6 lip 2014, o 00:03
Robiąc to wszystko, będąc z Pixie i bawiąc się razem z nią, nie uważał jej za swoja zdobycz. Łowca zawsze ma przewagę nad słabszą zwierzyną i nie ma tu wyjątku. Byli sobie równi. Ona jemu, a on jej, więc nie było mowy o zdobywaniu czegokolwiek.
Podobało się to Konradowi i widział, że Emma mogła mieć podobne odczucia. Chwilowe zaskoczenie obrotem, strach przed utratą równowagi i zatrzymanie. Coś takiego wyzwalało sporo adrenaliny, co teraz było mile widziane. W końcu trzeba było dorzucić drewna do ognia, choćby takimi zagrywkami. Zdawał sobie sprawę z tego, że kobiety potrzebują więcej i intensywniej, dlatego musiał się ciągle starać. Wedle jego rachuby, od długiego czasu tego nie robił i cieszył się, że miał okazję coś z tym zrobić, by nie wyjść z wprawy i dostrzegając, że jednak nie zardzewiał, jego radość była spotęgowana.
Podobał mu się uśmiech i ta chytrość, jak się za nim kryła, kiedy mówiła mu, by ją puścił.
- Hmm... - udał, że się przez chwilę zastanawia i zrobił podobną minę, nie mogąc przestać się uśmiechać. Było to jednak do przewidzenia, że ją uwolni. Jak tylko jej ręce znalazły się na jego karku i pochylił się, odwzajemniając jej pocałunek, jego ręce znowu znalazły się na plecach piratki. Pragnął ją tak mocno, że było aż fizycznie bolesne. Musiał się jednak powstrzymać, przynajmniej na czas drogi do jej apartamentu.
Kiedy więc szli obok siebie, a on trzymał dłoń na jej biodrze, nie mógł i nie chciał się powstrzymać, by zsunąć ją niżej. Nie był jednak w tym nachalny, choć Swift pewnie by tego chciała, ale po prostu trzymał rękę na jej pupie i gładził ją, aż weszliby do środka.
Dziewczyna pozwoliła mu na ledwie rzut okiem na pomieszczenie, bo zaraz zaczęła go całować, a i on nie był jej dłużny. Chwycił ją za obie nogi i uniósł tak, by założyła mu je na biodra. Ani na chwilę nie próbował odstępować jej usta, choćby miały się stykać tylko minimalnie. Przeszedł z nią pół pokoju, zatrzymując się przy łóżku i kładąc ją na nim.
- Pokażę ci wszystkie gwiazdy. - powiedział na moment odrywając swoje usta od jej.
Tej nocy apartamentowe łóżko najbardziej oblegane ze wszystkich, jakie były przynajmniej na tamtym piętrze, jeżeli nie w budynku i Konrad Strauss się o to postarał. Pary w biodrach mu nie brakowało, a jego zdolności językowe były niepodważalne. W końcu z nie jedną kobietą potrafił się do tej pory dogadać. Zawsze czerpał garściami z tego co mu los dawał, to i wtedy to robił. Zaskakujący był jednak czas tego wszystkiego, bo praktycznie przekraczał średnią o kilka razy. Zwalić jednak winę za to, można było na długi czas, jaki tego nie robił. W końcu to był jeden z jego ulubionych sposobów, spędzania wolnego czasu. Oczywiście pamiętał o antykoncepcji, bo znał swoje rodzinne geny i wiedział, że u nich nie było ślepych strzałów.
Po wszystkim, leżąc nagi, spocony i zdyszany, czuł się, jakby chwycił samego Boga za nogi. Brakowało mu powrotu do tego, kim był. Wcześniej czuł się jak lew, którego zmuszano do wegetarianizmu i teraz miał okazję poczuć się naturalnie.
- Byłaś świetna. - odezwał się zadowolony i uśmiechnięty jak mało kiedy. Patrząc na leżącą obok niego kochankę, przeszło mu przez myśl, czy by nie spróbować ponownie, ale nawet i on miał swoje limity, choćby mierzone w ml. Pochylił się tylko nad nią i pocałował, zagłębiając na moment język w jej ustach.
Rzadko trafiał taką osobę i miał wrażenie, że prędko nie trafi na taką ponownie.
- Tylko jedno mnie teraz zastanawia. Jak masz na imię? - pocałował ją znowu krótko, zastanawiając się, czy mu powie. Znał jej nazwisko, mógł się tego dowiedzieć, ale chciał usłyszeć to od niej.
Theme Ubiór cywilny
Wszystko co słyszymy jest opinią, a nie faktem.Wszystko co widzimy jest perspektywą, a nie prawdą. - Marek Aureliusz