Stolica, skolonizowanego przez asari, Illium. Nowoprzybyłym jawi się jako piękne, niekiedy doskonałe miasto, co często potrafi zmylić - tutejsi mówią, że Nos Astra potrafi być równie zdradliwe i niebezpieczne, co Omega. Często porównywane jest do Noverii przez swoje zaangażowanie w politykę handlu.

Carmen Ortega
Awatar użytkownika
Grafik
Posty: 1179
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:32
Wiek: 32
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Cerberusa
Lokalizacja: Aite
Status: Agentka Cerberusa działająca pod przykrywką fałszywej tożsamości, pirat.
Kredyty: 9.300
Medals:

[KASYNO] Planeta Skarbów Nahlu Cuna

23 paź 2015, o 12:59

Słysząc o Nahlu Cunie, większość z nowych gości niebędących volusami, myśli o właścicielu lokalu. Błąd! Nahlu Cun, według volusjańskich podań, był postacią niemalże ikoniczną i w swojej sławie pół-legendarną; postacią będącą idealnym dowodem na to, że jeśli volus chce, to też potrafi być nieustraszony. Fama Nahlu wśród środowisk zainteresowanych dawnymi poszukiwaczami przygód jest bezsprzeczna, a potwierdzają to coraz to nowe e-booki, vidy i od czasu do czasu wychodzące z jego udziałem gry. Nawet po swojej niefortunnej, przedwczesnej śmierci, volus ten jest istną maszynką do robienia pieniędzy wszędzie tam, gdzie pojawi się jego imię.

Wielki, wyróżniający się jeszcze większą dozą oświetlenia niż to zwykle na Nos Astrze bywa, budynek, na samym przedzie posiada zamontowany ogromny, dynamiczny neon, który prócz nazwy, ukazuje także podobiznę jeżdżącego na varrenie volusa. Kolorystyka wnętrza będąca mieszaniną czerwieni i ciepłych brązów przyjemnie nastraja gości na większe, niż zwykle emocje, a jednocześnie daje znać, że mogą się tu poczuć jak u siebie w domu.
Zainteresowani zdają sobie sprawę o niesłabnącej fascynacji rasy z Irune niebieskoskórymi pięknościami asari, dlatego też i tu nie mogło ich zabraknąć. Tańczące na specjalnych podestach dziewczęta, skąpo odziane w różnokolorowe, obcisłe stroje, spotykają się tu z szeroką aprobatą klientów nie tylko płci męskiej, ale i żeńskiej i obok Nahlu (który - swoją drogą - także je uwielbiał) stanowią swoistą ikonę "Planety Skarbów" na Nos Astrze.
Obrazek
Mundur Ubiór cywilny Theme Carcharias Wraith GG: 5800060
ObrazekObrazek
+70% do obrażeń od mocy +15% do obrażeń od broni +15% do celności
Obrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12107
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [KASYNO] Planeta Skarbów Nahlu Cuna

19 wrz 2022, o 14:45

https://cytadela.eu/images/sesje/gambit.png[/imgw]
Gambit
Mistrz Gry: Hawk
Gracze: Wang Baozhen, Charles Striker
危機
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Miejsce, które wskazano Strikerowi, nie było zbyt ukryte.
Piękne, zdobione kasyno przykuwało spojrzenia wszystkich przechadzających się uliczkami Nos Astry. Gdy podszedł do wejścia, niezależnie od tego, co planował założyć na siebie, ochroniarz zmierzył go dość powątpiewającym spojrzeniem, ze znużeniem sprawdzając listę gości. Gdy ze zdumieniem odnalazł jego nazwisko wśród zaproszonych, podrapał się nawet po głowie, starając zmobilizować szare komórki do pracy, nim sprawdził jego zaproszenie na omni-kluczu tak na wszelki wypadek. Dopiero wtedy, skinął mu uprzejmie głową, jakby kosztowało go to wiele energii i wpuścił go do środka.
Wewnątrz lokalu grała głośna muzyka, wypełniona krzykami zawody przegrywających i radosnymi, pijackimi okrzykami tych, których Fortuna pobłogosławiła dobrym losem. Gdy wsunął się do środka, być może zgarniając dla siebie kieliszek czegoś musującego z tacy przechadzających się w każdym kierunku kelnerów, ktoś podchwycił go delikatnie za ramię. Odziana w uniform obsługi blondynka uśmiechnęła się do niego szczerze i zaprosiła go w innym kierunku, do jednej z loży VIP, w której ktoś na niego oczekiwał.
W loży VIP nie zastał ani tajemniczej rundy pokera rozgrywanej przez szemranych ludzi, ani pięknie odzianych szpiegów gotowych przywitać go perlistym śmiechem. Wnętrze loży było przykryte w półcieniu, a przy jedynym stoliku, otoczonym skórzanymi kanapami, siedziała samotnie otoczona dymem tanich fajek brunetka. Odzież, którą miała na sobie, była elegancka, lecz bez przesady - wystarczająca, by nie zwracała na siebie zbyt wielkiej uwagi, co i tak nie groziło jej w tak zaszytym od głównej sali pomieszczeniu. - sibil - przywitała się z nim skinieniem głowy, poprawiając w miejscu. Po jej posturze, nawet lekko zgarbionej, rozpoznał drugiego żołnierza. Była dobrze zbudowana, a jej ruchy były lekko nerwowe, jakby zabijała ją niecierpliwość w miejscu, w którym czas należało spędzać powoli i frywolnie.
- Prosto z Omegi, co? - zagadnęła, strzepując nadmiar tytoniu do podstawionej jej, kryształowej popielniczki. Blond kelnerka powróciła na chwilę z kartą menu, stawiając ją przed Strikerem, choć jego towarzyszka nie wydawała się zainteresowana zamawianiem czegokolwiek. - Nie odpoczniesz zbyt długo.
Sięgnęła po mały dysk, dobywając go z wnętrza swojej leżącej na oparciu kurtki. Ze stukotem postawiła go na blacie, podsuwając Strikerowi. Gdy tylko połączył się z nim swoim omni-kluczem, dostrzegł, że posiadał listę okrętów, którym udało się uciec z Układu Baldr. Obok każdej nazwy tkwiły hipotetyczne nazwiska polityków, którzy powinni znajdować się na ich pokładach - a przynajmniej według informacji zdobytych przez linię B.
- Nasz agent tkwi w środku tego pierdolnika i według naszych ostatnich informacji, został złapany jako szpieg SST - westchnęła lekko. - Chcę, żebyś pomógł nam go wydostać z gnoju, w który wpadł. Musi dokończyć swoje zlecenie zanim statek, na którym jest, dotrze do Mgławicy Półksiężyc.
Zgasiła końcówkę papierosa o dno popielniczki, na moment przykryta szarym, unoszącym się wokół dymem.
- Udało nam się spowolnić oficjalną akcję ewakuacyjną. Przymierze wysyła na razie oddziały z linii E do ekstrakcji osób o najwyższym priorytecie. Zabierzesz się z jednym z nich. Tym, który leci na odpowiedni statek - kontynuowała. - Jako kontrahent, z polecenia jednego z kapitanów. Rąk brakuje do pracy w kryzysie takim jak to - dodała, uśmiechając się lekko, pod nosem, świadoma tego, że w kryzysie takim jak ten, przemycenie kogokolwiek, kto nie należał do strony wroga, było z goła łatwiejszym zadaniem niż można by się tego spodziewać.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [KASYNO] Planeta Skarbów Nahlu Cuna

19 wrz 2022, o 16:55

Kolejne wezwanie przyszło jak zawsze z dupy. Nie dość, że ledwo co wylądował na Omedze to musiał już zebrać dupsko do Vancouver, a z Vancouver na Nos Astre. Powoli przypominało mu to czasy Rosenkova, kiedy operacje odbywały się prawie codziennie bez żadnych przerw. Tak samo tutaj. W końcu znów mógł wykorzystać swoje umiejętności odpoczynku w momentach ciągłego zmieniania lokalizacji. Chociaż docenił to, że Przymierze dawało mu loty deluxe zamiast ekonomicznych. Przynajmniej trochę luksusu. Nie licząc przerażonych biznesmenów, rodzin z dziećmi czy nawet dziwnie zachowujących się kontraktorów. Tych akurat dość łatwo można było wykryć, jednak ich widoczny strach dawał mu znać, że okres ciepłych posad na jakiś zadupiach kosmosu ala pilnowanie magazynu gdzieś w terminusie stało się teraz znacznie bardziej niebezpieczne.

Rzadko kiedy bywał w Nos Astrze. Zbyt czysto i syntetycznie. Do tego praca dla lokalsów oznaczała często siedzenie planecie cały czas. Wewnętrzne korpo wojenki już go nie interesowały. Teraz okazywało się, że miał znacznie gorszego zleceniodawcę od którego nie mógł się już uwolnić. Przynajmniej dobrze płacili i zapewniali mu ogólne bezpieczeństwo. Chociaż patrząc na to co się dzieje, raczej powątpiewał w to, że ten stan będzie trwał długo. Pewnie by się jeszcze nad tym dłużej zastanawiał gdyby nie ochroniarz, który sprawdzał go na liście.
- Striker.
Powiedział ściągając z ust maseczkę by brzmieć wyraźniej. Akurat chodzenie w niej dawało mu wystarczającą ilość prywatności gdyby nagle go zobaczył ktoś z jego przeszłości. Nie żeby nie lubił tych ludzi, ale raczej nie chciał się pakować w jakieś gówno bez większego powodu.
Patrzył z góry na wykidajło czekając aż sprawdzi, że on to on i w sumie może wejść. Niestety jak to często bywało mało pasował do lokalnej klienteli w swoich cywilnych ubraniach, które raczej do zbyt wyróżniających się nie należały. Wyglądał jak typowy City Crawler, który powinien się kręcić kilkanaście poziomów niżej.
Przecisnął się w końcu do środka szukając wzrokiem miejsca spotkania. Chociaż patrząc na to jak wyglądała ta współpraca to pewnie zaraz podejdzie do niego jakaś lokalna hostessa żeby go zaprowadzić na miejsce.
I dokładnie tak było. Poczuł jak oczywiscie jest łapany za ramię by obrócić się w miejscu i dostrzec jedną z pracownic tego miejsca. Zaczynał powoli doszukiwać się schematu gdzie linia B uwielbia używać dziwnych kontaktów do przekazywania informacji. Nie żeby to było jakieś super dziwne, dziwne raczej były miejsca ich interesów. Trzy kontakty, trzy razy w miejscach rozrywki.
W loży VIP machnął ręką na powitanie. Nawet nie starał się zbytnio zapamiętać imienia osoby z którą się widział. Zwykła grzeczność na przyszłość.
- Striker.
Odpowiedział siadając naprzeciwko brunetki. Wyciągnął z bluzy paczkę papierosów by po chwili dołączyły do nich papierośnica i zapalniczka. Odpalił najpierw jednego skręconego papierosa.
- Z Vancouver. - Rzucił wypuszczając z ust słodkawy dym. - Sprawy firmowe.
Uśmiechnął się lekko zza ściągniętej maseczki. Po czym odebrał od blondynki menu. Na jego twarzy też było widać, że robi to raczej z grzeczności niż chęci zamawiania czegokolwiek. Większość jedzenia tutaj to mimo wszystko były przegryzki do gry. Mało co by satysfakcjonowało jego wykwintne amerykańskie kubki smakowe.
- Nigdy nie zdarzyło odpocząć mi się długo. - Zaciągnął się ponownie. - Od tego są transportowce.
Przeciągnął się czując jak magiczny papierosek powoli koi jego napięte mięśnie. Odebrał dysk sprawdzając co go tym razem dzisiaj. Odsłuchał briefing i przechylił głowę lekko w bok. Sybil od razu mogła wiedzieć, że ma jakieś ale.
- Raczej nie ma co spodziewać się dużych zmian w trakcie zlecenia? - Spojrzał na nią kątem oka wciąż przeglądając dostarczone dane. - Nie brzmi skomplikowanie. Da się zrobić. Czy agent po wykonaniu do ekstrakcji czy do eliminacji?
Zapytał profesjonalnie. Co ciekawe nie spytał nawet jaki jest cel innego agenta w tej operacji. Po prostu to nie było jego zadaniem. Nie był skomplikowany, po prostu musiał mieć wszystko wyłożone na talerzu. Jeśli coś nie było wspominane znaczy, że nie miało dla niego znaczenia.
- Yeah, business is booming.
Rzucił dobrze wiedząc, że sam miał w tym swoje trzy grosze. Jakby nie patrzeć Inferno miał rację. To będzie piękny okres dla najemników, ale nie na dłuższą metę. Prędzej czy później i tak wszyscy się wyrżną w kolejnej idiotycznej wojnie. On zostawał z tymi, którzy mieli największą szansę na wygraną.
- Coś jeszcze czy możemy przejść do kulturalnych piętnastu minut rozmowy o niczym i rozejść się w swoje strony?
Przesunął odpalonego jointa w popielniczce w jej stronę. Tego wymagały zasady.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12107
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [KASYNO] Planeta Skarbów Nahlu Cuna

19 wrz 2022, o 17:34

Sibil nie była zbyt zainteresowana pogawędką, więc jego oszczędność słów przyjęła z wdzięcznością. Podobnie jak on, nie wydawała się pasować do ich otoczenia, choć przy okazji nie wyglądała na zbyt komfortową. Mowa jej ciała wskazywała, że znacznie wygodniej byłoby jej spotkać się z nim w jakimś podrzędnym barze na Omedze, niż tutaj, we wrzawie toczących się gier i eleganckiej klienteli. Najwyraźniej nie ona wyznaczyła miejsce spotkania - pewnie nawet nie datę. B posługiwało się dotychczas różnymi osobami do kontaktu, zamiast wyznaczać mu jednego opiekuna - ale z drugiej strony, to była dopiero pierwsza misja, którą miał odbyć nieoficjalnie w ich szeregach.
- Ekstrakcji - odrzekła miękko. Uniosła na niego spojrzenie znad dysku, który chwilę leżał pomiędzy nimi. Jej wzrok był badawczy, oceniający, ale nie podzieliła się z nim swoją opinią - jaką z pewnością stworzyła na podstawie ich bardzo krótkiej znajomości. - Cel agenta cię nie interesuje, chyba, że na miejscu podejmie decyzję o wykorzystaniu twojej pomocy. Twoim zadaniem jest odnaleźć go i umożliwić mu kontynuację zlecenia, oraz zabezpieczyć ewakuację.
Wyprostowała się nieco, a coś w jej barku strzyknęło, co przywitała z wyrazem niezadowolenia na twarzy. Błąkająca się poza zasięgiem ich rozmowy kelnerka czasem zerkała na korytarz, czy ktoś przypadkiem nie nadchodził, ale w żaden sposób nie usiłowała do nich podchodzić, skoro żadne niczego nie zamawiało.
Informacje, które otrzymał, były skąpe - ale Sibil wyraźnie zaznaczyła, że zlecenie, które otrzymał agent znajdujący się na pokładzie jednego ze statków, wykraczało poza wiedzę, której Striker potrzebował. Mimo wszystko, miał zrobić to, co robił najlepiej, przy jednoczesnym niskim ryzyku dla potencjalnie znacznie większej od siebie operacji.
Nikt w końcu nie wstępował do B oczekując zamachów stanu na samym wejściu, choć niekiwnięcie palcem przy potencjalnym ludobójstwie systemu plasowało się gdzieś wysoko na liście rzeczy, których nie powinno się oczekiwać po pracy dla wojska.
- Możecie do tego wykorzystać wszystkie środki, które uznacie za konieczne - dodała. - Włączając to statek, którym przylecisz na miejsce.
Uruchomiła omni-klucz, zgrywając na jego urządzenie dane dotyczące transportu. Miał zjawić się za mniej niż osiemnaście godzin w porcie na Ziemi, gdzie oczekiwała na niego korweta transportowa SSV Higgs.
Obok nazwy statku, tkwiły cztery nazwiska członków zespołu z linii E, do których miał dołączyć.
- Możesz kulturalnie wracać do Vancouver - uśmiechnęła się pod nosem, wyłączając swój omni-klucz. Znów opadła plecami na twarde, skórzane siedzenie, wskazując, że nie ma nic do dodania. - Korweta czeka na ciebie w doku 7348/C/1.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1366
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [KASYNO] Planeta Skarbów Nahlu Cuna

19 wrz 2022, o 19:42

Nawet jej nie obserwował był zbyt pochłonięty danymi które miał przed sobą. Gdyby wrzucił te dane na czarny rynek to pewnie musiałby pracować do końca życia. Każdy pieprzony ważniak wystawiony na odstrzał. Gdyby to byłoby SST to pewnie znowu ataki samobójcze. Niesamowite jak tak prymitywna rzecz wciąż wydawała się świetnym rozwiązaniem. Dlatego unikał kultów lub grup gdzie takie rzeczy są na porządku dziennym. Jak miał umrzeć to za coś co było dla niego ważne, nie dla jakiejś idiotycznej organizacji.
- Oczywiście, że zasraniec wykorzysta moją pomoc. To po to mnie tam przecież wysyłacie.
Skoro Sibil nie chciała się poczęstować zabrał swojego jointa z popielniczki zostawiając za sobą grubą strużkę dymu ciągnącą się za żarem. Zaciągnął się mocno i wypuścił powoli powietrze z płuc. Po chwili westchnął lekko.
- Co ja bym dał żeby dostawać wsparcie za każdym razem jak wpadnę w gówno. - Wyłączył w końcu omni opierając opierając się o stół. Dopiero teraz jego wzrok był skupiony na niej. Zresztą trudno było cokolwiek wyczytać z jego twarzy. Ciężko było nawet stwierdzić czy to wina narkotyków czy po prostu tego że zawsze miał wyjątkowo mętne spojrzenie.
- Co z chłopakami z E? W razie czego czy mam zielone światło na straty wśród naszych gdyby uznali, że wolą być służbistami niż żołnierzami? - Zapytał zaciągając się ostatni raz i gasząc resztki bibułki i filtra z papieru o szklane dno popielniczki. - Działam pod swoim imieniem, czy macie dla mnie jakieś nowe personalia? A i ostatnie pytanie. - Wyciągnął tym razem papierosa. Jego płuca naprawdę musiały być ze stali. - A w sumie prośba. Czy możesz znaleźć debila co mi usmażył klucz i usmażyć mu sprzęt? Ledwo co zdążyli z naprawami przed kolejnym zleceniem, a ja nie mam zapasowych. Rozumiem, że bezpieczeństwo ale serio. - Westchnął. - To było naprawdę słabe.
Rzucił lekko poirytowany tym, że musiał oddać klucz do naprawy na Omedze by mogli go dostarczyć na Nos Astra do odbioru bo w Vancouver by nie zdążył. Więc przez ten cały czas bujał się z jakimś super podstawowym sprzętem który w większości używali cywile ze slumsów. Nie potrzebował droższego, ale jak tak dalej pójdzie to będzie musiał zainwestować w drugi.
Spojrzał na swoje dane wylotowe z Ziemi i lekko rozszerzył oczy.
- A, to prawda. Osiemnaście godzin to niedużo. Muszę zabukować lot. - Zaciągnął się wstając z miejsca i machnął rękę do kelnerki prosząc o jakiś zwykły napój od razu za niego płacą, a nawet zostawiając większego tipa aby otrzymać go jak najszybciej. Dopalił szybko papierosa wypijając swoje. Zgasił go szybko i na koniec jeszcze dorzucił.
- Musisz znaleźć sobie coś na uspokojenie bo się zajedziesz.
Uśmiechnął się do niej szczerze. Chociaż dało się wyczuć lekką nutkę zmartwienia. Nie wiedział ile o nim wie B, ale jeśli wiedzieli cokolwiek to raczej mogli brać z niego przykład w kwestii wytrzymałości nie strzelenia sobie jeszcze w głowę od zleceń które bierze.
- Do następnego.
Rzucił odchodząc od stołu.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12107
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [KASYNO] Planeta Skarbów Nahlu Cuna

19 wrz 2022, o 23:00

Kobieta nie miała zbyt wiele do powiedzenia, więc niektóre słowa Strikera komentowała jedynie lekkim drgnięciem ramion. Jeśli posiadała swoje opinie na temat schematów działania linii B, lub tego, co mogło go czekać, albo je w sobie kryła, albo była zbyt niezainteresowana by się nimi podzielić. Odległa muzyka odbijała się od ścian loży, w której siedzieli, po dłuższej chwili stając się nie do zniesienia nawet dla posiadacza magicznych papierosów, które z reguły tępiły nieprzyjemności otaczającej go codzienności. Sibil nie miała do nich dostępu.
- Dobraliśmy załogę twojego statku tak, by była... stratna - dokończyła po dłuższej chwili szukania odpowiedniego słowa. Czy jakiekolwiek mogło takim być, gdy mowa była o poświęcaniu własnych żołnierzy? - Lepiej, żeby nie dowiedzieli się o misji naszego agenta. Ale jeśli tak się stanie, wiesz co robić.
Wypuściła powietrze z ust, sięgając przez ramię po leżącą na oparciu kurtkę. Zdjęła ją z oparcia i odłożyła na bok, grzebiąc w kieszeniach za zmiętą paczką starych, wyświechtanych papierosów, które wyglądały na mocno zwietrzałe i kompletnie bezwartościowe.
- Nic mi o tym nie wiadomo - odrzekła niewinnie, ale też, jakby się wydawało, szczerze na prośbę Strikera dotyczącą przekazania przez nią wiadomości. - Może następnym razem zainwestuj w mniej zawodny sprzęt?
Uśmiechnęła się pod nosem, wydobywając z wnętrza kartonika ostatni z dwóch papierosów. Nie śpieszyło jej się do wyjścia, co mogło oznaczać, że jeszcze na kogoś czeka. Nie zatrzymywała jednak Charlesa, który, jak sam potwierdził, nie miał zbyt wiele czasu na dotarcie z powrotem do Vancouver i wejście na pokład wyznaczonej mu korwety.
- Skorzystam z uspokajających właściwości tutejszych, gdy wreszcie się stąd zmyjesz - dodała, pół żartem, pół serio, a jej uśmiech poszerzył się nieco. Skinęła mu głową na pożegnanie, gdy kierował się do wyjścia.
Przez wrzawę dobiegającą z kasyna i muzykę sączącą się z głośników dotarł do niego jej głos, gdy rzuciła mu słowa na pożegnanie.
- Powodzenia, Charles.
Z pewnością mu się przyda.

Wróć do „Nos Astra”