Stolica, skolonizowanego przez asari, Illium. Nowoprzybyłym jawi się jako piękne, niekiedy doskonałe miasto, co często potrafi zmylić - tutejsi mówią, że Nos Astra potrafi być równie zdradliwe i niebezpieczne, co Omega. Często porównywane jest do Noverii przez swoje zaangażowanie w politykę handlu.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Promenada

25 cze 2014, o 15:55

Gwiazda lokalna wzeszła właśnie nad jeden z majaczących w oddali wieżowców, przeganiając tym samym cień w którym znajdowała się dotąd platforma i zastępując go swymi jasnymi promieniami - raziły one nieco po oczach, zwłaszcza tych nieosłoniętych, należących do turianki. Z drugiej strony na wyczyszczonych, odnowionych pancerzach odbijał się one z gracją, niewątpliwie dodając delegacji splendoru, choć może nie do końca potrzebnego.
- Raz jeszcze witamy w Nos Astra. Mam nadzieję, że miasto nie zawiodło państwa oczekiwań. - zapewniła asari, choć jej głos nie zawierał już tej przyjemnej dla ucha nuty udawanego zaangażowania, jaką wychwycić można było rozmawiając z konsjerż portu - co nie znaczyło jednak, że zabrzmiała nieuprzejmie, a zaledwie nieco nieszczerze. Cóż, trudno było się spodziewać, że każda kobieta będzie w stanie oddać serce i zapał pracy takiej jak ta. - Oto państwa transport. - błękitna dłoń wskazała na skycar.
Był to pojazd dobrze znany (a przez wielu również lubiany) w całej galaktyce. Pomimo wciąż dogorywającej konkurencji na rynku jednostek tego typu, X3M było osobistym transporterem miejskim dominującym populację w stopniu miażdżącym - jego niewątpliwe atuty: gładkość lotu, wygoda i przestrzenność wnętrza, łatwość serwisowania i wysoki poziom bezpieczeństwa, poparte niesamowitą reklamą jaką zapewniły producentowi masowe zamówienia na jednostki obsługujące tranzyt na Cytadeli sprawiły, że prom X3M, popularnie zwany skycarem, znaleźć można było w każdy mieście galaktyki. Konkretny egzemplarz z którym tu obcowali nie wyróżniał się spośród miliardów pobratymców niczym - czego z resztą trudno było się spodziewać, gdy jedynymi elementami, jakie mogły różnić się między elementami były zaawansowane wyposażenie wnętrza i kolor karoserii. Odrobiny charakteru dodawał tylko średni logotyp Republiki Asarii wytłoczony na krawędzi czerwonej maski.
Jak za naciśnięciem magicznego przycisku, boczna klapa drzwi odskoczyła gdy tylko wykryła ruch błękitnoskórej, ukazując zadbane wnętrze - znów bez żadnych znaków szczególnych, które mogłyby budzić niepokój. Kobieta położyła więc ręce wzdłuż zgrabnego ciała ściśle opiętego zwiewną, elegancką suknią o prostym kroju, która najwyraźniej stanowiła uniform asari. Z ciepłym uśmiechem na ustach asystentka odsunęła się turianom z drogi, ale protokół wymagał od niej jeszcze jednego pytania - Czy życzą sobie państwo mojej asysty podczas dalszego pobytu w mieście?

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vergull Vallokius
Awatar użytkownika
Posty: 254
Rejestracja: 30 cze 2013, o 00:06
Miano: Vergull Vallokius
Wiek: 37
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Wojskowy
Postać główna: William Kraiven
Lokalizacja: Karath
Status: Ex-kapitan 10. Oddziału Specjalnego / Kapitan jednostki Zwiadowczo-Uderzeniowej
Kredyty: 56.550
Medals:

Re: Promenada

27 cze 2014, o 10:59

Vergull spoglądał na asari z dozą nieufności, która nie kryła radości ze spotkania z turianami. Czuć było od niej niechęć podczas rozmowy. Możliwe, że praca jaką wykonywała jako kolejny konsjerż nie wprawiała ją w zadumę, ale w takich sytuacjach jak ta, trzeba zachować choć cząstkę powagi z sytuacji. Widać ta otwarcie pokazała nieuprzejmość względem nich. Przez większość rozmowy Kapitan rzecz jasna milczał, pozwalając dyplomatce na wolną konwersację. Sam natomiast zastanawiał się nad sensem przysłania jej na spotkanie z nimi. Z jednej strony, nie znali Illum więc wskazanie drogi i opieka jest logiczna, a z drugiej, wyczuwał pułapkę. Zwłaszcza, że został im przekazany jedyny skycar z tej okolicy. Gest zapraszający do środka, kiedy drzwi się otworzyły ukazując wnętrze pojazdu, nie spodobało się Vallokiusowi. Wszystko szło zbyt prosto i łatwo. Toteż dał czas Qeiranie na swoją wypowiedź, a sam raz jeszcze rozejrzał się czy nikt ich nie obserwuje, po czym znów na asari. Praktycznie mógłby teraz odmówić jej udzielenia tego transportu, ale z drugiej strony uznał, zastanawiał się jak daleko do placówki dyplomatycznej. Toteż gdy nadarzyła się chwila ciszy pomiędzy rozmówcami, zapytał wprost - Jak daleko stąd do placówki dyplomatycznej? - popatrzył na nią, starając się potwierdzić swoje obawy. Vergull wiedział, że mógł przesadzać, ale w tych kwestiach działał już samoczynnie. Mogliby pójść na piechotę do miejsca przeznaczenia, ale przez to stracą na czasie, a i dadzą znać wielu interesantom o swoim położeniu, a nawet przybyciu na tej koloni asari. Ciężko było założyć do jakich działań terrorystka mogła się posunąć. Już wolał naprawdę się przejść i stracić te kilka godzin, niż ryzykować i wsiąść do pojazdu. Jednakże zdał sobie po chwili sprawę z tego, że skoro asari zaproponowała im dalszą pomoc, to czemu nie mieliby odmówić? Wszak jest pewne ludzkie przysłowie nawiązujący do takiej sytuacji, ale nie chciał zbytnio na nim się opierać. Wolał stwierdzenie jako "ryzyko zawodowe" - Proszę nam asystować do końca naszej podróży - dodał ponownie bez ogródek kapitan i sam czekał, aż asari pierwsza wejdzie do auta.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek BONUSY: 20% zniżki przy zakupach [implant] | Raz podczas walki auto.sukces podczas testu na trafienie [implant]
Qeirana Aecterus
Awatar użytkownika
Posty: 187
Rejestracja: 9 cze 2013, o 18:25
Miano: Qeirana Aecterus
Wiek: 32
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianka
Zawód: Dyplomatka
Kredyty: 19.930

Re: Promenada

27 cze 2014, o 15:55

Jak zwykle Qeirana starała się tu być tą stroną dyplomatyczną jak i uśmiechniętą i uprzejmą. Podejrzewała, że żołnierze, którzy jej towarzysza nie słyną z tak dużej ogłady aby mogli w jakiś sposób ułatwić sprawę w przypadku rozmówek i zagrań czysto politycznych, a nawet i mogliby pogorszyć jakiekolwiek pertraktacje. Na szczęście jeszcze do tego nie doszło, a jedynie na drodze turian stała kolejna asarii pracująca na Ilium na dodatek, która oferowała im właśnie postawiony specjalnie dla nich skycar. Pierwsze co przyszło turiance do głowy to chyba sprawdzić czy wszystko w tym pojeździe jest na swoim miejscu jednak nieco była nadal zauroczona widokiem jej nowego miejsca pobytu, że raczej na takie szczegóły nie zwróciłaby uwagi na dodatek wiedziała doskonale kim są jej towarzysze toteż nie odczuwała potrzeby bycia aż tak czujną jak zazwyczaj wymagała od niej sytuacja. Ponad to jeśli będzie zachowywała się szablonowo jak na dyplomatkę przystało może pózniej okaże się to być bardzo dobrą kartą dla niej, bo w końcu nikt się nie spodziewa, że delikatny kwiat może w końcu komuś odgryźć rękę.
-Ależ oczywiście, że nie. –turianka szybko odparła na pytanie asarii i w głosie kobiety była wyczuwalna szczerość. Nic dziwnego w końcu jak sama wcześniej podczas rozmów przyznała, Qeirana uwielbia miejski zgiełk i wysokie budynki, których tutaj nie brakuje.
Lekkim skinieniem głowy turianka pokazała asystentce, że przyjęła do wiadomości odnośnie skycara i spojrzała na Vergulla przelotnie. Zastanawiała się czy ten nagle nie wpadnie na pomysł aby zrezygnować z takiego transportu. W sumie jeśli placówka Turiańskiej Hierarchii jest blisko to faktycznie bezpieczniejszym będzie pójście pieszo jednak jeśli będzie zupełnie na odwrót wtedy turianie za bardzo nie mają wyjścia. Słysząc dodatkowo pytanie turianina panna Aecterus w ogóle nie wyglądała na zdziwioną. Sama by również z chęcią o to zapytała jednak jej nie wypada kwestionować bezpieczeństwa w tym momencie i to na dodatek przed samą przedstawicielką asarii. Wolała zostawić taką robotę właśnie Vergullowi czy Zeervusowi.
Chwilę później znów przytaknęła i tym razem już na słowa kapitana statku Hunter.
-Tak, proszę z nami zostać jeśli nie będzie to aż nazbyt uciążliwe. – poprosiła uprzejmie starając się jeszcze bardziej ułagodzić odpowiedź turianina na pytanie asystentki odnośnie jej pobytu wśród turian. Qeirana jednak zaczęła się zastanawiać czy gdy sytuacja rozwinie się aż nadto to czy towarzystwo asarii nie będzie mocno nieprzychylne potencjalnej misji, która może się aż za bardzo rozwinąć w zależności od tego co znajdą tutaj. Spojrzała znów na obu turian już teraz bardziej wymownie i pytająco. Skrzyżowała również ręce przed sobą, co robi jedynie gdy z kimś ostro dyskutuje lub też gdy bardzo się zastanawia nad potencjalnym problemem.
ObrazekObrazek

Patriotyzm nie jest krótkotrwałym wybuchem uczucia, lecz cichym i niewzruszonym oddaniem przez całe życie.

~~~

Oficjalnie | Prywatnie
Pancerz

~~~

Theme
Zeervus Haazheel
Awatar użytkownika
Posty: 104
Rejestracja: 14 wrz 2013, o 16:08
Miano: Zeervus Xanthus Haazheel
Wiek: 25
Klasa: Żołnierz
Rasa: Turianin
Zawód: Porucznik 60. Dywizji Desantowej
Postać główna: Zeervus Haazheel
Status: Weteran Bitwy o Cytadelę, Jego rodzina służy w wojsku od Wojny Zjednoczeniowej
Kredyty: 5.680

Re: Promenada

27 cze 2014, o 20:33

Specjalnie podstawiony Skycar, tak? Powoli cała sytuacja robiła się coraz ciekawsza, a przy tym skłaniała do zweryfikowania jego hipotezy na temat miejscowych korporacji. Czy też ten pojazd będzie ich końcem, czy też miejscowy estabilishment będzie na tyle mądry, aby nie wikłać w to Cytadeli? To miało dopiero się okazać. Nowo poznana asari okazała się kolejnym consierge, który miał zapewnić im wygodny dojazd do Konsulatu. Pewnie jej usługi były wliczone w cenę, jaką Centrala Doków wystawi rzeczonemu konsulowi, za przyjemnie spędzoną wycieczkę po Illium. W tym jednak pojęcie "przyjemnie spędzonej wycieczki" nie należało stosować do Zeervusa i Vergulla. Ci zaprawieni bowiem wojowaniem weterani, jeden na Cytadeli, a drugi...hmm... w bardziej godny sposób, bowiem poświęceniem i oddaną służbą, mieli na uwadze inne rzeczy niż "miejski zgiełk", który tak uwielbiała Qeirana.
Na pierwsze pytanie kobiety nie odpowiedział. W końcu jak wspomniano wcześniej, Haazheel nie był tutaj do zwiedzania. W przeciwnym razie pewnie miałby włączony non-stop Omni-klucz, który robiłby zdjęcia i nagrywał filmy dla jego Kyreen. Pytanie Kapitana było jak najbardziej na miejscu, bowiem interesowało go również, jak długo będą musieli latać tą potencjalną trumną.
- O tak, proszę nam asystować. Mam parę...pytań, na które mogłaby mi Pani udzielić odpowiedzi podczas drogi.
Jako najmłodszy rangą i wiekiem, mógł przynajmniej udawać "wyluzowanego" i odrobinę "lekkomyślnego". Pani consierge bowiem mogła przedstawić parę informacji o jakiś okolicznych barach. Jeżeli niemożliwym będzie namierzenie ich kontaktu, "drużyna" mogłaby udać się do takowych, aby wyszukać go i wyciągnąć niezbędne informacje. Co prawda bary, dyskoteki i inne takie to były domeną Qeirany, jednakże... może nadszedł czas, aby Haazheel empirycznie sprawdził, co ludzi ciągnie do takich przybytków. Rozmyślając, Zeervus również czekał na to, aż asari wejdzie do środka Skycaru, a gdy nic "wybuchowego" się nie stało, młodzieniec zarezerwował sobie miejsce obok przedstawicielki "cór Thesii".
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Promenada

30 cze 2014, o 10:25

- Oczywiście, z przyjemnością. - zapewniła, znów bez wyraźnego entuzjazmu, młoda asari. Niełatwym zadaniem było oceniać dokładny wiek rasy tak długowiecznej, ale delikatne jasne wzory tatuaży na obliczu konsjerż podpowiadały, że kobieta wciąż blisko ma do młódki - być może podjęcie takiej pracy było jej pierwszą, nie do końca udaną, próbą ustatkowania się jak na matronę przystało? Cóż - ta wiedza nie była pewnie dla turiańskiej reprezentacji interesująca ani im potrzebna - co najwyżej o tyle, o ile mogła tłumaczyć takie czy inne pobudki w zachowaniu asystentki.
Cała czwórka wymieniła drobne, dyplomatyczne uprzejmości i zapanowała nieco niezręczna cisza - przysłowiowa oczywiście, bo gwar życia istot zebranych wokół, a zwłaszcza podlatujących i odlatujących co parę chwil promów, wciąż był nieco przytłaczający. Jedynie zebrani przy zarezerwowanym pod użytek służb portowych stanowisku przez moment stali zerkając po sobie - turiańscy żołnierze oczekiwali po asari zajęcia pierwszego miejsca w pojeździe, czego z kolei zabraniała jej wpojona etykieta. Odbył się więc krótki pojedynek na siłę woli - mimo sporego bagażu kilkuset lat życia przegrała go niebieskoskóra. Z mocno wymuszonym uśmiechem na ustach podeszła do promu. Pokład lekko zakołysał się pod naciskiem jej stopy, gdy konsjerż bez wielkiej gracji zajmowała miejsce przy sterach - przynajmniej to postanowiła widać zrealizować zgodnie z wpojonymi jej założeniami. Siedząc już w szerokim czarnym fotelu spojrzała na gości, lecz ci dalej ociągali się z wsiadaniem. Po niezręczności nieco krótszej niż porzednio asystentka pojęła chyba w czym problem i co może być przyczyną podobnego zachowania. Bez słowa aktywowała silniki napędowe, które uniosły skycar nieco wyżej niż te postojowe, utrzymujące go tuż-tuż nad podłożem. Delikatnie skorygowała ustawienie pojazdu i znów usadziła maszynę, demonstrując, że żaden element typowego lotu nie aktywował tajemniczych mechanizmów. Skoro tak, to można już było chyba w spokoju zająć resztę miejsc?
Kiedy czerwony skycar opuścił platformę tranzytu przy porcie oczom turian okazała się całkiem zjawiskowa panorama miasta. Okraszone porannym światłem drapacze chmur błyszczały dziesiątkami barw. Niekończące się arterie promów dodawały scenie dynamiki i życia. Do jednego z takich pasm włączyli się turianie i ich asysta.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Qeirana Aecterus
Awatar użytkownika
Posty: 187
Rejestracja: 9 cze 2013, o 18:25
Miano: Qeirana Aecterus
Wiek: 32
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianka
Zawód: Dyplomatka
Kredyty: 19.930

Re: Promenada

1 lip 2014, o 22:49

Qeirana lekko poprawiła ozdobnik jaki nosiła na głowie i spojrzała jak asari wsiada powoli do skycara. W tym też momencie zerknęła na Vergulla, który gdyby nie fakt, że głośno nie powinien mówić co myśli i jakie ma podejrzenia odnośnie pojazdu to zapewne zatrzymałby ją ręką mówiąc żeby wpierw ta niebieska panna pokazała, ze wszystko jest w porządku z ich środkiem transportu. Faktycznie ani jeden ani drugi się nie ruszył i asystentka musiała zademonstrować, że niż ze skycarem nie jest nie tak. Był to oczywiście dobry moment aby odetchnąć z lekką ulgą jednak nie wypadało teraz pokazac całkiem obcej osobie, że jednak cała trójka spodziewa się wszystkiego związanego z narażeniem ich życia, chociaż ta mogła już to zauważyć patrząc na ich zachowanie. Z drugiej zaś strony nadal można było mieć małą nadzieję, że sama asari jak i inne z jej przedstawicielek będą po prostu myślały sobie, że „ot turianie taką mają i odstawiają zawsze taką szopkę, jeśli są bezpośrednio z Palaven w interesie samej Hierarchii Turian”. Szczerze powiedziawszy na samą myśl o takiej wypowiedzi na dodatek jeszcze słyszanym w głowie głosem swej kuzynki Qeirana poruszyła lekko żuwaczkami starając się ukryć jakoś swoje krótkie rozbawienie. Chociaz może to i dobrze, że nieco po niej było widać dla bystrego oka. Sama asari mogła może pomyśleć, że nawet dyplomatka jest rozbawiona tą sztywnością swojej małej gwardii ochronnej.
Mimo wszystko kobieta mogła tak gdybać i gdybać, ale czas naglił i należało się szybko dostać na teren placówki turiańskiej, gdzie miała zabrać ich ich asystentka. Niewiele już się zastanawiając Qeirana postanowiła zając miejsce z tyłu za pasażerem, a nie kierowcą. Nie widziało jej się pchać na siłę na środek, gdzie ona sama miała tu odgrywać rolę ważnej osobistości, którą kryją dwaj ogromni żołnierze. Spojrzała jeszcze przelotnie na obu „ochroniarzy” jak wsiadała aż w końcu usiadła wygodnie poprawiając przy tym swoją suknio podobną ozdobę na zbroi a cały swój osprzęt, który niosła przy sobie postawiła zaraz blisko siebie oczywiście nie zabierając miejsca temu odważnemu, który ośmieli się usiąść z nią z tyłu. Nawet zaczęła się w myślach zastanawiać, który będzie tym „samobójcą”.
Podczas podróży jeśli nikt nie zajął panny Aecterus rozmową to ta jak to już wcześniej miało miejsce zachwycała się całą okolicą Promenady na Nos Astra. Spoglądała też często na wysokie budynki tak nieco ze strony technicznej, to znaczy czy jest sens wdrapywać się na górę i próbować cokolwiek zestrzelić. Co jakiś czas też zerkała na dół podziwiając to gwarne i dynamiczne życie jakie jest tutaj na Ilium. Zastanawiała się jak bardzo ono się różni od tego na Cytadelii, ale podejrzewała, że nie będzie miała jakoś czasu żeby porównać je kiedykolwiek z jej miejscem aktualnego stałego pobytu. Qeirana również spoglądała na swoich towarzyszy w wolnej chwili, gdy nic nie przykuło jej uwago. Po ich zachowaniu chciała też wywnioskować czy wszystko jest w porządku.
ObrazekObrazek

Patriotyzm nie jest krótkotrwałym wybuchem uczucia, lecz cichym i niewzruszonym oddaniem przez całe życie.

~~~

Oficjalnie | Prywatnie
Pancerz

~~~

Theme
Vergull Vallokius
Awatar użytkownika
Posty: 254
Rejestracja: 30 cze 2013, o 00:06
Miano: Vergull Vallokius
Wiek: 37
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Wojskowy
Postać główna: William Kraiven
Lokalizacja: Karath
Status: Ex-kapitan 10. Oddziału Specjalnego / Kapitan jednostki Zwiadowczo-Uderzeniowej
Kredyty: 56.550
Medals:

Re: Promenada

2 lip 2014, o 14:29

Vergull stał i czekał, aż asari pierwsza wejdzie do pojazdu i sprawdzi jego stan. Normalnie rzecz biorąc, mogły zaistnieć dwie rodzaje zamachu na ich życie. Skycar mógł mieć bombę samozapłonową, bądź z wyznaczonym limitem czasu. Gdyby asari odeszła, a oni oboje by wsieli, może by doszło do wybuchu. A tak, przymusili kobietę do polecenia z turianami do placówki dyplomatycznej. Jednak to był mało przekonujący argument. Gdyby przywódczyni tego całego precedensu na Palaven wiedziała o nich, nie zależałoby zapewne jej na życiu swoich współpracowników. Był przekonany, że poświęciłby ją. W ostatniej chwili chciał jednak zatrzymać Zeervusa i Qeirana, gdyż coś tu było nie tak. Asari nie odpowiedziała na jego pytanie i już lampka ostrzegawcza mu się zapaliła. Mimo to, jednak zamilczał. Sam pierwszy wsiadł, a zaraz za nim miał nadzieję, że to będzie właśnie dyplomatka. Dobrze by było, aby ta siedziała po środku, z dala od okien. To już zależało od etykiety i wyszkolenia drugiego turianina by wiedzieć taką rzecz. Gdy Vergull się usadowił, patrzył przez wizjer hełmu na asari, dalej podejrzewając i starając się dopatrzeć coś z mimiki jej twarzy. Coś co sugerowałoby zagrożenie. Strach? Niepewność? Stres? Wszystkie te czynniki musiał wyłapać. Jeśli mimo to, nie wyłapie nic, uzna, że rzeczywiście za poważnie podszedł do sprawy i będzie obserwował przez szybę, promenadę Nos Astry. Nawet z góry, było widać równie co majestatycznie piękne budynki i wieżowce, co z bliska podczas marszu na platformach. Moltum pojazdów poruszały się w jednym ciągu po niebie, przeznaczonych do tego specjalnych miesc, a czasem było co rusz widać kolejne platformy handlowe. Różne gatunki niczym mrówki się po nim poruszały. W porównaniu do Palaven i jego stolicy, rzecz jasna kolonia ta była znacznie mniejsza i mniej zaludniona. Pomimo porządku jaki panował na tej planecie, czuł jednak chaos. Gryzło go to strasznie, ale nie mógł nic na to poradzić. Nie był przyzwyczajony do takich planet. Martwił się tym, że co będzie jak przyjdzie mu się znaleźć na obcej aglomeracyjnej planecie. Dzięki przebywaniu na Illum, mógł zwalczyć i dostosować się do środowiska. Była to niezła próba dla niego.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek BONUSY: 20% zniżki przy zakupach [implant] | Raz podczas walki auto.sukces podczas testu na trafienie [implant]
Zeervus Haazheel
Awatar użytkownika
Posty: 104
Rejestracja: 14 wrz 2013, o 16:08
Miano: Zeervus Xanthus Haazheel
Wiek: 25
Klasa: Żołnierz
Rasa: Turianin
Zawód: Porucznik 60. Dywizji Desantowej
Postać główna: Zeervus Haazheel
Status: Weteran Bitwy o Cytadelę, Jego rodzina służy w wojsku od Wojny Zjednoczeniowej
Kredyty: 5.680

Re: Promenada

2 lip 2014, o 20:06

Prawdę mówiąc Zeervus liznął etykiety, tyle co na kursach w Akademii. Jednakże nigdy nie miał z nią do czynienia w praktyce. Nie lubił polityki i wszelkich gwiazd oraz gwiazdek, a prosty żołnierski język był dla niego codziennym. Ponadto ochrona celebrytów nie była zadaniem jego jednostki. 60-ta Dywizja Desantowa miała bowiem za zadanie głównie strzec transportów cywilnych i handlowych. Jako żołnierz tej formacji miał pilnować, aby nic się z nimi nie stało, a gdyby jednak transport przejęli jacyś piraci, czy najemnicy - wystrzelać ich jak kaczki, przy jak najmniejszych stratach pobocznych. Zeervus patrzył spokojnie jak najpierw wsiada Qeirana, a potem Vergull. Mężczyzna przyglądał się wszystkiemu przez chwilę.
Jeżeli Vergull usadowił się zgodnie ze swoim planem (tj. on od strony szyby, a Qeirana mniej więcej po środku) Haazheel zastanowił się przez chwilę zanim wszedł do środka. Przecież, jeżeli w Skycarze nie było bomby, na którymś z dachu mógł czaić się strzelec wyborowy, zaczajony na jednym z tych pięknych wieżowców zdobiących kolonię. Po dłuższej chwili jednak, Porucznik mamrocząc coś pod nosem wsiadł do środka tak jakby zażyczył sobie tego Kapitan, czyli z drugiej strony dyplomatki, od okna. W takim przypadku mężczyzna skupił się na bezpieczeństwie swojej znajomej. Żołnierz wyglądał co jakiś czas przez okno, widząc iż Vallokius ma na oku asari. Haazheel w tym czasie miał na uwadze, aby z jego strony panna Aecterus była odpowiednio zasłonięta. Przy okazji mógł też podziwiać widok Nos Astry.
Jeśli jednak nie mógł spełnić zamysłów Kapitana, z uwagi np. na brak miejsca z tyłu, mężczyzna (zgodnie z pierwotnym planem) usiadł obok consierge, aby móc z nią porozmawiać podczas drogi. Porucznik chciał ją rozpytać o okoliczne przybytki, takie jak bary, kluby go-go, czy inne takie. Z drugiej strony jednakże nie mógł mówić o tak frywolnych sprawach "w robocie". Nie byłoby profesjonalne z jego strony, gdyby tak nagle "od czapy" spytał się o jakieś przybytki uciech. Znając przy tym jego podejście, Qeirana pewnie posikałaby się ze śmiechu nie wierząc swoim uszom, a Vergull udzieliłby mu reprymendy. Dlatego też stwierdził wewnątrz siebie, że poczeka z tym tematem, aż dolecą do celu. Siedząc przy consierge, Zeervus rozglądał się w zakresie jego pola widzenia, nie tylko po panoramie Nos Astry, ale również rozglądał się za niebezpieczeństwami, co jakiś czas spoglądając na asari, czy czasem nie robiła czegoś "podejrzanego".
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12103
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Promenada

4 lip 2014, o 11:15

W czteroosobowych X3M zbyt ciasno było, aby tylna kanapa przyjęła na siebie trójkę uzbrojonych i opancerzonych pasażerów - miejsca wystarczyło jedynie dla Vergulla i dyplomatki. A skoro tak, zaszczyt przyjmowania na siebie krótkich, serdecznych spojrzeń kierującej pojazdem przypadł Zeervusowi. Miał on też przeto najciekawszy z grubsza widok na śmigające za oknami pojazdu Illium.
- Będziemy na miejscu za dziesięć do piętnastu minut. - poinformowała asari chwilę po starcie, gdy maszyna zbliżała się do komunikacyjnej arterii. Czemu nie wcześniej? Być może było to kwestią stresu, być może tuszowanej niewiedzy, którą musiała szybko nadrobić za pomocą systemu pokładowego - kto wie? Kapitan uważnie przyglądał się kobiecie, chociaż siedząc za nią nie miał zbyt szerokiego pola do popisu. Kobieta zachowywała się sztywno, a jej uprzejme uśmiechy wciąż wyglądały na wymuszone. Stwierdzić, że w jakikolwiek sposób panikowała byłoby jednak znaczną przesadą - prowadziła pewnie. Z punktu widzenia Zeervusa łatwiej było też dostrzec, że jej oczy nie plątały się panicznie po okolicznych dachach ani mijanych platformach - najwyraźniej toczył ją więc zwykły stres, a nie strach o własne życie.
Obrazek Kwadrans upłynął stosunkowo szybko. Na pokładzie panowała milczenie i w końcu każdy zaczął obserwować mijany krajobraz. Chociaż niektórzy nie nazwaliby się może estetami, to i oni nie uniknęli elementu czy dwóch, które choć na moment przykułyby do siebie spojrzenia - czy to błyszcząca się niczym podniebna rzeka nitka promów w oddali, czy architektoniczne kształty jednego z budynków, czy też krótki moment, gdy wieżowiec zasłonił akurat wschodzącą gwiazdę i sam rozbłysł na tle błękitnego nieba promieniami które starały się go obiec. Czas się nie dłużył.
- Jesteśmy już prawie na miejscu. - konsjerż przerwała ciszę, gdy ich czerwony skycar odłączył się od nurtu pojazdów. - Placówka dyplomatyczna Hierarchii znajduje się na terenie Placu Matron. To właśnie tutaj. - wytłumaczyła podchodząc do lądowania.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2040
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Promenada

15 sie 2014, o 10:15

- Zaraz, zaraz, to ja mówiłam o Tobie? Właściwie przyszłam z zamiarem zasięgnięcia informacji kogo byś mi polecił. No ale od biedy możesz to być Ty.
Nie byłaby sobą, gdyby darowała sobie ten mały pstryczek w nosek. Zresztą, chyba nie będzie miał jej za złe, że wszystko rozegrała w myśl swojego widzimisię? Ciche i uległe mogły być asysentki, choć Nicole nie powinna sobie brać tych słów do serca.
- Niech sobie piszą.
W tym krótkim stwierdzeniu wyraziła dostatecznie jasno swoje zdanie na temat mediów. Zwariowałaby już dawno, gdyby przejmowała się wszystkim, o czym mówią w wiadomościach galaktycznych, stacjach plotkarskich bądź piszą w licznych pisemkach. No ale niektórzy żyli z własnych interesów, inni zaś utrzymywali się z życia prywatnego rozpoznawalnych person.
- Nie martw się. Nasze dwie godziny nie przeciągną się i zdążysz się jeszcze wystroić na bankiet.
Diego załatwiał kilka, najważniejszy spraw, a Iris dopiła wodę i zdążyła jeszcze zamienić słowo z przełożonym tutejszej służby porządkowej.
Kiedy znaleźli się już na promenadzie, będącej chyba najlepszą wizytówką przepychu Illium, natężenie żołnierzy wyraźnie rozluźniało się. Ci zaczęli odsuwać się na stosowne odległości, mając na oku całą okolice. Oczywiście nie trzeba było być istotoą o nadprzeciętnej inteligencji, aby domyslić się, że nie tylko Ci widoczni mundurowi czuwają nad bezpieczeństwem radnej. A fakt, że ich drogę od czasu do czasu przecinął ktoś znajomy Rodriquezowi, chyba mówił sam za siebie - nikt nie zamknął promedany. I nie miano tego w planach, inaczej nie odpędziliby się od wścibskich oraz ciekawskich nie tylko dziennikarzy.
- Nie, nie. Nie jestem maniaczką, aby odcinać się od innych. W niczym nie przeszkadzają mi masy spacerujące tak jak my. Poniekąd dają nam więcej... prywatności. O ile wiesz co mam na myśli.
Uśmiechnęła się pod nosem, ale Diego nie miał problemu, aby to dostrzec.
- Zapytałabym jak interesy, ale to chyba bez sensu. Na własne oczy zobaczyłam, że nie masz się o co martwić.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: Promenada

15 sie 2014, o 10:36

Doskonale wiedział, że Iris nie pominie okazji na doskonałą ripostę względem jego osoby. Cóż, w końcu to mu się w niej podobało, czyż nie?
Zaśmiał się:
- To nie ja mam się stroić, tylko ona. – powiedział wychodząc za Iris. Chyba oczywistym było, że asystentka Diega jest nie tylko, tak zwaną, pomocą biurową. Rodriguez, jeśli już pojawiał się w na bankietach, to właśnie w towarzystwie Nicole. Tym bardziej wszystkich dziennikarzy nakręciła ta cała sprawa z Iris.
Rzeczywiście, promenada aż wrzała od życia, a to poniekąd zapewniało pewną prywatność, jeśli można było to tak nazwać. Szli więc powoli przed siebie, delektując się przyjemnymi promieniami porannego słońca.
- W rzeczy samej. – potwierdził. – Ale jakoś ostatnio nie mogę się zabrać za pracę. Wszystko mnie rozprasza.
Było w tym dużo prawy, zresztą, po co miał to ukrywać czy czynić ze swoich interesów wyidealizowany obraz doskonałego prowadzenia biura. Zważając na fakt, że wszystko szło po jego myśli nie musiał się niczym martwić. No, może rzeczywiście poza tym, że nie mógł się na niczym skupić.
- Nos Astra ma inny klimat, prawda? – powiedział podchodząc do barierki, opierając się i ogarniając wzrokiem widok. – Tutaj żyje się inaczej niż na Cytadeli.
O ile Diego jeszcze wcześniej zastanawiał się nad przeniesieniem na stację, o tyle obecnie z każdym dniem, coraz bardziej ten pomysł zdawał mu się zły. Cytadela, dla takiego człowieka jak on mogła być co najwyżej punktem turystyczno-biznesowym, ale nie wyobrażał sobie koordynowania całości interesów stamtąd. Najbardziej denerwowało go panoszące się wszędzie SOC. A może po prostu to nie był jego świat?
- Jeśli liczysz, że mógłbym ci pokazać, coś zniewalająco interesującego to chyba będę musiał cię rozczarować. To miasto jest jak jedna wielka korporacja, więc jeśli nie interesują cię wieżowce, sklepy i giełda, to raczej nic nie oferuje. – powiedział wciąż podziwiając widok zabieganego miasta. Po chwili odwrócił się w stronę kobiety i dodał: - No może poza moją osobą.
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2040
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Promenada

15 sie 2014, o 13:11

Spokojnie, Nicole nie musiała się obawiać o swoją pozycje. Zapytana przez dziennikarzy Iris zapewne życzyłaby tej parze szczęścia, tym samym ucinając wszelkie spekulacje. Nic więc dziwnego, że media jakoś nie spieszyły się do poznania opinii zainteresowanych.
- Masz urodziwą asystentkę. Ma Cię kto rozpraszać.
Pozwoliła sobie zauważyć bez zbędnych podtekstów, dlatego też proszę się nie doszukać jakiegoś drugiego znaczenia w tych niewinnych słowach. Iris zatrzymała się przy skrawku wolnej przestrzeni, wspierając swoje ręce na barierkach i wystawiając twarz prosto do słońca. Mrużąc oczy, jak gdyby nigdy nic delektowała się promieniami prawdziwego słońca. A przynajmniej bardziej naturalnego niż tego z Cytadeli. Mogłaby tak stać godzinami, pozwalając słońcu pieścić jej policzki.
- Prawda. Powietrze pachnie kredytami oraz luksusem. No ale przynajmniej macie słońce. Szkoda, że nie zobaczę ani jego wschodu, ani zachodu.
... Przynajmniej nie tym razem. W końcu bywała na Illium nie raz, przeważnie w towarzystwie Ionta. Równie szybko zdusiła te myśli w zalążku, co w ogóle dopuściła do siebie. Z niejakim ociąganiem w końcu odpowiedziała Diego.
- W takim razie zadowolę się Twoim widokiem. Ufam, że nie okażesz bardziej nudny od tych wszystkich wieżowców. A w ramach podziękowania, zabiorę Cię na jakiś... obiad? Może w ciągu dwóch godzin nie będzie pory obiadowej, ale przynajmniej unikniemy tłumów w lokalu. Nie pytaj mnie gdzie Cię zabiorę, zapewne będzie to pierwsza z brzegu, gdyż kompletnie nie znam się na tutejszych kuchniach. W najgorszym wypadku zasmakujemy tubek dla prawoskrętnych.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: Promenada

15 sie 2014, o 14:02

Uśmiechnął się pod nosem. Nie zamierzał się wcale tłumaczyć, że jego i Nicole nic nie łączy. Po pierwsze Iris zdawała się nie być tym wcale zainteresowana, a po drugie nie zamierzał odkrywać wszystkich kart tak od razu. Jeśli będzie chciała, to się sama o tym przekona. Nie powstrzymał się jednak od skomentowania tego, w swoim stylu.
- Faktycznie, może chodzić o kobietę. – zamyślił się przez chwilę. Świeże powietrze rozleniwiło go jeszcze bardziej niż swoistego rodzaju klimat jego apartamentów. Rzeczywiście wschody i zachody słońca na Ilium podziwiane z promenady były jednymi z najpiękniejszych w galaktyce. Ale Diego wiedział, że najlepszy widok na te akurat ma z ogromnych okien własnej sypialni, o czym wcześniej napomknął radnej. Oczywiście bez zdradzania szczegółów.
- A szkoda… - powiedział z wyraźnie zaznaczonym żalem w głosie. – Powinnaś sobie załatwić jakiś urlop. Kusisz mnie swoim własnym widokiem i ledwo zdążę się rozpędzić z napatrzeniem, to od razu znikasz.
Czyż nie tak było? Godziny ledwo wyłuskane z grafiku zarówno jej jak i jego były zaledwie namiastką możliwości poznania się. Zasmakowania we wspólnym towarzystwie i oddalenia się z tylko większym apetytem. No przynajmniej tak to wyglądało ze strony Diega.
- Nawet nie jadłem jeszcze śniadania. – zaśmiał się. Faktycznie nie miał ostatnio czasu na regularne posiłki, a rzadko któryś z interesantów zechciał zaprosić go na obiad czy chociaż lunch. Diego zwykł jadać u siebie i być może ktoś by się zdziwił, ale dania wyłącznie przez siebie przyrządzane. Nie oznaczało to bynajmniej, że nie znał tutejszych restauracji serwujących przyzwoite jedzenie. – W takim razie, to może ja zaproszę ciebie? Znam co najmniej dwa dobre miejsca.
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2040
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Promenada

15 sie 2014, o 16:50

Puściła mu oczko. Ciekawe, czy stojąc oko w oko z obiektem swoich westchnień, Diego jest jak zawsze nienagannie ułożony. Oczywiście tego typu myśli zachowała dla siebie. Jeszcze by sobie za dużo dopowiedział i do czego by ich to doprowadziło? Na pewno do niczego dobrego.
- Urlop? Żartujesz sobie? Radni Cytadeli nie mają urlopów. To jest funkcja, którą pełni się nieustannie. Nikt nas nie wybierał po to, abyśmy dostarczali plotkarskim kanałom pożywki tym, gdzie się wygrzewamy i przewracamy z boku na bok. Zawsze znajdzie się coś, co wymagać będzie naszej interwencji. Dlatego też nie ma szans na dłuższe oderwanie się od Cytadeli. Czasami, ale też nie często, zdarza się dzień wolny podczas dłuższej wizyty dyplomatycznej na jakiejś planecie.
Pomimo najszczerszej chęci, wciąż istniały pewne priorytety. Decydując się na taką odpowiedzialność jak reprezentowanie ludzkości w Radzie Cytadeli, świadomie rezygnuje się z innych wartości. Owszem, czasami udaje się współżyć z kilkoma na równi, choć wymaga to wiele cierpliwości, wyrzeczeń i, przede wszystkim, samozaparcia. Iris nie mogła sobie tak z dnia na dzień powiedzieć, że teraz wylatuje na Illium. To byłoby nieprofesjonalne. A ona nie była człowiekiem nieprofesjonalnym. Pokręciła głową z uśmiechem.
- Mam uwierzyć, że się stęskniłeś?
Niechętnie oderwała się od ciepłych promieni, odwracając ku Diegu.
- To nie służy zdrowiu.
Zauważyła, jak lekarz, którym przecież była. No właśnie. Poza obowiązkami radnej, jeszcze te w szpitalu. Mniejsza jednak o to, nie zamierzała pouczać starego konia.
- A jakie to miejsca? Jeśli ręczysz za to, że nie pożałuje, z przyjemnością dam się zaprosić.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: Promenada

21 sie 2014, o 19:41

Wyświetl wiadomość pozafabularną
No to wrócili prawie do punktu wyjścia. Poniekąd, bo w zasadzie całe to spotkanie zaczęło się gdzie indziej przecież. Gdzieś gdzie Diego teraz raczej nie proponowałby Iris pójść, bo jakby to wyglądało? Że myśli oczywiście tylko o jednym, a wcale tak nie było… No właśnie. Dlaczego? Przecież zawsze do tego dążył i zawsze dostawał co chciał, prędzej czy później. Dlaczego teraz wystarczyło mu jej towarzystwo, zwyczajna rozmowa czy nawet ten oto spacer? Gdyby Rodriguezowi przyszło analizować swoje zachowanie w tej właśnie chwili i dochodzić do jakiś wniosków, mogłoby to się źle skończyć. Jeszcze nie wiedział jak, ale z pewnością źle.
A gdyby tak faktycznie, może jakimś cudem… W końcu już nie był najmłodszy, a młodnieć na pewno już nie będzie. Przez jakiś czas natłok dziwacznych myśli krążył mu w głowie i kąsał niczym natrętny komar całą gamą możliwości i zdarzeń. Nie mógł jej w tej chwili niczego obiecać, potwierdzić czy też zaprzeczyć, że mógłby chociaż spróbować…
- Iris, ja… - zdał sobie sprawę, że po raz pierwszy tak naprawdę wypowiedział jej imię. Fakt ten zaskoczył nawet jego, przez co zawiesił się na chwilę. Rzadko zwracał się do kogoś po imieniu, to rodziło pewne więzi, tam głęboko w umyśle Rodrigueza. Nie było półuśmiechu, nie było pewnego siebie spojrzenia, zwykła szczerość, która przerażała go do głębi. Coś wyraźnie działo się z nim nie tak. Chyba chciał powiedzieć coś innego, ale udało mu się tylko:– Pomyślałem, że może jest ci zimno.
Zdjął z siebie marynarkę, którą po wyjściu z klubu zgarnął ze swojego promu i okrył jej ramiona. Uśmiechnął się szczerze, wkładając ręce do kieszeni i idąc powoli przed siebie. Był środek nocy, a promenada była przyjemnie oświetlona, co tworzyło pewnego rodzaju miłą atmosferę. Nie było tu już prawie nikogo, nie licząc pojedynczych par spacerujących za rękę no i oczywiście kilkunastu par oczu uważnie się im przyglądających. A właściwie pilnujących.
- Może jednak będziesz miała okazję zobaczyć wschód. – powiedział, posuwając się powoli krok za krokiem. Noc może nie była jakoś specjalnie chłodna, ale też i nie była ciepła. Diega grzał od środka po części alkohol a po części wciąż emocje, które wlokły się za nim od wyjścia z klubu. – Z Promenady, gdy jest bezchmurnie wygląda naprawdę imponująco. Co prawda jeszcze kilka godzin do wschodu, ale najlepsze miejsce jest o tam.
Przysunął się stając za nią i wskazując ręką miejsce, o które mu chodzi. Na chwilę jego głowa znalazła się przy niej, po czym odwrócił się patrząc na nią. Ułamek sekundy, dosłownie chwila, po czym wyprostował się, westchnął i zaczął iść dalej.
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2040
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Promenada

21 sie 2014, o 21:25

Wydawałoby się, przynajmniej dla kogoś nieprzyzwyczajonego jak Iris, że Illium nawet nocą nie zwolniło swojego tempa. Owszem, niewielu przechadzało się już po otwartej przestrzeni, ale rozświetlone wieżowce oraz pędzące po pasach pojazdy wydawały się właśnie tętnic pełnią życia. Starała się te gryzące myśli od siebie odsunąć. Nijak nie pomagał jej w tym Diego, zwłaszcza, że niespodziewanie pojawiło się jej imię oraz zapowiedź czegoś więcej. Przystanęła, podnosząc na niego łagodne spojrzenie i chowając dłonie za materiałem szala. Przywykła do cieplejszego otoczenia i jak z początku zimne powietrze wydawało się być przyjemnym otrzeźwieniem, tak teraz odezwała się jej natura zmarzlucha.
Ciężko powiedzieć czy własnie tego się spodziewała, nie mniej sam gest był naprawdę miły, a co za tym idzie chętnie wsunęła dłonie w pachnącą Rodriquezem marynarkę. Nie powiedział nic więcej, a Iris też nie śpieszno było do ciągnięcia go za język. Już i tak oboje znaleźli się w patowej sytuacji, nie chciała prowokować kolejnej.
- Skłamałabym twierdząc, że wolałabym być teraz w klubie niż oglądać niebawem wschód słońca.
Siłą rzeczy jej kroki niosło echo, Iris nie bardzo wiedząc co dodać, co naprawdę zdarzało się jej rzadko, wsłuchiwała się w nie. Przynajmniej do czasu.
- To Twoje ulubione miejsce?
Spytała, podążając wzrokiem we wskazanym kierunku. Nijak nie wadziła jej taka bliskość Rodriqueza. Nawet najmniejszy mięsień się jej nie sprzeciwił, co zapewne ten zarejestrował. Idąc dalej, w pewnym momencie ta cisza stała się nieznośna i radnej przyszło ją przełamać nim zacznie wariować przez ten cały niepewny grunt pod stopami.
- Gdybyśmy byli teraz na Ziemi, nie byłoby problemu z termosem ciepłej kawy albo jeszcze lepiej - czekolady.
Z wyraźnym rozmarzeniem kontynuowała.
- A potem jeszcze zgarnąć ciepły koc i można czekać do rana. Kiedy odwiedzałam ojca, jak ten stacjonował przez dłuższy czas w Vancouver, właśnie z takim asortymentem przesiadywałam na plaży w oczekiwaniu na wschód słońca. Niestety, nawet to na Nos Astrze mu nie dorówna.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: Promenada

21 sie 2014, o 22:00

- Ciężko nazwać ulubionym miejsce, do którego rzadko się przychodzi. – skomentował patrząc gdzieś daleko przed siebie. Bywał tu kiedyś, wcześniej zanim jeszcze na dobre rozkręcił się cały jego interes na Ilium. Przesiadywał tu wieczorami, paląc cygaro i obserwując zachodzące słońce. – Wschody oglądam z mieszkania, wspominałem ci już, że mam stamtąd niezły widok. Spodobałoby ci się.
Nie, nie było w tym propozycji. Zwykła uwaga przedstawiona podczas rozmowy i nic więcej. Nie można było powiedzieć, że Diego nie chciał już, wręcz przeciwnie. Chciał tego coraz bardziej. Nie mniej jednak jak na dżentelmena przystało potrafił uszanować jej decyzję, a przede wszystkim uczucia.
- Rzadko oglądam je właśnie stąd. Częściej zachody, lubię przy nich myśleć i oddychać świeżym powietrzem wśród tłumów gromadzących się tutaj wtedy. Powstaje pewnego rodzaju zgiełk, który w żaden sposób nie przeszkadza. – powiedział podchodząc do miejsca, które wskazał wcześniej i opierając się o barierkę przedramionami. Wzrokiem błądził gdzieś tam w oddali jakby szukając czegoś, byle tylko na nią nie patrzeć. To za bardzo kusiło.
- Da się załatwić. – uśmiechnął się i aktywował kilka poleceń na swoim omni-kluczu. Nawet, jeśli Iris zastanawiała się, co przez to miał na myśli, wszelkie jej wątpliwości zostaną za chwilę rozwiane.
Pamiętał dokładnie wschód słońca na Ziemi, rzeczywiście ciężko było o bardziej imponujący widok niż powoli wyłaniająca się tarcza zza falującego leniwie oceanu. Uśmiechnął się na tę myśl być może trochę z tęsknotą, ale bardziej rozmarzeniem.
- Usiądziemy? – zaproponował. Ławka obok niemalże kusiła, aby z niej skorzystać i Diego wcale nie zamierzał jej się opierać. Wyciągnął ręce z kieszeni splatając je ze sobą i opierając na brzuchu. Faktycznie, było odrobinę chłodno, tym bardziej dobrze, że dał Iris swoją marynarkę. Później jeszcze byłaby jego wina, że radna przez nocne spacery złapała katar i nie jest już taka reprezentatywna jak zawsze. Zaśmiał się do siebie na tę myśl. – Mam nadzieję, że nie złapiesz jakiegoś przeziębienia. Potem musiałbym biegać po Cytadeli za rosołkiem i owym ciepłym kocykiem.
Jeśli to miał być wstęp do rozwiewania jej wątpliwości, bądź też twierdzenia, że gdyby chciał to faktycznie mógłby tak zrobić, to Diego sprytnie złożył to w żart. I wcale nie miał sobie tego za złe, ona też nie powinna mu mieć. Przecież i tak nie był niczego pewien, a tak chociaż można było snuć jakieś domysły.
Po chwili Diego dostrzegł w oddali mężczyznę zmierzającego spiesznie w ich kierunku.
- Ach, już jest. – wstał i wyszedł mu naprzeciw parę kroków odbierając, co ten przyniósł. Podziękował mu skinieniem głowy i odwrócił się w stronę Iris. Przemierzył dystans dzielący ją od niego i już mogła dostrzec, co takiego Diego niesie. – Proszę, ciepła jak chciałaś.
Odkręcił termos i nalał jej parującej czekolady do kubka z nakrętki. Tak bardzo staroświecko, że aż miało swój niepowtarzalny klimat.
- Powinna cię trochę rozgrzać. skoro ja nie mogę, dodał już w myślach.
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2040
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Promenada

22 sie 2014, o 08:44

- Nie przeczę, choć mogę być pewna dopiero, kiedy zobaczę na własne oczy.
Spokojnie. Nie miała go za człowieka, któremu tylko jedno w głowie, a każdą propozycje traktuje jak wiadomy podtekst. Iris zatrzymała się przy barierkach, na moment zadzierając wysoko głowę. Nawet w takiej pozycji trudno było dopatrzeć się czubków co niektórych budynków.
- Naprawdę wstajesz tak wcześnie, że możesz oglądać wschody?
Zainteresowała się, bo chociaż sama nie sypia dużo, to jednak ciężko byłoby się jej zwlec z łózka jeszcze wcześniej. No, chyba że miałaby odpowiednią motywację w postaci... Stop.
- Pewnie przez turystów nie ma gdzie wściubić nosa. No ale, jak zauważyłeś, oni podziwiają słońce i Ciebie mają w poważaniu.
Przytaknęła na propozycje rozgoszczenia się na ławce. Usiadła obok Diego, zarzucając nogę na nogę i dokładnie otulając się materiałem szalu. Marynarka ogrzewała przyjemnie ramiona oraz plecy, musiała się jednakże zatroszczyć o inne części ciała.
- Obawiam się, że miałbyś problem z ugotowaniem rosołu. Ale! Jak się okaże, że za dwa dni nie będę w stanie wstać z łózka, każe Cię sprowadzić i będę bezczelnie się patrzeć na to, jak krzątasz się po moim apartamencie gotując oraz sprzątając.
Uśmiechnęła się do Rodriqueza uroczo. Żartowała? Skądże! Sam oferował jej przed chwilą rosołek, tak więc nie powinien mieć nic przeciwko gotowaniu dodatkowo jeszcze innej zupy.
- M?
Odprowadziła go spojrzeniem, kiedy ten wstał i zaczął iść szybkim krokiem w stronę nadchodzącego z naprzeciwka kształtowi chyba człowieka. Naprawdę nie przyszłoby jej do głowy, że wcześniej miał na myśli... Prawdziwą, gorącą czekoladę. Nie dowierzała nawet dalej, dopóki ta nie napełniła kubka a aromatycznych zapach nie dotarł do nozdrzy radnej. Z westchnięciem i niejakim rozczuleniem upiła łyk, nie mogąc sobie od razu odmówić następnego.
- Nie wierzę. Czy Ty naprawdę spełniasz każde życzenia?
Wróciła spojrzeniem do Diego, który chyba miał ambicję zaskakiwać ją na każdym, możliwym kroku.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Diego Rodriguez
Awatar użytkownika
Posty: 454
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:00
Miano: Diego Rodriguez
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Biznesmen
Postać główna: Marshall Hearrow
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 42.950
Medals:

Re: Promenada

22 sie 2014, o 12:07

- Owszem. – zamyślił się na moment. – Mój zwierzak wymaga wstawania z rana. Lubi sobie polatać i nakarmić go trzeba. A nikomu poza mną nie ufa.
Niestety taka była prawda, poza tym Rodriguez nie lubił marnować dnia na spanie. Wiadomo zdarzały się od czasu do czasu wymagające wieczory, gdzie jedynie wstawał, karmił sokoła i wracał spać z powrotem. Ale to rzadko, częściej właśnie budził się, zajmował ptakiem i brał się do życia. Zresztą, prowadząc biznes trzeba było liczyć się z tym, że nie da się nieraz pospać do południa, czy nawet poleżeć w łóżku. Wstawanie skoro świt, Diego uważał akurat za jedną z zalet swojego życia.
- Dziś będę musiał wypić dużo kawy, aby jakoś funkcjonować przez dzień. – uśmiechnął się pod nosem. Nawet nie chciał myśleć, co go będzie czekało od rana, ze względu na przełożone spotkania i masę transakcji do zatwierdzenia. Niby głupi podpis, ale to męczyło okropnie.
Zaśmiał się, wyobrażając sobie jakby miał biegać dookoła Iris podając chusteczki, gotując zupy i zmieniając koce. To byłoby doprawdy ciekawe doświadczenie, a jeszcze bardziej interesujący widok.
- Trzymam za słowo w takim razie. – również nie żartował. Zaraz… Jak to nie żartował? Diego dopiero po chwili się otrząsnął i naprawdę, wcale nie poznawał siebie. No chyba, że..., ale nie to nie możliwe. Odgonił od siebie kolejny atakujący go natłok myśli.
- Widzisz, chyba taka ze mnie właśnie złota rybka. Masz jeszcze dwa życzenia. – zaśmiał się patrząc jak Iris delektuje się przyniesioną przez niego czekoladą. Był zadowolony, bardzo zadowolony, że w końcu to jemu udało się zaskoczyć ją. – Smakuje?
Powoli i na jego skórze zaczęła gościć gęsia skórka. Póki jeszcze byli w ruchu i działa na niego wypity alkohol to było mu ciepło, teraz powoli chłodnie powietrze zaczęło ogarniać jego ręce. Spuścił więc rękawy od koszuli i wyciągnął nogi wygodniej rozsiadając się na ławce.
- Ukradnę ci całą noc. Rano odlatujesz? Jeśli tak to powinnaś się przespać. – dopiero teraz zorientował się, że nie ma pojęcia gdzie Iris w zasadzie się zatrzymała. No tak, bo przecież nie miała tu zostawać na drugi dzień, więc nie pytał o to wcześniej. – Zatrzymałaś się w Aurorze?
MAIN - VOICE - OUTFIT - ARMOR
TANGO czyli Diego w akcji.
ObrazekObrazek[center]///+30% DO ATAKU WRĘCZ///+ 1PA DO ATAKU WRĘCZ///75% SZANS NA OBALENIE///[/center]falcon"Roses are red. Violets are blue. We are Cerberus. Who the fuck are you?"
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2040
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Re: Promenada

23 sie 2014, o 17:25

- Zwierzak? Masz w apartamencie jakiegoś egzotycznego ptaka?
Nic nie wskazywało na to, aby Diego nie chciał kontynuować, tak więc bez większych oporów zadawała kolejne pytania.
- Mój pupil może lubi pochłaniać... sporo, ale na szczęście nie ma zwyczaju wyciągać mnie z łóżka.
Uśmiechnęła się pod nosem, sama do siebie, wszak Lord był dość wyjątkowym podopiecznym. W każdym tego słowa znaczeniu.
Przytaknęła na jego wspomnienie kawy. Nie myślała jeszcze o tym, co będzie, kiedy wzejdzie słońce i tym razem nie będzie już możliwości odwleczenia powrotu na Cytadelę. Być może uda się jej zamknąć na chwilę oczy, kiedy znajdzie się na pokładzie promu, ale po wyjściu na stacje będą od niej oczekiwać pełnej gotowości. Nie miała sporo obowiązków, które jej umknęły w związku z wizytą na Illium, ale na pewno znajdą się nowe. Jak zawsze.
- Tam bardzo mi życzysz, abym zachorowała?
Aż chciało sie pogrodzić palcem, tyle że trzymała w ręku kubek parującej czekolady i nie bardzo chciała się z nim rozstawać. Zwłaszcza, że ta naprawdę smakowała wybornie. Niczym smaki dzieciństwa.
- Przepyszna. Chcesz spróbować?
Zaoferowała mu termos, a także kubek, choć coś w jej minie mówiło, że spróbować nie równa się z wypiciem całego kubka. Oczywiście w żartach, poznał ją już chyba na tyle, aby wiedzieć kiedy mówi nie do końca na poważnie. Iris westchnęła.
- A mogę sobie zażyczyć więcej życzeń?
Nie. Nie była zachłanna. Cwana? Prędzej, ale też nie do końca. Jednym okiem dostrzegła, że Diego zaczyna walczyć z zimnem, tak więc po chwili namysłu, podzieliła się z nim swoim szalem, którego jeden koniec zarzuciła na jego ramiona. Jeszcze temu przyjdzie do głowy obarczać ją odpowiedzialnością za swoje ewentualnie nienajlepsze samopoczucie.
- Rano odlatuję, ale na sen znajdę czas później. Chociażby podczas lotu.
Naprawdę chciał się wykłócać? Przecież byłoby to równoznaczne z oddaniem przez niego godziny albo dwóch czasu dla... nich.
- Tak. Ale nie pytaj proszę w jakim pokoju, nawet w nim nie byłam.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Nos Astra”