Stolica, skolonizowanego przez asari, Illium. Nowoprzybyłym jawi się jako piękne, niekiedy doskonałe miasto, co często potrafi zmylić - tutejsi mówią, że Nos Astra potrafi być równie zdradliwe i niebezpieczne, co Omega. Często porównywane jest do Noverii przez swoje zaangażowanie w politykę handlu.

Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Klub 'Wieczność'

24 mar 2015, o 19:22

Tajny rzut MG, < 65
0

Irene Dubois, spostrzegawczość < 65
1

Ra'ana T'Legan, odkrycie Myszy < 60 - 5 (zamyślenie) - 10 (spryt Irene) = 45
4

Yasmea R'Ilean, dar przekonywania < 25
2

Yasmea R'Ilean, spostrzegawczość < 50
3

Augustine, odkrycie Myszy < 50
5
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub 'Wieczność'

26 mar 2015, o 17:37

Irene Dubois
- Nie jest popularny, bo jest kiczowaty - Ra'ana parsknęła cicho, zamierzając najwyraźniej uparcie trzymać się swego zdania. Nie protestowała jednak, gdy Dubois postanowiła udowodnić jej, jak bardzo się myli, poprzez prezentację własnego tatuażu. Oparłszy się wygodniej o barową ladę, na nieco dłuższą chwilę skupiła wzrok na zdobiącym ciało Irene malunku.
- Sztampowe? - Uniosła lekko brwi, a w kącikach jej warg zatańczył nie do końca zrozumiały uśmiech, nieco bardziej drapieżny, niż jakikolwiek wyraz twarzy T'Legan dotychczas. - Raczej bardzo ładne. Taki mogłabym mieć. - Gdy Dubois zwróciła się ponownie ku asari, ta przekrzywiła lekko głowę i uśmiechnęła się już bardziej... cywilizowanie? Z pewnością bardziej grzecznie.
Wysłuchując potem kolejnych słów swej towarzyszki, pokiwała lekko głową, by na koniec znów się roześmiać. Być może wreszcie wlany w żyły alkohol dawał o sobie znać, lub też po prostu Ra'ana odprężyła się nieco - faktem było jednak, że stopniowo stawała się istotą bardziej szczerą i otwartą.
- I od razu Wieczność, co? - zapytała z rozbawieniem, nawiązując do ostatniej części wypowiedzi Irene. Ostatecznie jednak nie było w tym nic dziwnego - podczas pierwszej wizyty na Illium odwiedzenie Wieczności jest przecież obowiązkowym punktem wycieczki. Zresztą podczas wizyty drugiej, trzeciej oraz kolejnych także.
- To nie klub jest jednak najciekawszym miejscem. Szczerze mówiąc, jest dość... - Machnęła ręką w bliżej niesprecyzowanym geście, szukając odpowiedniego słowa. - Zwyczajny. Chcąc poznać Illium, czy nawet samą Nos Astrę, nie powinno zaczynać się tutaj. - Wzruszyła lekko ramionami, zamyślając się przy tym nieznacznie. Umoczywszy wargi w alkoholu tym razem nie upiła drobnego nawet łyka, zlizując tylko później krople pozostałe na ustach.
Jakież mogło być więc zdziwienie potencjalnego obserwatora, gdy w pewnej chwili uniosła wzrok, rozejrzała się pozornie bez celu, by wreszcie zatrzymać wzrok na kręcącej się nieopodal zamkniętych drzwi Myszy.
- Głupia - syknęła cicho. Jeśli dotąd spokojnie mogłaby udawać zwykłą odwiedzającą lokal, zapijającą kolejny zły dzień czy szukającą szczęścia w grze zwanej życiem towarzyskim, tak teraz, przez jedną krótką chwilę, można było zajrzeć pod tę maskę i dostrzec coś, co napawało lękiem. Ra'ana T'Legan nie nosiła bowiem złotej gwiazdy przypadkowo i pomimo młodego wieku coś znaczyła - musiała coś znaczyć. Była kimś więcej niż młodocianą zmuszoną przez opiekuna do udziału w rodzinnej imprezie i w tej chwili było to doskonale widać. Pozostawało więc tylko pytanie - kim tak naprawdę była? Jaka była jej rola, skoro poza niesmakiem wymalowanym na twarzy i cichym, choć dobitnym wyrazem niezadowolenia, nie uczyniła nic więcej? Nie wstała, nie ruszyła ku tamtej... Nie drgnęła nawet wtedy, gdy nieoczekiwanie kontrolka drzwi rozbłysła zielenią, a sama Mysz w kolejnej chwili zniknęła za progiem tajemniczego pomieszczenia.

Yasmea R'Ilean
Już po kilku krótkich chwilach na parkiecie jasnym stało się, że mężczyzna musiał kłamać... Lub po prostu nie mówić całej prawdy. Jeśli bowiem rzeczywiście zazwyczaj nie tańczył, to z pewnością nie dlatego, że nie potrafił. Pełne swoistej, męskiej gracji ruchy stały nieco w kontraście do rosłej sylwetki Augustine'a, będąc zapewne niemałym zaskoczeniem dla wielu postronnych obserwatorów.
Zaskoczyć też mógł fakt, że choć słowom Yasmei mężczyzna zaprzeczyć niewątpliwie nie mógł, to... Nie wszystko poszło po myśli R'Ilean. Właściwie - zupełnie nic. Jej partner uśmiechnął się bowiem pod nosem i przygarnął ją jeszcze bardziej ku sobie (co, w obliczu czynionych przez asari podchodów, z pewnością było lepsze niż ewentualne wycofanie się mężczyzny zaniepokojonego jej zachowaniem), jak się jednak okazało - nie miał najmniejszego zamiaru zabrać jej ku upragnionym drzwiom.
- Tak, być może - mruknął przeciągle, smakując słowa. - Ale, widzisz, to pomieszczenie... - Zmrużył lekko oczy, najwyraźniej niewzruszony tym, na jakiej cienkiej linii balansują. Cienkiej linii oddzielającej półprawdy od faktów, których ujawniać nie powinien. - To pomieszczenie, moja droga, jest już zajęte przez bardzo niesympatycznych, zrzędliwych gości, których towarzystwo popsułoby nam tylko ten piękny wieczór. - Zakręcił Yasmeą w szybkim piruecie, tym samym zwracając ją plecami ku interesującym ją drzwiom. - Myślę, że znacznie przyjemniej będzie nam... - urwał nagle, i choć tylko na krótką chwilę, nietrudno było się domyślić, że coś go zdekoncentrowało, coś na moment odwróciło jego uwagę od towarzyszki. Coś, co okazało się być - R'Ilean dostrzegłaby źródło zaniepokojenia Augustine'a gdyby tylko ostrożnie zerknęła przez ramię - znikającą za nieoczekiwanie otwartymi drzwiami Myszą. - Znacznie przyjemniej będzie nam tam - dokończył jednak mężczyzna, tym samym nie pozwalając Yasmei przyglądać się podopiecznej zbyt długo. Trzymając jej drobną dłoń w swojej, pociągnął ją delikatnie ku innemu przejściu, najpewniej prowadzącemu ku jednemu z licznych, cichszych i bardziej kameralnych pokoi.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Klub 'Wieczność'

26 mar 2015, o 20:06

Nie zamierzała się kłócić o kwestię gustu. Zdążyła się zresztą domyślić, że Ra'ana tatuażu nie zrobiła sobie dobrowolnie, a przynajmniej nie z własnego wyboru. Irene uważała gwiazdę za uroczą ozdobę, ale potrafiła zrozumieć że można nie darzyć jej sympatią ze względu na cały ten odór śmierci z którym jest związana. Dziwny uśmiech na twarzy T'Legan mógł znaczyć wiele, a Dubois w swoim życiu poznała zbyt mało asari, by go od razu zrozumieć. Właściwie każdy obcy nadal był dla niej częściową zagadką, ale dopóki był płci męskiej, to jakoś sobie z tym radziła. Tutaj... nie do końca wiedziała, co się dzieje. Nie kontrolowała sytuacji w stu procentach. Trzeba było coś z tym zrobić.
- Nie od razu - roześmiała się. - Byłam na promenadzie, w hotelu... i jednym z wieżowców. Domyślam się, że Wieczność nie jest na pierwszym miejscu w poradnikach turystycznych, ale takie miejsca same mnie przyciągają - wzruszyła ramionami. - Jest wieczór, gdzie indziej mogłabym pójść? I tak nie ma mnie kto oprowadzić.
Czy to była propozycja? Być może. Ale nie było czasu na kontynuowanie tej beztroskiej rozmowy, bo najwyraźniej nie tylko Irene zauważyła asari próbującą wślizgnąć się niepostrzeżenie za tajemnicze drzwi. O dziwo, z sukcesem. Tego się zdecydowanie nie spodziewała. Oczami wyobraźni widziała już, jak ochrona łapie młodą za kark i wyprowadza z klubu, albo robi coś gorszego. Coś, o czym Ra'ana nie chciała jej powiedzieć, od początku dyskusji bawiąc się w półprawdy. Coś związanego z polowaniem.
- Co z nią? - spytała, przeczesując palcami włosy by odgarnąć je z twarzy i już nie kryć faktu, że obie wpatrywały się w ten sam punkt. - Wkradanie się na prywatne przyjęcia jest złym wyborem? - uśmiechnęła się, nie dając po sobie niczego poznać. - Każdy musi przynajmniej raz w życiu zostać wyrzucony z klubu - dodała jeszcze i upiła łyka swojego drinka. - A kto wie, może się tam będzie bawić lepiej niż tutaj.
Wolała nie pytać bezpośrednio, czy asari wie, co dzieje się za tymi drzwiami, mimo że jej reakcja na działania Myszy mówiła sama za siebie. Ale jeśli Ra'ana w żaden sposób nie odpowiedziała na komentarz Irene, zadała w końcu to pytanie.
- Wiesz co tam jest?
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Yasmea R’Ilean
Awatar użytkownika
Posty: 47
Rejestracja: 3 lut 2015, o 20:40
Miano: Yasmea R’Ilean
Wiek: 490
Klasa: Strażnik
Rasa: Asari
Zawód: Biolog
Postać główna: Ajris
Lokalizacja: Nos Astra
Status: agent Handlarza Cieni
Kredyty: 3.195

Re: Klub 'Wieczność'

27 mar 2015, o 17:52

Nie miała mu za złe tego, że kłamie; jakby na to nie patrzeć, każdy w pewnych momentach nagina rzeczywistość dla własnych potrzeb. I zdecydowanie bardziej od tego, dlaczego kłamie, interesowało ją jak dużo wie. Z początku mogłaby mu nawet uwierzyć, że jest tym jednym z turystów, którzy oczarowani Illium oraz Nos Astrą, spragnieni byli kolejnych wrażeń. Teraz jednak, świadomie lub nie, co również było pociągające, zdradził o wiele więcej, a czujna R'Ilean od razu to zarejestrowała.
- Zaskakująco sporo wiesz jak na kogoś, kto bawi się tutaj w celach turystycznych.
Pobrzmiewający w głosie śmiech mógł sprawiać wrażenie, że za tym prostym stwierdzeniem nie stoi nic więcej. W końcu nie dała po sobie poznać, aby cokolwiek zmieniło się pomiędzy nimi; no, może jej ciało siłą rzeczy ocierało się o jego, skoro postanowił pozbyć się ostatnich, przyzwoitych centymetrów.
- Jak bardzo źli? Tacy, których powinna się bać nawet niegrzeczna dziewczynka?
Ponoć kobiety lubiły drani. Yasmea nie miała w tych kwestiach doświadczenia, ciężko powiedzieć czy Augustine uplasowałby się w zestawieniu wyżej, ale zaryzykowała, w końcu okoliczności sprzyjały tego typu pytaniom. Domyślała się, co mężczyźnie chodzi po głowie, kiedy przesuwa palcami po jej ramieniu.
Potrząsnęła głową, rozszerzając usta w jeszcze większym uśmiechu. Mniej więcej w tym momencie jej spojrzenie powędrowało za wzrokiem mężczyzny. Mysz. Co zobaczyła? Dokąd szła?
Podreptała lekkim krokiem za Augustinem, do pewnego momentu wyglądało to tak, jakby podporządkowała się jego woli. Przystanęła dopiero dość blisko bary, a kiedy tylko na nią spojrzał, zmrużyła rozkosznie oczęta.
- Postarasz się o błękitne drinki? Skorzystam z toalety i widzimy się przy drzwiach.
Bardzo niefortunnie musiałyby brzmieć te słowa w ustach ludzkiej kobiety, tyle że Yas była asari. Przesunęła palcem po jego policzku, dolnej wardze, w końcu odchodząc nie tak daleko, ponętnie kołysząc biodrami; jeśli mężczyźnie przyszłoby do głowy upewnić się dokąd rzeczywiście idzie, oczywiście trafiłby do damskiej toalety. Yas weszła jak gdyby nigdy nic, rozglądając się za wolną kabiną. Byli w końcu w klubie, prawda? Różne rzeczy widziała.
ObrazekObrazek
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: Klub 'Wieczność'

28 mar 2015, o 18:07

Tajny rzut MG, < 50
0

Reakcja Ra'any, < 50 + 10 (rozdrażnienie) = 60
1

Tajny rzut MG nr 2, < 50
2
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub 'Wieczność'

28 mar 2015, o 20:14

Irene Dubois
Ra'ana nawet nie próbowała wyglądać na tak obojętną, jak dotychczas. Śledząc poczynania Myszy drapieżnym spojrzeniem, raz jeszcze prychnęła cicho, dopiero potem ponownie koncentrując się na rudej towarzyszce. Nawet, jeśli przedtem rzeczywiście miała zamiar zabrać stąd Irene i zaproponować jej wachlarz ciekawszych możliwości na spędzenie wieczoru, teraz jasnym było, że nic podobnego się nie zdarzy. T'Legan stała się wyraźnie spięta i choć nie pognała w ślad za młodziutką - czy jednak rzeczywiście młodszą od niej samej? - asari, nie wyglądało na to, by miała tak po prostu przejść nad tym do porządku dziennego. Ewidentnie rozdrażniona, była też wyraźnie bliska wybuchu - co nie zmieniało faktu, że Irene i tak musiała zapytać wprost, nim dziewczyna zdecydowała się cokolwiek powiedzieć.
- Wkradanie się na prywatne przyjęcia to jedna z ciekawszych rozrywek, jakie można sobie zafundować... - prychnęła cicho, spoglądając wreszcie na Dubois. - ...pod warunkiem, że właściciel nie pożera nieproszonych gości. A my właśnie to robimy. - zacisnęła zęby i wciągnęła powietrze przez rozdęte nozdrza. - Tak, wiem, co tam jest. Wiem, kto tam jest. - Raz jeszcze rzuciła okiem w kierunku drzwi, teraz ponownie zamkniętych. Kontrolka znów pulsowała czerwienią i tylko strażniczek nie było już widać nigdzie w okolicy. Dziwne? Dziwne. Równie dziwne, co kolejne słowa młodej asari.
- Chcesz tam iść? Śmiało. Teraz to i tak niewiele zmieni. Zresztą... - Zupełnie nieświadomie, Ra'ana zacisnęła prawą dłoń w pięść, wbijając paznokcie w jej wnętrze. Przez jedną, krótką chwilę w okół ręki T'Legan widoczne były pojedyncze, błękitne smużki biotyki. - Zresztą... To nie ma żadnego znaczenia. Żadnego. - Syknęła cicho. Jeśli Irene liczyła na jasne odpowiedzi, musiała srodze się przeliczyć.

Yasmea R'Ilean
- Nie jestem tu w celach turystycznych, skarbie. - Augustine roześmiał się szczerze. Jeśli było to tajemnicą, mężczyzna najwyraźniej nie umiał jej zachować... No, chyba, że zdradzenie się z tym faktem nie miało szczególnego znaczenia. - Jestem w pracy.
Także potem nie mógł się nie roześmiać. Odgrywana przez R'Ilean rola niewiniątka najwyraźniej bardzo przypadła mu do gustu - i nawet, jeśli czegokolwiek się domyślał (w tym momencie, wiedząc już, że Augustine nie jest po prostu jednym z wielu, można było wysnuć ostrożny wniosek, iż jest cwańszy, niż wygląda), nie miał nic przeciw pociągnięciu tej gry nieco dłużej.
- Nie, nie sądzę - zaprzeczył jej pytaniu, przekrzywiając lekko głowę i przyglądając jej się z zaciekawieniem. - Nie są źli. Po prostu niezbyt towarzyscy.
Jeśli zaś chodzi o późniejsze uwolnienie się - cóż, nie było z tym problemu. Mężczyzna parsknął cicho, wzruszył ramionami i bez wahania pozwolił Yasmei odejść, samemu nie tylko za nią nie podążając, ale faktycznie kierując się w kierunku baru. Albo podstępu nie dostrzegał, albo po prostu się go nie bał.
Tymczasem - łazienka. Była tym, czego można było oczekiwać po danym miejscu - pomieszczeniem wyłożonym jasnymi płytkami, bogatym w zlewy, stosunkowo duże lustra, oraz, oczywiście, kabiny. Kilka z nich było zajętych, o czym świadczyły charakterystyczne, czerwone oznaczenia przy zamkach, kilka innych - wolnych. Jedna zaś...
Nieładnie jest podglądać, czasem to jednak zwyczajnie silniejsze. W pewnej chwili więc wzrok Yasmei padł na szparę w drzwiach - ani zamkniętych, ani otwartych, a nieco uchylonych - a przez nią także na obecną tam osobę. Była to - cóż za niespodzianka - asari w kwiecie wieku, ubrana nie w suknię, co elegancki, grafitowy kostium (lewy rękaw marynarki był teraz podwinięty i odsłaniał nagie przedramię), zaś jej bieżącym atrybutem była... strzykawka. Nieduża, automatyczne, której igła nikła teraz pod niebieską skórą poniżej stawu łociowego, powoli uwalniając zawartość naczynka do krwiobiegu użytkowniczki. Czymkolwiek była zawarta w niewielkiej, umocowanej teraz w podajniku fiolce substancja, musiała przynosić kobiecie coś w rodzaju ulgi - zmarszczone nieco czoło opartej o ścianę kabiny asari wygładzało się, zaś mocno zaciśnięte oczy po chwili były już po prostu zamkniętymi.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Klub 'Wieczność'

29 mar 2015, o 00:14

Irene była coraz bardziej zaintrygowana, ale jednocześnie zirytowana całą tą sytuacją. Nie spodziewała się po Ra'anie tak wybuchowej reakcji na widok innej asari przekraczającej zakazany próg. Nie wiedziała już na co ma patrzeć - czy na drzwi, których kontrolka wróciła do niezbyt zachęcającej czerwieni, czy na rozmówczynię, a o swoim drinku to już zupełnie zapomniała.
- Ale nie powiesz mi, prawda? - westchnęła i przysunęła się do Ra'any, razem ze stołkiem. Znalazła się teraz blisko niej, tak, że mogła dokładnie zobaczyć strukturę jej skóry, tak innej niż ludzka. Wpatrywała się w jej twarz, analizując najmniejsze drgnienie policzka, jakąkolwiek reakcję na jej słowa. - Będziesz przez cały wieczór ostrzegać mnie przed niewiadomą? Mam się nie wychylać, mam się nie bać, nie wolno wchodzić za tamte drzwi, bo tam pożerają, ale mogę sobie tam pójść jeśli chcę? Zdajesz sobie sprawę z tego, że to nie ma sensu, prawda?
Pokręciła głową, a jej wzrok padł na tę delikatną, biotyczną poświatę, która otoczyła zaciśniętą dłoń asari. I na złotą gwiazdę. No do jasnej cholery, nie lubiła takiej niewiedzy. To ona zawsze była chodzącą tajemnicą, to ona nie odpowiadała na pytania. Ludzie zawsze mówili, co tylko chciała, wystarczyło im powiedzieć że się ich słucha. Czy to cała ta rasa jest taka uparta, czy tylko T'Legan?
- Skoro to nic nie zmieni, to w sumie może pójdę, bo czemu nie - wzruszyła ramionami i szybko dopiła drinka, duszkiem, do dna. Poczuła, jak rozgrzewa jej klatkę piersiową i żołądek. Odstawiła szklankę na blat z głośnym stuknięciem, celowo próbując sprowokować Ra'anę do jakiejś konkretnej reakcji. Oparła się jeszcze na chwilę o kontuar, zmuszając asari do spojrzenia jej w oczy.
- Rozumiem, że nie masz argumentu, dla którego miałabym zostać tu. Nie masz też nic do powiedzenia na temat tego, dlaczego nie powinnam pójść za nią, kimkolwiek ona jest. Może w takim razie chcesz ty pójść ze mną? - tak, to była propozycja. Zupełnie poważna.
Irene z tego wszystkiego mogła wysnuć jakieś wnioski, ale czuła, że będą niewłaściwe. Tajemna organizacja, stado wampirów które wpada do klubu, zbiera sobie niczego nieświadome ofiary i coś - nie do końca wiedziała jeszcze co - z nimi robi. A Ra'ana należy do nich, bo... chce? Musi? Nie wygląda na zachwyconą. Co tu dużo mówić, nie wygląda nawet na względnie zadowoloną. Więc raczej to drugie.

Co jej pozostało?

Odwróciła się i jeśli T'Legan jej nie zatrzymała, ruszyła w stronę drzwi. Tamtych drzwi. Nie wprost, oczywiście. Przeszła przy ścianie, potem przebiła się przez tłum na parkiecie, by w końcu na moment dołączyć do grupki zebranej pod podestem, na którym wiła się jakaś asari. Nie chciała od razu przemaszerować przez środek klubu. Stojąc w tej grupie, rozejrzała się, sprawdzając czy ktoś ją obserwuje (poza Ra'aną oczywiście) i przy okazji szukając dwóch strażniczek, które przedtem robiły za ochronę. Czy ktoś tych drzwi jeszcze w ogóle pilnował?
Jeśli była przekonana, że nie, kilka metrów od nich uruchomiła kamuflaż i podkradła się, by odblokować je i jak najszybciej - zanim program przestanie działać, a ona z powrotem stanie się całkowicie widoczna - zniknąć za nimi. Co dalej - nad tym będzie się zastanawiać, jak uda się to, ale nie sądziła, żeby z otwarciem drzwi miała mieć jakiś problem.
Wszystko po kolei, jedna rzecz na raz.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Yasmea R’Ilean
Awatar użytkownika
Posty: 47
Rejestracja: 3 lut 2015, o 20:40
Miano: Yasmea R’Ilean
Wiek: 490
Klasa: Strażnik
Rasa: Asari
Zawód: Biolog
Postać główna: Ajris
Lokalizacja: Nos Astra
Status: agent Handlarza Cieni
Kredyty: 3.195

Re: Klub 'Wieczność'

30 mar 2015, o 09:09

Po prostu niezbyt towarzyscy.
Cokolwiek w klubie nie miało teraz miejsca, śmierdziało na kilometr. Yas już dawno przestało się podobać, iż została umyślnie wciągnięta w jakąś grę, której zasad nikt nie wytłumaczył wprost. Naturalnie że nie oczekiwała cudu, co najwyżej... Innych, niż obleśny mężczyzna podpowiedzi.
Nie interesowała się specjalnie tymi, których mijała w drzwiach do toalet. Kierowała swoje kroki prosto do jednej z kabin, wciąż mając w pamięci teoretycznie dane słowo, a co za tym szło nie chciała sztucznie wydłużać swojego pobytu tutaj. Przypadkowo jej spojrzenie zatrzymało się na uchylonych drzwiach na o wiele dłużej, niż powinno.
Niby to nie była jej sprawa. Powinna więc odwrócić głowę i udać, że nic takiego czy też podobnego nie miało właśnie miejsca.
Z drugiej strony, jeśli to wcale nie wyglądało tak, jak się zawsze wydaje na pierwszy rzut oka?
Przeklinając swój głęboko skryty altruizm, pośpiesznie nawiązała połączenie z Myszą, wystukując w omni klucz treść nadawanej wiadomości, czyli prośbę o pilne danie znaku życia i łaskawe wyjaśnienie gdzie i w jakim celu się szwenda. Co zobaczyła? Dlaczego odeszła bez słowa? Aż tak łaknęła uznania? Z ciężkim westchnięciem, delikatnie pchnęła drzwi do tej kabiny, w której leżała asari. Jako toksykolog pracowała z wieloma substancjami odurzającymi; jeśli więc zażyła coś, co rzeczywiście było narkotykiem lub substancją narkotyzującą, a dawało dość charakterystyczne objawy, być może uda się je wyłapać, otrzymując odpowiedź satysfakcjonującą dla sumienia. Od razu też, przezornie, zwróciła uwagę czy nie ma przypadkiem żadnych tatuaży, znaków gwiazdki.
- Przepraszam, wszystko w porządku?
Odezwała się, oczywiście zdystansowana.
ObrazekObrazek
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: Klub 'Wieczność'

31 mar 2015, o 17:08

Ra'ana T'Legan, inicjatywa < 60
0

Irene Dubois, spostrzegawczość < 65
1

Irene Dubois, kamuflaż < 50 (specjalizacja) + 7*5 = 85
4

Irene Dubois, szansa na otwarcie drzwi < 30 + 15 (profesja, doświadczenie) = 45
5

Yasmea R'Ilean, kontakt z Myszą < 65
2

Yasmea R'Ilean, spostrzegawczość < 50 + 15 (szukanie konkretów) = 65
3
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub 'Wieczność'

2 kwie 2015, o 16:38

Irene Dubois
Całą przemowę i wiązankę pytań rudej komentując tylko ostentacyjnym prychnięciem (chyba nie myślisz, że będę z Tobą o tym rozmawiać?), Ra'ana przez dłuższą chwilę obserwowała tylko poczynania Dubois, nie ruszając się z miejsca. Patrzyła więc, jak Irene przemyka się ku problematycznym drzwiom, jak rozgląda się i... znika. Nie dosłownie, to jasne - T'Legan patrząc wprost na nią, widziała załamania światła na aktywnym kamuflażu - ale wystarczająco, by bezproblemowo zbliżyć się do zamkniętych drzwi.
Oczywiście, wciąż pozostaje jeszcze kwestia strażniczek. Te wciąż tu były, choć istotnie nie przy samym przejściu. Chwila obserwacji pozwoliła dostrzec, jak zmierzają w kierunku drzwi prowadzących do łazienki - obie, choć tym razem nie chodziło raczej o standardowe dotrzymywanie sobie wzajemnie towarzystwa - miny mając... Cóż, nietęgie. Szczególnie jedna - mówiąca teraz coś do koleżanki (ze względu na odległość i gwar w klubie, Dubois nie dane było stwierdzić, o czym mogły rozmawiać) - była wyraźnie spięta i... przestraszona? Nie, raczej rozdrażniona. Wśród zwierząt postawa, jaką asari właśnie prezentowała, była jawnym ostrzeżeniem, by się nie zbliżać.
Tymczasem jednak wychodziło na to, że Dubois rzeczywiście miała chwilę spokoju na przedostanie się przez tajemnicze drzwi. Zamknięte wprawdzie, nie były jednak większym problemem - ruda potrzebowała ledwie chwili, by przedostać się przez standardowy system zabezpieczeń, odblokować mechanizm na moment i bez zastanowienia przekroczyć próg, którego dotąd tak pilnie strzeżono. Gdyby zaś coś tknęło ją, by przed ponownym zamknięciem przejścia obejrzeć się jeszcze za siebie - zobaczyłaby, że T'Legan już na zajmowanym przez nią wcześniej miejscu nie było. Gdzie była? To oddzielne pytanie, na które nie potrafiła w tej chwili odpowiedzieć.
Zresztą, miała przecież ciekawsze rzeczy do roboty, niż zastanawianie się nad poczynaniami Ra'any. Gdy drzwi zamknęły się za jej plecami, ponownie jaśniejąc sygnalizującą blokadę mechanizmu czerwienią, Irene mogła zobaczyć, co czeka przed nią i... Czegokolwiek by oczekiwała, najpewniej tego tam nie było. Żadnego luksusowego pomieszczenia pełnego wymazanych krwią asari, żadnego saloniku opanowanego przez dziwne, złowrogie towarzystwo. Był za to pusty korytarz rozjaśniony zwyczajnymi, nieklubowymi lampami, oraz po dwie pary drzwi po każdej stronie. Oczywiście, tych ostatnich mogło być więcej, ale korytarz zakręcał w pewnej chwili w prawo, stąd na ten moment widać było tylko cztery dalsze przejścia. Wąskie śluzy były przy tym szczelnie zamknięte (przy żadnych jednak nie widać było kontrolki sygnalizującej status drzwi), stąd z jednej strony można było założyć, że przejście obok nich jest raczej względnie bezpieczne, z drugiej jednak - w takim układzie trudno było wnioskować, co może dziać się w którymkolwiek z tychże pomieszczeń.

Yasmea R'Ilean
Trudno było nie oprzeć się wrażeniu, że szczęście przestaje jej dopisywać - ani połączenie się z Myszą, ani też nawiązanie kontaktu z nieznajomą asari okazały się być trudniejsze, niż można było przypuszczać. Jednak - po kolei.
Do młodej podopiecznej Yasmei informacja dotrzeć musiała - a przynajmniej nie było podstaw, by sądzić inaczej. Omni-klucz nie wyrzucił żadnego komunikatu o błędzie czy niemożności dostarczenia wiadomości, a skoro tak, system działał jak trzeba. Brak jakiejkolwiek odpowiedzi ze strony młodej wynikał więc raczej z tego, że... No właśnie, co? Co się z nią działo? Czym mogła być tak zajęta, że nie stać jej było nawet na krótkie, mogące uspokoić R'Ilean wyjaśnienia? Oczywiście, to zawsze mogła być tylko młodzieńcza buta, arogancja nie pozwalająca być posłuszną wobec opiekunki - ale w tym przypadku trudno było w to wierzyć. Trudno było uznać, że nie stoi za tym nic więcej.
Tym niemniej, równie niewyobrażalne było pognanie już, teraz, na ratunek zaginionej. Która przecież mimo wszystko zaginioną mogła nie być, która mogła po prostu... Och, zawsze przecież istniało prawdopodobieństwo, że nic się nie dzieje. Zasadniczy problem wciąż leżał w tym, że Yasmea za mało wiedziała, by na cokolwiek się zdecydować. Można by więc uznać, że natknięcie się na narkomankę - przedwczesne szastanie tym pojęciem nigdy nie popłaca, ale R'Ilean dostrzegła na strzykawce oznaczenie napotykane często na sprzedawanych na czarnym rynku, szklanych nabojach z używkami domowej roboty (zazwyczaj o bliżej niesprecyzowanym, różniącym się zawsze składzie) - było swego rodzaju na rękę agentce. Przynajmniej mogła się czymś zająć i, być może, czegoś dowiedzieć.
Ten ostatni wniosek nie był bezpodstawny. Przyglądając się nieświadomej - przynajmniej pozornie - otaczającego ją świata kobiecie, Yasmea nie dostrzegła wprawdzie jakichś charakterystycznych objawów mogących sugerować konkretne schorzenie czy toksynę, natomiast rzeczywiście znalazła gwiazdę. Złoty symbol widniał dokładnie w tym samym miejscu, co u naznaczonych napotykanych wcześniej, natomiast... W przypadku tej tutaj to nie było jedyne zdobienie błękitnego ciała. Nieco ponad nadgarstkiem, a więc - ponad gwiazdą, również po wewnętrznej stronie przedramienia, skórę nieznajomej znaczyły trzy równoległe do siebie, poziome kreski, wykonane tym samym barwnikiem, co i znany już symbol.
Jeśli zaś chodzi o samą kobietę, ta... Cóż. Nie odpowiedziała na pierwsze pytanie, czego raczej można było się spodziewać. Jakby w pół śnie wysunęła igłę strzykawki z ciała i zwyczajnie upuściła naczynie na podłogę, nie przejmując się tym, co stanie się z nim dalej. Jeszcze przez krótką chwilę siedziała w bezruchu, podparta o ścianę kabiny, by wreszcie, powoli, zwilżyć językiem karminowe wargi i unieść powieki. Jej spojrzenie zaś było znacznie bardziej przytomne, niż należało oczekiwać po kimś będącym pod wpływem chemikaliów.
I tym jednak nie było dane Yasmei zajmować się zbyt długo. Szybkie kroki dochodzące od strony drzwi prowadzących do łazienki, kroki dwóch kobiet, były jawnym sygnałem, że niebawem w pomieszczeniu pojawią się kolejne osoby.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Klub 'Wieczność'

3 kwie 2015, o 11:27

Miała jednak nadzieję, że Ra'ana zareaguje jakkolwiek na jej prowokacje. Liczyła na coś więcej, niż prychnięcie, które tylko zirytowało Irene i sprawiło, że stała się jeszcze bardziej zdeterminowana. Ale cokolwiek miało się za tymi drzwiami wydarzyć, T'Legan nagle stała się całkiem obojętna. A wydawało się, że już nawiązały jakiś kontakt, coś w rodzaju... cóż, szczerość to za dużo powiedziane, ale Dubois była przekonana, że było to chociaż minimum zainteresowania. Takiego, które nie pozwoliłoby się jej wpakować w coś, w co tak dobrowolnie weszła przed chwilą młodsza asari. Myślała, że Ra'ana ją zatrzyma, powie co się dzieje i rozwieje wszystkie wątpliwości, których przed chwilą nabudowała tak wiele. Ale nie.

Za to wszystko inne zaczęło układać się wręcz zbyt pięknie. Strażniczki z sobie tylko znanego powodu ruszyły w inną stronę, zostawiając drzwi niepilnowane. Właściwie nie potrzebowała w tym momencie kamuflażu, ale... były jakieś przysłowia o przezorności, nie? Drzwi też otworzyły się praktycznie same, zresztą Irene raczej nie obawiała się, że to one ją powstrzymają. I kiedy przekroczyła próg, a przez ramię dojrzała że T'Legan zniknęła, poczuła lekkie ukłucie niepewności. Nie dlatego, że wchodziła na nieznane, niebezpieczne tereny, przed którymi była ostrzegana. Nie dlatego, że nie wiedziała, co wydarzy się za chwilę, co ukaże się jej oczom jak postanowi sprawdzić dokąd wybrała się młoda nieznajoma. Głównie przez to, że nie widziała Ra'any. Asari mogła równie dobrze pójść kogoś ostrzec, jak i ruszyć za Irene.
Ale nie było czasu, by się nad tym zastanawiać, bo w obu tych przypadkach powinna się ruszyć dalej. I miała też wrażenie, że jednocześnie z podjęciem tej decyzji znalazła się bliżej celu złodziejskiej gry. Gdzie mógłby się znajdować ktoś do okradnięcia, jak nie w tajemniczym, zamkniętym pomieszczeniu, do którego nikt nieupoważniony nie powinien się nawet zbliżać? Znów poczuła dreszczyk emocji - już nie niepokoju, ale tej dobrze jej znanej i ukochanej adrenaliny. Zamknęła za sobą drzwi, blokując je w ten sam sposób, w jaki je zastała i powoli ruszyła przed siebie.
Nie bardzo wiedziała nawet dokąd powinna się kierować. Sprawdzić jedne z tych drzwi, czy iść dalej przed siebie, korytarzem? Po chwili wahania i kilku niepewnych krokach zdecydowała się na to drugie. Korzystając z ostatnich chwil działania kamuflażu przeszła prędko między pomieszczeniami po bokach i cicho dotarła do załamania korytarza, by najpierw wsłuchać się w dochodzące stamtąd dźwięki, a jeśli nie usłyszała nic niepokojącego, to wyjrzeć zza załomu ściany. Nie miała pojęcia, jak daleko jeszcze powinna iść i czego szukać, postanowiła więc póki co po prostu ruszyć przed siebie w jakże prozaicznym celu zaspokojenia swojej nienasyconej ciekawości.
I może jeszcze znaleźć kogoś, kogo będzie mogła raz, dwa, trzy, okraść.
No i jeszcze trafić na młodą asari. Ona też mogła coś wiedzieć.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Yasmea R’Ilean
Awatar użytkownika
Posty: 47
Rejestracja: 3 lut 2015, o 20:40
Miano: Yasmea R’Ilean
Wiek: 490
Klasa: Strażnik
Rasa: Asari
Zawód: Biolog
Postać główna: Ajris
Lokalizacja: Nos Astra
Status: agent Handlarza Cieni
Kredyty: 3.195

Re: Klub 'Wieczność'

7 kwie 2015, o 11:00

Brak jakiejkolwiek odpowiedzi był czymś, czego się spodziewała. Cokolwiek nie wstrzyknęła sobire ta asari, było czymś, co Yas nie chciała dotykać własnymi rękoma, choć zawodowa ciekawość podszeptywała, aby jednak chwyciła za strzykawkę i ostrożnie schowała ją jakoś szczelnie owiniętą chusteczką w swojej torebce, aby już jutro, w laboratorium, przyjrzeć się dokładniej składu, który był teraz na topie.
Nie zdziwiła ją także gwiazda na nadgarstku, choć może powinna. Coraz mniej czuła się komfortowo wśród jakiejś grupy szaleńców. Powtórzyła pytanie, delikatnie potrząsając ramieniem asari. Nic na siłę. Nie była także szabrownikiem, aby grzebać nieznajomej po kieszeniach, choć prawdę powiedziawszy miała wielka ochotę uczynić to, łudząc się, że być może zdemaskuje tym samym wielki sekret, który okaże się nawet niedorastający do jej wyobrażeń.
Nie tyle kroki, co zdrowy rozsądek podpowiedział Yasmei, że nic tutaj po niej. Podniosła się i ostrożnie wycofała, zamykając się w jednej z wolnych kabin. Wrócił niepokój o Myszę. Sprawdziła więc ponownie swój omni-klucz, nerwowo stukając obcasem o posadzkę. Może przez to całe zamieszanie umknęła jej wiadomość? W przypadku jej braku, pozostało jej ponownie nawiązać próbę kontaktu. Nie umawiały się na samowolkę, nic więc dziwnego, że niezadowolona mrużyła oczy, kiedy wpatrywała się jak zaklęta w interfejs.
ObrazekObrazek
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: Klub 'Wieczność'

7 kwie 2015, o 18:04

Irene Dubois, nasłuchiwanie < 65
0

Tajny rzut MG, < 50
1

Yasmea R'Ilean, kontakt z Myszą < 55
2

Tajny rzut MG nr 2, < 50
3
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub 'Wieczność'

8 kwie 2015, o 17:38

Irene Dubois
Żadne z mijanych drzwi nie otworzyły się z hukiem, by przyprawić rudą o palpitacje serca, niewiele też było zza nich słychać. Kompletna cisza za trzema, za jednymi coś jakby szemranie, może przyciszona rozmowa - to jednak słychać było tuż przy samym przejściu i ledwie przez chwilę, stąd trudno było stwierdzić, co tam właściwie się działo. Sama Irene zresztą nie zamierzała tracić czasu na zgłębianie podobnych, prawdopodobnie nic niewartych sekrecików i, kierowana być może intuicją, ruszyła dalej.
Po kilku kolejnych krokach i przyczajeniu się na zakręcie korytarza nadal nikt jej nie niepokoił, stąd mogła odetchnąć spokojnie i poświęcić chwilę na nasłuchiwanie. Tym razem miała zdecydowanie więcej szczęścia, niż poprzednio - gdzieś niedaleko ktoś był. Nie na samym korytarzu - głosy kilku osób były przytłumione na tyle, by móc wnioskować, iż znajdują się one w jakimś oddzielnym pomieszczeniu - ale wystarczająco blisko, by móc je usłyszeć. Szybka analiza tego, co dane jej było usłyszeć, pozwoliła także ostrożnie oszacować liczbę dyskutujących - trzy, może cztery osoby. Co najmniej. Za tło robił im dodatkowy szum, który trudno było przypisać do jakiegokolwiek znanego dźwięku, a który - razem z odległością i prawdopodobnymi drzwiami, jakie oddzielały Dubois od nieznajomych - skutecznie uniemożliwiał wyłapanie konkretnych słów.
W każdym razie, to tylko rozmowa - nic na tyle niepokojącego, by nie zaryzykować ostrożnych oględzin wzrokowych. Wychylając się nieznacznie zza zakrętu, ruda mogła poszerzyć rozpoznanie - jej oczom ukazał się, co jasne, dalszy ciąg korytarza. Tym razem jednak przejście - ponownie zaopatrzone w drzwi, po jednej sztuce po prawej i lewej stronie - było stosunkowo krótkie, kończyło się zaś szerokimi, zdobionymi (same dekoracje nie były niczym szczególnym, identyczne musiały znajdować się na kilku innych przejściach prowadzących do luksusowych saloników dla specjalnych gości) odrzwiami. Te wprawdzie nie wyglądały na zamknięte, ale niewątpliwie to właśnie zza nich dobiegały głosy. Jeśli więc Dubois chciałaby dostać się do środka, nie ryzykując tym samym natychmiastowego wykrycia - z jakim mógł się przecież wiązać bezpośredni szturm - być może należałoby poszukać innej drogi do środka... Chociaż w grę zawsze wchodził jeszcze podstęp - rozwiązanie ryzykowne, ale możliwe.

Yasmea R'Ilean
Odstąpienie od potencjalnej narkomanki było rozwiązaniem najlepszym z możliwych - kobieta nie wykazywała większej chęci do rozmów, nie protestowała też, gdy Yasmea zabierała strzykawkę, patrzyła tylko, lustrując R'Ilean niecodziennie przytomnym, świadomym spojrzeniem. Skoro jednak nie wysiliła się na żadną większą aktywność nawet wtedy, gdy agentka wycofywała się, by wreszcie znaleźć sobie wolną kabinę, nie było większej potrzeby, by poświęcać jej czas. Kobieta nie umierała jeszcze i najwyraźniej miała się całkiem nieźle, akcja ratunkowa była zbędna.
Po zajęciu jednej z kabin i zamknięciu za sobą drzwi R'Ilean miała jedną, może dwie krótkie chwile, nim w łazience zagościły słyszane przedtem kobiety. Ta odrobina czasu była wystarczająca, by ponownie spróbować skontaktować się z Myszą - żadna wiadomość bowiem Yasmei nie umknęła, informacji od młodej zwyczajnie nie było. Czując więc rosnący niepokój - i może także rozdrażnienie, ostatecznie nikt nie lubi niesubordynowanych podopiecznych - asari ponownie złożyła krótką notkę, ponownie wysłała ją do uczennicy i...
  • To łowy. Jedna wataha za drzwiami.
Trudno było uznać to za wiadomość satysfakcjonującą. Bo co to właściwie miało znaczyć? Mysz jednak najwyraźniej nie chciała - nie mogła? - napisać nic więcej. Dwa krótkie stwierdzenia były wszystkim, co otrzymała Yasmea, jedynym potwierdzeniem, że z młodą najwyraźniej wszystko jest w porządku.
Tymczasem w łazience pojawiły się kolejne nieznajome. Przez zamknięte drzwi kabiny nic nie można było dostrzec - ot, co najwyżej eleganckie buty na smukłych, błękitnoskórych stopach - za to co nieco dało się usłyszeć. Na przykład westchnienie ulgi jednej z przybyłych, oraz pełne złości słowa drugiej. Najwyraźniej wcale nie przyszły tu za potrzebą, a obiekt ich zainteresowania znajdował się w kabinie, którą kilka chwil przedtem opuściła Yasmea.
- Nareszcie. Myślałyśmy, że... - To ta pierwsza, spokojniejsza, może nieco spłoszona?
- Szlag by cię trafił, jeszcze za wcześnie. - Druga. Bardziej stanowcza, wyraźnie rozdrażniona. Nie sposób było wnioskować po dźwiękach, ale bardzo prawdopodobnym było, że to ona właśnie szarpnęła teraz leżącą na ziemi, narkotyzującą się asari, podnosząc ją na nogi. Także ona, po krótkiej, pełnej napięcia chwili milczenia, zadała jedno, bardzo niepokojące pytanie. - Gdzie strzykawka?
Odpowiedź na to znała Yasmea oraz, oczywiście, sama narkotyzująca się. I jeśli chodzi o nią, o tę, w której żyłach krążyła teraz nieznana R'Ilean, chemiczna mieszanka... Agentka potrzebowała krótkiej chwili, by w niemal zwierzęcym warknięciu rozpoznać zrozumiałe słowo.
- Zostaw. - Nic więcej. Krótki rozkaz, żadnej odpowiedzi.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Klub 'Wieczność'

9 kwie 2015, o 15:53

Tak, duże tajemnice zawsze kryły się za dużymi drzwiami.
No, może nie zawsze, ale często. Za tymi na pewno coś się działo i właśnie to próbowała niedopowiedzeniami opisać asari. I poza pożeraniem, łowami i naznaczaniem, nie dała jej żadnych szczegółów, nic, z czego teraz mogłaby skorzystać. To zły czas, nie wychylaj się, nie bój się. Takie same rady mogła dać każdemu i praktycznie w każdej sytuacji. Ale przynajmniej się jej przedstawiła, chociaż mogła być z niej taka sama Ra'ana, jak z Irene była Lucy. Tylko że to był jedyny konkret, jedyne co mogło stanowić jakikolwiek punkt zaczepienia dla tego szalonego planu, który właśnie zaczął pojawiać się w rudej głowie.
Nie miała ochoty plątać się po bocznych korytarzach, włamywać za kolejne drzwi, przemykać w kamuflażu między nieświadomymi niczego strażnikami. Nie, to była sytuacja z której byłoby się trudniej wytłumaczyć niż z tego, co chciała zrobić teraz. Gdyby znaleźli ją majstrującą przy zamku w dziwnym miejscu, gdzie z całą pewnością nie powinno jej być, pewnie zresztą nie zadawaliby nawet pytań. W końcu - łowy.
Wyprostowała się i pewnym krokiem ruszyła w stronę zdobionych drzwi. Po drodze poprawiła sukienkę i przeczesała palcami włosy, które przez tę chwilę skradania opadły jej na twarz. Jej wysokie obcasy wystukiwały równy rytm, pewnie, jakby wcale nie zastanawiała się, czy odwrócić się i spieprzać w podskokach, czy nadal pozostać przy tym absurdalnym pomyśle.
Gdy dotarła do drzwi, obejrzała się za siebie niepewnie, licząc na to, że jednak pojawi się za nią T'Legan z tym swoim tajemniczym wyrazem twarzy i każe się jej cofnąć. Albo weźmie ją pod rękę i przekroczy próg razem z nią. Cokolwiek się tam znajdowało, raźniej by było stawić temu czoła w jakimś towarzystwie. Jakimkolwiek.
Swoją drogą, ciekawe czy tamta młoda asari też tam już jest.
Westchnęła i przyłożyła dłoń do panelu otwierającego drzwi, przyjmując najbardziej niewinną i zagubioną minę, jaką potrafiła przyjąć. Szybko przesunęła spojrzeniem po wszystkim i wszystkich, którzy znajdowali się w pomieszczeniu i uniosła nieco rękę, wskazując nad ramieniem główną salę klubu.
- J-ja... - odchrząknęła. - Ra'ana powiedziała, żebym tu przyszła. Ta asari.
To nie było nawet do końca kłamstwo. W końcu T'Legan użyła słowa "śmiało". Jeśli chciała, miała jej pełną aprobatę. I nie zaprotestowała, gdy Irene wyraziła chęć sprawdzenia niewiadomej. Brak zakazu to właściwie przyzwolenie, czyż nie?
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Yasmea R’Ilean
Awatar użytkownika
Posty: 47
Rejestracja: 3 lut 2015, o 20:40
Miano: Yasmea R’Ilean
Wiek: 490
Klasa: Strażnik
Rasa: Asari
Zawód: Biolog
Postać główna: Ajris
Lokalizacja: Nos Astra
Status: agent Handlarza Cieni
Kredyty: 3.195

Re: Klub 'Wieczność'

10 kwie 2015, o 15:44

Ciężko tak naprawdę określić, kiedy w jej ręku znalazła się strzykawka; być może zrobiła to podświadomie, uznając, że jednak nie odejdzie bez tajemniczej jak na razie substancji. Oby tylko nie przysporzyło to jej więcej problemów niż było warte. Wcisnęła zabezpieczoną zawczasu i pozbawioną igłę strzykawkę do torebki, na samo dno.
Już miała nacisnąć spłuczkę od wody, w końcu musiała zachować wiarygodność, kiedy do jej uszu doszły szepty. Musiła wyłapać głos tych dwóch asari, które dostrzegła w wejściu. Zbliżyła się do oddzielającej ich ściany, ale tylko na krótką chwilę. Yas ceniła sobie profesjonalizm, nikt nie mógł nabrać cienia podejrzliwości. W końcu więc spuściła i tak czystą wodę, wychodząc z łazienki. Jak gdyby nigdy nic udała się do zlewu, mocząc w nim dłonie i podsuwając do stanowiska z błyskawiczną suszarką. Zachowywała się swobodnie i naturalnie, jakby wcale nie była świadkiem czegoś, co powinno ją na pewno zainteresować. Kolejny puzzel dołożyła do układanki, dlatego też celowo zwolniła w swoich ruchach, choć dla bezpieczeństwa nawet nie zerkała w stronę kabiny. Wyłącznie w lustro.
Kiedy juz wygładziła materiał sukienki, poprawiła delikatny makijaż i rozpyliła w okolicy szyi perfumy, obróciła się w stronę wyjścia. Lekkim krokiem wróciła do głównej sali, którą już na wstępie zlustrowała uważnym spojrzeniem.
To łowy.
Niepokoiła ją treść wiadomości od Myszy, aczkolwiek musiała zawierzyć współpracownicy. Być może wiedziała co robić, w przeciwieństwie do niej. Była w stanie sprawdzić i określić skąd nadano jej wiadomość?
Poza ogólną masą, szczególną oraz zarazem dyskretną uwagą obdarzyła do drzwi, przez które jeszcze nie tak dawno przeszła Mysz oraz starała się wypatrzyć człowieka, któremu złożyła... niecodzienną obietnicę. Ich spotkanie nie mogło być przypadkowe, prawda? Ostatnie lata pracy nauczyło ją, że nic nie dzieje się z przypadku.
ObrazekObrazek
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: Klub 'Wieczność'

12 kwie 2015, o 13:57

Irene Dubois, perswazja < 75
0

Irene Dubois, spostrzegawczość: A < 30 < B < 60 < C
2

Tajny rzut MG, < 50
3

Yasmea R'Ilean, wykrycie < 20
1

Tajny rzut MG nr 2, < 50
4

Yasmea R'Ilean, lokalizacja Myszy < 50 + 10 (premia tech.) + 5 (klasa w połowie techniczna) = 65
5
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12099
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Klub 'Wieczność'

14 kwie 2015, o 17:18

Irene Dubois
A więc podstęp. Plan był ryzykowny, ale, jakby nie patrzył, wykonalny. Wykorzystanie nazwiska poznanej asarii wydawało się być całkiem niezłą decyzją, zwiększającą nieco możliwości perswazji, jakimi dysponowała Dubois. Decydując się na tak odważne zagranie Irene musiała liczyć się z potencjalnym niepowodzeniem - co najmniej kilka czynników warunkujących powodzenie sprawiało, że skutki postępowania rudej trudno było przewidzieć - ale, z drugiej strony, czy naprawdę mniejszym ryzykiem byłoby włamywanie się gdziekolwiek lub szukanie drogi naokoło?
W każdym razie, decyzja zapadła i po szybkim wygładzeniu wszystkich istniejących i nieistniejących zagnieceń, Irene była względnie gotowa - względnie, bo trudno było w takiej sytuacji całkowicie uwolnić się od zdenerwowania czy wątpliwości. Tym niemniej podobne przeszkody nie były wystarczające, by złodziejkę powstrzymać, więc już po chwili znajdowała się za progiem zdobionych wrót - twarzą w twarz z do tej pory rozmawiającymi, a teraz już spoglądającymi pytająco na intruza osobami.
W tej chwili nie można było liczyć na wystarczającą ilość czasu, by poczynić dokładne obserwacje, ale coś przecież zauważyć się dało. W ciągu tych ułamków sekund, o jakie mogła odwlekać jakąkolwiek wypowiedź, Irene zorientowała się przede wszystkim, że wkroczyła do innego świata. Jasne, do klubu nigdy nie przychodzili turyści bez grosza przy duszy, ci tutaj jednak - cóż, ktokolwiek ich finansował, musiał spać na pieniądzach. Obecność znanych już złodziejce tatuaży była oczywista - na dobrą sprawę tylko pojedyncze spośród kilkunastu obecnych tu osób podobnego naznaczenia nie posiadały - za to szykowne stroje (nikt nie chodził z metkami na wierzchu, ale przecież wartość ciuchów można szacować po samym ich wyglądzie), blask biżuterii czy sama postawa zebranych nawet, jeśli nie dostrzegana u wcześniej spotkanych właścicieli gwiazd, tutaj dobitnie świadczyła o klasie zgromadzonych. Tak jak w głównej sali klubu można było mówić o jako-takim pospólstwie, tak tutaj luksus atakował od progu - zarówno zmysł wzroku, jak i, chociażby, węchu poprzez mieszaninę drogich perfum.
Jeśli chodzi o samych rozmówców, naprzeciw których stała teraz Irene - byli wyraźnie jednymi z wielu, idealnie wpasowującymi się w całe zgromadzenie, jakie miało miejsce w szykownym, stosunkowo dużym saloniku. Najbardziej charakterystyczna była pierwsza z nich, jedna z tych dziwnych gwardzistek, które w jakiś sposób musiały pilnować Wieczności. Ta tutaj rzucała się w oczy, bo swej funkcji nie kryła pod sukienką - zamiast niej odziana była w pancerz identyczny z tym, który nosiła asari pilnująca wejścia do klubu. W oczy rzucało się także pochodzenie mundurowej - w skupisku, w którym przeważającą większość stanowią niebieskoskóre, ludzka, ciemnoskóra kobieta (w dodatku posiadaczka grubych, spiętych teraz w ciasny koński ogon dredów) zawsze będzie elementem nieco egzotycznym.
Pozostała dwójka - kobieta i mężczyzna, asari i człowiek - byli nieco bardziej "codzienni". Karmazynowa suknia i grafitowy garnitur były strojami z pewnością lepiej maskującymi w danym otoczeniu, niż ciężki pancerz, podobnie ich pretensjonalna nieco postawa pasowała tu bardziej niż surowość strażniczki.
- T'Legan? - To właśnie ciemnoskóra była tą, która zareagowała na słowa Dubois. Lustrując rudą uważnym spojrzeniem, wreszcie machnęła lekko ręką, wskazując dziewczynie, że może przejść dalej. Najwyraźniej ci tutaj nie zamierzali poświęcać Irene szczególnej uwagi. Tym, co złodziejka mogła usłyszeć jeszcze na odchodne, był pogardliwy? a może tylko rzucony od niechcenia, żartobliwy? komentarz ludzkiej kobiety... - Mówiła, ile zamierza przyprowadzić tych szczeniąt? Matczyne instynkty Naev niedługo się skończą. - ...oraz cichy śmiech jej towarzyszy, będący odpowiedzią na powyższe słowa.
Jeśli zaś chodzi o Ra'anę... Cóż, tej nigdzie nie było widać.

Yasmea R'Ilean
Zachowanie Yasmei nie wzbudzało większych podejrzeń, stąd opuszczenie łazienki okazało się być dziecinnie prostym zadaniem. Wprawdzie oczekiwać można było nieco większych trudności - ostatecznie R'Ilean mogła być świadkiem czegoś, co nie powinno wyjść na światło dzienne - strażniczki jednak obrzuciły agentkę tylko szybkim spojrzeniem, potem znów zajmując się swoimi sprawami. Czyli, w tym przypadku, wymianą cichszych już teraz warknięć z narkomanką (swoją drogą, ta całkiem nieźle trzymała się w pionie, nie wykazując żadnych problemów z utrzymaniem równowagi czy chodzeniem), oraz, ostatecznie, wyjściem we trójkę, w ślad za R'Ilean, do głównej sali klubu.
Nie niepokojona już przez żadne niecodzienne towarzystwo czy rozgrywające się w pobliżu wydarzenia - cokolwiek się tu działo, goście Wieczności bawili się tak samo, jak przedtem, rozgrywek zakulisowych świadomi jeszcze mniej niż Yasmea - agentka mogła bez problemu zająć się odszukaniem swej podopiecznej. Określenie miejsca jej pobytu było o tyle proste, że młoda najpewniej wciąż była na terenie lokalu - był to wniosek zasady, nic bowiem nie wskazywało na to, by Mysz wyprawiła się gdzieś dalej. Ograniczając więc zakres poszukiwań tylko do obszaru klubu oraz wspomagając się znanym adresem sieciowym omni-klucza podopiecznej, Yasmea mogła w duchu policzyć do trzech i... Bingo! Agentka nie posiadała wprawdzie dokładnej mapy Wieczności, nie mogła więc określić położenia Myszy co do centymetra, koordynaty jednoznacznie wskazywały jednak, że a) asari rzeczywiście lokalu nie opuściła, b) znajdowała się gdzieś za drzwiami, przez które uprzednio się przekradła oraz c) nie była daleko. Cokolwiek mieściło się za zamkniętym przejściem, wyprawa za wspomniane drzwi nie mogła być wielką, czasochłonną ekspedycją - przynajmniej w odniesieniu do rozmiarów mieszczącego się tam pomieszczenia czy pomieszczeń.
Po tak przeprowadzonych poszukiwaniach R'Ilean mogła z kolei skierować swą uwagę ku Augustine'owi, który... Którego nie było. Czy to zaskakujące? Może trochę. Ostatecznie ich rozmowa była obiecująca i to, że mężczyzna od tak odpuścił pola mogło zastanawiać. Z drugiej strony w zatłoczonym, popularnym lokalu bez trudu mógł znaleźć sobie inną, równie atrakcyjną ofiarę lub po prostu pozostawać niezauważonym wśród gości i obserwować Yasmeę z daleka, jeśli tylko miał taki kaprys.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Klub 'Wieczność'

16 kwie 2015, o 12:31

Pamiętała to uczucie. Znała te zapachy, potrafiła docenić jakość ubrań, wychowała się wśród ludzi o takiej postawie. No, może nie wychowała, ale już odkąd była nastolatką w jej życiu nie brakowało przecież niczego. Dostawała wszystko czego chciała, a to, czego dostać nie mogła, wzięła sobie sama uciekając z Ziemi. Od kilku lat jednak nie miała na sobie sukienki droższej, niż kilkadziesiąt kredytów. Zresztą okradanie luksusowych butików mijało się z celem - wyróżniałaby się z towarzystwa, w jakim się aktualnie obracała. A i tak na widok splendoru, który aż kłuł w oczy, zrobiło się jej nieswojo. I pewnie gdyby była inna, wyprostowałaby się, przesunęłaby dumnym wzrokiem po zgromadzonych, dostosowałaby się możliwie najbardziej do panującego tu klimatu. Ale musiała grać swoją rolę zagubionej dziewczyny, podesłanej przez nieznajomą asari, a w swojej zwykłej, zielonej sukience wyglądała tu jak kopciuszek, mimo że jeszcze kilka sekund temu uważała swój strój za dość efektowny.
Skinęła głową i ruszyła do przodu, tak, jak zostało jej wskazane. Nie do końca wiedziała, dokąd powinna się teraz udać, ale z całą pewnością nie została zaproszona do przyłączenia się do towarzystwa w tym pomieszczeniu. Nie zrozumiała też komentarza, na który pozostali odpowiedzieli śmiechem, ale jej jej twarz nawet nie drgnęła - utrzymała lekko zagubioną minę, nadal z zaciekawieniem rozglądając się wokół. Subtelnie, oczywiście.
Naev.
Kimkolwiek była - była, bo raczej chodziło o kobietę, skoro mowa o matczynych instynktach - Irene czuła, że jest coraz bliżej. Czy to ona powinna być celem gry? Czy to z jej nieostrożności powinna skorzystać? Całe to towarzystwo było owiane aurą takiej tajemniczości, że wizja dotarcia do jakichś konkretów i poznania kogoś, kto za tym wszystkim stoi, wydawała się równie odległa co jeszcze pół godziny temu. Chyba że zaraz znowu przyjdzie jej poznać jakiegoś pionka, trochę wyżej na szczeblach organizacji, ale wciąż niewystarczająco blisko szczytu.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Yasmea R’Ilean
Awatar użytkownika
Posty: 47
Rejestracja: 3 lut 2015, o 20:40
Miano: Yasmea R’Ilean
Wiek: 490
Klasa: Strażnik
Rasa: Asari
Zawód: Biolog
Postać główna: Ajris
Lokalizacja: Nos Astra
Status: agent Handlarza Cieni
Kredyty: 3.195

Re: Klub 'Wieczność'

17 kwie 2015, o 15:59

Nic dziwnego, że... normalność klubu, kiedy ma się na uwadze te wszystkie dziwności oraz nieciekawe przeczucia, wydawała się Yas wręcz nienaturalna. Masa pląsała po parkiecie, podczas kiedy miała w Wieczności miejsce swoista gra. Już teraz była pewna, że nie chciała się w to mieszać (nie mniej pewna była również tego, że ciągle ktoś zwracał na nią uwagę, choć to mogło już wynikać z jej irracjonalnych mani. W końcu była jedną z wielu, nikim ciekawym do obserwacji) i na szczęście nikt od niej tego nie oczekiwał. Po prostu tam bądź i zobacz. Jak mało kiedy, bardzo chętnie dostosowałaby się z pokorą do tego polecenia, gdyby nie... Mysz. Asari działająca na własną rękę, która puściła się samopas na głęboką wodę, siłą rzeczy wymogła pewne korekcje. A lojalność wobec podwładnej, nawet tak niezdrowo ambitnej, nie pozwalała Yasmei zignorować sygnałów.
Była w budynku. W innej sali. W pierwszej chwili zlustrowała otoczenie, aby zanotować w pamięci przejścia, wszelkie wyjścia i wejścia. Nim jednak zechciałaby zainteresować się dostępem do schematu klubu, coś ją tknęło, jakaś mało istotna z pozoru myśl i obejrzała się za siebie. W końcu była pewna, że trzy asari, z jedną, specyficzną i pod wpływem, szły za nią. Ciekawość, a także zdrowy rozsądek podpowiadał jej, że warto będzie zobaczyć dokąd się ta święta trójca wybiera.
ObrazekObrazek

Wróć do „Nos Astra”