tak sądziła.
Gdy tylko znalazła sie w budynku postanowila nie rozglądać się za bardzo i od razu udałą się w stronę kogos kto wyglądał na pracownika placówki i poprosiła o możliwość rozmowy z Litheirosem.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek

Patriotyzm nie jest krótkotrwałym wybuchem uczucia, lecz cichym i niewzruszonym oddaniem przez całe życie.

~~~

Oficjalnie | Prywatnie
Pancerz

~~~

Theme
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Plac Matron

21 lip 2014, o 10:37

Asari nikt nie powiedział zdecydowanego nie, kobieta z założonymi za plecy rękoma stanęła więc przed budynkiem konsulatu, starając się wyglądać na równie nie oczekującą na nic szczególnego jak i nie zniechęconą perspektywą sterczenia przed konsulatem przez najbliższą godzinę, może dwie.
Kiedy drzwi automatycznie zamknęły się za ostatnim z turian niebieskoskóra przestała być jednakże na pewien czas ich problemem. Pod względem formalnoprawnym znaleźli się właśnie na własnym terytorium - nawet jeśli wokół ani jedna rzecz nie cisnęła na usta słowa "dom". Niestety, typowo turiańską pragmatyczność, schludność i obowiązkowość wypaczono tu i w jej miejsce wstawiono nieudaną estetykę, wszechobecny nieporządek i zauważalne rozpasanie.
Nawet kilka chwil krzątania się po lobby nie wywołało żadnej reakcji personelu placówki - do trójki interesantów nie zbliżył się nikt, kogo mogliby poprosić o spotkanie z przełożonym. Jeżeli praca tego urzędu wyglądała tu tak na co dzień, nie dziwne, że nie wpływały na niego skargi - nie było tu nikogo, u kogo można by je złożyć. Pismo czy datapad z jakąkolwiek notatką raz położony na ladzie recepcji mógłby z resztą już tam tak zostać dzięki dziwnego koloru lepkiej plamie, która wzięła we władanie większość blatu, niezajęte włości oddając pod dyktaturę kurzu. Vergull mógł być tym widokiem - lekko mówiąc - zniesmaczony. Zwłaszcza, że nie trudno było sobie wyobrazić, że każdy zakątek pomieszczenia może wyglądać podobnie, jeśli tylko poddać go równie szczegółowej obserwacji. Przedstawiając sytuację krótko, konsulat Hierarchii na Illium wyglądał tak, jakby nie funkcjonował od wielu tygodni. Ale czy to możliwe? Przecież jedynej jednostki dyplomatycznej w okolicy nie dało się wyprzeć z rynku atrakcyjniejszą ofertą (choć do jej zapewniania naprawdę trzeba by niewielkiego wysiłku).
"Podziwianie" urzędu przerwały w końcu jakieś hałasy dochodzące z głębi budynku, dokładnie zza drzwi położonych na prawej ścianie, tuż obok linii przepierzenia recepcji. Mając na uwadze bryłę budynku jaką widzieli wcześniej, mógł tam kryć się co najwyżej niewielki schowek - ale bardziej prawdopodobna była klatka schodowa bądź winda prowadząca wyżej. Niezależnie od tego, wydobywały się stamtąd dźwięki tłuczonego szkła i czyjś podniesiony głos.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Zeervus Haazheel
Awatar użytkownika
Posty: 104
Rejestracja: 14 wrz 2013, o 16:08
Miano: Zeervus Xanthus Haazheel
Wiek: 25
Klasa: Żołnierz
Rasa: Turianin
Zawód: Porucznik 60. Dywizji Desantowej
Postać główna: Zeervus Haazheel
Status: Weteran Bitwy o Cytadelę, Jego rodzina służy w wojsku od Wojny Zjednoczeniowej
Kredyty: 5.680

Re: Plac Matron

22 lip 2014, o 13:39

Consierge, która towarzyszyła trójce od stanowiska Skycar'ów do niniejszego miejsca została z tyłu, a Vergull, Qeirana i Zeervus weszli do środka. Trochę niegrzecznie z ich strony było tak zostawiać córkę Thesii z tyłu i na niepewne czekanie, jednakże należało to do jej zawodu. Niemniej jednak Zeervus postanowił, że jak wszyscy upewnią się, że zostaną tu na dłuższy czas, to mimo wszystko uda się do asari, aby zwolnić ją z jej obowiązku i przeprosić za tą niepewność. Mimo takich trudności związanych z jej zawodem, kodeks honorowy turiańskiego oficera tak nakazywał, w mniemaniu Porucznika, choćby z grzeczności dla Consierge.
Kiedy weszli do środka, oczom całej drużyny ujawnił się wszechogarniający bałagan. Nie tylko Vergull czułby się zniesmaczony tym widokiem, bowiem Haazheel czuł coś więcej niż zniesmaczenie. Bałaganem można było nazwać lekkie niedopatrzenia spowodowane brakiem dostatecznego nadzoru przełożonego. To co tam ujrzał Zeervus nazwać można było najlżej burdelem albo (jak mawiają ludzie) Sodomą i Gomorą. Zgodnie z legendą mieszkańców Ziemii Sodoma i Gomora były starożytnymi miastami, których mieszkańcy byli niegodziwi, rozpustni oraz gardzili prawem ludzkim, jak i boskim. W końcu potężny duch, zwany przez ludzi Bogiem zniszczył obydwa miasta. Co prawda koncepcja ziemskiego Boga różniła się od turianskich wierzeń o inspirujących do działań duchach, Bóg jako potężny duch był co prawda pokracznym, ale odpowiednim porównaniem. Patrząc po tym, co działo się w tej placówce dyplomatycznej można było uznać, że jedynie co pozostawało tu zrobić wrzucić do środka granat, aby wszystko wybuchło. Placówka wyglądała na opuszczoną, nikt też nie wyszedł aby powitać, jeżeli nie Vallokiusa i jego to przynajmniej Qeiranę, jako ważnego funkcjonariusza dyplomatycznego. Co gorsze w świetle galaktycznego prawa dyplomatycznego i konsularnego, ziemia ta była traktowana jako terytorium Hierarchii. Porównanie zatem porządku panującego na Palaven, a ... tego tutaj było jeszcze bardziej gorszące dla młodego oficera.
- Mam dziwne wrażenie, że panu Konsulowi przydałby się solidny kop w tyłek... choć osobiście za takie zapuszczenie placówki należałoby się parę lat w kolonii karnej.
Skwitował panujący tutaj "ład i porządek", do czasu, gdy nie usłyszał podniesionych głosów i wybijanego szkła. Dochodziły one z prawej strony, gdzie zgodnie z obowiązującą w Hierarchii polityką architektoniczną powinno się znajdować małe pomieszczenie, czy też pomieszczenie umożliwiające transport na inne piętra. Zeervus dobył swój karabin.
- Kapitanie ?
Skinął do Vallokiusa i ostrożnym chodem podszedł do ściany od lewej strony drzwi, dochodząc do futryny. Taktyka dotycząca oczyszczania budynków ze strony terrorystów zwykle polegała na oczyszczaniu pomieszczeń od drzwi do drzwi. Jeżeli w następnym pomieszczeniu mogło znajdować się zagrożenie, to zależało to od dwóch czynników. W przypadku niepotwierdzonej agresywnej postawy celów, do pomieszczenia wchodziło się z wyciągniętą bronią w celu ewentualnego wyeliminowania zagrożenia. Natomiast przy potwierdzonej agresji przeciwników, jednostki zwykle używały wpierw granatów hukowych lub odłamkowych, by następnie wkroczyć do środka i wyeliminować agresorów. Zeervus ostatecznie czekał na Vallokiusa i jego rozkaz. Jego zdaniem należało usunąć potencjalne niebezpieczeństwo.
ObrazekObrazek
Qeirana Aecterus
Awatar użytkownika
Posty: 187
Rejestracja: 9 cze 2013, o 18:25
Miano: Qeirana Aecterus
Wiek: 32
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianka
Zawód: Dyplomatka
Kredyty: 19.930

Re: Plac Matron

24 lip 2014, o 10:19

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek

Patriotyzm nie jest krótkotrwałym wybuchem uczucia, lecz cichym i niewzruszonym oddaniem przez całe życie.

~~~

Oficjalnie | Prywatnie
Pancerz

~~~

Theme
Vergull Vallokius
Awatar użytkownika
Posty: 254
Rejestracja: 30 cze 2013, o 00:06
Miano: Vergull Vallokius
Wiek: 37
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Wojskowy
Postać główna: William Kraiven
Lokalizacja: Karath
Status: Ex-kapitan 10. Oddziału Specjalnego / Kapitan jednostki Zwiadowczo-Uderzeniowej
Kredyty: 56.550
Medals:

Re: Plac Matron

24 lip 2014, o 13:06

Vergull spoglądał z pogardą na konsulat, który był rzeczywiście w nieładzie. Osoba, która nią się zajmowała była albo niekompetentna, albo rzeczywiście miała problemy polityczne na Illum. Kapitan przeszedł kilka kroków po recepcji, oglądając ją dalej. Gdy chodził tak, był spokojny, a ręce trzymał za siebie. Widać wolał poczekać niż się narzucać. Na słowa zaś samego porucznika, nie skomentował. Zerknął tylko na niego, po czym znów zaczął patrzeć i nasłuchiwać. Informacje przekazane przez asari potwierdzały stan rzeczy placówki dyplomatycznej hierarchii. Jednakże czy miała ona tak znaczący wpływ na jego funkcjonowanie? Kapitan wolał się tego dowiedzieć od samego Litheirosina, który jak widać miał właśnie problemy. Nie był do końca pewny czy to właśnie on, czy ktoś inny z placówki. Zerknął ponownie na porucznika, trzymając ręce z tyłu. Jego zachowanie troszeczkę go rozbawiło, ale pochwalił go za to, że nawet w takich sytuacjach był w pełnej gotowości. Skierował się powolnym krokiem ku drzwi, odpowiadając Zeervusowi - Spokojnie poruczniku. Otwórz tylko drzwi i opuść broń - nie zatrzymywał się, mając nadzieję, że turianin zrobi to bez sprzeciwu, a sam Vallokius nie zatrzyma się przed nimi. Cokolwiek się tam działo, podejrzewał, że nie miało to związek z terrorystami, a bardziej z niechcianym gościem. Prawdopodobnie znajdował się tam windykator, starający się wyłudzić pieniądze. Gdyby rzeczywiście się mylił i tak miał sporo czasu na reakcję, a przecież nie można było sobie pozwolić w takim miejscu na walkę. Nie mniej, jeśli wchodzi bez problemu do środka i szuka osoby, które powodują ten raban. Przystaję przed nimi, prostuje się i czeka na reakcję.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek BONUSY: 20% zniżki przy zakupach [implant] | Raz podczas walki auto.sukces podczas testu na trafienie [implant]
Qeirana Aecterus
Awatar użytkownika
Posty: 187
Rejestracja: 9 cze 2013, o 18:25
Miano: Qeirana Aecterus
Wiek: 32
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianka
Zawód: Dyplomatka
Kredyty: 19.930

Re: Plac Matron

28 lip 2014, o 08:47

Sama Qeirana widzac stan tego miejsca przystanela na chwile i zamilkla. Rozejrzala sie i nie wygladala ani na zadowolona ani na zdenerwowana w jakis sposob. Byla....obojetna, albo tak dobrze ukrywala w tym momencie swoje krytyczne niezadowolenie. Dyplomatka w koncu przeszla kilka krokow i dlonia dotknela recepcji przecierajac nieco kawaek blatu i spojrzala na swoje palce jakby szukala tam kurzu czy czegos innego. Nie patrzyla sie przez dluzsza chwile na swoich wspoltowarzyszy broni i wygladala tak jakby byla zamyslona albo probowala podjac jakas wazna i ciezka decyzje. Coz wlasnie przebywa w konsulacie Turianskiej Hierarchii, która powinna byc reprezentatywna czescia jej rasy na tej planecie, ktora zwykla z handlu na tak ogromna skale, ze kazda rasa, kazdy osobny byt moze tu przyjsc i zobaczyc jak tak na prawde jest tu prowadzony konsulat. Gdyby sprobowac ocenic cala Turianska Hierarchie po czyms takim, takiej doslownej dziurze, zaniedbanej i porzuconej wtedy nikt, nawet podrzedne vorche nie czulyby respektu wobec jej wlasnej rasy. Qeirana spojrzala w koncu na Vallokiusa i Haazheela gdy uslyszala dzwiek tluczonego szkla. Popatrzyla na nich pytajaco i po chwili jej wzrok skierowal sie w strone zrodla dzwieku. Niewiele juz sie zastanawiajac ruszyla pewnym siebie, egergicznym krokiem w strone od ktorej uslyszala ta cala awanture. Minela porucznika i doslownie podkasala rekawy jakby chciala komus z piesci pieprznac prosto w rzuwaczke.
-Jesli on mi sie nie wytlumaczy tak zeby mnie przekonac....
Zaczela i jeszcze odwrocila sie do dwójki ukazujac teraz swoj caly gniew, rozzalenie i nieco roztrzesienia o czym mogly sugerowac telepiace sie piesci klobiety.
-...wtedy wzywajcie tu ambulans albo sami sciagajcie jego truchlo z pobliskich scian.
Odparla tutaj juz z nutka zlowrogiej sklodkosci, po czym doslownie nalozyla na twarz swoj uprzejmy i chyba juz wyuczony usmiech i poszla w strone zrodla dzwieku.
ObrazekObrazek

Patriotyzm nie jest krótkotrwałym wybuchem uczucia, lecz cichym i niewzruszonym oddaniem przez całe życie.

~~~

Oficjalnie | Prywatnie
Pancerz

~~~

Theme
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Plac Matron

1 sie 2014, o 12:38

Drzwi zza których dobiegły ich hałasy w istocie prowadziły na klatkę schodową, gdzie zakręcające w połowie wysokości stopnie łączyły zaniedbaną recepcję z resztą pomieszczeń konsulatu. Pokonując je niespecjalnie dyskretnie (głównie za sprawą nie do końca opanowaną teraz Qeiranę) trójka przeniosła się na wyższą kondygnację, gdzie niedługi acz dość szeroki korytarz spinał ze sobą pięć biurowych pomieszczeń. Jeśli któreś z przybyszów łudziło się jeszcze dotąd, że bezład i gnuśność zdołały w prawdzie opanować parter lecz turiański duch wciąż dzielnie walczy o utrzymanie porządku na piętrze, to sromotnie zawiedli się widząc kolejne wyschnięte na wiór rośliny i puste butelki porozstawiane po kątach. Rozłożony na posadzce dywan leżał krzywo, co tylko dodawało uroku mozaice plam na nim utworzonej. Jeden jego róg był nawet nadpalony. Przy każdych drzwiach, zamkniętych na ten moment, wisieć powinna tabliczka informująca co i kto czeka w środku jednakże tylko dwie z nich nie spoczywały na podłodze, a z niedobitków zaledwie jedna trzymała się wciąż dumnie i prosto, sławiąc imię Villyrusa Litheirosa, Konsula Generalnego Turiańskiej Hierarchii na Illium. Była to chyba pierwsza i jedyna oglądana dotąd przez drużynę rzecz, która nie przynosiła rzeczonemu natychmiastowej hańby.
Podejrzane odgłosy, które ucichły dość prędko po tym jak się pojawiły, rozbrzmiały ponownie kiedy trójka turian z Hunter była już na górze i zastanawiała co dalej. To właśnie z biura na końcu korytarza, najważniejszego w budynku, dobiegały dziwne dźwięki. Kilka wykrzyczanych słów, trzask szkła i jeden pisk dalej drzwi do pokoju nagle otworzyły się. Stanęła w nich turianka. Określenie półnaga prawie się jeje imało ALE protokół dyplomatyczny wymagał od niej o wiele więcej niż dwakroć tyle okrycia. - I żeeeebym Cię tu wjęncec niee widział! - odprowadził ją do wyjścia głos silny, przywykły do poleceń ale wyraźnie rozpuszczony w alkoholu. Już i tak wyraźnie roztrzęsiona kobieta, kiedy zobaczyła przed sobą zupełnie niespodziewanych gości, rozpłakała się na miejscu i w dwóch susach zniknęła za drzwiami jednego z bocznych pomieszczeń, które to zaraz wyświetliły czerwony panel blokady uruchomionej od środka. Za to przejście na wprost pozostawało otwarte.
Za nim, przy słusznych wymiarów biurku, siedział ktoś, kogo trzymająca kieliszek ręka wystawała zza wysokiego oparcia krzesła skierowanego oparciem do korytarza i zewnętrznego świata. O biurze Litheirosa dało się powiedzieć niewiele więcej niż o reszcie budynku - niegdyś może schludne i nowoczesne, tonęło w nieładzie i kolokwialnie mówiąc syfie. Okupujący siedzisko mruczał coś do siebie i tym wewnętrznym dialogiem zaaferowany był tak, że obecność gości pozostała niezauważona.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Qeirana Aecterus
Awatar użytkownika
Posty: 187
Rejestracja: 9 cze 2013, o 18:25
Miano: Qeirana Aecterus
Wiek: 32
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianka
Zawód: Dyplomatka
Kredyty: 19.930

Re: Plac Matron

3 sie 2014, o 20:41

Cała ta scena mogłaby zapewne spowodować, że Qeirana wybuchnęłaby wściekła na konsula gdyby nie fakt, że wcześniejsze otoczenie całego konsulatu i tak doprowadziło ją na skraj jeszcze żyjącej lekko wytrzymałości na gniew jednak widocznym było, że zaraz kobieta będzie mogła coś chwycić i po prostu pieprznąć Litheirosa centralnie w grzebień. Zanim postanowiła wejść do środka jego gabinetu spojrzała na dwójkę turian, którzy jej towarzyszyli od początku na Illium. Widząc na dodatek wybiegającą turiankę przystanęła znów i zacisnęła pięści. Zerknęła przy okazji na swój omni klucz i wzięła kilka głębszych wdechów.
Dyplomatka poprawiła w końcu swój cały kostium, w tym ozdobnik na grzebieniu i zachowując jeszcze resztki spokoju powoli weszła do gabinetu. Rozejrzała się jeszcze po całym pomieszczeniu i w końcu odezwała się wpierw miły, uprzejmym, nieco udawanym tonem, i jakże kobiecym....
- Nazywam się Aecterus, jestem dyplomatką oraz wysłanniczką polityczną Turiańskiej Hierarchii, która...
Tu kobieta zrobiła pauzę , znów ścisnęła dłonie w pięści i po wzięciu głębszego wdechu ryknęła głośno na konsula nie kryjąc już swojej wściekłości nie tylko przez to co zrobił z tym miejscem, ale i przez to jak traktuje pracowników i sam fakt, że jest pijany też nie pomaga mu teraz.
- ...ŻĄDA WYJAŚNIEŃ CO TU SIĘ NA DUCHY DZIEJE.
Qeirana nie wytrzymała, sama traktowała swoją pracę poważnie, zawsze należało być reprezentatywnym, dobrze ukazywać imię Turiańskiej Hierarchii , a to tutaj... to jest zwykły cyrk, który razi ją niemiłosiernie.
ObrazekObrazek

Patriotyzm nie jest krótkotrwałym wybuchem uczucia, lecz cichym i niewzruszonym oddaniem przez całe życie.

~~~

Oficjalnie | Prywatnie
Pancerz

~~~

Theme
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Plac Matron

8 sie 2014, o 22:25

Poranne promienie lokalnej gwiazdy znalazło dla siebie przejście między strzelistymi konstrukcjami pobliskich wieżowców i bezwstydnie wtargały do nieuporządkowanego biura przez szczeliny między listwami żaluzji. Kurz wiszący w powietrzy błyszczał w ich świetlistych strugach, a butelki, które przypadkiem napatoczyły się na ich drogę rozpraszały je, tworząc kolorowe iluminacje na ścianach. Te usilne próby natury by nadać pomieszczeniu nieco wdzięku skazane były jednakże na porażkę - nieład i nieporządek były zbyt wszechobecne, by dało się je zignorować a tym bardziej tolerować.
Pojawienie się Qeirany w pomieszczeniu - w tym małym kawałku świata, który w chwili obecnej był w stanie pojmować, we fragmencie czasoprzestrzeni, która mieściła mu się obecnie w głowie - była dla konsula zaskoczeniem niemały, a i śmiało użyć można było określenia "dużym". Sporym przynajmniej do tego stopnia, gdzie dłonie panicznie odrywają się od wszystkiego, czym były zajęte, by przejść w stan gotowości. Biedny kieliszek w starciu z brutalną rzeczywistością twardej podłogi nie miał większych szans i mimo dzielnego oporu pękł w nóżce z umiarkowanym hałasem, na który właściciel biura tylko syknął - i to raczej nie ze względu na naczynie czy podłogę a trunek jaki przeniósł się z pierwszego do drugiego. Niezrażony tą niewielką tragedią Litheiros dźwignął się z krzesła i jak gdyby nigdy nic wygładził leżące na nim ubranie, by - jak wypadało - przed gośćmi stanąć w pełnej możliwej krasie.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Konsul był turianinem wzrostu nieco mniejszego, niż utarło się za przeciętność. Pod szykowny, praktycznie skrojonym - lecz zgodnie z "wystrojem" miejsca pracy mocno wybrudzonym - czarno-białym strojem chował swe szare ciało. Na uwagę zasługiwał zwłaszcza brak kolonialnych tatuaży - spotykanych u turian częściej niż rzadziej - na wykrzywionej pijackim grymasem twarzy. Zasadniczo autor owej fizjognomii miał chyba na myśli szczery uśmiech, ale pogubił się gdzieś przy doborze środków wyrazu. - Oczywiściem, wi... - wciąż przesadnie zadowolony spróbował wejść kobiecie w słowo gdy przerwała na chwilę, ale dokończyć nie było mu dane. Odebrawszy tyradę Qeirany z wyraźnym niezadowoleniem (czy to z treści, czy z samego faktu, że turianka krzyczała) wyglądał już jakby zeszło z niego nieco powietrza. Skoro już i tak nie zamaskuje niezdatności do pracy, to czemuż nakładem wszystkich sił próbować stać na baczność. - A no tak jakoś... widzisz... em... - pomysły kłębiły się pewnie w głowie, ale język dostępny tylko jeden - alternatywnie tych pierwszych zabrakło, a ten drugi nie wiedział co ze sobą zrobić - praca wyre! Jak widać... nawet posprz... posyprzyątać nie ma kieedy! - wymyślił w końcu z twarzą wyraźnie zatroskaną, rękoma wsparłszy się o biurko.
Zeervus Haazheel
Awatar użytkownika
Posty: 104
Rejestracja: 14 wrz 2013, o 16:08
Miano: Zeervus Xanthus Haazheel
Wiek: 25
Klasa: Żołnierz
Rasa: Turianin
Zawód: Porucznik 60. Dywizji Desantowej
Postać główna: Zeervus Haazheel
Status: Weteran Bitwy o Cytadelę, Jego rodzina służy w wojsku od Wojny Zjednoczeniowej
Kredyty: 5.680

Re: Plac Matron

12 sie 2014, o 08:24

Porucznik stojąc z bronią w gotowości zdziwił się na słowa Kapitana. A przecież, jeżeli w pobliżu było jakieś niebezpieczeństwo? Ci notoryjni "windykatorzy" próbujący zastraszyć Konsula? Jednakże, zgodnie z rozkazem Vallokiusa, Haazheel opuścił broń. Już miał otwierać drzwi, kiedy obok niego przeszła Qeirana, zakasając rękawy i mówiąc w skrócie, że mogą posypać się głowy, a przynajmniej była taka pointa jej wypowiedzi.
Co prawda Porucznik nie widział jeszcze dyplomatki w takim bojowym nastroju, jednakże prawdę mówiąc... spodobało mu się jej nastawienie, a wręcz nawet uśmiechnął się na jej słowa z aprobatą. Turiańscy żołnierze sieli postrach wśród swoich wrogów, a wściekły turiański oficer mógł budzić grozę w całych wrogich oddziałach. Poboczną w tej kwestii była istota skuteczności bojowej wściekłych krogan, ale jest to dyskusja akademicka. Co mogło być gorsze od wściekłego turiańskiego oficera? Oczywiście wściekła turianka. Wierzcie lub nie, ale nawet najbardziej twardy, zahartowany i zaprawiony w boju żołdak zmienia się w małego kociaka, kiedy wróci do domu i zastanie wściekłą żonę. Zeervus nie raz widział, jak jego ojciec "malał" w oczach, gdy jego matka miała kiepski humor. Rzadko się to zdarzało, ale widok byłego dowódcy fregaty, kapitana turiańskiej floty, który stara się ostrożnie udobruchać swoją wściekła partnerkę, na prawdę wbija się w pamięć.
- Panie Kapitanie.... chyba się zakochałem.
Zażartował Zeervus i po chwili raźnym krokiem ruszył za Qeiraną w stronę gabinetu konsula. Każdy kolejny krok w stronę "miejscowego dyplomaty" był krokiem w jakąś niewyjaśnioną, wypaczoną czeluść. Było odbiciem w krzywym zwierciadle tego jak powinna wyglądać placówka dyplomatyczna Hierarchii. To tak samo jakby kroganie zaczęli namawiać do galaktycznego pokoju, hanarzy staliby się ateistami, a volusi gromadziliby majątek, aby potem jego znaczą część oddawać na cele altruistyczne. Dobrze zachowana tabliczka wskazująca gabinet konsula, była wręcz ośmieszeniem dla jego samego biorąc pod uwagę całokształt organizacji. Porucznik Haazheel ruszył za Qeiraną omijając spłoszoną i płaczącą kobietę, która zamknęła się w pobliskim pomieszczeniu.
Kiedy pojawił się w środku gabinetu, widok Lithoriusa był wręcz smutny. Co prawda samo ubranie konsula było odpowiednio dobrane do jego funkcji to Haazheel miał wrażenie, iż nie było prane chyba już od paru miesięcy. Pijacki grymas wskazywał przy tym, iż pomimo, że są godziny urzędowania to ich gospodarz był zdrowo "na gazie". Odnośnie uzależnień, polityka Hierarchii była liberalna w tej kwestii. "Zażywaj co chcesz, ale miej na uwadze, że nie może to mieć wpływu na wykonywanie twoich obowiązków" - tak brzmiała maksyma, o której konsul wyraźnie zapomniał.
Kiedy Qeirana zaczęła mówić, Zeervus stanął spokojnie, nie spodziewając się tego, co później nadeszło. Panna Aecterus bowiem niedługo potem wydarła się na Lithoriusa. Sam żołnierz się lekko przeraził, ale to jeszcze bardziej mu zaimponowało. Dyplomatka, nie dyplomatka, krzyk miała doniosły i rozkazujący, jak na prawdziwą turiankę przystało. W odpowiedzi, chwiejąc się przy tym, mężczyzna próbował się wytłumaczyć, a stwierdzenie "praca wre".... nie spodobało się Zeervusowi, który postąpił krok do przodu.
(z uwagi na dużą ilość przekleństw i niecenzuralnych zwrotów czytanie na własną odpowiedzialność)
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Po czym kończąc swoją tyradę założył rękę, na rękę i patrzył oczekująco na Lithoriusa, czekając na jego wyjaśnienia.
ObrazekObrazek
Vergull Vallokius
Awatar użytkownika
Posty: 254
Rejestracja: 30 cze 2013, o 00:06
Miano: Vergull Vallokius
Wiek: 37
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Wojskowy
Postać główna: William Kraiven
Lokalizacja: Karath
Status: Ex-kapitan 10. Oddziału Specjalnego / Kapitan jednostki Zwiadowczo-Uderzeniowej
Kredyty: 56.550
Medals:

Re: Plac Matron

13 sie 2014, o 14:59

Zdecydowanie konsulatem hierarchii, tego miejsca nie można było nazwać. Z nazwy możliwe, że tak właśnie było, ale w oczach kapitana malował się symbol rozpusty i hańby. Jak można było doprowadzić do takiego stanu. Już sam widok uciekającej turiańskiej samicy z biura konsula wzbudziła w Vergullu niesmak i odrazę. Ze spokojem ruszył za dyplomatką, wchodząc do środka i szukając wzrokiem nieodpowiedzialnego przedstawiciela rasy turian. To co tam zobaczył wzbudziło w Vallukiusie złość, ale także uśmiech pełnej pogardy. W pewnym sensie uświadomił sobie i utwierdził w przekonaniu, że politycy wcale nie są lepsi od wojskowych. Tak zwana "polityka" sprowadzała się tylko do czcze gadania i biesiadowań co w tym przypadku było dość trafne. Dlatego też Vergull nie lubił się w to bawić. Szanował ojca, że obcował na co dzień z takimi turianami, a już pokroju tego, którego miał przed sobą. Z początku kapitan nie zamierzał ingerować w starcie słowne między Queiraną, a Lithoriusem. Dobrze, że pełna irytacji i zawziętości chciała wyjaśnień co do stanu tego miejsca. Jednak patrząc już na samego turianina, raczej wątpliwe było by uzyskać zadowalającą odpowiedź. Tak jak z przymrużeniem oczu słuchał debaty i starć politycznej hierarchii, tak przemowa porucznika niewątpliwie była nie na miejscu. Fakt, to co powiedział było trafne i jak najbardziej wskazane, ale Zeervus troszeczkę się zapomniał.
- Poruczniku... - krzywo spojrzał na Haazheela, mając ręce wciąż z tyłu. Milcząco, wpatrywał się przez chwilę w niego. Chciał mu dać jednoznacznie do zrozumienia, że jego postawa pozostawała wiele do życzenia - Trochę kultury. Nie zachowujmy się jak rozwścieczone pyjaki na placu zabaw. Jesteśmy cywilizowaną rasą...a nie ludźmi - tu podkreślił, zerkając już na konsula. Zapewne w jego mniemaniu mogło to wyjść na obronę, ale to też zamierzał od razu sprostować, odpowiadając po chwili - Ma pan chwilę konsulu co do obrony na to co tutaj się dzieje. I radzę odpowiednio dobrać słowa. W przeciwnym wypadku uznam pańskie kompetencje za niepotrzebne i zagrażające interesu Hierarchii - zagroził konsulowi, dalej stojąc i zachowując zimną postawę. Nie zamierzał na razie przechodzić w czyny, ani się przedstawić, bowiem teraz wszystko zależało od tego jak sprawy się potoczą.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek BONUSY: 20% zniżki przy zakupach [implant] | Raz podczas walki auto.sukces podczas testu na trafienie [implant]
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Plac Matron

20 sie 2014, o 10:05

Głupkowaty pseudo-uśmieszek był na twarzy konsula obecny jeszcze gdy Haazheel brał pierwszy głęboki haust powietrza, a gospodarz żył w przekonaniu, że najgorsze przetrwał przyjmując reprymendę od koleżanki po dyplomatycznym fachu. Przez pierwsze zdania potężnej tyrady wyraz ten wciąż zgrywał nieugiętego, chociaż w mrużących się oczach Lithoriusa dało się wyczytać jak wiele wysiłku potrzeba, by utrzymywać propagandową dobrą minę do złej gry. Kolejne podjazdy atakowały jednakże turianina ze wszystkich stron, aż w końcu któryś przytyk trafił tak celnie, że na liniach zaopatrzeniowych konsula zapanował chaos i przedstawienie zaczęło się sypać. Pierwszy upadła owa głupkowata fizjognomia będąca w zasadzie - jako najbardziej wysunięty przyczółek udającego, że nic się nie stało - z góry spisana na straty. Wszelkie ocalałe tam siły przeniesiono więc do kończyn, które jak potężne filary dzielnie pracowały, aby posiadacza utrzymać w tej umiarkowanie dostojnej pozycji wspartego rękoma o blat, którą przyjął przed chwilą. Na tym polu Lithorius czuł się znacznie pewniej i jego niezadowolone, wykrzywione żuwaczki kilkukrotnie ułożyły się tak, jakby konsul próbował przejść do riposty. Napór wrażych "wojsk" był jednak zdecydowanie zbyt silny i próby kontrataku nie powiodły się. Jak na potyczkę tak nierówną walka trwała zaskakująco długo. Mimo wszystko wynik mógł być tylko jeden i resztki opory stłamszono. Wycieńczony mężczyzna osunął się na fotel na moment przed tym, jak w niewybrednych słowach mu zaproponowano, zupełnie jakby czytał w myślach. Owszem, tuiranin - z wielkim trudem - wertował idee. Swoje.
Jakkolwiek można było mieć obiekcje co do zasadności wybuchu porucznika Haazheela jak i ekspresyjności jego przekazu, zadziałał on na rozmówcę jak obfity kubeł lodowato zimnej wody. Starczyło powiedzieć, że przetrawienie takiej ilości słów koniec końców okazało się zadaniem diabelsko trudnym i w reakcji obronnej organizm musiał w trybie ekspresowym oczyścić się ze śmieci i jak najszybciej odblokować główne arterie wewnętrznej komunikacji. Do rozmowy z kapitanem Vallokiusem podszedł więc w końcu z umiarkowanym zrozumieniem sytuacji, w której uczestniczył. Przez chwilę drapał się po czaszce, następnie, nie podnosząc na nikogo wzroku, sięgnął pod blat i wyciągnął niewielką butelkę, z której przelał przeźroczystą ciecz do jednej z osyfionych szklanek zalegających na biurku. Duchy raczyły wiedzieć czy to aby na pewno zwykła woda.
Pociągnąwszy dwa głębokie łyki konsul odkaszlnął i podjął głosem zdecydowanie mniej chwiejnym niż ten, który jeszcze przed momentem opuszczał jego krtań. - A co ma się dziać? Przecież tu nic się nie dzieje. Nic do diaska! Co wy, nie wiecie gdzie jesteśmy? To Illium! - wykrzyczał rozkładając szeroko ręce, jak gdyby właśnie odsłonił kurtynę, która jeszcze przed momentem przesłaniała świat wokół - Tu wszystko jest możliwe i zgodne z prawem! Myślicie, że czym my się tu niby mamy zajmować? Tu nawet nie ma papierów do przerzucania! Kto by tu zaglądał? Lokalne władze? A są tu jakieś?! Przedstawiciele jebani handlowi? Nieee, łatwiej i szybciej porozumieć się z naszym przedstawicielstwem handlowym, przecież piją kawkę stolik dalej! Zwykły, szary Victus? A myślicie, że po cholerę tuiranie tu przylatują? Żeby nie musieć się do kurwy nędzy z hierarchią w żadnej sprawie kontaktować! - zaczął się wściekać, ale rzut oka na pogardliwy wyraz twarzy Vergulla ostudził go. Nieznacznie. - Wydaje się wam, że praca tu to wakacje, przyjemność? Gówno wiecie, powiem wam! To więzienie, banicja, to najsurowszy wymiar dyplomatycznej kary! Dla kogoś, kto miał siłę, ambicje, zapał! Ale do tego trochę pecha... - konsul zapatrzył się na chwilę we własną przeszłość. - Zostaje więc tylko to, co tu kupić można a tam nie. - podsumował kręcąc zrezygnowaną głową i wzruszając ramionami.

Wróć do „Nos Astra”