Potężna, licząca około pięćdziesięciu tysięcy statków flota będąca domem dla siedemnastu milionów quarian od czasów, gdy zostali wypędzeni ze swej ojczystej planety przez gethy. Niektóre z tych jednostek osiągnęły już wiek trzystu lat, co wymusza na ich mieszkańcach nieustanne konserwacje sprzętów.
LOKALIZACJA: [Próg Walhalli > Raheel-Leyya]

Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2041
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 76.860
Medals:

Przestrzeń Wokół Flotylli

18 maja 2012, o 16:17

Quarianie przykładają wielką wagę do bezpieczeństwa swojej Flotylli, dlatego nie można tak po prostu do niej wlecieć. Flota patrolowa pilnuje, by nic nie zagroziło ogromnym statkom mieszkalnym i rolniczym. Jeżeli nie masz upoważnienia lub nie zostałeś zaproszony, to próba zbliżenia się wywoła salwę oddaną w stronę Twojego statku. Pozostaje ci jedynie czekać w pobliżu, obmyślając sposób na zdobycie przepustki. Możesz też próbować skontaktować się z jednostkami administracyjnymi w celu uzyskania zgody na dokowanie. Każdy Quarianin, który wraca do Flotylli zobowiązany jest podać hasło.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Przestrzeń Wokół Flotylli

2 lis 2022, o 23:03

Bez względu na decyzję, którą podjęli, pożegnali się z Sheelą, zostawiając quariankę na Illium. W porcie Nos Astry było tłoczno i niebezpiecznie, wieści o toczącej się wojnie spływały ku nim z każdego otaczającego ich billboardu i terminala. Służby ochrony przyglądały im się podejrzliwie, oceniając tę specyficzną grupę, która najwyraźniej podróżowała razem. Po kilku przepychankach biurokratycznych, z których Nos Astra w ostatnich czasach stawało się znane, udało im się trafić na pokład promu.
Sheela przesłała wszystkie instrukcje na ich omni-klucze, więc mieli wystarczającą ilość czasu by je zgłębić. Po dokonaniu standardowych procedur opuszczenia przez prom doku, gdy wylecieli w stronę czarnej, kosmicznej pustki, w oddali mignął do nich błękit Przekaźnika Masy. Przybliżona pozycja Floty, podobnie jak wszystko inne, co na jej temat udało im się wyczytać z extranetu, przekazali z pomocą kokpitu do skrytego we wnętrzu tych "bram" urządzenia, obierając cel. Wkrótce, ich mały okręt spowiły błękitne fale promieniowania szalejącego po drugiej stronie wzmacnianych, twardych okien, a obraz znanego im widoku Wszechświata zastąpiły czarne dziury i migające pulsary.
Z pomocą Thescii mogli określić, że były dwa punkty wygodnego wejścia, z których mogli skorzystać by dostać się na pokład w sposób niezauważony. Pierwszym było skorzystanie z jednej z śluz awaryjnych - wymagało to podpięcia się promem z zewnątrz i wejścia do środka, do potencjalnie obcego środowiska. Wylądowaliby w jednym z dziesiątek korytarzy, tworzących labirynt, z którego pomocą musieliby przedrzeć się przez cały okręt nim dotrą do sekcji z załogami mieszkających tam quarian.
Druga opcja była bardziej ryzykowna, mniej dyskretna, ale też przyśpieszała ich proces - mogli wlecieć promem do jednego z hangarów, którego drzwi otwierała przesłana przez Sheelę sekwencja. Mogli być pewni, że co najmniej jedna osoba na posterunku dostrzeże otwarcie się hangaru, ryzykowali więc, że nie uda im się dostać na Innari po kryjomu - ale też zyskiwali na czasie. Hangar, który podsunęła im quarianka, leżał w tym samym pionie, w którym były kwatery. Teoretycznie wymagał więc prostszej drogi w górę, szybami technicznymi, bez wchodzenia wgłąb statku.
Gdy wylecieli z drugiej strony, we wnętrzu nowego układu, ponownie łącząc się z boją komunikacyjną, natychmiast dostali na swoje skrzynki niepokojące wiadomości od Sheeli, która pozostawiła im zadecydowanie o strategii.
- Nie widzę nowych nieprawidłowości - zakomunikowała, gdy zezwolili jej na dostęp do radaru. Wędrowna Flota dalej była jedynie kropką na ekranie, w niczym nie wyróżniającym się punktem kosmosu za oknem. - Które wejście wybieracie?
Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Emilia Östberg
Awatar użytkownika
Posty: 210
Rejestracja: 21 sty 2022, o 00:39
Miano: Emilia Östberg
Wiek: 31
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Widmo
Postać główna: Isha D'veve
Lokalizacja: -
Status: Status Widma w pełni przywrócony przez Radę
Kredyty: 29.750
Medals:

Re: Przestrzeń Wokół Flotylli

5 lis 2022, o 04:08

Decyzja Emilii była bardzo prosta - zero hazardu. Weźmie swoje pięć tysięcy, na których i tak jej nie zależało (czego oczywiście nie powiedziała, bo wypadłaby z roli najemnika), jeśli uda się wyciągnąć jej brata, a jeśli nie, to nie będzie płaciła żadnych kar. Uznała, że w ten sposób jasno podkreśli na czym stoi.
Zaprowadziła swój nowy skład na pokład swojego cudownego, turiańskiego Ghosta. Korweta była dobrym wyborem do przeprowadzenia takiej misji - szybka, śliska, malutka. Idealna, by prześlizgnąć się do Wędrownej Floty, zrobić co trzeba, i się wynieść. Dodatkowo, tymczasowa załoga mogła nacieszyć się komfortem latania prywatnym techno-dzieciątkiem Emilii. Choć wszystko było oczywiście sterylne i wysprzątane, tak widać już było pewne naleciałości sugerujące, że latała tym statkiem dość długo, i dbała o niego jak mogła.
Gdy dotarła, pokazała im, gdzie mogą sobie odpocząć. Nie było za dużo kajut, ale raczej powinni jakoś się pomieścić - najwyżej ktoś musiałby zdrzemnąć się w mesie. Mogli więc spokojnie zrelaksować się na jej koszt, wypić z jej lodóweczki, i nawet zapalić - dostali pozwolenie. Sama jednak postanowiła przebrać się w cywilne ciuchy, po czym zamknęła swój pokój na dwa szyfry i poszła siedzieć w kokpicie, by nadzorować lot na bieżąco. W międzyczasie przeskanowała swój omniklucz i pozostały sprzęt, by upewnić się, że Quarianka nie wrzuciła jej żadnego irytującego robaka w plikach z informacjami. Była, mimo wszystko, na misji szpiegowskiej. Niskiego ryzyka ze strony Sheeli, ale ukazała już, że nie jest taka głupia. Gdyby Emilia była tą Quarianką, to nawrzucałaby sobie całej masy spyware'u. W każdym bądź razie, gdy już upewniła się, że była bezpieczna, rozbiła obóz w kokpicie. Czasem szła sobie po kawę, ale tak, to zostawała w jednym miejscu, nie szukając niczyjej uwagi. Umilała sobie podróż Hearthstonem, ale wyłączyła grę, gdy musiała zagrać trzeci mecz pod rząd przeciwko pieprzonemu Mill Druidowi.
Podczas lotu pilnowała kokpitu, ale pod koniec postanowiła zagadać do wszystkich członków swojej drużyny, by wybadać nieco grunt i zobaczyć, kto jest tu sensownym sortem, a kto nie.
- Co sądzicie o wyciąganiu jej brata?- zapytała, unosząc brew do góry. W lewej dłoni trzymała wówczas papierosa - dopiero teraz, gdy nie była w pancerzu, mogli pewnie zobaczyć jej czarną protezę ręki. Choć zachowywała się z nią w miarę naturalnie, pewnie dało się wyczuć, że jeszcze występuje z jej perspektywy pewna różnica. Różnica, z którą walczy, oczywiście. - Szczerze mówiąc, raczej średnio uśmiecha mi się, wiecie, potencjalne sprowadzanie broni biologicznej na świat. I to jeszcze takiej, ekhm, nieznanej broni biologicznej.- luźniejszy, raczej oszczędzany na przyjaciół ton był dziwnym kontrastem do dość chłodnego i badającego spojrzenia, które przybierała prawie zawsze.

Czym jest mój skład?, pomyślała Jenny.
Niezależnie od wyniku tej dyskusji, dolecieli, a więc nadszedł czas na wybór. Z jej perspektywy, dość oczywisty.
- Proponuję szyb. Może droga będzie dłuższa, ale gwarantuję wam, że łatwiej nam będzie unikać zagrożeń, jeśli nie będą wiedzieli, że tam jesteśmy. Oczywiście znając życie szybko się dowiedzą, ale lepiej tego nie przyspieszać.- na sam koniec delikatnie prychnęła. Dała im wybór, oczywiście, ale jeżeli demokracja zawiedzie (czyli skład będzie niezdecydowany), to wybierze swoją opcję. Ona pilotowała, więc wybierała co chciała. Nie antagonizowała jednak członków drużyny i podąży za demokracją. Przynajmniej w tej kwestii.

- Jestem w stanie używać Kamuflażu Taktycznego. - powiedziała, gdy zbliżali się do statku. - I nie mówię tego w formie przechwałki. Bardziej chodzi o to, że będę mogła robić delikatne zwiady do przodu i informować was o sytuacji. A, i połączcie się ze mną sensorami. Używam niezłego modułu, który pozwoli mi przesyłać wam dokładne dane o potencjalnych przeciwnikach. - prosty manerw. Ona miała Zaawansowane Sensory, oni pewnie nie, więc się z nimi podzieli. Choć Östberg była z natury samotnym wilkiem, albo osobą pracującą w duetach, to miała doświadczenie z akcji polowych linii S i nie zamierzała utrudniać kolegom pracy. I tak pewnie będą mieli problemy z koordynacją, bo nie byli znającym się wzajemnie oddziałem. Warto było więc mitygować problemy, zanim się w ogóle zaczną.
Longinus Varro
Awatar użytkownika
Posty: 46
Rejestracja: 20 wrz 2022, o 14:58
Miano: Longinus Varro
Wiek: 40
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Łowca nagród, Zawadiaka
Lokalizacja: Illium
Kredyty: 34.450

Re: Przestrzeń Wokół Flotylli

5 lis 2022, o 15:30

Longinus prychnął z rozbawienia, słuchając tego, co miała do powiedzenia quarianka. Zabawnie patrzyło się na jej wewnętrzny konflikt. Z jednej strony wyraźne zdenerwowanie i brak pewności, z drugiej jednak bardzo łatwo przyszło jej wymyślić śmieszne warunki dotyczące dodatkowej zapłaty czy też ucinania standardowej stawki. Nawet się nie zająknęła.
Nie będziesz mnie karać, moja mała quariańska przyjaciółko — rzekł, w odpowiedzi na jej propozycję. — Pięć tysięcy mi odpowiada.
Pewny pieniądz, jak sama nazwa wskazuje, jest pewny. A Longinus lubił pewne rzeczy. Pięć tysięcy to może niewiele, ale nie było to coś, co go szczególnie interesowało. W końcu też Sheela nie była jego główną pracodawczynią, a Hybris. I chociaż Kieran mógł zapomnieć, że dał zlecenie najemnikom, to on pamiętał. Wszystko czego się dowiedzą na temat quariańskiej zarazy, nie zostanie im przekazane, tylko sprzedane. Zgodnie z prawem i obyczajem Omegi.

Biurokracja Nos Astry była do przewidzenia. Longinus doskonale zdawał sobie sprawę z faktu, że asari są upierdliwe z natury, a stopień upierdliwości zależy od fuchy, jaką wykonują. Dlatego też czekał spokojnie, aż sprawy zostaną załatwione, przesuwał się tam, gdzie miał stanąć, kiwał głową, gdy tego od niego wymagano i milczał. Gębę otworzył dopiero gdy formalności się domknęły, a oni stali już przed fregatą Jennifer.
Niezłe cacko — pokiwał głową z uznaniem, ładując tyłek do środka.
Longinus umiał docenić porządny sprzęt czy statek. Nie miał problemu z przekazaniem uznania właścicielowi, czy w tym wypadku właścicielce. Może i było nieco zbyt wysprzątane jak na jego gust, ale nie zmieniało to faktu, że był to kawał porządnej maszyny. Przynajmniej od tej strony, którą mieli okazję zobaczyć.
Najemnik nie czekał specjalnie na zaproszenie i wybrał sobie tę część messy, która wydawała mu się najbardziej komfortowa i tymczasowo zaanektował jako swój teren. W jaki sposób? Bardzo prosty, otóż zaczął rozkładać swój sprzęt. Ściągnął pancerz, bo nie był mu na razie potrzebny. Pogrupował pochłaniacze ciepła, medi-żele i inne duperele, które ze sobą przywlókł, tworząc w zajętej strefie swoisty mikroklimat najemnika z Omegi.
I tak też zajmował się sobą, pozwalając by planami i schematami dotyczącymi floty quarian i wejścia na pokład zajęły się bardziej kompetentne osoby. Gdy zaś uruchomił omni-klucz i zaczęły mu spływać wiadomości od Sheeli, Longinus od razu zablokował jej możliwość bezpośredniej komunikacji z nim. Dostali wszystko czego potrzebowali, wiedzieli co mają zrobić i jak. Ostatnie czego najemnik potrzebował to turystki, która będzie zawracać co chwila dupę, myśląc, że jest częścią zespołu.
Pieprzyć jej brata — oznajmił, nieodrywając wzroku od broni, którą postanowił przeczyścić. — Jest trzeciorzędnym celem w tym zadaniu.
Specjalnie pominął drugorzędność, aby tym bardziej podkreślić jak nieistotny dla najemnika był ten quaranin. Longinus nigdy nie powiedział, że chociażby go poszuka. Co jednocześnie nie przeszkodziło mu w rozpoczęciu negocjacji dodatkowego wynagrodzenia. Ot zabawa i poniekąd nawyk po fachu. Lepiej ogarnąć temat i mieć, gdyby jednak przyszło co do czego, niż nie ogarnąć i obejść się smakiem. Stara szkoła.
Szyb to dobre rozwiązanie — przyznał rację Jennifer. — To nie jest misja ratunkowa, czas nie gra dla nas najistotniejszej roli. Poza tym Thescia zna się na rzeczy i wykombinuje dla nas najlepszą drogę, bez zbędnego ryzyka.
W to absolutnie nie wątpił, jednakże nie widział powodu, dla którego nie miałby podkreślić umiejętności swojej towarzyszki.

Jennifer mówiła dużo, a Loginus słuchał. Gdy wydawało się, że skończyła, odezwał się znów, nie patrząc od razu w jej stronę.
Porządny statek, kamuflaż taktyczny, niezłe moduły sensoryczne… kosztowne cacka — cmoknął, a w jego głosie można było wyczuć nutkę zamyślenia. — Przygotowałaś się do tego zlecenia, co? Hmm.
Ostatnie mruknięcie było najbardziej wymowne. Zlustrował wzrokiem Jennifer, jakby właśnie robił jej skan. Wyraz twarzy co chwila zmieniał mu się nieznacznie, z racji tego, że mielił w gębie kolejnego batona.
Nigdy nie odmawiam dobrego sprzętu, gdy ktoś chce się nim podzielić — gdy nie chce zresztą też, ale wtedy działa argument siły. — Rób to w czym jesteś najlepsza, Jennifer. Im większa nasza przewaga, tym lepiej.
I tym więcej informacji uda im się zdobyć.
ObrazekObrazek
Thescia Diro
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 24 wrz 2022, o 11:46
Miano: Thescia Diro
Wiek: 35
Klasa: Inżynier
Rasa: Turianka
Zawód: Kartograf, przewodnik
Lokalizacja: Omega
Status: Poszukiwana przez SOC
Kredyty: 2.175
Medals:

Re: Przestrzeń Wokół Flotylli

5 lis 2022, o 21:17

Turianka mlasnęła z niezadowoleniem, kiedy okazało się, że Sheela jednak potrafi postawić na swoim i zaczęła się targować. Choć Thescia lubiła pieniądze, wolała więc nie ryzykować wypłaty przy tak dziwnych warunkach. Desperaci – bo za taką właśnie uważała quariankę – byli najmniej przewidywalni, a ona lubiła mieć ugadany i przyklepany zarobek.
– Pięć tysięcy – dorzuciła swój głos, bez zbędnych tłumaczeń.

Choleryczny charakter wziął górę, kiedy musieli użerać się z urzędnikami. Jeśli nikt jej nie powstrzymał, powiedziała biurokratom co o nich myśli, nie szczędząc kreatywnych wiązanek. Uspokoiła się dopiero po wejściu na prom, którego w przypływie emocji nie zdążyła docenić. Wszelkie zachwyty nadrobiła po drodze, urządzając sobie spacery po pokładzie i podziwiając turiańskie cacko.
Podczas pełnych zachwytów spacerów nie mogła nie zauważyć, że Jennifer odcięła się dwoma szyframi od reszty załogi. Wydało jej się to co najmniej dziwne – gdyby to ona wpuszczała obcych na swój wycacany prom, pilnowałaby, żeby niczego nie spieprzyli. Może miała zajebisty monitoring? Jakieś zabezpieczenia?
Gdy już obejrzała co miała, pozostałą część drogi spędziła na przygotowaniach. Raz jeszcze obejrzała skafander, szukając w nim potencjalnych nieszczelności. Korzystając z wolnej chwili, uzupełniła szkicową mapę Sheeli o własne przypuszczenia i informacje, a tak uzyskany plan wysłała drużynie na omni-klucze.

– Teraz to się zwyczajnie nie opłaca – odparła w temacie brata. – Nie dość, że nie dostaniemy za niego dodatkowych kredytów, to wyciągniemy ze statku nosiciela zarazy. Co mi przypomina, że przed wyjściem moglibyśmy zahaczyć o ich stacje odkażające…
Ponownie pochyliła się nad mapą, starając się znaleźć odpowiednią trasę.

– Też jestem za śluzami – dorzuciła się do głosowania, jednocześnie uśmiechając się do wychwalającego ją Longinusa. – Wcześniej wysłałam wam uzupełnione plany statku, w razie gdybyśmy się rozdzielili. Obie trasy są zaznaczone. Będę was nawigować.
Mruknęła z uznaniem, kiedy Jen rozrzutnie zaoferowała im podzielenie się bojowym modem. Kobieta miała rozmach – najpierw przejażdżka nowiutkim statkiem, teraz dzielenie się technologią. Thescia nie wybrzydzała i niemal od razu połączyła się z nią sensorami. W dupie miała, skąd te wszystkie dobrocie. Skoro były, to brała.
ObrazekObrazek
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mila Račan
Awatar użytkownika
Posty: 279
Rejestracja: 1 cze 2021, o 10:48
Miano: Mila Račan
Wiek: 33
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Horyzont
Status: Cud że jeszcze żyje
Kredyty: 5.895
Medals:

Re: Przestrzeń Wokół Flotylli

5 lis 2022, o 21:41

Spoglądając na quariankę, Mila uśmiechnęła się krzywo. Wizja większej wypłaty była kusząca, ale jeszcze nie była na tyle zwariowana, by rzucać się na niepewny zarobek. Jakimś cudem w ostatnim czasie napływało do niej osobistych próśb o przejęcie jakiegoś kontraktu i na dobrą sprawę mogłaby w tym momencie olać dziewczynę i pójść na coś bardziej intratnego. — Nie będziemy bawić się w a nuż widelec. Pięć tysięcy bonusu za sprowadzenie braciszka... o ile będzie miał tak mało rozumu, jak ty — odparła, na sprzedawcę spoglądając jedynie z ukosa. Chciała coś odpowiedzieć, ale się z tym powstrzymała, przynajmniej dopóki nie wyjdzie ze sklepu. Ot, uprzejmość, wystarczyło, że nasmrodziła mu (nie tylko ona zresztą) w sklepie... który patrząc z drugiej strony na jego tumiwisizm, mógł być jedynie przykrywką, kto wie.

Po przepchnięciu się przez bramki na Nos Astrze (unikając przy okazji kolejnych spojrzeń ludzi w mundurach), Mila załadowała się na stateczek, gnieżdżąc swoją dupę na jednej z prycz. Nauczona tułaczką ściągnęła pancerz i w samym roboczym ubraniu położyła się, by bez żadnego słowa zdrzemnąć się na chwilę. Miała gdzieś, czym była korweta, czy co to było Jenny – nie znała się, nie interesowała, a same pojazdy kosmiczne traktowała za przykrą niezbędność. Dlatego przyspieszając w ten sposób czas, powierciła się, śniąc o abstrakcyjnych głupotach. Obudził ją o zgrozo ból głowy, jeszcze delikatny, ale będący na pewno preludium do czegoś większego.

Łykając tabletki i zapijając je oczywiście wodą, natrafiła na panią kapitan, która zagadała. Spoglądając na wszystkich wokół, uniosła brwi i zaśmiała się na poważny ton Jennifer i olewkę Longinusa. — Ej, typie. Jej brat jest częścią zlecenia, wiesz? Także nie taki trzeciorzędny, jak już drugorzędny, chyba że jesteś ukrytym agentem i masz własne plany na drugim miejscu, wtedy się wkurwię — powiedziała, odpalając fajkę i przykładając chłodny wierzch dłoni do czoła. — Przypominam, że naszym zadaniem jest dowiedzenie się, co z rodziną naszej drobnej koleżanki. Częścią tej rodziny jest jej brat, a podejrzewam, że pisząc to zlecenie, myślała głównie o nim. Co do zarazy... to są quarianie. Ich zabija katar do cholery, więc nie bałabym się aż tak bardzo o jakieś plagi — spoglądając na Finkę sekundę dłużej, Mila miała coś w głowie, że gdzieś ją widziała. Albo ktoś podobny? — Jeśli to jest faktycznie zaraźliwe nie tylko dla quarian, to nasza koleżanka najwięcej tutaj ryzykuje, później ja, bo mieszkam z turianinem. I szczerze, to w sumie my będziemy stanowić większe zagrożenie, jak wyniesiemy to choróbsko na butach, niż jak wysadzimy jednego quarianina przez śluzę.

Co oni tacy sceptyczni byli? Wielcy nie wiem czy mi się chce wyciągać tego brata. Jeśli quarianka płaci, a sytuacja nie będzie bezpośrednim zagrożeniem dla wszystkich wokół niej, to czemu nie? Bardziej najemniczka faktycznie by się martwiła tym, w jaki sposób się to roznosi, żeby zabezpieczyć się przy wyjściu.

Słysząc również jednogłośne potwierdzenie sposobu wejścia, wykonała kolejny grymas twarzy. W sumie techno-świrowi, jakim była chyba Thescia wsadzająca łeb do każdego szybu wentylacyjnego statku Jennifer się nie dziwiła, ale reszta... to w sumie nie wiedziała. A ona w sumie wolała co innego. — Wiecie, że prędzej, czy później coś się spieprzy? A idąc przez CAŁY statek jest znacznie większa szansa na to. Równie dobrze moglibyśmy więc oszczędzić sobie czasu, wlecieć, dogadać się w jakikolwiek sposób i od razu będziemy na miejscu, niż łazić, gubić się i marnować jeszcze więcej czasu na unikanie konfrontacji — patrzyła na wejścia i czuła w kościach, że to nie będzie takie hop siup. A poza tym odrobinę chciała przetestować nowe cacka, które właśnie wkładała na siebie. Rękawice, nowy mod bojowy, a przede wszystkim jej implant, jeszcze lekko świerzbiący, ale w pełni kompatybilny.

Nie komentowała również technologii Jennifer, bo ponownie – miała to w dupie, jej świecidełkami i jakimiś sensorami nie zaimponuje, chociaż musiała przyznać, że taka mechaniczna ręka była fajna; gdyby nie fakt, że jej samej ciężko byłoby się pozbyć własnej ręki, to sama by sobie sprawiła taką. Ciekawe, czy są jakieś modyfikacje zwiększające siłę? Takie tytanowe kości, albo coś w ten deseń...

Zerknęła jeszcze na Lunę, która się do tej pory nie odzywała. Mila liczyła, że nie będzie samotnym głosem w kwestii wejścia, ale aby podsycić niepewność, rzuciła do komunikatora, do Sheeli: — Myślimy jeszcze złotko, głosy są podzielone.
ObrazekObrazek
Longinus Varro
Awatar użytkownika
Posty: 46
Rejestracja: 20 wrz 2022, o 14:58
Miano: Longinus Varro
Wiek: 40
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Łowca nagród, Zawadiaka
Lokalizacja: Illium
Kredyty: 34.450

Re: Przestrzeń Wokół Flotylli

5 lis 2022, o 22:24

Longinus nie spodziewał się, że zostanie wywołany do tablicy tak szybko, jednakże trudno było powiedzieć, aby był tym faktem zdziwiony. W końcu znajdowały się tutaj same ostro zarysowane persony, więc naiwnym byłoby myśleć, że będą się zgadzać ze sobą w stu procentach przy każdej okazji.
Musiał jednak przyznać, że “ej typie” było jednym z najłagodniejszych określeń, jakimi na niego wołano. Aż przekręcił nieco głowę z zaciekawieniem słuchając tego, co Mila miała im do powiedzenia. A okazało się, że całkiem sporo i stała właściwie w całkowitej opozycji do reszty.
“Chcę wiedzieć co się stało na Innari. Dam wam dodatkowe kredyty za mojego brata, jeżeli jeszcze żyje” — odezwał się w końcu. — Myślę, że to oddająca właściwy sens parafraza. Nie potrzeba być agentem, aby ocenić wartość tego dodatkowego zadania.
Zamyślił się na chwilę, przetwarzając wszystkie dane, za i przeciw jakie do tej pory mogły mu się urodzić w głowie.
Przede wszystkim musimy ocenić sytuację na tym quarańskim statku — przeczesał brodę łapskiem, ponownie zabierając głos. — Może być tak jak mówisz i jest to jedno wielkie przewrażliwienie ze strony quarian. Nic, czym powinniśmy się przejmować, a galaktyka jest bezpieczna. A może sprawy mają się zupełnie inaczej. W takim wypadku trzeba będzie podjąć inne decyzje. I może się okazać, że braciszek przymusowo będzie musiał być nieżywy — niekoniecznie przy tym jego stan faktyczny musiał statusowi nieżywego odpowiadać. — A jeżeli martwisz się o kredyty, to zabierz coś, co zrekompensuje ci te pięć koła. Quarianie lubią złom, z tego co się orientuję, na pewno coś znajdziesz.
Skoro i tak co chwila gadają o tym, że trzeba będzie wszystko i wszystkich odkażać, to równie dobrze mogła polecieć dokładną dekontaminacją cokolwiek zdecydowałaby się ze sobą przytaszczyć. A nawet złomiarz czasem trafi na coś wartościowego, więc kto wie co się tam na tym statku znajdowało.
Widzę, że nie tryskasz optymizmem, Milo — znów otworzył gębę, by skomentować jej słowa. — Czemu mielibyśmy pomagać złemu losowi? Osobiście wolę przeciągnąć w czasie wszystko, co miałoby pójść nie tak, niż pukać do głównej śluzy i brać na klatkę. Ciekawi mnie też w jaki sposób chciałabyś się dogadać z obecnymi tam quarianami. Poprawcie mnie, jeżeli się mylę, ale nasza obecność tam nie będzie w żaden sposób autoryzowana przez flotyllę. Zatem co im powiesz, jako intruz na zainfekowanym statku?
Dobrze, że taka wymiana zdań wywiązała się teraz, a nie w czasie, w którym zdecydowanie nie byłoby na nią czasu. Poznanie punktu widzenia innych było istotne, zwłaszcza gdy mieli ze sobą współpracować.
Thescia jest tu właśnie po to, abyśmy nie musieli błądzić — dodał jeszcze kończąc powoli wyrażanie swojego zdania. — A skoro tak ci zależy na czasie, to nic nie stoi na przeszkodzie, abyś szła przodem i zaoszczędzała go tyle, ile tylko zdołasz.
ObrazekObrazek
Luna Reyes
Awatar użytkownika
Posty: 188
Rejestracja: 16 gru 2021, o 11:01
Miano: Luna Reyes
Wiek: 27
Klasa: Strażnik
Rasa: Człowiek
Zawód: Błękitne Słońca
Lokalizacja: -
Kredyty: 9.205

Re: Przestrzeń Wokół Flotylli

5 lis 2022, o 23:27

Luna jedynie skinęła głową, skoro każdy godził się na pięć tysięcy to występowanie przed szereg i żądanie innej sumy byłoby stratą czasu. Zamiast wdawanie się w jakieś bezowocne dyskusje z Quarianką, będąc opartą o ścianę z lizakiem w ustach, przyjrzała się swoim nowym towarzyszom, z których tak naprawdę nikogo nie znała. Kolejna grupa, z którą w najmniejszym stopniu nie jest zgrana pod względem bojowym, i która albo się ze sobą dogada mniej więcej, albo rzuci się sobie do oczu prędzej czy później, a czas pokaże.
Kiedy już doszłi na miejsce gdzie stała fregata Jennifer, i pokonali wszystkie biurokratyczne pierdoły, które skłoniły ją do wywrócenia oczami, i to cztery razy, sama liczyła, oraz prawie do rękoczynów, Luna zagwizdała na widok cuda, które przed nimi stało. Nie widziała powodu by nie skomplementować czegoś co ewidentnie się do skomplementowania nadawało -Que belleza - rzuciła jeszcze kiwając z uznaniem głową i weszła do środka. Nawet mając cyniczne nastawienie do życia można przecież powiedzieć jakiś komplement.
Zachowanie gospodyni jakoś ją niespecjalnie zdziwiło, jeżeli już to bardziej to, że zamknęła tylko jedno pomieszczenie a nie więcej. Wpuszczając na takie cacko przypadkową zbieraninę zazwyczaj chce się zabezpieczyć co tylko można.
Jak tylko Meksykanka znalazła jakąś wolną pryczę, to na niej przysiadła i zaczeła od sprawdzenia całego swojego sprzętu. Chciała mieć już inspekcje za sobą. Po wszystkim ucięła sobie krótką drzemkę, na tyle by obudzić się zanim inni się zebrali. Postanowiła skorzystać z gościnności gospodyni i po prostu pójść zrobić sobie kawę, tak mocną by wyszła w teście na różne substancje. Kiedy wróciła okazało się, że trafiła na początek dyskusji. Ego wszystkich było rozgrzane do czerwoności, co wywołało na ustach Luny drobny uśmieszek. Chyba już zaczynała odczuwać, że praca z tą grupą może być ciekawa.

Niech pomyślę... Narażenie naszych seksownych tyłków po to by znaleźć brata, który może być żywy ale nie musi, zbaczanie z głównej misji, brak jak dla mnie przekonywującej wiedzy o wirusie, i potencjał do bycia zapamiętanym jako drużyna, która przywlokła pacjenta zero i rozpoczęła jakąś jebaną pandemię... Umm voto que no. Zdecydowanie nie. jak dla niej potencjalna nagroda za poboczny cel misji nie była wystarczająca na wpieprzanie się w coś takiego, jasne lubiła ryzyko, inaczej nie siedziałaby w tym zawodzie, ale oferta wyciągnięcia brata tutaj przypominała dla niej coś co wpisywała w kategorię "graj w głupie gry, wygrywaj głupie nagrody" czy jakoś tak to szło.

Trzeba przyznać, jednak, że w kwestii sposobu wejścia zgadzała się z Milą, jak tylko poczuła na sobie jej spojrzenie, to zaraz po wzięciu łyka kawy, puściła jej oko. -Zawsze coś się spieprzy, lepiej żebyśmy to my kontrolowali kiedy to się stanie, albo przynajmniej się tego spodziewali. A nie nadkładać sobie niepotrzebnie drogi i z naiwnością dziecka liczyć, że przejdziemy niezauważeni. Tym bardziej, że czas jest raczej cenny. A obecnym tam Quarianom nasza obecność może się tak czy siak nie spodobać, o ile wiem, to nie słyną z przesadnej gościnności. Luna nie miała problemu z wejściem w zwarcie z kimkolwiek, o ile taka decyzja przybliża ich do wykonania zadania.
ObrazekObrazek Statystyki:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Przestrzeń Wokół Flotylli

8 lis 2022, o 17:19

[h3]SPOSTRZEGAWCZOŚĆ[/h3]
Thescia, Luna
30%
0

[h3]WYKRYCIE[/h3]
A<50<B<90<C
1

[h3]RYZYKO[/h3]
20% (-30 za wynik wykrycia)
2
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12104
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Przestrzeń Wokół Flotylli

8 lis 2022, o 17:57

Gdy prom należący do Jessici mknął przez kosmos, kropki Wędrownej Floty powoli wkradały się na ekran radaru umieszczony z kokpicie. Z początku rozrzedzone, pojedyncze jednostki patrolujące perymetr, wkrótce zmieniły się w ognisko tak gęste, że zmieniło się w jedną, wielką, gorącą plamę. Wiele słyszało się o potędze Wędrownej Floty i dziesiątkach tysięcy statków wchodzących w jej skład, ale dopiero dostrzegając ją z bliska, mogli w pełni pojąć rozmach, którego nie oddawały artykuły z extranetu. Ciasno związana ze sobą grupa przesuwała się leniwie przez układ, jak idealnie skoordynowany, ruchomy ul, którego pszczoły sporadycznie wylatywały z lub do jego wnętrza.
- Dobrze - potwierdziła Sheela, gdy opcja szybu została przegłosowana na rzecz śluzy awaryjnej. - Gdy zakradałam się na Innari, wyłączyłam czujniki przy tej jednej śluzie. Nie powinni was wykryć, ani w ogóle dostrzec waszego promu. No, ale jak zobaczą was już w środku, to na to nic nie poradzę.
Zgodnie z programem przesłanym im przez quariankę, prom skręcił, ogromnym łukiem kierując się na tyły Wędrownej Floty. Prom, zgodnie z planem, kierował się niby w inną stronę, by, gdy tylko zasłoni go gwiazda, wykorzystać tworzone przez nią zakłócenia by gładko podejść Flotę z wykorzystaniem programu maskującego.
Nie mogli mieć pewności, czy ten patent zadziała - z pewnością w innej sytuacji, gdyby chcieli po prostu zniknąć na radarach niezależnych jednostek rozproszonych po układzie, sprawa nie byłaby taka prosta. Ale wychowana na Innari quarianka wydawała się opatentować swój sposób, który, choć może niestandardowy i nieco enigmatyczny, miał im pomóc w umknięciu radarów Floty, przynajmniej w tej konkretnej sytuacji.
Gdy wysunęli się po drugiej stronie układu, dostrzegli nieregularności w kropkach Floty. Podczas gdy jej główna masa wypełniała większość ekranu, daleko poza nią, w tyle pozostawało małe zgromadzenie odizolowanych statków. Gdy lecieli w ich stronę, mogli naliczyć, że było ich już ponad sto - a przynajmniej na stu stracili rachubę. Pozostawały w odległości od siebie, lecz głównie dystans trzymały względem reszty Wędrownej Floty.
Innari nie przypominało statku cywilnego, gdy wreszcie pojawiło się jako kropka na ich wizjerze. Fregata wyglądała na model wojskowy, choć bardzo, bardzo stary - i dawno już obdarty z pazurów.
- Innari przystosowano do Floty Cywilnej wiele lat temu - wyjaśniła Sheela, nim ktokolwiek o to nią spytał. - Wygląda groźnie z daleka, ale nie ma żadnych systemów uzbrojenia, a jej wnętrze jest przystosowane do warunków ściśle mieszkalnych.
Umilkła, gdy zbliżali się do wielkiego, w porównaniu do ich promu, statku. Z napięciem przyglądała się radarom, do których miała połączenie z ich omni-kluczy. Gdy wstrzymywali oddech, odnajdując śluzę, o której mówiła, prom automatycznie zajął odpowiednią pozycję, podchodząc do zadokowania.
Nic się nie wydarzyło.
- Udało się - szepnęła quarianka. - Nie wykryto was.

Wróć do „Wędrowna Flota”