Stolica, skolonizowanego przez asari, Illium. Nowoprzybyłym jawi się jako piękne, niekiedy doskonałe miasto, co często potrafi zmylić - tutejsi mówią, że Nos Astra potrafi być równie zdradliwe i niebezpieczne, co Omega. Często porównywane jest do Noverii przez swoje zaangażowanie w politykę handlu.

Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Wieżowiec H&Others Company

23 wrz 2014, o 10:54

Stylowy wieżowiec należący do korporacji Josha Garetta Howarda. Budynek obleczony jest niewielkimi neonami i w zasadzie nic poza tym nie wyróżnia go z masy innych podobnych dookoła. Uwagę zwraca jedynie zwieńczenie wieżowca w kształcie trzech kopuł. Korporacja zajmuje się przede wszystkim zatrudnianiem pracowników w branży rozrywkowej zaś główne dochody czerpie z ekskluzywnych klubów dla panów, co zresztą nie jest żadną tajemnicą. Na górnych piętrach budynku znajduje się prywatna sala bankietowa, która w każdy specjalny wieczór zamienia się w istną stolicę rozrywki. Śmietanka towarzyska całej galaktyki zjawia się na przyjęciach organizowanych przez uroczego jegomościa, a wszystko jest dokumentowane przez czuje oczy dziennikarzy.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: Wieżowiec H&Others Company

23 wrz 2014, o 16:14

Diego był zazwyczaj przyzwyczajony do tego, że kamery oraz dziennikarze krążą za nim, ale w dość przyzwoitej odległości. Coś jednak wewnątrz mówiło mu, że Iris nie będzie chciała na to przystać. A szkoda, bo Rodriguez wręcz uwielbiał to zainteresowanie jego osobą, któro teraz zapewne wzrośnie jeszcze bardziej zaważając na fakt zjawienia się przy osobie radnej. Nie skomentował jej wypowiedzi, zwłaszcza, że tak bardzo pokrywała się z prawdą. Wcale nie miał zamiaru wystawiać ją na pastwę zazdrości, chociaż nie ukrywał, że chętnie by zobaczył podobną sytuację. Nie mógł również przewidzieć tego, jak zachowają się potencjalne damy na przyjęciu Howarda. Zwłaszcza, że Diego posiadał taką a nie inną reputację, teraz dodatkowo muśniętą faktem bycia zajętym przez nikogo innego jak radną Cytadeli. Podobało mu się to, a Iris będzie musiała się jakoś pogodzić z nadmiernym zainteresowaniem jego osobą. W końcu nie bez powodu zacznie się o nim znów mówić podobnie jak kiedyś. Również on nie miał zamiaru puszczać płazem nadmiernego zainteresowania osobą Iris przez przebywających na przyjęciu gości. Ale nie bał się, ufał jej a tym bardziej był niemal pewien, że nikt inny nie działa na nią tak jak on sam.
- Rozumiem, zatem zepsujesz mu całe przyjęcie – zaśmiał się. Doskonale zdawał sobie sprawę z faktu, że nawet tacy ludzie jak on czy Howard muszą dostosować się do pewnych procedur. Poznał to już podczas swojej pierwszej wizyty na Cytadeli. Dobrze, skoro wolała być z dala od tej całej szopki medialnej nie mógł jej do tego zmuszać, chociaż sam to uwielbiał. Ale na jedno wspólne zdjęcie musiała się zgodzić, żeby nie wiem co.
Kiedy zobaczył przy swoim promie całą, chociaż dość subtelną obstawę, zrobił kwaśną minę. Nie zamierzał udawać, że mu to pasuje bądź też nie przeszkadza. Owszem mógł godzić się na pewne procedury, systemu alarmowe czy nieodstępujące ich na krok widmo podczas spaceru, ale bez przesady. Krew chyba lekko muśnięta wcześniej spożytym alkoholem zbuzowała mu w żyłach.
- No tak, komitet powitalny, elegancka obstawa. Jakże by inaczej – mruknął pod nosem wcale nie ukrywając niezadowolenia. – Mogli chociaż lecieć czym innym niż moim promem.
Wsiadł jednak do środka i bez słowa wpatrywał się jedynie w migające za oknem obrazy Nos Astry. Początek tego wieczoru wcale mu się nie spodobał i nie zamierzał tego ukrywać. Skoro ona miała problemy z jego porannym wyjściem, on nie widział powodu udawać, że teraz jest w porządku. Owszem godził się na pewne ograniczenia, ale nie aż takie. W końcu dotarli pod drzwi ogromnego wieżowca w centrum stolicy Ilium. Diego wysiadł z promu podając rękę Iris, tak, aby swobodnie mogła podążyć za nim. Przez chwilę zatrzymał się przy wejściu uśmiechając do reporterów i pozwalając na odrobinę próżności czy błysku fleszy. Chciał, aby cała galaktyka wiedziała o jego stosunkach z radną zwłaszcza teraz i wcale nie zamierzał się z tym kryć.
Po chwili weszli do środka mijając odźwiernego i bramkarza, który jedynie sprawdził ich zaproszenia. Diego był tu częstym gościem, więc obecna procedura była jedynie formalnością. Już w dalszych częściach korytarza, a potem ogromnej hali czuł na sobie spojrzenia nie tylko swoich dawnych ofiar, ale także mężczyzn w mundurach lustrujących osobę Iris.
- Zaraz zjawi się Howard i zapewne mi cię porwie dla swoich własnych celów – skomentował i ledwo to powiedział na horyzoncie już zjawiła się ogromna postać biznesmena zmierzająca w ich kierunku z perfidnym uśmiechem na twarzy.
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2040
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Wieżowiec H&Others Company

23 wrz 2014, o 19:05

Ciężko oczekiwać od osoby, która cały czas egzystuje na świeczniku, że jeszcze będzie chciała znosić zainteresowanie mass mediów. Mogła zrobić malutki wyjątek, ale nie należało oczekiwać, że zmieni się wiele. I powiedzenie, że zepsuje, to zdecydowanie zbyt wiele. Howard musiał być świadomy konsekwencji, a ta nie zamierzała zezwalać, aby żerował na jej pozycji. Już i tak na tym całym przyjęciu zjawiała się tylko i wyłącznie ze względu na Diega. A konkretniej jego malutkiej próżności.
Nie umknęło jej uwadze wyrażenie swojego niezadowolenia przez Rodrigueza. Porównanie tego, że na jego promie musieli się znaleźć funkcjonariusze, do wydarzeń z dzisiejszego poranka było co najmniej nie na miejscu. Iris nie miała wyboru, zwyczajnie musząc akceptować pewne zasady, z kolei on sam go miał i to z własnej woli wyszedł, przerywając zorganizowany swoją drogą przez niego samego piknik. Dobrze, że pewne słowa zachował dla siebie.
- Znasz procedury, Diego. Jeśli chcesz, abym leciała z Tobą, na pokładzie musi się znaleźć kilku funkcjonariuszy. Już i tak wykazali wspaniałomyślność, że nie nalegali, abyśmy udali się tam osobno. Proszę Cię, przestań...
Widział, jak jej usta zwężają się w poziomą kreskę i bynajmniej nie oznaczało to, że mógł bezkarnie odwrócić się w stronę szyb. Ktoś tutaj zapominał, że jego zdanie nic nie znaczy w związku z obowiązującymi prawami Cytadeli. I lepiej, aby naprawdę sobie darował manifestowanie swojej urażonej dumy, nim przekroczy pewne granice tolerancji. Iris już wystarczająco naginała to, co mogła, tak więc chociaż on mógłby jej tego nie utrudniać.
W milczeniu dotarli na miejsce, Iris swoją dłoń podała mu dopiero w ostateczności, kiedy jej stopy zatrzymały się już na pewnym gruncie i zaczęła obowiązywać pewne norma zachowań. Funkcjonariusze pozostali jeszcze chwilę na pokładzie, ulatniając się z niego po cichu w swoim czasie. Wmieszali się w tłum, niespecjalnie rzucając się w oczy. A przynajmniej nie szanownym gościom.
Wsunęła rękę pod jego ramię, a kiedy ten zwolnił krok, uśmiechając się do kamer, zmusiła się, aby również kąciki jej ust drgnęły, a dziennikarze chwile mogli cieszyć się jej licami zwróconymi w ich stronę. To, że wielu rzuciło się w ich stronę, chyba nie wymagało większego komentarza. Radna Cytadeli we własnej osobie. Wiedział już chyba każdy, który tutaj wchodził, kogo może zaraz zobaczyć na własne oczy.
Iris podziękowała uśmiechem, kiedy przepuszczano ją bez większych formalności w drzwiach. Im dalej szli, tym większa uwaga radnej skupiała się na wystroju i sylwetkach, które zerkały w ich stronę. Starała się specjalnie na nie nie patrzeć. Oczywiście dotrzymywała przez ten cały czas kroku Rodriguezowi.
- To miało być ostrzeżenie?
Odparła, chyba po raz pierwszy od dłuższego czasu skupiając swoje oczy tylko i wyłącznie na Rodriguezie. Nie pokazywała tego po sobie, ale on doskonale wiedział, że ta nie zamierza puszczać w niepamięć jego mało grzecznego zachowania na promie.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Alexis Crimson
Awatar użytkownika
Posty: 273
Rejestracja: 2 cze 2014, o 22:05
Miano: Alexis Crimson
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Inżynier Cerberusa
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 21.400

Re: Wieżowiec H&Others Company

23 wrz 2014, o 20:24

Zdobycie oficjalnych zaproszeń na największe wydarzenie towarzyskie miesiąca, dla Lex nie było szczególnie trudnym wyzwaniem. Właściwie nie było wyzwaniem ani trochę. Miała swoje źródła i swoje sposoby, także gdy jedno z nich wyświetliło się na omni-kluczu Roy'a, mężczyzna nawet się nie zdziwił. Szkoda tylko, że nie zareagował zbyt entuzjastycznie. Przewrócił jedynie oczami i jasnym było, że jakiegokolwiek argumentu nie użyłaby jego siostra, on się tam wybierać nie zamierzał. Próbowała go oczywiście namówić, ale kiedy okazało się, że do tego wszystkiego jeszcze profilaktycznie nie zabrał ze sobą garnituru, Crimson dała za wygraną.

Nieczęsto miała okazję się wystroić i nawet jeśli to robiła, to nie wpasowywała się w obecne trendy. Co nie znaczy, że nie lubiła tego robić, w końcu była kobietą. Posiadała nawet ze dwie czy trzy sukienki, z czego jedna nawet w miarę nadawała się na dzisiejszy wieczór. W czarnej skórze Lex zawsze wyglądała dobrze, a dopasowany, gorsetowy krój dodawał elegancji. Do mocnego makijażu była przyzwyczajona, a włosy wystarczyło lekko podkręcić, żeby wyglądały lepiej. Tylko w butach na obcasie czuła się nieswojo. Ale po długim i krytycznym spojrzeniu w lustro doszła do wniosku, że może być, chociaż rzeczywistość była taka, że znajomi z podrzędnych barów zeszliby na zawał, gdyby zobaczyli ją w takiej stylizacji.
Wychodząc, minęła się z Roy'em. Na złośliwy komentarz odpowiedziała obelżywym gestem i z uśmiechem na ustach opuściła apartament.

Ten sam półuśmiech gościł na jej twarzy, kiedy znalazła się wśród śmietanki towarzyskiej Nos Astry. Widziała zaciekawione spojrzenia, które rzucano w jej kierunku i niezmiennie ją one bawiły. Na grzeczne pytania dotyczące tego, czym się zajmowała, odpowiadała zgodnie z prawdą. Obecne tam kobiety po usłyszeniu, że specjalizuje się w pancerzach i lubi składać złom w różne użyteczne rzeczy, krzywiły się z niesmakiem. To bawiło ją jeszcze bardziej. W końcu jednak usiadła przy barze i tam znalazła wdzięcznego towarzysza rozmowy, którego jakoś nie raził fakt, że wiedziała co nieco o inżynierii.
W pewnym momencie tłum zaszemrał i wszystkie głowy odwróciły się w jednym kierunku.
- Nie może być... - mruknęła, uśmiechając się i prostując. Rodriguez i radna. Musiała przyznać, że prezentowali się razem doskonale. Piękni, dumni i fascynujący, przyciągali uwagę wszystkich obecnych. Ależ to musi być męczące życie.
Poczekała moment, aż sala ochłonie po ich pojawieniu się i kiedy zbliżyli się do niej nieco, machnęła ręką.
- Diego! - zawołała, zwracając na siebie uwagę prawdopodobnie kilkudziesięciu osób. Uśmiechnęła się szeroko. W końcu byli starymi znajomymi. Wstała i trzymając w jednej ręce słodkiego (zbyt słodkiego) drinka, wyminęła grupkę szepczących kobiet i stanęła przed nowo przybyłą dwójką. - Pani Fel, miło mi panią poznać - skinęła głową, nie bardzo wiedząc, czy należy podać rękę, czy raczej nie wypada. Spojrzała z powrotem w oczy zapewne zszokowanego Rodrigueza. - Nie wiedziałam, że tu będziesz.
Oczywiście, nie zauważyła zmierzającego w ich kierunku Howarda, ale było jasne, że go wyprzedziła.
- NPC - ARMOR -
ObrazekObrazek
+10% DO OBRAZEŃ WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE | +10% PREMIA TECHNOLOGICZNA | +10% TARCZE
Obrazek
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: Wieżowiec H&Others Company

23 wrz 2014, o 21:34

- Świetnie! Cieszę się z ich obecności niemal jak z twojej – warknął jedynie pod nosem nie udając, że mu się to wszystko podoba. Mogła się na niego złościć, mieć mu za złe, ale Diego był sobą. Nie miał zamiaru tolerować na własnym pokładzie obcych osób, nawet funkcjonariuszy. Westchnął tylko wychodząc do środka, zgarnął po drodze dwie lampki szampana i przeszedł z uroczym uśmiechem przez cały korytarz. By zły, ale nie oznaczało to, że stracił zainteresowanie całym przyjęciem.
- Ostrzeżenie? – zdziwił się na moment, kiedy minęli kamery. Nie, wcale nie zamierzał wystawiać ją na próbę, kiedy zwróciła się do niego. Chciał po prostu być tutaj z nią i niewiele więcej się liczyło. Mogli ich kręcić, robić zdjęcia, a nawet podchodzić zadając różne pytania, Diego zwyczajnie chciał wreszcie wszystkim dać do zrozumienia, że radna jest jego i tyle. Może nie był to zbyt wyszukany sposób, ale jednak. – Kochanie proszę, to, że twoja ekipa mnie denerwuje nie znaczy, że mam pretensje do całego świata. Chciałem się pokazać z tobą tutaj i udało mi się to. Nie miej mi za złe mojego zachowania.
Przeszedł parę kroków kłaniając się kilku parom i osobą po drodze. Nie wszystkich z nich znał a nawet nie kojarzył. Sądził, że to albo ze względu na jego interesy albo na radną. Zatrzymał się chwilę przy stoliku z owocami morza dostrzegając zmierzającego w ich stronę Howarda. Z tym, że wcześniej dosłyszał znajomy głos dochodzący z innej strony. Odwrócił się a jego szczęka zdecydowanie opadła na podłogę. Nie będę nosić takich sukienek, tak? Diego uśmiechnął się charakterystycznie.
- No nie wierzę. Iris, chodź, poznasz kogoś. No nie marszcz już tak swojego słodkiego noska, bo będę się czuł w zobowiązaniu zabrać cię na jakieś miękkie kanapy. No co?! – humor odrobinę mu się poprawił. Nie sądził, że spotka tu Lex, jednakowoż po chwili wahania i przerażenia, uznał, że to całkiem na jego rękę. Przynajmniej wzbudzi mniej podejrzeń niż zjawiając się w jego biurze bez ostrzeżenia. Zignorował na chwilę osobę Howarda i podszedł wraz z Iris do Lex.
- Alexis, moja bliska znajoma z czasów dzieciństwa – starał się, aby całe to przestawianie się sobie brzmiało jak najbardziej naturalnie, chociaż dobrze wiedział, że Iris ma do niego w tej chwili kilka zastrzeżeń. Nie widział jednak powodu ignorowania kobiety w sytuacji, kiedy tak energicznie dawała znać, że go widzi. Czyżby usilnie starała się poznać radną? Nie wnikał. – Iris, ale zapewne nie muszę przedstawiać mojej… mojej Iris.
Uśmiechnął się przez chwilę analizując, co właściwie powiedział. Nie było to przypadkiem zbyt wyniosłe, aby za bardzo kumpelskie. A fakt, że naprawdę coś do niej czuje starał się maksymalnie zatuszować. Cokolwiek by się dalej nie działo, o co Rodriguez miał się bać wszystko przerwała zjawiająca się tuz obok postać Howarda.
- Rodriguez! Miałem nadzieję, że wybierze pani kogoś innego, pani Fel – zwrócił się do Iris, nie ukrywając braku zainteresowania zarówno osobą biznesmena jak i stojącej zaraz nieopodal Lex. Chwycił radną za rękę niemal odciągając ją brutalnie od Diega. – Czy mogę??
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2040
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Wieżowiec H&Others Company

23 wrz 2014, o 22:02

Nabrała głęboko powietrza w płuca i postanowiła dać temu spokój. Nie było to warte zachodu, choć Rodriguez zapewne szybko zapomni, że to ona ustąpiła. Nie raz jeszcze przyjdzie im wrócić do tej rozmowy, ale teraz... Cóż. Iris chwyciła podsunięty jej niemalże od razu po przekroczeniu progu kieliszek z szampanem i dała się prowadzić, gdyż jakby na to nie patrzeć, ten znał doskonale apartamenty Howarda.
Odruchowo zwolniła krok, słysząc pewne... wyjaśnienia ze strony Rodrigueza. Jej słowa nie miały zabrzmieć jak atak i nie miały nic wspólnego z tym, o czym ten mówił, gdyż Iris nawiązała do gospodarza tutejszych włości. Nie do widzimisię Diega. Z cichym westchnięciem zacisnęła mocniej palce na jego ramieniu.
- Miałam na myśli Howarda, o któym zacząłeś mówić, jednakże skoro już o tym wspominasz - nie, nie chowa do Ciebie urazy. Choć nie ukrywam, że wolałabym, abyś dawał mniejszy popis swojemu niezadowoleniu.
Przyciszony głos dał im namiastkę prywatności i nie zainteresował żadnych, kręcących się podejrzanie blisko person - czy to gości, czy dziennikarzy. Iris przemogła się i nawet uśmiechnęła do niego, nie chcąc właśnie teraz i tutaj drążyć pewnych drażliwych tematów. Ich debiut na salonach można było podejrzewać o pewne... starcie wizji. Nie ulegało wątpliwości, że pewne mankamenty oboje zupełnie inaczej sobie wyobrażali.
Iris taktownie poświęciła każdemu, kto się im kłaniał bądź z nimi witał, odrobinę swojej uwagi. Na szczęście mało kto zamierzał wykorzystywać fakt, że Iris była z tych radnych, którzy nie uciekali od nikogo, a także nie patrzyli się na pozostałych z góry. Przynajmniej w chwili obecnej nikt nie próbował dłużej przebywać w ich towarzystwie, co pomogło im w pewien sposób wmieszać się w tłum. Oczywiście zdawała sobie sprawę z irracjonalnych stwierdzeń i że tak naprawdę były to jej z góry skazane na porażkę życzenia - Ci, którzy chcieli, bez przeszkód mogli śledzić najmniejszy jej ruch. Określenie męczącego życia pasowało tutaj idealnie.
Niespodziewany przypływ radości, a także późniejsze zachowanie Rodrigueza i końcem końców wykrzyczane jego imię spotkało się z subtelnie uniesioną przez Iris brwią, może minimalnie dystansując ją do tego wszystkiego. Radna pozwoliła, aby Diego kontynuował, z kolei samą Lex obdarzyła krótkim, bardziej ciekawskim niż oceniającym spojrzeniem. Musiała przyznać, że w swoich słowach brzmiała bardzo... naturalnie. Nie było tam żadnej, wymuszonej chęci zaimponowania jej. Doceniała tę prawdziwą życzliwość.
- Mnie również... Alexis.
Nie poznała jej nazwiska, toteż musiała się posłużyć jak zgadywała imieniem, którego użył Rodriguez. Darowała sobie także wszelkie ceregiele, skoro w pewien sposób zostały sobie przedstawione. Jako że Diego niechętnie mówił o swojej przeszłości, nie bardzo miała co w chwili obecnej dodać, na szczęście ta nie zamierzała wprowadzać niezręcznej ciszy i od razu zagadała do mężczyzny, jakby rzeczywiście doświadczyli niesamowitego zbiegu okoliczności.
Pojawienie się Howarda nie mogło obejść się bez echa. Ledwo zdążyła odwrócić głowę w jego stronę, a jego ręce już dotykały jej dłoni. Iris grzecznie wyrwała ją z jego uścisku. Nie mniej wyszła z nim przed szereg, co już samo w sobie było dość wymowne.
- Dobry wieczór, panie Howardzie. Może Pan...
To zdanie również zostało celowo urwane, co by sobie za dużo nie wyobrażał. Iris spojrzała kątem oka na Diega, aby ten był spokojny. Cokolwiek nie chciał od niej Howard, lepiej, jeśli zostanie to rozegrane po jej myśli. Nie chciała go angażować w tę dziwną gierkę, gdyż nie mogła wykluczyć, że właśnie o to mu chodziło.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Alexis Crimson
Awatar użytkownika
Posty: 273
Rejestracja: 2 cze 2014, o 22:05
Miano: Alexis Crimson
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Inżynier Cerberusa
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 21.400

Re: Wieżowiec H&Others Company

23 wrz 2014, o 23:02

Znaczące spojrzenie Rodrigueza nie uszło jej uwadze. No tak, faktycznie wyglądała inaczej, niż przy ich pierwszym spotkaniu. Bardzo inaczej. Zerknęła na swoją sukienkę i z powrotem na mężczyznę, wzruszając ramionami.
- No co? Jest czarna - stwierdziła, jakby to wszystko wyjaśniało. Zresztą z jej punktu widzenia tak właśnie było.

Przyjrzała się radnej. Wyglądała tak... normalnie. Zawsze się jej wydawało, że ludzie tacy, jak ona, emanują pewną aurą. Odpychającą, wyniosłą aurą. A mimo, że Iris nie brakowało klasy i trudno było sobie ją wyobrazić w podrzędnym barze, to jednak nadal była... człowiekiem. W sumie to miało sens. Przez chwilę w umyśle Lex pojawiła się absurdalna wizja hanara na stanowisku przedstawiciela ludzkości w Radzie (ten reprezentuje ludzi, z macką na sercu), ale z zamyślenia wyrwał ją mężczyzna wtaczający się między ich troje. Od razu dorwał się do Iris, z takim zapałem, że było to wręcz niesmaczne. Gdyby to Lex była na miejscu Diega, Howard pewnie dostałby w pysk. Teraz wydęła tylko lekko wargi w niezadowoleniu, przyglądając się scenie. Faktycznie, najlepiej zignorować wszystkich poza radną i swoim wielkim cielskiem zasłonić jej resztę towarzystwa. Tak, to był typ człowieka, który właśnie tą nieprzyjemną aurą emanował.

Przestąpiła z nogi na nogę. Właściwie ciekawa była, jak to się rozwinie. Zerknęła w bok, by zorientować się, że nie tylko ją to interesuje. Miała wrażenie, że połowa kamer unoszących się w powietrzu jest skierowana właśnie w ich kierunku. Westchnęła.
- A gdzie jest pańska towarzyszka, panie Howard? - jej lekko zachrypnięty głos zaburzył ten śliczny obrazek. Rozpoznała go od razu, niezależnie od faktu, że Iris powitała go po nazwisku. Akurat na takie niedopatrzenie, jak nieznajomość gospodarza, nie mogła sobie pozwolić. - Nie wierzę, że ktoś taki jak pan bawi się dziś samotnie.
Podświadomie czuła, że mężczyzna zignoruje ją, jak natrętnego robaczka który bzyczy gdzieś koło ucha. Ale ludzie rzadko kiedy ją ignorowali. Czasem nie mogła się zdecydować, czy to zaleta, czy kara za grzechy. Kiedy gospodarz przeniósł spojrzenie z dłoni radnej na Lex, ta uśmiechnęła się promiennie i niewinnie. Cóż, przynajmniej starała się, żeby to niewinnie wyglądało.
- NPC - ARMOR -
ObrazekObrazek
+10% DO OBRAZEŃ WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE | +10% PREMIA TECHNOLOGICZNA | +10% TARCZE
Obrazek
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: Wieżowiec H&Others Company

24 wrz 2014, o 08:10

Nawet jakby Diego chciał cokolwiek dodać czy powiedzieć nie miał na to najmniejszych szans. Howard dość gwałtownie wbił się w ich towarzystwo nawet nie biorąc pod uwagę ich ewentualnych protestów. Nie bał się o Iris sama umiała o siebie zadbać wystarczająco dobrze już pomijając fakt obecności funkcjonariuszy. Nie oznaczało to oczywiście, że Rodriguez miał zamiar puścić ją ot tak bez wtrącenia kilku groszy do zaistniałem sytuacji. Doskonale wiedział, że część przebywających tutaj osób stara się ignorować ich obecność, ale każdy od czasu do czasu zerkał w tym kierunku.
- Trudno, jakoś poradzę sobie sam wśród tych tłumów – z udawaną żałością wzruszył ramionami. Nie spodziewał się, że jeszcze lepiej od niego zachowa się Lex. Chrząknął, aby ukryć swoje rozbawienie. Mina Howarda natomiast nie wróżyła niczego dobrego i Diego coś czuł, że Crimson zostanie szczególne dziś zapamiętana. Całe szczęście, że teraz pracowała dla niego, bo w innym wypadku mogłaby mieć nieprzyjemności.
- Pani...? – zmrużył oczy przyglądając się ubranej na czarno i w ogóle wyglądającej dość interesująco kobiecie. – Nie przypominam sobie abym wcześniej widział panią tutaj. Z pewnością zapamiętałbym tak barwną osobistość.
Po czym Howard roześmiał się jak gdyby nigdy nic charakterystycznie trzęsąc się przy tym jak galareta. Rodriguez nie znosił, kiedy gruby biznesmen to robił, od razu wtedy przechodziła mu ochota i na jedzenie i na picie i na cokolwiek innego.
- Niech się pani rozejrzy dookoła tutaj wszystkie damy są dla mojego towarzystwa, pani również – odwrócił się i nawet, jeśli Lex chciała coś dodać zostałaby kompletnie zignorowana. Howard tylko zerknął na Rodrigueza jakby oceniając jak bardzo jest niezadowolony z tego, że znów swoją osobą zabrał całe zainteresowanie radnej. Czy chciała tego czy tego nie chciała. – Pani Fel, obiecałem oprowadzić po apartamentach, ale chyba nie wypada, tak więc pokażę pani coś innego…
Wskazał Iris gestem, aby ruszyła za nim, był w końcu gospodarzem, nie można było mu odmówić. Diego w ostatnim momencie chwycił ją za rękę i przyciągnął delikatnie do siebie.
- Jeśli będzie cokolwiek insynuował… - Rodriguez nachylił się szeptają jej do ucha słowa przeznaczone wyłącznie dla Iris. Być może nie było to do końca kulturalne zachowanie, ale Brazylijczyk był zwyczajnie, jak to określiłby klasyk, terytorialny. – Wiem, że sobie poradzisz, ale pamiętaj o mojej męskiej dumie. Zwyczajnie dam mu w pysk.
I kiedy zniknęli w tłumie Diego wreszcie mógł dać upust swojej irytacji.
- No i muszę się napić – spojrzał na Lex, potem na jej drinka i odległość od baru. Zaśmiał się. Jakoś tak nie mógł odpuścić sobie komentarza zarówno do jej ubioru jak i tego, co pije. – No, jakbyś tak przyszła wtedy do mnie od razu byś dostała tą pracę. I w ogóle, co to za drink, spodziewałem się ciebie z wódką. Albo chociaż rumem. Chodź napijemy się czegoś porządnego.
Ruszył w kierunku baru.
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2040
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Wieżowiec H&Others Company

24 wrz 2014, o 10:28

To, jak barwnie zmieniała się twarz Howarda pod wpływem komentarzy Lex, nie uszło uwadze Iris i ta, chcąc nie chcąc, musiała zagryźć lekko swoje policzki od środka, aby nie parsknąć śmiechem. Ten byłby co najmniej nie na miejscu, a radna, z jakąkolwiek parszywą osobą nie miałaby do czynienia, zawsze starała się zachować profesjonalnie. Musiała zapamiętać, aby później pogratulować jej tej całej niewybrednej wypowiedzi.
- To wszystko zależy od tego, co chciałby Pan mi w nich pokazać... I proszę mówić mi po imieniu. W końcu jestem gościem na pańskich włościach i wszystko na to wskazuje, że przyjdzie nam spędzić nieco czasu razem.
Pod maską niewymuszonego zainteresowania Iris musiała uzbroić się w cierpliwość, gdyż Howard był naprawdę zdeterminowany, z kolei ona nie miała najmniejszej ochoty pozbawiać go złudzeń. Przynajmniej do czasu aż nie wpadnie mu do głowy chęć przekroczenia pewnych subtelnych granic.
Jeden krok w stronę, w która udał się gospodarz i zatrzymała ją dłoń, która ujęła jej ramię. Obejrzała się na Rodrigueza, z początku bez komentarza chłonąc jego słowa. Mogła się spodziewać podobnej reakcji, właściwie była ona w pełni usprawiedliwiona. Ale bez lęku, w końcu nie był to pierwszy raz, kiedy doświadcza nieproszonego zaintrygowania jej osobą.
- Jeśli będzie cokolwiek insynuował, nie będzie czego zbierać ze ściany.
Odszepnęła, muskając ustami jego szorstki policzek i już bez ociągania się dołączyła do Howarda. Ujęła nawet jego ramię, jeśli ten zechciał jej takowe zaoferować. Ci, którzy widzieli ich razem, mogli odnieść wrażenie, że zwyczajnie są pogrążeni w uprzejmej rozmowie. Iris wszak delikatnie dystansowała się do tej bliskości gospodarza, tak, aby go nie urazić, ale również tak, co by nikt sobie za wiele nie pomyślał.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Alexis Crimson
Awatar użytkownika
Posty: 273
Rejestracja: 2 cze 2014, o 22:05
Miano: Alexis Crimson
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Inżynier Cerberusa
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 21.400

Re: Wieżowiec H&Others Company

24 wrz 2014, o 11:49

- Crimson - dokończyła za Howarda, przedstawiając się i przygryzając lekko kolczyk od środka, by powstrzymać się przed mniej wybrednym komentarzem, przynajmniej dopóki mężczyzna mógł ją jeszcze usłyszeć. Uniosła jedynie brwi do góry, słysząc "pani również", bo jej wyobraźnia pracowała doskonale i wizja wieczoru spędzonego w jego towarzystwie była jedną z gorszych.

Poczekała, aż Diego skończy żegnać "swoją Iris", której w tym momencie mocno współczuła i wzrokiem odprowadziła dziwną parę. Beczkowaty gospodarz przyjęcia i smukła sylwetka radnej, zabawny kontrast. Kiedy zniknęli w tłumie, odwróciła się do Rodrigueza i uśmiechnęła się krzywo.
- Nie wiem, czy powinnam z tobą pić - westchnęła. - W końcu jestem tu dla towarzystwa tamtego wspaniałego pana, a nie spytałam o zgodę...
Usiadła na wysokim stołku przy barze i odstawiła szklankę ze stukiem na blat. Zakręciła słomką i zerknęła za ramię Diega. Mężczyzna, którego poznała kilkanaście minut temu, zniknął gdzieś w międzyczasie. Pewnie znudziło mu się czekanie, albo uznał że dla Rodrigueza i radnej nie jest żadną konkurencją i zrezygnował całkiem. Będzie musiała poszukać go później.
- Czyli jednak zatrudniasz ludzi ze względu na sukienki? - po raz kolejny zerknęła w dół. Dopasowany krój, buty na obasie... Pokręciła głową. - Nie przyszłabym tak. Zabiłabym się w tych butach na twojej wypastowanej podłodze.
Uśmiechnęła się przepraszająco, kiedy zorientowała się, że być może powinna nieco przystopować i dostosować się do klimatu nie tylko wyglądem. Odchrząknęła.
- W tym jest wódka - skinęła głową w stronę niebieskiego płynu w swoim kieliszku. - Ale za mało. Zresztą, zamówienie zostało złożone zanim zdążyłam zaprotestować. Chętnie wymienię na cokolwiek, co nie jest tak słodkie - założyła nogę na nogę. - Co z tym... Howardem? Często ci tak zabiera Iris? - nazwanie radnej po imieniu było co najmniej dziwne, ale Lex postanowiła się do tego przyzwyczaić.
- NPC - ARMOR -
ObrazekObrazek
+10% DO OBRAZEŃ WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE | +10% PREMIA TECHNOLOGICZNA | +10% TARCZE
Obrazek
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: Wieżowiec H&Others Company

24 wrz 2014, o 13:08

Howard najwyraźniej poczuł się jak młody bóg, kiedy Iris wsunęła dłoń pod jego ramię. Swoją drogą jej smukła dłoń zapewne utonęła w tych kilogramach tłuszczu, mimo wszystko wydawała się tym zupełnie nie przejmować. Miała klasę, trzeba było to przyznać. Biznesmen szedł z wypiętą piersią do przodu od czasu do czasu wymieniając parę uprzejmości z gośćmi. Całość mogła bardziej przypominać szpanowanie swoją pozycją wśród tłumów niż zwyczajną grzeczność.
- Iris. Nie myślałem, że pozwoli… pozwolisz mi na takie spoufalenie. Cieszę się mimo wszystko, również z tego, że się pojawiłaś. Myślałem, że Rodriguez będzie chciał cię odwieść od tego pomysłu. Swoją drogą pojęcia nie mam, co ty w nim takiego widzisz, bo o zainteresowanie jego kredytami nie podejrzewam radnej.
Biznesmen chyba miał manię zagadywania ludzi na śmierć, zwłaszcza, jeśli chciał komuś zaimponować. Tutaj idealnie się to ujawniało, a Howard zdawał się nie mieć problemu z tym, że nie dopuszczał radnej prawie w ogóle do głosu. Podrapał się jedynie po wąsach. Najwidoczniej myśl o Rodriguezie była mu nie w smak i zapewne przez większość czasu spędzonego z Iris będzie się starał Brazylijczyka zdyskredytować na wszelkie możliwe sposoby. Nawet jeśli wiązało się to z chwytami poniżej pasa. Poprowadził radną przez kolejne pomieszczenie pełne gości w eleganckich strojach i po chwili wylądowali na ogromnym tarasie. Było tutaj kilkoro gości, ale zdecydowanie luźniej niż na salonach. Przeszklona podłoga dawała wrażenie jakby stąpało się w powietrzu nad centrum Nos Astry. Nie było to jakieś szczególnie niedostępne miejsce na obecnym przyjęciu, tak więc Iris mogłaby zjawić się tutaj bez jego pomocy, ale najwyraźniej Howard uznał, że stanowi nieodzowny element tego miejsca.
- Moja duma. Uwielbiam szkło, kryształy, diamenty. Stać mnie niemal na wszystko, a jedyny człowiek, który mam więcej ode mnie gości na moim przyjęciu i pije alkohol za moje pieniądze. Ale chyba powinienem być mu wdzięczny, bo bez niego nie mógłbym ci tego pokazać. Ani pochwalić się swoimi włościami. Wiesz jakie rzeczy o nim mówią prawda?
Spojrzał na radną najwyraźniej nie rezygnując z rozmowy o Rodriguezie.

Tymczasem Diego zamówił całą butelkę tequili, do której otrzymał cały talerzyk pokrojonej cytryny i sól. Cóż, musiał przyznać, że turiański barman zdecydowanie znał się na rzeczy. Parsknął tylko śmiechem.
- On mi zabrał moją panią, ja mogę upić jego – podobało mu się jej podejście do życia i ogólne wrażenie, jakie sprawiała. Podsunął jej kieliszek i napełnił złotym płynem. – Umiesz to pić?
Posypał solą wierzch dłoni miedzy kciukiem a palcem wskazującym, przy czym zrobił to tak sprawnie, że nawet ziarenko nie spadło gdzieś na blat czy podłogę. Zerknął na Lex i puścił jej oczko, zdecydowanym ruchem zlizał sól, przechylił kieliszek tequili wypijając za jednym łykiem całość i chwycił cytrynę przegryzając nią smak alkoholu.
- Cóż, lubię od czasu do czasu poza pracę też popatrzeć jak inni to robią. A sukienki to znacznie ułatwiają – napełnił kieliszki od nowa o ile Lex wcześniej opróżniła swój i podsunął jej kolejną kolejkę. Nie miał zamiaru się upijać, ale jakoś tequila wyjątkowo mu posmakowała nie mówiąc już o zdenerwowaniu Howardem i sprawą z Iris. Przynajmniej się teraz trochę rozluźni zanim zacznie szukać powodu by kogoś zapoznać z własną pięścią. Już nie pamiętał, kiedy ostatni raz był tak strasznie zazdrosny.
Rodriguez tylko machnął ręką wypijając kolejny kieliszek w ten sam sposób, co poprzednio.
- Często? On po prostu musi mieć wszystko lepiej, więcej ode mnie. Z tym, że więcej niż radna Cytadeli, Przedstawicielka Ludzkości to wiesz… ciężko byłoby mu czymś to przebić. Więc pewnie próbuje teraz ją uwieść swoją niepohamowaną elokwencją – Diego nawet nie silił się na to by ukryć sarkazm. Kolejne dwie kolejki przyszły mu z taką łatwością, że przez chwilę zastanawiał się czy Crimson nie będzie nic przeciwko takiemu tempu jakie on zarzucił. Oczywiście zdawał sobie sprawę, że w każdej chwili mogła mu odmówić kolejnych dolewek, ale coś mu mówiło, że to i jej się podoba.
- Wiesz, że tequilę można pic jeszcze w inny sposób? A w zasadzie jeszcze na dwa. Nauczyłem się tego jeszcze jak mieszkałem w Rio. W końcu co to za Latynos, który nie umie pić tequili, nie?
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2040
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Wieżowiec H&Others Company

24 wrz 2014, o 13:48

Wyraźnie było jej na rękę, kiedy Howard nawet nie dawał radnej cienia szans na wejście mu w słowo. Potok słów zdawał się nie mieć końca, a przynajmniej takie odnosiła wrażenie, kiedy spacerowali po wystawnych salach. On mówił, ona słuchała, przez co współgrali idealnie. Nie zamilkł nawet na sekundę, nawet jeśli kłaniał się komuś, kto odwrócił się w ich stronę, chyba niedowierzając własnym oczom jeśli chodzi o kobietę przy boku tego spaślaka. Nie liczyła przez ile pomieszczeń przeszli, aczkolwiek ich droga, a przede wszystkim monolog gospodarza, ucięła się dość gwałtownie po przekroczeniu progu na taras. Musiała przyznać, że widok ten zaparł jej dech w piersiach.
Szklana posadzka, która pozwalała poczuć się jak podczas spaceru wśród chmur i ich drapaczy, nie musiała długo kusić Iris. Przeprosiła Howarda i niemalże biegiem wyszła do przodu, stawiając niewielkie kroki w tak cudownym miejscu. Będąc już blisko środka, obróciła się dookoła własnej osi, a obcasy dźwięcznie zastukały o szkło. Sama Iris zaśmiała się czysto i perliście. Niesamowite. Skłamałaby twierdząc, że tym, co było teraz dookoła niej, jej nie kupił. Oczywiście tylko w przenośnym tego słowa znaczeniu.
- Chodzę i nie wierze własnym oczom...
Skwitowała jego wypowiedź o szkle i tym, że bez Diega nie mógłby jej niczego pokazać. Tyle że Howard nie dawał za wygraną. Iris zadarła głowę, odwzajemniając jego świdrujące spojrzenie z klasą.
- Wiem wiele rzeczy, nie tylko te, o których się mówi. I nie tylko o Diegu. Każdy, kto jest na szczycie, musi się liczyć, że wieści szybko się rozchodzą. Tym bardziej, jeśli sam daje im ku temu powody.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: Wieżowiec H&Others Company

24 wrz 2014, o 15:12

Był tak bardzo z siebie zadowolony, że nawet tego nie ukrywał. Może nie był czarujący ani piękny, ale swoje wiedział i znał się trochę na kobietach. Dlatego tym bardziej reakcja Iris go tak straszliwie ucieszyła.
- Cieszę się, że ci się podoba. Mogłabyś mieć to, na co dzień gdybyś zechciała puścić kantem naszego Don Juana.
Poczuł się bardzo pewny siebie i jak to Howard zamierzał do razu to wykorzystać. Odpalił cygaro podchodząc bliżej radnej i spoglądając w dół. Tysiące światełek widzianych z tej wysokości mieniło się gdzieś pod ich stopami. Howard mógł się tym szczycić, Rodriguez nie posiadał aż takich atrakcji u siebie w apartamentach.
- To i tak nic, jeśli zechcesz oprowadzę cię po prywatnych pokojach – uśmiechnął się przegryzając cygaro w zębach i zaśmiał. Przyciągnął uwagę radnej i jej częściowe zainteresowanie także mógł tym w jakiś sposób utrzeć nosa Brazylijczykowi. Szkoda tylko, że ten nie widział jak jego radna zachwyca się teraz howardowym tarasem. Tak, gruby biznesmen żałował, że w tej chwili nie może obserwować miny Rodrigueza.
- Dokładnie. Ja się nie kryję z tym, że prowadzę istne lokale rozpusty, ale nie jest to bynajmniej nielegalne. Wszystko, co się dzieje w środku jest kontrolowane zwłaszcza z zewnątrz. Zaczynałem przejmując rodzinną firmę ojca, owszem może nie dorobiłem się wszystkiego jak ten twój Rodriguez, ale wszystko robiłem uczciwie – nie pozostawiał złudzeń, do czego uderza. Chociaż niczego być może bezpośrednio nie powiedział, to między wierszami można było doczytać się naprawdę sporo. Równie sporo było także między nimi tajemnic i domysłów. Howard musiał pamiętać o swoich powiązaniach z Cerberusem i o fakcie, że Diego również należy do organizacji. Ponadto musiał albo namówić Brazylijczyka do współpracy i w ten sposób spłacić długi u Iluzji, albo mógł poopowiadać trochę o Rodriguezie radnej, tak że Cerberus miałby gorszy problem niż kilka tysięcy niespłaconych kredytów. A przynamniej tak to sobie grubas wymyślił.
- Rodriguez to niezłe ziółko. Będzie udawał, że jest twój, kupował drogie prezenty, ba, może nawet będzie mówił, że cię kocha, ale prędzej czy później zjawi się inna, bo mu się znudzisz. On taki jest. Byłaś dla niego wyzwaniem, dostał czego chciał. Założę się, że teraz bajeruje jakieś panie na przyjęciu na ten swój uroczy uśmiech i błysk w oku. Mówię ci to z dobrego serca, przejrzyj na oczy i zobacz co oferuję ja.
Howard zaciągnął się cygarem jakby zdając sobie sprawę, że może trochę za dużo gada. Chyba był na fali, skoro potok słów wręcz się z niego wylewał. Raczył Iris bardziej wyszukanymi argumentami na temat Diega, niż zwykłe mieszanie go z błotem. Skoro tan zareagowała na to, co jej pokazał, zamierzał korzystać dalej bez względu na to czy Iris się to podobało czy nie. Musiał mieć do Rodrigueza sporo zastrzeżeń i to nie tylko biznesowych.
- Zabrał mi wszystko: pozycję, udziały, szacunek a nawet żonę. Wiesz jak to jest być tym drugim? Wszystko mógłbym wybaczyć, ale kiedy zobaczyłem jego łapska na mojej żonie…
Urwał na chwilę. Nie można było stwierdzić czy to jedynie zmyślna gra i sztuczka Howarda, czy też naprawdę aż tak bolał go fakt, że Rodriguez podebrał mu żonę, a przy okazji wszystko inne. Czekał i zastanawiał się teraz czy uda mu się wzbudzić u radnej odrobinę współczucia. To mógłby być kolejny postęp…
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Alexis Crimson
Awatar użytkownika
Posty: 273
Rejestracja: 2 cze 2014, o 22:05
Miano: Alexis Crimson
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Inżynier Cerberusa
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 21.400

Re: Wieżowiec H&Others Company

24 wrz 2014, o 15:49

Zrobiła to samo, co Diego, choć nie udało się jej uniknąć rozsypania soli. Szybko powtórzyła po nim całą sekwencję, nawet się nie krzywiąc. Alkohol to alkohol. Była przyzwyczajona do właściwie każdego, chociaż rynkolu nadal nie potrafiła pić. Odłożyła skórkę cytryny na talerzyk i postukała paznokciami w pusty kieliszek.
- Rio? W takim razie i ja jestem z Rio? - znacząco przesunęła wzrokiem ze swojej dłoni na leżącą nieopodal dłoń Diega. Daleko jej było do latynoskiej urody, a jej skóra była co najmniej o dwa odcienie jaśniejsza. - Tego chyba nie przemyślałeś.
Chwyciła butelkę i polała im obojgu. Przez wszechobecny szum głosów do jej uszu dobiegły dźwięki muzyki. Jeszcze nie do końca określone, wręcz próbne - zaczęła się zastanawiać, czy coś się stało ze sprzętem, czy Howard faktycznie zamówił jakiś zespół. Uniosła głowę, szukając źródła dźwięku.
- W inny sposób? - uniosła brwi i kącik ust w półuśmiechu. - To znaczy... z pępka? Nie wiem czy tutaj wypada.
Przesunęła spojrzeniem po twarzy Diega i chwyciła sól, by nasypać sobie nieco na dłoń.
- Nie martw się, podejrzewam że Iris ma coś w głowie... i jeśli ma też oczy, plus choć minimalne poczucie estetyki, to raczej jesteś bezpieczny - sięgnęła po kieliszek, uśmiechając się już szeroko. - Chociaż biorąc pod uwagę, że wszystkie damy są tu dla towarzystwa Howarda - kilka ostatnich słów wymówiła przedrzeźniając sposób mówienia gospodarza - to kto wie...
Trzymała kieliszek, czekając na Diega. Skoro zamówił całą butelkę, nie zamierzał chyba teraz spowalniać. Nie wypadało, żeby kobieta musiała czekać. Rytmicznie uderzała obcasem w metalową nogę stołka.
- Coś jeszcze muszę wiedzieć? Powinnam była sie spodziewać tego spotkania, a jednak nie zaplanowałam odpowiedzi na najbardziej prawdopodobne wątpliwości, wybacz. W końcu pewnie Twoja kobieta wyrwie się ze szponów Howarda i zacznie zadawać pytania - mówiła cicho, nie chcąc, by ktoś ją usłyszał. - Opowiedz mi o nas.
- NPC - ARMOR -
ObrazekObrazek
+10% DO OBRAZEŃ WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE | +10% PREMIA TECHNOLOGICZNA | +10% TARCZE
Obrazek
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2040
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Wieżowiec H&Others Company

24 wrz 2014, o 16:22

- Howardzie, naprawdę zaprosiłeś mnie tutaj tylko po to, żeby oferować swoje apartamenty w zamian za porzucenie na Twoich oczach Rodrigueza?
Aż nie można było się oprzeć wrażeniu, że brzmienie głosu Iris niedalekie jest od "tylko na tyle Cię stać?" Wyraźnie nie rozumiał na czym to wszystko się opierało, z kolei radna nie czuła się zobowiązana, aby tłumaczyć się przed nim.
I choć naprawdę wdzięcznie oraz miło dla ucha brzmiały kroki Iris na tej szklanek posadce, którą na całym Illium miał tylko i wyłącznie Howard, ta odeszła na bok, plecami opierając się o barierkę. W stosownej odległości od innych gości. Czyż tak, na tle nocnej panoramy Nos Astry, nie wyglądała lepiej? I bardziej... zmysłowo? Howard miał swoje pięć minut, mógł mówić do woli, jednakże nawet i jej anielska cierpliwość ma swoje granice.
- Doceniam, że lękasz się o moją kruchą i delikatną osobę. Na swój sposób to naprawdę... miłe, nie mniej podejrzewam, że pewna nienawiść, która dominuje w waszych relacjach, a także ta niezdrowa rywalizacja, rzuca spory cień na obiektywne spojrzenie. Z kolei dla dobra naszych... stosunków, uznam, że wcale nie powiedziałeś tego, co chciałeś, dobrze?
Z naprawdę uroczym i wcale niewymuszonym uśmiechem, radna chyba dość dobitnie dała do wiadomości naszemu drogiemu gospodarzowi, że wcale nie zamierza ulegać jego już bezpośrednim zalotom. To trochę przykre, że miał o niej takie, a nie inne zdanie.
Jego łapska na mojej żonie... Nie wiedzieć dlaczego, właśnie teraz musiała się jej przed oczyma pojawić twarz Iona. Lekko przygryzła dolną wargę. To naprawdę nie było odpowiednie miejsce, ani towarzystwo, co by licytować się, które z nich w życiu straciło więcej.
- Nie miał prawa.
Odparła może lakonicznie, choć bardziej łagodnym głosem. Była skłonna mu tego naprawdę współczuć. Nie mniej nawet nie próbuje insynuować zemsty z jej udziałem.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: Wieżowiec H&Others Company

24 wrz 2014, o 18:53

- Przecież nie powiedziałem, że jesteś rodowitą Brazylijką czyż nie? – uśmiechnął się opróżniając kolejny kieliszek. Musiał przyznać, że Alexis szybko połapała się zarówno w sposobie picia jak i szybkości pochłaniania kolejnych kolejek. Chyba zamówić trzeba będzie zaraz kolejną butelkę. Podobało mu się to. – W Rio można spotkać ludzi nawet o jaśniejszej skórze niż twoja. Nie powiedziałem, że się tam urodziłaś, nie wspomniałem, że twoi rodzice byli Brazylijczykami, ale to nie oznacza, że nie mogliśmy się razem wychować.
Diego nie znosił rozmawiać o swojej przeszłości, nie chciał mówić o tym Iris a co dopiero obcej tyle, co poznanej niedawno kobiecie. Oczywiście zdawał sobie sprawę, że będzie musiał Lex co nieco przybliżyć, aby nie pogubiła się całkowicie w zeznaniach. Miała rację, Iris mogła wrócić w każdej chwili i zadawać przy okazji niezobowiązujące pytania. Nie pomyślał o tym.
Kolejny kieliszek, cytryna przestała być już kwaśna a smak soli już w ogóle mu nie przeszkadzał. Z każdym kolejnym coraz więcej ziarenek lądowało dookoła na blacie i spodniach Rodrigueza. Czyżby zaczynał być lekko wstawiony? Fakt faktem czuł już przyjemne ciepło wewnątrz organizmu a wieczór tak naprawdę jeszcze na dobre się nie rozpoczął.
- Z pępka się pije wódkę. Zwykłą plebejską wódkę, która potrafi zeszmacić człowieka – chyba i on zaczął powoli odstawać swoim zachowaniem od atmosfery panującej dookoła. Ciężko było stwierdzić, czy to wina swobodnie zachowującej się Lex czy przepysznej tequili. – Tequila to nie jest zwykła wódka. Pierwszy sposób to zamiana soli na cynamon a cytryny na pomarańczę. To, co teraz pijemy do Blanco, sposób, o którym ci mówię nazywa się Oro.
Akurat na tym Rodriguez znał się dużo lepiej niż na winie, z tym, że rzadko kiedy miał okazję pić z kimś tak mocny alkohol. Zazwyczaj kończyło się na kilku lampkach wina lub szampana z Iris, albo jednej szklaneczce whisky w biurze. Dzisiejszy wieczór zdecydowanie przypadł mu do gustu, zwłaszcza ze względu na fakt posiadania mocnego towarzystwa do picia. Musiał przyznać, że w tej kwestii Lex mogłaby uchodzić za latynoskę.
- Drugi sposób… - zaczął nie będąc pewnym czy akurat powinien o tym wspominać czy nie. W końcu wzruszył ramionami i zbliżył się nieco bardziej do, Crimson aby mogła słyszeć, co ten do niej mówi. – Lizana tequila. Powinnaś posmarować moją szyję sokiem z cytryny, wypić kieliszek a potem zlizać cytrynę.
Powiedział to bardziej w ramach ciekawostki niż jakiejś propozycji. Chociaż pewnie gdyby nie fakt, że był z Iris można by było to za takową uznać. Już nie raz sobie powtarzał, że był sobą i nieraz tego po prostu nie kontrolował.
- Czy ja ci wyglądam na kogoś, kto by się martwił? Proszę cię, widziałaś jego. Spójrz na mnie – zakręcił kieliszkiem zaraz przed swoim nosem i wyprostował się. Nie bez powodu w końcu dawał się uwieczniać na billboardach. – Jeśli chodzi o nas… W sumie nie zastanawiałem się nad tym wcześniej, wolę działać spontanicznie. Ale masz rację, należałoby ustalić pewne oczywiste fakty. Wychowaliśmy się razem w Rio, byłaś moją bliską przyjaciółką straciłem rodziców, to pomogłaś mi wyjść z tego. Brzmi zbyt płaczliwie? Trudno… Och daj spokój, coś się wymyśli jak coś.
Uśmiechnął się i wypił kolejny kieliszek tequili. Smakowała wybornie.

Nie powiedział niczego, nie spodziewał się wcale, że Iris od tak rzuci Rodrigueza tylko dla kilku jego słów. Niemniej coś gdzieś w środku jego olbrzymiej osoby się zagotowało. Spojrzał jedynie swoim wygłodniałym spojrzeniem na osobę radnej. Pieprzony Rodriguez miał naprawdę cholerne szczęście, na które w mniemaniu Howarda wcale nie zasługiwał. Biznesmen tylko pokręcił głową.
- Nie zostawisz go. Jego chciałaby mieć każda, ja to wiem. Nie jestem przystojny jak on, nie mam takiej gadki jak on. Ale uwierz, także potrafię wiele zaoferować.
Stanął tak blisko niej, że mogła poczuć się niekomfortowo. Nie staje się tak blisko kogoś, kogo nie traktuje się z chorym zainteresowaniem. Gdyby mógł pewnie teraz przycisnąłby ją do barierki nie przejmując się niczym. Tak jak zrobiłby to Rodriguez. Dopalił do końca cygaro wyrzucając je przez taras i przez chwilę obserwując jak iskrzący niedopałek leci na sam dół. Ciekawe czy spadnie komuś na głowę?
- Nienawiść? – roześmiał się szczerze. Owszem była między nimi rywalizacja, ale byli także partnerami w biznesie. To, że Diego przedstawiał Howarda, jako tego, który chce mu dorównać wcale nie musiało być całkowitą prawdą. A przynajmniej warto było poznać punkt widzenia z drugiej strony. Tym akurat grubas chciał się chyba koniecznie podzielić, skoro już jej uwaga skupiła się na nim. – Jesteśmy dorośli, mogę czuć do niego urazę, mogę faktycznie toczyć z nim, jak to ujęłaś, niezdrową rywalizację. Próbuję cię ostrzec i naprawdę nie mam w tym żadnego interesu.
Mogłoby się wydawać, że faktycznie mówi szczerze i nie ma w tym żadnych podtekstów nafaszerowanych ukrytą niechęcią do Diega. Ale czy na pewno? Iris musiała to ocenić sama.
- Wspomnisz jeszcze kiedyś moje słowa. Zwłaszcza, kiedy twój ukochany Rodriguez będzie leżał z inną w waszym wspólnym łóżku a ty niespodziewanie wrócisz do domu.
Howard odepchnął się od barierki i przeszedł jeszcze kawałek tam i z powrotem jakby analizując zaistniałą sytuację i napawając się poniekąd obecnością radnej.
- Dobrze, ale nie będę wracał do tego tematu, jeśli odpowiesz mi rzeczowo na jedno pytanie. I obiecuję, jeśli odpowiesz na nie konkretnie dam spokój twojej osobie, która jest naprawdę pociągająca. Wybacz tą uwagę, ale tak jest i zapewne Rodriguez ci to nie raz mówił.
Podreptał jeszcze chwilę tam i z powrotem zdając się zastanawiać nad tym, w jakie słowa ubrać zapowiedziane wcześniej pytanie. W końcu stanął przed samą Iris i siląc się na głębokie spojrzenie w oczy rzekł:
- Co on ma w sobie takiego, czego inny mężczyzna nie mógłby zaoferować? - i kiedy tylko zdecydowała się odpowiedzieć na to pytanie, Howard podał jej swoje ramię i zaoferował odprowadzenie z powrotem do Diega.
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2040
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Wieżowiec H&Others Company

24 wrz 2014, o 19:21

Ależ nie tylko w mniemaniu Howarda na nie nie zasługiwał. Wszystko, całe zestawienie życia Brazylijczyka, położone na szali, jednoznacznie wyrokowało, że Rodriguez nie miał prawa do szczęścia u boku jakiejkolwiek kobiety. A jednak je znalazł. Bo od kiedy miłość i inne, wyższe uczucia, kierują się jakąkolwiek logiką?
- Nie, nie zostawię go i nie, nie dlatego, że jego chciałaby mieć każda, a co za tym idzie ja również muszę. Widzisz, Howardzie, ja nie jestem jak inna. I mierzenie mnie ich miarą jest... bardzo nie na miejscu.
Przymrużone oczy Iris zatrzymały się na tych pulchnych policzkach mężczyzny. Musiała przyznać, że nie spodziewała się, że gospodarz... pokaże się zupełnie z innej strony, kiedy zniknął światła i inne persony, którym koniecznie trzeba było zaimponować. Musiał być więc człowiekiem wielce nieszczęśliwym bądź zwyczajnym, zakłamanym, bardzo dobrym aktorem. A Ty, moja droga Iris, znalazłaś się między młotem a kowadłem.
- Ostrzec mnie. Tylko tyle? Bez żadnej nadziei, że to Tobie będę wypłakiwać się w ramię, jeśli rzeczywiście pewnego wieczoru zastanę Diega w łóżku z inną?
Dość tych gierek, maskarad i zmyślnego udawania. Krok do przodu, jeden, drugi i... właściwie nie mogła postawić kolejnego, gdyż znalazła się tuż przy Howardzie. Nie musiała wyciągać ręki, aby go dotknąć, z kolei najmniejszy ruch głową, a jej nos otarłby się o jego. Zapach subtelnych, cytrusowych perfum radnej wdzierał się do nozdrzy, a jej ciepły oddech... Stała przed nim niezwykle pewna siebie. I jeśli ktoś miał wątpliwości, że była pozbawiona tej władczej aury, Howard był doskonałym przykładem kogoś, kto przekonał się na własnej skórze, że to nieprawda. Wcześniejsza próba wytrącenia ją z równowagi, kiedy niemalże przygniótł ją do barierek, najwyraźniej nie przyniosła pożądnego efektu. Tak samo bez echa pozostały wizje zdrady ze strony Brazylijczyka.
- Jeśli tak bardzo Cię pociągam... Dlaczego zainteresowałeś się mną dopiero, kiedy zobaczyłeś mnie przy boku Rodrigueza? No słucham, dlaczego? Przykro mi, ale to wszystko właśnie tak wygląda z mojej strony.
Wystarczyło jedno pytanie i... coś się wyraźnie zmieniło. Iris zawahała się, kąciki jej ust drgnęły, a oczy bezwstydnie zwątpiły. Zamrugała nimi, nie bardzo wiedząc, co odpowiedzieć. I chyba aż za do przesady było to po niej widać. Tak szczera reakcja nie mogła być posądzana o jakąś gierkę.
- Ja... Cóż. Odpowiedź, że to coś zapewne Cię nie satysfakcjonuje. Przykro mi, ale innej nie usłyszysz.
tak, jak i pewności, że nie będzie posiadał to inny mężczyzny. W końcu Ionto... Należałoby teraz pogratulować Howardowi, gdyż idealnie zagrał na uczuciach radnej, może nie do końca świadomy, że tak często przywołuje wspomnienia, od których próbowała się wszelkimi sposobami odgrodzić.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Alexis Crimson
Awatar użytkownika
Posty: 273
Rejestracja: 2 cze 2014, o 22:05
Miano: Alexis Crimson
Wiek: 28
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Inżynier Cerberusa
Postać główna: Irene Dubois
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 21.400

Re: Wieżowiec H&Others Company

24 wrz 2014, o 19:40

Na dość kolokwialny sposób podsumowania wódki Lex odpowiedziała szerokim uśmiechem. No proszę, wyglądało na to, że pan Rodriguez też może być ciekawym towarzystwem. Miała tylko nadzieję, że tempo, które narzuciła, nie jest zbyt szybkie. Nie chciała, żeby radna miała do niej pretensje, jeszcze by nasłała na nią swoje Widmo i skończyłaby się impreza.
Pochyliła się lekko, kiedy Diego przysunął się do niej i słysząc wyjaśnienie roześmiała się.
- Jakby się uprzeć, to różnica między tym a piciem z pępka jest niewielka - stwierdziła, prostując się. W jej oczach błyszczało rozbawienie. - Ale ciekawe, muszę sobie znaleźć kogoś do wypróbowania.
Tequila nie należała do jej ulubionych alkoholi i bynajmniej nie znała się na sposobach picia. Wspomniane przez Rodrigueza zeszmacanie zdarzało się jej nader często i nie dlatego, że sprawiało jej to przyjemność, ale głównie po to, żeby nie pamiętać. A może w tym momencie już trochę z przyzwyczajenia...? Otrząsnęła się i skupiła na tym, co mówił Diego.
Nie skomentowała jego zmyślonej historyjki, widząc, że nie czuje się swobodnie zaczynając ten temat. Dlatego też nie pytała o nic więcej, skinęła tylko głową. Lex przybywa na ratunek... trochę ją to rozbawiło w duchu. Ona, która jest wrakiem człowieka i nigdy nie była niczym poza klonem swojego brata, podająca pomocną dłoń cierpiącemu Rodriguezowi. Może być i tak.
Rozejrzała się znów, tym razem zastanawiając się jak długo beczkowaty gospodarz przyjęcia zamierza dręczyć Iris.
- W porządku, jak coś to ty będziesz wymyślał niestworzone historie, a ja wszystko potwierdzę. Tylko nie przesadź.
Sięgnęła znów po butelkę i po raz kolejny nalała alkoholu do kieliszków. Tempo było szybkie i o ile na siedząco czuła się całkiem pewnie, to zaczynało ją zastanawiać czy aby na pewno będzie w stanie z wystarczającą gracją przemieszczać się na swoich dziesięciocentymetrowych obcasach. Chyba będzie musiała to sprawdzić, zanim będzie za późno, tak profilaktycznie. Wszystkie inne "damy", które widziała, kulturalnie sączyły szampana, może powinna był brać z nich przykład...
- NPC - ARMOR -
ObrazekObrazek
+10% DO OBRAZEŃ WRĘCZ | 75% SZANSY NA POWALENIE | +10% PREMIA TECHNOLOGICZNA | +10% TARCZE
Obrazek
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: Wieżowiec H&Others Company

24 wrz 2014, o 20:38

Brzmiała przekonująco, dlatego Howard, który faktycznie mógł teraz uchodzić za dobrego aktora zwyczajnie zszedł z tonu. Nie atakował jej już ani nie wysnuwał dwuznacznych propozycji. Przynajmniej, jeśli chodzi o tę konkretną chwilę. Zdawał się być w stu procentach pewien swoich słów i tego jak przedstawił w nich Rodrigueza. Szczerze wątpił, aby Brazylijczyk miał tendencję do zmieniania się na zawołanie jednej kobiety. Te domysły jednak pozostawił wyłącznie dla siebie.
Uśmiechnął się tylko pod nosem. Dlaczego teraz?
- Wyglądasz i dość jasno przekonałaś mnie o tym, że jesteś silną kobietą. Nie potrzebujesz się wypłakiwać nikomu, a tym bardziej mnie. Ale proszę, pamiętaj o tym.
Powiedział to głównie ze względu na tą bliskość, którą mu zaoferowała a on musiał stać tam niewzruszony i kompletnie opanowany. Chociaż można było faktycznie czuć się dość niezręcznie. Wystarczyło wyciągnąć rękę i jej dotknąć, czy to tak wiele. Wahał się przez moment, ale czuł, że każda sprawa, jaką założył sobie na początku będzie zwyczajnie przegrana. Pozostało mu porozmawiać jedynie z Rodriguezem.
- Zakazany owoc jak to mówią. Przy Rodriguezie stałaś się kimś więcej niż tylko radną. On ci wytłumaczy, mnie nie pytaj o to.
Nie skomentował jej krótkiego wahania, ale mogło mu się wydawać przez moment, że nie jest do końca pewna swojego przywiązania do Diega. Ale skoro powiedziała dosadnie, że nie zostawi to Howard tymczasowo odpuścił. Nie było jednak wątpliwości, że nie będzie jeszcze próbował.
Wrócili praktycznie tą samą trasą, powoli i swobodnie przechadzając się pomiędzy gośćmi, którzy z każdą chwilą zdawali się wykazywać coraz większe zainteresowanie zarówno gospodarzem jak i jego towarzyszką. Zatrzymywali ich na dłużej i zagadywali na różne tematy, tak, że podróż z powrotem trwała niemal dwa razy dłużej niż ta w stronę szklanego tarasu. Po chwili z daleka można było już dostrzec bar, przy którym siedział Diego z Lex wesoło rozmawiając i popijając kolejne kieliszki tequili. Obok stała niemalże już pusta butelka, a ile ich ledwo nie było? Pół godziny rozmowy?
Howard nie krył dziwnego zadowolenia, chociaż Rodriguez nie robił w sumie niczego złego.
- Proszę, oto twój Rodriguez…

Tempo wcale mu nie przeszkadzało, chociaż z litrowej butelki zostało teraz może na dwie maksymalnie trzy kolejki. Diego zaczynał nabierać kolorów innych niż jego naturalnie brązowa skóra a humor dopisywał mu wyraźnie. Wspomniał kilka imprez gdzie faktycznie piło się z pępka i nie tylko i czuł, że swobodnie może się tym podzielić z Lex. Nie była typem kobiety, przy której musiał się hamować i być nieskazitelnie uroczym i ułożonym. Faktycznie i jemu wydawało się, że gdyby przyszło mu teraz wstać mogłoby się to skończyć lekkim zachwianiem.
- Normalnie zaproponowałbym ci pokaz instruktażowy, ale musisz mi wybaczyć moją dzisiejszą niedyspozycję. A w zasadzie niedyspozycję, która pewnie będzie trwała długi czas. Oczywiście dopóki nasze małe kombinacje nie wyjdą na jaw i Iris przestanie chcieć mnie widywać gdzie indziej niż w Czyśćcu i nie, nie mam teraz na myśli baru.
Rodriguez chyba zapomniał także o małym mankamencie picia mocnego alkoholu w sporych ilościach. Procenty rozwiązywały język i dodawały odwagi, to nie zmieniło się od lat i wciąż tak samo działały na Diega. Tak, doskonale zdawał sobie sprawę z faktu, że w razie czego będzie musiał zmyślać różne dziwne historie. Zawsze mu to wychodziło a i tym razem miał zamiar nie dopuścić do ewentualnych zgrzytów w zeznaniach. Nie podobało mu się to, że znów będzie musiał kłamać i miał nadzieję, że nie będzie wcale takiej potrzeby.
- Spokojnie, żaden ze mnie bajkopisarz, ale zmyślać umiem.
Opróżnił kolejny kieliszek do dna i przegryzł cytryną. Zewnętrzna strona dłoni wręcz lepiła mu się od mieszaniny własnej śliny i soli, ale jakoś szczególnie mu to nie przeszkadzało. Pewnie śmierdział alkoholem na kilometr i jak tylko Iris wróci to trzepnie go w ucho, zwłaszcza teraz, kiedy tak usilnie tequila wmawiała mu, że potrzebuje czułości i miłości. Mogliby już faktycznie wrócić i w zasadzie jak na życzenie Diego odwrócił się i dostrzegł postać Howarda, który zdawał się coś jeszcze szeptać do ucha Iris. I to chyba nawet na jego temat.
- Przysięgam, że chciałbym wyciągnąć wentyl z tego cielska i patrzeć jak odfruwa jak ten nadmuchany balonik. – powiedział do Lex nie odwracając wzroku od zbliżającej się do nich Iris. Uśmiechnął się od ucha do ucha czekając na, jak to Crimson powiedziała, swoją kobietę.
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2040
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Wieżowiec H&Others Company

24 wrz 2014, o 21:08

Świat biznesu był perfidny. Karmił ją kłamstwami, zasiewał niepokój i nic nie mogło być takie proste, oczywiste. Dominacja niedomówień i urwanych w połowie słów wydawała się mieć dobrze oraz nic nie zwiastowało upadku ich władzy.
A mogłaś być właśnie teraz na Sur'Kesh i w spokoju wysłuchiwać prezentacji przejętych Salarian.
Ręka jej zadrżała. Howard aż sam się prosił, tyle że... nie mogła odmówić prawdy jest słowom. Ktoś tam, na górze, musiał sobie z niej zadrwić i teraz zapewne śmiał się jej w twarz. Howard doskonale wiedział, gdzie wbić malutką szpileczkę, aby odnieść swoje małe, prywatne zwycięstwo w tej konwersacji. Może i był na przegranej pozycji, nie mając najmniejszych szans w zdobyciu serca radnej, ale przynajmniej mógł się napawać rzuceniem światła na pewne mankamenty, które Iris starała się uparcie ignorować.
Niechętnie, mimo wszystko, pozwoliła się prowadzić tą samą drogą, którą szli jeszcze nie tak dawno w przeciwnym kierunku. Po prawdzie to Iris przeciągnęła czas, aż nazbyt ochoczo odpowiadając tym, którzy odważyli się do niej zagadać. W duchu prosiła, aby Howardowi podwinęła się noga. Aby jak długi legł na posadce i przestał mielić jęzorem. Dlaczego wcześniej nie wypchnęła go za taras, skoro miała taką dogodną okazje?
Będąc już niemalże w punkcie wyjścia, dojrzała Diega przy barze, który w towarzystwie Alexis opróżniał butelkę. Pół godziny. Howard wbił kolejną szpilkę, choć i tej nie dała po sobie poznać, niewzruszona przez dłuższą chwilę lustrując to, co działo się przy ladzie. Normalnie podeszłaby bez żadnego sprzeciwu, jednakże woń alkoholu odstraszała.
- ... Chcesz coś dodać, Howardzie?
Ten dźwięczny, słowiczy głosik załamał się pod ciężarem słów. Dobrze, że miała w ręku torebkę, gdyż inaczej wbiła swoje palce w tę do przesady zadowoloną twarz gospodarza choć nie był niczemu winien - on tylko mówił to, co widział, a co Iris naprawdę nie chciała dostrzegać. Na szczęście z ratunkiem przyszła muzyka. Radna przymknęła na moment oczy, szukając w dźwiękach skrzypiec ukojenia. Musiała uspokoić swoje zszargane nerwy, zanim powiem za dużo. Zarówno dla Diega, jak i Lex, ta dwójka musiała jeszcze nie skończyć rozmowy, skoro wciąż szeptał do jej ucha, a ona nie ruszyła się z miejsca.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Nos Astra”