Stolica, skolonizowanego przez asari, Illium. Nowoprzybyłym jawi się jako piękne, niekiedy doskonałe miasto, co często potrafi zmylić - tutejsi mówią, że Nos Astra potrafi być równie zdradliwe i niebezpieczne, co Omega. Często porównywane jest do Noverii przez swoje zaangażowanie w politykę handlu.

Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Wieżowiec H&Others Company

24 wrz 2014, o 21:45

Nie powiedział już nic więcej czując, że wcale nie musi tego robić. Iris zdawała się doskonale widzieć, jak dobrze w towarzystwie innej kobiety bawi się Rodriguez i chociaż nie było w tym niczego zdrożnego, to każdy inny mężczyzna w ten sposób nie rozmawia z inną kobietą. Widocznie faktycznie musieli się znać od dawna, czyż nie?
Howard podprowadził ją do baru a zapach cytryny zmieszany z aromatem uwalniającej się od dwójki siedzącej przy barze tequili od razu mógł zaatakować nozdrza. Diego podniósł się ze stołka i stanął jak na dżentelmena przystało naprzeciwko Howarda wciąż nieznacznie uśmiechając się do Iris.
- Proszę Rodriguez, jest uparta, masz szczęście. Pani Crimson… - ukłonił się i zniknął w tłumie, zapewne niesiony kolejnymi pilnymi sprawami zajmowania się swoimi damami do towarzystwa. Fakt, że zapamiętał nazwisko Lex wcale nie wróżył niczego dobrego. Diego tylko odprowadził go wzrokiem, po czym przeniósł spojrzenie na Iris. Może troszeczkę zbyt zamglone spojrzenie, chyba było dość alkoholu jak na dzisiejszy wieczór.
- Jak się bawiłaś? - zapytał wskazując jej stołek między sobą a Lex, tak, aby nie czuła się odizolowana siadając gdzie indziej. – Wyglądał na zadowolonego aż nazbyt. Naprawdę sprawdziłby się, jako poduszka na moje miecze…
Muzyka faktycznie cicho pobrzmiewała wśród gwary przetaczającej się przez główną salę person. Co chwila ktoś zerkał w ich stronę i jakby dłużej zawieszając spojrzenie już nie tylko na Rodriguezie i Iris, ale zdecydowanie na Alexis. Pewnie zastanawiając się, co taka kobieta jak ona robi w ich towarzystwie i czuje się tutaj całkiem swobodnie. Diego z kolei przyglądał się przez moment pustej butelce a potem kolorowi własnego garnituru. Mrugnął oczami.
- Iris, zamówić ci coś? Wino? Drinka? Może naszą tequilę, dobra była – uśmiechnął się od ucha do ucha błagając w duchu wszystkich bogów galaktyki, aby radna nie miała do niego pretensji o ten malutki stan upojenia. Nie można było powiedzieć, że Diego był upity. Raczej zdrowo muśnięty alkoholem na tyle, że przeszła mu ochota na mordowanie Howarda. W każdym razie Rodriguez doskonale zdawał sobie sprawę z tego, co się dzieje dookoła i poza lekko zamglonym spojrzeniem i naturalnie zapachem tequili nie sposób było się zorientować, że cokolwiek tutaj przed chwilą pili. – Lex, a ty? Coś jeszcze sobie życzysz mocniejszego?
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2039
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Wieżowiec H&Others Company

24 wrz 2014, o 22:04

Zagryzła wargi od środka, aczkolwiek nie ociągała się, kiedy Howard zdecydował się w końcu podejść do Diega. Wiedziała. I zbyt dobrze rozumiała. Nie mniej była ostatnią osobą, która zechciałaby urządzać publiczne sceny. Zwłaszcza te oparte na swoich wyobrażeniach. Oczy Iris zatrzymały się na jej Brazylijczyku, który z początku miał malutki problem ze zgrabnym podniesieniem tyłka.
- Dziękuje.
Usłyszał jeszcze Howard nim odszedł. I jeśli zdecydował się spojrzeć na radną, dostrzegł, jak jej usta układają się w nieme "będę pamiętać". Tylko on miał prawo to widzieć. Tymczasem Iris zmusiła się, aby odwrócić się ku dwójce dobrze bawiącej się w towarzystwie butelki tequili. Osobiście nie miała najmniejszej ochoty na żaden alkohol, tym bardziej, że sam odór alkoholu mógł wprowadzić w stan szybkiego upojenia. I tym razem jej wyobraźnia niczego nie przekoloryzowała.
- Był taktowny. I darował sobie wszelkie niestosowne komentarze.
Tyle musiało zaspokoić ciekawość Rodriguez, gdyż ta najwyraźniej nie zamierzała powiedzieć nic więcej, nawet, jeśli w jego spojrzeniu czaiłaby się jakaś prośba o rozwinięcie. Pytanie o to, czego się napije, wprawiło ją w nie małą konsternacje. Do czasu.
Trudno powiedzieć kiedy zjawił się za jej plecami. Wysoki, nawet jak na ludzkie standardy, w prostych, przeciwsłonecznych okularach, które o dziwo pasowały do dobrze dobranego garnituru. Z klasą ukłonił się przed Iris.
~ Pozwolę się ośmielić i poprosić Panią do tańca.
Wyciągnął ku niej rękę. I ta zgodziłaby się od razu, bez zawahania, ale najpierw spojrzała na Diega. Nie była żadnym nadczłowiekiem, aby pogardziła zwyczajną prośbą. Widział, że radna nie ma nic przeciwko, tak więc czy był sens się sprzeciwiać? Zwłaszcza, jeśli zostałby znów sam na sam z Lex i ich butelką? Końcem końców Iris podała mu swoją dłoń, a ten poprowadził ją ku środka sali. Nie znikali specjalnie sprzed oczu, tak więc Rodriguez mógł uspokoić ewentualne, zdradzieckie myśli.
Alexis nie od razu zdała sobie sprawę z tego, że mężczyzna, który przed chwilą porwał Iris do tańca, na samym początku kosztował z nią tutejszych, kolorowych specjałów barmana, rozmawiając o nowych rozwiązaniach w programach do kodowania poleceń mechom.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Alexis Crimson
Awatar użytkownika
Posty: 273
Rejestracja: 2 cze 2014, o 22:05
Miano: Alexis Crimson
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Inżynier Cerberusa
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 21.400

Re: Wieżowiec H&Others Company

24 wrz 2014, o 23:44

Podążyła za wzrokiem Rodrigueza i zauważyła, że Howard zdecydował jednak pozwolić radnej od siebie odpocząć i przyprowadził ją z powrotem. Machnęła do niej z uśmiechem, a gdy zorientowała się, że może nie było to do końca właściwe, powoli cofnęła rękę.
- Obawiam się, że po przekłuciu rozlałby się jak balon z wodą - roześmiała się. - Do odlatywania mu daleko, tego jestem pewna.
Wyglądało na to, że radna widzi ich doskonale, ale nie chce podejść. Czyżby była aż tak zazdosna? Crimson szybko oceniła wzrokiem obecną sytuację. Nie, to nie miało sensu. Między nią a Rodriguezem było wystarczająco dużo miejsca, by zmieścił się tam cały Howard. No, może pół Howarda, ale nadal byłyby to dwie radne. A Diego pomimo swoich dwuznacznych żartów i niepoważnych propozycji ani razu nie zajrzał jej w dekolt, czy coś. Już dobre trzy kieliszki temu zorientowała się, że to po prostu jego sposób bycia i trzeba się do tego przyzwyczaić. Czy Iris naprawdę myślała, że mężczyzna jej życia podrywa kogoś takiego jak Lex na butelkę tequili? Absurd.

W końcu jednak podeszli do nich, oboje i cała czwórka zmierzyła się taksującym spojrzeniem. Lex nie do końca wiedziała co się między nimi wydarzyło, ale nie przeszkadzała im w byciu niezadowolonymi. Przyjęła pożegnanie gospodarza bez zmrużenia oka, ale kiedy tylko się odwrócił do nich plecami, złowiła spojrzenie Diega i pokierowała je ruchem głowy na swoją dłoń. Jej pięść, oparta o blat, przy wtórze cichego syknięcia rozprostowała się na płasko w ramach prezentacji rozlewającego się balonu.
- Co...? Och, nie, wystarczy - pokręciła głową. - Przez chwilę nie będę już pić, buty na obcasie, pamiętasz?
Prawdę powiedziawszy nie czuła się pijana, jedynie nieco swobodniej się jej funkcjonowało. Nie chciała się wtrącać w rozmowę, dlatego też zajęła się układaniem skórek po cytrynie w symetryczny kształt.
Kiedy radna po raz kolejny zostawiła Diega z nią, Crimson odwróciła się tyłem do baru, opierając się o niego łokciami i zapatrzyła się w to, z jaką gracją porusza się nowa para.
- Będziesz miał okazję, żeby spędzić z nią dzisiaj chociaz chwilę, czy nie bardzo? - spytała, nie patrząc na swojego towarzysza od tequili, ale pytanie kierując wyraźnie do niego. Przez chwilę milczała, by w końcu dodać: - Chyba mnie nie lubi.
A jak radna nie lubi, to trochę nieciekawie. O, i znalazła się moja zguba. Tak, dotarło do niej z kim tańczy pani Fel. Lex westchnęła i nadal stukając obcasem w stołek w rytm muzyki, patrzyła przed siebie.
- NPC - ARMOR -
ObrazekObrazek
+10% DO OBRAZEŃ WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE | +10% PREMIA TECHNOLOGICZNA | +10% TARCZE
Obrazek
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: Wieżowiec H&Others Company

25 wrz 2014, o 07:07

Diego nawet dobrze nie skończył pytać o to czy coś zamówić, kiedy za jego plecami pojawił się ten przystrojony w okulary mężczyzna i wtrącił mu się niemalże w słowo. Rodriguez tylko zerknął na niego, jakoś z nikąd nie mógł go skojarzyć, chociaż bywał na wielu tego typu przyjęciach a jeszcze niedawno sam takie organizował. No dobrze, trochę mniej ugrzecznione niż to dzisiejsze.
- Chyba już zdecydowałaś – nie widział, jaki był sens patrzenia się na niego, kiedy w pierwszej chwili prawie wyrwała się do zaproszenia. Wzruszył tylko ramionami jakby było mu wszystko jedno. Siedział tutaj tyle to może posiedzieć jeszcze drugie tyle. Przynajmniej towarzystwo było ciekawe. Diego tylko odprowadził ich wzrokiem, aby po chwili odwrócić się plecami do tańczących. Nie widział jakiegoś straszliwego powodu, aby musieć na to patrzeć.
Dopiero pytanie Lex wyrwało go z tymczasowego zaniemówienia.
- Chyba nie, jak widać – odburknął trochę może zbyt ostro. Nie byłoby w tym niczego denerwującego, gdyby chociaż chwilę wcześniej z nimi posiedziała, porozmawiała. Iris ledwo zjawiła się przy Rodriguezie już od razu zniknęła, jakoś nie czując potrzeby przebywania w jego towarzystwie. Spojrzał na Crimson z rozbawieniem. – Daj spokój, mnie też nie lubi.
Mrugnął do niej, po czym zaczął bawić się korkiem od butelki siedząc przez chwilę w milczeniu. Nagle uderzył lekko otwartą dłonią w stół i podniósł się ze stołka.
- Wybacz, czas zwrócić na siebie odrobinę uwagi. Zaraz wracam – po chwili Rodriguez już zniknął w tłumie i ciężko było określić dokąd się udał. Na szczęście jedynie do czasu, bo kiedy tylko muzyka przestała nagle grać na znajdującej się w kącie sali scenie pojawił się Diego we własnej osobie. Zapowiedziany przez jednego z członków zespołu doprowadził tłum do dzikiego okrzyku radości. To oznaczać mogło tylko jedno – Rodriguez musiał to już kiedyś robić. I to chyba bardzo często. – Tak, tak. Ja też się cieszę, że was widzę. Już się tak nie drzyjcie. Po pierwsze chciałem podziękować gospodarzowi za próbę urządzenia tak epickiego przyjęcia, poważnie Howard, prawie udało ci się to tak jak mi kiedyś.
Kolejny okrzyk radości tłumu pomieszany z pojedynczymi głosami śmiechu przetoczył się przez pomieszczenie.
- Chcemy twoich imprez Rodriguez! – krzyknął ktoś z tłumu, a Diego wskazał na niego palcem i puścił mu oczko.
- Chciałbym, ale potem niektórzy z was bez skrępowania uprawiają romantyczną miłość na moich kanapch. Wolę tego uniknąć - śmiech tłumu rozszedł się po sali gromkim echem. - Po drugie widzę, że tylko niektórzy z was mają ochotę na zabawę. Dajcie spokój, wyciągamy kije z naszych bogatych tyłków i jazda! – muzyka zmieniła się diametralnie, nie było to już przymulone granie do powolnego bujania się czy raczej ignorowania zabawy. Zespół zaczął grać coś szybszego i Rodriguez mógł niemal wskoczyć w tłum. Wcześniej jednak coś jeszcze mu się przypomniało i jeszcze przerwał im na chwilę: - No i byłbym zapomniał… Kolejka dla wszystkich!
Dopiero teraz zszedł ze sceny po drodze poklepywany po plecach, z tym swoim bezczelnym półuśmiechem. Niemal każdy chciał mu uścisnąć dłoń, albo krzyczał jego nazwisko w przypływie euforii. Diego z trudem doszedł do baru i pociągnął Crimson za rękę.
- Chodź, za chwilę zrobi się tu strasznie tłoczno – wyciągnął ją na środek parkietu, jeszcze wcześniej szukając wzrokiem Iris. – Tańczysz? W porządku, nie bądźmy gorsi. Jestem w tym dobry zaufaj mi.
W jego głosie było coś, co nie przyjęłoby sprzeciwu i chociaż muzyka nie zachęcała do klasycznych tańców, tak spokojnie można było przy niej zaszaleć nieco mniej konwencjonalnie. Rodriguezowi to nie przeszkadzało, czuł się pewnie i w takiej sytuacji.
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2039
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Wieżowiec H&Others Company

25 wrz 2014, o 09:13

Spokojnie, nie było niczego złego w machaniu do radnej. Może nie odpowiedziała tym samym, ale kiedy Lex na nią spojrzała, mrugnęła do niej, dając wyraz, że widziała i nie zignorowała tych sygnałów. Zwyczajnie niegrzecznym byłoby zostawić Howarda w połowie jego zdania wielokrotnie złożonego.
Na parkiecie poruszała się lekko, jako że zarówno muzyka, jak i partner, nie byli zbyt wymagający. Starała się specjalnie nie rozglądać na boki, zwłaszcza nie uciekać spojrzeniem w stronę baru oraz pleców Rodrigueza, choć ciężko było jej utrzymać oczy, a jeszcze gorzej uwagę, na twarzy z kolei skupionej na jej licach. Nie zdążyli nawet skończyć wirować w tańcu, kiedy niespodziewanie instrumenty zamilkły, a głos, który przemawiał przez mikrofon, nie mógł zostać pomylony z żadnym innym. Iris zadarła głowę, aby sponad innych, barycznych ramion, mogła spojrzeć na Diega. Do czego on zmierza? Wiwaty i krzyki wcale nie ułatwiały w odbiorze słów, ale ten na scenie nie wydawał się być zrażony tak gorącym entuzjazmem tłumów. Wręcz przeciwnie, nakręcał je.
Powinni się wycofać zanim będzie za późno, ale dzika masa uprzedziła najmniejszy krok Iris, dosłownie zrywając się z miejsc i pełzać na parkiet. Z tego nie mogło wyniknąć nic dobrego, zwłaszcza dla funkcjonariuszy, którzy musieli się spiąć, gdyż w ułamku sekund stracili radną z oczu. Brawo, Rodriguez. On sam, choć próbował, nie potrafił wypatrzyć jej w tym szalonym, łaknącym zabawy tłumie. Wprawdzie mignęło mu przed oczyma kilka jasnych loków, nie mniej żadna z właścicielek nie okazała się być Iris.
Wystarczy ich zachęcić, napoić alkoholem, a już zapominają o dobrych manierach, które na co dzień prezentują swoją osobą bez zarzutu. Nikt nie schodził jej z drogi, tak więc tę trzeba było utorować siłą. Z pomocą przyszedł jegomość w okularach, który pomógł Iris wydostać się z tego zgiełku cuchnącego barwnym zestawieniem trunków. Masa skakała, przysłaniając widok na całe pomieszczenie. Nie lepiej było przy barze, gdzie roiło się od amatorów drinków oraz czystej. I tak źle, i tak niedobrze. Obejrzała się za siebie, w stronę przejść do innej części. Było chyba tyko jedno miejsce, gdzie mogłaby chociaż swobodnie oddychać.
I choć nie było mowy o wypatrzeniu Iris, to jednak jej wcześniejszy towarzysz na parkiecie tkwił nonszalancko oparty o skrawek lady przy barze. Może nie zwracał większej uwagi na Rodrigueza, ten po prawdzie był mu szczerze obojętny, z kolei od Lex ciężko było mu oderwać spojrzenie. Nie było ono żadne nachalne czy prowokujące, czyste zaintrygowanie nietutejszą osobowością.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Alexis Crimson
Awatar użytkownika
Posty: 273
Rejestracja: 2 cze 2014, o 22:05
Miano: Alexis Crimson
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Inżynier Cerberusa
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 21.400

Re: Wieżowiec H&Others Company

25 wrz 2014, o 10:43

Nie spodziewała się, że Rodriguez wskoczy na scenę i rozkręci to całe drętwe towarzystwo. I najwyraźniej też nie zdawała sobie sprawy z tego, jak bardzo jest tu uwielbiany. Dopiero wtedy zauważyła, jak wiele głów odwraca się w jej kierunku i ile kamer nie spuszcza jej z oka. Zaklęła w duchu. To nie był plan na dziś, Roy chyba się opluje ze śmiechu jak zobaczy twarz swojej siostry na zdjęciach w szmatławcach Nos Astry, do tego w towarzystwie radnej którą chyba darzył cichym uwielbieniem.
Śmiała się razem z tłumem i kiedy Diego zawołał o kolejce dla wszystkich, szybko wychyliła jeszcze jeden kieliszek tequili. Nie zdążyła dobrze go odstawić na miejsce, kiedy ktoś pociągnął ją za rękę i niemal ściągnął ze stołka.
- Diego... co, nie, czekaj... - próbowała protestować, ale z miernym skutkiem. - Ja nie... cholera.
Nie było tak, że nie potrafiła tańczyć w ogóle. Jakoś tam względnie potrafiła się ruszać, nawet cieszyło to niektóre oczy (podobno), ale nie przy takiej muzyce. I do tego wszystkiego mimo, że na parkiecie było ciasno, wokół nich było całkiem sporo miejsca. Wyglądało na to, że wszyscy czekają aż Diego i jego tajemnicza towarzyszka odwalą jakiś fantastyczny, efektowny taniec, który sprawi, że opadną szczęki. Lex rozejrzała się jeszcze w poszukiwaniu radnej. To ona powinna być na moim miejscu, stwierdziła w myślach z rezygnacją i czując dłoń Rodrigueza na swojej talii, westchnęła i poddała się rytmom. Na szczęście podłoga nie była śliska, albo Diego prowadził wystarczająco dobrze, żeby Crimson nie zrobiła z siebie pośmiewiska. Nie minęła minuta, a cała niepewność poszła sobie w cholerę i Lex ze śmiechem wirowała w tłumie.

Od lat nie była na takiej imprezie, a jak już wkręcała się na podobne, to zwykle tylko po to, by korzystać z otwartego baru. Kiedy ostatnio z kimś tak tańczyłam, do muzyki jak ta? Lata temu... Obraz, który mignął jej gdzieś w pamięci i zaraz zniknął, zawierał wspomnienia tak bolesne, że ucisk w klatce piersiowej prawie odebrał jej oddech. Zachwiała się i oparła na Diegu, całkowicie gubiąc rytm.
Nie możesz wiecznie katować się wyrzutami sumienia, Lex.
Ten głos... tych głosów było tu zbyt wiele. Dookoła. Nie chciała zostawiać Rodrigueza samego na środku parkietu, ale kiedy odzyskała rezon, nietrudno było wyczuć, że cała swoboda zniknęła. Razem z uśmiechem.
- Zejdźmy już - powiedziała mu cicho, prosto do ucha, kiedy znalazła się bliżej, a zespół przestał grać. Weź swoją radną na parkiet. Odwróciła wzrok w stronę baru i napotkała spojrzenie mężczyzny, z którym tańczyła Iris. Wpatrywał się w nią, jakby coś wiedział. Czy on coś wie?

Przeszedł ją dreszcz i odetchnęła głęboko, spychając swoje paranoje na dno umysłu. Nie mogła tak w nieskończoność. Spojrzała przepraszająco na Diega i kiedy zeszli z parkietu klepnęła go lekko w ramię.
- Idź do niej - skinęła głową w nieokreślonym kierunku, bo nie była w stanie odnaleźć radnej. Ale też nie zamierzała jej szukać. Sama podeszła do przyglądającego się jej mężczyzny i stanęła naprzeciwko, krzyżując ręce na piersi.
- Gdzie cię wcięło? Widziałeś, co musiałam przez Ciebie robić? - zaśmiała się, wskazując na parkiet, na którym w tym momencie tłum najwyraźniej zamierzał przebić się przez podłogę na piętro niżej.
- NPC - ARMOR -
ObrazekObrazek
+10% DO OBRAZEŃ WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE | +10% PREMIA TECHNOLOGICZNA | +10% TARCZE
Obrazek
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: Wieżowiec H&Others Company

25 wrz 2014, o 11:40

To był chyba jedyny moment, w którym Diego zmieniał się zupełnie nie zwracając uwagi ani na ludzi ani na nic innego dookoła. Był zawsze tylko on i jego partnerka kimkolwiek by nie była. Było mu obojętne czy ktoś na niego patrzy czy też nie, zwyczajnie podniósł go rytm i nic więcej w tej chwili się nie liczyło. Nie nalegał, aby została, wzrokiem wciąż próbował odnaleźć Iris. Skinął tylko głową do Lex z uśmiechem i westchnął po raz kolejny rozglądając się po sali. Spojrzeniem trafił jeszcze raz na Alexis i tego dziwnego kolesia w okularach, a więc Iris albo znów ktoś porwał albo gdzieś odpoczywała od tłumów. Gdyby specjalnie teraz poszedł jej szukać chyba i tak by nic z tego nie wyszło. Wystarczyło znaleźć tych sztywniaków, którzy nie odstępowali jej na krok i byłoby wszystko jasne. Rodriguez więc zmienił taktykę i szukał uważnym spojrzeniem trzech rosłych ludzi z jego promu. Nietrudno było ich wypatrzeć w tłumie, chociaż zdawali się być zwykłymi gośćmi, Diega jednak to nie zwiodło. Za dobrze znał te masy.
Ruszył więc powolnym krokiem przeciskając się przez rozbawiony tłum, zresztą na jego własne życzenie, zmierzał w okolice funkcjonariuszy. Gdzieś tam musiała być i tak jak podejrzewał było to miejsce, gdzie spokojnie można było złapać nieco powietrza. Z uwagi na fakt, że wszyscy przenieśli się albo w okolice parkietu, albo w okolice baru tutaj było względnie spokojnie. Mignęły mi jasne włosy i kawałek tej śliwkowej sukienki. Uśmiechnął się pod nosem.
- Chowasz się przede mną? – podszedł bez większego skrępowania przytulając ją do siebie. Potrzebował w tej chwili bliskości i w zasadzie nie musieli się z niczym kryć. Zwłaszcza, że praktycznie już nikt na nich nie patrzył. Diego stał tak przez dłuższą chwilę nie chcąc za nic wypuścić jej ze swoich objęć. Zamknął oczy i delektował się zapachem jej włosów. Dopiero po tym czasie odsunął się przechodząc kawałek w głąb korytarza, w którym można było już dostrzec gdzieniegdzie pary zajmujące się sobą nawzajem. Diego pokręcił głową z rozbawieniem i wrócił do Iris. – Zabrał cię na taras, prawda?
Mogła się zastanawiać skąd Rodriguez wiedział, ale to akurat by go nie zaskoczyło. Wiedział doskonale, czym Howard chwalił się przy każdej możliwej okazji, a Diego delikatnym podburzeniem przed chwilą tłumu miał zamiar to wypisane wręcz na jego twarzy zadowolenie zmazać. Ludzie go uwielbiali, no przynajmniej ci bogaci, a tego akurat nie dało się kupić za kredyty.
- Chcesz tam pójść jeszcze raz, tym razem ze mną? Ale ostrzegam. Ja nie będę taktowny i zapewne zasypię cię niestosownymi komentarzami – uśmiechnął się zadziornie i podał jej ramię. W sumie trochę świeżego powietrza by się przydało a i miał ochotę na cygaro.
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2039
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Wieżowiec H&Others Company

25 wrz 2014, o 12:13

Przed ruszeniem w stronę tarasu powstrzymała radną myśl, która w końcu przebiła się przez setki innych i doszła do głosu - Howard może tam na Ciebie czekać. Być może nawet sam przyłożył rękę do tego, jak tłoczno się tutaj zrobiło i wszystko obserwował z góry, nastawiając ucho, czy aby przypadkiem Twoje kroki nie niosą się echem przez pobliski korytarz. Już widziała na jego twarzy wymalowane triumfalnie a nie mówiłem?
Zdecydowanie zbyt wielu kelnerów kręciło się obok, tak więc Iris chwyciła jedną z losowo wybranych lampek, aby w końcu dali jej spokój z tym podtykaniem pod nos alkoholu. Nadgorliwość potrafiła być niezwykle upierdliwa. Niespecjalnie zainteresowała się zawartością naczynia, była to tylko jej przepustka do chwili spokoju A tą najwygodniej było się rozkoszować najbliżej okna, zza którego widać było oddaloną nieznacznie oraz biegnącą niemalże na całej swojej szerokości promenadę. Zapatrzyła się w ten obraz, jak zawsze szybko pędzący przed siebie, jak i zdaje się zupełnie nie przejmujący tym, co zostawia za sobą. Kroków Rodrigueza może nie rozpoznała od razu, ale przecież nikogo innego nie dopuściliby tak blisko niej, kiedy widać było, że niespecjalnie ma ochotę na jakiekolwiek towarzystwo.
- A wyglądam na kogoś, kto ucieka?
Odpowiedziała pytaniem na pytanie, ale nim pozwoliła się wziąć w ramiona, musiał cierpliwie zaczekać, aż odłoży nietkniętą lampkę. Wolała nie kusić losu, tym bardziej, że we krwi Diega szumiały procenty. I może otwarcie o nic go nie oskarżała, nie mniej zdecydowała się trzymać tej dozy ostrożności. Przygarnął ja do siebie, czemu radna się nie opierała. Z cichym westchnięciem przytuliła głowę do jego klatki piersiowej, celowo odwlekając ten moment obowiązkowego powrotu do rzeczywistości.
- Owszem, spacerowaliśmy po tarasie. Zresztą, nawet nie wiem dlaczego pytasz, skoro zdajesz sie wiedzieć wszystko doskonale.
Uniosła subtelne brew, choć na próżno było szukać tam jakichkolwiek oskarżeń. Po prostu ciekawość. Iris chcąc nie chcąc musiała przyznać, że Howard miał za sprawą tej oszklonej posadzki prawdziwy powód do dumy, tak więc w pełni rozumiała, dlaczego się nim chwalił i zabierał tam osobiście ważne w jego mniemaniu persony.
- Jeśli nalegasz, nie mam nic przeciwko.
Ujęła jego ramię i nawet nie do końca najlepszy obserwator mógł dostrzec, że przy jego boku czuje się o wiele lepiej.
- Choć tak naprawdę może być jakikolwiek kawałek ziemi na świeżym powietrzu. Wykrzesałeś z tych dystyngowanych gości prawdziwą bestię i raczej wolę nie patrzeć, jak się to skończy.

Widział, że zmierza w jego stronę, choć nie dał tego po sobie poznać, niby zajęty kieliszkiem, którego opróżnianie było niezwykle pochłaniającego. Nie oznaczało to jednak, że kiedy Lex znalazła się tuż obok, nadal zgrywał obojętnego. Wręcz przeciwnie.
~ Chyba nie chcesz mi wmówić, że wyglądałaś tam na damę w opresji?
Szczery uśmiech rozjaśnił jego wyraźnie ostre rysy twarzy, z kolei Crimson nie mogła się oprzeć wrażeniu, że jego oczy wodzą teraz po dobrze dopasowanej sukience. Co ciekawe, nawet w takich sytuacjach nie można było mu zarzucić, że jest bezczelny bądź nachalny. Obejrzał się przez ramię, gestem przywołując barmana, który jakoś specjalnie nie zwlekał z podejściem.
~ Wytrwałaś prawie do końca, zgaduje więc, że zaschło Ci w gardle... Dla tej Pani proszę to samo. Chyba że ma inne życzenia?
Jegomość, który na pewno się jej przedstawiał, aczkolwiek jego imię tak ciężko było odszukać w odmętach pamięci, na pierwszy rzut oka delektował się czystą.
~ Nie krzyw się. Naprawdę nie wyglądałaś jak łamaga. Możesz mi wierzyć na słowo!
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Alexis Crimson
Awatar użytkownika
Posty: 273
Rejestracja: 2 cze 2014, o 22:05
Miano: Alexis Crimson
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Inżynier Cerberusa
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 21.400

Re: Wieżowiec H&Others Company

25 wrz 2014, o 12:37

- Proszę cię. W życiu bym tam nie poszła z własnej woli - mruknęła i bezceremonialnie zajęła stołek, który właśnie ktoś zwolnił. Czaiło się na niego kilka osób, ale Lex była szybsza. Albo miała twardszy łokieć. Zarzuciła nogę na nogę i kiedy mężczyzna oceniał jej sylwetkę, ona czekała, aż ich oczy się spotkają z powrotem. Okulary nie były tak ciemne, by całkiem maskować kierunek, w którym patrzył. W końcu podniósł wzrok i napotkał rozbawione spojrzenie Crimson.
- I jak? W porządku?
Na pytanie o alkohol kiwnęła tylko krótko głową. Szczerze mówiąc, w tym momencie było jej wszystko jedno, co pije. Byle wybiło z głowy głupie myśli i bolesne wspomnienia.
- Nie wyglądałam jak łamaga?! - uniosła brwi w udawanym oburzeniu. - Przynajmniej wyglądałam lepiej od ciebie. Gdyby nie radna, która nadrabiała za was oboje, wypieprzyliby cię z parkietu.
Przyjęła kieliszek i przyjrzała się zawartości. Nie do końca była pewna, co znaczyło "dla tej pani to samo", poczekała więc, aż jej towarzysz pokaże jej jak należy to pić. Popatrzyła na niego, mrużąc oczy.
- Zdejmujesz je czasem? - spytała ni z tego, ni z owego. - Te okulary? - poczuła intensywną potrzebę sięgnięcia do jego twarzy i własnoręcznego zdjęcia ich mu z nosa, ale chwilowo się powstrzymała. Korzystając z tego, że stołek był obrotowy, przekręciła się i po raz kolejny oparła plecami o bar.
- Znasz radną? Mam dziwne przeczucie, że jest na mnie zła, chociaż nic nie zrobiłam.
- NPC - ARMOR -
ObrazekObrazek
+10% DO OBRAZEŃ WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE | +10% PREMIA TECHNOLOGICZNA | +10% TARCZE
Obrazek
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: Wieżowiec H&Others Company

25 wrz 2014, o 13:35

Bogaci, nie tylko biznesmeni mieli zawsze jedną wspólną cechę, którą zawsze, ale to zawsze ujawniali przy każdej możliwej okazji. Uwielbiali się chwalić czymś, czego zwykły człowiek nie posiada, na co dzień, a co może zrobić wrażenie na każdym. Nawet tym drugim bogatym. Diego znał sztuczki Howarda, głównie dzięki paniom, które ten oprowadzał z niespożytymi nadziejami po apartamentach, aby te prędzej czy później i tak wylądowały u Rodrigueza. Doskonale zdawał sobie, jakim oczkiem w głowie biznesmena jest szklany taras, chociaż sam Rodriguez był tam tylko raz i dopiero, kiedy dotarli do drzwi przypomniał sobie dlaczego.
I chociaż Iris zdawała się przejść przez próg pewnym krokiem Rodriguez stanął niepewnie w progu spoglądając w dół. Zdecydowanie musiał się o coś oprzeć a pierwszym, na co trafił była futryna wejściowa. Starał się jak mógł nie pokazywać po sobie, że niezbyt pewnie się czuje na tej wysokości i jeszcze spoglądając w dół na sam dół wieżowca. Przełknął ślinę.
- Zapiera dech w piersiach, no nie? – odwrócił wzrok od podłogi starając się zapomnieć o tym jak cholernie wysoko się znajdują i jak długo spadałoby się na dół gdyby podłoga nagle pękła. Było tu trochę gości, a Diegowi wydawało się, że zdecydowanie za dużo, aby utrzymać ich wszystkich na tej delikatnej szklanej podłodze. Oczywiście jasnym było, że szkło jest specjalnie hartowane, wzmacniane i ustawione tutaj z najwyższymi względami bezpieczeństwa, ale lęk wysokości Rodrigueza miał najwyraźniej na ten temat inne zdanie.
Podreptał chwiejnie w kierunku najbliższego krzesła i opadł na nim ciężko. Podczas tej krótkiej wędrówki mogłoby się zdawać, że to on trzyma się bardziej Iris niż ona jego. Starał się to wszystko zatuszować jak umiał, ale kiedy już opadł na siedzeniu poczuł się odrobinę pewniej. Przynajmniej przestał spoglądać w dół.
- Daj spokój, należało im się. Już nie mogłem patrzeć jak z marną klasą i opanowaniem sączą szampana, kiedy w ich oczach wręcz pali się chęć dzikiej orgii i pragnienie wódki.
Może faktycznie troszeczkę przesadził podburzając te masy do totalnego zapomnienia, już wolał nie myśleć nawet jak dużo pracy będzie miała rano ekipa sprzątająca. Zbyt dobrze pamiętał swoje przyjęcia i to, co zostawało potem z jego apartamentu. Kupowanie, co tygodnia nowych dywanów i kanap po jakimś czasie zwyczaje mu się znudziło.
- Przynajmniej udało mi się wreszcie ukraść trochę twojej uwagi. Bo już zaczynałem być zazdrosny – uśmiechnął się wyciągając cygaro z kieszeni. Przyjrzał się kubańskiemu wyrobowi odprawiając cały rytuał otwierania go, po czym wreszcie je odpalił zaciągając się przyjemnym aromatem. Przyjrzał się Iris. – Chcesz spróbować?
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2039
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Wieżowiec H&Others Company

25 wrz 2014, o 14:49

Nie będąc świadoma obaw, które odezwały się w Diegu od razu w progu, jak gdyby nigdy nic ruszyła przed siebie. Dopiero po kilku, pierwszych krokach, zdała sobie sprawę, że ten wciąż stoi w wejściu, nie bardzo chcąc iść dalej, choć rzecz jasna starał się tego po sobie nie pokazywać. Radna cofnęła się ku nim ze zdecydowanie łagodniejszą miną. Zaiste, zapierało dech w piersiach dosłownie, nie tylko przenośnie.
- Wciąż możemy się wycofać.
Nie powiedziałaby, że ugodziła w wrażliwą, męską dumę, ale Rodriguez po tych słowach jakby zaparł się w sobie i w końcu postawił stopę na szklanej posadce. Znalazła się tuż obok niego, nie chcąc zwracać większej uwagi innych na ich dwójkę. Z jej drobną pomocą, oferowaną dość subtelnie i bez żadnego komentarza, dotarli do obitych miękkimi poduszkami krzeseł, stojących przy tych najbliższych wejściu barierkom. Fakt, że miał lęk wysokości, był warty zapamiętania.
- I na pewno zrobiłeś to bezinteresownie, mmm?
Nie dała tak łatwo za wygraną, gdyż Diego nie miał przecież aż tak dobrego serca, aby litować się nas masą, nie mając samemu nic z tego. Znała go, tak więc ciężko będzie przemilczeć ten mankament. Iris usiadła na krześle obok, o dziwo nie mając większego problemu z zarzuceniem nogi na nogę, choć materiał nie chciał się oderwać od jej łydek. Powiew wiatru, o wiele chłodniejszy niż mogła się spodziewać, przyjemnie muskał jej rozgrzane od zatłoczonych pomieszczeń poliki.
- Daj spokój. Nie wydawałeś się zawiedziony, kiedy zostawiłam Cię z butelką.
Pozwoliła sobie zauważyć, choć daleka była od robienia mu jakichkolwiek wyrzutów. Nie przesadził, aczkolwiek balansował blisko granicy jej wyrozumiałości. Kiedy zaoferował jej cygaro, Iris grzecznie podziękowała.
- Miałam dziewięć bądź dziesięć lat, kiedy ukradłam z Nessą papierosy matce. To był pierwszy i ostatni, który znalazł się w moich ustach.
I choć papieros nie mógł się równać dobremu, drogiemu cygaru, to jednak była wystarczająco uprzedzona, aby nie próbować.
- Jak myślisz, ile ludzie trzeba, aby w ciągu jednego dnia wyszorować tę posadzkę tak, aby nie było najmniejszego śladu po obcasie?

~ Jakoś mnie nie przekonałaś.
Odparł tylko, bezceremonialnie się z nią targując. Może i nie był typem człowieka, który prawi otwarte komplementy, ale również nie był ślepcem, aby nie dostrzegać, że Lex ma zarówno czym oddychać, jak i zakręcić. Taniec z kolei pozwalał to wyeksponować. Zza przyciemnionych okularów, jak słusznie zdążyła zauważyć, dało się wypatrzyć ruchy jego oczu, których z kolei tęczówki wydawały się być niespotykanie jasne.
Tak bezpośrednie pytanie skwitował szczerym parsknięciem duszonego śmiechu.
~ Alexis, czy naprawdę mam Ci powiedzieć, że Twoje pośladki robią wrażenie?
Sięgnął po jeden z kieliszków, które rządkiem zostały ustawione przed nimi. Poczekał z grzeczności na nią i dopiero wypił całą zawartość bez skrzywienia. Najwyraźniej był zwolennikiem starego porzekadła, że jak się czymś upić, to tylko czystą.
~ To dobrze, że wyglądasz lepiej ode mnie. Przynajmniej nie będzie Ci próbować mnie zabrać jakiś dżentelmen.
Pozwolił sobie na swobodniejszy komentarz, gdyż sama Lex nie zgrywała świętoszki. Zabębnił palcami o oprawę okularów, które najwyraźniej zainteresowały ją.
~ Czasem, a dokładniej w pomieszczeniach bez tak jaskrawych świateł, które nie służą moim oczom.
Pewnie niedomówienia, które nie śpieszno było mu rozwiewać, zostawiały szerokie pole do popisu wyobraźni. Oparł się nonszalancko o bar, ignorując resztę person, które się znajdowały w zasięgu wzroku i całą swoją uwagę skupiając na Lex.
~ Znam to za dużo powiedziane. Mam swój udział w produkcji implantów, które ona zamawia w imieniu szpitala na Cytadeli. Dla mnie jest to bardziej doktor Fel. I nie uważam, aby Cię nie lubiła. Jak już to nie przepada za tłumami, ale każdy na jej miejscu miałby tak samo... Nie widziałem Cię tu wcześniej. Od kogoś dostanę w pysk, że mu Cię zabrałem?
Ostatnio zmieniony 25 wrz 2014, o 18:01 przez Iris Fel, łącznie zmieniany 1 raz.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: Wieżowiec H&Others Company

25 wrz 2014, o 16:15

Tak, faktycznie miał odrobinę lęk wysokości, ale to była słabość, o której wolał, aby inni nie wiedzieli. Przy Iris oczywiście czuł się z tym nieco bardziej swobodnie, ale zapewne gdyby przyszło mu wejść tu z Howardem czy kimś jego pokroju musiałby wyzbyć się tych trzęsących się nóg. Z ulgą rozsiadł się na fotelu na tyle blisko by móc w każdej chwili dopaść do drzwi i stanąć na czymś nieprzeźroczystym.
- Oczywiście! Miałaś jakieś wątpliwości? No dobrze, chciałem pokazać Howardowi, jakie trzeba mieć podejście do tłumów – mrugnął starając się raczej patrzeć przed siebie, ewentualnie na Iris byle nie myśleć o przestrzeni pod nimi. Cóż lepszy lęk wysokości niż klaustrofobia i tym od zawsze się pocieszał. Coś mówiło mu, że radna doskonale wyczuła tą jego małą słabość, ale był wdzięczny, że przynajmniej póki co o to nie pytała.
Diego po chwili zamknął oczy dając im chwilę na odpoczynek. W głowie już nie kręciło mu się tak bardzo jak jeszcze przed wejściem z Lex na parkiet, więc mógł poświęcić się teraz odrobinie relaksu.
- Owszem tequila była dobra, barman wiedział jak ją podać a Alexis wiedziała jak pić. Niewiele potrzeba mi było do zadowolenia – i chociaż mogłoby się faktycznie wydawać, że Rodriguez nie miał niczego przeciwko znikaniu Iris, tak gdzieś w głębi duszy wolał ją mieć zwyczajnie przy sobie. A przynajmniej na tyle długo, że potem bez przeszkód mógł pozwalać na zapraszanie jej do tańca przez kogokolwiek. Bywał owszem zazdrosny od czasu do czasu, ale nie takimi mało istotnymi rzeczami jak taniec, czy rozmowa. Potrzeba było czegoś więcej, aby Diego zaczął robić tak zwane sceny zazdrości. Może gdyby nie był aż tak pewny siebie byłoby inaczej. – Ale do pełni szczęścia potrzebuję ciebie.
Nie spieszyło mu się ani z cygarem ani z otwieraniem oczu, chociaż musiał przyznać, że wspomnienie Iris o kradzieży papierosów rozbawiło go. Grzeczna dziewczynka, której jedynym przestępstwem było wymykanie się z domu nad Tamizę albo podkradnięcie matce papierosów. Pokręcił głową z rozbawieniem. Dopiero po chwili dotarło do niego jak bardzo jego dzieciństwo było rozpaczliwe, zazdrościł jej tego spokoju, którego on zwyczajnie nie miał. I tej miłości.
- Ślady po obcasie to będzie akurat ich najmniejszy problem, uwierz. Doskonale coś o tym wiem i założę się, że Howard będzie musiał zainwestować w nowe kanapy. Zwłaszcza, że lubi w niektórych miejscach ultrafiolet.
Rodriguez zamyślił się na chwilę, jak niewiele potrzeba ludziom, aby nagle zapomnieli o wszelkim wstydzie i normach normalnego zachowania i oddali się zwykłej rozpuście. Nie mógł też nie przyznać sam przed sobą, że właśnie na takich imprezach i on zarabiał, w końcu nie samym alkoholem się tutaj raczono.
- Najgorsze i tak są łazienki. Swoją drogą ludzie są naprawdę nieobliczalni. W jednym momencie kulturalni, całują cię w dłoń wymieniają uprzejmości. W drugiej chwili idziesz do łazienki, otwierasz drzwi a tam para, ta sama, która wcześniej raczyła się elokwentną wypowiedzią, w dość oczywistej sytuacji.
Diego już nie widział powodu by wspominać o tym, że on sam nie raz lądował w takiej łazience, zapominając się zamknąć a potem różne ciekawe zdjęcia wyciekały do prasy.
- Czasem brakuje mi tych moich przyjęć, teraz już chyba jestem na to za stary.
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2039
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Wieżowiec H&Others Company

25 wrz 2014, o 17:20

Spojrzała na niego wymownie. Cóż. Z dwojga złego wolała odpowiedź, że chodziło o Howarda, a nie o zaimponowanie jej skromnej osobie. Ufała, że Diego wyciągnął odpowiednie wnioski i zapamiętał, że Iris wolała trzymać się z daleka od tłumów. Przynajmniej od takich złożonych z zakłamanych biznesmenów czy polityków.
Nie zawsze trzeba mówić wprost, że o czym się wie. Zdawała sobie sprawę z jego lęku wysokości i zwyczajnie nie widziała potrzeby, aby dodawać do tego jakiś komentarz. Tak samo on nie musiał dziękować, że nie próbuje go wyciągnąć na ten podniebny spacer.
- Potrzebujesz mnie do pełni szczęścia? Cóż za... miłe słowa! Nie spodziewałam się takiego romantyzmu po Tobie.
Zmrużyła rozkosznie oczęta, przyglądając się, jak ten zaciąga się z przyjemnością cygarem oraz delektuje względną ciszą. Czyżby wyczuł zaczepną nutę w jej głosie? Kto wie.
Nie mogła po prawdzie nic zarzucić Howardowi, który wydawał się zadbać o wyszukane rozrywki dla największy, wybrednych gustów, tyle że przyjęcia na dłuższą metę bywały zwyczajnie nużące. A Iris już przestało dawno bawić obserwowanie, jak Ci wypacynkowani goście staczają się z każdą kolejną, upływającą godziną. Przesunęła palcami po wierzchu wolnej dłoni Rodrigueza.
- Muszę Ci uwierzyć na słowo. Sama na takich... wydarzeniach tylko bywam. Może to i lepiej dla mnie, że nie ma najmniejszych szans, aby takowe zorganizować w moich apartamentach w Wieży Cytadeli.
Cmoknęła. Nawet, jeśli to Rada Cytadeli wyprawia jakiś bal bądź bankiet, organizacja spada na służby podległe, a samym radnym przypada rola gospodarza a wcześniej wybrzydzanie, bo przecież to ich wizja ma być realizowana.
Przez chwilę nawet analizowała myśl, która pojawiła się w związku z dalszą częścią opowiadania, że kto wie, być może kiedyś przyjdzie jej zorganizować mały bankiet w jego, a wtedy to zapewne już ich, apartamencie, aczkolwiek przynajmniej na razie nie podzieliła się takowymi przemyśleniami z Rodriguezem. Zostawiła takowe niespodzianki do dyspozycji przyszłości.
- Mówisz o tym z własnego doświadczenia?
Nie mogła sobie darować takiego komentarza, gryząc się w język, kiedy ten skończył swój wywód o łazienkach i tym, co można w nich spotkać, jeśli ktoś pójdzie za potrzebą w niewłaściwym czasie. Poruszyła brwiami, ciekawa, jak wybrnie z tej odpowiedzi Diego.
- Za stary. No tak. I może jeszcze niedołężny?
Sugerowała coś? Skądże. Jakże by śmiała?
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: Wieżowiec H&Others Company

25 wrz 2014, o 18:02

Popatrzył na nią z wyrzutem i pokręcił głową.
- Mogłaś sobie darować ten sarkazm. Jeszcze byś się zdziwiła, naprawdę potrafię być romantyczny – z udawanym oburzeniem odwrócił głowę. Faktycznie nie był typem romantyka, ale od czasu do czasu potrafił się przyłożyć, kiedy chciał. Ba, nawet potrafił pokazać, że całkiem dobrze mu ten cały romantyzm wychodzi. Wiadomym było powszechnie, że Diego był bezpardonowym podrywaczem. Z tym swoim półuśmiechem wiecznie przyklejonym do twarzy i niewyszukaną gadką zwodził niewinne duszyczki. Skoro Iris tak bardzo się z niego podśmiewała postanowił kiedyś udowodnić, że potrafi. I to w najmniej spodziewanym momencie.
- Niczego nie tracisz, chyba, że chcesz wymienić sobie kanapę. W sumie nie trzeba do tego organizować przyjęcia, sam mogę ci w tym pomóc – odwrócił się w jej stronę, aby mogła ujrzeć ten zaczepny błysk w oku. Nie pozostawił żadnych złudzeń, co do tego, co akurat miał na myśli, jednak jakoś tak nie mógł się powstrzymać przed dopowiedzeniem jeszcze kilku słów. – I wyprzedzając cię: oczywiście, że mam na myśli wniesienie jej na górę.
Czasem zwyczajnie przewidywał, w którą stronę radna może pociągnąć jego wypowiedź, aby wyszło na jej. Już na tyle ją poznał, że wiedział, w którym momencie będzie chciała znów wtrącić swoje sprytne trzy grosze. Zamknął oczy z powrotem i chwycił jej dłoń nieco na oślep, której palce jeszcze przed chwileczką błądziły po jego ręce. Wciąż nie mógł uwierzyć, że prawie cała jej drobna piąstka mieści się w dłoni Rodrigueza. Mała rzecz, a cieszy.
- Z własnego doświadczenia – potwierdził pozostawiając chwilę ciszy na ewentualnie przetrawienie jego słów. No pani radna, ciekawe, co pani na to, hm? Uśmiechnął się pod nosem, po czym w odpowiedniej chwili jedynie dodał: - Zdarzyło mi się wejść w nieodpowiednim czasie do łazienki.
Chciała sprytnego wybrnięcia i je dostała. Diego czuł się aż nadto zadowolony, że akurat tak a nie inaczej odpowiedział na jej dziwne insynuacje. Wiedział jaka reputacja się za nim ciągnie i nawet nie łudził się, że Iris o niektórych rzeczach zwyczajnie nie wie. Gdzieś tam w głębi umysłu cały czas się dziwił, że ma do niego cierpliwość, a co ważniejsze zaufanie. I nie przejmuje się jego sposobem bycia.
- Nie przesadzajmy, akurat ty powinnaś być pewna, że jeszcze co niego mogę. Nawet więcej niż raz – zaśmiał się, gładząc kciukiem jej dłoń, którą cały czas trzymał w swojej. – A tak na poważnie, to przecież by mnie rozszarpali a mój apartament puścili z dymem. Owszem lubię wystawne przyjęcia, dobrą zabawę i chwile zapomnienia. Z tym, że już na pewno nie w moim apartamencie. Za nic w świecie.
Przeciągnął się otwierając na chwilę oczy i patrząc daleko przed siebie. Ciemność, która ogarnęła Nos Astrę nijak nie była w stanie zapanować nad miastem. Światła z wieżowców, neony na budynkach, oświetlona promenada i przelatujące wszędzie promy wyraźnie świadczyły o nocnym życiu stolicy Ilium. Takim, które Rodriguez pokochał i za którym tęskniłby gdyby mu tego zabrakło. Rozmarzył się na moment nie mówiąc już zupełnie nic. Patrzył jedynie przed siebie a w jego oczach odbijały się światła metropolii. Po dłuższej chwili odwrócił się w stronę Iris z lekkim uśmiechem na twarzy. Nie musiał mówić nic, wszystko miał na niej wypisane.
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Alexis Crimson
Awatar użytkownika
Posty: 273
Rejestracja: 2 cze 2014, o 22:05
Miano: Alexis Crimson
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Inżynier Cerberusa
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 21.400

Re: Odp: Wieżowiec H&Others Company

25 wrz 2014, o 18:51

Rozkasłała się straszliwie, bo mężczyzna postanowił uraczyć ją tym komplementem dokładnie w momencie, gdy w jej ustach znalazła się zawartość kieliszka. Cudem się nie udusiła.
- Nie... To znaczy możesz, ale niekoniecznie tu i teraz - ciężko było stwierdzić, czy zaczerwieniła się z zażenowania czy od wódki. - Chociaż już to powiedziałeś, więc... Dziękuję i tak, wiem o tym.
Powoli wypuściła powietrze z płuc i uniosła na niego spojrzenie. Jej oczy mocno kontrastowały z jego, bo były ciemne, nawet bardzo, niezależnie od makijażu który dodatkowo pogłębiał efekt.
- Gdyby mi cię zabrał jakiś dżentelmen, to by znaczyło że bardzo źle cię oceniłam. No i że moje pośladki są niewystarczająco... kobiece.
Pozwoliła mu samemu dojść do tego, co mogła mieć złośliwego na myśli, podczas gdy sama przyglądała mu się ze zdwojoną ciekawością. Teraz jeszcze bardziej chciała go zobaczyć bez okularów i jeszcze lepiej wiedziała, że nie powinna zdejmować mu ich tutaj, z zaskoczenia albo na siłę. Następny Rodriguez. Bo po co udzielić konkretnej odpowiedzi.
- Nie - odparła krótko i uśmiechnęła się. - Przyszłam tu sama. A nie widziałeś mnie wcześniej, bo nie jestem z Illium. I więcej pewnie się tu nie pojawię, bo uraziłam męską dumę gospodarza... - zastanowiła się przez moment, by w końcu stwierdzić: - och, nie, wybacz, zapomniałam. Jak to pan Howard stwierdził, wszystkie damy są tu dla jego towarzystwa. Więc jeśli chcesz komuś dać w pysk, to da się coś zorganizować.
- NPC - ARMOR -
ObrazekObrazek
+10% DO OBRAZEŃ WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE | +10% PREMIA TECHNOLOGICZNA | +10% TARCZE
Obrazek
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2039
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Wieżowiec H&Others Company

25 wrz 2014, o 19:08

- Och! Cóż za groźba! Tylko dlaczego mi się aż tak spodobała?
Skoro odwrócił głowę, nie mógł widzieć wyrazu jej twarzy. I niech żałuje. Oczywiście ta nieciekawa opinia, które będzie się za nim ciągnąć, nie stawiała Rodrigueza w korzystnym świetle, nie mniej mogła zaryzykować i uwierzyć, że kiedyś ją zaskoczy. Radna gdzieś tam w głębi duszy była niepoprawną romantyczką i niewątpliwie byłby to ukłon w jej stronę, którym mógłby sobie wiele zaskarbić.
Ujrzał subtelnie uniesioną brew, która była jedynym komentarzem jego dziwacznej propozycji. Jakoś jej i tak nie najgorsza wyobraźnia zawodziła, kiedy Iris próbowała ujrzeć co takiego musiałoby się dziać, aby kanapa wymagała wymiany. Chyba musiałaby się uciec do biotyki, którą przygniatałaby... Stop. Rozwiała te myśli, które poczuły się zbyt pewnie, skoro malowały obrazy przed oczyma jej wyobraźni.
- No tak, bo co niby innego mogłabym mieć na myśli?
Pytanie było z tych retorycznych, co do tego Diego nie miał wątpliwości. Tak samo oczywistym było ciepło jej dłoni. Bez względu na sytuacje, ręce Iris nigdy nie bywały chłodne bądź wyziębione. Przesunęła opuszkami palców tym razem po wewnętrznej części dłoni jej Brazylijczyka.
- I na pewno wchodziłeś wtedy sam, bez żadnej kobiety, która Cię ciągnęła do wolnej kabiny?
Chyba nie łudził się, że tak łatwo odpuści, pozwalała mu na malutki triumf? Słodki głosik mógł zwodzić. Nie mniejsze oddziaływanie miał sam Rodriguez na osoby w swoim otoczeniu, ale Iris nauczyła się już być odporną na ten jego nieodparty, osobisty urok.
- Może jestem, może nie jestem...
Nonszalancko wzruszyła ramionami. Miała zbyt dobry humor, aby nie pozwolić sobie na o wiele więcej, niż grzecznej dziewczynce wypadało. Pamiętajmy jednakże, iż znajdujemy się na otwartej przestrzeni, gdzie też kręcą się inne osoby. Dogodniejszego gruntu radna nie mogła sobie upatrzyć.
- Rozumiem do czego zmierzasz. Przynajmniej odpadnie mi rola niewdzięcznej Pani Domu, która musi zabawić każdego z gości, gdyż inaczej ten uznałby, że popadł w jej niełaskę.
Uśmiechnęła się bardziej sama do siebie, niż do kogokolwiek innego. Odżyła, będąc w dość sporej odległości od całego zgiełku oraz centrum tutejszej imprezy. Diego wydawał się uciec w jakąś refleksje, tak więc Iris chwilowo nie przypominała mu o rzeczywistości, choć jej stopa subtelnie muskała łydkę biznesmena.

Musiały tknąć go jakieś wyrzuty sumienia, tym bardziej, że pojawiło się ryzyko, iż będzie go w nich gryzła Lex, jeśli zaraz czegoś nie zrobi. Delikatnie uderzył jej w plecy, pomagając w złapaniu upragnionego oddechu. Wyrwał zaraz też barmanowi chusteczkę i podał ją kobiecie. Tylko spokojnie.
~ Z ręką na sercu mogę obiecać, że żaden mężczyzna nie wygra z Twoimi pośladkami.
Tak, jak obiecał, uczynił - podniósł lewą rękę, z kolei prawą zatrzymał w okolicach serca. I więcej było w tym powagi, niż rozbawienia, które mogło malować się w ułożeniu kącików jest ust.
~ To odpowiedni moment, abym spytał, gdzie w takim razie konkretniej zatrzymujesz się na dłużej, ale.. Nic na siłę.
O proszę. Ktoś tutaj nie zamierzał przypierać ją do ściany, aby wydusić pożądaną odpowiedź.
~ A co do gospodarza, to obawiam się, że nawet stalowa pięść nie przebiłaby się przez te fałdy tłuszu na jego twarzy. Będę Cię musiał więc rozczarować.
Zaśmiał się, co od razu wyczuła w jego głosie. Przez dłuższą chwilę przyglądał się jej profilowi bez słowa i w końcu przerwał tę zmorę milczenia, która zaczynała się robić... niekomfortowa.
~ Nie masz ochoty zaczerpnąć świeżego powietrza?
Ostatnio zmieniony 25 wrz 2014, o 20:46 przez Iris Fel, łącznie zmieniany 1 raz.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: Wieżowiec H&Others Company

25 wrz 2014, o 19:46

Wywrócił oczami. No tak, mógł się spodziewać, że zaraz pociągnie ten temat dalej, tylko nie bardzo wiedział, co miało to na celu. Będą się tak przegadywać nawzajem aż któremuś nagle skończą się pomysły na odpowiedź? Wątpił w to szczerze, zgłasza, że zarówno charakterek Diega jak i upartość Iris za nic nie chciały odpuścić. I tylko rozum mógł to wszystko przerwać, z tym, że jeszcze nie teraz.
- Nie było żadnej. Zawsze możesz być pierwszą – nie odwrócił się w jej stronę jedynie siedząc i uśmiechając się do siebie. Gdzieś przed oczami faktycznie mignął mu obraz siebie i radnej w ciasnej kabinie. Zaśmiał się ni z tego ni z owego i na chwilę dał się pochłonąć swojej wyobraźni. Po chwili jednak doszedł do wniosku, że sukienka, w którą była dziś ubrana Iris nie nadawałaby się wcale do tego typu eksperymentów. Otrząsnął się.
Tak, musiał przyznać, że na igranie z jego rozwiązłą duszą znalazła sobie moment wprost idealny. Pewnie, jeszcze niech spróbuje go prowokować, bo czemu nie? Może chce sprawdzić czy Diego będzie umiał panować nad sobą i trzymać niektóre myśli jak i pragnienia na wodzy? Mógł się bawić w takie gierki, kiedy byli sami i kiedy w każdym momencie mógł wyciągnąć rękę i dostać to, na czym mu zależało. Tutaj nie było to w żaden sposób możliwe i jeśli chciała go doprowadzić do stanu, w którym musiałby wsadzić sobie lód do spodni, to wcale by się nie zdziwił.
- Twoje wahanie mnie rani – postawił na luźną odpowiedź, aby nie ciągnąć dalej tych jej perfidnych zagrywek, chociaż coś w środku mu mówiło, że ona tak łatwo nie odpuści.
- Mogę się zgodzić na małe przyjęcie urodzinowe, jeśli będziesz nalegała – uśmiechnął się ciepło. W zasadzie na takie kameralne przyjęcie mógł się zgodzić, tak, aby mógł zaprosić osoby, które znał i wiedział czego mógł się po nich spodziewać. Opanowywanie rozszalałej tłuszczy graniczyło z cudem i o ile Rodriguez umiał ich pobudzić do zabawy, tak przystopować już nie był w stanie. Nie ważne jak go uwielbiali.
- A jak będziesz dalej tak subtelnie atakować moją łydkę to wybrudzisz mi spodnie – pozwolił sobie na mało wyszukany żart, bowiem wcale mu to nie przeszkadzało a ostatnim, czym by się teraz przejmował były spodnie. W sumie dopiero teraz poczuł, że faktycznie należałoby teraz odwiedzić łazienkę i bynajmniej nie w celu, o którym rozmawiali wcześniej. Podniósł się otwierając wreszcie oczy i momentalnie usiadł z powrotem na krześle. Zaczynał wątpić w to, że przyjście na szklany taras było całkiem dobrym pomysłem, w sumie zrobił to tylko i wyłącznie ze względu na Iris. – Nie mogę dłużej udawać. Czy… czy pomogłabyś mi jakoś dojść do drzwi?
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2039
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Wieżowiec H&Others Company

25 wrz 2014, o 20:35

Nie była ani perfidna, ani tym bardziej złośliwa. Wiedziała, gdzie znajduje się ta granica, którą nie powinno się przekraczać. Tym bardziej, że wolała pewne... reakcje Rodrigueza zachować tylko i wyłącznie dla siebie, nie czerpiąc żadnej, chorej satysfakcji z publicznego obnażania się.
Jakby inne wcale tego nie doświadczyły.
Skąd tyle natrętnych myśli zaczynało ją gnębić? Zamrugała oczyma, niby zapatrzona w te drapacze chmur, ale tak naprawdę starała się odgonić od siebie pewne zbyt śmiałe wnioski, niczym prawdziwie natrętne robactwo.
- Małe przyjęcie urodzinowe? Dokładnie o tym pomyślałam. Pod warunkiem, że poznam Twoją dotę urodzenia i najbliższych znajomych, których chciałbyś widzieć w tym dniu w swoim apartamencie.
Wdzięcznie zmieniła temat, gdyż im bardziej brnęła we wcześniejszy, tym zbyt wiele sobie dopowiadała. A nie chciała, aby to w jakikolwiek sposób wpłynęło na strzępki pozostałe z wieczoru. Nieznacznie pochyliła się w jego kierunku, choć dla obserwatora z boku pozostało to nie do wypatrzenia.
- Oczywiście możesz zawsze szepnąć słowo przed swoimi urodzinami, że jednak wolałabyś ten dzień spędzić tylko i wyłącznie ze mną.
Aż chciałoby się wiedzieć, jak poczuł się Diego, kiedy zdał sobie sprawę, że teraz... jest ktoś, kto przejmuje się takimi szczegółami jak kolejny rok, który został mu dołożony na karku.
Kątem oka obserwowała, jak Rodeiguez wstaje i momentalnie siada. Tak naprawdę nie musiał w ogóle o nic prosić. Iris uprzedziła jego słowa, zrywając się z miejsca, a jej sylwetka przysłoniła widok na barierki, jak i świat za nimi.
- Chodźmy stąd, dobrze?
Wsunęła dłoń w jego, którą wyciągnął w jej stronę. Dyskretnie narzuciła dość szybkie tempo wejścia do środka, jakby chłód rzeczywiście zaczął jej doskwierać. Już spokojnie szli korytarzami, gdzie nie brakowało zajętych sobą par. Przynajmniej żadna specjalnie nie przejmowała się ich obecnością.
- Diego... Myślisz, że możemy już wrócić do Ciebie?
Wydusiła w końcu z siebie, gdyż nie uśmiechało się jej schodzić na dół i udawać, że doskonale bawi się na parkiecie bądź, że alkohol smakuje tutaj wyjątkowo dobrze.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: Wieżowiec H&Others Company

25 wrz 2014, o 21:09

- Pierwszy czerwca – uśmiechnął się nie widząc powodu żeby się tym z nią nie podzielić. W sumie to faktycznie było bardzo miłe uczucie, że w ogóle się tym zainteresowała. Kolejny powód, dla którego Diego przekonywał się, że warto związać się z kimś na dłużej niż jedną noc. Spojrzał jeszcze na Iris jakby upewniając się, że już nie będzie chciał nikogo poza nią. – Wystarczy, jak znalazłabyś wtedy trochę czasu i wpadła na Ilium.
Diego nie lubił za bardzo obchodzić swoich urodzin i wcale nie ze względu na fakt, że się starzał. Zwyczajnie za bardzo przypominały mu o przeszłości, mimowolnie wracał wspomnieniami do dzieciństwa. Od kiedy zajął się biznesem i prowadzeniem takiego, a nie innego trybu życia zwyczajnie o nich zapominał. Ot dzień, jak co dzień i nic więcej. Teraz, dzięki Iris, mogłaby to być miła odmiana.
Skinął tylko głową z nadzwyczajną aprobatą na propozycję opuszczenia dość nieprzyjemnego jak dla Rodrigueza miejsca. Nogi w drodze do wyjścia trochę mu się trzęsły, ale starał się nie patrzeć w dół i uparcie ściskał dłoń Iris. Kiedy już weszli do środka Diego poczuł się znacznie pewniej, powoli ruszył w kierunku łazienek mijając po drodze faktycznie niezwracające na nic uwagi pary.
- Tak? – w sumie nie widział powodu, aby opuścić owe przyjęcie. Napił się za darmo tequili, postawił całej masie ludzi kolejkę, rozkręcił imprezę, mało nie zemdlał na tarasie… tak można było to uznać za komplet wrażeń na dzisiejszy wieczór. Nie miał zamiaru jej namawiać, jeśli nie miała ochoty tutaj siedzieć. – W porządku. Możemy wrócić do NAS. W sumie mam ochotę tylko na łóżko.
I o dziwo wcale nie miał na myśli niczego dwuznacznego. Był odrobinę zmęczony, chociaż zapewne mógłby tutaj przesiedzieć jeszcze kilka godzin, prowadząc mało wyszukane rozmowy, aż wreszcie wróciłby w czyimś towarzystwie do mieszkania. Z tym, że teraz nie musiał tego robić, wszystko, czego potrzebował ściskał właśnie w dłoni. I nie, nie chodziło mu tylko o dłoń radnej. Bardziej o to jej ciepło.
Po drodze wyszukał jedynie wzrokiem Alexis gdzieś przy barze. Nie wypadało wyjść ot tak bez pożegnania, zwłaszcza, że tak sprawnie pomogła mu opróżnić butelkę dobrej tequili. Kiedy jego wzrok wreszcie natrafił na charakterystyczną osobę Crimson zdawała się być bardzo zajęta owym mężczyzną w dziwnych okularkach. Wciąż? No, no, ktoś tutaj będzie miał owocny wieczór… Poczekał chwilę aż wreszcie go zauważy. Złożył dłoń w pięść niewidzialną szpilką ją przekłuwając i rozkładając z niemym syknięciem. Puścił jej oczko i dał wyraźnie znać, że wychodzą. Nie musiał jej chyba życzyć udanego wieczoru?
Objął tylko Iris ramieniem zmierzając w kierunku wyjścia i modląc się, aby przypadkiem gdzieś teraz nie pojawił się Howard. Na szczęście nic takiego się nie wydarzyło, widocznie biznesmen na chwilę obecną zdecydował odpuścić zarówno jemu jak i jego kobiecie. Przy wyjściu jak zwykle, czego Diego w zasadzie oczekiwał, otrzymali jeszcze ładnie zapakowaną butelkę szampana. Pilot jak zwykle nie zawiódł Rodrigueza i już czekał niemal przy samym wejściu. Brazylijczyk podziękował mu skinieniem głowy i pomógł Iris wejść do środka.
- Czekamy na twoją ochronę czy mogę złamać zasady i porwać cię moim promem do domu? – uśmiechnął się i w zasadzie wcale nie czekając na żadną odpowiedź zamknął za sobą drzwi. Błyskawicznie znalazł się zaraz niebezpiecznie blisko radnej, jakby dopiero teraz mógł sobie pozwolić na takie zagrywki. Pierwsze co, to zagarnął dla siebie na dość długą chwilę jej usta.
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Alexis Crimson
Awatar użytkownika
Posty: 273
Rejestracja: 2 cze 2014, o 22:05
Miano: Alexis Crimson
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Inżynier Cerberusa
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 21.400

Re: Wieżowiec H&Others Company

25 wrz 2014, o 22:40

Przyjęła chusteczkę, ale nie skorzystała z niej, bo na szczęście udało się jej połknąć wszystko, zanim się udusiła. Nikogo nie opluła, nawet niechcący siebie i mimo, że byłaby to definitywnie wina rozmówcy, to jej byłoby głupio. Widząc jego "przysięgę", przewróciła oczami.
- Serio? - mruknęła, ale na jej twarzy też odmalowało się lekkie rozbawienie. A może mu się tylko wydawało...? Zarzuciła długi kucyk na ramię i zaczęła bawić się końcówkami włosów. W międzyczasie zauważyła Rodrigueza przedzierającego się przez tłum. Wyglądało na to, że kieruje się do wyjścia. Postanowił się jednak z nią pożegnać i widząc sposób, jaki wybrał, roześmiała się i pomachała im obojgu.
- Gdzie ja się zatrzymałam, to raczej nie jest istotne - stwierdziła, z powrotem odwracając głowę w stronę towarzysza. - Chyba że bardzo chcesz poznać mojego brata.

Dla Lex cisza nie była niekomfortowa. Nigdy nie była. Crimson nie należała do zagorzałych fanów niezobowiązujących pogawędek na siłę. Zwykle pozwalała wtedy swoim myślom dryfować w nieznanym kierunku i tak było tym razem. Czuła na sobie wzrok mężczyzny i nagle ogarnęły ją wyrzuty sumienia, że nie jest w stanie sobie przypomnieć jego imienia. Ale może uda się jej to później.
- Chętnie - odparła, kiedy w końcu zdecydował się odezwać. Zeskoczyła ze stołka. Jeszcze nie zdecydowała, jak potoczy się wieczór i nie zamierzała podejmować żadnej decyzji akurat w tym momencie. - Chodźmy.
Ujęła jego ramię i przebijając się przez stado pijanego burżujstwa ruszyła w stronę drzwi. W sumie nie potrzebowała siedzieć tu dłużej. Wypiła pół litra tequili, wyskoczyła na parkiet, znalazła kogoś do towarzystwa i nawet udało się jej obrazić gospodarza, więc wieczór uznała za udany.
- NPC - ARMOR -
ObrazekObrazek
+10% DO OBRAZEŃ WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE | +10% PREMIA TECHNOLOGICZNA | +10% TARCZE
Obrazek

Wróć do „Nos Astra”