Stolica, skolonizowanego przez asari, Illium. Nowoprzybyłym jawi się jako piękne, niekiedy doskonałe miasto, co często potrafi zmylić - tutejsi mówią, że Nos Astra potrafi być równie zdradliwe i niebezpieczne, co Omega. Często porównywane jest do Noverii przez swoje zaangażowanie w politykę handlu.

Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Klub 'Wieczność'

3 maja 2015, o 18:56

Nie.
To było jedyne, co przeszło jej przez myśl, kiedy strażniczka uderzyła w nią całą siłą swojego ciała. Jedyne, co zdążyło, zanim Irene z powrotem zorientowała się co się wokół niej dzieje. A działo się nieciekawie. Nie była w stanie wyszarpnąć się spod ramienia przyciskającego ją mocno do ściany, a stojąc na palcach miała wrażenie, że jeśli chociaż ruszy nogą, czarnoskóra kobieta ją udusi. I zdawała sobie sprawę z tego, że nie ma na sobie pancerza, więc wysunięte omni-ostrze weszłoby w jej skórę miękko jak w masło. Francuzka nie była jeszcze nigdy ranna, nie tak poważnie i bardzo nie chciała być. Bardzo bardzo. Jęknęła cicho, wracając do sprawiania pozorów nieświadomej i naiwnej. Drzwi, widoczne nad ramieniem strażniczki, były najpiękniejszym widokiem w całym tym burdelu i Irene marzyła w tej chwili tylko o nich. Zmieściłaby się tam. Doskoczyłaby do nich w kilka sekund, zniknęła za nimi i poszła w swoją stronę. Dlaczego nic nigdy nie mogło pójść prosto?

Ale nie była sama. Strzeliła błagalnym spojrzeniem w stronę asari, ale ta nie zamierzała pomagać jej bezpośrednio, chociaż pamiętała o niej, zauważyła co się tu działo i postanowiła interweniować. Irene była wdzięczna, bo dzięki temu uwaga strażniczki nie była już w stu procentach skupiona na niej, a i uścisk zelżał nieco. Tylko że ona nie zamierzała się wyrywać. Mogłaby próbować, ale kobieta złapałaby ją, zanim Dubois zdążyłaby zrobić chociaż jeden krok.
Znowu musiała zrobić to samo. W jej głowie rozbrzmiały pierwsze dźwięki piosenki, która zawsze chyba będzie jej towarzyszyć w chwilach takich jak ta. Beztroskie, radosne. Irene uruchomiła omni-klucz i korzystając z faktu, że prawa ręka kobiety przyciśnięta była do jej szyi, postanowiła skorzystać z odsłoniętego boku. Heaven... Zerknęła na dół dosłownie na ułamek sekundy, udając, że próbuje wyrwać się z uścisku, ale w rzeczywistości szukając w pancerzu miękkiego miejsca. Gdzieś z boku brzucha, w okolicach żeber. I'm in heaven... I z całą siłą, na jaką było ją stać w tej niekomfortowej pozycji, wbiła omni-ostrze w ciało kobiety, licząc na to, że ta ją puści. Musiała puścić. Poprzednim razem to zadziałało, rozwiązało problem, uratowało ich wszystkich. And my heart beats so... Teraz chciała uratować tylko siebie. Wystarczająco osłabić strażniczkę, by móc się jej wyrwać, skryć się w kamuflażu i najszybciej, jak potrafiła, pobiec do drzwi. That I can hardly speak... Wrócić na Cytadelę i zostawić w cholerę wszystkie swoje durne pomysły. Nigdy już nie czuć tego, co czuła teraz, wbijając ostrze w ludzkie ciało. Ona nie była żołnierzem, zabójcą, najemnikiem. Po prostu bardzo chciała stamtąd zniknąć i nie obchodziła jej ani Ra'ana, ani czarnoskóra kobieta, jeśli cios się udał i ta wykrwawiała się na ziemi.
W kamuflażu rzucić się prosto do drzwi i już nie wracać.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Yasmea R’Ilean
Awatar użytkownika
Posty: 47
Rejestracja: 3 lut 2015, o 20:40
Miano: Yasmea R’Ilean
Wiek: 490
Klasa: Strażnik
Rasa: Asari
Zawód: Biolog
Postać główna: Ajris
Lokalizacja: Nos Astra
Status: agent Handlarza Cieni
Kredyty: 3.195

Re: Klub 'Wieczność'

4 maja 2015, o 07:19

Co Ty wyprawiasz, R’Ilean? Pomimo protestu zdrowego rozsądku, zdała się na intuicje. Ta rzadko zawodziła, właściwie wcale, przynajmniej w pewnych, specyficznych kwestiach. Jej położenie nie było czymś... zwykłym. Wysłan ją tutaj w konkretnym celu. Zobacz. Jeśli ktoś potrafił przewidzieć ten finał i jeszcze drobny szczegół w postaci ukrytej pod kamuflażem kobiety - nie był to czysty przypadek. Takie się po prostu nie zdarzają.
Śledziła przez chwilę Mysz, przynajmniej dopóki agentka nie wtopił się w tłum. Ale pomimo najszczerszych chęci i umiejętności - kłoda była nie do przeskoczenia. Yas nerwowo spojrzała po tłumie, który napierał w akcie desperacji wciąż na drzwi. Ale kiedy czarnoskóra strażniczka rzuciła się w szarży biotycznej do przodu, zrobiło się nagle wokół niej więcej wolnej przestrzeni. Wykorzystała ją, aby lepiej widzieć zaciskające się ręce na wątłej rudowłosej.
Szczeniak Ra'any.
Zanotowała nazwisko w pamięci, podobnie jak fakt, że wywołana asari wystąpiła przed szereg i bynajmniej nie zamierzała bezczynnie patrzeć, jak ta zgniata człowieka. Nie ona jedna.
Nie miała wiele czasu na namysł. Bez względu na to, czy Dubois uda się wyrwał z potrzasku, R’Ilean postanowiła szybkim przyciągnięciem wytrącić z równowagi strażniczkę; człowiek odrywany od ziemi odruchowo na pewno puści. W innym przypadku po prostu powstrzyma ją przed rzuceniem się w pogoń za rudą.
Szczerze wątpiła, aby ktokolwiek spodziewał się ataku ze strony masy. Nim zareagują, uda im się stąd wyjść. Ufała Myszy. Ufała sobie. I cholernemu szczęściu.
ObrazekObrazek
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: Klub 'Wieczność'

4 maja 2015, o 09:44

Irene Dubois, ciężki atak wręcz < 90
0

Yasmea R'Ilean, przyciągnięcie -> nieskuteczne przeciw tarczom


Irene Dubois, kamuflaż taktyczny < 85
1
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub 'Wieczność'

4 maja 2015, o 10:39

To było szybkie. Zdekoncentrowana nagłą obecnością Ra'any Dinha nie miała najmniejszych szans, by uniknąć ataku Irene. Będąc tak blisko, niemal ciało przy ciele, mogła tylko z widocznym zdumieniem spojrzeć na krótkie omni-ostrze, które, ominąwszy aktywne tarcze, weszło w jej pancerz jak w masło. Ciężkie płyty nie mogły osłonić strażniczki przed cięciem wymierzonym w zdecydowanie słabsze łączenie masywnych elementów. To, że w odpowiedzi puściła rudowłosą - to oczywisty odruch. Nie mogła zajmować się złodziejką, gdy sama potrzebowała pomocy.
Oczywiście, to była tylko chwila. Ciemnoskóra była profesjonalistką, stąd po pierwszym, krótkim szoku zaaplikowała sobie medi-żel i szarpnęła się jak rozdrażnione zwierzę. Krótka chwila była jednak wystarczająco długą, by uciec. Aktywując kamuflaż, Irene bez trudu wyminęła Dinhę i biegiem pognała ku dostrzeżonego przedtem przejścia pracowniczego, po drodze mijając jeszcze tylko nieznaną sobie biotyczkę asari - jedną z niewielu obecnych, których skóry nie zdobił żaden złoty tatuaż.
To, co działo się potem, było niewiadomą i dla Dubois, i dla R'Ilean. Ta pierwsza nie traciła czasu na obserwację, biegiem pokonując opustoszałe korytarze pracownicze i wreszcie, po kilku kolejnych zakrętach, wypadając na cichą ulicę na tyłach klubu. Ta druga, w duchu klnąc być może na niepowodzenie swego biotycznego ataku - przyciągnięcie bowiem, choć użyte prawidłowo, nie mogło nic zdziałać przy wciąż aktywnych tarczach Dinhy - w kolejnej chwili była już ciągnięta za rękę przez Mysz. Podczas krótkiej szamotaniny, która nie mogła przecież umknąć uwadze stłoczonych przy wyjściu odwiedzających, strach tłumu wzrósł i nagle, w jednej chwili, ucieczka głównym wyjściem stała się możliwa - wciąż była uciążliwą, wymagającą nieco brutalnego przepchnięcia się przez co bardziej zdesperowanych, ale już w zasięgu ręki.
Potem, nad ranem, i na Irene, i na Yasmeę czekały niezbyt duże, niepozorne paczki - wynagrodzenie za najwyraźniej udany pokaz złodziejskich zdolności oraz dobrze wypełnioną pracę agentki. Zawartość pakunków była różna, podobnie inna była treść dołączonych do nich, krótkich notatek, choć te ostatnie...

    • To było wspaniałe przedstawienie, panno Dubois. Widok pani przy pracy to sama przyjemność. Mam nadzieję, że ten drobny prezent wynagrodzi pani ewentualne straty.
      Zachęcam również, by spotkała się pani z moją tutejszą przedstawicielką, Yasmeą R'Ilean. Zdaje się, że już się panie widziały.
      Z poważaniem, HC


      Dobra robota, moja droga. Oczekuję pełnego raportu oraz, jeśli łaska, także oceny Myszy. Życzyłbym sobie również, byś w najbliższych dniach spotkała się z naszym nowym nabytkiem. Panna Irene Dubois, dotychczas złodziejka - to ta, która tak nieopatrznie weszła w drogę uroczej, ciemnoskórej wojowniczce. Nie składałem jej wprawdzie bezpośredniej propozycji - zrobisz to w moim imieniu - sądzę jednak, że to tylko formalność. Postaraj się też naszej rudowłosej koleżanki do siebie nie zrazić - gdy się zgodzi, zostanie Twoją nową uczennicą.
      Jednocześnie przekazuję zasłużoną zapłatę za dzisiejszy wieczór.
      Z poważaniem, HC
I choć wciąż jeszcze wiele było pytań, na które ani w najświeższych wiadomościach, ani w powtórnym przeanalizowaniu przebiegu wieczoru nie sposób było znaleźć satysfakcjonujących odpowiedzi, obie kobiety mogły czuć satysfakcję i... Może przede wszystkim ulgę, że wyszły stamtąd w jednym kawałku.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Valelo Edern
Awatar użytkownika
Posty: 72
Rejestracja: 16 maja 2017, o 01:36
Miano: Valelo Edern
Wiek: 23
Klasa: Szpieg
Rasa: Salarianin
Zawód: Biolog-oportunista
Lokalizacja: Yamm
Status: ex-Zaćmienie, obecnie niezwiązany z nikim
Kredyty: 11.750

Re: Klub 'Wieczność'

27 lip 2017, o 22:27

Wyświetl wiadomość pozafabularną

To był zły dzień dla Valelo. Jeszcze paręnaście godzin temu, rankiem, zachłystywał się iście leseferystycznym powietrzem z portu Nos Astra podczas rozmyślania o nowych interesach do ubicia. Jednak ten varreński syn, Jacob Savy, zdołał zepsuć w nieco ponad rok to co salarianin budował przez znaczną część swojego życia. Firma para się teraz paramarketingiem sprzedając garnki i materace najgorszej jakości. Fakt jego upokorzenia umacniał jeszcze proceder "dojadania" przez lokalną biedotę na poczęstunkach urządzanych przez nowego "prezesa". I pomyśleć, że kiedyś bywała tam śmietanka lokalnych oligarchów by dobijać z Valelo targu.
Siedział samemu w klubie "Wieczność" przy stoliku nieopodal fizycznej granicy baru, która oczywiście zabezpieczona barierką, dawała malowniczy widok na Nos Astra. Swoje smutki Valelo zapijał, jak to ma w zwyczaju, rynkolem zmieszanym z batariańskim piwem. Co prawda szybki metabolizm salarian sprawiał, że równie szybko trzeźwiał co się upijał, jednak w tym wypadku miarodajne dozowanie trunków sprawiało, iż już od paru godzin był na "bombie". Jednocześnie prowadził rozmowę ze swoją turiańską prawniczką, Desselix Virthan, swój omni-klucz:
- Słuchaj Dess... Ja wiem, że za sobą nie przepadaliśmy, ale musisz mi pomóc odzyskać moją krwawicę. Płaciłem ci dobrze... co znaczy, że nawet prawie uczciwe.
- Val, to chłopaki z działu podatkowego spinali twoje zeznania podatkowe. Ja tam przeważnie działałam jako pełnomocnik i bazowałam na tym co od nich dostałam.
- No i tsso... To znaczy, że nie wyniosłaś nic z firmy na odchodne jak ten gnój cię wylał?
- To bardzo nieprofesjonalne pytanie. Wiesz, że za to grozi odpowiedzialność karna?
- No ale tak czy nie?
- Wyniosłam...
- No widziszszsz... Poszukaj proszę czy masz coś na tego ludzkiego matoła.
- Ja też muszę coś jeść, profesorku. Dajesz mi 30% tego co dostaniesz w ewentualnym odszkodowaniu. Może nawet więcej? Zobaczymy ile pracy to będzie kosztowało, bo działanie na szkodę spółki jest szalenie trudne do udowodnienia bez pomocy kogoś z zarządu. Popytam się znajomych adwokatów i radców. Może coś z tego będzie. Tymczasem wybacz, ale obowiązki wzywają. Do zobaczenia.
- Dobraaaa... zgodaaa. Jak mi pomożesz to kocham cię Dess, wiesz no... Jak siossstrę. Czeeeść...
Podczas wypowiadania ostatnich słów, w głowie Valelo zawirowało nieco i spoczął w pozycji z głową podpartą na prawiej dłoni, jednocześnie średnio kontaktując z rzeczywistością.
ObrazekObrazek
Cassius Pallatius
Awatar użytkownika
Posty: 37
Rejestracja: 9 maja 2017, o 10:59
Miano: Cassius Pallatius
Wiek: 40
Klasa: Inżynier
Rasa: Turianin
Zawód: Wolny Strzelec/Doktor Inżynier
Lokalizacja: Alrumter
Status: Ex-Podporucznik 26 Legionu Herbowego
Kredyty: 3.000

Re: Klub 'Wieczność'

28 lip 2017, o 00:06

Wyświetl wiadomość pozafabularną


Illium było dużo przyjemniejszym miejscem dla Cassiusa niż olbrzymia stacja kosmiczna z Mgławicy Węża. Wolnorynkowa wolność planety budziła jedynie sympatię turianina, który wysoko cenił kapitalizm. Mówiono, że zalegalizowano tu wszystko poza morderstwem. I o to właśnie chodziło!
W Nos Astra nietrudno było dorwać chętnego pracodawcę, chcącego wynająć szybki i sprawny transport kompanii Pallatius&O’Brien, którzy za nic mieli brak legalności na innych światach. Robota jest robotą. Po ostatnim zleceniu zdążył już wydać prawie wszystkie swoje oszczędności, logicznym jest więc nowe. Tylko czemu, do cholery, to on ma szukać pracodawcy? Cassius nigdy nie należał do turian towarzyskich.
Nic tak nie dodawało animuszu i uprzyjemniało wieczór jak butelka alkoholu. Kluby nie były jego ulubionym miejscem ale sprzedawało to czego potrzebował. Zostawił kilka kredytów napiwku dla barmanki, która nalała mu dekstroginu. Pallatius przeszedł na jedną stronę przybytku w, jak mniemał, spokojniejsze miejsce. I przypadkowo podsłuchał nieopodal siedzącego salarianina.
Ciekawski był, to prawda. Szybko ogarnął, że płaz jest ewidentnie wstawiony. I to bardziej niż Cassius, co wywołało ukłucie zazdrości dekstrobiałkowca.
- Zasrańcy, tylko na bani chodzą. I jak w tej Galaktyce ma być normalnie. - skomentował pod nosem, chociaż wcale nie nie cicho, i usiadł nieopodal. Trzeci już raz sprawdził zawartości szklanki, węchem i palcem, zanim napił się w spokoju swojego alkoholu. - Kiedyś to było.
Ostatnio zmieniony 28 lip 2017, o 12:48 przez Cassius Pallatius, łącznie zmieniany 2 razy.
ObrazekObrazek ObrazekObrazekObrazekObrazek
Valelo Edern
Awatar użytkownika
Posty: 72
Rejestracja: 16 maja 2017, o 01:36
Miano: Valelo Edern
Wiek: 23
Klasa: Szpieg
Rasa: Salarianin
Zawód: Biolog-oportunista
Lokalizacja: Yamm
Status: ex-Zaćmienie, obecnie niezwiązany z nikim
Kredyty: 11.750

Re: Klub 'Wieczność'

28 lip 2017, o 01:09

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Ostatnio wzięty łyk rynkolu miał jednak nieco silniejszą moc niż salarianin przewidywał. Po zakończeniu rozmowy ze swoją byłą współpracowniczką, w skutek chwilowej utraty możliwości odróżnienia góry od dołu, Valelo opadł z łoskotem pod stolik. Uderzenie o posadzkę spowodowało jednak pewne jego otrzeźwienie, w skutek którego do jego uszu doszedł niewybredny komentarz siedzącego nieopodal turianina. Już dzisiaj został nader odarty z godności i nie miał zamiaru tolerować jak ktoś depcze jakąś nieokreśloną zbiorowość..., do której bez wątpienia on został zaliczony. Załagodzeniu sytuacji nie służyło również zatrucie jego organizmu alkoholem.
Valelo podparł się oburącz, wstał, i niezbyt pewnym krokiem podszedł do stolika turianina. Zmierzył go wzrokiem od stóp do głów, starając się przybrać najgroźniejszą minę, na jaką go tylko stać. Zmrużył oczy i wypalił:
- Normalnie? Kiedyś to było co, ho-ho. Kiedyś to było, kiedy na Cytadeli były tylko dwa gatunki. My i te niebieskie lalunie z mackami. Czysty postęp społeczny, ekonomiczny i polityczny. A potem zjawiliście się wy i ta wasza nieustająca życiowa musztra, która steruje waszymi życiami od srania, przez popęd seksualny aż do kopania grobów. - tutaj Valelo zmienił ton głosu starając się jak najbardziej przedrzeźnić styl, w jakim wypowiadają się turianie - "Och Villus, proszę zbombarduj moją planetę swoim potężnym drednotem.", "Och, nie mogę kamracie, bo poleruję swojego Thanixa do nowego modelu do nowego modelu Phasteona." - w tym miejscu salarianin zaczął oddychać ciężko, wyraźnie zmęczony swoją improwizacją i pijaństwem, ale dalej kontynuował normalnym głosem - Nic nie jesteście warci. Przypominacie takie duże, głupie ptaki co żyją na Sur'Keshu. - po wypowiedzeniu tej uwagi zaczął podchodzić jeszcze bliżej turianina by przed nosem wykonać mu serię gestów, mających przypominać ruchy skrzydłami owego ptaka. Niestety Valelo potknął się sam o własne nogi w skutek intoksykacji alkoholowej i całym ciężarem ciała wpadł na turianina, przeciwko któremu wygłosił tą przydługą i niezwykle krzywdzącą tyradę.
ObrazekObrazek
Cassius Pallatius
Awatar użytkownika
Posty: 37
Rejestracja: 9 maja 2017, o 10:59
Miano: Cassius Pallatius
Wiek: 40
Klasa: Inżynier
Rasa: Turianin
Zawód: Wolny Strzelec/Doktor Inżynier
Lokalizacja: Alrumter
Status: Ex-Podporucznik 26 Legionu Herbowego
Kredyty: 3.000

Re: Klub 'Wieczność'

28 lip 2017, o 15:08

Pallatius słynął ze swojego “szczęścia.” Kątem oka już zauważył, jak salarianin zbliża się do jego stolika. Nerwowo pociągnął łyk alkoholu i napiął się, starając grać zimnego sukinkota. Gdy padły pierwsze słowa Valelo, turianin poczuł nieodpartą chęć chluśnięcia zawartością swojej szklanki prosto w zapijaczony ryj płaza, będąc pewien, że ten przejdzie od razu do mordobicia. Miast tego zaczął snuć własne projekcje, które lekko ubodły dumę (o zgrozo!) Cassiusa.
Było mu daleko do typowych przedstawicieli społeczeństwa Hierarchii, ale jak to tak?! Obrażać turian i to jeszcze w ten sposób! Cenił sobie dzieła salariańskich animatorów ale to. To już było za dużo. Jednym haustem dopił swój alkohol, odstawiając groźnie i głośno szklankę na stolik. Szybka iniekcja napoju podbudowała pewność siebie Pallatiusa. Już miał się podnieść, by odpłacić salarianinowi pięknym za nadobne, gdy to płaz wylądował nań. Turianin zachłysnął się powietrzem i w odruchu kontrolowanej paniki odepchnął Valelo od siebie i zerwał się na równe nogi.
- No, no! Bez takich mi tu! To nie my słyniemy z kontraktów rozrodczych! Nic wam do mojego srania. - pogroził płazowi palcem swej prawej dłoni. - Czysty postęp społeczny, ekonomiczny i polityczny? Szczególnie podczas Rebelii Krogańskich, co? Cuck - mówi to panu coś? Pierw tacy twardzi, a wasze STG nic nie zrobiło. - teraz turianin odchrząknął i postarał się podwyższyć ton głosu, by naśladować salariański sposób mówienia. Nie działało to za dobrze, zważywszy na jego wieczną chrypkę. - “Ale na pewno panie krogan, to już ostatnia planetka? Jesteśmy dżentelmenami, hehe. O nie, proszę nie zrzucać na nas asteroid! Admirale Mehrkuri pomocy, płaku płaku.” - odetchnął krótko. - I jeszcze “No wiecie mamy takie genofagium ale nasze jaja pękły przy narodzinach i nie użyjemy. Turianie pomóżcie.” - Cassius zrobił pauzę dla głębszego oddechu. - To myśmy wtedy uratowali Galaktykę. I tak jest po dziś dzień. A Sur’kesh nic nie może zrobić. - skinął głową w pełnym zadowolenia i śmiałości wyrazie. Nigdy nie był turianinem towarzyskim, ale teraz mu dogadał!
- Tak poza tym to Thanix jest uzbrojeniem okrętowym a Phaeston to broń ręczna. Lub duch stworzenia. - dodał całkowicie poważnie i splótł ręce na piersi. Należało złapać oddech po takiej tyradzie. Na słowa to wygrał, nie ma co.
ObrazekObrazek ObrazekObrazekObrazekObrazek
Valelo Edern
Awatar użytkownika
Posty: 72
Rejestracja: 16 maja 2017, o 01:36
Miano: Valelo Edern
Wiek: 23
Klasa: Szpieg
Rasa: Salarianin
Zawód: Biolog-oportunista
Lokalizacja: Yamm
Status: ex-Zaćmienie, obecnie niezwiązany z nikim
Kredyty: 11.750

Re: Klub 'Wieczność'

28 lip 2017, o 16:24

Rozluźnienie mięśni u Valelo sprawiło, że po odepchnięciu go przez nieznajomego turianina upadł on na podłogę w iście teatralnym stylu, wykonując co najmniej półtora obrotu podczas toczenia się na posadzce. Podczas podnoszenia się, nie mógł on przez chwilę uwierzyć w to, co się stało. Został w perfidny i bezpardonowy sposób zaatakowany przez przedstawiciela innego gatunku! Co prawda, obiektywnie rzecz biorąc, ocena sytuacji przez salarianina powinna być zgoła inna lecz rynkol płynący w jego trzewiach niemalże gwarantował brak jakiejkolwiek trzeźwej oceny sytuacji. Do tego do jego uszu dopływała kontra na jego wcześniejszy docinek. Niewiele z niej zapamiętał, poza tym, że miała ona zadziwiająco podobny schemat do jego wcześniejszej wypowiedzi.
- Eeeeej wszyscyyy! - krzyknął Valelo - Pomocyy turiaańska przeeemoooooc! To się już wszystko nagrało i będzie w ekstranecie. - blefował w oczywisty sposób - Jebany turianin z butelką w ręku. Chce bym się bał, lecz ja nie czuje lęku! - rzekł na jednym w dechu i licząc na jakiekolwiek skołowanie przeciwnika zaczął dążyć do wyprowadzenia ciosu. Stwierdził od razu, że doskonałym otwarciem będzie wymierzenie ciosu z główki, czego nauczył się podczas swojego pobytu na niegościnnej Tuchance.
Jak pomyślał - tak zrobił i rzucił się na nieznajomego z zamiarem obrony swojego honoru, zupełnie zapominając o pryncypiach swojego zachowania, które narzucił sobie już dobre parę lat temu.
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub 'Wieczność'

28 lip 2017, o 21:34

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub 'Wieczność'

28 lip 2017, o 21:50

Po tej jakże sympatycznej wymianie zdań poszły w ruch pięści, butelki i wszystko inne, co było w okolicy. Asari tańcząca przy nich zeskoczyła ze swojego podestu i pobiegła na zaplecze, zostawiając po sobie jedynie zapach perfum, przebijający się przez smród dymu tytoniowego i kilku innych dziwnych rzeczy. Kilka osób wtrąciło się, ktoś doskoczył, ktoś inny go odciągnął. Wokół niekoniecznie dogadujących się Ederna i Pallatiusa szybko zebrała się spora grupa gapiów, którzy może nie byli skorzy do bitki, ale za to z całkiem sporym zaangażowaniem mogli taką poobserwować.
W pewnym momencie pojawili się jednak obrońcy honoru - niestety wyłącznie honoru Valelo i całej reszty jego rasy. Trójpalczaste, salariańskie dłonie w pewnym momencie zacisnęły się na ramionach Cassiusa i pociągnęły go do tyłu, przewracając go na podłogę. Uderzenie pozbawiło go tchu. Ból grzebienia uderzającego o twardą ziemię był nie do opisania, pozostało mieć nadzieję, że niczego sobie w ten sposób nie odłamał. W oczach zrobiło mu się ciemno, chwilę po tym, jak zobaczył nad sobą dwie dodatkowe, wściekłe salariańskie twarze.
- Zobaczmy jak twoje jaja, metalowy pokrako - odezwał się jeden z nich. Nie brzmiał zbyt groźnie, biorąc pod uwagę dość wysoki i nerwowy ton jego głosu, ale kopnięcie w brzuch chwilę później później skutecznie uświadomiło, że jednak nie była to sytuacja zbyt dobra. - Śmiejesz się z kontraktów rozrodczych, to zaraz i ty nie będziesz miał żadnych, ty ch...
Kolejne kopnięcie nie doszło do skutku i w sumie bardzo dobrze, bo celowało w już znacznie bardziej uwrażliwione partie, niż turiański brzuch. Salarianin wrzasnął i stracił równowagę, ale nie upadł, podtrzymany za kołnierz przez wściekłą asari. Błękitnoskóra w pancerzu zmierzyła wzrokiem pełnym pogardy zarówno leżącego na podłodze Pallatiusa, jak i stojących nad nim salarian. Tłum szybko rozproszył się, zajmując się swoimi sprawami, które nagle stały się jednak znacznie bardziej interesujące. Zostali oni, i trzy - nie jedna, jak się okazało - asari z ochrony klubu.
- Proszę wstać - poleciła ta, która trzymała nieznajomego salarianina w żelaznym uścisku. Druga, o nieco bardziej fioletowej karnacji, wyciągnęła do turianina dłoń, pomagając mu się podnieść. - Mamy trzy rozwiązania. Grzywna, areszt, albo dożywotni zakaz wstępu do klubu. Wybór należy do was, panowie. Macie dziesięć sekund na decyzję. Nie tolerujemy tu ksenofobii. Z takimi zapędami leci się na Omegę. Czekam.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Cassius Pallatius
Awatar użytkownika
Posty: 37
Rejestracja: 9 maja 2017, o 10:59
Miano: Cassius Pallatius
Wiek: 40
Klasa: Inżynier
Rasa: Turianin
Zawód: Wolny Strzelec/Doktor Inżynier
Lokalizacja: Alrumter
Status: Ex-Podporucznik 26 Legionu Herbowego
Kredyty: 3.000

Re: Klub 'Wieczność'

29 lip 2017, o 20:42

Wszystko potoczyło się cholernie szybko! Salarianin przysunął się i wyprowadził cios, który zaskoczył Pallatiusa. Ten potrzebował chwili, by dojść do siebie i ogarnąć, co tu się właściwie dzieje, ale zaraz potem ruszył do walki! Wszakże żaden płaz chędożony nie będzie mu Hierarchii obrażał i do tego mówił mu, jak ma srać! Zacząwszy lewym prostym, Cassius szybko przeszedł do klinczu i siłowania się.
- Dupa, a nie się nagrało! Zostawcie Extranet w spokoju, łajdacy! - burkał ochryple, siłując się z płazem, w pełni na nim skupiony. Nie zauważył pozostałych fanów kontraktów rozrodczych, którzy przybyli w sukurs swojemu ziomkowi. Krzyknął zaskoczony, gdy dłonie pociągnęły go w dół. Grawitacja zrobiła resztę. - Turianin na ziemi! Wsparcie! Łapy precz od mojego grzebienia, jajorodnI! - jęknął z bólu, gdy uderzył o posadzkę. Odruchem bezwarunkowym było podciągnięcie ramion na twarz i głowę oraz skulenie się, by ochronić najważniejsze organy i twarz.
Morda nie szklanka, nie stłucze się. Szczególnie moja. - pomyślał, skupiając się na moment na bólu grzebienia. Należało jednak wciąż walczyć z salarianami, którzy chcieli kopnąć go tam gdzie nie trzeba. Wsparcie nadeszło w postaci asari z ochrony. Rozdzieliły one wszystkich, na co Pallatius odetchnął z głęboką ulgą. Alkohol jednak wciąż buzował w jego żyłach i asari mogły się spodziewać z goła innej reakcji ze strony turianina. Ten co prawda chwycił zaoferowaną mu dłoń i podciągnął się, jednak zaraz potem wyszarpnął ją, masując lewą szczękę.
- Nie wiem po co to, przecież wygrywałem. - burknął i spojrzał na panie z ochrony, a potem na jego głównego przeciwnika - Valelo. - Moment, chwila. Jakie areszty? Grzywny?! Toż tak nie można! To była tylko rozmowa dwóch dorosłych mężczyzn, ho! - obruszył się niezwykle i zaczął skandować głośno, by gapie również usłyszeli. - Po-li-cyjna pro-wo-kacja! Po-li-cyjna pro-wo-kacja! Po-li-cyjna pro-wo-kacja! - skandował wymachując ramionami w górze.
ObrazekObrazek ObrazekObrazekObrazekObrazek
Valelo Edern
Awatar użytkownika
Posty: 72
Rejestracja: 16 maja 2017, o 01:36
Miano: Valelo Edern
Wiek: 23
Klasa: Szpieg
Rasa: Salarianin
Zawód: Biolog-oportunista
Lokalizacja: Yamm
Status: ex-Zaćmienie, obecnie niezwiązany z nikim
Kredyty: 11.750

Re: Klub 'Wieczność'

29 lip 2017, o 21:22

Cios z dyńki na otwarcie jeszcze nigdy nie zawiódł Valelo, odkąd zajął ostatnie miejsce w konkursie jednego uderzenia w czasie jego pobytu na rdzennej planecie krogan. Prawdopodobnie dlatego, że żaden kolejny jego przeciwnik nie był kroganinem. Jednak w odpowiedzi na jego cios nadszedł lewy, prosty ze strony nieznajomego turianina, który na szczęści nie trafił go w środek ciężkości głowy przez co jego skutki był znaczniej mniejsze niżby chciał jego przeciwnik. Z lekko obolałą twarzą kontynuował atakowanie turianina, nawet po tym jak został on powalony przez postronne, nieznajome mu osoby. Wysiłek włożony w to całe starcie powodował, że Valelo trzeźwiaj coraz szybciej. Chwilowo nawet odstąpił od kopania leżącego by zastanowić się przez chwilę o co do końca tutaj poszło i czy nie powinien również trzasnąć stojących obok niego salarian.
W sumie Valelo dobrze się nawet bawił i zapomniał chwilowo o swoich zmartwieniach, jednak wszystko co dobre musi kiedyś się skończyć. Poczuł nieprzyjemnie szarpnięcie, które odsunęło go od całej zawieruchy, a kiedy się obejrzał, jego oczom objawiła się pracownica ochrony. Nie dość, że wtargnęła w sprawy prywatne, chociaż salarianin nie mógł sobie jeszcze przypomnieć do końca jakie, to zaczęła stawiać niedorzeczne żądania.
- Wymiar sprawiedliwości na Illium sprawują niezależne sądy i trybunały. - wymamrotał wyraźnie zdziwiony interwencją - Możecie sobie użyć na mnie środka zabezpieczającego, ale mam prawo do kontaktu ze swoim prawnikiem. Do tej pory niczego nie podpiszę. Na nic się nie zgodzę! - dodał mówiąc niezwykle szybko, nieco zestresowany całym zamieszaniem. Wtem usłyszał jak jego domniemany przeciwnik zaczął skandować hasło o policyjnej prowokacji. Sam nie mógł wymyślić obecnie żadnych lepszych argumentów więc również dołączył się do okrzyków. - Po-li-cyjna pro-wo-kacja! Po-li-cyjna pro-wo-kacja! Po-li-cyjna pro-wo-kacja! - i dodał też od siebie z ewidentnym oburzeniem - Wszystko nagrywam, tylko mnie tknijcie a to wyląduje w ekstranecie i wniosę wzajemny akt oskarżenia!
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub 'Wieczność'

31 lip 2017, o 00:06

Asari westchnęła ostentacyjnie, przez krótką chwilę słuchając skandowania. Ale tylko krótką. Illium było tolerancyjnym miejscem, jednak niewystarczająco, by można było wszczynać bójki w barze w centrum miasta. To nadal było nielegalne i nawet jeśli oficjalnie uznali to za policyjną prowokację, to strażniczka nie wyglądała na przejętą oskarżeniem.
- My tylko chcieliśmy bronić kolegi, bo został zaatakowany - wyjaśnił szybko salarianin, którego trzymała za kołnierz. Puściła go, krzywiąc się z lekkim obrzydzeniem. Pewnie dlatego, że kołnierz był tłusty, wybrudzony czymś, co mogło być każdą substancją jaką znała planeta Illium, począwszy od jakichś salariańskich kosmetykow, po płyny ustrojowe kogoś innego.
- Tylko tyle, po prostu musieliśmy obezwładnić tego turiańca, bo chcieliśmy walki uniknąć, to oni zaczęli, oni we dwóch. Ja grzywny ani aresztu nie chcę, dziękuję, a tam ze znajomymi jesteśmy, szanowne panie, możemy tam wrócić i nic się nie będzie więcej działo, jak się będą prać, to się będą prać, nie nasza sprawa.
Ponowne westchnięcie wyrwało się asari z ust, gdy po gorliwych zapewnieniach ze strony dwóch innych salarian i jednej z przechodzących obok tancerek odepchnęła rozmówcę w stronę stolika, który wskazał. Interesowało ją tych dwóch, którzy teraz nie dość, że nie przeprosili za zaistniały problem, ale stwarzali kolejny.
Uniosła dłoń do ucha i powiedziała coś cicho, po czym poczekała moment - aż pojawi się jeszcze jedna strażniczka - i w tej chwili, dwie na jednego, asari złapały nagle współpracujących Valelo i Cassiusa, by wyprowadzić ich z klubu. Nie chcieli zapłacić, ani nie chcieli wejść do aresztu, wyglądało więc na to, że już nigdy więcej nie będzie im dane pobawić się w Wieczności, popatrzeć na tutejsze tancerki i napić się tutejszych alkoholi. Zatrzymały się na moment przy drzwiach, gdzie terminal zeskanował ich omni-klucze i zrobił im zdjęcie, na przyszłość, gdyby próbowali ponownie wejść do klubu, po czym wyrzuciły dwóch narwańców na zewnątrz.
Drzwi zasunęły się, a oni zostali za nimi. Przygłuszona muzyka teraz odbijała się tylko basem od ścian. Z pewnością chwilę im zajęło podniesienie się z podłogi i doprowadzenie do stanu używalności. Nic tylko składać obiecany wzajemny akt oskarżenia.
- Kiepsko, co? - zaśmiał się turianin, który stał w kącie korytarza i teraz obserwował ich z rozbawieniem. Musiał być świadkiem wyrzucenia ich z Wieczności. Być może nie byli pierwsi. - Niech zgadnę, zmacaliście tancerki?
Valelo Edern
Awatar użytkownika
Posty: 72
Rejestracja: 16 maja 2017, o 01:36
Miano: Valelo Edern
Wiek: 23
Klasa: Szpieg
Rasa: Salarianin
Zawód: Biolog-oportunista
Lokalizacja: Yamm
Status: ex-Zaćmienie, obecnie niezwiązany z nikim
Kredyty: 11.750

Re: Klub 'Wieczność'

31 lip 2017, o 16:05

Wyrzucony na zewnątrz Valelo nie przyjął tej zniewagi lekko. Jeszcze zanim drzwi zamknęły mu się przed nosem zdążył rzucić w kierunku pracownic ochrony:
- Ja was znajdę wszystkie i pozwę! Nie daruję! Ja tu jestem szanowanym obywatelem na Illium, ściskałem dłonie włodarzom tego miasta! Zobaczycie zakały, wylecicie z pracy wszystkie - co do jednej! Wrócę tu!
W reakcji na trzaskające drzwi salarianin zaczął je kopać, wygrażać im pięściom i wykrzykiwał słowa, których translator obecnych nieopodal istot nie potrafił przetłumaczyć. Na kąśliwe uwagi turianina, który stał w kolejce do "Wieczności" syknął w odpowiedzi:
- Morda, lamusie. Nie twój zasrany interes. Kiedyś wykupię tę budę i umieszczę twoją paskudną facjatę na ogromnym znaku zakazu wjazdu.
W tym momencie spojrzał na drugą osobę, którą wyrzucili z klubu. Tego turianina, z którym wpadł w pewien rodzaj... nieporozumienia? Nie pamiętał dokładnie. Już prawie wytrzeźwiał, lecz jedyne co zostało mu w pamięci z ostatniej godziny to ta nieprzyjemna utarczka z ochroną. Rzucił jeszcze parę inwektyw w powietrze i uderzył pięścią w rozciągającą się nieopodal barierkę promenady. Nieco go to zabolało, jednak pozwoliło mu do pewnego stopnia rozładować jątrzącą się w środku złość.
- A ty, co tu jeszcze robisz? - powiedział od niego, jakby od niechcenia - Skończyliśmy się bawić na dzisiaj. Ja przynajmniej nie zdążyłem zapłacić rachunku, tyle dobrego.
ObrazekObrazek
Cassius Pallatius
Awatar użytkownika
Posty: 37
Rejestracja: 9 maja 2017, o 10:59
Miano: Cassius Pallatius
Wiek: 40
Klasa: Inżynier
Rasa: Turianin
Zawód: Wolny Strzelec/Doktor Inżynier
Lokalizacja: Alrumter
Status: Ex-Podporucznik 26 Legionu Herbowego
Kredyty: 3.000

Re: Klub 'Wieczność'

7 sie 2017, o 17:27

- “Turianiec?!” - żachnął się Pallatius, oburzony takim zachowaniem przeciwników. - Dla ciebie to “pan turianin” albo “doktor inżynier!” Zasrańcy…
Cassius zawsze posiadał swoisty szacunek wobec przeciwnika. Kończył się on w momencie, gdy w obliczu trzeciej siły, zazwyczaj tej policyjnej, okazywali się tchórzami i mięczakami. Razem w rozróbie do końca. A takim jak tych dwóch należy się pogarda.
Pojawienie się kolejnej asari przyjął z umiarkowanym pesymizmem, napinając mięśnie i krzywiąc się w akompaniamencie ruchu bocznych szczęk. Spodziewał się tego, co zaraz nastąpi. Toteż gdy ochrona chwyciła go pod ramiona, zaczął się szarpać. Nie będą miały łatwej przeprawy, o nie.
- Puszczajcie do cholery! Znam swoje przywileje, nie macie prawa! Bo co?! Bo mam lewoskrętne DNA?! To rasistowskie! Wy też pracujecie dla Rady, co?! Władza dla ludu!
Wylądował z jękiem na swym zadku już po raz wtóry tego dnia. Mamrotając przekleństwa podniósł się i spode łba zerknął na drugiego turianina, który zapragnął być komentatorem.
- Nie twoja sprawa, bambo. - dodał po tym, jak Valelo wystrzelił swoją odpowiedź. Kilka stłuczeń zdążyło otrzeźwić inżyniera. Westchnął głośno, nieco zasmuconym tonem.
- Stoję. - odparł do swojego rywala. - Darmowe chlanie to zawsze coś ale lipa z tym zakazem. Gdzie teraz będę pił? Ech, mi to zawsze pył w oczy. Turianin przylatuje na Illium, chce znaleźć dobre zlecenie a tu takie. Myślałem, że Illium się oprze NGO. A ty? Co tu robisz, bo na animatora to mi nie wyglądasz. - Cassius przeciągnął dłonią po grzebieniu - Ech. Jill nie będzie zadowolona.
ObrazekObrazek ObrazekObrazekObrazekObrazek
Valelo Edern
Awatar użytkownika
Posty: 72
Rejestracja: 16 maja 2017, o 01:36
Miano: Valelo Edern
Wiek: 23
Klasa: Szpieg
Rasa: Salarianin
Zawód: Biolog-oportunista
Lokalizacja: Yamm
Status: ex-Zaćmienie, obecnie niezwiązany z nikim
Kredyty: 11.750

Re: Klub 'Wieczność'

7 sie 2017, o 23:13

Salarianin z zaciekawieniem zaczął słuchać słów turianina. W stu procentach zgadzał się z częścią o darmowych napojach alkoholowych, jednak jego uwagę bardzo przykuły jego rozważania, albo raczej wzmianki, na temat teorii spiskowych. Owe teorie były mu dobrze znane. Jedne mniej uargumentowane, inne bardziej, lecz starał się sobie do tej pory nie zawracać nimi głowy. Zaś tutaj trafił mu się przypadek, w którym owe foliarstwo wydawało się być aż tak zakorzenione, że mimowolnie przemycał je do mowy potocznej! Sam nie cierpiał Rady Cytadeli i pisał w extranecie pasywno-agresywne posty o tym jak postępuje ludobójstwo ras pierwszych na Cytadeli poprzez rozmnażanie się ludzi, batarian, krogan i vorchów, lecz ta osoba tutaj to już przypadek kliniczny.
- Fascynujące! - mruknął cicho Valelo zapominając już o całej awanturze i przyłożył zgięty palec wskazujący do ust, w geście zainteresowania. Podszedł blisko owego turianina i wyciągnął do niego rękę w geście pojednania:
- Razem braliśmy udział w jakichś "turbulencjach" w zaświatach. Mam nadzieję, że to nie my się bezpośrednio praliśmy, gdyż pamięć co do tego momentu mnie nieco zawodzi. Pozwoli pan, że się przedstawię. Jestem profesor Valelo Edern - przede wszystkim biznesmen. Ale również lekarz, biolog, psycholog, politolog, inżynier, poeta i poliglota. Po prostu proszę się do mnie zwracać per profesorze. Ostatnio mam małe problemy z tytułem do przedsiębiorstwa i dałem się ponieść... hm... chandrze w "Wieczności". A pana godność? Wydaje się pan nieco zagubiony w tym wielkomiejskim tłoku.
ObrazekObrazek
Cassius Pallatius
Awatar użytkownika
Posty: 37
Rejestracja: 9 maja 2017, o 10:59
Miano: Cassius Pallatius
Wiek: 40
Klasa: Inżynier
Rasa: Turianin
Zawód: Wolny Strzelec/Doktor Inżynier
Lokalizacja: Alrumter
Status: Ex-Podporucznik 26 Legionu Herbowego
Kredyty: 3.000

Re: Klub 'Wieczność'

9 sie 2017, o 14:01

Totalna zmiana podejścia salarianina zdawała się ździebko zaskoczyć Cassiusa. Nie wywarło to jednak negatywnego wpływu na ocenę osoby Ederna. Sam turianin poczuł pewną nutkę sympatii wobec rozmówcy i byłego rywala. Wspólne przeżycia w opozycji do narzuconego prawa zbliżają do siebie istoty. Toteż Pallatius ochoczo uścisnął dłoń płaza.
- Emocje. Przede wszystkim emocje i mocny alkohol. Się zdarza, panie Edern. Znaczy, profesorze. Swoją drogą, te turbulencje miały miejsce w “Wieczności, na Illium. - dopowiedział w miare sympatycznym, jak na Cassiusa, tonie. Na ws”zelki wypadek, jakby się okazało, że Valelo zabalował naprawdę dobrze. Dekstrobiałkowca zainteresował zaś jeden z tytułów profesora. - Inżynier? A więc kolega po fachu! Moja godność? Rzeczywiście, to nie kulturalne. Cassius Pallatius, doktor inżynier oraz… Ee… Znawca Extranetu. Dla przyjaciół Cassius albo doktor inżynier. - skinął w kurtuazyjnym geście i zabrał dłoń, co by poprawić swoje ubranie. - Panie profesorze, w takim razie pytanie. Co pan sądzi o hydrostabilizatorach od AquaStructure? Wszyscy je polecają i faktycznie, jakościowo są dobre, jednakże te od Delta Pavonis albo ExoGeni nie są wcale gorsze, a zdają się być nawet bardziej elastyczne względem drobnych przeróbek i unowocześnień, takich jak syfon energii. W dzisiejszych czasach, przy Radzie, warto o siebie dbać. - zawsze interesowało go zdanie innych na ten temat.
ObrazekObrazek ObrazekObrazekObrazekObrazek
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Klub 'Wieczność'

29 maja 2018, o 22:58

Wróciła do miejsca, które już kiedyś poznała. Zlecenie na Bekensteinie przesunęło się w czasie i ostatecznie wylądowała z powrotem na Illium, w klubie wyglądającym tak samo, jak wszystkie pozostałe. Światła stroboskopów odbijające się od blatu stolika, przy którym siedziała, sprawiały, że nie potrafiła odwrócić od niego wzroku. Schłodzona szklanka z jej drinkiem zostawiała mokre ślady na gładkiej, lustrzanej powierzchni, które Irene rozmywała palcem.
Była zmęczona. To był długi dzień, którego większość spędziła w podróży. Początkowo zamierzała lecieć na Cytadelę, ale gdy już stała w porcie i wpatrywała się w tablicę odlotów doszła do wniosku, że chyba jednak nie chce. Nie miała ochoty na napiętą i elegancką stację. Chciała po prostu odpocząć, w klubach albo w parku Illium. Lubiła tutejsze zachody słońca i słodko-cierpkie drinki asari. Lubiła fakt, że nie było tu tak wielu ludzi, ale też nie było ich mało. Spokój tego miejsca i energię jednocześnie. Strzelistą architekturę i handlowy charakter Nos Astry. Nic dziwnego więc, że ją tu ciągnęło.
Inna sprawa, że tutaj się też umówili.
W rzeczywistości nie miała jednak żadnej pewności, że kiedykolwiek zobaczą się ponownie. A jednak to tutaj przygnało Francuzkę, gdy już nie wiedziała co ze sobą począć. Siedziała więc, z głową wspartą o dłoń i patrzyła na znaczki, które rysowała mokrym palcem po blacie stołu. Ktoś podszedł do niej zagadać, więc uprzejmie odpowiedziała i porozmawiała chwilę, ale nie miała dziś siły na długie i emocjonujące pogawędki, czy choćby w ogóle towarzystwo. Czasem zdarzało się jej być zwyczajnie zmęczoną, tak jak teraz. Zostawiła swoje rzeczy w pobliskim hotelu i przyszła tutaj, by napić się czegoś tańszego niż czterdzieści kredytów, a taką cenę za drinka proponował jej hotelowy bar. Po alkoholu zawsze było jej łatwiej zasnąć.
Nie wiedziała jeszcze co będzie robić ze sobą jutro. Planowała wstępnie wybrać się na jakieś zakupy, bo zaczynało brakować jej ubrań. Coś tam już kupiła dziś w centrum handlowym przy porcie, ale to były jakieś pojedyncze rzeczy, które wpakowała od razu do walizki, żeby mieć co nosić na co dzień, gdy nie miała jak zrobić prania. W sumie Nos Astra miała wiele miejsc wartych zobaczenia. Ale to następnego dnia, pewnie koło pierwszej popołudniu, jak już się wyśpi.
Teraz musiała tylko dopić tego trzeciego drinka i wrócić do hotelu. Może kupić jakieś przekąski na wieczór i obejrzeć sobie jakiś krótki vid. W sumie to był dopiero wczesny wieczór, a do północy miała dobre pięć godzin.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12106
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub 'Wieczność'

30 maja 2018, o 15:12

https://i.imgur.com/TeyHktL.png[/imgw]
The great gift of the world
Mistrz Gry: Hawk
Gracze: Irene Dubois
“There are threads in our lives. You pull one, and everything else gets affected.”
― Dennis Lehane


Wyświetl wiadomość pozafabularną
Wszystkie większe kluby były chaotyczne. W chwili wejścia do środka, głośna muzyka potrafiła przytłoczyć niemal tak samo, jak tańczący lub przeciskający się do baru ludzie. W tak małej przestrzeni w ciągu dziesięciu minut zmieniała się zarówno klientela, grany w tle utwór, serwowane przy ladzie drinki jak i dostosowane do chwili światło. Dopiero z każdymi, kolejnymi odwiedzinami zaczynało się dostrzegać pewien porządek tam, gdzie wcześniej widziało się jedynie entropię. Bezład, wbrew swojej definicji, był w pewien sposób uporządkowany, czyniąc z miejsc takich jak "Wieczność" jedną z niewielu stałych w wielu życiach.
Dzisiejszego wieczora wnętrze wyglądało dokładnie tak samo jak każdego innego. Drobne zmiany były na tyle nieliczne, by jedno spojrzenie jadowicie zielonych tęczówek omiotło ich całość. Przy barze siedział inny, pijany klient zagadujący do każdego, kto przebywał przy ladzie nieco zbyt długo. Obsługującą rudowłosą asari Irene już nieco kojarzyła. Znała układ stolików, dojście do toalety, w której kolejka była najmniejsza, a także pozycje zatrudnionych przez właściciela ochroniarzy. Wszystko to składało się na kolejną, udaną noc, podobną do kilku poprzednich, na którą mogła się nastawiać.
Minuty upływały jej leniwie. Nie mając ochoty na rozmowę odcinała się od zabijania czasu z uprzejmym turianinem, który wyczuwając brak zaangażowania, którego oczekiwał, wycofał się po kilku wymienionych zdaniach, za swój cel obierając siedzącą przy innym stoliku, samotną asari. Światła stroboskopów odbijające się od lustrzanego blatu wydawały się hipnotyzujące. Przyciągały jej wzrok bardziej, niż otaczający ją ludzie, choć obserwowanie ich było również umiarkowanie ciekawym zajęciem. Koniec końców, Wieczność dawała jej odprężenie, którego potrzebowała. Z słodko-gorzkim drinkiem w ręce, chłodzącym nie tylko jej przełyk ale i dłoń, z wygodnym, miękkim siedzeniem, szybko myślami opuściła niewygodny transport, którym dostała się do Nos Astry.
To w mokrym od szklanki blacie dostrzegła komunikat na swoim omni-kluczu. Do różowych świateł doszła nowa, pomarańczowa lampka sugerująca o nadejściu wiadomości. Piknięcie, które na ogół szło z nią w parze, utonęło w morzu dźwięków otaczającym jej głowę - w rytmach elektronicznej muzyki, pobudzającej gości do tańca i sprawiającej, że nawet jej noga z trudem nie stukała w podłogę pod jej wpływem.
Zlecenie na Bekensteinie zostało odłożone w czasie, ale odkąd tu wróciła, minęła więcej niż doba. To, ile miała czekać, nie zostało dokładnie sprecyzowane gdyż zależało od osób i wydarzeń, na które nie miała wpływu, ale to wokół niego kręciła się część jej myśli. Gdy dostrzegła powiadomienie, podświadomość podpowiedziała jej, że nastał czas wrócić do Mgławicy Węża.
Dostałam swój rozkaz. Nie mogę go złamać, ale muszę go zmienić. Obserwując wiadomości spodziewam się najgorszego.
Uważaj na siebie. Jeżeli coś ci się stanie, nie wybaczyłby nam tego.
Enigmatyczna wiadomość sprawiła, że jej dłoń mimowolnie zatrzymała się w połowie drogi do ust, a w gardle zaschło w sposób, na który trzeci drink nie jest w stanie pomóc. Nie to zwiastowała reklama Thessiańskiej kawy, nie z początku. Podszyta nadzieją myśl pojawiła się dopiero gdy program deszyfracyjny kończył pracę, trwającą dokładnie jedenaście i pół sekundy. Jedenaście sekund niepewności, po których jej oczom ukazała się wiadomość od sztucznej inteligencji.
Jej omni-klucz zawył głośno, przykuwając uwagę siedzącej obok asari. Nagłe połączenie nie zdołało zaciekawić lekko naćpanej klientki na tyle, by utrzymać jej oczy otwarte przez dłuższą chwilę. Wzruszyła ramionami do własnych myśli, obracając wspartą o zgiętą w łokciu rękę głowę w bok i wracając do oglądania tańczącej na parkiecie grupki ludzi.
- Irene? - hologram wyświetlony przez jej urządzenie miał lekko pomarańczowe zabarwienie. Zaskoczony wyraz twarzy Assaf okalały potargane włosy, nieco dłuższe niż te, które niedbale przeczesywała kilka tygodni temu w Phobii. Za szokiem w jej spojrzeniu kryło się jednak coś jeszcze - groźna iskra, stłumiona przez jakość połączenia, malująca się w znanych Dubois, szarych tęczówkach. - Gdzie... Co się dzieje? Gdzie ty jesteś? Próbowałam się do ciebie dodzwonić od miesiąca. Dlaczego mnie odcięłaś?! - w miarę, gdy pojawiały się następne pytania, iskra przejmowała nad dziewczyną kontrolę, zmieniając jej na ogół spokojny, wesoły głos w krzyk zagłuszający muzykę. Wydawała się być zaskoczona połączeniem, choć urządzenie Irene sugerowało, że pochodziło od Shani.

Wróć do „Nos Astra”